Galcia pisze:Piotr wygląda zupełnie jak Sergio
No właśnie dopiero podczas ujęć na polanie się zorientowałem
. Mam nadzieję, że ich nie pomylicie, ponieważ rysy twarzy mają zupełnie inne.
Galcia pisze:Milewska nauczycielką, i to WoSu? Przynajmniej ma szeroką wiedzę praktyczną, zwłaszcza z zakresu prawa karnego i więziennictwa
Chciałbym przypomnieć, że ma za sobą pięć lat nauki w Akademii Politycznej i posiada jakąś wiedzę o władzy w państwie. A tak poza tym - czemu jej tak nienawidzisz? Gdy tylko uda mi się skończyć odcinek o przeszłości Wandy i Vity natychmiast znienawidzisz obie panie
Lion pisze:Kinga bardzo rozsądnie podzieliła odziedziczone po ciotce pieniądze, choć wnukom Wandy zaproponowałbym przynajmniej 50% tej kwoty
Kinga proponowała Wellingerom nawet 80%, ale Robert i Adrian odmówili. Sam dobrze wiesz co by mogło stać się z Krzyśkiem, gdyby nagle jego rodzina stała się posiadaczem takiej sumy pieniędzy
MalaMi95 pisze:Ogólnie niebo jest na tyle fajne, że nie zdziwiłabym się gdyby nagle doszło do nagłej fali samobójstw. Z takimi warunkami to tylko umierać!
Przypomniało mi się jak po premierze "Avatara" ludzie zaczęli popełniać samobójstwa bo wierzyli, że po śmierci będą żyć właśnie w takim świecie jak tamten
MalaMi95 pisze:Na razie rodzice mają ją tak troszkę… gdzieś
Mylisz się moja droga. Sama widzisz, że Kinga wielokrotnie próbowała rozmawiać z córką, jednak rozmowa ta zawsze kończyła się kłótnią. I nie powinnaś obwiniać rodziców Patrycji, tylko Wandę, która wbiła małej do głowy ksenofobię, rasizm i nienawiść do innych ludzi.
Relacja 35
Przez kolejne dwa lata rodzina Urbanów nie miała praktycznie żadnych problemów. Patrycja trochę się uspokoiła i zaczęła dogadywać się z Marcinem i ojcem, Marcjanna umiała już chodzić i wypowiadać kilka słów, a Krystian został redaktorem naczelnym "Simnewsa".
Nadszedł w końcu dzień urodzin bliźniaków. W simowej kulturze skromne urodziny obchodzi się co roku, ale pięć razy w życiu (na 7, 13, 18, 35 i 60 urodziny) obchodzone są huczne przyjęcia, a sim uznawany jest jako członek kolejnej grupy wiekowej. Uzyskuje wtedy nowe prawa i przywileje, ale również obowiązki.
Kinga więc rozpoczęła pieczenie urodzinowego tortu na przyjęcie, a Krystian zajmował się zapraszaniem gości.
Goście dopisali i wszyscy rozpływali się nad ciemnymi ciasteczkami Kingi.
Pierwsza nastolatką stała się Patrycja.
A Marcin zaraz po niej (mama Lenny z trąbką - mistrz drugiego planu)
Trąbkę kupił też Nick, ale w jego przypadku nie był to najlepszy pomysł.
"O Plumbobie! Duszę się! Chyba mam zawał!
Bliźniaki otrzymały wiele prezentów. Część z nich to były ciuchy, więc tutaj ich zdjęcie po ogarnięciu się i przebraniu.
Goście siedzieli do późna, więc imprezę można uznać za udaną.
Gdy ostatni goście opuścili dom, a dzieci poszły spać Kinga i Krystian zyskali trochę czasu na ogarnięcie domu.
- Nie no, Krystian. Fantastycznie urządziłeś to przyjęcie.
- Drobiazg. Ale czuję się dziwnie stary.
- No to pokaż na co się stać, staruszku.
Staruszki skorzystały z tego, że dzieci śpią.
***
Nadszedł w końcu pierwszy dzień w windenburskim liceum. Marcin trochę stresował się tym i postanowił zwierzyć się siostrze:
- Trochę boję się tego. A ty?
- E tam! Nasi starzy znajomi z podstawówki będą chodzić z nami do klasy. Wyluzuj!
- Przede wszystkim udawaj wyluzowanego i nie daj po sobie poznać, że się boisz. Nie podlizuj się nikomu i nie płaszcz się przed nikim.
- Tak myślisz?
- Czy ja ci kiedyś źle doradziłam?
- Nom, wiele razy.
- Siedź cicho, sztywniaku!
Kinga zrobiła omlety, więc cała rodzina grzecznie przytuptała do stołu i zachwycała się jakością śniadania.
Po śniadaniu rozpoczęła się odprawa do szkoły.
- Powodzenia w szkole, kochanie. Tylko wróć przed północą i zostaw jakieś dziewczyny innym kolegom.
- Oj, mamo! Weź przestań!
Patrycja tymczasem próbowała się przemknąć cichaczem obok matki.
Kinga jednak zauważyła córkę.
- Kochanie! Powiedz mi ... chcesz w tym stroju iść do szkoły?
- Noooooooo ... taaaaak. Eee ... a coś jest w nim złego?
- Bardzo mi się podoba, ale ... nie mogłabyś ubrać czegoś ... mniej wyzywającego?
- Ale mi się ten strój podoba.
- Rozumiem, ale takie krótkie spodenki i stanik na wierzchu to chyba nie jest właściwy ubiór do szkoły. Też lubię nosić przewiewne stroje, ale takiego bym w życiu nie założyła, gdybym miała iść do miasta.
- Mamo, ale chłopakom się właśnie takie stroje podobają.
- Jakim chłopakom? Pedofilom czy zboczeńcom?
Siostrze na pomoc przybył Marcin.
- Mamo, nie przesadzaj. Patrycja pójdzie tak tylko dzisiaj, a jutro ubierze się już normalnie? Prawda, Pati?
-
/szeptem/ Myślałam, że jesteś po mojej stronie.
-
/szeptem/ Właśnie ratuję ci tyłek
Na szczęście okazało się, że do windenburskiej klasy licealnej chodzi też Mateusz, więc Marcin przynajmniej ucieszył się, że nie będzie ciągle sam.
Mateusz przyniósł też trochę świeżych wiadomości na temat klasy.
- Marti, wiedziałeś, że twoja siora się do Filipa ślini?
- Co?!
- Justi mi powiedziała jak Jula dowiedziała się od Krychy, której udało się podsłuchać jak Aneta i Gośka rozmawiały o tym jak Patrycja powiedziała w sekrecie Domie, że zamierza wyrwać Filipa.
- Czekaj, czekaj. Co?
- Jej żółć na mózg padła? Tego bubka chce poderwać?
- Co jak co, ale to, że jest przystojny każdy chyba potwierdzi.
Mateusz chyba nie mylił się. Faktycznie Patrycja lekko zawróciła w głowie Filipowi.
Jednak to dla Marcina przestało być istotne, ponieważ do klasy weszła ONA
To była Laura - jego przyjaciółka z podstawówki. Od dawna się z nią przyjaźnił, ale chyba dopiero teraz zrozumiał, że coś do niej czuje.
Od razu gdy go zobaczyła pomachała mu i uściskała go.
- Nawet nie wiesz jak mi brakowało ciebie i tych twoich żarcików.
- A ty nie miałaś wyjechać za granicę?
- Ojciec stwierdził, że na razie nie jest to konieczne, więc musisz mnie jeszcze znosić przez kolejne sześć lat.
"To jest ten moment" - zrozumiał. - "Powiedz jej o tym".
- Słuchaj, Laura. Może wyskoczylibyśmy gdzieś w weekend? Poopowiadałabyś mi jak było na Rajskiej Wyspie.
- Eeee...
- Czyli .... nie?
- Marcin, to nie chodzi o to, że cię nie lubię, ponieważ jesteś bardzo sympatyczny, ale po prostu ...
- Od wczoraj chodzę z Filipem, który zaprosił mnie na wyjazd do Bridgeport na weekend. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Nie no, skąd! Słuchaj, muszę ... eee ... porozmawiać z Matim - dodał tylko i czmychnął do swojej ławki.
Marcin starannie ukrył przed Laurą swój żal, ale gdy zobaczył jak Filip liże ją i dotyka po miejscach, których nie powinien, po prostu miał ochotę rzucić się na niego i wyrwać mu wszystkie włosy z głowy.
"Nie patrz tam" - mamrotał do siebie gdy dłonie Filipa niebezpiecznie przesuwały się z pleców Laury w dół...
Na szczęście przybycie wychowawczyni szybko rozwiązało problem.
- Witam was kochani. Nazywam się Monika Mazur i od dziś przez kolejne trzy lata będę waszą wychowawczynią. Uczę simlisha, więc proszę wyjmijcie swoje książki, a ja sprawdzę obecność.
A oto widok na klasę pani Mazur. Brakuje tylko bliźniaczek Przyjemniak, które są jeszcze na wakacjach z ojcem.
***
Po kilku lekcjach nadeszła przerwa obiadowa. Marcin jednak nie miał ochoty jeść ani spędzać czasu z nikim. Filip znowu okazał się lepszy od niego i sprzątnął mu dziewczynę sprzed nosa.
Z rozmyślań wyrwał go jakiś miły, damski głos
- Cześć, mogę się przysiąść?
I nie czekając na odpowiedź dziewczyna usiadła obok niego.
- Jestem Matylda. Ty pewnie Marcin?
Teraz dopiero rozpoznał ją. Chodziła z nim do klasy i była nowa, więc zupełnie jej nie znał. Mimo wszystko tylko westchnął:
- No tak jakby.
- Coś cię trapi?
- Nie! Skąd?!
- Wszyscy siedzą na dole i świetnie się bawią, a ty jeden siedzisz i rozpaczasz.
Marcin po prostu wziął głęboki oddech i powiedział jej wszystko.
- Miałem nadzieję, że dzisiaj uda mi się z nią umówić, a ten bufon zgarnął mi ją sprzed nosa. Już sam nie wiem co mam robić.
- Nie przejmuj się Filipem, to bubek. Kiedyś się w nim podkochiwałam, ale wiem już jaki jest naprawdę i za nic nie chciałabym mieć z nim do czynienia. A Laurą nie zawracaj sobie głowy, nie była ciebie warta.
Okazało się, że mają wiele wspólnych zainteresowań i tak zagłębili się w rozmowę, że nie usłyszeli dzwonka na lekcję. Gdy pierwszy dzień szkoły oficjalnie się skończył, okazało się, że wracają tą samą drogą, więc mieli okazję by spędzić trochę czasu razem.
Nie spieszyło im się, dlatego pod dom Matyldy zawędrowali dopiero po godzinie. Matylda razem z matką zamieszkiwały niewielką posiadłość w centrum i mówiąc szczerze ... nie powodziło im się zbyt dobrze.
Marcinowi jednak stan konta nie robił różnicy i był bardzo zadowolony z nowej przyjaciółki.
I gdy wracał do domu nie czuł już żadnego smutku.