K O N K U R S
Jako, że wielkimi krokami zbliża się pięćdziesiąta relacja to z tej okazji chciałbym ogłosić konkurs dla Was. Żeby wziąć w nim udział musicie wykonać jedno z dwóch zadań (jeżeli jesteście bardzo utalentowani możecie wziąć udział w obydwu ):
1: Masz talent plastyczny lub po prostu lubisz rysować? To zadanie jest stworzone specjalnie dla Ciebie. Wybierz swoją ulubioną postać z relacji i narysuj ją. Technika dowolna.
2: Jesteś plastyczną amebą Nie posiadasz talentu plastycznego, ale lubisz grać w simsy? No to na pewno dasz radę. Stwórz jedną (lub więcej) postać z relacji w dowolnej części simsów (poza TS4) i ułóż z nią krótką historyjkę (max. 15 zdjęć)
Sposób dostarczenia: PW do mnie
Czas oddawania prac: do 18 września
Nagrody:
- ponowna możliwość wymyślenia własnej postaci, która pojawi się w relacji i roli dla niej
- możliwość otrzymania na własny użytek w swojej grze głównych bohaterów relacji (jeżeli zwycięzca nie posiada TS4 to ta nagroda przypada osobie, która zajęła drugie lub trzecie miejsce)
W konkursie mogą wziąć udział wszyscy. Zarówno Ci którzy komentują na bieżąco, jak i Ci, którzy wchodzą raz na jakiś czas. Powodzenia
Jeżeli chcesz wiedzieć (czytasz na własną odpowiedzialność) - Joan sama się o tym dowie A prawdy może nie mówi, dlatego że kocha ją tak bardzo, że boi się tego, że jak jej powie to ona go rzuciJoan pisze:Czemu Malcolm nie mówi swojej ŻONIE prawdy?
Lepiej później niż wcaleGunia pisze:Dopiero po paru chwilach skumałam, że znajomi Lenny to tak naprawdę użytkownicy forum (a ja prawie nikogo tu nie znam i nie zawsze łapię)
Tylko zazdrościćLenna pisze:Simowa Lenna ma takie beztroskie życie i fajnych przyjaciół
Już niebawem się o tym dowiesz ...Lenna pisze:Ciekawe, co Mateusz zrobi, gdy dowie się o uczuciach Lenny XD Albo lepiej, co na to jego rodzice
To dosyć skomplikowane. Malcolm nie jest do końca dobrym człowiekiem, bo mimo wszystko jest Landgraabem i pieniądz odgrywa w jego życiu dosyć istotną rolę A pieniądze, które chce mu dać Julietta to naprawdę pokaźna kwota, którą może zdobyć praktycznie nic nie robiąc.Lenna pisze:Szkoda Malcolma, skoro jest dobry, to czemu chce robić jakieś podejrzane interesy? I czemu nie mówi żonie prawdy?
A żonie nie mówi prawdy, bo (tak jak wyjaśniałem już Joan) "kocha ją tak bardzo, że boi się tego, że jak jej powie to ona go rzuci"
Bingo! Tak naprawdę Piotr nazywał się inaczej, ale zmienił nazwisko po ślubie, a potem z niego nie zrezygnował (bo Piotr Wichura brzmi lepiej niż Piotr Serducho xDDDD)Lenna pisze:Zaraz, zaraz, coś mi świta... Piotr Wichura... Ciotka Danka... Danuta Wichura?
Piotr nie chciał od razu brać córki do najelegantszej restauracji, więc po prostu pojechał z nią do pobliskiego fast foodu.
- Mam nadzieję, że tu ci się podoba i zjesz coś.
- Jasne, tato. Czuję się jakoś swobodniej niż w restauracji dla snobów.
- Tak właśnie myślałem. Ludzie lepiej poznają się w fast foodach niż w wykwintnych lokalach.
- Mogłabym wiedzieć czym zajmuje się twoja firma?
- Oczywiście. Zajmujemy się importem używanych samochodów i innych pojazdów zza granicy i sprzedażą naszych rodzimych pojazdów w innych krajach po wyższych cenach.
- Sporo sie pewnie na tym zarabia.
- Całkiem sporo, ale nie mówmy przy obiedzie o zarobkach. Jak tam tobie mija życie? Dobrze się mieszka w Windenburgu?
- Ja jestem zadowolona. Ludzie są mili i życzliwi, mam wielu znajomych, a widoki są piękne.
- To pewnie ci się spodoba w Oazie. Widoki są pierwszorzędne. Chciałbym żebyś częściej do mnie przyjeżdżała. Poprosiłem moją przyjaciółkę, Sofię, by urządziła ci jakiś ładny pokój. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- Na razie bardzo mi się tu podoba. Tylko ta przestrzeń mnie trochę przytłacza.
- Ha ha, przyzwyczaisz się.
- A jest tu może jakieś centrum czy coś w tym stylu?
- Oczywiście że jest. Oaza to piękne miasto. Myślę jednak, że chyba bardziej ci się spodoba gdy oprowadzi cię ktoś w twoim wieku. Poproszę syna mojego dobrego znajomego, żeby cię oprowadził, zgoda?
- Okej, niech będzie.
Matylda chciała się zapytać kim będzie ten jej równieśnik. Miała nadzieję że nie jakiś zadufany w sobie dupek lub inny idiota, ale zanim zdążyła się zapytać, podszedł do nich kelner.
- Czy już się państwo zdecydowali?
- Tak. Poproszę dwa razy pizzę z serem.
- A do picia?
- Dwa razy colę.
- Oczywiście, zaraz przynoszę.
Po posiłku szczęśliwy Piotr prowadził Matyldę z powrotem do samochodu, a ona zastanawiała się kim będzie jej przewodnik.
Po kilku minutach dojechali do celu.
- Oto twój nowy dom, Matyldo.
- Taki ... dosyć ... spory.
- Wejdź, wejdź, rozgość się.
- Masz do dyspozycji basen i grill w ogródku. Na piętrze masz sypialnię i własną łazienkę. Chciałbym tylko, żebyś nie wchodziła do pomieszczenia na końcu korytarza, bo tam znajduje się stare zaplecze. Okej?
- Okeeeeeej. Czyli mogę chodzić po całym domu za wyjątkiem pomieszczenia na końcu korytarza?
- Mądra dziewczyna. Ja muszę dokończyć uzupełniać raporty, więc zobaczymy się dopiero na kolacji, ale za chwilę przyślę ci do pokoju Gilberta. Okej?
- Zgoda.
Matylda wyniosła walizkę na piętro, wpakowała ciuchy do szafy i rozglądnęła się po pokoju. Bardzo się jej spodobał. Może dlatego, że po raz pierwszy miała dla siebie tak nowoczesną sypialnię.
Wyszła na taras i przyjrzała się słonecznej Oazie. Ojciec miał rację, to piękne miasteczko.
Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
"To pewnie ten Gilbert"
- Proszę wejść, otwarte!
Spodziewała się wielu wcieleń Gilberta, ale tego to się nie spodziewała. Gilbert był wysokim, opalonym brunetem o wyraźnej egzotycznej urodzie i szerokim uśmiechu. Było w nim coś pociągającego, co sprawiało, że miała ochotę na ... wiele rzeczy z nim
- Cześć! Pewnie jesteś Matylda, tak?
- Tak, to ja. Ty to pewnie Gilbert?
- Zgadłaś. Gilberto Rosales. W skrócie Gilbert. Mam cię oprowadzić po Oazie. To co? Idziemy?
- Już, zaraz. Tylko skoczę do łazienki się przebrać. Dasz mi pięć minutek?
- Czekam niecierpliwie.
Gilbert siedział w holu i czekał aż Matylda skończy się przygotowywać. Musiał jedno przyznać, wpadła mu w oko. W przeciwieństwie do innych dziewczyn nie musiała chodzić półnago po ulicy i nakładać pięć ton makijażu by zwrócić na siebie uwagę.
"Mam nadzieję, że nie ma chłopaka. A nawet jeśli ma, to nie ma niezniszczalnych związków."
Zastanawiał się nad tym czy ma chłopaka, czy nie, gdy wyszła w łazienki. Wyglądała jeszcze piękniej niż wcześniej.
- Idziemy?
- Jasne, chodź. Tak swoją drogą, pięknie wyglądasz.
- Dziękuję, dżentelmenie. Ty też całkiem całkiem.
Matylda też miała jakieś dziwne uczucie w sercu. Oczywiście z Marcinem jej się świetnie układało, ale Gilbert był ... po prostu oszałamiający. Znała go dopiero dziesięć minut, a już nie mogła przestać o nim myśleć. Dlatego właśnie wystroiła się jak najlepiej umiała.
Przeszli na drugą stronę ulicy, a Gilbert zatrzymał się przy willi i powiedział krótko:
- Tutaj mieszkam razem z tatą.
- Ale wielka chata! Robi wrażenie!
- Czasem można się w niej zgubić! Ha ha ha!
- Po śmierci matki kilka lat temu przeprowadziliśmy się do Oazy by zacząć nowe życie.
- A skąd przyjechaliście?
- Z Katalonii. Piękny region, ale tutaj podoba mi sie jeszcze bardziej.
Matylda miała wrażenie, że nie m ochoty rozmawiać o przeszłości, więc zostawiła ten temat w spokoju.
- Tutaj mamy Zdrojankę, czyli mały dopływ do Simmonnu. Podobno bardzo dobrze się wędkuje.
- Próbowałeś kiedyś?
- Ha ha ha, nie! Jak dla mnie to takie trochę nudziarstwo. Wolę jakieś ciekawsze zajęcia.
