Miłowo
Re: Miłowo
No to Calista się doigrała. Nie jestem w stanie jej współczuć. Zawsze myślałam, że ona jedna w Miłowie będzie miała na tyle rozumu, żeby nie pakować się w romans z Leonem (zwłaszcza we własnym domu! To się zawsze źle kończy).
Oktawia jest taka słodka. <3 Zasługuje na szczęśliwe dzieciństwo i Teofil z Calistą powinni się postarać naprawić swoje małżeństwo choćby przez wzgląd na nią.
Mariusz to kompletny frajer. <_< Zniszczył Teodozji życie, przekonując ją, że będzie szczęśliwa, robiąc to, co on uważa za słuszne. Od dawna przewidywałam ich rozstanie i nie sądziłam, że Teodozja aż tak długo wytrzyma. Nie spodziewałam się też, że Mariusz ze wspaniałego mężczyzny zmieni się w patriarchalnego tyrana.
Nooo nieee i kolejna mistrzyni zaprasza Leona do siebie. Przecież w każdej chwili mąż albo któreś z dzieci może wejść do pokoju i nakryć ich na gorącym uczynku.
To zdjęcie jest genialne, zupełnie jakby Leon dawał Teodozji znak zza pleców Mariusza "to ja już spadam, zadzwoń do mnie później".
Oktawia jest taka słodka. <3 Zasługuje na szczęśliwe dzieciństwo i Teofil z Calistą powinni się postarać naprawić swoje małżeństwo choćby przez wzgląd na nią.
Mariusz to kompletny frajer. <_< Zniszczył Teodozji życie, przekonując ją, że będzie szczęśliwa, robiąc to, co on uważa za słuszne. Od dawna przewidywałam ich rozstanie i nie sądziłam, że Teodozja aż tak długo wytrzyma. Nie spodziewałam się też, że Mariusz ze wspaniałego mężczyzny zmieni się w patriarchalnego tyrana.
Nooo nieee i kolejna mistrzyni zaprasza Leona do siebie. Przecież w każdej chwili mąż albo któreś z dzieci może wejść do pokoju i nakryć ich na gorącym uczynku.
To zdjęcie jest genialne, zupełnie jakby Leon dawał Teodozji znak zza pleców Mariusza "to ja już spadam, zadzwoń do mnie później".
Re: Miłowo
Tak to już jest, jak się ma takie „kamienne” serce, to ciężko uwierzyć w jakąkolwiek skruchę…
I dobrze, w końcu Teofil się dowie, co ta jego żonka wyrabia :/ Ps. Dziwne, że nie rzucił się od razu na casanovę, a wolał żonę obijać
Mariusz też nieciekawie się zachował :/
Tylko, czemu znowu Leon? Niech te kobiety lepiej idą na aerobik, czy co tam porobić, żeby się zrelaksować. A tego kwiatka niech zostawią, bo tylko same problemy przez niego mają
I dobrze, w końcu Teofil się dowie, co ta jego żonka wyrabia :/ Ps. Dziwne, że nie rzucił się od razu na casanovę, a wolał żonę obijać
Mariusz też nieciekawie się zachował :/
Tylko, czemu znowu Leon? Niech te kobiety lepiej idą na aerobik, czy co tam porobić, żeby się zrelaksować. A tego kwiatka niech zostawią, bo tylko same problemy przez niego mają
Re: Miłowo
Dziękuję za komentarze
Dzisiaj relacja sielankowa i nudna, ale trzeba przez to przebrnąć.
#86
Życie Kaliente mijało bez większych zawirowań. Renato z każdym rokiem coraz bardziej zamykał się w sobie, a swoje nudne życie spędzał głównie oglądając sport w telewizji, którego z racji swojego wieku nie mógł już sam uprawiać. Z kolei reszta rodziny wyczekiwała narodzin dziecka Wiktora i Anny.
W końcu nastał ten długo wyczekiwany dzień
Narodziła się dziewczynka, którą nazwano Karen
Od tej pory wszystko w domu kręciło się wokół nowo narodzonego dziecka.
Wiktor znalazł pracę jako naukowiec. Marzył o tym, aby osiągnąć taki sukces, jak jego ojciec.
Daria Lotario niezbyt lubiła się uczyć. Narobiła sobie zaległości, które niestety trzeba nadrobić.
Także Arturo nie miał czasu na naukę. Myślami błądził ciągle wokół Leokadii, nie potrafił się na niczym skupić. Wiedział, że jej rodzice nie pochwalają tego związku, ale nie potrafił z niej zrezygnować.
- Naszej mamie nie spodobałoby się, że przez tą dziewczynę opuszczasz się w nauce. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Ada, daj spokój.
- To twoja sprawa. Ale na twoim miejscu nie pchałabym się w ten związek, skoro jej rodzice ewidentnie nie chcą cię znać.
Mimo tego, chłopak potajemnie spotykał się z ukochaną i postanowił wymknąć się w nocy.
Niestety, przed wyjściem Arturo chciał coś przekąsić, ale znikome umiejętności kulinarne doprowadziły do małego pożaru.
Na szczęście dzielny chłopak sam opanował sytuację
Jedzenie trzeba było przyrządzić od nowa.
Później, gdy reszta poszła spać, Arturo wymknął się niepostrzeżenie z domu...
Nocna ucieczka pozostała niezauważona przez jego mamę. Za to rodzeństwo miało już trochę dosyć jego wybryków i krycia go.
A on sprowadzał ukochaną do domu, kiedy tylko była taka możliwość...
Nie ma to jak gra po nocy XD
I taka tam rozmowa matki z córką
Opuszczanie się w nauce szybko dało o sobie znać. Chłopak musiał poprawić oceny, bo Gertruda z pewnością nie byłaby z tego zadowolona.
Po ostatnich wydarzeniach Leon był mocno wkurzony. Szybko stracił wiele swoich kochanek. Zarówno Matylda, Calista jak i Teodozja potraktowały go jak śmiecia. Do tego jeszcze Wiola, która nieźle mu dokopała za związek z Jowitą. Co one sobie myślą?!
„Głupie baby, nie wiedzą co tracą. Kto je zrozumie! Trudno, ja mogę mieć każdą, nie będę się tym przejmował!”
Jakby tego było mało, w nocy nawiedził go duch Jarosława, który chyba nie był zadowolony, że ten zajmuje jego dawny dom...
Do tego pod jego dom zaczął przychodzić wściekły Teofil Ćwir, który wyżywał się na jego koszu na śmieci xD
Na szczęście Leon na pocieszenie miał jeszcze Jowitkę. Ale jedna kobieta to dla niego za mało...
Dlatego szybko zaczął szukać sobie nowej laski. Padło na Lucynę Mazur, jego sprzątaczkę. Była niezbyt urodziwa, ale lepszy rydz niż nic!
„Jaki tyłek!”
Na początek spróbował zdobyć jej względy małym napiwkiem.
Później trochę pogadali, parę komplementów...
Niestety, na tym się skończyło. Ale spokojna głowa - Leon tak szybko z niej nie zrezygnuje!
+ Bonus
[spoiler]Jedzenie na stojąco - na pewno bardzo wygodne xD
[/spoiler]
Też mam taką nadzieję XD Dominik odziedziczył chyba wszystko co najgorsze z rysów twarzy rodzicówLion pisze:Swoją drogą mam nadzieję, że nastoletnie rysy twarzy Marzeny będą skrajnie inne, niż jej brata
To chyba jakaś nowa moda wśród SimekGalcia pisze:Nooo nieee i kolejna mistrzyni zaprasza Leona do siebie. Przecież w każdej chwili mąż albo któreś z dzieci może wejść do pokoju i nakryć ich na gorącym uczynku.
O tym samym pomyślałam Jak pojawiają się kłopoty na horyzoncie, trzeba się zmywać XDGalcia pisze: To zdjęcie jest genialne, zupełnie jakby Leon dawał Teodozji znak zza pleców Mariusza "to ja już spadam, zadzwoń do mnie później".
Leon to najlepszy relaks, wszystkie panie w Miłowie o tym wiedządiamond5 pisze:Tylko, czemu znowu Leon? Niech te kobiety lepiej idą na aerobik, czy co tam porobić, żeby się zrelaksować.
Dzisiaj relacja sielankowa i nudna, ale trzeba przez to przebrnąć.
#86
Życie Kaliente mijało bez większych zawirowań. Renato z każdym rokiem coraz bardziej zamykał się w sobie, a swoje nudne życie spędzał głównie oglądając sport w telewizji, którego z racji swojego wieku nie mógł już sam uprawiać. Z kolei reszta rodziny wyczekiwała narodzin dziecka Wiktora i Anny.
