Pamiętniki Łabędzi

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 26 lut 2017, 12:46

A ja byłem pewny, że Antoniego nie ma na grupowej grafice, bo po przeskoku czasowym nie żyje soft9

Wydaje mi się, że jeśli lekarka mówi pacjentce, iż "może powinna przestać myśleć o kolejnym dziecku", powinno mieć to z jej strony medyczne uzasadnienie. Inaczej wygląda to na subiektywną opinię, na którą raczej nie powinna sobie pozwalać :P
Anastazja jest naprawdę ładna jako nastolatka. Już w dzieciństwie było widać, że ma więcej z Aleksa niż Lotty, przez co nie wróżyłem jej zbytniej urody :D Szkoda, że nastolatka wciąż nie dogadała się z mamą, ale mimo wszystko dobrze, że ma z dobry kontakt z rodziną z tej strony.
Fauna i Flora świetnie oddają zachowanie rzeczywistych małych dzieci! :)
Byłem przekonany, że Naveen i Ian wybierają się do małego baru na piwo, ci tymczasem siedzą w jakimś młodzieżowym klubie i sączą wymyślne driny. Kryzys wieku średniego? :D
Dobrze, że Tiana powiedziała o wszystkim mężowi! To byłoby nie fair, jakby miała przechodzić przez to sama, zaś Naveen też ma prawo wiedzieć o stracie dziecka. Od razu zresztą widać, że mogą na siebie liczyć. Gdy są razem, wszystko staje się prostsze ;)
No proszę, Wanda i Diego. Szczerze mówiąc, nie przepadam za tym simem, oby żona przekonała go do zaprzestania z makijażem :D
Wanda była piękną panną młodą! Kto by pomyślał, że może wyglądać tak delikatnie ;)

Awatar użytkownika
Lenna
Wybitny Architekt
Wybitny Architekt
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1975
Rejestracja: 15 gru 2013, 10:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lenna » 07 mar 2017, 12:45

Uff, wreszcie się zebrałam żeby nadrobić relację, a tu aż dwa odcinki!
No proszę, zaręczyny i ślub tak szybko <3 Oby z dzieckiem też nie zwlekali :doge:
Nie mogę z tekstów Emmy, w tej relacji popłakałam się, duszę i w ogóle xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
- Wiecie, to jest całkiem śmieszna historia. Po zakończeniu programu, ten gość, Emil, przyszedł do mnie z policją i powiedział, że go porwałam! Dacie wiarę? Żeby wymyślić coś takiego! Jak niby miałabym go unieść w tym worku? Gość chyba ważył ze sto kilo! – rzekła i zaśmiała się. Avril uniosła brew.
:rotfl:
Powiedziałam mu, że jak jest taki mądry, to powinien pisać wiersze, ale on powiedział, że woli pisać relacje na jakimś forum. Simowe Dzieje Mysikrólików w Miłowie? Nie, chyba pomieszałam. W każdym razie ostatnio nie pisał zbyt wiele, bo obraził się na administrację, że nie chcą go zbanować. Trochę tego nie rozumiem, bo jak go zbanują to nie będzie mógł pisać, więc jaki w tym cel? Spytałam się go, ale mi nie odpowiedział, tylko mówił, że planuje kolejną dramę. Cokolwiek to znaczy.
O NIE XDDDDDDDDDDDDDDDDD
I jeszcze Gunter Król Kebabów, płaczę.
Całe szczęście, że nikogo nie było w domu, kiedy to czytałam, bo nie wytrzymałam już dusząc się i wybuchłam śmiechem w głos xD
A na koniec doprowadzanie kawiarni do ruiny soft9 Myślałam, że to ja jestem niezdarna, ale Emma bije wszystko na głowę.
To bonusowe zdjęcie xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Tiana tak czy tak musi mieć kolejne dziecko, żeby urodzić Aurorę. Szkoda jednak, że jej się to przytrafiło, ale czasu nie cofnie a i tak nic by nie zrobiła. Całe szczęście jest przy niej Naveen, miło patrzeć, jak są tacy szczęśliwi <3
Jestem za rolą dla Wandy! [3]
Naprawdę się w nim zakochała, czy poleciała na jego kasę? :doge: W każdym razie fajnie razem wyglądają.
Obrazek

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 10 mar 2017, 23:46

Galcia
Galcia pisze: „A ja myślałam, że Heinz jest od ketchupu!”
O rany, faktycznie! xD
Zupełnie o tym nie pomyślałam, że tak to zabrzmiało xD
Galcia pisze: „Rozdwojenie jaźni? Schizofrenia”
A kto ją tam wie? xD

Ty się śmiej, a ja miałam w planach żeby mieli nawet piątkę! xD Ale potem wynikła ta sprawa, że Naveen nie chce mieć więcej dzieci i zrezygnowałam. Ostatecznie zgodził się na kolejne, no ale piątka to już by była przesada xD
I tak, Aurora musi być ;)
Galcia pisze: „Tiana i Naveen są takim dobranym małżeństwem”
Aż nie mogę uwierzyć, że nie napisałaś tu, że słodycz wylewająca się z ekranu przekracza dopuszczalny poziom lub coś podobnego :P
Galcia pisze: „Ale to naprawdę był nowy odcinek! :D Marzanna straciła pracę w poprzednim.”
Wciąż nie mogę uwierzyć, że popełniłam taką gafę z tym zdjęciem! xD
No ale tak to jest, jak cała relacja gotowa tylko wysłać, a tu ostatnie zdjęcie trzeba przerobić i na szybko się szuka ;)
Galcia pisze: „Czyli jednak udało mu się wyrwać z Oazy i dotrzeć do wielkiego miasta. xD”
Ja nigdy nie twierdziłam, że jest w Oazie na stałe. Raczej przejazdem pomieszkiwał u Danki ;)
Galcia pisze: „Znając Ciebie pewnie już jej zaplanowałaś całe życie i znowu będziesz narzekać, że namnożyło Ci się pobocznych postaci i nie masz czasu pisać o głównych bohaterach”
Jak mci mówiłam, nie śmiej się ze mnie za bardzo, jak przeczytasz dzisiejszy odcinek x)


Simwood
Simwood pisze: „Oto jak Projekt 500+ zmienia również simów”
Ty się śmiej, ale jest taki mod „Mc commander” i tam można ustawić, żeby rodziny z dziećmi dostawały dodatkową kasę xD
Simwood pisze: „Minęło kilkanaście lat, a Naveen się w ogóle nie zestarzał. Kurde, chciałbym być simem”
Żeby nie było. Włączyłam czas, żeby postarzeć dzieci, ale Naveen i Tiana wciąż pozostali jeszcze młodymi dorosłymi, no to co ja poradzę? Widocznie mają dobra geny i wolno się starzeją xD
Simwood pisze: „Kto by pomyślał, że była taka puszczalska gdy nie patrzyłem”
Widzisz? Odkryłam jej sekrety xD
Simwood pisze: „Muszę Cię pochwalić - tak pięknie jeszcze nigdy nie wyglądała”
Dziękuję :) Tak właściwie na wesele miałam jej dać taką super rozłożystą, królewska suknię, ale mi nie działała, więc zostałam przy tej. Ale myślę, że to był dobry wybór :)
A tak w „Sekrecie” mogę ci powiedzieć, że z własnej woli, Wanda ubrała się w czarną suknię, jak na pogrzeb xD


Gunia
Gunia pisze: „Rozumiem, że młoda jest pod wpływem babci, no ale swój rozum już powinna mieć”
Ja to trochę rozumiem tak, że jak przez lata ktoś wpaja ci, że ta druga osoba jest zła i to na dodatek od dziecka, to w końcu sam zaczynasz w to wierzyć. Zwłaszcza jeśli sam masz do niej jeszcze jakiś żal.

Tiana faktycznie powinna od razu powiedzieć Naveenowi o co chodzi, ale z natury już taka jest, że najpierw myśli o innych, a potem o sobie i dlatego podjęła taką decyzję.
Poza tym uznała, że jakoś sama to przeboleje i nie chciała, by reszta domu się dowiedziała i też przeżywała utratę dziecka, zwłaszcza, że i tak nic już nie mogą na to poradzić.
Gunia pisze: „Doczekałam się wspomnienia o mojej relacji u kogoś! Woop woop!”
Zapewne jeszcze nie raz zobaczysz, choćby w mojej relacji. Jakoś lubię tak wspominać o innych relacjach, gdy pisze swoją xD


Lion – No dobra, nakryłeś mnie. Antoni faktycznie kopnął w kalendarz x)
Co nie zmienia jednak faktu, że mogłam jeszcze użyć jego kopi do zdjęcia, żeby to zatuszować, ale o nim zapomniałam x)
Lion pisze: „Wydaje mi się, że jeśli lekarka mówi pacjentce, iż "może powinna przestać myśleć o kolejnym dziecku", powinno mieć to z jej strony medyczne uzasadnienie. Inaczej wygląda to na subiektywną opinię, na którą raczej nie powinna sobie pozwalać”
Dla mnie tym uzasadnieniem był wiek Tiany. (Nie jest jakoś bardzo stara, ale ponad 30 lat ma, tak ok. 33 będzie teraz mieć, jak kiedyś to sobie liczyłam) Wraz z wiekiem matki, wzrasta zagrożenie wystąpienia u dziecka różnych wad, upośledzeń jak chociażby zespół Downa.
Dlatego lekarka tam mówi o obciążeniu dla organizmu bla, bla.

Ale tak pomijając te kwestie, to ta lekarka i Tiana znają się już dobrych parę lat i mają takie koleżeńskie stosunki, dlatego myślę, że „jako koleżanka/przyjaciółka” Tiany, mogła sobie pozwolić na taką uwagę :)
Lion pisze: „Już w dzieciństwie było widać, że ma więcej z Aleksa niż Lotty, przez co nie wróżyłem jej zbytniej urody”
Szczerze mówiąc, ja tez się bałam, że będzie „Żeńskim Aleksem” xD
Ale na szczęście jest z kształtu, bardziej jak Charlotta, a kolory odziedziczyła po tacie ;)
Lion pisze: „Fauna i Flora świetnie oddają zachowanie rzeczywistych małych dzieci!”
Dziękuję ^^ W swoim życiu, kontakt z takim małym dzieckiem miałam w sumie tylko raz, przez jakieś dwa tygodnie i głównie na nim wzorowałam swoje opisy, więc cieszę się, że nie przesadziłam w jakąś stronę. ;)
Lion pisze: „Byłem przekonany, że Naveen i Ian wybierają się do małego baru na piwo, ci tymczasem siedzą w jakimś młodzieżowym klubie i sączą wymyślne driny. Kryzys wieku średniego?”
Początkowo taki był plan, ale ostatnio trochę przebudowałam moje Newcrest wzbogacając je o nowe parcele i chciałam jedną z nich pokazać ;) (Żeby nie było, nie ja je budowałam, tylko po prostu szukałam po simowych galeriach)
Ale pomysł z kryzysem wieku średniego mi się podoba. xD
Lion pisze: „Od razu zresztą widać, że mogą na siebie liczyć. Gdy są razem, wszystko staje się prostsze”
Jak tak czytam wasze komentarze o Tianie i Naveenie, to faktycznie ostatnio zrobiłam z nich takie, zgodne, udane małżeństwo.
Chyba trzeba będzie za niedługo coś namieszać, bo zrobi się tam nudno ;)

Szczerze mówiąc, to był pierwszy raz, gdy grałam Diego.
Po prostu jakoś tak zauważyłam, że nie ma żony, a ta Wanda tak mi się samotnie kręciła po mieście i uznałam, że zrobię z nich parę.
W końcu ona z rodu Urbanów i on, bogacz z dzielnicy biznesu.
No i Ten charakterek złośliwej Wandy pasował mi do krytyka sztuki, który zapewne nie szczędzi słów krytyki, gdy ocenia czyjeś prace.
Dla mnie, byli dla siebie wręcz stworzeni ;)

Dziękuję ^^ Mnie też Wanda się strasznie w tej kreacji spodobała. Na początku miała być inna suknia, taka bardziej jakby ślub brała jakaś królowa, ale zmieniłam na nieco skromniejszą i nie żałuję ;)


Lenna
Lenna pisze: „Oby z dzieckiem też nie zwlekali”
Dzisiejszy odcinek może cię przyjemnie zaskoczyć ^^
Lenna pisze: „Nie mogę z tekstów Emmy, w tej relacji popłakałam się, duszę i w ogóle”
To może ucieszy cię informacja, że mam dla Emmy jeszcze wątki w relacji :D
Lenna pisze: „O NIE XDDDDDDDDDDDDDDDDD”
Tak, teraz wszyscy wiedzą, kto tu mąci na tym forum xD
Lenna pisze: „Tiana tak czy tak musi mieć kolejne dziecko, żeby urodzić Aurorę.”
„I know right?” xD No ale trzeba czasem dać coś, co zachwieje waszą pewność, czy na pewno wszystkie księżniczki się urodzą ;)
Lenna pisze: „naprawdę się w nim zakochała, czy poleciała na jego kasę?”
U mnie Wanda, też jest bogata i w ogóle, więc na pewno nie poleciała na kasę. Co nie zmienia faktu, że Diego był dla niej dobra partią ;)



Na wstępie uprzedzam, że dzisiejszy odcinek jest suuuper długi.
Wynika to trochę z tego, że nie chciałam rozdzielać dwóch pamiętników, których akcja dzieje się w tym samym czasie, a trochę dlatego, że chciałam od następnego odcinka przejść do głównej akcji po przeskoku czasowym. (To jest też powodem nietypowego tytułu, gdzie mamy dwa pamiętniki)
Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza, a odcinek się spodoba :)
Odwiedzimy dziś Łucje i Ignasia, a potem zajrzymy do Agatki i Avirl.

Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Spoiler:

Koniec odcinka 40
Ciąg dalszy nastąpi…





Bonus
Spoiler:
Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 08 kwie 2017, 20:05 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 11 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Simwood
Posty: 734
Rejestracja: 06 sty 2016, 14:32

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Simwood » 11 mar 2017, 8:28

A tak w „Sekrecie” mogę ci powiedzieć, że z własnej woli, Wanda ubrała się w czarną suknię, jak na pogrzeb xD
Jestem z Ciebie dumny, Wandziu :sweet:

Łucja wygląda ślicznie w nowej fryzurze. Ignacy też nie przypomina już patyka :P
marzeń Ignacego, o nie. On chciał czegoś więcej. Marzył o tym, by samem tworzyć gry. Chciał w przyszłości otworzyć własną firmę
I tworzyć tak skomplikowane produkcje jak Tetris :doge:
Matka zabiera chłopakowi dziewczynę :rotfl: To brzmi jak fabuła jakiegoś polsatowskiego serialu :P Może to jej sekretny plan by ich ze sobą skłócić ;/
Masz na myśli „tę” Wandę Urban? Tą samą, która prześladowała cię w szkole i przez którą nikt nie chciał się z tobą zadawać?
No proszę, czego ja się tu dowiaduje o Wandzi :haha: Pomijając fakt, że powinna chyba właśnie leżeć zmumifikowana w rodzinnym grobowcu to bardzo fajnie, że zobaczę jej welisko :P
Oezu, Emma znowu :rotfl: Ona mnie rozwala nawet gdy nic nie mówi xDDDDD
- Andrew! Ten kubek jest jakiś dziurawy! Leje i leje, a on ciągle jest pusty!
- Zupełnie jak twoja głowa…
ZDYCHAM XDDDDDDDDDDD I jeszcze to zdjęcie soft9 soft9 soft9
Chwile później, wszyscy zaproszeni goście, wirowali już po parkiecie w nieskoordynowanym tańcu śpiewając największe discopolowe hity
Disco-Polo na weselu Wandy? Przecież ona by przede wszystkim zamordowała gołymi rękoma DJ-a, a potem zaaresztowała każdego kto śpiewa xDDDDD
Sławny, rozchwytywany przez miliony fanek model, rzucony przez starszą panią z Oazy!
Chcesz, żebym się tu posikał ze śmiechu? :rotfl:
A Helenka dalej knuje? Źli ludzie nigdy się nie zmieniają soft9
I on zaniósł ją na rękach do szpitala? Trochę zbyt bajkowo na mój gust, ale podziwiam, że dał radę oderwać ją od ziemi :P
A jednak Helena okazała się dobrą matką. Ale czuję, że sporo jeszcze namiesza :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 12 mar 2017, 14:49

Jednakże granie w gry dla młodocianej publiczności, nie było spełnieniem marzeń Ignacego, o nie. On chciał czegoś więcej. Marzył o tym, by samem tworzyć gry. Chciał w przyszłości otworzyć własną firmę.
Ojejku, to mi przypomniało mojego Malcolma, który jako nastolatek chciał zostać programistą i pisać gry komputerowe. ^^ Był jeszcze taki młody i niewinny... :D
Hahaha, mieszkanie z "teściową" to nigdy nie jest dobry pomysł, nawet w takim wielkim domu. :rotfl: Poza tym niezmiernie bawią mnie "problemy finansowe" LANDGRAABÓW. Przecież oni mają kasy jak lodu, a "biedny" Ignaś martwi się kredytem i opłaceniem mieszkania. To co ja mam powiedzieć? :D
No cóż... Bogusław ma trochę racji z tą głodującą artystką. soft1 Chyba że Łucja wyjdzie za Ignacego, obrazy podpisane nazwiskiem Landgraab z pewnością rozejdą się jak świeże bułeczki. ;)
Czyżby Bartosz oświadczył się Penny? Ale przecież ostatnio nie układało się między nimi najlepiej
soft9
Hahahaha, ja nie mogę, Łucja jadąca z Enryczkiem na ślub Wandy! :haha:
Hey babe, obczaj moich dwóch kumpli. Ten po lewej to zdobywca, a po prawej terminator.
:haha: :haha: :haha:
Łucji chyba nikt nie powiedział, że wkładanie białej sukienki na czyjś ślub jest bardzo nietaktowne. ;/
Agatki nie lubię, więc jej wątek skomentuję tylko tak: Agata jest głupia. Dziękuje za uwagę. :P
Niestety, mimo, że byłem w Oazie kilkakrotnie, po prostu nie miałem czasu, żeby was odwiedzić.
Bo cały wolny czas spędzałem w łóżku ze swoją osiemdziesięcioletnią kochanką. :D
No tak, wredni ludzie rzadko pamiętają tych, dla których byli wredni. ;/ Kiedyś miałam okazję porozmawiać z koleżanką, która przez całą podstawówkę strasznie mnie dręczyła, a gdy jej o tym przypomniałam, spojrzała na mnie oczami jak pięciozłotówki "ja coś takiego robiłam? Naprawdę?".
Uuu, Danka dała Enryczkowi kosza! Auć. :P Ciekawi mnie, kim jest dziewczyna, o której opowiadał (i z której relacji pochodzi xD ). Czyżby to była Łucja? :curious:
Ja przepraszam bardzo, ale Łucja jest dorosła i Boguś może się wypchać swoimi warunkami i cennymi radami, co jego siostra ma zrobić ze swoim życiem. Ona już nawet z nim nie mieszka! Niech jadą razem do San Myshuno, tam na pewno jest jakaś szkoła dla artystów (no i Diego, który z pewnością Łucji pomoże ;) ), a Ignacy będzie miał pracę. Ale nieee, lepiej się pokłócić i rozstać. -_-
Helena chyba nie będzie zachwycona, gdy się dowie, że Łucja oddała jej portfel przypadkowemu taksówkarzowi. :D
TROJACZKI?! :wat: Biedna Avril... I nikt nie zauważył, że ma odrobinę za duży brzuch na jedno dziecko? :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Gunia » 31 mar 2017, 19:54

Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale musiałam dojrzeć i znaleźć sporo czasu do przeczytania tak długiej relacji ;>
Zapewne jeszcze nie raz zobaczysz, choćby w mojej relacji. Jakoś lubię tak wspominać o innych relacjach, gdy pisze swoją xD
I ja lubię wtranżalać takie wstawki do siebie. Taki ukłon w Waszą stronę :P
Zacznę może od Ignacego i Łucji- ci to mają przerąbane. Chłopak pod pantoflem matki, ona pod pantoflem brata. W sumie skoro ona jest pełnoletnia i chce studiować (na Akademii imienia Gabrieli Delacroix- muaaaah :h: Gabryśka w końcu była muzykiem, ale nadal ma ogromną pasję do malarstwa, ucieszyłaby się że ktoś nazwał szkołę wyższą jej imieniem xD) to brat jej nie może tak jakby nic zrobić. Albo ja błędnie rozumuję. Hmmm. Ignac też sierota nieboska. Jakby chciał to by się ruszył i coś zrobił!
Łucja mierząca się z przeszłością to fajny wątek. Szczególnie z Enryczkiem <3 jestem jego ukrytą fanką. Jak gdzieś zobaczycie "Fanklub Enrique Lothario" to na milion procent będzie to mój wytwór :P nie załapałam tylko jego związku ze starszą kobitką- zawsze myślałam, że wpadnie w ramiona Ady, no ale :D
I wreszcie doszła do wniosku, do którego powinien dojść każdy nastolatek w życiu. TO MINIE. Serio, nękanie nie jest przyjemne, ale albo robi się z tym coś porządnie, albo chowa głowę w piach i przeczekuje.
Ciężarna Avril mnie rozbawiła xD wszystko zwala na hormony. "Jak mnie coś wkurza, to mówię, że mnie wkurza, a nie, że złowrogo szumią wierzby czy duch mój na rozżarzone węgle pupą usiadł." :D
Agata i Khana <3
Jaka romantyczna scena na dworcu! <3 musisz mi koniecznie podesłać pozy Jake'a i Avril z noszeniem na rękach czy splecionych dłoni Ignacego i Łucji <3 Pliska! Płacę w simoleonach :D
I na koniec- a jednak Helka miała dobre zamiary! No, to pięknie :D

Awatar użytkownika
Stara-Raszpla
Posty: 960
Rejestracja: 15 gru 2013, 0:00

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Stara-Raszpla » 03 kwie 2017, 2:57

Masz przepieknych simow. Chociaz sama jestem przeciwniczka CC to u Ciebie sa one dobrane ze smakiem. Pryzjemnie sie oglada taka relacje ;) Łucja jest po prostu wspaniała ;)
Na forum od: 18.04.2007
--------------------------
Mój sprzęt:
MacBook Pro 16" Retina. i7 2.6GHz/32GB/1TB/AMD Radeon Pro 5500M
oraz stacjonarka:
Intel i7-10700K 3.80Ghz | 32 GB | 1TB | GF 2080Ti
Moj simblr:
https://stararaszpla.tumblr.com

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 04 kwie 2017, 23:39

Simwood
Simwood pisze: „Łucja wygląda ślicznie w nowej fryzurze. Ignacy też nie przypomina już patyka”
Dziękuję ^^ Tak się właśnie zastanawiałam czy ta fryzura na pewno jej pasuje. Chciałam, żeby nadal miała kolorowe końcówki, ale mi się niestety nie udało takiej znaleźć.
Z kolei Ignacy zmężniał już po zmianie grupy wiekowej, ale dodatkowo zaczął trenować kosza, więc nic dziwnego, że patykiem już nie jest ;)
Simwood pisze: „I tworzyć tak skomplikowane produkcje jak Tetris”
xD Wydaje mi się, że Ignaś ma ambitniejsze plany, ale od czegoś trzeba zacząć xD
Simwood pisze: „Pomijając fakt, że powinna chyba właśnie leżeć zmumifikowana w rodzinnym grobowcu to bardzo fajnie, że zobaczę jej weselisko”
No wiesz, u mnie to może być nieco inna linia czasowa, więc nic dziwnego, że żyje ;)
A właściwie, to nawet inny wymiar xD
Simwood pisze: „Disco-Polo na weselu Wandy? Przecież ona by przede wszystkim zamordowała gołymi rękoma DJ-a, a potem zaaresztowała każdego kto śpiewa xDDDDD”
Może się przekonała? xD
Albo po jej weselu wzrósł procent zaginionych simów soft9
Simwood pisze: „Trochę zbyt bajkowo na mój gust, ale podziwiam, że dał radę oderwać ją od ziemi”
Jak by nie było to relacja o księżniczkach Disneya. Musi być trochę bajkowo :D
Simwood pisze: „A jednak Helena okazała się dobrą matką. Ale czuję, że sporo jeszcze namiesza”
Czy ja wiem, czy dobrą? Mogła z nimi pogadać zamiast uknuć spisek, który mógł się dla ich związku zakończyć bardzo źle.
A, że jeszcze namiesza to fakt ;)


Galcia
Galcia pisze: „Ojejku, to mi przypomniało mojego Malcolma, który jako nastolatek chciał zostać programistą i pisać gry komputerowe. Był jeszcze taki młody i niewinny”
Kurczę, racja miał taki wątek. Oby mój Ignacy nie poszedł w ślady starszego krewnego :D
Galcia pisze: „Poza tym niezmiernie bawią mnie "problemy finansowe" LANDGRAABÓW. Przecież oni mają kasy jak lodu, a "biedny" Ignaś martwi się kredytem i opłaceniem mieszkania. To co ja mam powiedzieć?”
Oj, tam :P Chodziło o to, że Ignaś nie miał wystarczającej ilości swoich pieniędzy. Musiałby wziąć od matki, a tego nie chciał ;)
Galcia pisze: „Chyba że Łucja wyjdzie za Ignacego, obrazy podpisane nazwiskiem Landgraab z pewnością rozejdą się jak świeże bułeczki”
Ja tam myślę, że Łucja będzie chciała zrobić karierę bez pomocy Ignasia ;)
Galcia pisze: „Łucji chyba nikt nie powiedział, że wkładanie białej sukienki na czyjś ślub jest bardzo nietaktowne”
No wiem, wiem. Ale ta sukienka tak strasznie mi się podobała xD
Poza tym Łucja i tak nie lubi panny młodej :P
A na koniec dodam, że to i tak bardziej taktowne, niż przyjść na czyiś ślub w samych bokserkach jak zrobił to Kacperek i paru innych simów xD
Galcia pisze: „Bo cały wolny czas spędzałem w łóżku ze swoją osiemdziesięcioletnią kochanką”
No cóż… xD
Galcia pisze: „Ja przepraszam bardzo, ale Łucja jest dorosła i Boguś może się wypchać swoimi warunkami i cennymi radami, co jego siostra ma zrobić ze swoim życiem.”
No pewnie, że tak. Mimo to Łucja kocha brata i po prostu nie chciała się z nim pokłócić. Z drugiej strony nie chciała się kłócić z Ignasiem, więc stanęła trochę między młotem, a kowadłem.
Albo brat, albo chłopak.
Ostatecznie uznała, że Bogusław jednak zrozumie, że nie chce się rozstawać ze swoim ukochanym i za nim pobiegła :)
Galcia pisze: „Helena chyba nie będzie zachwycona, gdy się dowie, że Łucja oddała jej portfel przypadkowemu taksówkarzowi”
Oj nie xD
Galcia pisze: „I nikt nie zauważył, że ma odrobinę za duży brzuch na jedno dziecko?”
Może coś podejrzewali, ale nie byli pewni?
Albo po prostu już tyle tych porodów w rodzinie było, że wszystko im jedno ile i nie dopytywali xD (W końcu Avril ma piątkę rodzeństwa, a i Jake nie jest jedynakiem, o czym kiedy indziej ;))


Gunia
Gunia pisze: „W sumie skoro ona jest pełnoletnia i chce studiować, to brat jej nie może tak jakby nic zrobić. Albo ja błędnie rozumuję. Hmmm. Ignac też sierota nieboska. Jakby chciał to by się ruszył i coś zrobił!”
Tak jak mówiłam do Galci. Łucja po prostu nie chciała się z nikim pokłócić. Miała nadzieję, że zostanie w Oazie załatwi wszystkie problemy, bo ani nie straci Ignasia, ani nie sprzeciwi się bratu. Ostatecznie jednak zrozumiała, że nie może ot tak decydować za Ignacego, bo on może mieć inne plany, a ponieważ w San Myshuno, też tak jakby, mogła spełnić wymagania brata, to uznała, że ten zrozumie jej decyzję i wyjechała z chłopakiem :)

A Ignacy, to faktycznie trochę taka pierdoła. Zgadzam się xD
Z jednej strony chciał się uwolnić od matki, a z drugiej myślę, że trochę się bał co będzie, gdy rozpocznie samodzielne życie.
Gunia pisze: „Jak gdzieś zobaczycie "Fanklub Enrique Lothario" to na milion procent będzie to mój wytwór”
No to najpierw musisz powalczyć o to z Galcią, bo ona też już pewnie jeden tworzy xD (jeśli już nie stworzyła ;))

Ja też zawsze chciałam go z Adą! :D
Ale teraz po tym jak poznaliśmy nieco bliżej Adę i to jaka jest naiwna i pusta, to trochę mi przeszło ;)
Ten niespełniony shiping na zawsze zostanie w moim sercu xD
Gunia pisze: „musisz mi koniecznie podesłać pozy Jake'a i Avril z noszeniem na rękach czy splecionych dłoni Ignacego i Łucji <3 Pliska! Płacę w simoleonach”
Jej! Za zarobione simoleony wybuduję sobie hacjendę w simsach :D
Ale tak nawiasem mówiąc, to ta poza co mają splecone ręce tak naprawdę jej nie ma.
Znaczy jest, ale oni wtedy stoją, a nie siedzą.
Po prostu wszystko skleiłam w Photoshopie ;)
Gunia pisze: „I na koniec- a jednak Helka miała dobre zamiary! No, to pięknie”
Jak to się mówi. „Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”
Myślę, że pasuje to do Heleny ;)


Stara-Raszpla – Bardzo dziękuję ^^
Ja sama lubię CC, ale nie lubię gdy jest ich za dużo. Potem widzę czasem takie simy na youtube, w których nie ma absolutnie nic poza CC i wtedy faktycznie wygląda to dość przerażająco soft9




W dzisiejszym odcinku odwiedzimy Anastazję.
Co wymyśli krnąbrna córka Lotty?

Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Anastazji
Złodziejka.



- Jesteś w ciąży?! – krzyknęła siedząca przy stoliku Anastazja.

Obrazek

Siedząca naprzeciwko niej Tiana, zarumieniła się lekko.
- Nie tak głośno Annie! Nie musi o tym wiedzieć całe miasto! – rzekła i zerknęła na przechodzące obok osoby. Gdy przekonała się, że nikt nie zwrócił na nich uwagi, obróciła się z powrotem w stronę swej siostrzenicy.

Obrazek

Właśnie były z Annie w kawiarni Avril. Tiana przyjechała ustalić z blondynką nowe menu, a teraz czekała, aż Naveen ją odbierze. W drodze na miejsce, spotkała idącą właśnie do szkoły siostrzenicę i zapytała, czy ta z nią nie poczeka, to pojadą razem. Annie do rozpoczęcia zajęć miała jeszcze ponad dwie godziny, dlatego z chęcią przyłączyła się do cioci. Normalnie nigdy nie zdecydowałaby się wyjść do szkoły w poniedziałek tak wcześnie, jednak ten weekend był inny, gdyż nocowała z mamą. W tym tygodniu miały babski wypad do Oazy i dziewczyna musiała jeszcze zdążyć na busa do Wierzbowej Zatoczki. Lotta co prawda proponowała jej, że ją podwiezie, ale Annie odmówiła i rano, jak gdyby nigdy nic, wyślizgnęła się z pokoju hotelowego, który wynajęły i wyszła.

Obrazek

Mimo starań Charlotty, by czas spędzony z nią był najlepszym czasem jaki dziewczyna kiedykolwiek miała, Anastazja wciąż miała co do niej mieszane uczucia. Niby były razem na zakupach. Mama załatwiła jej bilety na koncert Red Day (które mimo upływu lat wciąż było świetne) a nawet poszły do nowego salonu spa.

Obrazek

Niestety, Anastazja wciąż nie mogła jej wybaczyć.
Nie, to złe słowo.
W głębi duszy, wybaczyła jej dawno temu, mimo namów babci Belli, która cały czas powtarzała jej, że mama nigdy nie kochała jej i taty. Mówiła, że Lotta zaszła z nią w ciążę, tylko po to, by poślubić Aleksa i zdobyć pieniądze Ćwirów, że nigdy jej nie chciała...
Przez bardzo długi czas, Annie w to wierzyła.
Parząc na matkę widziała tylko jakąś obcą jej kobietę, która wykorzystuje ją by manipulować ojcem i nienawidziła ją za to. Czuła się bardzo samotna.
Na całe szczęście w tym wszystkim wspierała ją ciocia Tiana. Annie cieszyła się, że ma w niej oparcie, że w każdej chwili może do niej przyjść i opowiedzieć o swoich troskach.
Nie minęło dużo czasu, jak zaczęła traktować ją niczym matkę.

Obrazek

To właśnie dzięki Tianie, Annie zaczęła dostrzegać, że Charlotte naprawdę się stara. Widziała jej próby pogodzenia się z nią i zrozumiała, że matka naprawdę ją kocha.
Dlatego postanowiła wybaczyć Lotcie. Jednakże mimo to, po tym co się stało nie potrafiła spędzać z nią czas tak jak kiedyś.
Nie potrafiła myśleć o niej jak o mamie…
Anastazja westchnęła i zamieszała łyżeczką stojącą przed nią kawę. „Jakie to życie jest dziwne. Urodziłam się mając za mamę Charlotte, lecz teraz to siedzącej przede mną kobiecie bliżej jest do bycia nią” przemknęło jej przez myśl i zerknęła na Tianę.
Teoretycznie była taka sama jak jeszcze tydzień temu, ale patrząc teraz w jej oczy, Annie widziała, że cała promienieje na myśl o kolejnym dziecku. Mimo, że to ich trzecie, ona wciąż się cieszy. Ale dlaczego?
Przecież to powinno być już coś normalnego. Pierwsze dziecko, to coś nowego, przy drugim nie chce się popełnić tych błędów co z pierwszym, ale trzecie?
Co tu nowego? Czym się ekscytować?

Obrazek

A mimo to, Tiana była szczęśliwa i Annie już wiedziała, że nawet jeśli to trzecie dziecko, to otrzyma tyle samo miłości co dwa pozostałe.
Miłości, której ona nigdy nie dostanie…
Zagryzła wargi.
- Ciociu, nie jesteś nieco za stara na dzieci?

Obrazek

- No wiesz! – obruszyła się Tiana. Annie zrozumiała, że palnęła głupstwo i podrapała się po głowie zawstydzona. Co ona wyprawia? Przecież wcale nie chciałam urazić cioci. Jest jedynym oparciem w całym tym jej popapranym życiu. Jeśli ją straci…
- Przepraszam, po prostu jestem trochę zazdrosna – rzekła, zniżając wzrok.
Tiana wyglądała na zaskoczoną.
- Zazdrosna?

Obrazek

Annie przytaknęła.
- Tak, moi rodzice zdecydowali się na ślub tylko z mojego powodu. Do tego moje pojawienie się przysporzyło im całą masę problemów. Tymczasem ty i wujek będziecie mieć już trzecie, a wciąż jesteście szczęśliwi i wszystkie mocno kochacie.
Tiana pokręciła głową.
- Annie, jak możesz tak mówić?! Nigdy nie byłaś dla nikogo problemem! Owszem, byłaś dla nas wszystkich niespodzianką, ale twoja mama była przeszczęśliwa, gdy dowiedziała się, że będzie mieć dziecko. To samo tyczy się twojego taty.

Obrazek

Annie nie wyglądała na przekonaną.
- Jasne… Wiem, że próbujesz mnie pocieszyć ciociu, ale to i tak nie zmienia faktu, że zazdroszczę ci twojej idealnej rodziny.
W tym momencie Tiana zaśmiała się. Anastazja spojrzała na nią nic nierozumiejącym wzrokiem.
- Przepraszam cię Annie, ale nie nazwałabym nas „Idealnymi”. Dobrze, że nie widziałaś reakcji Naveena, gdy dowiedział się o mojej ciąży z Florą! - Tiana opowiedziała pokrótce całe zdarzenie i późniejsze próby męża, mające na celu udobruchanie jej.
Oczy siostrzenicy coraz bardziej rozszerzały się ze zdumienia, z każdym wypowiadanym przez nią słowem.

Obrazek

- To znaczy, że nawet wy nie jesteście idealną rodziną? – spytała ze smutkiem. Tiana dotknęła lekko dłoni dziewczyny.
- Annie, żadna rodzina nie jest idealna. Właśnie to próbuję ci powiedzieć. Wszyscy mamy swoje wzloty i upadki – tu ścisnęła jej rękę mocniej, tak by spojrzała jej w oczy. - To co jest ważne, to to, by mimo błędów nadal się kochać.
Anastazja kiwnęła głową, lecz pozostała smutna.

Obrazek

Tiana wyraźnie chciała coś jeszcze powiedzieć, ale w tej chwili pojawił się Naveen. Widząc go, dziewczyna wstała szybko od stołu i pożegnała się z nimi. Tiana próbowała ja jeszcze zawołać, ale nie odwracając się ruszyła przed siebie.

Obrazek

W tym momencie, Anastazja poczuła, jak w głębi jej serca rodzi się postanowienie.
Postanowienie, które będzie mieć wpływ nie tylko na jej los, lecz los ich wszystkich.
Tego dnia, Tiana swą opowieścią nieświadomie obudziła w sercu dziewczyny coś, co było tam od bardzo dawna, jednak do tej pory pozostawało uśpione.
Teraz nie było już od tego powrotu.
Konsekwencje poniosą wszyscy, nikt nie ucieknie… Nawet Tiana.
Tego roku, lato zapowiadało się być wyjątkowo mroźne.

Obrazek

. . .


Anastazja przemykała opustoszałym korytarzem, co chwila oglądając się za siebie. Gdy dotarła do końca, wyjrzała za róg, a widząc, że nikogo nie ma, wzięła głębszy wdech i stąpając tak cicho jak tylko się da, ruszyła przed siebie.

Obrazek

Po chwili dotarła do celu podróży. Gabinetu nauczycielki od Polskiego, a zarazem dyrektorki szkoły -Pani Moskalow. Drżącymi rękami sięgnęła po spinkę i włożyła do zamka, próbując otworzyć drzwi. Nagle wygięła spinkę nieco za mocno, tak, że ta pękła. Zaklęła pod nosem i po raz kolejny zastanowiła się, jak to się stało, że dała się wrobić w coś takiego?

Obrazek

. . .


Wszystko zaczęło się po tym jak dotarła do szkoły. Na miejscu zobaczyła siedzącego przed szkołą swojego chłopaka - Zane’a i jego kumpli. Miała jeszcze mnóstwo czasu do zajęć, więc postanowiła podejść i się przywitać.

Obrazek

- Mówię ci Zane, jak nie zaliczę tego sprawdzianu to koniec! Nie zdam, a ojciec mnie wydziedziczy! – utyskiwał wysoki, blondyn o orzechowych oczach.

Obrazek

Patrzący na niego przystojny szatyn, zaśmiał się.
- Daj spokój Grzesiek! Ciągle to powtarzasz. Gdybym dostawał grosz za każdym razem, gdy mówisz, że nie zdasz… - zaczął, ale blondyn przerwał mu.
- Tym razem mówię poważnie! Ta baba wyraźnie mi powiedziała, że w tym roku nie popuści. Jak nie zdam tego testu to koniec! – użalał się dalej.

Obrazek

Tymczasem Zane zauważył idącą w ich kierunku Annie i uśmiechnął się do niej. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
- Hej Annie – powiedział i pocałował ją w policzek. – Jak tam weekend z matką?
Anastazja wzruszyła ramionami.
- W porządku. A co u was? Macie jakieś problemy z testem?
Zane zerknął na nią.
- Słyszałaś to?
Dziewczyna przewróciła oczyma.
- Grzesiek tak jęczy, że słychać go na kilometr!

Obrazek

Dwaj pozostali chłopcy, Wolfgang i Derek zaśmiali się. Grzegorz rzucił im gniewne spojrzenie.
- Na waszym miejscu nie byłoby mi tak do śmiechu. Jakoś nie widziałem, żebyście mieli lepsze stopnie niż ja! – rzekł, a chłopcy naraz umilkli.

Obrazek

W tej chwili Zane pstryknął palcami, więc wszyscy na niego spojrzeli.
- A może Annie was pouczy?
Chłopaki spojrzeli na niego, jakby był głupi.
- Zgłupiałeś?! Ten test jest już jutro!

Obrazek

Zane wzruszył ramionami.
- No i w czym problem? To znaczy, ze macie jeszcze całą noc – powiedział, ale Grzegorz i reszta pokręcili głowami.
- Nie ma mowy! Nie wiem jak ty i nasza kujonka, ale ja w życiu nie opanuje tyle materiału w jedną noc!

Obrazek

Annie skrzyżowała ramiona. Nie cierpiała, gdy któryś z nich nazywał ją „kujonką”. To prawda, że miała dobre stopnie i przykładała się do nauki, ale co w tym złego? Czy to znaczy, że jest jakaś gorsza niż oni? Od początku, gdy tylko poznała Zane’a i zaczęli się spotykać jego kumple patrzyli na nią jakoś krzywo. Jakby do nich nie pasowała.
Początkowo Annie starała się ignorować ich uszczypliwości, ale z każdym mijającym tygodniem miała tego coraz bardziej dosyć. Chciała udowodnić im, że nie jest tylko „Grzeczną córeczką tatusia” że potrafi czasem zaszaleć i należy do ich paczki.
Jednak jak miała to zrobić?

Obrazek

Widząc jej naburmuszona minę, Zane objął ją ramieniem.
- Nie przejmuj się nimi.

Obrazek

Widząc to, Grzesiek prychnął.
- O nie! Czyżbym uraził naszą wspaniałą księżniczkę? Najmocniej przepraszam, wasza wysokość. Skoro tak ci to przeszkadza, to może nie powinnaś się z nami zadawać?

Obrazek

Annie zacisnęła pięści. Dlaczego tak bardzo się jej czepiają? W czym jest gorsza od tych dziewuch z którymi często widuje kumpli Zane’a? Czy to, że nie ma zerowego IQ i nie gada ciągle o butach i kosmetykach naprawdę jest takie złe? Co powinna zrobić, by w końcu dali jej spokój? Myślała i spojrzała prosto w oczy Grześka.
Ze zdziwieniem zauważyła, że chłopak się uśmiecha.
- Czekaj. Mam pewien pomysł! – rzekł, zbliżył się do niej i wskazał palcem. – Ty! Ty zdobędziesz dla nas odpowiedzi na test!
Annie przekrzywiła głowę, zaskoczona.
- Ja? – spytała, nie wiedząc o co mu chodzi. Grzegorz kiwną głową.
- Tak. Zakradniesz się do gabinetu Smoczycy i zrobisz zdjęcia sprawdzianu!
Derek i Wolfgang słysząc plan Grześka, również przytaknęli, lecz Zane był wściekły.

Obrazek

- Co ty gadasz?! Mogą ją za to wyrzucić ze szkoły! – rzekł ostro, ale przyjaciel pokręcił głową.
- Daj spokój! Jest tak poukładana i idealna, że nawet gdyby ją złapali (Co się oczywiście nie stanie) nie uwierzą, że mogłaby zrobić coś takiego!
- Nie wiem czy wiesz, ale w naszej szkole są kamery! – rzekł Zane. W odpowiedzi, Grzegorz uśmiechnął się szerzej.

Obrazek

- A właśnie, że nie! Słyszałem rozmowę Smoczycy i Słomki na korytarzu. Dziś kamery nie działają, bo była jakaś awaria. Wszystko jest wyłączone!
- To czemu sam nie pójdziesz, chojraku?

Obrazek

Zane i Grzesiek sprzeczali się dalej, tymczasem Anastazja myślała intensywnie. Fakt, plan Grześka był szalony i ryzykowny, nawet bez kamer. Jeśli ją złapią, to wbrew temu co twierdzi blondyn, wyrzucą ją jak nic! Z drugiej strony, to szansa dla niej by w końcu się wykazać i zostać zaakceptowaną przez paczkę! Przecież to nic trudnego. Wszystkie klasy kończą lekcje po trzeciej. Szkoła jest wtedy prawie pusta. Wystarczy nie wpaść na żadnego nauczyciela, wejść i zrobić kilka zdjęć. Tak naprawdę musi tylko uważać, by nie dać się złapać w środku gabinetu. Jeśli wpadnie na kogoś przed nim, zawsze może się wyłgać, że przyszła na jakieś korepetycje, albo któryś z nauczycieli ją przysłał.
To nie może być takie trudne.

Obrazek

Dziewczyna zerknęła na kłócących się chłopaków.
- Zrobię to – powiedziała, czym uciszyła ich wszystkich. – Pójdę i zdobędę dla was te odpowiedzi.

Obrazek

. . .


I tak właśnie siedziała teraz przy drzwiach próbując je otworzyć.
Cała pewność siebie, jaką czuła zgadzając się na ten plan gdzieś znikła. Teraz tylko modliła się, by nikt nie przechodził korytarzem, żeby drzwi się otwarły, a nogi przestały się tak bardzo trząść.

Obrazek

Zamek już prawie ustąpił, gdy niespodziewanie poczuła rękę na ramieniu. Nieomal krzyknęła ze strachu. Jedyne co ją powstrzymało to druga dłoń, która zasłoniła jej usta.

Obrazek

Dziewczyna zerknęła i ujrzała szczerzącego się Grzegorza.
- Jednak się cykasz, co? – szepnął.
Miała ochotę przywalić mu w tą głupią gębę, ale powstrzymała się.
- Czego chcesz?! – syknęła, patrząc na niego wrogo. Grzegorz zerknął za siebie.

Obrazek

- Zane kazał mi iść z tobą i pilnować korytarz podczas, gdy ty będziesz w środku.
Dziewczyna patrzyła na niego zdziwiona.
- Zane nie przyszedł z tobą? – spytała, na co on wzruszył ramionami.
- Powiedział, że skoro sama zgodziłaś się na ten głupi plan, to sama masz się z niego wyplątać. – Uśmiechnął się. – Wygląda na to, że jest na ciebie wściekły.

Obrazek

Annie zagryzła wargi. Nie chciała, żeby Zane się o nią martwił lub gniewał, ale nie mogła pozwolić, by jego kumple wciąż jej dokuczali i żeby wciąż musiał jej bronić. Jest już dużą dziewczynką i umie o siebie zadbać, a Zane musi to zaakceptować! Z takim postanowieniem zabrała się ponownie do pracy nad zamkiem, który puścił po chwili z cichym szczęknięciem. Jednak lekcje z otwieraniem szafy Lotty na coś się jej przydały!
Dziewczyna zerknęła na Grzegorza z wyższością. Chłopak przyglądał się jej z lekkim podziwem.
- Idź pilnuj, a ja wchodzę – szepnęła.
Skinął głową i odwrócił się by odejść, nim jednak to zrobił, zerknął jeszcze na nią i uśmiechnął się złośliwie.
- Tylko nie nawal – i odszedł.

Obrazek

Annie wzięła głębszy wdech i wkroczyła do środka.
Gabinet wyglądał całkiem zwyczajnie. Ustawione naprzeciwko wejścia biurko, a na nim komputer, zapewne starej daty, gdyż szkoła mimo swojego prestiżu, zawsze oszczędzała na czym tylko się dało. Pod przeciwległą ścianą, znajdowały się półki pełne książek, o różnej tematyce i parę słowników. Annie jednak nie przyglądała się temu zbyt długo. Zaraz po wejściu ruszyła na poszukiwania testów.

Obrazek

Zaczęła je od sprawdzenia szuflady w biurku. Spodziewała się, że tak ważna rzecz jak testy będzie zamknięta na klucz. Jakież było jej zdziwienie, gdy otworzyła szafkę bez najmniejszego problemu!
Nauczycielka najwyraźniej albo nie spodziewała się, że ktoś okaże się na tyle sprytny (lub głupi) i włamie się jej do gabinetu, albo po prostu mało obchodziło ją, czy ktoś pozna na nie odpowiedź czy też nie.
Anastazja uznała, że raczej to pierwsze.
W każdym razie, wyciągnęła z kieszeni telefon i szybko zaczęła robić zdjęcia. Jak na złość, nauczycielka zrobiła klika stron i dziewczyna musiała sfotografować je wszystkie.

Obrazek

Już była przy ostatniej, gdy usłyszała głos Grześka przy drzwiach.
- Annie! Ktoś idzie!

Obrazek

Dziewczyna w pierwszej chwili chciała się rzucić do drzwi i uciekać. Jednak ta ostatnie strona kusiła ją. Jeszcze jedna fotka i gotowe. A jakiż będzie podziw kolegów Zane’a, że nie uciekła w popłochu tylko zachowując stalowe nerwy doprowadziła misję do końca!
Nie zastanawiając się nad tym dwa razy, sięgnęła ponownie po telefon i zrobiła zdjęcie. Szybko wrzuciła testy do szafki i pędem ruszyła w stronę drzwi.

Obrazek

Właśnie miała je otworzyć, gdy po drugiej stronie usłyszała głos.
- A co ty tu robisz, Grzegorz?
Dziewczynie zmroziło krew w żyłach. To Smoczyca!

Obrazek

Właśnie miała szepnąć Grześkowi, by czymś ją zajął i odciągnął od drzwi, gdy usłyszała jego szept.
- Spadam, radź sobie.
Chciała coś odpowiedzieć, ale nie zdążyła.
- Nic takiego pani profesor! Do widzenia!

Obrazek

Następnie usłyszała odgłos jego kroków na posadzce i domyśliła się, że uciekł. Zaklęła pod nosem. Co za palant! Przecież bez niej nie dostanie tego głupiego testu! Nie miała jednak czasu myśleć nad tym dłużej, gdyż wtem usłyszała kroki nauczycielki i jej głos tuż przy drzwiach.
- Co się dzieje z tym chłopakiem? Chyba powinnam wezwać jego brata na rozmowę.
Anastazji krew zmroziło w żyłach. „O nie! Nie, nie, nie! Nie wchodź tu! Błagam, nie wchodź!” myślała rozpaczliwie kuląc się przy ścianie. Jeśli tu wejdzie, to po niej!
I wszystko przez tego nieroba Grześka! Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak głupia była godząc się na jego plan.

Obrazek

Dziewczyna usłyszała brzęk klucza w zamku i z pełną świadomością dotarło do niej, że to naprawdę koniec.
Smoczyca zauważy, że drzwi są otwarte, a wtedy tu wejdzie i ją nakryje.
Cały świat jakby nagle zwolnił. Brzęk klucza, ona w gabinecie, wskazówka zegara naściennego powoli przesuwająca się na dalsze miejsce.
Godząc się z tym, że przegrała wyprostowała się i stanęła naprzeciwko drzwi.
Trudno, stało się. „Nie będę się kulić pod ścianą jak byle złodziej! Jeśli mnie wyrzucą to wyjdę, ale na pewno nie po cichu. Odejdę z hukiem!” myślała patrząc się hardo w stronę wyjścia i czekając.

Obrazek

I wtem, wszystko się zmieniło.
- Pani profesor!
Usłyszała i z niedowierzaniem gapiła się przed siebie. „Diablo?! A co on tu robi?!” pomyślała zaskoczona i przysunęła się bliżej, by lepiej słyszeć co mówią.
- Diablo? A co ty tu robisz o tej porze?
- Ja… - jąkał się chłopak, jakby zapomniał po co przyszedł. – Chciałem zobaczyć swój ostatni sprawdzian! Byłem chory i nie wiem co zrobiłem źle, że mam tylko cztery.

Obrazek

Kobieta zastanowiła się.
- Doprawdy? No cóż, dobrze. Mam akurat chwilę, mogę pokazać ci twój test.
Stojąca za drzwiami Anastazja jak oparzona odskoczyła od drzwi. „Diablo, ty głupku! Wejdą tu!” pomyślała przerażona i w panice rozejrzała się by szukać jakiejś kryjówki. Teraz, gdy na nowo wstąpiła w nią nadzieja na ocalenie, nie chciała się tak łatwo poddać. „A gdyby tak schować się tuż za drzwiami i przemknąć za plecami nauczycielki, gdy tylko ta wejdzie?” myślała, lecz ku jej zdumieniu, drzwi wciąż pozostały zamknięte. Dało się natomiast słyszeć śmiech kobiety.
- No tak! Przecież zostawiłam je w Sali! Co za sklerotyczka ze mnie! Diablo, idź proszę po klucz do Sali dwadzieścia jeden. Poczekam na ciebie.

Obrazek

I odeszli, tak po prostu. Dziewczyna stała jeszcze chwilę będąc w szoku, po czym otwarł lekko drzwi, a widząc, że korytarz jest pusty, wyskoczyła i zatrzasnęła je za sobą.

Obrazek

Na drżących nogach udała się do łazienki i opłukała twarz zimną wodą z umywalki. Po chwili jakby nie pewna, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę, sięgnęła po telefon i zerknęła na zdjęcia.
Udało się… Naprawdę się udało!
Stała jeszcze chwilę wsparta o umywalkę, po czym zabrała swoje rzeczy i wyszła.

Obrazek

Gdy tylko przeszła przez główne wyjście, usłyszała dobrze jej znany głos.
- I co? Warto było?

Obrazek

Zaskoczona spojrzała w stronę głosu, a oczy rozszerzyły jej się, gdy zobaczyła stojącego za nią osobnika.

Obrazek

- Diablo? Nie miałeś… - urwała. Przecież nie powinna wiedzieć, gdzie miał być.

Obrazek

Chłopak jednak nie wyglądał na zdziwionego jej pytaniem.
- Wiem co zrobiłaś, a teraz chodź. Wracamy do domu. – Przeszedł parę kroków, lecz wtem przypomniał sobie o czymś i zawrócił. – No tak. Oddaj telefon.

Obrazek

Anastazja patrzyła na niego przerażonym wzrokiem.
- Chyba nie chcesz…
- Tak chcę. Daj.
- Nie ma mowy!

Obrazek

Diablo posłał jej zmęczone spojrzenie.
- Ciesz się, że jeszcze nie zadzwoniłem do twoich rodziców, a teraz dawaj!
Złorzecząc pod nosem na chłopaka, wyjęła i podała mu telefon. Parę kliknięć i ostatnie zdjęcie zniknęło z jej komórki.

Obrazek

Wyciągnęła dłoń czekając, aż jej go odda, ale nic takiego nie nastąpiło.
- Ekhem. Diablo, telefon?
Chłopak uśmiechnął się półgłębkiem.
- Yhm, żebyś mogła poprosić jakiegoś kolegę informatyka, o odzyskanie ich? Nie ma mowy! Przyda ci się przerwa. – Mrugnął do niej i nie zważając na wściekłe spojrzenie jakie mu posłała, ruszył przed siebie.

Obrazek

Dziewczyna potupała nogą jeszcze chwilę, po czym niby od niechcenia schowała dłonie do kieszeni i wymacała palcami przedmiot.

Obrazek

Uśmiechnęła się na myśl, że Diablo nie wie, iż od niedawna ma dwa telefony.
Czasem bycie grzeczną dziewczynką ma swoje plusy.
Nikt nie podejrzewa cię, że mogłabyś kłamać…

Obrazek

. . .


Diablo patrzył na siedzącą na kanapie dziewczynę i zastanawiał się, co właściwie powinien z nią zrobić? Cała jej postawa wyrażała żal z powodu tego co zrobiła. Chłopak jednak nie mógł oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę w głębi ducha jest z siebie szalenie zadowolona i strasznie go to drażniło. Wciąż nie mógł uwierzyć jak Anastazja zmieniła się od czasu, gdy byli dziećmi. Kiedyś roześmiana i wesoła dziewczynka, która razem z nim wspinała się po drzewach i ratowała dżdżownice po deszczu, by nie zdeptały ich inne dzieci, teraz siedziała przed nim jako złodziejka.

Obrazek

Pokręcił głową i westchnął.
- No i co ja mam z tobą zrobić? – rzekł na głos i spojrzał na nią.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Udajmy, że to się nigdy nie wydarzyło i tyle.

Obrazek

Chłopak prychnął.
- Dziś udam, że nic nie wiem, a jutro dowiem się, że ukradłaś sukienkę, albo buty ze sklepu, bo wujek nie dał ci kieszonkowego?
Anastazja przewróciła oczyma.
- Daj spokój Diablo! Przecież wiesz, że nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego.
- Do nie dawna nigdy nie pomyślałbym, że włamiesz się do gabinetu dyrektorki! – powiedział ostrzej niż zamierzał, lecz na Annie nie zrobiło to wrażenia.

Obrazek

Wciąż tylko patrzyła na niego tymi cholernie pięknymi oczami… Czy właśnie nazwał jej oczy pięknymi? Odegnał od siebie te myśli. Wstał i odwrócił się do niej tyłem. Nagle poczuł dłoń na ramieniu, więc spojrzał na nią. Parzyła na niego skruszonym wzrokiem.
- Przepraszam Diablo. Ja naprawdę nie chciałam tego zrobić, to Grzesiek… - westchnęła ciężko. – Nie, nie powinnam nic mówić.

Obrazek

Jej słowa zaniepokoiły Diablo, dlatego zatrzymał ją.
- Co Grzesiek zrobił?
Dziewczyna wyglądała jakby się jeszcze wahała czy mu mówić, lecz ostatecznie podjęła decyzję i przemówiła.
- On… on cały czas coś do mnie ma Diablo. Nie wiem co ja mu niby takiego zrobiłam, ale tak jest. Głupie uśmiechy, przezwiska, a gdy nikt nie patrzy… - urwała, a w kąciku jej oka pojawiła się niewielka łza, którą szybko otarła. – Powiedział, że jeśli nie dam mu tych odpowiedzi, to popamiętam… i nikt nie usłyszy mojego krzyku – rzekła, nie wytrzymała i po prostu zaszlochała.

Obrazek

Chłopak zacisnął pięści, wkurzony nie na żarty.
- Groził ci?! Zabiję go! – krzyknął i chciał wyjść, lecz powstrzymała go.
- Nie możesz! Wiesz co by się stało, gdybyś go pobił? Wyrzuciliby cię ze szkoły!

Obrazek

Diablo spojrzał na nią.
- Przecież nie mogę pozwolić…
- A ja nie mogę pozwolić, żeby cię wywalili! I to przez typa takiego jak on!
Chłopak odpuścił, naraz jednak coś przyszło mu do głowy.
- A ten twój chłopak? Zane? Co on na to?
Dziewczyna odwróciła wzrok.
- Sama nie wiem. Nic mu nie mówiłam i czasem wydaje mi się, że nic nie wie… A czasem… Czasem myślę, że po prostu nic go to nie obchodzi.

Obrazek

Diablo był wściekły. Co za chłopak z niego, że pozwala swoim kumplom na coś takiego! Spojrzał na Annie i zobaczył jak ta kurczowo obejmuje się ramionami. Nie myśląc wiele o tym co robi, zbliżył się i przytulił ją do serca.
Serca, które biło tylko dla niej. Dziewczyna odwzajemniła uścisk.

Obrazek

Po chwili odsunął się i popatrzył na nią stanowczym wzrokiem.
- Musimy powiedzieć twoim rodzicom – rzekł, lecz Anastazja pokręciła głową.
- No nie wiem Diablo. Co to da? Myślisz, że ktoś jeszcze w to uwierzy? To będzie moje słowo przeciwko jemu.
- Mimo to, powinniśmy spróbować – nie ustępował chłopak.
Dziewczyna kiwnęła głową.
- Dobrze – powiedziała i zerknęła na niego niepewnie. – Czy… Czy mogłabym dziś tu przenocować? Tato wraca dopiero jutro rano, a jakoś nie chcę iść dziś do Lotty. Zaraz zaczęłaby zamęczać mnie pytaniami co się stało i…
- No pewnie. Mama się ucieszy – rzekł i uśmiechnął się.

Obrazek

(KLIK ;))

Szczęśliwa dziewczyna, rzuciła mu się na szyję i…

Obrazek

Pocałowała go.

Obrazek

Po pocałunku trwającym krótką chwilę, odsunęli się od siebie i niepewnie zerkali jedno na drugie.
Annie odgarnęła niesforny kosmyk za ucho i zachichotała nerwowo.
- Przepraszam… Ja tylko, emocje i jakoś tak… - umilkła.
Diablo podrapał się po głowie.
- Tak, pewnie, że tak – zamilkli oboje.

Obrazek

Trwali tak chwilę, aż dziewczyna niespodziewanie odezwała się.
- Diablo? Czy to co powiedziałeś… Wtedy, u mnie w pokoju. Czy to była prawda? – spytała i poparzyła mu prosto w oczy. - A może twoje wyznanie było kłamstwem?

Obrazek

Chłopak do tej pory wpatrujący się w swoje buty, gwałtownie wyprostował się. Czy to sen? Wiele razy śnił o sytuacji, która miała miejsce tamtego popołudnia. Nawiedzało go to niczym koszmar senny, z którego nie mógł się uwolnić. Nie potrafił sobie wybaczyć, że swoim jednym, głupim posunięciem zniszczył ich wieloletnią przyjaźń.
Tymczasem teraz, stała tu. Piękna jak zawsze i patrzyła prosto na niego. Nie było w jej oczach urazy. Nie odsunęła się ze wstrętem zadając to pytanie.
Po prostu czekała.
- To była prawda – odpowiedział.

Obrazek

Anastazja ruszyła w jego stronę.
- Skoro tak… To dlaczego nigdy nie spróbowałeś ponownie? Dlaczego odpuściłeś? – pytała dalej.

Obrazek

Diablo nie wiedział co na to odpowiedzieć. Dlaczego to zrobił? Westchnął.
- Po prostu, zawsze gdzieś w głębi duszy czułem, że mnie odrzucisz. Tak długo moim jedynym celem było wyznanie ci swoich uczuć, że kompletnie nie myślałem o tym, co może być dalej. Wtedy w twoich oczach widziałem jedynie urazę i gniew. Nie chciałem, żebyś znienawidziła mnie bardziej, więc się wycofałem.

Obrazek

Uniósł wzrok i nagle zdał sobie sprawę, że stoi tuż przy nim. Chciał się cofnąć, ale nie pozwoliła mu. Chwyciła go za ręce i patrzyła.
- Czy chciałbyś się dowiedzieć, co mogło być dalej?

Obrazek

Nim zdążył zareagować, pocałowała go ponownie.

Obrazek

Powinien był ją wtedy odepchnąć. Powiedzieć jej, że to nie ma sensu, że są kuzynami, rodziną i ten związek nie jest im pisany. Czując jednak jej słodkie usta przyciśnięte do jego warg, ciepło jej ciała, drobne dłonie oplatające jego szyję… Nie był w stanie tego zrobić. Zamiast tego, przyciągnął ją jeszcze bliżej i oboje dali się ponieść chwili.

Obrazek

Jednakże za ten moment słabości, przyjdzie im zapłacić wysoką cenę…



Koniec odcinka 41
Ciąg dalszy nastąpi…




Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 08 kwie 2017, 20:12 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 05 kwie 2017, 22:00

Nie mam pojęcia, co takiego rozmowa z Tianą obudziła w Anastazji, ale mam nadzieję, że Belli się mocno oberwie. :D
Koledzy Zane'a siedzą pod tą szkołą jak jakieś żule. :rotfl: Zblazowane banany. O, a do tego idioci... dlaczego nie jestem tym zdziwiona? :P Annie też jest głupia, że dała się namówić na włamanie do gabinetu. Po co ryzykować wydalenie ze szkoły? Dla poklasku paru kretynów, których największą życiową ambicją jest zrobienie sobie rano perfekcyjnej fryzury? -.-
Co za palant z tego Grześka, zamiast współpracować i odciągnąć jakoś nauczycielkę od drzwi, uciekł z podkulonym ogonem... Przecież jak Anastazja wpadnie, na pewno każą jej skasować te zdjęcia i nici z planu. soft1 Na miejscu Annie poczekałabym, aż Smoczyca wejdzie do środka, rozpłakała się i powiedziała, że ten niedobry Grzesiek ją tu zamknął. :yes:
Miło ze strony Diablo, że został jej aniołem stróżem, ale nie warto, chłopie, nie warto. ;) Ta dziewczyna sprowadzi na ciebie tylko kłopoty.
Jednakże za ten moment słabości, przyjdzie im zapłacić wysoką cenę…
Ona też będzie w ciąży? :D Oby to były trojaczki.
No i jest kolejna żeńska postać w Twojej relacji, której szczerze nienawidzę. Jak Ty to robisz? :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Stara-Raszpla
Posty: 960
Rejestracja: 15 gru 2013, 0:00

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Stara-Raszpla » 06 kwie 2017, 13:18

Dziewczynie zmroziło krew w żyłach. To Smoczyca!
Ktos oszglada szkole na TVN :D .

Anastazje ma ewidentnie problem ze soba.. chyba przydalby sie psycholog ?? :D
Na forum od: 18.04.2007
--------------------------
Mój sprzęt:
MacBook Pro 16" Retina. i7 2.6GHz/32GB/1TB/AMD Radeon Pro 5500M
oraz stacjonarka:
Intel i7-10700K 3.80Ghz | 32 GB | 1TB | GF 2080Ti
Moj simblr:
https://stararaszpla.tumblr.com

Awatar użytkownika
Simwood
Posty: 734
Rejestracja: 06 sty 2016, 14:32

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Simwood » 06 kwie 2017, 19:13

Po dwóch godzinach w końcu wszystkie zdjęcia się załadowały :D
MalaMi95 pisze:No wiesz, u mnie to może być nieco inna linia czasowa, więc nic dziwnego, że żyje
Zmiażdżę Cię jednym argumentem - Emma xD
MalaMi95 pisze:Czy ja wiem, czy dobrą? Mogła z nimi pogadać zamiast uknuć spisek
A wymień mi jednego przedstawiciela Homo Landgraabus, który okazał się być troskliwym rodzicem :doge:
Mama załatwiła jej bilety na koncert Red Day (które mimo upływu lat wciąż było świetne)
Z tym bym się nie zgodził :doge:
Głupia baba Bella :angry: Kurde, chlasnąłbym ją po tym parszywym ryjcu. Przynajmniej plus dla Lotty, że się stara. Mniej więcej odkupiła swoje wcześniejsze winy :P
Jezu, co Zane ma na głowie :rotfl: Nazwałbym tę fryzurę "martwy jeżozwierz po przejściach"
Ech, kumple Zane'a są tacy paskudni :angry: Nienawidzę, NIENAWIDZĘ tego typu osób (a w swoim środowisku mam ich pod dostatkiem)
Słyszałem rozmowę Smoczycy i Słomki na korytarzu. Dziś kamery nie działają, bo była jakaś awaria. Wszystko jest wyłączone!
#szczęsliwyprzypadek
Smoczyca soft9 Czyżbyś przedawkowała TVN? Przyznam bez bicia, że swego czasu oglądałem, ale po odcinku z dziewczyną, która przykleiła sobie uszy do mordy, bo jej odstawały, stwierdziłem, że moje komórki mózgowe przeżywają męki -.-
A już myślałem, że ją żona Osła Smoczyca ją nakryję. Ależ emołszyns xD
Parę kliknięć i ostatnie zdjęcie zniknęło z jej komórki
Już Cię lubię, szatanie ;)
Ciebie, droga autorko, też lubię, za link do tej piosenki :heart:
Pocałowała go
Czy to się klasyfikuje jako kazirodztwo? :unsure:
W ogóle apeluję o zmianę imienia Anastazji. Zbyt dobrze mi się kojarzy, by mogło zostać zepsute przez jakąś głupiutką dziewuszkę :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Gunia » 06 kwie 2017, 20:15

Tiana w ciąży? Mam nadzieję, że uda jej się donosić :)
Grzsiek to straszny dupek. Ale Zane też, także dobrali się chłopaki ;)
Iiiii jest Diablo <3 Wiedziałam, że to on uratuje ją z opresji. No wiedziałam!!
Ostatnie fotki :wub: podoba mi się ta piosenka :D dzięki, dodaję do playlisty :D

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 22 kwie 2017, 21:08

Galcia
Galcia pisze: „Nie mam pojęcia, co takiego rozmowa z Tianą obudziła w Anastazji, ale mam nadzieję, że Belli się mocno oberwie”
Hmm… w pewnym sensie tak, chociaż raczej przez coś innego ;)

Może dzień wcześniej jakaś ostra impreza była, nie wiem xD A mądrzy w sumie nie muszą być. Raczej więcej ich w relacji nie będzie xD (Chociaż ze mną, to nigdy nic nie wiadomo…)
Galcia pisze: „Dla poklasku paru kretynów, których największą życiową ambicją jest zrobienie sobie rano perfekcyjnej fryzury?”
Jakby to powiedzieć? Tak? xD
Ale tu akurat bardziej chodziło o to, że Anastazja chciała pokazać (nie tylko im, ale w ogóle dzieciakom w szkole, bo wiadomo, że wieści by się rozniosły), że ona też potrafi zaszaleć, a nie tylko „Ułożona panienka Ćwirów”
Było to głupie tak czy siak, ale widocznie sława była dla niej w tym momencie ważniejsza ;)

Jeśli chodzi o Grześka to powiem tyle, że on raczej Anastazji nie lubi, więc zobaczyć ją w tarapatach było widocznie dla niego warte tego by zawalić szkołę ;)
Galcia pisze: „Na miejscu Annie poczekałabym, aż Smoczyca wejdzie do środka, rozpłakała się i powiedziała, że ten niedobry Grzesiek ją tu zamknął”
Niewykluczone, że tak by zrobiła ;)
Galcia pisze: „Ta dziewczyna sprowadzi na ciebie tylko kłopoty.”
I to jakie! :D Jest na co czekać, tak ci powiem ;)
Galcia pisze: „No i jest kolejna żeńska postać w Twojej relacji, której szczerze nienawidzę. Jak Ty to robisz?”
Jak już mówiłam – Talent :D


Stara-Raszpla – Byłam ciekawa czy ktoś zauważy xD
Tak właściwie od jakiegoś czasu nie oglądam, ale pamiętałam, że była tam „Smoczyca” i pomyślałam, że śmiesznie będzie tak nazwać tę nauczycielkę :D
Stara-Raszpla pisze: „Anastazje ma ewidentnie problem ze soba.. chyba przydalby sie psycholog
Zdecydowanie xD


Simwood
Simwood pisze: „Po dwóch godzinach w końcu wszystkie zdjęcia się załadowały”
Serio? Mnie się normalnie włącza.
Ech, a ja je specjalnie zmniejszam i w ogóle. Chyba dam sobie z tym spokój…
MalaMi95 pisze: No wiesz, u mnie to może być nieco inna linia czasowa, więc nic dziwnego, że żyje
Simwood pisze: „Zmiażdżę Cię jednym argumentem - Emma xD”
Emma to w ogóle jest ponadczasowa xD
No i dodałam, że może to być jakiś inny wymiar ;)
Simwood pisze: „A wymień mi jednego przedstawiciela Homo Landgraabus, który okazał się być troskliwym rodzicem”
Hmm… A u ciebie w relacji nie było takich?
Joan i Malcolm? Nawet taki cytat znalazłam: „Malcolm nie był złym człowiekiem. Miał dobre serce. Chciał tylko by Joan i mały Malcolm mieli dobre miejsce do życia i nie mieli żadnych problemów.” – Może był głupi układając się z Juli, ale troszczył się w tym wszystkim o rodzinę w tym dziecko ;)
Simwood pisze: „Z tym bym się nie zgodził”
Wiesz, akurat tutaj, ja dosłownie miałam na myśli „Red Day” Czyli wymyśloną kapelę z simsów. Więc jeśli chodziło ci o „Green Day” to nie słuchałam ich już od jakiegoś czasu, dlatego nie mam pojęcia czy mają fajne czy głupie piosenki x)

Właściwie to już od jakiegoś czasu nie oglądam (ogólnie mało oglądam ostatnio TV). Po prostu czasami, kiedy wracałam do domu miałam do wyboru: Jeść w ciszy, albo puścić sobie telewizor, a że akurat nic lepszego nie było do oglądania to oglądałam.
No i widziałam jakiś odcinek gdzie nauczycielkę nazywali „Smoczyca”. Zostało mi to przezwisko w pamięci, to zapożyczyłam do tego odcinka :)
Simwood pisze: „Ciebie, droga autorko, też lubię, za link do tej piosenki”
Matko! To serce zasłaniające cały komentarz! xD
Na telefonie wyświetlało się jako małe serduszko, a tu? xD
EDIT: Dobra już jest normalnie. Nie wiem czy widziałeś dlatego wyjaśnię - Serce wyświetlało się na pół strony xD
Simwood pisze: „Nazwałbym tę fryzurę "martwy jeżozwierz po przejściach"”
Jak dla mnie to bardziej „Niegrzeczny chłopak”, ale może to przez przedawkowanie mang shojo xD
W każdym razie fryzurę pomagała mi wybrać… moja mama.
Powiem jej jak bardzo wybór się spodobał czytelnikom x)
Simwood pisze: „Czy to się klasyfikuje jako kazirodztwo?”
Szczerze? Nie mam pojęcia xD
Małżeństwa między kuzynami są raczej akceptowane od następnego, albo jeszcze następnego pokolenia. Jednak jak czytam czasem romanse historyczne, to tam często dziewczyna ma być wydana lub bierze ślub ze swoim bliskim kuzynem.
Dlatego uznałam, że taki wątek powstanie w mojej relacji.
A co z tego będzie, zobaczymy ;)
Simwood pisze: „W ogóle apeluję o zmianę imienia Anastazji. Zbyt dobrze mi się kojarzy, by mogło zostać zepsute przez jakąś głupiutką dziewuszkę”
A ja apeluje o zmianę dziewczyny dla twojego Marcina. I co? Figa z makiem! :D
(PS. Nie, jeśli faktycznie zmienisz mu dziewczynę to i tak „Anastazja” zostaje x))


Gunia
Gunia pisze: „Tiana w ciąży? Mam nadzieję, że uda jej się donosić”
Zobaczymy ;) (I tak pewnie wszyscy się domyślają, ale poudajemy, że nie xD)
Gunia pisze: „Grzsiek to straszny dupek. Ale Zane też, także dobrali się chłopaki”
W końcu najlepsi przyjaciele, nie? :D
Chociaż w sumie nie wiem, czemu Zane’owi też się dostało. W końcu on nie chciał, żeby Annie to robiła. Ale skoro ona się uparła, no to ma co chciała. Jest w końcu już dużą dziewczynką, co miał zrobić? „Nie, Anastazjo, nie możesz, bo ja Zane mówię nie?” x) Raczej by nie posłuchała, w końcu krew Lotty ;)
Gunia pisze: „Iiiii jest Diablo <3 Wiedziałam, że to on uratuje ją z opresji. No wiedziałam!!”
Czyżbym znalazła osobę, która lubi parę AnastazjaxDiablo? :)
Gunia pisze: „dzięki, dodaję do playlisty”
Nie ma za co ;)
Chociaż właściwie, to ja powinnam dziękować. Gdyby nie twój pomysł na dodawanie piosenek na tańce pary na weselu, to pewnie bym nie dodała tej piosenki.
Więc ja też dziękuję ;)




W dzisiejszej relacji mam dla was dwa pamiętniki.
Najpierw zobaczymy co słychać u Tiany, a potem zajrzymy do domu Marcina :)

PS. Wiem, że początek może być nieco niejasny, ale ogólnie chodziło po porostu o to co się stało na końcu x)

Zapraszam :)


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Tiany
Kłopoty w raju



Było jeszcze wcześnie rano, gdy mały piesek zwany Amikiem, wybrał się na spacer by przeżyć przygodę!
Pierwszą rzeczą jaka go spotkała od razu po wyjściu z domu było kilka nastolatek, które widząc go zaczęły się rozpływać nad jego idealnie puszystą i ogniście rudą sierścią. Dziewczyny były tak zachwycone, że chciały pogłaskać, a najlepiej od razu przytulić małą kulkę futra. Jednakże Amik, ignorując zawołania swych fanek, uniósł dumnie ogon i zachwycając się ich okrzykami pełnymi „Ochów i Achów” minął je.

Obrazek

Nie uszedł daleko, gdy zauważył swojego sąsiada z naprzeciwka, starszego doga imieniem Tango. Na jego widok, Amik wyszczerzył kły w geście jasno świadczącym o co mu chodzi „Widzisz, tak się podrywa laski!” pomyślał… Rozważał? Poczuł? Mniejsza.

Obrazek

W każdym razie, Tango niewiele się przejął popisami małej kulki. Miał swoich ukochanych państwa, którzy w zupełności mu wystarczali, a na dziewczyny i tak był już za stary.

Obrazek

Tymczasem Pra… Amik, powędrował dalej do swojego ulubionego krzaczka. Już prawie czuł tę woń jaśminu… gdy nagle wszystko się skończyło. Wystarczyły dwa niuchnięcia i już wiedział, że sąsiad z naprzeciwka nasikał na jego ulubiony krzaczek!
Był tym faktem tak zdegustowany, że musiał przejść, aż pięć kroków do kolejnego. Co prawda mógł się załatwić na ten sam krzak, lecz uznał, że nie da Tango tej satysfakcji! „Rób sobie co chcesz stary capie, mam to w nosie! Ty możesz tylko nasikać mi na krzak, a ja w tym czasie przeżyję kolejną przygodę!” pomyślał… poczuł? Cokolwiek robią psy.

Obrazek

Po załatwieniu porannej toalety uznał, że przyda mu się mały jogging dla zachowania swojej idealnej sylwetki i zaczął biegać wzdłuż chodnika.
I wtedy, stało się…
Zobaczył je w oddali… schody. Jego najlepszy przyjaciel. Oczyma wyobraźni, już widział siebie samego radośnie skaczącego po nich w górę i w dół. Tupot łapek stykający się z rozgrzanym w słońcu kamieniem!
Rzucił się w ich kierunku, gdy usłyszał.
- Amik!

Obrazek

Obrócił się i zobaczył stojąca kilka metrów za nim, swoja właścicielkę. Panią Śmietanę.
Kobieta trzymała rączkę wózka i kołysała delikatnie leżące w nim i śpiące dziecko. Po chwili uniosła wzrok i marszcząc brwi wpatrzyła się w swojego psa.
- No chodźże! Musimy już wracać do domu!

Obrazek

Pies jednak ani myślał się ruszyć. Był tak blisko spełnienia jednego ze swych dzisiejszych marzeń i ma to od tak porzucić, bo dziecku chce się spać? Nie ma mowy!

Obrazek

I nim zdążyła zareagować, puścił się pędem w stronę schodów.
- Amik! Wracaj tu! – Niewiele myśląc, pani Śmietana pobiegła za nim.

Obrazek

Po chwili pogoni, wołania, krzyku i przewróceniu jednego gościa z tureckim hot-dogiem, pani Śmietanie udało się w końcu schwytać psa. Amik nie wydawał się być bardzo przejęty jej triumfującym spojrzeniem jakie mu posłała. Jakby nie było, ostatecznie pobiegał po tych schodach w górę i dół, gdy go goniła, więc dostał co chciał. Chociaż następnym razem będzie bardziej uważać na ludzi z hot-dogami. Ketchup i musztarda straszne brudzą futro!

Obrazek

Wracając, pani Śmietana zadowolona z siebie, że udało jej się złapać małą kulkę i w końcu może wrócić do domu, ruszyła w stronę zostawionego na chodniku wózka z dzieckiem.
- Widzisz Franiu, właśnie tak mamusia załatwia… O boże! – krzyknęła, gdy zaglądnęła do kołyski.

Obrazek

Na małym niebieskim kocyku, wciąż leżał pluszowy miś wygięty teraz pod dziwnym kątem, a obok porzucono smoczek.
Wózek był pusty… Dziecko zniknęło.

Obrazek

. . .


- Policja z Wierzbowej Zatoczki donosi, że porywaczka, niejaka Magda M. Została już schwytana i obecnie znajduje się pod opieką psychologa. Dziecku nic się nie stało i szczęśliwie wróciło już do swojej mamy. – Zakończyła siedząca przy stole Kasandra. Odłożyła tablet na bok i upiła łyk herbaty.

Obrazek

Tego dnia ona i Charlotta, korzystając z wolnego dnia, postanowiły zabrać swoje pociechy i przyjechały w odwiedziny do będącej już w zaawansowanej ciąży Tiany, by dotrzymać jej towarzystwa. Kobieta znosiła tę ciążę dużo gorzej niż poprzednie dwie. Nie chodziło nawet o bolące plecy, mdłości, czy ogólne samopoczucie, lecz bardziej o jej komfort psychiczny. Po ostatnim poronieniu, z którego kobieta w końcu zwierzyła się siostrze, Tiana bardzo martwiła się o swoje nienarodzone dziecko.
Wciąż biegała tylko po lekarzach ilekroć poczuła się trochę gorzej i panikowała nawet wtedy, gdy dziecko tylko delikatnie ją kopnęło, bojąc się, że to oznaka przedwczesnego porodu. Charlotta rozumiała niepokój siostry. Wiedziała jak bardzo ta przeżyła ostatnie poronienie i starała się być przy niej, by wspierać ją w tym trudnym czasie.
Kasandra, która była dobrą przyjaciółką obu pań i znała całą sprawę, również chciała ją wspierać, dlatego zgodziła się przyjechać razem z Lottą. Jednakże wiadomości jakie przyniosła, ani trochę nie poprawiły Tianie nastroju.

Obrazek

- Kto by pomyślał, że takie rzeczy mogą się dziać Wierzbowej Zatoczce? To zawsze było takie spokojne miasto! – rzekła uniesionym głosem i bezwiednie objęła brzuch rękami. Niepewnie zerknęła na Kasandrę – Kasi… Nie boisz się o Merry?
Kasandra spojrzała na nią zaskoczona.
- A czemu miałabym się bać? Przecież ją złapali.
Tiana zakłopotana odwróciła wzrok.
- No tak, ale to było niedaleko od ciebie. A co jeśli ją wypuszczą, albo ucieknie? Mogą też pojawić się kolejni porywacze ośmieleni zachowaniem tej kobiety!

Obrazek

Mimo wyraźnego lęku w głosie czarnowłosej, Kasi nie wyglądała na zbyt przejętą i lekceważąco machnęła ręką.
- Nie ma mowy, aby coś takiego mi się przytrafiło. Ja i Merry mamy przydzielonego ochroniarza, który pilnuje nas dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Obrazek

Spojrzała z czułością na bawiącą się obok niej córeczkę.
- Nigdy nie pozwoliłabym, żeby coś takiego nam się przytrafiło.

Obrazek

Ledwie to powiedziała, gdy rozległo się rozbawione prychnięcie. Wszystkie trzy zerknęły w stronę milczącej do tej pory i zajętej telefonem Anastazji. Dziewczyna czekała właśnie na pojawienie się swoich znajomych, z którymi miała spędzić dzisiejszy dzień. Jej przyjaciele nieco się jednak spóźniali, dlatego dotrzymywała paniom towarzystwa, objadając się przy tym upieczonymi przez ciocie ciastkami.
Cały ten czas była tak zajęta telefonem, iż wydawało się, że mało obchodzi ją o czym mówią siedzące obok niej kobiety, lecz teraz gdy na nie spojrzała, dla wszystkich stało się jasne, że przez cały czas słuchała.

Obrazek

- Wiadomo, że nigdy nie dopuścisz, by coś takiego się stało. Ty pilnujesz swojego dziecka – zaczęła i wzięła kolejne ciasteczko.

Obrazek

- Nie rozumiem tylko, czemu tak współczujecie tej kobiecie? Przecież to jej wina, że porywaczka mogła zabrać dziecko z kołyski. Nie doszłoby do tego, gdyby pilnowała go jak należy. – Annie ugryzła kawałek ciastka i zastanowiła się. – Właściwie, to nie wiem czy dobrze się stało, że ją złapali. Tamta kobieta kochałaby je nad życie i nigdy nie opuściła, a ta była w stanie je zostawić.
Wszystkie trzy kobiety wpatrzyły się w nią i milczały, lecz Annie nie wydawała się być speszona.

Obrazek

Uniosła wzrok i spojrzała prosto w oczy siedzącej najbliżej Kasi.
- Nie mam racji? To samo tyczy się złych ojców…

Obrazek

Lotta, widząc do czego pije Annie i przeczuwając, że zaraz dojdzie do awantury postanowiła uciąć temat.
- Uspokój się Annie! Nie wiem co próbujesz osiągnąć, ale jeśli chcesz wszczynać z Kasandrą kłótnie, to lepiej będzie jak już sobie pójdziesz.

Obrazek

Anastazja, nic sobie nie robiąc z nagany matki, wstała i uśmiechając się lekko ruszyła do drzwi. Właśnie miała wyjść, gdy zatrzymała się jeszcze na chwilę.
- Ciekawe, czy gdyby to był Tomasz, Merry również byłaby taka bezpieczna? A może jakaś ładna pani wystarczyłaby by stracił czujność?
- Anastazjo! – krzyknęła Lotta wyraźnie zła, lecz dziewczyna nie czekając na jej reprymendę, otworzyła drzwi i wyszła.

Obrazek

Przy stole zapadła niezręczna cisza. Charlotta zerknęła niepewnie na Kasandrę.
- Strasznie cię przepraszam Kasi… Nie mam pojęcia skąd ona…

Obrazek

- Nie przejmuj się tym. Nie pierwszy raz to słyszę. Gdybym wciąż miała rozpamiętywać przeszłość twoją i Tomasza, to już dawno byśmy się rozeszli – rzekła i spojrzała na nią. - Nie ranią mnie jej słowa, lecz fakt, że córka mojej najlepszej przyjaciółki, kompletnie nie ma do niej szacunku. – Odwróciła się z westchnięciem. – Ale cóż się dziwić? W końcu ma matkę, która sama siebie nie szanuje i poniża się, by odzyskać faceta, który jej nie chce.
Lotta wgapiła się w nią, niedowierzając w to co słyszy.
- Że słucham?!

Obrazek

Nim Kasi zdążyła się odezwać, doprowadzając do tego, że kłótnia rozgorzałaby na dobre do akcji wkroczyła Tiana.
- Nie złość się Lotta. Kasi nie miała niczego złego na myśli – rzekła spokojnym tonem, lecz rozjuszona rudowłosa, nie dała się tak łatwo zbyć.
- Właśnie powiedziała, że nie mam do siebie szacunku i się poniżam! I co? Niby chciała być dla mnie miła?! – krzyknęła, krzyżując ramiona.

Obrazek

Kasandra znów chciała coś powiedzieć, ale Tiana i tym razem nie dała jej dojść do głosu.
- Nie, po prostu… Ja również ostatnio zastanawiałam się nad tym samym. – Siostra chciała się odezwać, ale Tiana uciszyła ją gestem. – Widzisz… Bardzo się cieszę, że masz tak dobre relacje z Aleksem, ale nie uważasz, że to trochę dziwne?
Kobieta wyglądała na zaskoczoną.
- Dziwne?
Tiana wykonała ręka nieokreślony gest.
- No wiesz… W końcu jesteście po rozwodzie. Aleks praktycznie wyrzucił cię z domu i nie pozwalał ci spotykać się z Annie przez pewien czas. A teraz nagle kawki, herbatki, zajmowanie się Henrykiem? To trochę…
- Chore? – wtrąciła Kasandra, a Charlotta wzniosła oczy do sufitu.

Obrazek

- Do czego to doszło? Młodsza siostra będzie mi prawić morały! – rzekła i ponownie zerknęła w jej stronę. - Ja ci nie mówię jakie masz mieć relacje z Naveenem!

Obrazek

Tiana pokiwała w zamyśleniu głową.
- Tak, ale Naveen jest moim mężem… Aktualnym – dodała.
Tego było już za wiele! Lotta wstała gwałtownie od stołu.
- Dobra, dość tego. Miło było, ale chyba powinnam się już zbierać…

Obrazek

Tiana również wstała i chwyciła ją za rękę.
- Lotta, daj spokój! Nie o to mi chodziło!
- Tak? A o co? – rzekła zaczepnie i patrzyła na nią złowrogo.

Obrazek

Młodsza siostra odwróciła wzrok i nerwowym gestem, odgarnęła włosy z czoła.
- Po prostu nie chcę, żebyś znów się zawiodła… - zaczęła delikatnie i zerknęła na nią. - Wiem jak bardzo przeżyłaś ten rozwód. Możesz sobie mówić co chcesz, ale do ostatniej chwili miałaś nadzieję, że Aleks się rozmyśli, prawda? – spytała, a ponieważ Lotta milczała, kontynuowała. - Masz nadzieję, że on do ciebie wróci. Znów stworzycie rodzinę razem z Annie i Henrykiem... – powiedziała i wpatrzyła się jej prosto w oczy. - Co zrobisz jeśli Aleks wcale tak nie myśli? Może on tylko…

Obrazek

W tym momencie Charlotte uderzyła pięścią w stół, powstrzymując ją przed dokończeniem zdania.
Tiana obserwowała ją w ciszy.
- Wystarczy! Aleks i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi i nie mam zamiaru go odzyskać! Po prostu potrzebował pomocy z Henrykiem, a ja mu pomagam, gdy mam czas. Tyle. – rzekła, wzięła Henryka na ręce i ruszyła w stronę wyjścia. Zatrzymała się jednak jeszcze przed drzwiami i dodała. - A dla twojej wiadomości, to Aleks już szuka dla niego niani i jak tylko ją znajdzie, to nie będę tam potrzebna. Zadowolona? No, a teraz naprawdę musimy już iść. Dbaj o siebie. – I wyszła.

Obrazek

Tiana wróciła do stołu, opadła ciężko na siedzenie obok Kasi i upiła łyk soku. Po chwili Kasandra postanowiła przerwać niezręczną ciszę.
- Zdecydowanie chce go odzyskać.
Tiana westchnęła i w zamyśleniu pokiwała głową.
- Tego się obawiałam.
Kasandra zacisnęła pięści.
- Gdyby tylko mój brat nie był taki głupi i wstrzymał się z tym rozwodem! – westchnęła. - No cóż. Myślisz, że się zejdą? – spytała i zerknęła na Tianę.

Obrazek

- Mam taką nadzieję – rzekła zamyślona, a po chwili dodała. – Jeśli Aleks ją zawiedzie… - pokręciła głową. - Boję się, że kompletnie się załamie…
Następnie obie umilkły i pogrążyły się w swych ponurych rozmyślaniach.

Obrazek


Z pamiętnika Marcina
Koniec czy początek?



Marcin wracał z zakupów obładowany ze wszystkich stron torbami. Oczywiście, jak zwykle, gdy się spieszy, musiało mu się coś przytrafić i idąc do sklepu zapomniał portfela. Po niezbyt miłej pogadance z kasjerką i pozostałymi klientami, którzy byli zirytowani jego nerwowym poszukiwaniem zguby, musiał wyjść i przejść całą trasę do domu i z powrotem jeszcze raz. Gdy wrócił, okazało się, że pracownik sklepu zapomniał, jak mu mówił, by nie rozładowywał jego koszyka, gdyż za chwilę przyjdzie po te rzeczy i oczywiście to zrobił, dlatego musiał szukać wszystkich produktów od początku.

Obrazek

Gdy w końcu udało mu się zapłacić i wyjść, gromadzące się od pewnego czasu na niebie chmury w końcu dały upust swej frustracji i zaczęło padać. Normalnie, Marcin miałby swoją ulubioną fioletową parasolkę, tak się jednak spieszył z ponownym wyjściem, że kompletnie zapomniał swojej torby na zakupy, w której była. W ten sposób nie tyko musiał zapłacić za zwykłe reklamówki, ale również zmókł niemiłosiernie, wracając do domu.
Na miejscu od razu zażył simscorbin, mając nadzieję, że to choć trochę wzmocni jego odporność i dzięki temu nie dostanie kataru, a potem zabrał się do pracy.

Obrazek

Wiedział, że ma niewiele czasu do przyjścia gości, dlatego uwijał się tak szybko jak tylko mógł, by upiec tort i wszystko przygotować dla małego jubilata.
Właśnie piecyk elektryczny wydał dźwięk oznaczający, że ciasto jest gotowe, gdy usłyszał dzwonek do drzwi.

Obrazek

Uśmiechając się szeroko poszedł i otworzył.
- Niespodzianka! – krzyknął, patrząc na stojące przed nim osoby.

Obrazek

Stojąca w drzwiach, wysoka mulatka o brązowych oczach, trzymająca na rękach małego chłopczyka, odwzajemniła uśmiech.

Obrazek

- Dobrze cię znów widzieć, Marcin – odpowiedziała i spojrzała na chłopczyka. – Jest tu ktoś, kto nie mógł się doczekać spotkania z tobą.
Jak na zawołanie, trzymany przez Serenę chłopiec wyciągnął w jego stronę swoje malutkie rączki, a jego twarz rozpromieniła się.

Obrazek

- Malcin!
Mężczyzna, porwał chłopczyka w ramiona i mocno przytulił.
- Mój mały Marcel! Wiesz jak strasznie za tobą tęskniłem?
Serena, nie tracąc dobrego humoru chciała się odezwać, lecz uprzedziła ją stojąca za nią kobieta, psując nieco swym tonem ten sielankowy nastrój.

Obrazek

- To bardzo miłe, że cieszysz się z przyjazdu Marcela, ale może nas również zaprosisz do środka? Trochę zmokliśmy idąc tu.

Obrazek

Marcin widząc swoją gapę, natychmiast się zreflektował i gestem zaprosił kobiety do środka.
- Ciebie również miło widzieć, Siobhan.

Obrazek

Kobieta posłała mu lekki uśmiech i mijając go weszła, zgarniając wnuka.
- Choć Marcelku. Babcia musi cię przebrać w coś suchego – powiedziała i zniknęła z nim w łazience.

Obrazek

Tymczasem Serena, nieco zawstydzona zachowaniem matki i unikając wzroku Marcina, odgarnęła niesforny kosmyk za ucho.
- Przepraszam za nią. Wiesz, ona bardzo się stara, ale czasem po prostu nie potrafi inaczej.
Widząc zakłopotaną minę dziewczyny, Marcin zaśmiał się.
- Oj, już nie bądź taka surowa. Czasem każdemu zdarzy się zły dzień. Sama pamiętasz jak czasem Antoni… - zaczął, lecz umilkł gwałtownie. Serena obserwowała go uważnie.

Obrazek

- Marcin? Czy… - nim jednak zdążyła coś powiedzieć, na twarz Marcina wrócił jego zwyczajowy uśmiech.
- Co ja to? No tak, zły dzień. Koniecznie muszę ci opowiedzieć, co mi się dziś przytrafiło!

Obrazek

Następnie udali się do salonu i usiedli na kanapie. Marcin przygotował paniom i Marcelowi coś ciepłego do picia, a następnie zaczął swą opowieść. Niedługo później do domu przyjechali Genowefa, James oraz Arata z Krzysztofem i małą Khany i impreza urodzinowa Marcela zaczęła się na dobre.
Siedzieli do późnego wieczora rozmawiając, śmiejąc się i obserwując zabawę dzieci.

Obrazek

W końcu jednak mały jubilat i jego przyjaciółka zmęczyli się swoimi harcami i zasnęli kamiennym snem, dlatego Arata i Krzysztof uznali, że pora wracać do domu. Wzięli na ręce przysypiającą Khany i pożegnali się ze wszystkimi.

Obrazek

Mały Marcel również został zabrany przez swoją babcie i zaprowadzony do przygotowanego dla niego pokoiku na górze.

Obrazek

Genowefa i James zostali jeszcze chwilę, by dopić herbatę, ale wkrótce i ich zaczął morzyć sen, dlatego pożegnali się grzecznie i podążyli do swych pokoi, by położyć się spać.

Obrazek

W opustoszałym salonie zostali już tylko Serena i Marcin.
Mężczyzna spojrzał w kierunku schodów i uśmiechnął się delikatnie.

Obrazek

- Cóż to był za dzień! Cieszę się, że daliście radę przyjechać. Kiedy Siobhan zadzwoniła do mnie w zeszłym tygodniu i powiedziała, że chyba was nie będzie naprawdę się zmartwiłem. Zacząłem myśleć, że nie zobaczę was, aż do świąt.

Obrazek

Serena spojrzała na niego z wyrzutem.
- No wiesz? Jak mogłeś tak pomyśleć? Za nic w świecie nie przegapiłabym okazji, żeby cię odwiedzić!

Obrazek

Marcin zerknął na nią spod przymrużonych powiek.
- Teraz tak mówisz, ale w gruncie rzeczy nie jesteś już małą dziewczynką, ani tą zagubioną nastolatką, która stanęła pod moimi drzwiami prosząc bym oddał jej dziecko. Dorastasz, to normalne, że nie zawsze będziesz mieć czas i chęci, by odwiedzić takiego starego dziada jak ja – rzekł i ponownie na nią spojrzał, ze zdziwieniem spostrzegł, że zmieszana odwróciła wzrok.

Obrazek

- Wcale nie jesteś taki stary… - Zauważyła, że jej się przypatruje dlatego odchrząknęła, by zmienić temat. – A tak w ogóle, to ja również mam dla ciebie niespodziankę – powiedziała i wyszczerzyła zęby na widok jego zaskoczonej miny. – Wracam do Windenburga! – wykrzyknęła, lecz naraz posmutniała, gdy zauważyła brak reakcji ze strony Marcina. – Chyba, że nie chcesz to…

Obrazek

Nim jednak zdążyła dokończyć zdanie, gwałtownie wstał i porwał ją w ramiona.
- Naprawdę? Nie kłamiesz? – spytał, a gdy potwierdziła skinieniem głowy, uściskał ją mocniej. – To cudownie! Gdzie będziecie mieszkać? Gdzieś niedaleko? Albo nie! Nic nie mów. Możecie zamieszkać ze mną! – mówił podekscytowany, nie słuchając nawet odpowiedzi dziewczyny.

Obrazek

Jednak nie przeszkadzało jej to. Cieszyła się, że znów widzi w nim tyle życia. Kiedy ostatnim razem był taki radosny?
„No tak, to było przed tym…” pomyślała ponuro i zerknęła na jego radosny uśmiech. Nagle coś jakby przyszło mu do głowy, zatrzymał się i spojrzał na nią.

Obrazek

- Ale tak właściwie, to dlaczego zdecydowałaś się wrócić? Nie podobały ci się studia w San Myshuno?
Dziewczyna odgarnęła kosmyk z czoła.
- Dostałam pracę w Windenburgu i postanowiłam przyjechać.

Obrazek

Spojrzała ostrożnie w oczy Marcina.
- Poza tym, tęskniłam… - zaczęła, ale w tej chwili na dół zeszła Siobhan. Widząc wciąż nieumyte po imprezie naczynia, spojrzała na nich surowo.

Obrazek

- A co to za bajzel? Serena, pomogłabyś sprzątać, a nie zagadujesz Marcina. No już! – rzekła i ruszyła by pozbierać talerzyki. Nie uszła jednak daleko, gdyż Marcin ją powstrzymał.

Obrazek

- Naprawdę nie musisz Siobhan, zajmę się tym – i nie czekając na jej odpowiedź, zajął się sprzątaniem.
- Pomogę ci! – zaoferowała się szybko Serena, by uniknąć kolejnej nagany matki.

Obrazek

Siobhan patrzyła na nich chwilę, po czym kręcąc głową ruszyła w stronę schodów.
- Wygląda na to, że nic tu po mnie. Zajrzę jeszcze do małego i kładę się spać. Dobranoc.
- Dobranoc! – odpowiedzieli chórem i w milczeniu zabrali się do pracy.

Obrazek

Marcin zmywał naczynia, a Serena wycierała i odkładała je na miejsce. Praca szła im całkiem szybko i już wkrótce ostatnia szklanka wylądowała na półce.

Obrazek

Marcin westchnął i przetarł czoło ręką.
- Gotowe! Nie ma to jak praca w zespole, prawda?

Obrazek

Serena uśmiechnęła się.
- Zwłaszcza w takim jak nasz – powiedziała i zaśmiała się. – Jest zupełnie tak jak w te święta, gdy prawie spaliłeś dom! Musieliśmy posprzątać cały ten bałagan, a Antoni… - rzekła i umilkła gwałtownie. – Przepraszam… - powiedziała i zerknęła niepewnie na Marcina, lecz on tylko pokręcił głową.

Obrazek

- Nie musisz. Nie powiedziałaś przecież nic złego – odpowiedział, ale jego spojrzenie pozostało smutne.
Serena dotknęła delikatnie jego ręki.
- Minęło już trochę czasu od jego… - zagryza wargi. - Czy… - zaczęła, lecz Marcin przerwał jej zmęczonym głosem.
- Wszystko w porządku Sereno. Naprawdę.
- Ale…

Obrazek

- Wszystko jest w porządku! – krzyknął i przez przypadek potrącił leżący na szafce talerz. Naczynie spadło i rozbiło się w drobny mak, ale mężczyzna nie zwrócił na to uwagi. - Wszystko jest w swoim cholernym porządku! – wrzasnął, odwrócony do niej plecami i wsparty o umywalkę. - W pracy układa mi się dobrze, Genowefa i James są zadowoleni ze szkół do których poszli i odwiedzają mnie w każdy weekend. Mam mnóstwo przyjaciół, z którymi spędzam czas… Wszystko jest po staremu. Zupełnie, jakby nic się nie wydarzyło! – powiedział i spojrzał na nią ze łzami w oczach. – Ale się wydarzyło… Antoni odszedł i nigdy więcej go nie zobaczę. Nigdy już się ze mną nie zaśmieje, nigdy nie pójdzie do kina lub spacer. – Zachichotał jakoś niemrawo. – Już nawet nie będę miał więcej okazji, by zobaczyć ten jego mars na czole, gdy znów odkryje, że przekroczyłem jego limit zakupowy. Ja… Ja nie wiem co ze sobą zrobić. Przecież Antoni był całym moim światem od samego początku. Szukałem go całe życie, a teraz go nie ma. – Pstryknął palcami. – Zniknął, ot tak i znów mnie zostawił. I co ja mam teraz zrobić? – rzekł żałośnie patrząc się przed siebie.

Obrazek

Serena, widząc jego smutek, położyła mu dłoń na ramieniu, a gdy na nią spojrzał, po prostu go przytuliła. Nie mogła mu pomóc. Nigdy nie przeżyła takiej tragedii i nie potrafiła sobie nawet wyobrazić co on teraz czuje, ale chciała żeby wiedział, że nie jest sam. By wiedział, że ma jeszcze rodzinę, która się o niego troszczy… Ma jeszcze ją.

Obrazek

Nagle, sama nie wiedząc co dokładnie robi, stanęła na palcach i pocałowała go.

Obrazek

Po pocałunku trwającym krótką chwilę, odsunęła się i spojrzała mu prosto w oczy. Tymczasem Marcin, patrzył na nią kompletnie zaskoczony.
- Sereno… - zaczął, ale szybko położyła mu palec na ustach, by zamilkł.
- Nic nie mów. Ochłoń, zastanów się i wtedy mi odpowiesz. Będę czekać.

Obrazek

Następnie odsunęła się i nie dodając nic więcej, udała się na pięto, zostawiając Marcina z mętlikiem w głowie i mocno bijącym sercem.

Obrazek


Koniec odcinka 42
Ciąg dalszy nastąp…



Bonus:
Spoiler:

Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 24 kwie 2017, 23:37 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Simwood
Posty: 734
Rejestracja: 06 sty 2016, 14:32

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Simwood » 24 kwie 2017, 22:47

Pies :love: Uwielbiam psy (chcoiaż i tak na żadnego nie mogę sobie pozwolić) :love:
Muszę Cię pochwalić - świetnie zmontowane zdjęcia, jestem pod wrażeniem :yes:
Wózek był pusty… Dziecko zniknęło
O nie! Amik do spółki ze starym dogiem porwali bachorka ;( A tak na serio - czy ta matka ma rozum i godność człowieka? Jak można być tak głupim bum zostawić dziecko same na środku chodnika i pobić za jakimś psem. Przecież i tak by wrócił :P
Nie doszłoby do tego, gdyby pilnowała go jak należy
Nie podlizuj mi się, Stazia, i tak tobą gardzę :doge: No nie, co za burda. Dziękuję Ci, Boziu, że nie jestem kobietą. One chyba naprawdę się nudzą, że sobie na siłę próbują dogryźć :facepalm:
O, Marcin już nie ma różowych pukli. Nie poznałem go :D A ten pracownik sklepu to w ogóle wygląda jakby urwał się z cyrku :rotfl:
Serena jest naprawdę śliczna. Nie widziałem tego wcześniej :love:
Zaraz, zaraz. Czy mi się wydaje czy Antosia już nie ma z nami? :unsure: Mam nadzieję, że po prostu gdzieś wyjechał czy co.
A jednak. Trochę szkoda mi się zrobiło Marcina
To dlatego się znowu przefarbował, prawda?.
Łoł! :O Ale takiego obrotu spraw to się nie spodziewał. Będzie miał chłopak dylemat soft9

A ten bonus :haha:
Obrazek

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Gunia » 25 kwie 2017, 21:49

Wreszcie ktoś wygarnął Lotcie całą prawdę a ona się drze xD Co nie zmienia faktu, że Anastazja jest rozpuszczonym bachorem. Jak na co dzień jest bezstresowe wychowanie, to potem tak się dzieje. Wiem co mówię, bo widzę i mierzę się z tym codziennie xD
Serena jest taka śliczna <3 Taka laleczka :)
Ale... Co jest z Antonim? Coś ominęłam? :O
PS tak, jestem fanką pairingu Anablo (czy jakkolwiek to połączymy :D)

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 15 maja 2017, 20:57

Pra... Amik! xD
Dziewczyny były tak zachwycone, że chciały pogłaskać, a najlepiej od razu przytulić małą kulkę futra. Jednakże Amik, ignorując zawołania swych fanek, uniósł dumnie ogon
A nie powinno być "rzucił się, próbując poodgryzać im palce"? :P
Po załatwieniu porannej toalety uznał, że przyda mu się mały jogging dla zachowania swojej idealnej sylwetki
Raczej "przyda mu się zrzucenie kilku nadprogramowych kilogramów, bo jego opiekunowie nie zauważyli, jak bardzo spasł się pod futerkiem". :curious:
Ten wózek nie ma kółek. :rotfl: Może to takie wózkosanki? Tylko jak je pchać po chodniku bez śniegu?
Anastazja, Anastazja, ty podła ścierko. -_- Zgadzam się, że pozostawienie wózka z dzieckiem na środku chodnika nie było zbyt odpowiedzialne, ale ta kobieta pobiegła tylko kawałek dalej po psa! Jak teraz o tym myślę, może zrobiła to celowo, żeby pozbyć się bachora, bo bardziej kochała Amika niż własne dziecko? Ja bym tak zrobiła. xD Czekam jeszcze na tekst w stylu "ty, Kasandro, w przeciwieństwie do mojej matki troszczysz się o córeczkę". ;)
Ale cóż się dziwić? W końcu ma matkę, która sama siebie nie szanuje i poniża się, by odzyskać faceta, który jej nie chce.
Hahaha! :haha: "Nie, Lotto, absolutnie nie mam do ciebie pretensji, ale zacznę teraz poniżać cię przy naszych wspólnych koleżankach, bo uważam cię za zdzirę."
Nie rozumiem, przyjaciółki/siostra Lotty powinny się cieszyć, że WRESZCIE zaczęła się dogadywać z byłym mężem i wspólnie wychowują córkę, a nie wypominać jej, że - o, zgrozo! - pije z nim herbatę! Kompletnie nie ma do siebie szacunku. :D
Ahaaa, czyli czepiają się, że próbuje wrócić do Aleksa, a same by tego chciały. No cóż, muszę was zmartwić, dziewczęta, ale związek sam się magicznie nie naprawi. Trzeba nad nim pracować. A nie da się tego robić, unikając ze sobą kontaktu. ;)
Nie poznałam Marcina bez różowych włosów. soft9 Wygląda dwadzieścia lat młodziej.
Ta smutna mina, gdy opowiada o Antonim. ;( Biedny Marcin.
Yyy... co? xD Serena i Marcin? To najdziwniejsza para, o jakiej kiedykolwiek, gdziekolwiek czytałam. Mam nadzieję, że nie zrobisz mi tego i nie uczynisz z Marcina heretyka. ;)
PS tak, jestem fanką pairingu Anablo (czy jakkolwiek to połączymy
Proponuję Diablostazję, ewentualnie krótszą wersję: Diablozja. :rotfl:
Obrazek

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 26 maja 2017, 23:58

Simwood
„Muszę Cię pochwalić - świetnie zmontowane zdjęcia, jestem pod wrażeniem”
Dziękuje ^^ Choć byłoby mi dużo łatwiej, gdyby w końcu pojawił się dodatek „Zwierzaki” x)
„Jak można być tak głupim bum zostawić dziecko same na środku chodnika i pobić za jakimś psem. Przecież i tak by wrócił”
Akurat nie wiadomo czy by wrócił. Może pobiegłby za czymś i się zgubił?
No ale fakt, mogła nie zostawiać dziecka :)
„Dziękuję Ci, Boziu, że nie jestem kobietą. One chyba naprawdę się nudzą, że sobie na siłę próbują dogryźć”
Dokładnie. Wszystkie baby umawiają się co tydzień na herbatki, żeby sobie podogryzać. Takie niedobre stworzenia :D
„Serena jest naprawdę śliczna. Nie widziałem tego wcześniej”
No, trochę ja poprzebierałam ;)
„To dlatego się znowu przefarbował, prawda?.”
Tak, zgadłeś ;)


Gunia
„Wreszcie ktoś wygarnął Lotcie całą prawdę a ona się drze”
Czasem ciężko słuchać opinii innych na swój temat ;)
„Co nie zmienia faktu, że Anastazja jest rozpuszczonym bachorem”
Tak to jest, jak pozwala się robić dziecku co się chce, żeby mu wynagrodzić „Stratę drugiego rodzica” a to dziecko, jak widać, to wykorzystuje.
„Ale... Co jest z Antonim? Coś ominęłam?”
Nie, nic nie ominęłaś. Po prostu był przeskok czasowy (Flora i inne dzieci z noworodka stały się raczkującymi bobasami)
I po prostu w tym przeskoku Antoni umarł.
Czytaj: Włączyłam w grze bieg czasu i kopnął mi w kalendarz x)
„PS tak, jestem fanką pairingu Anablo”
Jak powiedziała Galcia: „Diablozji” xD


Galcia
„A nie powinno być "rzucił się, próbując poodgryzać im palce?””
To w domyśle xD
„Ten wózek nie ma kółek.”
xD Może Pra… Amik, ma z tym coś wspólnego? xD
„Zgadzam się, że pozostawienie wózka z dzieckiem na środku chodnika nie było zbyt odpowiedzialne, ale ta kobieta pobiegła tylko kawałek dalej po psa!”
I dodajmy jeszcze, że nie mogła wziąć wózka ze sobą, skoro nie miał kółek! xD
„Nie rozumiem, przyjaciółki/siostra Lotty powinny się cieszyć, że WRESZCIE zaczęła się dogadywać z byłym mężem i wspólnie wychowują córkę, a nie wypominać jej, że - o, zgrozo! - pije z nim herbatę!”
Znaczy, tu nawet nie chodziło o to, że pije z nim herbatę i się dogaduje, tylko Tiana i Kasi uważają, ze Aleksander trochę Lottę wykorzystuje. Daje jej nadzieję, że może do siebie wrócą, a naprawdę chodzi mu tylko o to by mieć niańkę dla Henryka.
Jakby nie było to jego brat i jego kłopot, a to Lotta w dużej części się nim zajmuje, bo Aleks pracuje i tak mu wygodniej niż znaleźć nianię.
Przynajmniej tak to widzą Tiana i Kasi.
Jeszcze o relacji Aleksa i Lotty będzie więcej kiedy indziej ;)
„Nie poznałam Marcina bez różowych włosów.”
Nie tylko ty xD
„Mam nadzieję, że nie zrobisz mi tego i nie uczynisz z Marcina heretyka”
Dziś się wszystkiego dowiesz ;)




W dzisiejszym odcinku dowiemy się co Marcin postanowił w sprawie Sereny i poznamy pewien sekrecik Naveena.
Co takiego ukrywa mężczyzna?

Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Marcina
Decyduj chłopaku!


Od pocałunku Marcina i Sereny, minęły dwa tygodnie. Był to też ostatni raz, gdy dziewczyna rozmawiała z mężczyzną, gdyż od tamtej pory unikała go jak ognia. Wcześnie rano wychodziła do pracy, tak by przypadkiem się z nim nie spotkać przy śniadaniu, a wracała, gdy wszyscy domownicy już dawno spali.

Obrazek

Obrazek

Jeśli miała wolne, zwykle brała Marcela i znikała gdzieś z nim na cały dzień.

Obrazek

Marcin powoli miał dość tego, że ich relacja wciąż stoi pod znakiem zapytania.
Trzeba jednak dodać, że taka sytuacja nie była wyłącznie winą Sereny.
To prawda, że już następnego dnia, mężczyzna chciał sobie wszystko z nią wyjaśnić. Powiedzieć, że ten związek nie ma sensu i powinna znaleźć sobie kogoś bardziej odpowiedniego niż on. Jednakże z jakiegoś powodu, nie mógł tego zrobić. Ilekroć zbierał się na odwagę, by szczerze z nią porozmawiać, znajdywał tysiąc powodów, by jednak tego nie robić. Co będzie jeśli Serena się przez to załamie i straci wiarę w miłość? Co jeśli zniszczy to ich wieloletnią przyjaźń? A co jeśli urażona dziewczyna postanowi od tej pory utrudniać mu kontakt z Marcelem?
Co prawda Marcin wierzył w dobroć Sereny i wiedział, że nigdy nie wykorzystałaby ukochanego synka, by się na kimś mścić. Jednocześnie wiedział, że tak postąpiłaby Serena, którą zna. Jednak co zrobi Serena, której ktoś złamał serce?

Obrazek

To tylko kilka z wielu pytań, które krążyły po jego głowie. Im więcej czasu mijało tym mocniej czuł, że coraz bardziej oddala się od Sereny, a wcale tego nie chciał.

Obrazek

Pragnął by było jak dawniej, by znów śmiali się razem, wychodzili do kina i plotkowali o życiu gwiazd lub wspólnie przeglądali katalogi z modą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dlaczego więc wciąż się wahał? Dlaczego nie potrafił szczerze z nią porozmawiać?
„Dlaczego?” myślał tego wieczoru, leżąc po ciemku w łóżku. W pewnym momencie jego wzrok padł na wiszącą obok fotografię. Marcin mimowolnie się uśmiechnął. Było zbyt ciemno, by widzieć postać na zdjęciu, lecz on doskonale wiedział kto na nim jest.

Obrazek

- Antoni… Gdybyś tylko tu był. Wiedziałbyś co robić – szepnął, wpatrzony w uśmiechającego się na fotografii mężczyznę i zasnął.

Obrazek

Następnie zapadł w dziwny stan odrętwienia, który dla większości z nas jest snem. Tym razem jednak, Marcin czuł się inaczej niż zwykle. Zazwyczaj, gdy śnimy, wszystko w nim wydaje się być dla nas prawdziwe. To nic, że za dnia ledwie wiążemy koniec z końcem. Jeśli we śnie staniemy się bogaczem żyjącym w willi z basenem wydaje się nam to całkowicie normalne.
Podobnie było z Marcinem, który nagle znalazł się na stacji kolejowej. Wszystko wydawało się być takie realne, zupełnie jakby naprawdę w jakiś sposób teleportował się tutaj z łóżka.
Jednak w tym wszystkim było coś, co niepokoiło Marcina, a mianowicie to, że dokładnie pamiętał, iż śni. To nawet nie byłoby jeszcze takie dziwne, gdyby nie fakt, że mimo tej wiedzy nie miał kompletnie władzy nad swym snem.
Tyle się przecież naczytał w Internecie na temat ludzi, którzy potrafią „obudzić się” we śnie, a potem kształtują rzeczywistość na swoja modłę. Zawsze chciał tego spróbować, a teraz, gdy najwyraźniej w końcu mu się to udało, oczywiście coś musiało się zepsuć i spędzi resztę nocy na jakiejś stacji!
Czy jego mózg naprawdę nie mógł wpaść na coś lepszego jeśli już zdecydował, że nie zamierza go słuchać?

Obrazek

Właśnie chciał jeszcze raz spróbować skupić się i zmienić kolor ławki na zielony (Ot tak, dla zabawy) gdy niespodziewanie usłyszał za sobą znajomy głos…
- Ech, zostawić cię na chwilę samego, a już coś zmalujesz.

Obrazek

Marcin gwałtownie się wyprostował i powoli, wciąż nie wierząc w to co słyszy, obrócił się w stronę swego rozmówcy. Ledwie to zrobił, a łzy strumieniem popłynęły po jego twarzy. Miał mu do powiedzenia tyle rzeczy, lecz gdy otworzył usta by w końcu się odezwać, był wstanie powiedzieć tylko jedno słowo.
- Antoni… - szepnął tak cicho, iż myślał, że ten go nie usłyszał, jednak stojący przed nim mężczyzna uśmiechnął się.

Obrazek

- To ja – rzekł i spojrzał na niego pytająco. – Będziesz tak stał czy…?

Obrazek

Nie skończył. Marcin rzucił się pędem w jego stronę i wpadł w jego otwarte ramiona.
- Antoni! – krzyknął ponownie i zaczął szlochać. Antoni nie próbował go powstrzymać. Po prostu pozwolił mu płakać.

Obrazek

Po dłuższej chwili, gdy Marcin w końcu uspokoił się na tyle, by porozmawiać zamiast ciągle w kółko powtarzać „Antoni”, mężczyźni usiedli na jednej z pobliskich ławek. Marcin wciąż nie miał pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Mógł zrozumieć, że po śmierci Antoniego i z powodu ostatnich stresów zwariował i teraz ma przywidzenia. To, wbrew pozorom, dość łatwo dałby radę zaakceptować. Jednak w jakiś sposób mężczyzna czuł, że to nie o to chodzi. Musiało być w tym coś więcej… Tylko co?
Spojrzał na siedzącego obok Antoniego. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że mężczyzna nie wygląda dokładnie tak jak go zapamiętał. Był nie tylko młodszy, co oczywiście od razu rzucało się w oczy, ale jakby bardziej… radosny?

Obrazek

Trwał tak jeszcze chwilę po prostu na niego patrząc. Bał się, że kiedy się odezwie iluzja zniknie, a on znów będzie leżał w pustym, ciemnym pokoju zupełnie sam.
W końcu jednak uznał, że nie może tego ciągnąć w nieskończoność. Jeśli jest powód dla którego się tu znalazł, to chciał go poznać nim skończy im się czas.
- Antoni? – zagaił i odczekał, aż ten na niego spojrzy. – Czy to wszystko jest prawdziwe? Czy ty jesteś prawdziwy? – spytał po czym coś jeszcze przyszło mu do głowy. – Czy ja…?

Obrazek

Nim jednak dokończył zdanie, Antoni uniósł rękę, aby go uciszyć.
- Tyle pytań… Ale czy naprawdę o to chciałeś mnie zapytać? – rzekł Antoni głosem, którego za życia używał na swych wykładach ze studentami lub na lekcji z uczniami, gdy zaczął pracę w pobliskiej szkole. Marcin nie wiedział o co mu chodziło, dlatego powtórzył pytanie.
- Czy jesteś prawdziwy?

Obrazek

Antoni zerknął na niego spod przymrużonych powiek, po czym westchnął zrezygnowany.
- A więc jednak wciąż przed tym uciekasz.
Marcina powoli zaczynała irytować cała ta wymiana zdań. Czy naprawdę tak trudno jest odpowiedzieć na jedno głupie pytanie?
Wygląda na to, że Antoni dostrzegł złość na jego twarzy, gdyż postanowił jednak udzielić odpowiedzi na nurtujące go pytania.
- No dobrze, niech ci będzie – rzekł przewracając oczyma. – No więc tak. Po pierwsze: Nie, nie umarłeś. Jesteś jak najbardziej żywy – tu wymownie spojrzał na jego czarne, żałobne ubranie i włosy. – Choć to akurat zależy od punktu widzenia. Co ci przyszło do głowy, żeby przefarbować się na ten okropny kolor i ubierać dziadowe ciuchy? Czy to na to poszły wszystkie moje pieniądze? Bo jeśli tak to… - chciał kontynuować, ale Marcin mu przerwał.

Obrazek

- Dobra, już dobra! O zmianie mojego stylu możemy pogadać później. Teraz ważniejsze pytanie. Czy ty… to ty?
Antoni westchnął po raz kolejny. Marcin już myślał, że znów zacznie gadać o jego ciuchach, by uniknąć pytania, lecz mężczyzna odpowiedział.
- A czy to w ogóle ma znaczenie?
Marcin gapił się na niego ogłupiały.
- Co?
- To czy jestem prawdziwy. Czy to ma znaczenie? Czy jeśli istnieje wyłącznie w twojej głowie, to oznacza, że mam zniknąć? Czy tylko po to tu jesteś? Aby mnie zobaczyć i odejść? A może coś sprawiło, że potrzebujesz mojej pomocy?

Obrazek

Marcin otworzył usta by odpowiedzieć, lecz niemal natychmiast je zamknął. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że tak bardzo ucieszył się z ponownego spotkania z Antonim, iż zupełnie zapomniał o swoim zmartwieniu w domu. Gdy ponownie na niego spojrzał, zobaczył, że ten się uśmiecha.
- To może ja teraz zadam ci pytanie. Opowiesz mi?
Marcin opowiedział.
Mówił o tym jaki samotny był, gdy Antoni odszedł. O tym jak mocno przeżył tę pustkę w domu, gdyż dzieci i Serena nie mieszkały już z nimi.
A potem jaki szczęśliwy był, gdy dowiedział się, że Serena wraca i już nie będzie sam. I nagle, wszystko się zepsuło.

Obrazek

- Wszystko zaczynało się układać gdy… pocałowała mnie. – Marcin zawstydzony spuścił wzrok. – Ja… Ja nie wiem co robić Antoni. Nie chcę jej zranić i nie chcę jej stracić. – Zakończył i zerknął na twarz mężczyzny.
Antoni wyglądał, jakby głęboko nad tym myślał. Po chwili znów odwrócił się do Marcina.
- Ty naprawdę tego nie zauważyłeś czy udajesz? – wydusił z siebie wreszcie, a Marcin gapił się na niego zszokowany.
- Że co? – wydukał.
Antoni pokręcił głową.
- I ty się tytułowałeś w szkole „Swatką roku”! Niby w jaki sposób pomagałeś uczniom znaleźć drugą połówkę jak nie potrafisz nawet dostrzec, że ktoś się w tobie podkochuje?

Obrazek

Marcin zaczerwienił się tak bardzo, że jego głowa niebezpiecznie zaczęła przypominać pomidora. Zażenowany odwrócił wzrok.
- To… To co innego! Dużo łatwiej jest zobaczyć z daleka, że jakaś para ma się ku sobie! – rzekł lekko się jąkając i zdenerwowany podrapał się po głowie. - Poza tym, nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś mógłby się interesować mną. Nigdy nie starałem się zbytnio zwracać na siebie uwagi… - Widząc wymowne spojrzenie Antoniego i jego uniesioną brew, zreflektował się. – No w każdym razie, nie w takim sensie!
Antoni zaśmiał się widząc jego zakłopotanie.
- Oj Marcin, Marcin. I co zamierzasz teraz z tym zrobić? Chciałeś tego czy nie, Serena cię kocha. Musisz podjąć jakąś decyzję.
Marcin spojrzał na niego poirytowany.
- Czy właśnie nie po to tu jesteś?! Żeby mi powiedzieć co mam zrobić?

Obrazek

Antoni spojrzał na niego, a mimo młodego wyglądu, jego oczy zdradzały mądrość kogoś dużo starszego i bardziej doświadczonego.
- A cóż takiego martwy może poradzić żywemu? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
Marcin spuścił wzrok, bojąc się, że powiedział coś nie tak i zdenerwował Antoniego. Wtedy jednak poczuł jego dłoń na ramieniu, a w oczach mężczyzny ujrzał, że nie żywi on urazy.
- Marcin, ja już przeżyłem swoje życie. Są rzeczy które mi się udały i takie, o których wolałbym zapomnieć, ale to wszystko to były moje decyzje. Teraz ty musisz zdecydować, bo to ty będziesz żył ponosząc konsekwencje tego wyboru.

Obrazek

Marcin spojrzał na niego ze smutkiem w oczach.
- Mimo to, nadal nie wiem co powinienem zrobić.
Antoni uśmiechnął się.
- Czasem, nie chodzi o to by zrobić to co „Powinieneś” ale to co „Chcesz”.
Marcin przygryzł wargi.
- A co jeśli to „Chce” może kogoś zranić?
- Zawsze ktoś może zostać zraniony i to też są jego wybory. Możemy sobie powiedzieć „Nigdy nikogo nie pokocham, żeby potem za nimi nie płakać” Czy to oznacza, że wszyscy powinniśmy żyć w odosobnieniu? Czy miłość nie jest warta tego, by jednak potem za kimś płakać?
Marcin uśmiechnął się lekko.
- Skąd ty bierzesz te teksty? Włączasz sobie jakiś tryb mędrca, czy… Dobra, przepraszam! – dodał szybko na widok miny Antoniego. Spuścił wzrok. - Po prostu miałem nadzieję, że udzielisz mi prostej odpowiedzi.

Obrazek

- Ależ ona jest bardzo prosta – rzekł Antoni, dlatego spojrzał na niego ponownie. – Nim tu jeszcze przyszedłeś, wiedziałeś co chcesz zrobić.
Marcin patrzył na niego ogłupiały.
- Wiedziałem?
Zamiast odpowiedzieć, Antoni zapytał.
- Kochasz ją?
- Oczywiście, że tak – rzekł Marcin bez zastanowienia, po czym zawahał się. – Ale nie w takim sensie…
- Więc masz odpowiedź – Antoni zauważył, że Marcin nie zrozumiał, dlatego postanowił wyjaśnić. – Serena cię kocha, a ty ją. Czy to nie daje ci jasnej odpowiedzi co robić?
Marcin przewrócił oczyma.
- No przecież ci mówię, że nie w takim sensie!
- A w jakim sensie kocha cię Serena? W jakim sensie ty ją kochasz? - Marcin nie odezwał się, dlatego Antoni kontynuował. - To nie ma tak naprawdę znaczenia. Ważne jest to, że Serena cię potrzebuje, bardziej niż kiedykolwiek. – Po chwili zastanowienia dodał. - Czasem to czego chcemy, nie zawsze jest tym, czego potrzebujemy.

Obrazek

Marcin chwycił się za głowę. Miał w niej kompletny mętlik.
- To w końcu mam zrobić to co „Powinienem” to co „Chcę” czy to co „Potrzebuje” Serena? – spytał, zastanawiając się, dlaczego po prostu nie poprosił o radę chińskie ciasteczko z wróżbą. Miałoby to tyle samo sensu, a przynajmniej mniej by od tego bolała głowa.

Obrazek

W tym momencie poczuł uderzenie. Zaskoczony obejrzał się na Antoniego.
- Co ty…?
- Próbuje cię obudzić. Musisz zdążyć nim Serena wyjdzie do pracy. No już! Budź się!

Obrazek

Zdezorientowany Marcin chciał się właśnie zapytać o co mu chodzi, gdy poczuł, że cały świat dookoła niego kołysze się i staje się coraz bardziej niewyraźny. Przerażony, że czas im się kończy, chwycił Antoniego za rękę.
- Nie! Czekaj! Jest jeszcze tyle rzeczy, o które chce zapytać, które chce ci powiedzieć! – wykrzyknął i zobaczył, że wzrok Antoniego złagodniał nieco.

Obrazek

- Nie martw się. Jeszcze będzie czas, by porozmawiać. A wtedy, będziemy go mieli dużo więcej.
Podejrzewając co ukochany miał na myśli, uściskał go mocno.
- Będę za tobą tęsknić, ale nie zamierzam się z tobą prędko spotkać ponownie.

Obrazek

Antoni parsknął śmiechem.
- Ani mi się więcej tu waż pokazywać! Ktoś musi tam być, by niańczyć wnuki i prawnuki Genowefy, Jamesa i Marcela.
Marcin zerknął na niego.
- Co ty chcesz, żebym żył sto lat? – spytał żartobliwie, lecz w oczach Antoniego ujrzał powagę.
- Jak najdłużej Marcin. Jak najdłużej.

Obrazek

Marcin chciał coś odpowiedzieć, ale w tej chwili świat dookoła nich zaczął się rozpadać. Znak, że gdzieś tam, prawdziwy Marcin zaczyna się budzić.
Spojrzał na Antoniego, chcąc mu powiedzieć jeszcze tyle rzeczy, ale patrząc w jego oczy zrozumiał, że on wie, dlatego milcząc, po prostu ściskał jego dłoń.
Nagle poczuł, że traci grunt pod nogami. Zerknął w dół i ujrzał formujący się pod nim otwór. Nim zdążył zareagować, zorientował się, że spada.
Ostatni raz spojrzał w oczy ukochanego, który uśmiechał się do niego z góry.
- Pamiętaj! Po prostu przy niej bądź, gamoniu! – usłyszał krzyk Antoniego. Mimo, że był już dość daleko zdołał jeszcze ujrzeć, jak tamten marszczy brwi. - I błagam, jak wrócisz, zrób coś z tymi ciuchami!
Następnie Antoni rozpłynął się w powietrzu i zapadła ciemność.

Obrazek

Marcin obudził się i gwałtownie usiadł na łóżku.
Rozejrzał się po pokoju, zastanawiając się co go tak nagle obudziło o tej porze, gdy uświadomił sobie, że kompletnie nie pamięta co mu się śniło, choć miał wrażenie, że było to coś miłego.

Obrazek

Przeczuwając, że raczej nie dowie się, co wyrwało go ze snu, pełen energii poderwał się z łóżka, pewien co powinien zrobić w sprawie Sereny. Wyjął z biurka leżącą tam luźną kartkę i napisał parę zdań.
Następnie udał się do kuchni i powiesiwszy ją na lodówce, wrócił do sypialni by się ubrać.
Czuł, że to będzie dobry dzień.
Po raz pierwszy od dawna był gotowy i wiedział co robić.
Miał też jakieś dziwne przeczucie, że powinien pójść na zakupy…

Obrazek

. . .


- Wiem co powiesz. Może różnica wieku jest spora, zgadza się, ale mnie to naprawdę nie przeszkadza. Zakochałam się w tobie i… - Serena przerwała i pokręciła głową. – Od dawna chciałam ci to powiedzieć, ale cała ta sprawa z Antonim… Nasze relacje ostatnio trochę się oziębiły, ale miałam nadzieję… Jestem dziewczyną… Kobietą! Kobietą i naprawdę mogę… Nie… Nie, nie i nie! – krzyknęła dziewczyna i wsparłszy się o umywalkę, zerknęła ponownie na swoje odbicie w lustrze.
Tego dnia, wstała bardzo wcześnie i od ponad godziny sterczała w łazience, ćwicząc gesty i robiąc przeróżne miny. Ktoś postronny mógłby pomyśleć, że szykuje się na randkę. Tymczasem było zupełnie odwrotnie.

Obrazek

Obserwując ją przez ostatnie dwa tygodnie można by uznać, że nowe relacje z Marcinem jej nie przeszkadzają. Rano wychodziła do pracy jak gdyby nigdy nic. Uśmiechnięta, wystrojona, zadowolona. Wracała w równie dobrym humorze. W weekendy zabierała Marcela i całymi godzinami bawiła się z nim na placu zabaw.
Zupełnie jakby nic się nie stało. Czy jednak na pewno?
Tak naprawdę, to wszystko to były tylko pozory. W rzeczywistości Serena bardzo tęskniła za Marcinem. Tęskniła za jego ciepłym głosem, za chwilami, kiedy razem żartowali lub gdzieś wychodzili. Strasznie męczyło ją to ich całe „Unikanie się”. Całując Marcina nie myślała o tym co będzie potem, jednak nigdy nie chciała, by doprowadziło to do stanu, w którym się znaleźli.
Z drugiej strony, nie żałowała tego co zrobiła. Z każdym dniem, gdy patrzyła na Marcina i nie mogła mu powiedzieć o swym uczuciu, coraz bardziej czuła się jak kanarek zamknięty w złotej klatce.
Niby ma wszystko czego potrzebuje, a jednak wciąż mu czegoś brak, wciąż za czymś tęskni. Podobnie czuła się Serena, która mogła spędzać czas z Marcinem, jednak nie mogła mieć tego na czym tak naprawdę jej zależało…
Wiedziała jednak, że taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność, jeśli jeszcze kiedykolwiek chce mieć normalne relacje z Marcinem… albo jakiekolwiek relacje.

Obrazek

Dlatego postanowiła, że dziś jest ten dzień, gdy w końcu rozmówi się z mężczyzną i pozna jego odpowiedź. Jednak mimo tej stanowczej decyzji, strasznie denerwowała się czekającym ją spotkaniem. Nie miała pojęcia co ją czeka, lecz chciała wytłumaczyć mężczyźnie, że bez względu na to co powie, ona wciąż chce przy nim być. Wciąż chce być jego przyjaciółką.
- Marcin… kocham cię? – rzekła, jakby sama nie była pewna czy powinna, po czym ubrała się i zeszła na dół by rozmówić się z mężczyzną.

Obrazek

Zapukała lekko w drzwi od jego pokoju, a gdy nie odpowiedział uchyliła je i zajrzała do środka. - Marcin? Jesteś tu? – spytała i ze zdziwieniem zauważyła, że pokój jest pusty. „Wyszedł gdzieś?” pomyślała zaskoczona, gdyż Marcin rzadko wstawał wcześniej niż przed jedenastą.

Obrazek

Udała się jeszcze do kuchni, by sprawdzić czy przypadkiem tam go nie ma i wtedy zauważyła przypiętą na lodówce karteczkę z wiadomością od Marcina.
„Czekam na ciebie w restauracji „Pod starym Hucułem". Marcin”

Obrazek

Serena ze zdziwieniem wpatrywała się w nazwę miejsca, w którym miała się spotkać z mężczyzną. „Stary Hucuł”? Miejsce gdzie wszystko się zaczęło. To właśnie tam po raz pierwszy spotkała się z Marcinem i Antonim, gdy błagała ich by oddali jej synka. Czy Marcin specjalnie wybrał akurat to miejsce? Czy może potraktować to jako dobry znak? Nie wiedziała, lecz musiała poznać jego odpowiedź.
„Miejsce, gdzie wszystko się zaczęło, może być równie dobrze miejscem, gdzie wszystko się skończy…” Wciąż myślała wychodząc na spotkanie.

Obrazek

. . .


Dotarcie na miejsce, nie zajęło jej więcej jak dwadzieścia minut. Z daleka wypatrzyła sylwetkę samotnego mężczyzny siedzącego przy stoliku. Gdy tylko go zobaczyła, wiedziała już jaka będzie jego odpowiedź. Mimo to uśmiechnęła się.

Obrazek

Zbliżyła się do niego kilkoma szybkimi krokami i pacnęła lekko w ramię, tak, jak zwykła to robić dawniej.

Obrazek

Mężczyzna, który na nią spojrzał, był dokładnie tym Marcinem, którego tak dobrze znała i pokochała. Widząc ją, również się uśmiechnął.
- Cześć Marcin, widzę, że testujesz nowe kolory? – rzekła patrząc wymownie na jego włosy i usiadła naprzeciw. Mężczyzna bezwiednie dotknął swoich włosów i skrzywił się.
- Tak… Widzisz, długo nie farbowałem włosów. Bałem się, że coś zepsuję, więc poprosiłem o pomoc swoją starą znajomą Emmę… i widzisz co mi z tego przyszło!

Obrazek

Serena zaśmiała się, lecz po chwili wyciągnęła rękę i chwyciła lekko kosmyk jego włosów oglądając go uważnie.
- Ale wiesz? Ja myślę, że nowy kolor ci pasuje. Różowy jest okej, ale od czasu do czasu możesz trochę poeksperymentować z innymi farbami – rzekła i w tym momencie zdała sobie sprawę jak blisko twarzy Marcina się znalazła. Szybko puściła jego włosy i cała czerwona odsunęła się, unikając jego wzroku.

Obrazek

Nagle atmosfera między nimi stała się jakaś napięta. Serena przeklinała w duchu swoją głupotę. Wcale nie chciała, żeby to tak wyszło. W przeszłości często pomagała Marcinowi w doborze ubrań czy innych akcesoriów, dlatego była przyzwyczajona do tego, że w każdej chwili może dotknąć jego ręki czy włosów i było to całkowicie normalne. Zapomniała jednak, że dziś, sytuacja wygląda nieco inaczej niż zwykle.

Obrazek

Spojrzała na niego niepewnie i zauważyła, że on również odwraca wzrok.
- Sereno… Myślę, że powinniśmy porozmawiać o tym co się stało po urodzinach Marcela… - powiedział i zerknął na nią przelotnie, sprawdzając, czy go słucha. – Powiedziałaś, żebym się zastanowił i dał ci odpowiedź… Tak zrobiłem i dlatego cię tu dziś zaprosiłem – mówił dalej, jakby każde kolejne słowo sprawiało mu trudność. – Ja i ty… My nie…

Obrazek

- Wiem, że różnica jest zbyt duża, wiem, że wcześniej spotykałeś się z mężczyzną i akceptuję to, że lubisz się malować. Kocham cię! – palnęła Serena prawie, że na jednym oddechu i wpatrzyła się w jego zaskoczone spojrzenie. Jej twarz ponownie oblał rumieniec, a sama dziewczyna skuliła się na swoim siedzeniu. – Przepraszam… - bąknęła wciąż wpatrzona w podłogę. – Od rana ćwiczyłam przemowę jaką wygłoszę, gdy się spotkamy, ale wszystkie słowa gdzieś mi nagle uciekły, a chciałam, żebyś wiedział… - zakończyła i czekała na jego reakcję. Gdy na niego spojrzała zobaczyła, że patrzy na nią z mieszanina smutku i współczucia.

Obrazek

- Sereno… to nie tak, że nie moglibyśmy być razem. Nie chodzi o to ile masz lat, z kim kiedyś byłem lub nie i co ludzie by o nas myśleli. Tu chodzi o ciebie.
- O mnie? – rzekła zaskoczona, czekając na to co powie dalej. Mężczyzna kiwną głową.
- Ja myślę, że to co do mnie czujesz… że to nie jest dokładnie to co myślisz. Do tej pory, jedynym chłopakiem w twoim życiu był ojciec Marcela. On cię zawiódł, dlatego zaczęłaś świadomie lub nie, szukać jakiegoś zastępstwa, pragnęłaś miłości. I dostałaś ją ode mnie i Antoniego. Z czasem ja i ty zbliżyliśmy się do siebie i przelałaś te uczucia na mnie, a wcale nie tego chcesz… - mówił, lecz Serena przerwała mu.

Obrazek

- Czekaj… Chcesz mi powiedzieć, że wcale cię nie kocham? Że sobie to wszystko wymyśliłam?! – krzyknęła, lecz Marcin pokręcił głową.
- Nie twierdzę, że mnie nie kochasz, tylko myślę, że to nie ten rodzaj miłości, którego szukałaś.

Obrazek

Serena zastanowiła się nad jego słowami. Czy faktycznie miłość jaką pragnęła dostać od Marcina była zupełnie innego rodzaju? Czy brak ojca w jej życiu i odrzucenie z jakim spotkała się ze strony matki, gdy była w ciąży z Marcelem spowodował, że pogubiła się we własnych uczuciach, a potem, kiedy nie była już sama próbowała przemienić je w miłość romantyczną?
W końcu, jej związek z ojcem Marcela był całkowitym niewypałem… Może ona faktycznie już nie wie czym w ogóle jest ten rodzaj miłości…
Spojrzała w ciemne oczy swojego opiekuna i zrozumiała, że w sercu tego mężczyzny, zawsze będzie dla niej miejsce do którego może wrócić.
Ta świadomość w jakiś sposób ją pocieszyła.
- Chyba masz racje… Ja nie wiem jak dokładnie powinno wyglądać takie uczucie… Do tej pory mimo wsparcia mamy i waszego, w jakiś sposób, wciąż czułam się jak ten „Samotny wilk” poszukujący swojego miejsca i roli jaką ma do odegrania – tu spojrzała na niego z uśmiechem. – Ale wiesz co? Wydaje mi się, że zaczynam rozumieć. Tak długo jak mogę być z wami, nic więcej do szczęścia mi nie trzeba.

Obrazek

Marcin uśmiechnął się, wstał i uściskał ją.
- Zawsze możesz na mnie liczyć, wiesz?
- Wiem – odpowiedziała i zerknęła na niego nieco zmieszana. – Czy mimo tego całego zamieszania, mogę zostać u ciebie z Marcelem? – spytała, lecz widząc jego zaskoczone spojrzenie szybko dodała. – Ale jeśli nie chcesz… - zaczęła, jednak Marcin jej przerwał.
- Jeszcze się pyta! Oczywiście, że możesz! Zawsze jesteście u mnie mile widziani!

Obrazek

Serena uśmiechnęła się słysząc to, po czym zerknęła na zegarek.
- O, już po pierwszej! Powinnam się zbierać.
Marcin wyglądał na smutnego.
- Naprawdę? Miałem nadzieję, że może przeszłabyś się ze mną po sklepach…
Serena parsknęła śmiechem.
- A tobie tylko jedno w głowie… Niestety, muszę cos dziś załatwić – rzekła i zastanowiła się. – Może w następna sobotę?
Uszczęśliwiony tą wiadomością Marcin, kiwną głową i pożegnał się z dziewczyną.

Obrazek

Serena życzyła mu szczęścia na zakupach i pomachała na odchodne.

Obrazek

Jednak gdy tylko zniknął za rogiem, uśmiech zniknął z jej twarzy, a sama dziewczyna wsiadła we właśnie odjeżdżający autobus.

Obrazek

Po wejściu do domu, zdjęła buty i z westchnięciem oparła się o ścianę. Z oczu ciurkiem pociekły jej łzy. Otarła je wierzchem dłoni i udała się do salonu.

Obrazek

Stanęła jednak jak wryta, gdy zauważyła siedzącą na kanapie Siobhan.
- Mama? A co ty tu robisz tak wcześnie? Myślałam, że razem z Marcelem jesteście na placu zabaw?

Obrazek

Siobhan z uśmiechem poklepała miejsce na kanapie obok siebie i odczekała, aż córka do niej dołączy.
- Tak było, ale widziałam rano, że coś jest z tobą nie tak, dlatego postanowiłam zostawić go u taty i Araty i przyjechałam prosto do ciebie. – Po chwili wahania dodała. – I jak poszło z tym chłopakiem?
Serena wyglądała na zaskoczoną.
- Skąd wiesz, że…
- Miłość i kaszel trudno zataić – powiedziała z uśmiechem. – A do tego jestem twoją matką. Myślisz, że nie zauważyłam tych twoich chichotów do telefonu i tego jak zaczęłaś się nagle stroić? – rzekła i nie czekając na odpowiedź spytała. – No więc jak?

Obrazek

Serena patrzyła na nią chwile, po czym w jej oczy znów wypełniły się łzami.
- Nie chciał mnie.
Siobhan słysząc to, po prostu ją przytulia.
- Och kochanie, tak mi przykro! – rzekła tuląc do siebie płaczącą córkę.

Obrazek

Trwały tak chwilę zupełnie nic nie mówiąc. Jednak gdy Serena się trochę uspokoiła, Siobhan odezwała się ponownie.
- Mogę chociaż wiedzieć kim był ten amant, który złamał ci serce? – spytała kobieta z nutką złości skierowaną w stronę nieznajomego osobnika.

Obrazek

- On był… - zaczęła, chcąc odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Co dobrego przyjdzie z tego, że mama pozna jego tożsamość? Jak wpłynęłoby to na ich późniejsze relacje? Mimo, że bardzo chciała wyżalić się jej ze wszystkiego, wiedziała, iż nie może tego zrobić. Nie, jeśli chce, by jej życie kiedykolwiek wróciło na znane tory.
Matka wyczuła jej wahanie, ale nie skomentowała tego. Cierpliwie czekała na to co powie jej córka. W końcu, Serena postanowiła, że musi jej odpowiedzieć, albo mama nie da jej spokoju. Dlatego powiedziała to, co najbardziej ciążyło jej na sercu, a czego nie powiedziała Marcinowi, by nie stracić jego przyjaźni.
- Był… był moją pierwszą prawdziwą miłością, mamo – rzekła, a z oczu ponownie pociekły jej łzy.

Obrazek

Siobhan pogładziła ją delikatnie po włosach.
- Ciii… No już, już. Nie płacz. Jeszcze znajdziesz kogoś kto będzie ciebie wart i doceni to jaką wspaniałą dziewczyną jesteś.
Serena pociągnęła nosem i spojrzała na nią.
- A co jeśli nie? – spytała, na co Siobhan się uśmiechnęła.
- Wtedy, to on znajdzie ciebie – powiedziała i przytuliła ją mocniej.
Wiedziała, że nie może zrobić nic więcej by ulżyć jej w bólu. Zranione serce boli, na to nie ma rady. Można mieć tylko nadzieję, że będzie lepiej, a czas uleczy rany.
Dlatego teraz, jedyne co mogła zrobić, to tulić do siebie córkę i pozwolić jej się wypłakać.

Obrazek

. . .



Z pamiętnika Anastazji
Zniszczona wiara


Tego dnia, pewna młoda dziewczyna dziarsko maszerowała wąskimi uliczkami swojego rodzinnego miasta, by zobaczyć się z dawno niewidzianą znajomą. Tą osobą była Anastazja.
W końcu, po wielu miesiącach rozłąki umówiła się na spotkanie z Genowefą. Dlaczego więc zamiast radości, na jej twarzy widać było jedynie chłodną rezerwę?
Odpowiedź była prosta. Spotkanie wcale nie miało być wesołe i przyjazne.
To prawda, że jeszcze do niedawna, gdyby ktoś zapytał Annie o jej najlepszą przyjaciółkę, bez wahania odparłaby, że jest nią Vivi.
Wszystko jednak skończyło się, niedługo po przeprowadzce dziewczyny do Newcrest.

Obrazek

Mimo, że Genowefa była bardzo szczęśliwa mieszkając ze swoją rodziną w Windenburgu, to jednak przez cały ten czas tęskniła za swoimi przyjaciółmi. Oczywiście, że wciąż utrzymywali kontakt. Mejlowali do siebie lub pisali na facebooku niemalże codziennie. Jednakże kontakt przez komputer, to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz, a Windenburg, był zdecydowanie zbyt daleko, by widywać się tak często jak chciałaby tego Vivi.
Z tego powodu podjęła decyzję, że na pewno kiedyś wróci. O dziwo, okazja by to zrobić pojawiła się dużo szybciej, niż się spodziewała.

Obrazek

James, od dawna był zafascynowany muzyką i grą na gitarze. Właśnie z tym wiązał swoją przyszłość. To jasne, że Windenburg w tej kwest miał wiele do zaoferowania. Posiada przecież wiele dobrych szkół muzycznych.

Obrazek

Okazało się jednak, że w tej materii, Newcrest było dla młodego Jamesa o wiele bardziej pociągające. Dlaczego? Otóż była tylko jedna rzecz, którą chłopak wielbił bardziej niż grę na gitarze, a było to jego zafascynowanie osobą Katy Merry. Każdy marzył, by osiągnąć to co ona. Nic więc dziwnego, że gdy James dowiedział się, iż właśnie ta postać uczyła się w jednej ze szkół muzycznych w Newcrest, wszystkie, choćby i najlepsze szkoły w Windenburgu, zupełnie straciły w jego oczach jakąkolwiek wartość.

Obrazek

James długo próbował przekonać Marcina i Antoniego, by zgodzili się na jego wyjazd do tej szkoły. Wszystko miał zaplanowane, nawet samodzielnie znalazł dla siebie miejsce w internacie. Jedyne co było mu potrzebne, to ich zgoda.
Jak się jednak można spodziewać, Marcin i Antoni nie byli zbyt przekonani co do tego pomysłu. Wszak James nigdy nie należał do zbyt odpowiedzialnych i rozgarniętych chłopaków. To mniej więcej tak, jak powierzyć Marcinowi opiekę nad dzieckiem i wysłać go na zakupy. Antoni raz spróbował… i wiedział, że więcej nie powtórzy tego błędu.

Obrazek

James był zdruzgotany, myślał, że to już koniec jego marzeń, lecz wtem wszystko się zmieniło.
A to dzięki Vivi, która zgodziła się pojechać z bratem.

Obrazek

Co prawda, rodzice nadal nie byli zachwyceni ich pomysłem, ale rozumieli, że ich dzieci są już na tyle duże, by podejmować decyzje co do swojej przyszłości, dlatego nie stawali na drodze do ich marzeń.
I tak właśnie Genowefa przyjechała do Newcrest i znów zaczęła uczęszczać do tej samej szkoły co jej przyjaciele.
Nie wiedziała tylko, że niektórzy z nich nie są dokładnie tacy, jakimi ich zapamiętała.

Obrazek

Na początku, gdy Annie po raz pierwszy ujrzała Vivi w szkole, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Myślała, że zobaczą się ponownie dopiero na święta, choć nawet ta opcja była mało prawdopodobna z uwagi na fakt, że w tym czasie najczęściej była w rozjazdach, rozdarta niejako między rodziną ojca, a matki. Ledwie starczało jej czasu, by ze wszystkimi się zobaczyć, a co dopiero odwiedzać jeszcze znajomych. Dlatego dziewczyna bardzo się ucieszyła widząc swoja przyjaciółkę, a jeszcze bardziej, gdy dowiedziała się, że ta zostaje na stałe.

Obrazek

Radość jednakże nie trwała zbyt długo.
Pewnego dnia na jednej z przerw, Annie była świadkiem pewnej sceny. Mianowicie idąc na lunch, spostrzegła Diablo rozmawiającego z Vivi. Nie było w tym nic szczególnie dziwnego. W czasach podstawówki, zanim jeszcze dowiedziała się o uczuciu kuzyna, razem z Rayem i bratem Vivi – Jamsem, stanowili zgraną paczkę przyjaciół.
Widząc ich jednak, Annie poczuła się jakoś nieswojo. Nie chodziło nawet o to co mówili, ale o sam sposób w jaki Vivi rozmawiała z Diablo.
Była jakaś taka… flirciarska?
Annie sama nie wiedziała czemu, ale zdenerwowało ją to.
Zupełnie tego nie rozumiała. Przecież miała chłopaka, a Diablo był tylko jej kuzynem. Nie miała do niego żadnych romantycznych uczuć. Co więcej, gdyby zakochał się w Vivi, to nawet lepiej! W końcu mogłaby z nim rozmawiać tak jak dawniej, zamiast odwracać wzrok i uciekać ilekroć się spotkają.
Mimo to, myśl, że Diablo miałby się zacząć umawiać z Genowefą, budziła w niej wyłącznie gniew.

Obrazek

Właśnie to uczucie sprawiło, że tamtego dnia pocałowała Diablo.

Obrazek

Chłopak nie wiedział tylko, że Genowefa była tam i wszystko widziała.
Po tym wszystkim stosunki między dziewczynami znacznie się ochłodziły, żeby nie powiedzieć, że praktycznie wygasły.
Genowefa ani razu nie wspomniała o tym co zobaczyła, choć obie wiedziały co to dla nich oznacza… a zwłaszcza dla ich przyjaźni.

Obrazek

„Nie wspomniała, ani razu, aż do teraz…” pomyślała Anastazja, która była już prawie na miejscu. Genowefa bowiem zadzwoniła do niej dziś rano i zaproponowała, by spotkały się w położonym niedaleko parku.
Oczywiście nie powiedziała o co jej chodzi, lecz Annie dobrze wiedziała, że tematem ich spotkania nie może być nikt inny jak Diablo i to, co się wtedy wydarzyło.

Obrazek

Była już naprawdę blisko, gdy spostrzegła znajomą postać, a był nią Naveen. Wyglądało na to, że mężczyzna na kogoś czeka.

Obrazek

Anastazja uśmiechnęła się. Bardzo lubiła męża cioci Tiany. Zakładała, że spotkanie z Vivi nie będzie należało do najmilszych, dlatego ucieszyła się, że zobaczy dziś choć jedną przyjazną twarz.

Obrazek

Właśnie miała go zawołać, gdy zza zakrętu wyszła nieznajoma jej kobieta.
Była naprawdę oszałamiająca. Wszyscy mężczyźni, których mijała, aż wytrzeszczali oczy gapiąc się za nią bez względu na to, czy byli na spacerze ze swoimi lubymi, czy też nie.

Obrazek

Kobieta z wdziękiem zbliżyła się do Naveena i przywitała się z nim. Tymczasem Anastazja rozpaczliwie próbowała zrozumieć, kim może być owa nieznajoma. „Ciotka? Daleka kuzynka? Jakaś inna krewna?” myślała gapiąc się na parę, która stała tuż przed nią. Problem polegał na tym, że Naveen zawsze zarzekał się, iż nie ma żadnej rodziny. To prowadziło dziewczynę do wysnucia całkiem nieprzyjemnych wniosków…

Obrazek

Obrazek

Mimo to, wciąż nie dawała za wygraną. „Naveen? Niemożliwe! Przecież kocha ciocie całym sercem! Są idealną rodziną, nie mógłby...” Myślała dalej przyglądając się im. W końcu uznała, że aby rozwiać swe wątpliwości, najlepiej będzie po prostu z wujkiem pogadać. „To na pewno tylko jego znajoma z pracy. Zaraz mi ją przedstawi i wszystko będzie w porządku!”

Obrazek

Z takim postanowieniem ruszyła w ich stronę, lecz naraz zamarła, gdy zobaczyła wyraz twarzy Naveena.
Mężczyzna rozglądał się gorączkowo po twarzach przechodniów, jakby próbował sprawdzić, czy przypadkiem nie ma wśród nich znajomych mu osób.
Jako dziecko, Anastazji wiele razy zdarzało się zaobserwować ten wyraz twarzy u Charlotty, gdy od czasu do czasu wpadali na jednego z jej „Przyjaciół”.
Widząc teraz to zachowanie u wujka, poczuła się zdruzgotana.

Obrazek

Wiedziona impulsem, schowała się szybko za pobliskim budynkiem nim zdążył ją dojrzeć. „Miałeś być idealny… Mieliście być idealną rodziną do cholery!” Miała ochotę wyć. Skoczyć na Naveena i na oczach gapiów okładać go rękami, krzycząc, jakim bezwartościowym śmieciem się stał.
Ale nie mogła.

Obrazek

Nie miała siły by znów przez to przejść. By spojrzeć mu w oczy i usłyszeć to samo co od Lotty. Fałszywe zapewnienia, że będzie dobrze, choć nigdy już nie będzie…
Wiedziała, że Genowefa pewnie już na nią czeka, ale teraz, gdy jej świat znów się posypał, miała to gdzieś.
Dopiero po paru minutach zebrała w sobie siły, by zmierzyć się z bolesną prawdą i stanąć z Naveenem i jego… koleżanką, twarzą w twarz.

Obrazek

Mając oczy mokre od łez, podniosła się chwiejnie na nogach i wyszła ze swej kryjówki gotowa na to co przyniesie jej los.

Obrazek

Niestety chowając się za murkiem, nie zauważyła, że para już dawno odeszła. Nie miała też pojęcia, gdzie ich szukać. Rozglądnęła się jeszcze mając nadzieję, że może gdzieś ich dojrzy, lecz gdy nie udało jej się ich znaleźć, zaczęła się zastanawiać, co właściwie powinna teraz zrobić?

Obrazek

Nie mogła tego ot tak zostawić i wrócić do domu. Myślała o tym czy nie poczekać, aż Naveen wróci ze spotkania i wtedy się z nim rozmówić, ale targające nią emocje nie pozwalały jej na to. Ona MUSIAŁA wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Do tego nie mogła mieć pewności, czy wujek nie próbowałby jej okłamać.
„Jak mam poznać prawdę?” Myślała marszcząc brwi i przygryzając dolną wargę.
Nagle, wpadł jej do głowy pewien pomysł. Wyprostowała się gwałtownie i spojrzała w stronę trasy, którą tu przyszła. Wiedziała już, co powinna zrobić.

Obrazek

Pozostała jej jedna, jedyna nadzieja, aby dowiedzieć się, czy to co widziała było w rzeczywistości tym na co wyglądało czy jednak czymś zupełnie innym.
Udała się w miejsce, które w ostatnim czasie było jej ostoją, jej domem.
Musiała porozmawiać z Tianą i to natychmiast. Miała wielką nadzieję, że się myliła.
Innej opcji po prostu nie mogła przyjąć…

Obrazek

. . .


Tiana spokojnie popijała herbatę, uważnie obserwując siedzącą obok niej nastolatkę.

Obrazek

Anastazja bowiem pojawiła się pod drzwiami jej domu jakąś godzinę temu, twierdząc, że przechodziła przypadkiem i postanowiła wpaść do swojej ulubionej cioci. Kobieta oczywiście zaprosiła ją do środka, lecz nie uwierzyła w ani jedno jej słowo. Fakt, siostrzenica często odwiedzała ją bez zapowiedzi. Lubiła wpadać na ciasteczka, by pogadać i przy okazji pomagała jej w opiece nad małą Florą. Co więc tak zaniepokoiło Tianę?
Otóż nigdy nie widziała Anastazji tak zmartwionej i zagubionej jak dziś. Dziewczyna cały czas mocno ściskała w dłoniach swoją filiżankę herbaty i ciągle unikała jej wzroku. Zupełnie jakby bardzo chciała o coś spytać, ale bała się poznać odpowiedź na swoje pytania.
Ciągle tylko poruszała bezpieczne tematy w stylu „Co u ciebie?” „Jak Flora?” i tego typu rzeczy. Kobieta bardzo chciała pomóc siostrzenicy uporać się z problemem, ale jednocześnie znała Annie na tyle dobrze, że wiedziała, iż naciskanie na nią nie na wiele się zda. Jeśli dziewczyna sama nie postanowił podzielić się z nią swym problemem, pytanie o to niczego nie zmieni. Dziewczyna po prostu zamknie się w sobie i uda, że wszystko jest w porządku. Tiana westchnęła. Jak ma pomóc, skoro nie wie o co chodzi?

Obrazek

Właśnie zbierała się na odwagę, by w końcu jakoś poruszyć temat dziwnego zachowania Anastazji, gdy siostrzenica niespodziewanie spytała.
- Ciociu… czy wiesz może gdzie jest Naveen? - Dziewczyna nie patrzyła na nią, zamiast tego wciąż tylko wpatrywała się w swój kubek z herbatą, po czym niespiesznie upiła łyk. Mimo zdziwienia niespodziewanym pytaniem, Tiana postanowiła odpowiedzieć.
- Dziś rano poszedł na pocztę odebrać paczkę, a potem miał się spotkać z Ianem.

Obrazek

Annie ścisnęła kubek jeszcze mocniej.
- Aha… Jesteś pewna? Może miał się spotkać z kimś jeszcze?
Tiana zmarszczyła brwi. O co chodziło z tym jej nagłym zainteresowaniem osobą Naveena?
- Jestem pewna... A dlaczego pytasz? Chciałaś porozmawiać o czymś z Naveenem? – spytała, a Annie pokręciła głową.
- Nie, po prostu… Po prostu wydawało mi się, że widziałam dziś wujka jak rozmawia z jakąś kobietą i byłam ciekawa kto to – spojrzała z nadzieją w oczy Tiany. – Pomyliłam się?

Obrazek

Kobietę bardzo to zaskoczyło. Co to niby miało znaczyć? Czy Anastazja właśnie sugerowała, że Naveen ją zdradza i w tej chwili jest na randce z jakąś inną kobietą?
Oburzona patrzyła na nią gniewnym wzrokiem.
- Najwyraźniej. - Była głęboko dotknięta uwagą siostrzenicy. Anastazja musiała to zauważyć, gdyż nagle postanowiła zmienić temat.

Obrazek

- A jak dziecko? Słyszałam, że znacie płeć. – Wstała by zrobić po jeszcze jednej herbacie, po czym spytała. - Wybraliście już imię?

Obrazek

Tiana jeszcze chwilę mierzyła ją wzrokiem. Widząc jednak, że Annie wcale nie miała złych intencji pytając wcześniej o Naveena, rozluźniła się nieco i odpowiedziała czule głaszcząc brzuch.
- Aurora.

Obrazek

Słysząc to, Annie się uśmiechnęła.
- Tak jak myślałam, dziewczynka! Diablo wisi mi dychę! – rzekła tryumfalnie, a Tiana zaśmiała się.

Obrazek

- Widzę, że wasze relacje z Diablo ostatnio bardzo się poprawiły – zauważyła.

Obrazek

Anastazja lekko drgnęła i ostrożnie spojrzała w oczy cioci.
- Czy to źle? – spytała nieśmiało. Tiana pokręciła głową.
- Nie, wręcz przeciwnie. Bardzo się cieszę. – powiedziała. Zauważyła, że relacje jej i Diablo to dość delikatny temat dla Annie, dlatego postanowiła nie drążyć tego dalej. Najważniejsze, że się dogadują. Uznała, że więcej wiedzieć jej nie trzeba. Ponownie dotknęła swojego zaokrąglonego brzuszka.

Obrazek

- A skoro już pytasz o dziecko, to będę miała dla ciebie zdanie specjalne! Ostatnio widziałam w telewizji reportaż, że kolor kocyka jest bardzo ważny dla prawidłowego rozwoju dziecka w pierwszych tygodniach życia. Co prawda Diablo i Flora są wspaniali i bez tego, ale pomyślałam, że nie zaszkodzi spróbować. Talizmanów szczęścia dla maleństwa nigdy za dużo, prawda? No więc pomyślałam, że mogłabyś… - urwała.
Nagle poczuła się strasznie słabo. Złapała się za głowę i zmarszczyła brwi. Kątem oka zauważyła, że Annie patrzy na nią z niepokojem.
- Ciociu?
- Gdzie ja to? Tak… No i ten kocyk on, on… - starała się mówić dalej i z wysiłkiem próbowała się skupić, gdyż obraz przed jej oczami zaczął się robić coraz bardziej niewyraźny. – O matko… Czy tu zawsze było tak gorąco? Może otwórzmy okno? – rzekła i wachlując się ręką spróbowała wstać. Nim jednak to zrobiła, zaniepokojona dziwnym zachowaniem cioci Annie, chwyciła ja za ramię.

Obrazek

- Ciociu? Ciociu! Wszystko w porządku? – spytała zdenerwowana nie na żarty. Tiana, która czuła się jakby była pijana, pokręciła głową.
- Chyba… Chyba powinnam się iść położyć – rzekła i znów spróbowała wstać, niezbyt jej to jednak wyszło i opadła z powrotem na kanapę.

Obrazek

Kątem oka widziała jak Anastazja biega po salonie po czym sięgnęła po swoją torebkę.
- O rany, co robić? Co robić? Telefon? Gdzie ja mam ten cholerny telefon?! – krzyczała szukając.

Obrazek

Nagle uniosła wzrok i spojrzała na leżącą na kanapie ledwie przytomną Tianę. Następnie jakby wiedziona jakimś impulsem, spojrzała w stronę tylnych drzwi. Wydała zduszony okrzyk i zasłoniła usta ręką.
- Ktoś jest przed domem! Kim… kim jesteś?! – pisnęła, cofając się.

Obrazek

Ostatnim co zapamiętała Tiana, był odgłos otwieranych drzwi i krzyk jej siostrzenicy.
Potem nie było już nic…

Obrazek

. . .


Naveen poczuł jak po plechach przebiega mu dreszcz niepokoju. Zaskoczony swoja reakcją, stanął i spojrzał za siebie. Nie zobaczył jednak niczego niepokojącego. Jedynie kilku spacerowiczów, którzy najwyraźniej korzystali z pierwszego ciepłego dnia w tym tygodniu.

Obrazek

- Naveen? Słuchasz ty mnie?
Widząc, że jego niepokój nie ma uzasadnienia w rzeczywistości, z westchnieniem obrócił się i spojrzał na twarz swojego rozmówcy.
- Nie – odparł krótko, a stojący obok Ian przewrócił oczyma.
- Pytałem jak ci poszło z…

Obrazek

- Normalnie – rzekł szybko Naveen, nim przyjaciel zdążył sformułować pytanie. Widząc ponaglające spojrzenie Iana dodał. - Powiedziałem jej, że ja i Tiana będziemy mieć dziecko, a ona przyjęła to do wiadomości i już.
Ian wyglądał na zaskoczonego.
- I tyle?
Naveen potaknął.
- Tak. Zresztą, czego się spodziewałeś?

Obrazek

Ian wzruszył ramionami.
- Sam nie wiem, może jakiś większych emocji z jej strony? – Pokręcił głową. - Ta kobieta chyba faktycznie nie ma serca.

Obrazek

Naveen westchnął.
- Sam dobrze wiesz, że straciła je dawno temu… Zaraz po tym jak… - urwał. Naprawdę nie chciał dziś o tym rozmawiać. – Nigdy nie będę w stanie odkupić swoich win.
Ian wciąż nie wyglądał na zadowolonego z takiego wyjaśnienia.
- Ja tam wciąż uważam, że powinieneś powiedzieć Tianie.
Naveen gwałtownie podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela.
- Nie ma mowy! Nie zrozumie. Ona…

Obrazek

- Tiana jest jedyną osobą na świecie, która może cię zrozumieć - powiedział dobitnie, a Naveen odwrócił wzrok.

Obrazek

- Nie Ian, dobrze jest jak jest. Jeśli Tiana kiedykolwiek się dowie, znienawidzi mnie… Nie zniósłbym tego… - Ponownie spojrzał na przyjaciela. - Niestety, tą jedną tajemnicę będę musiał zabrać ze sobą do grobu.
Ian westchnął.
- Jak chcesz, to twoje życie. Pamiętaj tylko, że ostrzegałem. –Spojrzał przed siebie i zmarszczył brwi. - Ej, Naveen, patrz. Czy to nie Anastazja?

Obrazek

Mężczyzna spojrzał we wskazanym przez niego kierunku, a widząc dziewczynę włos zjeżył mu się na głowie. Od razu zrozumiał że musiało się zdarzyć coś złego. Włosy i ubranie Anastazji były w nieładzie. Do tego dziewczyna rozglądała się z przerażeniem w oczach i ciężko oddychała, zupełnie jakby przed kimś uciekała. Pędem ruszył w jej stronę.

Obrazek

Obrazek

- Annie! – krzyknął, by zwrócić jej uwagę. Widząc go wyglądała, jakby miała rozpłakać się z ulgi.
- Naveen! To straszne! Byłam u was w domu, ktoś stał pod drzwiami. Ja krzyczałam, ale potem ciemność… Jak się obudziłam nikogo już nie było! – Mówiła bez ładu i składu, wyraźnie będąc jeszcze w szoku po tym co przeżyła.

Obrazek

Naveen położył jej ręce na ramionach, by skupić na sobie jej uwagę.
- Annie, uspokój się.
Dziewczyna posłuchała rady i wzięła kilka głębszych wdechów dla uspokojenia lecz jej dłonie wciąż się trzęsły.
- A teraz powoli. Co się stało? - spytał łagodnie. Anastazja przygryzła wargi i spojrzała na niego ze łzami w oczach.
- Porwali ją…
Naveen znów poczuł dreszcz na plecach. Wszystko w nim buntowało się, by nie pytać. Poczuł, że wcale nie chce usłyszeć tego, co ma mu do powiedzenia siostrzenica żony. Wiedział jednak, że musi się tego dowiedzieć, musi to usłyszeć. Ze ściśniętym gardłem spytał.
- Kogo Annie? Kogo porwali?

Obrazek

Z oczy dziewczyny pociekły łzy.
- Ciocię… Ciocia Tiana została porwana.

Obrazek



Koniec odcinka 43
Ciąg dalszy nastąpi...



Dziękuję za uwagę :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 27 maja 2017, 16:11

mężczyzna chciał sobie wszystko z nią wyjaśnić. Powiedzieć, że ten związek nie ma sensu i powinna znaleźć sobie kogoś bardziej odpowiedniego niż on
To brzmi, jakby Marcin też chciał z nią być, ale z jakiegoś powodu uważał, że to kiepski pomysł. Tymczasem byłam przekonana, że Marcin po prostu jest gejem i nie interesują go dziewczyny. :D Ciężko mówić o złamanym sercu, kiedy próbujesz poderwać geja, o którym wiesz, że nim jest, po czym wściekasz się, że jest gejem i cię nie chce (ale to pokręcone xD ).
- Antoni… Gdybyś tylko tu był. Wiedziałbyś co robić
Tak, strzelić Serenę z liścia za całowanie się z jego mężem. :haha:
Antoni bardziej nagmatwał, niż pomógł. :P Ale ich pożegnanie było takie wzruszające... ;(
O nieee, te zielone włosy są paskudne! :D Co go podkusiło, żeby poprosić o pomoc Emmę?! W Windenburgu nie ma fryzjerów czy jak?
Jakoś nie żal mi Sereny. Jakiej innej odpowiedzi się spodziewała? Że Marcin pstryk! zmienił orientację? soft9 To chyba tak nie działa.

Gdybym miała opowiedzieć w telewizji lub radiu, co sądzę o Anastazji i jej zachowaniu, moja wypowiedź brzmiałaby: "piiiiiiiiiiiiiip, piiiip, piip, piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip". Nie cierpię jej. :P
Hmm, wydaje mi się, że kobieta, z którą spotkał się Naveen, to zła wiedźma, z którą zawarł kiedyś niezbyt korzystną dla siebie umowę i teraz musi zapłacić za to wysoką cenę. :( To pewnie ona jest odpowiedzialna za porwanie Tiany. Oby tylko Aurorze nic się nie stało... ach, no tak, pewnie będzie wychowywana w leśnej chatce przez dobre wróżki, zgadłam? :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Gunia » 28 maja 2017, 17:49

Jestem zaskoczona. Przecież Marcin jest gejem :P więc Serena nie powinna sobie robić żadnych nadziei. Chociaż Marcin też gmatwa, sam nie wie co robić... Antoni <3 cieszę się, że jednak sprawa się rozwiązała. I to pomyślnie :)
KIM była ta kobieta?! I dlaczego Tiana została porwana?! Szybko pisz kolejną relację!!!

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 18 cze 2017, 0:01

Galcia
„To brzmi, jakby Marcin też chciał z nią być, ale z jakiegoś powodu uważał, że to kiepski pomysł. Tymczasem byłam przekonana, że Marcin po prostu jest gejem i nie interesują go dziewczyny”
Bo tak jest. xD Marcin jest gejem i nie interesują go dziewczyny, ale po prostu nie chciał złamać dziewczynie serca i się wahał ;)
„Ciężko mówić o złamanym sercu, kiedy próbujesz poderwać geja, o którym wiesz, że nim jest, po czym wściekasz się, że jest gejem i cię nie chce”
Właściwie, to Serena nie była wściekła, po prostu trochę, zawiedziona?
Ja to bardziej widzę tak, że tu akurat Marcin był dla niej „Niedostępny” bo był gejem, ale czasem po prostu ktoś z jakiś powodów może być dla nas „Nieosiągalny” a mimo to można się w nim zakochać, czy tam może nam się podobać :)
No i dlatego Serena mimo, że wiedziała jak to się zapewne skończy, to i tak miała jakąś tam głupią nadzieję.
„Tak, strzelić Serenę z liścia za całowanie się z jego mężem.”
XD Nie no, może Antoni jednak byłby jakiś bardziej wyrozumiały? xD
„W Windenburgu nie ma fryzjerów czy jak?”
Ja myślę, że to Emma go namówiła twierdząc, że będzie taniej czy coś. Zresztą wiesz jaka jest Emma. Nagadała jakiś historyjek jak to ona robiła z włosami nie wiadomo co i się zgodził ;)
„Jakoś nie żal mi Sereny. Jakiej innej odpowiedzi się spodziewała? Że Marcin pstryk! zmienił orientację?”
Ciężko powiedzieć czego oczekiwała. Jak mówiłam wyżej, chyba miała jakąś głupią nadzieję.

Co do Naveena, kobiety, Aurory itd. to będę sekrety zdradzała stopniowo, więc musisz uzbroić się w cierpliwość ;)
Na pocieszenie powiem, że teraz będzie to nasz główny wątek, więc w miarę szybko powinno pójść, jako, że pozostałe postacie na razie raczej nie będą się pojawiać (w sensie jako całe relacje/główne historie/wątki)

Tak więc, zacznie się rozwiązywanie paru tajemnic ;)


Gunia
„Serena nie powinna sobie robić żadnych nadziei.”
Nie powinna, ale zrobiła miłość nie wybiera i te sprawy ;)

Marcin po prostu się pogubił i sam nie wiedział co robić. Nie dość, że przystawia się do niego dziewczyna, to jeszcze taka, którą raczej traktował jako córkę. Można trochę zgłupieć w takiej sytuacji xD
„KIM była ta kobieta?! I dlaczego Tiana została porwana?! Szybko pisz kolejną relację!!!”
Wszystkiego się dowiesz, to na pewno. Nie w tej relacji, ale jeszcze o tym będzie ;)
Co do szybkości, to wybacz, że tak wolno, ale czasami naprawdę mam takiego lenia, że szkoda gadać xD


Simwood – Co prawda nie pisałeś komentarza i nie mam pewności czy dalej czytasz moją relację, ale jeśli tak to mam nadzieję, że jeden z dzisiejszych wątków ci się spodoba ;)
I wybacz, że nie spytałam! Pośpiech i te sprawy x)




W dzisiejszej relacji dowiemy się co się stało z Tianą, jaki jest powód jej porwania i jak z całą sytuacją radzi sobie rodzina zaginionej.

Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Tiany
Porywacz


Tiana powoli i z wysiłkiem otworzyła oczy. W pierwszym odruchu światło dochodzące z pomieszczenia poraziło ją tak, że ponownie zmrużyła powieki. W miarę jednak jak świadomość do niej powracała zaczęła widzieć coraz wyraźniejsze kształty, aż w końcu ukazało się przed nią wnętrze niewielkiego pokoju. Zaskoczona i niepewna co o tym wszystkim myśleć, spróbowała więc wstać.

Obrazek

Szybko jednak przekonała się, że to nie najlepszy pomysł, gdy poczuła w głowie pulsujący ból, dlatego ponownie opadła na łóżko.
- Gdzie ja jestem? – spytała samą siebie i rozejrzała się po pomieszczeniu. Wnętrze było dosyć skromnie i prosto urządzone. Niewielkie łóżko na którym siedziała, proste hebanowe biurko i niewielki telewizor na szafce naprzeciwko. Wszystko to przypominało Tianie jeden z tych tanich hoteli, w którym dawno temu zatrzymali się z Naveenem podczas wakacji, gdy byli jeszcze nastolatkami uczęszczającymi do liceum. Czyżby to właśnie mąż ją tu przywiózł by zrobić jej niespodziankę?
Pomyślała, lecz wtem przypomniała sobie całą sytuacje w domu. Ona leżąca na kanapie, szok na twarzy Annie, jej krzyk…

Obrazek

- Halo?! Jest tu kto?! – zawołała. - Annie! Gdzie jesteś?! Annie! – wrzasnęła ponownie, ale nie uzyskała odpowiedzi.
W panice rozejrzała się jeszcze raz jakby szukając drogi ucieczki. Mimo pulsującego w głowie bólu rzuciła się do drzwi. Oczywiście okazały się one zamknięte. Ruszyła więc w stronę okna, ledwie jednak wyjrzała, a już wiedziała, że stąd nie ma wyjścia. W oknach bowiem znajdowały się kraty. Szybko zrozumiała również, że gdziekolwiek była, miejsce w którym się znalazła leży na kompletnym odludziu. Unosząca się wysoko nad łąką para żurawi była jedynymi żywymi istotami w zasięgu wzroku.

Obrazek

W czasie gdy Tiana zastanawiała się nad tym co powinna zrobić, dziecko w jej brzuchu jakby przeczuwając, że z mamą dzieje się coś niedobrego poruszyło się niespokojnie. Kobieta czując to usiadła na łóżku i objęła brzuch rękami, biorąc kilka głębszych wdechów dla uspokojenia.
- Ciii… Nie martw się kochanie. Mamusia jest z tobą i nie pozwoli, żeby coś ci się stało. To pewnie tylko jakiś głupi kawał, wszystko się wyjaśni i wrócimy do domu – rzekła, jakby próbowała w ten sposób nie tylko uspokoić dziecko, ale również i siebie.
W głębi duszy jednak czuła, że to nie jest kawał i wszystko nie skończy się dobrze. Nie mogła tylko zrozumieć, dlaczego ktoś miałby ją porywać? Jaki miałby w tym cel?

Obrazek

Ledwie to pomyślała, gdy usłyszała chrobotanie klucza w zamku, a chwilę później w drzwiach stanęła wysoka postać.
Gdy tylko Tiana zobaczyła swojego porywacza, znów odżyła w niej nadzieja, że może to jedynie niezbyt udany żart jakiś nastolatków z okolicy.
Jednakże wystarczyło jedno spojrzenie w oczy prześladowcy, by śmiech zamarł jej na ustach.
Ciemne i mściwe spojrzenie jakie posłała jej postać jasno świadczyło, że nie ma dobrych intencji.

Obrazek

Postać zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Widzę, że się już obudziłaś. To dla ciebie – odezwała się dziwnie zachrypniętym głosem, zupełnie jakby była chora lub coś nadawało mu właśnie taki kształt. Następnie zbliżyła się i położyła na biurku talerz z jedzeniem.

Obrazek

Jeśli Tiana myślała, że teraz dowie się dlaczego się tu znalazła, to bardzo się pomyliła. Postać zostawiła jej jedzenie i jak gdyby nigdy nic odwróciła się by odejść. Tiana patrzyła na to osłupiała przez chwilę, lecz nim postać zniknęła za drzwiami zawołała.
- Stój! Czemu mnie tu zamknęłaś?! Czego chcesz?!

Obrazek

Postać spojrzała na nią, a na twarzy odmalował się jej autentyczny wyraz zaskoczenia z powodu zadanego pytania. Bez słowa ruszyła w stronę Tiany. Kobieta przestraszona dziwnym zachowaniem postaci cofnęła się, lecz pokój był na tyle mały, że szybko natrafiła na stojącą za nią ścianę. Nie mogąc nic zrobić czekała. Tymczasem postać, nie przejmując się zupełnie jej strachem, uśmiechnęła się i dotknęła zaokrąglonego brzucha kobiety.
- Niedługo, maluszek będzie mój.

Obrazek

Tiana nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Aurora… Chce jej odebrać Aurorę!
Ze złością odepchnęła rękę oprawcy.
- Nie! Nie oddam ci mojego dziecka!
Porywacz nie wyglądał jakby przejął się zbytnio jej słowami.
- To co ty chcesz nie ma dla mnie żadnego znaczenia – rzekła i ponownie chciała wyjść, lecz Tiana znów ją powstrzymała.
- Dlaczego to robisz? Po co ci moje dziecko? – spytała i natychmiast tego pożałowała. Postać spojrzała na nią z tak wielką nienawiścią w oczach, że Tiana poczuła jak krew zamiera jej w żyłach ze strachu.

Obrazek

- Nienawidzę rodzin takich jak wasza. Udajecie, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę wszystko to fikcja, iluzja! Dajecie dziecku poczucie bezpieczeństwa, a potem ot tak sobie je zabieracie, gdy zaczynacie zdawać sobie sprawę, że nie można udawać w nieskończoność! – wrzasnęła, po czym wzięła kilka głębszych oddechów dla uspokojenia. - Z drugiej strony są pary, które tylko czekają by dać dziecku miłość i ciepło rodzinnego domu – zerknęła w stronę Tiany. - Takie prawdziwe. – Następnie w jej oczach pojawiło się coś co Tianie trudno było zinterpretować. Jakby, błysk dumy? - Moją misją jest pomóc tym dzieciom i rodzicom.

Obrazek

Tiana patrzyła na nią zszokowana, nim odezwała się zdławionym głosem.
- Chcesz oddać moje dziecko jakimś obcym ludziom na wychowanie, bo coś sobie ubzdurałaś? – spytała, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszała. - Ty jesteś chora!

Obrazek

Postać posłała jej lekceważący uśmiech po czym be słowa ruszyła w stronę drzwi. Tym razem Tiana nie próbowała jej powstrzymać, nim jednak drzwi całkiem się zamknęły krzyknęła za nią.
- Nigdy nie oddam ci mojego dziecka! Wiedźmo!
Ku jej zdumieniu usłyszała śmiech

Obrazek

- Wiedźmo? To chyba nawet do mnie pasuje – rzekła, jakby z zastanowieniem, a uśmiech na jej twarzy zrobił się szerszy.
- Od dziś możesz mnie nazywać... - zaczęła i obróciła się w stronę Tiany.
- Maleficent.
Następnie drzwi całkowicie się zamknęły, zostawiając zszokowaną Tianę samą, ze swoimi myślami.

Obrazek

. . .



Z pamiętnika Naveena
Detektyw


Od czasu porwania Tiany minęły dwa tygodnie. Powiedzieć, że Naveen czuł się źle to wyraźnie niedopowiedzenie. Mężczyzna bowiem był na skraju załamania nerwowego. Nie mógł jeść, nie mógł spać. Na każdy dźwięk podrywał się na równe nogi, bojąc się, że to porywacz znów powrócił by nękać jego rodzinę, a każdy dzwonek telefonu sprawiał, że biegł sprintem by odebrać mając nadzieję, że policja już ją znalazła.
Niestety wciąż słyszał to samo „Spokojnie. Na pewno niedługo ją znajdziemy” „Proszę uzbroić się w cierpliwość”

Obrazek

Ale jak do jasnej cholery miał być niby spokojny?! Jakiś psychopata porwał jego żonę w ósmym miesiącu ciąży, a on ma siedzieć na dupie i uzbroić się w cierpliwość?!
Mężczyzna usiadł ciężko na łóżku i westchnął. Sam już nie wiedział co powinien zrobić. Najgorsze ze wszystkiego było jednak to, że nie miał pojęcia kto mógłby chcieć porwać Tianę. Nie mieli żadnych wrogów, ze wszystkimi sąsiadami żyli w pełnej zgodzie.
Kto mógł to zrobić? Nie wiedział.

Obrazek

To było również powodem dlaczego od tych dwóch tygodni prawie w ogóle nie rozmawiał z Anastazją, choć ta bardzo nalegała by jakoś mu pomóc.
Dziewczyna bowiem była jedyną osobą, która mogła przyczynić się do znalezienia porywacza Tiany. Była ostatnia osobą, która widziała ją całą i zdrową, była z nią w chwili porwania, a mimo to twierdziła, że nie wie.

Obrazek

Spytana przez policjanta co wydarzyło się tego dnia w ich domu odparła, że Tiana zemdlała, a ona chwilę po niej, gdy się obudziła Tiany już nie było.
Naveen naprawdę próbował nie obwiniać jej za to co się stało, lecz nie mógł.
Miał jakieś niejasne przeczucie, że Annie mogła zrobić coś więcej.
Widząc, że dzieje się coś złego wybiec przed dom i wołać o pomoc? Po przebudzeniu od razu zadzwonić na policję zamiast jak głupia szukać jego i Iana po mieście?
Cokolwiek!
Tymczasem to co im powiedziała, to tyle co nic. Ani nie potrafiła określić płci porywacza, ani jego wzrostu czy barwy głosu.
Wciąż tylko powtarzała, że widziała ruch za drzwiami, a potem ciemność.
Wszyscy sąsiedzi przepytywani przez policję zgodnie odparli, że nie było ich w tym czasie w domu, więc nie mieli żadnych wskazówek, gdzie szukać Tiany.
To tylko wzmogło irytacje Naveena.
Do tego dochodziło dziwne przeczucie, że Annie czegoś im nie mówi.
Ale dlaczego miałaby ukrywać tożsamość porywacza?

Obrazek

- Tatusiu?
Cichutki głos wyrwał Naveena z jego rozmyślań. Mężczyzna obrócił się i ujrzał przed sobą zaspaną Florę w swojej zielonej piżamce. Natychmiast wstał i z wysiłkiem się uśmiechnął podchodząc do niej.
- Co się stało żabko? Znów śnił ci się koszmar? – spytał, dziewczynka jednak przecząco pokręciła głową.

Obrazek

- Mamusia wlóciła?
Naveen spojrzał w oczy córeczki i zmęczonym ruchem przetarł oczy.
- Flora, przecież ci tłumaczyłem, że mamusia musiała pilnie wyjechać i nie wiadomo kiedy wróci, tak?

Obrazek

Dziewczynka smutno pokiwała główką. Mężczyzna westchnął.
- A teraz wracamy spać, chodź – rzekł i wziął ją na ręce, po czym zaniósł do łóżeczka i otulił kołderką. Gdy jednak chciał odejść, chwyciła go za rękaw koszuli.
- Bajka?
Na twarzy Naveena pojawił się delikatny uśmiech. Nie mógł jej odmówić, gdy tak na niego patrzyła.
Przeczytał jej bajkę o księciu ratującym księżniczkę przed złym smokiem. Smok został pokonany za pomocą napchanej kamieniami owcy i wszystko skończyło się dobrze.

Obrazek

- I żyli długo i szczęśliwie – zakończył i zerknął na swa pociechę. Oczka małej były zamknięte, spała. Naveen podniósł się delikatnie, zgasił światło i pocałował ją w czółko. Następnie cichutko ruszył do wyjścia.

Obrazek

Nim jednak wyszedł usłyszał głos małej.
- Tatusiu?
Zaskoczony, że dziewczynka jednak nie śpi, odwrócił się w jej stronę.
- Ty tez bys ulatował mamusie przed smokiem, plawda?
Mężczyzna nie wiedział co myśleć o pytaniu małej. Czy to możliwe, że coś podsłuchała, gdy rozmawiał przez telefon z policjantem? Ale przecież zawsze tak uważał by nie używać imienia żony. Czy mimo to Flora mogła coś podejrzewać?
Naveen ponownie wszedł do pokoju i uściskał córeczkę.
- Oczywiście, że tak. Nigdy nie pozwolę by coś się wam stało, ani teraz ani nigdy – rzekł, tuląc ją do serca.
Nie wiedział jeszcze jak bardzo się mylił.

Obrazek

. . .


Naveen siedział w kawiarni Avril „Cafe Cream” co chwila zerkając na zegarek i czekał. Kątem oka widział spojrzenia jakie rzucali mu pozostali klienci. Część z nich wyglądała na autentycznie zmartwionych, część zaniepokojonych, ale byli też tacy, którzy nie ukrywali swojej niechęci do jego osoby. Mężczyzna widział to wszystko, lecz nie przejął się zbytnio. Można by rzecz, że przywykł do tego typu traktowania podczas tych dwóch tygodni, kiedy to w gazecie pojawiła się informacja o zaginięciu Tiany. Wielu mieszkańców po prostu mu współczuło, byli jednak tacy, którzy zaczęli tworzyć własne teorie tego co się wtedy wydarzyło.
Dobrze wiedział co sobie myślą „A może to on ją porwał? Znalazł sobie kochankę i pozbył się zbędnego balastu?”.
W pewnym sensie Naveena nawet to bawiło. Jak to się dzieje? Jesteś porządnym obywatelem, wszyscy w okolicy cię lubią, a jednak wystarczy jedna głupia plotka, by zaczęli cię traktować jak największego zwyrodnialca na ziemi.

(Muszę to powiedzieć, zdjęcie przypadkowe, a widzicie jak cudnie ustawiła się ta ruda? Czyż nie idealna mina do opisu wyżej? xD)
Obrazek

Naveen westchnął i znów spojrzał na zegarek. Widząc, że jego „Randka” wciąż się nie pojawia postanowił zamówić sobie jeszcze jedną kawę. Uznał, że po tym jak znów nie zmrużył oka w nocy przyda mu się taki zastrzyk energii.
Gdy tylko zbliżył się do lady szepty wśród klientów ucichły jak za dotknięciem magicznej różdżki. To naprawdę było irytujące.

Obrazek

Wyglądało na to, że nie tylko Naveen tak uważa, gdy nagle szczupła blondynka stojąca za ladą uderzyła w blat. Wszyscy spojrzeli w jej kierunku. Dziewczyna uśmiechnęła się drapieżnie.
- To bardzo nieuprzejme stać tak w mojej kawiarni i plotkować o jednym z moich najlepszych klientów samemu stojąc o suchym pysku, nie sądzicie? – rzekła i zmierzyła groźnym spojrzeniem stojącą obok Naveena brunetkę. Jak wcześniej zauważył, największą plotkarę. Pod spojrzeniem blondynki, dziewczyna jakby się skurczyła, po czym cała czerwona opuściła w pośpiechu kawiarnię ciągnąc ze sobą koleżanki.
Część z klientów poszła w jej ślady, a część jak na rozkaz ruszyła by coś zamówić, tak jakby nagle przypomnieli sobie, że w istocie po to przyszli do kawiarni.

Obrazek

Naveen odetchnął z ulgą, gdy zauważył, że ludzie w końcu zajęli się sobą zamiast wierceniem mu dziury w plecach. Z wdzięcznością uśmiechnął się do Avril.
- Dziękuję.
Blondynka wyszczerzyła zęby.
- Nie ma za co. Wiesz, to bardzo miłe, że dzięki tobie mam większy ruch, ale dobrze by było, żeby jednak coś kupili przed wyjściem.

Obrazek

Naveen parsknął śmiechem, gdy jednak ponownie na nią spojrzał, zobaczył zmartwienie w oczach Avril.
- Trzymasz się jakoś? Jeślibyś czegoś potrzebował to ja i Jake… - zaczęła, lecz przerwał jej.
- Nie trzeba Avril, dam sobie radę.

Obrazek

Dziewczyna wyglądała jakby chciała coś dodać, ale powstrzymała się. Zamiast tego podała mężczyźnie kubek z kawą. Spojrzał na nią zaskoczony.
- Twoja ulubiona, na koszt firmy.
Chciał zaprotestować, ale nie dała mu dojść do słowa.
- Ej, skoro sprowadzasz mi klientów, to chyba mogę w podzięce postawić ci kubek kawy, nie? – mrugnęła. Naveen kiwnął głową.
- To chyba uczciwy układ. Dzięki.

Obrazek

Avril uśmiechnęła się promiennie i wróciła obsługiwać pozostałych klientów. Tymczasem Naveen ruszył w stronę stolika. Kątem oka zobaczył jeszcze tylko jak Avril woła swoją pomocnice Emmę, by pomogła jej z zamówieniami i szepcze jej coś na ucho. Widząc to nie mógł ukryć uśmiechu, gdy zrozumiał, że najwięksi kawiarniani plotkarze dostaną kawę zaserwowaną właśnie przez dziewczynę.

Obrazek

. . .


Pół godziny później, Naveen wciąż siedział przy swoim stoliku i czekał. Pomału zaczynało go to naprawdę irytować. Całe to wyjście zaplanował dziś tylko w jednym celu. By spotkać się z detektywem, który pomoże mu znaleźć Tianę.
Tak naprawdę Naveen myślał już o tym wcześniej. Wtedy jednak wciąż wierzył, że policja podoła zadaniu i ją znajdzie. Twierdzili, że nie powinien się mieszać w tę sprawę i być cierpliwym. Mężczyzna jednak nie mógł dłużej bezczynnie czekać.
Jego żona może urodzić lada chwila, a tymczasem jest nie wiadomo gdzie z jakimś psychopatą.
Nawet nie wie czy nadal…

Obrazek

„Nie! Nie wolno ci tak nawet myśleć!” przestrzegł siebie w duchu i wsparł się ręką pod brodę, ostrożnie zerkając na stolik za nim. Tak jak przypuszczał siedzący przy nim mężczyźni nadal tam byli. Naveen poczuł nieprzyjemne swędzenie w okolicy karku, gdy zauważył, że jeden z nich - szczupły brunet, co jakiś czas podnosi głowę z nad telefonu i zerka na niego. Gdy tylko jednak łapał go na tym spojrzeniu, znów unosił telefon i stukał w klawisze lub niespodziewanie zaczynał rozmawiać ze swoim towarzyszem.

Obrazek

Naveen nie wiedział co o tym myśleć. Z jednej strony chyba powinien się bać, że jakieś obce typy go podglądają, z drugiej nie potrafił brać na poważnie gości, którzy nie mogliby wyglądać bardziej podejrzanie nawet, jeśli napisaliby sobie na czole markerem „Obserwujemy cię”.
W końcu miarka się przebrała, gdy brunet wstał i po raz kolejny zaczął przechadzać się wokół jego stolika.

Obrazek

- Mógłby pan przestać? - spytał, ku jego zdumieniu facet zerknął na niego zaskoczony po czym z szerokim uśmiechem się do niego przysiadł.
- Znalazł mnie pan! Godne podziwu.
Naveen spojrzał się na niego ogłupiały.
- A pan to kto?

Obrazek

Mężczyzna zmrużył oczy i wpatrzył się w niego z wyraźną urazą w oczach.
- Jak to kto? Detektyw James Brunet. Chciał się pan ze mną widzieć.
Naveen wpatrywał się chwilę w niego z niedowierzaniem. Co prawda nigdy nie umawiał się na spotkanie z detektywem, ale coś podejrzewał, że chyba powinien przyjść do niego od razu zamiast się spóźniać, a potem przez pół godziny podglądać go „Z ukrycia”. Wciąż niedowierzając spojrzał na niego krzywo.

Obrazek

- Owszem, chciałem. Ale jest pan spóźniony co najmniej pół godziny! I o co chodziło z tym podglądaniem mnie? Pan zawsze tak się wita z klientami?
- Ach, to taki nawyk. Wie pan „Zboczenie zawodowe” – rzekł i zaśmiał się z własnego żartu. Szybko jednak urwał widząc, że Naveenowi wcale nie jest do śmiechu. Odchrząknął. - Do rzeczy. Czytam gazety, więc domyśliłem się o co zamierza mnie pan poprosić. Mam znaleźć pana żonę, którą porwano dwa tygodnie temu, tak?
Naveen niepewnie skinął głową.
- Tak…
- No właśnie! A kto mógł chcieć porwać pana żonę? Jakiś pana wróg! Musiałem się przyczaić i sprawdzić, czy ktoś pana nie podgląda. Wynająłem całą ekipę aktorów, którzy wmieszali się dziś w tłum udając klientów tego lokalu – tu przybliżył się.

Obrazek

- Taka rada, ta ciemnooka brunetka, która puszczała do pana oczko to moja była, która raz mnie porwała więc lepiej z nią uważać – rzekł i wskazał siedząca kilka stolików dalej kobietę. Brunetka uśmiechnęła się delikatnie, widząc, że na nią patrzą.

Obrazek

Obrazek

Naveen nie wiedział o co może mu chodzić, ale uznał, że chyba nie chce wiedzieć, dlatego postanowił zapytać o coś innego.
- No i co? Dowiedział się pan czegoś?
- Właściwie… to nie. Ale musi pan przyznać, że przedsięwzięcie było godne podziwu!
Naveen zakrył oczy dłońmi.
- Chce mi pan powiedzieć, że wynajął całą masę ludzi, by udawali klientów i wszystko to na nic?! I co ważniejsze, jak pan chce im zapłacić?
- Nijak. Pan za to zapłaci.
- Co?! – spytał zaskoczony, jednak wyglądało na to, że detektyw już go nie słucha.

Obrazek

- No, a teraz powinniśmy się już zbierać. Niedaleko stąd widziałem podejrzanego typa w dresie. Musimy go śledzić! – i nie czekając na reakcję Naveena, pognał w pobliskie krzaki za którymi zniknął.

Obrazek

Blondyn, całkowicie załamany, patrzył jak Brunet wyskakuje z krzaków parę metrów dalej i biegnie przed siebie o włos mijając rozpędzony samochód.

Obrazek

Spojrzał na swój kubek i od razu pożałował, że zamiast kawy, nie jest wypełniony jakimś mocnym alkoholem.

Obrazek

Tymczasem ciemnowłosa kobieta, przedstawiona wcześniej jako była Bruneta, niespodziewanie zbliżyła się i usiadła naprzeciwko.
Jakby przeczuwając co mu chodzi po głowie, wyjęła z torebki butelkę i szklankę, po czym nalała i podsunęła mu.
- Ciężki dzień?

Obrazek

- I to jak – rzekł Naveen, zerkając tęsknie w stronę szklanki. Widząc to, kobieta zaśmiała się.
- Nie jest zatrute, jeśli to cię trapi.
Naveen pokręci głową.
- Nie, to nie to. Po prostu przyjechałem autem. Poza tym boję się, że jak zacznę to mogę już nie skończyć – rzekł smętnie. Kobieta spojrzała na niego ze współczuciem.
- Brunet mówił mi o co chodzi. Przykro mi.

Obrazek

Naveen milczał. Jemu też było przykro. A nawet więcej. Był cholernie załamany! Ale co to zmienia?
Czy współczucie jednej aktorko/klientki może poprawić sytuację?
Okazało się jednak, że może.
Kobieta wyjęła wizytówkę i położyła przed sobą.
- Wiesz, Brunet to naprawdę miły gość. Gdybyś jednak uznał, że potrzebujesz pomocy, to dzwoń – Następnie wstała i odeszła.

Obrazek

Obrazek

Zaskoczony Naveen zerknął na wizytówkę.
„Sophie Lopez”, więc to tak brzmiało jej imię. Oprócz tego na dole widniała nazwa agencji detektywistycznej i numer telefonu.
Obejrzał się jeszcze za kobietą, ale już jej nie było. Zrobił więc jedyne co mu pozostało.

Obrazek

Wyciągnął telefon i zadzwonił.

Obrazek


Koniec odcinka 44
Ciąg dalszy nastąpi...



Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 18 cze 2017, 21:30 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości