Dziękuję Wam za komentarze <3 No to lecimy z następną relacją
RELACJA XX
O nowym związku, maratonie i nieoczekiwanym ślubie.
Rafał po przebudzeniu miał problem z ogarnięciem tego, gdzie jest. Zamrugał oczami. To nie przypominało jego kawalerki. Odwrócił się na drugi bok i wspomnienia wczorajszej nocy wróciły.
Edyta. Usiadł na łóżku i nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Czy to przez alkohol? Czy ona naprawdę coś do niego czuje?
Wstał z łóżka i spojrzał na nią. Spała tak spokojnie. Tak pięknie wyglądała. Rafał myślami wybiegał w daleką przyszłość, ale otrząsnął się. Z Eleną też tak było. Ale Edyta jest inna. Cicho, żeby jej nie obudzić, ruszył do łazienki i wziął długi, gorący prysznic. Kac dokuczał mu niemiłosiernie.
A jak wiadomo, na kaca najlepsza jest praca. Posprzątał resztki z wczorajszej kolacji, wymył wszystkie naczynia najciszej jak umiał, ale kiedy Edyta zaczęła chrapać zrozumiał, że tej kobiety nic nie obudzi.
Ponieważ dochodziła dwunasta, postanowił zrobić coś w stylu lunchu. Niezbyt wiele umiał ugotować. W studenckich czasach robił to Daniel, wcześniej robiła to jego mama, a kiedy zaczął pracę w agencji pana Lothario, posiłki przygotowywał dietetyk. Od jakiegoś czasu oprócz kurczaka z ryżem i warzywami nie jadł nic innego. Makaron z serem wydawał się idealną potrawą na kaca.
Tak bardzo skupił się na gotowaniu że nie usłyszał cichych kroków Edyty.
- Dzień dobry.
- O! Śpiąca królewna wstała. Cześć.
- Gotujesz? Nie jestem pewna, czy to będzie jadalne.
- Jeszcze nie znasz moich ukrytych talentów. Siadaj, zaraz będzie gotowe.
Przez dłuższą chwilę tylko jedli i nieśmiało na siebie patrzyli. Żadne z nich nie było pewne, czy wczorajszy pokaz uczuć był efektem ubocznym dużej ilości alkoholu, czy ich prawdziwych, głęboko skrywanych uczuć.
- Uhm, całkiem niezłe.
- Dzięki.
- Edyta, jeśli chodzi o wczoraj...
- Uhm... Jeśli chcesz o tym zapomnieć, to nie ma problemu...
- A ty chcesz? Myślałem...
- Ja... A ty? Bo bałam się, że...
- Poczekaj. Odetchnijmy spokojnie i zacznijmy jeszcze raz.
- Uff, okej. Wydaje mi się, że wczorajszy wieczór niewiele miał wspólnego z alkoholem. Myślę, że alkohol tylko dodał nam odwagi.
- A już się bałem, że nie będziesz chciała tego przyznać.
- Hej, a może ty się do czegoś przyznasz?
- Nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy jak teraz.
- To dlatego masz taką głupią minę?
- Przynajmniej nie szczerzę się jak pacjent psychiatryka.
Oboje zrozumieli coś, co mieli pod nosem już od lat. Rafał wstał tak gwałtownie, że talerze pospadały na podłogę i wziął Edytę w ramiona. Zatopili się w długim i namiętnym pocałunku, który miał wyrazić te wszystkie skrywane uczucia.
Nie mieli pojęcia, ile tak stali. Było idealnie. Rafał już chciał zdejmować bluzę (bo zrobiło się gorąco
), ale usłyszeli donośne pukanie do drzwi.
- Edi, jesteś tam? To ja, Gabi! Przyszłam pokazać ci zdjęcia Kaspianka!
- *%#$! - mruknęła Edyta do Rafała, niechętnie wyswobadzając się z jego objęć.
- Idź do łazienki i doprowadź się jakoś do normalności. Wyglądasz jak Kościlda. Seksowna Kościlda.
- Dzięki, Frankensteinie. A kto jej otworzy?
- No ja.
- A jak sobie coś pomyśli?
- To nie będziemy musieli się jej tłumaczyć. Idź. Już idę! - szybko zgarnął jedzenie z podłogi, talerze wrzucił do zlewu i poszedł otworzyć drzwi.
- Rafał! A co ty tutaj robisz? Czy Edytce znowu się coś stało?
- Nie, nie. Jestem... Hm, jej gościem. Zapraszam do środka. Edyta bierze prysznic. Miała... Dość intensywną noc.
- Ma to jakiś związek z tobą?
- Poniekąd.
- No, to pokaż małego Kaspiana!
- Chwileczkę. Jak długo już tu jesteś?
- Od wczorajszego wieczora.
- Co to za plamy na podłodze?
- Makaron z serem. Niefortunny wypadek. - uśmiechnął się pod nosem.
- Czekaj, czekaj... Jeśli to to co myślę, to... o rany. Spiknęliście się.
- Bingo!
- A... Ale jak?
- Ze szczegółami czy mam ich sobie oszczędzić?
- Może lepiej zwięźle.
- Szkoda. No, ale dobra. Krótko mówiąc, Edyta zaprosiła mnie na kolację w podziękowaniu za trening.
- Ta, jasne. Moja siostra biegnie tylko, jak ktoś ją goni.
- Serio, byliśmy przedwczoraj na siłowni. Chyba chce poprawić kondycję w związku z pracą.
- Ale numer!
- No, no i miałem już wychodzić, ale potknąłem się i zamiast w policzek pocałowałem ją w usta. A potem ona mnie. I ja ją. I ona mnie. A potem weszliśmy do mieszkania i znowu ją pocałowałem. A ona mnie. I ja ją. A potem przenieśliśmy się do sypialni...
- Stop, dalej już sobie dopowiem. O rany. Nie spodziewałam się tego.
- Ja też nie. Chciałem jej dać trochę czasu, ale chyba jest zadowolona z obrotu spraw.
- Cieszę się, naprawdę. Że moja siostra będzie wreszcie szczęśliwa. Mam nadzieję, że mój ojciec cię nie przekupił?
- Co? Za kogo ty mnie masz?
- To tylko żarcik. Chyba powinnam go stosować na każdym facecie Edyty.
- Każdym? To ilu ona ich miała?!
- Spoko. Poza Emilem, świeć Jeżu nad jego duszą, jesteś jedynym.
- Uff.
- Pamiętaj, że jak zrobisz jej krzywdę, nie będę oszczędzała twojego nabiału.
- Uhm, będę pamiętał.
Wreszcie świeża i pachnąca Edytka wyszła z łazienki, a Rafał poszedł pobiegać, żeby dać dziewczynom trochę prywatności.
- Rafał już mi wszystko powiedział.
- Uf, to dobrze. Nie chciałabym znowu się tłumaczyć.
- Z czego? Edyta, masz prawo do szczęścia. Masz prawo iść dalej.
- Wiem, wiem. Tak strasznie się bałam dzisiaj rano. Że, no wiesz. Że powie, że to pomyłka i żebyśmy o tym zapomnieli.
- Rafała nie znasz? Patrzy na ciebie jak młody cielak. W ogień by za tobą skoczył.
- Hihi, może i tak. Pokazuj tego Kaspianka. Ojej, jakie cudo! Cioci kruszynka! A tititi!
- Myślisz, że to coś na stałe?
- Związek z Rafałem? Nie wiem. Mam nadzieję. Chciałabym.
- To dobry facet. Od kiedy go znam, w życiu nie słyszałam o nim nic złego. No, może poza tym, że nie umie prać.
- Słyszałam historię o gatkach i skarpetach. Ale jaja!
- Ej, nie śmiej się ze mnie! A poza tym, gdzie on teraz mieszka?
- W jakiejś kawalerce na obrzeżach Oazy. Przez jakiś czas mieszkał u rodziców w Lucky Palms, ale chyba nie chciał im siedzieć na głowie.
- Hm, może pójdziecie za ciosem i zamieszkacie razem?
- Tak jakby w nocy mu to zaproponowałam. Obyśmy się pomieścili...
- No, to będę się już zbierać. Pora karmienia. Mam nadzieję, że wszystko wam się ułoży.
- Ja też mam taką nadzieję.
- Kocham cię, siostrzyczko. I przyjdźcie do nas któregoś dnia z Rafałem. Kaspian jest uroczy także na żywo!
- O ile nie brudzi pieluchy i mu się nie ulewa.
- Młoda, nie zapomnij, że sama zmieniałam ci pieluchy jak byłaś nieznośnym bachorkiem.
- Będziesz mi to całe życie wypominać, prawda? Ech... Ja ciebie też kocham.
Po wyjściu Gabrysi Rafał chciał się na coś przydać i wyczyścił łazienkę.
A wieczorem mieli czas tylko dla siebie
- Kiedy przeniesiesz swoje rzeczy?
- Jutro się za to zabiorę. O ile serio chcesz ze mną mieszkać. Zajmuję dwa razy więcej miejsca niż ty, a ty ledwo się tu mieścisz.
- Damy sobie radę.
- A co powiesz na romantyczny spacer? Teraz?
- Z przyjemnością!
- Wiesz... Będziemy mieszkać teraz razem... No i chciałem zapytać, czy nie chciałabyś tego zalegalizować.
- C-co? Ja...
- Czy nie chciałabyś zostać moją dziewczyną. Tak oficjalnie.
- Yyyy... Uff. Jasne, że tak. Jak wiesz, marzę o tym od liceum!
- Widzisz? Marzenia się spełniają!
- Proszę, to dla ciebie.
- Kwiatek! Boże, kiedy ja ostatnio dostałam kwiaty...
- A co powiesz na to, żebyśmy wrócili do domu i porobili... Ciekawsze rzeczy?
- Co masz na myśli?
- Chodź, to się dowiesz!
- No, to co to za ciekawe rzeczy? Specjalnie przebrałem się w piżamę na maraton kreskówek.
- Hmm, nie do końca to miałam na myśli...
Jak to się skończyło, każdy może się domyślić
***
Sielanka Rafała i Edyty trwała. Rafał mógł w spokoju trenować, podczas kiedy Edyta mogła udawać, że trenuje. Najczęściej wymieniała smsy z Gabi albo przeglądała internet.
Nie szczędzili sobie czułości nawet na siłowni
- &^$#! To moja mama! Szybko, ubieraj się, kowboju.
- Myślę, że akurat ja mógłbym wystąpić w samym ręczniku. Przychylniej by na mnie spojrzała.
- Zamknij się i wkładaj ciuchy!
- Maaaamuś! Jak miło cię widzieć!
- Co ty tu robisz, córeczko? Przecież masz problem z uniesieniem dwóch siatek zakupów!
- Trenuję. To znaczy, trenujemy z Rafałem.
- Dzień dobry.
- Ojej.
- Tak jakby jestem pani przyszłym zięciem.
- Haha! To wspaniale! Czekaj... Naprawdę? Edytko?
- Spotykamy się. Ale nie wiem, czy wytrzyma ze mną aż do oświadczyn. A co dopiero do ślubu...
- Och, no tak. Wiesz, Rafałku, Edyta ma duży problem z utrzymaniem porządku.
- Wcale nie!
- Jak jeszcze mieszkała z nami, to tylko za nią chodzić i sprzątać. A to talerzyk, a to kubeczek, a to coś...
- Mamo...
- Och, pani Marzyciel. Ostatnio sprzątałem jej łazienkę. Prysznic miała tak brudny, a odpływ zatkany, że prawie musiałem wzywać hydraulika. Na szczęście tata nauczył mnie paru rzeczy i sam sobie z tym poradziłem.
- Jak dobrze mieć takiego mężczyznę w domu! Mój Szczepan uwielbia takie robótki! Gdybyś chciał jeszcze czegoś się nauczyć, myślę, że mój mąż może wiele na ten temat powiedzieć!
- Będę miał to na uwadze, dziękuję.
- No, dzieci, ja muszę lecieć. Wpadnijcie kiedyś na obiad. Zrobię moje popisowe danie.
- Z miłą chęcią!
***
Tymczasem u Delacroix'ów trwał inny rodzaj sielanki zwany "jak zakochać się w bobasie i nie umrzeć z przesłodzenia". Daniel na jakiś czas zamknął cukiernię, żeby tylko móc się poświęcić swojemu pierworodnemu.
- A titi, maluszku tatusia! Tatuś nauczy cię piec pyszne eklerki, ciastka i torty... Oj, a może ty wcale nie chcesz gotować? A może chcesz być sportowcem? To raczej wujek Rafał cię tego nauczy...
Gabrysia nadal pracowała jako pianistka. Najczęściej na popołudnia i wieczory, stąd czas Kaspianowi mogła poświęcać od rana.
- A kto tu jest takim słodziaszkiem? A kto tu ma takie malunie rączki i stópki?
Często po pracy była po prostu wykończona.
- Ech, cały wieczór przy pianinie przyprawia mnie o ból karku!
- Myślę, że możemy temu zaradzić, kochanie.
Oczywiście w znany wszystkim sposób Edyty i Rafała
Jeden weekend Gabi i Daniel postanowili poświęcić na maraton po rodzicach. Zaczęli od Kai i Przemka. Po ślubie Przemek kupił stary dom w Newcrest, pasujący stylem do Kai. Kaja od zawsze chciała mieszkać w takim typowym, babcinym domku. Nigdy nie miała takiej możliwości (jej rodzice mieszkali w nowoczesnym domku, w późniejszym okresie mieszkała w Oazie w niewielkim, także nowoczesnym domku, aż osiadła z Gabi w Zatoczce w domku, który znacie z relacji), więc przeprowadzka do domu marzeń była czymś niesamowitym. Oczywiście, ściana sław musiała być
- Cześć, mamuś!
- Och, moja córunia! Cieszę się, że przyszliście. Przemek jest na konferencji. Może herbatki? Dostałam przepiękny serwis od Nataszy!
- Chętnie.
- No i jak sobie radzicie?
- Cóż, czasem jest trochę ciężko. Wiesz, Kaju, nocne wstawanie, przewijanie...
- Pamiętam to jakby to było wczoraj! Gabryśka tak się darła, jakby ją ze skóry obdzierali. A następnego dnia do pracy... I tak w kółko. Dziękowałam niebiosom jak poszła do szkoły. Ale ja byłam sama. We dwójkę zawsze jest raźniej.
- No tak. Teraz ja pracuję, Daniel zamknął restaurację na jakiś czas.
- Przecież i ja mogę wam pomóc.
- Wiem, mamuś, ale ty też masz swoją pracę.
- Niedługo zamierzam ustąpić młodszym. Wiesz, też nie jestem najmłodsza...
- Poczekaj jeszcze, mamo. Świetnie sobie damy radę.
Następnie udali się do Szczepana i Nataszy. Właśnie przygotowywali się do remontu, więc Gabi ostatni raz miała okazję popatrzeć na dom swojego dzieciństwa. Dziwne uczucie, że coś się zmieni.
W starym pokoju było wszystko. I pierwsza złowiona, oprawiona ryba, i pierwsze zbierane kamienie... Aż łza się w oku zakręciła. Daniel ze Szczepanem rozmawiali w salonie i z czegoś się zaśmiewali, a Gabi wspominała. Swoje pierwsze weekendy u taty... Ślub z Nataszą... Narodziny Edyty... Ech, piękne czasy.
Na koniec wrócili do Zatoczki, gdzie Kaspianek czekał na nich u Julie i Bernarda.
- Bonjour, Gabrielle! Jak ty pięknie wyglądasz!
- Dziękuję, Julie. Jak mały?
- Dasz wiarę, że cały czas spał? A nasza Amelie chyba się w nim zakochała!
- Niemożliwe.
- Ach, oui! Ciągle tylko powtarzała, że mogłaby mieć już swoje maleństwo! Niedługo się wyprowadza.
- Gdzie?
- A czy my kiedykolwiek wiedzieliśmy gdzie? Tym razem do tego swojego faceta. Jeszcze nie chce nam go przedstawiać, bo nie jest pewna, czy jej wyjdzie.
- To przeprowadza się, a nie chce go przedstawić? Dziwne.
- Ach, wszystko się ułoży. Chodźmy do Kaspiana!
***
Kilka lat później w domu Delacroix nastała wielka feta. Kaspian obchodził urodziny i wreszcie mógł oderwać się od kołyski.
- No już, chodź do mnie cukiereczku. Ciocia zmieni ci pieluszkę.
- Kto by pomyślał, że nasza Edi będzie taką troskliwą ciocią.
- Śmiej się dalej, tato, ale jak dorobisz się drugiego wnuka, to sam mu będziesz zmieniał pieluchy jak będę na akcji.
- Jeszcze zobaczymy - Szczepan uśmiechnął się pod nosem.
Edyta i Rafał nie szczędzili sobie miłości. Układało im się fantastycznie i wiedzieli, że to jest to. Edyta pięła się po szczeblach kariery, a Rafał dostał angaż jako kulturysta. Świetnie mu szło w nowej agencji- tym razem prowadzonej w stu procentach przez mężczyzn. Doświadczeni trenerzy pomagali mu się przygotować do zawodów, a Edyta wspierała go na każdym kroku. Mieli dla siebie mniej czasu, ale dzięki temu wykorzystywali go maksymalnie.
Daniel jak zwykle coś pichcił w kuchni. Prawie podskoczył, kiedy usłyszał cichy, przygaszony głosik.
- Cześć.
- Przyszłaś! Cześć, siostra! Coś się stało?
- Nie, nic. Wszystkiego najlepszego dla małego. Mogę do niego zajrzeć?
- Jasne!
Impreza się udała, rozmowom przy stole nie było końca, ale nie zrobiłam foty Kaspianowi jak zmieniał grupę wiekową
***
- Wiesz, Aleks, chyba skończyłam z wyjazdami.
- Na dobre?
- Na dobre. Zostaję na miejscu!
- W takim razie... Nasz długo odkładany ślub chyba ma rację bytu?
- Tak!
Sara była piękną, ale bardzo smutną panną młodą. Przed ceremonią siedziała samotnie na ławce i rozmyślała. Nigdy nie poznała swojego ojca, a teraz jej matka wyjechała do Champs Les Sims. Była redaktor naczelną konkurencyjnej gazety i wykorzystywała każdą okazję, żeby zwiedzać świat. Sara wysłała jej zaproszenie, ale bez przekonania, że się pojawi. Wiedziała, że matka nie ma czasu. Jak przez ostatnie kilka lat.
Nagle usłyszała stukot obcasów i znajomą melodyjkę w telefonie. Niechętnie podniosła wzrok i prawie wypuściła szklankę z rąk.
- Mama?
- Myślałaś, że sobie odpuszczę, co? Nigdy nie przegapiłabym ślubu mojej jedynej córeczki!
- Tak się cieszę!
Jak widać, goście dopisali. Oczywiście nie brakowało Rafała i Szczepana, ale stanęli w innej nawie i nie mogłam im cyknąć foty
- Ja, Aleksander Marzyciel, biorę sobie ciebie, Saro Rumianek, za żonę...
- Ja, Sara Rumianek, biorę sobie ciebie, Aleksandrze Marzyciel, za męża...
- ...i że cię nie opuszczę aż do śmierci!
- Aż do śmierci.
A po romantycznym ślubie... Densy na całego!
Pozdrawiam