Ian nie jest zbyt inteligentny, to raczej taki typ mięśniaka i sportowca z amerykańskich szkolnych filmów dla nastolatków
Wow, już tak od razu rozwód? To była dopiero ich pierwsza, aż tak poważna kłótnia… zresztą, wymyśliłam coś gorsz… lepszego dla nich
Dobra, z Ćwirami to było tak: Pierwszy raz, gdy grałam ich rodzina po prostu wymarła tak gdzieś, jak Lotta była małym dzieckiem. Było mi jednak szkoda, że od tak zniknęli, więc wprowadziłam ich drugi raz. Z tego powodu zakładamy, że Ćwirowie wprowadzili się do Zatoczki później, a Mortimer jest w wieku Cindy (Cindy, gdy umarła miała jakieś 63 lata więc Morti będąc w jej wieku może jeszcze żyć )Bella! Ona jeszcze żyje?
A Bella jest od niego dużo młodsza
E tam, według mnie imię nie jest gorsze niż Snow white (Poza tym i tak wszyscy będą mówić jej Merry )
Galcia – Może Odie sobie coś ubzdurała, ale Ray naprawdę lubi grać, mama go do tego nie zmusza
No wiesz „Kto z kim przystaje, takim się staje” a wiadomo, że Naveen i Ian to dobrzy przyjaciele jeszcze z czasów liceum
Właściwie, rozmowa skończyłaby się tak samo, nawet jeśli rozmawialiby gdzieś indziej i winnej sytuacji, więc było to głupie, ale w zasadzie nic nie zmieniło.
Bella i kolejne dziecko? Nie ma sprawy, zaraz po twojej
W każdym razie chyba wszyscy opacznie zrozumieli tą rozmowę o dziecku xD ale w innym rozdziale powiem jeszcze co nieco o Belli i wtedy wszystko stanie się jasne (prawdopodobnie)
Właściwie… to nie myślałam o tym xDSkąd dwójka nauczycieli ma kasę na taki wypasiony dom?
Może grają na giełdzie, albo jakiś hazard z bogatymi dziadkami w parku?
Jednak najbardziej prawdopodobna opcja to to, że Krzysztof ten dom odziedziczył, bo faktycznie należał do niego, a Arata się tam wprowadził
No tak, jeszcze ani razu nie zmieniłam Marcinowi ciuchów xD Muszę coś pomyśleć i zrobić mu inne fikuśne stroje.
Bearyllium – Wiem, że czytasz
Aleksander to faktycznie jak na razie najmilszy z facetów w mojej relacji. Chyba to, że rzadko się pojawia sprawia, że ma lepszą reputację
W tym odcinku powiem co Agata w nim widziała (Nie było tego wiele )
Dla Ignasia to akurat lepiej, że się nim nie interesowała xD No i mam dla niego inne plany
Jak ci już mówiłam, miło widzieć, że zaczynasz lubić Naveena!
Dlatego nie martw się, jeszcze nie raz ta postać się pojawi
Diablo zrobi coś głupiego ( w pewnym sensie )
Agatka zwykle myśli o swoich interesach, więc nic dziwnego, że nie poczekała.
A co do tej dziewczyny… zobaczysz
Jestem ciekawa ile osób się zdziwi, jak dojdziemy do rozwiązania tej sytuacji z Joaquinem…
Cóż, zobaczymy
Widocznie na początku myślały, że są fajni. Poza tym, nikt nie jest idealnyDlaczego 2/3 córek Cindy wybrały sobie takich głupków za partnerów?
Nie gorsze niż Snow white Ale będą do niej mówić Merry nie martw sięCo to w ogóle za imię Merry-weather?
Lenna – Tu są sami tacy tatusiowie. Jakoś tak się na nich uwzięłam
(Ale spokojnie, jakaś mamusia też się trafi, żeby nie było )
Kurcze, zapomniałam to zmienić. Specjalnie patrzyłam jak to się pisze chyba 10 razy, a i tak zostawiłam, bo zapomniałam… W każdym razie już poprawiłam.Nie chcę się czepiać, ale to disnejowskie imię pisze się razem – Merryweather
To będzie dopiero za jakiś czas, nie masz się czego bać ...na razieTen "trudny okres" który będą musieli wkrótce przeżyć mnie niepokoi
Czy zmieni? Zobaczymy
Lion – No cóż, Ian nigdy nie był typem geniusza……
A Ray faktycznie lubi grać Ale co tu się dziwić, babcia sławna pianistka, coś widocznie po niej też odziedziczył
A to do tego trzeba rozmawiać?Odie i Ian prawie przestali ze sobą rozmawiać, ale dziecko im się zrobić udało
Ale tak, Odie zaszła w ciąże nieco wcześniej (przynajmniej fabularnie )
Czy drugie dziecko będzie miało zamiłowanie do sportu… czas pokarze
Ale to mogłoby być nawet gorsze, dopiero by się zaczęły kłótnie, gdyby np. to dziecko nie osiągało takich wyników, jakie chce tatuś.
