Pamiętniki Łabędzi

Awatar użytkownika
Bearyllium
Posty: 33
Rejestracja: 04 mar 2016, 21:10

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Bearyllium » 16 wrz 2016, 13:49

Przeczytałam od razu, gdy wrzuciłaś, ale jak to zwykle ze mną bywa, nie chciało mi się komentować od razu. Wybacz, już nadrabiam. :x

---

Swoje zdanie na temat relacji o szmacie Agacie wyraziłam już wcześniej, więc przejdę do aktualnej relacji.

Reakcja Łucji wydaje mi się zbyt drastyczna, nagła i nieuzasadniona, bo nawet nie zechciała wyjaśnić całej sytuacji z Ignacym. Z drugiej strony, Agatka mogła odrobinę pomyśleć zanim wszystko zepsuła swoją głupotą.
Ignaś to straszna sierota, choć jak na warunki jakie panowały u niego w domu to można to jakoś wytłumaczyć. Fajnie, że ze wszystkich sił starał się odzyskać ukochaną.
Brat Łucji to chyba największy, stworzony w TS4 oblech, jakiego do tej pory widziałam. xD
Matka Ignacego to paskudna raszpla, wcale mi jej nie szkoda, ale ten zwrot akcji na końcu bardzo mi się spodobał.
Robi się ciekawiej (i przynajmniej na razie nie ma wątku Agatki x3)...
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 16 wrz 2016, 14:08

Em… w Gniazdku Mysikrólików są dziwniejsze relacje rodzinne! xD
Ej, co to miało znaczyć? :rotfl:

Kacperek to totalny idiota, a jego nadopiekuńcza mamuśka skrzętnie wykorzystuje ten fakt, by nim manipulować wedle własnego uznania. <_< Oby znalazła mu jakąś zaradną żonę, bo inaczej po jej śmierci marnie widzę przyszłość firmy. soft9
Agata jest taka głupia... :angry: Sergio na pewno nie miałby nic przeciwko wspólnemu wychowywaniu dziecka Kacpra, odniosłam wręcz wrażenie, że bardzo by tego chciał, tylko boi się wyjść z inicjatywą. Potem zrobiliby sobie drugie i wszyscy byliby zadowoleni, ale nieee, Agatka wie lepiej i będzie decydować za niego. -.- Nawet nie spytała go o zdanie.
pomyślałam, że jeśli się dowie, to niejako przejmie też część obowiązków na siebie jako ojciec. Gdyby się dowiedział, to może… Może mogłabym zatrzymać dziecko? Może wtedy Sergio zgodziłby się na ten układ i mnie nie zostawił? Może pozwoliliby mi zostać tam, gdzie moje miejsce…
:wall: Co za kretynka, przecież nikt jej stamtąd nie wyrzuca! Skąd jej w ogóle przyszło do głowy, że Sergio ją zostawi, jeśli zatrzyma dziecko?! Aaaargh, proszę, pozbądź się jej. :ryczy:
Brawo, Ignacy, wreszcie jakiś głos rozsądku (pewnie Agatka i tak go nie posłucha, bo jest głupia (pisałam to już? Dla pewności jeszcze raz: Agatka jest głupia)).
Poród jak zwykle w najlepszym możliwym momencie. :D Zawsze albo w pracy, albo w pociągu, albo gdy simka jest sama w domu...
Ooo, taaak, komplikacje. soft9 Mam nadzieję, że Agatka umrze. Błagam, powiedz, że umarła.
Khanyisile? Jeśli kiedyś doczeka się brata, proponuję nazwać go Nabuchodonozor. :D A tak na poważnie, bardzo ładne imię, tylko przyda się jakiś skrót. ;)
Agata jest... sama wiesz jaka. :P Dlaczego udaje przed wszystkimi, przed Krzysztofem, Aratą, Sergiem, Izą, przyjaciółmi, że ma gdzieś to dziecko i w ogóle jej na nim nie zależy, skoro zależy jej, i to bardzo?! Aaaaaa, nie wytrzymam, gdybym mogła, poszłabym tam i własnoręcznie ją udusiła! >< NIENAWIDZĘ Agaty!!!
Moja maleńka… tak bardzo chciałabym cię zatrzymać. [...] Kocham cię.
:wall: :wall: :wall: Nieee, Agata, Ty kretynko, bierz bachora, chajtnij się z Sergiem (albo nie, wolna miłość i te sprawy, też ok) i zamieszkaj w Windenburgu!
- Wciąż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że powinnaś zostać.
Nie tylko ty. <_<
- Jest możliwość… żebyś została?
Plumbobie miłosierny, wszyscy po kolei namawiają ją, żeby została, ona sama chciałaby zostać, ale nieee, unieszczęśliw wszystkich, wróć do zapyziałej Oazy, do swojej patologicznej rodziny, w której nikogo poza Izą nie obchodzisz. :no:
Agatka chyba faktycznie nie wie, co to znaczy kochać, skoro lekką ręką wysłała Sergia do Champs Les Sims. soft9 Jakby chciała się go pozbyć.

Zastanawiam się, czemu Ignacy tak się przejął, gdy Łucja napisała, że "już wie". Coś przed nią ukrywał? Bo nie wierzę, że domyślił się, ze chodzi o Agatkę. :P
Ahaaa, chodzi o tę dawną znajomość z czasów dzieciństwa! :D Dobrze, że wszystko sobie wyjaśnili.
Hahaha, TO jest Bogusław? 8D To dlatego Łucja jest taka ładna, wszystkie kiepskie geny zostały zużyte na jej brata. soft1
Helena Landgraab zabiła naszą mamę.
Cooo?! :O Wow, to było zaskakujące. Cała ta rodzina to niezła patologia, chów wsobny robi swoje. :D
Ktoś naopowiadał ci bajek, a ty jak zwykle w nie uwierzyłeś! Gdybyś był chociaż trochę podobny do brata…
... wierzyłbyś tylko w bajki, które opowiada ci mamusia. :P
O, czyli Helena ma jednak jakieś ludzkie uczucia? Miłe zaskoczenie.
DUM DUM DUUUM - i to się nazywa zakończenie! :D Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek (pewnie będzie zawierał sporo retrospekcji, zgadłam? xD).
Obrazek

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 20 wrz 2016, 0:10

Dziękuję za wszystkie komentarze :)

Dziś mam dla was specjalny bonus! :D
Pod relacją znajdziecie link do mojej animacji!
Bohaterami animacji są postacie z dzisiejszego odcinka i odnosi się również do dzisiejszych wydarzeń, dlatego najlepiej jeśli najpierw przeczytacie, a potem obejrzycie, ale zrobicie jak chcecie ;)


Lion – Łucja całe życie zawodziła się na ludziach. Jedyną osobą, której faktycznie mogła zaufać był jej brat.
Ignacy był więc pierwszą osobą po bracie, której zaufała i nagle okazało się, że on też ją okłamał.
Dlatego nie chciała się z nim widzieć.
Oczywiście nie było to mądre, bo przecież nie znała Agaty, nie mogła więc wiedzieć czy ta nie skłamała, ale po prostu świadomość i strach, że jednak mógł ją okłamać sprawiły, że właśnie tak się zachowała.

Tak, trochę mu to zajęło ale się skapnął :)
„Gdybym ja usłyszał coś podobnego, będąc w wieku chłopaka na tym zdjęciu, też raczej bym się nie przejął”
No to przynajmniej wiesz, czemu Ignacy również nie płakał ;)
„ale czego spodziewać się po Landgraabie...”
Wydaje mi się, że właśnie w ten sposób myśli Bogusław i dlatego nie lubi Ignasia xD


Lao – Nawet nie wiesz jak bardzo :D


Bearyllium
„Reakcja Łucji wydaje mi się zbyt drastyczna, nagła i nieuzasadniona, bo nawet nie zechciała wyjaśnić całej sytuacji z Ignacym.”
Reakcję Łucji wyjaśniłam w komentarzu do Liona ;)

Co do Agatki, to ona nie wiedziała, że Łucja jest dziewczyną Ignacego, więc trudno, żeby myślała nad konsekwencjami. Mogła tylko zmartwić się, że sprawiła jej przykrość, ale jako, że myślała o Łucji jak o dziewczynie Kacpra, to chciała być z nią szczera. Powiadomić ją, że niejako pakuje się w związek z facetem, który będzie mieć dziecko.
„Ignaś to straszna sierota”
Dlaczego sierota? xD W końcu poszedł i wszystko wyjaśnił.
„Brat Łucji to chyba największy, stworzony w TS4 oblech, jakiego do tej pory widziałam. xD”
xD Nie ja go robiłam. Gra stworzyła jego i mamę Łucji, taki już był xD
„(i przynajmniej na razie nie ma wątku Agatki)”
Wątku Agatki nie będzie przez dłuższy czas, odpręż się xD


Galcia – No co? W końcu to ty masz starszą panią, która wyszła za mąż za byłego córki swojej najlepszej przyjaciółki! xD
„Marnie widzę przyszłość firmy”
Na razie to Kacperek nie ma do firmy żadnych praw :P Hela stara się to zmienić, ale jeszcze nic nie wymodziła xD
Na razie według prawa Landgraabów, odziedziczyć ją może najstarszy blondwłosy potomek, w tym przypadku córka Sławomira – Małgorzata ;)
(Gdyby Sławek nie miał dzieci, to może Hela miałaby większe szanse, ale jako, że reszta rodziny jej nie lubi, a Sławek ma dzieci… no to cóż, ma trochę trudniej ;))

Postanowiłam odpowiedzieć na twoje zarzuty wobec Agatki tym długim wywodem: ;)

Ja jednak wciąż myślę o Agacie jak o nastolatce.
W końcu ona ma dopiero siedemnaście lat, a wszyscy wokół niej nagle zaczęli od niej wymagać podjęcia decyzji w stylu „Zajmij się dzieckiem” „Zadeklaruj czy chcesz być w stałym związku z Sergio”
To jednak trochę dużo jak dla nastoletnie dziewczyny, więc mimo chęci Agata jednak trochę przestraszyła się odpowiedzialności.

Mogła zająć się dzieckiem i nawet zamieszkać z Sergio, tylko co potem?
Agata nigdy nie musiała zajmować się domem. Nigdy nie była w jakimś poważniejszym związku (To co było między nią a Kacprem raczej czyś poważnym nazwać nie można xD)

Do tego pojawia się pytanie: Co gdyby im nie wyszło? W końcu znali się nie cały rok i do tej pory ze sobą nie mieszkali.
Gdyby się np. pokłócili, to Aga zostałaby z dzieckiem sama.
Jasne, mogłaby wtedy wrócić do Krzysztofa i Araty, ale to jednak nie to czego chciała.
Do tego Sergio tylko zmarnowałby czas na tworzenie z nią związku, zamiast znaleźć kogoś z kim naprawdę mógłby być szczęśliwy.

Poza tym, dziecko jednak mogłoby stanowić jakiś problem w jej dalszym życiu.
Krzysztof i Arata by jej pomagali, ale nie byliby rodzicami, więc oznaczałoby to zapewne koniec z imprezami i tak częstymi spotkaniami ze znajomymi.

Tak więc, ja w taki sposób myślę o tym, dlaczego Agata jednak nie została z dzieckiem.
Po prostu trochę przestraszyła się odpowiedzialności.
Uznała, że dla niej to jeszcze nie czas na dzieci i poważne związki. Do tego chciała odbudować relacje z siostrami (A przynajmniej z Izabellą) której naprawdę zależy na Agacie.

Nie mówię, że to była dobra decyzja, ale tak właśnie Agata postanowiła i tak jest ;)

Tak, mówiłaś, że jest głupia xD

Łucja miała też ładniejszego ojca jak widać :D
„Pewnie będzie zawierał sporo retrospekcji, zgadłam?”
No wiesz, tak rzadko robię retrospekcje, że postanowiłam, zrobić ją teraz xD




W dzisiejszym odcinku dowiemy się jak poznali się Chad i Helena oraz jak dwaj bracia wpłynęli na jej życie.

Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Heleny
Nieodwzajemnione uczucie


To było bardzo dawno temu. Chodziłam jeszcze do liceum. Jak już wiesz, ja i twój wujek Sławomir zostaliśmy adoptowani przez Malcolma. Teoretycznie byliśmy Landgraabami, nasz ojciec nosił to nazwisko, gdy był młody.
Potem jednak poznał naszą mamę i zakochał się.

Obrazek

Obrazek

Landgraabowie nigdy nie wybaczyli mu, że zaprzepaścił szansę na pojednanie się z rodem Altów. Widzisz, mój tato miał ożenić się ze spadkobierczynią ich fortuny. To miał być taki symbol pojednania się tych dwóch zwaśnionych rodów. Niestety, gdy mój tato odmówił poślubienia tej dziewczyny, Altowie uznali to za zniewagę i „wojna” między naszymi rodzinami rozgorzała na nowo.

Obrazek

Tato całkowicie zerwał kontakt z Landgraabami i nawet zmienił nazwisko.
Nigdy nie żałował swej decyzji i… byliśmy szczęśliwi.

Obrazek

W każdym razie po wypadku w którym on i mama zginęli, zostaliśmy sami.
Wszyscy Landgraabowie odmówili zajęcia się „Bękartami” jak lubili nas nazywać.

Obrazek

Wszyscy poza Malcolmem.
Zawsze byłam mu wdzięczna za to, że się nami zaopiekował.

Obrazek

Niestety nawet to, że nas adoptował nie zmieniło stosunku reszty rodziny do nas. W ich oczach już na zawsze będziemy wyrzutkami. To wszystko sprawiło, że byliśmy też inaczej postrzegani przez dzieciaki ze szkoły. Sławomir zawsze był otwarty do ludzi. Potrafił znaleźć ciętą ripostę i po prostu był lubiany. Dlatego dzieciaki szybko przestały mu dokuczać, a wręcz zaczęły się z nim przyjaźnić.

Obrazek

Jednakże ja… to już zupełnie inna bajka.
Nieśmiała, cicha… byłam łatwym celem.

Obrazek

Na szczęście szybko znalazłam sobie oddane przyjaciółki, więc po pewnym czasie miałam w nosie co sobie o mnie inni pomyślą.
Mimo to, czasem… czasem czułam się samotna.

Obrazek

Moje koleżanki były ładne, odważne i wszystkie miały chłopaków. Patrząc na nie jak śmieją się i żartują z nimi, jak trzymają się za ręce szepcząc słodkie słówka…
Muszę przyznać, że byłam zazdrosna.

Obrazek

Ja nie tylko nie potrafiłam zwrócić uwagi żadnego chłopaka… mnie nawet żaden nie interesował. Czytałam romanse, oglądałam komedie romantyczne i wciąż nie mogłam zrozumieć „Jak to jest się zakochać?” Próbowałam znaleźć kogoś i po kryjomu wzdychać do niego, ale nie mogłam. Pozostawało mi więc tylko patrzeć na szczęście koleżanek i czekać na lepsze czasy…
O dziwo, one nadeszły.

Obrazek

Obrazek

. . .


Pewnego dnia wracając ze szkoły zobaczyłam pewnego kota.
Był to duży, czarny kocur o bursztynowych oczach, którego nie powstydziłaby się żadna czarownica.

Obrazek

Zwykle mówi się, że te zwierzęta przynoszą komuś pecha. Tym razem jednak, biedne stworzenie najwyraźniej sprowadziło nieszczęście na siebie. Kot wlazł na ulicę, a zza zakrętu wyjechało pomarańczowe auto.

Obrazek

Nagle, jak w zwolnionym tempie widziałam, że pojazd zbliża się do kota. Niewiele myśląc, rzuciłam się do przodu, by chwycić zwierzę i je uratować.

Obrazek

Niestety potknęłam się o coś i zamiast chwycić kota i uciekać, wylądowałam na ulicy.

Obrazek

Auto już prawie mnie dosięgło, gdy w ostatniej chwili ktoś chwycił mnie za rękę i odciągnął.
Kierowca z piskiem opon zahamował, rzucił w moją stronę parę przekleństw i odjechał.

Obrazek

Poczułam, że ktoś ciągnie mnie za rękaw, więc zdezorientowana obróciłam się i spojrzałam na twarz mojego wybawcy. To był wysoki, brązowowłosy chłopak.
Spoglądał na mnie z niepokojem i coś mówił.
- Co? – rzekłam, gdyż oszołomiona nie zrozumiałam, chłopak powtórzył.
- Pytałem, czy nic ci nie jest? – pokręciłam głową.

Obrazek

- Nie, nic mi… - nagle urwałam i wbiłam spojrzenie w chłopaka. - Kot? Gdzie jest kot?! Chciałam go chwycić i ściągnąć z ulicy ale… - głośne miałczenie uciszyło mnie, obróciłam się i zobaczyłam parę bursztynowych oczu zerkającą na mnie.

Obrazek

Obrazek

Chłopak zaśmiał się.
- Jak widzisz nic mu nie jest. Swoją drogą dziękuję, że chciałaś go uratować. To mój kot, zwykle trzyma się blisko domu, ale dziś postanowił gdzieś wybyć. – rzekł chłopak z uśmiechem i pogłaskał zwierzątko po łebku na co zaczęło mruczeć.

Obrazek

Obrazek

Następnie zerknął na mnie ponownie.
- To co? Może odprowadzę cię do domu? Wyglądasz na nieco oszołomioną. – zmarszczyłam brwi.
- Prawie potrąciło mnie auto, jak mam wyglądać?

Obrazek

- Racja, tak czy siak… – rzekł po czym podał mi rękę. – Jestem Chad, miło mi cię poznać, a ty? – uścisnęłam jego dłoń.
- Helena.

Obrazek

. . .


Tak to się zaczęło. Z Chadem jakoś rozmawiało mi się bardzo swobodnie. Zwykle przy chłopakach czułam się spięta, ciągle wydawało mi się, że się ze mnie śmieją i jestem od nich głupsza… ale przy Chadzie czegoś takiego nie było. Wtedy, po jakimś czasie naszej znajomości poczułam się jakoś inaczej. Zauważyłam, że nagle wszyscy inni chłopcy w ogóle mnie nie interesują.

Obrazek

Gdy tylko gdzieś widziałam Chada miałam ochotę biec, by jak najszybciej się z nim zobaczyć.

Obrazek

Nawet zasypiając myślałam tylko o nim.

Obrazek

Dlatego, gdy zgodził się pójść ze mną na bal, skakałam z radości.
W tym czasie pokłócił się o coś z Cindy i nie rozmawiali ze sobą właściwie wcale. Może to głupie, ale w swoich myślach wyobrażałam sobie, że może Chad powiedział Cindy, że chce być ze mną, a ona zazdrosna się obraziła? Wiedziałam, że Cindy jest dla niego ważna dlatego myśl, że być może wybrał mnie zamiast niej, napawała mnie jakimś rodzajem szczęścia.

Obrazek

I wtedy ziścił się mój najgorszy koszmar…
Tuż przed rozpoczęciem się balu, Cindy zjawiła się jak gdyby nigdy nic i zabrała mi go.
Mogłam tylko bezradnie patrzeć jak Chad, moja miłość, biegnie trzymając się za ręce z inną dziewczyną.

Obrazek

Wtedy po raz pierwszy poczułam, co to znaczy mieć złamane serce.

Obrazek

Właśnie w tym czasie poznałam Kaleba.

Obrazek

Choć może nie do końca, widzieliśmy się już wcześniej.
W końcu był bratem Chada, ale nigdy jakoś nie rozmawialiśmy za bardzo. Okazał się być naprawdę miły. On wiedział co czułam do jego brata i postanowił mnie pocieszyć. Całą noc przegadaliśmy i przetańczyliśmy.

Obrazek

Obrazek

Opowiadał mi różne historie, żeby mnie rozśmieszyć i wysłuchał kiedy płakałam.

Obrazek

Mimo to, w moim sercu pozostał on dla mnie jedynie przyjacielem. Ja wciąż uparcie kochałam Chada.
Nic nie poradzę, nawet jeśli nie chciałam, to wciąż cieszyłam się jak głupia, gdy tylko ze mną rozmawiał.

Obrazek

Nie pomogło nawet to, że on i Cindy zostali parą.

Obrazek

Moje serce wciąż skakało z radości, gdy tylko był w pobliżu, a oczy wciąż zwracały się w jego stronę. Wtedy postanowiłam, skoro nie mogę się z niego wyleczyć, to zdobędę go za wszelką cenę!

Obrazek

Cindy była najbliższą mu osobą, dlatego aby być bliżej niego, zaprzyjaźniłam się z nią.
Chciałam dowiedzieć się o niej więcej. Znaleźć coś co sprawi, że Chad się z niej odkocha, a potem wykorzystać szansę.

Obrazek

Obrazek


Nie przewidziałam tylko jednej rzeczy, że będąc blisko Cinderelli, sama mogę dostrzec te jej cechy, które sprawiły, że Chad ją pokochał.
Bardzo szybko odkryłam, że o dziwo wcale nie czuję do niej nienawiści.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oto stała przede mną dziewczyna, która zabrała ode mnie ukochanego, a ja nie potrafiłam być na nią zła.
Z jakiegoś powodu czułam, że gdybym choć pisnęła słówko o swoim uczuciu do Chada, to Cindy natychmiast by dla mnie z niego zrezygnowała. Tylko dlatego, by nie zranić uczuć swej przyjaciółki byłaby gotowa porzucić szansę na szczęście i miłość.
Ja… ja nie mogłam jej tego zrobić. Przez ten czas stała mi się bliska niczym siostra.
Nie potrafiłabym zniszczyć jej związku z Chadem i żyć z tym.

Obrazek

W ten sposób sama wpadłam w pułapkę. Nie mogłam być z Chadem i skrzywdzić Cindy… nie potrafiłam jednak pozbyć się uczucia jakim darzyłam chłopaka mojej najlepszej przyjaciółki. Postanowiłam więc milczeć.
Tylko Kaleb wiedział co tak naprawdę czuję. Stał mi się przez to jakoś… bliższy.

Obrazek

Nie chciałam go zranić, gdy mi się oświadczył powiedziałam mu, że to nie ma sensu, lecz on się nie poddał.

Obrazek

Wciąż pamiętam co mi wtedy powiedział.
- Skoro nie możesz mnie pokochać, to pozwól mi chociaż spędzić przy twoim boku resztę życia.

Obrazek

Jak mogłam mu odmówić po czymś takim?
Zgodziłam się i wzięliśmy ślub.

Obrazek

Naprawdę starałam się pokochać twojego ojca Ignacy. Uwierz mi że tak jest. Jednak… nie potrafiłam. Za każdym razem, gdy Cindy i Chad przychodzili nas odwiedzić, ja wciąż chciałam być jak najbliżej niego.

Obrazek

Kaleb nie raz robił mi o to awantury. Nie mógł zrozumieć dlaczego tak usilnie trzymam się swej miłości do mężczyzny, który zapewne nie poświęcał mi ani jednej myśli, gdy się rozstawaliśmy.

Obrazek

Potem, urodził się Kacper i w naszym domu zapanował względny spokój.
Oboje z tatą zajęliśmy się dzieckiem, więc nie myśleliśmy o tym, że między nami jest źle.

Obrazek

Obrazek

Niestety jakiś czas później, wypłynęła ta cała sprawa z dziedziczeniem firmy. Nie chciałam, by wpadła ona w ręce moich krewnych, którzy kiedyś tak źle nas potraktowali.

Obrazek

Kiedy miałeś się urodzić miałam nadzieje, że będziesz ślicznym blondynkiem i wszystko się ułoży.
Ty miałeś jednak włoski czarne jak smoła. Podczas porodu doszło do komplikacji i okazało się, że nie będę mieć już nigdy więcej dzieci.

Obrazek

To był dla mnie duży cios, ale cieszyłam się, że mam chociaż was. Był to jednakże moment, gdy jeszcze bardziej z tatą oddaliliśmy się od siebie.
Ja zajęłam się firmą, a on… On coraz bardziej pogrążał się w rozpaczy.

Obrazek

. . .


Helena zamilkła i wbiła wzrok w podłogę. Ignacy jednakże nie zamierzał siedzieć cicho.
- To nie umniejsza jego winy! Zostawił nas tak po prostu i odszedł. – w słowach chłopaka dało się słyszeć ból. To on z dwójki rodzeństwa był bardziej związany z ojcem. Jego odejście bardzo mocno go dotknęło.

Obrazek

Helena pogłaskała syna po ramieniu.
- Twój ojciec nie wyjechał bez pożegnania… - szepnęła kobieta i wróciła do opowieści.

Obrazek

. . .


Kaleb właśnie zniósł na dół ostatnią torbę z rzeczami i zbierał się do wyjścia. Po raz ostatni sprawdził, czy ma wszystkie swoje rzeczy, po czym kładąc klucze na szafce tak by domownicy nie mieli problemu by je znaleźć, ruszył do drzwi.

Obrazek

Właśnie miał otworzyć, gdy usłyszał cichy tupot stup.
Westchnął, tak bardzo chciał wyjść po kryjomu i uniknąć pożegnania.
Doskonale wiedział kto za nim stoi, poznałby ją wszędzie.

Obrazek

Obrócił się na pięcie i spojrzał w zielone oczy swojej żony, Heleny Landgraab. Jak zwykle jej spojrzenie było nieodgadnione. Nie wiedział, czy jest smutna, a może radosna? Jednak po raz pierwszy od dawna nie wiedział w nich złości i to w jakiś sposób, pocieszyło go.

Obrazek

Stali tak wpatrując się w siebie, oboje wiedzieli, co zamierza zrobić. W końcu Hela poruszyła się niespokojnie i rzekła.
- Wiem co chcesz zrobić… Odchodzisz? – Kaleb milczał, niepewny co na to rzec.
Ostatecznie postanowił zadać nurtujące go pytanie, choć od dawna znał na nie odpowiedź.

Obrazek

- A jest szansa na to, abyś mnie pokochała? – Helena nie odpowiedziała. Nie musiała, lata ich małżeństwa wystarczyły za wszystkie słowa, jakie mogłaby powiedzieć w tej chwili. W pewnym sensie czuł ulgę, że nie skłamała.
Gdyby dała mu nadzieję choćby i fałszywą, nie byłby w stanie odejść.

Obrazek

- Czy mogę? – szepnął i wyciągnął w jej kierunku ręce. Helena zeskoczyła ze stopnia i padła w jego objęcia. Mężczyzna objął ją i przytulił. Po chwili poczuł, że kobieta drży, a po policzkach ciekną jej łzy.

Obrazek

- Przepraszam, że nie potrafiłam cię pokochać… Zniszczyłam ci życie! Gdybyś my się wtedy nie poznali… - Kaleb uciszył ją jednak gestem.

Obrazek

- Ja nie żałuję. – rzekł pewnie na co Hela spojrzała na niego zaskoczona. - Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tobą. – powiedział i pozwolił słowom wybrzmieć, po chwili jednak zastanowił się.

Obrazek

- Jeśli jednak mam czegoś żałować, to tylko jednego… - spojrzał jej poważnie w oczy. - …że to nie ja cię wtedy uratowałem. Wtedy…

Obrazek

- Wszystko mogłoby potoczyć się inaczej – dokończyła za niego Helena. Po tym poczuli, że już wszystko zostało powiedziane.

Obrazek

Nie było więcej słów, które mogli by sobie jeszcze powiedzieć, a jednocześnie było tak wiele, które chcieli tej nocy rzec.
Kaleb po raz ostatni spojrzał na ukochaną kobietę, której serce nigdy nie należało do niego, po czym zebrawszy swe rzeczy wyszedł. Nagle usłyszał jednak wołanie żony.
- Czekaj! Nie chcesz pożegnać się z chłopcami? – mimo smutku jaki czuł tego wieczora, uśmiechnął się.

Obrazek

- Nie… lepiej, żeby mieli mnie za drania. Nie będą wtedy tęsknić. – po namyśle dodał. – Zawsze bardziej pasowała mi rola złego chłopca. – Hela rozpłakała się na dobre.

Obrazek

- Dlaczego się tak poświęcasz?! Godzisz się nawet by twoje dzieci cię znienawidziły… dla mnie?!

Obrazek

Kaleb uśmiechnął się szerzej.
- Ludzie robią różne rzeczy, gdy są zakochani. – następnie obrócił się i ruszył przed siebie.

Obrazek

Helena stała tak chwilę nie wiedząc co powiedzieć. Po raz pierwszy poczuła do swego męża coś więcej niż tylko przyjaźń. W jednej chwili zrozumiała jednak, że dla nich jest już za późno. Zbyt wiele rzeczy się wydarzyło, zbyt wiele słów zostało wypowiedzianych lub nigdy nie ujrzało światła dziennego. To uczucie, które mogłoby rozkwitnąć zostałoby przez nie stłamszone, a oni dalej cierpieliby w swym milczeniu. Patrząc tak na Kaleba oddalającego się od niej coraz bardziej poczuła, że w końcu po tylu latach jest wolny. Miała wręcz dziwne wrażenie, że przez chwile widzi skrzydła na jego plecach niosące go ku nowej, miała nadzieję, lepszej przyszłości… i nie potrafiła go zatrzymać.

Obrazek

Mimo smutku jaki jej tej nocy towarzyszył, poczuła że to jest droga jaką oboje wybrali. Ona również zrozumiała, że nie żałuje.
- Kaleb! – krzyknęła, choć wiedziała, że on już się nie odwróci. - Dziękuję… za wszystko.

Obrazek


Wiedziała jednak, że ją usłyszał.



KONIEC ODCINKA 27


Ciąg dalszy nastąpi...


BONUS:

https://www.youtube.com/watch?v=BEuTCcu2QU4


Dziękuję za uwagę :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 20 wrz 2016, 22:22

MalaMi95 pisze:
„ale czego spodziewać się po Landgraabie...”
Wydaje mi się, że właśnie w ten sposób myśli Bogusław i dlatego nie lubi Ignasia xD
Z tą różnicą, że ja nie zakładam z góry, iż po Landgraabach nie można spodziewać się niczego dobrego :P Jeśli jednak któryś z nich (zwłaszcza z tych, dla których najważniejsza jest firma) zrobi coś krzywdzącego innych, to faktycznie mnie to nie dziwi.
Z innej beczki - muszę przyznać, że twoje tłumaczenie zachowania Łucji nawet mnie przekonało ;)

Może i Landgraabowie wyrzekli się Heleny i Sławomira, ale rodzeństwo przynajmniej miało kochających rodziców, którzy naprawdę tworzyli szczęśliwą rodzinę. Szkoda jednak, że tak szybko ich stracili...
Kurczę, Helena i Chad w ogóle mi do siebie nie pasują - nie umiem sobie wyobrazić, że potencjalnie mogliby być razem. To pewnie przez to, że mam już zakodowane, iż Chad pisany był Cindy ;)
Kaleb tak bardzo pokochał Helenę, że chciał się z nią ożenić, wiedząc, że go nie kocha? Do tego po kilkunastu latach małżeństwa był gotów ją zostawić i zerwać kontakt z dziećmi, byle ta w związku z rozstaniem źle nie wypadła w ich oczach? Łał, aż nie wiem, jak to skomentować... Na pewno współczuję mu, że obdarzył kogoś tak wielkim uczuciem, a ono nie zostało odwzajemnione. Z drugiej strony myślę, że nikomu nie służy, iż całkowicie odciął się od Kacpra i Ignacego...

Ta animacja wyszła Ci świetnie! Jak pomyślę, że sama tworzyłaś te wszystkie grafiki, naprawdę nie mogę wyjść z podziwu. Efekt całościowy po prostu genialny :)!

Awatar użytkownika
Lenna
Wybitny Architekt
Wybitny Architekt
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1975
Rejestracja: 15 gru 2013, 10:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lenna » 22 wrz 2016, 20:11

Uff! Przez ilość zdjęć w tym temacie ledwo udało mi się przeczytać ostatnią relację, bo wywalało mi przeglądarkę soft9
Strasznie zabawnie wyszło to cało nieporozumienie Ignacego z Łucją, ale dobrze, że w końcu wszystko sobie wyjaśnili.
O rany! Brata Łucji naprawdę stworzyła gra? Jest genialny soft9 W życiu nie widziałam tak obleśnego Sima.
Nie wpadłabym na to, że Helena kiedykolwiek kochała Chada :O Jakoś niezbyt potrafię sobie to wyobrazić, bo jakoś nie pasują mi do siebie. Chada wyobrażam sobie zawsze z Cindy i już.
Mimo to, naprawdę żal mi Heleny, że tak niefortunnie się zakochała.
Może i miała złe intencje zaprzyjaźniając się z Cindy, ale w gruncie rzeczy jest dobrą osobą, skoro później nie potrafiła jej skrzywdzić. Dla dobra przyjaciółki wyrzekła się swojej prawdziwej miłości, to musiało być dla niej trudne, skoro przez przyjaźń z nią musiała później wiele razy widzieć ich razem, szczęśliwych.
Kaleb mnie zaskoczył. Jakoś trudno mi uwierzyć, że zapragnął poślubić Helenę byle tylko być przy niej, mimo że ona nigdy nie odwzajemni uczucia. To trochę bez sensu, związek bez przyszłości, bo co mu z tego, że może z nią być, jak ona go nie pokocha. Mógł odpuścić i znaleźć kiedyś kogoś, z kim naprawdę byłby szczęśliwy.
No ale dobra, pobyli tym małżeństwem, i ostatecznie wyszło na to, że sam stwierdził, że to bez sensu i odszedł xD Szkoda tych wszystkich lat.
Wydaje mi się, że nawet gdyby to on wtedy uratował Helenę, to by chyba wiele nie zmieniło. No bo czemu miałaby się w nim zakochać tylko dlatego, że ocalił jej życie? Wiadomo, wdzięczność wdzięcznością, ale chyba miłość z tego od razu to nie.
Trochę nie rozumiem, czemu Kaleb zdecydował uciec bez pożegnania żeby dzieci go znienawidziły, chyba już lepiej by było dla nich, gdyby postąpił inaczej.
EDIT: A jeszcze mi się coś przypomniało. Helena czyta Na krawędzi Simwooda :doge:
Obrazek

Awatar użytkownika
Bart
Posty: 548
Rejestracja: 15 gru 2013, 10:36

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Bart » 25 wrz 2016, 12:14

Dobra! Tydzień mi to zajęło, ale wreszcie przeczytałem całość soft9
Ogólnie to bardzo mi się podoba sposób w jaki wszystko przedstawiasz i opisujesz. Podejrzewam, że gdybym nie miał jeszcze innych obowiązków to przeczytałbym całość na raz :P
Pozwolę sobie tylko skomentować ostatnią relacje, bo komentując całość to troszku dużo by tego wyszło :D
Lubię, gdy jedna relacja dostarcza tylu kompletnie niespodziewanych informacji soft9
Może i Helena oraz Sławomir doświadczyli tragedii w dzieciństwie, ale na szczęście trafili na Malcolma, który wbrew woli całej rodziny zaopiekował się tą dwójką.
Swoją drogą dziwię się trochę zakompleksieniu Heleny - przecież była dużo ładniejsza od swoich koleżanek :wat:
Tak naprawdę kochała Chada? No tego to bym się nie spodziewał!
Moim zdaniem Helena w żaden sposób nie powinna się przejmować Kalebem - dobrze wiedział, że ona kocha jego brata i nigdy to się nie zmieni. Żeniąc się z nią zmarnował życie zarówno sobie, jak i jej. Być może Helena zakochałaby się w kimś innym, a on też by sobie kogoś znalazł.
Z drugiej strony duży szacunek do Kaleba, że wolał aby dzieci miały jego za drania, a nie obwiniały o wszystko matkę :yes:
Obrazek
Jones & Middleton
Zapraszam!

Na Centrum Simów od 21.07.2007

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 28 wrz 2016, 22:30

Lion
„Z tą różnicą, że ja nie zakładam z góry, iż po Landgraabach nie można spodziewać się niczego dobrego”
Ta, jasne ;)
„Z innej beczki - muszę przyznać, że twoje tłumaczenie zachowania Łucji nawet mnie przekonało”
Naprawdę? To chyba pierwszy raz, kiedy kogoś przekonałam do moich szalonych historii :D
Mimo tego, że mieli kochających rodziców, to to „Odrzucenie przez Landgarbów” miało duży wpływ na rodzeństwo, a zwłaszcza na Sławomira, o czym przekonasz się w jednym z rozdziałów ;)
Jak dla mnie wyglądali razem nieźle :) Ale nie planowałam nigdy zrobienia z nich pary, to była jednostronna miłość Heli :)
Powiem tak: Kaleb mimo wszystko miał nadzieję, że Hela jednak go pokocha. W końcu został jej mężem, spędzali ze sobą czas i na dodatek mieli potem dzieci.
Poza tym tak jak Hela nie mogła się wyleczyć z miłości do Chada, tak on nie mógł się z niej odkochać, dlatego był gotów ją poślubić. Uznał po prostu, że i tak nikogo innego nie obdarzy takim uczuciem, więc warto spróbować.
„Ta animacja wyszła Ci świetnie!”
Dziękuję :D

Lenna
„O rany! Brata Łucji naprawdę stworzyła gra? Jest genialny W życiu nie widziałam tak obleśnego Sima.”
xD Tak, naprawdę stworzyła go gra. ;)
Hmm, skoro wszyscy uważają, że Helena i Chad do siebie nie pasują, to dodam tu tylko, że ostatnio zauważyłam, że gdy grałam inną rodziną stworzyła się romantyczna relacja między Naveenem, a Niną – seniorką xD Ci dopiero do siebie nie pasują. xD

Jak mówiłam do Liona. Kaleb miał nadzieję, że go pokocha i również nie mógł się z niej odkochać.
Kaleb odszedł ponieważ zobaczył, że nie tylko nie są małżeństwem, ale co ważne przestali być nawet przyjaciółmi. Wszyscy oddalili się od siebie. W końcu Hela mówiła, że Kaleb był jej przyjacielem, a teraz nawet tym nie był, bo ze sobą nie rozmawiali.
Poza tym, po prostu się przeliczył mając nadzieję, że ta go pokocha.

Faktycznie, mogłoby nie być z tego miłości. Chodziło po prostu o to, że wtedy Hela prawdopodobnie nigdy nie poznałaby Chada. (W sensie, że nie spędzałaby z nim tak dużo czasu i nie stałby się jej tak bliski) No i wtedy mogłaby przelać swe uczucia na Kaleba :) (Oczywiście nie musiała, to było tylko takie „Co by było gdyby”
Kaleb nie chciał, żeby o wszystko obwinili matkę. Wolał być „Tym złym”
„A jeszcze mi się coś przypomniało. Helena czyta Na krawędzi Simwooda”
Jej! Ktoś zauważył :D

Bart – Miło mi, że ci się podoba ^^
„Swoją drogą dziwię się trochę zakompleksieniu Heleny - przecież była dużo ładniejsza od swoich koleżanek”
Cóż, nie trzeba być strasznie brzydkim, żeby mieć kompleksy. Wystarczą niemiłe komentarze ze strony innych osób, a Hela zapewne trochę ich usłyszała w swoim życiu, będąc w oczach rodziny „wyrzutkiem”
„Być może Helena zakochałaby się w kimś innym, a on też by sobie kogoś znalazł.”
Helena była tak zakochana w Chadzie, że raczej nie pokochałaby nikogo innego.
Gdyby nie poślubiła Kaleba, to prawdopodobnie zostałaby starą panną. Po prostu Hela wręcz nie chciała nikogo innego. Tak była zaślepiona Chadem, że jej druga połówka mogłaby walić w jej drzwi młotem, a ona pewnie i tak by jej nie dostrzegła i byłaby za Chadem. Myślę, że zrozumiesz co mam na myśli, jak przeczytasz dzisiejszy rozdział, gdzie Ignacy nieco to tłumaczy. ;)



Tym razem nieco krótszy odcinek.
Poznamy reakcję Ignacego na historię Heleny i dowiemy się czy naprawdę jest tak zła jak o niej mówią.


Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Z pamiętnika Ignacego
Będziemy o wiele lepsi


Ignacy i Helena siedzieli w ciszy. Chłopak wciąż nie mógł uwierzyć w to, co właśnie powiedziała mu matka. Nie mógł uwierzyć, że małżeństwo jego rodziców to w gruncie rzeczy jedno, wielkie kłamstwo. Owszem, często się kłócili, charakterami różnili się od siebie zupełnie i tak naprawdę nigdy nie potrafi zrozumieć, jak to się stało, że znaleźli wspólny język i stworzyli związek. Jednak żeby powiedzieć, że się nie kochali? Że przez cały ten czas udawali?

Obrazek

Przecież do tej pory pamiętał ich wspólne wyjazdy nad jezioro w wakacje. Momenty, gdy wszyscy całą czwórką spędzali czas, śmiali się z żartów taty, jedli kręcone lody śmietankowe.

Obrazek

I do późna siedzieli przy ognisku śpiewając i opowiadając sobie historie o duchach.

Obrazek

Chwile, gdy rodzice trzymając się za ręce, do późna siedzieli w nocy i oglądali gwiazdy… Czy cały ten czas również był kłamstwem? Czy to była tylko szopka jaką jego rodzice odgrywali dzień w dzień, by dać swym dzieciom pozory szczęśliwego domu?

Obrazek

Ignacy spojrzał na siedzącą obok niego mamę. Kobieta nie patrzyła na niego. Wyglądała jakby czuła wstyd. Wstyd za to, jak razem z tatą okłamali jego i Kacpra. Chłopak jednakże nie czuł do niej żalu. Dla niego chwile, które jego rodzina spędziła razem były momentami, które na zawsze zostaną w jego sercu jako coś wspaniałego i nic, nawet opowieść jego mamy nie sprawi, że zmieni zdanie co do tej jednej rzeczy. Bez względu na to, co powiedziała mu Helena był tego pewien. W tamtym czasie byli po prostu szczęśliwi i nawet jeśli jego mama nigdy mu tego nie powie, to wiedział, że w głębi serca przyznałaby mu rację.

Obrazek

Patrząc jednak na nią poczuł smutek. Jego mama przez tyle lat tak usilnie trzymała się miłości do Chada, że nie dostrzegła, iż mężczyzną, który tak na prawdę ją uratował, był jego tato - Kaleb.
To nie z Chadem śmiała się, jedząc przypalone pianki nad ogniskiem.

Obrazek

To nie z Chadem godzinami patrzyła w niebo szukając konstelacji.

Obrazek

I nie z Chadem szła przez te lata ramię w ramię, zmagając się z problemami codziennego życia.

Obrazek

Ignacy czuł, że jego mama pewnego dnia to odkryje i wtedy naprawdę dowie się, co to znaczy mieć złamane serce. Nie myśląc o tym co robi, przytulił ją.

Obrazek

Kobieta zaskoczona zwróciła się w jego stronę i z pytaniem malującym się w oczach obserwowała go. Chłopak jednak nie potrafił do końca wytłumaczyć jej słowami, swego zachowania. Po prostu czuł, że tak trzeba. W jakiś sposób wiedział, że w głębi duszy jego mama jest bardzo samotna. On jednak nie zachowa się jak jego ojciec i jej nie zostawi.
- Mamo. – szepnął i poczekał, aż Helena na niego spojrzy. - Ja cię nigdy nie zostawię. – rzekł poważnie i była to prawda. Choćby go odtrącała, choćby i wciąż faworyzowała Kacpra, on przy niej będzie. Gdyż to jest to, czego Helena tak naprawdę potrzebuje nawet, jeśli ona o tym nie wie.

Obrazek

W oczach mamy dostrzegł łzy. Kobieta załkała i przytuliła go mocniej.
- Przepraszam Ignacy. Przepraszam, że nie potrafiłam być dobrą matką. Tak bardzo chciałam zapewnić tobie i twojemu bratu dobre i szczęśliwe życie, a zamiast tego skupiłam się na mojej nienawiści do krewnych. – westchnęła. - Cały czas spędzałam w firmie myśląc tylko o tym, co zrobić by nie dostała się w ich ręce i nie zauważyłam jakim człowiekiem się stałam.

Obrazek

Spojrzała na niego ponownie.
- Przepraszam. – Ignacy pokręcił głową.
- Mamo, to co się stało już się nie odstanie, nie ma na to rady. – kobieta posmutniała na jego słowa, lecz on jeszcze nie skończył. - Jest jednak coś co mogłabyś zrobić. – rzekł czym przykuł jej uwagę. - Stań się na powrót naszą mamą. – spojrzała na niego zdziwiona.

Obrazek

- Już za długo byłaś szefową. Myślę, że już pora na to, żebyś na powrót stała się mamą. – słysząc jego słowa z oczu kobiety pociekły łzy, mimo to nie była smutna. Uśmiechała się.
- Dobrze Ignacy, tak zrobię. – właśnie miał coś odpowiedzieć, gdy usłyszeli dzwonek do drzwi.

Obrazek

Spojrzeli po sobie zdziwieni, kto może chcieć ich odwiedzić o tej porze. Ignacy wstał z kanapy i ruszył, by powitać gościa. Zamarł jednak w bezruchu, gdy ujrzał stojącą przed nim postać.

Obrazek

- Łucja? Co ty tu robisz? – spytał zaskoczony.
Po scenie jaką urządził jej brat spodziewał się, że ta będzie mieć problem by spotkać się z nim w ciągu najbliższego tygodnia, tymczasem ona przyszła jeszcze tego samego dnia.

Obrazek

Dziewczyna uśmiechnęła się, jakby nieco zawstydzona.
- Cześć, przepraszam cię za mojego brata. – rzekła, po czym jej oczy zapłonęły gniewem.

Obrazek

- To co powiedział było okropne! Jednak wszystko sobie już z nim wyjaśniłam i jasno dałam mu do zrozumienia, że ma cię przeprosić osobiście! – Ignacy uśmiechnął się widząc ten wyraz na twarzy ukochanej. Nic nie mógł na to poradzić, po prostu uważał, że Łucja wygląda uroczo, gdy się na kogoś złości. Jednakże na tyle cenił sobie swoje życie, że nigdy nie śmiałby jej o tym powiedzieć.

Obrazek

- Nic się nie stało. – powiedział, lecz na raz posmutniał. - Tak naprawdę Łucjo, w tym co twój brat mówił jest ziarno prawdy… - zanim jednak skończył, przerwała mu.

Obrazek

- Wiem, dlatego przyszłam. – rzekła i na chwilę spuściła wzrok jakby niepewna, czy to co chce zrobić jest słuszne. - Czy mogłabym porozmawiać z twoją mamą?

Obrazek

. . .


Helena siedziała na kanapie tam gdzie ją zostawił. Widząc jak wchodzą uśmiechnęła się, lecz w jednej chwili zbladła, gdy zobaczyła kogo za sobą prowadzi. Nie było wątpliwości, jego mama znała Łucję.
W pewnym sensie uznał to za ironię losu. Jego mama, która widziała ją ledwie parę razy, gdzieś przelotnie, gdy byli dziećmi poznała ją od razu, a on potrzebował paru miesięcy by skojarzyć, że Łucja to w rzeczywistości jego przyjaciółka z dzieciństwa. Nie świadczyło to o nim najlepiej…

Obrazek

W każdym razie, Ignacy odchrząknął, by właściwie przedstawić mamie Łucję.
- Mamo, to moja dziewczyna Łucja. Łucjo, to moja mama Helena. – kobieta lekko uniosła brwi na wieść, że stojąca przed nią nastolatka, to w rzeczywistości dziewczyna jej młodszego syna, nie skomentowała tego jednak.

Obrazek

Zbliżyła się i uścisnęła jej dłoń.
- Dobry wieczór, miło mi panią poznać. – odezwała się Łucja, na co Helena przewróciła oczyma. Ton jakim się odezwała był dosyć chłodny.

Obrazek

- Nie musisz udawać dziecko. Wiem kim jesteś. – Łucja zamrugała, zaskoczona.
- Nie rozumiem… - zaczęła, ale Helena nie dała jej skończyć.
- Jesteś córką Agnieszki Final. – stwierdziła po prostu. Dziewczyna była tak zdumiona, że nawet nie zareagowała, dlatego kobieta kontynuowała.
- Po co przyszłaś? Aby się zemścić? Powiedzieć mi jak złym człowiekiem jestem? I pewnie chcesz do tego celu wykorzystać mojego syna?

Obrazek

- Mamo! – krzyknął Ignacy, który nie mógł już tego słuchać. - Łucja taka nie jest, ona… - chciał mówić dalej, lecz w tym momencie Łucja położyła mu dłoń na ramieniu uspokajając go.

Obrazek

Dziewczyna stała chwilę niepewna, jakby próbując zebrać myśli, po czym przemówiła.
- Chciałam po prostu z panią porozmawiać. – jej odpowiedź zaskoczyła Helenę, dlatego kobieta zamiast jej przerwać, słuchała dalej.

Obrazek

- Ja… ja nie pamiętam swojej mamy. Miałam ledwie dwa lata, gdy odeszła, więc nie potrafię powiedzieć rzeczy w stylu: „Brakuje mi jej” lub „Smutno mi, że jej nie ma”. – mówiła spokojnie, wpatrując się w zielone oczy Heleny. - Zresztą, to samo mogłabym powiedzieć o tacie.

Obrazek

- Tak naprawdę, to odkąd pamiętam, zawsze byliśmy tylko my we dwójkę. Ja i Bogusław. Czasem, gdy było bardzo źle i ledwie wiązaliśmy koniec z końcem, mój brat siadał obok mnie i przepraszał. Przepraszał mnie za to, że to przez jego egoizm zamiast wychowywać się teraz w normalnej rodzinie mieszkam z nim i nie mogę, tak jak inne dzieci, kupić sobie nowej gry lub sukienki która mi się podoba, bo po prostu nas na to nie stać.

Obrazek

Wzięła głębszy wdech i ku zdumieniu Heleny i Ignacego, uśmiechnęła się.
- Mimo to, ja nigdy nie zamieniłabym swojego życia z moim bratem, na życie w jakiejś innej, choćby i szczęśliwej rodzinie. Tak naprawdę, czułam się szczęściarzem, że mogę z nim być. To właśnie te doświadczenia sprawiły, że jestem kim jestem. – dziewczyna pewnie mówiłaby dalej, lecz Helena przerwała jej.

Obrazek

- Dlaczego mi to mówisz? – spytała, a Łucja, wciąż uśmiechnięta spojrzała jej w oczy.

Obrazek

- Ponieważ chciałam pani za to podziękować. – gdy Hela nie zareagowała, mówiła dalej. - To dzięki pani mogłam zostać ze swoim bratem. – kobieta poruszyła się niespokojnie.

Obrazek

- Nie wiem o czym mówisz. – dziewczyna pokręciła głową.
- Oczywiście, że pani wie. To pani robiła te anonimowe datki na rzecz naszej rodziny przez te wszystkie lata i to pani użyła swych znajomości, gdy Bogusław starał się o opiekę nade mną. – stwierdziła po prostu Łucja. Helena wyglądała na kompletnie zaskoczoną.
- Skąd o tym wszystkim wiesz? – Łucja wzruszyła ramionami.

Obrazek

- Mimo, że mój brat starał się to ukryć, to ja nie byłam tak naiwna by uwierzyć, że moglibyśmy się utrzymać z jego marnej pensji dostawcy pizzy. Ktoś musiał nas w tamtym czasie wspierać finansowo. Poza tym, zawsze zastanawiało mnie, jak to się stało, że opieka społeczna tak łatwo dała mu spokój. Przecież był tylko nastolatkiem, który dopiero co skończył liceum i nie miał pracy, jak ktoś mógł powierzyć mu małe dziecko? – spytała samą siebie, po czym spojrzała na Helenę. - Teraz poznałam odpowiedź. To musiała być pani. – Ignacy zauważył, że jego mama mimowolnie zaciska pięści i wyraźnie targają nią silne emocje.

Obrazek

- Jak możesz być taka radosna i spokojna? – rzekła i gwałtownie uniosła głowę. - Zabiłam ci matkę! To przeze mnie ona umarła! Wiedziałam, że źle się czuje, ale nie wahałabym się ani chwili by ją zwolnić, gdyby w tamtym czasie wzięła wolne. Jej los nic, a nic mnie nie obchodził! Jak możesz na mnie patrzeć, uśmiechać się i dziękować?! – krzyczała kobieta, a z oczu pociekły jej łzy. Zdenerwowana wstała.

Obrazek

Ignacy chciał podejść i ją uspokoić, ale niespodziewanie, to Łucja byłą tą, która zbliżyła się do jego matki. Dziewczyna patrzyła na kobietę ze współczuciem malującym się w oczach.
- Pani Landgraab. – zaczęła i poczekała, aż kobieta na nią spojrzy. - Ja wiem, że dobre uczynki nie wymazują tych złych.

Obrazek

Rzekła, po czym na jaj usta na powrót powrócił uśmiech.
- Ale czy to nie znaczy również, że złe uczynki nie wymazują tych dobrych? – Helena patrzyła się na nią w bezbrzeżnym zdumieniu. - Ja myślę, że zrobiła pani dużo więcej dobrego niż złego. Może to prawda, że była pani okrutna dla swoich pracowników, ale to nie pani sprawiła, że moja mama dostała zapalenia płuc. Może tak po prostu już miało być. Jest jednak coś czego jestem pewna. – rzekła z przekonaniem i pozwoliła słowom wybrzmieć. - Gdyby nam pani nie pomogła, to razem z bratem nie dalibyśmy sobie rady. Dziękuję.

Obrazek

Po tym stwierdzeniu Helena zapłakała ponownie i pod wpływem wzruszenia uściskała Łucję. W końcu po latach ktoś pomógł jej znaleźć odwagę, by mogła sobie wybaczyć.

Obrazek

. . .


Potem obie panie jeszcze długo ze sobą rozmawiały tak, że zrobiło się naprawdę późno. Ignacy zaoferował, że odprowadzi Łucję do domu i ruszyli. Gdy tak szli oświetleni przez tysiące migoczących na niebie gwiazd, chłopak wciąż nie potrafił się nadziwić jak wspaniałą osobą jest jego dziewczyna. Mimo, że życie wcale jej nie oszczędzało, to wciąż miała w sobie tyle życzliwości i współczucia dla drugiego człowieka. Gdyby czuła złość lub nienawiść do jego matki, nikt nie miałby do niej o to pretensji. Jednakże ona wolała dostrzec w niej te dobre cechy, zamiast te złe. W tym momencie poczuł jakim jest szczęściarzem, że z pośród tych wszystkich mężczyzn na ziemi, wybrała akurat jego.

Obrazek

Pod wpływem impulsu stanął, obrócił jej twarz w swoją stronę i pocałował.

Obrazek

Gdy się odsunął, zauważył w słabym świetle latarni, że się rumieni.
- Co tak nagle? – spytała i zawstydzona spuściła wzrok. Chłopak uśmiechnął się.
- To już nie mogę pocałować swojej dziewczyny bez powodu?

Obrazek

- Możesz… tylko, że po dzisiejszym dniu nie wiem, czy to na pewno było „Bez powodu”

Obrazek

W jednej chwili spoważniał. Dom jego ukochanej był już niedaleko. Spodziewał się, że Bogusław raczej nie zmienił o nim zdania i gdy tylko się zbliżą znów zabierze siostrę do domu i zatrzaśnie mu drzwi przed nosem. Tymczasem było coś ważnego, co chciał jej powiedzieć.

Obrazek

- Łucjo, wiem, że to zabrzmi trochę zbyt poważnie, ale po dzisiejszym dniu zrozumiałem jak wiele złego może się stać, gdy ludzie nie są ze sobą do końca szczerzy, dlatego… - podrapał się po głowie, nagle nieco zawstydzony. - Czy mógłbym cię prosić, żebyśmy mówili sobie o wszystkim co nas trapi? Obiecasz, że jeśli coś się stanie, to powiesz mi o tym nawet jeśli miałoby mnie to zranić? – spytał i zerknął na nią. Ku swemu zdumieniu zauważył, że dziewczyna się uśmiecha.

Obrazek

- Właściwie, to chciałam cię spytać o to samo.

Obrazek

. . .


Następnie chłopak odprowadził ją i życzył dobrej nocy. Wracając do domu, czuł jakiś dziwny spokój. Wiedział, że dziś stało się coś ważnego i związek jego i Łucji nie będzie taki jak wcześniej…
„O nie, nic już nie będzie tak samo…” – myślał idąc w stronę domu.

Obrazek

Będzie o wiele lepiej.



Koniec odcinka 28



Bonus:


Jak naprawdę wygląda ściana w salonie Landgraabów. (Tak, kiedyś zrobię te rodzinne zdjęcia xD)

Obrazek

Oprócz tego ostatnio grałam sobie różnymi rodzinami w tym tymi, których w relacji nie ma.
Poznajcie Ewę (siostrę bliźniaczkę Tomasza, męża Kasandry i byłego Lotty)
I Franciszka (Kuzyna Łucji. Jego ojcem jest Dopey, czyli mąż, siostry ojca Łucji)

Obrazek

Zrobiłam im wesele i zaprosiłam paru znajomych w tym Kacpra. Oczywiście ubrał się stosownie do okazji xD

Obrazek

Don i Nina, czyli rodzice Ewy i Tomasza. Mimo tylu zdrad lat, wciąż razem :D

Obrazek

Jedzenie tortu (I gotujący Marcin w tle)

Obrazek

Jakieś zdjęcie gołej Pocahontas i Johna w lesie xD

Obrazek

I ostra impreza z gościem bez ciała xD

Obrazek



Dziękuje za uwagę :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Lenna
Wybitny Architekt
Wybitny Architekt
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1975
Rejestracja: 15 gru 2013, 10:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lenna » 01 paź 2016, 12:10

Może Helena była tak zapatrzona w Chada, że nie zauważyła, że z Kalebem łączy ją coś więcej. W każdym razie przeszli razem wiele i nawet jeśli to nie była prawdziwa miłość, to byli razem szczęśliwi.
Wprost uwielbiam Łucję, jest taką pogodną i kochaną osobą. Dostrzega tyle dobra we wszystkim i potrafiła wybaczyć Helenie. Swoją drogą, Hela przez tyle lat trapiła się śmiercią mamy Łucji... teraz będzie mogła nareszcie sobie wybaczyć.
Te bonusy XDDDDDDDDDDD Najlepsza goła Pocahontas w krzakach i gość bez ciała :haha:
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 02 paź 2016, 12:18

Mam nadzieję, że podobnie jak Ignacy, Helena też gdzieś w głębi duszy czuje, iż jej związek z Kalebem tak naprawdę był szczęśliwy. Może nie na tyle, aby był sens ciągnąć go na siłę wbrew własnym uczuciom, ale jednak ;)
Rozumiem, że Łucja od dawna o wszystkim wiedziała? Rany, skąd ona ma w sobie tyle ciepła i zrozumienia? To oczywiście jej wielki plus, ale naprawdę nie mogę wyjść z podziwu jej podejścia do życia! Trzeba przyznać, że dzięki niemu na pewno łatwiej jej będzie być szczęśliwą. Dobrze, że Helena miała okazję usłyszeć, jak nastolatka widzi to wszystko ;)
Bonusy super! Ten salon Landgraabów to prawie jak ołtarzyk Kacpra i Heleny :D Miło też było zobaczyć szczęśliwych Dona i Ninę jako staruszków :)

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 08 paź 2016, 23:08

Lenna
„Może Helena była tak zapatrzona w Chada, że nie zauważyła, że z Kalebem łączy ją coś więcej”
Helena była ślepo zapatrzona w Chada. Nie rozumiała, że wcale nie musiała być z Chadem szczęśliwa. W końcu ciche wzdychanie do kogoś to nie to samo co życie z nim pod jednym dachem i zmaganie się z problemami codziennego życia.
Łucja jest takim małym aniołkiem w mojej relacji. :) Teoretycznie wszyscy ludzie mają jakieś wady, ale myśląc o jej postaci jakoś nie potrafię stworzyć jej żadnych xD

Lion
„To oczywiście jej wielki plus, ale naprawdę nie mogę wyjść z podziwu jej podejścia do życia!”
Trochę wyjaśniłam to w komentarzu do Lenny. Łucja jest po prostu dziewczyną o złotym sercu i zawsze widzi w drugiej osobie pozytywne cechy :)
„Trzeba przyznać, że dzięki niemu na pewno łatwiej jej będzie być szczęśliwą”
Hmm… za każdym razem, gdy pisząc relację myślę sobie „Hej, może dam spokój tej postaci? A niech ma życie pozbawione problemów i szczęśliwą rodzinę” to zwykle do głowy przychodzi mi pomysł jak jej to życie utrudnić xD
Dla przykładu: Tak naprawdę w pierwszej wersji, Hela miała być szczęśliwa z Kalebem. Kaleb był jej miłością, i mieli być taką idealną rodzinką. (Jej jedynym problemem miało być to dziedziczenie firmy przez blondynów)
Z kolei Agatka, miała stworzyć szczęśliwy związek z Kacprem. Miałam zaplanowaną historię jak to rodziny są przeciw ich związkowi, ale oni się kochają. Do tego Kacper nie chce być prezesem firmy, ale czuje presję rodziny i Agata pomaga mu przez to wszystko przejść. Potem dzieci, rodzinka, szczęście itd.
No i patrz co z tego wszystkiego wyszło xD

W dzisiejszym odcinku udamy się do naszej rodziny Swan! :D (Dość długo ich nie było jak na głównych bohaterów xD)
Zobaczymy jak radzi sobie Odie, która przypominam jest w ciąży i chwilowo mieszka u Tiany.

Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Tiany
Klątwa naszyjnika


Myślę, że już pora, abyśmy przeszli do kolejnego ważnego wydarzenia w życiu rodziny Swan.
Zbyt długo odwlekałam przeczytanie tych pamiętników dając ci złudzenie, że życie jest słodkie, a każda opowieść prędzej czy później kończy się szczęśliwie.

Obrazek

Nie mów… już o mnie zapomniałeś? Ech… zostawić cię na chwilę, a już myślisz, że historia opowiada się sama. Przecież ktoś musiał przeczytać te wszystkie pamiętniki, abyś mógł usłyszeć te zapomniane przez świat historie, prawda?

Obrazek

Wracając, jeśli myślałeś, że poprzedni bohaterowie mieli problemy, to najwyraźniej jeszcze mało wiesz o świecie mały.
Tym razem jednak, muszę cię uprzedzić. Ta historia nie ma dobrego zakończenia.
Część bohaterów się podniesie część upadnie, tak już jest.
Proszę cię tylko o jedno, nie oceniaj ich. Bo widzisz, takie jest już życie.
Nigdy nie wiesz kim się staniesz, ani dokąd cię zaprowadzi póki się tam nie znajdziesz…

Obrazek

. . .


W czasie, gdy Agatka znajdowała się jeszcze w Widenburgu i czekała na poród, Odie wciąż mieszkała w domu swojej młodszej siostry Tiany. Ona również nie mogła już doczekać się pojawienia się na świecie swojego maleństwa. Ian co prawda próbował jeszcze namówić ją do powrotu do domu, ale nie dała się przekonać.

Obrazek

To prawda, że w końcu, gdy po raz setny przyszedł do nich i wystawał cały dzień pod oknem w końcu postanowiła się z nim spotkać i porozmawiać. Prawdą jest również to, że relacje między nimi znacznie się poprawiły od tego momentu.

Obrazek

Mimo to, nie chciała tym razem popełnić błędu i jak zwykle zareagować pod wpływem emocji. Uznała, że to będzie dobry sprawdzian dla związku jej i Iana. Jeśli przetrwają tą dziewięciomiesięczną rozłąkę i jej mąż wciąż będzie pragnął by do niego wróciła, a ona będzie widzieć, że mówi szczerze, wtedy do niego wróci, jeśli nie…
Cóż, wtedy nie ma sensu dalej ciągnąć tego małżeństwa.

Obrazek

Była jeszcze jedna rzecz która sprawiła, że kobieta nie chciała jeszcze wracać do swojego domu.
Przez ten czas, nie tylko jej relacje z mężem się poprawiły. Ian bowiem w końcu zaczął spędzać czas z ich synem.

Obrazek

Kobieta podejrzewała, że prawdopodobnie początkowo robił to tylko po to, by pokazać jej, że się zmienił i by do niego wróciła. Jednakże teraz, widziała to wyraźnie, że Ian naprawdę zmienił swój stosunek do syna. Chwile, gdy rozmawiali lub bawili się razem w parku, to nie było udawane. W końcu udało się im znaleźć wspólny język i Ray nawet zaczął razem z tatą grać w piłkę, co wcześniej mu się nie zdarzało.

Obrazek

Odie nie chciała, by to się skończyło. Mimo wszystko obawiała się, że jeśli teraz wróci, to Ian i Ray znów mogą przestaną się dogadywać. Dlatego postanowiła te miesiące spędzić u Tiany, jeśli Ian miałby ją przez to zostawić, to trudno, ale jeśli dzięki temu między nim, a ich synem wytworzy się więź, to było warto!

Obrazek

Tak właśnie rozmyślała Odie siedząc przed telewizorem i jedząc płatki. Właściwe, to nie mogła się już doczekać, kiedy dziecko w końcu przyjdzie na świat i znów będzie mogła jeść to na co tylko przyjdzie jej ochota, zamiast męczyć się z tą zaleconą przez lekarza dietą.

Obrazek

Niestety, niewiele mogła na to poradzić. Wyniki jej badań pozostawiały wiele do życzenia, dlatego lekarka surowo zabroniła jej jedzenia jakichkolwiek niezdrowych rzeczy oraz zbyt dużego wysiłku fizycznego.

Obrazek

Tianę i Lottę bardzo to zmartwiło, dlatego na zmianę pilnowały jej, by stosowała się do zaleceń.

Obrazek

Początkowo Odie nieco bagatelizowała całą sprawę, twierdząc, że przy ciąży z Rayem też nie miała super wyników, a przecież jej syn urodził się cały i zdrowy. Ostatnio jednak nie była już tego taka pewna…
Otóż, o ile na początku ciąży wszystko było w jak najlepszym porządku, o tyle teraz pod koniec, Odie zaczęły męczyć koszmary.

Obrazek

Może to brzmieć głupio, że ktoś zwraca uwagę na swoje sny, jednak to nie były takie zwykłe koszmary. Potwory ścigające cię po korytarzach i ciemne, rozmazane otoczenie.
Właściwie, we śnie okolica była jasna i wydawała się być całkiem przyjazna.

Obrazek

W każdym z nich pojawiała się również miła pani…

Obrazek

Jednakże, to co mówiła przyprawiało Odie o gęsią skórkę. Tak naprawdę za każdym razem, gdy się budziła nie pamiętała co do niej mówiła lecz wiedziała, że to nic miłego… i że dotyczy jej dziecka.

Obrazek

Jej strach wzrósł nawet bardziej, gdy pewnego dnia oglądając stare, rodzinne fotografie odkryła, że kobietą z jej snu jest jej babcia Snow White która umarła, gdy ona i Tiana były jeszcze bardzo małe.

Obrazek

Dlatego mimo swojej niechęci zmuszała się jak mogła, by jeść tylko to co przepisał jej lekarz i nie robić nic ryzykownego. Nawet schodzenie po schodach ograniczała do minimum i poprosiła Tianę, czy nie mogłaby zająć jednej z sypialni na niższym piętrze, na co siostra oczywiście od razu się zgodziła.

Obrazek

Niestety Odie nie byłaby Odie, gdyby przy tym wszystkim nie wpadła w lekką paranoję. Zaczęła wszędzie widzieć zagrożenie dla swojego dziecka tak, że prawie przestała wychodzić z domu.
To bardzo zmartwiło jej siostry które zastanawiały się, co mogło spowodować ten stan u Odie.

Obrazek

Ostatecznie, Odie sama przed sobą musiała przyznać, że chowanie się w domu nie jest rozwiązaniem i wpadła na pewien pomysł…

Obrazek

Właśnie w tej chwili do salonu wpadła zdenerwowana Tiana i zaczęła przeszukiwać nerwowo szafki.
Odie obserwowała ją przez chwilę, nim w końcu postanowiła zapytać o co chodzi.

Obrazek

- Czego szukasz? – Tiana w pierwszej chwili nie usłyszała, dlatego ponowiła pytanie. W końcu młodsza siostra przerwała swoją czynność i spojrzała na nią.

Obrazek

- Mojego naszyjnika. Wczoraj z Naveenem późno wróciliśmy do domu i od razu zasnęłam. Myślałam, że poszłam spać w nim, ale gdy się rano obudziłam nigdzie go nie było! – rzekła rozdrażniona i rozejrzała się jeszcze raz po pokoju jakby spodziewała się, że nagle go gdzieś zobaczy.

Obrazek

- Może Naveen go gdzieś przełożył? Pytałaś go o to?

Obrazek

- Chciałam, ale gdy rano wstałam już go nie było, a teraz nie mogę się do niego dodzwonić! – westchnęła. - Co ja teraz zrobię? Za dwadzieścia minut powinnam otworzyć cukiernię, a nawet jeszcze nie upiekłam bułeczek dla Pani Grace! Klienci będą wściekli! – rzekła rozgoryczona i bezsilnie opadła na poduszki. Odie postanowiła ją uspokoić.

Obrazek

- Nie martw się Tiano jestem pewna, że się znajdzie. – pstryknęła palcami, jakby wpadł jej do głowy pewien pomysł. - A może pójdziesz do pracy, a ja poszukam naszyjnika dla ciebie? – Tiana nie wyglądała na do końca przekonaną.

Obrazek

- Ale Odie… Obiecałam naszej mamie, że zawsze będę go mieć przy sobie… - zaczęła, lecz siostra przerwała jej.
- Obiecałaś też, że twoja cukiernia, będzie najlepszą w naszym mieście. Nie stanie się to jednak, jeśli będziesz się spóźniać do pracy, prawda? – Tiana pokiwała głową na zgodę.
- Masz rację, pewnie to i tak Naveen go gdzieś położył i znajdziemy go jak wróci do domu. – rzekła i podniesiona nieco na duchu, ruszyła do drzwi.

Obrazek

- To idę. Jakbyś go jednak znalazła to…
- Natychmiast do ciebie zadzwonię, wiem. – kobieta uśmiechnęła się i wyszła do pracy.

Obrazek

Ledwo jednak zamknęły się za nią drzwi, jak Odie podniosła leżące na kanapie poduszki i wyjęła kryształowy naszyjnik po babci Snow White. Następnie założyła go na szyję i przyjrzała się swemu odbiciu w lustrze.
- Przepraszam Tiano, ale zdrowie mojego dziecka jest dla mnie najważniejsze. – szepnęła cicho.

Obrazek

. . .


Dzień w pracy minął dziś Tianie naprawdę szybko. Na całe szczęście zdążyła otworzyć cukiernię na czas i udało jej się upiec bułeczki dla pani Grace, gdyż tej uciekł autobus i stawiła się w cukierni nieco później niż zamierzała.

Obrazek

Tiana była tak zajęta pracą, że na chwilę nawet zapomniała o swojej trosce związanej ze zniknięciem naszyjnika. Do dziś pamiętała jak poważna była jej mama, gdy wręczała jej go i mówiła, by nigdy nikomu go nie dawała, ani nie zdradzała jego tajemnicy…

Obrazek

Nawet Naveenowi nie zdradziła tego sekretu, przez te wszystkie lata ich małżeństwa.
Jedyną osobą, która wiedziała była Odie.

Obrazek

Moment, gdy dostała naszyjnik był czasem, gdy zginął ich ojciec Chad. Jej mama bardzo to przeżyła i sama również prawie wtedy odeszła…
W tamtym czasie Tiana czuła, że nie jest w stanie sama dźwigać tego ciężaru związanego z tajemnicą naszyjnika i listu ich prababci który znalazła Snow White, gdy wyjeżdżała do Newcrest. Musiała się z kimś tym podzielić. Odie okazała się być dobrym wyborem, nigdy nikomu się nie wygadała i wspierała Tianę, gdy ta czasem miała wątpliwości czy przekazywanie naszyjnika jest właściwe i czy powinni kontynuować tą rodzinną tradycję.

Obrazek

Tiana uśmiechnęła się do swoich myśli. Nawet jeśli naszyjnik przepadł, to czy to ważne?
Może właśnie tak miało być? Może Snow White się myliła? Może właśnie zniknięcie naszyjnika, a nie jego zatrzymanie miało być tym, co zakończy to wszystko?
Tiana poczuła nagłą błogość w sercu. W końcu mogłaby przestać się przejmować tą całą odpowiedzialnością związaną z przekazaniem naszyjnika i myśleniem o tym, co jej prababcia napisała w liście.
W końcu po tych wszystkich latach, znalazłaby spokój…

Obrazek

Właśnie miała zamykać cukiernię i wracać do domu, gdy usłyszała dzwonek komórki. Ze zdziwieniem zobaczyła, że wyświetla się jej obcy numer, ale postanowiła odebrać.
- Halo? Tak, to ja… Co?! Moja siostra rodzi?! Już jadę! Będę tam za dziesięć minut! – krzyknęła i pognała do szpitala.

Obrazek

. . .


Od samego rana Ian miał jakieś złe przeczucia. Niby dzień był pogodny, niby wszystko co miał do załatwienia tego dnia się udało, ale jakoś nie mógł się uspokoić, ani znaleźć sobie miejsca.
Ciągle się gdzieś kręcił, wychodził.

Obrazek

Dopiero spotkanie z Rayem, które również miał na dziś zaplanowane nieco go uspokoiło, ale wciąż nie mógł się pozbyć wrażenia, że stanie się dziś coś ważnego… i nie do końca dobrego…

Obrazek

Zamyślony kopnął piłkę nieco za mocno tak, że poleciała w krzaki. Ray zaśmiał się i pobiegł ją wyciągnąć, gdy wznowili grę szybko minął ojca i strzelił do bramki taty, zdobywając punkt.

Obrazek

Zamiast jednak się cieszyć, spojrzał na Iana zmartwiony.
- Tato, czy coś się stało? Dziś nie grasz tak jak zwykle. – Ian dopiero teraz zdał sobie sprawę jak głupio się zachował. Przecież to jasne, że dziecko zauważy roztargnienie rodzica.
Niepotrzebnie tylko go zmartwił.

Obrazek

Mężczyzna podszedł do syna i uśmiechnął się uspokajająco.
- To nic takiego synku, po prostu mam dziś gorszy dzień. – rzekł, lecz naraz przyszło mu do głowy pewne pytanie. - A co słychać u mamy? Wszystko z nią dobrze?

Obrazek

Ray właśnie miał odpowiedzieć, ale w tej chwili komórka Iana zadzwoniła. Mężczyzna od razu wiedział, że coś się stało, gdy zobaczył wyświetlający się numer Tiany. Ta kobieta na pewno nie zadzwoniłaby do niego bez powodu.

Obrazek

- Halo? Co?! W którym szpitalu?! Zaraz tam będę!

Obrazek

. . .


Tiana stała w niewielkiej szpitalnej sali i trzymała na rękach niemowlę. Dziecko właśnie się obudziło i spojrzało na kobietę dużymi, okrągłymi oczyma. Czarnowłosa widząc to, uśmiechnęła się do swojej małej siostrzenicy. Dziewczynka urodziła się nieco wcześniej niż się spodziewali, ale jej życiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo, co więcej, można nawet rzec, że była zdrowa jak ryba.

Obrazek

- Tak malutka, twoja mama dobrze się spisała, jesteś śliczną i zdrową dziewczynką. – rzekła, po czym w jej oczach zabłysły łzy. - Twoja mama…

Obrazek

W tej chwili dało się słyszeć trzask otwieranych i zamykanych drzwi. Kobieta nie musiała się nawet odwracać, by wiedzieć kto to. Jej szwagier Ian stał przed nią cały zdyszany, był sam. Tak jak mu poleciła przez telefon, zostawił Raya razem z Diablo i Florą, pod opieką niani, jej kuzynki Jadwigi White.

Obrazek

Wiedziała, że Ray prędzej czy później dowie się co się stało, ale wolała tą wiadomość przekazać jego ojcu w cztery oczy. Nie chciała, by jej siostrzeniec zobaczył reakcję ojca na tą wiadomość…
Na widok dziecka Ian uśmiechnął się. Zbliżył się i wyciągnął ręce, Tiana podała mu je.
- Gratuluję ci ślicznej córeczki. – odezwała się, patrząc na tulącego dziecko i szczęśliwego szwagra. Ian ukołysał dziecko do snu i położył do łóżeczka.

Obrazek

Następnie razem z Tianą wyszli na korytarz. Gdy tylko się tam znaleźli, mężczyzna spojrzał na nią pytająco.
- No, to co się takiego stało? Wydawało mi się, że byłaś zdenerwowana dzwoniąc do mnie. – kobieta bezwiednie zacisnęła pięści i wzięła głębszy oddech dla uspokojenia.

Obrazek

- Ian, lekarz na pewno wszystko by ci wyjaśnił, ale chciałam ci tę wiadomość przekazać osobiście. – słysząc ton jej głosu, Ian spiął się natychmiast.

Obrazek

- Tiana… chodzi o Odie? – ponieważ milczała, zdenerwował się jeszcze bardziej. - Mów co się stało Odie?! – krzyknął, kobieta niewytrzymała, łzy popłynęły nieprzerwaną falą.

Obrazek

- Ona… ona się nie obudziła Ian! Podczas porodu musieli ją wprowadzić w stan narkozy, by wykonać cesarskie cięcie. Wszystko powinno być w porządku, ale do tej pory wciąż jest w tym stanie! – ponieważ mężczyzna patrzył na nią jakby nie rozumiał, powtórzyła. - Ona zapadła w śpiączkę Ian. – mężczyzna zachwiał się, Tiana próbowała go podtrzymać, ale odepchnął ją i cofnął się.

Obrazek

- Nie… co ty mówisz? Przecież jeszcze wczoraj się z nią widziałem i nic jej nie było! – krzyknął, po czym spojrzał na szwagierkę i zaśmiał się. - Już wiem… Znowu się ze mną droczysz. To okrutny żart Tiano. – kobieta spojrzała na niego ze współczuciem, co tylko zdenerwowało go bardziej.

Obrazek

- Przestań udawać! To nieprawda! nieprawda! – wrzasnął i pobiegł przed siebie. Tiana ruszyła za nim.

Obrazek

Zobaczyła jak kłóci się z lekarzem, próbując dostać się do pokoju Odie.

Obrazek

Lekarz próbował go uspokoić, ale gdy Ian zaczął się awanturować, by natychmiast odłączyli Odie od tej aparatury i pozwolili mu ją zabrać do domu, nakazał ochroniarzom wyprowadzenie go.

Obrazek

Tiana zbliżyła się do mężczyzny w fartuchu i przeprosiła za zachowanie szwagra.
- Nic się nie stało, rozumiem. – rzekł tylko i spojrzał na nią ze współczuciem. - Ludzie często tak reagują, na złe wieści. – Tiana powoli kiwnęła głową.

Obrazek

- Czy mogłabym jeszcze z nią posiedzieć? – lekarz zgodził się, już miała iść usiąść przy łóżku, gdy usłyszała.

Obrazek

- Pani Arendelle? – kobieta odwróciła się w stronę lekarza. Wyglądał na smutnego. - Postaramy się zrobić wszystko co w naszej mocy, by pomóc pani siostrze. – rzekł i lekko spuścił wzrok. - Jednak proszę się przygotować na to, że pani siostra może się nigdy nie obudzić. – następnie wyszedł i cicho zamknął za sobą drzwi.

Obrazek

. . .


Tiana patrzyła na leżącą na łóżku Odie. Wyglądała jakby to był zwykły sen, jakby miała się obudzić w każdej chwili. Czarnowłosa bezwiednie wyciągnęła dłoń i ścisnęła siostrę za rękę. Nie było jednak żadnej reakcji. Tiana poczuła płynące po policzku łzy.

Obrazek

- Dlaczego to zrobiłaś? Czemu wzięłaś mój naszyjnik? – rzekła i załkała głośniej, po czym spojrzała w górę.- Dlaczego dałaś mi ten przeklęty naszyjnik?! – wrzasnęła, lecz nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytanie.

Obrazek

Nie wiedziała ile czasu spędziła siedząc tak i płacząc. Dziesięć minut? A może godzinę? W końcu jednak poczuła na ramieniu ciepłą dłoń. Obróciła się i ujrzała swojego męża Naveena.
- Tiano, jest już późno wracajmy do domu. – kobieta stanowczo pokręciła głową.
- Nie, nie zostawię jej, nie mogę…

Obrazek

- Lotta stoi na zewnątrz powiedziała, że ona chce z nią posiedzieć. – gdy Tiana nadal spierała się, że chce zostać, Naveen westchnął. - Diablo pytał o ciebie. Martwi się dlaczego jeszcze nie wróciłaś. – rzekł na co kobieta umilkła. - Nawet Flora czuje, że coś jest nie tak i ciągle płacze.

Obrazek

Ostatecznie Tiana podniosła się i wyszła razem z mężem. Pożegnała się jeszcze z Charlottą, która stała przed drzwiami sali i ruszyli do domu.

Obrazek

Idąc tak w stronę samochodu, Naveen niespodziewanie odezwał się.
- A jak się czuje twoja mała siostrzenica? Wszystko z nią w porządku? – kobieta uśmiechnęła się lekko.

Obrazek

- W jak najlepszym. Jest śliczną i zdrową dziewczynką. – Naveen uśmiechnął się.
- To dobrze. Jak jej damy na imię? – Tiana zastanowiła się. Pytanie męża sprawiło, że przypomniała jej się sytuacja sprzed paru tygodni, gdy sama zadała Odie to pytanie.

Obrazek

. . .


- Jak jej dam na imię? – powtórzyła pytanie Odie i zastanowiła się. Po chwili na jej ustach pojawił się uśmiech. - Zawsze podobało mi się imię twojej córeczki. Chciałabym, aby było to coś podobnego, dlatego…

Obrazek

. . .


- Fauna. – rzekła Tiana i spojrzała na męża, który zerkał na nią pytająco. - Damy jej na imię Fauna. Tego chciałaś, prawda Odie? – szepnęła spoglądając na rozgwieżdżone niebo. Jednakże pozostało ono ciche i nieodgadnione jak zwykle.

Obrazek


Koniec odcinka 29



Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 02 sty 2017, 12:40 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Bearyllium
Posty: 33
Rejestracja: 04 mar 2016, 21:10

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Bearyllium » 09 paź 2016, 23:02

Tym razem skuszę się na komentarz i, ha!, jestem pierwsza. :D

Poprzednia relacja
Historia Heleny (a potem Łucji) wydała mi się tak zaskakująca, że aż nie do uwierzenia, podobnie jak optymizm dziewczyny. Ignacy to trochę lama.
A na koniec relacji poczułam jakiś taki cichy smutek...
Ale galeria zdjęć na ścianie zrobiła mi dzień :swelol:

Aktualna relacja
Meh, znów wątek główny - ciąża. Dobrze, że nie Agatki <_< .
W sumie dobrze, że na koniec stało się to, co się stało. Trzeba było nie oszukiwać własnej siostry, argumentując to głupimi wymysłami. Z resztą i tak nigdy nie lubiłam Odie.
No cóż, czekam na ciąg dalszy i kolejne postacie, które "upadną". ;)
Jeszcze kilka dodatków:
Na tym zdjęciu Odie wygląda, jakby od tej ciąży miała rozstępy nawet pod pachą xD
To zdjęcie najpierw widziałam z telefonu i przez moment miałam wrażenie, że dziecko ma gadzi kołnierz i skrzydła. Dopiero jak przyjrzałam się uważniej, zobaczyłam tam osobno bobasa na tle pluszowego dinozaura. xD
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 16 paź 2016, 14:01

O, fajnie było znowu zobaczyć motyw kobiety czytającej pamiętniki - faktycznie zdążyłem o nim zapomnieć :D
Mam nieodparte wrażenie, że Ian i Odie to związek absurdów :D Brakuje mi tu jakiejś konkretnej rozmowy, wzajemnych ustaleń, a przecież chyba im na sobie zależy? Ale co tam, niech się męczą każde z osobna ze swoimi myślami :P Miło za to, że siostry pomagają ciężarnej Odie i się nią zajmują.
Gdyby mi się regularnie śnił jakiś obcy człowiek, a potem okryłbym, że jest to jakiś mój przodek, którego nigdy nie poznałem, chyba nieźle bym się przeraził... Tylko kurczę, o co chodzi z tym naszyjnikiem!? Zburzyłaś mi właśnie wszystkie teorie, które niegdyś wysuwałem :D Wygląda na to, że w jakimś sensie jest przeklęty, jednak Odie nosiła go, bo wierzyła, że pomoże jej dziecku, mamy więc tu jakaś przewrotność :mysli:
Ciekawe, czy mała Fauna będzie teraz wychowywać się bez mamy, czy jednak Odie się wybudzi :(
Btw, w tej sytuacji to chyba Ian ostatecznie powinien nazwać małą?
Btw 2, niby wszystkie niemowlaki w The Sims 4 są okropne, a jednak Fauna prezentuje się zdecydowanie lepiej od Khany Agatki :D

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 27 paź 2016, 22:02

Bearyllium
"Ignacy to trochę lama"
Biedny Ignacy, co on ci takiego zrobił? xD
"Meh, znów wątek główny - ciąża. Dobrze, że nie Agatki"
No wiesz, to jest wyzwanie pokoleń jakby nie było. Przed nami jeszcze mnóstwo ciąż :D
"nigdy nie lubiłam Odie."
Odie tak rzadko pojawia się w relacji, że ja sama jako autorka nie wiem czy ją lubię czy nie xD
Na razie miała właściwie tylko epizod jak jest zazdrosna o Iana i tyle…
Ale mogłabyś chociaż współczuć Lotcie i Tianie, które jako siostry bardzo ją kochają ;)
Postacie będą upadać już wkrótce, więc bądź gotowa ;)

Lion
„faktycznie zdążyłem o nim zapomnieć”
Właśnie tak coś czułam, że możecie nie pamiętać xD A to ważna postać ;)
No wiesz, Odie i Ian zapewne ze sobą o tej całej sytuacji rozmawiali. W końcu spotykali się stąd to zdjęcie z pocałunkiem. Tylko Ian chciał, by ta wróciła, a Odie powiedziała „nie” i koniec ;)
„Tylko kurczę, o co chodzi z tym naszyjnikiem!? Zburzyłaś mi właśnie wszystkie teorie, które niegdyś wysuwałem”
Witam to ja, niszczyciel teorii do usług :P
Od tego jestem, inaczej zrobiłoby się nudno ;)
„Wygląda na to, że w jakimś sensie jest przeklęty, jednak Odie nosiła go, bo wierzyła, że pomoże jej dziecku, mamy więc tu jakaś przewrotność”
Co prawda nie powiem o co chodzi z naszyjnikiem, ale mogę powiedzieć tyle: Wszystko zależy od tego w co kto wierzy ;)
„Btw, w tej sytuacji to chyba Ian ostatecznie powinien nazwać małą?”
Tak, ale tu bardziej chodziło o to, że to było życzenie Odie, żeby tak nazwać córkę, więc Tiana uznała, że Ian tez się zgodzi. (No i tak łatwiej było mi powiedzieć jak będzie mieć na imię. Nie chciało mi się pisać „Tiana ruszyła na poszukiwanie Iana po tym jak zabrała go ochrona i spytała
- Ian… Jak nazwiemy dziecko?! xD”)
Poza tym zobaczysz jeszcze co będzie z Ianem ;)
„Btw 2, niby wszystkie niemowlaki w The Sims 4 są okropne, a jednak Fauna prezentuje się zdecydowanie lepiej od Khany Agatki”
W tym akurat pomógł mi mod znaleziony na jednej stronie. Specjalne skóry dla niemowlaków dzięki którym wyglądają lepiej ;)



W dzisiejszej relacji udamy się z Lottą na pewne przyjęcie.
Jak układają się jej relacje z córką i Aleksem po ich wielkiej kłótni?

Zapraszam :)


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Z pamiętnika Charlotty
Takie same


- Wciąż nie rozumiem dlaczego musimy tam iść. – rzekł wysoki mężczyzna, o włosach w kolorze różu i ciemnej karnacji . Jego towarzyszka, piękna kobieta o długich, kręconych włosach, które falowały za nią niczym rozszalałe płomienie niszczące wszystko na swojej drodze, ledwo na niego spojrzała.
- Przecież ci to tłumaczyłam. Mortimer był moim przyjacielem i nie zamierzam go zawieść nie pojawiając się na jego pogrzebie. nieważne co o tym myśli reszta tej rodziny. – rzekła Charlotta.

Obrazek

Idący obok niej Marcin, jej najlepszy przyjaciel zacmokał jakby niezadowolony jej odpowiedzią.
- Dobrze, ale dlaczego ja musze iść z tobą? Nie zrozum mnie źle uważam, że Mortimer był całkiem fajnym gościem. Gdybym go spotkał będąc singlem na pewno zaprosiłbym go na kawę, ale… ta jego rodzina. - tu wzdrygnął się. – Zawsze uważałem, że maja w sobie coś niepokojącego. – Lotta zwróciła się w jego stronę i uniosła brew.
- Niepokojącego?

Obrazek

- No wiesz... Zwykle wszyscy są tacy ponurzy i jeszcze ciągle ubierają się na czarno, jakby mieli wieczną żałobę. A przecież w sklepach jest tyle wspaniałych, kolorowych ubrań! – rzekł z mocą unosząc teatralnie głowę do góry. Lotta tylko pokręciła głową.

Obrazek

Jej przyjaciel zawsze uwielbiał się ubierać się w krzykliwe stroje. nieważne czy to pogrzeb czy ślub, dla niego ubranie musiało być konieczne jak najbardziej kolorowe i wyróżniające się z tłumu. Lotta
podejrzewała nawet, że jedynym powodem dla którego postanowił z nią iść było to, że mógł dzięki temu ubrać swój najnowszy strój. Szyty na miarę garnitur prosto od Zuzanny Sęp młodej, obiecującej projektantki mody, którą Marcin wręcz wielbił.

Obrazek

Wkrótce ich oczom ukazała się wysoka, ponura willa.
Gdyby nie to, że Lotta mieszkała tu przez dobrych parę miesięcy uznałaby, że ma przed sobą jeden z domów strachu, które reklamują w wesołych miasteczkach.

Obrazek

Właśnie miała przejść na druga stronę ulicy, gdy zauważyła, że jej towarzysz za nią nie idzie. Spojrzała na niego pytająco.
- Jesteś pewna? – spytał i spojrzał na nią wzrokiem wyraźnie mówiącym, że nie ma najmniejszej ochoty spotkać się z rodziną Ćwirów. Lotta westchnęła.

Obrazek

- Dobrze, nie musisz iść skoro tak bardzo nie chcesz. – tu uśmiechnęła się lekko. – Kto by pomyślał, że taki wielki facet jak ty, wciąż trzęsie się ze strachu na myśl o spotkaniu z drobną kobietą jaką jest Bella... – Marcin zmarszczył brwi.

Obrazek

- Ej, to nie ty musiałaś odrzucić jej zaloty. Nawet nie wiesz jak straszna potrafi być, gdy ktoś powie jej „Nie”!

Obrazek

Rudowłosa zaśmiała się na słowa przyjaciela. Po chwili jednak posmutniała. To prawda, że Mortimer był jej przyjacielem. Zawsze mówił jakie szczęście ma jego syn, że znalazł tak wspaniałą kobietę za żonę i gdy ich odwiedzał, potrafili rozmawiać całymi godzinami dopóki Aleksander nie przerwał im mówiąc, że jest już późno i dobrze by było gdyby jego tato już wracał do siebie. Jednakże mimo całej sympatii jaką miała do tego ekscentrycznego staruszka, to nie on był głównym powodem jej przyjścia do tego ponurego domu, którego wolała unikać od kiedy rozstała się z mężem. Widząc, że nagle posmutniała Marcin zbliżył się i dotknął jej ramienia.
- Lotta? – odezwał się cicho i poczekał, aż na niego spojrzy. – Dlaczego tak bardzo nalegałaś żeby tu dziś przyjść? – kobieta niewytrzymała i rozpłakała się. Przez chwilę, Marcin tylko stał i tulił ją czekając, aż się uspokoi, gdy to zrobiła powtórzył pytanie. W końcu otarła łzy i spojrzała na niego.

Obrazek

- Chcę się zobaczyć z Anastazją, ona… - wzięła głębszy wdech. – Ona wciąż nie chce ze mną rozmawiać Marcin. Od mojej kłótni z Aleksem minęło sporo czasu, ale ona wciąż zachowuje się jakbym nie istniała.

Obrazek

- Na początku myślałam, że to Aleks utrudnia mi kontakty i gdy po nią przyjeżdżam specjalne nie chce mi jej oddać, ale gdy raz przyszłam po nią do szkoły kompletnie mnie zignorowała! Wołałam ją, ale posłała mi tylko swoje lodowate spojrzenie i odeszła. – rzekła łamiącym się głosem i wyrzuciła w górę ręce z tej bezsilności.
- Nawet nie wiesz jak się poczułam widząc moje własne dziecko które mnie nienawidzi… - szepnęła i ukryła twarz w dłoniach.

Obrazek

Marcin naprawdę jej współczuł. Teraz gdy sam był ojcem, lepiej ją rozumiał. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić jak bardzo by go to zabolało, gdyby James lub Vivi potraktowali go w podobny sposób. Z drugiej strony poczuł gniew, patrząc na szlochającą Lottę.
- Naprawdę cię nie rozumiem. Jak możesz pozwalać jej tak sobą pomiatać? Jesteś jej matką, a nie byle kumpelą! – kobieta spojrzała na niego, zaskoczona wybuchem przyjaciela. Po chwili zmarszczyła brwi i wyprostowała się dumnie.

Obrazek

- I kto to mówi panie „Bezstresowe wychowanie”? O ile pamiętam, to ty ostatnio wydałeś mnóstwo pieniędzy, bo twojemu synowi zachciało się lekcji gry na gitarze, nowych ciuchów i wizyty u fryzjera.

Obrazek

- Ale to nie ja mam córkę, która zachowuje się jak rozkapryszona księżniczka i nie szanuje własnej matki! – mierzyli się chwilę wzrokiem. W końcu jednak Marcin odpuścił.

Obrazek

- Słucha Lotta, nie przyszedłem tu by się kłócić. Po prostu martwię się o ciebie. Wyglądasz jakbyś niezbyt dobrze sypiała w nocy i chyba za bardzo schudłaś… Może… - chciał mówić dalej ale uciszyła go gestem.
- Dziękuję za twoją troskę, ale dam sobie radę. – tu zwróciła się w stronę willi. – A teraz przepraszam ale muszę iść, z tobą lub bez. – rzekła i ruszyła przed siebie.

Obrazek

Marcin tylko westchnął. I jak po czymś takim miał ją zostawić samą?
Niechętnie wszedł na ulicę i ruszył za nią.

Obrazek

. . .


Na zorganizowanej przez Ćwirów stypie było mnóstwo ludzi. Część z nich Charlotta poznała będąc jeszcze żoną Aleksa, ale większości nie potrafiła rozpoznać.
Wyglądało jednak na to, że oni doskonale wiedzą kim ona jest. Pełne niechęci spojrzenia i szepty, gdy przechadzała się między gośćmi tylko utwierdzały ją w tym przekonaniu.

Obrazek

Kobiety jednak w najmniejszym stopniu to nie obchodziło.
Jeśli ci ludzie tak bardzo chcą o niej mówić, to proszę bardzo! Ona ma znacznie ważniejsze rzeczy na głowie, niż przejmowanie się bandą snobów, którzy nie mają nic ciekawszego do roboty od obgadywania swych sąsiadów.

Obrazek

Przechadzając się wśród tłumu wciąż rozglądała się szukając jednej twarzy. Twarzy swojej ukochanej córeczki. Nie mogła znieść myśli, że ta tak bardzo jej nienawidzi. Mimo tego co powiedział jej Marcin, nie potrafiła gniewać się na Anastazję za to jak ta się zachowuje. Było jej po prostu za bardzo wstyd…
Lotta dobrze wiedziała, że to wszystko to tylko i wyłącznie jej wina.

Obrazek

Gdyby od początku była uczciwa i po zaręczynach z Aleksandrem była mu wierna, do niczego takiego by nie doszło. Skoro już postanowiła związać się z jednym mężczyzną, nieważne czy ze względu na dobro dziecka czy nie, to powinna była się tego trzymać. Zamiast tego, wciąż wpadała w ramiona innych mężczyzn i tłumaczyła sobie, że to nie ma znaczenia, bo przecież jej romanse są chwilowe i ostatecznie Aleks o niczym się nie dowie, a ona ma do tego prawo, bo czuła się samotna, gdy wyjeżdżał.

Obrazek

Nagle Charlotta zauważyła zbliżającą się do niej wysoką kobietę, w długiej czarnej sukni. Z pozoru wydawała się być delikatna i krucha, jednakże błysk jej w oczach przeczył temu. Wyglądała bardziej jak kruk, który właśnie zauważył padlinę i zaraz zabierze się do ucztowania.

Obrazek

Lotta widząc ją zaklęła pod nosem, Bella była ostatnią osobą jaką życzyłaby sobie spotkać tego dnia.
Niestety stało się, nie mogła pozwolić, by całe to towarzystwo widziało jak kuli się i ucieka przed nią w popłochu. O nie… Nie po tym, co zrobiła. Poza tym, Lotta miała dla niej pewną niespodziankę. Miała to zatrzymać na później, ale skoro Bella tak bardzo chce się z nią zobaczyć, to po co z tym czekać?
Bella zbliżyła się do Lotty powolnym i dumnym krokiem. Czerwonowłosa zacisnęła pięści z wściekłości, widząc wyraz wyższości na twarzy swojej ex – teściowej (choć ona i Aleksander jeszcze nie wzięli rozwodu, to Lotta i tak wolała określać Bellę w ten sposób)

Obrazek

Gdy tylko czarnowłosa kobieta znalazła się bliżej, dla Lotty jasny stał się jej „wyjątkowy stan”.
Rzuciła byłej teściowej spojrzenie pełne pogardy.
- Mortimer dopiero co odszedł, a ty już paradujesz z brzuchem? – Bella nie wyglądała na dotkniętą jej uwagą. Zrobiła zdziwioną minę i rzekła.

Obrazek

- Jak możesz? Czy to nie oczywiste, że to dziecko jest mojego zmarłego tragicznie męża? – Lotta przewróciła oczyma.

Obrazek

- Ta… a Joaquin kręci się tu bo był takim oddanym przyjacielem Mortimera? - rzekła wskazując mężczyznę, który akurat z kimś rozmawiał od czasu do czasu zerkając nerwowo w ich stronę. Bella tylko wzruszyła ramionami.

Obrazek

- Joaquin to mój dobry przyjaciel, po prostu stara się być ze mną i pocieszyć mnie w tym trudnym czasie…
- Jak widzę skutecznie cię pocieszył. Nie wyglądasz na zbyt smutną.– przerwała jej Lotta znów wymownie zerkając na zaokrąglony brzuch kobiety. Tym razem Bella nie potrafiła zachować spokoju. Lotta poczuła satysfakcję widząc jak kobieta marszczy czoło i zaciska gniewnie pięści.
- Znalazła się święta! – wykrzyknęła i wzburzona uniosła ręce do góry. Widząc jednak spojrzenia gości wzięła kilka głębszych wdechów dla uspokojenia, nim odezwała się ponownie.

Obrazek

- Ty nie wiesz jak to jest być dziewczyną, która ledwie skończyła liceum, nie ma dokąd pójść, a rodzice nagle każą jej poślubić jakiegoś starego dziada! – mówiła w miarę spokojnym głosem, ale każde słowo wyrażało gorycz i żal, który czuła przez lata. Charlotta jednak wciąż patrzyła na nią obojętnym wzrokiem.

Obrazek

- Ale wiem jak to jest być kobietą, której podstępna, stara baba odebrała cała rodzinę. – Bella spojrzała na nią, a na jej usta wrócił złośliwy uśmieszek.

Obrazek

- Moja historia w ogóle cię nie ruszyła? – Lotta przytaknęła.
- Coś nie bardzo się postarałaś. – Bella zaśmiała się.
- Jednak miałam rację co do ciebie, naprawdę jesteśmy takie same. – tu spojrzała jej prosto w oczy. – Cieszę się, że pozbyłam się ciebie z życia mojego syna, znam siebie i wiem, że nie byłby z tobą szczęśliwy.

Obrazek

Lotta zgrzytnęła zębami, patrząc na pełen zadowolenia uśmiech Belli chciała coś powiedzieć, ale powstrzymała się. To prawda, Aleks nie byłby z nią szczęśliwy… Nie zasługiwała na niego. Przełknęła gule, która powstała w jej gardle i ponownie spojrzała na byłą teściową.
- Masz rację, jesteśmy podobne nawet w kwestii doboru przyjaciół. – gdy czarnowłosa spojrzała na nią nic nie rozumiejącym wzrokiem, uśmiechnęła się.
- Naprawdę myślisz, że tylko ty jesteś na tyle sprytna by wynająć prywatnego detektywa? – Bella od razu zrozumiała i w jej oczach pojawił się strach mimo, że bardzo starała się to ukryć.

Obrazek

- Nie wiem o co ci chodzi…
- Och, nie szkodzi. List, który wysłałam Aleksandrowi na pewno wszystko ci wytłumaczy. – rzekła wskazując mężczyznę. Bella obróciła się z prędkością błyskawicy. Ujrzała syna, który właśnie rozmawiał z gośćmi, właśnie zbliżał się do niego jakiś nieznany jej wysoki, brązowowłosy mężczyzna. W wyciągniętej dłoni, trzymał kopertę…

Obrazek

Bella rzuciła szybkie spojrzenie Lotcie.
- Nie zrobiłaś tego… Nie mogłaś! – czerwonowłosa wzruszyła ramionami.
- Niby czemu nie? Przyłapanie ciebie z Joaquinem na gorącym uczynku, nie było szczególnie trudne. Po namyśle stwierdziłam nawet, że niepotrzebnie wynajęłam detektywa, sama mogłam się tym zająć. – teraz Bella wyglądała na przerażoną nie na żarty. Gdyby Aleksander dowiedział się, że zdradzała jego ojca i jeszcze jest w ciąży z innym…

Obrazek

- Niech cię szlag! – wrzasnęła i pobiegła na tyle szybko na ile pozwalał jej brzuch w stronę syna. Była jakieś trzy metry od niego, gdy syn wziął i otworzył podaną mu kopertę, a potem wyjął list i zaczął czytać.
- Nie! – krzyknęła i potknęła się o coś. Aleksander i Joaquin w tej samej chwili rzucili się w jej stronę, by ją podtrzymać. Zanim ktokolwiek zdążył się odezwać, Bela krzyknęła ponownie.
- Aleksandrze wszystko ci wytłumaczę! Ten romans z Joaquinem mogę wyjaśnić… - zaczęła lecz zamilkła widząc trzymany przez Aleksandra „List”. Mężczyzna patrzył na nią chwilę zaskoczony po czym zmarszczył brwi.

Obrazek

- Jaki romans?! – rzekł twardo. Bella nie mogła uwierzyć w to co się dzieje.
- Ten list… myślałam… - zaczęła się jąkać. Aleksander podążył za jej wzrokiem i spojrzał na trzymany kawałek papieru.

Obrazek

- Ten list? – rzekł unosząc go do góry. - To tylko pismo z banku dotyczące stanu konta. – wyjaśnił, po czym znów spojrzał na matkę. - A teraz co do tego romansu… - w tym momencie Bella zrozumiała, że padła ofiarą podstępu. Spojrzała w stronę Lotty. Kobieta stała tam gdzie ją zostawiła i uśmiechała się wesoło.
- Nie jestem taka jak ty Bello. – szepnęła. Następnie odwróciła się do niej plecami.

Obrazek

W tej chwili zobaczyła przed sobą dziewczynkę. Anastazja widząc ją rzuciła jej wrogie spojrzenie i schowała się w domu. Lotta westchnęła ciężko, wiedziała już , że dziś również nie uda jej się pogodzić z córką.

Obrazek

Obrazek

Następnie ruszyła poszukać Marcina. Gdy znalazła go przy barku nieco podpitego i mówiącego coś z o żywieniem do przystojnego barmana uznała, że powinni się zbierać nim doprowadzi tą wycieczką do rozwodu swojego przyjaciela.

Obrazek

Szli już dobre dwadzieścia minut, gdy Marcin odezwał się niespodziewanie.
- I co? Jak spotkanie z Bellą? – Lotta spojrzała na niego zdziwiona.
- Myślałam, że jesteś pijany. – mężczyzna uśmiechnął się.

Obrazek

- Cóż, powiedzmy, że wtedy łatwiej zyskać zainteresowanie przystojnych panów. – rudowłosa zaśmiała się.

Obrazek

- Przypominam, że masz męża.
- To nie znaczy, że nie mogę docenić urody innych i z nimi porozmawiać, prawda? – Lotta przewróciła oczyma. - A co do mojego pytania…
- Powiedzmy, że wygrałam tą bitwę. – rzekła z uśmiechem, lecz naraz posmutniała. Marcin od razu to zauważył.

Obrazek

- Ale? – kobieta pomyślała o Anastazji i westchnęła.
- Ale całą resztę przegrywam… - przyjaciel kiwną głową i położył jej dłoń na ramieniu.
- Chcesz się ze mną napić? – spojrzała na niego.
- Zdecydowanie. – Marcin uśmiechnął się.

Obrazek

- No to idziemy! W domu mam parę butelek porządnej brandy. – rzekł i ruszyli.

Obrazek

Przebalowali całą noc.



KONIEC ODCINKA 30

Ciąg dalszy nastąp...



Bonus:

Odie ty nie śpisz? xD

Obrazek

I jeszcze cała Tiana na obrazku: :)

Obrazek



Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 02 sty 2017, 12:40 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Gunia » 28 paź 2016, 10:19

Wielka szkoda, że Lotcie nie udało się pogodzić z córką. Dobrze jednak, że wrobiła Bellę :D Szkoda, że Bella to takie paskudne babsko...

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 29 paź 2016, 21:13

Historia Heleny jest bardzo wzruszająca, ale jakoś ciężko mi uwierzyć, że ten bezwzględny babiszon był kiedyś wrażliwą i nieśmiałą dziewczyną. :D
Wciąż pamiętam co mi wtedy powiedział.
- Skoro nie możesz mnie pokochać, to pozwól mi chociaż spędzić przy twoim boku resztę życia.
Sam się w to bagno wpakował, a potem zostawił ją z dziećmi. soft9 Gratulacje. A w międzyczasie wyładowywał swoje frustracje, wrzeszcząc na nią. :yes:
Choćby go odtrącała, choćby i wciąż faworyzowała Kacpra, on przy niej będzie.
Tia, i stanie się kopią swojego ojca, więźniem własnej obietnicy, do czasu, aż zrozumie, ze dla tej kobiety nie ma nadziei - Helena chyba nigdy nie zrozumie, że tak naprawdę ma bardzo szczęśliwe i pełne miłości życie. <_<
Hahaha, mina Heleny, gdy dowiaduje się, że Łucja jest dziewczyną Ignacego! :haha: Idealna!
Łucja zafundowała "teściowej" niezłą terapię szokową. :P Może dzięki temu klepki powskakują staruszce na właściwe miejsca. Ogólnie efekt, jaki osiągnęła Łucja, był super, ale nie potrafię zrozumieć, jak można z uśmiechem na twarzy dziękować tyranowi za pomoc w naprawieniu tego, co sam zepsuł. soft1 Osobiście najchętniej w takiej sytuacji trzasnęłabym Helenę w twarz, nawet nie za "zabicie" mi matki, ale za to, jak traktowała swoich pracowników.
Jak naprawdę wygląda ściana w salonie Landgraabów. (Tak, kiedyś zrobię te rodzinne zdjęcia xD)
O rany, Ty na każdym zdjęciu wklejałaś je wszystkie ręcznie? :O Trochę mi głupio, bo na pewno się napracowałaś, a ja nawet nie zauważyłam. soft9 Równie dobrze mogłyby wyglądać w relacji tak, jak w rzeczywistości. :D
Jakieś zdjęcie gołej Pocahontas i Johna w lesie xD
:rotfl: Skojarzyło mi się z czymś w stylu "pierwsze selfie Adama i Ewy", ale Pocahontas tez może być.

Odie jest urocza, ale lekko szurnięta. :D Nie mam tu na myśli snów o zmarłej babci, bo pewnie sama miałabym pietra, ale o to niewychodzenie z domu i historię z naszyjnikiem. soft9 Od razu domyśliłam się, że to ona go zabrała, ale nie wiem dlaczego. Czyżby to ona miała urodzić następczynię? :unsure:
Biedna Odie... :( Nie sądziłam, że naszyjnik ma aż taką moc. Zaczyna mnie przerażać.
Flora i Fauna? :D Już po samych imionach historia tych dzieciaków zapowiada się interesująco. ;)
piękna kobieta o długich, kręconych włosach, które falowały za nią niczym rozszalałe płomienie niszczące wszystko na swojej drodze
Ten opis Lotty jest perfekcyjny. <3 Idealnie oddaje jej charakter. ;)
Zuzia jakoś szczególnie młoda nie jest, ale miło mi, że ma takich oddanych fanów. :D A w kolejnym odcinku mojej relacji dowiesz się, gdzie Marcin mógł ów garnitur nabyć. ;)
Bella podrywała Marcina? :haha: Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. Poproszę o jakiś odcinek z retrospekcją opowiadającą o tych wydarzeniach! :D
Hmm, spodziewałam się, że stypa po pogrzebie Mortimera będzie bardziej... mroczna? :P Chyba jedynymi osobami, które ubrały się na czarno, są Lotta i barman. xD W tej sytuacji strój Marcina nie rzuca się szczególnie w oczy.
Lotta jest saaama sooobie winnaaa, lalala... :gwizd: Trzeba było nie kłamać, nie zostawiać męża i nie bawić się w Kaleba "wolę-żeby-nasze-dziecko-nienawidziło-mnie-a-nie-ciebie".
Hahaha, przepraszam, nie mogę się powstrzymać od śmiechu, Bella "krucha i delikatna"! :haha: Zbytnio się przyzwyczaiłam do swojego kaszalota, żeby móc przejść obok tego tekstu obojętnie. :P
Charlotta i Bella - starcie tytanów. 8D Będzie się działo.
To Bella nie kochała Mortiego? ;( Jak to?
Lotta jest przepiękna, ale na tym zdjęciu wygląda jak przecinek. Weź ją trochę utucz. :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 31 paź 2016, 20:20

Na miejscu Lotty chyba wolałbym nie rzucać się w oczy na tym pogrzebie, a z Marcinem u boku raczej byłoby to ciężkie :D Ale znając charakter rudowłosej, raczej nie bardzo przejmie się faktem bycia w centrum uwagi ;)
Nie sądziłem, że Anastazja tak uparcie będzie unikać kontaktu z mamą. Myślałem, że gdy pierwsze emocje opadną, jakoś im się wszystko ułoży :( A Marcinowi łatwo gadać! Jakby nie patrzeć, to dość skomplikowana sytuacja...
Czemu ci ludzie uśmiechają się i tańczą na pogrzebie? soft9 Ech, ci simowie :D
Twoja Bella jest tak wyrachowana, że nie sposób nie czekać, aż powinie jej się noga :P Lotta nieźle ją wykiwała, choć pani Ćwir pewnie jakoś się z tego wytłumaczy, a w sumie szkoda.

Bardzo lubię rysunki, które czasem dajesz jako bonusy :)
Ostatnio zmieniony 13 lis 2016, 21:33 przez Lion, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 13 lis 2016, 1:42

Dziękuję za komentarze :)

Gunia – Cieszę się, że ci się podobało :)

Galcia
„Historia Heleny jest bardzo wzruszająca, ale jakoś ciężko mi uwierzyć, że ten bezwzględny babiszon był kiedyś wrażliwą i nieśmiałą dziewczyną.”
Kiedyś czytałam taką książkę (tak, moja kolejna dziwna książka xD) w której porywano z wiosek małe dziewczynki, by uczynić z nich bezlitosne wojowniczki. Wybierano jednak tylko te o najczystszym sercu, takie co były dobre i niewinne. Wszystko dlatego, że gdy się złamało dusze takiej dziewczynki to stawała się ona bardzo okrutna i zła, bardziej, niż gdyby wybrano złą dziewczynkę.
Więc na takiej zasadzie Helena mogła być wrażliwa i nieśmiała, tylko życie ją złamało ;)

Trochę wiary w Ignacego. Może uda mu się zmienić Helenę? ;)
„Osobiście najchętniej w takiej sytuacji trzasnęłabym Helenę w twarz”
Uznajmy, że Łucja jest zbyt dobra, niewinna i delikatna, by być w stanie kogoś uderzyć. :)
Tak jak bohaterka takiego jednego anime, które oglądam. Była gladiatorem, ale nigdy nikogo nie zraniła ani nawet nie zaatakowała. Cały czas tylko parowała ataki mieczem i uciekała :D
„Ty na każdym zdjęciu wklejałaś je wszystkie ręcznie?”
Tak wklejałam ;)
Ale sama jestem sobie winna, bo mogłam zrobić te zdjęcia i dopiero potem relację, ale mi się nie chciało xD
„Już po samych imionach historia tych dzieciaków zapowiada się interesująco.”
Nawet nie wiesz jak bardzo ;)
„Poproszę o jakiś odcinek z retrospekcją opowiadającą o tych wydarzeniach!”
Obiecuję, że pomyślę nad tym ;)
„Hmm, spodziewałam się, że stypa po pogrzebie Mortimera będzie bardziej... mroczna?”
Wiesz, może wszyscy się cieszą z jego śmierci. W końcu spadek itd. xD

Lion -
„Nie sądziłem, że Anastazja tak uparcie będzie unikać kontaktu z mamą. Myślałem, że gdy pierwsze emocje opadną, jakoś im się wszystko ułoży”
Cóż, Anastazja bardzo przeżyła rozstanie rodziców. Pełna rodzina była jej największym marzeniem, dlatego nie może wybaczyć mamie, że niejako wszystko zepsuła. Będzie o tym jeszcze kiedyś później w relacji ;)
„Czemu ci ludzie uśmiechają się i tańczą na pogrzebie?”
Spadek po Mortim widocznie wynagradza im jego odejście xD
„Twoja Bella jest tak wyrachowana, że nie sposób nie czekać, aż powinie jej się noga”
Charakter mojej Belli został w pewien sposób ukształtowany przez „Mysikróliki”
Tam Bella jest fajną i pozytywną postacią, dlatego uznałam, że moja będzie jej przeciwieństwem. :)
„Bardzo lubię rysunki, która czasem dajesz jako bonusy”
Dziękuję ^^



W dzisiejszym odcinku zobaczymy jak czuje się Marcin po imprezie z Lottą

Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Marcina
Przesyłka od bociana


Tego dnia Marcin czuł się wyjątkowo podle.

Obrazek

Nie dość, że głowa mu pękała od ilości wypitego alkoholu, to jeszcze ledwie trzymał się na nogach, gdyż praktycznie całą noc razem z Lottą łazili po mieście odwiedzając wszystkie nocne kluby w okolicy.

Obrazek

Do tego wszystkiego Lotta, w stanie upojenia alkoholowego postanowiła wywinąć mu numer z pomocą przypadkowego gościa poznanego na imprezie.

Obrazek

Korzystając z okazji, że Marcin usnął kamiennym snem, wsadzili go do pierwszego lepszego pociągu, a na miejscu znaleźli ławkę i ułożyli go na niej.

Obrazek

Obrazek

Wyobraźcie więc sobie jego zdziwienie, gdy rano obudziło go trąbienie jadących do pracy kierowców i uświadomił sobie, że jest w Widenburgu!

Obrazek

Dlatego teraz, siedząc naprzeciwko Antoniego po kilku godzinnej podróży, ledwie trzymał kubek z kawą i starał się ignorować uśmiechy i spojrzenia jakie od czasu do czasu posyłał mu jego mąż.

Obrazek

- Widzę, że impreza się udała. – rzekł czytając gazetę i niespiesznie podniósł do ust kubek kawy cały czas obserwując Marcina. Mężczyzna posłał mu jedynie wrogie spojrzenie na którego widok Antoni uśmiechnął się szerzej.

Obrazek

Marcin miał tylko nadzieję, że Charlottę również spotkała kara i siedzi właśnie w łazience rzygając jak kot.

Obrazek

Najgorsze jednakże w tym wszystkim było to, że właśnie na ten dzień zaplanował sobie poważną rozmowę z Anotnim. Czy jednak ukochany potraktuje go poważnie, gdy wygląda jak siedem nieszczęść? Może powinien z tym poczekać?
Parząc jednak na to jak dobry humor ma dziś jego druga połówka uznał, że lepszego momentu może nie być.
Prostując się na krześle tak, by wyglądać choć odrobinę lepiej (i starając się nie myśleć o mdłościach) przemówił.
- Antoni, mam do ciebie ważną sprawę. – Antoni wciąż nie podnosząc oczu z gazety, uśmiechnął się.

Obrazek

- Doprawdy? – w jakiś sposób Marcina irytował sposób w jaki Antoni się do niego zwracał. Czuł, że ma niezłą zabawę drocząc się z nim. Biorąc głębszy wdech, rzekł.

Obrazek

- Chcę mieć dziecko. – w tym momencie Antoni wypluł właśnie upity łyk kawy, spojrzał na poplamioną kawą koszulę marszcząc brwi po czym przeniósł je na Marcina.
- Co? – spytał tylko wpatrując się w niego intensywnie. – Coś ty znowu wymyślił Marcin? – różowowłosy odwzajemnił spojrzenie.

Obrazek

- To co słyszałeś, chcę mieć jeszcze jedno dziecko. – wpatrywali się w siebie dobrą minutę, po czym starszy mężczyzna wybuchnął śmiechem.
- Oj Marcin, prawie mnie nabrałeś! – rzekł wstając, by zmienić poplamioną koszulę. – Przyznaję, już uwierzyłem, że naprawdę…

Obrazek

- To nie był żart! – wykrzyknął poirytowany reakcją męża Marcin. Antoni ponownie rzucił mu zdenerwowane spojrzenie.
- Przestań się wygłupiać…
- Ja się wcale nie wygłupiam! – powiedział mężczyzna i odetchnął dla uspokojenia, próbując zebrać myśli. - Nie zrozum mnie źle Antoni, kocham Genowefę i Jamesa, ale adoptowaliśmy nasze dzieci, gdy te były już w wieku szkolnym. Tak naprawdę nigdy nie doświadczyliśmy, co to znaczy mieć małe dzieciątko, które potrzebuje stałej opieki. – ponownie spojrzał prosto w oczy Antoniego. - Chciałbym tego doświadczyć. – Antoni jakby przytłoczony tym co właśnie usłyszał, ciężko opadł na siedzenie.

Obrazek

- A co spowodowało u ciebie takie nagłe pragnienie? – spytał nie patrząc na męża. Marcin skrzyżował ręce i zastanowił się chwilę.

Obrazek

- Widzisz… kiedy patrzyłem jak Krzysztof tuli w szpitalu swoją małą córeczkę Khany… coś we mnie pękło. Poczułem się zazdrosny, że to nie ja tam stoję tuląc tą mała istotkę. Dlatego… - Antoni gwałtownie uderzył pięścią o stół, przerywając mu.

Obrazek

- I właśnie dlatego nie chciałem żebyś tam jechał i angażował się w tą sprawę! Wiedziałem, że wpadniesz na jakiś taki głupi pomysł! – Marcin poczuł się dotknięty tą uwagą.

Obrazek

- Dlaczego głupi? To że chce zostać ojcem nazywasz głupim pomysłem? – rzekł oburzony. Antoni postanowił spuścić nieco z tonu zanim ponownie pokłóci się z mężem. Wciąż źle wspominał ich ostatnią kłótnię, nie chciał by ponownie doszło między nimi do sprzeczki.

Obrazek

- Nie Marcin, po prostu… Zrozum, mamy dwójkę wspaniałych dzieci, żyjemy sobie spokojnym, szczęśliwym życiem, po co to komplikować? – spytał i ujrzał wahanie w oczach ukochanego. - Pamiętasz ile czasu trwała rozprawa adopcyjna Jamesa i Genowefy? Naprawdę chcesz przez to wszystko przechodzić jeszcze raz? – po tych słowach Marcin wyraźnie posmutniał.
- Masz rację Antoni, to zapewne skomplikowałoby nasze życie…

Obrazek

Myśląc, że przekonał męża do swoich racji, właśnie chciał go jakoś rozweselić, gdy Marcin gwałtownie wyprostował się uśmiechnięty. - Mimo to chce spróbować! – początkowo starszy mężczyzna zagapił się na niego z otwartymi ze zdziwienia ustami, po chwili jednak na jego twarzy znów odmalował się wyraz poirytowania.
- Marcin, powiedziałem nie!

Obrazek

- Ale dlaczego nie? – spytał różowowłosy przyjmując minę szczeniaka. - Nie chciałbyś tulić tej małej istotki w ramionach? Widzieć jak zasypia i…
- Dosyć! – krzyknął Antoni, gwałtownie odsuwając krzesło i wstając od stołu. - Nie będziemy mieć więcej dzieci! James i Vivi są wspaniali i nie potrzebuję większej rodziny! – następnie nie czekając na odpowiedź Marcina ruszył do frontowego wyjścia. - A teraz wychodzę do pracy. Do zobaczenia wieczorem. – rzekł i zatrzasnął za sobą drzwi.

Obrazek

Marcin patrzył za nim chwilę, po czym uśmiechnął się niespodziewanie.
- Już ja znajdę sposób żeby cię przekonać. – szepnął.

Obrazek

. . .


Wieczorem, zmęczony po całym dniu w pracy, Antoni wrócił do domu. Przemyślał sobie wszystko i było mu przykro, że tak naskoczył na Marcina. Co prawda wciąż nie miał zamiaru powiększać rodziny o kolejnego członka, ale musiał przyznać sam przed sobą, że zachował się nieco zbyt gwałtownie.
Wiedział również, że Marcin nie miał złych intencji i cieszył się, że zamiast samemu próbować załatwić sprawę, przyszedł do niego porozmawiać. Dlatego też postanowił, że jakoś wynagrodzi ukochanemu swoje wcześniejsze zachowanie i zaprosi go na kolację. Albo jeśli ten nie będzie chciał nigdzie wychodzić, to ugotuje coś w domu. Wszystko jedno, byleby spędzić miły wieczór z ukochanym.

Obrazek

Z takim mocnym postanowieniem poprawy, przekroczył próg domu.
- Marcin wróci… - zaczął, lecz przerwał widząc stojącą przed nim postać.

Obrazek

- Co ty masz na sobie?! – krzyknął patrząc na stojącego w ich sypialni Marcina.

Obrazek

Mężczyzna przeglądał się właśnie w lustrze, mając na sobie ciemnogranatową sukienkę sięgającą kolan. Widząc stojącego w progu męża, odwrócił się w jego stronę z błyskiem w oku.

Obrazek

- Podobam ci się? – Antoni trwał chwilę w szoku, nim odezwał się ponownie.

Obrazek

- Oczywiście, że nie! Natychmiast ściągaj te ciuchy! – wykrzyknął, Marcin tymczasem zatrzepotał rzęsami, udając zawstydzonego.

Obrazek

- No wiesz Antoni… Teraz mam je z siebie ściągnąć? – rzekł z naciskiem na „Teraz”. Odgadując, co miał na myśli Antoni sam nie wiedząc czemu, zarumienił się lekko. Próbując to ukryć odwrócił się niby zażenowany.

Obrazek

- Co ja z tobą mam… - westchnął, zerkając z powrotem na męża.

Obrazek

- Skąd ty je w ogóle wytrzasnąłeś? Myślałem, że wykończyłeś limit ubrań do kupienia na ten tydzień. – rzekł i spojrzał podejrzliwie na Marcina, który nagle zainteresował się wystrojem pokoju.

Obrazek

- Wiesz…

Obrazek

- Dobra, nieważne… - powiedział szybko Antoni uświadamiając sobie, że nie chce się bardziej zdenerwować odpowiedzą mężczyzny. Zamiast tego zadał inne pytanie. - Mogę się chociaż dowiedzieć po co to kupiłeś? Błagam, tylko mi nie mów, że zamierzasz zostać „Drag Queen”! – rzekł ze szczerym niepokojem czym zirytował partnera.

Obrazek

- Pewnie, że nie! Skąd ci w ogóle przyszedł do głowy taki pomysł? – widząc jednak wymowne spojrzenie Antoniego, odchrząknął by zmienić temat.
- W każdym razie uznałem, że jeśli chce zostać matką, to musze się najpierw dowiedzieć jak czuje i myśli kobieta.
- Matką? – spytał Antoni sądząc, że się przesłyszał. – Chciałeś powiedzieć ojcem? – Marcin jednakże stanowczo pokręcił głową.

Obrazek

- Nie, matką. Początkowo faktycznie chciałem być ojcem, ale potem uznałem, że niemowlę którym chciałbym się zająć, będzie potrzebować matki. Oczywiście nie zmienię płci, ale gdyby udało mi się stać nieco bardziej czułym i wrażliwym…

Obrazek

- Przestań! – krzyknął nagle Antoni przerywając mu. Marcin zerknął na niego zaskoczony i ujrzał parę brązowych oczu patrzących na niego złowrogo. - Marcin ile razy mam ci powtarzać?! Nie będziemy mieć więcej dzieci! Ani małych ani dużych!

Obrazek

Marcin odpowiedział tak samo groźnym spojrzeniem, skrzyżował ramiona i przemówił.
- Dobra! W takim razie będę nosić tę sukienkę i damskie ciuchy dopóki się nie zgodzisz!
- Co? – rzekł Antoni zupełnie oniemiały.
- Słyszałeś. Będę nosić damskie ciuchy dopóki nie zgodzisz się na dziecko!

Obrazek

Antoni stał jeszcze chwilę ogłupiały, po czym zdenerwowany machnął rękami.
- A rób co chcesz! Ale więcej dzieci w tym domu nie będzie! – następnie wyszedł z pokoju, ale po chwili zwrócił.
- Jeszcze jedno, póki nie przestaniesz nosić tej kiecki śpisz na kanapie!

Obrazek

Wychodząc zatrzasnął za sobą drzwi po raz drugi tego dnia.

Obrazek

. . .


Od kłótni minęły dwa tygodnie. W tym czasie obaj panowie nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele. Antoni chciał, by Marcin przestał się wygłupiać i nosić damskie ubrania, ten z kolei wciąż upierał się, że chce mieć dziecko i dopóki Antoni się nie zgodzi, nie ma mowy by zaczął ubierać się normalnie.

Obrazek

Tak minął im pierwszy tydzień. Po tym czasie, Marcin ostatecznie przestał ubierać sukienki. Może to dziwnie zabrzmieć z uwagi na fakt, że przecież uwielbiał zwracać na siebie uwagę krzykliwymi strojami, ale nawet on czuł się zażenowany widząc spojrzenia jakie rzucali mu mijający go przechodnie.

Obrazek

Poza tym mieli wystarczająco dużo problemów z sąsiadami, gdy się tu wprowadzili ze względu na swoją orientację, teraz w końcu udało im się nawiązać z nimi nić porozumienia i Marcin nie chciał wszystkiego zepsuć, przez swój głupi pomysł z sukienkami.
Początkowo Antoni ucieszył się, że wygrał, ale gdy usłyszał, że mąż wciąż nie zrezygnował z planów powiększenia rodziny, konflikt między nimi rozgorzał na nowo (a Marcin wciąż musiał spać na kanapie)

Obrazek

W ten sposób rozmyślał mężczyzna, jedząc śniadanie w towarzystwie swojej córki Genowefy, którą wszyscy w domu i najbliżsi przyjaciele nazywali Vivi.

Obrazek

Dziewczynka od czasu do czasu ukradkiem zerkała na ojca. Wyraźnie widziała, że coś go trapi, dlatego gdy cisza między nimi przeciągała się postanowiła się odezwać.
- Marcin? – spytała i odczekała chwilę, aż spojrzy na nią. - Czy znowu pokłóciłeś się o coś z Antonim?

Obrazek

Mężczyzna początkowo zdziwił się pytaniem, ale potem uświadomił sobie, że przecież od dwóch tygodni jedyne co robią to krzyczą na siebie z Antonim. Ciężko aby dzieci nie zauważyły, że coś jest nie tak. Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią, po czym pokręcił głową i rzekł.
- Nie kochanie, to nie kłótnia, to bardziej różnica zdań. – Vivi chciała właśnie wspomnieć, że dość głośna jest ta ich „różnica zdań” ale ostatecznie zrezygnowała i spytała.

Obrazek

- Mogę jakoś pomóc? – różowowłosy uśmiechnął się. Jego córeczka miała takie dobre serce. Zawsze była gotowa do pomocy i najpierw myślała o innych, a dopiero potem o sobie.
- A chciałabyś mieć jeszcze młodsze rodzeństwo? – dziewczynka wyglądała na zaskoczoną, ale poważnie zastanowiła się nad pytaniem.
- Diablo wspominał, że bycie starszym bratem jest całkiem spoko… więc myślę, że tak. Mogłabym zostać starsza siostrą.

Obrazek

Mężczyzna zagapił się na nią, po czym spontanicznie zbliżył się i ją przytulił. Mimo wszystko jakoś nie spodziewał się, że Vivi weźmie jego pytanie na poważnie.
- Moja kochana Vivi!

Obrazek

- Marcin! Udusisz mnie! – rzekła dziewczynka po chwili, dlatego ją puścił. Spojrzał na nią błyszczącymi z podekscytowania oczami.
- Teraz tylko musimy przekonać Antoniego! – Vivi gwizdnęła słysząc to.

Obrazek

- Czyli to o to się kłócicie… Nie chcę cię martwić, ale przekonać do czegoś Antoniego jest chyba niemożliwe! – mężczyzna uśmiechnął się szerzej i mrugnął do niej.

Obrazek

- Hej, przekonałem go do małżeństwa ze mną, to coś znaczy! – dziewczynka zaśmiała się. Następnie usłyszeli trąbienie szkolnego busa. Vivi zebrała swoje rzeczy i ruszyła do wyjścia.

Obrazek

- W takim razie powodzenia! – krzyknęła jeszcze na pożegnanie.

Obrazek

. . .


Pół godziny później, po wyjściu Vivi do szkoły Marcin siedział w ogrodzie i zastanawiał się jak przekonać Antoniego do zmiany zdania. Niestety tego dnia kompletnie nic nie przychodziło mu do głowy. Próbował prośby, groźby i nic. Czy powinien poprosić o pomoc dzieci? Skoro Vivi nie ma nic przeciwko młodszemu rodzeństwu to może James również? Może gdyby Antoni zobaczył, że i one go popierają to zmieniłby zdanie?

Obrazek

Westchnął i pokręcił głową.
- Szkoda, że bociany przynoszące dzieci to tylko bajka. Gdyby tak chociaż jeden ptak się pomylił i przez przypadek przyniósł mi dziecko, sprawa byłaby rozwiązana! – rzekł sam do siebie i sam zaśmiał się ze swojego głupiego pomysłu.

Obrazek

Właśnie w tej chwili usłyszał dzwonek do drzwi. Zdziwiony obejrzał się w stronę dźwięku, nie spodziewał się dziś żadnych gości. Wstał z krzesła i ruszył na powitanie. „Może to mój wymarzony bocian przyniósł przesyłkę?” pomyślał z uśmiechem i otworzył.

Obrazek

- Dzień dobry czym… - zaczął, lecz gwałtownie urwał.

Obrazek

Ujrzał bowiem przed sobą wózek z dzieckiem.

Obrazek

Maleńki chłopczyk patrzył się na niego tak samo zaskoczony jak on, po chwili jednak uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął w stronę Marcina swoje małe rączki.

Obrazek

Mężczyzna patrzył się na niego jeszcze przez chwilę, nim wziął go na ręce.
- A co ty tu robisz malutki? – spytał i trzymając dziecko na rękach rozejrzał się.

Obrazek

- Halo? Jest tu kto? – zawołał, mając nadzieję ujrzeć gdzieś matkę lub ojca chłopca. Ulica jednakże była dziś nadzwyczajnie pusta.

Obrazek

W tej chwili Marcin zerknął w dół i zobaczył w wózku w którym leżał chłopiec, małą karteczkę. Zaintrygowany podniósł ją i przeczytał „To jest Marcel. Twój syn, który urodził się dwa miesiąc temu, zajmij się nim.”

Obrazek

Mężczyzna wpatrywał się w kartkę kompletnie osłupiały, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie stało. Zerknął na chłopca, a potem jeszcze raz na karteczkę.
- Antoni ma dziecko. – szepnął.

Obrazek

. . .


Antoni wracał dziś do domu w nadzwyczaj dobrym humorze. Dzień w pracy był przyjemny, do tego wyszedł przed czasem, gdyż zmiennik pojawił się wcześniej i powiedział, że Antoni może już iść do domu.

Obrazek

Żyć nie umierać! Miał na tyle dobry dzień, że postanowił pogodzić się z Marcinem, a przynajmniej ogłosić zawieszenie broni i może wyskoczyć do kina?

Obrazek

Tak, wciąż nie zamierzał mieć więcej dzieci, ale sam przed sobą musiał przyznać, że ich sprzeczka jest po prostu głupia. Pojawienie się dziecka w domu powinno być powodem do radości, a nie do kłótni. Miał zamiar poważnie porozmawiać o tym z Marcinem i wytłumaczyć mu to jeszcze raz, a jeśli ten dalej się będzie upierać, to trudno niech się złości, ale on nie zgodzi się na dziecko, więc Marcin musi się z tym pogodzić. W końcu sam wybrał go sobie na męża.
Z takim postanowieniem wkroczył do domu.

Obrazek

- Marcin! Już jestem! – zawołał zdejmując kurtkę, jednakże odpowiedziała mu cisza.

Obrazek

Zdziwiony ponowił zawołanie, ale gdy znów nie uzyskał odpowiedzi ruszył w stronę ogródka. „Nie ma go?” pomyślał i wyszedł na zewnątrz. Gdy tylko to zrobił zamarł w bezruchu widząc Marcina…

Obrazek

…trzymającego na rękach małe dziecko. W pierwszej sekundzie Antoni pomyślał „Stało się, adoptował dziecko!”.

Obrazek

Potem jednak uznał, że to niemożliwe i uśmiechnął się pod nosem zdając sobie sprawę, że to zapewne kolejny sposób jego męża, aby przekonać go do dzieci „Wziąć czyjeś dziecko do domu i zachwycać się jakie są wspaniałe!”. Tak, to coś w stylu Marcina.
Odprężony, zbliżył się do niego i zapytał wesoło.
- Czyje to dziecko? – zamiast spokojnie odpowiedzieć, Marcin zmierzył go tak wściekłym wzrokiem, że aż się cofnął bezwiednie.

Obrazek

- O to samo chciałem cię zapytać!
- Co? – spytał Antoni nic nie rozumiejąc na co Marcin podał mu jakąś kartkę.

Obrazek

Czytając zmarszczył brwi rozeźlony, po czym znów skupił uwagę na mężu.
- Co to ma znaczyć?!

Obrazek

- To ja się pytam! Zdradziłeś mnie, a dziewczyna zaszła w ciążę, czy tak?! – Antoni zdenerwował się jeszcze bardziej.

Obrazek

- O czym ty mówisz?! To nie moje dziecko! – krzyknął i nagle coś wpadło mu do głowy. - Aha… już rozumiem. – rzekł patrząc podejrzliwie na Marcina. - To dlatego tak nagle zachciało ci się dziecka. Dowiedziałeś się, że dziewczyna z którą mnie zdradziłeś jest w ciąży i…!

Obrazek

- Nie zdradziłem cię! – krzyknął Marcin przerywając mu.
Panowie mierzyli się chwilę wrogim spojrzeniem, po czym Antoni westchnął i zakrył dłonią oczy zdając sobie sprawę z tego jak absurdalna to sytuacja.

Obrazek

- Dobra, uspokójmy się. – rzekł zastanawiając się jak rozwiązać tą sprawę. Po dłuższej chwili rzekł. - Musiało zajść jakieś nieporozumienie. Znajdźmy matkę tego malucha i wtedy ją wypytamy. – Marcin przytaknął, jednak uraza w jego oczach świadczyła, że wciąż nie jest przekonany co do niewinności Antoniego.

Obrazek

. . .


Od pojawienia się Marcela w ich domu minął miesiąc. Marcin i Antoni oczywiście od razu zgłosili całą sprawę na policję i zamieścili ogłoszenie w gazecie, chcąc znaleźć matkę malucha. Niestety do tej pory nikt się nie zgłosił.
Do tego policjanci nie byli przekonani co do ich zeznań. Przepytali okolicznych sąsiadów, lecz żaden z nich nie wiedział kręcącej się kobiety z dzieckiem w pobliżu ich domu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mimo, że zgłoszenie przyjęli, to Marcin był tego pewien, wyraźnie myśleli, że dziecko jest jednego z nich tylko żaden nie chce wziąć za nie odpowiedzialności.

Obrazek

Właśnie w ten przedziwny sposób, Marcel został u nich w domu. Początkowo myśleli, że mały chłopiec pobędzie u nich parę dni, góra tydzień. Gdy jednak czas mijał, a matka malucha wciąż pozostawała nieodnaleziona, postanowili urządzić mu mały pokoik na piętrze.

Obrazek

Przyjaciele pary oczywiście natychmiast przybiegli z pomocą. Pomogli im w znalezieniu dla małego niezbędnych rzezy jak chociażby kołyska czy butelka oraz służyli radą. Antoni stwierdził, że „ludzkie samice” mają irytujący zwyczaj nagłego pojawiania się w miejscach gdzie są małe dzieci, a do tego (broń Boże!) nie można kwestionować ich metod wychowawczych „Bo przecież kobieta wie najlepiej jak zająć się dzieckiem”

(Na zdjęciu Tiana, Lotta, Kasandra i Izabela. Tak na wszelki wypadek ;))
Obrazek

Mimo to Marcin i Antoni byli im bardzo wdzięczni. W końcu nie byli przygotowani na opiekowanie się tak małym dzieckiem.
Tak właśnie rozmyślał Marcin idąc do pokoju Marcela.

Obrazek

Gdy tylko przekroczył jego próg, ujrzał stojącego w nim Antoniego trzymającego na rękach chłopca.
- Kto jest słodkim bobasem, no kto? – rzekł mężczyzna do dziecka, kołysząc go na co chłopiec uśmiechnął się piszcząc wesoło. Marcin uśmiechnął się pod nosem.

Obrazek

- Przeszkadzam? – Antoni gwałtownie zwrócił się w jego stronę, a na policzkach wykwitły mu rumieńce.
- Nie, oczywiście, że nie. – rzekł kładąc małego do łóżeczka i starając się ukryć w ten sposób swoje zażenowanie, że Marcin przyłapał go na byciu tak łagodnym i przyjaznym do dzieci.

Obrazek

Antoni zerknął ponownie na męża i ze zdziwieniem zauważył, że jego twarz przybrała bardzo poważny wyraz.
- Antoni, chciałem z tobą porozmawiać o Marcelu. – Antoni kiwną głową i obaj wyszli z pokoju, by nie obudzić dziecka, które właśnie zaczęło zasypiać.

Obrazek

Udali się na dół do salonu i usiedli przy stole. Marcin zastanawiał się chwilę jak ująć swoje myśli w słowa po czym odezwał się.
- Słuchaj Antoni. Wygląda na to, że matka Marcela się nie znajdzie, dlatego chciałem…

Obrazek

- Zatrzymajmy go Marcin. – rzekł mężczyzna nim różowowłosy zdążył dokończyć zdanie. Marcin zagapił się na niego z otwartymi ustami.

Obrazek

- Naprawdę? – gdy Antoni potwierdził skinieniem głowy, Marcin rzucił mu się na szyję. - Tak się cieszę! – wykrzyknął uradowany ściskając ukochanego. Po chwili odsunął się i spojrzał na męża błyszczącymi oczami. – Wiesz, już nawet wpadłem na pomysł jak umeblować mu pokój! A gdy będzie starszy…

Obrazek

W tym momencie urwał, gdyż usłyszeli pukanie do drzwi. Zaskoczeni spojrzeli po sobie, następnie Antoni ruszył otworzyć, a Marcin tuż za nim. Ich oczom ukazała się młoda, szczupła dziewczyna, na oko szesnastoletnia. Wyglądała na przestraszoną i niepewną. Wzrok wciąż miała wbity w ziemię, gdy odezwała się do nich swym cichym głosikiem.
- Dzień dobry, mam na imię Serena. Wydaje mi się, że zaszła duża pomyłka…

Obrazek

. . .


Antoni i Marcin postanowili spotkać się z dziewczyną na mieście. Nie chcieli by wścibscy sąsiedzi podglądali przez okna ich rozmowę. Dziewczyna zgodziła się i ruszyli.
Siedzieli właśnie naprzeciwko niej w niewielkiej restauracyjce i czekali, aż kelner przyniesie im zamówione przez nich napoje. Tymczasem Serena, która okazała się być nie kim innym jak matką Marcela, opowiadała im swoją historię, a ich brwi coraz bardziej unosiły się do góry z każdym wypowiadanym przez nią słowem.

Obrazek

- Musiałam pomylić drzwi. Chłopak, który jest ojcem dziecka mieszka w tej okolicy. – rzekła i spuściła wzrok zawstydzona. - Tak mi przykro, że zrobiłam państwu taki problem! – Marcin poczuł się nagle bardzo smutny.

Obrazek

- To znaczy... że chcesz zabrać małego? – spytał, choć właściwie znał odpowiedź. Dziewczyna jednakże wciąż na nich nie patrząc, poruszyła się na krześle niespokojnie.

Obrazek

- Myślę, że powinnam… - odpowiedziała niepewnie. Marcin jeszcze bardziej pogrążył się w smutku. Tymczasem Antoniego zastanowiła pewna rzecz.
- Przepraszam, że zapytam ale… Czy ty chcesz być matką Marcela, czy tylko przekazać go jego ojcu? – dziewczyna zerknęła na niego szybko, zaskoczona, lecz po chwili znów spuściła wzrok.

Obrazek

- Chyba faktycznie jestem wam winna szczerość, skoro sprawiłam wam tyle kłopotu. – tu wzięła głębszy wdech.

Obrazek

- Na początku, nie chciałam być matką Marcela. Jak pewnie podejrzewacie, ta ciąża nie była planowana, po prostu… stało się. Ojciec dziecka, mój były chłopak, gdy się dowiedział, zostawił mnie. – rzekła ze smutkiem i żalem w głosie.

Obrazek

- Mimo to urodziłam dziecko, moja matka, która jest bardzo religijna wciąż mi powtarzała, że sama ta ciąża to już grzech, „No bo jak tak przed ślubem?!” ale pozbycie się jej byłoby jeszcze gorsze, dlatego pilnowała mnie. Tak jakbym miała zrobić coś takiego! – wykrzyknęła oburzona, po chwili jednak podjęła opowieść ponownie. - Moja matka starała się jak mogła by ukryć moją ciążę, co jej się zresztą udało. Dlatego gdy tylko urodziłam wyrzuciła mnie z domu „No bo co by sąsiedzi powiedzieli? Ona taka religijna, a córka samotna matka z dzieckiem!”.

Obrazek

Dziewczyna pokręciła głową, jakby wciąż nie mogła uwierzyć w to co ją spotkało. - Jak widać wyrzucenie dziecka z wnuczkiem prosto na ulice, to już nie jest grzech… W każdym razie, ostatnio miałam nieco problemów finansowych. Koleżanka u której zamieszkałam zaczęła się skarżyć na płacz małego i zagroziła, że jeśli się go nie pozbędę, to mnie wyrzuci!

Obrazek

Tym razem nie wytrzymała i rozpłakała się.
- Co miałam zrobić? Nie miałam się do kogo zwrócić. Bałam się, że jeśli pójdę o pomoc do władz, to uznają, że sobie nie radze i odbiorą mi synka! Dlatego uznałam, że chyba nic się nie stanie jeśli ojciec zajmie się nim chociaż przez chwilę. To dałoby mi czas, by znaleźć jakieś inne lokum i pracę, potem chciałam go zabrać z powrotem. – zakończyła. Antoni zmarszczył brwi, jakby nie był poruszony jej opowieścią.

Obrazek

- To było skrajnie nieodpowiedzialne! A co gdyby ten chłopak porzucił dziecko? – rzekł twardo na co dziewczyna skuliła się na siedzeniu.

Obrazek

- Ja… przepraszam. Nie chciałam… - zająknęła się. Widząc kolejne łzy w oczach Sereny, Marcin postanowił zainterweniować.

Obrazek

- Daj jej spokój Antoni. Widać, że to dobra dziewczyna, i że nie chciała. – widząc reakcję dziewczyny na jego słowa, mężczyzna spuścił nieco z tonu. Nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł.
- Serena? – odezwał się i odczekał chwilę, aż na niego spojrzy. - Właściwie to mam dla ciebie pewną propozycję…

Obrazek

. . .


Serena tuliła swojego synka w ramionach i uśmiechnęła się do niego ciepło. Dziecko tymczasem gaworzyło wesoło i wyciągało swoje rączki w jej stronę.
- Tęskniłam za tobą mały. – rzekła czule spojrzawszy na Marcela. Następnie położyła go do łóżeczka i ponownie spojrzała na Marcina i Antoniego.

Obrazek

- Naprawdę mogę tu z wami zamieszkać? – spytała wciąż niedowierzając, że ci obcy jej ludzie, zamiast wyrzucić ją natychmiast po tym jak się im przedstawiła i nawrzeszczeć za to, że podrzuciła im dziecko, okazali jej tyle dobrego serca. Antoni uśmiechnął się szeroko.

Obrazek

- Oczywiście! Przecież nie pozwolimy, żebyś razem z Marcelem wylądowała na ulicy!

Obrazek

- Choć możliwe, że nie będziesz mieszkać akurat tutaj. – natychmiast wtrącił Marcin, a Antoni i Serena spojrzeli na niego zaskoczeni. - Widzisz, znalazłem taki jeden domek niedaleko…
- Marcin, wykończysz mnie! – krzyknął Antoni łapiąc się za głowę.

Obrazek

Akurat w tym momencie do pokoju weszli Vivi i James, którzy wróciwszy do domu usłyszeli zamieszanie na piętrze. Na widok Sereny stanęli w miejscu i spoglądali na nią z zaciekawieniem. Widząc je Marcin zwrócił się do dziewczyny.

Obrazek

- Właśnie! Serena poznaj to nasze dzieci James i Vivi. James i Vivi przedstawiam wam Serenę. – dzieci przywitały się grzecznie z nieznajomą i zerknęły na Marcina czekając na dalsze wyjaśnienia.

Obrazek

- Widzicie, Serena to mama naszego Marcela, nie ma gdzie się podziać, jej mama była dla niej bardzo niedobra, dlatego zostanie z nami! – rzekł radośnie. Vivi uśmiechnęła się niespodziewanie, na co Marcin spojrzał na nią pytająco.

Obrazek

- Myślałam że będę starszą siostrą, a nie młodszą.
- Czy to znaczy, że Marcel będzie naszym siostrzeńcem? – spytał James zerkając na siostrę na co ta wzruszyła ramionami.
- Dla mnie to on i tak jest bardziej jak młodszy brat. – Marcin zniecierpliwiony machnął ręką.

Obrazek

- nieważne! Jak zwał tak zwał. Najważniejsze, że od dziś wszyscy będziemy jedną wielka rodziną! – wszyscy uśmiechnęli się na to stwierdzenie.
- Tak! – zgodnie przytaknęli.

Obrazek

. . .


Ponieważ zrobiło się już późno, wszyscy udali się spać. Antoni i Marcin urządzili Serenie posłanie w pokoju Marcela, a sami ruszyli do swojego pokoju. Kładąc się do łóżka Marcin wciąż myślał o dzisiejszym dniu.

Obrazek

Widząc Antoniego, który właśnie wyszedł z łazienki, uśmiechnął się.
- Myślę, że Serena idealnie wpasuje się w naszą rodzinę, nie sądzisz? – mężczyzna zerknął na niego.

Obrazek

- Biorąc pod uwagę jej szalone pomysły w stylu „Zostawię dziecko pod opieką nieodpowiedzialnego nastolatka, a potem jeszcze pomylę drzwi.” myślę, że mogłaby być nawet twoją biologiczną córką, więc tak. Na pewno się wpasuje. – Marcin patrzył na niego oburzony.

Obrazek

- A co to niby miało znaczyć? – Antoni uśmiechnął się półgłębkiem.

Obrazek

- Ach… nic, nic. – Marcin wzruszył ramionami i położył się obok niego. Niespodziewanie Antoni odezwał się ponownie.

Obrazek

- Wiesz, kiedy zdecydowałem się na ślub z tobą wiedziałem, że moje życie nigdy już nie będzie spokojne i normalne. – różowowłosy próbował coś wtrącić, ale Antoni przerwał mu. - Ale wiesz co? Nie zamieniłbym go na nic innego. – Marcin uśmiechnął się w ciemnościach i nie dodał już nic więcej.

Obrazek

Następnie zasnęli cichym, spokojnym snem.


Obrazek


Koniec odcinka 31

Ciąg dalszy nastąpi...


Bonus:

- Uśmiech! :D

Obrazek

- I prawdziwa reakcja Antoniego na sukienkę Marcina: :D

Obrazek


Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 02 sty 2017, 12:43 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Simwood
Posty: 734
Rejestracja: 06 sty 2016, 14:32

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Simwood » 13 lis 2016, 12:15

W końcu nadrobiłem potężne zaległości. Co do poprzednich odcinków to kilka rzeczy, które najbardziej zwróciły moją uwagę:
- Helena czytająca książkę mojego autorstwa <3 Ona jedna doceniła mój talent. Już ją lubię :D
- Jej historia wydała mi się taka smutna. Jakoś przestałem już źle o niej myśleć i polubiłem ją jeszcze bardziej. Podczas pożegnania z mężem łzy mi się pojawiły w oczach ;(
- Marcin i jego stroje od Zuzanny Sęp soft9
- Tańczący ludzie na pogrzebie Mortimera :haha: PŁACZĘ!!! :rotfl: "Chodźcie, bawimy się! Starego piernika w końcu szlag trafił!

A co do nowszych odcinków:
Lotta jest naprawdę idiotką. Zamiast nawiązać jakiś kontakt z ex-teściową to ona pierwsze co robi to ją obraża <_< A Bella nie lepsza. Żeby nazywać Mortimera starym dziadem :angry: Może Lotta ma nierówno pod sufitem, ale ten podstęp z listem był genialny :yes: Nie mogę wyjść z podziwu jak ładnie to zorganizowała :P
Mężczyzna przeglądał się właśnie w lustrze, mając na sobie ciemnogranatową sukienkę sięgającą kolan
Ja pierniczę! soft1 Wiedziałem, że Marcin jest trochę inny, ale żeby aż tak? :facepalm: Czy ja dobrze usłyszałem?! Marcin chce zostać MATKĄ?! Boże kochany, współczuję temu dziecku <_<
Ta mina Heleny xDDDDD Już ją sobie wyobrażam gdy policjant się jej pyta: "Przepraszam panią, ostatnio dwójka gejów znalazła u siebie dziecko. Czy może to nie pani go zgubiła?

Ps: Po przeczytaniu komentarza Galci o kruchej i delikatnej Belli też zwijam się ze śmiechu :rotfl:
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 13 lis 2016, 21:52

MalaMi95 pisze:Spadek po Mortim widocznie wynagradza im jego odejście xD
No to i tak jestem zdziwiony, tyle że faktem, iż Bella nie dopilnowała, aby cały spadek przypadł jej :D

Mnie tam zawsze ciężko brać pomysły Marcina serio, nie tylko jak jest na kacu :D Wiem, że ma dobre serce i stara się być dobrym rodzicem, ale i tak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że chęć posiadania niemowlaka to tylko chwilowa fanaberia. Podobne odczucia ma chyba zresztą Antoni :P
O rany, jak mogłaś zrobić to Marcinowi... soft9 Całe szczęście, że ten szybko zrezygnował z pomysłu chodzenia w sukienkach :D
Pół godziny później, po wyjściu Vivi do szkoły Marcin siedział w ogrodzie i zastanawiał się jak przekonać Antoniego do zmiany zdania. Niestety tego dnia kompletnie nic nie przychodziło mu do głowy. Próbował prośby, groźby i nic. Czy powinien poprosić o pomoc dzieci? Skoro Vivi nie ma nic przeciwko młodszemu rodzeństwu to może James również? Może gdyby Antoni zobaczył, że i one go popierają to zmieniłby zdanie?
Całe to rozważanie bardziej kojarzy mi się z sytuacją, gdzie jeden rodzic chce przekonać drugiego do przygarnięcia pieska :D Prośby, groźby, niech zobaczy, że dzieciom zależy... :D
Muszę przyznać, że po przeczytaniu karteczki dołączonej do wózka Marcela, też w pierwszej chwili pomyślałem, że pewnie to syn Antoniego.
Ech, no i od początku czułem, że matka malucha się znajdzie, gdy wszyscy zdążą się do niego przywiązać :( Trochę współczuję Serenie, ale ta na pewno wyciągnie wnioski i następnym razem pójdzie z kimś do łóżka dopiero, gdy pozna jego dokładny adres zamieszkania :D
W sumie to całkiem fajne rozwiązanie, że panowie pomogą młodej mamie. Jakby nie patrzeć, wszyscy chcieliśmy takiego finału w przypadku historii Agatki ;)

Awatar użytkownika
Gunia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 234
Rejestracja: 15 gru 2013, 13:59

Re: Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Gunia » 17 lis 2016, 22:22

Akcja z Marcinem i Antonik rozwaliła mnie na łopatki, szczególnie ta z sukienką... Ale cieszę się, że Serena dołączyła do rodziny :) na pewno będzie świetną mamą dla małego Marcela, no i oby nabrała troszeczkę odpowiedzialności! Vivi i James wydają się cieszyć z tego, że rodzinka się powiększyła. a słowa Sereny "Wydaje mi się, że zaszła duża pomyłka" - no, trochę :D
Mam nadzieję, że nie urażają Cię moje dość krótkie komentarze, ale czytam relacje z zapałem i naprawdę ciekawi mnie Twoja historia. Pozdrawiam!


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości