Przybycie mojej kuzynki na wakacyjny pobyt do mnie zawsze zwiastuje pojawienie się jakiegoś twórczego dzieła. Niegdyś były to szalone opowiadania (którymi się nie podzielę, bo się wstydzę ), czasem zbiór zdjęć, lecz od dawna towarzyszyły nam również Simsy.
Również i w tym roku powstały piękne i wzruszające historie w tejże grze.
Historię zacznę trochę od *pupy* strony, gdyż od dzisiejszego dopieszczenia ich nowego domu (a raczej imprezowej willi).
Moloch ten powstał w Windenburgu (w którym się zakochałam potężnie), w tym też mieście nasze simki mieszkały od razu po powstaniu.
Działeczka znajduje się tam, gdzie kiedyś był basen miejski, a więc na jednej z większych i najbardziej wysuniętych w głąb morza. Ale przepiękne krajobrazy będziemy podziwiać innego dnia. Najpierw zapraszam na parter.
Na lewo od wejścia mamy kącik filmowy z barem. Trzymając się czarno-białego klimatu całego domu, postanowiłam urozmaicić go trochę czerwonym, holiłudzkim dywanem, a także dodać trochę geometrycznych kształtów. Oczywiście nie mogło zabraknąć maszynki do popkornu (mam nadzieję, że nie będę tego żałować - przy poprzednim jej zakupieniu simy, których nie kontrolowałam, bez przerwy jedli popkorn). Ozdoba na ścianę tak bardzo przypadła mi do gustu, że zrezygnowałam z powieszenia nad barkiem półek z butelkami - ustawiłam je w szafce tuż obok wraz z pasującą ścianką (przy okazji zasłania kocią kuwetę). (Swoją drogą, czy tylko mi ta szafka z butelkami przypomina serwer? XD)
Idąc dalej trafimy do domowej siłowni. Wszelkie opisy wydają się tu zbędne, powiem więc tylko, że najbardziej podoba mi się tutaj ustawienie drapaków dla kotków. Na pustej ścianie planuję powiesić jakieś obrazy motywujące do działania, jak tylko takowe się namalują.
Dokąd prowadzą tajemnicze drzwi w siłowni? Do domowego SPA. Pierwotnie miała tam być sypialnia dla gości, jednak na podwórku nie znalazło się miejsce dla sauny, tak więc powstało to pomieszczenie do relaksu. Na zdjęciu nie jest to widoczne, ale tam w rogu są sukulenty na piaszczystym podłożu. Sauna znajduje się w tym małym pomieszczeniu, do którego drzwi nie ma na zdjęciu. Jest cała czarna, ozdobiona świeczkami. W pokoju relaksu znajdują się też drzwi na podwórko.
Na lewo od wejścia aneks kuchenny. Trochę nieciekawe zdjęcie mi wyszło, przepraszam. Totalny brak pomysłu na lampę, zaś malunki mieszkanki wiszą tu raczej tymczasowo. Widoczne drzwi prowadzą do klitki lokaja.
Idąc dalej trafiamy do jadalni, która pierwotnie wyglądała... bardzo ciekawie XD Teraz jest bardziej stonowana i jest chyba najbardziej klasyczną częścią domu (a przynajmniej ta ściana z obrazem). Na zdjęciu jedna z lokatorek i jej boi, a także drzwi do jej pokoju.
Przepraszam za tak nudny wstęp, ale postanowiłam założyć już teraz tą relację w formie motywacji do wrzucenia całej historii
Na zachętę dam jedno starsze zdjęcie.
Tak więc do zobaczenia w kolejnym wpisie! Na 99,99% będzie o tytułowych simkach!
Kate & Roxi
Kate & Roxi
Oto Roxi, Kate, indyk z tofu oraz kotka Roxi o imieniu na H, którego zapomniałam w tym momencie.
Roxi z zawodu jest malarką, której nie zawsze chce się jednak wychodzić do pracy. Jakby nie mogła malować w domu, co nie?
Kate natomiast została pisarką i pisze powieści o swoim kocie. Mówi, że to same fakty i nie rozumie, czemu w księgarni jej książki stawiane są w dziale fantastyki naukowej.
Ich domek w Windenburgu z zewnątrz był w klimacie miasteczka, wnętrze zaś udekorowano minimalistycznie, ale przytulnie. Wyjątkiem była jednak sypialnia Kate, która w niebezpieczny sposób musiała się wyróżniać. Roxi nie cierpiała laleczki stojącej na komodzie współlokatorki, która zawsze wpatrywała się w nią swoimi pustymi oczyma.
Nad jej łóżkiem wisiały natomiast tajemnicze zapiski w jakimś języku nie z tej planety, które jej kot, Heniu, zdawał się doskonale rozumieć.
Kate chyba nie pojmowała zwyczajów mieszkańców Windenburga, dlatego nie rozumiała krzywego spojrzenia Roxi, kiedy zabierała się za gotowanie w płaszczu. Henryk zaś nie rozumiał chyba, do czego służy deska, na której odcisnął swoją pupkę.
Koty miały wszystkiego pod dostatkiem, ale i tak wolały pić wodę z kałuży, czy wskakiwać na stoły w celu wyjadania ciasta od sąsiadów, które stało na dworze ponad tydzień i się nie psuło (Kate koniecznie chciała poznać tą tajemniczą recepturę).
Za namową pań, kotki sprawiły sobie potomstwo. Na zdjęciu Henryk jako troskliwy ojciec.
Spoiler:
Kate & Roxi
Dom nie przypadł mi do gustu, ale widzę że włożyłaś w niego serce więc doceniam
Bardzo sympatyczne Simki, Kate i jej powieści o kocie
O a potem jeszcze próbowała go ugotować, ok
Fanklub Polsatu xDDDDDDDDD
PS. Wygodniej by się czytało, kiedy opisy byłyby nad zdjęciami, a nie pod
Bardzo sympatyczne Simki, Kate i jej powieści o kocie
O a potem jeszcze próbowała go ugotować, ok
Fanklub Polsatu xDDDDDDDDD
PS. Wygodniej by się czytało, kiedy opisy byłyby nad zdjęciami, a nie pod
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości