Relacja XXXII - Ciążą Z Internetu
Po wygnaniu z domu pani Klementyny, cała rodzina mogła odetchnąć z ulgą - mieli święty spokój i mogli żyć swoim życiem. Ale jak można przewidzieć, spokój nie trwał długo, bo pewnego dnia wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał, ale powoli. Tego dnia już od samego rana Apolonia miała dobry humor i to nie dlatego, że objawiła jej się Matka Boska. Emerytka dzień zaczęła od upieczenia ciasta.
Ciastko, które robiła Apolonia, oczywiście uszczęśliwiło Beatkę, która jednak się zdziwiła, że jej mata z samego rana bawi się w Master Chefa.
- Mamo?! Ty się dobrze czujesz?! Ciasto pieczesz tak wcześnie rano?! Coś się stało, czy po prostu pieczesz coś na powitanie nowego księdza, co Edwarda ma zastąpić?!
- Ty mi córcia nie wymawiaj imienia tego grzesznika! A ciasto piekę, bo jest powód do świętowania, ale dowiesz się w swoim czasie...
Apolonia taka tajemnicza.
Tymczasem w jadalni, Benio kończył swoją pracę domową, a pomagał mu w tym Błażejek, jak to na ojca przystało.
- Tato, ja tego kompletnie nie rozumiem, weź mi powiedz jeszcze raz, co to jest suma?
- Suma? No to ten, sum to taka ryba jest syneczku...
Po południu, gdy Benio wrócił ze szkoły do domu, Apolonia zaprosiła wszystkich do salonu by oznajamić im wesołą nowinę.
- Mamo, ty mów szybko co ty knujesz, bo ja muszę zjeść jeszcze czwarty obiad i Benio też, bo jeszcze mi dziecko anoreksji dostanie... A od razu mówię, że jak zamówiłaś znowu mszę świętą za rodzinę, to ja na nią iść zamiaru nie mam!
- Mszę zamówiłam, ale to z innych przyczyn, no bo widzicie...
- Ja się kochana teściowo boję, że ty znowu chcesz byśmy pojechali na pielgrzymkę, a właśnie wyrzuciłem swoje pielgrzymkowe sandały...
- Nie, nic z tych rzeczy, ale to naprawdę coś niesamowitego. No bo widzicie... JA JESTEM W CIĄŻY?!
- Co kochanie?! Jakiej ciąży?! Co ci ciąży?!
- Nic mi nie ciąży, Wiesiek, ty zacznij nosić te swoje aparaty słuchowe... Jestem w ciąży... Bóg chyba uznał, że powinnam zostać na stare lata ponownie matką i sprawił nam to maleństwo... TO DAR OD BOGA!
- Wiesz mamo, ty to umiesz serio żartować, ty i ciąża, zabawne. Aż zgłodniałam od tych twoich żartów
- Ja się boję, Beatka, że twoja mama się starzeje i ma problemy z czerepem...
Niestety, do Bećki w końcu musiało dojść, że jej matka mówi poważnie. No cóż, będzie musiała przywyknąć, że jej brat lub siostra będzie młodszy/a od jej syna.
- Mamo?! JAK TO JESTEŚ W CIĄŻY?! CZY TY ŚNIADANIA NIE JADŁAŚ?! PRZECIEŻ TY JUŻ DAWNO MIAŁAŚ SIMOPAUZE I JESTEŚ STARA, TY NIE MOŻESZ BYĆ W CIĄŻY!!!
- Ale ty dziecko na mnie nie krzycz, bo ja głucha nie jestem! A krzyczeć na matkę to grzech święty i spowiadać się z niego trzeba - przykazanie mówi "Szanuj ojca swego i matkę swą!". A ta ciąża to widocznie dar od Boga! Maryja zaszła w ciążę będąc dziewicą, to ja zaszłam mając 70 lat!
Także dla Wiesława wiadomość, że będzie ojcem, było dużym szokiem. Postanowił przed domem porozmawiać o tym z żoną. Nie wiedział jednak, że z okna stalkuje ich Błażej.
- Wiesz Apolcia, ja dalej nie rozumiem, jak możesz być w ciąży, skoro mamy już swoje lata... Myślałem, że to niemożliwe w tym wieku...
- Musisz być takim niedowiarkiem jak ta moja córka? Już mówiłam, widocznie Bóg tak chciał i powinniśmy przyjąć ten dar! Zresztą ja już nawet wymyśliłam imiona - jak będzie synek to Bożydar, a córeczka to Dorota. Wiesz co znaczą te imiona? Dosłownie "dar od Boga"! A teraz chodź, trzeba odmówić różaniec.
Sprawa ciąży była dużą zagadką dla Benia, który postanowił się dowiedzieć skąd się biorą dzieci i dlaczego nazywa się to ciążą. Oczywiście, pytanie zadał rodzicom.
- Słuchajcie i proszę, nie okłamujcie mnie! Wytłumaczcie mi skąd się biorą dzieci, bo ja nie wiem, a babcia coś mówiła, że to nazywa się ciąża, że się tyje... Ja nie rozumiem tego...
- No to widzisz synku...
- ...Dzieci biorą się z kapusty
- Bocianów...
- Tzn. to jest tak, że nadlatuje bocian i...
- I rodzice idą na pole kapusty...
- A tam szukają w liściach dziecka...
- No i właśnie tak się biorą dzieci
- A ciąża to nazwa tego...ee...procesu! A tyje się bo... żeby kobieta wiedziała, że będzie dziecko...
- Tak, a jak jest za gruba to oznacza, że pojawi się bocian za kilka dni...
Tłumaczenie Beniowi skąd się biorą dzieci było męczące, do tego stopnia, że Bećka zgłodniała. Niestety, w kuchni spotkała matkę.
- Mamo? Jest noc, co ty robisz z kuchni? Co z twoim "Obżarstwo nocne to grzech święty!"?
- Jestem w ciąży, to i jeść trzeba, dziecko musi się rozwijać!
Bećka wzięła przykład z matki i sama postanowiła wziąć z lodówki lody, by nie iść spać z pustym brzuchem.
Pierwszy raz w historii, Bećka bez krępacji mogła jeść w środku nocy lody w towarzystwie swojej matki.
- Wiesz mamo, zachodź częściej w ciąże, przynajmniej nie łazisz i nie gadasz, że obżeram się jak jakiś ateista... Swoją drogą, który to miesiąc ciąży?
- A nie wiem, w internecie nie napisali...
- Cooo?! Jak to w internecie?!
Tymczasem Wiesław chciał sprawdzić coś na komputerze, jednak ostatnia osoba, która używała internetu, nie wyłączyła kart w przeglądarce.
- Cooo? Ale jak to test ciążowy online?! I jak to pozytywny?! Apolonia chyba nie wierzy, że on mówi prawdę...
Benio miał problemy ze snem i postanowił wstać i napić się ciepłego mleka, przy okazji podkradając z lodówki ciasto, które rano zrobiła Apolonia. Widać, że to syn Bećki!
- Benio?! A czemu ty nie śpisz o tej porze?! O jej, widzę, że zgłodniałeś... Zupełnie jak ja w twoim wieku, też wstawałam by podkradać jedzenie... Moja krew, na budyń czekoladowy, moja krew!
W małżeństwie Apolonii i Wiesława nie ma tajemnic i krępacji, nawet w ubikacji.
- Apolonia, jak ty się dowiedziałaś, że jesteś w ciąży?
- Bobiłam biest tetowy f bym abym bomburefofniku
- Cooo? Nic nie rozumiem...
- Zrobiłam test ciążowy w tym całym komputerowniku, znalazłam go na interświecie czy jak na to Benio mówi...
Rodzina musiała przekonywać Apolonię przez kilka godzin, że test ciążowy online nie jest prawdomówny i musi zrobić normalny. W końcu emerytka uległa.
- Co za wymyślanie, przecież doskonale wiem, że jestem w ciąży, nawet już zamówiłam mszę świętą w intencji przenoszenia tej ciąży i narodzin zdrowego chrześcijanina.
Okazało się, że ciąża Apolonii to tylko i wyłącznie fałszywy alarm, spowodowany problemami z technologią emerytki. Bećka mogła odetchnąć z ulgą.
- Wiesz, boczusiu, ja cały czas wiedziałam, że ta ciąża mojej matki to wymysły. Przecież w tym wieku dzieci rodzić? Oni powinni testament pisać, a nie takie bzdury im we łbie... BŁAŻEJ CO TY ODPIERNICZASZ, NA SERNIK Z RODZYNKAMI?!
- Udaję kota, czytałem w internecie, że kobiety to lubią...
Chyba nie tylko Apolonii powinno się ograniczyć internet.
Ale chyba jedna Beatka nie miła nic przeciwko udawania kota, bo ta noc skończyła się pod kołderką.
Benio dalej miał problemy ze snem i postanowił złożyć nocną wizytę rodziców. Niestety, wybrał kiepski moment...
Tak, Benio wybrał zły moment, gdyż Beatka i Błażejek byli w trakcie, jak to ostatnio wytłumaczyli synkowi, wypiekania chleba.
Figluj z mężem, Beatko, figluj, bo jutro będziesz musiała tłumaczyć się synowi z całej sytuacji.