Re: Świat Według Beaty
: 02 cze 2016, 22:53
Relacja 97 - Dorwać Leokadię
Impreza trwała na całego, i poniosła jej uczestników do ogródka, gdzie w oczy rzuciła im się szopa, która pojawiła się znikąd.
- Benio, czy rodzice wybudowali coś w ogródku? Bo tego chyba wcześniej nie było... Czy ja już mam taką mafazę, że mam zwidy?
- Ja nie chcę nic mówić, ale dobiegają stamtąd głosy...
- Może to jacyś uchodźcy się schowali, ja bym zadzwonił po policję...
- Drzwi są zamknięte, a ciekawe co tam się odpierdziela, odsuńcie się, wyważę te drzwi, hehe, zobaczycie ziomeczki ile dają ćwiczenia na siłce, nie ma co dzwonić po policję, bo weźcie z tymi bagietami, ja wyznaję JP na 50%
Czemu na 50% a nie na 100%?
- Bo się boję...
Tak, ćwiczenia na siłce tyle dają, że po uderzeniu w drzwi, były one dalej całe, a Adaś wylądował na ziemi.
- Ała, te drzwi to chyba z tytanu kurde, aż mnie łeb rozbolał, one są chyba antywyważeniowe czy coś...
Drzwi wyważyć spróbował Benio i udało mu się za pierwszy razem. A to ponoć Adaś chodzi codziennie na siłownię.
- Tak to się robi!
- Mrrr, Benio, ja nie wiedziałam, że z ciebie taki siłacz!
- Oj no Gaja weź bo się zarumienię
- Wrażliwy, mądry, silny - po prostu mam chłopaka ideała!
- Oj Gajuś no, nie przy wszystkich... Mów dalej, mów dalej, co tak zamilkłaś...
Na szczęście Beata i Błażej dalej żyli, choć nikt nie zwrócił uwagi, że to oni byli uwięzieni w szopie.
- Patrz pulpeciku, nie ma nas kilka godzin, a oni zamiast nas szukać, to sobie imprezy urządzają, a ja tu już z głody prawie umieram.
- I nawet nie zauważyli, że to my byliśmy tu zamknięci, dzieci się dochowaliśmy...
Rodziców dopiero po chwili zauważyła Berenika.
- Mama... Tata... A co wy robicie w tej szopie? Mieliście być na wakacjach... I nie myślcie sobie, że tą imprezę urządziłam ja, to był Benia pomysł, ja przecież jestem grzeczną dziewczynką i chodzę spać po 22.
Po tym jak Becia się w końcu najadła, razem z Błażejkiem zwołała rodzinną naradę w salonie, by opowiedzieć im o tym, jak Leokadia próbowała ich zabić.
- ... I tak właśnie zostałam z waszym ojcem przez tą psychopatkę zamknięta w szopie
- Kochanie, może łagodniej, to jednak dalej moja mama...
- KTÓRA PRÓBOWAŁA CIĘ ZABIĆ, ocknij się Błażejek, bo masz chyba śledzia zamiast mózgu
- A tak w ogóle to musimy ją znaleźć, bo jak się dowie, że przeżyliśmy to wróci i kij wie co wymyśli, ona nie spocznie póki nie wybije naszej rodziny. Swoją drogą, na pulpety babuni, Benio co to za imprezy w środku tygodnia? Masz szlaban, jeszcze mi tutaj Berenikę gorszysz, a to takie spokojne dziecko...
- Ale tą imprezę nie zrobił Benio, tylko...
- A ty Gaja co tutaj robisz o takiej porze? Ja się martwię, że twoi rodzice będą się o ciebie martwić!
- Ale panie Błażeju, moi rodzice to ten no... Oni są... To ja już pójdę, do zobaczenia wszystkim!
- Super, znowu obrywa mi się przez Bereniką, a własna dziewczyna nawet nie staje w mojej obronie
- Oh daj spokój, marudzisz jak baba w ciąży... Patrz zresztą jaki mózg ma nasza babcia, ten pomysł z szopą to mistrzostwo! Chociaż jedna osoba w rodzinie mi się udała.
- Berenika, twoja rodzina to jedna wielka patola... Coraz bardziej mi się podobasz!
Beata i Błażej mieli przed sobą bardzo ważne zadanie - odnaleźć Leokadię. Po odwiedzeniu kilu miejsc w których mogłaby być, Błażej wpadł na pomysł, że ukryć się mogła na Wzgórzach w Willow Creek, gdzie jeździł z nią na wakacje.
- Pulpeciku, ty jesteś pewny, że ona tu może być? Przecież mogła dawno uciec gdzieś daleko, to przecież wariatka!
- Ona uwielbiała to miejsce, więc musi tu być, skoro nie było jej w domu, w którym z nią mieszkałem, ani u jej siostry, ani u listonosza...
Kilka metrów dalej, Leokadia w najlepsze ogrzewała się w samej bieliźnie pod ognieskiem. Czyli Błażejek miał rację, że właśnie tutaj mogła się ukryć. xD
- Boże, jak zimno się robi... Ciekawe czy ta otyła locha i mój syn jeszcze żyją... Chociaż ta pewnie się skusiła na to zatrute jedzenie, to obżartuch, miałam dobry pomysł. A Błażej też pożałuje, że zostawił starą matkę na pastwę kryminału!
Bećka wczuła się w poszukiwanie teściowej bardzo mocno.
- Beatka, kruszynko, ty serio myślisz, że ona schowała się w krzakach?
- No co, ja bym się w takich schowała... Ała, chyba się zaklinowałam... Błażejek pomóż! O fuj, zaraz puszczę pawia, ręka wpadła mi w kupsko...
- Beata, ja nie chcę nic mówić, ale moja mama sobie stoi dziesięć kroków od nas pod ogniskiem...
Beci udało się wyjść z krzaczków i razem z Błażejkiem ruszyli pogromić mistrzynię zła - Leokadię.
- No tutaj mama jest, jak się mama czuje? Nie przeziębiła się mama? Mogła mama chociaż zadzwonić, a nie znikać i nas mordować...
- A dziękuję syneczku, wszystko w porządku... Miło, że pytasz o to starą matkę...
- BŁAŻEJ TY ŚLEDZIU, ŁAP JĄ I DZWOŃ PO GLINY A NIE JESZCZE SIĘ NIĄ MARTWISZ!
Beatka niepotrzebnie się darła, bo Leokadia mimo wieku ma jeszcze krzepę i zaczęła uciekać ile sił w nogach.
- Nie złapiecie mnie, trenowałam w więzieniu, za młodu brałam udział w maratonach. Zresztą znając tego grubasa, to się zmęczy za minutę, bo jedyny sport jaki ona uprawia to jedzening.
W pogoń za matką ruszył Błażejek.
- Stój, mamo! Boże, skąd ona ma tyle siły... MAMO, STÓJ NO, JA MAM ASTMĘ, JA NIE MOGĘ BIEGAĆ, JA SIĘ BOJĘ, ŻE SIĘ UDUSZĘ I MNIE POCHOWAJĄ
- Morduje, ucieka, ukrywa się, ja nie mam na to siły, nie będę jej gonić jak jakaś wariatka... Zresztą jestem głodna, nie wolno biegać z pustym brzuchem
Lodzia ma pecha - potknęła się o kamień i wywaliła w krzaki, w których wcześniej szukała ją Beatka.
- Ała! Głupi kamień, że też musiał mi wyrosnąć pod nogami! JEGO TEŻ ZAMORDUJĘ! O fuj, trafiłam ręką w kupę... Że też musiałam wywalić się w krzaki, których używałam jako toaletę...
Błażejkowi udało się dorwać mamę.
- Szczęście, że się wywaliłaś, bo bym cię nie złapał. A teraz wyłaź z tych krzaków i ręce do góry... JESTEŚ ARESZTOWANA! A nie zaraz... przecież ja nie jestem z policji, ale przypał, coś mi się pomyliło
Beatka tymczasem zajęła się czymś innym...
- Ale przyjemnie... A tamci niech się bawią w berka...Puściłam bąka hihi, aż bąbelki się pojawiły
Leokadia tymczasem znowu zdążyła uciec Błażejowi, jednak tym razem w ślepy zaułek - bo uciekła na skarpę.
- O kurde... JEŚLI MNIE NIE ZOSTAWICIE W SPOKOJU TO SKOCZĘ!
Błażej i Beatka otoczyli Lodzię, więc tym bardziej nie miała jak tym razem uciec.
- Jak myślisz pulpeciku? Skoczy? Obstawiam 5 dych... Albo 4, muszę mieć dychę na hot-dogi na stacji paliw...
- Becia, ja cię proszę, to moja matka, która chce właśnie popełnić samobójstwo... Stawiam pięć dych, że nie skoczy.
Po zakładach na temat tego, czy Lodzia odważy się zabić, przyszła pora na negocjacje z samobójczynią.
- Niech mama nie skacze! Niech mama nie podejmuje pochopnych decyzji! Niech mama myśli racjonalnie!
- Daj spokój, niech skacze, przynajmniej będzie święty spokój od tej psychopatki, ja mam już dość tego szukania i łapania jej, głodna jestem jak nie wiem
- Ja do więzienia nie wrócę, nie chcę tam spędzić resztę życia i umrzeć! JAK UMIERAĆ TO SPEKTAKULARNIE! GERONIMO!
#UPS
- MAMOOO! NIEEEE! BEATKA, TRZEBA COŚ ZROBIĆ, ONA SKOCZYŁA Z TEJ SKARPY DO MORZA, TO BARDZO WYSOKO, NA PEWNO NIE PRZEŻYŁA!
- Nie panikuj, taka z niej matka, jak ze mnie Dżoanna Krupa. Przynajmniej nie musimy się już przejmować, koniec tego bigosu. A teraz chodź na jakieś hamburgery, bo w brzuchu mi burczy,
- Może powinniśmy zadzwonić po policję, ja nie chcę mieć kłopotów... Zresztą, nie mogę uwierzyć, moja mamusia... Ona w głębi duszy była dobrą osobą, tylko się pogubiła...
- Tak, pogubiła, na pewno, dlatego próbowała w swoim życiu zamordować kilka osób, a na koniec zrzuciła się z klifu... POGUBIONA! Dobra, dzwoń po policję, niech szukają ciała, spiszą zeznania i jedziemy coś jeść, bo schudnę i jeszcze nabawię się anoreksji i umrę, a za dużo na dziś trupów
Martw się anoreksją, Beatko, martw, ale możesz być pewna, że teściową masz z głowy na zawsze.
Impreza trwała na całego, i poniosła jej uczestników do ogródka, gdzie w oczy rzuciła im się szopa, która pojawiła się znikąd.
- Benio, czy rodzice wybudowali coś w ogródku? Bo tego chyba wcześniej nie było... Czy ja już mam taką mafazę, że mam zwidy?
- Ja nie chcę nic mówić, ale dobiegają stamtąd głosy...
- Może to jacyś uchodźcy się schowali, ja bym zadzwonił po policję...
- Drzwi są zamknięte, a ciekawe co tam się odpierdziela, odsuńcie się, wyważę te drzwi, hehe, zobaczycie ziomeczki ile dają ćwiczenia na siłce, nie ma co dzwonić po policję, bo weźcie z tymi bagietami, ja wyznaję JP na 50%
Czemu na 50% a nie na 100%?
- Bo się boję...
Tak, ćwiczenia na siłce tyle dają, że po uderzeniu w drzwi, były one dalej całe, a Adaś wylądował na ziemi.
- Ała, te drzwi to chyba z tytanu kurde, aż mnie łeb rozbolał, one są chyba antywyważeniowe czy coś...
Drzwi wyważyć spróbował Benio i udało mu się za pierwszy razem. A to ponoć Adaś chodzi codziennie na siłownię.
- Tak to się robi!
- Mrrr, Benio, ja nie wiedziałam, że z ciebie taki siłacz!
- Oj no Gaja weź bo się zarumienię
- Wrażliwy, mądry, silny - po prostu mam chłopaka ideała!
- Oj Gajuś no, nie przy wszystkich... Mów dalej, mów dalej, co tak zamilkłaś...
Na szczęście Beata i Błażej dalej żyli, choć nikt nie zwrócił uwagi, że to oni byli uwięzieni w szopie.
- Patrz pulpeciku, nie ma nas kilka godzin, a oni zamiast nas szukać, to sobie imprezy urządzają, a ja tu już z głody prawie umieram.
- I nawet nie zauważyli, że to my byliśmy tu zamknięci, dzieci się dochowaliśmy...
