Zwariowane kryształki ;)
Re: Zwariowane kryształki ;)
Hej
Czytam komentarze i widzę, że Janek i Teodor już się Wam trochę opatrzyli. Mi też już się trochę znudziło oglądanie tylko ich ryjków, szczerze mówiąc. W tej relacji możecie się więc spodziewać nowych twarzy
[spoiler]Krótka informacja: Jako że stworzyłam otoczenie z clean templates, gra nie wygenerowała w ogóle miastowych, tylko npc (Janek – członek klubu ogrodników, Teodor – recenzent). I bardzo dobrze, o to mi chodziło. Wtedy mogę stworzyć tyle simów, ile będę chciała. Myślę, że to też znacznie lepiej w kontekście historii, którą sobie wymyśliłam, żeby mieszkańców miasteczku przybywało stopniowo. Tym bardziej, że gra ma tendencję do tworzenia na samym wstępie masy simów w liczbie znacznie przekraczającej zapotrzebowanie, a sprawiającej, że otoczenie po krótkim czasie staje się niegrywalne. Tak było z moją Jaskinią Pokrzyku i Dziwnowem, w których po dodaniu Przedmieścia (które właściwie powinno się nazywać Śródmieściem), Lazurowej Promenady i wszystkich 3 uniwersytetów, liczba simów osiągnęła prawie 900(!) i gra zaczęła świrować.[/spoiler]
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
W poprzedniej relacji Babette bawiła się tak sobie z Teodorem na randce. Gdy miała już wracać do domu, znalazła się w mrożącej krew żyłach sytuacji – oto w jej stronę zmierzał, niczym ogromny, prujący brutalnie swymi mackami morskie fale Kraken… cylinder! Spoczywał on na głowie jakiegoś dziwacznie ubranego gościa, ale mniejsza o to. Faktem jest, że Babette ocalała. W jaki sposób?
Ano… godny tajnego agenta uciekającego przed pościgiem. Usłyszała trąbienie taksówki na zewnątrz, wzięła głęboki oddech, pomyślała „Teraz, albo nigdy!” i pędem rzuciła się w stronę wyjścia. Wskoczyła gwałtownie do taksówki, prawie wyrywając z niej drzwi i zziajana, krzyknęła taksówkarzowi prosto w ucho: „Zielona 13, migiem!”. Taksówkarz skrzywił się, westchnął, mruknął coś o nocnych wariatach i pojechał trzy ulice dalej, pod dom Babs.
Nasza bohaterka, gdy tylko wysiadła z pojazdu, skierowała swe kroki do cukierni i stanęła przy kasie, oczekując na klientów. Szkoda tylko, że nie pomyślała, że nikt normalny nie przyjdzie kupować ciastek o 1 w nocy (Beatka jest z czwórki, a Renia z trójki).
Postała tak sobie sobie z pół godzinki i zamknęła interes, a ponieważ nie była bardzo zmęczona, pograła sobie chwilę z Frankiem.
Wypiła też mleko, które chyba trochę za długo było w lodówce
Wyrzucając szklankę do kosza stojącego na zewnątrz (szklanka była najwyraźniej kubeczkiem jednorazowym), poczuła na swoim tyle czyjś (latarkowy) wzrok.
Był to wilk, bardzo niemiły, nie dość że się nie przedstawił to jeszcze okazał się chuliganem.
B.: A poszedł ty, paszoł won!
Po przegonieniu intruza, Babette spojrzała w dal i zamyśliła się… Czy to możliwe, żeby takie ładne i całkiem duże miasteczko powstało, jak twierdził deweloper który sprzedał jej dom, w ciągu zaledwie pięciu lat? I dlaczego ktoś miałby inwestować od razu w budowę całego miasta, zamiast dobudowywać stopniowo osiedla? Coś tu się nie zgadzało, lecz nie wiedziała dokładnie co.
Znużona dniem pełnym wrażeń, udała się do łóżka, żeby się przespać.
Dobranoc, Babette.
***
Rodzina Serduszko, Dzień 2 (nareszcie! muszę przyspieszyć akcję, bo trochę się wlecze)
Kolejny dzień Babette rozpoczęła od dłubania sobie w zębach przed lustrem.
Następnie spożyła śniadanie, jak widać ma coś z chomika
Tymczasem znany i lubiany Janek wykazał się sąsiedzką uczynnością i pomógł jej pozbyć się powietrza niewidzialnej gazety
Hmm… Czyżby Janko się starzał i miał urodziny? A może tort ma być dla 99-letniej babci, której z zapałem zaśpiewa „sto lat”?
Pojawił się i Teodor, chyba trochę obrażony po wczorajszej randce… Tylko o co?
Na pocieszenie Babette dostała listy miłosne. Od dostawców prądu, gazu i wody. [2]
B.: *Czy w ogóle przyjdą jeszcze jacyś klienci, oprócz tych dwóch tutaj?*
Myślisz, masz – przed sklepem pojawiła się jakaś blondynka i Babs z radością powitała ją… salutując.
Chwilę później przyszła brunetka, która na początku pomyliła wejścia i wpakowała się Babette do domu.
Dobrze, że nic nie ukradła.
J.: *Łohoho, jaka czika z niej*
B.: Dziewięćdziesiąt dziewięć pralinek? A może być sto?
J.: Nie wnerwiaj mnie, kto by tyle zjadł.
B.: Wyjście jest tam.
Komu, komu? Bo idę do domu! Wybierać, kupować, simoleonów nie żałować!
Ten dzień był owocny.
Sklep został zamknięty i klientela rozeszła się do domów.
Niekoniecznie swoich
Po grzecznym wyproszeniu obłąkanej zbłąkanej blondi Babs uraczyła się kolacją w postaci czekoladowego muffina z polewą. Był on dobrze wypieczony, z dużą ilością kakao i wręcz rozpływał się w ustach, jednak Babette z każdym kęsem odczuwała coraz mocnej dziwny dyskomfort.
Gdy wstała od stołu, uczucie to w jednej chwili ją opuściło…
B.: Uff, od razu lepiej.
I tym radosnym akcentem kończymy dzisiejszą relację.
C.D.N
Czytam komentarze i widzę, że Janek i Teodor już się Wam trochę opatrzyli. Mi też już się trochę znudziło oglądanie tylko ich ryjków, szczerze mówiąc. W tej relacji możecie się więc spodziewać nowych twarzy
[spoiler]Krótka informacja: Jako że stworzyłam otoczenie z clean templates, gra nie wygenerowała w ogóle miastowych, tylko npc (Janek – członek klubu ogrodników, Teodor – recenzent). I bardzo dobrze, o to mi chodziło. Wtedy mogę stworzyć tyle simów, ile będę chciała. Myślę, że to też znacznie lepiej w kontekście historii, którą sobie wymyśliłam, żeby mieszkańców miasteczku przybywało stopniowo. Tym bardziej, że gra ma tendencję do tworzenia na samym wstępie masy simów w liczbie znacznie przekraczającej zapotrzebowanie, a sprawiającej, że otoczenie po krótkim czasie staje się niegrywalne. Tak było z moją Jaskinią Pokrzyku i Dziwnowem, w których po dodaniu Przedmieścia (które właściwie powinno się nazywać Śródmieściem), Lazurowej Promenady i wszystkich 3 uniwersytetów, liczba simów osiągnęła prawie 900(!) i gra zaczęła świrować.[/spoiler]
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
W poprzedniej relacji Babette bawiła się tak sobie z Teodorem na randce. Gdy miała już wracać do domu, znalazła się w mrożącej krew żyłach sytuacji – oto w jej stronę zmierzał, niczym ogromny, prujący brutalnie swymi mackami morskie fale Kraken… cylinder! Spoczywał on na głowie jakiegoś dziwacznie ubranego gościa, ale mniejsza o to. Faktem jest, że Babette ocalała. W jaki sposób?
Ano… godny tajnego agenta uciekającego przed pościgiem. Usłyszała trąbienie taksówki na zewnątrz, wzięła głęboki oddech, pomyślała „Teraz, albo nigdy!” i pędem rzuciła się w stronę wyjścia. Wskoczyła gwałtownie do taksówki, prawie wyrywając z niej drzwi i zziajana, krzyknęła taksówkarzowi prosto w ucho: „Zielona 13, migiem!”. Taksówkarz skrzywił się, westchnął, mruknął coś o nocnych wariatach i pojechał trzy ulice dalej, pod dom Babs.
Nasza bohaterka, gdy tylko wysiadła z pojazdu, skierowała swe kroki do cukierni i stanęła przy kasie, oczekując na klientów. Szkoda tylko, że nie pomyślała, że nikt normalny nie przyjdzie kupować ciastek o 1 w nocy (Beatka jest z czwórki, a Renia z trójki).
Postała tak sobie sobie z pół godzinki i zamknęła interes, a ponieważ nie była bardzo zmęczona, pograła sobie chwilę z Frankiem.
Wypiła też mleko, które chyba trochę za długo było w lodówce
Wyrzucając szklankę do kosza stojącego na zewnątrz (szklanka była najwyraźniej kubeczkiem jednorazowym), poczuła na swoim tyle czyjś (latarkowy) wzrok.
