Dziękuję za wszystkie komentarze.
Mint nowy dom Aleksa i Blanki może jest powierzchniowo troszkę mniejszy, ale za to bardzo ustawny. Mieszczą się w nim dwie sypialnie, kuchnia, łazienka, jadalnia, salon, gabinet i łączący to wszystko korytarz, a w starym domu Blanki... cóż.
Poszedłby cały do przebudowy.
Pacyfka też bym chciała, żeby Penny i Enryczek mieli romans. Co z tego, że ich matki są siostrami.
I też uważam, że Penny jest śliczna. <3
Lion mam tak samo, kiedy widzę Bellę na zdjęciach innych graczy! Jest tak wychudzona, że mam ochotę ją nakarmić.
Jeśli chodzi o rozwód i czas, jaki Aleksander dostał z Penny - zapewne Dina wzięła pieniądze męża i wynajęła najlepszego adwokata w mieście, a Aleksander bronił się sam. Albo przekupiła sędziego. Na jedno wychodzi.
Zanim przejdę do dzisiejszego odcinka, dwa ogłoszenia parafialne:
1. Zmieniłam stare linki do zdjęć we wszystkich poprzednich relacjach.
Neonka możesz wreszcie obejrzeć obrazki.
2. Od dziś "Gniazdko" w panoramie!
A teraz zapraszam do lektury! Krótkiej, bo krótkiej, ale tylko tyle udało mi się ugrać przez ostatnie dwa tygodnie (z czego 90% dzisiaj, więc wypływają mi już oczy od siedzenia przed komputerem
).
___________________________________________________________________________________________________________________________
Relacja 34
Malcolm po paru miesiącach spędzonych w luksusowej klinice leczenia uzależnień wrócił do domu. Niestety odwyk był zabiegiem czysto PR-owym i Landgraab w dalszym ciągu większość czasu spędzał, zaglądając do kieliszka. Jedyną zauważalną zmianą było to, że teraz pił w domowym zaciszu, gdzie nie mogli dopaść go żądni skandalu fotoreporterzy.
Marianna świetnie czuła się w nowej szkole. Poznała tam młodych simów o podobnych zainteresowaniach i zdobyła wielu nowych przyjaciół. Akceptacja ze strony rówieśników i uwolnienie się od Ady sprawiło, że stała się dużo spokojniejsza i mniej buntownicza, choć nadal potrafiła pokazać pazurki.
Teraz, gdy Malcolm zachowywał się w miarę przyzwoicie, a bliźniaczki przestały wiecznie się ze sobą kłócić, Marzanna mogła skupić się na przygotowywaniu Adrianny do roli swojej następczyni w Landgraab Industries. Matka i córka zawsze dobrze się dogadywały i spędzały ze sobą dużo czasu, a dodatkowo Ada była wpatrzona w Marzannę jak w obrazek. Była gotowa zrobić wszystko, byle tylko wypaść dobrze w oczach matki. Dziewczyny chodziły razem na siłownię...
... i do centrum odnowy biologicznej, gdzie podczas masażu Marzanna opowiadała córce, jakie wyzwania czekają ją w przyszłości na stanowisku dyrektora korporacji Landgraabów.
- Pamiętaj, że gra toczy się o wielomilionowe stawki. Jeśli ktoś popełni błąd, nie ma miejsca na drugą szansę. Nie możesz zaufać komuś, kto już raz cię zawiódł.
- Ale jeśli ktoś przez wiele lat był dobrym pracownikiem...
- To dajesz mu dużą odprawę i życzysz szczęścia w szukaniu nowej pracy.
Wszystko szło po myśli naszego przedsiębiorczego rudzielca, aż pewnego dnia została poproszona o rozmowę z nauczycielem Marianny. Zaniepokojona, zaprosiła profesora do domu.
- Dobry wieczór, pani Landgraab.
- Mysikrólik-Landgraab.
- Przepraszam. Dziękuję za zaproszenie, muszę się przyznać, że zawsze chciałem zobaczyć ten dom od wewnątrz. To prawdziwa perła, dziś już się tak nie buduje.
- O czym chciał pan ze mną porozmawiać?
- Chodzi o Mariannę....
- Znowu coś nabroiła? Tylko niech mi pan nie mówi, że przefarbowała włosy na zielono czy coś w tym stylu. Dopiero zaczęły jej odrastać.
- Nie, nie, nie chodzi o nic złego. Wręcz przeciwnie.
- Pani córka ma niezwykły talent. Jak żyję, nie widziałem tak zdecydowanego stylu u tak młodej osoby. Oczywiście wymaga pewnego doszlifowania, ale na to mamy jeszcze czas. Tymczasem chciałbym zorganizować wystawę obrazów Marianny przy okazji wernisażu tegorocznych absolwentów Akademii Sztuk Pięknych przy Uniwersytecie Simowym. Oczywiście jeśli wyraża pani zgodę.
- Chce pan powiedzieć, że Marianka jest artystycznym geniuszem i w przyszłości zostanie znaną malarką, której obrazy będą rozchwytywane przez kolekcjonerów i wystawiane w najlepszych galeriach na Świecie?
- Jest na to szansa. Przesłałem organizatorom wystawy jej portfolio, zostało pozytywnie zaopiniowane przez samego kuratora.
- W takim razie nie mogę panu odmówić. Dobro córek jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu, a taka okazja może się już nie powtórzyć!
Marzanna nagle zaczęła dostrzegać potencjał ignorowanej dotąd przez nią Marianny. Może nie nadawała się na prezesa, ale mogła pomóc rodzinnej firmie, rozszerzając pole jej działania na sferę sztuki. W głowie troskliwej mamusi kłębiły się fantastyczne wizje: galeria Landgraabów, kolekcja Landgraabów, muzeum Landgraabów... sztalugi, farby i płótna sygnowane nazwiskiem Marianny... milionerzy licytujący jej dzieła za niebotyczne sumy... Niedoceniana buntowniczka okazała się mieć dużo większy potencjał niż Adrianna, która w gruncie rzeczy była tylko zwykłą, rozpieszczoną nastolatką. Od tej pory nastawienie matki do córek zmieniło się o 180 stopni. Ada zaczęła być traktowana jak powietrze, a wszystkie potrzeby Marianny były zaspokajane, zanim zdążyła zdać sobie sprawę z ich istnienia.
Na obiad podawano ulubione dania Marianny, wieczorem słuchano ulubionej muzyki Marianny, Marzanna pozwoliła nawet córce zrobić tatuaż.
Przerobiła również jeden z pokoi na profesjonalną pracownię malarską.
- No i jak ci się podoba? Popatrz, jak dużo kolorów! I ile miejsca! A w przyszłym tygodniu montujemy na balkonie jacuzzi.
- Jest naprawdę czadowo, dzięki, mamo!
- No, to teraz zabieraj się do pracy. Musisz dużo ćwiczyć, żeby móc sprzedawać potem swoje obrazy za grube pieniądze zblazowanym multimilionerom.
Marianna nie podzielała najwyraźniej entuzjazmu matki, gdyż bez słowa siadła na kanapie i zrobiła zbolałą minę.
- Co to za humory? Jeszcze przed chwila byłaś radosna i pełna energii, myślałam, że zaczniesz już coś malować na tę wielką wystawę.
- Eh, mamo, jak zwykle nic nie rozumiesz...
- Czego znowu nie rozumiem? Włożyłam tyle wysiłku w zorganizowanie tej pracowni, a ty w ogóle tego nie doceniasz.
- Myślisz tylko o pieniądzach, a ja nie chcę sprzedawać swoich obrazów. Nie maluję dla kasy, tylko dla sztuki.
- Sztuka nie wyżywi rodziny i nie zapewni ci dachu nad głową. Zmienisz zdanie, jak zobaczysz pierwszy czek. Już ja się zajmę twoja karierą, kochanie, o nic się nie martw. Ty masz tylko malować.
- Ale ja nie...
- Koniec rozmowy! Zabieraj się do pracy.
Adrianna nie rozumiała nagłej zmiany nastawienia matki i rozpaczliwie szukała sposobu, by zwrócić na siebie jej uwagę. Postanowiła poradzić się w tej sprawie Judyty.
- Dzień dobry, babciu!
- Ada, słoneczko, nie nazywaj mnie tak przy ludziach! Co cię tu sprowadza?
- Mama ostatnio kompletnie mnie ignoruje. Prawie się do mnie nie odzywa, a jeśli już, to tylko po to, żeby mnie skrytykować. Wszystko kręci się wokół Marianny, a ja mam tego serdecznie dość! Nie wiem, co ze sobą zrobić...
- Poczekaj chwilę, poproszę Bellę, żeby obsłużyła klientów i porozmawiamy spokojnie na zewnątrz.
- Co tej twojej matce znowu odwaliło! Nie tak ją wychowałam.
- Babciu... czy mama już mnie nie kocha?
- Nie użalaj się tak nad sobą, Aduś, do tej pory cały czas ignorowała Mariankę. Teraz widzisz, jak musiało jej być przykro przez te wszystkie lata, kiedy ty byłaś na pierwszym miejscu. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba coś z tym zrobić.
- Ale co?
- Już wiem! Przydałaby nam się drobna pomoc w cukierni. Zatrudnię cię na stanowisku sprzedawcy, a jeśli się sprawdzisz, awansuję cię na menadżera. Mama na pewno będzie pod wrażeniem twojej przedsiębiorczości i będzie wiedziała, że może ci spokojnie powierzyć kierownictwo w firmie.
- Naprawdę? Mogłabyś?
- Jasne! Jeszcze dziś przyjdę do was i porozmawiam z Marzanną.
Zgodnie z obietnicą Judka wybrała się wieczorem do Oazy Zdroju, by złożyć wizytę swojej pierworodnej.
- Cześć, mamo, co tu robisz o tak późnej porze?
- Mam do ciebie małą sprawę. Ostatnio klienci walą do cukierni drzwiami i oknami i brakuje nam rąk do pracy. Chcemy otworzyć nowe stoisko z lodami i pomyślałam sobie, że może Adrianna chciałaby podjąć dorywczą pracę w rodzinnej firmie. Zdobyłaby doświadczenie, nauczyła się, jak funkcjonuje przedsiębiorstwo...
- Moja córka nie będzie szorować garów w jakiejś zapyziałej piekarni! Adrianna urodziła się, żeby zostać prezesem, nie lodziarką!
- A-ale Ada prosiła mnie...
- Twoja "oferta" jest upokarzająca! Już widzę te nagłówki: "córka Landgraabów serwuje ciastka"! Chcesz zniszczyć jej reputację, bo zazdrościsz, że w tak młodym wieku osiągnęła tak wiele?! Nie pozwolę na to!
- Córeczko, to nie tak...
- Myślę, że powinnaś już iść. Ucieknie ci autobus.
Plan Judki spalił na panewce, lecz Ada nie traciła nadziei. W weekend postanowiła zrelaksować się z przyjaciółmi (o ile można tak nazwać stosunki panujące w tej grupie
) w nowej wannie z hydromasażem.
- Hej, Ada, zobacz jakie fantastyczne zdjęcia zrobiła mi Penny!
- Ty i fantastyczne zdjęcia? Nie wierzę. Do zdjęć trzeba mieć twarz, a nie taki świński ryj jak ty.
- I kto to mówi? Aż dziw, że obiektyw nie pęka na widok twojego wielkiego nochala.
- Dobra, pokaż te foty.
- Sama zobaczysz, że twoje selfie to przy tym szajs!
Adrianna rzeczywiście była pod wrażeniem. Bardzo zabolało ją, że ktoś ze znajomych ma lepsze zdjęcia od niej.
- Penny! Dlaczego jemu zrobiłaś zdjęcia, a mnie nie?! Przecież jestem ładniejsza! Masz mi zrobić takie same! Nie, nie takie same, lepsze!
- Enrique, miałeś nikomu nie mówić! Obiecałeś...
- Jeeny, nie wiedziałem, że to dla ciebie aż tak ważne. Prędzej czy później i tak by się ktoś dowiedział.
- Tak, a teraz dzięki Adzie dowiedzą się wszyscy!
- Rozumiem, że jesteśmy umówione?
W taki oto sposób Penny została osobistym fotografem Adrianny Mysikrólik-Landgraab, której profil na Simstagramie był jednym z 1000 najczęściej odwiedzanych.
- Hej, mamo, chcesz zobaczyć jakie zdjęcia zrobiła mi Penny Ćwir? Ma w piwnicy profesjonalne studio i w ogóle.
- Ty i te twoje głupie zdjęcia. Nic innego nie robisz, tylko całymi dniami się fotografujesz i podniecasz się pochlebstwami od anonimowych ludzi, którzy zazdroszczą ci pieniędzy i urody. Jesteś próżna!
- Może i jestem, myśl sobie co chesz, ale te zdjęcia są dla mnie ważne! Kiedyś ja byłam ważna dla ciebie, ale teraz już cię nie obchodzę! Nie próbuj zaprzeczać!
- Uh, no cóż...
- Nie odzywaj się do mnie!
Ada zamknęła się w swoim pokoju i wybuchnęła płaczem. Nie mogła zdecydować, czy bardziej nienawidzi matki za to, że się od niej odwróciła, czy Marianny za to, że jej tę matkę odebrała.
Przez kilka kolejnych dni Ada dużo myślała o tym, co powinna zrobić. Gdy tylko podjęła ostateczną decyzję, postanowiła powiadomić o niej Marzannę.
- Mamo, postanowiłam po maturze wyjechać na studia na Uniwersytecie Simowym. Będę studiować zarządzanie, by pogłębić swoją wiedzę o prowadzeniu firmy i dzięki temu w przyszłości lepiej zarządzać Landgraab industries.
- A na co ci to? Ja nie studiowałam i zostałam najlepszym prezesem od czasów Malcolma Landgraaba Trzeciego! Nie potrzebujesz podstarzałych profesorów, którzy będą tłukli ci do głowy regułki, które nie mają żadnego przełożenia na rzeczywistość. Chyba że uważasz, że nie jesteś wystarczająco inteligentna na samodzielne zarządzanie korporacją. Jeśli tak, zatrudnię na twoje miejsce kogoś z zewnątrz, kto będzie się nadawał, a ty będziesz mogła dalej spędzać całe dnie na fotografowaniu swojej twarzy.
-
[chlip, chlip]
- Dlaczego już mnie nie kochasz?!
[płacz] Robię to wszystko, wszystko, żebyś była ze mnie dumna!
[płacz]
Marzanna nie wiedziała, co powiedzieć. Czy naprawdę była aż tak złą matką?
Nie tylko Adrianna przeżywała gorsze chwile. Po przeprowadzce Blanki Darren zupełnie stracił radość z życia. Całymi dniami siedział samotnie w domu i wychodził tylko do pracy, gdzie też nie szło mu najlepiej. Wraz z Blanką utracił inspirację do tworzenia nowych rodzajów słodyczy, co bardzo nie podobało się jego szefowi. Któregoś popołudnia było z nim tak źle, że został zwolniony wcześniej do domu, by "wziąć się w garść" i "przemyśleć swoją przyszłość". Po drodze postanowił zajrzeć do "Ptasiego Mleczka", licząc na słowo otuchy od Judyty, z którą zaprzyjaźnił się, kiedy jeszcze istniały realne szanse, że zostanie w przyszłości jego teściową.
W cukierni nie zastał jednak Judyty, lecz ładną brunetkę o pełnych kształtach.
- Ee... Dzień dobry, szukam Judyty Mysikrólik.
- Dzień dobry! Judyty dzisiaj nie ma, pojechała w odwiedziny do córki. Może ja mogę w czymś pomóc?
- Przepraszam... czy my się skądś znamy?
- Jestem przyszywaną ciotką Blanki. Bella Ćwir, poznaliśmy się na przyjęciu z okazji narodzin Alanka.
- Ach, oczywiście! Przepraszam, niewiele pamiętam z przyjęcia, miałem wtedy myśli zajęte... całą tą sprawą...
- Nic się nie stało.
Zapadła niezręczna cisza. Przerwał ją dopiero dzwonek, oznajmiający przybycie kolejnego klienta.
- Przepraszam, muszę... klienci...
- Tak, jasne. Nie będę ci przeszkadzał.
- To... miło było znowu się poznać.
- Tak. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
- Ja również.
Tego wieczoru po powrocie do domu Judkę czekał niecodzienny widok.
- Bells, czy ty... ćwiczysz?
- Taak, no wiesz, trzeba trochę o siebie zadbać. Lato idzie, trzeba jakoś się prezentować na plaży.
- Przez ostatnie dwadzieścia lat jakoś nie zwracałaś na to uwagi.
- Cóż, simowie się zmieniają...