Rodzina Delacroix-Hampton

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: Galcia » 04 cze 2017, 14:57

Wiem, że Kaspian chce jak najlepiej dla swojej rodziny i to dlatego poświęca się pracy, ale nie wszystko można kupić. ;/ Co małej Cassie po grubych zwitkach simoleonów, skoro prawie nie widuje swojego taty? Widzę, że Mii też zaczyna to przeszkadzać. Niby zawsze chciała mieć rodzinę i gotować mężowi obiadki, ale jakoś nie pasuje mi do niej rola kury domowej. ;)
Gerard jest dzisiaj jakiś nie w sosie
Może dowiedział się, że żona go zdradziła? xD
Mój tata ma tak jakby drugie dziecko
Tak jakby drugie dziecko! :rotfl: A tak jakby trzecie w drodze. :dotatusia:
Ej, bez przesady, może Bartosz był kiepski z matmy, ale potrafi liczyć do dziesięciu! :D
Penny przez chwilę zawahała się, jak powie o tym Bartoszowi
To proste. Nie powie. B)
Bardzo podoba mi się wątek Penny i Bartosza. To miłe, że ktoś pisze relację za mnie, kiedy ja się obijam. :D Oczywiście żartuję z tym obijaniem, mam już połowę zdjęć do kolejnego odcinka i zaraz lecę robić kolejne. ;)
Dwaj starsi panowie w identycznych, pstrokatych sweterkach skradli moje serce. :love: Przyszli razem? :D
O rety. :wat: Klara wybrała chyba najgorszy możliwy moment na powiedzenie Gerardowi prawdy.
- A, więc odnalazł się szczęśliwy tatuś! Czy mogę zaprosić do gabinetu?
Ten lekarz mnie rozwala! :haha: Zamiast szybko zbadać grupę krwi i podać dziecku jakąkolwiek zgodną krew z banku, wypytuje o biologicznych rodziców i rzuca złośliwe komentarze. Przekoleś. :rotfl:
Gerard i Maks zachowali się bardzo dojrzale. Głupi ma zawsze szczęście i Klara dalej będzie sobie żyła jak pączek w maśle. Eh. :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Simwood
Posty: 734
Rejestracja: 06 sty 2016, 14:32

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: Simwood » 04 cze 2017, 23:07

Na początku miałam inny plan- Mia miała zginąć, ale nie miałam serca
I dobrze, bo gdyby tak się stało, nie zostawiłbym tutaj ani jednego komentarza więcej. No chyba, że na Maksa przypadkowo spadłby jakiś wyjątkowo ciężki fortepian :devil:

No proszę, jak Cassie szybko liczy. Jeszcze zostanie bankierem, pokerzystką albo nauczycielką matematyki w gimnazjum.
Źwłoki!
Oplułem ekran :rotfl:
Chcecie mi załatwić niańkę? Czyś ty oszalała, kobieto?
Nie jestem fanem patologii, ale mały smród powinien mieć już na tyłku czerwony pasek :doge:
Hoho, pani Ćwir będzie niańczyć bachora? :O Powinna poprosić mamę o kilka wspaniałych porad wychowawczych
Szkoda. Myślałem że będziesz moją dziewczyną. Lubię starsze
Kuzyn Penny też lubi. Dogadalibyście się :doge:
Moim zdaniem powinnaś twardo postawić na swoim i powiedzieć mu, że dostałaś dzisiaj dorywczą pracę, która nie koliduje z twoim atelier
Kurczę, kolejne mądre dziecko. Czyli to tylko ja jestem taki głupi dzwon, co w wieku ośmiu lat nie wiedział co to atelier i kolidować :(
Następnym razem będzie bardziej uważny...
Hmm ... tylko nie wiem czy wiesz, Klaruś, że martwe dzieci są trochę ... nieruchome i mają problemy z nabijanie się na gwoździe w drabinkach
Wybacz, musiałem (uwielbiam czarny humor) :devil:
- A ty tak po prostu się puściłaś?!
- Gerard, nie mów tak, proszę
A jak ma, do jasnej anielki, mówić? :facepalm: Kobieto, puściłaś się z innym, zrobiłaś sobie z nim bękarta, zataiłaś wszystko, a po ośmiu latach łaskawie wyjawiasz mężowi, że zaszła pomyłka. Tu jest okno, spadaj soft1
Pewnego dnia moja żona zdradziła cię ze mną
Tekst niczym wyjęty z "Klanu" :D
Wiem, że jesteś w ciąży i nie powinnaś się denerwować
"Więc łaskawie powiadom mnie teraz kto jest ojcem"
Obrazek

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: MalaMi95 » 15 cze 2017, 15:15

„Już myślałam, że nie doczekam Twojego komentarza ale jednak jak zawsze dłuuugo (nie wiem, jak Ty to robisz. Serio ) i w punkt ”
Wybacz, zazwyczaj czytam od razu twoją relację jak się pojawi ale albo nie mam akurat czasu komentować, albo „Zbieram myśli”
Ale mam nadzieję, że przynajmniej potem mój komentarz nie rozczarowuje treścią :)
(Choć i tak mam często wyrzuty sumienia, że może za bardzo się czepiam. Wybacz! x))


A teraz relacja: :)


Po wypowiedziach Kaspiana widzę, że szybo przeszedł ze stanu „O boże! Prawie zabili mi żonę” do „Olewam rodzinę bo wole pracę” :/
Okej, ja wiem, że nie ma co przeżywać złych chwil cały czas, ale jakos strasznie nie spodobało mi się tu zachowanie Kaspiana. Moznaby pomyśleć, że po tak traumatycznych przeżyciach jeszcze bardziej będzie doceniał wspólne chwile z rodziną a on ot tak ich olewa -.-

Może jestem okrutna, ale teraz jeszcze bardziej chciałabym zobaczyć twój wcześniejszy pomysł z tym jak Mia jednak umiera. Założę się że wtedy Kaspian wzdychałby, że oddałby wszystko by móc spędzić z Mią choć dwie minuty dłużej i mogłabym mu bezkarnie wytykać jakim chamem jest w rzeczywistości gdzie jej nie stracił x)
„- Jaką tu mamy cyferkę, Cassie? - Mia zajęła się opieką nad córką, żeby zapomnieć o porannej sytuacji.
- Osiem!
- Brawo, córeńko! Strasznie szybko liczysz.”
Hmm. Jak dla mnie to Cassie rozpoznaje tu kształty. Liczenie to chyba jakby dodawała lub odejmowała, nie?
Czy się mylę?
„- Cześć, kochana. Cieszę się, że jesteście! - Mia serdecznie uścisnęła Klarę.
- I ja się cieszę. Gerard jest dzisiaj jakiś nie w sosie - zachichotała rudowłosa.”
Ej, to zachowanie Gerarda na tej imprezce naprawdę wygląda jakby dowiedział się, że Fabian to nie jego syn i z tego powodu był taki zkwaszony! xD
Czytałam dalej więc wiem, że tak nie jest. ale to byłoby ciekawe rozwiązanie, gdyby nagle potem w szpitalu Gerard stwierdził „Ja od dawna to wiem” czy coś w tym stylu ;)
Chętnie zobaczyłabym coś takiego :)
„Aż przyszedł czas na zdmuchnięcie świeczek!
- W sumie... Mam wszystko, czego potrzebuję...”
I w ogóle tego nie doceniasz dupku… -.-
„Urodziny dobiegały końca, a więc młodzi mieli chwilę dla siebie”
O tak, pójdę z żoną do łóżka i po sprawie! To na pewno wynagrodzi jej miesiące gdzie totalnie ją olewałem! xD
No chyba, że Mii zupełnie to wystarcza? Ja tam się nie znam.
„Fabian i Ellie byli naprawdę najlepszymi przyjaciółmi. Mimo, że dziewczynka była kilka lat od niego starsza, to i tak świetnie się dogadywali.”
Wciąż wydaje mi się to zabawne, że jakieś dwie relacje temu Fabianek był brzdącem jak Cassie i razem bawili się w piaskownicy, a teraz jest rówieśnikiem Ellie xD

O matko. Z Fabianka jest mały, rozpieszczony i niewychowany gówniarz.
Mam nadzieje, że jakoś się wyrobi, bo na razie nie robi na mnie pozytywnego wrażenia.
„- To będę po szkole chodził do Ellie
(…)
- Widzisz, synku, tak się składa, że nie można się aż tak narzucać wujkowi i cioci.
- Ale oni lubią, jak tam przychodzę!
- Oczywiście, że tak. Ale musielibyśmy po ciebie przyjeżdżać, a dla nas to też męczące.”
Akurat tutaj trochę się zgodzę z Fabianem. Po co zatrudniać do niego jakąś obcą kobitkę skoro pod nosem maja dwie super nianie?
Przecież Mia nie pracuje, a dodatkowo sama wspominałaś, że Gabrysia z nudów, aż zajęła się jogą razem z nią.
Więc co za problem, żeby zajmowali się Fabianem, a po pracy Gerarda i Klary odwozili go do domu rodziców?

Mia i tak z tego co widzieliśmy głównie zajmuje się Cassie, a tak miałaby parę groszy od Humptonów. Jak dla mnie to lepsze rozwiązanie niż zatrudnianie obcej baby.
„- Nie mogę, gram mecz!
- Ale już na dół, bo schowam kabel od internetu.”
Szczerze mówiąc jak tak czytam dialogi między Klarą, Gerardem, a „ich” latoroślą to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że są trochę kiepskimi rodzicami…
Ich dziecko w ogóle ich nie szanuje i się nie słucha. By uzyskać od niego cokolwiek muszą mu grozić odebraniem zabawek jak konsola, komputer czy coś tam.
Jak to możliwe, że Klara wychowała sobie taką paskudę?
„- To właśnie Penny będzie się tobą opiekowała. Fajnie, co?”
No patrz, jesteśmy takimi super rodzicami, że nawet twoja niania jest super laską zamiast starzejącą się babinką w chuście na głowie! xD

A tak w ogóle, to o co chodzi z tymi uprzedzeniami Fabianka z wcześniej?
To gdyby jego niania była jakąś starszą osobą, to od razu musiałoby to oznaczać, że będzie wredna, zrzędliwa, a zęby trzyma w szklance z wodą? :P
Ja w pewnym sensie chyba bardziej obawiałabym się młodszych ludzi, że np. będą przyłazić do domu robić sobie imprezki i szantażować Fabiana by nie skarżył rodzicom bo w szkole mu się oberwie.
„- No to szybciutko pisz działanie i odpowiedź i lecimy dalej. Łał, jesteś świetny z matmy!”
Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Jeszcze nie doszliście do ułamków, pitagorasów i innych takich. :P
„Nie ma nas w domu trzy dni w tygodniu roboczym oraz w sobotę.”
Czekaj, czekaj, oni potrzebują niani tylko na cztery dni?
To już naprawdę Mia, albo nudząca się Gabrysia nie mogły się zająć Fabianem przez tyle czasu, skoro i tak póki co jedyne co robią to niańczą dzieci? (Cassie, Ellie)
Zwłaszcza, że Fabianek nie jest sikającym w pieluchy bobasem, którym trzeba się zajmować cały czas.
Jeszcze myślałam na początku, że potrzebują tej niani na cały tydzień i to dlatego uznali, że nie będą angażować Gabrysi i Mii, ale na cztery dni?

Nie wspominając już o tym, że gdyby Mia zarabiała choćby na opiece nad Fabianem, to Kaspian nie narzekałby, że jest jedynym w domu „Money maker” i to dlatego musi tyle harować. (Choć i tak wiem, że jest po prostu dupkiem x))
„- Odrobiliście lekcje? Bez krzyku? - Gerard wydawał się zaskoczony. - Jak to zrobiłaś i jaka jest twoja supermoc?”
Rany, Gerard naprawdę nie ma dobrego zdania o swoim dziecku skoro nie potrafi sobie wyobrazić odrabiania z nim lekcji bez krzyku.
Fabianowi chyba przydałby się karny jeżyk i super niania, a nie Penny x)
Aż strach pomyśleć co będzie jak syn wejdzie w okres dojrzewania i nastoletniego buntu.
Podpali dom, bo nie chcieli mu dać kasę na markowe buty?
„I proszę - podała jej klucze - to dla ciebie. Żebyś jakoś się tu dostała!”
Eee… co?
Dlaczego Klara daje klucze od domu jakiejś obcej nastolatce, którą zna nie więcej jak kilka godzin?!
Dobra, ja wiem, że wszyscy tutaj dobrze znamy Penny z Mysikrólików i wiemy, że jest super miłą, odpowiedzialną i uczciwą dziewczyną, ale do jasnej ciasnej skąd to niby wie Klara?! (Pomijając fakt że ogląda ten serial w telewizji x))

Przecież równie dobrze mogłoby się okazać, że Penny to tak naprawdę złodziejka, która razem ze swoim boyfriendem naciąga takich bogaczy jak Klara, a gdy ich nie ma, wynosi pół domu i jedzie siną w dal do kolejnego miasta.

To znaczy ja rozumiem, że dali Penny klucze dla wygody ale mimo wszystko wydaje mi się, że mogliby być nieco bardziej ostrożni. Nic by się nie stało jakby taka Mia albo Gabrysia (Tak będę się wciąż upierać, że mogły się zając tym nieszczęsnym Fabianem x)) przez np. pierwszy tydzień trochę potowarzyszyły Penny i zobaczyły jaka ona jest.
One mogłyby mieć klucze, żeby otworzyć drzwi, a od czasu do czasu wpaść i zobaczyć jak się sprawy mają.

Może jestem trochę przeczulona, ale biorąc pod uwagę, że Klara i Gerard to nie są jacyś zwykli ludzie z sąsiedztwa, to mogliby nieco bardziej uważać zamiast brać jakąś nastolatkę z ulicy do domu.
„Myślę, że dogada się z naszym Fabianem i trochę go utemperuje.”
No tak, bo nie ma to jak zrzucić obowiązek wychowania syna na jakąś obcą nastolatkę.
Gerard, weź wyjdź…
„I będziemy mieli trochę czasu dla siebie...”
Chwila, a jak opieka Penny ma wpłynąć na to, że Klara i Gerard będą mieli więcej czasu dla siebie?
Przecież Penny będzie się zajmować Fabianem tylko cztery dni w pozostałe rozumiem, że ma być pod ich opieką a wcześniej wyraźnie mówią, że „Wracamy około dwudziestej, może dwudziestej pierwszej” Czyli, że w tym czasie są w pracy, więc niby gdzie ten wolny czas?
Będą sobie urządzać romanse w godzinach pracy?
Nieładnie Gerardzie tak zaniedbywać obowiązki. x)
„Też wzbudziła moje zaufanie. Będzie dobrze.”
Zobaczymy co powiesz jak pewnego dnia po pracy zastaniesz pustą chałupę, a na krześle przywiązanego i zakneblowanego Fabiana x)
„Nagle w kieszeni Penny zadzwonił telefon. Zerknęła na wyświetlacz. Bartosz. Westchnęła i odebrała.”
„Stamtąd mogła odpisywać na liczne smsy Bartka”
Nie rozumiem. Dlaczego Bartek dzwoni do Penny i z nią gada po czym rozłącza się tylko po to by pisać z nią smsy? Wyszło mu taniej czy jak? xD
„I taka dziewczyna pozwala się tak traktować?! - zawołał. - Gdybym to ja był twoim chłopakiem to pozwoliłbym ci robić co byś chciała! Wydawać pieniądze na ciuchy, kosmetyki, tak jak tatuś pozwala mamie.”
Czyli wyznacznikiem miłości dla Fabiana jest to, że tatuś pozwala wydawać mamusi ich pieniądze?
Nie ma co, wzorce w dzieciństwie Fabek miał zacne xD
Ja nie wiem, naprawdę zaczynam myśleć, że jednak Klara powinna była wcześniej wrócić do pracy zamiast siedzieć w domu z synem na macierzyńskim. I tak go nie wychowała, a może właśnie takie rozstanie dobrze by mu zrobiło? Chyba nawet lepiej niż nadopiekuńczość mamusi jak widać.

A tak w ogóle to doceniam dojrzałość Fabiana w tej rozmowie, ale jakoś mnie ona nie przekonuje.
Najpierw jest rozpieszczonym gówniarzem, a parę zdjęć dalej nagle staje się mądrym, dojrzałym mężczyzną?
Nie… nie kupuje tego. Dla mnie to brzmi bardziej jakby chwilę wcześniej Fabek zobaczył jakąś reklamę społeczną na swoim tablecie, a teraz słowo w słowo cytował aktora by zrobić na dziewczynie wrażenie x)
„Przecież Bartosz dobrze wie, że nie ma się gdzie wyprowadzić”
Jak to nie ma? Czy to znaczy, że Aleksander i Blanka wywalili by ja na bruk, gdyby chciała się do nich wprowadzić? A co z babcią Bellą? Też by wypięła tyłek i powiedziała „Radź sobie sama”?
Nawet mama Bartosza by ją chętnie przyjęła, więc nie jest to prawda :P

No chyba, że ta Penny to jednak nie Penny z Mysikrólików, wtedy ok ;)
„Tak świetnie się bawili, że choć na chwilę zapomniał o tym całym raporcie i w ogóle o pracy i przypomniało mu się, co jest w życiu najważniejsze. Rodzina”
Łał, dobrze, że sobie o nich przypomniałeś zanim Cassie wyszła za mąż x)
„- Cieszę się, że tak myślisz. Wiesz... Chyba obok nas siedzi twoje kuzynostwo.”
Cóż za romantyzm xD

Okej. Tak właściwie to już jakiś czas temu podejrzewałam, że to właśnie w teki sposób Gerard dowie się o tym, że nie jest ojcem Fabka.
Wypadek – potrzebna krew – oj, nie jestem ojcem x)

Dlatego jak tylko zobaczyłam, że Fabian się wspina pomyślałam „Ocho, spadniesz”

Jedyne tylko nad czym się zastanawiam, to czemu Penny nie pobiegła za nim?
Znaczy wiem, wyrwał się jej, ale gdyby stanęła tuż obok, to chyba mogła próbować go łapać?
A tak to stała i z odległości się przyglądała co robi Fabian?
„Następnym razem będzie bardziej uważny...”
O ile będzie „Następny raz”.
Gdyby tylko ktoś nie wychował Fabiana na chłopaka, który myśli, że może robić co mu się żywnie podoba i olewać dorosłych, ech…
„Zaraz powiadomię o tym moją żonę i córkę, będą zachwycone!”
Szczerze mówiąc, powinieneś.
Owszem, uważam, że Klarze się należało i jestem po stronie Gerarda w tym wszystkim. Zrozumiałabym nawet jego decyzje o odejściu od rodziny. W końcu nagle dowiaduje się, że całe jego życie było kłamstwem. Jak ma dalej po tym wszystkim żyć z Klarą? Skąd będzie wiedział, czy teraz mówi prawdę?

Jednak w tym wszystkim nie podoba mi się to, że JEDYNIE Klara dostała nauczkę.
To trochę nie fair w moim odczuciu, że Klara ostatecznie poniesie konsekwencje swoich czynów, gdy tymczasem Maksio jak gdyby nigdy nic będzie sobie żył dalej ze swoją szczęśliwą rodzinką i będzie okłamywał żonę, że zawsze był jej wierny.
Myślę, że ona tez ma prawo by wiedzieć, że jej życie zbudowane było na kłamstwie i wtedy podjąć decyzje co dalej.
„- A, więc odnalazł się szczęśliwy tatuś! Czy mogę zaprosić do gabinetu?
- Tak, oczywiście.”
Ten lekarz i jego jakże miłe odzywki! Już lubię tego gościa xD
„- Chciałbym, żeby wszystko było jasne. Nie zamierzam się angażować w życie Fabiana. Chciałbym, żeby informacja o byciu jego ojcem została między nami. Mam swoją córkę i swoją rodzinę...”
…Mam swoją córkę i swoją rodzinę. Przecież nie możemy dopuścić, żeby i mnie się dostało za ten jeden skok w bok! x)
„Ja... Klaro, minie długi czas zanim ci wybaczę... Ale chcę próbować.
(…)
- Wiem, że jesteś w ciąży i nie powinnaś się denerwować - szepnął jej do ucha.”
Dlaczego po tej wymianie zdań mam wrażenie, że Gerard nie zostawił Klary nie dlatego, że tak mocno ją kocha, tylko po prostu uznał, że nie zostawi kobiety, która (w końcu) jest z nim w ciąży?
„- Skąd... Skąd wiesz? Przecież...
- Widziałem test. Zostawiłaś go na umywalce w łazience.”
Klara zostawiła test na umywalce i zastanawia się skąd Gerard wie? xD
Na miejscu Gerarda pomyślałabym, że zrobiła to specjalnie. ;)
„- Oczy... Oczywiście, że twoje”
…A nawet jeśli nie, to odczekam kolejne osiem lat. Tak na wszelki wypadek, żebyś zżył się z nim emocjonalnie i mnie nie zostawił ^^

Szczerze mówiąc na miejscu Gerarda zrobiłabym testy najszybciej jak tylko się da. Może to trochę okrutne, no ale jeśli postanowił, że jednak jej nie zostawia, to chyba raczej dobrze byłoby mieć pewność tym razem.
„Wiedział, że przez długi czas będzie zmagał się z podejrzliwością, ale dla niej było warto.”
Czy ja wiem czy tak było warto?
Co prawda para Gerard i Klara mi się podoba, ale im dalej idziemy z historią tym bardziej zaczyna mi się wydawać, że tak naprawdę nie jestem pewna czy to co połączyło Klarę i Gerarda to czy to nie było jedynie „Fizyczne pociąganie”

Może się mylę i mam nadzieję, że tak jest, ale tak naprawdę jakich scen z nimi mamy najwięcej? No właśnie, że idą ze sobą do łóżka. I tak było od początku.

Do tego wystarczyło że przez chwile zabrakło tych ich „Miłosnych gierek” a już Klara poszła do Maksa.
A z Gerardem została bo było jej wygodniej. W końcu na Maksa i tak nie miała co liczyć skoro z kimś był.

Dlatego sama nie wiem, czy faktycznie Gerard dobrze robi walcząc o taki związek?
No chyba, że to tylko moje odczucia, a tak naprawdę łączy ich znacznie więcej.

No cóż, pozostaje mi tylko powiedzieć jedno:
Czekam na kolejne :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Bart
Posty: 548
Rejestracja: 15 gru 2013, 10:36

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: Bart » 16 cze 2017, 20:44

Dobra wreszcie nadrobiłem wszystko :P
Zacznę od Klary - sam fakt, że pozwoliła sobie na skok w bok był zły, ale to że ukrywała całą prawdę przed mężem przez ponad 8 lat było tragiczne. Na szczęście Gerard jednak stanął po stronie żony i wybaczył jej wszystko, aż strasz pomyśleć co by się stało w przeciwnej sytuacji.. :|
Kaspian - jestem w szoku, że on faktycznie się ustatkował bo na serio myślałem, że to będzie tylko taki przejściowy stan. Rozwaliłaś mnie imieniem Kasjopeja, wolę zdrobnienie Cassie ^^ W ogóle to strasznie szkoda tego co się przydarzyło Mii - z najbliżej rodziny została jej tylko młodsza siostra i to wszystko nie było spowodowane jej działaniami.. :( Chociaż tyle, że koniec końców Mia nie umarła, bo tego chyba ja bym nie przeżył.. :|
Daniel i Gabrysia - po pierwsze to Gabrysia nie musiała tak naskakiwać na siostrzenicę, a raczej powinna jej współczuć. Źle zrobiła, ale bez przesady. Fajnie, że na starość Daniel spełnia swoje marzenia i postanowił rozkręcić swój własny biznes ^^
Edyta i Rafał - Edyta, jak to Edyta niby trzyma się z boku i daje możliwość wykazania się innym, ale koniec końców sama woli wziąć sprawy swoje ręce, ciężki ma charakter :P Rafał strasznie się zestarzał.. :wat:

Czekam na kolejną relację i mam nadzieję, że wreszcie będę je komentował na bieżąco XD
Obrazek
Jones & Middleton
Zapraszam!

Na Centrum Simów od 21.07.2007

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: Lion » 17 cze 2017, 22:58

Rany, całe wieki mnie tu nie było... To znaczy, wieki nie zostawiałem komentarzy, bo czytam na bieżąco. ;) Przed chwilą sprawdziłem, kiedy ostatnio coś tu napisałem i wyszło mi, że Fabiana i Kasjopei nie było jeszcze na świecie, aktualni główni bohaterowie nie byli jeszcze małżeństwem, Mia nie miała jeszcze galerii (której już się pozbyła :P), a Klara nosiła starą bieliznę. soft9
Generalnie cieszę się, że zarówno Klara z Gerardem jak i Mia z Kaspianem stworzyli rodziny. I może będę okrutny, ale skoro już Klara zdradziła męża, fajnie, że Fabian okazał się być synem Maksa. :P Uważam, że z simowego punkty widzenia Maks miał ciekawsze geny do przekazania niż Gerard. ;) Choć przyznam, sądziłem, że gdy profesorek pozna prawdę, będzie walczyć o swojego syna, tymczasem ten informuje Hamptonów, że nie będzie dla niego ojcem i mają nie zakłócać jego rodzinnej sielanki - lekko mnie rozczarował... Gdyby Gerard w tym momencie zostawił Klarę, Fabian nie miałby szansy na posiadanie ojca. No ale skoro Klara ma teraz urodzić dziecko swemu mężowi, liczę, że ułoży się między nimi. Nie żebym sądził, że dzieciak to rada na kłopoty małżeńskie, ale myślę, że tu może pomóc. ;) Fajnie też, że Hamptonowie jako nianię zatrudnili akurat Penny.
Kaspian i Mia wiele ostatnio przeszli... Nie spodziewałem się zbiorowego morderstwa w rodzinie Mii. :( Dobrze, że chociaż mała Ellie ocalała i znalazła schronienie w domu starszej siostry. Generalnie podoba mi się, że rodzinka Delacroix mieszka w komplecie, razem z Gabrysią i Danielem. Fajnie też, że otworzyli rodzinną restaurację. ^^ Kaspian może i jest przy tym zapracowany, ale nie sądzę, aby miał gdzieś rodzinę. Na szczęście powoli rehabilituje najbliższym swój niedawny brak czas. ;)

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: Gunia » 13 lip 2017, 14:30

Rany, zbierałam się do napisania tego chyba z miesiąc :P No, ponad. Wreszcie trochę ugrałam, usiadłam i mogę pisać. Mam nadzieję, że wyrobię się szybciej, niż w kolejny miesiąc ;)

Galcia:
Bardzo podoba mi się wątek Penny i Bartosza. To miłe, że ktoś pisze relację za mnie, kiedy ja się obijam. :D Oczywiście żartuję z tym obijaniem, mam już połowę zdjęć do kolejnego odcinka i zaraz lecę robić kolejne. ;)
Nie mogę się doczekać Twojej kolejnej relacji i mam nadzieję, że wciśniesz tam więcej Penny i Bartusia! :D
Gerard i Maks zachowali się bardzo dojrzale. Głupi ma zawsze szczęście i Klara dalej będzie sobie żyła jak pączek w maśle. Eh. :P
Niektóre kobiety są po prostu szczęściarami (albo trafiają na za dobrych facetów :P)

Simwood:
I dobrze, bo gdyby tak się stało, nie zostawiłbym tutaj ani jednego komentarza więcej.
:( myślałam, że lubisz moje relacje niezależnie od tego, kto umiera!
Kuzyn Penny też lubi. Dogadalibyście się :doge:
Hue hue hue B)
Kurczę, kolejne mądre dziecko. Czyli to tylko ja jestem taki głupi dzwon, co w wieku ośmiu lat nie wiedział co to atelier i kolidować :(
Za dużo internetu+ talent literacki... po tatusiu ;)
"Więc łaskawie powiadom mnie teraz kto jest ojcem"
Teraz już 100% Gerard ^^

MałaMi:
(Choć i tak mam często wyrzuty sumienia, że może za bardzo się czepiam. Wybacz! x))
No czasem, ale to pominę. Ja to bardziej traktuję jak simsy po prostu :P
Okej, ja wiem, że nie ma co przeżywać złych chwil cały czas, ale jakos strasznie nie spodobało mi się tu zachowanie Kaspiana. Moznaby pomyśleć, że po tak traumatycznych przeżyciach jeszcze bardziej będzie doceniał wspólne chwile z rodziną a on ot tak ich olewa -.-
Docenia, docenia. Po prostu nie okazuje tak uczuć jak powinien ;)
Hmm. Jak dla mnie to Cassie rozpoznaje tu kształty. Liczenie to chyba jakby dodawała lub odejmowała, nie?
Rozpoznaje cyfry- faktycznie źle to ujęłam, ale jak rozpoznaje cyfry to czasem rodzice już wypatrują w tym oznaki autyzmu :P
Ej, to zachowanie Gerarda na tej imprezce naprawdę wygląda jakby dowiedział się, że Fabian to nie jego syn i z tego powodu był taki zkwaszony! xD
Czytałam dalej więc wiem, że tak nie jest. ale to byłoby ciekawe rozwiązanie, gdyby nagle potem w szpitalu Gerard stwierdził „Ja od dawna to wiem” czy coś w tym stylu ;)
Chętnie zobaczyłabym coś takiego :)
Tak miało być! Ale po zrobieniu tej fotki wpadł mi inny pomysł i tak jakoś zostało ;)
Wciąż wydaje mi się to zabawne, że jakieś dwie relacje temu Fabianek był brzdącem jak Cassie i razem bawili się w piaskownicy, a teraz jest rówieśnikiem Ellie xD
To zdziwisz się co będzie w tej relacji :P
Akurat tutaj trochę się zgodzę z Fabianem. Po co zatrudniać do niego jakąś obcą kobitkę skoro pod nosem maja dwie super nianie?
Przecież Mia nie pracuje, a dodatkowo sama wspominałaś, że Gabrysia z nudów, aż zajęła się jogą razem z nią.
Więc co za problem, żeby zajmowali się Fabianem, a po pracy Gerarda i Klary odwozili go do domu rodziców?

Mia i tak z tego co widzieliśmy głównie zajmuje się Cassie, a tak miałaby parę groszy od Humptonów. Jak dla mnie to lepsze rozwiązanie niż zatrudnianie obcej baby.
Wiesz, często jest tak że nie chcą się narzucać- poza tym Mia wzięła się za kurs jogi, a Gabrysia pomaga w restauracji. Niby nic nie robią, ale Hamptonowie nie chcieli się narzucać. Poza tym wygodniej im przychodzić i mieć dzieciaka w domu ;)
Jak to możliwe, że Klara wychowała sobie taką paskudę?
Rozpieściła go, nie dając "tatusiowi" spędzać z nim czasu sam na sam? ;)
Jeszcze myślałam na początku, że potrzebują tej niani na cały tydzień i to dlatego uznali, że nie będą angażować Gabrysi i Mii, ale na cztery dni?
To bogaci ludzie :P poza tym- jak pisałam wyżej ;)
Dobra, ja wiem, że wszyscy tutaj dobrze znamy Penny z Mysikrólików i wiemy, że jest super miłą, odpowiedzialną i uczciwą dziewczyną, ale do jasnej ciasnej skąd to niby wie Klara?!
Nie ujęłam tego w relacji, ale w mojej historii Penny jest daleką kuzynką Wiktora Ćwira, który jest dobrym znajomym Klary. Polecił ją, więc ma do niej zaufanie.
To trochę nie fair w moim odczuciu, że Klara ostatecznie poniesie konsekwencje swoich czynów, gdy tymczasem Maksio jak gdyby nigdy nic będzie sobie żył dalej ze swoją szczęśliwą rodzinką i będzie okłamywał żonę, że zawsze był jej wierny.
Myślę, że ona tez ma prawo by wiedzieć, że jej życie zbudowane było na kłamstwie i wtedy podjąć decyzje co dalej.
Myślę, że kiedyś możesz być zadowolona z obrotu sprawy. Na razie- wait for it!
Dlaczego po tej wymianie zdań mam wrażenie, że Gerard nie zostawił Klary nie dlatego, że tak mocno ją kocha, tylko po prostu uznał, że nie zostawi kobiety, która (w końcu) jest z nim w ciąży?
Może dlatego, że wściekłość mu wszystko przesłania? Trochę czasu mu zajmie zanim jej wybaczy... A, zresztą! Nic już nie mówię ;)
Co prawda para Gerard i Klara mi się podoba, ale im dalej idziemy z historią tym bardziej zaczyna mi się wydawać, że tak naprawdę nie jestem pewna czy to co połączyło Klarę i Gerarda to czy to nie było jedynie „Fizyczne pociąganie”
To będzie dyskusja na wiadomość prywatną. Powiem tyle- wait for it :P
I PS - kocham Twoje komentarze. Po prostu czuję, że zaraz poprowadzisz relację za mnie (i zrobisz to lepiej :D)

Bart:
Rozwaliłaś mnie imieniem Kasjopeja, wolę zdrobnienie Cassie ^^
Bardzo mi się podoba to imię i bardzo do niej pasuje. Zobaczycie!

Lion:
Generalnie podoba mi się, że rodzinka Delacroix mieszka w komplecie, razem z Gabrysią i Danielem. Fajnie też, że otworzyli rodzinną restaurację. ^^ Kaspian może i jest przy tym zapracowany, ale nie sądzę, aby miał gdzieś rodzinę. Na szczęście powoli rehabilituje najbliższym swój niedawny brak czas. ;)
Jedyny, który wierzy w Kaspiana! Chwała Ci! Chwała! :D

Zapraszam na kolejną relację- może Was czekać szok, ponieważ... A, zobaczcie sami.

RELACJA XXXVII

CZĘŚĆ CZWARTA


10 lat później...


