Cofnijmy się kilka lat wcześniej, kiedy to Reya Lei wyruszyła na studia...
Życie w naszym szeregowcu nie zmieniło się bardzo, jakby nie było, najmłodsza mieszkanka nie angażowała się specjalnie w życie socjalne, więc tęskniła za nią tylko Dżesika.
Życie Kylorena Akcuptuje również trwało niezmiennie od tych kilkudziesięciu lat. Przybyło mu trochę zmarszczek, ale też rozumu i godności... a przynajmniej tak mu się wydawało.
Pewnego dnia, kiedy dostał awans, skończyło się chodzenie do pracy w garniturku i wyglądał jak pan Jerzy hydraulik. Oczywiście nie przepychał kibelków, ale tak był spostrzegany przez resztę "osiedla".
Może i dostał podwyżkę, ale wściekł się jak nie wiem, kiedy Pies zjadł jedyny fotel w całym domu.
Kłótnie z Tyldą i Heleną wciąż trwały.
Jedynym wytchnieniem był pies, który niestety czasem śmierdział za bardzo.
Pewnego dnia po bitwie między Januszem a właścicielem szeregowca mającą miejsce po podwyżce czynszu o 1 simoleon, do mieszkania Kylorena wbiegł zapłakany Sebastian. Oczywiście został kompletnie zignorowany i poszedł w swym żalu i rozpaczy gdzieś indziej.
Czasem jednak pojawia się iskierka nadziei na zmianę na lepsze...
...lecz często bywa tylko gasnącą już zapałką.
Pewnego dnia Kylorenowi nie dawała spokoju pewna sprawa. Czuł się taki... obserwowany. Odkurzył więc szkło swojego teleskopu i z uwagą spojrzał w niebo.
Nie mylił się - Baron Yolo stacjonował tuż nad jego domem w swoim niewidzialnym statku zaiwanionym Wonder Women. Widząc Kylorena w zasięgu, otworzył pole przyciągające.
- Nie uciekniesz, Kyloren! Zapłacisz za wszystko, co mi zrobiłeś! - Krzyknął wsysając mężczyznę na statek.
Cała akcja miała miejsce dość szybko i nie musiało minąć wiele czasu, aby Kyloren zrozumiał, że kiedy stracił przytomność, stało się coś więcej, niż namalowanie mu niezmywalnym pisakiem na plecach "Arka Gdynia Kurka Świnia".
Stracił przytomność - zyskał macicę. I to nie pustą.
W ciągu kilku tygodni Kyloren mieścił się tylko w swoje największe koszulki. Rozumiał też, że gdy nastąpi czas rozwiązania, sąsiedzi dostrzegą, że wcale nie uzależnił się od piwa, tylko był w ciąży. Postanowił jednak wypychać sobie bluzki jakiś czas, a dziecko tłumaczyć śmiercią nieistniejącej siostry, która pozostawiła swojego dziedzica w jego rękach.
Nie było dnia, żeby nie był rozsierdzony bardziej niż zawsze. Pewnego dnia jego złość osiągnęła apogeum.
I wtedy wody mu odeszły.
Naprawdę nie sądził, że drzwi do jego mieszkania tak łatwo otworzyć pomimo zamknięcia od środka. W trakcie porodu do mieszkania władował mu się tuzin osób, wśród nich zdziczały Sebastian, umierające z rozbawienia Tylda i Helena, a także jakaś kompletnie losowa dziewczyna, która przechodziła obok.
- Znowu się spotykamy... Techniku Zapylaczu 3207 — zaczął Piotrek, lecz nie skończył, bo Kyloren zaczął wyganiać wszystkich z mieszkania swoją lampą świetlną.
Nie mogę tu zostać, pomyślał. Zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i opuścił mieszkanie sprzedając je za grosze na allegro. Za zdobyte pieniądze kupił niewielką działkę na przedmieściach miasta znajdującego się na drugim końcu kraju. W ciągu kilku dni postawiono mu najtańszy kartonowy domek, do którego się wprowadził z niepokojąco szybko rosnącą córką.
Chociaż bardziej niepokoił go statek ustawiony przed domem sąsiadów.
Dziecko dość szybko zaczęło mówić, zaś Kyloren musiał nabyć szczotkę do jego bujnych włosów.
Plany ucieczki nie zostały zrealizowane z sukcesem - Helena dość szybko znalazła dom rodziny Akcuptuje.
Codzienne życie nie zostało jednak przez nią zakłócone. Kyloren przeniósł się do innego oddziału, czym zyskał lepsze stanowisko - od teraz był prawdziwym piratem! Wynajął też dla córki opiekunkę, która niestety nie była najlepsza w mieście.
Sam zaś nie chciał wzbudzać zainteresowania okolicy, dlatego starał się mieć chociaż kilka znajomych.
Sąsiada... (Bogdan Rożek)
Listonosza o damskim imieniu... (Ludmiła Sułtan)
I innego faceta o damskim imieniu... (Honorata Długosz)
Pies dalej był nieuleczalnym flejtuchem...
Ogólnie żyło się Kylorenowi całkiem normalnie...
Dopóki w pracy nie zacieśnił więzów z pewną kobietą.
Możecie wierzyć lub nie, ale pomimo negatywnych relacji z większością mieszkańców szeregowca, Kyloren utrzymywał przyjazne stosunki z Grażyną Nowak. Postanowił ją więc pewnego dnia zaprosić na ploteczki.
— No no, jeszcze cztery miesiące temu byłeś takim gburkiem, a teraz jesteś prawdziwym samotnym ojcem! — Grażyna zachwycała się niemal każdym kawałkiem nowego życia Kylorena. — A gdzie miała dzidzia? Mogę zobaczyć, czy ma oczy po tatusiu?
— Nie dzisiaj, Grażyna, śpi...
Kyloren oczywiście nie mógł przyznać, że ktoś, kto cztery miesiące temu był niemowlęciem, teraz gra w tekstowy Symulator Ekonomisty.
Pewnego dnia miała miejsce dość poważna rozmowa z córką. Swoją drogą, dziewczynka miała na imię Padme - sama tak się przedstawiła.
— Kyloren, jest sprawa. Masz mnie wysłać do szkoły prywatnej.
— Ale...
— Nie ma ale. Masz zaprosić dyrektora na obiad. Publiczna jest niesamowicie głupia i nie chcą mnie przepuścić do wyższych klas.
— Nie...
— Nie? Jak to powiem ojcu to zrobi ci z tyłka zimę latem.
Nie chcąc się narażać Baronowi Yolo, Kyloren musiał przystać na żądania córki, tak więc kilka dni później ich skromne progi przekroczył Leopold Herbatnik. Podczas wizyty w skromnym domku rodziny Akcuptuje, największe wrażenie zrobiła na nim łazienka. Oczywiście Kyloren stawiał na pokój Padme, który był naprawdę na wysokim poziomie, jako że utopił w nim całą kasę podczas wyprawy w Ikei (nie obyło się bez gróźb).
Po obiadku dyrektor stwierdził, że jednak nie przyjmie Padme do szkoły prywatnej i nie podając powodu opuścił parcelę.
— Zepsułeś, Kyloren. Zepsułeś — pochwaliła ojca Padme i poszła spać.
Kinga pojawiła się jeszcze tego samego dnia. Pocieszała Kylorena jak mogła, a on stwierdził, że zrobi prawdziwą rodzinę i się jej oświadczył.
Kilka dni później Kyloren odkrył, że znowu jest spłukany.
— Urosły mi cycki, musiałam wymienić garderobę — wyjaśniła Padme.
Ich kontakty znacznie się pogorszyły, kiedy z uroczej dziewczynki wymuszającej wszystko, zamieniła się w różowowłosą ignorantkę.
Kinga miała z Padme dobre relacje, czego Kyloren nie mógł pojąć. Co dziwniejsze, córka namawiała go do tego, aby wziął ślub z ukochaną. Problem w tym, że nie czuł się stworzony do formalnego związku.
Pewnego dnia Kyloren miał dosyć. Wpadł do pokoju Padme i zaczął grozić, że odetnie prąd, a Baron Yolo może mu naciągnąć stringi za pępek, ale się nie wycofa.
— Spoko, stary. Jadę na studia.
I tym pozytywnym akcentem młoda Padme w mgnieniu oka opuściła dom rodzinny nie zabierając ze sobą kompletnie nic. Oniemiały Kyloren zastanawiał się, co też teraz przyniesie mu los...