Lao – Historia Lotty i jej małżeństwa będzie w przyszłych relacjach ważnym wątkiem, tyle mogę powiedzieć
A co do naszyjnika, to jego tajemnica będzie zdradzana powoli, ale na pocieszenie powiem, że mam już wszystko obmyślane, więc na pewno nie porzucę tego wątku.
Galcia – Wiadomo, Marcin wie najlepiej
Może i tak, ale z drugiej strony Lotta chciała się przekonać, czy faktycznie może się zakochać.
Niestety, tak długo szukała ”idealnego” męża, że teraz go sobie pilnuje
Powiem więcej, na pewno nie wszyscy przyjęli to ze spokojem, jeśli wiesz kogo mam na myśli
Czy miłość ją odmieniła? Na razie to jest bardziej takie „Zobaczymy co z tego będzie” Wątpię, żeby Lotta już kochała Aleksa
Lion – Bardzo dziękuję za wszystkie pochwały. Miło mi, że moja relacja ci się podoba.
Ojciec Snow niestety taki był. Myślał, że zahartuje córkę, żeby umiała sobie radzić w życiu (co mu się właściwie udało)
Ale niestety przez to nie miała szczęśliwego dzieciństwa…
Chad kochał ją już tyle lat, że chyba głupio mu było zrezygnować tak nagle, gdy w końcu mu się udało zdobyć jej uczucia xD
No, Tiana miała fajnie. (Mnie mama pozwalała na ślimaki, żaby też by nie przeszły xD)
Widzę, że wszystkim podoba się para Naveena i Tiany… aż ciężko mi będzie potem… ale ciii
To jeszcze nie jest kara. Ian’owi się dopiero ode mnie dostanie, w przyszłości.
O Lotcie jeszcze dużo będzie
Ciekawa teoria. Szkoda, że nie mogę nic powiedzieć, no ale wtedy nie byłoby po co dalej czytać
Nie zgadłeś. Samo wyzwanie nie jest (jak dla mnie niestety) zrobione z jakąś logiką.
Raz mamy postacie ze „Starego” Disneya, raz te nowsze. Nic nie poradzę, mogłabym sama sobie pozmieniać kolejność, ale na razie tego nie planuję
Lenna – Żeby nie było. Marcina w takim stanie stworzyła gra xD Ja naprawdę nie stworzyłam tego sima, ale jak go zobaczyłam na mieście, to wiedziałam, że musi stać się jakąś moją postacią xD
Żeby było śmieszniej, Odie w grze naprawdę ma cechę „Zazdrosna” i jak Ian np. idzie do pracy, to od razu staje się spięta.
Poprawiłam
Widziałam ten film. Tam chyba był jako „Diaval” ale wersję „Diablo” wzięłam jeszcze zanim widziałam film, tak więc już nie zmieniałam. Zwłaszcza, że potem pisząc kolejne rozdziały pewnie z przyzwyczajenia pisałabym „Diablo” i tylko zamieszanie bym sobie zrobiła xD
Co do zgadywanki, oto odpowiedzi:
Ray – Imię świetlika z księżniczki i żaby.
Diablo – kruk Maleficent.
Anastazja – imię jednej z przyrodnich sióstr Kopciuszka.
Pewnie teraz już każdy wysnuł wniosek, kto będzie kolejną księżniczką, ale i tak odpowiedź na to pytanie poznamy dziś.
Odcinek nieco krótszy, bo miało być coś jeszcze, ale wyszło mi tak długie, że podzieliłam to na dwa odcinki.
Zapraszam
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Duże dziecko duży problem, małe dziecko większy problem!
W domu rodziny Swan było głośno od samego rana, bowiem dziś Charlotte postanowiła w końcu opuścić dom rodzinny i zamieszkać ze swoim mężem Aleksandrem.
Postanowili zamieszkać w specjalnie kupionym przez niego domu.
Anastazja była bardzo podekscytowana. W końcu będzie mieć własny pokój! Oraz rodzinę, taką jakiej zawsze zazdrościła swojemu najlepszemu przyjacielowi i kuzynowi Diablo. Tymczasem Cindarella, od samego rana krzątała się nerwowo po kuchni nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Z jednej strony cieszyła się, że w domu zrobi się trochę luźniej (i odzyska w końcu swój pokój) ale z drugiej wiedziała, że będzie tęsknić za córką, która wyprowadzała się do innego miasta, więc nie będą się mogły widywać tak często jak dotychczas.
Około godziny dziesiątej Charlotte, była gotowa do podróży. Taksówka, którą zamówiła stanęła pod domem, a kierowca zatrąbił kilka razy by dać znać, że już czeka.
Cała rodzina zgromadziła się przed domem, by pożegnać się z Lottą i Anastazją.
- Uważaj tam na siebie córeczko i pamiętaj, żeby zadzwonić jak już dojedziecie na miejsce! Zapakowałam wam na podróż kanapki, a jak otworzysz górną kieszeń to…
- Już dobrze mamo, wszystko będzie w porządku. Przecież od początku wiedziałaś, że w końcu się wyprowadzę! – Przerwała jej Charlotte, która marzyła już tylko o tym by wsiąść do taksówki i odjechać. Nigdy nie lubiła czułych i wzruszających pożegnań.
- Och! No i oczywiście moja ukochana wnusia! Daj babci całusa na dowidzenia! – powiedziała Cindy zauważywszy Anastazję, która właśnie pojawiła się ze swoją walizką w drzwiach frontowych.
- Babciu znowu ubrudzisz mnie szminką, a na miejscu czeka na mnie tatuś! Nie mogę być brudna! – Narzekała dziewczynka. W głębi duszy było jej jednak smutno, że zostawia babcię i ciocię Tianę oraz, że musi opuścić dom w którym do tej pory mieszkała.
- Zróbmy sobie jeszcze zdjęcie do rodzinnego albumu! „Przeprowadzka Anastazji.”
- Mamo… zawstydzasz ją. Patrz, już wszyscy się na nas gapią. – rzekła Lotta z dezaprobatą, ale Cindarella zignorowała ją.
- Uśmiech! – powiedziała i cyknęła fotkę.
Następnie przyszedł czas na pożegnanie z Diablo, który stał na uboczu z posępną miną. Gdy jednak ujrzał zbliżającą się kuzynkę, uśmiechnął się.
- Będę za tobą tęsknić… - szepnął, a Anastazja ścisnęła go mocniej.
- Nie łam się, Wierzbowa Zatoczka to nie koniec świata! – powiedziała, a w jej oczach błysnęły wesołe iskierki.
- Poza tym, mamy swój klub „Małych Złoczyńców”! Jestem jego liderką i nie mam zamiaru z niego zrezygnować, choćbym miała zamieszkać na marsie! – rzekła stanowczo dziewczynka, a Diablo zaśmiał się.
- Heeej! O czym gadacie? – wtrącił się do rozmowy Ray, syn Odie, ich trzeci kuzyn.
- Ray! – ucieszyła się Anastazja i uściskała go, a Diablo naburmuszył się jeszcze bardziej. Nigdy jakoś nie przepadał za Ray’em. Tym bardziej nie lubił, gdy Anastazja spędzała z kuzynem więcej czasu niż z nim.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz! Nie miałeś być dzisiaj na lekcji gry na skrzypcach? – spytał Diablo ze złością, ponieważ myślał, że kuzyn się nie pojawi.
- Miałem, ale nie mogłem przegapić wyjazdu mojej ulubionej kuzynki! Zresztą mama się zgodziła – odpowiedział ściskając dziewczynkę.
Pożegnania trwałyby zapewne dużo dłużej, gdyby nie kierowca taksówki, który zaczął nerwowo trąbić.
Charlotte uśmiechnęła się (nie) szczerze i zwróciła do członków rodziny.
- To my już lecimy, bo kierowca zaraz każe nam zapłacić podwójnie! – zaśmiała się i dodała szeptem do córki.
- (Chodźże już Anastazjo, bo nigdy nas nie puszczą!)
Następnie obie pobiegły w kierunku taksówki i odjechały, by rozpocząć nowe życie.
To jednak nie był koniec, dobrych wiadomości w rodzinie Swan! Ostatnio, Tiana zaczęła miewać mdłości, postanowiła więc udać się do lekarza, który z całą pewnością stwierdził że…
- Naveen, jestem w ciąży! – wykrzyknęła radośnie kobieta. Mężczyzna gwałtownie zwrócił się w jej stronę i patrzył, nic nie rozumiejącym wzrokiem.
- Co?! – odrzekł zdezorientowany, gdy dotarł do niego sens wypowiadanych przez żonę słów. - Niby jak? – wykrztusił.
Tiana zarumieniła się lekko i zawstydzona odpowiedziała.
- Pamiętasz tę noc po ślubie Charlotte, kiedy… Em… wybraliśmy się na spacer i… Ekhem, te krzaki… posiedzieliśmy tam chwilkę?
- Nie – powiedział mąż prosto z mostu, na co Tiana tylko przewróciła oczami. "W sumie, spodziewałam się tego." pomyślała.
- No więc, to było wtedy – dokończyła.
- Ale kochanie! Przecież decyzję o dzieciach mieliśmy podejmować wspólnie! Jak mogłaś postanowić o tak ważnej rzeczy i nie poinformować mnie o tym! – wykrzyknął zdenerwowany Naveen, czym wprawił Tianę w osłupienie. "On się nie cieszy?" pomyślała.
- Naveen… to nie była niczyja decyzja, stało się. Poza tym, przecież sam mówiłeś, że chcesz mieć więcej dzieci, dlaczego więc tak się zachowujesz?! – krzyknęła zdenerwowana. Sama już nie wiedziała, czy bardziej chce jej się płakać, śmiać z tej sytuacji, czy jest po prostu wściekła na męża.
- Tiano, my po prostu nie mamy pieniędzy na kolejne dziecko! Ty i ja nie zarabiamy zbyt wiele, twoja mama nam pomaga, ale to nie wystarczy, zwłaszcza teraz kiedy Odie i Charlotta się wyprowadziły. Ledwie starcza nam na zapłatę rachunków. Z czego utrzymamy kolejnego członka rodziny? – argumentował Naveen, na co Tiana zareagowała jeszcze większym gniewem
- JESTEM W CIĄŻY CZY TEGO CHCESZ CZY NIE, WIĘC POGÓDŹ SIĘ Z TYM! – wrzasnęła i trzaskając drzwiami wyszła z domu.
Po chwili, Naveen zrozumiał swój błąd i chciał przeprosić żonę, jednak Tiany już nie było. Wobec tego Naveen postanowił, że ktoś musi poinformować Diablo o tym, że już niedługo zyska rodzeństwo.
- Co słychać w szkole? Wszystko w porządku? – zaczął luźną rozmowę z synem, nie wiedząc jak zabrać się do tego tematu. Co będzie jeśli Diablo zacznie zadawać pytania w stylu „A skąd w brzuchu mamy wziął się mój braciszek lub siostrzyczka?”.
Nie był zbyt dobry w prowadzeniu takich rozmów.
- Tato, czy jest coś co chcesz mi powiedzieć? Zawsze tak dziwnie machasz rękami, gdy próbujesz powiedzieć coś ważnego (Tak jak wtedy gdy stłukłeś wazę po prababci Snow White i musiałeś o tym powiedzieć mamie.)
- Tak… widzisz… kiedy mama i tata… - i tu zaczął tłumaczyć synowi jak to będzie mieć rodzeństwo. Nie mogąc się zdecydować, czy weźmie się ono z kapusty czy od bociana. Połączył dwie wersje i wyszło, że bocian przyniesie kapustę w której będzie dziecko, a mama ma taki duży brzuch, ponieważ w ten sposób poinformuje bociana, że chce mieć dziecko. - Widzisz, taki bocian sobie leci, i skądś musi wiedzieć kto chce mieć dziecko. Taki duży brzuch trudno przeoczyć! Więc kiedy bocian ją zobaczy, wie do kogo przynieść kapustę! – skończył wyjaśniać.
Okazało się jednak, że cała historia Naveena była zupełnie niepotrzebna, gdy Diablo oznajmił.
- Tato… Ty wiesz, że w szkole mam już taki przedmiot jak biologia i wiem, że twoja historia to ściema? - "Zresztą i tak wszyscy widzą i słyszą, co z mamą robisz w szafie, łóżku i po kątach…" pomyślał jednak uznał, że tego lepiej tacie nie mówić.
- No i bardzo dobrze! To ja idę do pracy pa, pa! – powiedział Naveen i zmył się, próbując udawać, że wcale nie słyszy śmiechu przechodzącej obok teściowej, która całą ich rozmowę słyszała.
Wieczorem, Tiana już uspokojona przez przyjaciółki, których mężowie też często reagowali w podobny sposób. Wróciła do domu akurat w tym samym czasie co Cinderella, która przyszła prosto z pracy.
- Cześć mamo, możemy porozmawiać? – zagaiła rozmowę Tiana,
- Coś się stało córeczko? – odrzekła Cindy, która marzyła już tylko o tym by iść spać.
- Widzisz… jestem w ciąży! – powiedziała z uśmiechem, na co Cindy aż podskoczyła ze szczęścia.
- Gratulacje córeczko! Tak się cieszę! – powiedziała radośnie, jednak po chwili zauważyła, iż jej córka nie wygląda na zbyt szczęśliwą.
- Tiano… coś się stało? Wyglądasz jakbyś dowiedziała się, że jesteś chora, a nie, że zostaniesz mamą.
Tiana zwiesiła smętnie głowę i westchnęła.
- Tak, widzisz… Naveen wcale się nie ucieszył. – szepnęła, po czym wpadła w złość. - Zaczął krzyczeć, że powinnam go wcześniej poinformować, że chcę mieć kolejne dziecko, że nas nie stać! Mówił tak jakbym faktycznie przywlokła do domu jakąś chorobę! A to jest dziecko! Nie jakaś rzecz, którą mogę wyrzucić jak mi się nie podoba! – krzyczała, a mama słuchała jej w ciszy.
- Normalnie byłam taka wściekła, że jeszcze chwila i bym mu przywaliła w ten jego głupi łeb! – wrzeszczała na cały głos, podczas gdy Cindy, próbowała łagodzić.
- Spokojnie kochanie, nie powinnaś się tak denerwować, to szkodzi dziecku.
- Ale mamo! – zaczęła Tiana, jednak tym razem Cindy jej przerwała.
- Kochanie, faceci tak mają. Ja byłam siódmym dzieckiem twojej babci i twojego dziadka. Jak myślisz, jak zareagował, gdy dowiedział się, że będą mieć siódme dziecko, podczas gdy mieli kredyt na dom, a moja mama zarabiała malując obrazy? – zapytała, a Tiana pokręciła głową.
- Pewnie nieco się martwił… ale zawsze mówiłaś, że byłaś jego oczkiem w głowie! - Cindy uśmiechnęła się do swoich wspomnień.
- Bo byłam! Właśnie o to chodzi Tianuś. Mogą sobie narzekać ile chcą, ale kiedy wezmą na ręce tą małą kruchą istotkę, wszystko mija i wtedy będą ją chronić choćby nie wiem co! Zobaczysz, że z Naveenem też tak będzie. – powiedziała z uśmiechem.
Tiana odpowiedziała uśmiechem, jednak po chwili momentalnie posmutniała.
- Mamo… ale jest jeszcze jeden problem. Co jeśli to nie będzie Aurora? – zaczęła, jednak Cindarella przerwała jej gwałtownie.
- Tiano! Ciszej! Wiesz co by się stało, gdyby ktoś cię usłyszał! Nawet o tym nie mów! – powiedziała ostro do córki, co wcale jej nie uspokoiło.
- Ale mamo! Dobrze wiesz jakie to ważne! Babcia Snow White właśnie dlatego miała tyle dzieci, bo chciała (wręcz musiała) mieć ciebie. Jednak dziadkowi nie przeszkadzało mieć nawet dwadzieścioro dzieci, natomiast Naveen… jeśli to nie będzie ona… - urwała i posmutniała jeszcze bardziej, Cindy położyła dłoń na ramieniu córki, by ją pocieszyć.
- Nie martw się córeczko. Wszystko będzie dobrze, czuję to.
- Nasze maleństwo na pewno będzie śliczną dziewczynką i wszystko się ułoży. - powiedziała gładząc Tianę, po jeszcze nie widocznym brzuszku.
- Może być dziewczynką, ale co jeśli nie będzie Aurorą! – upierała się dalej Tiana.
- Przecież urodziłaś Charlotte, a jakoś nie została Tianą! – dalej argumentowała, jednak Cindy zbyła jej obawy machnięciem ręki.
- Jak mówiłam, wszystko będzie w porządku! Jestem pewna, że to będzie Aurora! Czuję to! Ty też poczujesz, gdy nadejdzie odpowiednia chwila.
- Obyś się nie myliła… - szepnęła Tiana, po czym życzyła mamie dobrej nocy i udała się do pokoju, by mieć niespokojną noc pełną koszmarów…
Ciąg dalszy nastąpi...
Edukacja dzieci w wykonaniu Tiany i Naveena: xD
- Dziewczynki, wy tu jesteście? Em… ciocia Tiana tylko pomagała wujkowi znaleźć krawat! xD