Wydaje mi się, że ten rozdział idealnie odpowiada na to pytanieTrochę się uspokoi na czas ciąży i nie narobi im żadnych kłopotów
Dobra, wiem, że dość szybko pojawia się kolejny rozdział po poprzednim, ale już od dawna chciałam go dodać. (Poza tym, to i tak ostatni rozdział do którego mam zdjęcia, więc jak go dodam, to może zmotywuję się do zrobienia tych brakujących do kolejnych relacji )
Wracając:
Dziś udamy się do Agatki. Jak nasza młoda przyszła mama radzi sobie w domu u Araty i Krzysztofa?
PS. W rozdziale wyjaśni się dlaczego taki tytuł pamiętnika.
Zapraszam
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Daisuki Datta yo Sensei
- Oddaj mi to! – krzyczał Arata ścigając po całym domu Agatę, ta śmiejąc się umykała przed nim. Mężczyzna w końcu zapędził ją w kozi róg, jednak ona zgrabnie niczym kotka wyślizgnęła się mu i wybiegła przez otwarte drzwi do ogrodu.
Przeskoczyła nad koroną cesarską (ulubione kwiaty Krzysztofa) przebiegła trawnikiem i ostatecznie zatrzymała się przed niewielkim stolikiem do kawy, stojącym o tej porze roku przed domkiem, aby przyjmować przy nim gości.
Ich dzisiejsza zabawa w kotka i myszkę trwała już dobre dwadzieścia minut, dla dziewczyny nie stanowiło to problemu, mogła biegać dużo dłużej. Patrząc jednak na podążającego za nią japończyka uznała, iż przyda mu się chwila odpoczynku.
Zdyszany Arata, który zdecydowanie nie był typem olimpijczyka, dowlekł się ostatecznie do miejsca w którym stała i stanął naprzeciwko niej. Spojrzał na niewinnie uśmiechającą się dziewczynę i zmarszczył brwi zdenerwowany.
- No wiesz Arata… Nie wiedziałam, że lubisz takie czasopisma z panienkami. – rzekła Aga, a mężczyzna lekko poczerwieniał na twarzy.
Dziewczyna przebywała w Widenburgu już kilka tygodni. Przywykła do życia ze swoimi nowymi opiekunami, nawet ich polubiła. To jednak nie oznaczało, że od tak przestała być dawną sobą. Wciąż potrafiła nieźle namieszać…
Tego dnia rano, dziewczyna niespodziewanie wparowała do pokoju mężczyzny chcąc zapytać dlaczego jej opiekun, a zarazem nauczyciel nie zjawił się jeszcze na ich prywatnych lekcjach. Widząc, że Arata czyta w najwyższym skupieniu, postanowiła podkraść się do niego i podpatrzyć co to za książka.
Gdy tylko zobaczyła nie mogła się powstrzymać, by nie zabrać mu przedmiotu i podrażnić się z nim. Poza tym, wpadł jej do głowy pewien plan…
Mężczyzna widząc, że dziewczyna nie odda mu książki dobrowolnie, westchnął pokonany.
- Po pierwsze, to nie żadne „Czasopismo z panienkami” tylko manga shojo…
- A po drugie, nie będę ci się tłumaczył! Oddaj to natychmiast! – Arata rzucił się do przodu chcąc wykorzystać element zaskoczenia i odebrać jej książkę, ale dziewczyna spodziewała się tego.
Zrobiła obrót wokół własnej osi i odskoczyła gotowa na jego kolejny atak, jednak mężczyzna był zbyt zmęczony wcześniejszym bieganiem, by go zrobić. Odprężyła się więc i niby od niechcenia zaczęła przeglądać komiks.
- Skoro to nic takiego, to mogę to pokazać Krzysztofowi, prawda? – powiedziała i spojrzała na Aratę spod przymrużonych powiek. Mężczyzna patrzył na nią zaniepokojony.
- Co?! – wykrztusił, wyraźnie nie spodobał mu się ten pomysł.
- Nie ma mowy! Do końca życia, by się ze mnie śmiał! – powiedział przerażony perspektywą podzielenia się sekretem z ukochanym. Agata uśmiechnęła się w duchu.
- Zróbmy tak, ty pozwolisz mi iść na ten koncert o którym ostatnio mówiłam, a Krzysztof nie dowie się o twojej małej tajemnicy… Co ty na to? – Arata patrzył na nią nic nie rozumiejącym wzrokiem. Gdy dodarł do niego cel, dla którego podopieczna zabrała jego mangę, zmarszczył brwi.
- Agatko, dobrze wiesz, że nie mogę się na to zgodzić. Wspólnie z Krzysztofem ustaliliśmy, że głośny koncert pełen nieprzewidywalnych nastolatków, to nie miejsce dla dziewczyny w ciąży. Szantażowanie mnie nic tu nie pomoże. – przez chwilę Agata wyglądała na rozczarowaną, lecz na jej usta szybko powrócił złośliwy uśmiech.
- Skoro ja nie idę na koncert, to ty nie dostaniesz swojej książki!
Obróciła się na pięcie z zamiarem odejścia, ale Arata powstrzymał ją.
- Gdzie idziesz? – spytał, dziewczyna spojrzała na niego rozbawiona.
- Zadzwonić do Krzysztofa, mam dla niego ciekawą lekturę. – następnie ruszyła do swojego pokoju.
Nie musiała długo czekać na reakcję opiekuna.
Piętnaście minut później Arata zapukał i wszedł do jej pokoju.
http://i.imgur.com/TTUFqtq.jpg
Stał chwilę niepewny wyraźnie bijąc się z myślami, aż w końcu odezwał się.
- Dobrze, zgadzam się możesz iść…
Dziewczyna podskoczyła uradowana, podbiegła i pocałowała go w policzek. Zaczęła kręcić się po pokoju szczęśliwa, gdy zauważyła złośliwe iskierki w oczach mężczyzny.
Zdziwiona zatrzymała się i spojrzała pytająco.
- Jak mówiłem możesz iść, ale… - tu wyszczerzył zęby. - Idę razem z tobą. – dziewczyna patrzyła na niego osłupiała.
- Nie ma za co. – mrugnął do niej i wyszedł.
Tydzień później wieczorem, Arata i Agata wrócili w końcu do domu. Dziewczyna mimo, iż początkowo nie była zbyt zachwycona perspektywą wyjścia z opiekunem, ostatecznie i tak dobrze się bawiła. Podczas podróży do domu wciąż paplała jaki koncert był wspaniały, a główny wokalista przez cały czas (oczywiście) patrzył tylko na nią.
- Red Day byli świetni! Nie sądzisz? – rzekła i z uśmiechem odwróciła się do towarzyszącego jej mężczyzny. Arata wchodząc trzymał się za głowę i miał minę człowieka cierpiącego.
Dziewczyna widząc go takim, prychnęła.
- Och, daj już spokój… Przecież nie jesteś starym dziadkiem! Jak możesz tak narzekać? – Japończyk spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem, w głowie mu szumiało i marzył już tylko o tym, by iść spać.
- Może cię to zaskoczy, ale od zawsze wolałem muzykę klasyczną od tego łomotu. Co mnie podkusiło, żeby się na to zgodzić? Żadna manga nie jest tego warta! - wykrzyknął rozeźlony i popatrzył na dziewczynę.
- Swoją drogą, wciąż mi jej nie oddałaś. – Agata w odpowiedzi wzruszyła ramionami.
- Musiałam być pewna, że nie zmienisz nagle zdania. Zaraz ci ja przyniosę. – rzekła i ruszyła w stronę pokoju, ale Arata powstrzymał ją.
- Nie, oddasz mi ją jutro. Dziś jestem taki zmęczony, że zaraz się przewrócę, dobranoc.
Zanim zniknął w pokoju obrócił się jeszcze w jej stronę.
- Mimo wszystko ten wieczór nie był taki zły. Twoje szczęście zdecydowanie było tego warte. - powiedział i posłał jej ciepły uśmiech. Agata zarumieniła się lekko zawstydzona.
Chciała coś dodać, ale mężczyzna wszedł już do sypialni. Nie pozostało jej nic innego jak iść do siebie.
Mimo zmęczenia dziewczyna nie poszła spać od razu. Po kąpieli i przebraniu się w nową piżamę, leżała i myślała o dzisiejszym wieczorze, o tym co powiedział Arata.
Im dłużej o tym myślała, tym bardziej docierało do niej, że powodem dla którego mężczyzna się zgodził nie było wcale odzyskanie mangi, a to, by sprawić jej przyjemność. Kiedy ktoś ostatnim razem zrobił coś dla niej tylko po to, by zobaczyć na jej twarzy uśmiech?
Dziewczyna westchnęła i spojrzała przed siebie. Nagle coś przykuło jej uwagę.
Manga Araty, leżała na biurku dokładnie tam, gdzie zostawiła ją wczoraj. Zaśmiała się, w takim miejscu nikt nie miałby problemu z zabraniem jej z powrotem, jak mogła się wcześniej nie domyślić?
Agata od niechcenia wstała i zbliżyła się. Na okładce zobaczyła młodą dziewczynę leżącą na podłodze i pochylającego się nad nią chłopaka.
Tytuł brzmiał „Daisuki Datta yo Sensei” co zostało przetłumaczone na „Nauczycielu, kocham Cię...” czarnowłosa parsknęła.
Jak ktoś mógł czytać coś takiego? Jak Arata mógł? Pytała siebie.
pomimo to sięgnęła po komiks i zaczęła czytać.
Skoro Arata mógł słuchać Red Day, to jej chyba nie sprawi problemu przeczytać jedną mangę, prawda?
Następnego dnia dziewczyna obudziła się po jedenastej. Wszystko przez jej czytanie po nocach.
Mimo, iż obiecywała sobie, że przeczyta jedynie jeden rozdział i skończy, historia wciągnęła ją. Nie była to literatura wyższych lotów, a na dodatek historia była absurdalna. Dziewczyna spotyka obcego mężczyznę w którym się zakochuje, a tenże osobnik oczywiście okazuje się być jej nauczycielem.