Był to wilk, bardzo niemiły, nie dość że się nie przedstawił to jeszcze okazał się chuliganem.
B.: A poszedł ty, paszoł won!
Po przegonieniu intruza, Babette spojrzała w dal i zamyśliła się… Czy to możliwe, żeby takie ładne i całkiem duże miasteczko powstało, jak twierdził deweloper który sprzedał jej dom, w ciągu zaledwie pięciu lat? I dlaczego ktoś miałby inwestować od razu w budowę całego miasta, zamiast dobudowywać stopniowo osiedla? Coś tu się nie zgadzało, lecz nie wiedziała dokładnie co.
Znużona dniem pełnym wrażeń, udała się do łóżka, żeby się przespać.
Dobranoc, Babette.
***
Rodzina Serduszko, Dzień 2 (nareszcie! muszę przyspieszyć akcję, bo trochę się wlecze)
Kolejny dzień Babette rozpoczęła od dłubania sobie w zębach przed lustrem.
Następnie spożyła śniadanie, jak widać ma coś z chomika
Tymczasem znany i lubiany Janek wykazał się sąsiedzką uczynnością i pomógł jej pozbyć się powietrza niewidzialnej gazety
Hmm… Czyżby Janko się starzał i miał urodziny? A może tort ma być dla 99-letniej babci, której z zapałem zaśpiewa „sto lat”?
Pojawił się i Teodor, chyba trochę obrażony po wczorajszej randce… Tylko o co?
Na pocieszenie Babette dostała listy miłosne. Od dostawców prądu, gazu i wody. [2]
B.: *Czy w ogóle przyjdą jeszcze jacyś klienci, oprócz tych dwóch tutaj?*
Myślisz, masz – przed sklepem pojawiła się jakaś blondynka i Babs z radością powitała ją… salutując.
Chwilę później przyszła brunetka, która na początku pomyliła wejścia i wpakowała się Babette do domu.
Dobrze, że nic nie ukradła.
J.: *Łohoho, jaka czika z niej*
B.: Dziewięćdziesiąt dziewięć pralinek? A może być sto?
J.: Nie wnerwiaj mnie, kto by tyle zjadł.
B.: Wyjście jest tam.
Komu, komu? Bo idę do domu! Wybierać, kupować, simoleonów nie żałować!
Ten dzień był owocny.
Sklep został zamknięty i klientela rozeszła się do domów.
Niekoniecznie swoich
Po grzecznym wyproszeniu obłąkanej zbłąkanej blondi Babs uraczyła się kolacją w postaci czekoladowego muffina z polewą. Był on dobrze wypieczony, z dużą ilością kakao i wręcz rozpływał się w ustach, jednak Babette z każdym kęsem odczuwała coraz mocnej dziwny dyskomfort.
Gdy wstała od stołu, uczucie to w jednej chwili ją opuściło…
B.: Uff, od razu lepiej.
I tym radosnym akcentem kończymy dzisiejszą relację.
C.D.N
Ostatnio zmieniony 23 lis 2015, 18:09 przez Smustle, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Zwariowane kryształki ;)
A to niedobry.Był to wilk, bardzo niemiły, nie dość że się nie przedstawił to jeszcze okazał się chuliganem.
Akcja wcale się nie wlecze, wręcz przeciwnie. To czas wolniej płynie.
Janek jak radośnie podskakuje! Niczym gazela!
J.: Nie wnerwiaj mnie, kto by tyle zjadł.
Niepokoi mnie, że na żadnym zdjęciu nie widać do końca twarzy obłąkanej blondyny. Zupełnie jakby była jakimś Quasimodem i próbowała zakryć włosami swoją szpetotę.
Re: Zwariowane kryształki ;)
I tym radosnym akcentem kończymy dzisiejszą relację.
No niech się w końcu rozkręci, czekam na jakieś śledztwo Babette Znając jej dryg do ciekawych znajomości oraz szęście w życiu może być naprawdę CZADOWO, if you know what i mean
Re: Zwariowane kryształki ;)
Badum tss
Taki mały znak że nie porzuciłam tej relacji
-----------------------------
Rodzina Serduszko, dzień 3
Babette obudziły nad ranem tajemnicze odgłosy…
Wyjrzała przez okno, aby zobaczyć co się dzieje na zewnątrz. Słyszała coś jakby wycie wilka, ale jakieś dziwne… Bardziej simowe.
„Ech, pewnie wiatr” – podpowiedział Babette rozsądek. Westchnęła i udała się z powrotem do łóżka.
Tymczasem nastał poranek i życie toczyło się dalej.
Przepraszam bardzo czy tu ktoś obsługuję tą kasę czy kasjerka się obija :///////
Życie jest piękne :’)
Babette: Hurrra!!! Juhu!!!! Yay!!!!
Blondi: *knuje chytry plan*
Wykonywanie operacji przy kasie nie sprawia już żadnych problemów, więc uśmiech dla klienta jest
Jest jednak coś, co nie daje Babette spokoju… Te odgłosy… A może to nie był wiatr? A co jeśli... zwiastują niebezpieczeństwo?
To miasteczko… Co tu się dzieje?
Zamykając sklep Babette zauważyła latające świetliki i złapała kilka do słoika.
B.: *myśli* Są urocze… szkoda że żyją tak krótko.
---------------------------------
Wybaczcie że taka krótka relacja, ale podzieliłam jedną na dwie, bo uznałam że tak jakoś bardziej pasuje Właściwie to jest taka jakby zapowiedź kolejnej relacji którą wkrótce zamierzam dodać.
Taki mały znak że nie porzuciłam tej relacji
-----------------------------
Rodzina Serduszko, dzień 3
Babette obudziły nad ranem tajemnicze odgłosy…
Wyjrzała przez okno, aby zobaczyć co się dzieje na zewnątrz. Słyszała coś jakby wycie wilka, ale jakieś dziwne… Bardziej simowe.
„Ech, pewnie wiatr” – podpowiedział Babette rozsądek. Westchnęła i udała się z powrotem do łóżka.
Tymczasem nastał poranek i życie toczyło się dalej.
Przepraszam bardzo czy tu ktoś obsługuję tą kasę czy kasjerka się obija :///////
Życie jest piękne :’)
Babette: Hurrra!!! Juhu!!!! Yay!!!!
Blondi: *knuje chytry plan*
Wykonywanie operacji przy kasie nie sprawia już żadnych problemów, więc uśmiech dla klienta jest
Jest jednak coś, co nie daje Babette spokoju… Te odgłosy… A może to nie był wiatr? A co jeśli... zwiastują niebezpieczeństwo?
To miasteczko… Co tu się dzieje?
Zamykając sklep Babette zauważyła latające świetliki i złapała kilka do słoika.
B.: *myśli* Są urocze… szkoda że żyją tak krótko.
---------------------------------
Wybaczcie że taka krótka relacja, ale podzieliłam jedną na dwie, bo uznałam że tak jakoś bardziej pasuje Właściwie to jest taka jakby zapowiedź kolejnej relacji którą wkrótce zamierzam dodać.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2015, 18:10 przez Smustle, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Zwariowane kryształki ;)
Wreszcie Babette coś wychodzi w życiu - i przedsiębiorstwo awansowało, i świetliki złapane. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
Re: Zwariowane kryształki ;)
Zazdroszczę Babette, że rozwija swoje przedsiębiorstwo, moje simy zawsze mają z tym probelm
Dobrze, że recenzent sprawiedliwie ocenił jej firmę, a nie przez pryzmat nieudanej randki
Apropo randek - czyżby Babette czekał romans z jakimś wilkołakiem
Dobrze, że recenzent sprawiedliwie ocenił jej firmę, a nie przez pryzmat nieudanej randki
Apropo randek - czyżby Babette czekał romans z jakimś wilkołakiem
Re: Zwariowane kryształki ;)
Fajnie, że przedsiębiorstwo jej jakoś idzie
Nie mogę się doczekać następnej relacji, zapowiada się ciekawie Może jakieś wilkołaki?
Nie mogę się doczekać następnej relacji, zapowiada się ciekawie Może jakieś wilkołaki?
Re: Zwariowane kryształki ;)
Rodzina Serduszko, dzień 4
Babette, jak na rannego ptaszka przystało, obudziła się jeszcze zanim po raz kolejny słońce wstało po tej stronie kuli ziemskiej, w której znajduje się Kryształkowo.
Rozpoczęła dzień od solidnego przeciągnięcia się i ziewnięcia.
B.: Uaaaaaaa
Dzień jak co dzień, ale jednak trochę inny.
Dzisiaj powinni przysłać Babette telewizor!
B.: Wreszcie będę na bieżąco z losami bohaterów „Gniazdka Mysikrólików” Kocham ten serial!
Babette ciężko pracowała przez ostatnie kilka dni więc postanowiła zrobić sobie dzień wolny.
Zaleta prowadzenia własnego biznesu
Niestety płatki chyba też były tego dnia leniwe, posklejały się i nie bardzo chciały wyjść z pudełka
B.: Chodźcie, chodźcie do miseczki, to was zjem! No dalej… A niech to szlag :/
Gdy Babette uporała się wreszcie z płatkami i zabierała się do umycia miski, z nieba spadło żółte coś.
I to żółte coś zaczęło stalkować Babs.
B.: Czuję się obserwowana…
B.: Nie wiem co to jest i skąd się tu wzięło, hmm, dotknę palcem i zobaczę czy wybuchnie.
B.: Buhuhuhu, to się rusza xD
Żółte coś: Nie dotykać! Mnie! W ten! Sposób! Jestem! Milusi! I plusi! Delikatnie! Proszę!
B.: Ej ty umiesz mówić, lol xD A wiesz ty mi przypominasz … Takiego …Buhuhuhaha… Zajączka wielkanocnego, buhuhuhu
Ż. c.: ...
Ż. c.: Grrrrr wrrrrrrrr! Jestem groźny! Zaraz przyłożę! Tobie!
*odgłosy walki*
B.: Ała, mój tyłek :<
Ż. c. : Nie zadzierać. Ze mną. >:)
B.: Buuu mamusiu zajączek wielkanocny nie dał mi prezentu i jeszcze mnie pobił! A przecież byłam grzeczna! Co za cham niewychowany!
Jeszcze kazał sobie zrobić masaż, bezczelny.
B.: *mamrocze pod nosem* Tak ci pogniotę ten plusz że popamiętasz, farfoclu jeden
Farfocel: Hola, hola! Duże uszy mam! Dobrze słyszę!
B.: Dobra, a teraz wypad, raz dwa!
Żółte coś sobie poszło i Babette odzyskała upragniony spokój. Oczekując na przesyłkę z telewizorem, postanowiła poczytać książkę o czasie. Bo jak mówią czas to pieniądz, a pieniądze to coś co Babette bardzo interesuje.
Babs jednak niespecjalnie zaciekawiły naukowe rozważania Hawkinga, więc postanowiła oddać się niezwykle produktywnemu zajęciu jakim jest leżenie na kanapie
Okazało się że nastąpiły opóźnienia na poczcie ze względu na dużą ilość przesyłek i w związku z tym telewizor przyjdzie jutro. Tak więc Babette zamiast spędzić wieczór z ulubionym serialem zaprosiła nowo poznanego sima, Mateusza. Rozmawiali sobie o tym i owym siedząc na podłodze.
B.: Na patelni smażą się dwa jajka. Jedno mówi: „Uff, ale tu gorąco.” A drugie na to: „Ratunku! Gadające jajko!”
Babette poszła wziąć prysznic, a w tym czasie gość dorwał się do komputera. Przeglądał strony o… sporcie
Wyszedłszy spod prysznica, Babette zauważyła że laptop jest zepsuty a kolegę gdzieś wcięło. Dla przypomnienia – ma on na imię Franek. Komputer, nie kolega. A jak tu spać gdy Franek dymi i śmierdzi? Dlatego też Babs, mimo braku jakichkolwiek umiejętności technicznych i niskiego poziomu energii wzięła się od razu do naprawy.
B.: Tu pokręcić, tam postukać, bułka z masłem!
Oj Babette, nie bądź tego taka pewna…
Franek: ERROR bzzzzzt
B.: FRANEK, TY ELEKTRONICZNY MORDERCO, CHCESZ MNIE ZABIĆ
F.: ERROR
Mroczny: Hm. Co my tu mamy.
M.: Stwierdzam zgon. Bo umarła.
Piszu piszu skrobu skrobu
M.: Hm... Jak się pisze „porażenie” ? A, już wiem. Przez ce ha.
M.: Dobra Heniek, mamy kolejną pacjentkę. Podaję namiary… Ok, ok. Także ten… Ja teraz zrobię sobie przerwę. Jak ktoś umrze, to sobie poczeka. Było myśleć a nie umierać. Wiesz co, mam smaka na pizzę Quatro Tombe, zamówiłbyś? Ok, dzięki. No, także spoko. To na razie.
B.: Hej, dlaczego tu jest tak ciemno i ciasno? Halo! Czy ktoś mnie słyszy? Ratunku! :c
I tym smutnym akcentem kończymy dzisiejszą relację xD
Babette, jak na rannego ptaszka przystało, obudziła się jeszcze zanim po raz kolejny słońce wstało po tej stronie kuli ziemskiej, w której znajduje się Kryształkowo.
Rozpoczęła dzień od solidnego przeciągnięcia się i ziewnięcia.
B.: Uaaaaaaa
Dzień jak co dzień, ale jednak trochę inny.
Dzisiaj powinni przysłać Babette telewizor!
B.: Wreszcie będę na bieżąco z losami bohaterów „Gniazdka Mysikrólików” Kocham ten serial!
Babette ciężko pracowała przez ostatnie kilka dni więc postanowiła zrobić sobie dzień wolny.
Zaleta prowadzenia własnego biznesu
Niestety płatki chyba też były tego dnia leniwe, posklejały się i nie bardzo chciały wyjść z pudełka
B.: Chodźcie, chodźcie do miseczki, to was zjem! No dalej… A niech to szlag :/
Gdy Babette uporała się wreszcie z płatkami i zabierała się do umycia miski, z nieba spadło żółte coś.
I to żółte coś zaczęło stalkować Babs.
B.: Czuję się obserwowana…
B.: Nie wiem co to jest i skąd się tu wzięło, hmm, dotknę palcem i zobaczę czy wybuchnie.
B.: Buhuhuhu, to się rusza xD
Żółte coś: Nie dotykać! Mnie! W ten! Sposób! Jestem! Milusi! I plusi! Delikatnie! Proszę!
B.: Ej ty umiesz mówić, lol xD A wiesz ty mi przypominasz … Takiego …Buhuhuhaha… Zajączka wielkanocnego, buhuhuhu
Ż. c.: ...
Ż. c.: Grrrrr wrrrrrrrr! Jestem groźny! Zaraz przyłożę! Tobie!
*odgłosy walki*
B.: Ała, mój tyłek :<
Ż. c. : Nie zadzierać. Ze mną. >:)
B.: Buuu mamusiu zajączek wielkanocny nie dał mi prezentu i jeszcze mnie pobił! A przecież byłam grzeczna! Co za cham niewychowany!
Jeszcze kazał sobie zrobić masaż, bezczelny.
B.: *mamrocze pod nosem* Tak ci pogniotę ten plusz że popamiętasz, farfoclu jeden
Farfocel: Hola, hola! Duże uszy mam! Dobrze słyszę!
B.: Dobra, a teraz wypad, raz dwa!
Żółte coś sobie poszło i Babette odzyskała upragniony spokój. Oczekując na przesyłkę z telewizorem, postanowiła poczytać książkę o czasie. Bo jak mówią czas to pieniądz, a pieniądze to coś co Babette bardzo interesuje.
Babs jednak niespecjalnie zaciekawiły naukowe rozważania Hawkinga, więc postanowiła oddać się niezwykle produktywnemu zajęciu jakim jest leżenie na kanapie
Okazało się że nastąpiły opóźnienia na poczcie ze względu na dużą ilość przesyłek i w związku z tym telewizor przyjdzie jutro. Tak więc Babette zamiast spędzić wieczór z ulubionym serialem zaprosiła nowo poznanego sima, Mateusza. Rozmawiali sobie o tym i owym siedząc na podłodze.
B.: Na patelni smażą się dwa jajka. Jedno mówi: „Uff, ale tu gorąco.” A drugie na to: „Ratunku! Gadające jajko!”
Babette poszła wziąć prysznic, a w tym czasie gość dorwał się do komputera. Przeglądał strony o… sporcie
Wyszedłszy spod prysznica, Babette zauważyła że laptop jest zepsuty a kolegę gdzieś wcięło. Dla przypomnienia – ma on na imię Franek. Komputer, nie kolega. A jak tu spać gdy Franek dymi i śmierdzi? Dlatego też Babs, mimo braku jakichkolwiek umiejętności technicznych i niskiego poziomu energii wzięła się od razu do naprawy.
B.: Tu pokręcić, tam postukać, bułka z masłem!
Oj Babette, nie bądź tego taka pewna…
Franek: ERROR bzzzzzt
B.: FRANEK, TY ELEKTRONICZNY MORDERCO, CHCESZ MNIE ZABIĆ
F.: ERROR
Mroczny: Hm. Co my tu mamy.
M.: Stwierdzam zgon. Bo umarła.
Piszu piszu skrobu skrobu
M.: Hm... Jak się pisze „porażenie” ? A, już wiem. Przez ce ha.
M.: Dobra Heniek, mamy kolejną pacjentkę. Podaję namiary… Ok, ok. Także ten… Ja teraz zrobię sobie przerwę. Jak ktoś umrze, to sobie poczeka. Było myśleć a nie umierać. Wiesz co, mam smaka na pizzę Quatro Tombe, zamówiłbyś? Ok, dzięki. No, także spoko. To na razie.
B.: Hej, dlaczego tu jest tak ciemno i ciasno? Halo! Czy ktoś mnie słyszy? Ratunku! :c
I tym smutnym akcentem kończymy dzisiejszą relację xD
Ostatnio zmieniony 23 lis 2015, 18:11 przez Smustle, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Zwariowane kryształki ;)
O kurczę, kolejna fanka "Gniazdka...". Bardzo mi miło.