- Jesteście, dzięki Plumbobowi! Nareszcie! - Edyta otworzyła drzwi frontowe. Wyglądała na wycieńczoną.
- Jesteśmy, mamo. Przepraszam, były straszne korki, jechałam najszybciej, jak się dało - Klara spojrzała na matkę. Obok niej stał Fabian oraz Faye, oboje niezbyt pewni, jak mają się zachować. Edyta spojrzała za siebie i wyszła na zewnątrz zamykając drzwi za sobą najciszej, jak się dało.
Obrazek

- Tak się cieszę że jesteście, córeczko... Gdzie jest Gerard?
- Ma nocne posiedzenie partii. W ramach protestu przeciwko czemuś tam... Mamo! - Klarze załamał się głos, więc wtuliła się mocno w ramiona matki. Edyta poklepała ją po plecach i odsunęła się. Nie chciała, żeby córka wiedziała, jak bardzo przerasta ją ta sytuacja.
Obrazek

- Czy to już... Pewne? - spytała rudowłosa ściszonym głosem, zerkając w stronę dzieci. Fabian wydawał się zafascynowany wszystkim, tylko nie rozmową matki i babci, a Faye po cichu liczyła ilość deseczek na ścianie.
- Lekarz powiedział, że to ostatnie chwile. Może gdyby zdecydował się na hospitalizację... Ale nie! Powiedział, że nie chce umierać w ohydnym szpitalu i woli to zrobić tu, w domu! Naszym domu! Och, to dla mnie za wiele... Może wejdziemy? Z wami będzie mi jakoś raźniej... - westchnęła i gestem zaprosiła córkę i wnuki do środka.
Obrazek

- Czy on... Śpi? - wydukał Fabian, niepewny, jak ma się zachować w takiej sytuacji.
- Gdyby umarł, na pewno przyszedłby Mroczny Kosiarz. Prawda, mamusiu? - zapytała mała Faye. Klara pokręciła głową i westchnęła. Jej tata. Bohater, który był zawsze najsilniejszy na świecie teraz leżał w łóżku taki słaby...
- Przestań gadać głupoty, Faye. Tak się nie umiera. Można odejść w ciszy i spokoju, a dowiedzą się o tym dopiero z wiadomości, jak sąsiedzi zaczną czuć dziwny zap... - widząc karcące spojrzenie matki Fabian zamilkł i zainteresował się swoimi butami.
Obrazek

- To jak to jest naprawdę, mamo? - zapytała Faye ponownie, niecierpliwiąc się. - Bo widziałam w telewizji, że...
"Za dużo telewizji!"- zanotowała w głowie Klara i popatrzyła na swoją dziesięcioletnią córkę. Była identyczna jak ona w jej wieku. I prawdopodobnie jak jej matka. I babka. Cóż, geny Marzycieli zostały w rodzinie.
- Córeczko, później ci wytłumaczę. Jesteśmy tutaj, żeby pożegnać się z dziadziusiem - i właśnie w tej chwili Rafał odwrócił się na drugi bok i otworzył powoli oczy.
- Moje dzieciaki! - powiedział ciepło i podniósł się powoli.
Obrazek

- Tatusiu! - pisnęła Klara i natychmiastowo wtuliła się w ojca, nie zważając na resztę towarzystwa. Jego silne jeszcze ramiona mocno ją objęły, ale Rafał zachwiał się. Klara natychmiast od niego odskoczyła.
- W porządku? - zapytała niepewnie.
- W najlepszym. Chodź do mnie, córeńko - uśmiechnął się i przygarnął ją do siebie. Stali tak dłuższą chwilę, aż Rafał odsunął córkę od siebie i spojrzał na nią.
Obrazek

- Hej, co to za mina? Nie przypominam sobie, żebym zamawiał smutne miny! - Rafał próbował rozluźnić sytuację, ale nikt się nie uśmiechnął.
- Tato... Ja... Nawet nie wiem, jak to zrobić... Jak się z tobą pożegnać, ja... Nie wiem... - Klara plątała się, aż w końcu dała za wygraną i po prostu spojrzała na ojca. Patrzył na nią z ogromną czułością.
- Moja mała żabka. Och, Klaro, chciałbym ci tyle powiedzieć...
- To mów, tato!
- Nie mam już kilku miesięcy, kochanie.
Obrazek

- Chcę, żebyś wiedziała, że jestem z ciebie bardzo, bardzo dumny. Nikt mnie tak nie uszczęśliwił jak ty. Jesteś moim promyczkiem i bardzo cię kocham. I zawsze będę cię kochał! Nie myśl sobie, że pozbędziesz się ojczulka tak łatwo! - uśmiechnął się, a Klara odwzajemniła uśmiech przez łzy.
- Gdzieżbym śmiała, tato!
- Masz wspaniałego męża, dwójkę dzieci i fantastyczną pracę. Jestem dumny z twojego życia. Z ciebie. Jesteś wspaniała.
Obrazek

- Tato, ja... Nie wiem, jak sobie bez ciebie poradzę - wyszeptała, patrząc mu w oczy. Rafał położył jej ręce na ramionach i zamilkł na dłuższą chwilę.
- Radziłaś sobie beze mnie od lat. Jak miałaś osiemnaście lat, pojechałaś na wakacje do Sunlit Tides, Starlight Shores i Al Simhary. Sama! Nadal nie wiem, jak uszłaś z życiem, ale dałaś sobie radę. Zamieszkałaś z Kaspianem i pracowałaś, studiowałaś, założyłaś fundację, wyszłaś za mąż i urodziłaś dwójkę dzieci. Poradzisz sobie!
- Ale zawsze byłeś obok! Zawsze! - szepnęła.
- Teraz też będę. W twoim sercu. - westchnął, gładząc ją po włosach.
Obrazek

- Mam jeszcze jedną prośbę... Zajmij się mamą, dobrze? Będzie cię teraz potrzebowała. Tak bardzo się cieszę, że między wami się ułożyło... Nie mogłem znieść, jak dwie baby w domu bezustannie się kłóciły!
- Zajmę się nią, obiecuję. Kocham cię, tatusiu - powiedziała cicho i po raz ostatni wtuliła w jego mocne ramiona. Po chwili odsunęła się i wyszła z pokoju, poszukać Faye.
Obrazek

- Chodź do mnie, chłopie! O rany, chyba ostatnio ćwiczyłeś? Plecy ci urosły?
- To ta odżywka białkowa, którą mi poleciłeś, dziadku. No, i przyjęli mnie do drużyny koszykówki.
- Nieźle! Och, jestem z ciebie bardzo dumny!
Obrazek

- Nie za bardzo wiem, co się mówi w takich sytuacjach - Fabian odwrócił wzrok.
- Zdradzę ci sekret - Rafał nachylił się i ściszył głos - ja też nie! Ha, ha, ha! Nie przejmuj się, Fabianku. Co byś nie powiedział, dla mnie najważniejsze jest to, że tu jesteś i mogę się z tobą pożegnać. Jeśli mam ci dać jakąś radę na przyszłość...
- Tak, dziadku?
- Nigdy nie pozwól, żeby dwie baby się kłóciły. A jak już będą, to idź pobiegaj. A najlepiej wyprowadź się, dopóki się nie pogodzą!Obrazek

- Zarejestrowałem. Dzięki, dziadku. Jesteś dla mnie wzorem! - Fabian przytulił się do dziadka. Rafał dyskretnie otarł łzę i odwzajemnił uścisk.
- Trzymaj się, chłopie. Dbaj o swoich rodziców i o siostrę. Przede wszystkim o siostrę. Nigdy nie pozwól jej cierpieć!
- Się wie!
Obrazek

- Faye, mój aniołeczku. Chodź do dziadka.
- Dziadziusiu, czy przyjdzie po ciebie Mroczny Kosiarz?
- Hmmm, prędzej czy później na pewno.
- A czy twój duch będzie w jakimś kolorze, czy biały?
- Nie mam pojęcia. Ale powiem ci, że jeśli mi pozwolą, to kiedyś pokażę ci się jako duch, okej?
- Ale czad! Super!
Obrazek

- Myszko, zawołasz babcię?
- Jasne, że zawołam.
- Bardzo cię kocham, wiesz? Będziesz śliczną panienką. Jak mama i babcia.
- I prababcia, nie zapominaj o prababci!
- Och, jak mógłbym o niej zapomnieć.
- To idę po babcię. Do zobaczenia jako duch!
Obrazek

Edyta weszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi.
- Nie chcę się z tobą żegnać - wyszeptała. Rafał objął ją czule.
- Więc nie będziemy się żegnać. Spędzimy razem czas, który nam pozostał.
Obrazek

- Pamiętasz, jak się poznaliśmy? - zapytał Rafał, ujmując żonę za ręce.
- To było na imprezie u Gabrysi, prawda? - uśmiechnęła się z rozrzewnieniem. - Postawiłeś mi sok! Z lodem...
- A Gabrysia myślała, że cię rozpijam - uśmiechnął się czule. - A pamiętasz, jakiego durnia z siebie zrobiłem, próbując cię podrywać na ulicy?
- Och, to było słodziutkie. - uśmiechnęła się Edyta.
Obrazek
Obrazek

- A jak byliśmy na twojej osiemnastce? Ugh, byłaś taka zauroczona tym... Bucem!
- Nie wspominajmy go już, proszę. Na początku byłam zainteresowana tobą!
Obrazek

- A jak mnie zaniosłeś do domu po mojej nieudanej imprezie? A może "za bardzo udanej"? - Edyta roześmiała się na wspomnienie swojej głupoty.
- Och, tak, moja słynna sałatka na kaca.
- To była sałatka?
- Oczywiście, że to była sałatka. A pamiętasz późniejszą kolację?
- I znowu za dużo alkoholu. Och, co z nas byli za ludzie! - uśmiechnęła się, gładząc go po policzku.
- Młodzi, piękni, lubiący drinki.
Obrazek
Obrazek

- Pamiętasz nasz pierwszy dom? I jaki miałaś ogromny brzuch, jak byłaś w ciąży! Byłem pewien, że trafią nam się bliźniaki!
- I te naciski twoich rodziców na ślub... Pewnie bez tego nadal byłabym wdówką!
- Och, miałem w planach oświadczyny... Wcześniej!
Obrazek
Obrazek

- I ślub z brzuchem! Och, to musiało być przezabawne! "A teraz ogłaszam was mężem, żoną i bobasem!"
- Przestań, byłaś najpiękniejszą panną młodą na świecie. Najwspanialszą, o jakiej marzyłem...
Obrazek

- Nigdy nie zapomnę strachu, jaki mi zgotowałaś, jak urodziłaś Klarę. Boże, myślałem, że zejdziesz pierwsza!
- Wtedy nie musiałabym stać tutaj i wspominać tylu rzeczy! I myśleć o organizacji twojego pogrzebu!
- Och, daj spokój. Nie płaczcie po mnie, a ty zaraz wracaj do pracy i skop tyłki złodziejom.
- No wiesz co, zasługujesz chociaż na trochę szlochania. I zasmarkane rękawy - spojrzała na niego unosząc brwi.
- Będziecie na czarno? Bo może ustanowimy nowy kolor? Zielony? Czerwony?
Obrazek

- Pamiętasz pierwsze święta bez naszej Klary? Znaczy, jak już się wyprowadziła do Kaspiana?
- O rany, odchodziłam od zmysłów! Myślałam, że zajdzie w ciążę i nie skończy studiów!
- Nasza Klara? No co ty!
- Naprawdę! Oczami wyobraźni widziałam ją z dzieckiem, gnieżdżącą się w tym małym pokoiku, a w drugim pokoju Kaspian i jego dziewczyny... - zachichotała Edyta. Rafał delikatnie szturchnął ją łokciem i udał oburzenie.
Obrazek

- Dzięki Plumbobowi, pojawił się Gerard. Bałem się na początku, w końcu facet był sporo od niej starszy...
- Ale ja sobie przypomniałam, że mój tatuś też nie chciał wydać mnie za starszego mężczyznę i przemówiłam ci do rozsądku!
- Swoją drogą, mój zięć nie chce mnie pożegnać?
- Protestuje przeciwko czemuś okupując salę.
- Ech, zawsze w niego wierzyłem. Dobrze, że Klara ma kogoś, kto się nią zaopiekuje. Sama byłaby totalnie w rozsypce.
Obrazek

- Ech, ale wzięli ślub i to była chyba jedna z piękniejszych chwil w naszym życiu? Wreszcie chata wolna, i to już na zawsze!
- Pomijając kilka miesięcy, podczas których nasze gołąbeczki tu mieszkały!
Obrazek
Obrazek

- Fakt, przed urodzeniem Fabianka. Ale musisz przyznać, że wnuki nam się udały.
- Och, tak. Będę je obserwował i strzelał piorunami, jeśli będą próbowały bara-bara przed ślubem.
Obrazek

- Dziadek na straży moralności, to ci dopiero. Och, Rafał, co ja bez ciebie zrobię! - Edyta wtuliła się w męża powstrzymując łzy. Objął ją i pogładził po głowie.
- Jak to co? Znajdziesz trzeciego męża. Do trzech razy sztuka - uśmiechnął się pod nosem i pocałował w czoło. - A tak naprawdę wychowasz nasze wnuki i skopiesz tyłek niejednemu złoczyńcy. Tak to jest jak się hajtasz ze starszym facetem!
- Nie zmieniłabym tego za nic w świecie. To były wspaniałe lata. Byłam naprawdę szczęśliwa...
- I teraz też będziesz! - przerwał jej. Nie odpowiedziała. W ciszy wpatrywali się w widok za oknem, ciesząc się czasem, który im pozostał.
Obrazek

- Rafał? - Edyta wspięła się na palce i jeszcze mocniej objęła męża.
- Hmmm?
- Kocham cię, wiesz? Zawsze będę cię kochać.
- I ja nigdy nie przestanę. Będę przy tobie cały czas, nie bój się...
Obrazek

* * *


Pogrzeb Rafała odbył się w kaplicy Marzycieli w Newcrest. Mimo najszczerszych chęci rodzina Delacroixów nie mogła się stawić, więc pożegnała go tylko najbliższa rodzina.
Obrazek

Po pogrzebie rodzina udała się do domu Słowików w Oazie Zdrój.
- Wiesz synu, że twój dziadek był jednym z najbardziej wspierających moją partię?
- Tak? To naprawdę... Ciekawe.
Obrazek

Klara spojrzała na zdjęcia na ścianie. Większość jej, a do tego zdjęcia z tatą, mamą, zdjęcie ślubne rodziców i zdjęcie z Gali Policjanta, gdzie mama zdobyła najwyższe wyróżnienie. Rudowłosa zastanowiła się, czy przez te lata wykorzystała całkowicie swój czas z tatą. Zawsze był i ją wspierał, a teraz nie ma go przy niej. Już nigdy nie zapyta, jak tam jego ulubiona córka, ani nie poczuje zapachu jego wody kolońskiej...
Obrazek

- Mamo... - zaczęła niepewnie Klara. - Co będzie teraz?
- Teraz? Co masz na myśli?
- No... To znaczy... Z tobą i z domem, i jak to tak... Bez taty? - Klara spuściła wzrok.
Obrazek

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Na razie będę się starała żyć swoim życiem... Ale niewykluczone, że przeniosę się do mniejszego domu.
- Jakbyś czegoś potrzebowała, to wiesz... Zawsze możesz zadzwonić i do nas zajrzeć... Albo my do ciebie...
- Dziękuję, córeczko. To dużo dla mnie znaczy. Będę miała dużo pracy jeśli chodzi o komisariat...
- Rozumiem - uśmiechnęła się blado rudowłosa.
Obrazek

- Daj babci buziaka. Do zobaczenia, królewno!
- Cześć, babciu.
- Mamo... - Fabian nachylił się do matki. - Powinienem coś powiedzieć? Że mi przykro i w ogóle?
- Nie musisz, Fabek. Wystarczy że się pożegnasz. I tak spotkamy się na obiedzie w niedzielę.
Obrazek

- No, to trzymaj się, babciu. Do zobaczenia na obiedzie!
- Mój wnusio! Do zobaczenia!
Obrazek

- Edyto, gdybyś czegokolwiek potrzebowała, jesteśmy tu dla ciebie. Rafał był dla mnie jak ojciec od kiedy się poznaliśmy i żałuję, że nie mogłem wtedy być z wami... Proszę, jeśli cokolwiek... To dzwoń.
- Och, Gerardzie! Dziękuję. To bardzo miłe... Ale postaram się sama z tym uporać. Jeśli będę potrzebować męskiej ręki, będziesz pierwszym, do którego się zgłoszę - Edyta uśmiechnęła się, a Gerard roześmiał.
- Zachowaj dla mnie wszystkie pęknięte rury i cieknące krany.
- Oj, nic mnie nie powstrzyma!
Obrazek

Gerard wyszedł za dzieciakami, a Klara i Edyta stanęły naprzeciwko siebie. Tak podobne, a jednak tak różne. Chwilę trwały w milczeniu. pomimo lepszej komunikacji i bliższych relacji zawsze był pomiędzy nimi jakiś niewielki mur, którego nie mogły się pozbyć żadnym sposobem. A może nie starały się wystarczająco?
Obrazek

- Jesteś najwspanialszą córką, jaką tata i ja mogliśmy sobie wymarzyć. My mamy jakieś swoje niesnaski... O których pewnie nigdy głośno nie powiemy, ale ty i tata byliście parą nie do zdarcia. Kochał cię nad życie. I cały czas cię kocha. Klaruś, nie zadręczaj się - pogładziła córkę po ramionach.
- Dzięki, mamo. Zastanawiałam się... Czy mogłabym wziąć jedno zdjęcie? To z tatą?
- Nie widzę problemu.
Obrazek

Kiedy Klara wychodziła, Edycie mimowolnie popłynęły łzy. Skończył się właśnie pewien etap i została sama. Jej córka ma swoją rodzinę, a mąż odszedł. Ta cisza w wielkim domu zaczęła ją przytłaczać. Niewiele myśląc, odwróciła się na pięcie i skierowała do sypialni.
Obrazek

Usiadła na ich łóżku. Rozejrzała się po domu. Tyle lat tutaj spędzili. Tu w weekendy szaleli Fabian i Faye. Tutaj relaksowała się po pracy- ona przed telewizorem, a Rafał w siłowni. Nawet kiedy odszedł na emeryturę nie zaburzyło to jego starych nawyków. W godzinach pracy chodził na siłownię i pomagał młodszym ćwiczącym. Później wracał do domu, brał długi prysznic i robił swój trening w domowej siłowni. Jedli kolację i wybierał się na przebieżkę. Później odpoczywali wspólnie- oglądając jakiś tasiemiec. W końcu przed snem zawsze całował ją w czoło... Co będzie teraz?
Obrazek

- Rafał... Wracaj...
Obrazek

* * *


... Nagle sen rozmył się i znalazła się na pięknej polanie. Rozejrzała się, ale nie miała pojęcia, o co chodzi. Spojrzała w dół. Miała na sobie sweterek, dresy i kapcie w gwiazdki. Sięgnęła do oczu i poprawiła okulary.
Obrazek

- Gdzie ja jestem? - zastanowiła się Kasjopeja rozglądając wokół. Miała przeczucie, że to nie do końca jest sen.
Obrazek

Wtem przed sobą zauważyła postać ubraną w białą suknię. Miała srebrne włosy i uśmiechała się lekko.
- Babcia?...
Obrazek

Podbiegła do niej i rzuciła jej się w ramiona.
- Babciu! Co się dzieje? Gdzie my jesteśmy?
- Och, Kasjopejko. Przyszłam się pożegnać.
Obrazek

- Poż...egnać? Ale... Jak? Gdzieś wyjeżdżasz? O co chodzi?
- Kochanie, nadszedł mój czas. Przyszłam się z tobą pożegnać.
- Nie... Nie!
Obrazek

- Babciu, nie chcę się z tobą żegnać! Przecież nie jesteś wcale... To znaczy...
- Przeżyłam wystarczająco, kochanie. Po prostu mój czas się skończył. A ja przedtem bardzo chciałam pożegnać się z moją wnusią. Och, Cassie, rozchmurz się trochę!
Obrazek

- Jak mam się rozchmurzyć, kiedy umierasz? To zaprzecza wszelkiej logice! A co z dziadkiem? Jak on sobie da radę bez ciebie?! Przecież jest starszy!
- Skarbie, dziadka czas także się skończył... Przykro mi.
Obrazek

- Nie, nie, to jakiś koszmar! Mój dziadziuś... Nie, to nie może się tak skończyć! Musi być jakiś sposób! - Cass schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się.
- Myszko, proszę, uspokój się... Cassie, nie mamy wiele czasu. Jesteś już dużą dziewczynką, możesz na chwilę się uspokoić i z nami porozmawiać.
- Z nami?...
Obrazek

Jak na zawołanie za Gabrysią pojawiła się postać i zbliżała się do nich.
- Dzia... Dziadziuś!
Obrazek

- Dziadziusiu, to jest jakaś paranoja! Tak nie może być! Wy, za jednym razem...
- Och, Kasjopejko, właśnie tak chcieliśmy odejść. Jedno bez drugiego nie poradziłoby sobie. Spójrz na ciocię Edytę, nie jest najszczęśliwsza na świecie...
- Ale to nie fair w stosunku do nas! Jak mamy my teraz żyć?! Ellie się wyprowadziła, a my zostaniemy sami w tym wielkim domu...
- Nie panikuj, malutka. Wszystko się ułoży.
Obrazek

- Dziadziusiu, proszę, nie zostawiaj mnie...
- Przykro mi, gwiazdeczko, ale to już się stało.
Obrazek

- Cassie, pamiętaj o swoich marzeniach. Dąż do nich i nie daj się nikomu wygryźć! Zrozumiano?
- Zrozumiano, dziadku.
- I wyjdź wreszcie do dzieciaków! Książki to nie całe życie!
- Postaram się, babciu.
- Kochamy was, malutka. Do zobaczenia... Kiedyś.
Obrazek

- Zaczekajcie! - krzyknęła Cassie, ale ich sylwetki zaczęły coraz bardziej oddalać się od niej. Nie mogła się ruszyć, nogi miała przytwierdzone do podłoża.
Obrazek

- Jestem szczęśliwa, że miałam takie życie. A ty? - Daniel w odpowiedzi ujął dłonie żony i pocałował je.
- Och, kochana. Dzięki tobie moje życie było wspaniałe.
Obrazek
Spoiler:
- Dziadku...? Babciu...? - Kasjopeja rozejrzała się, ale nadal nikogo nie było. Nic nie rozumiała.
Obrazek

Nagle wszystko wokół zaczęło wirować i rozmywać się. Cass zamknęła oczy i nagle...
Obrazek
Obrazek

Obudził ją przejeżdżający ulicą samochód. Otworzyła oczy. Było ciemno, ale zorientowała się, że jest w swoim pokoju. Musiała usnąć podczas czytania książki.
Obrazek

Podniosła się i potrząsnęła głową. Miała dziwny sen... Babcia i dziadek... Och, nie... To nie może być prawda!
Obrazek

Weszła do pokoju dziadków najciszej jak umiała. Tak naprawdę nie musiała nawet podchodzić do ich łóżka. Po prostu już to czuła. Odeszli.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

- Mamo! Tato! - Cass zbiegła po schodach tłumiąc łzy. Jak burza wpadła do pokoju rekreacyjnego, z którego dobiegały śmiechy rodziców.
- Cassie? Co się dzieje? Czemu tak krzyczysz?
Obrazek

- Dziadek i babcia... - urwała. Uśmiech Kaspiana zbladł i zamienił się w niedowierzanie, a Mia nie do końca rozumiała o co chodzi.
- Mia, dzwoń na pogotowie. Cassie, zostań tutaj!
- Tato, to nie ma sensu... Oni już odeszli.
- Mia, dzwoń! - i wybiegł z pokoju.
Obrazek

Tego wiezoru Kasjopeja położyła się wcześnie. Niespokojnie wierciła się w łóżku i płakała przez sen. Śnił jej się dziadek wchodzący do rakiety i lecący w stronę gwiazd.
Obrazek
Obrazek

- Kaspian, nic nie mogliśmy zrobić. Dożyli tego wieku, gdzie pasek życia mieni się i daje znak, że to koniec.
- Mia... Mogłem coś zrobić, na pewno, coś przeoczyłem... Może eliksir z mleka krowokwiatu?! Jestem beznadziejnym synem...
Obrazek

- Nie mów tak, Kaspian! Byłeś ich jedynym synem i z tą rolę powinieneś dostać Oskara!
- Zawiodłem ją, miałem być muzykiem, tak jak ona...
- Mama wiedziała, że cię to nie uszczęśliwia.
- A co z restauracją? Co mam zrobić?
- To już zależy od ciebie - Mia była zmęczona dzisiejszym dniem. To dla każdego był szok, również dla niej, starała się jednak wspierać Kaspiana jak umiała najlepiej.
Obrazek

- Mia... Ja nie wiem, co robić... Teraz ich nie ma, a powinni być...
Obrazek

Nad ranem Kaspian długo leżał w łóżku patrząc się w sufit. Zaplanowali pogrzeb na dzisiejszy dzień. Kaspian był zmęczony. Tak bardzo bolało go serce. Jego rodzice byli z nim całe życie a teraz ich zabrakło...
Obrazek

W końcu podniósł się z łóżka i przez chwilę wpatrywał w podłogę. Jak on teraz sprosta czyimkolwiek oczekiwaniom? Jak ma być mężczyzną, kiedy jego wzór do naśladowania odszedł?...
Obrazek

Jego córka w drugim pokoju również nie mogła spać. Odeszli jej ukochani dziadkowie, którzy mieli ogromną rolę w jej wychowaniu. W domu było cicho i pusto. Normalnie o tej porze dziadek stukałby garnkami i pichcił pyszne śniadanie dla rodziny, a babcia brałaby prysznic i taszczyła na dół przybory plastyczne. Tymczasem... Cisza.
Obrazek

Cassie podniosła się i usiadła na łóżku. To będzie długi dzień. I długa reszta życia.
Obrazek

Pogrzeb małżeństwa Delacroixów odbył się w tej samej kaplicy, co pogrzeb Rafała. Na pogrzebie, oprócz Kaspiana, Mii i Cassie pojawiła się Klara, Gerard, Edyta i Amelia.
Obrazek

Gabrysia i Daniel spoczęli na wieki obok siebie.
Obrazek

Po pogrzebie przed kaplicą Amelia zaczepiła Kasjopeję.
- Mój Plumbobie, Kasjopeja! Jak ty urosłaś, dziewczyno! Powinnaś poznać mojego Franka! Co prawda już skończył liceum, ale na pewno świetnie byście się dogadali!
- Na pewno, ciociu...
- To co, może was umówię? Zadzwonię do twojego taty i spotkacie się. Z rodziną trzeba dobrze żyć!
Obrazek

- Kaspianku, kiedy się ostatni raz widzieliśmy? Chyba na twoich urodzinach?
- Zgadza się, ciociu.
- Nawet nie wiesz, jak mi go brakuje. Twój tata był wspaniałym starszym bratem. Szczególnie na stare lata przypomnieliśmy sobie, że najważniejsza jest rodzina...
- Mamo, mnie też to boli - szepnęła Klara pocieszając Edytę. - Wiesz, że ciocia była dla mnie jak...
- Jak matka, którą ja na początku nie byłam. Wiem. Po prostu ta strata, najpierw Rafał, teraz Gabrysia... To za wiele...
Obrazek

Mia dyskretnie odciągnęła córkę na bok.
- Cassie, jak się czujesz?
- Nie wiem, mamo. Po prostu chcę iść do domu...
Obrazek

* * *


Po tragicznych wydarzeniach wakacji nadszedł czas na początek roku szkolnego. Kasjopeja uwielbiała się uczyć- a na sam powrót do szkoły czekała jak na zbawienie. Chciała się na trochę wyrwać z domu. Poza wolontariatem w domu starców, na który uczęszczała 5 dni w tygodniu starała się przeczytać książki z biblioteczki dziadka. Jeszcze sporo jej zostało, ale przynajmniej zaczęła. Podeszła do swojej szafki i niedaleko zauważyła swojego kuzyna, Fabiana rozmawiającego z Malcolmem Landgraabem. Od kiedy Fabiana przyjęli do drużyny, coraz rzadziej się spotykali i rzadziej zwracał na nią uwagę na korytarzu.
Obrazek

- Halo, ziemia do Cassie! - przed czarnowłosą wyrosła roześmiana blondynka i energicznie zamachała przed jej oczami. Cass zamrugała.
- Nina! Jak wakacje? - Nina była koleżanką Kasjopei od pierwszej klasy podstawówki. Ich przyjaźń zaczęła się, kiedy jako jedyne z klasy nie bały się zrobić sekcji żabie. Kasjopeja z pobudek naukowych, Nina- z ciekawości. Od tej pory były nierozłączne. Przyjaźnił się z nimi jeszcze Fabian, ale to już chyba historia...
Obrazek

- Czadowo! Z tatą byliśmy w trasie za The Llamas! Grali po prostu... Miodzio! Codziennie nocowaliśmy w innym hotelu, codziennie inny koncert, zwiedziliśmy pół kraju! Szkoda, że z nami nie pojechałaś!
- Miałam inne sprawy na głowie...
- O rany! Przepraszam, Cassie. Nie to miałam na myśli... - Nina zawstydziła się. Od czasu do czasu po prostu musiała palnąć jakąś głupotę.
Obrazek

- Nic się nie stało, przecież wiem! Opowiadaj lepiej, jak było na tych koncertach!
- Najlepiej było w tłumie kiedy skakaliśmy! Chyba złamałam jakiemuś facetowi rękę po tym, jak nadepnął na moje nowe trampki! Coś potem krzyczał o szaleńcach, ale on chyba nie wie, ile musiałam pracować w kawiarni żeby zarobić na te trampki! Co on myśli, że jesteśmy bogaci? Myślałam, że go rozniosę! - Cassie uśmiechnęła się uprzejmie. Nina nie lubiła poruszać tematu pieniędzy. Wychowywała się bez mamy, a jej tata pracował w księgarni. Nie zarabiał kokosów, więc Nina na swoje zachcianki musiała pracować sama. Na szczęście Kasjopeja nie patrzyła na ludzi przez pryzmat pieniędzy i dlatego się zaprzyjaźniły, a to, że mieszkały na tym samym osiedlu tylko im sprzyjało.
Obrazek

- W te wakacje popłynąłem! Laseczki lgnęły do mnie jak muchy do lepa! Na szczęście na tym rejsie była tylko Nastka i ja, bo nasi starzy w połowie musieli wracać na jakieś protesty partyjne czy coś takiego. Twój ojciec też był?
- Mhm, było coś takiego...
Obrazek

- Jedna z nich to miała taaaaki...
- Oszczędź mi, stary. Anastazja mówiła coś... O mnie? - Fabian mimochodem zmienił temat. Malcolm roześmiał się.
- Buzia jej się nie zamykała. A Fabek to, a Fabek tamto, zrób mi fotkę dla Fabiana... Bla bla bla. Masz szczęście, że cię lubię, bo nie pozwolę mojej siostrze spotykać się z byle kim. Ale ty jesteś równy gostek - Malcolm poklepał go po ramieniu a Fabian uśmiechnął się.
Obrazek

- O, czekaj, idą nasze gwiazdeczki - Nina uśmiechnęła się złośliwie. O ile Cassie utrzymywała raczej neutralne stosunki z dzieciakami ze szkoły, o tyle Nina i jej temperament nie pozwalały jej przejść obojętnie obok irytujących ją osób. Jedną z takich osób była Anastazja Landgraab, bliźniaczka Malcolma. Nina obwiniała ją o zachowanie Fabiana, bo gdyby nie ona i jej drogie buciki to z pewnością wciąż by się z nimi kumplował i nawet nie pomyślałby o żadnej koszykówce.
- Hej, Hania. Hej, Nastka - rzuciła Cass w ich kierunku i pomachała im. Hanna Łukowska była wierną i oddaną przyjaciółką Anastazji, chociaż jej wrodzona dobroć i przyjazne usposobienie zaskarbiły jej wielu innych znajomych. Hania uśmiechnęła się w stronę Cass, a Anastazja kiwnęła głową i pomachała jej. Zgromiła wzrokiem Ninę i ruszyły w stronę chłopców.
Obrazek

- ...I ja jej wtedy mówię "sorry, maleńka, ale mnie interesuje twój intelekt", a ona miała taki tępy wyraz twarzy jakby nie wiedziała, co to intelekt!
- Cześć, chłopaki!
Obrazek

- Nawet nie wiecie, jak się cieszę że zaczyna się szkoła! Musimy zrobić imprezę, koniecznie! W piątek? Fabi, pasuje ci? - Malcolm parsknął śmiechem, ale siostra zgromiła go wzrokiem i się uspokoił.
- Jasne, że mi pasuje. A wasi rodzice...?
- Nimi się nie przejmuj. Mama wylatuje do Bridgeport w piątek rano, a tata jedzie na jakieś spotkanie do Sunset Valley. Twój nie jedzie?
- Nic mi nie mówił, ale my rzadko gadamy o jego pracy.
- Hihi, to super! Hania, musimy koniecznie zrobić listę zaku... - odezwał się szkolny dzwonek. Nastka spojrzała znacząco na Fabiana, a reszta dzieciaków zaczęła się rozchodzić do klas.
Obrazek

- Tęskniłem za tobą - powiedział Fabian obejmując czuje swoją dziewczynę.
- Ja za tobą też! Mam nadzieję, że dostałeś wszystkie zdjęcia...?
- O, tak, ale wolałbym to wszystko widzieć na żywo - uniósł brwi, a Anastazja zachichotała.
Obrazek

- Nie mogę się doczekać, aż na tej imprezie zostaniemy sami - pocałował ją w szyję, a Nastka pogładziłą go po włosach.
- Mówisz, jakby nic się nigdy nie wydarzyło - mruknęła. Odsunęła się od niego i wygładziła bluzkę. - Dobra, idziemy, bo się spóźnimy - posłała mu buziaka i ruszyła w stronę schodów, a Fabian za nią.
Obrazek

Pierwsza lekcja wypadła na geografię. Nauczyciel zbliżał się do stu lat i pochrapywał na krześle, kiedy puścił im film o płytach tektonicznych. Anastazja cykała zdjęcia, a reszta ziewała i czekała na upragniony dzwonek. Nauczyciel w końcu wyszedł na zaplecze (i prawdopodobnie tam usnął), a Cassie uznała to za idealny moment na wyjście do ubikacji.
Obrazek

- Gdzie idziesz?
- Do łazienki. Za dużo gazowanego.
- Nie zostawiaj mnie tu z tymi bananami! - Nina spojrzała na nią rozpaczliwym wzrokiem.
- Wyluzuj, przez trzy minuty nic ci nie zrobią. Każdy jest zajęty sobą.
Obrazek

Cassie wyszła z klasy i gwałtownie przystanęła. Naprzeciwko jej sali, przy oknie, stał chłopak i opierał się o ramę. Wpatrywał się w przestrzeń i nawet nie zwrócił na nią uwagi. Stała tam chwilę jak słup soli, a potem otrząsnęła się i szybko przemknęła w stronę łazienki. Chłopak wydawał się niewzruszony. Cass zamknęła za sobą drzwi i odetchnęła głęboko. Wow. Kto to był?
Obrazek

Kiedy w końcu trochę się uspokoiła, włożyła dłonie pod strumień zimnej wody i stała tak przez chwilę. Kim jest ten chłopak? Nie widziała go w szkole wcześniej... Wydawał się taki tajemniczy...
Obrazek

Po ostatniej lekcji Cassie i Nina wyszły na swoją ulubioną ławkę na boisku.
- Miał taki fioletowy sweter i patrzył się przed siebie, jakby nic wokół niego nie istniało. Mówię ci, że to jakiś nowy.
- Nigdy go nie widziałaś? Może to Archie schudł i wygląda jak przystojniak?
- Zostaw Archiego w spokoju. Widziałam go wczoraj przez okno. Chyba jego rodzice znowu się kłócą, był załamany.
- O, nie... - Archie był dość otyłym kolegą dziewczyn z tego samego osiedla. Był naprawdę miły i pomocny, kiedy którejś z nich zepsuł się komputer czy telefon, ale przez swój wygląd był zdyskwalifikowany jako materiał na chłopaka.
Obrazek

- Fioletowy sweter i okulary?
- Mhm, czemu pytasz? Przecież ci opowiadałam. Ciemne włosy...
- Bo stoi za tobą i patrzy się na ciebie. Nie odwracaj się.
- Słyszał nas? - spytała szeptem Cassie.
- Raczej nie. Poczekaj, odchodzi. Może jednak...
- Och, nie, czuję się jak idiotka - mruknęła Kasjopeja i pokręciła głową.
Obrazek

- Hania, musisz załatwić różowe talerzyki i błękitne kubeczki.
- Nastka, to nie za dużo? Przecież możesz zlecić to swojej pokojówce. Ja mogę pozapraszać ludzi albo zrobić ulotki... - Hania czuła się trochę niedoceniana przez swoją przyjaciółkę. Od kiedy zabujała się w Fabianie, spychała ją na dalszy plan.
- Jak sobie chcesz, to możesz zrobić to dodatkowo. Moja pokojówka ma cały dom do wysprzątania, nie będzie się uganiać za talerzykami. I balony, trzeba załatwić balony!
Obrazek

- Myślisz, że za ile będą się obściskiwać? Stawiam pół minuty - mruknęła Nina z dezaprobatą.
- Dajmy im dwie minuty - roześmiała się Cassie.
Obrazek

- Iiii ruszyli. Minuta trzydzieści, wygrałaś - mruknęła niechętnie Nina, a Cass uśmiechnęła się. A niech mu się powodzi. Oby tylko Nastka nie stłumiła w nim wszystkiego, co najlepsze.
Obrazek

- Będziemy tu tak siedzieć i się na nich gapić?
- Idziemy do domu. Muszę jeszcze odrobić lekcje na ju... - Nina zamachała jej przed twarzą i pokręciła głową.
- Kobieto, jest początek roku! Zluzuj!
- Jeśli chcesz dostać się na prestiżową uczelnię, nie możesz luzować pierwszego dnia! Chodź!
- Ej, gołąbki, złaźcie z boiska! Tu się gra! - zawołał Malcolm, a dziewczyny roześmiały się i ruszyły w stronę domu.
Obrazek

Pozdrawiam :hej:

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: MalaMi95 » 14 lip 2017, 0:37

"To zdziwisz się co będzie w tej relacji "
Widziałam, że wrócił do bycia rówieśnikiem Cassie xD
"Poza tym wygodniej im przychodzić i mieć dzieciaka w domu"
Ciekawe czy będzie im wygodnie jak moja wizja z Penny i jej boyfriendem okradającym domy się sprawdzi, a Hamptonowie zaczną cierpieć na brak wygodnych siedzeń w mieszkaniu x)
"To bogaci ludzie"
No w sumie racja. Z tego co mówił Fabek Klara wydaje większość oszczędności na swoje zachcianki, więc to chyba dobrze, że teraz przynajmniej część z nich poszła na coś bardziej potrzebnego :P
"Trochę czasu mu zajmie zanim jej wybaczy"
Czyżby miało to nastąpić... za 10 lat? xD
"I PS - kocham Twoje komentarze. Po prostu czuję, że zaraz poprowadzisz relację za mnie (i zrobisz to lepiej)"
Miło mi :) I w takim razie dawaj zapisy gry i jedziemy! xD
A tak na serio to wątpię, żebym zrobiła to lepiej. Wtedy to już nie byłyby te postacie. One byłyby widziane moimi oczami, a to by je całkiem zmieniło ;)
(Nie wspominając, że ilość komentarzy pod relacją mogłaby się wtedy zmniejszyć, a nie o to chodzi xD)


A teraz do relacji :)
"Obok niej stał Fabian oraz Faye"
O rany "Faye"... Wybacz, ale jakoś strasznie nie lubię tego imienia x)
Chyba miała je jakaś bohaterka jednej książki, którą niezbyt lubiłam.
Przeżyć przeżyję, ale już po samym imieniu wróżę jej trudną przyszłość pełną zwrotów akcji przez które niekoniecznie ją polubię :P

Właściwie, to w tych wszystkich pożegnaniach jestem trochę zagubiona.
Głównie z uwagi na fakt, że już sama nie wiem czy chciałaś mnie tymi pożegnaniami wzruszyć, czy jednak rozbawić dając komentarze Faye.