Rodziców dopiero po chwili zauważyła Berenika.
- Mama... Tata... A co wy robicie w tej szopie? Mieliście być na wakacjach... I nie myślcie sobie, że tą imprezę urządziłam ja, to był Benia pomysł, ja przecież jestem grzeczną dziewczynką i chodzę spać po 22.
Po tym jak Becia się w końcu najadła, razem z Błażejkiem zwołała rodzinną naradę w salonie, by opowiedzieć im o tym, jak Leokadia próbowała ich zabić.
- ... I tak właśnie zostałam z waszym ojcem przez tą psychopatkę zamknięta w szopie
- Kochanie, może łagodniej, to jednak dalej moja mama...
- KTÓRA PRÓBOWAŁA CIĘ ZABIĆ, ocknij się Błażejek, bo masz chyba śledzia zamiast mózgu
- A tak w ogóle to musimy ją znaleźć, bo jak się dowie, że przeżyliśmy to wróci i kij wie co wymyśli, ona nie spocznie póki nie wybije naszej rodziny. Swoją drogą, na pulpety babuni, Benio co to za imprezy w środku tygodnia? Masz szlaban, jeszcze mi tutaj Berenikę gorszysz, a to takie spokojne dziecko...
- Ale tą imprezę nie zrobił Benio, tylko...
- A ty Gaja co tutaj robisz o takiej porze? Ja się martwię, że twoi rodzice będą się o ciebie martwić!
- Ale panie Błażeju, moi rodzice to ten no... Oni są... To ja już pójdę, do zobaczenia wszystkim!
- Super, znowu obrywa mi się przez Bereniką, a własna dziewczyna nawet nie staje w mojej obronie
- Oh daj spokój, marudzisz jak baba w ciąży... Patrz zresztą jaki mózg ma nasza babcia, ten pomysł z szopą to mistrzostwo! Chociaż jedna osoba w rodzinie mi się udała.
- Berenika, twoja rodzina to jedna wielka patola... Coraz bardziej mi się podobasz!
Beata i Błażej mieli przed sobą bardzo ważne zadanie - odnaleźć Leokadię. Po odwiedzeniu kilu miejsc w których mogłaby być, Błażej wpadł na pomysł, że ukryć się mogła na Wzgórzach w Willow Creek, gdzie jeździł z nią na wakacje.
- Pulpeciku, ty jesteś pewny, że ona tu może być? Przecież mogła dawno uciec gdzieś daleko, to przecież wariatka!
- Ona uwielbiała to miejsce, więc musi tu być, skoro nie było jej w domu, w którym z nią mieszkałem, ani u jej siostry, ani u listonosza...
Kilka metrów dalej, Leokadia w najlepsze ogrzewała się w samej bieliźnie pod ognieskiem. Czyli Błażejek miał rację, że właśnie tutaj mogła się ukryć. xD
- Boże, jak zimno się robi... Ciekawe czy ta otyła locha i mój syn jeszcze żyją... Chociaż ta pewnie się skusiła na to zatrute jedzenie, to obżartuch, miałam dobry pomysł. A Błażej też pożałuje, że zostawił starą matkę na pastwę kryminału!
Bećka wczuła się w poszukiwanie teściowej bardzo mocno.
- Beatka, kruszynko, ty serio myślisz, że ona schowała się w krzakach?
- No co, ja bym się w takich schowała... Ała, chyba się zaklinowałam... Błażejek pomóż! O fuj, zaraz puszczę pawia, ręka wpadła mi w kupsko...
- Beata, ja nie chcę nic mówić, ale moja mama sobie stoi dziesięć kroków od nas pod ogniskiem...
Beci udało się wyjść z krzaczków i razem z Błażejkiem ruszyli pogromić mistrzynię zła - Leokadię.
- No tutaj mama jest, jak się mama czuje? Nie przeziębiła się mama? Mogła mama chociaż zadzwonić, a nie znikać i nas mordować...
- A dziękuję syneczku, wszystko w porządku... Miło, że pytasz o to starą matkę...
- BŁAŻEJ TY ŚLEDZIU, ŁAP JĄ I DZWOŃ PO GLINY A NIE JESZCZE SIĘ NIĄ MARTWISZ!
Beatka niepotrzebnie się darła, bo Leokadia mimo wieku ma jeszcze krzepę i zaczęła uciekać ile sił w nogach.
- Nie złapiecie mnie, trenowałam w więzieniu, za młodu brałam udział w maratonach. Zresztą znając tego grubasa, to się zmęczy za minutę, bo jedyny sport jaki ona uprawia to jedzening.
W pogoń za matką ruszył Błażejek.
- Stój, mamo! Boże, skąd ona ma tyle siły... MAMO, STÓJ NO, JA MAM ASTMĘ, JA NIE MOGĘ BIEGAĆ, JA SIĘ BOJĘ, ŻE SIĘ UDUSZĘ I MNIE POCHOWAJĄ
- Morduje, ucieka, ukrywa się, ja nie mam na to siły, nie będę jej gonić jak jakaś wariatka... Zresztą jestem głodna, nie wolno biegać z pustym brzuchem
Lodzia ma pecha - potknęła się o kamień i wywaliła w krzaki, w których wcześniej szukała ją Beatka.
- Ała! Głupi kamień, że też musiał mi wyrosnąć pod nogami! JEGO TEŻ ZAMORDUJĘ! O fuj, trafiłam ręką w kupę... Że też musiałam wywalić się w krzaki, których używałam jako toaletę...
Błażejkowi udało się dorwać mamę.
- Szczęście, że się wywaliłaś, bo bym cię nie złapał. A teraz wyłaź z tych krzaków i ręce do góry... JESTEŚ ARESZTOWANA! A nie zaraz... przecież ja nie jestem z policji, ale przypał, coś mi się pomyliło
Beatka tymczasem zajęła się czymś innym...
- Ale przyjemnie... A tamci niech się bawią w berka...Puściłam bąka hihi, aż bąbelki się pojawiły
Leokadia tymczasem znowu zdążyła uciec Błażejowi, jednak tym razem w ślepy zaułek - bo uciekła na skarpę.
- O kurde... JEŚLI MNIE NIE ZOSTAWICIE W SPOKOJU TO SKOCZĘ!
Błażej i Beatka otoczyli Lodzię, więc tym bardziej nie miała jak tym razem uciec.
- Jak myślisz pulpeciku? Skoczy? Obstawiam 5 dych... Albo 4, muszę mieć dychę na hot-dogi na stacji paliw...
- Becia, ja cię proszę, to moja matka, która chce właśnie popełnić samobójstwo... Stawiam pięć dych, że nie skoczy.
Po zakładach na temat tego, czy Lodzia odważy się zabić, przyszła pora na negocjacje z samobójczynią.
- Niech mama nie skacze! Niech mama nie podejmuje pochopnych decyzji! Niech mama myśli racjonalnie!
- Daj spokój, niech skacze, przynajmniej będzie święty spokój od tej psychopatki, ja mam już dość tego szukania i łapania jej, głodna jestem jak nie wiem
- Ja do więzienia nie wrócę, nie chcę tam spędzić resztę życia i umrzeć! JAK UMIERAĆ TO SPEKTAKULARNIE! GERONIMO!
#UPS
- MAMOOO! NIEEEE! BEATKA, TRZEBA COŚ ZROBIĆ, ONA SKOCZYŁA Z TEJ SKARPY DO MORZA, TO BARDZO WYSOKO, NA PEWNO NIE PRZEŻYŁA!
- Nie panikuj, taka z niej matka, jak ze mnie Dżoanna Krupa. Przynajmniej nie musimy się już przejmować, koniec tego bigosu. A teraz chodź na jakieś hamburgery, bo w brzuchu mi burczy,
- Może powinniśmy zadzwonić po policję, ja nie chcę mieć kłopotów... Zresztą, nie mogę uwierzyć, moja mamusia... Ona w głębi duszy była dobrą osobą, tylko się pogubiła...
- Tak, pogubiła, na pewno, dlatego próbowała w swoim życiu zamordować kilka osób, a na koniec zrzuciła się z klifu... POGUBIONA! Dobra, dzwoń po policję, niech szukają ciała, spiszą zeznania i jedziemy coś jeść, bo schudnę i jeszcze nabawię się anoreksji i umrę, a za dużo na dziś trupów
Martw się anoreksją, Beatko, martw, ale możesz być pewna, że teściową masz z głowy na zawsze.