Agata nie potrafiła wyobrazić sobie takiej sytuacji. Wszyscy nauczyciele z którymi miała kiedykolwiek do czynienia, byli już grubo po czterdziestce, mieli rodziny, a na dodatek daleko im było do określenia ich słowem „przystojny”
Nie mogła jednakże zaprzeczyć, że czytanie wciągnęło ją. Dużą zaletą były ładne ilustracje, a sama historia, mimo że dziwna była do tego zabawna. To sprawiło, że spojrzała na zamiłowanie Araty do mang nieco przychylniejszym wzrokiem.
Postanowiła nawet zapytać skąd wziął ów książkę. Mężczyzna nieco zaskoczony podał jej adres i tak dziewczyna ruszyła.
Okazało się, iż Arata znał bibliotekę, w której oprócz książek, mają również różne komiksy i właśnie mangi. Postanowiła wypożyczyć kilka tytułów.
Wkrótce dotarła pod wskazany adres. Będąc na miejscu, zaskoczył ją widok kawiarni.
Początkowo myślała nawet, że może pomyliła drogę jednak, gdy spytała przy kasie o bibliotekę, szczupła dziewczyna o blond włosach i niebieskich przynoszących na myśl niebo oczach uśmiechnęła się i powiedziała, że dobrze trafiła.
Wskazała jej drzwi i dodała, że dla członków „klubu” kawa jest tańsza, jeśli chce się zapisać.
Agata nie wiedziała o jaki „klub” jej chodzi, ale podziękowała i ruszyła w kierunku drzwi.
Gdy weszła do środka, znalazła się w niewielkim, jasnym pomieszczeniu. Pod jedną ścianą ustawione było klika foteli i kanap, a obok stały półki z książkami. Dziewczyna patrzyła chwilę zaskoczona. To nie wyglądało jak zwykła biblioteka, nigdzie nawet nie było kontuaru za którą siedziałaby znudzona życiem bibliotekarka marząca tylko, aby wszyscy dali jej spokój i pozwolili dopić swoją gorzką kawę.
Czarnowłosa nie przejęła się tym zbytnio. Uznała, że prawdopodobnie książki można wypożyczyć przy kasie gdzie inni klienci kupują kawę. Dziarsko ruszyła przed siebie, szybko znalazła odpowiednią półkę i zabrała się za wybieranie mang.
Wkrótce znalazła kilka (jak jej się wydawało) podobnych tytułów jak np. „Black Lagoon” i zadowolona obróciła się z zamiarem udania do kasy.
Natychmiast z czymś się zderzyła i upuściła wszystkie trzymane książki. Zdezorientowana pokręciła głową. Nagle stanęła twarzą w twarz z wysokim, przystojnym i ciemnowłosym mężczyzną. Normalnie, Agata zganiłaby ów osobnika za to, że przez niego upuściła wszystkie książki, a potem zażądała by jej pomógł. Patrząc jednak w jego przenikliwe, zielone oczy zabrakło jej słów.
- Próbujesz ukraść nasze książki i nawet się z tym nie kryjesz? Nieładnie. – Agata gapiła się na niego chwilę osłupiała, po czym zrobiła oburzoną minę.
- Że co? Ja wcale niczego nie kradnę! Ja tylko… - urwała, bo zobaczyła, że mężczyzna się z niej śmieje. W jakiś sposób ją to wkurzyło. Obróciła się do niego plecami.
- Oj, już się tak nie obrażaj księżniczko. Tylko żartowałem, ale faktem jest, że nie możesz od tak sobie wyjść z tymi książkami. – dziewczyna spojrzała na niego nadal nieco obrażona.
- Tak? A to niby czemu?
- Ponieważ najpierw musisz zapisać się do naszego klubu książki. – gdy dalej nie wiedziała o co mu chodzi, przewrócił oczyma i wyjaśnił.
- Wszystkie te książki, komiksy i mangi należą do naszego klubu, jeśli chcesz je wypożyczyć, musisz się do niego zapisać. To coś jak wyrobienie sobie karty w bibliotece. Nigdy tego nie robiłaś? – spytał, rumieniec który wypełzł na jej policzki dał mu jasną odpowiedź.
- Nie waż się… - niemal, że warknęła dziewczyna. Chłopak powstrzymał uśmiech i pojednawczo uniósł ręce. Następnie ruszyli aby zapisać Agatę do klubu.
Oprócz ciemnowłosego chłopaka o imieniu Sergio. Poznała jeszcze dwóch innych, rudowłosego Jake’a i Michaela o czekoladowych oczach oraz trzy dziewczyny, blondynkę o długich prostych włosach Lucy, krótkowłosą Vicky i Avril, która okazała się być wcześniej spotkaną przez nią baristką.
Avril zareagowała bardzo entuzjastycznie na wieść o nowym członku ich klubu.
Wybiegła zza lady i mocno uściskała Agatę.
Czarnowłosa była w lekkim szoku, ale nie wiedząc co zrobić z rękami również ją objęła.
Reszta osób także przywitała ją ciepło. Jake i Michael śmiali się co prawda, że mieli nadzieję na kolejnego chłopaka, gdyż władza dziewczyn i tak już była duża, a teraz zapewne całkowicie zdominują klub, ale widać było, że to tylko żarty i cieszą się z nowej członkini.