Fajne te strony o sporcie.
Jak to Babs umarła?! Mam nadzieję, że przyjdzie jakiś Janek czy inny rycerz w srebrnej zbroi i ją uratuje. W końcu miasto miało się stopniowo zaludnić (zasimić?), a tutaj pierwsza lokatorka umiera, no jak to tak?
Jeszcze kazał sobie zrobić masaż, bezczelny.
Fajne te strony o sporcie.
Jak to Babs umarła?! Mam nadzieję, że przyjdzie jakiś Janek czy inny rycerz w srebrnej zbroi i ją uratuje. W końcu miasto miało się stopniowo zaludnić (zasimić?), a tutaj pierwsza lokatorka umiera, no jak to tak?
Re: Zwariowane kryształki ;)
Legenda dwójki, Towarzyski króliczek Fajnie było go znowu zobaczyć! Sam chyba jedynie ze dwa razy miałem go w swojej grze...
Mateusz pewnie przeglądał informacje o dyscyplinach, które sam chce uprawiać
Nie uwierzę, że Mroczy zabrał Babette i po zabawie - ktoś musi ją przywrócić do świata simów!
Mateusz pewnie przeglądał informacje o dyscyplinach, które sam chce uprawiać
Nie uwierzę, że Mroczy zabrał Babette i po zabawie - ktoś musi ją przywrócić do świata simów!
Re: Zwariowane kryształki ;)
No niee, to niemożliwe, Babs nie mogła umrzeć (swoją drogą nieżle się uśmiałam z Mrocznego XD). Mam nadzieję że ją przywrócisz a jak nie to czekam na nowych mieszkańców
Re: Zwariowane kryształki ;)
Szkoda, że umarła bo zapowiadało się ciekawie
Re: Zwariowane kryształki ;)
Hey, hi, hello!
Dawno mnie tu nie było.
Dziękuję ślicznie za komentarze
***
Rodzina Serduszko, Dzień 5
Po ostatnej nocy, która okazała się tragiczna dla Babette, nad Kryształkowem wzeszło słońce. Pod chatką w której mieszkała pojawiło się dwoje simów.
"Przestań chlapać, zachowuj się po ludzku!"
"Jestem wilkołakiem, czego ty ode mnie wymagasz!"
"A tak w ogóle to wyluzuj trochę, zobacz jaki fajny deszcz"
"Szczerze mówiąc to nie bardzo wiem po co tu przyleźliśmy... Chcę z powrotem do lasu."
"Nela, słuchaj, przestań marudzić. Tyle lat jej nie widziałem, to dla mnie ważne."
*puk puk*
"Hmm... Cisza. Nie widzę w środku nikogo"
"Pewnie wyszła albo na kibelku siedzi, a ty jej przeszkadzasz, hi hi!"
*stuk puk stuk puk*
"Babette? Otwórz, to ja, Jules! Pamiętasz?"
Drzwi okazały się być otwarte, więc Jules wszedł do środka.
"Hmm, ładnie sobie tu urządziła... Moja siostra zawsze miała dobry gust."
Wtem!
"Co to było?"
"Ok deszcz już przestał podać więc... Ej? A tobie co?"
"Babette mmmm uuuu buuuuu"
"Wszyscy w domu zdrowi?"
"..."
Nela zgłodniała, więc zaczęła szukać czegoś do wszamania
"Pff... Plastikowe pomarańcze? Czy to jakiś żart?"
"Mmm ile pyszności! Co by tu zjeść... Ooo ciasteczka!"
Jak widać niektórym niewiele potrzeba do szczęścia
Jules był w szoku, nie mógł uwierzyć w to co się stało. Liczył na spotkanie z ukochaną siostrą po latach, a spotkała go przykra niespodzianka
Postanowił jednak wziąć się w garść i porozmawiać z Nelą o tym co dalej zrobią.
"Posłuchaj, moja siostra nie żyje a ja nie wiem jak to się stało. Chciałbym się tego dowiedzieć, więc musimy tutaj zostać na parę dni, ja zrobię małe śledztwo, a później wrócimy do naszej chatki w lesie co ty na to?"
"Hmm... no dobra."
C. D. N
Dawno mnie tu nie było.
Dziękuję ślicznie za komentarze
***
Rodzina Serduszko, Dzień 5
Po ostatnej nocy, która okazała się tragiczna dla Babette, nad Kryształkowem wzeszło słońce. Pod chatką w której mieszkała pojawiło się dwoje simów.
"Przestań chlapać, zachowuj się po ludzku!"
"Jestem wilkołakiem, czego ty ode mnie wymagasz!"
