Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze!
Bardzo się cieszę, że nadal macie ochotę śledzić losy moich simów, a cieszy to tym bardziej, że dziś mija dokładnie rok, odkąd relacja ruszyła
Nie wiem, czy kiedykolwiek grałem tak długo tą samą rodziną, zaś tym razem choćbym chciał, nie umiem ich zostawić
Wiem, że Katrina i Lukas byli słabo wyeksponowani jako para, dlatego cieszę się, że słowami Emila udało mi się Was przekonać, iż było to piękne uczucie
MalaMi95 pisze:Emil powiedział, że nie kochał… to znaczy, że ta kosmitka to też nie było nic poważnego?
Początkowo Emil brał to za coś poważniejszego, jednak z perspektywy czasu obiektywnie stwierdził, iż było to jedynie zauroczenia – jak zauważyła
Lenna – przelotny romans
MalaMi95 pisze:Chociaż dla mnie, każda miłość jest piękna i wyjątkowa
Absolutnie tego nie neguję!
Galcia pisze:Nawiasem mówiąc, Judka też była moją pierwszą simką w czwórce. Mam na ten temat pewną teorię, ale nie będę tutaj przynudzać.
Zaintrygowałaś mnie – bardzo chciałbym tę teorię poznać!
Tymczasem zapraszam na relację!
W życiu naszych bohaterów nieco się pozmieniało. Hektor i Roza po wszystkich burzach, które razem przeszli, postanowili na stare lata zapewnić sobie ciszę i spokój. Kupili mały domek nad Morzem Windenburskim – było to totalne odludzie.
Mimo upływu lat uczucie Bergerów nie osłabło. Dlaczego więc zamieszkali w podwójnym domu?
Otóż chcieli mieć Fionę na oku. Simka jakiś czas temu zbzikowała, zaczęła rozmawiać sama za sobą i budziła ogólny niepokój swoich najbliższych.
Jak do tego doszło? Kilka lat temu Ian dostał propozycję pracy w Bridgeport. Ponieważ nie sprawdzał się najlepiej w roli posterunkowego, wspólnie z Debrą postanowili, że się tam przeprowadzą.
Niestety od momentu wyjazdu ani razu nie dali znaku życia. Wszelkie próby kontaktu z nimi również kończyły się fiaskiem, policji nie udało się niczego ustalić, Ian nigdy nie zjawił się na swoim nowym stanowisku pracy. Sthormowie po prostu przepadli. Zważywszy, że Debra była dla Fiony jak córka, a Milan niczym wnuk, było to dla niej bardzo dotkliwe.
Aby dobić Fionę i pogłębić jej rozpacz, niedługo po tym wydarzeniu Roza dostała cynk, iż jej agencja znalazła dowody na istnienie pozaziemskich form życia. Okazało się, że pod pretekstem szczepionki na tropikalną chorobę, która rzekomo miała stać się zagrożeniem dla simów, władze badały skład DNA wybranych mieszkańców. Artek był bezpieczny, co prawda w 1/4 miał sixamskie korzenie, jednak w jego genotypie nie było po nich śladu. W gorszej sytuacji była Liza.
Dla bezpieczeństwa małej pewnej nocy Nikki przybyła na Ziemię, aby zabrać ją do siebie. Dziewczynkę odprowadził Emil – nie mogło być tam więcej simów, aby nie wzbudzić niczyich podejrzeń.
Rozstanie z wnuczką ostatecznie zniszczyło psychikę Fiony. Jej priorytetem zawsze była rodzina, a bycie gospodynią domową przynosiło jej spełnienie. Utrata tylu najbliższych była zbyt bolesna…
W związku z powyższym Roza i Hektor postanowili się nią zająć. Nie zapominajmy jednak, że mieli na głowie jeszcze jednego podopiecznego – nastoletniego już wnuka, Aretasa.
Ares nie znosił najlepiej przeprowadzki na odludzie, gdzie mógł liczyć jedynie na towarzystwo dziadków i starej ciotki. Do tego chłopak był bardzo temperamenty i miał niewyparzony jęzor, niczym jego babcia, gdy sama była nastolatką.
- Ty chyba do reszty zwariowałeś!
- A ty mi na nic nie pozwalasz! Jesteś stary i nic nie rozumiesz!
- Chcesz zniszczyć swoje wciąż rozwijające się ciało!?
- Tatuaże mają być wyrazem ekspresji! To moje ciało, nie twoje, zrobię je, czy mi pozwolisz, czy nie!
- Tylko spróbuj podrobić mój podpis na zgodzie, a nogi z sam wiesz czego ci powyrywam!
- Żaden problem, podrobię podpis babci!
***
Można się zastanowić, dlaczego właśnie Hektor i Roza, którzy i tak mają sporo obowiązków, zajmują się Fioną. Otóż Emil również bardzo przeżył wyjazd córki. Przestał się uśmiechać, żartować, właściwie prawie przestał z kimkolwiek rozmawiać. Był gotów spać całymi dniami, zapominając o błahostkach, jak mycie zębów, czy regularny prysznic.
Sam zresztą też zmienił miejsce zamieszkania. Przeprowadził się do wiejskiej części Windrnburga, czyli tam, gdzie niegdyś znajdowała się przyczepa Hektora. Ulokował się jednak na innej działce, mianowicie w domu, w którym pomieszkiwał jako nastolatek. Odkupił go od Paskala po okazyjnej cenie – sim chciał jak najszybciej sprzedać nieruchomość i wrócić do rodzinnego Dziwnowa. Było przy tym widać, że wcześniej znacząco przybrał na wadze, przez co domniemywano, iż zapewne poważanie zachorował. Emil z kolei przeprowadził się głównie dlatego, że nie mógł patrzeć na pusty pokój po swojej córce. Nawet przechodzenie obok zamkniętych drzwi, które do niego prowadziły, było zbyt bolesne.
Tego dnia, o bardzo wczesnej porze (około 5:30) obudził go dzwonek do drzwi.
- Sto lat! – usłyszał, gdy tylko otworzył, po czym poczuł, że ktoś rzuca mu się na szyję.
- Dina? Ty tutaj?
- No jasne, jak mogłabym nie przyjechać na twoje urodziny!
- Wiesz, to bardzo miłe, dziękuję, ale zrozum, jeśli nie mogę tego dnia być z córką, to chcę być sam. Nawet moja mama nie przyjeżdża.
- No dobrze, ale nawet na chwilę mnie nie zaprosisz? Po przylocie zostawiłam bagaże w domu, po czym od razu przyjechałam do ciebie. Jestem wykończona.
Emil niechętnie zaprosił kuzynkę do kuchni. Wiedział, iż ta podróżuje po całym świecie, reklamując swoją Fundację. Do tego jej własny dom znajdował się w Wierzbowej Zatoczce, także nawet stamtąd miała kawałek, aby go odwiedzić. Usiadł więc z nią przy stole, choć wiedział, że będzie próbowała poruszać tematy, o których ten niekoniecznie chciałby rozmawiać.
- Co dziś planujesz?
- A co miałbym planować?
- Nie wiem, skoro nie chcesz świętować, to może idziesz do pracy? Jeszcze nie byłam w tym twoim bistro, chętnie bym coś u ciebie zjadła.
- Bistro nie zostało otwarte.
- Dlaczego?
- Jeszcze pytasz? Wiesz, że to wszystko działo się w tym czasie…
- Wiem też, że minęło kilka lat! Budynek stoi, dostałeś wszystkie pozwolenia, najwyższy czas ruszyć cztery litery!
- Pomyślę – stwierdził niechętnie, jasno dając do zrozumienia, że tego nie zrobi.