W końcu nastał ten długo wyczekiwany dzień
Narodziła się dziewczynka, którą nazwano Karen
Od tej pory wszystko w domu kręciło się wokół nowo narodzonego dziecka.
Wiktor znalazł pracę jako naukowiec. Marzył o tym, aby osiągnąć taki sukces, jak jego ojciec.
Daria Lotario niezbyt lubiła się uczyć. Narobiła sobie zaległości, które niestety trzeba nadrobić.
Także Arturo nie miał czasu na naukę. Myślami błądził ciągle wokół Leokadii, nie potrafił się na niczym skupić. Wiedział, że jej rodzice nie pochwalają tego związku, ale nie potrafił z niej zrezygnować.
- Naszej mamie nie spodobałoby się, że przez tą dziewczynę opuszczasz się w nauce. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Ada, daj spokój.
- To twoja sprawa. Ale na twoim miejscu nie pchałabym się w ten związek, skoro jej rodzice ewidentnie nie chcą cię znać.
Mimo tego, chłopak potajemnie spotykał się z ukochaną i postanowił wymknąć się w nocy.
Niestety, przed wyjściem Arturo chciał coś przekąsić, ale znikome umiejętności kulinarne doprowadziły do małego pożaru.
Na szczęście dzielny chłopak sam opanował sytuację
Jedzenie trzeba było przyrządzić od nowa.
Później, gdy reszta poszła spać, Arturo wymknął się niepostrzeżenie z domu...
Nocna ucieczka pozostała niezauważona przez jego mamę. Za to rodzeństwo miało już trochę dosyć jego wybryków i krycia go.
A on sprowadzał ukochaną do domu, kiedy tylko była taka możliwość...
Nie ma to jak gra po nocy XD
I taka tam rozmowa matki z córką
Opuszczanie się w nauce szybko dało o sobie znać. Chłopak musiał poprawić oceny, bo Gertruda z pewnością nie byłaby z tego zadowolona.
Po ostatnich wydarzeniach Leon był mocno wkurzony. Szybko stracił wiele swoich kochanek. Zarówno Matylda, Calista jak i Teodozja potraktowały go jak śmiecia. Do tego jeszcze Wiola, która nieźle mu dokopała za związek z Jowitą. Co one sobie myślą?!
„Głupie baby, nie wiedzą co tracą. Kto je zrozumie! Trudno, ja mogę mieć każdą, nie będę się tym przejmował!”
Jakby tego było mało, w nocy nawiedził go duch Jarosława, który chyba nie był zadowolony, że ten zajmuje jego dawny dom...
Do tego pod jego dom zaczął przychodzić wściekły Teofil Ćwir, który wyżywał się na jego koszu na śmieci xD
Na szczęście Leon na pocieszenie miał jeszcze Jowitkę. Ale jedna kobieta to dla niego za mało...
Dlatego szybko zaczął szukać sobie nowej laski. Padło na Lucynę Mazur, jego sprzątaczkę. Była niezbyt urodziwa, ale lepszy rydz niż nic!
„Jaki tyłek!”
Na początek spróbował zdobyć jej względy małym napiwkiem.
Później trochę pogadali, parę komplementów...
Niestety, na tym się skończyło. Ale spokojna głowa - Leon tak szybko z niej nie zrezygnuje!
+ Bonus
[spoiler]Jedzenie na stojąco - na pewno bardzo wygodne xD
[/spoiler]
Re: Miłowo
Te trzy zeszyciki u Darii nazywasz zaległościami? Moje simowe dzieci bardzo często nie odrabiały lekcji, dopóki nie wyskoczyło ostrzeżenie o niezadowalających wynikach w nauce. Potem biedaczyska musiały siedzieć cały dzień albo i dwa, żeby to nadrobić.
Jest takie przysłowie "o północy karta się odwraca" i chyba własnie dla Leona się odwróciła. Na gorsze.
Mnie tam się Lucyna Mazur podoba, zawsze jakoś wżeniam ją do rodziny. Może nie jest tak ładna jak Kasia Langerak, ale ma coś w sobie.
Jest takie przysłowie "o północy karta się odwraca" i chyba własnie dla Leona się odwróciła. Na gorsze.
Mnie tam się Lucyna Mazur podoba, zawsze jakoś wżeniam ją do rodziny. Może nie jest tak ładna jak Kasia Langerak, ale ma coś w sobie.
-
- Posty: 110
- Rejestracja: 26 wrz 2015, 11:57
Re: Miłowo
Arturo niech lepiej nie bierze się za gotowanie
Lucyna Mazur to bardzo sympatyczna simka, chociaż nie najpiękniejsza. Mam nadzieję że wpleciesz ją do swoich relacji
Lucyna Mazur to bardzo sympatyczna simka, chociaż nie najpiękniejsza. Mam nadzieję że wpleciesz ją do swoich relacji
Re: Miłowo
HahahaLenna pisze: Leon to najlepszy relaks, wszystkie panie w Miłowie o tym wiedzą
Malutka podobna do mamusi, to dobrze
Dobrze, że Daria nadrabiała z uśmiechem
To Miłość, miłość! Dobrze robi Arturo, że nie rezygnuje
Jaką limuzyną się wozi
Leon w końcu się doigra <_<
Ta sprzątaczka może ładna nie jest, ale za to, jakie ciałko! Fiu, fiu
Re: Miłowo
Miła ta sielanka u Kaliente Oby tylko Karen doczekała się rodzeństwa, zielone geny nie mogą wymrzeć !
Też uważam, że Arturo dobrze robi walcząc o Leokadię! Nie dziwię się, że jego siostry mają już dość tego, że muszą go kryć, ale słusznie, że to robią.
Już myślałem, że Leon umrze po spotkaniu z Jarosławem Co do Lucyny - gdyby miała mniejsze (krótsze?) usta, byłaby bardzo ładna, to chyba jej jedyny mankament
Też uważam, że Arturo dobrze robi walcząc o Leokadię! Nie dziwię się, że jego siostry mają już dość tego, że muszą go kryć, ale słusznie, że to robią.
Już myślałem, że Leon umrze po spotkaniu z Jarosławem Co do Lucyny - gdyby miała mniejsze (krótsze?) usta, byłaby bardzo ładna, to chyba jej jedyny mankament
Re: Miłowo
Jak zwykle dziękuję za komentarze <3
[spoiler]
[/spoiler]
Unknown, witam w temacie i dzięki za miłe słowa
#87
Po śmierci Bożenki, życie Biedaków toczyło się dalej. W końcu mała Gabrysia i Sebastian nadal wymagali mnóstwa opieki, pomimo żałoby nie było czasu na zamartwianie się i rozpamiętywanie przeszłości.
Honoracie bardzo ciężko było pogodzić się ze stratą siostry i zarazem najlepszej przyjaciółki. Starała się o tym nie myśleć, miała przecież jeszcze czwórkę rodzeństwa, które również było jej bardzo bliskie...
Ciężko było nakłonić Gabrysię do wypowiedzenia pierwszych słów
Oprócz problemów z dziećmi, Monikę nękały także mdłości i wymioty. To mogło oznaczać tylko jedno...
Tak, to była ciąża. Ku jej zdziwieniu, nie została ona dobrze przyjęta przez Honoratę. Nastolatka złościła się, że rodzice teraz myślą już tylko o nowym dziecku, zapominając już o swojej zmarłej córce Bożenie... Dla niej Bożenka była bardzo bliska i żaden nowy brat czy siostra nie może jej zastąpić.
Być może dlatego też atmosfera w domu nie była miła jak dawniej, chociaż wszystko wydawało się być po staremu...
Mikołaj budzi mamę tylko po to, aby poinformować, że dostał szóstkę w szkole XD
Sebastian doczekał się swoich urodzin
I takie tam - dzień po dniu...
Wkrótce także i Katarzyna miała urodziny.
Całe szczęście, u rodziny Pacynka-Melodyjka-Wariat układało się o wiele lepiej.
- Kochanie, nie myślałeś może o dziecku?
- Tak szybko? Wiesz... dopiero co się pobraliśmy, nie lepiej z tym trochę zaczekać?
- Ale ja nie chcę czekać. Im szybciej tym lepiej.
Borys w końcu dał się przekonać, co szybko dało efekty
Z kolei siostra Elizy, Patrycja, nie myślała na razie o przyszłości ani o studiach, na które wkrótce zamierzała się wybrać Edyta. Żyła chwilą i nie lubiła odpowiedzialności. Poznała nawet pewnego chłopaka, Stefana Kadencję, z którym często rozmawiała przez telefon.