Ja jednak chciałam się wzruszyć, dlatego wstawki małej powodują, że mnie irytowała.
Chyba moja znajomość z Faye faktycznie nie zaczyna się najlepiej x)
"Przestań gadać głupoty, Faye. Tak się nie umiera. Można odejść w ciszy i spokoju, a dowiedzą się o tym dopiero z wiadomości, jak sąsiedzi zaczną czuć dziwny zap..."
Żeby oddać sprawiedliwość dodam, że Fabianek swoją pierwszą wstawką też się nie popisał :P
"- Radziłaś sobie beze mnie od lat. Jak miałaś osiemnaście lat, pojechałaś na wakacje do Sunlit Tides, Starlight Shores i Al Simhary. Sama!"
"- Ale zawsze byłeś obok! Zawsze! "
Trochę rozbawił mnie komentarz Klary, że ojciec był obok, choć ten wcześniej przyznaje, że była sama w tylu miejscach.
No tak, bo w Al Simharze to był suuuper blisko :P

Nie no ja wiem, że Klarze nie chodziło tu o "dosłownie był blisko, stał obok i trzymał za rączkę" ale jakoś tak mi się pomyślało :P
Rany, wzruszająca scena, a ja myślę o takich głupotach x) Faye, obwiniam ciebie i twoje komentarze x)

A druga rzecz o której pomyślałam, to, to czy w prawdziwym życiu ludzie faktycznie robią takie pożegnania?
Zapraszają rodzinkę i mówią "Będę umierać, teraz ustawić się w kolejce, będziemy się żegnać"
Nie zrozum mnie źle. Ja sama w swojej relacji robię mnóstwo takich pogadanek, jakiś przywidzeń osób zmarłych itd. ale nawet gdy sama to piszę, to jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam, że w sumie, to takie trochę dziwne wyobrazić sobie prawdziwą osobę, która zaprasza bliskich i robi oficjalne pożegnania, no nie?
"Nie za bardzo wiem, co się mówi w takich sytuacjach "
Neither do I.
No chyba, że piszę relację. Wtedy to, aż za dobrze wiem xD
" Nigdy nie pozwól, żeby dwie baby się kłóciły. (...) A najlepiej wyprowadź się, dopóki się nie pogodzą"
Biorąc pod uwagę charakter Klary i Edyty, gdyby Rafał posłuchał własnej rady, to prędzej doszłoby do rozwodu między nim i Edzią, niż te dwie baby się pogodziły xD
Dlatego nie jestem pewna, czy dobrze poradził wnukowi x)
"- Faye, mój aniołeczku. Chodź do dziadka.
- Dziadziusiu, czy przyjdzie po ciebie Mroczny Kosiarz?
- Hmmm, prędzej czy później na pewno.
- A czy twój duch będzie w jakimś kolorze, czy biały?
- Nie mam pojęcia. Ale powiem ci, że jeśli mi pozwolą, to kiedyś pokażę ci się jako duch, okej?
- Ale czad! Super!"
Ech...
Wiem, że miało być zabawnie, ale mnie się zrobiło jakoś przykro. Zupełnie jakby Faye w ogóle nie obchodził fakt, że jej ukochany dziadek umiera.
Ja wiem, że jest jeszcze mała, ale jakoś nie pasuje mi, że wygląda to trochę tak jakby cieszyła się z tego, że dziadek umiera, bo zobaczy sobie jego ducha...


Tak, tak, wiem. "To miała być zabawna scena, więc nie czepiaj się babo." Już siedzę cicho x)

Pożegnanie Edyety i Rafała.
Opisy były ładne i fajnie, że dodałaś zdjęcia z tego jak się poznali i jak potoczyła się ich historia :)

"Mimo najszczerszych chęci rodzina Delacroixów nie mogła się stawić"
No tak, trochę ciężko przyjść na czyjś pogrzeb jak się samemu nie żyje :P
Wybacz, to Faye obudziła we mnie takie żarty x)

Scena z Kasjopeją i Gabrysią była dla mnie trochę niejasna.
To teraz wszyscy martwi simowie będą ogłaszać swoim bliskim wiadomość "Umieramy"?

No wiem, ładniej to wyglądało niż tylko dać zdjęcia jak leżą w łóżkach, ale muszę przyznać, że byłam nieco zmieszana.
Tu Rafał, pożegnania, jego pogrzeb, a tu nagle jakaś polana, na której z jakiegoś powodu znalazła się Kasjopeja, którą w pierwszej chwili nie idzie rozpoznać, bo już jest nastolatką, a nie uczącym się chodzić brzdącem.

Chyba dla mnie, to po prostu za dużo śmierci jak na jeden odcinek.


Musze przyznać, że ucieszyłam jak zobaczyłam Kasjopeję w szkole, bo już myślałam, że jedynie temat śmierci będzie w tym odcinku pokazany.
"- Jedna z nich to miała taaaaki... "
Glut? But? :P
"Anastazja Landgraab"
Biedne te Anastazje w tych relacjach. Nikt ich nie lubi xD
Ale przyznaje, że twoja Anastazja jest śliczna :)
"- Mówisz, jakby nic się nigdy nie wydarzyło "
Na biologii trzymaliśmy się za ręce całe dwie minuty dłużej niż zwykle! :P
"- Nie zostawiaj mnie tu z tymi bananami! "
Rozbawiło mnie określenie "banan" na wkurzających ludzi. Może zacznę stosować w życiu xD


Dobra, scenę z "Tajemniczym chłopakiem" mogłabym skomentować normalnie, ale pomyślałam, że niech zdjęcia przemówią za mnie :D

Jak widzi to Cassie:
"Wydawał się taki tajemniczy..."
Obrazek

Jak widzę to ja:

Obrazek

"Kim jest ten chłopak? Nie widziała go w szkole wcześniej..."
Okej, to w takim razie jak mała jest szkoła Cassie, że powinna go kojarzyć?
Założę się, że w moim liceum czy gimnazjum ponad połowa uczniów mogłaby powiedzieć o mnie dokładnie to samo, choć widziała mnie na korytarzu dziesiątki razy x)

W końcu nie idzie kojarzyć dosłownie wszystkich.


Ten koleś stojący za nimi jak taki "Creepy guy" i gapiący się na nie xD
W każdym razie, zaczynamy drugą rundę! :D

Jak widzi to Cassie:
"Patrzył się przed siebie, jakby nic wokół niego nie istniało." (...) "Słyszał nas?"(...)"Och, nie, czuję się jak idiotka "
Obrazek

Jak widzę to ja:

Obrazek
" Kobieto, jest początek roku! Zluzuj!"
To znaczy, że ma dostać niedostateczny za nieodrobioną pracę? Po co? x)


Czekam na kolejne :)


EDIT: Ach no tak. Zapomniałam jeszcze o stosunku dziewczyn do Anastazji:
"Nina obwiniała ją o zachowanie Fabiana, bo gdyby nie ona i jej drogie buciki to z pewnością wciąż by się z nimi kumplował i nawet nie pomyślałby o żadnej koszykówce."
No więc tak. Nie znamy jeszcze zbyt dobrze Anastazji, więc może faktycznie jest straszną zołzą i w ogóle, ale po tej relacji naprawdę jestem dość zdziwiona reakcją Niny jeśli chodzi o Nastkę. Póki co dziewczyna nie zrobiła nic takiego by zapałać do niej niechęcią. To, że lubi się ubierać w ładne ciuszki, a jej chłopakiem jest Fabian raczej nie są aż tak wielkimi minusami :P

A jeśli Fabian ignoruje Ninę i Cassie, bo ma dziewczynę, to tak naprawdę on tu jest dupa wołowa, więc raczej do niego powinny iść pretensje. No chyba, że Nastka mówi mu rzeczy w stylu "Nie zadawaj się z tymi dziwaczkami" a on żeby jej zaimponować to robi. Wtedy widzę tu winę Anastazji, choć nie zmienia to faktu, że i tak to Fabian jest dupkiem, że godzi się na coś takiego :P

I trochę nie rozumiem komentarza o koszykówce. To źle, że chłopak ma jakieś zainteresowanie i nie siedzi całymi dniami przed komputerem lub konsolą?
W takim razie to raczej Nina jest tu marną kumpelą, że zamiast wspierać pasję przyjaciela wypomina mu, że "Och Fabek, ty to już w ogóle nie masz dla nas czasu. Mógłbyś to rzucić i siedzieć z nami cały dzień przed blokiem, ale nieee. Dobra, idź i sobie graj, przeżyjemy bez ciebie" x)
"Oby tylko Nastka nie stłumiła w nim wszystkiego, co najlepsze."
a) Wciąż nie wiem czemu Nastka miałaby coś w nim stłumić, bo nie wydaje się jakaś szczególnie zła.

b) Nie wiem czym ma być to "Najlepsze" skoro na razie Fabek jawi nam się jako gość, który chcąc komuś zaimponować jest gotów olać swoich przyjaciół x)


I jeszcze to:
Archie był dość otyłym kolegą dziewczyn z tego samego osiedla. Był naprawdę miły i pomocny, kiedy którejś z nich zepsuł się komputer czy telefon, ale przez swój wygląd był zdyskwalifikowany jako materiał na chłopaka.
Rany, po tym zdaniu tak strasznie zaczęłam współczuć Archiemu xD

No i w sumie, to Nina nie wypada tu trochę jak hipokrytka?
Wypomina Fabianowi, ze poleciał na ładną buzię Anastazji (czy tam "buciki" ;) ), a sama przyznaje, że brzydszy kolega nie ma u niej szans. Po zdaniu wnioskuję, że miałby je, gdyby wyładniał/schudł :P



Teraz czekam na kolejne ;)
Ostatnio zmieniony 04 sie 2017, 13:07 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Simwood
Posty: 734
Rejestracja: 06 sty 2016, 14:32

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: Simwood » 17 lip 2017, 9:20

Jej, nowy odcinek :D A moja relacja dalej stoi w miejscu od 3 miesięcy
Gunia pisze:myślałam, że lubisz moje relacje niezależnie od tego, kto umiera!
Dobrze wiesz, że uwielbiam Twoją relację :hug: Ale gdy Maks i Klara wpadną przypadkiem pod pociąg będę ją ubóstwiał :h:
Ma nocne posiedzenie partii. W ramach protestu przeciwko czemuś tam...
Czyżby Gerard miał aspiracje zostać drugim Petru? :P
No nie, ojciec jest umierający, a ta prawie go przewróciła soft1
Wzruszyłem się tym pożegnaniem ;( Heh, pamiętam to jak się poznali, jakby to było wczoraj. U Ciebie czas tak strasznie pruje do przodu ;)
Znowu magiczna polana :D Chyba muszę poszukać swoim simom jakiegoś mniej popularnego miejsca do pośmietnej egzystencji :P
NIEEEEEE, tylko nie Gabi i Daniel :((((( Teraz już nie zostanie nikt z "pierwszego składu" bohaterów relacji ;(
 Kaspian, nic nie mogliśmy zrobić. Dożyli tego wieku, gdzie pasek życia mieni się i daje znak, że to koniec
Przynajmniej macie pewność którego dnia umrzecie soft9
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Re: Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: Lion » 18 lip 2017, 10:58

Gdy tylko zobaczyłem pierwsze zdjęcie, jeszcze zanim zacząłem czytać, domyśliłem się, że Rafał umiera. :( Widać, że każdy przeżywa to wydarzenie inaczej, Edyta stara się być silna, Klara jest roztrzęsiona, Fabian nie wie, jak się zachować, a Faye tłumaczy to sobie na swój dziecięcy sposób. Tak sobie myślę, że chyba lepiej by to wyglądało, gdyby Rafał siedział w jakimś fotelu i inni z nim rozmawiali, ale domyślałam się, że mogło mu zależeć, aby, korzystając z ostatnich sił, ostatni raz wyściskać najbliższych. ;)
Pożegnanie z Edytą zdecydowanie było najbardziej przejmujące, fajnie, że pokazałaś najważniejsze z ich wspólnych chwil!
Niby dobrze, że Gabrysia i Daniel umarli po cichu - we śnie i bez bólu. Nie musieli się męczyć jak Rafał, który wiedział, że lada moment odejdzie. Z drugiej strony rodzina nie mogła nawet w najmniejszym stopniu się na to przygotować, co zdecydowanie widać po reakcji Kaspiana.
Odbijając od tematu śmierci, Kasjopeja wyrosła na naprawdę ładną simkę. ;) I chyba zacząłem się domyślać, jaką karierę dla niej planujesz. :D
Anastazja też jest mega śliczna, ogólnie to pokolenie nastolatków jest bardzo udane. Choć wygląda to mega niepokojąco, że Hania jest najlepszą przyjaciółką dziewczyny swojego przyrodniego brata, o którym nie wie, że ten nim jest. :P Aż strach pomyśleć, ale skoro to taka rozrywkowa ekipa, na jakiejś imprezie, pod wpływem chwili, coś mogłoby się między nimi wydarzyć... Choć pewnie przyszło mi to do głowy, bo gdy sam byłem nastolatkiem, nałogowo oglądałem Degrassi, gdzie takie rzeczy były na porządku dziennym. :D

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Rodzina Delacroix-Słowik

Postautor: Gunia » 15 sie 2017, 18:24

Witam Was po dłuższej przerwie. Wakacje, a potem upały nieźle mnie rozleniwiły, ale przychodzę do Was z nową dawką przygód mojej rodziny!


MalaMi:
Przeżyć przeżyję, ale już po samym imieniu wróżę jej trudną przyszłość pełną zwrotów akcji przez które niekoniecznie ją polubię :P
Przepraszam, czy siedzisz w mojej głowie? :P a tak na serio chciałam, żeby dzieciaki miały imię na tą samą literę, a niekoniecznie uśmiecha mi się Florentyna czy... Nie znam drugiego imienia na "f" :D
No wiem, ładniej to wyglądało niż tylko dać zdjęcia jak leżą w łóżkach, ale muszę przyznać, że byłam nieco zmieszana.
Tu Rafał, pożegnania, jego pogrzeb, a tu nagle jakaś polana, na której z jakiegoś powodu znalazła się Kasjopeja, którą w pierwszej chwili nie idzie rozpoznać, bo już jest nastolatką, a nie uczącym się chodzić brzdącem.
Chciałam ich po prostu ładnie pożegnać. Paski życia doszły im do końca i się mieniły, aż mi się łezka w oku kręciła, jak musiałam się pożegnać z Gabi, która była w mojej grze od początku i była główną bohaterką relacji... Chlip :P
Glut? But? :P
Nos! :D
Padłam jak zobaczyłam zdjęcia soft9 jesteś przegeniuszem! Dokładnie to myślał xD
A jeśli Fabian ignoruje Ninę i Cassie, bo ma dziewczynę, to tak naprawdę on tu jest dupa wołowa, więc raczej do niego powinny iść pretensje. No chyba, że Nastka mówi mu rzeczy w stylu "Nie zadawaj się z tymi dziwaczkami" a on żeby jej zaimponować to robi. Wtedy widzę tu winę Anastazji, choć nie zmienia to faktu, że i tak to Fabian jest dupkiem, że godzi się na coś takiego :P
Fabian ma nową dziewczynę i świata poza nią nie widzi. Rozpadła się (a przynajmniej mocno ograniczyła) jego przyjaźń z Niną i Cassie. To normalne, że dziewczyna tak się czuje ;) i obwinia o to kogoś, kto "zabrał" im przyjaciela.
Wypomina Fabianowi, ze poleciał na ładną buzię Anastazji (czy tam "buciki" ;) ), a sama przyznaje, że brzydszy kolega nie ma u niej szans. Po zdaniu wnioskuję, że miałby je, gdyby wyładniał/schudł :P
Po prostu są tacy koledzy, którzy nadają się tylko na kolegów ;)
PS Poszedł po bagietkę B)

Simwood:
Przynajmniej macie pewność którego dnia umrzecie soft9
:hug: :D

Lion:
Choć wygląda to mega niepokojąco, że Hania jest najlepszą przyjaciółką dziewczyny swojego przyrodniego brata, o którym nie wie, że ten nim jest. :P
To się jeszcze rozwinie. Za jakiś czas, ale się rozwinie :D
Aż strach pomyśleć, ale skoro to taka rozrywkowa ekipa, na jakiejś imprezie, pod wpływem chwili, coś mogłoby się między nimi wydarzyć... Choć pewnie przyszło mi to do głowy, bo gdy sam byłem nastolatkiem, nałogowo oglądałem Degrassi, gdzie takie rzeczy były na porządku dziennym. :D
Nie wiem czemu, ale Degrassi kojarzę tylko z gościa na wózku, jego grubszego kumpla i takiej blondyny. To chyba pierwszy skład, który leciał na Minimaxie czy Zig Zapie B)



RELACJA XXXVIII



Życie u Hamptonów przebiegało spokojnie. Faye postawiła sobie prosty plan na przyszłość- chciała być lekarzem, który leczy ludzi muzyką. Tak, dobrze czytacie. Takie są dziecięce marzenia ;) Faye postanowiła połączyć swoje dwie ulubione zabawy i często bawiąc się w doktora, ustawiała pluszaki na łóżku i grała dla nich na skrzypcach. Rodzice zapisali ją na zajęcia dodatkowe wierząc, że rozwinie w sobie wielki talent.
Obrazek

Klara borykała się ze stratą ojca. Często snuła się po domu bez celu, nie mogła sobie znaleźć miejsca.
- Klara, nie możesz się tak zachowywać. Masz dzieci, musisz być silna! Dzieciaki się o ciebie martwią. Wczoraj, kiedy czytałem Faye do snu, musiałem ją uspokajać, że mamusia nie jest chora. Kotku, musisz coś z tym zrobić! - Gerard wielokrotnie próbował pomóc żonie, jednak nic nie przemawiało jej do rozsądku.
- Myślisz, że to takie proste? Straciłam ojca, Gerard! Moją podporę!
- Klaro, moi rodzice zginęli wiele lat temu. Gdybym miał to wciąż rozpamiętywać, prawdopodobnie byłbym w depresji do tej pory. Kochanie, musisz być silna. Może powinnaś spotkać się z psychologiem...?
- Może masz rację... Możemy pomyśleć o tym jutro? Miałam naprawdę ciężki dzień w Fundacji i chciałabym odpocząć.
- Zgoda.
Obrazek

Klara i Gerard rozsiedli się przed telewizorem. Kobieta oparła głowę na ramieniu męża i tępo wpatrywała się w ekran. Rozmyślała o swoim życiu. Ile błędów popełniła? Z częścią, czyli z ojcem Fabiana borykała się do tej pory. Rzadko myślała o Maksie, ponieważ była wdzięczna losowi za zachowanie Gerarda i za to, że nadal wychowywał Fabiana jak swojego syna. Nigdy nie dał mu odczuć, że traktuje go gorzej niż Faye. Zawsze był dla niego wsparciem i kochającym ojcem. Klara bała się jednak, że syn za jakiś czas odkryje bolesną prawdę, a tego, prawdopodobnie, by nie przeżyła. Jej rozmyślania przerwał śmiech Gerarda.
- Hm? - podniosła wzrok i spojrzała na męża.
- Nie widziałaś? Właśnie wpadł twarzą w tort. Weselny! - Klara uśmiechnęła się. Miała takie szczęście...
Obrazek

Po jakimś czasie Klara usnęła. Gerard położył głowę żony na swoich kolanach i oddał się rozmyślaniom. Martwił się o nią. Przez cały czas trwania ich związku miał poczucie, że musi obronić tą niewinną istotę przed całym złem tego świata. Był od niej starszy. Kiedy ją poznał, była taka zagubiona, jakby na siłę chciała od czegoś uciec. I on był zagubiony. Rozwód, żona, która za wszelką cenę chciała mu obrzydzić życie, praca... Praca była jego ucieczką. Ale kiedy poznał Klarę, tą pewną siebie, jednak tak niepewną życia osobę, jego świat choć na chwilę się rozjaśnił. Nie wiedział, czy coś z tego będzie, czy przetrwają. Arletta skutecznie wtrącała się do ich życia, ale od wielu lat nic o niej nie słyszał. Podobno wyjechała do Bridgeport i tam robiła karierę. Był za to wdzięczny losowi. Potem dowiedział się o zdradzie Klary i to był cios poniżej pasa. Zabolało go to jak nic w życiu. Jego malutki synek, którego uczył chodzić, mówić, szalał z nim na dywanie, odwoził do szkoły, odrabiał z nim lekcje tak naprawdę nie był jego synem. W pierwszej chwili pomyślał o rozwodzie. Miał ochotę wyjechać daleko i nigdy więcej nie odzywać do Klary. Ale znowu- czy to nie była też jego wina? Być może. Wybaczył jej dopiero kilka lat temu, choć ona ciągle miała poczucie winy. Nigdy nie przestał kochać Fabiana i prawdopodobnie nigdy nie przestanie. Klara poruszyła się niespokojnie na jego kolanach. Pogładził ją po włosach. Kochał ją. A miłość wymaga poświęceń, na które był gotów.
Obrazek

Gerard zaniósł Klarę do łóżka. Chwilę później Faye poprosiła go o pomoc w szkolnym projekcie.
- Dobra, mała, w takim razie jeśli chodzi o elektroniczną stronę tego przedsięwzięcia, to ja się tym zajmę. Ty lep zamek.
- Dobrze, tatusiu.
- Tato, mi też pomożesz? Też muszę coś uklecić. Chyba na jutro - rzucił Fabian wychodząc z kuchni. Gerard westchnął, ale uśmiechnął się. Dzieciaki. Nic cię nie zadziwi.
- Jasne, synu. Skończę z Faye i zajmiemy się twoim projektem.
- Tatusiu, ale ja mam jeszcze pracę domową do odrobieniaaaaa... - jęknęła rudowłosa. Była istnym klonem swojej matki. Jedynie oczy odziedziczyła po Gerardzie.
- Z lekcjami pomoże ci mama.
- Naprawdę? - małej aż zaświeciły się oczy.
Obrazek

- Dzięki, tato, jesteś najlepszy! - kiedy skończyli, Faye rzuciła się ojcu na szyję i mocno w niego wtuliła.
- Nie ma za co, córeczko. To moja praca - uśmiechnął się Gerard.
- Myślałam, że pracujesz w rządzie - przyjrzała mu się badawczo. Hampton roześmiał się i dał jej prztyczka w nos.
Obrazek

Faye pobiegła się pobawić, a Fabian z ojcem zabrali się do pracy. Klara weszła do pokoju i zatrzymała się na chwilę. Uśmiechnęła się. Miała takie szczęście. Dwóch najważniejszych mężczyzn w jej życiu... Postanowiła. Nie będzie się dłużej nad sobą użalać. Tata chciałby, żeby żyła dalej. Uśmiechnęła się i usiadła na kanapie. Włączyła telewizję i oglądała wiadomości, ale kątem oka patrzyła na swoich chłopaków. Zdecydowanie jest szczęściarą.
Obrazek

- Maaaamo! - Faye wpadła do pokoju. Klara podniosła się i pochyliła nad córką. - Pomożesz mi odrobić lekcje? - zapytała niepewnie.
- Jasne, że pomogę. A potem trochę się pobawimy. Chcesz, żebym ci wieczorem poczytała?
- Taaaaak! - pociągnęła matkę za rękę do swojego pokoju.
Obrazek

- ...A teraz musisz tutaj dodać i mamy wynik. Prawda, że proste? - Klara była z siebie dumna. Wreszcie na coś się przydała.
- Proste! Kolejny przykład... Hmmm... Wynik to siedem?
- Masz rację! Moja mądra dziewczynka!
Obrazek

Klara spędziła wieczór z córką. Gadały i śmiały się, jak dawno tego nie robiły. W końcu, kiedy mała była już bardzo zmęczona, Klara wyciągnęła książkę i razem czytały, dopóki Faye nie zasnęła. Klara pochyliła się nad córką i pocałowała ją w czoło. Odgarnęła jej włosy z twarzy i zgasiła lampkę. Uśmiechnęła się do samej siebie. Jest dobrze.
Obrazek

* * *


- Ty jej powiesz czy ja jej powiem? - Delacroixowie jedli lunch. Kasjopeja spojrzała na swoich rodziców, jakby co najmniej przylecieli z kosmosu.
- Może powiedzmy jej razem? - Kaspian powstrzymywał się od śmiechu widząc minę córki.
Obrazek

- No dobra. Mamy dla ciebie niespodziankę! - zawołała podekscytowana Mia.
- Hej, miało być razem! - obruszył się Kaspian.
Obrazek

- Dla mnie? - Cass była zaskoczona. - Co to, co to?
- Zjemy, to pójdziemy do ogrodu. Nie bez powodu nie pozwalaliśmy ci wyglądać do ogrodu przez cały wczorajszy dzień - Mia uśmiechnęła się tajemniczo.
Obrazek

W końcu Delacroixowie wyszli do ogrodu. Kasjopeja nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed nią stało najprawdziwsze obserwatorium.
Obrazek

- Kupiliście. Mi. Obserwatorium. Kupiliściemiobserwatorium. O rany! Moi rodzice kupili mi obserwatorium! - zapiszczała.
- Właściwie... Twoi dziadkowie w swoim testamencie kazali postawić obserwatorium na miejscu ogrodu dziadka. Nie można kłócić się ze zmarłymi - Kaspian uśmiechnął się lekko.
Obrazek

- Jesteście najwspanialsi na świecie! Dziękuję! - Cass rzuciła się ojcu, a potem mamie, na szyję.
- Widzimy, że nie możesz się doczekać. Idź, korzystaj!
- Oszaleliście? Najpierw muszę odrobić lekcje. Jak tam wejdę, to nie wyjdę do rana! - zapiszczała i pobiegła do domu.
Obrazek
Obrazek

Kaspian ujął dłonie żony i uśmiechnął się.
- Zobacz, trafiło nam się grzeczne dziecko. Naprawdę, nieźle ją wychowaliśmy.
- O, tak. Mamy dobre dziecko... - Mia ścisnęła dłoń męża i odwzajemniła uśmiech.
Obrazek

W końcu Cass odrobiła lekcje i stanęła przed swoim nowym dzieckiem. Długo przełamywała się, żeby tam wejść. To po prostu było zbyt wspaniałe. W końcu wzięła głęboki oddech i przekroczyła próg.
Obrazek
Obrazek

Następnego dnia po południu rozległ się dzwonek do drzwi. Mia właśnie skończyła swoją sesję jogi.
- Moja mała siostrzyczka! - przytuliła Ellie mocno do siebie.
- Cześć, starucho. Co u ciebie? Ptaszki ćwierkają, że niedługo twoje urodziny!
- O tak, robię małą imprezkę jutro wieczorem. Dziś Kaspian zabiera mnie do restauracji.
- Mmm, do restauracji! Romantycznie!
Obrazek

- Jak ci się mieszka z Thomasem?
- Jest wspaniale! Jest taki kochany. Ciągle pichci coś pysznego, mam wrażenie, że oprócz pracy barmana chyba powinien wziąć pół etatu w restauracji! - roześmiała się Ellie. Od czasu, kiedy wyprowadziła się do San Myshuno, zamieszkała ze swoim chłopakiem, Thomasem Forresterem. Sama kończyła studia i pracowała jako opiekunka do dzieci.
- Słyszałaś o tym zabójstwie w jednej z dzielnic, prawda?
- Mia, gdybym miała słuchać o każdym zabójstwie w San Myshuno, prawdopodobnie nie mogłabym robić nic innego. To ogromne miasto i takie rzeczy się zdarzają. Nie jest tak sielankowo jak w Zatoczce ale uwierz mi, jesteśmy bezpieczni.
Obrazek

- Ellieeeee! - zapiszczała Cassie, zbiegając ze schodów i rzucając się ciotce na szyję. Ellie roześmiała się.
- Cześć, młoda!
- Jak tam w wielkim świecie?
- A, nic ciekawego. Parę kryminalnych spraw i gwałciciele na każdym rogu - zażartowała.
Obrazek

- Gwałciciele? Nic nie mówiłaś o gwałcicielach!
- Mamo, ona tylko żartuje.
- Twoja mama świruje. Mieszkam tam już tak długo i nic mi się nie stało. Te brednie, które gadają w telewizji to tylko sztuczny wytwór żeby napędzić oglądalność. Mia, wyluzuj. Jesteśmy bezpieczni, serio.
Obrazek

- Koniec tego tematu! Dziewczyny, co powiecie na ciasto? Zrobiłam pyszne tiramisu.
- Dla twojego tiramisu dałabym się pokroić! - Ellie uśmiechnęła się. - Dobrze być w domu!
Obrazek

- A to dziewczyna Fabiana. Ogólnie nie odzywa się do nas i nie wiemy, co zrobiłyśmy źle. To znaczy, Fabian czasem powie nam "cześć", czy zagada, ale to nie jest to kumpelstwo co kiedyś...
- Oj, mała, nie przejmuj się. Landgaabówna zawróciła mu w głowie, znudzi się i Fabian wróci do was z podkulonym ogonem.
- No nie wiem. Nie chciałabym, żeby przyjaźnił się z nami na siłę... - mruknęła Cassie.
- Dziewczyny! Ciasto!
Obrazek

- Mia, właściwie przyjechałam, bo chciałam zapytać... Właściwie to niedługo w San Myshuno odbywa się pchli targ. Gadałam już o tym z Cassie i bardzo chciałaby przyjechać. Co ty na to? Zjemy coś na mieście, może Cass kupi sobie coś do pokoju, a wy będziecie mieli wolne popołudnie. Poza tym, to niedaleko waszego starego mieszkania, więc zobaczy, jak jej staruszkowie kiedyś mieszkali. Co ty na to?
- W sumie, nie ma sprawy. A jak dokładnie moje nieletnie dziecko dojedzie do San Myshuno?
- Mamo...
- Dojedzie kolejką. Ty do nas dojeżdżałaś kolejką!
- Miałam ponad 18 lat! Może my z nią pojedziemy?...
- Mia, najwyższy czas, żebyś przestała być taka nadopiekuńcza. Cassie jest już dużą i mądrą dziewczyną. Poza tym, nie pojedzie sama. Pojedzie z Niną. Odbiorę je ze stacji i będę miała cały czas na oku.
- Dobrze. Co pół godziny chcę dostawać MMSa ze zdjęciem dziewczyn i opisem, co aktualnie robią. Żadnego alkoholu czy oddalania się poza naszą dzielnicę, tam było względnie bezpiecznie. Ma wrócić do domu najpóźniej o 19.
- Mamo!
- Mia, nie panikuj. Chciałam im jeszcze pokazać moje mieszkanie, a to przecież inna dzielnica.
- Trudno.
- Ne pfefawas? - Cassie usiłowała wysłowić się z ustami pełnymi tiramisu, ale kiepsko jej to wyszło.
- Może macie rację. Przesadzam. O rany, zachowuję się jak nienormalna mamuśka! Przepraszam, dziewczyny, to przez tą telewizję. Na pewno będą z tobą bezpieczne. I dadzą sobie radę w pociągu. Och, przepraszam.
- Spoko, siostrzyczko. Nie przejmuj się! Chcesz być najlepszą matką na świecie.
- I niewle si so wyfozi!
Obrazek

Kiedy Ellie wróciła do San Myshuno, Mia i Kaspian zaczęli szykować się na kolację. Cassie rozsiadła się w salonie z książką.
- Hej, bąblu, wychodzimy! Nie będziemy późno.
- Spoko, i tak wolę czytać niż imprezować. Bawcie się dobrze!
Obrazek

- Wyglądasz dziś szczególnie pięknie, kotku.
- Och, dziękuję! To miłe.
- Powinniśmy częściej wychodzić. Cassie jest już prawie dorosła, może częściej zostawać sama... Może wyjechalibyśmy na kilka dni?
- Hmm... Może...
Obrazek

- I rozumiesz, zaczęłam się czepiać jakbym miała milion lat i nigdy nie była w San Myshuno! Po prostu sama siebie nie poznaję! To przez to, że się starzeję!
- Ej, nie jest źle. Całkiem się trzymasz.
- Jak ty możesz podchodzić do tego na luzie? W tym mieście jest pełno takich Kaspianów, którzy czyhają na niewinne, dziewczęce serca.
- Ale jak upolują jedno takie wspaniałe, to się zmieniają. Może wszyscy już upolowali?
Obrazek

- Wino jest przepyszne.
- Mmm.
- O czym myślisz?
- Zastanawiam się, czy nasze dziecko nie puściło domu z dymem.
Obrazek

Następnego dnia zaproszeni goście zjawili się w ogródku u Delacroixów.
- Wiesz, ciociu, i wtedy ja mówię "szach, mat!" i jest bezradny. Totalnie rozwaliłam to kółko szachowe!
- Wspaniale. Dziecko, jaka ty jesteś mądra. Szkoda że Fabianowi nie trafiła się ta para genów.
- A propo, Fabian nie przyjdzie?
- Uhm, niestety. Faye miała gorączkę i musiał zostać w domu.
- Rozumiem... Szkoda. Chciałam spędzić z nim trochę czasu.
Obrazek

Przyszedł czas zdmuchnąć świeczki ;)
- Nieeeech żyyyyjeeee naaaam!
- A kto? Mia!
Obrazek

A kiedy ogródek opustoszał, Mia mogła wreszcie trochę się napić :P
Obrazek

* * *


Fabian w drodze ze szkoły wysyłał smsa ze szczegółami do swojej dziewczyny. Dziś jego matka i siostra miały urodziny, i obie wyraziły chęć poznania Anastazji osobiście. Fabian miał małe obawy, ale cieszył się, że będzie miał to za sobą. Anastazja panikowała i nie wiedziała, w co się ubrać, więc musiał zażegnać ten kryzys.
Obrazek

Klara dawała upust swojemu kulinarnemu talentowi. Właśnie robiła wegetariańską sałatkę, a w piekarniku dochodziło ciasto. Jako odpowiedzialna żona i matka czuwała nad odpowiednim zaopatrzeniem spożywczym. Cieszyła się, że jej życie potoczyło się tak a nie inaczej i nie miała obaw przed wkroczeniem w kolejną grupę wiekową.
Obrazek

Jako pierwsza na imprezie pojawiła się Cassie. Faye od razu zaciągnęła ją do stołu.
- Dziś w menu tosty francuskie, sałatka włoska i ciasto amerykańskie!
- Wszystko zaplanowane. Nieźle, Faye, nieźle! Jak się czujesz? Dziś wieczorem będziesz już nastolatką! Pryszcze, chłopaki...
- Ty nie masz pryszczy! Ani chłopaka!
- Trafne spostrzeżenie.
- Dziewczynki!
- Baaaaaabcia! Jak fajnie że jesteś!
Obrazek

W tym samym czasie Fabian witał swoją dziewczynę w gabinecie ojca. Korzystał z okazji, że wszyscy wyszli na podwórko i nikt nie będzie szukał go w gabinecie.
- Super że jesteś!
- Mam nadzieję, że wyglądam okej?
- Pięknie jak zwykle!
Obrazek
Obrazek

- Mamo, babciu, to jest właśnie Anastazja Landrgaab.
- Miło nam cię poznać, kochanie. Mam nadzieję, że się nie nudzisz?
- Och, nie, pani Hampton. Przepiękny ogród i wspaniałe przyjęcie! Wszystkiego najlepszego. Moi rodzice również kazali złożyć pani najlepsze życzenia.
- Dziękuję bardzo.
- Anastazjo, jak twoja babka? Izabella? Trzyma się jakoś?
- Dziękuję, pani Słowik, nie narzeka na zdrowie.
- Hmmm. Wiesz, opowiem ci pewną historię. Mój pierwszy mąż...
- Tort! Czas na tort! - Klara klasnęła w dłonie przeszkadzając Edycie w pół słowa. Edyta uśmiechnęła się z satysfakcją. Coś nie pasowało jej w młodej Landgraabównie.
Obrazek

Najpierw Klara zdmuchnęła świeczki...
Obrazek
Obrazek

...A potem Faye :)
Obrazek

- Uśmiech! - Fabian wyciągnął telefon i rodzeństwo zapozowało.
- Zdecydowanie wrzucamy to na Simbooka! - Faye wybrała jedno z kilku zdjęć.
- Ej, zobacz na babcię. Chyba za dużo wypiła.
- Babciu, wszystko okej?
- Nie martwcie się, gołąbeczki. Gerardzie, zamów mi taksówkę!
Obrazek
Obrazek

* * *


Kiedy Faye stała się częścią paczki Landgraabów, rodzeństwo zostało zaproszone na imprezę do bliźniaków. Hamptonowie zgodzili się, ale nie omieszkali przeprowadzić żenujących rozmów z pociechami :P
- Synu, mam nadzieję, że internet i koledzy trochę cię już uświadomili, a więc zrobimy to szybko i bezboleśnie...
- Tato, daj spokój, nie musisz mnie uświadamiać...
- Przynajmniej się zabezpieczaj, no.
Obrazek

- Mam nadzieję że nie muszę ci mówić, że masz mieć swoją siostrę na oku? - Gerard spojrzał na syna. Jego mała córeczka dorastała i w żadnym wypadku nie chciał dla niej szybkiego i niechcianego macierzyństwa. Plany Faye nieco się sprecyzowały- pomimo miłości do skrzypiec chciała być lekarzem.
- Będę miał na nią oko. Nic jej się nie stanie.
- I żadnego alkoholu. Kto wie, co tam się będzie działo!
- Tato, przecież znasz rodziców Nastki i Malcolma. Możesz do nich zadzwonić i z nimi porozmawiać.
- Rozmowy to my mamy za sobą, synu, mówię tylko, jak wy się tam macie zachowywać.
Obrazek

- Córeczko, pomyślałam, że przed imprezą warto by było sobie porozmawiać, tak tylko między nami, kobietami... Wiesz...
- Yyyy... Nie do końca wiem, o czym chciałabyś ze mną rozmawiać, mamo.
Obrazek

- Etap pszczółek i miodu mamy za sobą, także...
- Fuj, mamo, nie musisz mi nic mówić na ten temat! Serio... Ugh...
Obrazek

- Ufff, to dobrze.
- Przeczytałam wszystko w książce, którą mi podrzuciłaś. Spoko, mamo...
Obrazek

- Przejdźmy do przyjemniejszych tematów. Co zakładasz?
- Oooo, i o tym możemy rozmawiać! Myślałam o zielonej sukience, ale ma długi rękaw, więc założę tą czerwoną i do tego kurtkę, bo wieczorem może być chłodno.
- Dobry wybór. Jak będą serwowali alkohol, to pilnuj szklanki i pamiętaj- jeden drink, jedna szklanka wody. I zjedz coś w trakcie.
- Dzięki, mamo, tata już nam nagadał że nie możemy nic wypić...
- Och, przestań, jesteście nastolatkami. Oczywiście, że musi tak powiedzieć, i oczywiście, że się napijecie. Gdyby tylko coś się działo, dzwoń do mnie. I pilnuj Fabiana, żeby głupot nie odwalał.
- Okej. Dzięki, mamuś!
Obrazek

- No dobra. Jesteśmy na miejscu - rodzeństwo pojawiło się przed rezydencją Landgraabów nieco spóźnione.
- Łał, ale czadowo! Nie wiedziałam, że mają aż tak wielki dom!
- Jeszcze mało widziałaś. Mają też wielki basen! - zawołał Fabian, bo muzyka dudniła na całą ulicę. Ze środka dało się słyszeć śmiechy i głosy.
- Idziemy! - zarządziła rudowłosa i ruszyła w stronę wejścia.
Obrazek

W ogrodzie było niewiele ludzi. Większość szalała w środku. Fabian zaraz gdzieś się ulotnił, więc stanęła sama i rozejrzała się. Czadowo. Jej pierwsza impreza! I mogą zostać na noc! Super! Ruszyła w stronę baru. Musi od czegoś zacząć.
Obrazek

- No więc mówię mu tak: Antoine, jesteś bardzo miły, ale ta kolekcja jest z zeszłego roku! Nie wciskaj mi kitu! Ale miał minę, haha!
- Ty to wiesz, jak się ustawić, dziewczyno!
- No w końcu jestem córką Landgraaba, a nie byle kogo. Muszę dbać o swój wizerunek! A mówiąc o wizerunku... - wzrok blondynki powędrował w stronę zbliżającego się do nich Fabiana.
Obrazek

- Cześć, kotku - powiedziała słodko i wtuliła się w niego. Zaraz zatopili się w pocałunkach, a Hania siedziała zażenowana. To pewne, tego wieczoru już nie pogada ze swoją przyjaciółką. Westchnęła.
Obrazek

- Cześć! Nie nudzisz się? - obok Faye usiadł Malcolm. Włosy miał nieco mokre i uśmiechał się szeroko. Odwzajemniła uśmiech.
- Nie, skąd. Cześć! Czekam właśnie na mojego drinka - założyła włosy za ucho.
- Poproszę mój ulubiony, z lodem. Dzięki - skinął w stronę barmanki. - No co? Ta pani nie pierwszy raz obsługuje nasze imprezy.
Obrazek

- Laurent? Hej! - Hania przekrzykiwała muzykę i pomachała chłopakowi. Laurent Ichtaca grał z chłopakami w drużynie i często dawał znaki, jakby był nią zainteresowany.
Obrazek

- Cześć, piękna! Landgraabówna się tobą znudziła? - zapytał ze śmiechem.
- Powiedzmy, ze ma już swoją zdobycz i zostawiła mnie na lodzie. Może masz ochotę trochę odpocząć od parkietu?
- Z miłą chęcią. Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki, mam już.
Obrazek

W tym czasie Fabian i Nastka zaszyli się w salonie, z którego wszyscy ewakuowali się do pokoju telewizyjnego.
- Cieszę się, że mogę tu być z tobą - wyszeptał jej do ucha. Zachichotała.
- Wiesz, przygotowałam dla ciebie coś specjalnego. Może wydaje ci się, że to zwykła impreza, ale jestem gotowa.
Obrazek

- Gotowa? Gotowa na... O, jeju! Nastka, to wspaniale! Ale nie wolałabyś, żeby atmosfera była bardziej... Romantyczna?
- Och, głupolku, przecież jest romantycznie! - mówiąc to pociągnęła go za koszulę i zatopili się w pocałunku.
Obrazek

- Co chcesz robić w przyszłości, masz coś sprecyzowane? - Malcolm wykazywał szczere zainteresowanie Faye. Pierwszy raz od dawna nie nudził się rozmawiając z dziewczyną.
- Chcę być lekarzem. Jeszcze nie wiem dokładnie, w jakiej specjalizacji, ale chcę pomagać ludziom. Poza tym to wspaniały zawód. Moi rodzice są zachwyceni wyborem, biorąc pod uwagę, że Fabian jeszcze się nie zdecydował. Może pójdzie w ślady ojca...
- Ja na pewno pójdę w ślady mojego taty. Nie oszukujmy się, polityka to jest to. Wiem, że mogę zmienić świat. Też w jakimś sensie chciałbym pomagać...
- To całkiem mądre - stwierdziła Faye i sięgnęła po drinka.
Obrazek

- ...Wyciągamy wędkę, a tam, na haczyku, taka wielka ryba! Mój ojciec uwielbia wędkować! A jaka była pyszna!
- Łał, super sprawa. Ja nigdy nie byłam na rybach.
- Przecież macie rzekę zaraz za swoim domem, nie?
- Uhm, mój tata raczej nie ma czasu na takie rzeczy - zamyśliła się i posmutniała.
Obrazek

- A może ja cię kiedyś zabiorę? Nie jest to może idealny scenariusz na pierwszą randkę, ale gdybyś chciała...
- Ra... randkę? Ja... Tak, z miłą chęcią! - rozpromieniła się.
- Nie udawaj zaskoczonej. Smalę do ciebie cholewki już od dłuższego czasu, ale zawsze byłaś z Anastazją, a ja jej raczej nie lubię. Wydaje mi się fałszywa.
- Nie znasz jej, Laurent. To dobra dziewczyna. Może trochę egoistka, ale dobra. - Hania poczuła się w obowiązku bronienia przyjaciółki.
- Spokojnie, nie musisz jej bronić. Nie ma jej tutaj. Wiesz co, trochę tu za głośno. Może pójdziemy gdzieś, gdzie jest ciszej? - zaproponował.
- Nastka powiedziała, że możemy skorzystać z jej pokoju... Znaczy, nie w tym sensie... O którym pomyślałeś, bo ja nie...
- Spokojnie, ja też chcę tylko pogadać - roześmiał się Laurent. - To chodźmy, prowadź.
Obrazek

- Jesteś... Pewna? - Fabian chyba po raz setny upewniał się, czy wszystko gra. Chciał zrobić wszystko jak należy i nic nie zepsuć. Przewróciła oczami i zachichotała.
- Słodziutki jesteś. I tak, jestem pewna, inaczej bym nie proponowała. Nie stresuj się tak - złapała go za rękę i pociągnęła na łóżko.
Obrazek

- To będzie... Niezapomniana... Noc... - wyszeptała mu do ucha oplatając go ramionami. Zakryła ich kołdrą.
Obrazek

- To tutaj.
- Łał, jaka ta rezydencja jest wielka! - Hania weszła do sypialni pierwsza. Było ciemno, ale w ciemności mogła zauważyć coś, czego nie chciała.
Obrazek

- Co się stało? Co masz taką minę? - Laurent spojrzał na Hanię z rozbawieniem.
- Yyyy... Wiesz co, zobaczyłam wielkiego pająka. Ogromnego i obrzydliwego. Boję się pająków, idziemy do innego pokoju!
- Pająk? Gdzie? - zanim Laurent zdążył się obejrzeć Hania wyciągnęła go z sypialni i zamknęła za sobą drzwi.
Obrazek

Nad ranem impreza całkiem się przerzedziła. Zostały bliźniaczki Evans (córki Penny Pizzazz :D), Laurent i Hania, Fabian i Nastka, oraz Faye i Malcolm. Ci ostatni wykąpali się właśnie w basenie i niedawno z niego wyszli. Faye wzięła do ręki sok z owoców i spojrzała na horyzont. Słońce już nieco wzeszło i tworzyło piękny krajobraz.
- Nie widziałaś nigdy Oazy o poranku, co? - uśmiechnął się chłopak i ruszył w jej stronę.
Obrazek

- Nie, nie widziałam. Jest pięknie.
- I ty jesteś piękna. W tym świetle. I w innym też. Nie mówiłaś, że masz kręcone włosy!
- Malcolm, codziennie chodzę w kręconych włosach.
- Ups, zapomniałem. To przez ciebie! Tak ślicznie wyglądałaś!
- Och, Malcolm, przestań!
Obrazek

Malcolm wyjął jej szklankę z dłoni, po czym złapał ją za ręce.
- Faye, nie widzisz? Jesteśmy sobie przeznaczeni. Oboje chcemy pomagać. Ty będziesz lekarzem, ja będę politykiem. Stworzymy wspaniałą parę!
- No wiesz, nie wiadomo, jak się to potoczy... Jestem od ciebie młodsza...
- Hej, faceci podobno lubią młodsze! - wyszczerzył się w uśmiechu. Chcąc nie chcąc też się uśmiechnęła.
Obrazek

Wzięła z baru swoją szklankę i uśmiechnęła się słodko.
- Malcolm, jesteś milutki. Ale nie chcę, żebyś był ze mną tylko dlatego, że Fabian jest z twoją siostrą. Możemy spróbować, ale musisz się o mnie bardziej postarać, kochany.
- Och, Faye, jak ty mało wiesz o życiu - mruknął i przysunął się bliżej niej.
Obrazek

Nagle pocałował ją w usta. Faye była w szoku.
- Do następnego, królewno. Zadzwonię. - powiedział z uśmiechem i oddalił się, zostawiając ją samą.
Obrazek

Nastka i Fabian też zażyli porannej kąpieli. Ledwo wyszli, roześmiani i zakochani, podeszła do nich Hania.
- Hej, gołąbki! Będę już się zbierać. Laurent mnie odprowadzi - powiedziała szybko. Nie mogła na nich patrzeć po tym, co wczoraj widziała.
- Laurent?! Ale, jak to? O niczym nie wiem! Musisz mi wszystko, wszystko opowiedzieć! - zapiszczała Anastazja, nieco za głośno. Na szczęście Laurent czekał przed rezydencją.
Obrazek

- Może następnym razem, teraz nie mam co opowiadać. Bawcie się dobrze - powiedziała i objęła Anastazję na pożegnanie. Fabian spojrzał na dziewczyny. Cieszył się, że to Hania jest przyjaciółką Nastki, ale widział, że nie jest ostatnio zbyt szczęśliwa. Zastanawiał się czy to z jego winy.
Obrazek

Po powrocie do domu Faye siedziała przyklejona do telefonu. Przejrzała już Simbookowy profil Malcolma, przesłuchała wszystkie piosenki, które wstawiał i przeczytała wszystkie artykuły. Nadal nie zadzwonił. Czemu?!
Obrazek

Kolejne godziny spędziła na czekaniu. Dlaczego nie dzwoni? I co to znaczy, że tak po prostu ją sobie całuje? Bezczelny gnojek! Nie będzie jej tak traktował, o nie! Powinna dać mu w twarz! Ale z drugiej strony, czy ona tego nie chciała? Jasne, że chciała! Kto by nie chciał? Malcolm był naprawdę pożądanym chłopakiem w ich szkole. Te łatwiejsze dziewczyny leciały na jego pieniądze. Ale Faye, która znała go już tyle czasu, najpierw jako kumpla Fabiana, a teraz jako Malcolma, mogła powiedzieć, że naprawdę ją interesuje.
Obrazek

* * *


Po weekendzie Faye dopadła Kasjopeję w szkole. Ta akurat patrzyła się gdzieś w przestrzeń i ruda musiała mocno ją szturchnąć, żeby zwróciła na nią uwagę.
- Halo, ziemia do kosmitki! Cassie, muszę ci pokazać zdjęcia z imprezy! Szkoda, że nie mogłaś przyjść!
- Nie byłam zaproszona, Faye - mruknęła brunetka i założyła włosy za ucho.
- Nastka powiedziała, że zaprosili całą szkołę! - oburzyła się dziewczyna.
- Nina i ja pewnie nie należymy do szkoły, bo Nina nie jest w najlepszych stosunkach z Anastazją. No już, pokazuj zdjęcia!
Obrazek

- Tutaj bliźniaczki wywijają na parkiecie. A tu jest filmik z karaoke. O, zobacz - Faye włączyła filmik, na którym mocno upojone dziewczyny śpiewały jedne z najlepszych hitów, na przykład ten :D
- O rany, ale masakra. Dobrze, że mnie nie było.
Obrazek

- Cassie, wiem, że nie lubisz takich klimatów, ale musisz zacząć się socjalizować z ludźmi!
- Hej, przecież mam znajomych.
- Ninę. I mnie. A tak to siedzisz sama i ciągle tylko się uczysz. Jak pójdziesz na uczelnię to też będziesz taką samotnicą? Cass, musisz korzystać z życia!
- Faye, nie obraź się, ale nie jestem fanką wielkich imprez czy alkoholu. Lubię swoje życie, lubię ciągle się uczyć, lubię spędzać czas z moją rodziną. Może nie mam wielu znajomych, ale dobrze mi z tym. A teraz wybacz, muszę iść. - Cassie kątem oka zauważyła Archiego, który szedł na piętro, a ona miała z nim sprawę do załatwienia.
Obrazek

- Archie! Aaaarchie! - zawołała Cass biegnąc po schodach. Chłopak zatrzymał się, a ona spokojnie weszła ostatnie kilka stopni. Złapała kilka oddechów. Archie uśmiechnął się.
Obrazek

- Kasjopeja! Kopę lat, sąsiadko! Jak się masz?
- Dobrze, dzięki. Arch, mam do ciebie sprawę... Zauważyłam, że rozmawiasz z takim jednym chłopakiem, i nigdy go nie widziałam, i zastanawiałam się może czy możesz mi powiedzieć, kto to jest. - odetchnęła z ulgą, kiedy wypowiedziała ostatnie zdanie.
- Wiedziałem, że to nie mój urok osobisty cię do mnie sprowadza - roześmiał się.
Obrazek

- Naprawdę nie wiesz kto to jest? Przecież to Aleks Ćwir! - Cassie pokręciła głową na znak, że nie ma pojęcia, kim jest ten chłopak. - Aleks był kilka lat w szkole dla geniuszy, ale od niedawna wrócił do Zatoczki. Fajny chłopak, pasowałby do naszej paczki!
- Zawsze możesz go z nami poznać - uśmiechnęła się Kasjopeja. Archie uniósł znacząco brew.
- Nie ma sprawy. Uciekam na lekcje, na razie! - i oddalił się w stronę klasy.
Obrazek

Nagle drzwi jednej z klas otworzyły się i wybiegło z nich kilku starszych chłopaków zanosząc się śmiechem.
- Nara, frajerze! - zawołali i pobiegli w stronę boiska. Cass nie mogła uwierzyć własnym oczom. Wśród tych chłopaków był Fabian. Kiedy tylko się oddalili sama ruszyła w stronę klasy i zajrzała do niej.
Obrazek

To, co zobaczyła, całkiem ją przeraziło. Okropny bałagan, porozbijane probówki, zniszczone rośliny. Na środku tego wszystkiego siedział nie kto inny, jak tajemniczy chłopak, aka Aleks Ćwir. Trzymał się za nos. Cass przestraszyła się. Dlaczego go tak potrakowali?!
Obrazek

- Hej, wszystko w porządku? - zapytała cicho. Aleks nawet na nią nie spojrzał. Kasjopeja ruszyła w jego stronę, umiejętnie omijając przeszkody.
Obrazek

- No no, narobiłeś niezłego bigosu. Krwawisz? Wszystko okej? - zapytała jeszcze raz. Chłopak podniósł wzrok i odjął rękę od nosa.
- Chyba nie. A ty jesteś...?
- Twoim wybawcą. Za dziesięć minut zaczyna się biologia z dyrektorem. Jeśli chcesz uniknąć osobistej audiencji, lepiej bierzmy się za sprzątanie. Co tu się stało?!
Obrazek

Podniósł się i spojrzał na swoje buty. Były całe w kleistych maziach z probówek.
- Kilku chłopaków weszło za mną do klasy. Chciałem się przygotować do zajęć, wiesz, zrobić dobre wrażenie. No więc weszli za mną i zaczęli mnie wyzywać od kujonów, a jeden z nich mnie popchnął, a potem uderzył w nos. Jak wychodzili zrzucili wszystko z ławek i stolików. I to taka historia...
Obrazek

- To znaczy, ja wiem, że jestem nowy, ale do diabła, czy naprawdę wyglądam na kujona? Czy to źle, że nie jestem półgłówkiem?!
- Jasne, że to nie źle! Nie przejmuj się tymi idiotami.
Obrazek

- Powinni wylądować u dyrektora! Co więcej, jak dyrektor tu przyjdzie, natychmiast ich zgłoszę! Tak nie może być!
- Nie chciałabym psuć ci humoru, ale to chyba była drużyna koszykówki, która jest tu jakby nietykalna. Nic z tym nie zrobisz. W zeszłym roku zdobyli mistrzostwo i zdemolowali salę gimnastyczną. Dyrektor słowem się nie odezwał i wyłożył kasę na nową salę.
Obrazek

Nagle zza drzwi dobiegł ich głos dyrektora.
- Dobrze, panno Franklin, możemy przedyskutować fundusze na koło teatralne. Proszę mówić, mam jakieś dwie minuty, a potem muszę wejść do klasy i się przygotować.
- Słyszałaś? O rany, i co teraz? - Cass zbladła, ale nie straciła zimnej krwi.
- Uspokój się. Będzie tak. Wejdziesz do obserwatorium, za tymi szklanymi drzwiami i do środka. Jest tam niewielkie okienko, zobaczysz, czy już po wszystkim. Potem tymi schodkami na parter i zejdziesz na dół. I jak gdyby nigdy nic wrócisz do klasy, okej? A teraz idź! Mnie się nie dostanie. No idź! - Cass prawie wypchnęła chłopaka na zewnątrz.
Obrazek

W ostatniej chwili Aleksowi udało się zamknąć za sobą drzwiczki obserwatorium. Dyrektor wszedł do klasy i zastał Cassie na środku bałaganu.
- Panno Delacroix, co tu się u diabła stało?!
- Panie dyrektorze, nie mam pojęcia! Usłyszałam hałas, weszłam do klasy i zastałam taki bałagan!
- Jakim cudem weszła pani do zamkniętej klasy?! Może ukradła pani klucz, ha?
- Panie dyrektorze, zna mnie pan! Nigdy w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła! Myślałam, że może ktoś zasłabł, ale nikogo nie było...
Obrazek

- Zapraszam do mojego gabinetu. Uczniowie z pewnością ucieszą się, że zdemolowała pani salę biologiczną i będą mogli opuścić lekcję.
- Ale... Ale panie dyrektorze, ja przecież...
- Żadnych wymówek. Zapraszam. Zaraz zadzwonię do twojego ojca i wyciągniemy konsekwencje.
Obrazek

- Panie dyrektorze, może mógłby mnie pan uświadomić, dlaczego razem z moją córką siedzimy w tym gabinecie? - Kaspian zachował spokój bo był pewien, że Cassie nie zrobiła nic złego.
- Panie Delacroix, pańska córka dopuściła się barbarzyńskiego czynu. Zastałem ją w zdemolowanej sali od biologii. Zdemolowanej!
- Rozumiem, że ma pan świadków, którzy potwierdzą, że widzieli moją córkę, jak demolowała salę od jednego ze swoich ulubionych przedmiotów?
Obrazek

- Nie tym tonem, drogi panie! Nikt nie miał dostępu do tej sali, była zamknięta!
- Rozumiem, że oskarża pan moją córkę o włamanie się i zdewastowanie sali. Czy jest pan pewien, że poprzedni nauczyciel zamknął salę?
- Nie, ale...
- Czy zapytał pan moją córkę dlaczego tam była? Czy nie przyszło panu do głowy że ktoś mógł jej tam zrobić krzywdę?! Czy pan widzi, kogo pan oskarża? Jedną z najlepszych uczennic na tym roku!
- Panie Delacroix, niedaleko pada jabłko od jabłoni. Pamiętam doskonale, że pan w jej wieku całkiem nieźle szalał.
- W tym wypadku padło daleko - odparł Kaspian spokojnie, ale w jego oczach zabłysnęły ogniki złości.
Obrazek

- Może zapytamy mojej córki, co się stało? - zaproponował brunet. Cass spojrzała na ojca, a ten skinął głową.
- Jak już mówiłam panu dyrektorowi, usłyszałam hałas. Myślałam, że ktoś zasłabł w klasie, albo komuś coś się stało. Weszłam do klasy, ale nikogo nie było. Może wyszedł przez obserwatorium. W każdym razie zaraz potem wszedł pan dyrektor, a ja nie byłam winna, więc nie uciekałam. Myślałam, że wyrazi zmartwienie, czy mnie się nic nie stało, ale...
- Dobrze, już dobrze... Ech, wygląda na to, że nie ma winnego...
- A może tak naprawdę pan doskonale wie, kto jest winny, ale kogoś pan kryje? Jak w przypadku drużyny koszykówki? - dyrektor zbladł i zabrakło mu słów. Kaspian uśmiechnął się z satysfakcją. - Myślę, że tą sprawę mamy załatwioną. Szkoda, że wzywał mnie pan z pracy z takim banałem. Rozumiem, że żadne konsekwencje nie zostaną wyciągnięte?
- Tak, oczywiście. Przepraszam za tą sytuację, panno Delacroix, panie Delacroix. - Kaspian i Cassie wstali i wyszli z gabinetu i wrócili do domu.
Obrazek

- Cass, mam nadzieję, że ten idiota nie będzie się już ciebie więcej czepiał.
- Tato, wiesz, ja muszę ci coś powiedzieć.
- O nie, nie mów, że to ty zdemolowałaś tą salę! - Kaspian złapał się za głowę.
- Serio tato? Ty też mi nie wierzysz?
Obrazek

- Wiesz, to nie było dokładnie tak, jak powiedziałam dyrektorowi. Naprawdę usłyszałam hałas. To byli chłopcy z drużyny koszykówki... No i był tam Fabian... Wyszli z tej klasy i coś do kogoś krzyczeli, więc później ja tam weszłam... Siedział tam Aleks Ćwir, taki nowy chłopak... Chłopaki się na niego uwzięli i zniszczyli klasę, żeby to on był winny. Kazałam mu wyjść przez obserwatorium, żeby dyrektor się go nie czepiał. Myślałam, że dyrektor mi uwierzy, a tu taka klapa... Przepraszam, że ściągnął cię z pracy, ale nie chciałam nikogo w to wkopać...
- Nie przejmuj się, córeczko. Cieszę się, że byłaś ze mną szczera. Ale że Fabian...? Teraz mnie zastanowiłaś. Chyba muszę porozmawiać z Klarą.
- Nie, tato, proszę. Nie chcę, żeby moje relacje z Fabianem jeszcze się pogorszyły...
- Okej, okej. Chodźmy do domu.
Obrazek

- No i jak tam? Wszystko okej? Tata dzwonił do mnie w drodze do szkoły - Mia była zaniepokojona sytuacją.
- Tak, wszystko okej. Małe nieporozumienie - powiedział Kaspian.
- Znalazłam się w niewłaściwym czasie i w niewłaściwym miejscu. To moja specjalność - i cała trójka się roześmiała. Cassie cieszyła się, że ma takich normalnych rodziców. Reszta wieczoru upłynęła im na wymyślaniu coraz to nowych pomysłów na zdemolowanie szkoły, a potem obejrzeli komedię w telewizji. To był udany wieczór.
Obrazek

Pozdrawiam :hej:

Awatar użytkownika
Simwood
Posty: 734
Rejestracja: 06 sty 2016, 14:32

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: Simwood » 20 sie 2017, 13:56

Gunia pisze:Rany, zbierałam się do napisania tego chyba z miesiąc
Spoko, ja do swojego zabieram się od kwietnia i dalej go nie skończyłem :P

Ach, nie ma to jak wchodzić w buciorach na sofę. Prawdziwa kultura :D
Była istnym klonem swojej matki
Gdy trzaśnie sobie dziecko ze starszym od siebie nauczycielem - wtedy będzie istnym klonem swojej matki.
Wreszcie na coś się przydała
* WRESZCIE
Moi rodzice kupili mi obserwatorium!
nieprawda. Kupili Ci ogromnego betonowego kloca, który będzie zajmował pół twojego ogródka ;)
Ja myślę, że w kwestii zabezpieczania się Fabiana powinna instruować matka :devil:
Zaraz zatopili się w pocałunkach, a Hania siedziała zażenowana
Nie wygląda na specjalnie zażenowaną xD
Jezu, jaki ten Malcolm szpetny :rotfl: Chociaż gdybym miał tyle kasy co on, nie musiałbym się martwić wyglądem :D
Ojej, nagle zrobiły nam się trzy pary. Ciekawie ile dzieci z tego wyjdzie? :curious:
Faye włączyła filmik, na którym mocno upojone dziewczyny śpiewały jedne z najlepszych hitów, na przykład ten
Uff, to tylko Mariah. Gorzej gdyby to było coś z naszego lokalnego podwórka :haha:
Ojej, biedny Aleks ;( To jest TEN Aleks czy jakiś prawnuk tego oryginalnego?
Fabian? Oho, charakterek po mamusi. Niech jego też przejedzie pociąg, nie będzie więcej kłopotów :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: Galcia » 11 wrz 2017, 20:01

Scena pożegnania z Rafałem jest strasznie dziwna - niby umiera, zostało mu kilka dni? Godzin? A tymczasem wygląda na całkiem rześkiego staruszka. ;)
Och... czyli to nie jedyna śmierć w tym odcinku. :( Bardzo się wzruszyłam przy oglądaniu kolażu z życia Gabrysi i Daniela. Miło było sobie przypomnieć, jacy byli kiedyś piękni i młodzi. ^^
Kasjopea ma chyba skłonności depresyjno-masochistyczne. Łagodzić ból po stracie dziadków wolontariatem w domu starców? :wat:
Hanna i Anastazja to typowe tępe szkolne blondi... czy może ulegam stereotypowi? ;) Szkoda, że Fabian rezygnuje z przyjaźni z naprawdę fajnymi dziewczynami dla towarzystwa nadętych bubków pokroju Landgraabów. :/ Chociaż może trochę się pospieszyłam z tymi "fajnymi dziewczynami", skoro nie dają szansy Archiemu tylko dlatego, bo jest gruby. -_-
Po prostu są tacy koledzy, którzy nadają się tylko na kolegów ;)
Ej, ale wcale nie dlatego, bo mają braki w wyglądzie! :D
Dziś wieczorem będziesz już nastolatką! Pryszcze, chłopaki...
- Ty nie masz pryszczy! Ani chłopaka!
Hahaha! :haha: Zawsze to lepsze niż nie mieć chłopaka, ale mieć pryszcze. xD
Klara jest jak dzieło sztuki, z wiekiem coraz piękniejsza. :love:
Jej pierwsza impreza! I mogą zostać na noc! Super! Ruszyła w stronę baru. Musi od czegoś zacząć.
Seriooo...? -.- Jako praktykujący abstynent jestem mocno zawiedziona postępowaniem Faye. :P
Smali cholewki, awww! :aww: Też bym się z nim umówiła po takim tekście, nawet mimo tego przerażającego podbródka! :D
Malcolm i Faye - pooodoba mi się! ;) Na początku pomyślałam, że bogaty dupek będzie chciał ją wykorzystać, potem, że niewinna, głupia nastolatka zakocha się w bogatym dupku, który złamie jej serce, ale ten pijacki flirt o poranku - sexy. :yes: To będzie chyba moja ulubiona para.
Dyrektor szkoły to kompletny idiota, chyba władza ciutkę uderzyła mu do głowy... -_- Nie ma to jak faworyzowanie tępych osiłków. Dobrze, że ostatecznie Cass nie miała z tego powodu żadnych problemów.
Czekam na ciąg dalszy! :h: Tym razem postaram się skomentować szybciej. :D
Obrazek

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: MalaMi95 » 23 wrz 2017, 21:22

Trochę czasu minęło od kiedy komentowałam relację.
Pora nadrobić zaległości! :)

„Nie znam drugiego imienia na "f"”
Franciszka? ;)
Tak miała na imię moja prababcia
„Padłam jak zobaczyłam zdjęcia jesteś przegeniuszem! Dokładnie to myślał xD”
Dziękuję, cieszę się, że się podobało xD


Dobra, chciałam tu napisać o tym jakie to w pewnym sensie niesprawiedliwe, że jest tyle fajnych babek na świecie, a tymczasem tak fajny facet jakim jest Gerard trafia się Klarze. Kobiecie, która nie potrafiła go nie docenić i ogromnie zraniła.

Tak, miałam się o tym rozpisać, ale moją uwagę przykuł ten tekst:
„Arletta skutecznie wtrącała się do ich życia, ale od wielu lat nic o niej nie słyszał. Podobno wyjechała do Bridgeport i tam robiła karierę.”
Kurczę, a jakąż to karierę w Bridgeport robi wiecznie zalana alkoholiczka jaką jest Arletta? x)
Bo jeśli jest to biznes o jakim myślę, to nie nazwałabym tego „Robienie kariery” x)
„Prawdopodobnie nigdy nie przestanie”
Prawdopodobnie? No, to nie zabrzmiało zbyt optymistycznie x)
„Uśmiechnęła się i usiadła na kanapie. Włączyła telewizję i oglądała wiadomości”
Widzę, że Klara jest szalenie miła. Chłopaki robią ważny projekt nad którym muszą się skupić, a ta im włącza telewizor na pełny regulator xD
Rozumiem, że chciała się na nich pogapić jak razem pracują, ale mogła zamiast telewizora poczytać książkę, albo coś? x)


Okej, więc najpierw Mia i Kaspian mówią to:
„Zobacz, trafiło nam się grzeczne dziecko.”
„O, tak. Mamy dobre dziecko”
A zaraz potem to?
„Zastanawiam się, czy nasze dziecko nie puściło domu z dymem.”
To w końcu Kasjopeja jest w porządku dzieckiem czy nie?
A może jest aż tak wielkim antytalentem kulinarnym? x)
„Szkoda że Fabianowi nie trafiła się ta para genów.”
Ja myślę, że to dobrze, że nie ma, bo to by jeszcze mogło oznaczać, że masz dziecko z własnym kuzynem x)
„- Przeczytałam wszystko w książce, którą mi podrzuciłaś. Spoko, mamo...”
Ja nie chcę być złośliwa, ale szkoda, że Klara sama nie przeczytała kiedyś tej książki dokładniej xD
„Myślałam o zielonej sukience, ale ma długi rękaw, więc założę tą czerwoną i do tego kurtkę, bo wieczorem może być chłodno.”
Chyba nie rozumiem rozumowania Klary. To skoro chciała zieloną, a ta ma długi rękaw, to nie mogła zrobić tak, że ubierze ją i po prostu nie weźmie kurtki? (Bo rozumiem, że chodziło jej o to, że będzie jej za gorąco jak będzie mieć długi rękaw plus kurtka?)
„Och, głupolku, przecież jest romantycznie!”
Banda zapijaczonych i żygających nastolatków drze wam się pod oknami…
Ta, szalenie romantyczne xD


Czekaj, coś mi się tu nie zgadza…
„Wiesz, przygotowałam dla ciebie coś specjalnego. Może wydaje ci się, że to zwykła impreza, ale jestem gotowa.”
„Nastka powiedziała, że możemy skorzystać z jej pokoju”
To Nastka od jakiegoś czasu planowała, że na tej imprezie pójdzie z Fabianem do łózka, a mimo to proponuje kumpeli swój pokój?! x)

Na miejscu Hani pomyślałabym, że z jakiś tylko sobie znanych powodów, Nastka chciała, żeby ta zobaczyła co zobaczyła xD


To zadziwiające, ale para Faye i Malcolm naprawdę mi się podoba :)
Zadziwiające o tyle, że na początku jakoś nie zapałałam sympatią do tego pana ani do niej, więc nie pomyślałabym, że ich duet sprawi, że troszkę ich polubię :)

Choć znając ciebie pewnie jeszcze namieszasz im w życiu, ale na razie pocieszę się tym momentem ;)
„Nie mogła na nich patrzeć po tym, co wczoraj widziała.”
Podejrzewam, że jednak Anastazja niezbyt dokładnie okryła ich tą kołdrą xD
„- Zawsze możesz go z nami poznać - uśmiechnęła się Kasjopeja. Archie uniósł znacząco brew.”
Archie już wie co chodzi po głowie Kasjopei :P
„Nie chciałabym psuć ci humoru, ale to chyba była drużyna koszykówki, która jest tu jakby nietykalna. Nic z tym nie zrobisz. W zeszłym roku zdobyli mistrzostwo i zdemolowali salę gimnastyczną. Dyrektor słowem się nie odezwał i wyłożył kasę na nową salę.”
Okej… Dziwna ta szkoła Kasjopei.



To tyle na dziś.
Czekam na kolejne :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: Gunia » 14 paź 2017, 15:14

Witam Was po dluższej przerwie. Wakacje, praca, przeziębienie i poprawka, wszystko trochę mnie pochłonęło. Dzisiaj, pierwszy raz od dłuższego czasu mogę w sobotę nie robić NIC- a może inaczej, zrobić to, na co mam ochotę, a nie muszę ;) czyli napisać dla Was relację. Miłego czytania!

Simwood:
Gdy trzaśnie sobie dziecko ze starszym od siebie nauczycielem - wtedy będzie istnym klonem swojej matki.
Nie osądzaj :D
Ojej, nagle zrobiły nam się trzy pary. Ciekawie ile dzieci z tego wyjdzie? :curious:
Wait for it, wait for it... :devil:
Uff, to tylko Mariah. Gorzej gdyby to było coś z naszego lokalnego podwórka :haha:
"Kochani! Znacie Evrynajt?" :D proszę się nie śmiać, Mandaryna mieszkała bardzo niedaleko mnie, na sąsiednim osiedlu chyba :D
Ojej, biedny Aleks ;( To jest TEN Aleks czy jakiś prawnuk tego oryginalnego?
W grze to prawnuk oryginalnego, zrobiony w CAS i wyglądający jak oryginał. Oryginał tak mi się podobał że nie mogłam go nie wykorzystać w mojej grze :D

Galcia:
Scena pożegnania z Rafałem jest strasznie dziwna - niby umiera, zostało mu kilka dni? Godzin? A tymczasem wygląda na całkiem rześkiego staruszka. ;)
Wiedział, że zostało mu kilka godzin i chciał je jak najlepiej wykorzystać :)
Hanna i Anastazja to typowe tępe szkolne blondi... czy może ulegam stereotypowi? ;)
Ulegasz. Mam nadzieję, że rozwinę trochę te postacie... A zresztą- sama zobaczysz ;)
Kasjopea ma chyba skłonności depresyjno-masochistyczne. Łagodzić ból po stracie dziadków wolontariatem w domu starców? :wat:
Cass lubi pomagać. Straciła dziadków, ale to nie znaczy, że nie ma innych emerytów, którzy np. nie mają rodzin, nie odwiedzają ich wnuki i nie może wnieść trochę radości do ich życia jak wnosiła do dziadków. Poza tym- dodatkowe punkty przy rekrutacji na studia B)
Klara jest jak dzieło sztuki, z wiekiem coraz piękniejsza. :love:
Naprawdę im się udała <3
Seriooo...? -.- Jako praktykujący abstynent jestem mocno zawiedziona postępowaniem Faye. :P
Ja też nie jestem fanką upijania się na imprezie, ale jeden drink jeszcze nigdy mi nie zaszkodził, a skutecznie pozbywa się pytań w stylu "No ze mną się nie napijesz?". Przecież piję. Jednego drinka całą noc, a potem dolewam soku :D ewentualnie jestem kierowcą i wtedy mam dobrą wymówkę żeby pić sam soczek :D
Malcolm i Faye - pooodoba mi się! ;) Na początku pomyślałam, że bogaty dupek będzie chciał ją wykorzystać, potem, że niewinna, głupia nastolatka zakocha się w bogatym dupku, który złamie jej serce, ale ten pijacki flirt o poranku - sexy. :yes: To będzie chyba moja ulubiona para.
Cieszę się :)

MalaMi:
Kurczę, a jakąż to karierę w Bridgeport robi wiecznie zalana alkoholiczka jaką jest Arletta? x)
Bo jeśli jest to biznes o jakim myślę, to nie nazwałabym tego „Robienie kariery” x)
Trochę dowiesz się w kolejnych relacjach ;)
To w końcu Kasjopeja jest w porządku dzieckiem czy nie?
A może jest aż tak wielkim antytalentem kulinarnym? x)
Jest bardzo grzecznym, ale rodzice zawsze się martwią, czy ich dziecko nie zrobiło żadnej dzikiej imprezy będąc samo w domu. Pamiętam miny moich rodziców jak wrócili z wieczornego wyjścia a ja nie dość, że posprzątałam mieszkanie, to jeszcze pisałam wypracowanie :D
Ja myślę, że to dobrze, że nie ma, bo to by jeszcze mogło oznaczać, że masz dziecko z własnym kuzynem x)
Geny idą już od Szczepana :D więc nie do końca chyba?
Chyba nie rozumiem rozumowania Klary. To skoro chciała zieloną, a ta ma długi rękaw, to nie mogła zrobić tak, że ubierze ją i po prostu nie weźmie kurtki? (Bo rozumiem, że chodziło jej o to, że będzie jej za gorąco jak będzie mieć długi rękaw plus kurtka?)
W nawiasie dobre rozumowanie. Jak będzie za gorąco zdejmuje kurtkę, a jak za zimno to ją zakłada. Kaboom!
Banda zapijaczonych i żygających nastolatków drze wam się pod oknami…
Ta, szalenie romantyczne xD
Rozumowanie Nastki <3
To Nastka od jakiegoś czasu planowała, że na tej imprezie pójdzie z Fabianem do łózka, a mimo to proponuje kumpeli swój pokój?! x)
Nie do końca. Raczej rzuciła do Hani, że może skorzystać z jej pokoju na imprezie, a potem zapomniała o tej propozycji. Bo po co pamiętać coś, co się obiecało psiapsiółce? :D
Choć znając ciebie pewnie jeszcze namieszasz im w życiu, ale na razie pocieszę się tym momentem ;)
Aaaaah, you know me too well :P


RELACJA XXXIX


Kilka dni po feralnym dniu w szkole Cassie wracała do domu. Miała mnóstwo nauki na następny dzień i wolałaby zapomnieć o kolejnej klasówce. Nagle przystanęła jak wryta. Pod jej domem stał nie kto inny jak Aleks Ćwir. Nie podszedł do niej w szkole, tylko po prostu sobie tu stał.
Obrazek

- Hej - powiedział niepewnie, kiedy do niego podeszła. - Mam nadzieję, że nie gniewasz się za to, że nie podziękowałem ci w szkole? Prawie zawsze jesteś ze swoją koleżanką, a ja nie za bardzo lubię się uzewnętrzniać przy obcych.
- W porządku - Cass kiwnęła głową i popatrzyła wyczekująco na Aleksandra.
- Uhm, więc... Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłaś. Teraz już nikt mnie nie zaczepia i chyba to twoja zasługa, także... Dziękuję. Bardzo ci dziękuję.
- Nie ma sprawy. Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? - zapytała zdziwiona.
Obrazek

- Wczoraj wracałem z Archibaldem do domu, robiliśmy wspólny projekt z fizykę i zobaczyłem, jak wchodzisz do domu. Zapytałem Archiego jak masz na imię i czy tutaj mieszkasz, a potem opowiedziałem mu całą historię. Był pod wrażeniem.
- Cóż, nie codziennie ratuję chłopaków z opresji. Miło mi, że pofatygowałeś się osobiście. Skoro już tu jesteś, może wejdziesz? Napijesz się czegoś i pomożesz mi z nauką?
- Yyyy... Jasne, czemu nie - uśmiechnął się lekko i wszedł za Kasjopeją do domu.
Obrazek

- Łał, to twój pokój?! Jest fenomenalny! Czadowy! Nigdy nie widziałem bardziej kolorowego... A nie, przepraszam, jednak widziałem. Mojej ciotki, Stelli. Jest naprawdę szalona.
- Dzięki - uśmiechnęła się Cass i wzruszyła ramionami - Mam dość kosmiczne imię, więc i pokój jest kosmiczny. W przyszłości chcę zostać astronautką.
- Cassie nie jest kosmiczne. To chyba od Kasandry, tak? Moja cioteczna babka miała tak na imię. Brunetka zaczerwieniła się. Tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina znali jej prawdziwe imię, a nauczyciele zwracali się do nich po nazwisku, więc nie było problemu.
- Mam na imię Kasjopeja, nie Kasandra... Jak gwiazdozbiór. Moi rodzice mieli fantazję - mruknęła. Aleks spojrzał na nią zagadkowo.
Obrazek

- To czyni cię jeszcze bardziej wyjątkową! Kasjopeja... - uśmiechnął się.
- Hej, nie śmiej się ze mnie! To nie moja wina!
- Ale mi naprawdę podoba się twoje imię. Jeśli źle się z tym czujesz, możemy zostać przy Cassie. A tymczasem... Ja w przyszłości chcę założyć własną firmę z grami. Może mało odkrywcze, ale to naprawdę mnie pasjonuje. Ostatnio zmodyfikowałem BlikBloka, żeby był jeszcze trudniejszy i próbuję wygrać z komputerem. Marnie mi idzie - roześmiał się.
Obrazek

- Zacząłem też robić części do konsoli. Zobacz, tutaj - pogrzebał chwilę w plecaku i wyciągnął dłoń, na której leżała skomplikowanie wyglądająca elektronika. Cass była zafascynowana.
- Nigdy nie poznałam kogoś, kto robi takie cuda. Ekstra! - przypadkowo dotknęła jego dłoni i zaraz ją cofnęła. - Naprawdę, robisz świetne rzeczy.
Obrazek

- Nie chcesz nic do picia?
- Nie, dzięki. Echm, to powiedz, co masz z tą nauką? To znaczy, co masz zadane? - Aleks był rok wyżej od Cassie i niedługo kończył szkołę.
- Uch, dużo biologii i chemii. Przyda mi się potem na studiach. Na szczęście fizykę mam dopiero w piątek, więc sporo czasu, żeby się nauczyć.
- Chyba lubisz naukę, co? Nie przychodzi ci z trudem, to widać.
- Uch, tak już mam. Nie za bardzo wiem po kim, bo mam raczej artystyczną rodzinę. Chyba po prababci, była lekarką - uśmiechnęła się lekko.
- Artystyczną? Co to znaczy?
Obrazek

- Babcia była pianistką a dziadek miał swoją restaurację. Do tej pory prowadzi ją tata, ale z coraz gorszym skutkiem - wyszczerzyła się. - Tata dodatkowo jest dyrektorem w agencji Social-Media, a mama ostatnio wróciła do prowadzenia swojej galerii. Także miałam mało styczności z nauką w rodzinie - roześmiała się.
- W mojej rodzinie jest dużo tradycji. Ojciec przejął firmę od dziadka, mama zajmuje się "bywaniem" na imprezach jako żona prezesa, a moja ciotka... Cóż, ona jest szalona, jak już mówiłem. Kojarzysz butik z ubraniami na Promenadzie Magnolii? Taki z najbardziej niepasującymi i śmiesznymi ubraniami? - Cass pokręciła głową. - Uch, nieważne. W każdym razie powadzi takie miejsce. Rodzina była zszokowana, że nie przejmie rodzinnego biznesu, ale nie mogą jej wydziedziczyć, chociaż bardzo by chcieli.
- Brzmi skomplikowanie - przyznała.
Obrazek

- To co, weźmiemy się do nauki? W siódmym rozdziale jest temat o ssakach.
- Poczekaj, wyjmę swoją książkę. Mam kurs biologii z roku niżej, mało mnie interesuje zaawansowana, a mogłem wybrać. My jesteśmy już na gadach, więc trochę ci pomogę...
Obrazek

Przez dłuższą chwilę robili notatki, a potem nastała cisza. Każde z nich zajęło się swoim tematem. Aleks co chwila zerkał na tą niesamowitą dziewczynę. Miała w sobie tyle pasji, tyle zapału! Czytała podręcznik i co chwila coś dopisywała do swoich notatek. Robiła wykresy, rysunki, po prostu niesamowite! O ile on przyswajał informacje z ciekawości, ona naprawdę się tym pasjonowała i to lubiła. Chyba nie znał takiej drugiej osoby.
Obrazek

- Skończyłeś? - spytała nie podnosząc wzroku znad książki. Wzdrygnął się i wyprostował.
- Yyyy, tak, chyba tak. A tobie jak idzie? - zapytał, udając niewzruszonego i zamknął książkę. Cass na chwilę umilkła i doczytywała stronę. Nagle usłyszeli trzask drzwi.
- Już kończę. To pewnie moi rodzice. Dam im znać, że mam gościa, okej?
Obrazek

- Hej mamo, hej tato - zawołała schodząc po schodach.
- Hej córcia. Ale jestem padnięta. Idę rozpakować zakupy - Mia zniknęła w kuchni.
Obrazek

- Tato, mam gościa. To ten chłopak, któremu wtedy uratowałam skórę. Aleks Ćwir. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza?
- Chłopak? Chłopak w naszym domu? - Kaspian był zdezorientowany. Wiedział, że kiedyś, w dalekiej przyszłości jego córka przyprowadzi do domu mężczyznę, ale miał ją poprosić o rękę, a nie obściskiwać się z nią w pokoju. Chociaż, on w jej wieku... Nie, wolał o tym nie myśleć! - Czy ten chłopak jest w pełni ubrany?
- Uch, tato! Jasne że tak. Za kogo ty mnie masz? Tylko się uczyliśmy. Poza tym podziękował mi za tamtą sytuację.
Obrazek

- Może zaprosisz go na obiad? Zaraz coś zrobimy - zawołała Mia z kuchni. Kasjopeja niepewnie spojrzała na ojca, który miał dość niewyraźną minę.
- Tato? Nie masz nic przeciwko? - upewniła się.
- Nie ma, na pewno nie ma!
- Uch, oczywiście, że nie. Twoi przyjaciele są naszymi przyjaciółmi... Czy jakoś tak.
- Tato, uśmiechnij się trochę. To nie jest mój chłopak, tylko kolega ze szkoły. Jak będę chciała mieć chłopaka, wystosuję do ciebie pismo z prośbą o zgodę. Z dwuletnim wyprzedzeniem - zażartowała. Kaspian uśmiechnął się blado, kiwnął głową i zniknął za Mią w kuchni. Cass tymczasem wróciła na górę.
Obrazek

- Zostałeś zaproszony na obiad do Delacroixów. Nie tak pyszny, jak robi pani Mirka w restauracji, ale tata chyba odziedziczył trochę genu kucharskiego, bo da się zjeść i to z przyjemnością!
- Jesteś pewna, że nie będę przeszkadzał? Nie chciałbym, żeby twoi rodzice czuli się niekomfortowo, albo żeby pomyśleli, że się wpraszam...
- No coś ty! Chodź, idziemy. Będą zadowoleni, że mogą kogoś nakarmić.
Obrazek

- Mia, nie spodziewałem się, że ten dzień tak szybko nadejdzie. Ona jest jeszcze taka malutka! - Kaspian podgrzewał wczorajszy obiad w rondelku, zamaszyście mieszając. Mia powstrzymywała się od śmiechu.
- Mówisz, jakby miała pięć lat, a tymczasem za dwa lata skończy szkołę. Czy twoja mama nie poznała taty w tym wieku? - zapytała.
- Może. Nie jestem na to gotowy, nie jestem gotowy! - Kaspian złapał się za głowę.
- Uspokój się, idą do nas. Zachowuj się!
Obrazek

- Bardzo miło nam cię poznać - powiedziała Mia, kiedy usiedli do obiadu.
- Mnie również. Bardzo dziękuję za zaproszenie. Wygląda pysznie.
- No no, ma się talent kulinarny! - Kaspian uśmiechnął się. - Nie miałeś kłopotów w związku z tamtą sytuacją, prawda?
- Tato! - mruknęła Cassie.
- Nie, nie miałem, dzięki pańskiej córce. To, co zrobiła, było naprawdę odważne. Jeśli miałaby poważniejsze konsekwencje, wyjaśniłbym to z dyrektorem. Wie pan, nie jest miło być popychadłem.
- O tak, nikt tego nie lubi. Powiem ci coś. Gdyby ktokolwiek z drużyny koszykówki, a szczególnie mój chrześniak, Fabian, ci się naprzykrzał, daj znać. Już ja sobie z nim porozmawiam!
- Tato! Rozmawialiśmy o tym...
Obrazek

- Powiedz, Aleks, co cię najbardziej interesuje? Czym chciałbyś się zajmować w życiu? - Mia uśmiechnęła się ciepło do chłopaka.
- Może to głupie, ale lubię zajmować się informatyką. Kiedyś myślałem, że skupię się na jakiejś naukowej dziedzinie, w tym momencie najbardziej interesują mnie wszelkiego rodzaju modyfikacje i ulepszenia do gier. Póki co próbuję na już stworzonych, ale w przyszłości mam nadzieję napisać jakąś grę i ją wydać.
- Absolutnie niegłupie! Internet się rozwija, technologie idą do przodu! Myślisz bardzo przyszłościowo - powiedział Kaspian między jednym kęsem a drugim.
Obrazek

W końcu obiad dobiegł końca, a Aleksander musiał zbierać się do domu. Kasjopeja odprowadziła go do drzwi.
- Dzięki. Było mi bardzo miło się z tobą uczyć.
- Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się ciepło.
- Hej, może jutro po lekcjach gdzieś wyjdziemy? Do parku, do kawiarni? - zagaiła. Aleks popatrzył na nią z zagadkowym uśmiechem.
- Okej, będę czekał po lekcjach.
Obrazek

- Do widzenia państwu! - zawołał i pomachał Mii. Odmachała mu z uśmiechem. Cassie też się uśmiechnęła. Fajnie było mieć więcej znajomych.
Obrazek

* * *


Faye Hampton, zgodnie z nową modą panującą wśród "wyższych sfer", musiała mieć swój debiut. Na nasze- po prostu przyjęcie wydawane na jej cześć. Wiele osób zostało zaproszonych- najwięcej gości było wśród młodzieży. Faye stresowała się tym przedsięwzięciem, jednak jej chłopak, Malcolm, był przy niej żeby jej pomóc.
- Tak się cieszę, że jesteś - powiedziała cicho, obejmując go mocno i całując w policzek. Czekała na niego na tarasie w sali bankietowej na Błoniach Myshuno. W miejscu, gdzie jej rodzice mieli wesele. Malcolm wydawał się bardzo wyluzowany.
- Nie ma sprawy, księżniczko - mruknął z uśmiechem.
- Nie odzywałeś się! Nie dzwoniłeś, nie pisałeś...
- Myślałem, że nie chcesz, żebym się odzywał. A jednak zadzwoniłem do twojego ojca i poprosiłem, żeby zaanonsował mnie jako twoją osobę towarzyszącą. Widzisz? Wiedziałem, że lubisz niespodzianki - wyszczerzył się do niej.
Obrazek
Obrazek

- Uwielbiam takie imprezy! - powiedziała Anastazja z uśmiechem, lustrując salę. Była wyszykowana jak milion dolarów. Cały sztab wizażystów, fryzjerów i stylistów pracował nad dzisiejszym wyglądem córki ministra Landgraaba. Fabian uśmiechnął się i pokiwał głową. Lustrował salę zastanawiając się, ilu ludzi jeszcze wejdzie do tej sali.
- Sporo ludzi, co? Na moim debiucie było chyba z 500 osób. Stresowałam się jak diabli, ale Malcolm załatwił mi trochę alkoholu i od razu poczułam się lepiej. A propo, przyniesiesz jakieś drinki?
- Z przyjemnościa - powiedział i zniknął w tłumie, zostawiając jakąś biedaczkę stojącą obok Nastki na pastwę dużej ilości słów.
Obrazek

- Gotowa? - zapytał Malcolm. Faye posłała mu szeroki uśmiech i kiwnęła głową. Zniknął za filarem oczekując na swoją kolej.
Obrazek

- Panie i panowie - zaanonsował Gerard, stając przy mikrofonie w boku sali - Mam przyjemność zaanonsować moją córkę, Faye Hampton wraz z jej osobą towarzyszącą, Malcolmem V Landgraabem. Zatańczą tradycyjnego walca wiedeńskiego.
Malcolm podszedł do Faye. Była totalnie przerażona. Ujął jej dłoń i pocałował, co wywołało uśmiech na jej twarzy.
- Zaczniemy? - wyszeptał jej do ucha, a potem skinął głową na orkiestrę.
Obrazek

(teraz możecie sobie wyobrazić, że tańczą mniej więcej ten układ. Zawsze podobał mi się ten taniec... Team Delena FOREVER! :D)
Na koniec tańca Malcolm niespodziewanie przyciągnął ją do siebie i pogłaskał po policzku. Nie mogła go odgadnąć. W jednej chwili z nią flirtuje, w innej olewa i nie dzwoni, a w jeszcze kolejnej prosi jej ojca za jej plecami żeby mógł być jej eskortą na debiucie i tańczy z nią. Co jest?!
Obrazek

Po zakończeniu wszystkich aktywności "obligatoryjnych" zaproszeni goście rozeszli się do stolików. Do stolika Anatazji, przy którym siedziała z koleżaneczkami, dosiadła się Edyta.
- Mogę się dosiąść, dziewczynki? Ach, pięknie wyglądacie - uśmiechnęła się Słowikowa.
- Dziękujemy, pani Słowik. Jak się pani bawi? - zagaiła jedna z sióstr Cooper, a Nastka badawczo wpatrywała się w babcię Fabiana.
- Och, fantastycznie, moja droga. Jedzenie jest pyszne, moja wnuczka piękna, szkoda tylko, że mój mąż nie może już tego zobaczyć.
- Bardzo mi przykro - powiedziała Anastazja obojętnym tonem. Wyraźnie nie lubiła Edyty od akcji na urodzinach Faye. Do tej pory nie wiedziała, co chciała powiedzieć o jej babce, ale miała przeczucie, że nic miłego.
Obrazek

- Doceniam twoje kondolencje, kochana. Jak miewa się babcia? Tak dobrze, jak wygląda? - zapytała Edyta mimochodem. Nastka zacisnęła pięści pod stołem i odwróciła wzrok.
- Dobrze, dziękuję - odparła, siląc się na obojętność.
- To takie smutne. Po tylu latach pożegnać ukochanego... Ale i piękne, wytrwać z nim tyle lat - powiedziała Polly, spoglądając na pustą szklankę.
- Cóż, takie jest życie. Ale mój mąż nie był moim pierwszym. Pierwszy był niejaki Emil... Ślub wzięliśmy ukradkiem! Co to był za skandal! Mój ojciec, a pradziadek Fabiana miał do mnie pretensje chyba ze dwa tygodnie! - Edyta roześmiała się.
- Co się z nim stało? - zapytała Betty, druga z sióstr. Anastazja kopnęła ją pod stołem. Miała nadzieję, że idiotka zrozumie aluzję, a bez tematu do rozmowy pani Słowik pójdzie męczyć kogoś innego.
- Och, szkoda mówić. Był policjantem, jedna z poszkodowanych uwiodła go podczas śledztwa. Zdradzał mnie jakiś czas, a w końcu odkryto, że tak naprawdę jest poszukiwanym przestępcą. Zaatakował funkcjonariuszy, a jeden z nich zabił go w obronie własnej. Po latach dowiedziałam się, że kobieta, z którą się spotykał urodziła dziecko. Podobno ściśle chroniona tajemnica, ale co ja tam wiem. Polly, złotko, może pójdziemy jeszcze po poncz?
Obrazek

- Przepraszam bardzo, muszę przypudrować nosek. Pani wybaczy - uśmiechnęła się sztucznie do Edyty, która skinęła głową. Anastazja oddaliła się w stronę toalet, a Polly ruszyła z Edytę do baru.
Obrazek

- Cass, widziałaś gdzieś Anastazję? - Fabia nachylił się do Kasjopei.
- Och, to nagle rozmawiamy? Cześć, jestem Cassie - burknęła brunetka. Fabian westchnął.
- Wiem, że jakiś czas nie gadaliśmy, ale nie zachowuj się jak dziecko - powiedział cicho. Kasjopeja była oburzona.
- Ja się zachowuję jak dziecko? Jednego dnia jestem twoją najlepszą przyjaciółką, innego zaczynasz spotykać się z dziedziczką Landgraabów i mnie olewasz. Dorośli się tak nie zachowują - warknęła.
- Okej, okej. Przepraszam. Nawaliłem. Możemy to naprawić?
- Nie wiem. Zapytaj Anastazji, jak już ją znajdziesz - odpowiedziała i wymusiła uśmiech w stronę Klary, która badawczo im się przyglądała.
Obrazek

- Cześć, przystojniaku! - Fabian usłyszał za sobą znajomy głos. Odwrócił się i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Penny! Jeju, nie widziałem cię, od kiedy...
- Od twoich urodzin, dokładnie. No no, nieźle wyglądasz. Jestem z ciebie dumna! - Penelopa uśmiechnęła się i rozłożyła ramiona.
Obrazek

- A byłeś taki malutki i wygadany. Proszę proszę, komuś zabrakło języka w gębie! - roześmiała się.
- Po prostu pięknie wyglądasz, onieśmielasz mnie - zażartował. - Wszystko u ciebie w porządku? Z twoim... Chłopakiem?
- U mnie bardzo dobrze - uśmiechnęła się, ucinając temat. - Lepiej mów jak u ciebie? Widziałam tą blondynkę, z którą przyszedłeś. To twoja dziewczyna?
- Tak, to Anastazja. Anastazja Landgraab - uśmiechnął się, wodząc wzrokiem po sali w poszukiwaniu dziewczyny. Na próżno.
Obrazek

- Pewnie jest w toalecie. Kobiety czasem tak mają, muszą poprawić makijaż i włosy. Nie przejmuj się tym - uśmiechnęła się lekko.
- Taaa... Pewnie masz rację - mruknął. Tymczasem Faye zerknęła na Penny z ciekawością.
- Pewnie mnie nie pamiętasz, ale jak byłaś bardzo mała, to świetnie się razem bawiłyśmy - uśmiechnęła się do niej. Faye pokiwała głową i uśmiechnęła się przepraszająco, gdyż właśnie komuś do czegoś była niezbędna.
Obrazek

- Niestety, nie mogę dziś dłużej zostać. Mam kilka spraw do załatwienia, ale podziękuj rodzicom za zaproszenie. Miło było was spotkać, dzieciaki. - Penny uściskała Fabiana mocno i pożegnali się. Pomachała też Faye i ruszyła w stronę drzwi. Fabian nadal przeczesywał wzrokiem salę, ale Nastki nigdzie nie było.
Obrazek

- No i jak się bawicie, dzieciaki? - zapytał Gerard, który po paru mocniejszych drinkach musiał usiąść. Dołączył akurat do stolika Hani, Laurenta i Faye.
- Bardzo dobrze, dziękujemy, panie Hampton - Hania uśmiechnęła się uprzejmie. Gerard niby nic nie miał do tej dziewczyny, a jednak go irytowała. Doskonale wiedział, czyją była córką i ogromnie irytowało go, że Fabian ma z nią jakiekolwiek koneksje. Może niewielkie, ale jednak. Mimo to dziewczyna była naprawdę bardzo miła i dużo bardziej nadawała się na czyjąkolwiek dziewczynę niż ta rozpuszczona Anastazja. O ile Klara była nią zachwycona, to Gerard miał spore obiekcje. Niestety, partyjne partnerstwo z Landgraabami zaszło dość daleko, a ponieważ młodzi Hamptonowie spotykali się z młodymi Landgraabami, pewnego wieczoru przy szkockiej i cygarze między ojcami zapadło porozumienie. Oba rody muszą się połączyć. Nie zdecydowali co prawda, czy to koniecznie Fabian musi się ożenić z Nastką, czy Faye wyjść za Malcolma, ale miało to prędzej czy później nadejść. Westchnął do swoich myśli, bo los któregoś z ich dzieci miał być przesądzony. A jeśli nie chciał krzywić się za każdym razem, kiedy młoda Landgraabówna palnie głupotę, musiał na to skazać swoją malutką córeczkę.
Obrazek

* * *

Kilka tygodni później...

Było piątkowe popołudnie. Kasjopeja właśnie wróciła ze szkoły, odłożyła plecak i miała się wybrać na wolontariat. Zżyła się ze staruszkami, którzy między sobą nazywali ją już swoją wnusią. Telefon w jej kieszeni nagle zabrzęczał, obwieszczając przyjście wiadomości. Spojrzała na niego i omal nie upadła.
"Hej, Cass. Moi rodzice wydają jutro przyjęcie i miło by było mieć osobę towarzyszącą. Chcesz się wspólnie ponudzić?"
Wiadomość oczywiście pochodziła od Alexa.
Obrazek

Czy chciała? O rany, jasne że tak! Niby Aleks był tylko jej kumplem, ale szczerze to czuła z nim niesamowitą więź, taką, jakiej nie czuła jeszcze z nikim innym. W jednej chwili jednak zamarła. Miałaby iść na imprezę do Ćwirów? Do rodu z długimi tradycjami? Przecież ona nie ma żadnej kreacji! Już wiedziała, do kogo musi się udać.
Obrazek

Tymczasem Ćwirowie zasiedli do podwieczorku. Zanim ich pomoc domowa, Swietlana, przyniosła herbatę i tartę, Amarylis zaczęła wyliczać wraz z mężem listę gości.
- Na pewno zaprosimy Ichtaców, twoich znajomych z klubu brydżowego...
- Uhm, ja również będę miał osobę towarzyszącą - wymruczał Aleks niepewnie. Matkę zmroziło i spojrzała na niego surowo.
- Naprawdę synu? To fantastycznie! - zawołał ojciec, nie bacząc na minę żony. - Powiesz nam, kto to?
- Koleżanka ze szkoły - powiedział wymijająco.
Obrazek

- Mam nadzieję że wiesz, jakie ważne to wydarzenie - powiedziała Amarylis, odzyskując trzeźwość umysłu - i nie narazisz się na śmieszność przyprowadzając byle kogo.
- Myślę, że to moja decyzja, kogo przyprowadzę - powiedział twardo Aleks - A poza tym, nie bój się, nie mam się czego wstydzić - matka spojrzała na niego niezadowolona, ale musiała przyjąć jego decyzję.
Obrazek

- Mamo? - Kasjopeja złapała matkę w jej sypialni, gdzie układała w komodzie świeże pranie. Mia spojrzała na nią pytająco. - Bo wiesz, Aleks... Ten, którego poznaliście niedawno, mój kolega...
- Zaprosił cię na randkę? - zapytała podekscytowana Mia odkładając kosz na podłogę. Cass westchnęła.
- Gorzej. Na bankiet, który wyprawiają jego rodzice. A wiesz, że nie mam takich ubrań...
- Spokojnie. Zaraz przyniosę kilka sukienek i coś wybierzemy - uśmiechnęła się szeroko matka i tanecznym krokiem ruszyła w stronę niewielkiej garderoby.
Obrazek

- Przede wszystkim musisz wiedzieć, czego chcesz. Długa sukienka? Krótka? Jaki to bankiet? - Mia zasypywała córkę pytaniami. Ta wzruszyła ramionami.
- Jedyne co mi napisał to to, żebym ubrała się wieczorowo.
- To już coś mamy - Mia podała córce pierwszą sukienkę.
Obrazek

- I co myślisz? - Kasjopeja wzięła się pod boki, a Mia przyjrzała się jej krytycznie.
- Nie, za mało elegancka. Następna!
Obrazek

- A ta? Chyba jest okej? - Cassie obróciła się wokół własnej osi i popatrzyła na matkę wyczekująco. Mia pokręciła głową.
- Nie, nie, nie, to nie to! To musi być coś, co zrobi na nim wrażenie.
Obrazek

- Nieeee... - brunetka zrezygnowana popatrzyła na mamę. Mia usiadła z wrażenia, ponieważ już nie miała pomysłów w co młoda mogłaby się ubrać. Nagle wpadła na idealny trop i podała córce jedną z ładniejszych sukienek, jakie miała jej siostra, Dani.
Obrazek

- Chyba mamy zwycięzcę! - Cassie uśmiechnęła się szeroko, a Mii zakręciła się łezka w oku. Pamiętała, że Dani była w tej sukience na swojej studniówce. Pokiwała głową z zachwytem i przyklasnęła.
Obrazek

- Wyglądasz cudownie, córeczko - powiedziała z niekłamanym zachwytem.
- Dzięki, mamuś! Skąd masz taką śliczną sukienkę? W życiu jej nie widziałam! - zawołała, okręcając się wokół własnej osi.
- Należała do Dani - powiedziała cicho Mia.
Obrazek

Cassie objęła matkę czule.
- Jesteś najlepsza, wiesz? Ta sukienka jest przecudna. Mam nadzieję, że dobrze wypadnę...
- Moja córka miałaby wypaść źle? Nie żartuj ze mnie! Pamiętam jak pierwszy raz poszłam z twoim ojcem na jakiś bankiet... Twoja ciotka, Klara, pożyczała mi sukienkę, a poza tym czułam się jak jakiś pajac. Ja, prosta dziewczyna na jakimś wymyślnym przyjęciu? Wtedy też się z ojcem pokłóciliśmy... Ach, stare dzieje - otarła niewielką łzę i przyjrzała się córce. - No, ale musimy kupić odpowiednie buty, może u babci znajdziemy coś z biżuterii...
Obrazek

W sobotni wieczór Kasjopeja umalowana i uczesana przez matkę stanęła przed lustrem. Wyglądała jak milion dolców. Zwykle ubrana na luzie, dziś mogła skraść niejedno męskie serce... Choć zależało jej na tym jednym.
Obrazek

- I jak? - odwróciła się do matki, która odłożyła kosmetyki do szuflady. Mia aż zapiszczała z zachwytu.
- Jesteś piękna! - zawołała i roześmiała się. - Zawojujesz ich tam. Zobaczysz, Aleks padnie z wrażenia!
- Maaaamoooo... - mruknęła udając, że wcale jej nie zależy.
Obrazek

- Pamiętaj, że gdyby trzeba cię było odebrać, to do mnie dzwoń - powiedział Kaspian, obejmując córkę. Nie posiadał się z zachwytu, wyglądała pięknie. Prawie jak jej matka na ich pierwszej, nieco udawanej randce...
- Spoko, tato.
- I nie pij żadnego alkoholu!
- Tato, i tak nikt mi nic nie zaproponuje. To jest poważny bankiet.
- No, ja myślę - mruknął i jeszcze raz ją do siebie przytulił.
Obrazek

Cassie podwieziona przez taksówkę i przywitana w drzwiach przez lokaja weszła do rezydencji Ćwirów. Nieco odnowiona przez lata nadal szokowała swoim majestatem. Nieśmiało rozejrzała się po holu i jej uwagę przykuła ściana z fotografiami.
Obrazek

- Wow... - wyrwało jej się ciche westchnienie. Ściana była pokryta zdjęciami z podpisami zawierającymi nazwiska członków rodu i funkcje, jakie pełnili. Czyli w większości- prezes firmy, naukowiec (to Kasandra), pisarz (to Mortimer), pani rodu (po prostu- celebrytka :D wszystkie kobiety w rodzie). Pod zdjęciem Stelli Ćwir było napisane "własna działalność", a pod zdjęciem Aleksa nie było jeszcze nic. Uśmiechnęła się do jego fotografii.
Obrazek

Po chwili zebrała się i wyszła do ogrodu. W tle płynęła delikatna muzyka. Zobaczyła Aleksa, który siedział przy stole i jeszcze jej nie zauważył. Powoli zeszła ze schodów i ruszyła w jego stronę.
Obrazek

Zanim zdążyła do niego podejść, na jej drodze stanęła Amarylis Ćwir i zlustrowała ją od stóp do głów.
- Przepraszam, a pani?... - zaczęła z pogardą, jakby myślała, że dziewczyna pomyliła imprezy.
- Przyszłam z Aleksandrem - odpowiedziała Kasjopeja, nie tracąc rezonu. Amarylis zbladła. - Cassie Delacroix - przedstawiła się, a Amarylis zbladła jeszcze bardziej.
- Delacroix... Miło mi panią poznać - mruknęła od niechcenia.
Obrazek

- Cóż, dobrze, że mój syn poinformował panią o stroju formalnym - powiedziała, siląc się na uprzejmy ton.
- Bankiet zazwyczaj wymaga eleganckiego stroju. Mam nadzieję, że mój jest w porządku? - zapytała z uśmiechem Cassie.
- Oczywiście, moja droga - odparła Amarylis.
Obrazek

- Proszę powiedzieć, kochana, jak poznaliście się z Aleksem? - rola gospodyni nie pozwoliła jej być niemiłą dla gościa, chociaż w jej głowie krążyło kilka nieprzyjemnych myśli.
- Właściwie poznaliśmy się w szkole, proszę pani.
- Czyli, hm, jesteście parą? Do wczorajszego dnia Aleksander nie wspominał, że kogokolwiek przyprowadzi...
- Parą przyjaciół - sprostowała Cassie, uśmiechając się uprzejmie.
Obrazek

- Jesteś! - Aleks wreszcie ją zauważył i objął ją nieco przyjaźniej, niż wskazywałyby na to ich stosunki.
- Zaprosiłeś mnie, więc nie mogłam się nie pojawić - roześmiała się ciepło.
- Ślicznie wyglądasz - przyznał chłopak, rumieniąc się lekko. Cassie za to spaliła buraka.
Obrazek

- Mamo, nie masz innych gości do zabawiania? - zapytał Aleks chcąc odwieść matkę od osoby Kasjopei.
- Och, kochany, twoja przyjaciółka jest tak czarująca, że nie sposób oderwać od was wzroku - roześmiała się nerwowo. - Czy kiedykolwiek opowiadałam wam historię dziadka Aleksandra i jego miłości życia...?
Obrazek

- Mamo, wiesz, będzie na to jeszcze czas. Cassie, napijesz się czegoś? Wody, soku? - zaproponował, nie zwracając większej uwagi na miny swojej matki.
- Poproszę wody - odparła brunetka.
- Długo się znacie? - spytała znienacka Amarylis. Aleks przewrócił oczami.
- Jakieś pół roku, mamo. Poznaliśmy się w szkole...
- Tak, wiem, panna Delacroix mi wspominała... - wymówiła jej nazwisko z trudną do ukrycia odrazą. Cassie udawała, że niczego nie zauważyła, ale sama zaczynała czuć się nieswojo.
Obrazek

- Wiecie co, moi mili? Ja was na chwileczkę zostawię, widzę, że przyszła pani Ichtaca. Wybaczcie - mruknęła w końcu pani Ćwir i zostawiła dwójkę młodych sam na sam. Kasjopeja odetchnęła z ulgą.
- Nie to że mam coś o twojej mamy, ale...
- Potrafi być męcząca - przyznał Aleks z uśmiechem. Trzeba mu było przyznać że wyglądał dzisiaj jakoś tak... Przystojnie...? Kasjopeja mimo woli zrobiła maślane oczy.
Obrazek

- Uhm, Aleks, dlaczego nikt nie siedzi przy stolikach? - zapytała nieco zmieszana Cass. Uśmiechnął się i podrapał po głowie.
- Większość jest przy barze, część pewnie gra w brydża z ojcem, kilku kręci się po domowym muzeum... - zaczął wymieniać. Zauważył, że dziewczyna czuje się troszkę nieswojo i nerwowo rozgląda na boki.
- Mogłabym skorzystać z toalety? Trudno do niej trafić?
- Nie, pierwsze drzwi po lewej jak wejdziesz do domu.
- Dzięki - powiedziała cicho i zniknęła w budynku. Amarylis wyczuła ten moment i złapała syna za nadgarstek sadzając siłą przy stoliku.
Obrazek

- Coś ty sobie do cholery myślał?! - warknęła na niego. Ten spojrzał na nią zaskoczony.
- O co ci chodzi, mamo?
- O co mi chodzi? O dziewuchę, którą przyprowadziłeś! Ona jest z DELACROIXÓW! - zaakcentowała nazwisko, jakby co najmniej uczestniczyli w zbiorowym mordzie. Aleks nie bardzo wiedział o co chodzi.
- No i?... - zapytał niepewnie.
Obrazek

- Przecież znasz historię pradziadka Aleksandra. Kiedyś spotykał się z pewną kobietą. Otrzymała od niego sygnet rodzinny na znak wiecznej miłości... I współpracowali razem przy TYCH badaniach - warknęła matka.
- Przy tych badaniach? Mamo, i co niby Cassie ma z tym wspólnego? - chłopak był coraz bardziej zniecierpliwiony i nerwowo zerkał w stronę drzwi.
- Jak to co? Ona NA PEWNO nie tylko ma sygnet od swojej prababki, ale i TE badania! Pewnie spotyka się z tobą po to, żeby zagrać ci na nosie!
- Mamo, przestań bredzić. Prawdopodobnie ona nic nie wie o tej historii! A badania dotyczące kosmitów... - ściszył głos - To jakieś brednie.
- Poza tym jesteście jakby bardzo daleko spokrewnieni - ciągnęła matka. - Prababka Kasandra miała syna z Dariuszem Marzycielem, Przemysława. Był bratem Szczepana, przyrodnim, ale zawsze. Szczepan to pradziadek tej dziewczyny, a Kaja, jej prababka, wyszła później za mąż za Przemysława... - Amarylis powoli brakowało tchu. Jeszcze tego brakowało, żeby ta dziewucha się tu pałętała i przypominała jej rodzinie o słynnym sygnecie!
Obrazek

- Hej! Czy moja bratowa dała ci już w kość? - zapytała znienacka różowowłosa dziewczyna, zagadując Cassie, która znów wpatrywała się w portrety rodzinne. Dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła lekko.
- Uhm, nie, nie, absolutnie...
- Dobra, dobra, nie wciskaj mi kitu. Wiem, jaka to kobieta. Poza tym, jestem Stella! - uśmiechnęła się serdecznie i wyciągnęła dłoń.
- Cassie - uścisnęła dłoń Stelli i popatrzyła na nią niepewnie.
Obrazek

- Coś ci nagadała? Nie przejmuj się niczym, Cass. Ama pilnuje Aleksa niczym swojego największego skarbu - prychnęła. - Zaślepia ją to do przesady i dlatego się tak zachowuje. Najważniejsze jest zdanie młodego, a skoro miał tyle odwagi i cię zaprosił, to znaczy, że wasza znajomość jest dla niego wiele warta - ciągnęła dziewczyna. Cassie nie wiedziała, czemu stoi tu i rozmawia z tą dziewczyną, zamiast siedzieć z Aleksem, ale jej słowa wydawały się krzepiące.
Obrazek

- Nie rozumiem, dlaczego jest dla mnie taka niemiła! Przecież ja jej nawet nie znam! Może źle wyglądam? Uraziłam ją swoim strojem? - Kasjopeja przestraszyła się, ale Stella pokręciła głową.
- Wyglądasz ślicznie, jak wymarzona dziewczyna Aleksa - wyszczerzyła się do niej. Cassie uśmiechnęła się lekko. - W ogóle się nią nie przejmuj. Naprawdę nie wiem, co mój brat w niej widział, oprócz podobieństwa do protoplastki rodu, Belli. Wiesz, od lat nasi dziadowie i ojcowie wybierali sobie kobiety, które niejako są do Belli podobne. Zawsze mocno umalowane, eleganckie, nieco pretensjonalne... O ile babcia Gracja była naprawdę wspaniałą kobietą, a i moja mama była świetna, to Amarylis jest beznadziejna. Ani babcia, ani mama nigdy jej nie lubili, ale faceci... - Stella uśmiechnęła się znacząco. - To dzięki Amarylis odkryłam moje wewnętrzne ja. Bardzo chciałaby pozbyć się mnie z testamentu i z rodziny, ale to JA jestem Ćwirówną i tego tak łatwo nie da się załatwić. Poza tym, mój brat bardzo mnie kocha... Mimo wszystko - roześmiała się perliście.
Obrazek

- To, co próbuję powiedzieć - zakończyła w końcu swój wywód Stella - to to, żebyś się nie przejmowała. Jeśli Aleks cię zaprosił to znaczy, że chce tu z tobą być. Uśmiechnij się! - powiedziała.
- Dzięki - odparła niepewnie Kasjopeja.
- I jeśli kiedyś będziesz chciała się w coś fajnego ubrać, to zapraszam do mnie na Promenadę. Masz od razu spory rabat - puściła do niej oko i ruszyła w stronę drzwi do ogrodu. Kiedy je otworzyła, Cassie za swoimi plecami usłyszała ściszony, ale jednak słyszalny głos Amarylis.
- ...I żebyś mi więcej tej dziewczyny tutaj nie przyprowadzał! Nasz ród nie będzie miał żadnych koneksji z tymi zdrajcami.
- Daj spokój, mamo! - to głos Aleksandra. - Nie będziesz mi mówiła, z kim mam się spotykać!
Obrazek

Cassie nie wiedziała co myśleć. Miała dziś wizję wspaniałego wieczoru, tańca z Aleksem, może kilku przytulańców... Pocałunku? Tymczasem nie zapowiadało się to dobrze i była wręcz załamana. Całą siłą woli starała się nie rozpłakać. Usiadła na pobliskiej kanapie i powstrzymywała łzy. Nagle drzwi ogrodowe otworzyły się i wszedł przez nie wściekły Aleks. Kiedy zobaczył Kasjopeję wyraz jego twarzy złagodniał i natychmiast do niej podszedł.
Obrazek

- Cass?... - szepnął, a dziewczyna podniosła się. Miała mu powiedzieć, że idzie do domu, ale pogładził ją po policzku i westchnęła tylko cicho.
Obrazek

- Aleks... Ja chyba pójdę już do domu - mruknęła cicho, pociągając nosem i odwracając twarz.
- Nie, nie, nie! To wszystko moja wina. Cass, nie idź, proszę. To miał być piękny wieczór, ja... Chodź ze mną - wyciągnął do niej dłoń i poprowadził ją po schodach na samą górę, na taras widokowy. Sama nie wiedziała, czemu z nim idzie, ale w sumie nie miała nic do stracenia.
Obrazek

Przysiedli na posadzce obok osobistego obserwatorium Aleksandra I Ćwira.
- O co chodzi twojej mamie? Co ja takiego zrobiłam? - zapytała prosto z mostu. Aleks podrapał się po głowie i westchnął.
- Nie mam pojęcia. W mojej rodzinie krąży taka historia, że mój pradziadek, Aleksander, spotykał się z twoją prababką, Kają - Kasjopeja pokiwała głową, gdy usłyszała nazwisko babki. - Kiedy praprababka Bella zmarła, oni się rozstali, ale dziadek dał twojej babci jakiś sygnet rodowy... I prowadzili jakieś badania z kosmitami - wyrzucił z siebie w końcu. - Na ile to była prawda nie jestem w stanie ci powiedzieć, ale tak utrzymywał dziadek. Poza tym według mojej matki jesteśmy dalekimi kuzynami, bo twoja babcia wyszła za...
- Za twojego dalekiego wujka, tak, wiem. Ale nie mieli żadnych dzieci, więc tak na dobrą sprawę nie jesteśmy spokrewnieni. Mój pradziadek przecież nie był synem twojej... Ech, plącze mi się w głowie od tego wszystkiego - westchnęła z rezygnacją.
Obrazek

- Aleks, ja nie spotykam się z tobą ze względu na jakąś złośliwość - zapewniła go od razu. Pokiwał głową. - Nie miałam pojęcia o żadnych sygnetach czy badaniach! Co prawda kiedyś babcia Gabrysia opowiadała mi o tym, że babcia Kaja miała jakiś związek z kosmitami, ale zawsze myślałam, że to były bajki... No i nic nie wiem o sygnecie. Gdybym wiedziała, zaraz bym wam go zwróciła - powiedziała cicho.
Obrazek

- Naprawdę cię lubię - wydukała - Ale jeśli przeze mnie masz się kłócić z mamą, to może lepiej, jak nie będziemy się spotykać... - powiedziała, patrząc w rozgwieżdżone niebo.
- Cassie, nie! - zawołał. - Nikt mi nie będzie mówił, z kim mam się spotykać, a z kim nie! Ja... Ja bardzo bym chciał, żebyśmy... Byli razem, wiesz... Nigdy nie spotkałem nikogo takiego jak ty - mruknął niepewnie. Kasjopeja spojrzała na niego z niedowierzaniem.
Obrazek

- I naprawdę wolałbyś poświęcić dobre stosunki z mamą po to, żeby spotykać się ze mną? - zapytała, nie wierząc w jego słowa. Pokiwał głową i objął ją ramieniem.
- Cassie, ja nie chcę już być bez ciebie - powiedział cicho i spojrzał jej w oczy. Była taka piękna... I pachniała wanilią. Domem. Ciepłem... Zupełnie nie tak, jak jego matka- zimna, wyrachowana, zorientowana na własne korzyści. W jednej chwili poczuł że ta niepozorna, skromna dziewczyna mogłaby być jego jedyną...
Obrazek

I nagle po prostu ją pocałował. Zbliżył swoje usta do jej ust, a ona oddawała pocałunki. Trwali tak dłuższą chwilę, nie zważając na nic- na późną porę, delikatny chłód czy sytuację, która przed chwilą ich spotkała. Byli tylko oni i gwiazdy. Położył jej dłoń na łydce i jeszcze mocniej przyciągnął do siebie. Nic wokół nich się nie liczyło, nawet gwar gości na parterze.
Obrazek

Po chwili jednak Kasjopeja odepchnęła chłopaka od siebie i zerwała się na równe nogi.
- Aleks, nie mogę... - szepnęła, zbierając całą siłę woli. - Nie mogę ci tego zrobić, nie mogę...
- Cassie, nie... - szepnął, ale ona potrząsnęła głową i wbiła wzrok w podłogę.
- Dobranoc, Aleks... - powiedziała cicho, a on stał jak wryty. Nie wiedział, jak ją zatrzymać...
Obrazek

Zostawiając chłopaka na balkonie ruszyła ku schodom. Wiedziała, że musi jak najszybciej stąd wyjść. Tramwaje jeżdżące po tym osiedlu jeszcze kursowały, więc nie musiała dzwonić po ojca. I bardzo dobrze. Szybko przemierzając schody kierowała się ku wyjściu. Podświadomie bardzo chciała, żeby Aleks, jak bywa w romantycznych filmach pobiegł za nią, zatrzymał i powiedział, że nic ich nie rozłączy. Ale wiedziała, że to tylko filmy, a w rzeczywistości nie wszystkie przeszkody da się pokonać...
Obrazek

- Wychodzisz już, kochanie? Do widzenia!- usłyszała za sobą słodki głos gospodyni, kiedy przekraczała próg. Nie odpowiedziała. Nie da jej tej satysfakcji.
Obrazek

- Mam nadzieję, że jesteś z siebie dumna - warknęła Stella, pojawiając się znikąd w holu. Amarylis spojrzała na nią ze złością.
- A co miałam robić? Pozwolić, żeby Aleks spotykał się z JEJ prawnuczką? Przecież ty nie dopilnujesz dobrego imienia tej rodziny - warknęła na różowowłosą. Stella roześmiała się ponuro.
Obrazek

- Ty naprawdę wierzysz w te brednie, prawda? - parsknęła jej w twarz. - Dziadek Aleksander pewnie chciał jakoś usprawiedliwić to, że nigdy nie powiodło mu się skontaktowanie z kosmitami i wylot na Sixam, dlatego porzucił karierę naukowca. A jeśli chodzi o sygnet rodzinny - ciągnęła, widząc, że Amarylis ma coś do powiedzenia - musiał jakoś naprawić fundusze rodziny, które przetrwonił na bezsensowne próby badań.
- Dziecko, nie ośmieszaj się - roześmiała się podle. - Nie masz tu nic do powiedzenia. Niedługo i tak zostaniesz wyrzucona z tego domu, a wszystkie ślady dziedziczenia znikną. Chyba, że zaczniesz wreszcie współpracować... A mogłabyś zacząć przekonywać Aleksa, że ta dziewucha nie jest tego warta. Zaraz znajdziemy mu jakąś dziewczynę i zapomni o tej Delacroix...
Obrazek
Obrazek

- Nie waż się podnosić ręki na moją rodzinę, teraz, ani kiedykolwiek - wycedziła Stella przez zaciśnięte zęby. - Możesz sobie myśleć, że masz jakąkolwiek kontrolę nad tą rodziną, ale twój syn już się na tobie poznał, a ja widzę jaka jesteś już od początku. Matka ani babcia NIGDY nie darzyły cię sympatią i jesteś w tej rodzinie tylko dlatego, że mój brat był w ciebie ślepo zapatrzony. Ale wiesz co? - uśmiechnęła się triumfująca patrząc, jak krew odpływa Amarylis z twarzy - Miej tą satysfakcję jeszcze przez chwilę. Bo niedługo twój cały świat runie jak domek z kart. Miej się na baczności, Amarylis, bo w końcu się doigrasz - powiedziała cicho i zostawiła kobietę samą, pełną nieukrywanej złości.
Obrazek

Kasjopeja szła powoli na przystanek tramwajowy. Była zmęczona tym dniem, a przede wszystkim czuła się upokorzona i smutna. Jak ta wredna baba mogła tak o niej pomyśleć? Że jest jakąś naciągaczką? Babcia Gabrysia faktycznie, kiedyś wspominała, że prababcia Kaja miała jakiś wkład w badania odnośnie DNA kosmitów, ale nigdy w to nie wierzyła. Czy babka Kaja naprawdę miała jakiś rodowy sygnet Ćwirów? A może dostała go nie od Aleksandra, a od wuja Przemka? Myśli kołatały jej się w głowie. Było jej smutno, bo wiedziała, że pocałunek z Aleksem był ich pierwszym i ostatnim. Sama wiedziała najlepiej, że rodzinę ma się tylko jedną i nie chciała psuć relacji matki i syna. Wiedziała, że zakochani czasem robią głupoty i chciała ich Aleksowi oszczędzić.
Obrazek

Kiedy wróciła, jej rodzice siedzieli w pidżamach przed telewizorem i dyskutowali o czymś zawzięcie. Mia spojrzała na nią z czułością.
- Jak się bawiłaś, gwiazdeczko? - zapytała.
- Uhm, dobrze, dzięki, mamo.
Obrazek

- No to co, będziesz przyszłą panią Ćwir? - zażartował Kaspian. Kasjopeja całą mocą powstrzymywała się od łez.
- Nie wiem - wzruszyła lekko ramionami i uśmiechając się nieco sztucznie.
- Na pewno wszystko w porządku, kochanie? - spytała Mia, lekko zaniepokojona.
Obrazek

- Tak, w porządku. Ale wiecie, jestem trochę zmęczona, dużo ludzi, dużo tańca i dużo emocji, także idę się wykąpać i spać. Dobranoc - powiedziała szybko i zniknęła na schodach.
Obrazek

Kasjopeja zdjęła biżuterię i odłożyła ją na plan. Zsunęła buty i cisnęła je w kąt łazienki, a sukienkę zawiesiła na wieszaku. Rozplątała włosy i weszła pod prysznic. Dopiero teraz, będąc sama ze sobą uświadomiła sobie, jak bardzo jest nieszczęśliwa, przekreślając swoją szansę na związek z Aleksem. Rozpłakała się, mając nadzieję, że szum wody stłumi jej szloch.
Obrazek



Pozdrawiam
:hej:

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: Galcia » 15 paź 2017, 16:02

- To co, weźmiemy się do nauki? W siódmym rozdziale jest temat o ssakach.
Hahahaha! :haha: Dobrze, że to stwierdzenie nie padło z ust Aleksandra, bo zabrzmiałoby dziwnie. :P
Kaspianie, nie mierz córki swoją miarą, nie każdy pakuje się z nowo poznaną osobą od razu do łóżka. :D
Mnie też się marzył taki debiut. :curious: Najlepiej na balu debiutantek. Mmm... i ten walc. :love:
Penny? :cwaniak: Myślałam że zniknęła z życia Fabiana, gdy ten przestał być małym szkrabem, ale teraz zaczynam węszyć romans! ^^
Amarylis wygląda jak mroczna wersja Belli. Kolejna kochająca matka. :P
Sądzę, że Aleks nie pozostanie obojętny na tak ostentacyjne świecenie cycem. :rotfl: Ciekawe tylko, co na to jego matka.
No i mamy kolejny szanowany, stary ród z tradycjami problemami. Co też pieniądze i władza robią z simami. :P Szkoda tylko, że młodzi na tym cierpią. :(
Wrzucaj kolejny odcinek jak najszybciej, strasznie mnie ciekawią plany Amarylis i jej konflikt ze Stellą. :)
Obrazek

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: MalaMi95 » 05 lis 2017, 15:16

Wow, ale mnie długo tu nie było. Na wstępie powiem, że przepraszam, że tak długo nie dawałam komentarza. Relację przeczytałam już jakiś czas temu, ale po prostu jakoś nie miałam weny na komentowanie więc postanowiłam poczekać. Dzięki temu jednak przeczytałam relację dwa razy, żeby wszystko sobie odświeżyć, więc nie wyszło mi to na złe ;)

A teraz bez zbędnego przynudzania, skomentuję :)
„- Nie ma sprawy. Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? - zapytała zdziwiona.”
A – A wiesz, włamałem się do bazy danych szkoły.
K – Serio?!
A – Tak naprawdę to nie… Ale brzmi fajnie, co? x)
„Wczoraj wracałem z Archibaldem”
Achibald? To „Archie” jest od Archibalda?! Ja byłam przekonana, że „Archie” to po prostu całe imię! xD
I Cassie myśli, że jej rodzice mieli fantazję? Chyba nie docenia pomysłowości innych! xD
„Skoro już tu jesteś, może wejdziesz?”
Cassie ledwie zna tego chłopaka i już zaprasza go do domu? No no, nie wiem, czy jej tatuś będzie zadowolony ;)
„- To czyni cię jeszcze bardziej wyjątkową! Kasjopeja... - uśmiechnął się.
- Hej, nie śmiej się ze mnie! To nie moja wina!
- Ale mi naprawdę podoba się twoje imię.”
Zgadzam się z Aleksem. Kasjopeja to naprawdę ładne imię :) Ja lubię swoje imię, ale szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko temu by nazywać się Kasjopeja :P

Ja rozumiem Cassie i Aleksa, że są mądrzy i lubią się uczyć, ale szczerze mówiąc, gdybym zaprosiła do siebie jakiegoś znajomego lub znajomą, to znalazłabym dużo lepszych rzeczy do roboty, niż akurat odrabianie lekcji x)
Znaczy, nie to, że coś do nich mam, bo każdy spędza czas jak chce, ale po prostu chyba nigdy nie dostałam aż tak pasjonującego zadania domowego, żeby woleć je robić, zamiast po prostu z kumplem pogadać ;)
„Do tej pory prowadzi ją tata, ale z coraz gorszym skutkiem - wyszczerzyła się.”
Czy Cassie się właśnie śmieje, że restauracja jej dziadka może niedługo upaść, przez jej ojca, który sobie nie radzi z prowadzeniem jej? No Cassie, nieładnie x)
„- Chłopak? Chłopak w naszym domu? - Kaspian był zdezorientowany. (…)- Czy ten chłopak jest w pełni ubrany?”
C – Nie tato, stoi zupełnie nagi w moim pokoju, bo właśnie postanowiłam zostać rzeźbiarką i muszę się mu baaardzo dokładnie przyglądnąć. x)

Widzę, że rodzice Cassie mocno przeżywają, to że zaprosiła chłopaka do domu xD Nie to, że moi by nie przeżywali czy coś, ale zawsze mnie to bawi. Przecież nie każdy chłopak w domu musi od razu zostać przyszłym mężem. Istnieje jeszcze coś takiego jak, bo ja wiem? Przyjaźń? xD
„- Nie odzywałeś się! Nie dzwoniłeś, nie pisałeś...
- Myślałem, że nie chcesz, żebym się odzywał.”
Eee… Czy coś mi umknęło? Kiedy to Faye mówiła, że ma się do niej nie odzywać? x)

Swoją drogą ten debiut to fajny pomysł ;)
Zawsze lubię jak w jakiś historycznych romansach jest ten motyw panny, która wchodzi do towarzystwa :)
„- Mogę się dosiąść, dziewczynki? Ach, pięknie wyglądacie - uśmiechnęła się Słowikowa.”
Dobra, co do całej rozmowy. Do czego pije Edyta? Naprawdę tak bardzo chce by wyszło na jaw, że Anastazja i jej brat nie są czystej linii Landgrabami? Co jej to da? Jakąś chorą satysfakcję, że zemściła się na potomkach jakiejś tam kochanki jej byłego, który był dla niej okropny i ja lał?

Naprawdę? Gerard, który przeżył nieszczęśliwe małżeństwo chce skazać jedno ze swoich dzieci na być może podobny los? (Bo w końcu nie może być pewny czy młodzi się choć polubią, a co dopiero pokochają)

Ale sam wątek ciekawy, będę bacznie śledzić ;)

Ło… O co chodzi z tymi badaniami nad kosmitami? Było coś takiego? xD
Ale tak czy siak jak dla mnie mama Aleksa przesadza. I do końca nie zrozumiałam, czego Cassie mogłaby chcieć od Aleksa nawet wiedząc o tych badaniach, ale dobra.

Ogólnie to szkoda mi młodych, ale z drugiej strony nie aż tak bardzo. Pewnie i tak się jeszcze zejdą, a nawet jeśli nie, to na świecie jest tyle innych fajnych dziewczyn w których Aleks może się zakochać, i tyle fajnych chłopaków z którymi Cassie może być szczęśliwa, że jakoś tak bardzo nie jest mi smutno.
Jakby nie było to jest ich pierwsza miłość/nie miłość i często to po prostu nie wychodzi i nie ma co płakać tylko iść dalej ;)

Ale i tak jestem ciekawa jak potoczy się ich historia i im kibicuje, żeby było dobrze ;)


Czekam na kolejne :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: Gunia » 19 lis 2017, 22:12

Wieki nie pisałam relacji! Streściłabym Wam, co się działo w moim życiu, ale nie ma to sensu- po prostu jestem zawalona pracą i uczelnią. Mam takie zaległości w zdjęciach (jeszcze z sierpnia!) że muszę coś napisać, bo nie mam weny do grania :P dziś zakończy się jeden z wątków, na który wielu z Was czekało!

Galcia:
Mnie też się marzył taki debiut. :curious: Najlepiej na balu debiutantek. Mmm... i ten walc. :love:
Ja nadal mam nadzieję, że mnie to spotka :P
Wrzucaj kolejny odcinek jak najszybciej, strasznie mnie ciekawią plany Amarylis i jej konflikt ze Stellą. :)
Na ten wątek chwilę poczekasz, ale się nie zawiedziesz... Mam nadzieję :)

MalaMi:
Ja lubię swoje imię, ale szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko temu by nazywać się Kasjopeja :P
Idealnie pasuje do przyszłości Cass :)
Co jej to da? Jakąś chorą satysfakcję, że zemściła się na potomkach jakiejś tam kochanki jej byłego, który był dla niej okropny i ja lał?
Edyta po prostu widzi, jaka naprawdę jest Nastka- że taka typowa z niej blondyna, która okręciła Fabka wokół palca. Po prostu chce jak najlepiej dla swojego wnuka ;)
Naprawdę? Gerard, który przeżył nieszczęśliwe małżeństwo chce skazać jedno ze swoich dzieci na być może podobny los?
Jest przekonany, że młodzi szczerze się kochają i będą szczęśliwi, a wątek polityczny to tylko plus :D


RELACJA XL



Sytuacja w domu Hamptonów była lekko chaotyczna. Fabian był na etapie wybierania swojej przyszłej drogi zawodowej, Faye biegała z wolontariatu na dodatkowe korepetycje z biologii żeby utrzymać obecne oceny, w Fundacji zapadały wiążące decyzje, a partia Hamptona szykowała się do kolejnych wyborów. Gerard miał jeden z niewielu wolnych dni, które i tak spędzał analizując różne mniej interesujące dane. Nie lubił gdy mu przeszkadzano, co właśnie się stało. Zirytowany ruszył w stronę drzwi wejściowych i oniemiał. Ostatnią osobą, którą spodziewałby się zobaczyć, była... Jego była żona.
Obrazek

- Co ty tu robisz? - warknął, otwierając drzwi. Uśmiechnęła się słodko.
- Przecież nie będziemy się bawili w uprzejmości. Wracam właśnie ze służbowego wyjazdu do Shang Simla, a w Bridgeport muszę być dopiero wieczorem. Pozwolisz, że wejdę? - nie czekając na odpowiedź zbitego z tropu Hamptona wyminęła go i weszła do domu. Rozejrzała się po salonie i uważnie zlustrowała zdjęcia na ścianie.
Obrazek
Obrazek

- Piękna, szczęśliwa rodzina. Coś, o czym zawsze marzyłeś - uśmiechnęła się. Gerard patrzył na nią udając spokój. W środku aż w nim wrzało i zupełnie się nie poznawał. Przyrzekł sobie, że ta kobieta już nigdy nie zakłóci ich spokoju.
- Czego chcesz, Arletto? Jak prosiłaś, nie bawmy się w uprzejmości - powiedział lekko i czekał.
- Tak naprawdę... Niczego. Chcę zabrać ci coś, czego nie mam i co przekreśliłeś. Szczęśliwą rodzinę - wzruszyła ramionami, a w jej oczach zabłysnęły złośliwe ogniki.
Obrazek

- Jeśli myślisz, że możesz jakkolwiek zniszczyć moją rodzinę... - aż podniósł dłoń z wściekłości, wymachując palcem. Arletta podskoczyła, ale za chwilę roześmiała się perliście.
- I takiego cię kochałam. Pełnego pasji i woli walki. Dlatego rozumiem, że nie będziesz miał problemu z wypłaceniem mi miliona simoleonów za cenę milczenia o pochodzeniu twojego syna.
Obrazek

- Mil... Miliona simoleonów? Przeceniasz mnie. Nie mam takich pieniędzy - założył ręce na piersi i spojrzał na nią ze złością.
- Daruj sobie. Były prezydent San Myshuno i nie ma skromnego milionika? A te pieniążki na korepetycje twojej córeczki u profesorów, wystawne bankiety i garderobę twojej żonki? A pieniążki na partię? Pomyśl, złociutki, zawsze coś się znajdzie. A jeśli nie, to cóż... - wstała i rozłożyła ramiona - Każda gazeta w państwie będzie huczała o zdradzie twojej żony i nieczystym pochodzeniu twojego syna. Landgraabowie chyba nie będą chcieli robić interesów z rogaczem... - mruknęła, a Gerard zrobił się czerwony z wściekłości.
Obrazek

Klara skończyła ostatnie spotkanie nieco szybciej i właśnie wysiadła z prywatnej taksówki. Ruszyła w stronę domu i omal się nie przewróciła. O ile wypiła jednego, słabego drinka na spotkaniu, to nie mogła widzieć Arletty Hampton w swoim domu, na kanapie ze swoim mężem. Kłócili się. To miało jakiś sens. Wyprostowała się, poprawiła włosy i weszła do mieszkania.
Obrazek

- CO TY TU ROBISZ?! Jak śmiesz zakłócać spokój mojej rodziny? Wynocha, albo wsadzę cię do więzienia w trybie pilnym! - wrzasnęła, a Gerard uśmiechnął się pod nosem. Jego Klara była lwicą. Był z niej dumny.
- Złociutka, jak miło cię widzieć - powiedziała słodko Arletta mimo chwilowego zaskoczenia. Przenieśmy się do kuchni, przedstawię jeszcze raz moją ofertę. Będziesz zainteresowana - powiedziała obiecująco i ruszyła w stronę przestronnej kuchni. Hamptonowie wymienili spojrzenia i ruszyli za nią.
Obrazek

- Powtarzam ci ostatni raz: nie mam i nie będę miał miliona simoleonów. Nie jesteś tego warta. Poza tym, on już wie - uniósł się Gerard próbując zbić argumenty Arletty. Przez chwilę triumfował ale nie przewidział tego, że Fabian skończył lekcje wcześniej.
Obrazek

- Ach, czyli chcesz mi powiedzieć, że uświadomiliście swojego synka, że nie jesteś jego tatusiem? - zawołała Arletta, kątem oka widząc Fabiana. Chłopak usłyszał, że rodzice z kimś kłócą się w kuchni, ale nie chciał przeszkadzać. To, co usłyszał, całkowicie go ogłuszyło. Co, do cholery...?
- Tak, wie - skłamał Gerard, wzdychając ciężko - Nic tym nie ugrasz, Arletta.
Obrazek

- Czy aby na pewno? Może skonfrontujemy to z samym zainteresowanym? - zapytała Arletta, uśmiechając się triumfująco.
- Nic nie dostaniesz. A teraz wyjdź, albo zadzwonię po policję! - wrzasnął Hampton. Ogarniała go panika.
- Tato, czemu tak krzyczysz? Co się dzieje? Kim jest ta kobieta? - zapytał Fabian z wściekłością wymalowaną na twarzy.
Obrazek

- Masz co chciałaś. A teraz wyjdź, zanim wypróbuję na tobie mój nowy manicure. Wiem, że nigdy nie mogłaś pogodzić się z jego stratą, ale on zawsze wybierze mnie i naszą rodzinę. Nigdy nas nie zniszczysz, bo widzisz... My się kochamy. Tak słaby ktoś jak ty... Który walczy jedyną dostępną sobie bronią, czyli sianiem zamętu i szantażem... To działało wiele lat temu, ale nie teraz - powiedziała stanowczo Klara, patrząc Arlecie w oczy. Blondynka aż gotowała się z wściekłości.
Obrazek

- Zabrałaś mi wszystko. Wszystko! Męża, pieniądze i szansę na rodzinę. ODZYSKAŁABYM GO! - krzyknęła. Klara pokręciła głową.
- Sama to sobie zabrałaś tym co robiłaś. A teraz wyjdź.
- Mamo, co się dzieje? - zapytał coraz bardziej zdezorientowany Fabian. Nikt mu nie odpowiedział.
Obrazek

- I tak wygrałam. Nie wiedział. Teraz już wie i musicie sobie z tym poradzić - Hamptonowie opuścili głowy, a Arletta założyła ręce na piersi w triumfalnym geście. Spojrzała prosto w oczy zaskoczonemu Fabianowi, i ze zdziwieniem odkryła, że ten młody chłopak patrzy na nią ze spokojem.
- Wiedziałem. A teraz proszę stąd wyjść, albo sam panią wyprowadzę, a nie mam szacunku do zazdrosnych, starych wywłok. No, już - warknął i wskazał jej drzwi.
Obrazek

- Gdybyś zmienił zdanie, wizytówkę zostawię na stoliku. Miło było cię poznać, słodziutki - spróbowała jeszcze raz.
- WON - warknął, a blondynka podskoczyła i wyszła szybkim krokiem, w drzwiach mijając Faye, która byłaby jej nie zauważyła trajkocząc przez telefon. Atmosfera w kuchni stała się tak ciężka, że można by było ją kroić nożem. Nastała cisza.
Obrazek

Kiedy usłyszeli trzask drzwi i burczenie odjeżdżającego samochodu, Fabian opadł ciężko na krzesło i oddychał głośno.
- Czy ktoś mi może do cholery powiedzieć, co się tu stało? - warknął. Rodzice popatrzyli po sobie niepewnie i z ciężkim serce usiedli. Spojrzał na Faye. - Ty też siadaj. Będziesz świadkiem - powiedział cicho i spojrzał wyczekująco na ojca.
Obrazek

- Nigdy nie było dobrego momentu - powiedział cicho Gerard - Prawda jest taka, że nie jestem twoim biologicznym ojcem. Twoim tak - uprzedził pytanie rudowłosej - ale nie twojego brata. Zanim coś powiesz wiedz, że kocham cię jak własnego syna i nigdy, nawet na minutę nie przestałeś nim być - westchnął ciężko.
- Jak to NIE JESTEM twoim synem?! - wyrzucił z siebie chłopak nie dowierzając w to, co usłyszał.
Obrazek

- Niedługo po ślubie między mną a twoim tatą nie układało się najlepiej. Byliśmy zajęci swoimi projektami... Przypadkiem spotkałam swojego znajomego i dawne uczucia wróciły - powiedziała cicho Klara. Fabian spodziewał się jakiejś historii o in-vitro, rzekomej wyleczonej niepłodności ojca, czy matce w ciąży przed ślubem. To co usłyszał naruszyło jego cały świat.
- I pozwoliłeś jej się tak... Po prostu przespać z jakimś facetem, a potem do ciebie wrócić?! Co z ciebie za facet? - warknął rozgoryczony Fabian.
Obrazek

- On nie wiedział... Dopiero, kiedy miałeś wypadek... Spadłeś z drabinki, ale potrzebna była krew...
- I wtedy dopiero powiedziałaś ojcu o swoim romansie. Sprytne - warknął i spojrzał na ojca, który schował twarz w dłoni. - Dziwię się, że nas nie zostawiłeś.
- Nie wszystko jest takie proste, Fabian. Kiedyś to zrozumiesz.
- Kim była ta kobieta? I skąd wie?
- To moja była żona - wtrącił cicho Hampton - i nie mam pojęcia. Ona wszystko wie. - Klara milczała.
Obrazek

- Kim on jest?! - krzyknął Fabian. Klarze zaszkliły się oczy.
- Nie mogę ci powiedzieć. Wyraźnie powiedział, że nie chce brać udziału w twoim życiu - powiedziała cicho patrząc ze smutkiem na syna. Potrząsnął głową.
- Nie wierzę. Mam dość! - uderzył pięścią w stół i odsunął krzesło.
Obrazek

- Fabian! - zawołała za nim Klara, ale on tylko machnął ręką. - FABIANKU!
- Zostawcie mnie wszyscy! - krzyknął i ruszył w stronę wyjścia. Faye słabo podniosła się z krzesła
- Pójdę za nim - powiedziała uspokajająco i ruszyła za bratem.
Obrazek

- Fabian... - dogoniła go dopiero przy końcu ulicy, kiedy na chwilę się zatrzymał i spojrzał w dal. Nie zwrócił na nią uwagi. - Fabian, musisz to przemyśleć zanim zaczniesz kogokolwiek oskarżać...
- Chyba żartujesz - warknął i spojrzał na nią z podobną wściekłością.
Obrazek

- Jak mogłabyś cokolwiek zrozumieć? Jesteś ICH córką. Ja jestem tylko JEJ synem. Nie wiem, kim jestem i skąd pochodzę...
Obrazek

- Och, nie histeryzuj! Jesteś tak samo ich synem jak ja córką, z tą różnicą, że nie jesteś z jego krwi. I co z tego? To on cię wychował! To nie ma znaczenia... - wzruszyła ramionami.
- DLA MNIE MA! Tak samo miałoby dla ciebie. A co jeśli był jakimś mordercą i siedzi w więzieniu? Co jeśli ja też będę taki sam?!
Obrazek

- Skoro nie chcesz mnie słuchać, to może ja już pójdę - powiedziała cicho i odwróciła się. Złapał ją za rękę.
- Poczekaj. Przepraszam - powiedział cicho i spojrzał jej w oczy.
- Nie musisz. Jesteś wściekły i masz do tego prawo. Chciałabym tylko, żebyś poczekał z osądami. To mimo wszystko twoi rodzice i bardzo cię kochają. Tata NIGDY nie dał ci odczuć, że nie jesteś jego synem, prawda? Więc jesteś jego synem. Przemyśl to wszystko, wywściekaj się do woli. Ale nie pozwól tej zołzie zniszczyć naszej rodzinie. Ona tego chce... - powiedziała smutno - A ja nie chcę stracić nikogo.
Obrazek

- Faye, nie smuć się. To sprawa między mną a rodzicami, Ty nie masz nic do tego. Zawsze będziesz moją małą siostrzyczką - mruknął pocieszająco.
- Ja... Po prostu wszystko się wali, nie chcę żeby to też! - zawołała i spuściła głowę. Fabian spojrzał na nią zdziwiony.
- Co jeszcze się wali? - zapytał, patrząc na nią badawczo.
- Między mną a Malcolmem nie jest najlepiej. Ale to nie temat na dziś. Fabian, cokolwiek się nie stanie, będę po twojej stronie. Zawsze - powiedziała cicho.
Obrazek

- Wszystko będzie dobrze, malutka - powiedział Fabian i położył jej ręce na ramionach. - Potrzebuję to przemyśleć, ja... Nie wiem jak im spojrzeć w oczy. Świat mi się zawalił, rozumiesz? Nie możesz ode mnie wymagać, że to oleję i powiem "Spoko, że nie znam mojego biologicznego ojca, nic się nie stało, że okłamywaliście mnie całe życie". Potrzebuję... Czasu... - powiedział cicho, a Faye pokiwała głową karcąc się w myślach za swoje bezmyślne słowa.
Obrazek

- Prędzej czy później musiało do tego dojść - powiedział cicho Gerard patrząc na żonę. - Załatwimy to jak wszystkie nasze problemy. Porozmawiamy. Co proponujesz? - Klara patrzyła na niego ze smutkiem. Przez jej jeden błąd nie tylko on ponownie rozdrapał rany, ale zraniła też swojego ukochanego syna. Westchnęła.
Obrazek

- Skontaktuję się z Maksem i powiadomię go o wszystkim. Trzeba będzie zdementować ewentualne plotki i zmniejszyć straty. Damy mu czas. Pieniądze, jeśli trzeba. Uspokoimy... - wymieniała z bólem Klara. Gerard schował jej dłoń w swoją i pocałował.
Obrazek

- Jak według ciebie mam być kiedyś ojcem i mężem skoro nie wiem, kim był mój? Ja po prostu muszę go poznać.
- Zranisz ich tym bardzo. Ale to twoje prawo - westchnęła Faye. Popatrzył na nią. Była taka dobra, a on nie umiał w sobie tego odnaleźć.
Obrazek

- Na razie poczekam - powiedział, widząc jej minę. - Muszę wszystko przemyśleć. Gdybym mógł gdzieś wyjechać... - zamyślił się, ale potrząsnął głową - Nie mogę tak uciekać. Ja... Boję się, Faye. Bardzo się boję, że to ktoś, kogo znienawidzę i będę żałował, że chciałem go poznać.
- To twoja decyzja, Fabian. Wróćmy już...
- Dobra, ale nie będę z nimi teraz rozmawiał - żachnął się.
- Spoko - powiedziała. - Ja z nimi pogadam.
Obrazek

Hamptonowie siedzieli na łóżku i rozmawiali ściszonymi głosami, kiedy usłyszeli trzask drzwi. Byli przygotowani na atak, ale usłyszeli tylko zamykanie drzwi naprzeciwko. Spojrzeli po sobie. Fabian nie miał zamiaru z nimi rozmawiać.
Obrazek

Nawet się nie przebrał. Tak jak stał zgasił światła i położył się na łóżku. Chciał obudzić się z tego złego snu i wrócić do codzienności. Tej nocy jednak miał boleśnie przekonać się, że nie dość że się nie budzi, to sen nie przychodzi...
Obrazek
Obrazek

Faye cichutko zapukała i weszła do pokoju rodziców. Popatrzyli na nią wyczekująco.
- Dajmy mu trochę czasu - poprosiła - On bardzo się teraz boi. Jest zdezorientowany. Nie naciskajcie go. Niech to sobie przemyśli - powiedziała spokojnie i popatrzyła na nich. Byli bezbronni. Pokiwali głowami.
- Dziękuję, córeczko - powiedziała Klara, a Faye uśmiechnęła się blado.
Obrazek

Kiedy po kąpieli położyła się do łóżka i próbowała zasnąć zdała sobie boleśnie sprawę, że kończy się pewien rozdział w jej życiu. W życiu jej rodziny, na której polegała. Nie wiedziała, jak to się skończy, ale przysięgła sobie, że będzie jej bronić jak lwica.
Obrazek
Obrazek

* * *


Edyta Słowik jak co rano wstała o szóstej rano. Dokładnie zaścieliła za sobą łóżko i poszła pod zimny prysznic.
Obrazek

Zjadła pożywne śniadanie- owsiankę i obowiązkową czarną kawę. W jej domu panowała cisza. Nie było śmiechu wnuków, rozmów bliskich ani chociażby dźwięku telewizora czy radia. Szybko skończyła posiłek i wyszła do pracy.
Obrazek

Codziennie z dumą stawała przed komisariatem i wiedziała, że to wszystko jej zasługa. Najpierw jej ojca, a teraz jej. Starzała się powoli. Codzienne treningi, spokojne usposobienie i pewność siebie były jej lekiem na postęp czasu. Wiedziała, że nieuchronnie zbliża się do sześćdziesiątki i emerytury, ale musiała najpierw pozamykać wszystkie sprawy.
Obrazek

- Psze pani władzo, ja nie wiem skąd to się u mnie wzięło!
- Wolałabym nie wiedzieć, do czego ci to potrzebne.
Obrazek

Jak zwykle miała sporo papierkowej roboty w swoim biurze. Czuła się tu swobodnie i spokojnie, wiedziała, że jest na odpowiednim miejscu. Skończyła wypisywać papierki i ruszyła na patrol. Robiła to codziennie mimo, że jej funkcja tego nie wymagała.
Obrazek

Spacerując po uliczkach Wierzbowej Zatoczki patrzyła gdzieś w dal z tęsknotą. W jej życiu panowała pustka. Dzieciaki odwiedzały ją raz w tygodniu, Klara dzwoniła obowiązkowo podczas przerwy na lunch, czym niemiłosiernie ją irytowała (w końcu zabierała jej czas na jedzenie!), ale nigdy jej o tym nie powiedziała. Wnuki wtajemniczyły ją w działanie wideoczatu i dwa razy w tygodniu sobie tak czatowali. Faye czasem po szkole wpadała na posterunek, żeby się czymś pochwalić albo pożalić, ale Fabiana widywała rzadziej. Tak czy siak, w jej życiu panowała cisza. Bolesna cisza, w której nie raz słyszała słowa męża "Obudź się!". Nie mogła.
Obrazek

Przepytała kilku mieszkańców na okoliczność ankiety o bezpieczeństwie i skrupulatnie zanotowała wyniki. Koniec patrolu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W domu ugotowała sobie obiad i zaparzyła kolejną kawę.
Obrazek

- Dobrze mi dzisiaj poszło, prawda, kochanie? - zwróciła się do pustego stołka obok. Westchnęła. Już nikt jej nigdy nie odpowie. W myślach usłyszała słowa Rafała. "Zrób coś, mała. Zrób coś ze sobą!". Dopiła kawę i wzięła się za sprzątanie.
Obrazek

Kiedy skończyła, weszła do swojej sypialni i skierowała się do ściany ze zdjęciami.
- Obudziłam się - powiedziała cicho do zdjęcia męża i już wiedziała, co zrobi ze swoim życiem.
Obrazek
Obrazek

* * *


Tydzień później Fabian nieco ochłonął i postanowił zjeść śniadanie z rodziną, a nie wcześnie rano jak to było ostatnio.
- Mamo, tato... Przepraszam za mój wybuch. Chciałbym z wami porozmawiać - powiedział cicho.
- Oczywiście, kochanie - Klara odłożyła sztućce, a Gerard poprawił się na krześle.
Obrazek

- Chciałbym go poznać - powiedział stanowczo. Klarę zamurowało - Nie musi być to dzisiaj, ale chcę wiedzieć, kim on jest i czemu nie chce brać udziału w moim życiu. Proszę, pozwólcie mi.
Obrazek

- Ja... Oczywiście, postaram się to umożliwić. Proszę, poczekaj jeszcze. To nie taka prosta decyzja dla niego - powiedziała Klara, przyglądając się synowi. Kiwnął głową i wrócił do jedzenia.
Obrazek

- Możesz rozmawiać? Nie chciałam znów do ciebie dzwonić, ale tak jak przewidywaliśmy, chce się z tobą spotkać - Klara zadzwoniła do Maksa kiedy tylko wszyscy wyszli do szkoły i pracy. - Nie będę go od tego odwodziła. Jesteś mu to winien. Jesteś jego ojcem czy tego chcemy czy nie.
Obrazek

- Maks, naprawdę myślisz, że mam wybór? To moje dziecko i chcę dla niego jak najlepiej. Jeśli tego potrzebuje... Mam to gdzieś! Miałeś siedemnaście lat na to, żeby przygotować na to swoją rodzinę. Moja nie była na to przygotowana. Oczekuję, że odezwiesz się do mnie do końca miesiąca i ustalimy spotkanie na neutralnym gruncie. Do widzenia - wyłączyła się i westchnęła. Wiele by dała, aby cofnąć czas i nie popełnić tego błędu. Ale z tego błędu powstał Fabian. Czy naprawdę byłoby warto cofać czas...?
Obrazek

Odczytała smsa od Mii, która zapowiedziała się na kawę. To dobrze. Musiała się komuś wygadać...
Obrazek

Po południu zgodnie z zapowiedzią wpadła do niej Mia. Fabian był zajęty grą, Faye była na wolontariacie, a Gerard w pracy. Usiadły spokojnie i Klara wszystko jej opowiedziała.
- I wtedy ta zołza żąda miliona simoleonów za milczenie. Co za tupet!
- Jak śmiała! Myślałam, że dawno mieliście ją z głowy! - wyrwało się Mii.
Obrazek

- My też tak myśleliśmy - westchnęła Klara.
- Ale przynajmniej macie to za sobą. A jak... On? - ściszyła głos i znacząco spojrzała na Klarę.
- Ma mi dać odpowiedź do końca miesiąca i wtedy ustalimy spotkanie.
- Dasz radę? - zapytała przyjaciółka. Klara już miała odpowiedzieć, kiedy usłyszały dzwonek do drzwi.
Obrazek

- Synku? Synku - powiedziała głośniej.
- Nie teraz, mamo, gram. Co jest? - mruknął niechętnie.
- Masz gościa. Ana przyszła - Fabian westchnął ciężko. Anastazja była ostatnią osobą, którą chciał teraz widzieć i dał jej to wyraźnie do zrozumienia.
Obrazek

- Nie rozumiem, co się dzieje! - powiedziała nieco za głośno Ana, łapiąc się za głowę. Od kilku minut próbowała nawiązać jakiś kontakt z Fabianem, który siedział na kanapie obok, ale nie zwracał na nią większej uwagi.
- Mówiłem, że nie chcę się chwilowo spotykać. Muszę sobie poukładać parę rzeczy.
- Jakich rzeczy? Jak chcesz ze mną zerwać to mi powiedz. Proszę bardzo!
- Ana, to nie o to chodzi. Dlaczego nie dasz mi czasu?
- Bo nie uznaję przerw. Poza tym możesz mi powiedzieć wszystko.
- Tego nie mogę - warknął.
Obrazek

- Niby czemu?
- Bo to MOJA sprawa...
- Fabian, jestem twoją dziewczyną, musimy rozwiązywać takie sprawy wspólnie.
- Dobra, chcesz?! Mój ojciec nie jest moim biologicznym tatą. Zadowolona? - burknął.
- Że co? Chwila, chwila - potrząsnęła głową. - Fabek, dlaczego nie mówiłeś? Tak mi przykro... - powiedziała cicho.
Obrazek

- Właśnie dlatego. Nie chciałem. Teraz wiesz. Dasz mi spokój? - spytał, a ona pokręciła głową. Objęła kolana dłońmi i przyjrzała się dokładnie swoim butom. Anastazja Landgraab pierwszy raz w życiu nie wiedziała, co powiedzieć.
- Ana, ja też nie wiem co robić. Chciałem to przemyśleć sam żeby nie oszukiwać cię, że jestem tym, kim jestem...
Obrazek

- Fabian... - powiedziała cicho i podniosła się. Pocałowała go namiętnie, a on oddał pocałunek. Powoli zdejmowała z niego sweter, kiedy złapał ją za nadgarstki i posadził z powrotem na kanapie. Odetchnął ciężko.
Obrazek

- Nie chcę tego, Ana.
- Nie pociągam cię już? To na pewno poprawiłoby ci humor... - zachęcała słodko.
- NIE CHCĘ - prawie krzyknął, a ona podniosła dłonie do góry.
Obrazek

- Dobra, dobra, po prostu powiedz że to ściema, a masz jakąś inną - warknęła.
- Czy coś do ciebie trafia, czy naprawdę jesteś taka pusta, jak każdy myśli? Nie mam ochoty na bara-bara, bo nie mogę sobie poradzić ze swoimi uczuciami i nie chcę cię oszukiwać. Ciągle gadasz. Nie możesz po prostu posiedzieć obok i być cicho?
- Nie mogę bo to ci nie pomoże... - brnęła dalej.
Obrazek

- Wiesz co? Mam dość.
- Czy chcesz powiedzieć to, co myślę, że chcesz? - zapytała Ana niepewnie. Kiwnął głową i wstał.
Obrazek

Złapała go za ramiona.
- Fabian, nie... Nie! Ja, ja się zmienię. Już się nie odzywam! Tylko... Daj mi szansę...
- Ana, ja po prostu teraz nie mogę. Chcę pomyśleć. Daj mi spokój, proszę - powiedział z bólem.
- Fabian, błagam...
Obrazek

- Ana, to koniec. Przynajmniej dopóki wszystkiego nie poukładam...
- Nie, proszę... - szeptała w kółko jak w amoku.
Obrazek

- Proszę, idź już... Nie przeciągajmy tego - powiedział cicho i wskazał jej drzwi. Wybiegła z płaczem, a on poczuł się jak ostatni dupek.
Obrazek

Pod wieczór do pokoju zapukała Faye.
- Przyprowadziłam wsparcie - powiedziała nieśmiało, a zza jej pleców wychyliła się Kasjopeja.
- Tak mi przykro, Fabian. Z powodu tego co się stało, ale i z powodu Anastazji...
- Nic się nie stało - mruknął, choć to nie było prawdą.
Obrazek

- Przepraszam, że zachowywałam się jak obrażona kretynka. Już nigdy cię nie opuszczę, przyjacielu.
- Dzięki, przyjaciółko - odwzajemnił niedźwiedzi uścisk. Resztę wieczoru spędzili na zaśmiewaniu się z głupot i oglądaniu ulubionych seriali. Fabian był wdzięczny za taką przyjaciółkę. I siostrę.
Obrazek

* * *


Tydzień później w domu Łukowskich nic się nie zmieniło. Po powrocie z pracy Maks omawiał z żoną jej wydawnicze problemy.
- Nie jestem pewna czy lepiej wydać biografię Youtubera, czy książkę sci-fi. To trudne, bo obie są świetne.
- Mhm, masz rację. - odpowiedział, nie do końca jej słuchając.
- A jak w pracy? Chyba dużo stresu, bo ostatnio jesteś jakiś nieobecny... Wszystko okej?
- Mhm? Tak, okej. Obrony, przyjęcia nowych studentów i te sprawy. Semestr zimowy rządzi się swoimi prawami. Spóźnialscy to zawsze męczarnia - uśmiechnął się lekko.
Obrazek

- Jak ci idzie, córeczko? Skończyłaś? - Małgorzata jak co wieczór nadzorowała pracę domową córki.
- Tak, teraz piszę amatorskie opowiadanie. Dla przyjemności. - uśmiechnęła się lekko.
- Pokażesz mi potem?
- Jasne!
- Idziemy się już z tatą położyć. Nie siedź za długo - pouczyła ją i ucałowała w czoło.
Obrazek

Fabian, który wyszedł właśnie od Kasjopei z wieczoru gier postanowił odezwać się do Hani. Miał w planach podpytać ją o Anę i o to, jak się czuje.
"Jestem pod twoim domem. Możemy pogadać?"
Obrazek

Hania odczytała smsa i uniosła brwi. Anastazja wypłakała się u niej na łóżku, a potem wyciągnęła Hankę do klubu. Miała szczęście, że jej rodzice wyjechali służbowo i mogła spokojnie wypić kilka drinków i wysłuchać przyjaciółki. W oczach rodziców była idealną córeczką, do której w rzeczywistości było jej daleko.
"Jasne. Zaraz wyjdę"
Obrazek

Wyszła pod drzwi rodziców i nasłuchiwała. Światło było zgaszone. Uchyliła drzwi. Rodzice spali jak zabici. Nic dziwnego. Mama od lat brała proszki nasenne, a ojcu coś ostatnio odwaliło i ledwo kontaktował ze światem. Zamknęła drzwi najciszej jak umiała i wyjrzała przez okno. Stał tam jak zbity pies. Uchyliła okno i wyszła przez nie, nie domykając do końca, aby mieć drogę powrotu.
Obrazek

- Hej! Wszystko okej? Co się stało? - zapytała z lekkim uśmiechem.
- Przepraszam, że cię tak wyciągam... Jak Ana? - zapytał cicho.
Obrazek

- Teraz już lepiej. Chyba trochę to po niej spłynęło jak się wyimprezowała. Lepiej powiedz, jak ty się czujesz? - Hania zbliżyła się do Fabiana. Westchnął cicho.
- Nie wiem, kim jestem - wzruszył ramionami zrezygnowany.
- Och, biedaczku. Wszystko będzie dobrze. Są jakieś widoki na to, że go poznasz? - zapytała.
Obrazek

- Póki co słabe. On chyba nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
- Chodź tutaj - powiedziała i objęła go mocno. Było jej szkoda tego chłopaka. Nie dziwiła się mu, że rzucił Anę. Każdemu działała na nerwy, ale jej zachowanie w tej sytuacji przeszło najśmielsze oczekiwania Hani. Współczuła mu.
Obrazek

- Będę już leciał... - mruknął zawstydzony.
- Fabian, idziesz jutro do szkoły? Jest klasówka z matmy i chyba ją ominę - powiedziała znienacka.
- A co z twoimi rodzicami? - zapytał zaskoczony.
- Wyjeżdżają służbowo. To co, przyjdziesz? Pogadamy, wypijemy piwko i przestaniesz o tym wszystkim myśleć.
- Jasne. Dzięki - lekko się uśmiechnął i objęli się na pożegnanie. Chwilę później zniknął za rogiem, a ona wróciła do pokoju. Pomoże mu.
Obrazek

- Naprawdę cieszę się na nasz wyjazd - powiedział Maks do żony. Miał jeszcze dwa tygodnie na zastanowienie się nad sprawą syna. Tymczasem jechali na sympozjum i mieli cały weekend dla siebie. Naprawdę się cieszył.
- Ja też - odpowiedziała, nakładając naleśniki.
Obrazek

- Mam nadzieję, że nie obudzimy Hani, jak będziemy wyjeżdżać. Zostawiłam jej pieniądze na blacie.
- Dobrze. Wiesz, brakowało mi czasu sam na sam z tobą, nie będę musiał myśleć o niczym, tylko o masażu w spa...
- I o mnie w ręczniku - mrugnęła flirciarsko.
Obrazek

Hania i Fabian zaczęli swoje posiedzenie niewinnie, bo od spisania pracy domowej na poniedziałek. Ona zrobiła simgielski, a on matematykę. Potem usiedli sobie z piwem w jej pokoju i przy luźnej muzyce gadali. O wszystkim.
Obrazek

(możecie włączyć TO)
- Wiesz - powiedział Fabian po drugim piwie - Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek kochałem Anę - mruknął.
- Jak to? Przecież "to" zrobiliście... - powiedziała cicho, odgarniając włosy za ucho. Uniósł brwi pytająco.
- Aż taki z niej plociuch?
- Dziewczyny mówią sobie takie rzeczy - oburzyła się. A poza tym, widziałam! - roześmiała się.
- Jak?...
- nieważne jak. Byliście... Głośno - uśmiechnęła się. Fabian patrzył na nią jak zaczarowany. Może to te bąbelki, a może coś do niego dotarło. Ta niepozorna, piękna dziewczyna mu się podobała. Potrafiła go pocieszyć bez zbędnych słów. Siedział oparty o ścianę. Ona siedziała sporo za blisko i opierała się o niego. Ten gest niby nic nie znaczył, ale lekko dotknęła jego kolana śmiejąc się ze zbyt małej kołdry. Uśmiechnął się lekko i spojrzał jej w oczy. Odwzajemniła jego spojrzenie i zamrugała.
Obrazek

Objął jej twarz dłońmi i pocałował ją. Nagle wszystko przestało się liczyć. Zaskoczona odwzajemniła jego pocałunek. Atmosfera robiła się gorąca. Całowali się, nie zważając na nic innego.
Obrazek

Podnieśli się z łóżka a on przyciągnął ją do siebie. Westchnęła. Całował ją bez opamiętania. W usta, policzki, szyję. Gładził po plecach... Hania nie pozostawała mu dłużna drapiąc go po plecach.
Obrazek

Na chwilę oderwał się od niej. Oddychali ciężko. Mieli zamknięte oczy i to była chwila, w której powinni się opamiętać. Hania spojrzała mu w oczy i dała mu przyzwolenie na działanie. Porwał ją w ramiona.
Obrazek

Znów siedzieli na łóżku. Oparł się o ścianę, a ona wtuliła się w niego. Oplotła nogi między jego nogą, a ich usta znów się złączyły. Nie było odwrotu. Ten wieczór należał do nich. Krótko potem ich ubrania wylądowały gdzieś na podłodze, a oni zapomnieli o całym świecie. Po wszystkim usnęli wtuleni w siebie. Teraz tylko to 36,6 stopni Celsjusza obok miało znaczenie...
Obrazek

Pozdrawiam :hej:

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: Galcia » 20 lis 2017, 20:16

Arletta jak zwykle atakuje w idealnym momencie. :P Ma kobieta tupet. I farta, że Fabian wrócił akurat wcześniej do domu. Aczkolwiek i tak może rozgłosić w mediach plotkę o zdradzie Klary, niezależnie, czy Fabian znał prawdę czy nie. ;)
Fabian mało wie o życiu... na przykład żeby nie opowiadać swojej tępej dziewczynie z wpływowej rodziny, że jest niewiadomego pochodzenia bękartem. :D Jeszcze się to na nim zemści - i cały misterny plan Gerarda o połączeniu rodów spalił na panewce. :curious:
Ciągle gadasz. Nie możesz po prostu posiedzieć obok i być cicho?
- Nie mogę bo to ci nie pomoże... - brnęła dalej.
Ale bara-bara już tak! xD Czy wszystkie Landgraabówny to idiotki? :D
Nie powiem, że się nie spodziewałam tego romansu z Hanią. ;) Proooszę, obiecaj, że będzie z tego kazirodcza, nastoletnia ciąża! :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: Gunia » 29 gru 2017, 20:01

Galciu, dziękuję za komentarz! Jestem w tyle u Ciebie w relacjach, obiecuję nadrobić! W ogóle jestem w tyle, także będę nadrabiać jak skończę pisać :D
Proooszę, obiecaj, że będzie z tego kazirodcza, nastoletnia ciąża! :D
Niestety nic nie mogę obiecać :P

RELACJA XLI


Między Faye i Malcolmem tak naprawdę wcale nie układało się tak świetnie, jak pisały portale plotkarskie. Zwykle mieli ich zdjęcia z oficjalnych imprez czy randek. Nikt nie wiedział, co dzieje się, kiedy aparaty znikają. Ale w sumie nie działo się aż tak strasznie. Były dni, w których zakochani nie mogli oderwać od siebie oczu i nie szczędzili sobie czułości. Malcolm miał wtedy nadzieję, że "kryzysik"- jak zwykł nazywać ich gorsze dni- zniknął, a teraz będzie już dobrze. Faye miała przeczucie, że to tylko cisza przed burzą, ale nie mąciła spokoju.
Obrazek

- Mam nadzieję, że niedługo będziesz gotowa - wyszeptał jej podczas jednego z lepszych dni. Wybił ją z zamyślenia.
- Gotowa na co? - zapytała z uśmiechem. Malcolmowi zaświeciły się oczy.
- Nooo... Wiesz. Na bara-bara - uśmiechnął się szelmowsko. Faye nie pokazała po sobie, że to dość delikatny temat. Mimo, że wyglądała niemal identycznie jak swoja matka, miała wrodzoną pewność siebie i z Malcolmem połączył ich "zwierzęcy magnetyzm" (jak niegdyś Klarę i Gerarda :P ), w głębi duszy była słodką, nieco naiwną istotką, która miała duszę romantyczki.
- Przed ślubem nie masz nawet o czym myśleć - zachichotała, a Malcolm ją pocałował. Nie takiej odpowiedzi oczekiwał, zarezerwował dla nich apartament w hotelu. Trudno. Był od niej starszy (tutaj olejcie proszę różnicę wiekową między Faye a Fabianem, oboje są nastolatkami, ale Fabek jest troszkę starszy. Jak zwykle się zatarło...), a tym samym bardziej doświadczony. W gruncie rzeczy wzruszała go naiwność Faye.
Obrazek
Obrazek

Innym razem, kiedy po oficjalnej imprezie zarezerwował dla nich klubik położony niedaleko centralnego parku w Oazie Zdrój, na początku nie miała ochoty w ogóle iść. Szpilki piły ją w stopy, miała nadzieję, że Malcolm jak zwykle odwiezie ją limuzyną do domu, a ona przebierze się w dresy i obejrzy serial.
- Nie myślałem, że zrobię ci krzywdę, chcąc z tobą spędzić trochę czasu - burknął, kiedy Faye rozglądała się po pomieszczeniu. Zaskoczyła ją otwartość, z jaką powiedział te słowa.
- Nie zrobiłeś. Po prostu jestem zmęczona i bolą mnie stopy - odpowiedziała lekko.
- To zdejmij te cholerne buty - mruknął i włączył muzykę. Faye westchnęła cicho. Naprawdę nie chciała się kłócić, ale nie chciała też tu być. Przez chwilę się zamyśliła i to wyraźnie zirytowało Malcolma.
Obrazek

- Słuchaj, po co my się w ogóle spotykamy? - zaczął butnie - Bo jeśli nie masz ochoty, to będę chodził na imprezy z kimś innym.
- To nie tak - wykręciła się. Od kiedy Fabian zerwał z Aną, czyli jakieś dwa miesiące temu, zupełnie inaczej patrzyła na Landgraabów. Brak współczucia, którym wykazała się Anastazja, okazał się także cechą Malcolma. Kiedy miała gorsze dni, potrafił w ogóle się nie odzywać, ale w inne oczekiwał od niej wręcz służalczej miłości.
- A jak? Bo mam wrażenie, że tylko ja się staram w tym związku - warknął. Zaczynał się rozkręcać. Nagle zorientowała się, że mało ją to obchodzi i właściwie rozbawiło ją, jak się czerwieni i wygraża jej pięścią. - ...Możemy się nawet rozstać!
- Możemy - odpowiedziała obojętnie i poczuła jakąś wielką siłę. Malcolma zamurowało, a Faye wyszła z pomieszczenia. Wybiegł za nią.
Obrazek

- Faye, no co ty... Ja tak tylko... - zaczął, ale przerwała mu.
- Ty naprawdę myślisz, że między nami jest super? Cały czas czegoś ode mnie wymagasz! Ca-ły czas! Muszę wyglądać, prezentować się, uśmiechać, chociaż nie mam ochoty. A jak chcę zostać w domu, to jesteś obrażony! - krzyknęła, a chłopak uniósł ręce w poddańczym geście. Musiał ją jakoś uspokoić, bo zlecą się ludzie, a tylko tego mu brakuje.
Obrazek

- Nie przyszło ci do głowy że jak źle się czuję trzeba się mną zaopiekować? Przyjść z czekoladą, posiedzieć? Nie wspomnę o tym że u mnie praktycznie nie bywamy - powiedziała. Malcolm skrzywił się.
- Nie jestem jakimś mięczakiem, żeby się tak zachowywać. A poza tym u mnie jest więcej miejsca - mruknął. Faye parsknęła śmiechem.
- Wytykasz mi, że nie jestem multimilionerką, jak wy? Nie jestem i Plumbobowi dzięki, bo jeszcze byłabym tak samolubna jak wy - odparła. Malcolm aż się zaczerwienił z wściekłości. - I masz rację. Możemy się rozstać - dodała spokojniej.
Obrazek

- Faye - powiedział miękko, próbując załagodzić spór. Potrząsnęła głową i wyciągnęła telefon. - Co robisz?!
- Zamawiam taksówkę do Zatoczki. Nie będę cię przecież fatygować do dzielnicy biedoty - wzruszyła ramionami.
- Faye, przestań. Pogadajmy. Nie zachowuj się jak dzieciak!
Obrazek

- Daj spokój, Malcolm. Nie pasujemy do siebie. Ty nie potrafisz w sobie znaleźć krzty współczucia i prawdziwej miłości, a ja nie chcę się na to godzić - powiedziała spokojnie. Jego to jeszcze bardziej nakręcało. Jak mogła być tak spokojna w obliczu zerwania jednej z ważniejszych umów?! Teraz to oni mieli wziąć ślub i pociągnąć linię Landgraabów, od kiedy sprawa Fabian-Anastazja stała się nieaktualna.
- Nie rozstajemy się - powiedział twardo - Teraz odwiozę cię limuzyną do domu, przemyślisz sprawę i jutro przyjadę po ciebie o 14. Pojedziemy na wycieczkę i odpoczniemy - mówił z udawanym spokojem, jakiego nauczył się od ojca. Musi się dać przekupić.
- Prawie się nabrałam - uśmiechnęła się smutno - że naprawdę zależy ci na mnie, a nie na byciu z kimś.
- Jeszcze tego pożałujesz...! - warknął.
Obrazek

- Może - powiedziała chłodno, z całej siły powstrzymując łzy cisnące się do oczu. Z godnością wyminęła Landgraaba V i ruszyła w stronę ulicy i czekającej na nią taksówki. W Malcolmie gotowała się złość... Ale był bezsilny. Naprawdę zależało mu na tej dziewczynie w jakiś dziwny, pokręcony sposób. Była fajna, dobrze się przy niej czuł, ale była zupełnie inna niż wszystkie, z którymi się spotykał. Tamte były wręcz do niego przyssane, podczas kiedy Faye była niezależna i to w znacznej mierze psuło jego plan.
Obrazek

- Zaczekaj! - zawołał, idąc wściekły za rudowłosą. Ojciec go zamorduje z zimną krwią, jeśli do umowy nie dojdzie. Pocieszało go to, że może i Faye się za to dostanie w domu. Nie słuchała go. I wtedy dotarło do niego, co musi zrobić, żeby ją odzyskać. Da jej kilka dni. Wyciągnął telefon.
- Stanley, przyjedź po mnie. Przy okazji odwiedzimy kilka miejsc - mruknął do słuchawki i patrzył, jak Faye wsiada do taksówki. Uśmiechnął się pod nosem.
Obrazek

* * *


Cichy romans Hani i Fabiana trwał od ponad dwóch miesięcy. Młodzi dobrze się ukrywali korzystając z częstych wyjazdów państwa Łukowskich i spędzali romantyczne noce w pokoju Hani. Czasem zdarzało im się spotykać w miejscach publicznych- na bilardzie czy w klubie - ale wtedy bardzo kryli się ze swoimi uczuciami i udawali parę dobrych znajomych. Kiedy nie mogli się zobaczyć, rozmawiali przez telefon.
- Ja też za tobą tęsknię - powiedziała cicho Hania wiedząc, że matka jest w domu.
- Wydaje mi się, że minęło wystarczająco dużo czasu. Chcę poznać twoich rodziców - Fabian był zdecydowany. Hania uśmiechnęła się.
- Super! Porozmawiam z mamą i umówimy się na obiad w przyszłym tygodniu. A poza tym... Może przyjdziesz dzisiaj koło 23? - dodała bardziej zmysłowo i jeszcze ciszej. Usłyszała w słuchawce pomruk zadowolenia. Byli umówieni.
Obrazek

- Mamuś - Hania zaczepiła matkę w salonie. Kobieta niedawno wróciła z pracy i nie zdążyła się przebrać.
- Hmmm?
- Chciałabym, żebyście poznali kogoś, z kim się spotykam. Właściwie on chciałby was poznać...
- Jak miło! Cieszę się, że wychodzisz z taką propozycją. Może przyszły piątek? - zaproponowała.
Obrazek

- Twój ojciec będzie dumny z takiego oficjalnego zapoznania. Tak myślałam, że się z kimś spotykasz. Jak ma na imię?
- Dowiesz się przy kolacji - uśmiechnęła się Hania i nie miała pojęcia, jaką przysługę oddała sobie i Fabianowi.
Obrazek

- Cześć, kochanie - powiedział Maks godzinę później, wchodząc do kuchni.
- Cześć - przywitała się Małgosia. - Nie zgadniesz co się stało! - aż klasnęła z zadowolenia - Nasza córka spotyka się z chłopakiem i poznamy go na kolacji w przyszłym tygodniu.
- Bardzo fajnie. Kto to? - zapytał, siląc się na obojętność.
- Nie mam pojęcia, ale mam przeczucie, że to może być ktoś z naszych sąsiadów! Ale się cieszę.
- Ja też! Co na obiad? Padam z głodu!
Obrazek

-...Chciałby założyć swoją firmę z grami komputerowymi, jest przystojny, prawie tak jak ty, i jest bardzo opiekuńczy. Gra w koszykówkę - Hania wyrzucała z siebie słowa jak karabin maszynowy. Maks pokiwał z uznaniem głową.
- Brakuje mi jego danych personalnych, ale po takim przedstawieniu nie mogę się doczekać, żeby go poznać - uśmiechnął się.
- Maks, nie męcz naszej dziewczynki. Już nakładam. Koniec gadania o naszej niespodziance!
Obrazek

- No cóż, cieszę się, że trafiłaś na kogoś dobrego, Haneczko. Obyś tylko nie opuściła się w nauce. No, to smacznego. - Hania uśmiechnęła się, ale myślami była już w objęciach Fabiana.
Obrazek

Kiedy o 22:55 upewniła się, że rodzice śpią jak zabici ruszyła do łazienki i po raz piąty tego wieczoru umyła zęby. Bardzo go kochała, chociaż nigdy sobie tego nie powiedzieli. Wyobrażała sobie wspólne studia, nieduże mieszkanko w San Myshuno, romantyczny ślub i później dzieci- najpierw syn, potem córeczka. Z czasem przeprowadziliby się do większego miasta, a Fabian rozwinąłby swoją firmę, ona mogłaby poświęcić się dzieciom. Rodzice na pewno by pomogli...
Obrazek

Telefon dotychczas leżący na umywalce zawibrował. "Czekam pod oknem". Uśmiechnęła się i poprawiła włosy. Kiedy wpuściła go do swojego pokoju czas jak zwykle się zatrzymał.
Obrazek

Przed wyjściem Fabiana zawsze zaszywali się w ogródku na ławce. Patrzyli wtedy w niebo, na spokojną rzekę, czasem na odjeżdżające, ostatnie pociągi. Czasem milczeli, czasem rozmawiali. Fabian podobnie wyobrażał sobie ich przyszłość.
- Tak się cieszę, że cię mam - wyszeptała Hania. Pogładził ją po włosach. Była tak inna od Any. Szczera, otwarta, przede wszystkim empatyczna. Nie musiała się z nim wszędzie pokazywać, nie traktowała go jak trofeum.
- Ja też. Haniu... - zaczął, ale zamilkł.
Obrazek

- Hmm? - mruknęła, nieco śpiąca.
- Nic, nic - powiedział i gładził ją po ramieniu i plecach. Kiedy poczuł, jak spokojnie oddycha wiedział, że usnęła. - Kocham cię - szepnął, ale wiedział, że już nie usłyszała. Zamyślił się. Tak bardzo chciał odnaleźć ojca, ale od dwóch miesięcy zmieniał termin spotkania. Był wściekły, choć podobno nie zależało to od niego, ale od jego delegacji. Gdyby skojarzył fakty i wiedział, że jego ojciec śpi za ścianą, czy nadal powiedziałby jej to samo...?
Obrazek

* * *


Edyta Słowik pod wpływem impulsu podjęła decyzję o sprzedaniu domu w Oazie Zdrój. Mimo otwartych protestów ze strony córki ("To nasz rodzinny dom!!", "Tu się wychowałam!"), szybko spakowała swoje rzeczy i pozostawiwszy trzy czwarte wyposażenia nowym właścicielom wyjechała do Windenburga. Idylliczne otoczenie wyspy, na której kupiła dom ucieszyło ją. Domek był typowo babciny... No ale w końcu zbliżały się jej urodziny i była podwójną babcią. Samotne życie skłoniło ją do wielu przemyśleń, a dom w Windenburgu był tylko pierwszym krokiem.
Obrazek

Rozejrzała się po niewielkiej kuchni. Była pięknie oświetlona dzięki ogromnym oknom. Zamieszała w misce ciasto na tort z przepisu zmarłego szwagra, Daniela. Myślała ostatnio o wszystkich jej bliskich, którzy odeszli. Gdyby nie córka, zostałaby sama jak palec. Gdyby nie jej silna wola życia, teraz jej córka byłaby sama jak palec. Uśmiechnęła się bo nagle poczuła dziwną obecność bliskich- męża, siostry, ojca i matki.
Obrazek

Kiedy ciasto stygło, zadzwoniła do córki i zaprosiła rodzinę na skromne obchody urodzin w nowym domu. Ucieszyła się słysząc, że już jadą. Mimo wszelkich różnic Klara znała ją jak nikt i nawet, gdyby Edyta jej nie zaprosiła, i tak wpadłaby z tortem i masą prezentów.
Obrazek

Oprócz córki i wnuków pojawiła się Sara. Aleksander odszedł kilka miesięcy temu, a staruszka starała się jakoś dać sobie radę. Pojawiła się u Edyty słusznie się domyślając, że może to być ich ostatnie spotkanie.
- Wszystkiego najlepszego, kochana!
- Dziękuję, Saro. Jak dzieciaki? - zagaiła bo wiedziała, że pani Marzyciel uwielbia opowiadać o wnuku i córce.
- No, cóż, Iwo jest w wieku Twojej Faye, a Natalka nieźle sobie radzi. Mieszkają u mnie, bo wiesz, z moim zdrowiem nie jest już najlepiej... Dużo zapominam, ale Iwo bardzo mi pomaga. Zamiast latać za dziewuchami siedzi ze starą babą i spisuje moje wspomnienia - roześmiała się Sara.
Obrazek

Faye wpadła babci w ramiona już od progu. Była z nią bardzo związana w przeciwieństwie do Fabiana, który mimo poprawnych kontaktów z babcią nie zabiegał o ten kontakt jak powinien.
- Wszystkiego najlepszego, babciu! - zawołała obejmując ją mocno.
- Dziękuję, dzieciątko. Cieszę się, że jesteś.
Obrazek

- Najlepsze życzenia, mamo. Gerard nie mógł z nami przyjechać, mają nagłe zebranie w partii.
- Na moje oko ten mój zięć chyba mnie nie lubi - roześmiała się Edyta. Wiedziała jednak, że to nieprawda. Gerard Hampton bardzo cenił swoją teściową, która była często nieocenioną pomocą nie tylko w sprawach rodzinnych.
Obrazek

- Sto lat, babciu!
- Dziękuję, wnusiu. Wszystko w porządku? - zapytała, zanim jeszcze się od siebie odsunęli.
- Jasne. Wszystko gra - uśmiechnął się lekko.
Obrazek

Przyszedł czas na zdmuchnięcie świeczek. Edyta zastanawiała się, czego mogłaby sobie życzyć. Zdrowia? Pieniędzy? Długiego życia? Miłości? Życzyła sobie tylko szczęścia i zdmuchnęła świeczki.
Obrazek

Następnego dnia wybrała się na krótki spacer po okolicy. Podziwiała piękno otaczającej ją wody, ciszę i spokój otoczenia.
Obrazek

Zamknęła oczy i mogłaby przysiąc, że obok niej stoi jej mąż i gładzi ją po ramieniu.
- Dziękuję, Rafałku - powiedziała cicho - To najpiękniejsze miejsce, w jakim mogłabym spędzić resztę życia.
Obrazek

* * *


Klara była wściekła. Maks odwoływał kolejne spotkania, które sam planował. Przepraszał i wykręcał się pracą, ale ona wiedziała swoje. Tego dnia miała tylko jedno spotkanie. Załadowała zmywarkę po śniadaniu i przeszła do biura.
Obrazek

Włączyła komputer i przejrzała służbowego maila. Jedna z wiadomości przykuła jej uwagę.
- Co? Brak przelewu... Przywłaszczenie środków... Chwila, chwila - mruczała do siebie i sięgnęła po telefon.
Obrazek

- Dominiko, sprawdź proszę księgowość i powiedz, kiedy poszedł przelew do Szpitala Dziecięcego - mruknęła do słuchawki - Problemy w banku? Ty się módl, żeby to były problemy w banku! Zwołaj zebranie, zaraz jadę - rzuciła i ruszyła do wyjścia. Nie zwróciła uwagi na to, że nie wyłączyła komputera, ani że jej prawie dorosły syn jest w domu, jakby to było normalne.
Obrazek

Tą okazję wykorzystał Fabian Hampton, który miał dość zabawy w kotka i myszkę. Wchodząc do gabinetu przeszedł go dziwny dreszcz. Było to święte miejsce rodziców, do którego się nie wchodziło. Taka bariera między pracą, do której nie mieszali dzieci, a domem. Nie mógł dłużej czekać. Do kolacji z rodzicami Hani zostały trzy dni, a on chciałby iść tam wiedząc, kim naprawdę jest.
Obrazek

Z ciężkim sercem usiadł przed komputerem i rozpoczął poszukiwania. Oprócz dokumentów Fundacji, które powinny być opatrzone hasłem, przemówień ojca czy kilku mniej ważnych dokumentów jego uwagę przykuł folder nazwany "Maksymilian Łukowski". Po co im folder dotyczący ojca Hani?
Obrazek

W folderze znalazł całe akta dotyczące jego osoby, miejsca zatrudnienia, jego rodziny- żona i córka miały osobne akta; oprócz tego odnośnik do korespondencji mailowej. Chcąc nie chcąc zaciekawiony wszedł w link i doznał szoku.

Klara Hampton; klarahampton@simpoczta.sim
Mam nadzieję że rozumiesz powagę sytuacji. Arletta została tymczasowo unieszkodliwiona, ale nie możemy narazić się na żadne niejasności. Załatwmy to po cichu- poznasz Fabiana, może nie będzie chciał utrzymywać kontaktów, a jeśli będzie, to może najwyższy czas na wtajemniczenie Twojej rodziny. Zbyt wiele lat zwlekałeś.

Maksymilian Łukowski; maks.luk@simpoczta.sim
Nie chcę dłużej zwlekać. Umów mnie z nim za tydzień w bibliotece Windenburskiej o 16.

Klara Hampton; klarahampton@simpoczta.sim
Jesteś nieodpowiedzialnym pajacem. Jak mogłeś go tak wystawić?! TO TWÓJ SYN!!!!!

Maksymilian Łukowski; maks.luk@simpoczta.sim
Nie moja wina, że dostałem delegację. Przełóżmy to na za dwa tygodnie.

Fabian nie wierzył własnym oczom. Przewijał wiadomości, aż doszedł do ostatniej.

Klara Hampton; klarahampton@simpoczta.sim
Jeśli nie spotkasz się z nim do końca miesiąca sama powiadomię twoją rodzinę i media.

Maksymilian Łukowski; maks.luk@simpoczta.sim
Rozumiem. Odezwę się.

Obrazek

Zakrył twarz dłońmi. To nie działo się naprawdę. Ojciec Hani, którego miał poznać za trzy dni na kolacji, obiedzie czy innym daniu był jego ojcem. Co czyniło z nich przyrodnie rodzeństwo. Skrzywił się na wspomnienie wszystkich upojnych nocy z dziewczyną bo teraz nabrały nowego znaczenia. Zabolało go całe ciało. Nie mógł nic zrobić, siedział jak skamieniały. Plumbobie, czemu...?
Obrazek

* * *

Kiedy trochę się uspokoił wyszukał godziny jego pracy w obszernym raporcie i spisał dokładne miejsce pracy. Zadzwonił do jego sekretariatu zanim wyszedł i umówił się pod przykrywką studenta chcącego porozmawiać o wznowieniu studiów. Z bólem serca wyłączył komputer i ruszył na pociąg do Newcrest.
Obrazek

Uniwersytet w Newcrest, na którym studiowała jego matka niewiele się zmienił od tego czasu. Duży gmach, być może lekko zmodernizowany w środku. Wszedł do środka przez wejście główne i mijał studentów, którzy nie zwracali na niego szczególnej uwagi. Ktoś czytał coś na tablicy ogłoszeń, ktoś czegoś się uczył. Wdrapał się na drugie piętro i usiadł przed gabinetem profesora Maksymiliana Łukowskiego, dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych i Politycznych.
Obrazek

Kiedy tak siedział zastanawiał się nad tym, co mu powie. Albo co powie mu Łukowski. Starał się być opanowany, ale ciężko mu to wychodziło. Wciąż myślał o Hani i o tym, jak przekaże jej przerażającą prawdę, która na zawsze przekreśli ich szanse. Może mogliby uciec...? Gdzieś daleko, gdzie nikt by ich nie znalazł...? Jego rozmyślania przerwała sekretarka, która poprosiła go do gabinetu.
Obrazek

- Dzień dobry, w czym mogę po... - mężczyzna urwał. Stał przed nim Fabian Hampton, którego podobieństwa nie dało się ukryć. Nigdy specjalnie nie zbliżał się do rodziny Hamptonów, ale kiedy teraz go zobaczył, dziwił się, że nikt inny nie wpadł na podobieństwo, na przykład jego córka.
- Chciałbym z panem porozmawiać - powiedział chłodno Fabian.
- Usiądź, proszę - Maks wskazał mu miejsce naprzeciwko siebie.
Obrazek

- Chciałbym ci powiedzieć, że... - Fabian uciszył go ruchem ręki.
- Proszę pozwolić, że sam to powiem. Jak bardzo chciałeś się ze mną spotkać? Jak bardzo ci przykro, że tak wyszło? Nie miałeś na to wpływu, bo matka nic ci nie powiedziała? A co byś zrobił? Zostawił swoją ciężarną żonę i zabiegał o rozwód mojej mamy? Daruj sobie - Fabian parsknął śmiechem, szybko przechodząc z formy "pan" na "ty. Maksa zamurowało. Nie spodziewał się takiej butności u tego młodego człowieka. Charakterek Klary.
Obrazek

- Mniej więcej - przyznał smutno. Fabian patrzył na niego wyczekująco. - Co mam ci powiedzieć? Twoja matka nie powiedziała mi o ciąży. Urodziła się Hania, wiedziałem, że jej też urodziło się dziecko, ale nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, że jesteś moim synem... Dowiedziałem się kiedy miałeś wypadek. Spadłeś z drabinek i wylądowałeś w szpitalu. Trzeba było oddać krew. Nieźle się nagłowiłem, żeby wytłumaczyć żonie, czemu wychodzę zdenerwowany w środku nocy - westchnął, mając nadzieję na cień zrozumienia u chłopaka.
Obrazek

- W każdym razie naprawdę chciałem cię poznać. Naprawdę wyjeżdżałem na delegacje. W mojej pracy czasem muszę kogoś zastąpić, gdzieś się pojawić na już. Przepraszam - powiedział cicho. Fabian pokiwał głową. Wiedział, że Łukowski nie kłamie. Kiedy wyjeżdżał, był przecież u Hani.
Obrazek

- Mogłeś spotkać się ze mną od razu, nie mielibyśmy teraz problemu - warknął, a Łukowski popatrzył na niego zaskoczony.
- "Mielibyśmy"? - powtórzył. Fabian odetchnął.
- To mnie miałeś poznać na kolacji za trzy dni - wyznał, a Maksowi zakręciło się w głowie.
- Spotykałeś się... Z moją córką?! - Fabian pokiwał głową. Maks nie musiał pytać. Wiedział, co działo się między młodymi ze wzroku Fabiana.
Obrazek

- Nie spotkasz się z nią więcej, prawda? - zapytał spokojnie. Fabian zacisnął pięści.
- Gdyby nie to, że jest moją siostrą przyrodnią, poprosiłbym ją o rękę. Kocham ją, rozumiesz? Kocham ją - powiedział, a głos mu się załamał z bezsilności. Maks posmutniał.
Obrazek

- Nie pozostało mi wiele. Rozstanę się z nią. To twoja w tym głowa, żeby powiedzieć jej prawdę - Fabian wypowiedział te słowa z bólem.
- Nic jej nie mów. Powiem im wszystko jak wrócę do domu. Wyjaśnicie sobie wszystko, kiedy będzie znała prawdę. Przepraszam cię, Fabian. Naprawdę cię przepraszam...
- Przeproś też swoją córkę. Wiem, że ona mnie też kocha. Mieliśmy wspólne plany. Mieliśmy wynająć nieduże mieszkanie w San Myshuno, a potem wziąć ślub. Mieliśmy doczekać się dwójki maluchów... - zamilkł.
- Jeszcze będziecie szczęśliwi. Z takich miłostek się wyrasta. Spójrz na mnie i na swoją matkę - powiedział pocieszająco.
- To. nie. była. miłostka. - wycedził.
Obrazek

- Czego ode mnie oczekujesz? Poza oczywistym - powiedział Maks po chwili milczenia.
- To znaczy?
- Chciałbyś utrzymywać kontakt? Masz swojego tatę, ale może... Chciałbyś czasem... Zjeść coś... - Maks plątał się. Fabian przypatrzył mu się badawczo.
- Jest to coś, nad czym się zastanowię. Najpierw musimy załatwić jedną sprawę. Pójdę już... - powiedział cicho.
Obrazek

- Cieszę się, że w końcu doszło do spotkania. Mimo tego, czego się dowiedziałem... - zaczął.
- Dziękuję. Teraz przynajmniej mogę się zastanowić, kim jestem - odpowiedział chłopak.
Obrazek

Chwilę patrzyli na siebie. Nie wiedzieli, czy powinni uścisnąć się na pożegnanie, podać rękę, nie robić nic? Fabian widział w tym mężczyźnie siebie. Mimo, że znał go niecałe pół godziny wiedział, że jest jego synem i coś po nim ma. Teraz najbardziej bał się spotkania z Hanią i tego, że muszą się rozstać.
- To... Do widzenia - powiedział Maks, przerywając ciszę.
- Tak, do widzenia - podali sobie dłonie i Fabian ruszył w stronę wyjścia.
Obrazek

Maks odprowadził chłopaka wzrokiem i zamknął się w swoim gabinecie. Usiadł i napił się wody. Przez chwilę nie wiedział, co właśnie zaszło i musiał się uspokoić. Westchnął cicho.
Obrazek

- Panie profesorze? Czy ten student wznawia tok? - zapytała sekretarka przez interkom.
- Nie, pani Jadziu. Proszę odwołać wszystkie moje spotkania do końca dnia. Muszę jechać do domu - odpowiedział i sięgnął po komórkę. Napisał dwa smsy. Klarze- "Wszystko załatwione", żonie "Musimy porozmawiać". Zebrał dokumenty i wyszedł z uniwersytetu.
Obrazek

* * *


- Fabian... - Hania przypadła do niego i wtuliła się w jego ramię. Ledwo powstrzymywała łzy. Przytulił ją mocno. Było po dwudziestej. Jego rodzice byli u babci na kolacji, a Faye gdzieś się szwędała z koleżankami, więc nie miał oporów, żeby spotkać się u niego.
Obrazek

- Haniu... - wyszeptał, gładząc ją po policzku. Spojrzała w bok - Dzisiaj się dowiedziałem. Przysięgam, że nie miałem pojęcia. Gdybym wiedział...
- I tak byśmy się w sobie zakochali - szepnęła ze smutkiem.
Obrazek

- Możemy uciec - powiedziała nagle, dotykając delikatnie jego ramienia. Po zakończeniu szkoły. Wyjedziemy gdzieś daleko. Może do Bridgeport, może do Appaloosa Plains... Przecież najważniejsze jest to, że się kochamy - mówiła, ale chyba sama w to nie wierzyła.
- Haniu... Nie możemy - powiedział cicho.
Obrazek

- Dlaczego los rzuca nam takie kłody pod nogi?! - westchnęła, wtulając się w niego kurczowo. Chciała usilnie zapamiętać jego zapach.
- Znasz taką parę, która wyszłaby z tego zwycięsko? - zapytał smutno - Nawet Jason Blossom i Polly Cooper się nie uchowali.
- Przynajmniej będą mieli dzieci - skwitowała gorzko.
Obrazek

- Nie ma wyjścia z tej sytuacji - powiedział Fabian. Już od dłuższego czasu siedzieli w ogrodzie i rozmawiali, próbując znaleźć jakąś furtkę.
- Nie chcę się z tobą rozstawać... Kocham cię - szepnęła. Zabolało go.
- Ja ciebie też kocham... Ale to najlepsze wyjście - westchnął. Wiedziała o tym.
Obrazek

- Obiecaj mi, że nigdy o mnie nie zapomnisz - powiedziała - I że nikt się o nas nie dowie.
- Przysięgam. Ale przecież nadal możemy...
- Nie, nie możemy być przyjaciółmi - przerwała mu. - Jak sobie to wyobrażasz?! Może jeszcze będziemy się spotykać na podwójne randki? Jesteśmy RODZEŃSTWEM. Przyrodnim, ale rodzeństwem... - wszystko nagle legło w gruzach. - Nie przedłużajmy tego - dopowiedziała cicho, wstała, otrzepała spodnie i uśmiechnęła się smutno.
Obrazek

- Hania...
- Żegnaj, Fabian. Kocham cię - puściła jego dłoń i ruszyła w stronę wyjścia. Każdą komórką ciała chciał ją zatrzymać. Chciał przygarnąć ją do siebie, pocałować, zabrać pieniądze ze swojego konta oszczędnościowego, spakować walizkę i odjechać gdzieś daleko. Wiedział, że nie tak zachowuje się odpowiedzialny facet, a za takiego się miał. Dlatego nie ruszył się z miejsca i pozwolił jej odejść.
Obrazek

Usiadł na kanapie i spojrzał na zdjęcia wiszące na ścianie. Kasjopeja, z którą byli przyjaciółmi od dzieciaka uśmiechała się do niego z fotografii. Niżej Faye. Powinien powiesić tu swoje zdjęcie z Hanią i miałby trzy siostry. Ma trzy siostry, nie dwie. Westchnął. Dlaczego to wszystko się tak skomplikowało...?
Obrazek

Położył się w ubraniach na łóżko, ale nie mógł usnąć. Tak bardzo męczyło go wszystko, czego się dziś dowiedział. Usłyszał, że do domu weszła Faye trajkocząc przez telefon, a później rodzice. Przez chwilę życie toczyło się dalej. Usłyszał dźwięk telewizora i muzykę puszczoną przez ścianę. Nagle usłyszał też pukanie do drzwi.
Obrazek

- Fabianku...? - w drzwiach pojawiła się jego matka. Nie odezwał się słowem. - Synku, wszystko wiem. Tak mi przykro - powiedziała cicho.
Obrazek

Podniósł się i spojrzał na nią z takim smutkiem w oczach, że zabolało ją serce.
- Syneczku... Tak bardzo chciałabym ci pomóc...
Obrazek

- Co tu może pomóc, mamo? - zapytał cicho, a ona popatrzyła na niego. Wiedziała, jak boli rozstanie z wielką miłością. Nie miała jednak na to dobrego lekarstwa.
Obrazek

- Przykro mi kochanie. Nie miałam pojęcia, że spotykasz się z tą dziewczyną. Dopiero co spotykałeś się z Anastazją...
- Nikt nie wiedział, mamo. Gdyby tylko ta cholerna blondyna tu nie wparowała...
- Och, Fabianku. Byłoby jeszcze gorzej...
Obrazek

- Najgorsze jest to, że ja naprawdę ją kocham, mamo. Naprawdę... Chciałem z nią dzielić życie...
- Wiem, Fabian. Ale czasem nie wszystko jest po naszej myśli. Uwierz mi, będzie lepiej. Teraz trudno ci w to uwierzyć, ale będzie...
Obrazek

- To wszystko moja wina. Gdyby nie moja głupota...
- ...to by mnie tu nie było - uciął Fabian i zaczął rozumieć. Tak miało być. Po prostu.
- Kocham cię, syneczku. Zawsze będę cię wspierać - powiedziała cicho Klara mając nadzieję, że to coś naprawi.
- Dziękuję, mamo - uśmiechnął się po raz pierwszy od jakiegoś czasu.
Obrazek

Mocno się przytulili i oboje rozpłakali. Klara, bo puściły jej emocje zbierane wiele lat, Fabian ze smutku i bezsilności. Trwali tak chwilę bez słów. Nie były potrzebne.
Obrazek

* * *


- Dawaj, Faye! Wygrywamy! - zawołał Gerard. Fabian zaciskał zęby, ale nie udawało mu się w pojedynkę odeprzeć ataku. Faye śmiała się w niebogłosy.
- To za to, że wczoraj zająłeś mi prysznic! - zawołała.
- No wiesz co?! - obruszył się chłopak.
Obrazek

Klara wracała ze spotkania zarządu Fundacji. Spojrzała przez okno na swoją rodzinę. Nie spodziewała się, że Fabian tak szybko otrząśnie się po rozstaniu z Hanią. W gruncie rzeczy cieszyła się z tego, z drugiej strony wiedziała, jakie plany ma Gerard co do chłopaka i jego przyszłości. Ale teraz napawała się widokiem szczęśliwej rodziny.
Obrazek

- Dołączam się! Zawołała łapiąc za pada i przypuszczając szturm na męża i córkę. Fabian spojrzał na nią i puścił jej oko. Uśmiechnęła się. Byli zawsze jedną drużyną.
Obrazek

* * *


- O czym chciałeś ze mną porozmawiać, tato? - zapytał Fabian, siadając obok ojca na kanapie. Gerard spojrzał na niego badawczo.
- Jak się czujesz, synu? - zapytał. Fabian popatrzył na niego zdziwiony.
- Yyyy... Dobrze?
- Chodzi mi o twój stosunek do randkowania.
- Yhm... No, nie wiem... Jest okej...
- Wspaniale! - Gerard aż klasnął w dłonie.
Obrazek

- Bardzo chciałbym, żebyś przemyślał swój związek z Anastazją - powiedział Gerard.
- Uhm... Nie bardzo wiem, czy jest o czym myśleć...
- Oj, jest. Z tego co wiem, jest w tobie bardzo zakochana i nie może przestać o tobie myśleć. Fabian, jeśli coś do niej czujesz to jest to idealny czas, żeby działać.
- Może masz rację - powiedział Fabian, chociaż nie był do końca przekonany. Ledwo półtora miesiąca temu rozstali się z Hanią, ale ten związek nie ma szans. Znał plany ojca i wiedział, że musi je wypełnić, jeśli Faye ma być szczęśliwa. Nie mógł być samolubny. Jeśli on ożeni się z Anastazją, dadzą spokój Faye. Poza tym, z perspektywy czasu Ana nie była taka zła. Po prostu była zagubiona, jak wszyscy.
Obrazek

- Faye, słyszałem, że Landgraabowie zapraszają cię dziśna jakąś uroczystą kolację - zaczął Fabian w sobotni poranek przy śniadaniu.
- Mhmm - mruknęła ruda, odpisując na smsa.
- Faye Hampton, tyle razy Ci mówiłem, żadnych telefonów przy jedzeniu! - powiedział stanowczo Gerard.
- Spoko, tato. Odpisuję koleżance w sprawie pracy domowej. Tak, zaprosili mnie. Nie wiem czy idę, możesz się tam pojawić w moim imieniu - uśmiechnęła się do brata złośliwie.
- Właściwie... Chyba pójdę - powiedział - Ale z tobą.
- Jak chcesz - wzruszyła ramionami.
Obrazek

- Faye, mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, kim jesteś - zaczął ojciec, kiedy wyszli na patio. Usiedli do naleśników. Klara miała coś do omówienia z Fabianem i nie chcieli im przeszkadzać.
- No. Niesamowitą, niezależną kobietą - uśmiechnęła się, podkreślając trzecie słowo.
- Czasem niezależna kobieta potrzebuje oparcia - kontynuował.
- Tato, nie mieszaj się w związek mój i Malcolma. Nie wiem co z niego wyniknie, spotykamy się czasem i tyle - burknęła zirytowana.
- Córeczko, ja tylko mówię. To nie jest zły chłopak. Zaradny, mądry, gentelmański...
- ...Egoistyczny, wybuchowy i władczy. Chyba nie chciałbyś, żebym była nieszczęśliwa? A jeśli się nie zmieni, na pewno będę - mrugnęła okiem i wróciła do naleśników. Westchnął. Jasne, że nie chciał. Jednak umowa z Landgraabem to umowa. Miejmy nadzieję, że Fabian będzie bardziej pojętny w tej materii.
Obrazek

Przed południem Gerard wybrał się z synem nad pobliski staw na ryby.
- Czyli dotrzymasz umowy? - zapytał Gerard po chwili rozmowy.
- Dotrzymam, jeśli Anastazja będzie chciała. Mam jeden warunek - powiedział twardo, wpatrując się w przestrzeń.
- Jaki? - zapytał Gerard.
- Jeśli ożenię się z Anastazją, Faye nie będzie musiała wychodzić za Malcolma. Znienawidzą się, tato. Ja zrobię wszystko, żeby Ana mnie pokochała - "skoro i tak nie mogę być z moją prawdziwą miłością", dodał w myślach. Gerard zasępił się.
- Zgoda - skinął wreszcie głową i uścisnęli sobie dłonie.
Obrazek

Fabian pojawił się w rezydencji Landgraabów grubo przed kolacją. Musiał załatwić z Aną podstawową sprawę. Wchodząc do domu cztery razy zastanowił się, czy tego chce. Nie chciał, ale musiał wyzwolić siostrę z tej chorej umowy, a poza tym i tak nie zazna spełnienia w miłości. Wiedział, że Faye nie raz wracała do domu zapłakana, nie raz kłóciła się z Landgraabem przez telefon, a z jej konta na Simstagramie raz po raz znikały lub pojawiały się zdjęcia z młodym Landgraabem. Trwali w błędnym kole, które ktoś musiał przerwać.
Obrazek

Wszedł do pokoju Any zapowiedziany przez pokojówkę. Spojrzała na niego chłodno, ale wiedział, że to tylko poza.
- Co tu robisz? - zapytała z wyższością.
- Przyszedłem cię przeprosić. Dojrzałem - powiedział cicho, a Anastazji zaświeciły się oczy.
- Więc słucham.
Obrazek

- Przepraszam, że cię zostawiłem - zaczął cicho - że zachowałem się jak dupek, kiedy chciałaś pomóc. Anastazjo, potrzebowałem tych miesięcy aby przemyśleć sprawę i... Chcę z tobą być. Czy pozwolisz mi zostać twoim chłopakiem? - powiedział z nadzieją w głosie. Przez chwilę się nie odzywała, ale kiedy wyciągnął różę zza pleców, zmiękła całkowicie.
- Oczywiście! Wiedziałam, że wrócisz! Tak bardzo cię kocham! - zapiszczała z radości. Uśmiechnął się lekko.
Obrazek

- Tęskniłem za tobą - mruknął. Po części to była prawda, przynajmniej w ostatnich tygodniach, kiedy przygotowywał się do tego kroku.
- Ja za tobą też - przytuliła policzek do jego dłoni.
Obrazek

Przez chwilę zatopili się w romantycznym pocałunku, a potem garnitur Fabiana wylądował na podłodze, podobnie jak ubrania Anastazji.
Obrazek

* * *


Wieczorem, punktualnie o 20 zasiedli do kolacji.
- Tak miło cię znowu widzieć u boku mojej córki - zaczął Landgraab IV.
- Dziękuję, panie Landgraab. Mi też miło znów gościć w pańskich progach - powiedział skromnie Fabian.
- Na drodze miłości nie raz stają różne przeszkody. Mam nadzieję, że pokonaliście je raz na zawsze. To was tylko umocni.
Obrazek

- Faye, wyglądasz prześlicznie - powiedziała Samanta, uśmiechając się do niej.
- Dziękuję bardzo - odpowiedziała ruda, wymuszając uśmiech. Nie czuła się komfortowo wiedząc, jak nieszczera jest cała atmosfera. Nie miała pojęcia, czemu Fabian wrócił do Anastazji, ale ona już wiedziała, że na dniach ostatecznie rozstanie się z Malcolmem.
- ...do klubu w Oazie, a potem na imprezę do Windenburga. Cieszysz się? - zagaił blondyn.
- Tak, bardzo. Przepyszna sałatka - uśmiechnęła się lekko i zabrała się za jedzenie.
Obrazek

- Fabian, mam nadzieję, że niedługo dołączysz do naszej partii. To byłoby ciekawe doświadczenie! - powiedział pan Landgraab. Fabian przełknął ślinę.
- Właściwie, panie Landgraab, zamierzam założyć własną firmę. Chciałbym zająć się szeroko pojętą wirtualną rzeczywistością, grami komputerowymi i oprogramowaniem - powiedział. Landgraab uniósł brew.
- Ciekawa alternatywa! Szczerze mówiąc, zaimponowałeś mi. Słyszałaś kochanie? Zaradny chłopak. Nie chce opierać kariery na karierze ojca. Świetnie, Fabian, tak trzymaj!
Obrazek

- Uhm, chciałbym coś powiedzieć - Malcolm wstał, a wszyscy spojrzeli na niego wyczekująco. Oprócz Fabiana, który patrzył na Faye z przerażeniem... Ale ona była dziwnie spokojna i uśmiechała się.
- Faye - Malcolm odchrząknął - Czasem nie układa się między nami najlepiej - "Masz na myśli nigdy" , skomentowała ruda w myślach. - Jednak zależy mi na twoim szczęściu a wiem, że taka deklaracja uszczęśliwi cię, i pozwoli naszemu związkowi rozwinąć skrzydła - nabrał powietrza. Hamptonówna nie wiedziała co się dzieje. Czy on chciał się jej... Oświadczyć? O nie. O nie. O nie nie nie nie...
- Faye Leah Hampton, wyjdziesz za mnie? - zapytał, a jego matka otarła łzę.
Obrazek

Faye wstała od stołu i razem z Malcolmem przeszli na bok.
- Malcolm, ja... Nie, nie wyjdę za ciebie. Skąd przyszedł ci do głowy taki głupi pomysł? Ja mam szesnaście lat - wyszeptała. Landgraab zaczerwienił się.
Obrazek

- Ale Faye, wspominałaś... Mówiłaś, że chcesz ślubu... - plątał się.
- Nie, Malcolm. Nie chcę ślubu. I żaden drogi pierścionek mnie do tego nie zachęci - powiedziała cicho.
- Faye... - zaczął znów, ale ona uniosła dłonie w geście obrony.
Obrazek
Obrazek

- Przykro mi, ale teraz chyba musimy się rozstać ostatecznie... - Malcolm aż schował twarz w dłoniach. Jeszcze ją zmiękczy, zmieni zdanie...
Obrazek

- Wiesz co? Może to i lepiej - dodał podniesionym głosem - Wiem, że mnie zdradzałaś - dodał na tyle głośno, aby każdy usłyszał.
- Słucham? Nie jestem pewna czy wiesz, o co mnie oskarżasz - warknęła.
- Nie ośmieszaj się. Najlepiej będzie, jak opuścisz ten dom. Nie wiem, po co ci się oświadczałem - parsknął.
Obrazek

- Nie myślałam, że jesteś aż taki samolubny. Mogliśmy się rozstać w przyjaźni, ale skoro tak... - Faye powstrzymywała złość całą mocą - ŻADNE zaręczyny nie zmuszą mnie do bara-bara, którego tak bardzo ci brakowało, że naciskałeś na każdym spotkaniu. Tak, pani Landgraab, takiego wychowała pani syna - rzuciła przez ramię, a młody Landgraab zaczerwienił się.
Obrazek

- Do widzenia państwu - powiedziała chłodno i ruszyła do wyjścia. Malcolm usiadł na krześle i zapadła cisza.
Obrazek

- Och, Malcolm, co ja narobiłam... - Samanta ukryła twarz w dłoni. Malcolmowi zrobiło się głupio. Nie musiał tak reagować...
Obrazek

- Przeproszę państwa na chwileczkę - Fabian poderwał się z miejsca i ruszył za siostrą. W tych obcasach nie mogła odejść daleko.
Obrazek

- Faye! Faye, zaczekaj! - zawołał i pobiegł w jej stronę. Dogonił ją przy końcu ulicy.
Obrazek

- Wiesz co?! Cieszę się że tak się stało - warknęła w jego stronę - Może nie utknę w tej rodzinie pełnej obłudników. Patrzcie na mnie, jestem Landgraabem, który jest lepszy od wszystkich!
- Uspokój się. Cieszę się, że odrzuciłaś te śmieszne oświadczyny. Poczekaj tutaj na mnie. Pożegnam się i pojedziemy do domu.
- Mogę jechać sama - powiedziała ruda, ale w sumie się bała.
Obrazek

- Nie ma takiej opcji. Poczekaj tu na ławce, zaraz przyjdę - powiedział i mocno przytulił swoją młodszą siostrę, która nie zdawała sobie sprawy, ile dla niej robi.
Obrazek

- Wszystko okej? - zapytała Anastazja, która wydawała się szczerze poruszona.
- Tak, dziękuję. Nie chciałbym jej teraz zostawiać samej, także pozwolicie państwo że już się pożegnam - zwrócił się do familii.
Obrazek

- Do zobaczenia, Ano. Zadzwonię do ciebie jutro i jakoś się umówimy - ucałował ją w dłonie. Anastazja uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze. Ucałuj ode mnie Faye. Mój brat to idiota - dodała szeptem. Uniósł brew, a ona puściła mu oczko.
Obrazek

- Fabian, naprawdę cieszę się, że znów jesteście z Anastazją razem. Proszę, wybacz plebejskie zachowanie mojego syna. Nie przywykł do porażek. Przeproś Faye w moim imieniu. Nie zasłużyła na takie traktowanie - powiedział Landgraab, ściskając mu rękę.
- Dziękuję, proszę pana. Dobranoc.
Obrazek

Hamptonowie siedzieli w salonie i sprzeczali się o to, jaki film mają obejrzeć. Mieli nadzieję na romantyczny wieczór, kiedy w drzwiach stanął Fabian.
- Malcolm oświadczył się Faye, ale odrzuciła oświadczyny, a on zachował się jak kretyn. Pozwólcie jej odpocząć i nie męczcie za bardzo - rzucił w drzwiach i pomaszerował do swojego pokoju. Rodzice spojrzeli po sobie zszokowani.
- Wiedziałeś...?
- No coś ty, nie dopuściłbym do tego! - obruszył się Gerard.
Obrazek

- Córeńko - Klara dopadła do córki pocieszając ją.
- Daj spokój, mamo - mruknęła, strząsając rękę matki ze swojego ramienia. - Chciałabym odpocząć.
- Ja... jasne. Gdybyś chciała pogadać...
- Wiem - mruknęła i po chwili dało się usłyszeć trzask drzwi.
Obrazek

Po godzinie Gerard nie mógł dać za wygraną i zapukał do pokoju Faye. Siedziała na łóżku w tej samej sukience, w której była na kolacji.
- Jak się czujesz, córeczko? - zapytał cicho, a ona pociągnęła nosem.
Obrazek

- Upokorzona? Jak ostatni śmieć? - zapytała samą siebie, a później się rozpłakała. Gerard położył jej ręce na ramionach.
- Żaden gówniarz nie będzie tak traktował mojej maleńkiej córeczki. Już ja się z nim policzę... Faye, nie daj sobie wmówić przez NIKOGO, że nic nie jesteś warta. Jesteś piękną, niezależną kobietą - zaakcentował przedostatnie słowo, a dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się.
- Dzięki, tato - powiedziała cicho i wytarła twarz chusteczką.
Obrazek

- Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić - szepnął jej do ucha, łajając się w myślach za pomysł wydania jej za tego idiotę. Na szczęście Fabian myślał za niego...
Obrazek


Pozdrawiam :hej:
I życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku! :)

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Rodzina Delacroix-Hampton

Postautor: Lion » 30 gru 2017, 21:03

I znów zamiast komentować relację na bieżąco, mam trzy części na raz do skomentowania... No nic, czym prędzej nadrabiam zaległości! ;) Bardzo mi miło, że mimo wszystko pamiętasz o mnie, wysyłając informacje o kolejnych częściach. ^^
Zacznę od tego, że bardzo spodobała mi się para Faye&Malcolm! Teraz już wiemy, że ostatecznie się rozstali, a sim okazał się dupkiem, ale może jeszcze kiedyś się ogarnie i coś z tego będzie? Myślę, że mimo wszystko bardzo mu na niej zależy.
Koszykarze ze szkoły naszych bohaterów chcieli wkręcić Aleksa w zdemolowanie sali biologicznej, tymczasem sprawili, że zainteresowała się nim fajna dziewczyna. :D No dobra, zainteresowała się już wcześniej, jednak dopiero to zdarzenie w jakimś sensie ich do siebie zbliżyło. ;) Ten obiad, który młody Ćwir zjadł z rodziną Cassie, był taki prawdziwy! Mama z uśmiechem zadaje pytania, a ojciec totalnie sztywny nie wie, jak się zachować. :D Wiem, co czuł Aleks w czasie tego spotkania. ;)
Bardzo podoba mi się nowe pokolenie Ćwirów, zołzowata matka i wyluzowana ciotka Aleksandra są świetnie! Z racji, że Cassie i tak chce zostać astronautką, byłoby super, gdyby razem z Aleksem znaleźli wyniki badań swych przodków i dowiedli istnienia kosmitów. :sweet: Przy okazji utarliby nosa Amarylis.
Szkoda, że Fabian poznał prawdę o swoim pochodzeniu od byłej żony swego ojczyma, choć z drugiej strony, czy kiedykolwiek by ją poznał bez ingerencji Arletty? Chyba lepiej, że już wie. Szkoda tylko, że nie poznał wszystkich szczegółów przed zbliżeniem się do Hani. Generalnie wątek tej pary jest dla mnie dość makabryczny. soft9 Choć mam pewną teorię, ale na razie zachowam ją dla siebie. ;) Niedobrze też się stało, że ostatecznie młody Hampton zgodził się być z Anastazją... To smutne, że wyszedł z założenia "co mi szkodzi, przecież i tak nie będę szczęśliwy". :( Wiem, wiem, chciał też szczęścia dla Faye, ale to nadal nie fair. Btw, willa Landgraabów wygląda niesamowicie!
Co do Edyty, cieszę się, że postanowiła jeszcze coś zmienić w swym życiu. Nieźle się trzyma nawet po zmianie grupy wiekowej. :)

Szczęśliwego Nowego Roku, Guniu! :)


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości