Rodzina Punkcik-Landgraab - Żegnaj, studenckie życie!
Żegnaj, studenckie życie!
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Patrzę na drugie zdjęcie i sobie myślę jaka ta Glenda dzielna, ogień jej niestraszny. Niestety kolejne pokazują, że nikt nie może igrać z ogniem, nawet ona.
Zacieszna mina na skuterku super.
Zacieszna mina na skuterku super.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Tego samego dnia Glenda poznała jeszcze kilkoro Egipcjan.
Wieczorem obie z Lucky Mamą obejrzały występ jakiegoś egipskiego początkującego piosenkarza.
Spragniona wody Lucky Mama: -Gul, gul, gul...
Przed snem przyszła pora na bitwę na poduszki córka vs. matka. Ciekawe swoją drogą, skąd one wzięły poduszki na polu namiotowym w środku egipskiego miasteczka...
Glenda: - A masz!
Ewa: - Pióra lecą! Auu, córka, ostrożnie...
Ewa: - A masz! Za to, że bijesz matkę, hehe!
Glenda: - Mamuś, już wystarczy!
Ewa: - Co, masz już dość?
Glenda: - Nie! Oszukiwałam!
Lucky Mama: - Jak tak, to masz! Jeszcze jeden klaps od mamuni!
Po bitwie.
Glenda: - Piąsia, mamuśka!
Lucky Mama: - Piąsia, córuchna!
Chwila rodzinnych czułości.
Glenda: - Kocham cię, mamusiu!
Ewa: - Ja ciebie też kocham, córeczko. I każdego dnia dziękuję Wszechwidzącemu, że cię mam.
Glenda zjadła pośpieszną kolację. Dość już miała na jakiś czas suszonego jedzenia spożywanego w grobowcu.
Ranek. Glenda usłyszała na targu, że pewien mieszkaniec Al Simhary ma w swoim domu ukrytą bibliotekę. Postanowiła w niej pomyszkować. Najpierw jednak zapytała właściciela o zgodę, grzeczne dziecko.
Potem znalazła na wewnętrznym dziedzińcu przełącznik aktywujący wejście do biblioteki.
Glenda: - Jak mnie teraz coś oblezie, zacznę się drzeć...
Lucky Mama, która też chciała zobaczyć podziemną bibliotekę, pomaga córce w badaniu grobowca.
Ewa: - Tu mam stanąć, córciu?
Ewa, ciągnąc posąg: - Na Wszechwidzącego, jakie to ciężkie!
Lucky Mama: - Glenda, coś takiego ciągałaś wcześniej w tamtym grobowcu? Przepukliny jak nic mogłaś się nabawić! Uff!
Wieczorem obie z Lucky Mamą obejrzały występ jakiegoś egipskiego początkującego piosenkarza.
Spragniona wody Lucky Mama: -Gul, gul, gul...
Przed snem przyszła pora na bitwę na poduszki córka vs. matka. Ciekawe swoją drogą, skąd one wzięły poduszki na polu namiotowym w środku egipskiego miasteczka...
Glenda: - A masz!
Ewa: - Pióra lecą! Auu, córka, ostrożnie...
Ewa: - A masz! Za to, że bijesz matkę, hehe!
Glenda: - Mamuś, już wystarczy!
Ewa: - Co, masz już dość?
Glenda: - Nie! Oszukiwałam!
Lucky Mama: - Jak tak, to masz! Jeszcze jeden klaps od mamuni!
Po bitwie.
Glenda: - Piąsia, mamuśka!
Lucky Mama: - Piąsia, córuchna!
Chwila rodzinnych czułości.
Glenda: - Kocham cię, mamusiu!
Ewa: - Ja ciebie też kocham, córeczko. I każdego dnia dziękuję Wszechwidzącemu, że cię mam.
Glenda zjadła pośpieszną kolację. Dość już miała na jakiś czas suszonego jedzenia spożywanego w grobowcu.
Ranek. Glenda usłyszała na targu, że pewien mieszkaniec Al Simhary ma w swoim domu ukrytą bibliotekę. Postanowiła w niej pomyszkować. Najpierw jednak zapytała właściciela o zgodę, grzeczne dziecko.
Potem znalazła na wewnętrznym dziedzińcu przełącznik aktywujący wejście do biblioteki.
Glenda: - Jak mnie teraz coś oblezie, zacznę się drzeć...
Lucky Mama, która też chciała zobaczyć podziemną bibliotekę, pomaga córce w badaniu grobowca.
Ewa: - Tu mam stanąć, córciu?
Ewa, ciągnąc posąg: - Na Wszechwidzącego, jakie to ciężkie!
Lucky Mama: - Glenda, coś takiego ciągałaś wcześniej w tamtym grobowcu? Przepukliny jak nic mogłaś się nabawić! Uff!
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
- Kasim Hazim
- Renciści
- Posty: 2133
- Rejestracja: 14 gru 2013, 23:53
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Na ostatnim Lucky Mama ma fajną minę.
Widać, że z obu są świetne podróżniczki.
Widać, że z obu są świetne podróżniczki.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Kolejna wyprawa matki i córki. Lucky Mama profanuje swoim zadkiem królewskie siedzisko w świątyni Hatszepsut.
Tymczasem Glenda bawi się w archeologa.
Glenda: - Hmm, ciekawe, czy coś tu znajdę fajnego...
Niestety, jej nadzieje się nie spełniły, trochę antycznych monet i jakąś skorupę wazy znalazła.
Ewa usuwa stertę głazów... w tle nogi jej córki, która wróciła ze swym marnym znaleziskiem.
Potem obie zaczęły sprawdzać otwory w podłodze.
Lucky Mama: - Glenda, znalazłaś coś?
Glenda: - Jak na razie nie, a ty? Błee, czuję coś oślizgłego...
To zdjęcie mnie się spodobało. Lucky Mama jako odkrywca.
Ewa: - Popatrz, Glendziu, jaki w tych grobowcach straszny nieporządek. Relikty walają się po ziemi...
Skoczyć, czy nie skoczyć, oto jest pytanie...
Skoczyła. Jak cyrkówka. Przy jej tuszy...
A potem obie znalazły się w podziemnej komnacie z sarkofagami. Lucky Mama zaczęła do nich zaglądać, aż...
... aż z sarkofagów powyłaziły mumie... Jedna z nich, o pięknym nazwisku Saramesses Nardonilia (tak przynajmniej napisano na sarkofagu, z którego wylazła), rzuciła się na Lucky Mamę...
Biedna Ewunia oberwała za swoje wścibstwo...
Druga mumia też nie próżnowała...
Ewa: - A ty czego ode mnie chcesz?
Mumia (na której sarkofagu dla odmiany widniało dumne imię Chathasalaam Rodiekhare): - Błubłu błuu!
Znowu się pobiły...
Glenda: - Jak rany kotka, mamo! Dasz się pokonać takiej przegniłej kupie bandaży?
Glenda przestraszona widokiem pokancerowanej Lucky Mamy po bitwie...
Poszły dalej. Ewa doprowadziła się do porządku i postanowiła nieco odsapnąć w następnej komnacie, gdzie znajdowało się wiele wygodnych na oko krzesełek. Tymczasem Glenda, nauczona doświadczeniem z poprzednich grobowców, ostukiwała ściany, poszukując ukrytych drzwi.
Ewa: - Co robisz, córeczko?
Glenda: - Tu coś jest, mamo... tylko muszę znaleźć zamek do tych drzwi...
Wreszcie znalazła. Za tajemnymi drzwiami jej oczom ukazał się...
Glenda: - No nie! Jesteśmy w piramidzie! Czy starożytni faraonowie mieli własne WC?
Były także inne, nieco lepsze znaleziska, jak chociażby ten klejnocik wycięty w kształt gwiazdy...
Matka i córka zgodnie wdrapują się po schodach...
Ewa: - Hmm, wygląda na to, że tymi podziemiami wyszłyśmy aż do Sfinksa i teraz jesteśmy wewnątrz niego... bo tę figurkę Anubisa można spotkać tylko tutaj, córeczko, tak pisali w przewodniku...
Glenda: - Pewnie tak, mamo... A to co ma być? Banan? Klejnot? Ach, półksiężyc! Ale ze mnie trąba!
Kiedy chciały pójść dalej, Lucky Mama, zupełnie niechcący, podpaliła sobie tyłek.
Ewa: - Czuję, że coś się kopci...
Ewa: - Aaa! To mój tyłek!
Na szczęście zbiornik z wodą nie był daleko.
Ewa: - O Wszechwidzący! Ależ się zlękłam...
Ewa: - Na szczęście zdążyłam...
Kiedy gmyrała w kolejnym otworze w ścianie, miała bliskie spotkanie z robalami...
Lucky Mama: - Brrr! Jakie paskudztwo! Pciuj!
Wychodząc, zapomniała o ostrożności, wlazła na pułapkę elektryczną i... trochę ją okopciło.
Szczęśliwie córka zaopatrzyła ją w prysznice w puszce. Ewa natychmiast użyła jednego.
Lucky Mama: - Trochę zimne, ale jeśli tylko w ten sposób mogę się umyć...
Po powrocie do bazy wypadowej. Święta Ewa?
Na kilka godzin przed wyjazdem do domu Glenda zaczęła na targu uczyć się zaklinania węży. Ta mina jest boska, ten zezik
Wąż też super, ten jeden ząb Chociaż, gdybym to ja tym wężem była, dawno bym udziabała Glendę za to, jak okropnie fałszuje. Uszy więdną...
Glenda: - Te, wąż, gdzieś ty się podział?
Dwie grubaski się spotkały...
Ewa pisze smsa do Henryka: Heniu, niedługo wracamy do domu. Mamy masę prezentów. Tęsknimy. Całuski, pa.
Glendę zaniosło aż do ukrytej siedziby tajemniczej spółki MorcuCorp. Panienka dorwała się do ich głównego komputera w biurze szefa. Dobrze, że nikogo tam nie było, boby dopiero się działo...
Glenda: - Zastawmy tu pułapkę... straszna morda będzie chyba najlepsza...
Szybko stamtąd uciekła.
A to już na kilka minut przed odjazdem. Glenda czyta jakiś egipski komiks, a Lucky Mama wstawia na Simbooka zdjęcia z wyprawy i jej krótki opis...
Matka i córka w autku, już na drodze prowadzącej do domu.
Tymczasem Glenda bawi się w archeologa.
Glenda: - Hmm, ciekawe, czy coś tu znajdę fajnego...
Niestety, jej nadzieje się nie spełniły, trochę antycznych monet i jakąś skorupę wazy znalazła.
Ewa usuwa stertę głazów... w tle nogi jej córki, która wróciła ze swym marnym znaleziskiem.
Potem obie zaczęły sprawdzać otwory w podłodze.
Lucky Mama: - Glenda, znalazłaś coś?
Glenda: - Jak na razie nie, a ty? Błee, czuję coś oślizgłego...
To zdjęcie mnie się spodobało. Lucky Mama jako odkrywca.
Ewa: - Popatrz, Glendziu, jaki w tych grobowcach straszny nieporządek. Relikty walają się po ziemi...
Skoczyć, czy nie skoczyć, oto jest pytanie...
Skoczyła. Jak cyrkówka. Przy jej tuszy...
A potem obie znalazły się w podziemnej komnacie z sarkofagami. Lucky Mama zaczęła do nich zaglądać, aż...
... aż z sarkofagów powyłaziły mumie... Jedna z nich, o pięknym nazwisku Saramesses Nardonilia (tak przynajmniej napisano na sarkofagu, z którego wylazła), rzuciła się na Lucky Mamę...
Biedna Ewunia oberwała za swoje wścibstwo...
Druga mumia też nie próżnowała...
Ewa: - A ty czego ode mnie chcesz?
Mumia (na której sarkofagu dla odmiany widniało dumne imię Chathasalaam Rodiekhare): - Błubłu błuu!
Znowu się pobiły...
Glenda: - Jak rany kotka, mamo! Dasz się pokonać takiej przegniłej kupie bandaży?
Glenda przestraszona widokiem pokancerowanej Lucky Mamy po bitwie...
Poszły dalej. Ewa doprowadziła się do porządku i postanowiła nieco odsapnąć w następnej komnacie, gdzie znajdowało się wiele wygodnych na oko krzesełek. Tymczasem Glenda, nauczona doświadczeniem z poprzednich grobowców, ostukiwała ściany, poszukując ukrytych drzwi.
Ewa: - Co robisz, córeczko?
Glenda: - Tu coś jest, mamo... tylko muszę znaleźć zamek do tych drzwi...
Wreszcie znalazła. Za tajemnymi drzwiami jej oczom ukazał się...
Glenda: - No nie! Jesteśmy w piramidzie! Czy starożytni faraonowie mieli własne WC?
Były także inne, nieco lepsze znaleziska, jak chociażby ten klejnocik wycięty w kształt gwiazdy...
Matka i córka zgodnie wdrapują się po schodach...
Ewa: - Hmm, wygląda na to, że tymi podziemiami wyszłyśmy aż do Sfinksa i teraz jesteśmy wewnątrz niego... bo tę figurkę Anubisa można spotkać tylko tutaj, córeczko, tak pisali w przewodniku...
Glenda: - Pewnie tak, mamo... A to co ma być? Banan? Klejnot? Ach, półksiężyc! Ale ze mnie trąba!
Kiedy chciały pójść dalej, Lucky Mama, zupełnie niechcący, podpaliła sobie tyłek.
Ewa: - Czuję, że coś się kopci...
Ewa: - Aaa! To mój tyłek!
Na szczęście zbiornik z wodą nie był daleko.
Ewa: - O Wszechwidzący! Ależ się zlękłam...
Ewa: - Na szczęście zdążyłam...
Kiedy gmyrała w kolejnym otworze w ścianie, miała bliskie spotkanie z robalami...
Lucky Mama: - Brrr! Jakie paskudztwo! Pciuj!
Wychodząc, zapomniała o ostrożności, wlazła na pułapkę elektryczną i... trochę ją okopciło.
Szczęśliwie córka zaopatrzyła ją w prysznice w puszce. Ewa natychmiast użyła jednego.
Lucky Mama: - Trochę zimne, ale jeśli tylko w ten sposób mogę się umyć...
Po powrocie do bazy wypadowej. Święta Ewa?
Na kilka godzin przed wyjazdem do domu Glenda zaczęła na targu uczyć się zaklinania węży. Ta mina jest boska, ten zezik
Wąż też super, ten jeden ząb Chociaż, gdybym to ja tym wężem była, dawno bym udziabała Glendę za to, jak okropnie fałszuje. Uszy więdną...
Glenda: - Te, wąż, gdzieś ty się podział?
Dwie grubaski się spotkały...
Ewa pisze smsa do Henryka: Heniu, niedługo wracamy do domu. Mamy masę prezentów. Tęsknimy. Całuski, pa.
Glendę zaniosło aż do ukrytej siedziby tajemniczej spółki MorcuCorp. Panienka dorwała się do ich głównego komputera w biurze szefa. Dobrze, że nikogo tam nie było, boby dopiero się działo...
Glenda: - Zastawmy tu pułapkę... straszna morda będzie chyba najlepsza...
Szybko stamtąd uciekła.
A to już na kilka minut przed odjazdem. Glenda czyta jakiś egipski komiks, a Lucky Mama wstawia na Simbooka zdjęcia z wyprawy i jej krótki opis...
Matka i córka w autku, już na drodze prowadzącej do domu.
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
- Kasim Hazim
- Renciści
- Posty: 2133
- Rejestracja: 14 gru 2013, 23:53
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Świetne zdjęcia z przygody. I ta walka Lucky Mamy z mumią. ♥
Glenda fajnie wygląda zaklinając węża.
Glenda fajnie wygląda zaklinając węża.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Powrót do domu. Glenda poszła od razu na górę spać... nieświadoma, co tu się zaraz zacznie wyprawiać...
... a Łapa po tym, jak obśliniła i obmerdała ogonem swoją pańcię, śni w budzie o pieczonych kurczakach.
Powitanie małżonków.
Henryk: - Witaj w domu, ślicznotko!
Ewa: - Cześć, przystojniaku!
Państwo Punkcik rozmawiają w najlepsze, Ewa opowiada mężowi o rozmaitych przygodach swoich i córki, gdy nagle ze schodów schodzi jakaś postać.
Lucky Mamie na widok nowo przybyłej od razu przeszła ochota na małżeńskie czułości.
Ewa: - Co ONA tu robi?!
Rudowłosa piękność nieco się przestraszyła tego wybuchu, ale była dzielna.
Intruzka: - No jak to, co, przyjechałam was odwiedzić, Ewuniu!
To do reszty wyprowadziło spokojną na ogół Ewę z równowagi.
Lucky Mama: - Posłuchaj uważnie, Nadja! Możesz sobie wciskać gadki o tym, że przyjechałaś nas odwiedzić, ale mnie nie oszukasz! Nie zabierzesz nam Glendy! Olałaś ją od razu po urodzeniu, a my ją kochamy! Prawnie jest naszą córką! Więc od razu wybij sobie z głowy jakiekolwiek głupie pomysły zabrania jej od nas, pani Wielka Gwiazdo!
Nadja: - Ale Ewuniu, ja wcale... ja tylko chciałam...
Lucky Mama: - Gucio mnie obchodzi, co ty chciałaś! Na pewno nic dobrego i nie bezinteresownie! Zostaw naszą córkę w spokoju! Wyjdziesz sama, czy mam ci pomóc?
Nadja: - Ewciu... wyjadę... ale gdybym tylko mogła z nią chwilę porozmawiać... nie powiem jej, kim jestem...
Lucky Mama wybuchła do reszty.
Lucky Mama: - No tak, a Glenda jest ślepa i niedorozwinięta, i niczego się nie domyśli! A proszę bardzo! Gadaj sobie z nią, tylko jutro, bo teraz zmęczone podróżą dziecko śpi! Pogadacie sobie, tak... jeśli Glenda zechce w ogóle cię wysłuchać.
Kiedy Nadja sobie poszła do pokoju gościnnego, zła jak pszczółka na jej bluzce Ewa wzięła męża na spytki.
Ewa: - A w ogóle jakim cudem ona znalazła się w naszym domu, Heniu, co?
Henryk: - Zadzwoniła... zapytała, czy może wpaść na kilka dni, bo akurat jej trasa koncertowa przebiega niedaleko... myślałem, że się ucieszysz, w szkole się przyjaźniłyście...
Ewa: - Jesteś naiwny jak dziecko, Heniu... to były dawne czasy... ona zawsze taka była, ze wykorzystywała wszystko i wszystkich wokół, a olewała, gdy przestawali być jej potrzebni... dlatego przestałam się z nią przyjaźnić.
Nadja w pokoju gościnnym, odpoczywa po kłótni z Ewą. Nie podoba mnie się jej wyraz twarzy, oj nie podoba się... co ona knuje?
... a Łapa po tym, jak obśliniła i obmerdała ogonem swoją pańcię, śni w budzie o pieczonych kurczakach.
Powitanie małżonków.
Henryk: - Witaj w domu, ślicznotko!
Ewa: - Cześć, przystojniaku!
Państwo Punkcik rozmawiają w najlepsze, Ewa opowiada mężowi o rozmaitych przygodach swoich i córki, gdy nagle ze schodów schodzi jakaś postać.
Lucky Mamie na widok nowo przybyłej od razu przeszła ochota na małżeńskie czułości.
Ewa: - Co ONA tu robi?!
Rudowłosa piękność nieco się przestraszyła tego wybuchu, ale była dzielna.
Intruzka: - No jak to, co, przyjechałam was odwiedzić, Ewuniu!
To do reszty wyprowadziło spokojną na ogół Ewę z równowagi.
Lucky Mama: - Posłuchaj uważnie, Nadja! Możesz sobie wciskać gadki o tym, że przyjechałaś nas odwiedzić, ale mnie nie oszukasz! Nie zabierzesz nam Glendy! Olałaś ją od razu po urodzeniu, a my ją kochamy! Prawnie jest naszą córką! Więc od razu wybij sobie z głowy jakiekolwiek głupie pomysły zabrania jej od nas, pani Wielka Gwiazdo!
Nadja: - Ale Ewuniu, ja wcale... ja tylko chciałam...
Lucky Mama: - Gucio mnie obchodzi, co ty chciałaś! Na pewno nic dobrego i nie bezinteresownie! Zostaw naszą córkę w spokoju! Wyjdziesz sama, czy mam ci pomóc?
Nadja: - Ewciu... wyjadę... ale gdybym tylko mogła z nią chwilę porozmawiać... nie powiem jej, kim jestem...
Lucky Mama wybuchła do reszty.
Lucky Mama: - No tak, a Glenda jest ślepa i niedorozwinięta, i niczego się nie domyśli! A proszę bardzo! Gadaj sobie z nią, tylko jutro, bo teraz zmęczone podróżą dziecko śpi! Pogadacie sobie, tak... jeśli Glenda zechce w ogóle cię wysłuchać.
Kiedy Nadja sobie poszła do pokoju gościnnego, zła jak pszczółka na jej bluzce Ewa wzięła męża na spytki.
Ewa: - A w ogóle jakim cudem ona znalazła się w naszym domu, Heniu, co?
Henryk: - Zadzwoniła... zapytała, czy może wpaść na kilka dni, bo akurat jej trasa koncertowa przebiega niedaleko... myślałem, że się ucieszysz, w szkole się przyjaźniłyście...
Ewa: - Jesteś naiwny jak dziecko, Heniu... to były dawne czasy... ona zawsze taka była, ze wykorzystywała wszystko i wszystkich wokół, a olewała, gdy przestawali być jej potrzebni... dlatego przestałam się z nią przyjaźnić.
Nadja w pokoju gościnnym, odpoczywa po kłótni z Ewą. Nie podoba mnie się jej wyraz twarzy, oj nie podoba się... co ona knuje?
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Wyprawa do Egiptu po prostu świetna. Ta okopcona Ewa, bitwy z mumią... że Ewa się dała, to rozumiem, ale Glenda?
Twoje teksty mnie rozwalają na łopatki
Oho, widzę jakieś zawirowania po powrocie. MATKA GLENDY??? Świetnie ją Ewa potraktowała. Aż się boję tego, co knuje
Twoje teksty mnie rozwalają na łopatki
Oho, widzę jakieś zawirowania po powrocie. MATKA GLENDY??? Świetnie ją Ewa potraktowała. Aż się boję tego, co knuje
- Kasim Hazim
- Renciści
- Posty: 2133
- Rejestracja: 14 gru 2013, 23:53
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Państwo Punkcik jacy zakochani.
Widzę simkę, której minę widziałem w temacie ogólnym ze zdjęciami. Fajnie, że to biologiczna matka Glendy. Będzie się działo.
Widzę simkę, której minę widziałem w temacie ogólnym ze zdjęciami. Fajnie, że to biologiczna matka Glendy. Będzie się działo.
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
No proszę, nieźle wyszło z tą kłótnią... Ciekawe czy Nadja faktycznie coś knuje, czy naprawdę jest taka niewinna, jak zapewnia.
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Niedługo nadrobię wszystko, narazie skomentuje bieżące wydarzenia.
No no widzę, że w tej rodzince się dzieje! I dobrze. Za dużo słodkości to też niedobrze
Podoba mi się wątek z matką biologiczną, świetnie przemyślany i ciekawie opisany <3
No no widzę, że w tej rodzince się dzieje! I dobrze. Za dużo słodkości to też niedobrze
Podoba mi się wątek z matką biologiczną, świetnie przemyślany i ciekawie opisany <3
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Biologiczna matka Glendy? Interesujące. Czekam na rozwój sytuacji.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Rano. Nadja wyszła na taras pograć na gitarze. Gwiazda musi ćwiczyć, zatraciła się w tej muzyce...
Nabzdyczona Ewa pichci śniadanie w towarzystwie Łapy, chrupiącej swoją karmę w kąciku, jak na grzecznego psa przystało.
Lucky Mama: - I do tego jeszcze rzępoli od samego rana, spać człowiekowi nie da, kurza jej nędza!
Gra Nadji obudziła też biedną, niewyspaną Glendę, która usnęła w kurtce zimowej, jak to szalone dziecko.
Glenda: - Rany! Wróciłyśmy z podróży późno, w nocy matka się na kogoś darła aż wióry leciały, a teraz jeszcze jakiś pacan gra na gitarze z samego rana... ja w szkole nie dam dzisiaj rady...
Henryk, oczywiście, ćwiczy formę przed pracą.
Nadja przestała grać, gdy zainteresowała się nią bliżej Łapa. Wczorajszego wieczora psisko poprzestało na obszczekaniu intruzki, potem przyjechały Ewa z Glendą, więc Łapa musiała obtańczyć, obślinić i obmerdać dawno niewidziane panie, teraz jej się przypomniało o tym nowym babsku, na które pani Ewa tak w nocy krzyczała...
Łapa: - WRRR!!! WRRR!!! (w swoim białym, puchatym, psim łebku myśli: Nie lubię cię, bo dziwnie pachniesz i moja pani cię nie lubi! Lepiej stąd szybko znikaj!)
Nadja: - A sio! Psik! Zostaw mnie! Czego na mnie warczysz?! Niedobry pies!
Tego było już za wiele dla Lucky Mamy.
Ewa: - Widzisz? Nawet nasz pies cię nie znosi! Nie powinnaś tu przyjeżdżać!
Nadja: - Ale... Ewuniu. Ja powiedziałam, że wyjadę, tylko chcę porozmawiać z Glendą, pobyć z nią trochę...
Lucky Mama: - O tym powinnaś myśleć, zanim ją oddałaś do adopcji! A nie, teraz ci się przypomniało, po kilkunastu latach, wielka gwiazdo! Co? Zdjęć i artykułów do brukowców potrzebujesz? Twoja publika łaknie łzawej historyjki, jak to córeczkę odnalazłaś? Nie licz na to, ja się nie zgodzę na jakieś procesje paparazzich po naszym domu! Pogadasz z nią jak wróci ze szkoły a potem fora ze dwora!
Chwilę później Ewa jak zwykle, gdy jest zła, wzięła się do pichcenia, tym razem hamburgerów wegetariańskich na obiad.
Ewa, do siebie: - Mało hamburgerów przez nią nie spaliłam, uff...
Łapa zaś, przepędzona z górnego tarasu przez Lucky Mamę, i zadowolona z tego, że pokazała obcej babie jej miejsce, wróciła do obśliniania swoich zabawek.
W domu przewalają się rodzinne burze, a Henio jak zwykle, jedzie do pożaru. Tym razem jakiś gamoń zaprószył ogień w spa. Zwarcie było w solarium czy coś podobnego.
Henryk, do siebie: - No tak, jak zwykle, sam muszę wszystko, a podobno jestem szefem straży w tym mieście...
Po ugaszeniu pożaru.
Henryk: - I po robocie, więcej było paniki niż to wszystko warte...
Glenda wróciła do domu.
Ewa: - Córeczko... wiesz co? Przyjechała do nas two... moja dawna znajoma... chciałaby cię poznać...
Glenda: - No dobrze, ale... mamo, to dlatego w nocy takie krzyki odchodziły na dole?
Lucky Mama: - Ehem... no... cóż... ja i ta pani... trochę...
Glenda: - Nie lubicie się, co? To po co przyjeżdżała? I po co chce ze mną gadać? Ja nigdy nie zrozumiem was, dorosłych, mamo...
Ewa: - Zrozumiesz, zrozumiesz, córeczko... gdy sama dorośniesz... Idź już, Nadja czeka w ogrodzie, niech już będzie po wszystkim...
Glenda: - OK, ale toto wszystko dziwne trochę...
Lucky Mama, zła przez to wszystko, przygotowuje obiado-kolację, bo Henryk zaraz wróci z pracy...
Ewa, pod nosem: - Żesz kurza stopa, jak ja nie znoszę takich sytuacji... błu błu błu...
Glenda znalazła Nadję na huśtawce.
Glenda: - To ty jesteś Nadja? Ta piosenkarka? Znacie się z matką? W życiu bym nie pomyślała...
Nadja: - Życie ciągle nas zaskakuje, prawda? W szkole się przyjaźniłyśmy z Ewą.
Glenda: - Pff! No dobra, co takiego zrobiłaś, że matka chodzi zła jak ta pszczółka na jej bluzce?
Nadja: - Nic takiego, przyjechałam was odwiedzić i chciałam cię poznać...
Glenda: - Daj spokój, może i jestem nie do końca normalna, ale nie ślepa ani nie głupia... przyjechałaś mnie stąd zabrać, tak? Mam być ci wdzięczna i skakać z radości, że okazałam się być córką wielkiej piosenkarki Nadji von Bredow? Mam do ciebie mówić "Mamo"?
Nadja: - Ewa ci powiedziała? Glenda, posłuchaj... ja chciałam tylko...
Glenda: - Nie, Nadja, to ty posłuchaj! Matka nic mnie nie mówiła, sama się domyśliłam. Nie wiem, po co tu jesteś, ale na pewno nic się nie zmieni. Moimi rodzicami są Ewa i Henryk. Noszę nazwisko Punkcik. Mieszkam i uczę się w Barnacle Bay i mam psa Łapę. I chcę, żeby tak zostało. Chcę żyć po swojemu, a nie jako cudownie odnaleziona córka piosenkarki, oddana do adopcji w dzieciństwie. A teraz sorry cię, Nadja. Idę z psem na spacer a potem odrabiać lekcje.
Nadja, sama: - Glenda!! Poczekaj!... Oż w mordę!
Glenda od razu popędziła do Lucky Mamy, przerwała jej przygotowywanie posiłku i buchnęła w matczyne obfite objęcia.
Glenda: - Mamusiu, strasznie cię kocham...
Ewa: - Ja ciebie też... rozmawiałaś z Nadją?
Glenda: - No właśnie... nigdy nie byłam jej córką ani nią nie będę. Wyjdę zaraz z Łapą, poczekamy, może zobaczymy jak tata będzie wracał.
Nadja, sama w ogrodzie, zaczęła pisać smsa:
Chuck, jutro do was wracam, nie udało się, nie będzie rodzinnego teledysku. Młoda nie ma zamiaru ze mną jechać...
Ciąg dalszy nastąpi... jak ugram więcej. Ale plan już jest
Nabzdyczona Ewa pichci śniadanie w towarzystwie Łapy, chrupiącej swoją karmę w kąciku, jak na grzecznego psa przystało.
Lucky Mama: - I do tego jeszcze rzępoli od samego rana, spać człowiekowi nie da, kurza jej nędza!
Gra Nadji obudziła też biedną, niewyspaną Glendę, która usnęła w kurtce zimowej, jak to szalone dziecko.
Glenda: - Rany! Wróciłyśmy z podróży późno, w nocy matka się na kogoś darła aż wióry leciały, a teraz jeszcze jakiś pacan gra na gitarze z samego rana... ja w szkole nie dam dzisiaj rady...
Henryk, oczywiście, ćwiczy formę przed pracą.
Nadja przestała grać, gdy zainteresowała się nią bliżej Łapa. Wczorajszego wieczora psisko poprzestało na obszczekaniu intruzki, potem przyjechały Ewa z Glendą, więc Łapa musiała obtańczyć, obślinić i obmerdać dawno niewidziane panie, teraz jej się przypomniało o tym nowym babsku, na które pani Ewa tak w nocy krzyczała...
Łapa: - WRRR!!! WRRR!!! (w swoim białym, puchatym, psim łebku myśli: Nie lubię cię, bo dziwnie pachniesz i moja pani cię nie lubi! Lepiej stąd szybko znikaj!)
Nadja: - A sio! Psik! Zostaw mnie! Czego na mnie warczysz?! Niedobry pies!
Tego było już za wiele dla Lucky Mamy.
Ewa: - Widzisz? Nawet nasz pies cię nie znosi! Nie powinnaś tu przyjeżdżać!
Nadja: - Ale... Ewuniu. Ja powiedziałam, że wyjadę, tylko chcę porozmawiać z Glendą, pobyć z nią trochę...
Lucky Mama: - O tym powinnaś myśleć, zanim ją oddałaś do adopcji! A nie, teraz ci się przypomniało, po kilkunastu latach, wielka gwiazdo! Co? Zdjęć i artykułów do brukowców potrzebujesz? Twoja publika łaknie łzawej historyjki, jak to córeczkę odnalazłaś? Nie licz na to, ja się nie zgodzę na jakieś procesje paparazzich po naszym domu! Pogadasz z nią jak wróci ze szkoły a potem fora ze dwora!
Chwilę później Ewa jak zwykle, gdy jest zła, wzięła się do pichcenia, tym razem hamburgerów wegetariańskich na obiad.
Ewa, do siebie: - Mało hamburgerów przez nią nie spaliłam, uff...
Łapa zaś, przepędzona z górnego tarasu przez Lucky Mamę, i zadowolona z tego, że pokazała obcej babie jej miejsce, wróciła do obśliniania swoich zabawek.
W domu przewalają się rodzinne burze, a Henio jak zwykle, jedzie do pożaru. Tym razem jakiś gamoń zaprószył ogień w spa. Zwarcie było w solarium czy coś podobnego.
Henryk, do siebie: - No tak, jak zwykle, sam muszę wszystko, a podobno jestem szefem straży w tym mieście...
Po ugaszeniu pożaru.
Henryk: - I po robocie, więcej było paniki niż to wszystko warte...
Glenda wróciła do domu.
Ewa: - Córeczko... wiesz co? Przyjechała do nas two... moja dawna znajoma... chciałaby cię poznać...
Glenda: - No dobrze, ale... mamo, to dlatego w nocy takie krzyki odchodziły na dole?
Lucky Mama: - Ehem... no... cóż... ja i ta pani... trochę...
Glenda: - Nie lubicie się, co? To po co przyjeżdżała? I po co chce ze mną gadać? Ja nigdy nie zrozumiem was, dorosłych, mamo...
Ewa: - Zrozumiesz, zrozumiesz, córeczko... gdy sama dorośniesz... Idź już, Nadja czeka w ogrodzie, niech już będzie po wszystkim...
Glenda: - OK, ale toto wszystko dziwne trochę...
Lucky Mama, zła przez to wszystko, przygotowuje obiado-kolację, bo Henryk zaraz wróci z pracy...
Ewa, pod nosem: - Żesz kurza stopa, jak ja nie znoszę takich sytuacji... błu błu błu...
Glenda znalazła Nadję na huśtawce.
Glenda: - To ty jesteś Nadja? Ta piosenkarka? Znacie się z matką? W życiu bym nie pomyślała...
Nadja: - Życie ciągle nas zaskakuje, prawda? W szkole się przyjaźniłyśmy z Ewą.
Glenda: - Pff! No dobra, co takiego zrobiłaś, że matka chodzi zła jak ta pszczółka na jej bluzce?
Nadja: - Nic takiego, przyjechałam was odwiedzić i chciałam cię poznać...
Glenda: - Daj spokój, może i jestem nie do końca normalna, ale nie ślepa ani nie głupia... przyjechałaś mnie stąd zabrać, tak? Mam być ci wdzięczna i skakać z radości, że okazałam się być córką wielkiej piosenkarki Nadji von Bredow? Mam do ciebie mówić "Mamo"?
Nadja: - Ewa ci powiedziała? Glenda, posłuchaj... ja chciałam tylko...
Glenda: - Nie, Nadja, to ty posłuchaj! Matka nic mnie nie mówiła, sama się domyśliłam. Nie wiem, po co tu jesteś, ale na pewno nic się nie zmieni. Moimi rodzicami są Ewa i Henryk. Noszę nazwisko Punkcik. Mieszkam i uczę się w Barnacle Bay i mam psa Łapę. I chcę, żeby tak zostało. Chcę żyć po swojemu, a nie jako cudownie odnaleziona córka piosenkarki, oddana do adopcji w dzieciństwie. A teraz sorry cię, Nadja. Idę z psem na spacer a potem odrabiać lekcje.
Nadja, sama: - Glenda!! Poczekaj!... Oż w mordę!
Glenda od razu popędziła do Lucky Mamy, przerwała jej przygotowywanie posiłku i buchnęła w matczyne obfite objęcia.
Glenda: - Mamusiu, strasznie cię kocham...
Ewa: - Ja ciebie też... rozmawiałaś z Nadją?
Glenda: - No właśnie... nigdy nie byłam jej córką ani nią nie będę. Wyjdę zaraz z Łapą, poczekamy, może zobaczymy jak tata będzie wracał.
Nadja, sama w ogrodzie, zaczęła pisać smsa:
Chuck, jutro do was wracam, nie udało się, nie będzie rodzinnego teledysku. Młoda nie ma zamiaru ze mną jechać...
Ciąg dalszy nastąpi... jak ugram więcej. Ale plan już jest
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
No teraz mnie zaciekawiłaś ostatnimi dwiema fotorelacjami aż sie wczułam jak czytałam
- Kasim Hazim
- Renciści
- Posty: 2133
- Rejestracja: 14 gru 2013, 23:53
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
A to wredna baba! Potrzebowała tylko Glendę do teledysku, ale ta okazała się cwańsza. xD
Fajnie, że pojawiła się relacja. Czekam na kolejną. xD
Fajnie, że pojawiła się relacja. Czekam na kolejną. xD
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Dzięki za komentarze <3
Haha, to jeszcze nie wszystko, planuję ją trochę podręczyć, zanim wyjedzie
Haha, to jeszcze nie wszystko, planuję ją trochę podręczyć, zanim wyjedzie
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Nie znałam twojej rodziny ze starego forum, ale jak zrobiłaś relację z Punkcików to zainteresowałam się i zaczęłam czytać, potem o tym zapomniałam aż do teraz, nadrobiłam 9 stron relacji i chcę być teraz na bieżąco Fenomenalna rodzina, a z tego co wiem to będzie wiele pokoleń Twoje postacie są niesamowite, mają taki swój charakter... Nie są idealni, ale to sprawia że są wyjątkowi i ciekawi. Śmiem twierdzić, że Lucky Mama jest wręcz brzydka, ale ma ciekawy charakter: czułe serce, taka z niej prawdziwa, kochająca matka i żona, w tym swoim wyglądzie i z takim wnętrzem jest po prostu na swój sposób... piękna. Henryk to niezwykle odważny facet, w pracy daje z siebie wszystko i ratuje ludzkie (Simowe ) życie, a w domu jest kochającym tatusiem. A Glenda to już zupełny fenomen, ta dziewczyna ciągle mnie zadziwia No i jeszcze Łapa, wspaniała psinka!
Co do Nadji... ta to ma tupet, po tylu latach się córką zainteresowała, bo potrzebna jej do rodzinnego teledysku... Nie mogę się doczekać następnej relacji, żeby zobaczyć jak to się wszystko potoczy
Co do Nadji... ta to ma tupet, po tylu latach się córką zainteresowała, bo potrzebna jej do rodzinnego teledysku... Nie mogę się doczekać następnej relacji, żeby zobaczyć jak to się wszystko potoczy
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
No proszę, matka Glendy, ale z niej wyrachowana małpa! Celebrytka, kuta na cztery nogi. To się biedna Ewunia zajeżyła.
A Henio, jak to Henio, naiwny i prostoduszny, myślał, że Nadja w dobrych zamiarach przyjechała.
Dobra Łapa, zuch psinka, od razu się na tej pani poznała Glenda też niezła, bystre dziecko, połapała się od razu.
A Henio, jak to Henio, naiwny i prostoduszny, myślał, że Nadja w dobrych zamiarach przyjechała.
Dobra Łapa, zuch psinka, od razu się na tej pani poznała Glenda też niezła, bystre dziecko, połapała się od razu.
Dobrze, bardzo dobrzeGlenda: - Daj spokój, może i jestem nie do końca normalna, ale nie ślepa ani nie głupia... przyjechałaś mnie stąd zabrać, tak? Mam być ci wdzięczna i skakać z radości, że okazałam się być córką wielkiej piosenkarki Nadji von Bredow? Mam do ciebie mówić "Mamo"?
Serio? Może być ciekawie, czekam na relację. Nie dawaj nam długo czekać.Kapitan Indra pisze:Haha, to jeszcze nie wszystko, planuję ją trochę podręczyć, zanim wyjedzie
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Bardzo ciekawie się zapowiada czekam na ciąg dalszy.
- Kapitan Indra
- Główni Administratorzy
- Scenarzysta
- Konserwator
- Posty: 3280
- Rejestracja: 30 paź 2013, 19:17
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Długo oczekiwany ciąg dalszy...
Ciemną nocą Glenda przypomniała sobie, że przez tę całą kołomyję z Nadją nie odrobiła lekcji na jutro... i teraz duma.
Glenda: - Hmm, w ogóle nie kumam tych wzorów...
Nagłe olśnienie... to przecież tak się rozwiązywało.
Glenda: - To chyba tu się to podstawiało, a tu tamto...
Potem jednak okazało się, że to nie do końca jest tak, jak myślała...
Glenda: - Matko bosa, to nie tak...
A Nadja mimo tego, że jest po godzinie 22:00, rozkręciła radio na cały regulator i wygina się przed nim jak wąż chory na konwulsje.
Lucky Mama wzięła się za przygotowywanie śniadania na rano - bo rano może nie być czasu...
Glenda poszła spać... w kurtce zimowej.
A Henio poszedł pobiegać z wieczora... On jest bardzo uczynny, chce mnie pomóc w zdobywaniu odznaki, tej za 2000 km truchtem
Nieproszony gość Punkcików, czyli Nadja, zakończyła wygibasy w rytm muzyki i poszła spać. Od razu widać, po kim Glenda ma charakterek - kto normalny kładzie się do łóżka w stroju wizytowym?
Ewa też poszła spać...
I Łapa chrapie w swojej budzie...
Tymczasem Glenda wstaje... ma plan, jak tu pozbyć się raz na zawsze Nadji, którą zdążyła znielubić...
Glenda: - Hmm, tak i tak zrobię... poduszka, farba...
Przebrawszy się w piżamę i korzystając z tego, że prawie wszyscy w domu prócz ojca śpią, a ojciec ćwiczy na bieżni na tarasie, Glenda zaczęła zastawiać w domu pułapki, w które powinna wpaść Nadja. Na pierwszy ogień podłożyła na kanapie pierdzącą poduszkę...
Glenda: - No, siądziesz tu sobie, Nadju, i pierdniesz jak zwykły człowiek, a nie gwiazda. Hłe hłe hłe...
Potem zamontowała w prysznicu woreczek z farbą, coby Nadję przemalowało...
Glenda: - Zobaczymy, czy do twarzy ci w niebieskim, pani Gwiazdo!
Rano Nadja poszła wziąć prysznic i...
Dotyka włosów i...
Nadja: - No nie, co to, do stu diabłów sakramenckich, ma być?!
Jakoś to z siebie zmyła...
Potem jeszcze złapała się na Glendowego psikusa z popsutym kranem...
Nadja: - Co, do licha?!
Jakoś udało jej się zapanować nad żywiołem.
Na koniec Nadja usiadła na pierdzącej poduszce...
PRUUUT!!!!
Nadja: - No żesz... co to jest?
Ta mina mówi wszystko... rezygnacja totalna...
Nadja: - Ech, pierdząca poduszka... jak można...?
Zadowolona z siebie Glenda tymczasem je śniadanie i przygotowuje sobie alibi. Ona przecież cały czas była tutaj...
Nadja się wściekła. Idzie obudzić Ewę.
Od razu widać, po kim Glenda odziedziczyła pewną znaną minę...
Nadja: - Ewa, wstawaj! Musimy pogadać!
Obudzona przez Nadję Ewa: - Co? Nadju, czemu mnie budzisz? Stało się coś?
Nadja: - Co się stało? Dużo się stało! Ktoś zastawia na mnie w tym domu pułapki! Jakieś farby w prysznicu, jakieś pierdzące poduszki, jakieś cieknące krany! Tak się traktuje gościa?
Lucky Mama: - Że co takiego?
Lucky Mama: - Uspokój się i powiedz wszystko porządnie jeszcze raz...
Nadja: - A co tu powtarzać? Nie wiem, czy to ty kazałaś Glendzie robić takie rzeczy, czy sama na to wpadła, albo czy to ty takie zabawy urządzasz, ale powiem ci, że tego się po was nie spodziewałam!
Ewa, wkurzona już nieźle: - Coś ci powiem, Nadja! Nie ja się w to bawię, a jeśli sobie nic nie zmyśliłaś i jeśli to Glenda trochę cię postraszyła to wcale się jej nie dziwię! Wiem, że nie robi dobrze, ale może w ten sposób chce pokazać, że nie prosiliśmy się o twoją wizytę i cały ten bałagan z nią związany! Nazywasz się naszym gościem... owszem, jesteś gościem, ale nieproszonym! Pojawiasz się po kilkunastu latach niezapowiedziana, zapytana o powód nagłej wizyty kręcisz ile wlezie i nie odpowiadasz wprost, potem udajesz, że nagle poczułaś miłość do dziecka, które porzuciłaś, a którym my z Heniem się zajęliśmy, po czym na jaw wychodzi, iż chcesz tylko, by to dziecko pięknie z tobą wyszło na jakimś bzdurnym teledysku... a gdy dziecko tego nie chce, odstawiasz obrażoną księżniczkę. Nic się nie zmieniłaś, Nadja. Nawet nasz pies cię nie lubi.
Nadja: - Tak, i co jeszcze? Nie zależy mnie na tym, żeby wasz pies mnie lubił! Ty też się nie zmieniłaś, dalej jesteś tą tłustą kretynką bez ambicji! Jakim cudem ktoś taki jak Henryk cię w ogóle chciał? Nawet dzieci mieć nie możesz!
Lucky Mama: - Ożesz ty małpo wypacykowana! Jedno dziecko mam, Glendę, nieważne, że nie urodziłam jej sama! I Mam nadzieję, że nie wyrośnie na tak wyrachowaną flądrę, jak ty! A co do moich ambicji, to może i nie mam wygórowanych, jak ty, by być Wszechwidzący-wie-kim, ale wiem, czego chcę w życiu i nie pcham się z butami w życie innych! A co do mojego małżeństwa, to już nie twoja sprawa!
Nadja: - Pieknie, Ewa, pięknie! Myślałam, że się przyjaźnimy! A tu o, wychodzi cała prawda!
Lucky Mama: - To źle myślałaś!
Teraz zdenerwowała się i Glenda: - Cóż, może wyjdę na niewychowaną, ale wkurzasz mnie, Nadja, i to bardzo! Mama ma rację, przyjeżdżasz bez zapowiedzi i chcesz, żeby wszyscy tańczyli tak, jak ty im zagrasz! Nie rozumiesz, że ktoś może nie chcieć żyć, jak ty żyjesz! A kiedy ja ci to powiedziałam normalnie i grzecznie wczoraj wieczorem, widocznie nie dotarło! To powiem wprost: Nikt cię tu nie chce a ja nie uważam cię za matkę!
Nadja: - Glenda... jak możesz... ? Ja ci chciałam zaproponować lepsze życie, zamiast tego tutaj byle jakiego domku, obżarstwa, psich kłaków i psiej śliny... a ty...
Glenda: - Wolę ten byle jaki domek, obżarstwo, psie kłaki i psią ślinę od willi w Starlight Shores obleganej przez paparazzich i kobiety, która nigdy nie miała prawdziwych uczuć, bo jest zimna i wyrachowana!
Ewa: - No! Sama bym lepiej tego nie ujęła!
Nadja: - Dość tego! Jacy wy wszyscy ograniczeni! Wyjeżdżam i to zaraz! Zapomnij o darmowych biletach na koncerty, Glenda! A ty, Ewa, żebyś nie żałowała, kiedy skończą się wam simoleony!
Glenda: - Mam gdzieś twoje bilety!
Ewa: - O nasze simoleony się nie martw... damy sobie radę. Jak dotąd nigdy cię o nic nie prosiłam i nie zamierzam prosić!
Nadja postanowiła wyjechać...
Nadja: - Chuck? gdzie się zatrzymaliście?... Co? A.. zmieniliście hotel? OK, to może niech któreś z was na mnie czeka, wracam od tych wsiurów... nie, nie, sama, bez Glendy...
Nadja wreszcie opuszcza dom Punkcików. Nieźle ich wkurzyła...
Glenda: - Mamo, przepraszam, że byłam taka okropna... ale naprawdę miałam dość tej Nadji...
Ewa: - Córeczko, rozumiem... ale żeby ci takie zachowania wobec obcych nie weszły w zwyczaj, dobrze?
Glenda: - Dobrze, mamo... kocham cię.
Ewa: - Ja też cię kocham, Glenduś...
Glenda: - OK, to jadę do szkoły.
Glenda idzie do szkoły.
Nie ma to jak jazda do szkoły na rowerku...
Henryk, jak zwykle niezorientowany: - Co się stało, Ewuniu? Słyszałem, zdaje się, jakieś wrzaski...
Ewa: - Nic się nie stało, Heniu... po prostu Glenda trochę wkurzyła Nadję i ta w końcu się wyniosła w diabły... wreszcie mamy od niej spokój.
Henryk: - Rozumiem... ale nie wiem, czemu ty jej tak nie znosisz, Ewuniu...
Ewa: - Bo żeby to zrozumieć, trzeba być kobietą i znać Nadję tak dobrze, jak ja ją znam... a w szkole się z nią kumplowałam... ale skończmy już z nią... śniadanko czeka w kuchni! Twoje ulubione hot-dogi!!
Henryk: - Moja kochana żonka... zawsze wiesz, czego potrzebuję. Co ja bym bez ciebie zrobił? Każdego dnia cieszę się, że cię spotkałem wtedy na tych studenckich zajęciach z pierwszej pomocy...
A co robi Łapa? Zadowolona z tego, że w domu nie ma już tego farbowanego, cuchnącego duszącymi perfumami potwora, gania za piłką...
Ciemną nocą Glenda przypomniała sobie, że przez tę całą kołomyję z Nadją nie odrobiła lekcji na jutro... i teraz duma.
Glenda: - Hmm, w ogóle nie kumam tych wzorów...
Nagłe olśnienie... to przecież tak się rozwiązywało.
Glenda: - To chyba tu się to podstawiało, a tu tamto...
Potem jednak okazało się, że to nie do końca jest tak, jak myślała...
Glenda: - Matko bosa, to nie tak...
A Nadja mimo tego, że jest po godzinie 22:00, rozkręciła radio na cały regulator i wygina się przed nim jak wąż chory na konwulsje.
Lucky Mama wzięła się za przygotowywanie śniadania na rano - bo rano może nie być czasu...
Glenda poszła spać... w kurtce zimowej.
A Henio poszedł pobiegać z wieczora... On jest bardzo uczynny, chce mnie pomóc w zdobywaniu odznaki, tej za 2000 km truchtem
Nieproszony gość Punkcików, czyli Nadja, zakończyła wygibasy w rytm muzyki i poszła spać. Od razu widać, po kim Glenda ma charakterek - kto normalny kładzie się do łóżka w stroju wizytowym?
Ewa też poszła spać...
I Łapa chrapie w swojej budzie...
Tymczasem Glenda wstaje... ma plan, jak tu pozbyć się raz na zawsze Nadji, którą zdążyła znielubić...
Glenda: - Hmm, tak i tak zrobię... poduszka, farba...
Przebrawszy się w piżamę i korzystając z tego, że prawie wszyscy w domu prócz ojca śpią, a ojciec ćwiczy na bieżni na tarasie, Glenda zaczęła zastawiać w domu pułapki, w które powinna wpaść Nadja. Na pierwszy ogień podłożyła na kanapie pierdzącą poduszkę...
Glenda: - No, siądziesz tu sobie, Nadju, i pierdniesz jak zwykły człowiek, a nie gwiazda. Hłe hłe hłe...
Potem zamontowała w prysznicu woreczek z farbą, coby Nadję przemalowało...
Glenda: - Zobaczymy, czy do twarzy ci w niebieskim, pani Gwiazdo!
Rano Nadja poszła wziąć prysznic i...
Dotyka włosów i...
Nadja: - No nie, co to, do stu diabłów sakramenckich, ma być?!
Jakoś to z siebie zmyła...
Potem jeszcze złapała się na Glendowego psikusa z popsutym kranem...
Nadja: - Co, do licha?!
Jakoś udało jej się zapanować nad żywiołem.
Na koniec Nadja usiadła na pierdzącej poduszce...
PRUUUT!!!!
Nadja: - No żesz... co to jest?
Ta mina mówi wszystko... rezygnacja totalna...
Nadja: - Ech, pierdząca poduszka... jak można...?
Zadowolona z siebie Glenda tymczasem je śniadanie i przygotowuje sobie alibi. Ona przecież cały czas była tutaj...
Nadja się wściekła. Idzie obudzić Ewę.
Od razu widać, po kim Glenda odziedziczyła pewną znaną minę...
Nadja: - Ewa, wstawaj! Musimy pogadać!
Obudzona przez Nadję Ewa: - Co? Nadju, czemu mnie budzisz? Stało się coś?
Nadja: - Co się stało? Dużo się stało! Ktoś zastawia na mnie w tym domu pułapki! Jakieś farby w prysznicu, jakieś pierdzące poduszki, jakieś cieknące krany! Tak się traktuje gościa?
Lucky Mama: - Że co takiego?
Lucky Mama: - Uspokój się i powiedz wszystko porządnie jeszcze raz...
Nadja: - A co tu powtarzać? Nie wiem, czy to ty kazałaś Glendzie robić takie rzeczy, czy sama na to wpadła, albo czy to ty takie zabawy urządzasz, ale powiem ci, że tego się po was nie spodziewałam!
Ewa, wkurzona już nieźle: - Coś ci powiem, Nadja! Nie ja się w to bawię, a jeśli sobie nic nie zmyśliłaś i jeśli to Glenda trochę cię postraszyła to wcale się jej nie dziwię! Wiem, że nie robi dobrze, ale może w ten sposób chce pokazać, że nie prosiliśmy się o twoją wizytę i cały ten bałagan z nią związany! Nazywasz się naszym gościem... owszem, jesteś gościem, ale nieproszonym! Pojawiasz się po kilkunastu latach niezapowiedziana, zapytana o powód nagłej wizyty kręcisz ile wlezie i nie odpowiadasz wprost, potem udajesz, że nagle poczułaś miłość do dziecka, które porzuciłaś, a którym my z Heniem się zajęliśmy, po czym na jaw wychodzi, iż chcesz tylko, by to dziecko pięknie z tobą wyszło na jakimś bzdurnym teledysku... a gdy dziecko tego nie chce, odstawiasz obrażoną księżniczkę. Nic się nie zmieniłaś, Nadja. Nawet nasz pies cię nie lubi.
Nadja: - Tak, i co jeszcze? Nie zależy mnie na tym, żeby wasz pies mnie lubił! Ty też się nie zmieniłaś, dalej jesteś tą tłustą kretynką bez ambicji! Jakim cudem ktoś taki jak Henryk cię w ogóle chciał? Nawet dzieci mieć nie możesz!
Lucky Mama: - Ożesz ty małpo wypacykowana! Jedno dziecko mam, Glendę, nieważne, że nie urodziłam jej sama! I Mam nadzieję, że nie wyrośnie na tak wyrachowaną flądrę, jak ty! A co do moich ambicji, to może i nie mam wygórowanych, jak ty, by być Wszechwidzący-wie-kim, ale wiem, czego chcę w życiu i nie pcham się z butami w życie innych! A co do mojego małżeństwa, to już nie twoja sprawa!
Nadja: - Pieknie, Ewa, pięknie! Myślałam, że się przyjaźnimy! A tu o, wychodzi cała prawda!
Lucky Mama: - To źle myślałaś!
Teraz zdenerwowała się i Glenda: - Cóż, może wyjdę na niewychowaną, ale wkurzasz mnie, Nadja, i to bardzo! Mama ma rację, przyjeżdżasz bez zapowiedzi i chcesz, żeby wszyscy tańczyli tak, jak ty im zagrasz! Nie rozumiesz, że ktoś może nie chcieć żyć, jak ty żyjesz! A kiedy ja ci to powiedziałam normalnie i grzecznie wczoraj wieczorem, widocznie nie dotarło! To powiem wprost: Nikt cię tu nie chce a ja nie uważam cię za matkę!
Nadja: - Glenda... jak możesz... ? Ja ci chciałam zaproponować lepsze życie, zamiast tego tutaj byle jakiego domku, obżarstwa, psich kłaków i psiej śliny... a ty...
Glenda: - Wolę ten byle jaki domek, obżarstwo, psie kłaki i psią ślinę od willi w Starlight Shores obleganej przez paparazzich i kobiety, która nigdy nie miała prawdziwych uczuć, bo jest zimna i wyrachowana!
Ewa: - No! Sama bym lepiej tego nie ujęła!
Nadja: - Dość tego! Jacy wy wszyscy ograniczeni! Wyjeżdżam i to zaraz! Zapomnij o darmowych biletach na koncerty, Glenda! A ty, Ewa, żebyś nie żałowała, kiedy skończą się wam simoleony!
Glenda: - Mam gdzieś twoje bilety!
Ewa: - O nasze simoleony się nie martw... damy sobie radę. Jak dotąd nigdy cię o nic nie prosiłam i nie zamierzam prosić!
Nadja postanowiła wyjechać...
Nadja: - Chuck? gdzie się zatrzymaliście?... Co? A.. zmieniliście hotel? OK, to może niech któreś z was na mnie czeka, wracam od tych wsiurów... nie, nie, sama, bez Glendy...
Nadja wreszcie opuszcza dom Punkcików. Nieźle ich wkurzyła...
Glenda: - Mamo, przepraszam, że byłam taka okropna... ale naprawdę miałam dość tej Nadji...
Ewa: - Córeczko, rozumiem... ale żeby ci takie zachowania wobec obcych nie weszły w zwyczaj, dobrze?
Glenda: - Dobrze, mamo... kocham cię.
Ewa: - Ja też cię kocham, Glenduś...
Glenda: - OK, to jadę do szkoły.
Glenda idzie do szkoły.
Nie ma to jak jazda do szkoły na rowerku...
Henryk, jak zwykle niezorientowany: - Co się stało, Ewuniu? Słyszałem, zdaje się, jakieś wrzaski...
Ewa: - Nic się nie stało, Heniu... po prostu Glenda trochę wkurzyła Nadję i ta w końcu się wyniosła w diabły... wreszcie mamy od niej spokój.
Henryk: - Rozumiem... ale nie wiem, czemu ty jej tak nie znosisz, Ewuniu...
Ewa: - Bo żeby to zrozumieć, trzeba być kobietą i znać Nadję tak dobrze, jak ja ją znam... a w szkole się z nią kumplowałam... ale skończmy już z nią... śniadanko czeka w kuchni! Twoje ulubione hot-dogi!!
Henryk: - Moja kochana żonka... zawsze wiesz, czego potrzebuję. Co ja bym bez ciebie zrobił? Każdego dnia cieszę się, że cię spotkałem wtedy na tych studenckich zajęciach z pierwszej pomocy...
A co robi Łapa? Zadowolona z tego, że w domu nie ma już tego farbowanego, cuchnącego duszącymi perfumami potwora, gania za piłką...
JOANNA CHMIELEWSKA - 2.04.1932 - 7.10.2013
MARGIT SANDEMO - 23.04.1924 - 1.09.2018
MACIEJ PAROWSKI - 27.12.1946 - 02.06.2019
MAJA LIDIA KOSSAKOWSKA - 27.02.1972 - 23.05.2022
Re: Rodzina Punkcik - Landgraab od samego początku ^^
Obejrzałem i przeczytałem zaległe relacje. Dobrze się Glenda z Nadją rozprawiła. Przyjechała taka i zgrywa wielką matkę, pff. Ogólnie fajnie, że wprowadziłaś do tej historii taki ciekawy wątek. Coś się działo i miło urozmaiciło relacje z życia Punkcików.
Ciekawe jakie zwroty akcji jeszcze im planujesz, Indra...
Ciekawe jakie zwroty akcji jeszcze im planujesz, Indra...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości