Relacja 123 - Zabójcze Bara-Bara
Od ucieczki Błażejka w kosmos minęło kilka dni. Gdy Beatka myślała, że za szybko nie zobaczy ani męża, ani swojej rakiety kosmicznej, ten wrócił do domu, myśląc, że zostanie przywitany jak jakiś Gagarin, czy inny znany kosmonauta.
- Witajcie! Powracam z kosmicznej podróży po wielu dniach...
Niestety, Błażeja przywitała tylko Beatka, i to nie chlebem i solą - wręcz przeciwnie.
- NO I WRÓCIŁA, NASZA GWIAZDA! TY NĘDZNA KUPO RESZTEK PO OBIEDZIE, JAK MOGŁEŚ UCIEC BEZ SŁOWA I WYLECIEĆ W KOSMOS BEZE MNIE?! CO TY SOBIE WYOBRAŻAŁEŚ?! KRADNIESZ MI MARZENIA, ZOSTAWIASZ MNIE I NIC NIE MÓWIĄC LECISZ W KOSMOS, NIE ZWAŻAJĄC NA SWOJE PROBLEMY Z SERCEM! NA SCHAB Z KOŚCIĄ, JEŚLI MYŚLISZ, ŻE CI WYBACZĘ TO JESTEŚ W BŁĘDZIE! Z NAMI KONIEC, CHCĘ ROZWODU!
- Ale...Ale...Ale Kruszynko, to wszystko nie tak...
Na szczęście po płaczu na wycieraczce pod drzwiami wejściowymi, Becia zgodziła się wybaczyć mężowi, pod warunkiem, że zrobi jej na obiad dwadzieścia mielonych. By przypieczętować odwołany rozwód, para postanowiła trochę pobarabarzyć w rakiecie kosmicznej.
- No Beatko, dawno nikt mnie tak nie wymęczył, ja się boję, że to już jestem za stary na takie ekscesy miłosne...
- Oj daj spokój pulpeciku, stary ale wariat!
Becia to fajtłapa, wychodząc z rakiety potknęła się i wywinęła orła.
- Aaaaa, na schab z kością, kto wymyślił wejście do rakiety na takiej wysokości.
Upadek Bećki spowodował taki huk, że usłyszał go Adam, który był właśnie u Bereniki.
- Przybiegłem, bo usłyszałem huk jakby jakiś marsz narodowców przechodził ulicą, pomyślałem, że dołączę, a tu jednak tylko pani Beata się wyrąbała, wracam do Bereniki.
Błażejek też nie okazał się zbyt pomocny wobec upadku małżonki.
- Oj Beatka, wstawaj z tej trawy, ja nie mam siły cię podnosić, bo mi jeszcze kręgosłup padnie. Zresztą dziwnie się czuję, w sercu mnie jakoś kuje, to chyba przez to, że jak byłem w kosmosie to zapomniałem o lekach na serce
Beata nie miała wyjścia i musiała sama wstać z trawy, na którą się wywaliła.
- Wiecie co, zero z was pomocy, damę się podnosi jak upada, a nie szukają wymówek jak ból serca by nie pomóc i olewa, co z was za dżentelmeni... Idę coś zjeść, ten seks w kosmosie mnie wykończył.
- Beatka, zaczekaj bo jakoś dziwnie mi się kręci w głowie od kiedy wylądowaliśmy... Ja się boję, że mam zawał.
Chwilę później Błażejek stracił równowagę i runął na kolana.
- Kruszynko, dzwoń po pogotowie, to bara-bara w kosmosie była dla mnie chyba zbyt zabójcze.
NNiestety, Beatka nie zdążyła zadzwonić po pogotowie, bo Błażejek zemdlał całkowicie i przestał dawać jakiekolwiek odznaki życia...
- Oj Błażej, ty weź nie wymyślaj, przyznaj się po prostu, że jesteś życiową pierdołą i nie miałeś siły mnie podnieść z tej podłogi. Ale nie oczekuj, że ja będę lepsza, teraz ja ci nie pomogę wstać, ciekawe czy ci będzie do śmiechu.
Chyba jednak Błażejek wcale nie udawał przed Beatą, bo wkrótce na posesji rodziny Kiwak pojawił się Mroczny Kosiarz, którego zauważył Adam.
- Pani Beato, pan Błażej chyba wcale nie udaje, tam tyłu idzie jakiś zakapturzony ziomek i nie wygląda wcale na prawilną mordeczkę wyznającą JP na 100%.
- Na pierożki z kapustą i grzybami... Zabarabarowałam męża na śmierć, ale przypał.
Wkrótce na miejscu tragedii pojawiła się reszta rodziny - Benio, Gaja i Berenika.
- Ty, Beniek, myślisz, że jak tato kipnął to dostaniemy jakiś spadek? Przydałby mi się nowy laptop, albo maszynka do kręcenia szlugów...
- No w sumie to bym nie narzekał na jakąś skromną sumkę w spadku, miałbym akurat na pokój dla dziecka, czytałem ostatnio parę książek o tym jak powinien wyglądać pokoik dla niemowlaka...
- Oj zamknijcie się! Wasz ojciec umiera, a wy już sobie jego spadek wydajecie, stojąc nad jego ciałem. Ale swoją drogą widziałam ostatnio taką piękną kołyskę w katalogu...
Mroczny Kosiarz okazał się lovelassem.
- Hej loszki, może chcecie podotykać moją kosę?
- Co to za tekst na podryw, już Benio ma lepsze
- Oj daj spokój foczko, na pewno masz ochotę się nią trochę pobawić
- Ty weź już lepiej zabierz mojego ojca ze sobą, bo się pogrążasz
- To co, może podasz mi swojego fejsa laseczko?
- Ty weź się ode mnie już odpierdziel, ja mam męża i jak on cię zaraz dopadnie... Właśnie, mąż, gdzie jest ta niedorajda w ogóle?
Niedorajda tymczasem w najlepsze dyskutował ze swoją matką o spadku, podczas gdy Adam robił relację ze śmierci niedoszłego teścia na snapie.
- No i jak mama myśli, gdzie tato mógł schować spadek? I co w nim zapisać?
- Na schab z kością, pojęcia nie mam, kiedyś coś wspominał o jakimś sejfie w gabinecie... Mam nadzieję, że schował jakieś oszczędności dla nas, przyda się zastrzyk gotówki bo ostatnie pieniądze ze spadku od wuja Bożydara wydałam na rakietę kosmiczną...
- Ej, możecie stanąć koło zwłok i udawać załamanych? Wrzucę to potem też na simtube, może dzięki temu będę sławnym youtuberem...
Berenika miała okazję popodziwiać Mrocznego Kosiarza w nieco inny sposób, niż każdy inny.
- Heh, ten cały Mroczny Kosiarz ma całkiem niezły tyłeczek...
- Dobra, skoro loszki nie są chętne na małe co nie co, to kończymy to przedstawienie. To Twój koniec Błażeju Kiwaku, idziesz ze mną na spotkanie z rodzicami i teściami. Apolonia się ucieszy, jak cię zobaczy!
No cóż, każdy się rodzi, by potem umrzeć, a kto umarł, ten nie żyje. Życie Błażeja Kiwaka na pewno należało do udanych, ale dobiegło końca, tak samo jak końca dobiegła rola tej postaci w relacji. Spoczywaj w pokoju, Błażejku, życiowa ciapo. [*]
Mroczny po skończonej pracy mógł udać się na odpoczynek.
- A może ty mała miałabyś ochotę pomacać moją kosę? Jest na prawdę wielka!
- A spadaj czarna pało, ojciec mi umarł, mam inne rzeczy teraz na głowie. Muszę teraz wymyślać wymówki wykorzystując to, by nauczyciele nie czepiali się mnie za jaranie szlugów i wagarowanie...
Do Beci dopiero po zabraniu ciała męża doszło, że została wdową.
- Ty zakapturzony kościotrupie, najpierw zabrałeś mi ojca, potem matkę, a teraz śmiesz zabierać mi męża? Na bigos z kiełbachą, co ty sobie wyobrażasz, że jesteś panem życia i śmierci?! ODDAWAJ MI GO NATYCHMIAST, KIM JA TERAZ NIBY MAM POMIATAĆ?!
- Niech się pani uspokoi, bo wypomnę pani zaraz jak zabiła pani pustelnika w lesie! Było nie uprawiać seksów w kosmosie, to by pani mąż żył! A teraz spadam, mam jeszcze kilka ciał do zabrania.
Biedna Bećka, została wdową i mimo że niedawno chciała rozwodzić się z mężem, to okropnie zniosła fakt, że to koniec jej małżeństwa.
- Mój Błażejek, mój biedny pulpecik... Już nigdy go nie zobaczę, nie nazwę ciapą, niedojdą, pantoflem, pierdołą... Już nigdy nikt nie nazwie mnie "kruszynką"... Eh, nawet nie mam ochoty nic jeść, bez niego nic nie będzie już smakowało tak samo.
Nie załamuj się, Beatko, nie załamuj, kiedyś nauczysz się żyć bez swojego pulpecika.