Pamiętniki Łabędzi

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 03 kwie 2018, 13:54

Galcia
„Przecież nie Puszek i Kłębuszek, to musi być coś dostojnego, jak Napoleon albo Franz Josef.”
Landgrabowie nie są lepsi. Helena chyba nazwała swojego kota Napoleon o ile dobrze pamiętam xD (Jeszcze tak nie pamiętam imion wszystkich swoich zwierzaków w grze ;))
„Po kim jak po kim, ale po Lotcie nie spodziewałam się takiego ataku paniki na wieść o tym, że jej córka ma chłopaka. Jeśli Anastazja wdała się choć trochę w matkę, raczej martwiłabym się o tego biednego kolesia!”
Myślę, że właśnie dlatego Lotta się martwiła. Właśnie, że się w nią wdała i jeszcze zajdzie w ciążę z jakimś przypadkowym kolesiem jak ona x) Co prawda Lotta miała szczęście, ale wiesz. Równie dobrze ojcem mógł być Tomasz (Ten obecny mąż Kasandry) jakiś randomowy typ, albo… Ojciec Zane’a! xD Tak, on jest jednym z tych typów którzy byli jej kochankami. Niedawno to odkryłam, bo sobie zapomniałam xD Plot twist! xD (Nie wiem czy wykorzystam to w relacji, prawdopodobnie nie, dlatego nie mam wyrzutów, że „spojleruję” ;))
„Yyy. Co?”
No wiesz, to zdanie rodziców. Dla rodzica jego dziecko zawsze będzie to najwspanialsze ;)
„Co w takiej sytuacji mówią przepisy BHP?”
Ale te prawdziwe czy simsowe? Bo simsowe to chyba niewiele :D
„Na co jej tyle włókna, jakieś problemy z trawieniem?”
Dokładnie! Wiesz, perystaltyka jelit już nie ta xD
„Ciekawe, na czym się tak dorobił, zwłaszcza że wychował syna na złodzieja”
W zasadzie to sama nie wiem xD Nawet nie jestem pewna czy jakąś pracę ma przydzieloną przez grę. Muszę kiedyś zaglądnąć mu do domu ;)
„Zrobią z niego męża idealnego!”
Ej, ty wiesz, że pod wpływem tego komentarza chyba wymyśliłam dla niego historyjkę jak pozna swoją żonę? Dlaczego mi to robisz? Już i tak mam a dużo wątków do pisania! xD
„Pani Littleforest już chyba więcej nie PRZYBĘDZIE do cukierni Tiany”
Oj tak xD
„No dobra, przecież wiemy, to nie wina Tiany, tylko wyzwania księżniczek. xD”
O to to! Nie to, żebym ja też dodawała swoje 3 grosze. Skąd! xD Dręczenie i niszczenia życia simom to absolutnie nie ja! xD
„Iiiii właśnie wymyśliłam kolejny wątek do relacji. xD Nieeeeee!”
Odpłata za wyżej! xD
„Co do bonusa: a więc to było to "ważne spotkanie", na które musiała iść, kiedy zostawiła Tianie dzieci? xD”
Możliwe xD Albo tańczyła już po spotkaniu ;) (Nieee xD)


Lion
„Kurczę, nie wiem, chyba nie pozostaje mi nic innego, niż czekać.”
Ło, bardzo fajne spekulacje ;)
Ale nie powiem czy miałeś rację. Jeszcze trochę będziecie musieli poczekać :) (A trochę u mnie to może być niestety baaardzo dużo czasu xD)
„Ale w sumie to Lotta lepiej wie, jak można wykorzystać przedstawiciela płci przeciwnej, także jej rozterki mają sens.”
No tak. Ci biedni wykorzystani przez Lottę mężczyźni. Musieli naprawdę cierpieć xD
Ale fakt, że Lotta martwiła się po prostu, żeby Anastazja nie poszła w jej ślady ;)
„Nie sądziłem za to, że psychol, który za nią łaził i próbował wykorzystać, na co dzień jest właścicielem wypasionej chaty i kochającym tatusiem”
Psychole nie zawsze wyglądają jak psychole. Czasem wydają się być całkiem normalni i ich wygląd może właśnie kogoś oszukać :)
„Ech, chyba jestem za mało romantyczny na takie wątki.”
Spoko, dla mnie to też jest dziwne xD Ja wiem, że piszę takie wątki, bo fajnie mi się je pisze, ale również niezbyt rozumiem zachowanie własnej postaci xD (Żeby było śmieszniej jak w książkach jest taki watek, to zawsze jestem poirytowana i mam dość biadolenia głównej bohaterki, ale to inna sprawa xD)
W każdym razie, trochę tłumaczę to sobie tak: To nie tak, że Andżelika wzdychała do niego cały czas, tylko po prostu kiedy spotkali się po latach dawne uczucie odżyło. Zwłaszcza, że ani nie miała żadnego chłopaka/męża, ani nawet dzieci. No nic. No to jak taki Aleks się przyplątał i jeszcze szukał u niej wsparcia… No mogła się kobicina zauroczyć, trzeba jej to przyznać ;)
„ale za to inni długo będą mówić o tym zdarzeniu, co w sumie będzie swego rodzaju reklamą!”
Albo taką legendą jak z horroru :D „Wejdziemy tu po ciasto?” „Nie!” „Dlaczego?” „To ty nie wiesz?” „Ale o czym?” „O duchu latającego ciasta, który nawiedza to miejsce?” „Co? Jaja sobie ze mnie robisz?” „Nie! Mówię poważnie! Podobno każdy kto tu wchodzi i powie „Przybyłem” zostanie przeklęty, a duch ciasta objawi się i zaatakuje!” „Hmm… Wiesz, może lepiej nie ryzykować z klątwami? Chodźmy gdzie indziej” „To samo chciałem zasugerować!” xD

Zobaczymy :D

Gunia
„Rany, Twoje relacje są tak długie, że muszę czytać na dwa razy”
Przepraszam, czasem nie mogę się powstrzymać i tak piszę xD
„Nie powinien oskarżać Annie, ale jak chyba kiedyś wspominałam, sama jest sobie winna będąc z tym Zane'm. Niech się bierze za kuzyna! #teamDiannie”
Widzę, że chyba nikt nie lubi tu Zane’a, a jego postać może ostatecznie wszystkich zaskoczyć xD
„Tiana i "Szóstka w pracy" - była taka bajka”
Też oglądałam :D
„Takie to tylko sprowadzają kłopoty... Oby nie wyniknęło z tego nic niedobrego.”
Na razie to zniknęła więc może będzie dobrze? ;)
„WIEDZIAŁAM ŻE ANNIE! Ale... Czemu? I jak?! Och, nie trzymaj nas w niepewności!”
Proszę bardzo, dziś będzie odcinek :D
Ale czy coś nam wyjaśni, a może bardziej namiesza? ;)



Dziś zobaczymy jak wszyscy zareagują na rewelacje Tiany :) Czy zachowali się słusznie? I kto tu w końcu kłamie, a kto mówi prawdę?
Czy w tym wszystkim może być jeszcze jakiś happy end?
Zapraszam! :D

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Z pamiętnika Tiany
Wszystko ma swoją cenę


W niewielkim salonie zapanowała kompletna cisza. Sześć osób wpatrywało się w młodą, czarnowłosą dziewczynę jakby w oczekiwaniu kto wykona pierwszy ruch. Nikt nie chciał być tym pierwszym. Wszyscy wiedzieli bowiem, że w chwili gdy ktoś się poruszy wywoła lawinę, której nic już nie zatrzyma. Tak się jednak złożyło, że cisza nigdy nie może trwać wiecznie.

Obrazek

- Ty zdzi*o! Oddaj moje dziecko! – wrzasnęła nagle Kasandra i rzuciła się w stronę Anastazji. Wszyscy jak zahipnotyzowani wpatrywali się w lecącą w jej stronę kobietę. Na szczęście w ostatniej chwili wyrywającą się Kasi pochwycił Tomasz, który odciągnął roztrzęsioną żonę na bok.

Obrazek

Gdy wszyscy wybudzili się już z chwilowego szoku, jakie wywołały rewelacje Tiany, Aleksander zmarszczył brwi i ze złością w oczach spojrzał na kobietę.
- Czyś ty oszalała? Dlaczego powiedziałaś coś takiego?! – rzekł piorunując ją wzrokiem, na co ta rozszerzyła oczy ze zdumienia.
- Co? – odpowiedziała, jakby niedowierzając, to tylko bardziej rozzłościło Aleksa.
- Czy ty myślisz, że możesz…

Obrazek

- Aleks, uspokój się – przerwała mu Charlotta, nim zdążył skończyć myśl.
Mężczyzna spojrzał na nią.
- Ona oskarża naszą córkę, a ty myślisz, że będę…!
- Aleks, pozwól, że ja się tym zajmę – rzekła twardo Lotta patrząc mu prosto w oczy. Po chwili Aleks odpuścił.

Obrazek

- Dobrze, zaczekamy na ciebie na zewnątrz. Choć Annie – rzekł przygarniając córkę do siebie, nim jednak zdążyli wykonać choćby pół kroku, na drodze stanęła im Kasi, która wyswobodziła się z uścisku męża.
- O nie! Ona zostaje! Nie pozwolę, żeby porywaczka mojego dziecka…
- Annie nie jest żadną porywaczką! – żachnął się Aleks odsuwając siostrę na bok. - A teraz pozwól nam wyjść!
- Kochanie, pozwól im wyjść. Jestem pewien, że zaraz wszystko się wyjaśni – uspokajał Tomasz, lecz Kasi była nieugięta.
- Nie ma mowy! – krzyczała, tarasując wyjście.

Obrazek

Charlotta widząc, że zaraz może dojść do naprawdę nieprzyjemnej sytuacji, zwróciła się w stronę siostry.
- Proszę Tiano. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz nam powiedzieć, kto jest prawdziwym porywaczem – rzekła łagodnie, na co siostra zmarszczyła brwi.
- Prawdziwym? Przecież właśnie to powiedziałam! – wykrzyknęła, a Lotta pokręciła głową.
- Daj spokój Tiano. Dlaczego Annie miałaby to niby zrobić? A co ważniejsze jak? Jest przecież dopiero nastolatką!

Obrazek

- Aha! Wiedziałam! Dzwonimy na policję! – krzyknęła stojąca obok Kasi, która słyszała wypowiedź Tiany.

Obrazek

Aleksander zacisnął pięści i zbliżył się do byłej szwagierki.
- Czy ty upadłaś na głowę?! Jak możesz…
- Ej, ale spokojnie! I nie takim tonem! – powstrzymał go stojący obok Naveen.
Aleks spojrzał na niego wrogo.
- Czy ty myślisz, że będę tu stał jak ciołek, gdy twoja żona oskarża moją córkę o takie rzeczy?! – krzyczał dalej. Powoli zaczęło się robić naprawdę nieprzyjemnie. Kasandra krzyczała do Annie, że chce odzyskać córkę, Tomasz powstrzymywał ją by nie doszło do rękoczynów, Aleksander próbował dostać się do Tiany, a Lotta i Naveen próbowali wszystkich uspokoić. W końcu Tiana nie wytrzymała.

Obrazek

- DOŚĆ! – krzyknęła i nagle wszystkie zgromadzone w pokoju osoby zamilkły i wpatrzył się w nią. Kobieta objęła się ramionami. – Chcę, żebyście wszyscy wyszli z mojego domu – rzekła twardo. Gdy nikt nie wykonał żadnego ruchu spojrzała na nich. – Ale już!

Obrazek

Pierwszy w kierunku drzwi ruszył Aleksander.
- I bardzo dobrze! Mam nadzieję, że przemyślisz sprawę i nas wszystkich przeprosisz, bo ja tego tak nie zostawię!
- Aleksander! – krzyknęła za nim Lotta, lecz on chwycił Anastazję za rękę i nie oglądając się opuścił dom. W ślad za nimi podążyli Tomasz i Kasandra, wciąż grożąca, że zgłosi sprawę na policję.

Obrazek

Charlotta po raz ostatni spojrzała na siostrę i westchnęła.
- Tiano… Gdybyś chciała...

Obrazek

- Wyjdź – rzeka tylko Tiana nie patrząc na nią. Charlotta kiwnęła głową i wyszła zamykając za sobą drzwi.

Obrazek

W opustoszałym pokoju zostali tylko Tiana i Naveen. Mężczyzna spojrzał na wpatrzoną w okno żonę ze smutkiem.
- Tiano? Czy wszystko…

Obrazek

- Ty też mi nie wierzysz, prawda? – przerwała mu i spojrzała na niego.
Naveen wyglądał na zaskoczonego pytaniem.
- Ja…
- Tak myślałam. Zostaw mnie – i nie czekając na to co ma jej do powiedzenia, ruszyła schodami na piętro.

Obrazek

Naveen pokręcił głową.
- Ale ja ci wierzę… – szepnął, lecz ona nie mogła już tego usłyszeć.

Obrazek

Po tym wszystkim co przeszedł, aby ją odzyskać nie śmiałby wątpić w ani jedno jej słowo. Dlatego jak zwariowane by się to nie wydawało, wierzył, że Annie rzeczywiście mogła ją porwać lub być w to zamieszana. W całym tym obrazie była tylko jedna rzecz, która mu nie pasowała.
Dlaczego Anastazja to zrobiła?

Obrazek

. . .


Podróż do domu minęła Charlotcie w całkowitej ciszy. Na miejscu Annie bez słowa poszła do swojego pokoju, podczas gdy Lotta ułożyła zmęczonego po całym dniu Henryka do snu i zaparzyła herbaty.

Obrazek

Następnie biorąc dwa kubki ruszyła w stronę salonu, gdzie już czekał na nią Aleks. Kobieta jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Aleksander zawsze uchodził za spokojnego człowieka, który nigdy nie wyciągał pochopnie wniosków i zawsze wolał spokojną rozmowę od krzyków czy też bójek. Widząc go jednak teraz Lotta dobrze wiedziała, że czeka ją trudna rozmowa. Westchnęła. Kiedy wszystko się tak skomplikowało?

Obrazek

- Zrobiłam ci herbaty – zaczęła wchodząc do pokoju i stawiając kubek na stoliku usiadła obok niego. – Wszystko w porządku? – spytała, kładąc mu rękę na ramieniu, na co gwałtownie obrócił się w jej stronę.
- Pewnie! Moją córkę oskarżają o porwanie kobiety w ciąży i uprowadzenie dziecka, ale czuję się wyśmienicie! – rzekł i biorąc kubek herbaty upił łyk.

Obrazek

Lotta westchnęła.
- Aleks, musisz ją zrozumieć. Tiana przechodzi teraz przez naprawdę trudny czas. Porywacz, który o mało co nie odebrał jej Aurory grasuje gdzieś w okolicy, teraz dowiedziała się, że znów zaatakował, a na dodatek wszyscy strasznie naciskają, żeby powiedziała kim był…
- I dlatego, że ma „trudne czasy” musi oskarżać nasze dziecko?! I ty uważasz, że to jest w porządku?!
- Nie! Ja po prostu staram się zrozumieć! – rzekła i zdenerwowana wstała.

Obrazek

- Ja… Ja nie wiem czemu moja siostra powiedziała coś takiego… Zawsze z Annie miały taki dobry kontakt. Wiesz? Czasem nawet bywałam zazdrosna o to jak dobrze się ze sobą dogadują – rzekła i uśmiechnęła się smutno.
- Lotta… - zaczął Aleks, ale przerwała mu.
- Nie, spokojnie. Wiem, że nie byłam dobrą matką, ale postaram się to naprawić. Kiedy emocje nieco opadną pójdę porozmawiać z Tianą i dowiem się o co w ty wszystkim chodzi. A na razie… Dajmy jej troch czasu.

Obrazek

Aleksander kiwnął głową, wstał i przytulił ją mocno. Będąc w jego ramionach od razu poczuła się lepiej. Wiedziała, że nie jest w tym wszystkim sama. Kiedy się odsunął, spojrzał na nią i rzekł.
- A teraz, może chodźmy zobaczyć co u Annie? Dla niej to też musiał być szok.

Obrazek

Charlotta kiwnęła głową i oboje ruszyli na górę. Na miejscu zapukała delikatnie i uchyliła drzwi.
- Annie? Czy wszystko… Annie? – powtórzyła widząc, że pokój jest zupełni pusty.
- Nie ma jej? – rzekł stojący obok Aleksander rozglądając się dookoła, zupełnie jakby Annie miała nagle wyskoczyć z szafy. – No nie wierzę! To my się tu martwimy, a ona sobie wycieczki gdzieś urządza! Niech no tylko wróci…

Obrazek

- Czekaj… - przerwała mu Lotta i zbliżyła się do biurka, na którym między książkami leżała wyrwana z zeszytu kartka. Lotta szybko przeleciała wzrokiem tekst, a z każdą chwilą jej oczy coraz bardziej rozszerzały się ze zdumienia.

Obrazek

- O Boże… Aleksander! Patrz! – zawołała i podała mu kartkę.
Czytając treść wiadomości twarz Aleksandra pobladła.

Obrazek

- „Wiem, że wy mi wierzycie, ale policja na pewno tego nie zrobi… Odchodzę, nie chcę wam sprawiać problemów, nie martwcie się…” Co to ma znaczyć?! – rzekł, lecz Lotta nie czekała by udzielić mu odpowiedzi.

Obrazek

- Musimy ją znaleźć! Szybko! – krzyknęła, po czym oboje wybiegli z domu i ruszyli na poszukiwania.

Obrazek

. . .


W czasie, gdy zdenerwowani Lotta i Aleks ruszyli na poszukiwania Annie, nieświadomy scen jakie rozegrały się w ciągu kilku ostatnich godzin w jego domu Diablo, dziarsko maszerował w stronę domu. Wracał właśnie od jednego ze swoich kolegów, z którym wspólnie przygotowywali projekt do szkoły. Diablo musiał przyznać, że był z siebie bardzo zadowolony. Mimo trudności jakie napotkali przy tworzeniu modelu Wenus udało im się skończyć większość układu słonecznego tak, że jeszcze tylko kilka poprawek i praca będzie gotowa do oddania. Diablo cieszył się, że w końcu będzie mógł się nieco zrelaksować i być może spędzić więcej czasu z Annie…

Obrazek

Był tak zamyślony, że prawie nie zauważył przemykającej nieopodal czarnowłosej postaci, która idąc rozglądała się nerwowo, jakby w każdej chwili ktoś mógł ją złapać. Diablo, jakby nie zauważając dziwnego zachowania dziewczyny, uśmiechnął się na jej widok od ucha do ucha i podnosząc rękę zawołał.
- Anastazja! – wykrzyknął radośnie omal nie przyprawiając jej o atak serca. Gdy jednak go w końcu zauważyła, również uśmiechnęła się i ruszyła w jego stronę.

Obrazek

- Co ty tu…? – zaczął, lecz nie skończył, gdyż rzuciła mu się w objęcia.
- Diablo! Jak dobrze, że to ty – rzekła ściskając go na co chłopak się zarumienił. Właśnie chciał coś powiedzieć, gdy odsunęła się i chwytając za rękę pociągnęła za sobą.

Obrazek

- Chodź ze mną, musimy się pospieszyć!
Zdezorientowany chłopak ruszył za nią, lecz po kilku krokach zatrzymał się i zmusił by na niego spojrzała.
- Co? Ale dokąd?
Annie spuściła wzrok.
- Ja… Wyjeżdżam.
- Co? Dlaczego? Nic nie rozumiem…
- Nie musisz rozumieć! Po prostu jedź ze mną Diablo… Proszę – rzekła błagalnie, ku jej zdumieniu jednak, chłopak pokręcił głową.
- Annie, co się dzieje?

Obrazek

Widząc, że nie da rady namówić go do wspólnego wyjazdu nim wszystkiego mu nie wyjaśni, puściła jego dłoń i westchnęła.
- Mogę ci powiedzieć co się stało, ale nie spodoba ci się to…
- Annie…
- No już dobrze! – rzekła wyrzucając ręce do góry. – Powiem ci – powiedziała i objęła się ramionami. – To przez ciocię Tianę…
Brwi Diablo gwałtownie powędrowały do góry.
- Przez mamę? A co ona ci zrobiła? – rzekł zaskoczony. Anastazja spojrzała na niego ukradkiem.
- W zasadzie nic… Oprócz tego, że oskarżyła mnie o porwanie jej.

Obrazek

Diablo gapił się na nią dłuższą chwilę, nim odezwał się ponownie.
- Że co? To niemożliwe! Mama nigdy by…
- To prawda Diablo! Oskarżyła mnie o to przy Lotcie, tacie, Kasandrze i Tomaszu! Nawet jej powieka nie drgnęła kiedy wskazała na mnie palcem i powiedziała, że to ja to zrobiłam! – wykrzyknęła wzburzona i odwróciła wzrok. – Ja… Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że to powiedziała… - rzekła i spojrzała w stronę chłopaka, który nie patrząc na nią pokręcił głowa.
- To niemożliwe… - zaczął i obrócił się do niej. – To musi być jakieś nieporozumienie! Dlaczego mama miałaby powiedzieć coś takiego? Ona cię kocha jak własną córkę! – rzekł, na co Annie prychnęła.
- No chyba jednak nie.
- Ja mówię poważnie Annie! Mama w życiu nie powiedziałaby czegoś takiego. Nawet w żartach! – rzekł, a Annie nagle odwróciła wzrok.

Obrazek

- A gdyby chciała cię chronić?
- Chronić? Przed czym? – spytał, a dziewczyna ponownie uniosła wzrok.
- Przede mną.
Diablo zagapił się na nią.
- Przed tobą? – powtórzył, a Anastazja kiwnęła głową.
- Ona nas wtedy widziała Diablo – rzekła, a brwi chłopaka ponownie powędrowały do góry.
- Chcesz powiedzieć, że…
- Tak, tego dnia kiedy spotkaliśmy się na naszą randkę, a ty mnie pocałowałeś na pożegnanie… Tiana tam była – rzekła Annie i spojrzała przed siebie, jakby przypominała sobie całą sytuację.

Obrazek

- Początkowo myślałam, że jednak nic nie widziała. Przywitała się ze mną jak zawsze. Już myślałam, że nam się upiekło. Ale potem, wieczorem zadzwonił telefon. To była ciocia, chciała, żebyśmy się spotkały w kawiarni. Prosiła, żebym nie mówiła tacie dokąd idę.