"A tak w ogóle to wyluzuj trochę, zobacz jaki fajny deszcz"
"Szczerze mówiąc to nie bardzo wiem po co tu przyleźliśmy... Chcę z powrotem do lasu."
"Nela, słuchaj, przestań marudzić. Tyle lat jej nie widziałem, to dla mnie ważne."
*puk puk*
"Hmm... Cisza. Nie widzę w środku nikogo"
"Pewnie wyszła albo na kibelku siedzi, a ty jej przeszkadzasz, hi hi!"
*stuk puk stuk puk*
"Babette? Otwórz, to ja, Jules! Pamiętasz?"
Drzwi okazały się być otwarte, więc Jules wszedł do środka.
"Hmm, ładnie sobie tu urządziła... Moja siostra zawsze miała dobry gust."
Wtem!
"Co to było?"
"Ok deszcz już przestał podać więc... Ej? A tobie co?"
"Babette mmmm uuuu buuuuu"
"Wszyscy w domu zdrowi?"
"..."
Nela zgłodniała, więc zaczęła szukać czegoś do wszamania
"Pff... Plastikowe pomarańcze? Czy to jakiś żart?"
"Mmm ile pyszności! Co by tu zjeść... Ooo ciasteczka!"
Jak widać niektórym niewiele potrzeba do szczęścia
Jules był w szoku, nie mógł uwierzyć w to co się stało. Liczył na spotkanie z ukochaną siostrą po latach, a spotkała go przykra niespodzianka
Postanowił jednak wziąć się w garść i porozmawiać z Nelą o tym co dalej zrobią.
"Posłuchaj, moja siostra nie żyje a ja nie wiem jak to się stało. Chciałbym się tego dowiedzieć, więc musimy tutaj zostać na parę dni, ja zrobię małe śledztwo, a później wrócimy do naszej chatki w lesie co ty na to?"
"Hmm... no dobra."
C. D. N
Re: Zwariowane kryształki ;)
Hahaha nie ma to jak przyjść w odwiedziny do siostry i potknąć się na jej urnę. Nie powinno mnie to śmieszyć, ale śmieszy. Chociaż sądziłam, że Jules podczas upadku pechowo uderzy się w głowę i też umrze, a Nela zostanie nową bohaterką relacji.
Szkoda, że Babs nie została wskrzeszona. Mam nadzieję, że będzie miała okazję jeszcze trochę pożyć.
Nie wiem, czy zdrowi, martwi."Wszyscy w domu zdrowi?"
Czyli chce przejąć jej chatę, krótko mówiąc.musimy tutaj zostać na parę dni
Szkoda, że Babs nie została wskrzeszona. Mam nadzieję, że będzie miała okazję jeszcze trochę pożyć.
Re: Zwariowane kryształki ;)
Nareszcie!
Wilkołaczka mnie nie zaskoczyła - podejrzewałam, że te stworzenia pojawią się w relacji
Z tym że z początku w ogóle nie ogarnęłam że to wilkołak, to chyba przez tą szarą skórę (sierść?)
Potknięcie się o urnę
W takiej tragicznej sytuacji Nela myśli tylko o żarciu
Małe śledztwo Jestem ciekawa, jak to się potoczy.
Wilkołaczka mnie nie zaskoczyła - podejrzewałam, że te stworzenia pojawią się w relacji
Z tym że z początku w ogóle nie ogarnęłam że to wilkołak, to chyba przez tą szarą skórę (sierść?)
Potknięcie się o urnę
W takiej tragicznej sytuacji Nela myśli tylko o żarciu
Małe śledztwo Jestem ciekawa, jak to się potoczy.
Re: Zwariowane kryształki ;)
Kurcze, jeżeli urna zostanie zniszczona, wskrzeszenie sima chyba staje się niemożliwe Szkoda Babette, była ciekawą simką. Musze jednak przyznać, że Nela skradła moje serce i niecierpliwie będę wypatrywać jej przygód! Ona i Jules są parą, rodziną, czy po prostu znajomymi?
Re: Zwariowane kryształki ;)
Czy relacja wróci do żywych?
Tworzysz pięknych simów.
Bebette była urocza, dlaczego musiała umrzec?! ;__;
I ten domek ma urocze wnętrza
Nie ukrywam, że po przeczytaniu wstępu, liczyłem na jakiś kryminał.
Nie mniej i tak mi się podoba.
Tworzysz pięknych simów.
Bebette była urocza, dlaczego musiała umrzec?! ;__;
I ten domek ma urocze wnętrza
Nie ukrywam, że po przeczytaniu wstępu, liczyłem na jakiś kryminał.
Nie mniej i tak mi się podoba.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości