Dziękuje wszystkim za komentarze!
Zaktualizowałem nieco pierwszą stronę tematu i dodałem streszczenie poprzednich 69 relacji, które z czasem będę poszerzał, więc zapraszam jakby ktoś chciał odświeżyć pamięć lub nie chcę mu się czytać 14 stron tematu
Galcia pisze:I już po niej. Śmierć Moniki przypomina mi scenę z pewnego serialu, gdzie podobna jej imprezowiczka mówi, że na tym przyjęciu można umrzeć z nudów, po czym wypada przez okno i ginie.
Sex w wielkim mieście, odcinek "Mokra Plama" <3
Galcia pisze:Frank dopiero po dwóch latach zorientował się, że rodzice go nie kochają. xD
Prorocze słowa, ale w końcu zainteresują się synem tylko, że w najmniej odpowiednim momencie
Simwood pisze:Witam!
Czytałem na bieżąco przygody Duncana gdy jeszcze nie byłem zarejestrowany i bardzo mi miło tutaj wrócić
Również witam i cieszę się razem z tobą
Simwood pisze:Nie wiem czemu, ale na tym zdjęciu dla mnie to wygląda jakby do Daphne przysiadł się nieznajomy bezdomny. Może to przez te owady, które latają nad Duncanem?
E tam, to tylko pszczółki
A, więc przejdźmy do relacji!
Ponownie zaproponuje Wam dosyć długą jak na mnie lekturę i ogólnie przepraszam za to, że poruszę w tej relacji strasznie dużo wątków, ale ostatnimi czasy mam za dużo pomysłów, a jeszcze więcej w planach i chciałbym wraz w premierą nowego dodatku wejść w nowy "etap" relacji
Ogólnie to dziś będzie dużo nowości, ale to co najlepsze powinno przyjść tak mniej/więcej za 2-3 relacje
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
#70
Ten tydzień był w miarę spokojny dla Jonesów. Duncan i Laura powoli zbliżali się do szczytu swoich karier, zaś dzieciaki nie sprawiały żadnych problemów w szkole. W weekend miały odbyć się urodziny Franka i Scarlett, lecz Daphne miała inne plany.
- Widziałam na Simbooku, że w piątek chcesz się wyrwać na imprezę do Windenburgu. Ciekawe co na to rodzice.. - Scarlett była trochę złośliwa siostrą..
- Spróbuj coś im powiedzieć, a nie ręczę za siebie - odparła starsza siostra. Daphne bardzo zależało na spotkaniu z Benjaminem.
Po jakimś czasie do dzieci dołączyli Duncan i Laura. Małżeństwo dyskutowało na temat sobotniego przyjęcia.
- Myślę, że lepiej będzie jak upieczemy dwa torty. Pamiętaj, że dzieci zaprosiły Smithów, a oni lubią dużo zjeść.
- To Daphne pomoże Ci w kuchni, a ja, Scarlett i Frank zajmiemy się wysprzątaniem tarasu.
Daphne nie dość, że nie mogła poradzić sobie z zadaniem z simtematyki to do tego jeszcze dostała dodatkowe obowiązki, a przecież sobota miała wyglądać zupełnie inaczej.
- No to wszystko ugadane. Pamiętaj, że to impreza dla dzieci i ciasta muszą byś bezalkoholowe.
- Rozumiem, będę pamiętał.
Daphne nie miała zamiaru zrezygnować ze spotkania z Benjaminem, a więc odpuściła sobie szkołę w piątek i udała się do Windenburgu. Młodzi nie mogli się sobą nacieszyć.
- Co Ty na to żebym została na noc?
- Byłoby świetnie! Wyszlibyśmy gdzieś wieczorem na miasto.
- Idę dzwonić do domu.
- Halo. Dobrze, że odebrałeś Tato! Nauczycielka od simologi zadała pracę dla chętnych i ja z dziewczynami postanowiłam się zgłosić i tak pasowałoby mi dzisiaj zostać u jednej z nich na noc, bo chciałybyśmy mieć już do z głowy. Więc zgadzasz się, nie? To świetnie! Wrócę jutro, pa!
Benjamin postanowił zabrać Daphne do jednego z klubów położonych w nowoczesnej części Windenburgu. Po przybyciu para szybko popędziła na parkiet.
Niestety Daphne za bardzo posmakowały tamtejsze drinki..
- Dajesz jeszcze raz to samo! Tak naprawdę powinnam teraz być gdzieś indziej, ale ciii!
Benjaminowi najwyraźniej nie spodobało się zachowanie jego dziewczyny
- Co?! "Scarlett Jones lubi Twój status"... już po mnie..
Następnie para wybrała się w ruiny, ale niestety nie zastali tam nikogo i udali się do domu Benjamina.
Może i "Spotkajmy się" nie wnosi zbyt dużo nowego do gry, ale Winderburg jest niesamowity! Największa zaleta tego dodatku!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nazajutrz w Wierzbowej Zatoczce Duncan chyba nie wiedział co mówił..
- Jestem taki dumny z Daphne! Zamiast balować gdzieś w piątkowy wieczór to ona przygotowuję referat na dodatkowe zaliczenie z simologi! Ja w jej w wieku miałem tylko imprezy w głowie..
- No widzisz. Tylko szkoda, że to nie Ty ją wychowałeś. Swoja drogą czasem mam wrażenie, że w Tobie dalej siedzi to wielkie dziecko..
Duncan był wyraźnie niezadowolony z tego jak podsumowała go żona. No cóż, humor musiał się mu poprawić, bo za kilka godzin do ich domu mieli przybyć pierwsi goście.
Wczesnym popołudniem do domu wróciła Daphne. Laura postanowiła porozmawiać w cztery oczy z pasierbicą.
- Daphne przecież dobrze wiem, że żadna nastolatka nie odrabia prac domowych w piątek wieczór. Powiedz jak ma na imię i czy mam się obawiać?
- Nazywa się Benjamin i jest DJ'em z Windenburgu. Za jakiś czas Wam go przedstawie.. Mam nadzieje, że nie powiesz nic tacie?
- Wszystko zostaje między nami, tylko proszę uważaj na siebie!
Godzinę później w domu już wszystko było gotowe na przybycie pierwszych gości. Scarlett i Frank byli bardzo podekscytowani całym wydarzeniem.
Jako pierwszy świeczki zdmuchnął Frank, a zaraz po nim Scarlett. Oczywiście ich kreacje po zmianie grupy wiekowej były.. "urocze", ale to szybko się zmieniło.
Travis Scott chyba podczas przenoszenia plików gry ze starego komputera stracił swoja koszulkę..
Dzieciaki
zaliczyły szybką wizytę u stylisty i zaczęły zajmować się swoimi gośćmi. Frank ma zarówno coś z Caroline, jak i Marka, ale Scarlett to cała Laura..
Nieodłącznym punktem imprez u Jonesów są zawsze grupowe tańce - nie mogło ich zabraknąć i tym razem!
W trakcie przyjęcia Laura zamieniła kilka "ważnych" zdań ze Scarlett.
- Wyrosłaś na piękną dziewczynę i teraz zaczną się oglądać za Tobą kawalerzy, więc pamiętaj, że już dawno zabukowałyśmy z ciotką Caroline miejscową kaplicę na Twój ślub z Frankiem
- Mamo.. mam nadzieje, że sobie żartujesz..
Swoją drogą Franka i Scarlett łączyła bardzo bliska relacja, ale bardziej na linii brat-siostra, niż chłopak-dziewczyna.
- I wtedy okazało się, że tym bezdomnym jest Malcolm!
- To się doigrała Adrianna..
- A, nie wiesz kiedy następny odcinek?
- Na razie trwa przerwa między sezonami, musimy czekać.
