Jak zawsze dziękuję Wam za wszystkie komentarze <3 Swoją drogą ciekawe, że przygody Jamesa śledzi tylko płeć piękna
W poprzednim rozdziale umieściłem małą zagadkę, która miała pomóc Wam rozszyfrować po której stronie stoi Caroline. Widzę jednak, że nikt nie jej nie znalazł, chociaż Rai była blisko.
Galcia pisze:Podoba mi się ta morderczyni. To bardzo fajna morderczyni.
Co masz na myśli?
Lenna pisze:Niezręczna sytuacja, James w samej bieliźnie
Soft mówiący "oooo tak" wszystko chyba wyjaśnia
Rai pisze:Dina wygląda na głąba, a nie przyszłe odkrycie medycyny xD
Lepiej bym tego nie ujął XD
Rai pisze:Ciekawe, czy James będzie miał romans z Sophie
Nie obiecuję, ale tym bardziej nie zaprzeczam. Zresztą w łóżku już przecież wylądowali
MalaMi95 pisze:Parę minut temu widział jak mordują człowieka i idzie sobie wziąć odprężającą kąpiel? Co? xD
Powtórzę więc to co napisałem ostatnio Galci
"Policja została już wezwana przez jednego z sąsiadów, a James ... nie miał ochoty się ujawniać. Wiadomo, że gdyby został przyłapany na miejscu zbrodni z bronią w ręku miałby poważne kłopoty". Dobrze widział, że Morgan już nie żyje i wiedział, że nic od niego już się nie dowie.
MalaMi95 pisze:I jak to się stało, że nikt jeszcze nie wie o śmierci Morgana/Smitha? Podobno w Willow Creek nic się nie dzieje! xD
Jak to nikt nie wie? Gazety trąbią na wszystkie strony, a osoby pokroju Helen są w siódmym niebie, gdyż mogą plotkować na wszystkie strony i snuć teorie spiskowe. Po prostu uznałem to za niezbyt istotne, więc o tym nie wspomniałem
MalaMi95 pisze:Mam nadzieję, że James się ogarnie, ale nie zdziwię się jeśli cała sprawa rozwiąże się bez jego udziału, a on będzie szukać sobie kogoś dla kogo będzie mógł pracować, bo sam nie wie co robić xD
Swoją drogą, też się tego obawiam xD
Rozdział 4
Godzinę później zmierzam na spotkanie.
Gdy docieram do Willow Park dostrzegam młodego chłopaka siedzącego na ławce i bawiącego się telefonem.
Oto właśnie Edward Minor. W skrócie Eddie. Pracuje w lokalnej policji i jest moim pomocnikiem. Znamy się od podstawówki i od dawna pomagamy sobie w różnych sprawach. Przysiadam się obok niego i również wyjmuję telefon.
Dopiero gdy wycieczka szkolna odchodzi daleko, a dwie starsze panie znikają po drugiej stronie ulicy, zaczynamy rozmowę.
- I jak tam? - pyta się Eddie szeptem. - Znalazłeś Morgana?
- Znalazłem i od razu go zabili - wyjaśniam. - Dopiero gdy odnalazłem zabójczynię, dowiedziałem się, że to Morgan był tym podłym.
- A LaFontaine?
- Nic o nim nie wiedziała.
- A kto nie wiedział?
- Caroline Clark, szefowa laboratorium medycznego.
- Ufasz jej?
- Chwilowo. Sam nie wiem.
- Nigdy o niej nie słyszałem. Na liście pracowników laboratorium, w którym pracował Morgan, nie ma żadnej Caroline.
- Dobrze wiesz jak to jest. Poudaję trochę, że ślepo jej zaufałem by dowiedzieć się co planuje.
- Hmm. Masz może jej zdjęcie? - pyta się Eddie.
- Jasne. Czekaj, zaraz Ci pokażę - wstaję, wyciągam ponownie telefon i pokazuję mu zdjęcie Caroline.
- Wydaję mi się, że gdzieś już widziałem tą twarz - zastanawia się Eddie. - Daj mi kilka godzin, sprawdzę w bazie danych i później zadzwonię.
Zauważam, że ktoś nadchodzi, więc zaczynamy zbyt głośną rozmowę o pogodzie, a potem się rozchodzimy. Po drodze zastanawiam się nad informacjami od Eddiego. Nagle przypominam sobie moją wczorajszą rozmowę z Caroline.
"Chciałbym, żebyś ją schwytał dla nas by wyjawiła nam swoje niecne plany, które ułożyła razem z Morganem i LaFontaine'm"
"LaFontaine? Pierwszy raz słyszę"
Postanawiam więc dowiedzieć się prawdy od Sarah. Wracam więc do siedziby Caroline. Tylko ... nieco inną drogą.
Gdy udaje mi się wdrapać na szczyt wieży, skradam się w stronę centralnego budynku. Swoją drogą ciekawe dlaczego kryją się pod przykrywką bazy kosmicznej. Mogłem wtedy zapytać Caroline.
Spytacie się pewnie po co się skradać? Mojemu przyjacielowi Sergiemu, informatykowi z Windenburga, udało się włamać do ich monitoringu. Na razie pracuje nad dezaktywowaniem kamer, a ja muszę się skradać.
- Na razie cię nie widać. Jakby coś, będę cię informował na bieżąco.
- Okej. Ustawiam teraz by film, który nagrały kamery w ciągu ostatnich pięciu minut zapętlał się. Dzięki temu nie zorientują się, że kamery nie działają tak jak powinny.
Udaje mi się przeskoczyć nad ogrodzeniem i dostaję się na dach centralnego budynku. Ciekawi mnie tylko po co im ta rakieta. Jest zbyt mała by zmieścili się do niej ludzie. Kolejna zagadka. Ale mniejsza z tym, udaje mi się odkręcić klapę klimatyzatora i wchodzę do środka.
Przeciskam się szybem wentylacyjnym. Sergio zadbał o to by nie było mnie widać. Poruszam się właściwie bezgłośnie i mam nadzieję, że mnie nie zauważą.
W końcu udaje mi się wyjść z szybu. Sergio wskazał mi drogę do celi, która znajduje się na najniższym poziomie.
Znajduję tam jakiegoś napakowanego strażnika. Na szczęście lata siłowni i treningów opłaciły się. Po chwili facet pada bez ruchu na ziemię.
Wydzieram mu z ręki klucze i otwieram celę Sarah.
- Po to mnie aresztowałeś by teraz uwolnić? - pyta zdenerwowana kobieta.
- To była część planu. Mogłaby pani pójść ze mną? W samochodzie wszystko wyjaśnię - tłumaczę się.
- No to prowadź. Wszędzie lepiej niż u Janet w więzieniu.
Sergio prowadzi nas przez labirynt korytarzy tak, że trafiamy do garażu.
W szkole detektywistycznej wielokrotnie uczyli nas jak uruchamiać samochód bez użycia kluczyków, więc szybko wyjeżdżamy na powierzchnię.
Niestety tworzy się za nami mała karawana.
Udaje mi się zgubić ich na granicy Willow Creek. Szybko zatrzymujemy się na podmiejskim parkingu i robimy małą podmiankę samochodową.
Późnym popołudniem dojeżdżamy do Oasis Springs, gdzie zatrzymujemy się na postój.
Po drodze rozmawiałem z Eddiem i Elizabeth. Dzięki temu mam pewność, że mogę zaufać Sarah, a Janet Clinton (lub Caroline Clark) to dawna wspólniczka LaFontaine'a i Morgana. Nie jestem pewien co do jej przeszłości, ale wiem, że Sarah powie mi prawdę. Nie chcę jej teraz męczyć, miała ciężki dzień. Opowiadam więc jej historię o moim śledztwie.
Nie chcę krytykować twoich metod śledczych, ale wpuszczenie do domu obcego szpiega było chyba trochę ryzykowne.
- Możesz sobie pomyśleć, że jestem skończonym idiotą, ale tak naprawdę to była część mojego planu.
- Pozwolenie wrogowi na wykradzenie informacji z twojego komputera to była część twojego planu?
- Tak jakby.
Wam też się muszę do czegoś przyznać, nie powiedziałem Wam całej prawdy. Zobaczyłem Janet gdy stała na piętrze. Stwierdziłem jednak, że skoro ona do mnie nie podejdzie, to ja też nie będę jej na siłę szukał. Wtedy zauważyłem Sophie. Od początku wiedziałem, że jest podstawiona. Zachowywała się zbyt prowokacyjnie jak na zwykłą dziewczynę.
Z "usług" Sophie skorzystałem, bo czemu nie?
Jeśli HIV-a mi nie przekazała to nie mam się czego obawiać. Przeczuwam, że jest dobrą agentką, ale przeoczyła dwie ważne sprawy.
1) Nie zauważyła, że w moim biurze była kamerka, która cały czas ją nagrywała. Dlatego więc doskonale widziałem co dokładnie robi na dole, gdy udawałem, że śpię.
2) Nie zauważyła, że wszystkie informacje, które wykradła ... są fałszywe. Ich prawdziwe wersje znajdowały się w innym folderze, pomiędzy przepisem na kurczaka w ziołach, a instrukcją obsługi mikrofali. Zresztą gdyby nawet teraz przeszukali cały komputer w poszukiwaniu prawdziwych plików to i tak ich nie znajdą. Sergio przed chwilą włamał się do mojego komputera i przeniósł je do siebie.
Sarah uważnie wysłuchała po czym zapytała:
- Ale po co ta cała maskarada? Nie łatwiej było po prostu nie wpuszczać jej do domu?
- Z doświadczenia wiem, że lepiej gdy twoi wrogowie mają cię za skończonego idiotę. "A co mi tam! Taki młot, który bez problemu daje sobie wykraść informacje nie może być groźny". Gdybym zabłysnął inteligencją, prawdopodobnie zostałabyś umieszczona kilka poziomów niżej i otoczona nie jednym strażnikiem, ale całym tuzinem.
- A dlaczego w ogóle mnie oddałeś do Janet?
- Chciałem zdobyć jej zaufanie. Nie mogłem wtedy cię porwać i wyjechać, bo byłem obserwowany. Poza tym nie byłem do końca pewny komu można ufać, a komu nie.
Kończymy wizytę na stacji i wracamy do samochodu. Na moment przed wejściem do samochodu Sarah podchodzi do mnie i mówi:
- Dziękuję ci, James, że mnie uratowałeś. Gdyby nie ty to pewnie już teraz dostałabym kulkę w łeb.
- Drobiazg. Przecież masz mi pomóc w śledztwie, więc jesteś mi potrzebna. A teraz wsiadaj, jedziemy do Granite Falls.