- Przed nami Basen Miejski. Bardzo fajne miejsce, możemy się kiedyś wybrać. Wy podobno w Windenburgu macie jakiś większy park wodny, prawda?
- E tam! Bez przesady! I tak tam nie chodzimy, ceny są horrendalnie wysokie.
- A za nami dom Lenny Lennowicz, znanej aktorki pochodzącej właśnie stąd.
- Wiem, znam ją.
- Powaga? Znasz Lennę?
- Znajoma przyjaciółki mamy. Strasznie czasami gwiazdorzy.
Po około godzinie doszli do centrum.
- To już praktycznie wszystko widzieliśmy. Za mną jest najlepszy klub w mieście. Może wejdziemy potańczyć?
Matylda przez chwilę biła się z myślami. Zastanawiała się czy ze względu na Marcina powinna odmówić. W końcu jednak stwierdziła, że skoro jego nie ma, to kto jej zabroni?
- Dobra, czemu nie?
Myślała, że pójdą do góry, ale Gilbert chwycił ją za rękę i powiedział:
- Górna część jest dla snobów. Chodźmy na dół, tam jest dopiero szalona impreza!
Matylda skorzystała z sytuacji i zaczęła obczajać tyłeczek znajomego (tak wnioskuję po zdjęciu )
- Strasznie tutaj głośno!
- Właśnie o to chodzi! Nigdy nie byłaś w klubie?!
- Nooooo, właściwie to nie!
- Taka dziewczyna jak ty to powinna codziennie w klubach bywać! Szalej póki jesteś młoda i seksowna! Potem na starość będziesz tylko żałować jak zmarnowałaś sobie młodość.
Matylda pomyślała chwilę nad swoim życiem i stwierdziła że do tej pory było trochę ... nudne. Cały czas spędzała czas z matką i chłopakiem, który był grzeczny i ułożony. W sumie Gilbert ma rację, najlepsze lata życia jej miną na poukładanym życiu, a potem co?
- Masz zadatki na dobrą tancerkę - wyrwał ją z rozmyślań Gilbert. - Nieźle się ruszasz.
- Ty jeszcze lepiej!
- No wiesz, ćwiczy się.
W pewnym momencie straciła nad sobą kontrolę. Gilbert ruszał się tak, że jej umysł całkowicie zapomniał o Marcinie.
A podczas wolnego tańca ... nieco się zapomniała.
Coś dziwnego działo się w środku niej.
Gdy Gilbert przysunął ją bliżej siebie, nie protestowała.
Gdy położył dłonie na jej talii, nie protestowała.
Gdy pocałował ją, nie protestowała.
Czuła się inaczej niż w Windenburgu.
Czuła się wolna!
Zmęczony całodzienną pomocą mamie Matyldy na targu Marcin wrócił do domu. Cała rodzina powoli kładła się do snu, ale on postanowił zrobić jeszcze jedną rzecz.
Zadzwonić do Matyldy i porozmawiać z nią o jej pierwszym dniu w Oazie.
- Halo?! Cześć kochanie! Jak tam mija ci pierwszy dzień?
- Całkiem nieźle. Poznałam takiego sympatycznego sąsiada, który oprowadził mnie po Oazie. Właściwie tyle nowych wrażeń.
Matylda czuła się okropnie, gdy rozmawiała ze swoim chłopakiem i musiała udawać, że go nie zdradziła. Prawda była jednak taka, że odkąd poznała Gilberta, nie umiała powstrzymać się przed zachowaniem wierności.
- To wspaniale. Jak się nazywa?
- Gilbert. Pochodzi z Hiszpanii i mieszka tutaj z ojcem.
- Wspaniale! Musisz mi go przedstawić kiedyś!
Plask!
Matylda poczuła się jakby oberwała właśnie w twarz.
- A co ty robiłeś po południu? - zmieniła szybko temat.
- Pomagałem twojej mamie ze sprzedażą ziół na targu. Powiedziała wtedy, że ...
PIIIIIIII!
Marcin usłyszał odgłos przerwanego połączenia.
"Co jej znowu odbiło? Ma taki głos jakbym coś jej zrobił. Ech, kobiety! Zadzwonię może rano"
Wstał i już chciał pójść do swojej sypialni, ale usłyszał nagle jakieś kroki na tarasie.
Matylda nie wytrzymała i po prostu się rozłączyła by ukryć swój wstyd. On dzisiaj pomagał jej mamie, a ona całowała się w klubie z innym. Zgasiła światła i położyła się w ciemności by to wszystko dokładnie przemyśleć.
Tymczasem Marcin wyszedł na taras i zaczął rozglądać się za kimś, kto przed chwilą urządził sobie tutaj spacer.
- Halo! Jest tu kto?! - zawołał i wtedy zauważył coś, czego zupełnie się nie spodziewał.
Ogień!
Jeszcze raz przypominam o konkursie i zachęcam do wzięcia udziału