Simwood pisze:Ta wysypka to pewnie przez całowanie się z Danielem
Co za nosiciel wirusów!
Pewno przyniósł coś z roboty
Lenna pisze:Cieszę się, że Aleksander wreszcie wyszedł z domu i poznał kogoś. Co prawda zmuszony, ale jednak xD
Miałam na niego inny plan, ale nie mam serca robić krzywdy moim simom
Lion pisze:Jestem za związkiem Edyty i Rafała! Na razie musi im wystarczyć przyjaźń, ale w przyszłości...
Dziś już się dowiesz
Ponieważ zaczęłam pracę może być mnie trochę mniej. Przygotowałam się do nowych wątków, ale niewiele ostatnio gram, także bądźcie cierpliwi
RELACJA XIV
O zdrajcy, małym przeskoku czasowym i szczęśliwych parach (młodych i starych).
Związek Eleny i Romea trwał w najlepsze. Chłopak zdecydował się wreszcie na oświadczyny, a w głowie Eleny powstawały piękne obrazy ślubu w białej sukni i pięknym otoczeniu.
Romeo, podobnie jak Elena, pracował w korporacji Landgraabów. Dziewczyna jednak szybko się wybiła i mogła więcej pracować w domu. Romeo coraz częściej wracał później...
- Już myślałam, że nie przyjdziesz!
- Przepraszam, kochanie. Ciężki dzień w pracy. Szef dał mi popalić...
- Wiktor czy Jackson?
- Wiktor. Od kiedy ożenił się z Ichtacą, wszystkie swoje siły przerzucamy na front Isla Paradiso...
- Przykro mi, że miałeś ciężki dzień. Ale chodź, bo rodzice czekają. Musimy omówić nasz wieczór zaręczynowy!
- Yyyy... Jak sobie życzysz.
- Romeo, wiesz już, co założysz?
- Hmm, jeszcze o tym nie myślałem.
- Nie martw się, coś wymyślę. Elenko, Twoja sukienka jest już gotowa. Jutro ją odbiorę.
- Dzięki, mamuś! Tatku, czy dekoracje do ogrodu przyjdą na czas?
- Jak najbardziej, cukiereczku. Romeo, co masz taką minę?
- Ciężki dzień w pracy, Marcelu.
- Nie dziwię się. Landgraabowie wyciskają ostatnie soki ze swoich pracowników. Dobrze, że Elenka przeszła do sekcji kadr i nie musi się tym zajmować. Mam nadzieję, że w końcu zdecyduje się przejąć po mnie firmę! - Marcel jest właścicielem firmy zajmującej się pozyskiwaniem nowych sportowców i trenowaniem ich. Firma zapewnia zakwaterowanie i odpowiednią dietę, negocjuje ceny i tak dalej.
- Haha, tatusiu! Po ślubie razem z Romeo się tym zajmiemy! Prawda, kochanie?
- Oczywiście.
Zastanawiacie się, czemu Romeo jest taki zmęczony? Cóż... Po pracy bardzo intensywnie zajmuje się sekretarką swojego szefa, Łucją Kluczyk
Łucja ma niewielkie mieszkanko na osiedlu studenckim, ponieważ kończy ostatni rok ekonomii.
Nadszedł czas wieczoru zaręczynowego.
- Elenko, mam nadzieję, że to ten odpowiedni facet.
- Też mam taką nadzieję, tatku!
- Jeśli nie, to skopię mu tyłek. Możesz na mnie liczyć!
- Haha, dziękuję!
Przyjęcie trwało w najlepsze (szkoda że w domu, a nie w ogrodzie
), ale Romeo nie mógł oderwać się od swojego telefonu.
- Co się dzieje, kochanie? Czemu nie jesteś w środku?
- Już idę, Elena, to szef ciągle wysyła mi instrukcje. Nie wiem, czy nie będę musiał wrócić do pracy...
- To okropne! W nasz dzień?! Zaraz do niego zadzwonię!
- Nie dzwoń, pogorszysz sytuację. Wyjdę na chwilę i zaraz wracam!
W rzeczywistości wyszedł tylko za drzwi a tam czekała na niego Łucja.
- Co ty tu robisz?! Kazałem ci wyraźnie nie przychodzić!!
- Byłam w twoim domu, ale gospodyni powiedziała mi, że już tam nie mieszkasz, a twoi dziadkowie są na twoich ZARĘCZYNACH!! Jak mogłeś mi nie powiedzieć? Nie wiązałabym się z tobą!
- Nie przesadzaj.
- I jak się bawisz, Elenko? Pięknie nam to wyszło, co?
- Tak myślę.
- Co to za mina, skarbie?
- Romeo jest jakiś dziwny...
- To pewnie przez pracę. No, i dla każdego faceta presja małżeństwa z kobietą taką jak ty jest ogromna!
- Może masz rację... Co to za krzyki?
- Pójdę sprawdzić.
- Zostań, mamo. Ja pójdę.
- No już, kochanie. Nie denerwuj się. Przecież wiesz, że jestem z nią tylko dla pieniędzy. Wezmę co moje i wyjedziemy daleko! Nie będziemy zależni od tych szuj, Landgraabów.
- Och, Romeo! No, dobrze... Skoro tak mówisz...
- CO TU SIĘ DZIEJE?
- Mhm... E...Elena?
- To ja myślałam, że ty się zaharowujesz dla nas, dla naszego związku, a ty... Ty bezczelna szujo! Zdradzałeś mnie!
- Nie przesadzaj, kotku, to taki niewinny flircik. Poza tym, to ona się na mnie rzuciła!
- Jaki niewinny flircik?! Nie chcę cię tu więcej widzieć!
- Oj, Elena, nic się nie stało! W przyszłą niedzielę bierzemy ślub!
- Chyba nie ze mną. Żegnam.
Elena nie mogła opanować łez
- Maaaamooo... Ten palant mnie zdradził! Obściskiwał się na ganku z sekretarką!
- Och, kochanie, tak mi przykro...
Wszystko usłyszał oczywiście Marcel, który jak obiecał córce, tak zrobił
- Ty gnido! Jak śmiałeś tak potraktować moją córeczkę?!
- To nie tak, Marcelu...
- Panie Lothario, jeśli już. Wynoś się stąd!
- Marcel, daj nam spokojnie porozmawiać!
- Nie chcesz po dobroci, to załatwimy to po mojemu.
- Ała, ała! Nie po twarzy, nie po mojej pięknej twarzy!
- I żebym cię tu więcej nie widział, rozumiemy się? Twoje rzeczy zostawię u państwa Monteki. A teraz zmiataj stąd, żebym nie musiał powtarzać drugi raz.
I Romeo zakończył swój wielki skok na kasę...
***
Rafał już od dawna wybierał się na treningi do Newcrest, w okolice Edyty. Po wielu tygodniach rozmawiania przez internet nadal nie odważył się zaprosić ją na spotkanie- nie chciał, żeby ktokolwiek źle o nim pomyślał. Od kiedy spotykał się ze swoją nową dziewczyną (której nikomu nie chciał przedstawić), wszystko było dla niego trudniejsze. Ale przecież nie chciał jej uwieść- po prostu pogadać i spędzać czas. Tego dnia mu się poszczęściło. Edyta właśnie wracała ze szkoły.
- Cześć, nieznajoma!
- O, cześć! Fajnie cię widzieć! Wracasz z treningu?
- Jestem w trakcie. Jak tam w szkole?
- Och, daj spokój. Mam tyle zadane, że się chyba nie uwinę. Chciałabym już być dorosła, haha!
- No, ja też bym chciał...
- Słucham?
- Ach, no bo jestem trochę wiecznym dzieckiem, haha!
- Aaaa, to wiele wyjaśnia!
- Dobrze się czujesz?
- Yyy, co masz na myśli?
- Jesteś jakaś dziwnie... Wykropkowana.
- Co?... O, nie! To pewnie coś zaraźliwego! Lepiej pójdę do mamy Gabrysi...
- No, to na razie. Daj znać, czy też powinienem iść do lekarza, haha!
- Dzięki, wielkoludzie. Papa!
***
U Gabrysi i Daniela trwała istna sielanka. Oboje pracowali, ale nawet po ciężkim dnu w pracy starali się znaleźć dla siebie trochę czasu. Kiedy Daniel wracał z pracy, Gabrysia zwykle się budziła i spędzali ze sobą kawałek nocy
Niesamowitymi zaletami mieszkania razem było między innymi:
- gotowanie przez Daniela
- własny ogródek uprawny (założony przez Daniela)
- wykonywanie masaży po graniu na skrzypcach (również przez Daniela).
***
TRZY LATA PÓŹNIEJ
Po kilku latach związku Przemek i Kaja wreszcie stanęli na ślubnym kobiercu
Na ślubie pojawił się oczywiście Szczepan z żoną i z córkami, a także Aleksander z Sarą jako osobą towarzyszącą (nie robiłam za dużo fotek
).
- Tak się cieszę, mamuś! Moje gratulacje i wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!
- No, stary, już myślałem, że do tego nigdy nie dojdzie! Gratulacje, i oby wam się poszczęściło!
- Dzięki, Szczepan!
- No, wreszcie jesteś pełnoprawną panią Marzyciel!
- Trochę to trwało, haha!
- Mam nadzieję, że Przemek będzie lepszym mężem niż ja bym był dla ciebie...
- Och, Szczepan. Wystarczy, że jesteś wspaniałym ojcem Gabrysi!
***
U Aleksandra i Sary miłość również kwitła. Od kiedy oboje ukończyli szkołę, Aleksander założył swoją firmę informatyczną, a Sara postanowiła pogodzić studia z pracą w dziennikarstwie. Chłopak po długim związku odważył się oświadczyć. Odpowiedź była oczywista- TAK!
***
Edyta miała kilka dni do wkroczenia w dorosłość. Umówiła się wieczorem z koleżankami do klubu, ale w ostatniej chwili zmieniły zdanie.
- Mhm, dobra, dzięki za informację. Mam nadzieję, że twój pies poczuje się lepiej. Pa!
Wracając do domu spotkała mężczyznę, którego skądś znała, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd...
- Co taka piękna istota robi sama o tej porze?
- Mieszka tu.
- Ach, Edyta, córka pana komendanta!
- Yyyy, znamy się skądś?
- Zeszłoroczny festyn komisariatu. Obsługiwałem stanowisko związane z kryminalistami, a ty przyszłaś zrobić sobie zdjęcie i odcisnąć palce. Porucznik Emil Nowak.
- O rany, faktycznie! Szkoda, że zgubiłam tą fotkę, była genialna.
- Na pewno jest w policyjnym archiwum, jeśli chcesz, to ci ją przyniosę.
- Dzięki!
- No cóż, może odprowadzić cię do domu?
- Nie trzeba, chyba, że myślisz że w pobliskich krzakach czai się złoczyńca?
- Nigdy nie wiadomo, ale rozumiem, że dasz sobie radę?
- Jasne. Jakbyś mógł, podrzuć fotkę mojemu tacie, okej?
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia!
***
Urodziny Edyty wiązały się również z wkroczeniem w wiek emerycki przez Szczepana. Na imprezie w ogrodzie Marzycieli pojawiło się wielu gości- rodzina i przyjaciele, między innymi Rafał i Emil.
- Czy nasz plan idzie po naszej myśli?
- Jak najbardziej, panie komendancie.
- Bardzo proszę, żebyś dbał o Edytę. Myślę, że awans jest ci potrzebny.
- Też tak myślę. Edyta to świetna dziewczyna, proszę się nie martwić.
- Cześć jubilatko, wszystkiego dobrego!
- Dzięki kolego! Miłej zabawy i smacznego!
- Haha, dzięki. Gdzie jest ubikacja? Muszę koniecznie umyć ręce.
- Na lewo w salonie. Moja mama ci pokaże.
- Uch, ale boli mnie głowa. Edi, macie coś przeciwbólowego?
- Mnie pytasz? Przecież to twoja mama ma aptekę w torebce.
- Wszystkiego najlepszego, siostrzyczko. Oby spełniły się wszystkie twoje marzenia o księciu na białym koniu!
- Wystarczy mi ktoś z dobrym poczuciem humoru...
- Na pewno się znajdzie!
- No, i ja mu na to mówię "panie, jak zamawiasz pianistkę, to nie licz, że w cenie sprzątam, prasuję i gotuję!", a on wtedy "no wie pani co, tyle pieniędzy za granie?". Ludzie wcale nie rozumieją, ile ciężkiej pracy trzeba, żeby grać tak jak ja.
- Masz rację!
- A ty to kto?
- Porucznik Emil Nowak. Bardzo miło mi cię poznać.
- Gabriela Marzyciel, córka komendanta. Gdzieś cię już widziałam...
- Na festynie komisariatu.
- O, tak właśnie!
Przed zdmuchnięciem świeczek Szczepan musiał przyjąć życzenia
- Wszystkiego najlepszego, brachu! Ale już jesteś stary!
- Dzięki, młody, serio.
- Wszystkiego najlepszego!
- Dziękuję, Kaju. Miło, że przyszłaś!
Czas zdmuchnąć świeczki...
- I co, taki stary to ja ci się będę podobał?
- Mój kochany, chyba takiego starego cię wolę! Przynajmniej poduszki nie będą latać co wieczór.
- Na to bym nie liczył...
Czas na Edytę...
"I żeby znalazł się ktoś, kto pokocha mnie najmocniej na świecie!"
- Hm, miło było cię zobaczyć. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Edytko!
- Dzięki! Hmm... Może któregoś dnia wyskoczymy gdzieś razem? Na kawę, czy coś...
- Bardzo chętnie. Odezwę się, jak będę wolniejszy w pracy.
***
Wracając do sielanki u Daniela i Gabrysi... Daniel już od ponad roku starał się o dofinansowanie do otwarcia cukierni. Szukał odpowiedniego miejsca, próbował nowych przepisów i starał się najmocniej jak się dało, aby jego małe "dziecko" wypaliło.
- Gabi, Gabi! Wróciłaś już?
- Tak, jestem. Co się stało? Czemu jesteś taki spocony?
- Biegłem trochę. Muszę ci coś powiedzieć! Pamiętasz, jak w zeszłym miesiącu rozmawiałem z dyrektorem Landgraabem?
- No pamiętam.
- Obiecał zasponsorować otwarcie cukierni, a także udzielił mi kredytu na niskie oprocentowanie. Gaba, mamy to! Mamy własną cukiernię!
- Daniel, to cudownie! Kiedy zaczynamy?!
- W przyszłym miesiącu.
- Muszę cię zapytać o coś jeszcze...
- Tak?
- Wyjdziesz za mnie?
- TAK! TAK!
- Nie spodziewałam się, że mnie uniesiesz.
- Muszę trenować przed przeniesieniem cię przez próg
Pozdrawiam