Jak dużo komentarzy! Bardzo dziękuję
Simwood – Kolejna? Któraś postać się u mnie żeniła ze starym chłopem, czy chodzi ci o inną relację?
Tak, to jest dokładnie to wesele xD
Dziad zdechł
. Ładnie to tak wyrażać się o zmarłym? xD
Fajnie, że Łucja w końcu znalazła sobie przyjaciół
Raczej przyjaciółkę, nie słyszałam by było ich więcej
Ignacy po prostu ukrywa ciążę Agatki
(Czytaj: Jak zwykle ratuje jej tyłek xD)
Poprawione
Lao – Nawet nie wiesz jak duże problemy
Zobaczymy
Rai – Dziękuję
Właśnie chciałam, aby mieli taką krótką, słodką historię
I jeszcze raz dziękuję
Zapomniałam o PewRickPie wspomnieć XD
xD Tak to bywa, gdy się nie ma pomysłu na nazwę dla youtubera
Galcia – Chyba musze popracować na żartami xD
Ignacy nie był dupkiem. Po prostu nie potrafił poradzić sobie z tym, że jego przyjaciółka wyjeżdża, więc postanowił się od niej odciąć, by lepiej przeżyć to rozstanie (Jak wtedy myślał) na zawsze
Może znalazłby się ktoś kto by Łucję polubił, tyle że ona przestała się starać zdobyć przyjaciół po tym jak koledzy w szkole ją odtrącili.
Podoba mi się ta scena, w której Łucja wyobraża sobie ślub z Ignacym
No tak, byłoby to troszkę dziwne xD
Wydaje mi się jednak, że Łucja mu go nie pokaże
Malina chyba by obrzuciła Twój dom pomidorami, gdyby zobaczyła, w jak wyzywający strój ubrałaś jej odpowiedniczkę
xD Mam nadzieje, że Malina nie wie gdzie mieszkam xD
Nie cierpię jej nawet bardziej niż Iana
Czyżby Naveen zniknął z twojej listy „Nie lubianych” że go tu nie ma?
Lion – No wiesz, minęło parę dobrych lat, a Łucja się trochę przez ten czas zmieniła
Jestem ciekaw jego reakcji, gdy w końcu się dowie
A kto powiedział, że się dowie?
Co do tego czemu nie mieli szansy jej wychować (Jeśli chodzi o Agnieszkę) to jeszcze wrócimy do tego wątku w innym odcinku
(Taki tam spojler
)
Wanda, Malina i Elis - zdecydowanie nie chciałbym mieć z nimi na raz do czynienia
Mam nadzieję, że się nie złościsz, że wykorzystałam Elis. (W sumie, to nie spytałam)
Agata nie załapała, bo zapewne nie spodziewała się, że Ignaś może mieć dziewczynę xD
Poza tym tak nagle jakaś dziewczyna wyskakuje z krzaków i chce z nią gadać o synu Landgraabów, nasunął jej się po prostu Kacperek i tyle
Lenna – Okej, popracuję nad żartami, obiecuję xD
Przypuszczałam, że raczej nikogo nie oszukam, że przyjacielem „Nie jest Ignacy” W końcu nie pokazałam jego twarzy jako dziecko
Właściwie, to oni się specjalnie nie starali o dziecko. Myśleli, że Vaan jest bezpłodny. Okazało się być inaczej
A ten Ignacy najlepszy XDDDD Serio jej nie rozpoznał? Ani trochę?
Ani trochę
Katastrofa będzie nawet większa, gdy na jaw wyjdą pewne rzeczy
W dzisiejszym odcinku cofniemy się o parę miesięcy do momentu, kiedy Agatka dowiaduje się, że Sergio to jej nauczyciel.
Kilka kolejnych rozdziałów może być nieco mylących, gdyż teraz idziemy o parę miesięcy do tyłu, potem do przodu, a potem jeszcze raz do tyłu i… tak wiem, namieszałam xD
Ale będę na bieżąco tłumaczyć w jakim czasie jesteśmy
A gdyby ktoś nie wiedział czemu raz Agatka ma brzuch, a raz nie to śmiało można pytać.
A teraz zobaczmy jak Sergio przyjął fakt, że Agatka to jego uczennica
Zapraszam
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Z pamiętnika Agaty
Ostatni taki dzień
Agata uparcie uderzała ołówkiem o blat stołu.
Robiła to już tak długo, że dźwięk ją samą zaczął irytować, ale nie miała zamiaru przestać, dopóki siedzący naprzeciwko niej mężczyzna nie zwróci na nią uwagi.
Taka sytuacja miała miejsce nie pierwszy raz. Wszystko zaczęło się od dnia, kiedy Sergio poznał prawdę o niej i jej powodzie pojawienia się w Widenburgu.
. . .
Gdy tylko Krzysztof wyszedł na chwilę z pokoju zrobić herbatę, Agata natychmiast wykorzystała okazję i chciała mu wszystko wyjaśnić.
Chciała, by zrozumiał dlaczego go okłamała.
Próbowała wyjaśnić, że nie mogła znieść myśli, iż miałby ja opuścić…
Niestety mężczyzna nie był w nastroju do słuchania. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć uniósł rękę w geście milczenia i sam przemówił.
- Udajmy, że to co się między nami wydarzyło, nigdy nie miało miejsca. Od teraz jestem twoim nauczycielem, a ty moją uczennicą… i nic poza tym.
Rzekł stanowczo i wyszedł z pokoju porozmawiać z Krzysztofem.
Później rozpoczęły się ich cotygodniowe lekcje geografii. Każdy z tych dni, wyglądał dokładnie tak samo. Sergio najpierw omawiał przygotowany temat, a następnie dawał jej do rozwiązania parę zadań. Dziewczyna tymczasem, wciąż i wciąż próbowała zmusić go do rozmowy by wyjaśnić mu, że wcale nie chciała go oszukać. Po prostu nie była gotowa, by tak od razu wyznać mu prawdę.
Po prostu się bała.
On jednak nie chciał tego słuchać w końcu dla niego sprawa była jasna. Agata jest jego uczennicą, a on jej nauczycielem. Twierdził, że wszystkie swoje uczennice traktuje właśnie w taki sposób, jak teraz Agatę i nie widzi powodu, by akurat ona miała jakieś specjalne względy.
Mimo, że mówił to w sposób przekonujący, Agata nie wierzyła w ani jedno jego słowo.
Dobrze wiedziała, że to niemożliwe aby ten miły i pełen ciepła mężczyzna, którego znała jeszcze parę tygodni temu, kogokolwiek mógł traktować z takim chłodem i dystansem z jakim traktuje ją teraz.
. . .
Właśnie dlatego tego dnia, raz za razem uderzała ołówkiem, by przyciągnąć jego uwagę i wytłumaczyć mu. Wyglądało na to, że jej dzisiejsza taktyka zaczęła odnosić sukces.
Z każdym uderzeniem ołówka o blat, marszczył brwi coraz bardziej. W końcu stało się to, na co miała nadzieję, podniósł głowę znad ksiązki i spojrzał na nią.
- Mogłabyś przestać i skupić się na zadaniu? – Agata patrzyła mu prosto w oczy. Czuła ból w sercu widząc te zielone oczy, które patrzyły na nią zupełnie obojętnie… jakby była nikim. Mimo to, nie odwróciła wzroku.
- Nie. – powiedziała po prostu czekając na jego reakcję. Mierzyli się chwilę spojrzeniem, po czym mężczyzna westchnął i wrócił do czytania.
- Jak sobie chcesz, to ty zawalisz egzaminy nie ja.
- Możesz przestać?! – wybuchła dziewczyna wstając. Sergio patrzył się na nią ze spokojem.
- Co przestać?
- Przestań się tak zachowywać! – rzekła i zaczęła krążyć po pokoju, niczym dzikie zwierze w klatce.
- Dobra, wiem. Zawaliłam! Ale nie traktuj mnie w ten sposób! Nawrzeszcz na mnie, powiedz, że jestem beznadziejna i że mnie nienawidzisz! Uderz, trzaśnij drzwiami. Rób co chcesz ale… ale nie traktuj mnie, jakbym była powietrzem! – chowając twarz w dłoniach, szepnęła.
- Nie zniosę tego dłużej… - Sergio patrzył na nią chwilę w milczeniu, po czym rzekł.
- Więc… Mam zrobić co zechcę? – dziewczyna ożywiła się na dźwięk jego głosu i spojrzała na niego z iskierką nadziei w oczach.
- Tak! Cokolwiek! Zniosę dosłownie wszys…
Nie skończyła. Mężczyzna pochylił się w jej stronę i delikatnie, niczym płatek róży opadający na gładką taflę wody, pocałował ją w usta. Dziewczyna była w takim szoku, że nie wiedziała co powiedzieć. Gapiła się tylko na niego w bezbrzeżnym zdumieniu.
- Oto, co przez cały czas chciałem zrobić. – orzekł po prostu i już miał iść, ale powstrzymała go.
- Czy to znaczy, że czujesz do mnie… coś więcej? – spytała z nadzieją, a on uśmiechnął się.
- Coś więcej? Agata… Ja się w tobie zakochałem.
- Co? Niby kiedy? – spytała, dalej nie do końca wierząc, że to się dzieje naprawdę.
- Wydaje mi się, że to było wtedy, gdy po raz pierwszy zobaczyłem, jak pomagasz Avril w kawiarni. Byłaś taka wesoła i pełna życia… - uśmiechnął się do swoich wspomnień, po chwili jednak zmarszczył brwi.
- Z drugiej strony myślę… że zakochałem się już wtedy, gdy spotkaliśmy się w bibliotece. – powiedział, lecz zamyślił się ponownie, jakby ta odpowiedź również nie była odpowiednia.
- Choć jeśliby się nad tym głębiej zastanowić. To tak naprawdę nie ma dokładnego momentu, kiedy się w tobie zakochałem… Zakochiwałem się w tobie po trochu, z każdym naszym spotkaniem. - przykrył jej dłoń swoją i spojrzał na nią uśmiechnięty.
- Każda chwila, którą z tobą spędzałem sprawiała, że byłem tobą coraz bardziej oczarowany, aż doszliśmy do momentu, gdzie nie mogę bez ciebie żyć. – rzekł, ale ostatnie zdanie wypowiedział jakoś smutno.
Agata patrzyła na niego i nie mogła uwierzyć w to, co właśnie jej powiedział.
Kochał ją… po raz pierwszy w życiu, ktoś powiedział Agacie, że ją kocha. Ani Kacper, Ani Julia… nawet Iza, nigdy jej tego nie powiedzieli.
Izabella przynajmniej swoimi czynami pokazywała młodszej siostrze, co do niej czuje, ale reszta…
Chociaż nie… odległe wspomnienie, jej tata uśmiechający się i żartujący z nią w parku, tego ostatniego dnia, gdy jej życie wyglądało jeszcze w miarę normalnie…
Ona i jej tato, siedzą na ławce, a on jej coś opowiada.
Agata nie pamiętała zbyt dobrze, gdzie dokładnie wtedy byli. Jednakże jedna rozmowa, jaką odbyli tego dnia, przetrwała w jej pamięci po dziś dzień…
Tato połaskotał ją, śmiała się i wykręcała na wszystkie strony próbując uniknąć jego ”ataków.” Zadanie okazało się nie być jednak takie łatwe.
- Dość! To nie ja zjadłam ciasteczka z szafy, przysięgam! – wykrzyknęła śmiejąc się.
Tato przestał ją łaskotać i udał, że robi surową minę i spojrzał na nią.
- A ciasto, które było w lodówce? – dziewczynka spojrzała na niego z lekkim uśmieszkiem.
- Może zjadałam odrobinkę… ale Julia powiedziała, że mogę! – broniła się, ojciec westchnął.
- Powiedziała, że możesz spróbować, a nie zjeść całą brytfankę! – dziewczynka spojrzała na niego skruszona, ale w jej oczach widać było, że wcale nie jest jej przykro.
- Cóż… było pyszne.
- Och ty mała! – zawołał mężczyzna.
Tym razem Agatka nie dała mu się złapać, uciekła w kierunku placu zabaw i chowając się za różnymi obiektami umykała przed nim.
Wkrótce jej tato poczuł się nieco zmęczony, dlatego wrócili na ławkę i usiedli. Agata wciąż pamiętała jak piękny był zachód słońca tego dnia. Niebo przybrało różową barwę i delikatnie przechodziło w fiolet, nadając okolicy wręcz bajkowy wygląd. To był ostatni, taki zachód słońca o tej porze roku. Dni stawały się coraz krótsze, a noce chłodniejsze. Nawet liście pomału zmieniały barwę przygotowując się na nadejście jesieni.
Tato obserwował zmieniającą się okolicę i uśmiechnął się delikatnie. Nagle spojrzał na nią i mocno przytulił.
- Moja mała dziewczynka, tak bardzo cię kocham. – Agatka zdziwiła się nieco jego wylewnością uczuć, ale objęła ojca.
- Czy wiesz, że ja i twoja mama poznaliśmy się właśnie w jeden z takich dni? – dziewczynka wciąż go obejmując, pokręciła głową.
- Wciąż pamiętam, jak piękna była tego popołudnia… Jej długie złociste włosy falowały za nią, gdy szła przed siebie dumnie unosząc głowę, a promienie słońca delikatnie oświetlały jej twarz. – rzekł i uśmiechnął się na to wspomnienie.
- Tak bardzo chciałem, żeby zwróciła na mnie uwagę, że wybiegłem za nią z uczelni i zapytałem, czy pożyczyłaby mi tą książkę, którą czytała na przerwie. – w tym momencie zaśmiał się.
- Powiedziałem jej, że szukam tej książki od tygodni. Ależ się wtedy natrudziłem, żeby przypomnieć sobie jej tytuł!
Agatka patrzyła na ojca i również się uśmiechnęła. Zawsze, gdy wspominał mamę, w jednej chwili stawał się młodszy o paręnaście lat. Zupełnie jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nagle znów był młodym, prężnym dwudziestolatkiem, a nie mężczyzną w podeszłym wieku.
Tato milczał dłuższą chwilę, dlatego postanowiła zadać mu pytanie.
- Tato?
- Tak? – spytał, zwracając się w jej stronę.
- Skąd wiedziałeś, że kochasz mamę? – na twarzy mężczyzny odmalowało się zdumienie.
- Czemu pytasz? – odrzekł nieco zdenerwowany. Jeśli jakiś chłopak, już w tym wieku zawrócił w głowie jego małej dziewczynce to…
- Moje koleżanki wciąż mówią, że kochają się w takim jednym Patryku ze starszej klasy, ale ja wciąż nie wiem co to znaczy. – Sleepy odetchnął z ulgą, a jego twarz znów przybrała łagodny wyraz.
- A więc to o to chodzi, Hmm… trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Miłość to trudny do zdefiniowania stan, głównie dlatego, że dla wielu ludzi ta ”definicja” wygląda inaczej.
- A jak wygląda ona dla ciebie? – spytała dziewczynka z wyczekiwaniem wpatrując się w ojca.
- Dla mnie? – spytał sam siebie i zamyślił się.
- Moja definicja jest raczej dosyć prosta… może nawet nazbyt? Dla mnie kochać kogoś, to znaczy czuć się dobrze w towarzystwie tej drugiej osoby, pragnąć spędzać z nią czas, nie czuć się skrępowanym. Robić wszystko, by była szczęśliwa nawet, jeśli ona niekoniecznie zawsze się nam odwdzięczy tym samym. Jeden jej uśmiech jest dla ciebie wart więcej, niż całe złoto i klejnoty tego świata. – powiedział i uśmiechnął się, ze zdziwieniem stwierdził, że jego córka marszczy czoło nieusatysfakcjonowana jego wypowiedzią.
- Tato… wszystko pomyliłeś! To jest przecież przyjaźń, a nie miłość! – Sleepy zaśmiał się w duchu. Jego mała córeczka wydaje się czasem na tyle dojrzała, że często zapomina, iż rozmawia z dzieckiem. Postanowił jednak tym razem potraktować ją jak dorosłą i szczerze odpowiedzieć na jej pytanie.
- Zgadzam się, przyjaźń i miłość są ze sobą ściśle związane. Czasem przyjaźń przekształca się w miłość, innym razem z kolei jest zupełnie odwrotnie. – wyglądało na to, że dziewczynka nie do końca rozumie, co jej tato ma na myśli, lecz Sleepy jeszcze nie skończył tłumaczyć.
- Jak by ci to lepiej wyjaśnić? – zastanowił się i po chwili pstryknął palcami, jakby wpadł na pomysł.
- Ujmijmy to tak, w przyjaźni jeden staje się druhem, który pomaga ci iść przez życie. – rzekł i pozwolił słowom wybrzmieć.
- Natomiast w miłości, to ty wspierasz tą drugą osobę, która od tej pory staje się całym twoim światem. Nie jesteś w stanie bez niej żyć, a ona nie może istnieć bez ciebie. Jak dwie połówki jednego serca… dopełniacie się. – skończył i czekał, co na to powie jego córka. Agatka myślała chwilę nad jego słowami.
- Wiesz co tato? Teraz już wiem, że nie kocham Patryka. – mężczyzna zaśmiał się na jej słowa, już chciał coś dopowiedzieć, ale dziewczynka nie skończyła.
- Wciąż nie jestem pewna czy wiem, co to znaczy kochać ale… - spojrzała na tatę uśmiechnięta.
- Na pewno kocham ciebie. – rzekła z prostotą, lecz Sleepy poczuł jak serce ściska mu się ze wzruszenia.
Przytulił mocno córkę.
- Kochanie, ty z nas wszystkich najlepiej wiesz czym jest miłość. Kiedyś sama zrozumiesz, że mam rację i stworzysz własną definicję.- dziewczynka spojrzała na niego.
- Nie muszę tworzyć nowej definicji. – rzekła, a ojciec słuchał jej z uwagą.
- Twoja jest idealna i nie potrzebuje żadnych poprawek.
Ojciec i córka siedzieli tak, dopóki słońce całkowicie nie schowało się za chmurami, a potem, ramię w ramię trzymając się za ręce i opowiadając historie, wrócili do domu.
. . .
Agata stała i patrzyła na Sergio. Mężczyzna stał odwrócony do niej plecami i zbierał się do wyjścia, dlatego nie widział uśmiechu, który niespodziewanie wykwitł na jej twarzy.
Zaczynała rozumieć, co jej tato miał na myśli. Wciąż nie była pewna czy do końca wie, czym jest miłość. Jednakże wiedziała jedną rzecz.
Człowiek całe życie uczy się kochać.
Każdy zawód miłosny, każde nasze doświadczenia związane z nią… i te dobre i złe. Stają się naszymi wskazówkami na przyszłość.
Nigdy tak naprawdę nie stworzymy idealnej definicji miłości… ale każdy z nas, może ją przeżyć na swój sposób, z osobą, na której naprawdę mu zależy.
Stojąc tu, w tym małym pokoju patrząc na Sergio… już wiedziała, z kim chce przeżyć swoją wielką miłość. To on był osobą, która przez ten krótki czas stała się jej całym światem.
Trzema szybkimi krokami zbliżyła się do niego i zwróciła ku sobie.
Gdy tylko na nią spojrzał, stanęła na palcach i pocałowała go. Mężczyzna wahał się chwilę, po czym objął dziewczynę mocniej. Po chwili odsunęli się od siebie. Agata patrzyła na niego z szelmowskim uśmiechem.
- Ja również od dawana chciałam to zrobić. – rzekła i mrugnęła do niego. Następnie sama odwróciła się jakby chciała odejść, ale powstrzymał ją.
- Aga, ty dalej nie rozumiesz! Przyznaję, dałem się ponieść emocjom, ale to nie zmienia faktu, że jestem od ciebie straszy i do tego…
- Stop! – rzekła i gestem powstrzymała go przed dalszym mówieniem.
- Ujmę to tak: Ja kocham ciebie, a ty mnie, czego ”Ty” tu nie rozumiesz? Bo nie łapię? – Sergio patrzył się na nią, jakby była wyjątkowo trudnym i upartym dzieckiem. Westchnął.
- To niedopuszczalne, żeby nauczyciel i… - dziewczyna i tym razem nie dała mu skończyć.
- Przez kogo? – spytała po prostu, mężczyzna był zbity z tropu.
- Co?
- Pytam, przez kogo jest to uważane za ”Niedopuszczalne” jak to ująłeś.- rzekła, nie doczekawszy się odpowiedzi z jego strony kontynuowała.
- Przez ciebie? Mnie? Jakiś obcych ludzi, którzy nawet nie wiedzą jak masz na imię? A może te sąsiadki z naprzeciwka, które zawsze się na wszystkich krzywo patrzą? Naprawdę przejmujesz się co oni sobie pomyślą? Zdanie tych ludzi jest dla ciebie na tyle ważne, że zrezygnujesz z naszej znajomości i znajdziesz kogoś nowego, bardziej ”Dopuszczalnego”? Czy tak mam to rozumieć? – ostatnie zdanie rzekła ze smutkiem w głosie i niepewnie spojrzała mu w oczy.
Mężczyzna nie mógł dłużej chamowaci swoich uczuć. Wziął ją w ramiona i mocno przytulił.
- Czy zawsze musisz mieć ostatnie słowo, księżniczko? – Aga zaśmiała się na jego słowa i jeszcze bardziej wtuliła.
- Powinnaś mnie zostawić i znaleźć sobie kogoś lepszego niż ja. Starego nauczyciela z marną pensją…
- A lubisz może Red Day? – był nieco zaskoczony jej nagłym pytaniem, ale odpowiedział.
- Tak, a co? – uśmiechnęła się.
- Więc uwierz mi, że nie jesteś, aż tak stary. – spojrzał na nią.
- Chyba nie powinienem pytać…
- Racja, nie powinieneś. – rzekła zbliżając się o krok tak, że nie dzieliły ich nawet centymetry.
- Zresztą… Po co marnować czas na wyjaśnienia, skoro możemy spędzić go w ten sposób. – powiedział i pocałował ją.
- Co tu się dzieje?! – usłyszeli i w jednej chwili odskoczyli od siebie jak oparzeni. Agata nie mogła uwierzyć w swój pech.
Stał bowiem przed nią cały czerwony na twarzy i wściekły Krzysztof. Mężczyzna wpatrywał się intensywnie w Sergio i wyglądał, jakby chciał go rozszarpać.
Chcąc załagodzić sytuację, Agata wysunęła się naprzód.
- Krzysztof… to nie tak, wytłumaczę…
- Milcz młoda damo! Z tobą porozmawiam za chwilę. – rzekł nawet na nią nie patrząc. Całą uwagę skupił na Sergio, który wyraźnie nie wiedział, co ze sobą zrobić.
- Ja… - próbował się odezwać, ale Krzysztof nie dał mu dojść do słowa.
- Ja i Arata zaufaliśmy ci! Wpuściliśmy do domu i traktowaliśmy jak przyjaciela, a ty podstępnie omotałeś naszą Agatkę?! Toż to jeszcze dziecko! Natychmiast wynoś się z mojego domu zwyrodnialcu!
Wykrzyknął i wskazał na drzwi ledwo nad sobą panując. Nie widząc innego wyjścia Sergio zebrał swoje rzeczy i posyłając Agacie jedynie pełne smutku spojrzenie, wyszedł.
Gdy tylko zniknął, Krzysztof odetchnął kilka razy dla uspokojenia i z zaniepokojoną miną odwrócił się w stronę Agaty, która zbyt zaskoczona całą sytuacją, stała i milczała jak zaklęta.
- Nic ci się nie stało? Zrobił ci coś? Obiecuję, że ten człowiek nigdy więcej nie przekroczy progu tego domu i zapłaci za swoje czyny! – rzekł z całą stanowczością. Dziewczyna patrzyła na niego wciąż zdumiona tym, co się przed chwilą stało. W jednej chwili całuje się z Sergio i wyznaje mu miłość, a w drugiej jest brana za ofiarę gwałtu i przepytywana. Jak do tego doszło?
Musi wyjaśnić tą sytuację i to zaraz!
- Krzysztof… - zaczęła najłagodniej jak tylko umiała, zważywszy targające nią emocje i pragnienie, by od razu pobiec za Sergio.
- Sergio nic mi nie zrobił. Wiem, że to może dla ciebie dziwnie wyglądać, ale znamy się nieco dłużej niż…
- Chcesz mi powiedzieć, że już wcześniej się do ciebie dobierał?! Zabiję typa! – krzyknął i już miał za nim pobiec, ale dziewczyna powstrzymała go.
- Uspokój się i posłuchaj przez chwilę! – wykrzyknęła i to sprawiło, że w momencie się uspokoił i znów patrzył na nią z niepokojem.
- Ja go kocham! – krzyknęła, a Krzysztofowi opadła szczęka ze zdziwienia.
- Ty co?
- Kocham go… i on też mnie kocha. Chcemy…
- On kompletnie namieszał ci w głowie! – przerwał jej.
- Agatko… Sergio to stary chłop! Jesteś piękną, młodą dziewczyną, dlatego się tobą zainteresował, ale
nie możesz ślepo wierzyć w każde jego słowo! Nie pozwolę by cię wykorzystał, a potem porzucił!
- On mnie nie porzuci! Dlaczego nie możesz zrozumieć, że to miłość?!
- Dopiero co twierdziłaś, że kochasz tego swojego chłopaka z którym jesteś w ciąży i gdzie on teraz jest? – to stwierdzenie uciszyło na chwilę Agatę. Tymczasem mężczyzna kontynuował.
- Jesteś jeszcze młoda i wiem, że w twoim wieku wydaje ci się, że pozjadałaś wszystkie rozumy, ale życie nie zawsze jest tak kolorowe, jak opisują to filmy i ksiązki. Jeszcze wiele razy się zakochasz, a potem zmienisz zdanie, zanim znajdziesz tego odpowiedniego, uwierz mi. – powiedział i odwrócił się by wyjść.
- Ja tymczasem zajmę się sprawą Sergio. Nie pozwolę, by jeszcze kogoś skrzywdził. – dziewczyna patrzyła jak kieruje się do drzwi, a w jej żyłach krew zapłonęła niczym ogień.
- Jakim prawem wtrącasz się w moje sprawy?! – krzyknęła, czym wprawiła go w osłupienie.
- Jak śmiesz oceniać Sergio i to co do niego czuję, bądź nie! Nie jestem jakimś nic nie rozumiejącym dzieckiem! – krzyczała, Krzysztof spróbował ją uspokoić, ale nie pozwoliła mu.
- I dla twojej wiadomości, nie jesteś moim ojcem i nie będziesz mi mówić, co mam robić!
Wrzasnęła i zanim zdążył zareagować, wybiegła z domu.
Nie mogąc znaleźć Sergio i nie wiedząc co ze sobą zrobić, udała się do jedynego miejsca, w którym mogła znaleźć ukojenie.
Pobiegła prosto do kawiarni Avril.
Gdy tylko przekroczyła próg, blondynka z uśmiechem obróciła się do niej. Widząc jednak jej smutek i łzy na policzkach, jej twarz przyjęła zaniepokojony wyraz.
Odwróciła się do klientów.
- Przykro mi, zamykamy! – ludzie w kolejce patrzyli się na nią zdumieni.
- Co? Ale powinno być otwarte jeszcze dwie godziny! – krzyknęła jedna kobieta.
- W dodatku ja wciąż nie otrzymałam swojego zamówienia, za które zapłaciłam! – poparła ją druga. Avril w najmniejszym stopniu nie przejęła się ich żalami. Bez słowa wyjęła z kasy pieniądze i podała najgłośniej krzyczącej kobiecie. Następnie ze słodkim uśmiechem, ale wyraźnym jadem w głosie, odezwała się.
- To pani pieniądze, a teraz wynocha! – wskazała drzwi, oburzona kobieta, a z nią reszta klientów wyszła.
- Nie zapomnijcie wpaść jutro! – zawołała za nimi i zamknęła drzwi. Następnie udała się w stronę Agaty.
Dziewczyna spojrzała na nią skruszona.
- Nie będziesz mieć z tego powodu problemów? – blondynka machnęła ręką.
- Wrócą, zawsze to robią. – tu uśmiechnęła się.
- Zresztą, nie mają wyjścia, to najlepsza kawiarnia w okolicy! – Aga uśmiechnęła się lekko, ale szybko znów posmutniała.
- No, to jaki jest twój problem? – spytała Avril widząc jej minę. Aga nie mogła się dłużej pohamować i rozpłakała się.
- Mam siedemnaste lat, jestem w ciąży, ojcem dziecka jest idiota, nowy chłopak okazał się być moim nauczycielem, Krzysztof nas nakrył nazwał go zwyrodnialcem i wyrzucił. Na dodatek chce z tym pójść na policję, a ja zamiast pomóc, tylko pogorszyłam sprawę i zachowując się jak rozpieszczony bachor uciekłam z domu. – powiedziała prawie, że na jednym wdechu. Avril gwizdnęła cicho.
- Wiesz co? Coś mi się wydaje, że to opowieść na nieco dłużej, zrobię sobie coś do picia.
- Idziesz po kawę? – spytała Agata, na co blondynka parsknęła śmiechem.
- O nie. Idę sobie zrobić drinka, bo coś mi się wydaje, że ciężko będzie mi to wszystko przyjąć na trzeźwo.
Godzinę później, Agata siedziała wyraźnie zawstydzona i starała się unikać wzroku Avril jak tylko mogła.
Przez cały ten czas blondynka uważnie słuchała jej opowieści i nie przerywała. Aga naprawdę poczuła się lepiej, że w końcu może się komuś wyżalić i opowiedzieć o swoich problemach.
Jednakże, mimo ulgi, którą poczuła po opowiedzeniu swojej historii, teraz czuła się nieco niepewnie.
Czy po tym co właśnie wyznała, dziewczyna będzie jeszcze chciała się z nią zadawać?
A może uzna, że Aga chciała ją oszukać i ich dopiero co rozwijająca się przyjaźń przepadnie?
Brakowałoby jej przychodzenia do kawiarni i tych niezliczonych rozmów, jakie prowadziły każdego dnia.
Czy ma to stracić bezpowrotnie?
Tymczasem Avril upiła łyk swojego napoju i westchnęła ciężko. Ostatecznie wybrała sok pomarańczowy z lodem, gdyż uznała, że szkoda by było zaraz po wysłuchaniu opowieści Agi zasnąć, a rano obudzić się i nic nie pamiętać.
W tej chwili Aga nie miałaby nic przeciwko temu, by Avril wszystko zapomniała. Mimo to wiedziała, że lepiej, aby przyjaciółka znała prawdę, nie chciałaby przechodzić tej rozmowy i niepewności jeszcze raz, za kilka miesięcy, gdy dla wszystkich stanie się jasne, dlaczego przybyła do Widenburga…
W końcu, po pełnej napięcia ciszy, Avril wstała i biorąc klucze ze stołu ruszyła w kierunku drzwi wyjściowych. Przez krótką chwilę, Aga pomyślała, że Avril otworzy jej drzwi, każe wyjść i nie wracać. Jednak, gdy dziewczyna obróciła się w jej stronę, na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Co tak siedzisz? Wstawaj i wracamy do domu. – uczucie ulgi, które poczuła na wieść, że przyjaciółka nie jest na nią zła, szybko zastąpił strach. Jak to wrócić? Do domu Araty i Krzysztofa?
Przecież po tym, jak nakrzyczała na tego drugiego, zapewne nie będą chcieli jej już nigdy więcej widzieć! Jakby odczytując jej myśli, Avril przewróciła oczami.
- Daj spokój Aga. Jestem pewna, że nie są na ciebie źli.
- Skąd możesz to wiedzieć? – spytała, niezbyt przekonana co do prawdziwości jej słów. Avril posłała jej spojrzenie w stylu „Czy to nieoczywiste?” ale postanowiła odpowiedzieć na pytanie.
- Naprawdę myślisz, że ktoś kto był gotów nasłać policję na swojego przyjaciela z pracy, po to by cię chronić, teraz cię nienawidzi i chce abyś wyjechała tylko dlatego, że w złości powiedziałaś parę słów za dużo? – spojrzała na nią z politowaniem, a Aga przyznała jej w duchu rację. Krzysztof na pewno nie zrobiłby czegoś takiego dla kogoś, na kim mu nie zależy. Wciąż jednak nie ruszyła się z miejsca. Było jej po prostu wstyd.
Krzysztof okazał jej tyle dobroci, choć wcale nie musiał, a ona jak mu się odwdzięcza?
Wplątuje się w romans z jego przyjacielem, co ich obu stawia w dość trudnym położeniu, a potem ucieka z domu, gdy ten stara się ją chronić…
Jak miała mu teraz spojrzeć w oczy?
Nagle poczuła dłoń na ramieniu. Ze zdziwieniem obróciła się i ujrzała parę błękitnych oczu, patrzących na nią wyczekująco.
- Aga, oni cię na pewno teraz szukają. Chcesz, aby martwili się jeszcze dłużej? – nie chciała, energicznie wstała od baru i ruszyła w kierunku drzwi.
Zatrzymała się jednak, gdy usłyszała za sobą tupot stóp.
- Idziesz ze mną? – spytała zdziwiona, obracając się w kierunku blondynki. W odpowiedzi, dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Pewnie, że tak! Przecież nie puszczę takiej małolaty jak ty, samej po ciemku! – Aga pokręciła głową.
- Będziesz mi teraz wypominać mój wiek, prawda? – Avril uśmiechnęła się.
- Wiadomo! Wiesz jakie to fajne uczucie w końcu nie być najmłodsza? Mam dwóch starszych braci i trzy siostry. Na dodatek w klubie też wszyscy są starsi! – rzekła naburmuszona i zdziwiona zerknęła na Agatę, która się uśmiechnęła.
- Wielodzietna rodzina, co? Myślę, że dogadałabyś się z moją ciocią Cindy.
. . .
Ledwie przekroczyła próg domu, gdy wyraźnie zdenerwowany Arata wyłonił się z sąsiedniego pokoju. Ponieważ biegł w samych skarpetkach po śliskiej podłodze, nieomal na nią wpadł. Tylko ostrzegawcze „Uważaj!” Avril sprawiło, że w ostatniej chwili wyhamował.
Stał chwilę patrząc się na nią z niedowierzaniem, po czym na jego twarzy odmalował się wyraz ulgi.
- Agata! – wykrzyknął uradowany i uściskał ją.
Lecz już po chwili, zmarszczył brwi zdenerwowany.
- Gdzieś ty była! Krzysztof nadal biega po okolicy próbując cię znaleźć, a ja zdążyłem obdzwonić już połowę szpitali! – Aga skuliła się pod siłą jego spojrzenia. Z opresji wybawiła ją Avril.
- Była u mnie. – powiedziała wchodząc do pomieszczenia. Widząc ją Arata nieco się uspokoił, ale widać było, że wciąż jest zły.
- Dzięki, że ją odprowadziłaś.
- Nie ma sprawy. – Agata patrzyła na ich zdziwiona.
- To wy się znacie? – spojrzeli na nią.
- No pewnie, przecież ja też pożyczam książki z tej biblioteki, zapomniałaś?
- Racja. – rzekła dziewczyna i zapadła cisza. W końcu Avril poruszyła się i odchrząknęła, by zwrócić na siebie uwagę.
- To ja już pójdę. Do zobaczenia w kawiarni Aga! – już miała ruszyć do drzwi, ale czarnowłosa powstrzymała ją.
- Musisz już iść? – powiedziała i zerkając z ukosa na Aratę, rzuciła jej błagalne spojrzenie. Blondynka tylko się uśmiechnęła.
- Wybacz, ale tą rozmowę musisz odbyć sama. – następnie pożegnała się z Aratą i wyszła.
Stali chwilę w ciszy niepewni co powiedzieć, po czym mężczyzna ruszył w kierunku kuchni. Przed samym wejściem zatrzymał się jednak i staną przed nią.
- Pewnie jesteś głodna w końcu nie jadłaś obiadu. – dziewczyna spojrzała na niego niepewnie i ze zdziwieniem ujrzała uśmiech na jego twarzy.
- Co prawda Krzysztof twierdzi, że najlepiej abyś jadła same sałatki, ale myślę, że ten jeden raz możemy zrobić wyjątek.
Dziesięć minut później siedzieli przy stole i jedli wspólnie przygotowane tosty. Dopóki nie zaczęła jeść, dziewczyna nawet nie przypuszczała, że jest, aż tak głodna. Razem z Aratą szybko rozprawili się z talerzykiem kanapek, po czym zadowoleni zaczęli popijać herbatę.
W pewnej chwili Agata poczuła, że mężczyzna przygląda się jej. Uniosła wzrok i spojrzała nań pytająco. Widząc to Arata westchnął.
- Wiesz… Do tej pory nie wierzyłem Krzysztofowi, ale naprawdę ją przypominasz. – Agata przechyliła głowę na bok, zdziwiona.
- Kogo? – Arata patrzył na nią chwilę, jakby zastanawiając się czy zdradzić jej tą tajemnicę, ale w końcu rzekł.
- Córkę Krzysztofa. – dziewczyna zakrztusiła się herbatą. Odkaszlnęła i skierowała spojrzenie na mężczyznę.
- Krzysztof ma córkę?! – wykrztusiła, lecz ze zdumieniem ujrzała smutek w oczach Araty.
- Tak, miał córkę. – gdy sens wypowiadanych przez niego słów dotarł do Agaty, dziewczyna spuściła wzrok.
- To znaczy, że…
- Gdyby żyła, pewnie byłaby już po studiach i miała dobrze płatną pracę. Może nawet męża i dzieci? – rzekł, jakby zamyślony.
- Ale jak to możliwe? To znaczy… myślałam, że Krzysztof jest gejem. – Arata znów na nią spojrzał i zastanowił się chwilę.
- Bo jest.
- Ale…
- Daj mi skończyć, a wszystkiego się dowiesz. – rzekł nieco poirytowany, a dziewczyna natychmiast zamilkła. Upewniwszy się, że nie będzie mu przerywać, podjął opowieść.
. . .
To było jakoś w liceum. Widzisz, Krzysztof nie od początku był przekonany do związku z mężczyzną. Wiedział, że na takich ludzi, często patrzy się inaczej. Mimo to spróbował, jednak związek jego i Marcina się rozpadł.
Pomyślał wtedy, że może to nie jest zły pomysł, aby związać się z kobietą? Może wtedy znajdzie szczęście?
Dlatego gdy pojawiła się dziewczyna, która najwyraźniej go lubiła, postanowił spróbować.
Zostali parą i tak dalej…
Po jakimś czasie okazało się, że dziewczyna jest w ciąży.
Stało się to akurat wtedy, gdy Krzysztof zdał sobie sprawę, że jej nie kocha.
Oczywiście, nie miał zamiaru zostawić jej samej z dzieckiem.
Rodzice dziewczyny bardzo na nich naciskali, dlatego wkrótce wzięli ślub, mimo że ani on, ani ona, nie byli przekonani do tego pomysłu.
Minęło jakieś siedem lat. Krzysztofowi urodziła się córka, nadali jej imię Siobhan.
Wyrosła na mądrą i śliczną dziewczynkę. Kochał ją nad życie.
Lecz był to również czas, gdy jego małżeństwo dobiegło końca. Krzysztof nie czuł się szczęśliwy, a i jego żona Moira z każdym dniem czuła się coraz bardziej jak zamknięta w klatce. Gdy Krzysztof odkrył, że kobieta ma kochanka uznał, że to czas na ich pożegnanie.
Po co ciągnąć coś, co wyraźnie nie ma sensu?
Oboje zgodzili się, że rozwód to najlepsze wyjście. Mała Siobhan bardzo to przeżyła, ale i ona wiedziała, że małżeństwo jej rodziców nie ma racji bytu. Codzienne kłótnie i żale…
Nie czułaby się dobrze żyć dalej w takim domu.
Moira wyszła za mąż po raz drugi i urodziła kolejną córkę, zaczęła układać swoje życie na nowo. Krzysztof cieszył się, że jest szczęśliwa. Ich małżeństwo nie było udane, ale nigdy nie życzył jej źle.
Sam jednak również pragnął znaleźć szczęście.
Kilka lat później…
Poznał mnie. – mężczyzna przerwał na chwilę swą opowieść, a Aga w mig zrozumiała, że targają nim silne emocje. Przeczuwała, że ta historia nie skończyła się szczęśliwie… Miała nawet zaproponować, że nie musi kończyć, ale on, podobnie jak ona wcześniej przy Avril, wyraźnie czuł potrzebę, by w końcu komuś opowiedzieć tę historię.
- Jak mówiłem. Poznałem Krzysztofa, a jakiś czas później zostaliśmy parą.
Początkowo wydawało się, że córka Krzysztofa nie ma nic przeciwko temu. Obaj odetchnęliśmy z ulgą i cieszyliśmy się życiem.
Po jakimś roku zauważyłem, że coś się zmieniło…
Siobhan, nie odwiedzała nas już tak często jak kiedyś. Nasze zwykle przyjacielskie rozmowy, zastąpiły jej milczenie, za każdym razem patrzyła na mnie, jakbym zrobił jej wielką krzywdę, a przecież zawsze starałem się być przyjazny.
Krzysztof również to zauważył… i wtedy stało się najgorsze.
Pewnego dnia, Siobhan wyraźnie niewytrzymała. Naskoczyła na mnie i zaczęła obrażać.
Krzyczała, że zniszczyłem jej życie. Mówiła, że to przeze mnie jej ojciec został gejem i teraz wszyscy w szkole ją przezywają i nienawidzą.
Byłem zszokowany, nie wiedziałem co powiedzieć.
Krzysztof wrócił akurat po coś do domu i wszystko słyszał. Stanął w mojej obronie.
Jego córka nie mogła pojąć, dlaczego ojciec nagle na nią krzyczy. Przecież, to co mówiła jest prawdą.
W końcu pod wpływem emocji krzyknęła słowa, których nigdy nie zapomnę.
- Skoro wolisz jego ode mnie, to nie jesteś moim ojcem i nie będziesz mi mówić, co mam robić! – Aga wzdrygnęła się słysząc te słowa. Czyż nie to powiedziała Krzysztofowi, wychodząc z domu i uciekając do Avril? Teraz poczuła się jeszcze gorzej, niż przedtem.
Tymczasem Arata mówił dalej.
- Krzysztof był załamany. Mówiłem mu, aby się nie martwił, że jej przejdzie.
Przecież nastolatki często mówią co im ślina na język przyniesie, a potem tego żałują.
Godzinę później, zadzwonił telefon…
Siobhan nie uważała i wpadła pod samochód. Nie udało się jej uratować. – w pokoju zapadła cisza.
- To moja wina. Gdybym kazał mu za nią pobiec… gdybym nie próbował go uspokajać, wtedy by… - Aga położyła mu dłoń na ramieniu. Mężczyzna spojrzał na nią.
- Arata, to nie była twoja wina. Nie mogłeś wiedzieć co się stanie. – pokiwał głową.
- Wiem to. Moja głowa to wie, ale w sercu… - zamilkł.
Aga spojrzała na niego ze współczuciem po czym wstała i przytuliła. To była jedyna rzecz, jaką mogła w tej chwili zrobić, a Arata był jej wdzięczny, że z nim została.
W końcu po latach, poczuł się wolny.
Pół godziny później, do domu wszedł Krzysztof. Było późno dlatego myślał, że wszyscy już śpią. Gdy Arata zadzwonił do niego, że Agatka wróciła do domu, poczuł wręcz niewyobrażalną ulgę. Prawie że biegł, by jak najszybciej zobaczyć ją całą i zdrową. Gdy jednak już dotarł do celu, zaczął się zastanawiać. Jak teraz będą żyli pod jednym dachem? Czy Agata będzie chciała wrócić do domu?
Z westchnieniem odwiesił kurtkę na wieszak i już miał iść do pokoju, gdy zobaczył stojącą przed nim niepewnie postać.
- Agatko, nie śpisz jeszcze? – dziewczyna pokręciła głową.
- Czekałam na ciebie. – mężczyzna spiął się natychmiast. Czy właśnie teraz chce mu powiedzieć, że rano wyjeżdża? Czy tak będzie wyglądać ich pożegnanie? Spuścił wzrok i poczuł, jak do oczu napływają mu łzy.
Jedną córkę już stracił… Czy teraz ma stracić i ją?
Nagle poczuł, że go przytula, zdziwiony spojrzał na nią.
- Przepraszam. – szepnęła po prostu, Krzysztof objął ją mocniej i poczuł jak po policzkach płyną mu łzy, ale radości.
- Ja ciebie też. – rzekł.
Potem jeszcze długo siedzieli i rozmawiali.
Trwali tak, póki nie nastał świt.
Minęło parę miesięcy. Życie Agatki wróciło do normy.
Choć może niezupełnie…
Teraz wszyscy jej przyjaciele wiedzieli o ciąży. Nie było mowy, by Avril zachowała tak ważną wiadomość tylko dla siebie.
Już następnego dnia, do jej domu przybyła cała ekipa z prezentami dla dziecka.
To było miłe… ale równocześnie irytujące.
Głównie z uwagi na fakt, że teraz wszystkie dziewczyny z klubu pilnowały teraz Agę, by nie jadła nieodpowiednich rzeczy.
Natomiast chłopaki na każdym kroku traktowali ją, jakby była ze szkła i mogła zrobić sobie krzywdę, niosąc nawet niewielką torebkę. Dlatego wszędzie jej towarzyszyli i pomagali nosić ciężkie pakunki.
Aga była im wdzięczna za ich troskę, ale czasem miała dość tego, że traktują ją jak niepełnosprawną. Czuła się również głupio, gdy w autobusach jej „Ochroniarze” informowali wszystkich, że jest w ciąży i prosili, by ktoś ustąpił jej miejsca. Nie lubiła tych krzywych spojrzeń ludzi.
Choć trzeba przyznać, że żaden z jej przyjaciół, nigdy nie pozwolił nikomu źle się o niej wyrażać.
Natomiast Avril, skutecznie potrafiła uciszyć wszystkich niemiłych dla niej ludzi swoim morderczym spojrzeniem.
Najbardziej opiekuńczy z nich wszystkich, okazał się być jednak Sergio.
Razem z Krzysztofem, doszli w końcu do porozumienia. Agata jest za młoda, by pokazywać się z nim publicznie jako para, zwłaszcza, że jest jej nauczycielem.
Jednakże, ani on ani Arata, nie staną na drodze ich szczęściu. Jeśli faktycznie się kochają, to mogą być razem.
- Tylko żadnego całowania w moim domu! – rzekł Krzysztof podczas ich poważnej rozmowy.
Jednak gdy tylko poszedł zrobić herbatę, Arata nachylił się do nich z uśmiechem.
- Przynajmniej nie wtedy gdy patrzy.
- Mówiłeś coś? – Krzysztof zmaterializował się tuż przy nim.
- Oczywiście, że nie. – odparł mężczyzna z miną niewiniątka.
Sergio był bardzo opiekuńczy w stosunku do przyszłej młodej mamy. Ciągle ją pytał czy czegoś nie potrzebuje lub czy nie jest zmęczona, nawet jeśli wyszli tylko na dziesięciominutowy spacer.
Agata bardzo się cieszyła, że nie jest na nią zły i nie traktuje jakoś inaczej. Bardzo się bała, że mimo wszystko, gdy jej brzuszek stanie się widoczny, Sergio uzna, że nie chce się wiązać z dziewczyną, która ma mieć dziecko z innym…
Tymczasem miała wrażenie, jakby kochał ją nawet bardziej niż przedtem.
Pewnego dnia, gdy odprowadził ją pod dom po ich wspólnie spędzonym dniu nad jeziorem. Stał nieco stremowany, wyraźnie chcąc ją o coś spytać. Agata zastanawiała się, co mu może chodzić po głowie.
Po chwili mężczyzna podjął decyzję i spojrzał na nią hardo.
- Czy… czy mógłbym dotknąć? – dziewczyna patrzyła na niego nic nie rozumiejącym wzrokiem. Mężczyzna widząc to, gestem wskazał na jej brzuch.
- Ach… Masz na myśli dziecko? Tak, możesz. – rzekła, lecz czuła się trochę niepewnie. „Czy tak nie powinny się zachowywać pary, które wspólnie oczekują narodzin swojego dziecka?” Myślała.
Tymczasem, Sergio pochylił się i dotknął jej brzucha. W tym momencie Aga poczuła jak dziecko się poruszyło, a mężczyzna uśmiechnął się.
- Czuję! – rzekł podekscytowany i spojrzał na nią wesoło.
- Musi cię lubić. – powiedziała i odwzajemniła uśmiech. Nagle jednak dziewczyna poczuła jakby… smutek?
- Czy coś się stało? – usłyszała pełen troski głos Sergio. Pokręciła głową chcąc odgonić nieprzyjemne myśli i spojrzała na niego.
- Nie, to tylko… hormony. Wiesz jak to jest z kobietami w ciąży, te ciągłe zmiany nastroju. – rzekła lekkim tonem. Sergio czuł, że to nie hormony są powodem jej smutku, ale nie pytał. Uznał, że powie mu w odpowiednim czasie.
Tymczasem cała sytuację widzieli Arata i Krzysztof, którzy właśnie wyłonili się z domu.
Agata przywitała się z nimi, po czym poszła się położyć mówiąc, że jest zmęczona.
Mężczyźni spojrzeli na siebie. Arata widząc minę ukochanego westchnął, już wiedział co ten powie.
- Jesteś pewny, Krzysztof? – spytał, drugi z mężczyzn spokojnie odwzajemnił jego spojrzenie.
- Tak. Zresztą… ty myślisz podobnie, prawda? – Arata wciąż nie mógł się nadziwić, jak to się dzieje, że jego partner zawsze wie co mu chodzi po głowie. Tym razem jednak, faktycznie obaj byli zgodni co do tej jednej kwestii. Mimo to, wolał się upewnić.
- Bardzo pragnąłeś tego dziecka. – Krzysztof w zamyśleniu pokiwał głową.
- To prawda, ale przez ten czas zrozumiałem jedną rzecz. – Arata patrzył na niego wyczekująco.
- Agatka do nas przybyła, ponieważ chciałem po raz kolejny zostać ojcem i tak się stało. - czarnoskóry mężczyzna spojrzał w kierunku okna pokoju Agatki po czym rzekł.
- A teraz będę szczęśliwy jeśli będę mógł patrzeć jak dorasta moja wnuczka, pod okiem swojej kochającej mamy.
Całą okolicę osnuł mrok. Było już po dziesiątej i wszyscy spali. Jedynie Agata nie mogła zasnąć. Obracała się to na jeden bok to na drugi, ale wciąż nie mogła znaleźć odpowiedniej pozycji do spania.
Starała się oczyścić umysł ze wszystkich nieprzyjemnych myśli, ale nie mogła. Nie potrafiła przestać myśleć o tym, co się z nią stanie po urodzeniu dziecka.
Do tej pory nie zastanawiała się nad tym. Ciągle myślała, że przecież ma dużo czasu… ale teraz jej czas się powoli kończył.
Dopiero dziś, gdy Sergio dotknął jej brzucha, a dziecko poruszyło się zdała sobie sprawę, że niedługo jej tu nie będzie.
Dzieckiem zajmą się Arata i Krzysztof, a ona wróci do Oazy Zdrój. Jej życie znów zacznie biec swoim zwykłym torem.
Fałszywi przyjaciele, kłócące się siostry, samotność w domu…
Nie chciała tego. Nie chciała wracać, nie chciała słuchać ciągłych żalów i kłótni, nie chciała znów być całkiem sama…
To, co jednak najbardziej ją dręczyło, to owo dziwne uczucie, którego doznała, gdy Sergio gładził ją po brzuchu i uśmiechał się czując kopanie dziecka.
Czuła się… szczęśliwa. Zupełnie jakby naprawdę była mamą, czekającą na pojawienie się jej maleństwa.
Poczuła… że wcale nie chce go oddawać.
Jak jednak miała powiedzieć Aracie i Krzysztofowi, że nie odda im dziecka?
A nawet jeśli się zgodzą, to czy decyzja o jego zatrzymaniu jest dobra? Czy poradziłaby sobie w roli mamy?
Czy Sergio zaakceptowałby jej wybór? Co by zrobiła, gdyby nagle ją zostawił?
Nie wiedziała co zrobić. Znów poczuła się mała, słaba i przerażona. Dokładnie jak wtedy, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży.
Co powinna zrobić?
Gwałtownym ruchem wstała z łóżka.
Spakowała wszystkie potrzebne jej rzeczy jak pieniądze i ubrania, po czym napisała list.
Zostawiła go na stoliku nocnym i tak, jak dawno temu jej babcia Snow White.
Wyszła z domu i ruszyła przed siebie.
Siedząc w pociągu i zmierzając do celu swojej podróży, nie wiedziała czy dobrze robi, ale musiała wrócić.
Musiała zrobić to, co powinna zrobić już dawno temu.
Musiała powiedzieć Kacprowi, że zostanie ojcem.
KONIEC ODCINKA 24
Ciąg dalszy nastąpi...
PS. Chciałam jeszcze tylko dodać, że w najbliższym czasie odcinki mogą się nie pojawiać zbyt często.
Jest to związane z moim wyjazdem i czymś specjalnym nad czym pracuję
W każdym razie nie ma zamiaru porzucić pisania relacji, gdyby ktoś się martwił, że nie ma nowych odcinków
Dziękuję za uwagę