Duchy przodków często nawiedzały domowników, na szczęście nigdy nie skończyło to się źle.
Jak wspomniałam wcześniej, Edyta powoli szykuje się na studia. Jest bardzo pilną uczennicą
Halina nie może uwierzyć, że tak szybko zostanie babcią Teraz pozostaje jej już tylko czekać na narodziny wnuczęcia.
A co u Czarka? Może się zastanawiacie, czemu tak mało o nim wiemy. Odpowiedź jest prosta - niewiele się u niego działo. Cezary jest zamknięty w swoim świecie, wszystko w jego życiu kręci się wokół polityki. Jako wiceburmistrz SimCity, ma tyle spraw na głowie, że nigdy nie myślał o zakładaniu rodziny czy o tworzeniu związku. Wszystko zmieniło się, gdy pewnego dnia bliżej przyjrzał się Lucynie - ich pokojówce. Zwykle nawet nie zauważał jej obecności, zajęty telefonami i przeglądaniem papierów. Teraz Lucyna Mazur zawróciła mu w głowie - po raz pierwszy znalazł kogoś, kto go zainteresował... Tym bardziej, że jej również wydawał się on podobać.
Dziwne jest to, że nagle na starość zachciało mu się szukać drugiej połówki. Być może ten poważny polityk też ma serce...
Siostry Pacynki od razu zaczęły plotkować na temat wujka Czarka
- Od rana przystawia się do naszej pokojówki. Myślisz, że coś mu się stało?
- Może zgłupiał na starość. Kto go tam wie...
Tymczasem ciąża Elizy przebiegała pomyślnie
Cała rodzina wyczekiwała narodzin dziecka
Borys znalazł sobie pracę w policji.
Teraz wszystkim może się chwalić swoim mundurem (w tle Eliza odstawia jakieś tańce XD)
I taki tam powrót Haliny z pracy + Edytę gonią poszczoły XD
Oraz rodzinny posiłek
A moje Simowe dzieci mają zwykle wszystko na bieżąco odrobione, no chyba, że specjalnie chcę im obniżyć oceny Dlatego to są dla mnie już zaległości No, może ktoś pamięta sterty niedorobionej pracy takiej Joanny Langerak, albo Reginy i Roksany Biedak:Galcia pisze:Te trzy zeszyciki u Darii nazywasz zaległościami? Moje simowe dzieci bardzo często nie odrabiały lekcji, dopóki nie wyskoczyło ostrzeżenie o niezadowalających wynikach w nauce. Potem biedaczyska musiały siedzieć cały dzień albo i dwa, żeby to nadrobić.
[spoiler]
[/spoiler]
Unknown, witam w temacie i dzięki za miłe słowa
No w końcu Don jest jego pradziadkiemUnknown pisze:Leon to taki drugi Don Lotario
Galcia pisze:Mnie tam się Lucyna Mazur podoba, zawsze jakoś wżeniam ją do rodziny. Może nie jest tak ładna jak Kasia Langerak, ale ma coś w sobie.
Anarietta pisze:Lucyna Mazur to bardzo sympatyczna simka, chociaż nie najpiękniejsza. Mam nadzieję że wpleciesz ją do swoich relacji
diamond5 pisze:Ta sprzątaczka może ładna nie jest, ale za to, jakie ciałko! Fiu, fiu
Też uważam, że Lucyna jest całkiem fajna i lubię ją. Tylko te jej usta strasznie ją szpecą... nie lubię tego szablonu twarzy, a nie wiedzieć czemu Maxis dał go bardzo wielu Simom :/Lion pisze:o do Lucyny - gdyby miała mniejsze (krótsze?) usta, byłaby bardzo ładna, to chyba jej jedyny mankament
#87
Po śmierci Bożenki, życie Biedaków toczyło się dalej. W końcu mała Gabrysia i Sebastian nadal wymagali mnóstwa opieki, pomimo żałoby nie było czasu na zamartwianie się i rozpamiętywanie przeszłości.
Honoracie bardzo ciężko było pogodzić się ze stratą siostry i zarazem najlepszej przyjaciółki. Starała się o tym nie myśleć, miała przecież jeszcze czwórkę rodzeństwa, które również było jej bardzo bliskie...
Ciężko było nakłonić Gabrysię do wypowiedzenia pierwszych słów
Oprócz problemów z dziećmi, Monikę nękały także mdłości i wymioty. To mogło oznaczać tylko jedno...
Tak, to była ciąża. Ku jej zdziwieniu, nie została ona dobrze przyjęta przez Honoratę. Nastolatka złościła się, że rodzice teraz myślą już tylko o nowym dziecku, zapominając już o swojej zmarłej córce Bożenie... Dla niej Bożenka była bardzo bliska i żaden nowy brat czy siostra nie może jej zastąpić.
Być może dlatego też atmosfera w domu nie była miła jak dawniej, chociaż wszystko wydawało się być po staremu...
Mikołaj budzi mamę tylko po to, aby poinformować, że dostał szóstkę w szkole XD
Sebastian doczekał się swoich urodzin
I takie tam - dzień po dniu...
Wkrótce także i Katarzyna miała urodziny.
Całe szczęście, u rodziny Pacynka-Melodyjka-Wariat układało się o wiele lepiej.
- Kochanie, nie myślałeś może o dziecku?
- Tak szybko? Wiesz... dopiero co się pobraliśmy, nie lepiej z tym trochę zaczekać?
- Ale ja nie chcę czekać. Im szybciej tym lepiej.
Borys w końcu dał się przekonać, co szybko dało efekty
Z kolei siostra Elizy, Patrycja, nie myślała na razie o przyszłości ani o studiach, na które wkrótce zamierzała się wybrać Edyta. Żyła chwilą i nie lubiła odpowiedzialności. Poznała nawet pewnego chłopaka, Stefana Kadencję, z którym często rozmawiała przez telefon.
Duchy przodków często nawiedzały domowników, na szczęście nigdy nie skończyło to się źle.
Jak wspomniałam wcześniej, Edyta powoli szykuje się na studia. Jest bardzo pilną uczennicą
Halina nie może uwierzyć, że tak szybko zostanie babcią Teraz pozostaje jej już tylko czekać na narodziny wnuczęcia.
A co u Czarka? Może się zastanawiacie, czemu tak mało o nim wiemy. Odpowiedź jest prosta - niewiele się u niego działo. Cezary jest zamknięty w swoim świecie, wszystko w jego życiu kręci się wokół polityki. Jako wiceburmistrz SimCity, ma tyle spraw na głowie, że nigdy nie myślał o zakładaniu rodziny czy o tworzeniu związku. Wszystko zmieniło się, gdy pewnego dnia bliżej przyjrzał się Lucynie - ich pokojówce. Zwykle nawet nie zauważał jej obecności, zajęty telefonami i przeglądaniem papierów. Teraz Lucyna Mazur zawróciła mu w głowie - po raz pierwszy znalazł kogoś, kto go zainteresował... Tym bardziej, że jej również wydawał się on podobać.
Dziwne jest to, że nagle na starość zachciało mu się szukać drugiej połówki. Być może ten poważny polityk też ma serce...
Siostry Pacynki od razu zaczęły plotkować na temat wujka Czarka
- Od rana przystawia się do naszej pokojówki. Myślisz, że coś mu się stało?
- Może zgłupiał na starość. Kto go tam wie...
Tymczasem ciąża Elizy przebiegała pomyślnie
Cała rodzina wyczekiwała narodzin dziecka
Borys znalazł sobie pracę w policji.
Teraz wszystkim może się chwalić swoim mundurem (w tle Eliza odstawia jakieś tańce XD)
I taki tam powrót Haliny z pracy + Edytę gonią poszczoły XD
Oraz rodzinny posiłek
Ostatnio zmieniony 22 mar 2016, 14:16 przez Lenna, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Miłowo
Tak jak myślałam, zrobiło się miejsce na kolejne dziecko, więc nie mogli przegapić takiej okazji.
Rodzice raczej w ogóle nie myślą, bo jakby myśleli, to by się tak nie mnożyli. Za to mam nadzieję, że geny czarka się nie zmarnują. Z taką aparycją może liczyć na głosy wszystkich samotnych, zdesperowanych kobiet w Miłowie.rodzice teraz myślą już tylko o nowym dziecku
-
- Posty: 110
- Rejestracja: 26 wrz 2015, 11:57
Re: Miłowo
Czarek i Lucyna... Zapowiada się dobrze <3 Oby tylko Leon go nie ubiegł.
Kolejne dziecko? No nieźle Monika
Biedna Honorata,widać że brakuje jej siostry:(
Kolejne dziecko? No nieźle Monika
Biedna Honorata,widać że brakuje jej siostry:(
Re: Miłowo
Biedakowie, srsly XD może ktoś powinien zorganizować obowiązkowy kurs edukacyjny o planowaniu rodziny? Tak tylko mówię... c;
Czarkowe geny muszą być przekazane dalej, oby przyszłe dzieciaki jego i Lucyny (o ile jakieś będą) nie odziedziczyly ust po matce xD
Czekam na dziecko Elizy i Borysa z niecierpliwością, miło patrzeć na rodzinkę Haliny taką szczęśliwą :3
Czarkowe geny muszą być przekazane dalej, oby przyszłe dzieciaki jego i Lucyny (o ile jakieś będą) nie odziedziczyly ust po matce xD
Czekam na dziecko Elizy i Borysa z niecierpliwością, miło patrzeć na rodzinkę Haliny taką szczęśliwą :3
- Dolce_Lamiya
- Posty: 605
- Rejestracja: 10 lis 2014, 8:33
Re: Miłowo
Kolejne dzieciaczki w drodze
Oby Patrycja miała fajnego chłopaka na oku
Tak, tak, niech Czarek się bierze za Lucynkę
Oby Patrycja miała fajnego chłopaka na oku
Tak, tak, niech Czarek się bierze za Lucynkę
Re: Miłowo
Rozumiem, że trzeba żyć dalej itd., itp., ale kurcze, Honorata ma rację, rodzina strasznie łatwo zapomniała o śmierci nastolatki Rodzice powinni zadbać, aby rodzeństwo nigdy nie zapomniało o swojej siostrze! Powinni też znaleźć sobie jakieś hobby, bo... no cóż
Swoją drogą naprawdę Cię podziwiam, że dajesz radę grać Biedakami nie rozbudowując ich domu!
Eliza widzę typ simki stawiającej na swoim, chcę dziecko teraz, będę mieć teraz
Liczę, że Czarek zwiążę się z Lucyną, przez co Leon będzie musiał obejść się smakiem
Swoją drogą naprawdę Cię podziwiam, że dajesz radę grać Biedakami nie rozbudowując ich domu!
Eliza widzę typ simki stawiającej na swoim, chcę dziecko teraz, będę mieć teraz
Liczę, że Czarek zwiążę się z Lucyną, przez co Leon będzie musiał obejść się smakiem
Re: Miłowo
Dziękuję za tyle komentarzy!
Lepki, wow, brawo, gratulacje i w ogóle że udało ci się to nadrobić!
#88
Norbert po śmierci Diany bardzo zamknął się w sobie. Wciąż wspominał ukochaną i nie mógł pogodzić się z jej odejściem... mimo że zrobił jej tyle świństw (czego bardzo żałował), była ona ważną częścią jego życia. Był świadom, że wiążąc się ze sporo starszą od niego kobietą, szybko ją straci, ale to zawsze wydawało się tak odległe, myślał że jest jeszcze tyle czasu... A jednak te lata minęły szybko i teraz został na starość sam.
Gdy jedna miłość się skończyła, inna rozkwitała. Lecz na jej drodze stało wiele przeciwności... Leokadia wielokrotnie próbowała porozmawiać z rodzicami na temat Arturo, lecz ci nie chcieli o nim słyszeć. Szlabanu także nie zamierzali odwołać. Na jej szczęście, przynajmniej nie dowiedzieli się o nocnych ucieczkach...
Dzień po dniu mijały, a w życiu obu rodzin na dobre zagościł smutek i żal. Norbert przeżywał stratę ukochanej, Leokadia cierpiała z powodu nie tolerowania jej związku przez rodziców, a Dobromir i Tekla martwili się o córkę. Jedynie Maciej niczym się nie przejmował, spędzając czas głównie przed komputerem.
Zauważył jednak smutek brata, co bardzo go zmartwiło.
- Norbert, nie możesz wiecznie o niej myśleć. Każdy kiedyś kogoś traci... Musisz wziąć się w garść.
- Nigdy nie byłeś zakochany, co ty możesz wiedzieć...
- Masz rację, ale nie chcę widzieć cię ciągle takiego przygnębionego.
Maćkowi udało się przekonać go do wyjścia z domu, i zagrali razem w piłkę, jak za starych, dobrych czasów.
U rodziny Ludwika nieco lepiej (i zarazem nudniej ) się układało. Grzesiek zmagał się z pryszczami, Marian znalazł pracę jako sportowiec, a Aneta dostała awans.
Z kolei w jeszcze innym domu, Wiola nie mogła znieść, co Zbigniew wyprawiał z Danutą w ich ogrodzie...
A OTO, co robili
Wiola miała tego dość. Danuta rozpanoszyła się tu jak u siebie, a wkrótce miała oficjalnie zostać żoną Zbyszka. A wtedy już na pewno się jej nie pozbędą...
Nawet Jacenty i Judyta zwracali jej uwagę na jej zachowanie.
- Dlaczego nie zostawisz naszej rodziny w spokoju? Nie widzisz, że nie jesteś tu mile widziana?
- Och, daj spokój. Niedługo zostanę twoją macochą, a wtedy będziesz musiała się mnie słuchać i nie będziesz się tak do mnie zwracać!
Oczywiście Zbyszek pozostawał na to ślepy...
Wiola w końcu stwierdziła, że nie może dopuścić do ślubu. Wiedziała, że to, co zamierza zrobić, jest złe, ale to było jedyne wyjście. Danuta zadarła ze złą osobą...
- Wiesz, chciałabym z tobą porozmawiać...
- Czego ode mnie chcesz? - Danuta spodziewała się kolejnej kłótni i wywodów Wioli na temat jej zachowania.
- Chcąc nie chcąc, wkrótce będziesz częścią naszej rodziny. Powinnaś więc bliżej poznać nasz dom i pewne sprawy... chcę ci coś pokazać.
- No dobra, byle szybko.
- Okej, to ta wasza roślinka, do której zabraniacie się zbliżać. No i co z nią?
- Hm, zaraz ci wyjaśnię, tylko zapomniałam czegoś z domu. Zaraz wrócę.
Danuta szybko połknęła haczyk. Kto by potrafił się oprzeć temu smakowicie wyglądającym ciastku? Kobiecie zabrakło sprytu i zdrowego rozumu w tej sprawie, i nie zaczekała, żeby zapytać się Wioli, skąd te ciastko wzięło się na języku tego Krowokwiatu... Kto by się nad tym zastanawiał... Wygląda tak apetycznie...
Wiola wróciła w sam raz na ekscytujący finał
„Dlaczego nagle zrobiło się tak ciemno?”
Oczywiście radość z tego wydarzenia była wielka
- Nie sądziłam, że jest aż tak głupia. Nieźle.
Za to komu innemu, gdy nagle to zobaczył, serce prawie stanęło z rozpaczy...
Wiola wiedziała, że Zbigniew będzie bardzo cierpiał. Ale chciała jego dobra - ta oszustka nigdy nie powinna się pojawić w ich życiu... Co z tego, że on ją kochał, skoro ona kochała tylko jego pieniądze.
- Bardzo mi przykro, synu. Ostrzegałam ją, żeby nie zbliżała się do tego Krowokwiatu, ale nie posłuchała mnie...
- Moja... moja Danuta! Mieliśmy brać ślub! - Zbyszek nie zauważył niczego dziwnego, jak to, jakim cudem Danuta zdobyła klucze do furtki. Uwierzył w słowa Wioli.
Staruszka później postanowiła wykorzystać esencję z Krowokwiatu. Czemu by nie przedłużyć swego już i tak długiego życia jeszcze trochę...?
Podczas gdy reszta świętowała, Zbyszek opłakiwał ukochaną...
Wiola zaczęła się zastanawiać, czy to był aby na pewno dobry pomysł. Danuta może i była zła, ale czy zasługiwała na śmierć? Syn był dla niej wszystkim i ratowała go ciągle. Był taki podobny do swojego ojca, Pafnucego... tak samo łatwowierny i uległy. Skoro tak dba o Zbyszka, to czy Pafnucy nie zasługiwał na życie? W pogoni za bogactwem stała się gorsza niż Marta i Danuta razem wzięte. Nigdy nie zastanawiała się nad swoimi czynami.