Następnego dnia Scarlett odwiedziła po szkole Elsa Bjergsen.
- Więc mówisz, że podoba Ci się Frank..
- Tak, ale mam nadzieje, że nie rozgadasz tego wszystkim w szkole..
- Jasne! Jak chcesz to mogę i nawet nakierować Franka żeby Cię gdzieś zaprosił.
- Serio zrobiłabyś to?
- No, a czemu nie? Frank jest dla mnie jak brat, a Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółka.
- I myślisz, że się zgodzi?
- Może być problem, bo Shopie Stork się obok niego kręci, ale to się da załatwić.
- Co?! Ten wieszak? Nie uważasz, że to się któregoś dnia samo z siebie rozsypie?
- Chłopaki mają czasem dziwny gust. Ale jak się rozsypie to już będzie droga wolna dla Ciebie.
- Nie mów mi nawet o niej, bo mnie zbiera..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie Daphne była w Newcrest na odwiedzinach u swojej "przyjaciółki" Kristen Stewart.
- Już chciałam jej wygarnąć, ale zobaczyłam, że babka od Simlish nas obserwuje.
- Miałaś szczęście, ja bym się nie powstrzymała!
- Idziemy się gdzieś przejść?
- A, z przyjemnością!
Przyjaciółki postanowiły pospacerować nieco po okolicy.
Daphne pokazywała Kristen zdjęcia Benjamina.
- O jaki on słodziutki, normalnie ciasteczko!
- Czy to jest to o czym myślę?
- Tak, to jest to o czym myślisz!
Gdy zbliżały się do końca ulicy coś przykuło uwagę Daphne.
- Ej, Kristen spójrz na lewo!
- No, widok sima w stroju płetwonurka to niecodzienna sprawa.
- Faktycznie dziwnie to wygląda, ale nie oto mi chodziło.
- Chodzi mi o ten dom! Strasznie mi się podoba! Idziemy zobaczyć kto tam mieszka?
- No fajny jest, ale nie wiem czy powinnyśmy tam iść..
- Jak nie to nie, sama pójdę! Stój tutaj i czekaj na mnie!
Daphne jak postanowiła, tak zrobiła. Zadzwoniła dzwonkiem, a gdy właścicielka domu z niego wyszła to z wrażenia Jonesówna weszła w drzwi.
- Witam, co Cię tu sprowadza?
- Chciałam zobaczyć kto mieszka w takim świetnym domu, ale..
- To nie stójmy w wejściu tylko chodźmy gdzieś usiąść!
- Tak jak mówię - chciałam zobaczyć kto mieszka w tym domu, ale Pani wygląda tak samo jak moja macocha! To jest niemożliwe! Może jesteście siostrami?!
- Serio mieszka tu simka podoba do mnie? Ja faktycznie mam siostrę, ale zaginęła wiele lat temu..
- Jak ma na imię? Ile ma lat? Powiedz mi o niej jak najwięcej!
- Ma na imię Laura i tak około 45 lat, nie wiem dokładnie ile.. Coś chcesz jeszcze wiedzieć?
Kristen jest chyba nieufna względem nowej znajomej..
- Nazywam się
Miranda Pertingale, przyjdź tu jutro z nią proszę! To musi być moja siostra!
- Jasne, zjawimy się jak najszybciej!
Po usłyszeniu nazwiska kobiety Daphne była pewna tego, że to siostra swojej macochy. Gdy tylko wróciła do domu opowiedziała o wszystkich Laurze.
- Co Ty gadasz? Faktycznie nie pamiętam jakiejś połowy swojego życia, ale to niemożliwe żeby po tylu latach nagle gdzieś w Simcity znalazła się moja siostra.. - Laurę ewidentnie zaciekawiły rewelacje pasierbicy, ale starała się nie pokazywać tego po sobie.
- Ale ja Ci mówię, ona wygląda tak samo jak Ty i ma takie samo nazwisko! Zresztą sama jutro zobaczysz, bo obiecałam jej, że razem przyjdziemy! - dodała podekscytowana Daphne.
- Brzmi to rewelacyjne, ale wątpię, że to prawda..
Daphne dalej opowiadała Laurze dzisiejsze rewelacje, a w tym czasie Scarlett i Frank odrabiali lekcje.
- Czy w tej rodzinie może być kiedykolwiek spokojnie? - zapytał rozbawiony Frank.
- Nie, to jest po prostu niemożliwe tutaj.. Sama się czasem boje o to co życie przyniesie.. - Scarlett odparła śmiejąc się.
Jakiś czas później Laura opowiedziała o wszystkim swojemu mężowi. Duncana również zaciekawiła cała sytuacja.
- Tylko pamiętaj żebyś była ostrożna w relacjach z nią. To może też być po prostu zwykła oszustka - Duncan studził entuzjazm żony.
- Oj już nie przesadzaj! Przypominam, że sam przygarnąłeś pod nasz dach Daphne nawet nie sprawdzając czy to Twoja córka.
W tym samym czasie Scarlett opowiadała Frankowi o Elsie Bjergsen.
- Serio obiecałaś, że umówisz ją ze mną? Ona mi się w ogóle nie podoba..
- Na pewno jest lepsza do Shopie Stork..
Shopie to córka Mandy Mox, byłej dziewczyny Duncana
- Ta jeszcze bardziej mnie przeraża, nie masz innych koleżanek?
- Spokojnie, wszystko da się załatwić.
- I pomożesz mi się odpędzić od tych dwóch wariatek? Nie wiem jak Ci się za to odwdzięczę!
- Coś się wymyśli.
- Tak w ogóle to gdzie nie pójdę to jakaś simka się mnie pyta, czy ten przystojniak Frank mieszka ze mną.
- Jeśli możesz to mów im, że już jestem zajęty..
- A, jest ktoś? Chodźmy do Ciebie to mi wszystko opowiesz! - dodała stanowczo Scarlett, kiedyś już wspominałem, że to ona rządzi w ich duecie.
Tak więc młodzi przenieśli się do pokoju Franka. Scarlett bezskutecznie usiłowała wyciągnąć od Franka która simka się mu podoba, lecz ten cały czas był bardzo tajemniczy.
- Frank, bo zaraz zacznę Cię podejrzewać, że podkochujesz się we mnie. Dobrze przecież wiesz, że mimo wszystko nigdy nie będziemy mogli być parą!
- A, tak czysto teoretycznie podaj chociaż jeden powód na nie.
- Choćby to, że mieszkamy pod jednym dachem? - Scarlett odparła nieco zdziwiona zadanym przez Franka pytaniem.
- A, może mimo wszystko powinniśmy chociaż spróbować? - Frank złapał Scarlett za rękę.
- Ale.. - Scarlett chciała coś powiedzieć, ale Frank skutecznie jej przerwał.
- Podkreślam "tylko spróbować". Dobrze wiem, że czujesz to samo co ja.. - Frank dodał przekonywająco.
Scarlett chciała jak najszybciej uciec z pokoju chłopaka, ale ten skutecznie ją zatrzymał nieśmiało całując ją w usta..
- Frank, my nie powinniśmy.. - Scarlett była bardziej przestraszona aniżeli szczęśliwa, chociaż w głębi duszy czuła, że Frank stał się dla niej kimś więcej niż tylko "przyszywanym bratem".
- Dlaczego? Dopóki nikt się o tym nie dowie nie będziemy musieli się z tego nikomu tłumaczyć. To nasze życie, dlaczego mamy z czegoś rezygnować w obawie o to co inni powiedzą?
- No dobra możemy spróbować. Ale jak ktoś się o tym dowie to Ty się pierwszy tłumaczysz!
- Ok, ok. A teraz chodź tu do mnie! - Frank tym razem już dużo pewniej pocałował Scarlett.
Swoją drogą ta noc w domu Jonesów była pełna miłości..
To Duncan i Laura, nie Frank i Scarlett..
Zresztą poranek też..
Późnym popołudniem dnia następnego Daphne zgodnie z umową przyprowadziła Laurę pod dom Mirandy. Pech chciał, że kobieta akurat na chwilę opuściła swój dom..
Na szczęście nie oddaliła się daleko od niego i Laura momentalnie dojrzała ją na ulicy. Wiecie jak działa
amnezja wsteczna? Pani Jones od lat czekała na ten moment kiedy wszystko do niej wróci i nastąpił on dokładnie wtedy, gdy po raz pierwszy od ponad 20 lat zobaczyła swoją siostrę..
Laura przypomniała sobie całe dzieciństwo, okres dojrzewania, wszystkie miłe momenty, jak i te smutne, a co najważniejsze wszystko to co miało miejsce bezpośrednio przed tym gdy straciła pamięć. Simka chyba nigdy nie przypuszczała, że byłaby zdolna porzucić przed ołtarzem swojego ówczesnego narzeczonego, ale tak wyglądała jej przeszłość. Po tych wszystkich wydarzeniach całe społeczeństwo odrzuciło jej rodzinę, a sama Laura postanowiła opuścić rodzinne Appaloosa Plains i niestety (a, może stety?) została okradziona i pobita. Oprawcy myśleli, że umarła i wyrzucili jej ciało na jedną z plaż, lecz ona przeżyła i była zdolna zacząć wszystko zupełnie od nowa.
Laura czym prędzej podbiegła do swojej siostry. Dziewczyny zdołały tylko wydusić z siebie swoje imiona i momentalnie wpadły sobie w ramiona..
Siostry potrzebowały dłuższej chwili na to aby się uspokoić, ale po odpowiednim czasie przystąpiły do rozmowy.
- Ale żeś numerów nawywijała! Ja to nic, ciekawe jak rodzice na Ciebie zareagują!
- Mama? Tata? Mieszkają tutaj? Zabierz mnie do nich!
- Spokojnie, kupili dom w Windenburgu. Co chwile jeżdżą tam pociągi, za chwilę złapiemy jakiś.
- Teraz mi lepiej opowiedz jak Ci się życie ułożyło. Daphne nazwała Cię macochą, więc wnioskuję, że musiało być ciekawie.
- Mam męża Duncana i córkę Scarlett. Daphne to córka Duncana, ale od jakiegoś czasu mieszka u nas ponieważ jej matka odeszła. A, i jeszcze opiekujemy się synem naszych najlepszych przyjaciół Frankiem. Więc tak jakby mam trójkę dzieci, a nie jedno. A, Ty?
- No na pewno nie tak ciekawie jak u Ciebie.. Nie mam ani męża, ani dzieci. Jedyne co mam to kredyt na dom i debet na koncie. Ale dziś to mało ważne. Czym się zajmujesz? Próbowałaś nas odnaleźć?
- Pracowałam w wielu zawodach, aktualnie bawię się w panią detektyw. Pamiętam, że zawsze chciałaś podróżować. Udało Ci się coś zobaczyć?
- Niedawno wróciłam z kilkuletniej tułaczki po całym SimCity. Trochę świata udało mi się zobaczyć.
- Byłaś w każdym miejscu w SimCity i nie znalazłaś sobie nigdzie męża?
- Gdyby to było jeszcze takie łatwe. Ale proszę, nie męcz mnie tym. Wystarczy, że muszę za każdym razem słuchać tego samego od naszej matki. Zawsze byłyście bardzo podobne do siebie i to się w ogólnie nie zmieniło!
Dziewczyny miały szczęście i nie musiały długo czekać na pociąg do Windenburgu. Ba, nawet udało im się załapać na simdolino, także do górskiego miasteczka dojechały bardzo szybko. Laura, jak i jej rodzice
Trisha oraz
Victor nie mogli powstrzymać swojej radości ze spotkania!
Zanim Laura weszła do domu swoich rodziców Miranda postanowiła jeszcze o czymś powiedzieć siostrze.
- Wnętrza w domu naszych rodziców są dosyć urocze, więc ostrzegam Cię, bo samej mi trudno było się powstrzymać przed roześmianiem się..
- Pamiętam, że mama od zawsze miała szalone pomysły i to się w ogóle nie zmieniło.
Rodzinka Pertingale'ów znowu była w komplecie i cała czwórka rozmawiała ze sobą do późnych godzin nocnych. W pewnym momencie Victor pod pretekstem zmęczenia opuścił żeńską część rodziny (a tak naprawdę miał już dość rozmowy o miłosnych podbojach jego córek - chyba żaden facet by tego nie wytrzymał
).
- Więc Lauro czy ten Twój Duncan nie ma może jakiś braci? Przydałby się ktoś na męża dla Mirandy - Od pewnego czasu Trisha miała dwa marzenia - odnaleźć Laurę i wydać za mąż Mirandę. Pierwsze się spełniło, więc czas spełniać to drugie.
- Niestety wygląda na to, że Duncan to jedynak. Ale w naszej rodzinie to nic nigdy nie wiadomo, także nie powiem Ci w stu procentach - Laura odpowiedziała na pytanie swojej matki i w tym samym czasie spojrzała na Mirandę, która patrzyła na nią z miną "zabierz mnie stąd proszę".
- Zresztą nie powinnaś naciskać tak na Mirandę, gdy faktycznie nada się ktoś dla niej atrakcyjny to sama będzie wiedziała co ma zrobić - Laura próbowała przekonać Trishę, że ma co naciskać na jej młodszą siostrę.
- Tak, ale Ty Lauro masz 52 lata i 15 letnią córkę. Twoja siostra jest tylko 5 lat od Ciebie młodsza, jej zegar biologiczny tyka! Nie chcę mieć tylko jednej wnuczki! Swoją drogą to widać, że nie miał kto na Ciebie naciskać, skoro zdecydowałaś się na dziecko dopiero, gdy miałaś 37 lat. To nie było odpowiedzialne!
- Spokojnie możesz traktować Daphne i Franka jak swoje wnuki. A, co do mojego wieku gdy urodziłam Scarlett. Miranda jest teraz 10 lat starsza niż ja wtedy, nie uważasz, że ciąża w jej wieku to by była już totalna nieodpowiedzialność? - nieco rozmieszona Laura spojrzała pytająco na swoją matkę.
- Dziś mamy inne czasy i inną medycynę. Tęskno mi do czasów kiedy ja byłam młoda. Kobiety nie były wyzwolone i wszystkim żyło się łatwiej. To wszystko wina tych komputerów..
Konflikt pokoleń sprawił, że Laura i Miranda wolały szybko się ulotnić z Windenburgu coby to uniknąć dalszej dyskusji.
Laura po powrocie do domu zwołała zebranie rodzinne na którym opowiadała o wszystkim co ją dziś spotkało. Dla Jonesów takie sprawy to żadna nowość, także nikt po za Panią Domu nie wydawał się zaskoczony całym wydarzeniem.
Gdy Laura wciąż się ekscytowała dzisiejszym dniem Frank rzucił do Scarlett krótkie pytanie:
- Dziś u mnie czy u Ciebie?
- U mnie - odparła Scarlett.
I tak po wszystkim młodzi cieszyli się sobą w pokoju Jonesówny.
To tyle na dziś!
Ogólnie to pierwotnie planowałem jeszcze coś dorzucić do tej relacji, ale teraz uznałem, że byłoby to już za dużo.. Tak, więc ma nadzieje, że to co znajduje się powyżej Wam się spodobało
Pozdrawiam,
Bart