Po wyściskaniu Agaty, Avril uśmiechnięta i radosna wyrobiła jej kartę członkowską, po czym wręczyła jej.
- Od teraz jesteś jedną z nas! Wpadaj kiedy zechcesz – rzekła entuzjastycznie i odwróciła się by obsłużyć paru klientów. Reszta osób również się pożegnała i wyszła.
Agata znów została sam na sam z Sergio.
Zaczęło się już ściemniać, dlatego chłopak zaproponował, że odprowadzi ją do domu.
Nie chciał słyszeć żadnej odmowy z jej strony, więc zgodziła się i wymaszerowali z „Kawiarnio-biblioteki”
Milczeli podczas podróży. Agacie, która zwykle jest osobą otwartą i bezpośrednią, zaczęła trochę ciążyć ta cisza, postanowiła się odezwać.
- To… czym zajmuje się ten wasz klub? – rzekła cicho, a idący obok niej chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
- Czym się zajmuje? – spytał, jakby nie bardzo wiedząc o co jej chodzi.
- Co w nim robicie? Skoro mam być od dziś członkiem, to muszę wiedzieć jakie mam zadania do wykonania. – spróbowała wyjaśnić. Sergio wreszcie zrozumiał i uśmiechnął się rozbawiony.
- Skoro ujmujesz to w taki sposób, to twoim zadaniem jest dobrze się z nami bawić. – rzekł po prostu, a Agata gapiła się na niego z wybałuszonymi oczyma, jakby mówił po chińsku.
- Co?
- To co słyszałaś. Nie jesteśmy jakimś stowarzyszeniem zajmującym się czymś szczególnym.
Owszem, czasem pomagamy nieznanym autorom wypromować ich dzieła, ale nie jest to naszym głównym celem. Jesteśmy po prostu grupą przyjaciół, która chciała mieć dla siebie własny kąt. Miejsce gdzie moglibyśmy się spotkać i miło spędzić czas. Jako, że wszyscy lubimy czytać pomyśleliśmy, że otworzenie niewielkiej klubowej biblioteki, to dobry pomysł. Avril powiedziała, że jej tato może wynająć nam niewielkie pomieszczenie w swojej kawiarni, bo dzięki temu będzie miał więcej klientów. Ot cała historia. – skończył opowieść. Dziewczyna zastanowiła się chwilę nad jego słowami.
- W takim razie dlaczego Avril tak się ucieszyła na wieść o moim członkostwie? Myślałam, że potrzebujecie rąk do pracy, albo coś w tym stylu. – Sergio zaśmiał się na jej słowa.
- Nie, ona po prostu taka już jest. Wszystkich wita z szalonym entuzjazmem. – Agata nieco spuściła głowę. Przez chwilę pomyślała, że może jest kimś wyjątkowym i to dlatego Avril tak się ucieszyła. Poczuła się nieco smutna na myśl, że jest tylko jedną z wielu uczęszczających do biblioteki osób… Wtedy jednakże chłopak niby przypadkiem trącił ją ramieniem i odezwał się.
- Choć nieco zaskoczyło mnie, że wpuściła cię do biblioteki tak od razu… Dwie wcześniejsze dziewczyny odprawiła z kwitkiem nawet nie pokazując drzwi. – czarnowłosa spojrzała na niego i w jakiś sposób wiedziała, że nie kłamie. Uśmiechnęła się wesoło.
Właśnie w tej chwili dotarli do jej domu, dlatego chłopak pożegnał się i ruszył w swoją stronę. Nagle jednak odwrócił się, jakby coś sobie przypomniał i zamachał do niej.
- Widzimy się jutro w kawiarni! Nie zapomnij! – Agata właśnie miała mu odpowiedzieć, ale chłopak najwyraźniej przeczuwając, że chce odmówić postanowił nie dać jej tej szansy. Obrócił się na pięcie i pognał w noc.
Następnego dnia po lekcji z Aratą, gdy mężczyzna poszedł na swoje lekcje z zaocznymi, dziewczyna udała się na piętro. Weszła do swojego jasnego pokoju i stanęła przed lustrem. Poprzedniej nocy długo biła się z myślami czy iść na to spotkanie.
Dlaczego? Otóż Agata nigdy tak naprawdę nie miała przyjaciół.
Owszem, miała szkolne koleżanki z którymi spędzała czas i udawała się na wagary, gdy miała zły humor i chciała rozzłościć swoje siostry, ale to nie były prawdziwe przyjaciółki.
Były to tylko „Specjalnie wyselekcjonowane” dziewczyny, z którymi Julia pozwoliła jej się zadawać.
Od kiedy najstarsza siostra została ”Wielką Panią Landgraab”
zabroniła małej Agacie zadawania się z kimkolwiek, kto był biedniejszy od nich.
Przecież jakby to wyglądało, że jej siostra przyjaźni się z plebsem. Niedopuszczalne!
Aga jak to ona chciała się buntować, ale w tej sprawie nic nie mogła zrobić.
Julia krzykami i groźbami skutecznie odstraszyła wszystkie jej przyjaciółki.
Dziewczynki tego nie chciały, lecz Julia zagroziła ich rodzicom, że już zadba o to, by ich wyrzucono z pracy jeśli ich paskudne dzieci nie odczepią się od jej siostry.
Dzieci nie miały więc wyboru, musiały opuścić przyjaciółkę.
Lata mijały, a Agata przywykła do zadawania się z ludźmi, którzy pragnęli od niej tylko pławieniu się w sławie. W końcu, kto by nie chciał przyjaźnić się z najsławniejszą i do tego bogatą dziewczyną w szkole?
Agata zyskała popularność, za swoje buntownicze zachowanie była podziwiana przez uczniów. Miała wszystko… prócz przyjaźni i miłości…
To właśnie w tym czasie poznała Kacpra. Chłopak był w jej wieku i chodził z nią na dodatkowe zajęcia z hiszpańskiego. Julia wymagała tego od niej. Dziewczyna chętnie się zgodziła, lekcje z panią Brown były dla niej zbawieniem. Żadne z „Bogatych dzieciaków” z którymi się zadawała nie uczęszczało na te zajęcia, więc dziewczyna mogła od nich odpocząć.
Oprócz tego, mogła później wracać do znienawidzonego domu, co również było plusem.
Na lekcje uczęszczał również Kacper, chłopak był strasznie nieporadny. Zupełnie nie rozumiał co dzieje się na zajęciach. Agata zastanawiała się po co w ogóle się zapisał. Jako najlepsza uczennica w grupie została przydzielona do pomocy Kacprowi.
Nie była zbytnio zadowolona… ale zgodziła się. Wspólna nauka z chłopakiem, to zawsze godzina lub dwie poza domem.
Wkrótce przekonała się, dlaczego Kacper uczęszcza na zajęcia.
Otóż matka chłopaka chciała, by został prezesem firmy. On również tego chciał i postanowił, że znajomość hiszpańskiego mu się przyda. Postanowił się zapisać, mimo że wyraźnie nie miał talentu do nauki języków.
Dziewczynie zaimponowało, że tak się stara i nie poddaje się.
Podczas ich wspólnych lekcji zauważyła, że jest strasznie nieporadny i dziecinny.
W owym czasie uznała to za urocze i słodkie.
Odrzucona przez swoje siostry, które zawsze miały ważniejsze sprawy na głowie potrzebowała kogoś, komu mogłaby pomóc i kim mogłaby się zająć.
Kogoś, kto by ją pokochał…
Tak właśnie zaczęli się spotykać. Kacper był jej bezgraniczny oddany niczym wierny pies.
Dziewczyna chciała jednak od niego znacznie więcej.
Chłopak był bowiem oddany swojej matce w równym stopniu co jej. To nie spodobało się dziewczynie, chciała stać się dla niego kimś ważniejszym. Pragnęła, by stawiał ją ponad innymi ludźmi.
Była gotowa zrobić wszystko, by pokochał ją nawet bardziej niż do tej pory…
Dziewczyna spojrzała i bezwiednie dotknęła swojego wciąż jeszcze płaskiego brzucha.
Kolejnym powodzie dla którego nie wiedziała, czy spotkanie z nowymi ludźmi jest dobrym pomysłem. Nie będzie mogła ukrywać tego wiecznie. Co zrobi jeśli ją odrzucą?
Pokręciła głową, nie warto myśleć o tym teraz. Po tylu latach wreszcie ma szansę poznać kogoś, kogo nie wybrała jej siostra. Ma szansę na lepsze życie.
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, ubrała się w prostą szarą sukienkę, po czym wybiegła z domu.
Na miejscu zobaczyła stojącą przy ladzie Avril. Dziewczyna parzyła kawę dla kilku gości.
Blondynka widząc ją uśmiechnęła się i gestem pokazała, by się zbliżyła.
- Cześć! – rzekła entuzjastycznie, tak jak poprzedniego dnia. Agata uściskała ją niezręcznie, gdy odsunęła się od niej, rozejrzała się po kawiarni. W kolejce stało mnóstwo osób, a jedyną obsługującą dziewczyną była blondynka. Czarnowłosa zastanawiała się jak Avril radzi sobie z taki tłumem?
- Gdzie pozostali? – spytała po prostu, na co dziewczyna machnęła lekceważąco ręką.
- Sergio jest jeszcze w pracy, Jake i Michael pewnie znów siedzą na zapleczu i grają w jakieś gry na konsoli. Tymczasem Vicky i Lucy poszły jak co tydzień do fryzjera. – wyjaśniła po czym z szerszym uśmiechem dodała.
- Wygląda na to, że dziś ty dotrzymasz mi towarzystwa. Chcesz kawy? Ja stawiam. – powiedziała i ignorując wściekłe spojrzenia klientów ruszyła zrobić Agacie kawę, choć ta nie zdążyła się nawet odezwać.
Szatynka patrzyła na gości stojących przy ladzie i wpadł jej do głowy pewien pomysł.
- Hej Avril… może ci pomogę? – blondynka obróciła się w jej stronę z szybkością błyskawicy, a jej niebieskie oczy rzucały iskry. Aga lekko przelękła się jej miny. Rozmawiają nie całe dwadzieścia minut, a ona już powiedziała coś nie tak?
- Sugerujesz, że sobie nie radzę? – spytała cicho, ale Agata poczuła się jakby wręcz wykrzyczała jej te słowa prosto do ucha. Nerwowo przełknęła ślinę.
- Nie, po prostu… W jedne wakacje pracowałam w małej kawiarence, chciałabym abyś mnie przetestowała… Czy dam sobie radę w tak dużej jak ta. – uśmiechnęła się, by wyglądać jak najbardziej przekonująco. Najwyraźniej się udało, bo blondynka uspokoiła się, a na jej usta powrócił figlarny uśmiech.
- Rozumiem… Chcesz, żebyśmy urządziły sobie małe zawody! – Aga spojrzała na nią zdumiona.
- Co? Nie, ja… - zaczęła, ale podekscytowana Avril już jej nie słuchała.
- Dobra! Która obsłuży więcej klientów wygrywa, czas start! – wykrzyknęła i ruszyła w stronę gości. Aga nie mając zbyt wielkiego wyboru założyła leżący obok fartuszek i podarzyła w jej ślady.
Trzy godziny później w kawiarni zjawił się Sergio. Był wyjątkowo zmęczony po dzisiejszym dniu w pracy, marzył wręcz o kubku dobrej kawy Avril. Gdy tylko przekroczył próg budynku, stanął jak wryty.
Zobaczył krzątającą się za ladą Avril… i Agatę. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Czarnowłosa przyjmowała zamówienia, uśmiechała się do klientów i rozmawiała wesoło z Avril. Była nieco inna niż wczoraj, taka… olśniewająca.
- Co do…? – usłyszał obok siebie. To Jake i Michael również przyszli i gapili się na Agatę z wyrazem bezbrzeżnego zdumienia na twarzy.
W tym momencie Avril zauważyła ich i wyszczerzyła zęby.
- Co tak stoicie? Chodźcie i zamawiajcie, albo nowa zaraz ze mną wygra! – rzekła wskazując Agatę, która tylko się uśmiechnęła.
- Nie ma szans, w porównaniu do ciebie ruszam się jak mucha w smole! – Avril przewróciła oczyma.
- Jasne! Nie wierzcie jej! Bierze was na litość żebyście u niej zamówili. – szatynka zaśmiała się i ruszyła zrobić im kawę, gdyż Avril musiała obsłużyć kilku innych klientów.
W międzyczasie przyszły również Vicky i Lucy równie zdziwione obecnością Agaty w roli baristki.
Grupka znajomych porozmawiała przez chwilę popijając napoje, aż w końcu Jake i Michael zaproponowali, by poszli do Simexa pograć w gry planszowe.
Pomysł został zaaprobowany przez wszystkich i ruszyli. Sergio z Agatą szli na końcu.
Dziewczyna myślała o dzisiejszym dniu. O tym, że poznała naprawdę miłych ludzi. Czy to tak wygląda przyjaźń?
Pewne pytanie krążyło jednak wciąż po jej głowie, postanowiła zapytać o to idącego obok niej chłopaka.
- Dlaczego wszyscy byli zdziwieni, że robię kawę? Myślą, że się nie nadaję? – chłopak zaprzeczył ruchem głowy.
- To nie to. Wszyscy byli zdziwieni, że Avril pozwoliła ci pracować w swojej kawiarni. Wiele razy oferowaliśmy jej pomoc, ale nie pozwoliła nam nawet myć naczynia, a co dopiero robić kawę. – Aga spojrzała na niego zaskoczona.
- Dlaczego? – Sergio westchnął.
- Ojciec Avril był bardzo surowym i wymagającym mężczyzną. Rzadko ją za coś chwalił, za to nie szczędził słów krytyki. Dlatego właśnie chciała udowodnić mu, że jest najlepsza i nawet jeśli będzie sama, to da sobie radę. Nawet teraz, gdy już go nie ma wciąż wszystko robi sama…
- Chce, żeby był z niej dumny… - szepnęła Aga patrząc na plecy dziewczyny.
Nagle poczuła z nią jeszcze silniejszą więź. Ona również straciła ojca, wcale nie różniły się od siebie tak bardzo…
Nagle, sama nie wiedząc do końca co robi podbiegła do blondynki i uściskała ją.
Avril spojrzała na nią zdziwiona.
- Aga… stało się coś? – czarnowłosa pokręciła głową.
- Nie, właściwie w jakiś sposób… czuję się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. – rzekła i spojrzała ukradkiem na uśmiechającego się do nich Sergio.
Blondynka wyszczerzyła zęby.
- W takim razie chodźmy się zabawić! – rzekła i całą grupą ruszyli.
Agata spojrzała na otaczających ją śmiejących się, wesołych ludzi i po raz pierwszy od bardzo dawna, poczuła się niezmiernie szczęśliwa.
Minął miesiąc od przybycia Agaty do domu Araty i Krzysztofa.
Dziewczyna bardzo zaprzyjaźniła się i zżyła z członkami „Klubu książki”
Codziennie odwiedzała w kawiarni Avril i pomagała jej w różnych pracach. Z czasem blondynka zaproponowała jej, by zaczęła u niej pracować, gdyż lepszego pracownika od Agi i tak nie znajdzie.
Miało to również związek z pewnym kłamstwem, które wymyśliła na poczekaniu…
Otóż, mimo że dziewczyna bardzo wszystkich polubiła, nie była w stanie zdradzić im prawdziwego powodu jej pojawienia się w Widenburgu. Gdy ją o to spytali odpowiedziała, że przybyła tu w poszukiwaniu pracy, gdyż w jej rodzinnym miasteczku nie znalazła satysfakcjonującej posady. Aby jej historia brzmiała bardziej przekonująco, skłamała również w kwestii swojego wieku mówiąc, że ma dwadzieścia dwa lata. Dziewczyna zawsze wyglądała na nieco starszą, niż była w rzeczywistości więc wszyscy jej uwierzyli.
Avril słysząc jej opowieść zasugerowała, że od dawna szuka pomocy do kawiarni i tak Agata została zatrudniona.
Oczywiście nie przyznała im się również, że jest w ciąży. Dziewczyna bała się przyszłości, wiedziała, że tego sekretu nie może ukrywać przed nimi wiecznie. Na razie dzięki noszeniu za dużych swetrów i bluz z kapturem udawało jej się wszystko zataić, ale jeszcze parę miesięcy i żadne ubranie jej nie pomoże.
Myśl, że po usłyszeniu o jej ciąży mogą ją odrzucić była bolesna… ale najbardziej, bała się odrzucenia ze strony Sergio…
Przez ten miesiąc bardzo…
Zbliżyli się do siebie… Aga wiedziała, że chłopak traktuje ją po prostu jak przyjaciółkę, jednak ona zaczynała żywić do niego znacznie większe uczucie…
Jednakże po rozczarowaniu jakim okazał się być Kacper, nie chciała się spieszyć.
Dodatkowo zdawała sobie sprawę z różnicy wieku między nimi. Gdyby naprawdę miała tyle lat ile mu powiedziała, różnica wynosiłaby zaledwie trzy lata, jednakże rzeczywistość była zupełnie inna.
Czy chłopak będzie chciał z nią być, kiedy pozna prawdę?
Takie myśli krążyły po głowie dziewczyny, gdy siedziała przy biurku i rozwiązywała jedno z zadań matematycznych jakie dał jej tego dnia Krzysztof.
Mężczyzna polecił jej zrobić je do końca, a on w tym czasie zadzwoni do jej nowego nauczyciela geografii.
Dziewczyna była uczona w domu i oprócz Krzysztofa i Araty, spotkała jeszcze kilku innych nauczycieli, którzy ją uczyli.
Jednakże ostatnio jeden z nich, podstarzały nauczyciel geografii pan Green, odszedł na emeryturę, dlatego opiekunowie musieli jej znaleźć kogoś nowego.
Agata nawet się ucieszyła z takiego obrotu sprawy. Pan Green podczas ich zajęć jasno dawał jej do zrozumienia, co myśli o takich dziewczynach jak Agata, które zaczynają swoje macierzyństwo wcześniej niż inni.
Nigdy się nie polubili. Aga jednakże nie chciała martwić swoich opiekunów, dlatego też nigdy nie poskarżyła się na opryskliwe zachowanie nauczyciela.
- Agatko! Zejdź na dół, chciałbym cię przedstawić. – usłyszała głos Krzysztofa dochodzący z dolnego piętra. Wstała zamykając książkę z ćwiczeniami i przywołała na twarzy uśmiech.
Zauważyła, że nauczyciele dużo lepiej ją później traktują jeśli miło ich przywita.
Miała tylko nadzieję, że nie będzie to nikt gorszy od poprzedniego nauczyciela.
Zbiegła szybko na dół i udała się do salonu skąd dochodziły dźwięki rozmowy.
Wchodząc odezwała się.
- Dzień dobry, nazywam się… - urwała i gwałtownie stanęła w miejscu, prawie przewracając się na nieco śliskiej podłodze.
Mężczyzna chwycił ją za ręce i podtrzymał. Agata stała przed nim ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nie miała odwagi na niego spojrzeć.
Obok nich stanął uśmiechnięty Krzysztof.
- Agatko, przedstawiam ci twojego nowego nauczyciela, pana…
- Sergio, możemy mówić sobie po imieniu, prawda? – przerwał mu, Aga w końcu zdobyła się na odwagę i spojrzała na niego.
- Miło mi pana poznać, mam na imię Agata. – rzekła i drżącą ręką uściskała jego wyciągniętą dłoń.
Stało się to, czego nigdy by się nie spodziewała.
Coś z czego jawnie się śmiała czytając mangi Araty...
Ciąg dalszy nastąpi…
Bonus:
Dałam Agacie opcję "Pochwal szczerze" Agatka podeszła za blisko i oto co wyszło:
Agatko, on raczej nie interesuje się dziewczynkami xD