Ale jej czas się kończył - pragnąc młodości, przedłużyła swoje życie jeszcze trochę, co było nienaturalne... jej najbliższe osoby, przybrane rodzeństwo - Teresa, Ryszard, Weronika... wszyscy już odeszli. Byli w podobnym wieku, co ona, a umarli dawno temu, straciła ich. A ona żyła. Teraz miała nową „paczkę” - Edwarda, Elwirę, Leszka, Fernando... i oni też odchodzili, a ona miała z nich żyć najdłużej. Czy nie powinna już dawno umrzeć? Może tak by było lepiej?
Jacenty i Judyta próbowali pocieszyć Zbyszka. Niestety bezskutecznie.
- Martwię się o ojca. Nie jest z nim dobrze...
- Nie możemy z jego powodu porzucać naszych planów.
- Racja, ale... mam nadzieję, że gdy my będziemy na uczelni, jakoś sobie poradzi.
W następnej relacji - studia Jacentego i Judyty
To by im się na pewno przydałoSachiko pisze:Biedakowie, srsly XD może ktoś powinien zorganizować obowiązkowy kurs edukacyjny o planowaniu rodziny? Tak tylko mówię... c;
Lepki, wow, brawo, gratulacje i w ogóle że udało ci się to nadrobić!
Lion pisze:Powinni też znaleźć sobie jakieś hobby, bo... no cóż
Poustawiałam łóżka gdzie się da, ale i tak ciągle brakuje im miejsca xD Ale i tak uwielbiam nimi grać, bo ogarnięcie tylu dzieci to nie lada wyzwanie i nigdy się u nich nie nudzęLion pisze:Swoją drogą naprawdę Cię podziwiam, że dajesz radę grać Biedakami nie rozbudowując ich domu!
#88
Norbert po śmierci Diany bardzo zamknął się w sobie. Wciąż wspominał ukochaną i nie mógł pogodzić się z jej odejściem... mimo że zrobił jej tyle świństw (czego bardzo żałował), była ona ważną częścią jego życia. Był świadom, że wiążąc się ze sporo starszą od niego kobietą, szybko ją straci, ale to zawsze wydawało się tak odległe, myślał że jest jeszcze tyle czasu... A jednak te lata minęły szybko i teraz został na starość sam.
Gdy jedna miłość się skończyła, inna rozkwitała. Lecz na jej drodze stało wiele przeciwności... Leokadia wielokrotnie próbowała porozmawiać z rodzicami na temat Arturo, lecz ci nie chcieli o nim słyszeć. Szlabanu także nie zamierzali odwołać. Na jej szczęście, przynajmniej nie dowiedzieli się o nocnych ucieczkach...
Dzień po dniu mijały, a w życiu obu rodzin na dobre zagościł smutek i żal. Norbert przeżywał stratę ukochanej, Leokadia cierpiała z powodu nie tolerowania jej związku przez rodziców, a Dobromir i Tekla martwili się o córkę. Jedynie Maciej niczym się nie przejmował, spędzając czas głównie przed komputerem.
Zauważył jednak smutek brata, co bardzo go zmartwiło.
- Norbert, nie możesz wiecznie o niej myśleć. Każdy kiedyś kogoś traci... Musisz wziąć się w garść.
- Nigdy nie byłeś zakochany, co ty możesz wiedzieć...
- Masz rację, ale nie chcę widzieć cię ciągle takiego przygnębionego.
Maćkowi udało się przekonać go do wyjścia z domu, i zagrali razem w piłkę, jak za starych, dobrych czasów.
U rodziny Ludwika nieco lepiej (i zarazem nudniej ) się układało. Grzesiek zmagał się z pryszczami, Marian znalazł pracę jako sportowiec, a Aneta dostała awans.
Z kolei w jeszcze innym domu, Wiola nie mogła znieść, co Zbigniew wyprawiał z Danutą w ich ogrodzie...
A OTO, co robili
Wiola miała tego dość. Danuta rozpanoszyła się tu jak u siebie, a wkrótce miała oficjalnie zostać żoną Zbyszka. A wtedy już na pewno się jej nie pozbędą...
Nawet Jacenty i Judyta zwracali jej uwagę na jej zachowanie.
- Dlaczego nie zostawisz naszej rodziny w spokoju? Nie widzisz, że nie jesteś tu mile widziana?
- Och, daj spokój. Niedługo zostanę twoją macochą, a wtedy będziesz musiała się mnie słuchać i nie będziesz się tak do mnie zwracać!
Oczywiście Zbyszek pozostawał na to ślepy...
Wiola w końcu stwierdziła, że nie może dopuścić do ślubu. Wiedziała, że to, co zamierza zrobić, jest złe, ale to było jedyne wyjście. Danuta zadarła ze złą osobą...
- Wiesz, chciałabym z tobą porozmawiać...
- Czego ode mnie chcesz? - Danuta spodziewała się kolejnej kłótni i wywodów Wioli na temat jej zachowania.
- Chcąc nie chcąc, wkrótce będziesz częścią naszej rodziny. Powinnaś więc bliżej poznać nasz dom i pewne sprawy... chcę ci coś pokazać.
- No dobra, byle szybko.
- Okej, to ta wasza roślinka, do której zabraniacie się zbliżać. No i co z nią?
- Hm, zaraz ci wyjaśnię, tylko zapomniałam czegoś z domu. Zaraz wrócę.
Danuta szybko połknęła haczyk. Kto by potrafił się oprzeć temu smakowicie wyglądającym ciastku? Kobiecie zabrakło sprytu i zdrowego rozumu w tej sprawie, i nie zaczekała, żeby zapytać się Wioli, skąd te ciastko wzięło się na języku tego Krowokwiatu... Kto by się nad tym zastanawiał... Wygląda tak apetycznie...
Wiola wróciła w sam raz na ekscytujący finał
„Dlaczego nagle zrobiło się tak ciemno?”
Oczywiście radość z tego wydarzenia była wielka
- Nie sądziłam, że jest aż tak głupia. Nieźle.
Za to komu innemu, gdy nagle to zobaczył, serce prawie stanęło z rozpaczy...
Wiola wiedziała, że Zbigniew będzie bardzo cierpiał. Ale chciała jego dobra - ta oszustka nigdy nie powinna się pojawić w ich życiu... Co z tego, że on ją kochał, skoro ona kochała tylko jego pieniądze.
- Bardzo mi przykro, synu. Ostrzegałam ją, żeby nie zbliżała się do tego Krowokwiatu, ale nie posłuchała mnie...
- Moja... moja Danuta! Mieliśmy brać ślub! - Zbyszek nie zauważył niczego dziwnego, jak to, jakim cudem Danuta zdobyła klucze do furtki. Uwierzył w słowa Wioli.
Staruszka później postanowiła wykorzystać esencję z Krowokwiatu. Czemu by nie przedłużyć swego już i tak długiego życia jeszcze trochę...?
Podczas gdy reszta świętowała, Zbyszek opłakiwał ukochaną...
Wiola zaczęła się zastanawiać, czy to był aby na pewno dobry pomysł. Danuta może i była zła, ale czy zasługiwała na śmierć? Syn był dla niej wszystkim i ratowała go ciągle. Był taki podobny do swojego ojca, Pafnucego... tak samo łatwowierny i uległy. Skoro tak dba o Zbyszka, to czy Pafnucy nie zasługiwał na życie? W pogoni za bogactwem stała się gorsza niż Marta i Danuta razem wzięte. Nigdy nie zastanawiała się nad swoimi czynami.
Ale jej czas się kończył - pragnąc młodości, przedłużyła swoje życie jeszcze trochę, co było nienaturalne... jej najbliższe osoby, przybrane rodzeństwo - Teresa, Ryszard, Weronika... wszyscy już odeszli. Byli w podobnym wieku, co ona, a umarli dawno temu, straciła ich. A ona żyła. Teraz miała nową „paczkę” - Edwarda, Elwirę, Leszka, Fernando... i oni też odchodzili, a ona miała z nich żyć najdłużej. Czy nie powinna już dawno umrzeć? Może tak by było lepiej?
Jacenty i Judyta próbowali pocieszyć Zbyszka. Niestety bezskutecznie.
- Martwię się o ojca. Nie jest z nim dobrze...
- Nie możemy z jego powodu porzucać naszych planów.
- Racja, ale... mam nadzieję, że gdy my będziemy na uczelni, jakoś sobie poradzi.
W następnej relacji - studia Jacentego i Judyty
Re: Miłowo
Zbyszek, ty bezwstydny staruchu. Żeby tak w ogródku... Danuta mogłaby przynajmniej spróbować zyskać sympatię jego dzieci, umocniłaby w ten sposób swoją pozycję.
Taaak, Wiola do ataku! Nareszcie ktoś zrobił porządek z tą laleczką. Wiola może i była za młodu złą osobą... bardzo złą osobą ale moim zdaniem zmieniła się i troszcząc się o swoją rodzinę, odkupiła przynajmniej część win. Za pozbycie się Danki jestem w stanie wybaczyć jej wszystkie poprzednie morderstwa.
Taaak, Wiola do ataku! Nareszcie ktoś zrobił porządek z tą laleczką. Wiola może i była za młodu złą osobą... bardzo złą osobą ale moim zdaniem zmieniła się i troszcząc się o swoją rodzinę, odkupiła przynajmniej część win. Za pozbycie się Danki jestem w stanie wybaczyć jej wszystkie poprzednie morderstwa.
- Dolce_Lamiya
- Posty: 605
- Rejestracja: 10 lis 2014, 8:33
Re: Miłowo
Może Norbert niech znajdzie kobietę, z którą będzie mógł mieć dzieci?
Zbyszek...
Danuta ZGIŃ!
Danuta to jednak naiwna kobieta Nawet pokusiła się na tort XD
Wiola odniosła sukces
Studia? Jestem na tak
Zbyszek...
Danuta ZGIŃ!
Danuta to jednak naiwna kobieta Nawet pokusiła się na tort XD
Wiola odniosła sukces
Studia? Jestem na tak
-
- Posty: 110
- Rejestracja: 26 wrz 2015, 11:57
Re: Miłowo
Szkoda Norberta
Zbychu, co ty, żeby tak w ogródku na oczach matki
Nawet nie żal mi Danuty, ma za swoje. Bardzo dobrze Wiola zrobiła, nie powinna mieć wyrzutów sumienia
Studia? O tak!
czekam z niecierpliwością na kolejną relację
Zbychu, co ty, żeby tak w ogródku na oczach matki
Nawet nie żal mi Danuty, ma za swoje. Bardzo dobrze Wiola zrobiła, nie powinna mieć wyrzutów sumienia
Studia? O tak!
czekam z niecierpliwością na kolejną relację
Re: Miłowo
Bo to tak jest, najbardziej zaczyna się żałować po stracie… Nie docenia się tego, co ma, kogo ma… Współczuję Norbertowi…
Zbigniew się rozszalał Danuta owinęła go sobie wokół palca, ech…
Wiola jednak się nie poddała i zajęła się tą oszustką!
Zbigniew i może zasmucony, ale jeszcze podziękuje za to Wioli
Zbigniew się rozszalał Danuta owinęła go sobie wokół palca, ech…
Wiola jednak się nie poddała i zajęła się tą oszustką!
Zbigniew i może zasmucony, ale jeszcze podziękuje za to Wioli
Re: Miłowo
Wybaczcie brak relacji, nie miałam czasu Oczywiście dziękuję za komentarze
Eglantine, tylko 4 dni? Brawo! Dziękuję i bardzo się cieszę że się spodobało
Dzisiaj długa relacja, ale nie chciałam już jej dzielić, więc niech już będzie - zapraszam
#89
Młodzi Judyta i Jacenty postanowili wybrać się wspólnie na uniwersytet, aby zdobyć wykształcenie. Zbigniew chciał im zapewnić jak najlepsze warunki, dlatego zakupił im własny domek. Jeśli chodziło o dobro jego dzieci, nie szczędził pieniędzy.
Danuta pokonana, bliźnięta na wymarzonych studiach, Wiola odmłodniała, wydaje się, że teraz wszystko powinno zacząć się układać. Ale czy na pewno?
Pierwsze lata na uczelni upłynęły na pilnej nauce. Jacenty i Judyta mieli wielkie plany na przyszłość - on chciał zostać w przyszłości detektywem, tak jak znany Norbert Melodyjka. Za to Judka marzyła zrobić karierę jako baletnica, czego Zbyszek do końca nie pochwalał - mogłaby wybrać coś bardziej praktycznego, w końcu jego rodzina miała wysoką pozycję społeczną i biznes czy też prawo byłoby bardziej pewnym źródłem dochodów.
Rodzeństwo było trochę zamknięte w sobie, nie mieli czasu żeby bawić się na uczelni, prawdę mówiąc - rzadko opuszczali ściany swojego domu, jeśli nie musieli być na wykładach. Nauka w spokojnym zaciszu swojego mieszkania najbardziej ich cieszyła.
Judyta chętnie dzwoniła do swojej rodziny i opowiadała o życiu na uczelni. Szczególnie do siostry, Justyny, która wciąż potrzebowała wsparcia a Judka zawsze była jej najbliższa. Za to Zbigniew trochę się martwił o swoje dzieci i sam często wydzwaniał do nich, nie rozumiejąc, że są już dorośli. A oni ciągle musieli go uspokajać i pocieszać z powodu śmierci Danuty... Na szczęście studia jego dzieci tak go poruszyły, że nie miał czasu rozpaczać nad utraconą miłością
Judka zawsze chętniej utrzymywała kontakty rodzinne i znajomości, niż Jacenty. Ten był typem samotnika, który zawsze powtarzał, że nie potrzeba mu przyjaźni, miłości czy związków, aby być szczęśliwym. Jego siostra śmiała się, że skończy jako stary kawaler, ale z czasem zaczęła się martwić, że on mówi naprawdę poważnie i chce być całe życie sam...
Pewnego dnia w odwiedziny wpadł do nich wujek Dobromir wraz z jego rodziną. Niezbyt często się spotykali, ponieważ obie rodziny były zajęte swoimi sprawami, ale Dobromir był bardzo ciekawy, jak dzieci Zbyszka radzą sobie na studiach.
Judyta i Leokadia słabo się znały, ale nastolatka nie miała za bardzo komu się wyżalić więc opowiedziała kuzynce o swoich problemach z rodzicami. Między nimi nawiązała się przyjaźń.
Własny dom, to także i duże koszty. Na szczęście nie mają co się martwić o pieniądze, pomimo że Danuta, jak i Marta swoimi zachciankami znacznie uszczupliły budżet rodziny.
Jedyne, o co mogą się martwić, to nauka - bardzo dużo nauki. Nawet tak dobrym uczniom, jak Jacenty i Judyta ciężko sprostać wysokim wymaganiom uczelni.
Mimo to, całkiem nieźle im się powodziło. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy... Ponieważ Judyta musiała zrobić największą głupotę w swoim życiu.
Na studiach zaczęła korespondować z Eustachym Sztyletem - wbrew temu, że cała rodzina go nienawidziła, ponieważ był przyjacielem Amara, kochanka a później męża Marty. Najgorzej miała Justyna, która musiała z nim mieszkać i zawsze mówiła o tym, jak go nienawidzi. Ale niestety... Eustachy, mimo swojego wieku, pragnął znów zaznać romansu, czego mu bardzo brakowało. Judyta bardzo mu się spodobała... zagadał do niej, a później pisał przez wiele miesięcy. Kto wie, co w głowie miała Judka, aby zadawać się z takim typem jak on, i do tego staruszkiem. W każdym bądź razie, uległa mu, przy bliższym poznaniu polubiła i pewnego dnia zaprosiła do siebie.
- Nie powinienem się tu zjawiać. Cała twoja rodzina za mną nie przepada... Ale ty wiesz, że nie jestem taki, jak oni mówią.
- Nie martw się, teraz, gdy cię znam, myślę o tobie zupełnie inaczej. I ich też do tego przekonam.
- Mam tylko ciebie...
Niestety, ktoś przyszedł w nieodpowiednim momencie...
Aby nie wyjść na drania, Jacenty grzecznie przywitał się z Eustachym...
Ale gdy tylko ten wyszedł, Jacenty miał do pogadania z Judytą.
- Co ty do diabła wyprawiasz?!
- O co ci chodzi? Eustachy jest naprawdę w porządku.
- Jak ty w ogóle możesz się z nim zadawać?! Przecież... czy nie słyszałaś, jak Justyna dzień w dzień go przeklina?
- Wszyscy oceniacie go tak tylko dlatego, że jest przyjacielem Amara. Ale ja go poznałam...
- Poznałaś go! - Jacenty prychnął zirytowany. - Błagam cię, nie rozśmieszaj mnie. On jest taki sam jak Amar, nie chodzi mu o miłość, tylko o dobrą zabawę. A ty się dałaś omamić! W ogóle... jak ty możesz umawiać się z takim dziadkiem?
- Przestań! Miłość nie wybiera. Dlaczego nie możesz pozwolić mi być szczęśliwą? Wreszcie znalazłam swoją drugą połówkę, w odróżnieniu od ciebie.
- Nic ci do tego, czy ja się z kimś umawiam czy nie.
- Więc dlaczego nie podoba ci się, że ja chcę z kimś być?! Ty zostaniesz sam jak palec! Naprawdę ci się to podoba?! Nie będziesz miał dzieci ani rodziny, na co ci takie życie?! Ja przynajmniej mogę być szczęśliwa, dać naszemu ojcu wnuki...
- Ach, a więc twierdzisz, że ja jestem bezużyteczny i nie potrzebny, ponieważ nie chcę zakładać rodziny?!
- Nie to miałam na myśli.
- A może uważasz, że mój ojciec wcale nie musiał mnie ratować z pożaru, ponieważ nie dam mu upragnionych wnuków?!
- Jacenty...
Wtedy Jacenty wyszedł, nie chcąc już dalej ciągnąc tej rozmowy.
- Hej! Zaczekaj!
- Daruj sobie.
Młody mężczyzna naprawdę wziął sobie do serca słowa Judyty i nie chciał słuchać jej wyjaśnień. Nigdy wcześniej tak ostro się z nią nie pokłócił... A przecież chciał tylko jej dobra!
Następne dni mijały w milczeniu. Rodzeństwo nie rozmawiało już ze sobą. Judyta chciała pogadać z bratem, przeprosić go i wyjaśnić, że wcale nie chciała mu powiedzieć takich rzeczy... Ale nie miała na to odwagi. Zresztą, to by niewiele zmieniło, ponieważ nie miała zamiaru rozstać się z Eustachym, czego chciał Jacenty.
I to, niestety, właśnie u Eustachego szukała pocieszenia.
- Moja rodzina nigdy cię nie zaakceptuje. Pokłóciłam się z bratem...
- Nie martw się. Jeśli oni tak się zachowują, to znaczy, że nie potrzebujesz takiej rodziny. Masz mnie!
I tak stali się sobie jeszcze bliżsi...
Aż pewnego dnia odwiedziła ich Justyna...
- Studia się powoli kończą, przed wami ostatni rok. Jak sobie radzicie?
- Jest ciężko, ale gdy się przyłoży do nauki, można zdać. No, gdyby tylko Judyty nie rozpraszały inne sprawy...
- Jacenty, błagam... zamknij się.
- Hm? O co chodzi? - Justyna zaciekawiła się.
- No bo widzisz, nasza droga siostra umawia się z nie kim innym, jak Eustachym.
Justyna aż się zaksztusiła.
- Że co?! Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że Judyta chodzi z moim przyszywanym wujkiem?!
Niestety, ale to była prawda. Justyna nie mogła uwierzyć, że jej siostra może robić coś takiego...
- Przecież on cię naprawdę nie kocha! Ty go nie znasz... Mieszkam z nim i wiem, na co go stać. Podobno nawet kiedyś porzucił kobietę z dzieckiem!
- Daj spokój, wiem, co robię. Kocham go, i kiedyś będziemy razem, wiem to.
- Jesteś głupia! Ale potem nie mów, że cię nie ostrzegałam...
Judka miała dość tego, że wszyscy są przeciwko niej. Przez związek z Eustachym pokłóciła się nawet ze swoją siostrą... Szkoda, że nie potrafiła zrozumieć, że wszyscy chcą dla niej dobrze.
Nie zamierzała jednak rezygnować z tej miłości...
Jednak postanowiła pogodzić się z Jacentym. Miała już dosyć ich kłótni, albo, co gorsza, milczenia.
- Ja... chcę cię przeprosić. Za to, co wtedy powiedziałam. Nie chcę, żebyśmy się więcej kłócili.
- Zgoda. Od tej pory ja nie będę się mieszał w twoje sprawy, a ty w moje, dobrze? Ale przed resztą rodziny cię chronić nie będę... oni nie będą zadowoleni z twoich poczynań.
Taka była niestety prawda, ponieważ wkrótce odwiedzili ich Wiola, Zbigniew i Jowita. Nie wiedzieli nic jeszcze, z kim spotyka się Judka...
Jacenty postanowił nie mówić im nic o tym - w końcu obiecał nie wtrącać się w sprawy siostry. Rodzina miło spędzała czas przy stole, lecz, niestety...
...ktoś postanowił przybyć w nieodpowiednim momencie
Judycie nie pozostało nic innego, jak zaprosić go do środka, ku szoku rodziny.
Zbyszek nie mógł uwierzyć, że jego córka spotyka się z mężczyzną, z którym on studiował... Z kolei Wiola wpadła we wściekłość.
- No co ty sobie wyobrażasz?! Ledwo jeden problem się skończył, to teraz ty zaczynasz!
Później pokazała Eustachemu, co o tym myśli...
- Trzymaj się od mojej wnuczki z daleka!
Jacenty też dał upust emocjom
Niestety, prośby ani groźby nic tu nie dały. Judka dalej robiła swoje, a oni nic nie mogli na to poradzić. Mimo to, reszta czasu na uczelni minęła we względnym spokoju.
Aż bliźnięta nareszcie zdobyły upragniony dyplom i nadszedł czas pożegnania z uniwersytetem Jacenty i Judyta wrócili do rodzinnego domu.
+ Bonus
Eglantine, tylko 4 dni? Brawo! Dziękuję i bardzo się cieszę że się spodobało
Nie lubię zmieniać maxisowych domków - wolę pozostawić je takimi, jakie są, kojarzą mi się z tymi pierwszymi rodzinami i ich losami. Co innego domki, które na początku gry są puste, a teraz są zamieszkane, w nich przydałoby się zromić remont i może to kiedyś zrobię. A co do kasy... kumuluje się jak nie wiem XD Na początku każdy zbytek kasy wydawałam na ciuchy - ale gdy w końcu wykupiłam prawie każdej rodzinie wszystkie dostępne ubrania w grze, to naprawdę nie mam co z tymi pieniędzmi robićEglantine pisze:Dziwię się, że nie zmieniasz im w ogóle domów, wystroju, przecież już po jednym pokoleniu pracujących simów kasy jest tak dużo, że starczy na porządny remont, Ciekawe co Ty robisz z tymi wszystkimi milionami?
Dzisiaj długa relacja, ale nie chciałam już jej dzielić, więc niech już będzie - zapraszam
#89
Młodzi Judyta i Jacenty postanowili wybrać się wspólnie na uniwersytet, aby zdobyć wykształcenie. Zbigniew chciał im zapewnić jak najlepsze warunki, dlatego zakupił im własny domek. Jeśli chodziło o dobro jego dzieci, nie szczędził pieniędzy.
Danuta pokonana, bliźnięta na wymarzonych studiach, Wiola odmłodniała, wydaje się, że teraz wszystko powinno zacząć się układać. Ale czy na pewno?
Pierwsze lata na uczelni upłynęły na pilnej nauce. Jacenty i Judyta mieli wielkie plany na przyszłość - on chciał zostać w przyszłości detektywem, tak jak znany Norbert Melodyjka. Za to Judka marzyła zrobić karierę jako baletnica, czego Zbyszek do końca nie pochwalał - mogłaby wybrać coś bardziej praktycznego, w końcu jego rodzina miała wysoką pozycję społeczną i biznes czy też prawo byłoby bardziej pewnym źródłem dochodów.
Rodzeństwo było trochę zamknięte w sobie, nie mieli czasu żeby bawić się na uczelni, prawdę mówiąc - rzadko opuszczali ściany swojego domu, jeśli nie musieli być na wykładach. Nauka w spokojnym zaciszu swojego mieszkania najbardziej ich cieszyła.
Judyta chętnie dzwoniła do swojej rodziny i opowiadała o życiu na uczelni. Szczególnie do siostry, Justyny, która wciąż potrzebowała wsparcia a Judka zawsze była jej najbliższa. Za to Zbigniew trochę się martwił o swoje dzieci i sam często wydzwaniał do nich, nie rozumiejąc, że są już dorośli. A oni ciągle musieli go uspokajać i pocieszać z powodu śmierci Danuty... Na szczęście studia jego dzieci tak go poruszyły, że nie miał czasu rozpaczać nad utraconą miłością
Judka zawsze chętniej utrzymywała kontakty rodzinne i znajomości, niż Jacenty. Ten był typem samotnika, który zawsze powtarzał, że nie potrzeba mu przyjaźni, miłości czy związków, aby być szczęśliwym. Jego siostra śmiała się, że skończy jako stary kawaler, ale z czasem zaczęła się martwić, że on mówi naprawdę poważnie i chce być całe życie sam...
Pewnego dnia w odwiedziny wpadł do nich wujek Dobromir wraz z jego rodziną. Niezbyt często się spotykali, ponieważ obie rodziny były zajęte swoimi sprawami, ale Dobromir był bardzo ciekawy, jak dzieci Zbyszka radzą sobie na studiach.
Judyta i Leokadia słabo się znały, ale nastolatka nie miała za bardzo komu się wyżalić więc opowiedziała kuzynce o swoich problemach z rodzicami. Między nimi nawiązała się przyjaźń.
Własny dom, to także i duże koszty. Na szczęście nie mają co się martwić o pieniądze, pomimo że Danuta, jak i Marta swoimi zachciankami znacznie uszczupliły budżet rodziny.
Jedyne, o co mogą się martwić, to nauka - bardzo dużo nauki. Nawet tak dobrym uczniom, jak Jacenty i Judyta ciężko sprostać wysokim wymaganiom uczelni.
Mimo to, całkiem nieźle im się powodziło. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy... Ponieważ Judyta musiała zrobić największą głupotę w swoim życiu.
Na studiach zaczęła korespondować z Eustachym Sztyletem - wbrew temu, że cała rodzina go nienawidziła, ponieważ był przyjacielem Amara, kochanka a później męża Marty. Najgorzej miała Justyna, która musiała z nim mieszkać i zawsze mówiła o tym, jak go nienawidzi. Ale niestety... Eustachy, mimo swojego wieku, pragnął znów zaznać romansu, czego mu bardzo brakowało. Judyta bardzo mu się spodobała... zagadał do niej, a później pisał przez wiele miesięcy. Kto wie, co w głowie miała Judka, aby zadawać się z takim typem jak on, i do tego staruszkiem. W każdym bądź razie, uległa mu, przy bliższym poznaniu polubiła i pewnego dnia zaprosiła do siebie.
- Nie powinienem się tu zjawiać. Cała twoja rodzina za mną nie przepada... Ale ty wiesz, że nie jestem taki, jak oni mówią.
- Nie martw się, teraz, gdy cię znam, myślę o tobie zupełnie inaczej. I ich też do tego przekonam.
- Mam tylko ciebie...
Niestety, ktoś przyszedł w nieodpowiednim momencie...
Aby nie wyjść na drania, Jacenty grzecznie przywitał się z Eustachym...
Ale gdy tylko ten wyszedł, Jacenty miał do pogadania z Judytą.
- Co ty do diabła wyprawiasz?!
- O co ci chodzi? Eustachy jest naprawdę w porządku.
- Jak ty w ogóle możesz się z nim zadawać?! Przecież... czy nie słyszałaś, jak Justyna dzień w dzień go przeklina?
- Wszyscy oceniacie go tak tylko dlatego, że jest przyjacielem Amara. Ale ja go poznałam...
- Poznałaś go! - Jacenty prychnął zirytowany. - Błagam cię, nie rozśmieszaj mnie. On jest taki sam jak Amar, nie chodzi mu o miłość, tylko o dobrą zabawę. A ty się dałaś omamić! W ogóle... jak ty możesz umawiać się z takim dziadkiem?
- Przestań! Miłość nie wybiera. Dlaczego nie możesz pozwolić mi być szczęśliwą? Wreszcie znalazłam swoją drugą połówkę, w odróżnieniu od ciebie.
- Nic ci do tego, czy ja się z kimś umawiam czy nie.
- Więc dlaczego nie podoba ci się, że ja chcę z kimś być?! Ty zostaniesz sam jak palec! Naprawdę ci się to podoba?! Nie będziesz miał dzieci ani rodziny, na co ci takie życie?! Ja przynajmniej mogę być szczęśliwa, dać naszemu ojcu wnuki...
- Ach, a więc twierdzisz, że ja jestem bezużyteczny i nie potrzebny, ponieważ nie chcę zakładać rodziny?!
- Nie to miałam na myśli.
- A może uważasz, że mój ojciec wcale nie musiał mnie ratować z pożaru, ponieważ nie dam mu upragnionych wnuków?!
- Jacenty...
Wtedy Jacenty wyszedł, nie chcąc już dalej ciągnąc tej rozmowy.
- Hej! Zaczekaj!
- Daruj sobie.
Młody mężczyzna naprawdę wziął sobie do serca słowa Judyty i nie chciał słuchać jej wyjaśnień. Nigdy wcześniej tak ostro się z nią nie pokłócił... A przecież chciał tylko jej dobra!
Następne dni mijały w milczeniu. Rodzeństwo nie rozmawiało już ze sobą. Judyta chciała pogadać z bratem, przeprosić go i wyjaśnić, że wcale nie chciała mu powiedzieć takich rzeczy... Ale nie miała na to odwagi. Zresztą, to by niewiele zmieniło, ponieważ nie miała zamiaru rozstać się z Eustachym, czego chciał Jacenty.
I to, niestety, właśnie u Eustachego szukała pocieszenia.
- Moja rodzina nigdy cię nie zaakceptuje. Pokłóciłam się z bratem...
- Nie martw się. Jeśli oni tak się zachowują, to znaczy, że nie potrzebujesz takiej rodziny. Masz mnie!
I tak stali się sobie jeszcze bliżsi...
Aż pewnego dnia odwiedziła ich Justyna...
- Studia się powoli kończą, przed wami ostatni rok. Jak sobie radzicie?
- Jest ciężko, ale gdy się przyłoży do nauki, można zdać. No, gdyby tylko Judyty nie rozpraszały inne sprawy...
- Jacenty, błagam... zamknij się.
- Hm? O co chodzi? - Justyna zaciekawiła się.
- No bo widzisz, nasza droga siostra umawia się z nie kim innym, jak Eustachym.
Justyna aż się zaksztusiła.
- Że co?! Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że Judyta chodzi z moim przyszywanym wujkiem?!
Niestety, ale to była prawda. Justyna nie mogła uwierzyć, że jej siostra może robić coś takiego...
- Przecież on cię naprawdę nie kocha! Ty go nie znasz... Mieszkam z nim i wiem, na co go stać. Podobno nawet kiedyś porzucił kobietę z dzieckiem!
- Daj spokój, wiem, co robię. Kocham go, i kiedyś będziemy razem, wiem to.
- Jesteś głupia! Ale potem nie mów, że cię nie ostrzegałam...
Judka miała dość tego, że wszyscy są przeciwko niej. Przez związek z Eustachym pokłóciła się nawet ze swoją siostrą... Szkoda, że nie potrafiła zrozumieć, że wszyscy chcą dla niej dobrze.
Nie zamierzała jednak rezygnować z tej miłości...
Jednak postanowiła pogodzić się z Jacentym. Miała już dosyć ich kłótni, albo, co gorsza, milczenia.
- Ja... chcę cię przeprosić. Za to, co wtedy powiedziałam. Nie chcę, żebyśmy się więcej kłócili.
- Zgoda. Od tej pory ja nie będę się mieszał w twoje sprawy, a ty w moje, dobrze? Ale przed resztą rodziny cię chronić nie będę... oni nie będą zadowoleni z twoich poczynań.
Taka była niestety prawda, ponieważ wkrótce odwiedzili ich Wiola, Zbigniew i Jowita. Nie wiedzieli nic jeszcze, z kim spotyka się Judka...
Jacenty postanowił nie mówić im nic o tym - w końcu obiecał nie wtrącać się w sprawy siostry. Rodzina miło spędzała czas przy stole, lecz, niestety...
...ktoś postanowił przybyć w nieodpowiednim momencie
Judycie nie pozostało nic innego, jak zaprosić go do środka, ku szoku rodziny.
Zbyszek nie mógł uwierzyć, że jego córka spotyka się z mężczyzną, z którym on studiował... Z kolei Wiola wpadła we wściekłość.
- No co ty sobie wyobrażasz?! Ledwo jeden problem się skończył, to teraz ty zaczynasz!
Później pokazała Eustachemu, co o tym myśli...
- Trzymaj się od mojej wnuczki z daleka!
Jacenty też dał upust emocjom
Niestety, prośby ani groźby nic tu nie dały. Judka dalej robiła swoje, a oni nic nie mogli na to poradzić. Mimo to, reszta czasu na uczelni minęła we względnym spokoju.
Aż bliźnięta nareszcie zdobyły upragniony dyplom i nadszedł czas pożegnania z uniwersytetem Jacenty i Judyta wrócili do rodzinnego domu.
+ Bonus
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości