Dziękuję Wam za komentarze!
Galcia pisze:Z ciekawości, którego Landgraaba Nina miała poderwać? Bo obaj są ohydni, a jeden dodatkowo nieletni.
Geoffreya.

Choć Malcolm strasznie szybko wskoczył mi na młodego dorosłego, szybciej niż inne nastolatki, z którymi zaczynamy grę.
Galcia pisze:Bella zaginęła? Poszukajcie w piwnicy Lucjusza.

MalaMi95 pisze:Ale, ale. Skąd masz ten okrągły stół widoczny na pierwszym zdjęciu? On w jakimś dodatku doszedł, czy to z modów?

To stół z
Przygody w dżungli.
MalaMi95 pisze:Czy Bella uznała, że robiąc sobie portret rodzinny w jakiś sposób zatrzyma przy sobie Mortimera? W sensie, że przypomni mu, iż ma rodzinę i nie powinien sobie romansować z jakąś blondynką z sąsiedztwa?
Po prostu chciała portret.
MalaMi95 pisze:Do tego mam wrażenie, że jakoś w to wszystko będzie zamieszany pan Lucjusz… I może się mylę, ale czy to imię jest bardziej celowe, czy przypadkowe? W sensie, czy to, że kojarzy mi się z imieniem diabła jest słusznym skojarzeniem, czy może to nie było celowe?

Akurat to nie było celowe. Poprzednią relację zaczynałem z Lukasem i mimo iż te postacie nie będą mieć ze sobą wiele wspólnego, chciałem dobrać coś podobnego.
A teraz, po ponad trzymiesięcznej przerwie, zapraszam na nowy odcinek!
#3
Lucek wytrwale pracował nad portretem rodziny Ćwirów. Ewidentnie zapomniał przy tym o kilku jej członkach…
Zapowiadało się, że obraz zostanie wkrótce ukończony, prace Lucjusza przerwało jednak skrzypienie łóżka. Okazało się, że kotara w jego piwnicy nie jest jedynie ozdobą, skrywała ona swe tajemnice. Oddzielała standardową część pomieszczenia od… Mniej standardowej.
- Jak się masz?
- Nieźle. Dziś proszę naleśniki, a później skocz do sklepu i kup mi nowe kosmetyki.
- Przecież wczoraj dostałaś całą paczkę.
- Mówiłam, że używam produktów z najwyższej półki! Myślałeś, że się nie zorientuję, że to podróbki?
- Ale mnie nie stać…
- Nawet nie chcę tego słyszeć! Zasady były jasne.
Przed kilkoma miesiącami, gdy Lucjusz porwał Bellę, nieco zaskoczyła go jej reakcja…
- Co jest grane?
- Witaj, Bello.
- No nie… Kolejny zakochany. Co, zobaczyłeś mnie jakiś czas temu w mediach u boku Mortimera, od tamtej pory nie możesz przestać o mnie myśleć, masz na moim punkcie obsesję, więc mnie porwałeś?
- Yyy…
- Nie ty pierwszy, nie schlebiaj sobie. Zrobimy tak, kupujesz mi, co zechcę, przygotowujesz do jedzenia, czego zapragnę, zdobywasz dla mnie informacje, jakich zażądam, a ja nie ucieknę od razu i nie wsadzę cię do celi, stoi?
Lucjusza nieco wmurowało. Po chwilowej konsternacji…
- Kobieto, jesteś porwana, co ty sobie…
- STOI CZY NIE?!
- No dobrze, stoi! Rety, w co ja się wpakowałem.
Od tamtej pory Bella kazała się traktować jak królową i wykorzystywała Lucka do zdobywania informacji na temat Diny i Mortimera. Nie miała wątpliwości, że blondynka zauroczyła jej męża. Mimo braku dowodów, wyczuwała romans między nimi. Informacja, iż panna Kaliente zaszła z nim w ciążę, była dla czarnowłosej bolesna, jednak nie wywołała uczucia zdziwienia. Ulgą był fakt, że Mortimer nie związał się z Diną na stałe i nie wykorzystał zniknięcia swej żony do rozpoczęcia nowego związku.
***
Każdego dnia, gdy Lucjusz opuszczał dom, simka wychodziła z zamknięcia i oglądała telewizję. Tak, jako wieloletnia tajna agentka bez problemu rozpracowała amatorski system zabezpieczeń artysty. Dlaczego od razu nie wróciła do domu? Cóż, wiedziała, że Lucek nie jest bandziorem z krwi i kości a naiwnym simem, którego działania raczej bawią niż przerażają. Stwierdziła, że, po pierwsze, Mortimer może się o nią pomartwić, po drugie, była ciekawa, jakie historie narosną wokół jej zaginięcia. Bella zaangażowała w cały spisek swą córkę, która czasem, w tajemnicy przed wszystkimi, odwiedzała mamę.
- Może czas, abyś wróciła? Tata bardzo się martwi… Tak naprawdę ja też. Mów, co chcesz, nie jesteś tu bezpieczna. Mieszkasz z psycholem!
- Nie przesadzaj, skarbie, mieszkałam w gorszych warunkach z gorszymi. Chcę zobaczyć, co zrobi twój ojciec, gdy Dina urodzi. Wtedy wrócę, obiecuję.
- Kiedy tata w ogóle nie zwraca na nią uwagi! Daje jej kasę, pozwala czasem u nas posiedzieć, ale sam nigdy nie spędza z nią czasu. Widać, że strasznie ją to frustruje.
- Przyznaję, miło to słyszeć, ale sama też muszę to sobie jakoś poukładać. Gdy wymyślę, co zrobić, wrócę.
Lucek tymczasem wybrał się na Festiwal Miłości. Od kiedy porwał Bellę i paradoksalnie stał się jej sługą, poczuł, że jednak nie jest w niej tak zakochany, jak mu się wydawało. Liczył na pokrzepiającą rozmowę z Guru Miłości, niestety usłyszał jedynie, że jego życie uczuciowe nie ma różowej przyszłości…
Od tamtej pory Lucjusz był nieswój, nawet Bella to zauważyła, ale nie chciał z nią rozmawiać. Trwało to dopóki nie odwiedził go pewien gość.
- Guru Miłości? To ty?
- Chyba nie myślałeś, że chodzę na co dzień w tych festiwalowych szmatach? Wiesz, skarbie, nie mogłam przestać o tobie myśleć. Naprawdę rzadko klienci reagują tak emocjonalnie na moje słowa. Uznałam, że muszę cię odnaleźć!
- To miłe, ale nie do końca rozumiem…
- Posłuchaj, złotko. Niektórzy mają mnie za wiedźmę, inni za oszustkę czy naciągaczkę. Prawda jest taka, że zostałam Guru Miłości dzięki algorytmowi.
- Co…?
- Opracowałam algorytm, który na podstawie bardzo podstawowych informacji pozwala mi stwierdzić, jakie są szanse danego sima na znalezienie miłości. Każdego, kto choć raz ze mną porozmawia, wprowadzam niepostrzeżenie do bazy w swoim simfonie. Jeżeli liczba kandydatów ze zgodnością minimum 7,5/10 jest wysoka, wróżę sukcesy w sferze uczuciowej. U ciebie ani jednak simka nie dobiła do tego pułapu.
- Świetnie.
- Było mi cię żal i uznałam, że muszę ci kogoś znaleźć, bo jeszcze z desperacji porwiesz jakąś niewinną simeczkę.
- Nie no, coś ty…
- W Oazie Zdrój mieszka pewna przebojowa kobietka. Wasza zgodność to 7,2. Mogę was umówić na randkę w ciemno, to może być twoja jedyna szansa na miłość. Co ty na to?
- Właściwie… Co mi szkodzi?
- Świetnie, spotkacie się jutro, dostaniesz namiary.
Simką, która wybrała się na randkę z Luckiem, była słynna podróżniczka, Bonita Rewers. Zabrzmi to absurdalnie, wręcz bajkowo, ale od razu fantastycznie się dogadali. Nie, nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, lecz nić porozumienia pojawiła się między tą dwójką bardzo szybko.
Wieczór pełen żartów, rozmów o wszystkim i niczym oraz niejednoznacznych gestów zakończył się w sypialni.
- Było fantastycznie.
- Mi też.
Poranek pełen czułości zakłóciło niewyraźne nawoływanie.
- Co to?
- Yyy, wiesz, sam nie wiem…
- Skoro nie chcesz powiedzieć, pójdę sprawdzić – Bonita uśmiechnęła się zalotnie do Lucjusza.
- No dobrze, powiem – rzekł zrezygnowany, po czym wziął głęboki wdech. – Mam domowe więzienie w piwnicy, w którym zamknąłem Bellę Ćwir, z którą następnie wszedłem w układ i teraz jej usługuję.
- O… Wiesz, może to nie moja sprawa, ale często tak robisz z simkami? Długo będziesz ją tam trzymał?
- To mój pierwszy raz, a więzienie już tu było, mam ten dom po ciotce męża Belli! Dawno bym ją wypuścił, ale nie wiem, jak jej to powiedzieć. Boję się jej…
- Zwiedziłam pół świata i jeszcze nigdy nic mnie tak nie zaskoczyło. Pozwól, że to załatwię.
Wtem Bonita ruszyła w stronę piwnicy, gdzie spędziła około 45. minut. Następnie odjechała razem z Bellą, zostawiając Lucjusza w przekonaniu, że za chwilę przyjadą po niego gliny. Tak się jednak nie stało. Po jakimś czasie podróżniczka wróciła do swej wczorajszej randki, stwierdzając, że pierwszy raz jakiemuś mężczyźnie udało się wzbudzić jej szczere zainteresowanie. Bella tymczasem wróciła do domu.
Mortimer na jej widok stanął jak wryty. Po chwili cały zapłakany podbiegł do niej i przytulił z całej siły.
- Tak bardzo tęskniłem. Tak się bałem, że straciłem cię na dobre…
- Już jestem.
- Ale... Gdzie, co, jak?!
- To długa historia… Kiedyś ci opowiem, na razie po prostu bądź.
***
Bella i Mortimer długo dyskutowali o minionych zdarzeniach. O porwaniu czarnowłosej i zdradzie czarnowłosego. O tym, że pani Ćwir nie stała się krzywda, lecz, zgodnie z jej wersją, nie wie, kto ją więził ani kto ją uwolnił. O tym, że pan Ćwir ponownie zostanie ojcem. Ostatecznie małżeństwo doszło do niezbędnych kompromisów, a dawna ofiara Lucjusza zaplanowała pewne ważne spotkanie.
- Widzę, że jesteś punktualna. Cieszę się, że ciążowe mdłości i spuchnięte koski cię nie zatrzymały – powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
- Nie martw się, Bello, Mortimer bardzo o nas dba i zapewnia nam najlepszą opiekę medyczną. Jest wprost cudowny, a skoro wróciłaś, zobaczysz to na własne oczy – odpowiedziała blondynka, siląc się na równie fałszywy uśmiech jak jej rozmówczyni.
- Strasznie żałuję, że nie było mnie przy tobie, gdy dowiedziałaś się o ciąży. Jako doświadczona matka z radością udzieliłabym ci wsparcia. A teraz posłuchaj uważnie. Dziecku niczego nie zabraknie, Mortimer je uzna i da mu swoje nazwisko. Bycie Ćwirem zobowiązuje, będziemy je zabierać na wszystkie rodzinne przyjęcia czy ważniejsze uroczystości. Je, nie ciebie. Będę się nim wówczas zajmować, media wkrótce rozpiszą się o moim cudownym powrocie i wspaniałomyślności, o tym, jak wybaczyłam Mortiemu zdradę i pomagam przy wychowaniu najmłodszego potomka. Ty nie będziesz się w nic wtrącać. Jeśli nastawisz to dziecko przeciwko mnie, obiorę ci je bez mrugnięcia okiem. Liczyłaś, że zdobędziesz słynnego, zamożnego naukowca i jego fortunę, tymczasem zyskasz jedynie alimenty, z których będziesz się rozliczać, ukazując odpowiednie rachunki. Sama nie dostaniesz ani grosza i już zawsze będziesz w cieniu tej niewinnej istotki. Mam nadzieję, że właśnie na to liczyłaś, knując przeciwko mojej rodzinie.
Po tych słowach Bella opuściła bar, zostawiając w nim rozwścieczoną blondynkę.
***
Mijały kolejne miesiące. Ciąża Diny przebiegała prawidłowo, choć ta źle ją znosiła. Swą frustrację przelewała na siostrę, która, całkowicie rezygnując z ich planów, zaręczyła się z Donem i była po prostu szczęśliwa.
- Przez ciebie noszę teraz tego bachora, a ty jak gdyby nigdy nic chodzisz sobie na randki z największym lowelasem w mieście. Wstyd mi za ciebie!
Nina nie potrafiła postawić się siostrze. W ramach obrony poszła więc na skargę do ich mamy. Opowiedziała jej o wszystkim, w tym planach zajścia w ciąże z bogaczami i zdobycia w ten sposób fortuny. Katrina czuła się rozczarowana jak nigdy wcześniej.
- Coś ty zrobiła?! Mogłam zrozumieć, że zauroczył cię żonaty mężczyzna, po czym uwiódł, a ty zaszłaś w ciążę, ale ty byłaś zauroczona nie nim, lecz jego fortuną! Mamy duży dom, nie głodujemy, więc dlaczego?! Te plany o złapaniu bogaczy na dzieci, wytłumacz mi!
- Mam ci się tłumaczyć? Starej pannie, która skończyła z dwójką dzieci, kredytem hipotecznym i zerowym życiem towarzyskim? Wybacz, że mam ambitniejsze plany na życie i wiem, jak dążyć do celów.
- Jesteś zepsuta i bezczelna.
- Ośmieszasz się.
- Mam dość. Wynoś się z mojego domu!
- Mamo – Dinę zamurowało. – Ja nie chciałam tego powiedzieć, przepra…
- Powiedziałam, że masz się wynosić. Nie chcę cię znać.
Nina tymczasem w najlepsze zabawiała się z Donem.
C.D.N.
PS – obraz Lucjusza, mimo iż nie objął wszystkich członków rodziny, ostatecznie zawisł w sypialni Ćwirów, Mortimer nie wie jednak, kto właściwie go stworzył.
PS2 – pewne wątki celowo zostały przedstawione w sposób karykaturalny.