Dina posiedziała jeszcze chwilę, jednak widziała, że niewiele dziś wskóra. Wracając do domu postanowiła jednak za wszelką cenę pomóc kuzynowi, nawet jeśli on sam twierdzi, że tej pomocy nie chce. Uznała, że ktoś musi zrobić pierwszy krok za niego, a że sama należała do osób, które kochają działać, czuła, że będzie to jej nowa misja.
Niecałe półtora godziny po wyjściu od Emila była w swoim małym, nowoczesnym domku. Tam skorzystała z popularnego portalu, na którym simowie mogli umieszczać swoje CV, aby potencjalni pracodawcy sami mogli ich odnaleźć.
Bergerówna obdzwoniła wszystkich simów z okolicy, którzy byli zainteresowani pracą w gastronomii, a na rozmowy zaprosiła tylko tych, którzy mogli zjawić się u niej jeszcze tego samego dnia – gdy czuła siły do działania, nienawidziła czekać! Niestety, nie było łatwo…
- Jestem w pełni dyspozycyjna, ale chcę wolne weekendy, w tym piątki. Myślę, że to nie będzie problem.
- Nie no, gdzież… Kto by otwierał knajpę w weekendy…
- DYSCYPLINA…
- W prowadzeniu lokalu najważniejsza jest DYSCYPLINA!
"Nie wierzę, że ten człowiek wciąć żyje…"
- Jak mnie zatrudnisz, to uwierz, lala, nikt nie odważy się wyjść niezadowolony!
- Właściwie to nie mam jeszcze doświadczenia. Niedawno odkryłam, że gotowanie jest moją pasją i jestem w trakcie kursu kulinarnego.
- Cieszę się, kochana, że jesteś taka życiowa. Mój poprzedni szef był okropny, wszystko musiało być dosmażone i nawet tipsa nie można było zgubić w sałatce. Przecież to tylko moja strata!
"Tak, uśmiechaj się, przytakuj… Później zaczniesz się zastanawiać, skąd ci wszyscy simowie się wzięli..."
- Niedawno przyleciałem z Champ Les Sims. Nie ukrywam, pilnie potrzebuję jakiejkolwiek pracy.
- No cóż, doceniam szczerość…
***
Podczas gdy Dina całe popołudnie spędziła przeprowadzając rozmowy kwalifikacyjne, Emil zasnął na kanapie. Od dłuższego czasu żył tak, że gdzie nie usiadł, momentalnie odpływał. Dziś były jego urodziny, ale co gorsza, dokładnie tego dnia urodziny powinna mieć także Liza. Nikomu o tym nie mówili, ale przed wylotem małej obiecywali sobie, że właśnie tego dnia najpóźniej dojdzie do ich ponownego spotkania.
Zbliżała się noc, sim i tak musiał coś zjeść, wziął więc tort, który kurierem przysłała mu Fiona.
- Sto lat, Emil – powiedział sam do siebie bez entuzjazmu.
- Hola, hola, chyba miałeś z tym na kogoś zaczekać! – usłyszał nagle zza swoich pleców.
- Nikki?
- Tatuś!
- LIZA!
***
Dzięki obecności Lizy Emil w końcu się ogarnął. Nastolatka wraz z mamą została w Windenburgu na kilka dni. To sprawiło, że Lothario wprost odżył! Właśnie dlatego gdy dostał od Diny wiadomość, aby spotkali się w jego barze, niewiele myśląc postanowił tam pojechać. Owa knajpka mieściła się w Oazie Zdrój, czyli jego rodzinnym mieście. Teraz sim nareszcie czuł, iż mógłby się nią zająć. Nie spodziewał się jednak, że gdy tam zajdzie, ta będzie już prosperować…
- Dina, co tu się dzieje?
- No nareszcie! Uroczyste otwarcie, najwyższy czas, aby Bistro 'Lothario' ruszyło! Idź poznać swoich pracowników, Eva jest szefem kuchni, a Shing będzie kelnerować.
- Yyy, ale jak… Kiedy? Nic nie rozumiem…
- Nie mają doświadczenia, ale uwierz, brałam najlepsze, co było! Zresztą my też debiutujemy w tej branży, wszyscy wspólnie będziemy się uczyć!
- Rany, nie wiem, co powiedzieć… To znaczy, że zostajesz i mi pomożesz?
- Jasne! Moja Fundacja jest już na tyle popularna, że nie muszę być w ciągłych rozjazdach. To będzie moje nowe wyzwanie. Nasze wyzwanie!
- Uwierz, jestem tak zaskoczony, że wprost nie wiem, co powiedzieć… Dina, jesteś najlepsza!
Nowi pracownicy również całkiem nieźle się zapowiadali
Zaś na otwarciu pojawili się nawet Roza z Hektorem. Co prawda oboje wciąż pracowali – Brzoza jako konsultantka w agencji, zaś Berger od kilku lat był komendantem, jednak oboje ograniczali swoje obowiązki służbowe do minimum, przygotowując już młodszych do objęcia ich posad.
Obroty bistra wypadły całkiem nieźle jak na pierwszy dzień! Zmęczenie pracowników było jednak ogromne. Gdy tylko Dina wróciła do domu, od razu rzuciła się na łóżko i zasnęła.
- Nasza wspaniała wnuczka. Robi dla innych tyle dobrego, choć jej samej los nie oszczędzał.
- Och, Lukas, mamy cudowne dzieci, wnuki, już nawet prawnuki. Tak bardzo bym chciała, żeby wszyscy byli szczęśliwi…
- Hej, przecież ciągle czuwamy! Jednak muszą zaznać też smutku, inaczej nie docenią radości. Poza tym sama widzisz, oni bezustannie dbają o siebie nawzajem. To bezcenne. Nasi potomkowie są dobrymi simami.
- Masz rację, Luki. Cieszę się, że cię mam.
Tymczasem w domu Emila…
- Nareszcie wróciłeś!
- Mówię ci, Liza, to był zwariowany dzień. Wyobraź sobie, że Dina obudziła moje bistro do życia.
- A myślisz, że kto jej pomógł wykraść klucze i dokumenty?
- No wiesz, dwie intrygantki! – powiedział, po czym szeroko się uśmiechnął. – Gdzie mama?
- Wróciła do domu.
- A ty?
- Mój dom jest tutaj! Zanim powiesz cokolwiek, jestem już na tyle duża, że zdaję sobie sprawę z zagrożenia. W razie czego zawsze mogę wrócić na Sixam, ale wolę być tu. Tamtejsi naprawdę krzywo patrzą na pół-kosmitów... Poza tym zagrożenie jest już mniejsze, mama razem z kilkoma znajomymi wymazała pamięć paru simom z agnecji. To co, znajdzie się dla mnie jakiś kąt do spania?
- Nawet nie zadawaj takich pytań – stwierdził, czując jak przepełnia go radość.
C.D.N.
Nie wiem kiedy, ale nastąpi…
W międzyczasie mam mały spoiler, który wiąże się z prośbą do Was – Emil desperacko szukając miłości, zgłosi się do simowej
Randki w Ciemno. Mam więc do Was pytanie, może znalazłyby się 3/4 osoby, które zechciałyby stworzyć dla niego kandydatki (każda osoba po jednej rzecz jasna)?
Jedyne ograniczenie z mojej strony to prośba, aby używać tylko rzeczy z gry (bez CC), resztę zostawiam pełnej swobodzie – czy będzie to po prostu ładna simka, babo-chłop, mroczna postać, czy też osoba na pierwszy rzut oka reprezentująca jakąś subkulturę – całkowita dowolność. Wiem, że każdy ma swoje sprawy/obowiązki itp. itd., ale może lubicie czasem pobawić się w CAS-ie i mielibyście ochotę wspomóc potomka Dona w poszukiwaniu miłości? Byłoby mi bardzo miło!