Obrazek

Tak zrobiłam, wymknęłam się po ciuchu i ruszyłam. Na miejscu ciocia już na mnie czekała. Od razu zrozumiałam, że jest czymś zdenerwowana.

Obrazek

- Coś się stało ciociu? Dlaczego tak nagle po mnie zadzwoniłaś?
- W zasadzie to nic takiego. Po prostu chciałam cię o coś poprosić.
- O co?
- Trzymaj się z daleka od Diablo.
- Co?

Obrazek

- Widziałam was Annie. Już od jakiegoś czasu podejrzewałam, że coś jest nie tak, że coś się dzieje w życiu Diablo… Ale nigdy nie pomyślałabym, że chodzi o romans z jego własną kuzynką…
- Ja mogę wyjaśnić…!
- Nic mi nie musisz wyjaśniać. Po prostu zostaw go w spokoju. Ten… związek… To nie jest właściwie Annie…

Obrazek

- A co jeśli nie odpuszczę? Co jeśli Diablo będzie chciał ze mną być?
- Annie, dobrze wiesz, że bardzo was kocham. Nie jestem twoim wrogiem i nie chcę nim być… Proszę, nie zmuszaj mnie, żebym musiała nim zostać…

Obrazek

- A następnie odeszła. Jakiś czas później ja również wróciłam do domu. Wszystko wydawało się być takie jak wcześniej. Myślałam, że ciocia Tiana nawet o tym zapomniała… aż do teraz… - zakończyła.
Diablo potrzebował dobrej chwili nim przetrawił to co właśnie usłyszał.
- Czyli chcesz powiedzieć, że mama cię oskarżyła, żeby nas rozdzielić?
Annie przytaknęła.
- Wszystko na to wskazuje.

Obrazek

Chłopak pokręcił głową.
- Annie, mama taka nie jest. Gdyby chciała nas rozdzielić, to jestem pewien, że najpierw by z nami porozmawiała, ale na pewno nie próbowałaby wtrącić cię do więzienia!
Dziewczyna spojrzała na niego.
- Matka jest zdolna do wielu rzeczy, żeby chronić swoje dziecko.
- Ale nie do takich! Nie moja mama! – rzekł stanowczo na co Anastazja zmarszczyła brwi.

Obrazek

- Czyli co? Wierzysz w to, że porwałam ciocię Tianę i chciałam jej zabrać dziecko?!
- Nie! – zawołał szybko i spuścił wzrok. – Ja… Ja chciałbym tylko wiedzieć czemu to powiedziała.

Obrazek

Anastazja nie odpowiedziała. Zamiast tego obróciła się i ruszyła przed siebie.
- Dokąd idziesz? – zawołał Diablo, na co zatrzymała się i spojrzała na niego.
- Będę na ciebie czekać na stacji o dziewiątej. Potem zniknę z waszego życia i więcej mnie nie zobaczycie.
- Annie… - zaczął, ale powstrzymała go.
- Musisz się zastanowić komu wierzysz i czyją stronę wybierasz. Moją czy jej – rzekła i ponownie ruszyła przed siebie. Jednakże po kilku krokach ponownie przystanęła. – Mam nadzieję, że przyjdziesz. Proszę, nie każ mi się żegnać… - szepnęła, jednak na tyle głośno, że mógł ją usłyszeć, a po chwili zniknęła mu z oczu.

Obrazek

Diablo stał jeszcze chwilę wpatrzony w stronę, w którą odeszła, po czym udał się w kierunku domu. Idąc czuł, że to nie będzie kolejny zwykły dzień jakich wiele. Dziś podejmie wiele trudnych decyzji, które zaważą na jego przyszłości.
Ale jaka ona będzie?

Obrazek

. . .


Gdy wszedł do domu Tiana jak zwykle przygotowywała obiad, mała Flora bawiła się na górze klockami, a radio grało ulubione kawałki mamy. Wszystko wydawało się takie normalne. Diablo miał wręcz wrażenie jakby wszystko czego się właśnie dowiedział było tylko snem. Jakby w każdej chwili mógł zadzwonić do Annie, a ona zaśmieje się swoim perlistym śmiechem i powie mu, że właśnie ogląda kolejny odcinek „The Originals” leżąc na łóżku i jedząc chipsy. Diablo miał wręcz ochotę przemknąć niezauważony obok mamy, schować się w pokoju i udawać, że nic się nie stało. Wszystko tylko po to, by nie niszczyć tej chwili spokoju, którą tak kochał.

Obrazek

Wtem jednak Tiana odwróciła się, a widząc, że wrócił, uśmiechnęła się.
- O, Diablo! Już wróciłeś? I jak wam poszło z tym projektem? Udało się? – spytała, a chłopak westchnął. Nie było już odwrotu. Co ma być to będzie, ale musiał się dowiedzieć jaka jest prawda. Przecież nie mógł ot tak pozwolić Anastazji wyjechać i udawać, że to nie ma z nim nic wspólnego. Poczuł smutek, gdyż wiedział, że oto kończy się pewien etap w jego życiu, lecz wiedział, że tak już musi być.

Obrazek

Tiana widząc jego minę przerwała gotowanie i siadając na kanapie wskazała miejsce obok siebie. Diablo podążył za jej przykładem.
- Co się stało kochanie? – spytała i spróbowała pogładzić go po głowie, ale jej nie pozwolił. To zaniepokoiło Tianę – Diablo? – rzekła pytająco, a on zerknął na nią przelotnie.
- Słyszałem co się dzisiaj stało – zaczął, a Tiana drgnęła i spuściła wzrok.
- No tak, mogłam się domyślić, że to o to chodzi… Tato ci powiedział?
- Czy to ważne skąd wiem? Mamo, jak mogłaś powiedzieć coś takiego o Annie?! – spytał zdenerwowany, a Tiana pokręciła głową.

Obrazek

- Taka jest prawda Diablo. To Annie mnie wtedy porwała. Zbyt długo ją kryłam i oszukiwałam się, że sama dam sobie z tym wszystkim radę. Łudziłam się, że jeśli z nią porozmawiam… - urwała i pokręciła głową. – Ale teraz kiedy Merry została porwana nie mogłam…
- Merry została porwana?! – rzekł zaskoczony Diablo, a Tiana spojrzała na niego.
- Nie wiedziałeś? Ale dlaczego… Ach, no tak. To Anastazja powiedziała ci o dzisiejszym zajściu? Mogłam się domyślić. A mówiłam jej, żeby dała ci spokój… - rzekła na co Diablo drgnął i spojrzał na nią.
- Rozmawiałaś o mnie z Annie?
Tiana spojrzała na niego i kiwnęła głową.
- Tak. Przepraszam Diablo, ale po tym co się stało nie chciałam, żebyś się z nią zadawał. Wiem, że powinnam najpierw z tobą porozmawiać ale…
- Chciałaś mnie chronić… - rzekł nim zdążyła skończyć zdanie i również się podniósł. Tiana patrzyła na niego zaskoczona.

Obrazek

- Tak… Jestem twoją mamą, to oczywiste, że chcę cię chronić. Czy coś w tym złego? – spytała, lecz zignorował jej pytanie.
- Mamo, czy ty nas wtedy widziałaś? – rzekł, a Tiana zmieszała się.
- Widziałam was? Kiedy?
- Czy widziałaś jak całuję się z Anastazją mamo?
Tiana odwróciła wzrok i westchnęła.
- Tak, widziałam was – odpowiedziała i znów na niego spojrzała. – Ale jakie to ma znaczenie? Powiesz mi w końcu o co chodzi Diablo? – spytała ponownie, jednak on znów zignorował pytanie i zaczął krążyć o pokoju.

Obrazek

- Musiało ci się to nie spodobać, prawda? – pytał dalej, krążąc wokół niej jakby próbował ją osaczyć.
Tiana patrzyła na niego zaskoczona.
- Nie rozumiem do czego zmierzasz…
- Twój syn i córka twojej siostry, zakochani, to byłby niemały skandal. Co by wszyscy powiedzieli? Może łatwiej byłoby się jej… pozbyć?

Obrazek

- Dosyć Diablo! – krzyknęła Tiana, na co on zatrzymał się. Kobieta spojrzała na niego surowo. – Tak, nie podobał mi się wasz związek. Tak, wolałabym, żeby do tego nie doszło, ale to co teraz insynuujesz…
- A więc to prawda. Gdyby Annie na pewien czas znikła, nie zmartwiłoby cię to zbytnio!
- Diablo! Posuwasz się za daleko! – krzyknęła Tiana, ale on już nie słuchał.

Obrazek

Zamiast tego ruszył w kierunku drzwi. Tiana widząc co próbuje zrobić chwyciła go za ramię, próbując zatrzymać.
- Diablo! – krzyknęła, lecz on odepchnął ją tak, że upadła na ziemię. Chciała coś powiedzieć, ale widząc spojrzenie swojego syna, zimne i wrogie, nie była w stanie się odezwać. Milczała.

Obrazek

Diablo tymczasem ubrał kurtkę i otworzył drzwi by wyjść. Już prawie przekroczył próg, gdy usłyszał.
- Proszę, nie idź… - pod wpływem impulsu odwrócił się i zobaczył siedzącą na podłodze mamę, całą we łzach. Tak strasznie chciał się odwrócić, upaść na kolana obok niej, przytulić ją i przeprosić za wszystko. A potem w jego głowie pojawiła się Anastazja. Jej krucha postać samotnie siedząca na stacji i czekająca na niego. A wszystko to przez kobietę, która siedziała teraz przed nim we łzach. „Musisz się zastanowić komu wierzysz i czyją stronę wybierasz. Moją czy jej” przemknęło mu przez myśl i zacisnął dłoń na klamce jeszcze mocniej odwracając do Tiany plecami.
- Obiecuję, że znajdę prawdziwego porywacza – rzekł nie parząc na nią i przekroczył próg. - A wtedy wszyscy przeprosicie Annie.

Obrazek

- Diablo! – krzyknęła Tiana, lecz drzwi zamknęły się z trzaskiem zostawiając ją samą, a łzy ciurkiem pociekły po jej twarzy.

Obrazek

Kiedy jakiś czas później do domu wrócił Naveen, nie była wstanie się odezwać.

Obrazek

Po prostu wpadła w jego objęcia i płakała. Tego dnia zrozumiała bowiem, że będzie musiała zapłacić wysoką cenę za swoje milczenie.
A dług nie został jeszcze spłacony do końca...

Obrazek

. . .


Zaraz po wyjściu Diablo ruszył pędem przed siebie. Nie był pewien dokąd biegnie, ale jedyne czego chciał, to tylko znaleźć się jak najdalej od domu, żeby nie słyszeć płaczu mamy. Jeśli zostałby tam choć minutę dłużej, nie byłby wstanie odejść… a wiedział, że musi. Dla Annie. Gdyby został w domu, a ona by wyjechała, nie darowałby sobie tego. Nie mógłby patrzeć rano w lustro wiedząc, że pozwolił jej ot tak odejść i nie zrobił nic, by pomóc oczyścić się z winy. Nie mógłby żyć ze świadomością, że mieszka pod jednym dachem z osobą, która jest temu wszystkiemu winna…

Obrazek

- Diablo!
Usłyszał nagle i podskoczył jak oparzony. Po chwili jednak, gdy usłyszał śmiech i zobaczył zbliżająca się w jego kierunku osobę rozluźnił się nieco.

Obrazek

- A co ty taki nerwowy? Goni cię kto czy jak? – rzekł zbliżający się do niego chłopak, a Diablo westchnął.
- Cześć Ray. Wybacz, ale nie mam czasu na pogadanki, muszę…
- Iść ratować Anastazję? – rzekł Ray, a Diablo gwałtownie zwrócił się w jego stronę.
- Skąd ty… - zaczął, lecz kuzyn przerwał mu i nonszalancko rozsiadł się na ławce.
- Proszę cię, od paru miesięcy nie robisz nic innego… A właściwie, może nawet od zawsze? – spytał sam siebie i ponownie spojrzał na kuzyna. – No? To co tym razem narozrabiała nasza kuzynka?

Obrazek

Diablo westchnął. Jedyne czego teraz chciał to biec jak najszybciej do Anastazji, a tymczasem musiał prowadzić bezsensowną rozmowę z kuzynem. Chcąc go spławić machnął ręką i ruszył w swoją stronę.
- Nie ma sensu ci tłumaczyć. I tak nie będziesz wiedział o co chodzi.
Siedzący za nim Ray uśmiechnął się.
- O, wiem więcej niż myślisz – rzekł na co Diablo przystanął i spojrzał na niego.

Obrazek

- To znaczy, że…
- Tak. Wiem, że nasza kuzynka uciekła z domu i ciocia Lotta z Aleksandrem wszędzie jej szukają – rzekł po prostu i wpatrzył się w niego. – A ty, musisz wiedzieć, gdzie ona teraz jest.
Diablo odwrócił wzrok.
- No więc? – ponaglił go Ray, a kuzyn pokręcił głową.

Obrazek

- Możesz pytać Ray, ale i tak ci nie powiem. A teraz daj mi spokój – chciał iść w swoją stronę, lecz zorientował się, że Ray podąża tuż za nim. – Co ty robisz?
Ray wzruszył ramionami.
- Skoro mi nie powiesz, to po prostu pójdę za tobą.
Diablo zacisnął pięści.
- Ray, daj mi spokój! Ty tego nie zrozumiesz…
- Zrozumiem, jeśli mi wyjaśnisz.
- Nie! – krzyknął chłopak i spojrzał na niego. – Ja musze jej pomóc, rozumiesz?! Jeśli ja tego nie zrobię, to ona zniknie i nigdy więcej jej nie zobaczę…

Obrazek

- Nie pomyślałeś nigdy, że tak mogłoby być lepiej? – rzekł Ray, a Diablo rozszerzył oczy ze zdumienia.
- Co?
Kuzyn wzruszył ramionami.
- Gdyby Anastazja zniknęła. Może tak byłoby dla wszystkich lepiej?
Diablo zacisnął zęby tak, że aż rozbolała go szczęka.
- Czyli ty też wierzysz, że ona to zrobiła… Że porwała…
- Nie wiem – przerwał mu niespodziewanie Ray, więc zamilkł. – Nie wiem Diablo, ale jedno jest pewne. Anastazja bardzo się zmieniła. Wszyscy ci to powiedzą. Jedyną osobą, która tego nie widzi jesteś ty.
- No i co z tego? To, że się zmieniła oznacza, że od razu kogoś porwała? –spytał rozeźlony, a Ray pokręcił głową.
- Diablo, pamiętasz jak byliśmy dziećmi i pomogłeś mi zrozumieć, że moja siostra wcale nie jest zła? Że to wcale nie jej wina, że mama zapadła w śpiączkę?
Diablo zaskoczony tak nagłą zmianą tematu ostrożnie kiwnął głową.
- Tak… No i co?
- No to ty teraz mnie wysłuchaj i zrozum, że Anastazja nie jest już tą samą osobą co kiedyś. Zmieniła się… I to na gorsze. Nie możesz wierzyć we wszystko co ci powiedziała. Ona cię tylko unieszczęśliwi… - rzekł, lecz Diablo machnął na to ręką.

Obrazek

- A co ty tam wiesz! – rzekł i spojrzał na niego podejrzliwie. – A może to dlatego, że jesteś zazdrosny? Kiedyś ty też chyba miałeś z nią bliskie relacje, prawda? – rzekł, ale Ray tylko pokręcił głową ze smutkiem.
- Widzę, że nie dam rady cię przekonać. Dobrze, rób jak uważasz, mam nadzieję, że się nie pomyliłeś i dobrze wybrałeś – rzekł i ruszył w swoją stronę. Nim jednak odszedł zerknął jeszcze na kuzyna. – Daję ci dziesięć minut przewagi. Potem zadzwonię do ciotki i powiem jej o wszystkim… Trzymaj się. – Następnie zniknął za rogiem.

Obrazek

Diablo poczuł się dziwnie, stojąc tak nagle sam. Zrozumiał bowiem, że wybierając Anastazję, mogą się bardzo długo z Rayem nie zobaczyć. Po chwili jednak wiedząc, że czas leci ruszył pędem w stronę dworca.

Obrazek

Miał zamiar złapać po drodze jakiś autobus, aby szybciej dojechać na miejsce. I byłoby mu się to może udało, gdyby nie pewna dziewczyna na którą niespodziewanie wpadł wybiegając nagle z bocznej uliczki.
- Bardzo przepraszam! – rzucił i już chciał biec dalej, gdy niespodziewanie usłyszał.
- Diablo? – rzekła dziewczyna, a chłopak zorientował się na kogo właściwie wpadł.

Obrazek

- Vivi? – powiedział pytająco, a dziewczyna uśmiechnęła się.
- O rany, ale cię długo nie widziałam! – rzekła radośnie i wskazała w stronę w którą biegł. - Gdzie tak pędzisz? – spytała, a Diablo spojrzał na zegarek. Nie miał zbytnio czasu, by teraz rozmawiać z Vivi. Z drugiej strony, nie chciał by nabrała jakiś podejrzeń i kogoś powiadomiła gdzie go widziała. To mogłoby wszystkim podpowiedzieć dokąd zmierza.
- Diablo? Wszystko w porządku? – usłyszał i spojrzał na wpatrującą się w niego Vivi. Nagle dziewczyna zarumieniła się i spuściła wzrok. – No tak, pewnie się gdzieś spieszysz, a ja ci zawracam głowę! To ja już pójdę…

Obrazek

- Nie! – zawołał i chwycił ją za rękę. Spojrzała na niego zaskoczona, więc spuścił głowę i zarumienił się lekko. – Znaczy… aż tak mi się nie spieszy. Możemy się przejść kawałek… Jeśli chcesz – dodał.

Obrazek

Genowefa uśmiechnęła się i kiwnęła głową.
- Pewnie. To dokąd idziemy?

Obrazek

. . .


Diablo nawet nie pamiętał jak strasznie brakowało mu Vivi. Od czasu, gdy dowiedział się od Anastazji jak Vivi źle potraktowała dziewczyny, którym się podobał, praktycznie stracili kontakt. Z jednej strony chciał dalej być jej przyjacielem, a z drugiej czuł się nieco dziwnie na myśl, że mieliby rozmawiać jakby nic się nie stało. Poza tym po tym jak Anastazja poinformowała go, że sobie z Vivi wszystko wyjaśniły sama dziewczyna również przestała się z nim kontaktować. Diablo uznał wtedy, że może tak jest lepiej.

Obrazek

Tymczasem wystarczyła, krótka niezobowiązująca rozmowa, by od razu poczuł się lepiej i przypomniał sobie za co lubił Vivi. Dziewczyna w jakiś sposób potrafiła sprawić, że nawet najgorsze dni stawały się weselsze. Do tego zamiast wypytywać go o problemy i naciskać jak wszyscy swoim pytaniem „Co się stało?”, ona po prostu z nim rozmawiała. Jakby nic nie miało znaczenia, a wszystko ostatecznie miało skończyć się dobrze.

Obrazek

Mimo, że bardzo się spieszył nie potrafił ot tak jej spławić. Co więcej, nie chciał tego. W pewnej chwili przyszło mu nawet do głowy, co by było, gdyby po prostu zakochał się w niej? Świat byłby o wiele prostszy, wszyscy byliby szczęśliwi, a on nie musiałby teraz biec zostawiając wszystko co jest mu drogie za sobą… Ech, dlaczego po prostu nie mógł zakochać się w niej?

Obrazek

Nagle Genowefa spostrzegła jego wzrok i zarumieniła się lekko.
- Mam coś na twarzy, że tak mi się przyglądasz? – spytała, a Diablo zmieszany wyprostował się gwałtownie i odwrócił wzrok.
- Nie, ja tylko… Zamyśliłem się – rzekł i siadając na ławce, zamilkli na chwilę.

Obrazek

Diablo pomyślał o tym co powiedział mu Ray. O tym, że Anastazja zmieniła się na gorsze. Spojrzał na idącą obok dziewczynę ponownie i pomyślał, że przecież Vivi i Annie były kiedyś bliskimi przyjaciółkami. Kto jak kto, ale ona mogłaby mu powiedzieć, czy Anastazja faktycznie zmieniła się tak bardzo jak mówił Ray.
- Vivi, czy ty… - zaczął, ale urwał nagle. Co by mu dała taka wiedza? Czy to znaczy, że pod wpływem jej słów zawróci nagle z obranej ścieżki i wróci do domu? – Aj… Jednak nic. Ja tylko…

Obrazek

- Chciałeś się dowiedzieć czegoś o Annie, prawda? – rzekła dziewczyna niespodziewanie, a Diablo spojrzał na nią zaskoczony.
- Co? – spytał, a Vivi uśmiechnęła się, ale jakoś smutno.
- Zawsze masz ten wyraz twarzy, kiedy o niej myślisz.
Zaskoczony chłopak w zdumieniu dotknął twarzy.
- Co? Jaki wyraz?
Vivi pokręciła głową.
- Ach to tylko… Trudno wytłumaczyć. Jesteś taki… zamyślony – rzekła i machnęła ręką. – Ale to nieważne.

Obrazek

Diablo patrzył na nią chwilę, po czym zerknął na zegarek i przygryzł wargę. Niedobrze, spędził dwadzieścia minut na rozmowie z Vivi, a powinien już dawno być na dworcu. Ponownie przeniósł spojrzenie na dziewczynę.
- Vivi, strasznie cię przepraszam, ale muszę już iść. Fajnie było pogadać i w ogóle… To cześć! – rzekł i już chciał biec, lecz zatrzymała go.
- Czekaj! – zawołała, więc stanął i obrócił się.

Obrazek

- Ty… Ty idziesz do niej, prawda? – spytała zaciskając dłonie i nie patrząc na niego. Diablo przechylił głowę zdumiony.
- Vivi? – rzekł pytająco, a dziewczyna uniosła wzrok.
- Nie idź do niej Diablo… Ona… Ona cię nie kocha, tak bardzo jak ty ją…

Obrazek

Diablo zmarszczył brwi i zbliżył się do niej.
- Nie wiem o czym mówisz Vivi, ale to nie twoja sprawa co… - zaczął, ale przerwała mu.
- Proszę! Wysłuchaj mnie! Annie nie jest taka jak kiedyś. Ona cię wcale nie kocha. Wykorzystuje tylko fakt, że jesteś na każde jej zawołanie i to wszystko! Ja wiem, że trudno w to uwierzyć, sama byłam zdziwiona ale…
- Przestań! Nie będę tego słuchać! Nie od kogoś takiego jak ty! – rzekł Diablo i spojrzał na nią wrogo, a ona skuliła się. Naprawdę nie chciał tego robić. Lubił Vivi, ale sprawdzało się wszystko co powiedziała mu Annie. Najwyraźniej rozmowa z Anastazją nic nie dała i dziewczyna znów próbuje swoich sztuczek. Było mu przykro z tego powodu, bo lubił Vivi. Tylko, że jako przyjaciółkę… A ona najwyraźniej nie potrafiła się z tym pogodzić.

Obrazek

- A teraz wybacz, ale spieszę się – już miał iść, gdy poczuł, że ktoś trzyma go za rękaw. Ze złością strącił dłoń i obrócił się. – Mówiłem ci, że…!
- Proszę! Wysłuchaj mnie! – wykrzyknęła, ponownie chwytając go za rękę i ścisnęła ją mocno.

Obrazek

- Możesz mnie znienawidzić, ale taka jest prawda! Nie marnuj sobie życia! Nie dla niej… – szepnęła, jednak na tyle głośno, że usłyszał. Bez słowa zabrał rękę z jej uścisku, odwrócił się i ruszył w swoją stronę. Nie uszedł jednak daleko, gdy usłyszał jej głos ponownie.

Obrazek

- Błagam Diablo! Zostań! – zawołała, lecz on wciąż szedł. – Proszę! – usłyszał ponownie i czuł, że jego wola słabnie, lecz nie zatrzymał się i tym razem. – Kocham cię… - rzekła, a on na krótką chwilę przystanął. Gdyby w tym momencie się odwrócił i po prostu padł w jej ciepłe ramiona, wszystko mogłoby być dobrze. Wiedział, że mógłby być z nią szczęśliwy. Razem skończyliby szkołę, potem mogli znaleźć wspólne mieszkanie, oboje znaleźliby dobrą pracę, jakiś czas później mogliby wziąć ślub. I żyliby w swoim małym świecie dostępnym tylko dla nich…

Obrazek

Jednak on się nie odwrócił. Dawno temu już postanowił, że odejdzie. W tym momencie dziewczyna poczuła, że go straciła, a on już nie zawróci. Nie chcąc by widział jej łzy odwróciła się i odeszła.

Obrazek

Gdy Diablo w końcu spojrzał za siebie, już jej nie było. Zniknęła szybko niczym spadający z drzewa i porwany przez wiatr liść.
Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, jak bardzo będzie za nią tęsknił.

Obrazek

. . .


Anastazja samotnie siedziała na dworcu i czekała raz po raz rozglądając się nerwowo, czy gdzieś w pobliżu nie czai się na nią jakiś patrol policji lub ktoś znajomy, kto mógłby powiadomić jej rodziców.

Obrazek

Annie bowiem dobrze wiedziała, że z każdą mijającą minutą ma coraz mniejsze szanse na to, że uda jej się wyjechać z miasta. Kilka razy miała już nawet ochotę nie czekać na Diablo do umówionej godziny w obawie, że w końcu ktoś ja rozpozna, jednak nie mogła. Mimo całej swej wiary w to, że robi słusznie, nie chciała wyjeżdżać sama. Po prostu się bała. Bała się jak to będzie w nowym miejscu… I choć samej przed sobą trudno jej było się do tego przyznać, nie chciała wyjeżdżać bez niego… Był w tej chwili jedyną życzliwą jej osobą. Jak ma sobie dać radę bez niego?

Obrazek

Wtem Annie podniosła głowę i zobaczyła jak wskazówki na dworcowym zegarze przesuwają się pokazując, że jest już dziesięć po dziewiątej.

Obrazek

Dziewczyna westchnęła i podniosła się powoli patrząc w stronę wejścia ze smutkiem.
- Nie przyjdzie… - rzekła i obróciła się by odejść. Nim jednak wykonała choćby krok, zerknęła jeszcze raz tęsknie w stronę drzwi.

Obrazek

Widząc jednak tylko wchodzącą przez nie grupkę turystów zwiesiła głowę ze smutkiem i ruszyła przed siebie. „Żegnaj Diablo…” pomyślała i już miała ruszyć w kierunku peronu, gdy usłyszała.

Obrazek

- Czekaj!
Dziewczyna drgnęła zaskoczona i w mgnieniu oka obróciła się. Widząc czarnowłosego chłopaka, który biegnie w jej stronę zakryła usta dłonią, po czym rzuciła się w jego stronę.

Obrazek

Gdy w końcu do niego dotarła, stanęli naprzeciw siebie i po prostu patrzyli się nawzajem w swoje oczy, jakby widzieli się pierwszy raz w życiu.

Obrazek

- Diablo? – rzekła Annie pytająco, jakby wciąż niedowierzała, że to faktycznie on przed nią stoi.

Obrazek

Chłopak odgarnął włosy z czoła i uśmiechnął się.
- Jadę z tobą – rzekł, a Anastazja momentalnie rzuciła mu się w objęcia.

Obrazek

W tamtej chwili nie liczyło się nic. Ani to, że będą musieli się ukrywać, ani to, że będą musieli znaleźć jakieś lokum, ani nawet to, że jednocześnie będą musieli jakoś postarać się poukładać sobie to zwariowane życie.

Obrazek

W tamtym momencie będąc w objęciach Diablo i czując jego ciepło wiedziała już, że nie jest w tym wszystkim sama.
I tylko to miało dla niej znaczenie.

Obrazek


Koniec odcinka 50
Ciąg dalszy nastąpi…


BONUS:
Spoiler:
Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2018, 11:35 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 04 kwie 2018, 18:24

A propos komentarza Liona i bycia romantycznym ;) osobiście bardzo się ekscytuję takimi wątkami w filmach i literaturze (i relacjach), ale gdy w rzeczywistości znajduję się jakimś cudem w takiej "hollywoodzkiej" sytuacji, zaczynam się głupio śmiać i zwykle rzucam jakiś idiotyczny komentarz. :D Iiii po nastroju!
Przechodząc do relacji - nie rozumiem, czemu nikt nie wierzy Tianie (oprócz Kasandry i Naveena). Czego innego oni się, przepraszam bardzo, spodziewali po Anastazji? ;) Przecież widać na pierwszy rzut oka, że to złe nasienie. Ooo uciekła z domu i nigdy nie wróci? Jakże mi przykro. :curious: Darujcie sobie poszukiwania, zrobicie sobie drugie. Z dziećmi jak z naleśnikami, pierwsze zawsze na straty. :D
Anastazji nie najlepiej idzie przekonywanie Diablo do wspólnej ucieczki. soft1 Oczernianie jego matki nie pomaga.
Yyyh, nie mam słów na zachowanie Diablo. :( Rozumiem, że hormony, młodzieńczy bunt, trudna sytuacja itd., ale żeby rzucać własną matką o ziemię i wyjeżdżać z niestabilną emocjonalnie porywaczką dzieci to już przesada.
- Gdyby Anastazja zniknęła. Może tak byłoby dla wszystkich lepiej?
Już go lubię. :D
Yhm, wychodzi na to, że Diablo jest najgłupszym dzieciakiem w okolicy. xD Wszyscy mu tłuką do głowy, że Anastazja jest zła i zmarnuje sobie z nią życie, ale nieee, jaśnie pan Diablosław wie lepiej! A idź w ciul i męcz się z tą wariatką. :P
Bała się jak to będzie w nowym miejscu
Też bym się bała, zwłaszcza że jest NIELETNIA i nie bardzo wiem, jak sobie wyobraża swoją przyszłość. Czy ona w ogóle coś spakowała na ten wyjazd, czy tak po prostu wstała i wyszła? Bo po kimś o tak małym rozumku wszystkiego się można spodziewać.
Ooo i już koniec? :( Strasznie krótki ten odcinek jak na Ciebie. :D To jeszcze przyczepię się do jednej rzeczy - zaginęło dziecko, jedynym sposobem, żeby wydostać się z miasta, jest pociąg i na dworcu nie ma żadnego patrolu policji, który mógłby ją zatrzymać? A jeśli policja nie przyjęła zgłoszenia, bo upłynęły mniej niż 24 godziny, to Lotta i Aleks nie mogli poprosić kogoś z rodziny, żeby stanął na czatach? Oj chyba jednak nie zależy im na znalezieniu córeczki. xD Może nie ma ich na dworcu, bo już majstrują sobie nowego potomka? :rotfl:
Czekam na ciąg dalszy!
Obrazek

Awatar użytkownika
Ururu
Posty: 197
Rejestracja: 03 kwie 2018, 15:13

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Ururu » 07 kwie 2018, 17:48

Przeczytałam wszystko i bardzo mi się podoba. Ciekawi mnie co dokładniej dzieje się z Odie (jest w szpitalu czy domu?)
Właściwie nie mam postaci, której nie lubię, każdą darzę sympatią.
Nie kupuję tylko wątku Diablo z Vivi (i jego imienia XD).
Czekam na kolejne części~<3
ObrazekObrazekObrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 03 maja 2018, 21:57

MalaMi95 pisze:No tak. Ci biedni wykorzystani przez Lottę mężczyźni. Musieli naprawdę cierpieć xD
Ano Aleks cierpiał na pewno. ;) Mężczyźni też mają uczucia! :D

Co do relacji, z przykrością stwierdzam, że Anastazja jest zbyt inteligenta. Gdy ktoś jest jednocześnie cwany i parszywy, źle się to kończy dla innych...
Nie wiem, czemu tak wiele osób nie wierzy Tianie. To oczywiste, że wskazanie Anastazji musiało być dla niej naprawdę ciężkie - kogo niby mogłaby kryć przez wskazanie właśnie jej? Absurd. A fakt, że Annie uciekła, tylko powinien utwierdzić innych w przekonaniu, że jest winna. Simy, myślcie logicznie! :D
Diablo, oj Diablo, miłość cię zaślepiła... Kiepsko biedak trafił. :P
W tej chwili najbardziej mnie zastanawia, co się dzieje z córką Kasandry, bo jeśli Anastazja ją porwała, to co się z nią teraz stanie? Druga opcja, która niestety jeszcze bardziej pogrążyłaby Tianę, to że tym razem inny porywacz zadziałał... :mysli: + strasznie mnie intryguje, skąd Annie wytrzasnęła piwnicę, w której trzymała swą ciotkę?

Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy!

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 17 wrz 2018, 20:34

Na początek nim zaczniemy relację:
Bardzo dziękuję za tak dużą ilość komentarzy!
A po drugie, strasznie przepraszam za tak długą nieobecność! Nie była ona absolutnie planowana, po prostu tak wyszło x) W dodatku nie zamierzam porzucać pisania relacji, jeśli ktoś brał pod uwagę taką opcję ;) Nie wiem jak to będzie z czasem i moim pisaniem jak wakacje właśnie się kończą, ale paradoksalnie, gdy mam mniej czasu więcej piszę niż wtedy gdy mam go mnóstwo x)
W każdym razie wróciłam i mam nadzieję, że spodoba wam się odcinek, który dla was przygotowałam :)

Galcia -
„A propos komentarza Liona i bycia romantycznym osobiście bardzo się ekscytuję takimi wątkami w filmach i literaturze (i relacjach), ale gdy w rzeczywistości znajduję się jakimś cudem w takiej "hollywoodzkiej" sytuacji, zaczynam się głupio śmiać i zwykle rzucam jakiś idiotyczny komentarz. Iiii po nastroju!”
E tam, ja myślę, że nerwowy śmiech albo komentarz jest bardziej po prostu normalną i naturalną reakcją. Ja też lubię czytać książki z wątkiem romantycznym o tych wszystkich nazwijmy „romantycznych sytuacjach”, jednak wciąż widzę jak czasem nierealne one są.
Dla przykładu ostatnio czytałam sobie książkę i pomijając całą akcję gość spytał się dziewczyny czy pójdzie z nim pograć w bilard. Ona się zgodziła i gdy już poszli do jednego baru i zaczęli grać gość się ją nagle zapytał „Czemu zgodziłaś się ze mną przyjść?” a ona na to „Żeby cię uwieść” i tu się zaczęło całowanie i wyznawanie miłości i bla, bla. I dobra przyznaję, romantycznie i w ogóle ale… kto tak mówi? xD
„Przechodząc do relacji - nie rozumiem, czemu nikt nie wierzy Tianie (oprócz Kasandry i Naveena). Czego innego oni się, przepraszam bardzo, spodziewali po Anastazji?”
Nie wiem, ale myślę, ze zdecydowanie nie podejrzewali jej o to, że jest zdolna kogoś porwać ;)
I to w dodatku Tianę, która zajmowała się nią więcej niż Lotta (jako, że z Lottą były skłócone) i przez to była dla niej bardziej jak matka niż ciotka :)
„Rozumiem, że hormony, młodzieńczy bunt, trudna sytuacja itd., ale żeby rzucać własną matką o ziemię i wyjeżdżać z niestabilną emocjonalnie porywaczką dzieci to już przesada.”
Kiedy tak to przedstawiasz brzmi to naprawdę… źle xD Co ja zrobiłam z tym Diablo? xD
Ale tak poza tym to trzeba pamiętać, że Diablo nie wierzy w winę Annie więc z jego perspektywy nie ucieka z „niestabilną emocjonalnie porywaczką dzieci” tylko z ukochaną ;)
Choć tak, jego zachowanie jest głupie. Nie neguję xD
„A idź w ciul i męcz się z tą wariatką.”
Chyba posłuchał xD
„to Lotta i Aleks nie mogli poprosić kogoś z rodziny, żeby stanął na czatach?”
Będę wyjaśniać w tym odcinku jak to było ;)
Choć wersja z majstrowaniem nowego potomka mi się podoba xD Gdyby nie fakt, że od dawna planowałam jak to będzie wyglądać i że Lotta nie będzie mieć więcej dzieci, to może bym się skusiła ;)


Ururu – Nowy czytelnik! Bardzo mi miło! Cieszę się, że historia wciągnęła cię na tyle, żeby to wszystko przeczytać, a jeszcze bardziej jeśli ci się podobało :D
Odpowiadając na pytanie.
Wiem, że nigdy tego w relacji nie wyjaśniłam, ale zawsze wyobrażałam sobie, że Odie jest po prostu w szpitalu i tam właśnie Ian ją odwiedza oraz ma rehabilitacje z Mają, dzięki czemu Ian i Maja mogli się poznać :)
„Właściwie nie mam postaci, której nie lubię, każdą darzę sympatią.”
Bardzo mnie to cieszy :D Znaczy, w sumie nie mam nic przeciwko jeśli ktoś nie lubi stworzonej przeze mnie postaci, ale fajnie jeśli da się w każdej z nich znaleźć coś pozytywnego co sprawia, że się ją lubi, bo pisząc głównie o to mi chodzi. Postacie nie są idealne, ale lubię widzieć w każdej z nich jednak coś powiedzmy „dobrego” :)
„Nie kupuję tylko wątku Diablo z Vivi (i jego imienia XD).”
Spoko xD Co do wątku romantycznego między nimi to wiem, że jest trochę taki… przewidywalny? Przyjaciółka z dzieciństwa zakochuje się w przyjacielu z dzieciństwa. Nic nowego. Ale jednak mam zamiar nieco to rozwinąć w przyszłości i tak powstał ;)

A co do imienia Diablo to chciałam, żeby imiona nawiązywały do postaci występujących w bajkach Disneya i dlatego imię „Diablo” jako imię należące do kruka Malificent się tu pojawia i nie jest to przypadkowe :)


Gelu – I kolejny nowy czytelnik! <3 Bardzo się cieszę! :D
„Chyba nieco wybiję się z tłumu, gdyż moją ulubioną postacią jest właśnie Annie.
Bardzo przemawiają też do mnie Ian i Lotta, są jacyś tacy... ludzcy.”
Ja tam bardzo się cieszę, gdy słyszę, że ktoś lubi którąś z moich postaci bez względu jaka to postać :)
Co prawda jak pisałam wyżej do Ururu, lubię też, jeśli ktoś jakiejś postaci nie lubi, bo w końcu sama nadaję jej takie czy inne cechy i wiem, że nie każdemu przypadną one do gustu. Jednak każda postać, którą tu tworzę ma jakieś cechy, które można powiedzieć zawierają coś ze mnie. Są postacie, które mają cechy, które chciałabym mieć, które mam lub nigdy nie chciałabym mieć jednak pisząc o nich niejako „wchodzę w ich skórę”, albo przynajmniej staram się wyobrazić sobie jakby to było być tą postacią i co w tej lub takiej sytuacji mogłaby zrobić czy powiedzieć.
Dlatego do każdej mam pewien sentyment :)
„Ogólnie relacja jest niesamowicie ciekawa i fajnie, że prowadzisz ją aż tak fabularnie. Faktycznie czuję sympatię czy niechęć do niektórych postaci, i jestem ciekawa ciągu dalszego.”
Bardzo dziękuję. Miło mi to słyszeć ^^
„Diablo (okej, jego imię to coś, czego nie znoszę w tej relacji XD)”
No cóż xD
Dobra, ale też przyznaję, że wolałabym już „Diaval” jak było w „Czarownicy”, ale nadałam mu to imię zanim widziałam ten film, a wszędzie widziałam imię dla kruka Malificent jako właśnie „Diablo”, a chciałam nawiązać imionami do postaci Disneya i właśnie tego kruka ;)


Lion
„Ano Aleks cierpiał na pewno. Mężczyźni też mają uczucia! ”
Słuszna uwaga z tym Aleksem, choć akurat pisząc to miałam na myśli tych innych facetów, których miała Lotta ;)
Ale niech będzie, mogę przyznać, że mogli się znaleźć jacyś inni mężczyźni, którzy się w niej zakochali i poczuli się skrzywdzeni, gdy Lotta ich rzucała. Może być? ;)
„Nie wiem, czemu tak wiele osób nie wierzy Tianie. To oczywiste, że wskazanie Anastazji musiało być dla niej naprawdę ciężkie - kogo niby mogłaby kryć przez wskazanie właśnie jej?”
Myślę, że to nie kwestia „krycia kogoś”, choć ja myślę, że znalazłby się ktoś kogo Tiana mogłaby chcieć ochronić, nie uważasz? ;)
Ale tak naprawdę, to głównie Aleks i Lotta jej nie uwierzyli, co nie jest aż tak dziwne. W końcu dla rodziców ich dziecko jest najwspanialsze i najlepsze na świecie, a nagle słyszą coś takiego.
Kasandra chciała Annie zabić na miejscu, a Tomasz po prostu starał się ją uspokoić i jakoś to sobie przyswoić.
Choć zgadzam się, że gdyby więcej nad tym pomyśleli to doszliby do lepszych wniosków :)
„Diablo, oj Diablo, miłość cię zaślepiła... Kiepsko biedak trafił.”
Zgadzam się w stu procentach x)
A to dopiero początek :D
„Druga opcja, która niestety jeszcze bardziej pogrążyłaby Tianę, to że tym razem inny porywacz zadziałał”
:D
„strasznie mnie intryguje, skąd Annie wytrzasnęła piwnicę, w której trzymała swą ciotkę?”
Myślę, że z pieniędzmi Ćwirów nie miałaby problemu ;)
Oczywiście o ile to była ona, prawda? :D


A teraz to na co wszyscy tak dłuuugo czekali!
Co się stało z Anastazją? Czy jej i Diablo udało się uciec?
Tego dowiemy się w dzisiejszym odcinku!
Zapraszam! :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Tiany
Nigdy nie jest za późno aby coś zmienić… Chyba, że faktycznie już jest.


Tego dnia Ray był wyjątkowo przygnębiony, jak na słoneczny dzień jaki się zapowiadał. Normalnie pewnie od razu korzystając z wyjątkowo dobrej pogody umówiłby się z kolegami na mały mecz w kosza na boisku szkolnym, które zwykle w dzień było otwarte, gdyby nie fakt co akurat dziś musiał zrobić… a było to w końcu powiedzenie cioci Tianie prawdy o tym co się stało kilka tygodni temu, kiedy to Diablo i Annie zniknęli.

Obrazek

Gdy w końcu stanął przed tak dobrze mu znanym wysokim domem z szarymi cegiełkami, raptownie zatrzymał się i spojrzał w końcu przed siebie, jakby spodziewał się, że ktoś będzie na niego czekać by osądzić go i wykonać wyrok. Widząc jednak, że na ganku przed domem nikt nie stoi westchnął z ulgą, a wypuszczając powietrze z płuc zacisnął pięści i ponownie skierował wzrok na drzwi. „Teraz, albo nigdy” pomyślał jeszcze i przekroczył próg domu.

Obrazek

W środku, tak jak się zresztą tego spodziewał, czekała na niego siedząca na kanapie Tiana. Zazwyczaj wesoła i uśmiechnięta, dziś była wyjątkowo przygaszona, co tylko bardziej zasmuciło Ray’a. Nie myśląc dwa razy nad tym co ma zrobić, ruszył w jej stronę, gdy niespodziewanie z pokoju obok wyszła czarnowłosa kobieta.

Obrazek

- Maja? – rzekł zaskoczony, a obie kobiety spojrzały w jego stronę.
- O? Cześć Ray. Ty tutaj? – rzekła Maja, a Tiana, która dopiero teraz zauważyła przybycie siostrzeńca wstała natychmiast, a na jej ustach, jak od razu Ray zauważył, zawitał wymuszony uśmiech.

Obrazek

- Ray! Co tak się za mną skradasz? Wejdź! – rzekła i gestem zaprosiła go do środka, jednocześnie idąc w stronę kuchennego blatu. – Napijesz się czegoś? Albo może jesteś głodny? Zrobiłam…

Obrazek

- Nie, nie trzeba. I tak wpadłem tylko na chwilę – powiedział, a Tiana stanęła w miejscu i posmutniała lekko. Nie chcąc jednak dać tego po sobie poznać, na nowo przywołała na twarz uśmiech i usiadła obok. Chłopak poczuł się wyjątkowo źle widząc, że sprawił jej przykrość. Obawiał się jednak, że po tym co ma jej do powiedzenia, ta nie będzie chciała, by zbyt długo przebywał w jej domu.

Obrazek

Właśnie miał zacząć swą spowiedź, gdy niespodziewanie obok nich pojawiła się Maja.
- To ja będę się już zbierać – rzekła, a Tiana spojrzała na nią zaskoczona.
- Tak szybko? Myślałam, że zostaniesz do obiadu?
- Nie, nie będę wam przeszkadzać.
- Nie prze… - już chciała zacząć Tiana, ale Maja przerwała jej kręcąc głową.
- I tak musze iść coś jeszcze załatwić. Następnym razem zostanę dłużej, obiecuję – rzekła z uśmiechem i spojrzała w stronę Ray’a. W jej ciemnych oczach zobaczył cień zmartwienia, lecz zniknął on tak szybko, że Ray nie wiedział czy mu się nie zdawało. – A na ciebie czekam z powrotem w domu. To na razie! – rzekła i wyszła zbierając po drodze swoją torebkę. Ray spojrzał na ciocie z lekkim uśmiechem.

Obrazek

- Widzę, że znalazłaś z Mają nić porozumienia? – rzekł wesoło, a Tiana odgarnęła włos za ucho.
- Tak, widzisz… Na początku muszę przyznać, że nie lubiłam Mai z oczywistych powodów. Bałam się, że chce zająć miejsce waszej mamy… – powiedziała i rzuciła mu szybkie spojrzenie. – Ale potem, gdy trochę lepiej ją poznałam przekonałam się, że wcale nie to było jej celem. Do tego po tym co się stało z Annie i Diablo… - westchnęła. – Maja bardzo mi pomogła jakoś przetrwać te ostatnie tygodnie. Gdyby nie jej pomoc w opiece nad Florą… Ja… ja nie wiem co bym zrobiła – powiedziała smutno. Ray właśnie miał coś powiedzieć, ale nim zdążył się odezwać na twarzy Tiany znów pojawił się uśmiech. – Ale dość już o przykrych rzeczach! No? Chyba masz mi coś do powiedzenia?

Obrazek

Ray od razu poczuł gwałtowny dreszcz, który przebiegł mu po plecach. Czyżby ciocia już wiedziała co ma jej do powiedzenia? Wszak była tu z Mają, która o wszystkim wie… Ale czy Maja naprawdę zdradziłaby jego sekret? Nie wiedząc co powiedzieć, podrapał się nerwowo po głowie i odwrócił wzrok.
- Ja… Ja chciałem ci powiedzieć ale…
- Oj, już nie bądź taki nieśmiały! Ja i tak już wszystko wiem od twojego taty.
Ray spojrzał na nią ogłupiały.
- Od taty? – rzekł pytająco, a Tiana kiwnęła głową.
- Tak, powiedział mi, że ostatnio dostałeś propozycję zagrać koncert!
Ray gwałtownie wypuścił powietrze z płuc. A więc to o to chodziło! Spojrzał ponownie na Tianę, która radośnie mówiła dalej jak bardzo jest z niego dumna i jak się cieszy z jego sukcesów. Ray widząc jej radość tak bardzo nie chciał poruszać tematu, który przyszedł tu dziś z nią omówić. Wiedział jednak, że nie da rady dalej tak tkwić w kłamstwie, dlatego chwycił ciocie delikatnie za rękę przerywając jej.

Obrazek

Tiana spojrzała na niego zaskoczona.
- Ray? Czy coś się stało? Odkąd przyszedłeś jesteś jakiś taki… nieobecny? – spytała, a Ray uśmiechnął się i pokręcił głową. Cała ciocia Tiana. Była porwana i więziona, jej siostrzenica uciekła zabierając ze sobą jej syna, jej siostra zerwała z nią kontakty, sąsiedzi o niej plotkują, całe życie wali jej się na głowę, a pierwszym co robi, to pyta co u niego słychać i czy ON się dobrze czuje! Wciąż lekko się uśmiechając spojrzał ponownie na ciocie i po prostu ją przytulił. Tiana nieco zaskoczona odwzajemniła uścisk, gdy jednak się od siebie odsunęli spojrzała na niego zatroskanym wzrokiem. - Ray? – rzekła ponownie, a chłopak już wiedział co musi zrobić.

Obrazek

- Ciociu, ja dziś przyszedłem, żeby o czymś z tobą porozmawiać… I nie spodoba ci się to… - powiedział, a w oczach Tiany zobaczył blask zrozumienia, po którym kobieta od razu posmutniała i odsunęła się nieco na kanapie. Przymknęła oczy i westchnęła.
- Przyszedłeś porozmawiać o Annie i Diablo? – spytała z bólem w głosie, a Ray od razu pożałował, że poruszył ten temat. Nie miał jednak wyboru, musiał to zrobić. Zarówno dla siebie jak i dla niej.
- Ja tylko chciałem… - zaczął, lecz przerwała mu.

Obrazek

- Dobrze, powiem ci jak to było – odezwała się i spojrzała na niego. – Wszystko zaczęło się zaraz po tym jak Diablo wyszedł z domu…

Obrazek

. . .


- Przez jakiś czas nie mogłam się otrząsnąć z tego co właśnie się stało. Diablo tak po prostu odepchnął mnie i wyszedł… Krzyczałam, żeby wracał, ale on nie chciał mnie słuchać. Wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi… Wiem, że powinnam za nim od razu pobiec, ale nie mogłam… Nie po tym jak na mnie spojrzał. Jakbym była nikim. Naprawdę nie wiem ile czasu tak siedziałam. Godzinę? Może dłużej? W każdym razie po pewnym czasie do domu wrócił Naveen. Widząc mnie w takim stanie, skuloną na podłodze podbiegł i zaczął pytać co się stało. Przez chwilę nie byłam w stanie się odezwać. Co miałam mu powiedzieć? „Nasz syn właśnie rzucił mną o podłogę i uciekł z domu?”.

Obrazek

Po chwili jednak wzięłam się w garść i opowiedziałam pokrótce jak to było, po czym od razu ruszyliśmy na poszukiwania. Nie myśląc za wiele zadzwoniłam do Lotty, okazało się, że razem z Aleksem też już szukają Annie i powiadomili policje. Powiedziała, że są na dworcu, gdyż najprawdopodobniej to tam udali się Annie i Diablo by wyjechać z miasta. Charlotta znalazła nawet w laptopie Annie, że ta ostatnio kupowała bilety na konkretny pociąg do San Myshuno. Poczułam ulgę. Myślałam, że Annie i Diablo uda się złapać na stacji i wszystko skończy się dobrze. Nie wiedziałam jednak jak bardzo się myliłam.

Obrazek

Na miejscu zobaczyłam Lottę i Aleksandra w towarzystwie dwóch funkcjonariuszy policji.

Obrazek

Gdy zbliżyłam się by porozmawiać, Lotta rzuciła się w moją stronę krzycząc, że to moja wina i że nigdy mi nie wybaczy jeśli Annie coś się stanie. Jeden z funkcjonariuszy zabrał roztrzęsioną Lottę na bok, a ja stałam jak wryta nie wiedząc o co jej chodzi. Przecież pociąg, którym mieli jechać Annie i Diablo nie mógł jeszcze odjechać, więc czemu ich tu nie ma?

Obrazek

Wtem podszedł do mnie drugi z funkcjonariuszy, który pokazał mi nagranie i wyjaśnił co się stało.

Obrazek

Na początku wyraźnie widać było spotkanie Annie i Diablo na dworcu.

Obrazek

Następnie udali się w stronę stacji by wsiąść do pociągu. Już prawie tam byli, gdy podbiegł do nich jakiś chłopak w kapturze na głowie.

Obrazek

Na nagraniu kompletnie nie dało się rozpoznać kim był. Ważne jest jednak to, że gdy zamienił z Annie kilka słów, ta nagle zmieniła zdanie i zamiast iść na pociąg udali się gdzieś razem z nim.

Obrazek

Inna z kamer pokazała jeszcze jak wybiegają z dworca i tu ślad się urywa, gdyż sąsiednie budynki monitoringu nie miały.

Obrazek

Ray patrzył przez chwilę na Tianę, a ta czując jego spojrzenie odwróciła się do niego.
- I tak to wygląda. Policja podejrzewa, że Anastazja i Diablo musieli wsiąść z tym człowiekiem do jakiegoś auta i odjechać, ale na kamerach nie widać jakie to auto ani jaką ma rejestrację. Podejrzewają również, że mogli faktycznie udać się do San Myshuno, ale to jak szukać igły w stogu siana. W końcu to potężne miasto. W dodatku, nawet nie wiadomo czy faktycznie się tam udadzą, jeśli znaleźli kierowcę, to tak naprawdę mogli pojechać gdziekolwiek… - rzekła, a w jej niebieskich oczach zaszkliły się łzy.

Obrazek

Ray położył jej dłoń na ramieniu.
- Ciociu, znajdziemy ich. Obiecuję, że zrobię wszystko by tak się stało – rzekł, ale kobieta pokręciła głową.
- Ray, doceniam to, że chcesz pomóc, ale jesteś jeszcze tylko chłopcem. Owszem, może i bardzo dojrzałym, ale jednak. Powinieneś się skupić na swojej przyszłości a nie…

Obrazek

- Ale ja muszę coś zrobić! – wykrzyknął Ray niespodziewanie i wstał z kanapy. Zaskoczona Tiana wodziła za nim wzrokiem, gdy chodził w tę i we w tę po jej salonie.
W końcu jakby coś przeczuwając, wstała i zbliżyła się do niego, kładąc mu ręce na ramionach.
- Ray? Powiesz mi w końcu o co chodzi? Już od jakiegoś czasu czuję, że czegoś mi nie mówisz.
Słysząc to, Ray zacisnął powieki i odwrócił głowę, byle tylko nie musieć patrzeć w obserwujące go bacznie oczy cioci.

Obrazek

- To moja wina… To moja wina, że Diablo i Annie uciekli! – wydusił w końcu z siebie. Tiana tymczasem milczała, czekając na to co powie dalej. – Ja już od jakiegoś czasu wiedziałem, co się między nimi dzieje. Wiedziałem, że to co robią to nie jest jedynie przyjaźń ani miłość jaką darzy się rodzina. Wiele razy chciałem z nimi porozmawiać, albo komuś o tym powiedzieć… ale nie mogłem. Widziałem jak bardzo Diablo kocha Annie i nie byłem w stanie mu tego zabrać. Nawet wtedy, gdy widziałem jak ta coraz bardziej pcha go w przepaść, z której nie będzie mógł już wrócić. Mimo to wierzyłem, że Diablo sam się opamięta. Wierzyłem, że może to takie głupie zauroczenie. Myślałem, że mu przedzie… ale tak się nie stało. Dlatego tego dnia, gdy Diablo i Annie uciekli… Ja go widziałem ciociu… Spotkałem się z Diablo – rzekł i spojrzał w zaskoczone oczy Tiany.

Obrazek

- Widziałeś się z Diablo? Zaraz po tym jak wyszedł z domu? – spytała, a Ray kiwną głową i ponownie odwrócił wzrok.
- Tak… Ja… ja naprawdę starałem się przemówić mu do rozumu. Mówiłem mu, że Anastazja się zmieniła, że nie powinien wierzyć w każde jej słowo, ale nie chciał mnie słuchać. Myślałem, że jeśli zostawię go samego, to sobie to przemyśli i mnie posłucha… - spojrzał ponownie na Tianę, a w kącikach jego oczu zaiskrzyły łzy. – Wiem, że powinienem od razu do was zadzwonić. Do ciebie, albo cioci Lotty. Ale ciociu, ja naprawdę myślałem, że zmieni zdanie… Gdybym tylko wiedział co zrobi… Gdybym wiedział to ja…! – zaczął, ale przerwał, gdy Tiana go przytuliła.
- Już dobrze Ray, to nie twoja wina. Słyszysz? To co się stało, to nie jest twoja wina – rzekła łagodnym głosem, tak bardzo podobnym do głosu jego mamy, gdy jako małego chłopca tuliła go do snu.

Obrazek

Nie wiedząc co zrobić objął ją i po prostu zaczął płakać.

Obrazek

. . .


Tymczasem w oddalonej o kilka przecznic willi w ogrodzie za domem siedziała Charlotte, która korzystając z pięknej pogody postanowiła spędzić ten dzień na świeżym powietrzu razem z małym Henrykiem. Chłopiec radośnie spędzał czas pod opieką swojej opiekunki, która z uśmiechem bacznie obserwowała jego poczynania.

Obrazek

Wystarczył jednak charakterystyczny trzask zamykanych frontowych drzwi, by z twarzy Lotty zniknął uśmiech, a zamiast niego pojawił się wyraz nerwowego oczekiwania.

Obrazek

Gdy tylko w zasięgu jej wzroku pojawił się Aleks, Lotta powierzyła Henryka pod opiekę zatrudnionej kilka tygodni temu niani Gladys i ruszyła w stronę mężczyzny.

Obrazek

Zbliżając się już widziała, że nie ma dla niej dobrych wieści. Trzymając się jednak swej nadziei postanowiła zapytać.
- I jak? Dowiedziałeś się czegoś nowego?
Słysząc jej głos, Aleksander podniósł wzrok i spojrzał na nią po raz pierwszy odkąd wszedł do ogrodu. Widząc jego spojrzenie już znała odpowiedź na swoje pytanie.

Obrazek

On jednak postanowił odpowiedzieć.
- Nie, policja wciąż tkwi w martwym punkcie – rzekł i ze złością uderzył w stojący obok stolik. – Cholerne półgłówki! Za co im tam w ogóle płacą jak ta banda nie potrafi nawet znaleźć dwóch nastolatków!

Obrazek

- Aleksander! – wykrzyknęła zaskoczona Lotta i z niepokojem obejrzała się za siebie czy przypadkiem światkiem tej sceny nie była Gladys i Henryk. Na szczęście niania udała się z małym do domu, tak że niczego nie widzieli. Charlotta westchnęła z ulgą i obróciła się ponownie w stronę Aleksa z gniewem w oczach. – Panuj trochę nad sobą! Chciałbyś, żeby Henryk to widział? Albo Gladys?
- Przepraszam, poniosło mnie trochę – rzekł Aleks nieco zawstydzony, jednak już po chwili hardo spojrzał w oczy Lotty – Po prostu… Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Nie mogę pojąć jak Tiana, mogła powiedzieć coś takiego! Gdyby nie ona…! – już chciał zacząć, ale Lotta przerwała mu gwałtownie.

Obrazek

- To co się stało, to nie jest wina Tiany – rzekła Lotta, Aleks już chciał coś powiedzieć, ale kobieta uciszyła go gestem ręki. – Musimy spojrzeć prawdzie w oczy Aleks, to co się stało to nie wina mojej siostry… ale nasza – odezwała się i odwróciła od niego obejmując się kurczowo ramionami. Mężczyzna zbliżył się do niej.
- O czym ty mówisz? Jaka nasza wina? Czy to ja oskarżyłem naszą córkę o porwanie kogoś? A może ty? – rzekł ze złością w oczach, lecz Lotta tylko pokręciła głową.
- Wciąż nie rozumiesz… Tiana może i oskarżyła o coś naszą córkę, ale jaka była jej pierwsza reakcja zaraz po tym? Czy przybiegła po pomoc do ciebie? Albo do mnie? Nie, uciekła z domu, a jedyną pomoc jaką przyjęła, to od swojego kuzyna, z którym dopiero od niedawna odnowiła kontakt! Jakich rodziców to z nas czyni? – spytała, jednak Aleksander milczał unikając jej spojrzenia.

Obrazek

Po chwili ciszy, wciąż na nią nie patrząc, odezwał się.
- Niezależnie od tego czyja to wina, to fakty pozostają faktami. Anastazja i Diablo zniknęli, a policja nic z tym nie zrobi. Nie mają żadnych śladów, ani nawet pomysłu, gdzie może być Annie… Oni jej nie znajdą Lotta.

Obrazek

Kobieta spuściła wzrok starając się powstrzymać napływające jej do oczu łzy. Przez cały ten czas miała nadzieję. Nadzieję, że w ciągu tych tygodni które minęły, pewnego dnia Aleks wpadnie do domu z radosną nowiną, że ich odnaleźli, że Annie i Diablo siedzą właśnie na komisariacie z funkcjonariuszami i są bezpieczni… ale tak się nie stało. A teraz co? Ma się tak po prostu poddać? Przyjąć do wiadomości, że policja nic nie zrobi, a za jakiś czas umorzą cała sprawę? Napiszą coś na skrawku papieru, wrzucą do koperty , a potem do szuflady z napisem „Nigdy nieodnalezieni”?
O nie! Co to to nie! Kobieta uniosła gwałtownie wzrok i spojrzała na Aleksandra.

Obrazek

- Co możemy zrobić? – spytała, a Aleks zamyślił się. Po chwili jakby uzmysławiając sobie co mogą zrobić, usiadł zmęczony przy stoliku, który chwile wcześniej uderzył i westchnął.
- Jest jedna osoba, która mogłaby wiedzieć gdzie udała się Annie… Ale nie spodoba ci się to.

Obrazek

Charlotte nie zastanawiając się ani chwili, usiadła naprzeciw niego i chwyciła go za ręce.
- Kto to taki? No mów! – rzekła ponaglająco, lecz szybko zorientowała się, że wcale nie musiała. Ledwo ich spojrzenia się skrzyżowały, a kobieta już wiedziała, co usłyszy.
- Musimy ją znaleźć… - zaczął, nie patrząc jej w oczy. - Musimy znaleźć Bellę, moja matkę. Tylko ona jedna może wiedzieć, gdzie jest Anastazja.

Obrazek

. . .


Jak można było się spodziewać Charlotte była gotowa zrobić wszystko, by znaleźć swą ukochaną córkę. Nawet pojednać się z dawnym wrogiem. Nim jednak było jej to dane, czekała ją jeszcze długo droga, by odnaleźć Bellę i zaginione dzieci…
Nim jednak zobaczymy jak zakończyły się jej poszukiwania, cóż się stało z naszymi młodymi bohaterami zaraz po opuszczeniu dworca z tajemniczym nieznajomym? No właśnie, cofnijmy się może do momentu, gdy Anastazja i Diablo zapoznawali się jak od tej pory będzie wyglądać ich wspólne życie.

Obrazek

Anastazja stała przed położonym nieco na uboczu ślicznym, niewielkim domkiem z ogródkiem i z zachwytem obserwowała taras, na którym kwitły wiszące w donicach przepiękne różowe petunie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy już nacieszyła się widokiem z błyskiem w oku odwróciła się do mężczyzny w bluzie, ich wybawcy, a zarazem kierowcy i rzuciła mu się na szyję.

Obrazek

- Zane! Tu jest przepięknie! – wykrzyknęła, a chłopak zdjął kaptur z głowy i uśmiechnął się.
- Dla ciebie wszystko piękna. Chyba nie myślałaś, że ot tak pozwolę, żeby cię zgarnęli, prawda?

Obrazek

Następnie bez wahania pochylił się by pocałować ją w usta. Annie, która nie zdążyła zareagować pozwoliła mu na to. Odsuwając się jednak od chłopaka, kątem oka widziała pociemniałe z gniewu oczy Diablo, który ze złością zaciskał pięści.

Obrazek

Właśnie chciał coś powiedzieć, lecz Annie szybko wtrąciła się w zdanie, nim zdążył się odezwać.
- Zane! Więc… Jesteś pewien, że tu jest bezpiecznie? Nikt nas tu nie znajdzie?

Obrazek

- Spokojnie, to domek do którego klucze mam tylko ja i mój tato. Póki co stoi nieużywany od kiedy tato… Od kiedy skończył pewne interesy – rzekł nieco zażenowany, ale szybko na jego usta wrócił uśmiech. – W każdym razie nie macie się o co martwić, na pewno nikt tu nie będzie zaglądał. A nawet gdyby coś się miało zmienić, to natychmiast się z tobą skontaktuję.

Obrazek

Po tym chwycił Annie za ręce zmuszając ją, by spojrzała mu w oczy.
- Obiecuję, że jesteście tu bezpieczni – powiedział i ucałował jej dłonie. Pod wpływem jego spojrzenia Annie z rumieńcem odsunęła się.
- Lepiej będzie jak już pojedziesz. Nie chcemy, żeby ktoś zauważył, że zniknąłeś.
Zane zgodził się z nią i już po chwili zapewniając jeszcze raz, że będzie ja informował na bieżąco jak wygląda sytuacja w domu, odjechał.

Obrazek

Gdy tylko jego auto zniknęło z widoku, Anastazja obróciła się w stronę Diablo z zamiarem wyjaśnienia wszystkiego, kiedy zorientowała się, że chłopak wcale za nią nie stoi. Zaskoczona ruszyła w stronę domu i weszła przez uchylone drzwi.

Obrazek

Znalazła go w salonie, gdy bez większego zainteresowania wyglądał przez okno. Wyraźnie widziała, że jest zły.

Obrazek

Biorąc głębszy wdech zbliżyła się i delikatnie dotknęła jego ramienia. On jednak odtrącił jej dłoń.
- A więc tak wygląda, to całe twoje zerwanie z nim, tak? – spytał lodowatym głosem, a dziewczyna zawstydzona spuściła wzrok.
- Diablo, daj spokój… - zaczęła na co chłopak odwrócił się gwałtownie w jej stronę.

Obrazek

- Daj spokój? Daj spokój?! Ja się dla ciebie narażam, uciekam z domu, a ty romansujesz sobie z tym…
- Z nikim nie romansuje! – przerwała mu z gniewem w głosie i odwzajemniła spojrzenie. – Dobrze wiesz, że chciałam z nim zerwać…
Diablo skrzyżował ręce na piersi.
- No popatrz, chyba coś ci nie wyszło.

Obrazek

Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Ach tak? A niby kiedy miałam to zrobić, panie mądry? Może zaraz po tym jak twoja matka oskarżyła mnie o porwanie jej i więzienie w piwnicy? A może teraz jak jechaliśmy autem, żeby wysadził nas po drodze i zostawił na pastwę losu?! – wykrzyknęła.

Obrazek

Wzburzona odwróciła się na pięcie i usiadła tyłem do niego na kanapie.

Obrazek

Po chwili usłyszała zbliżające się kroki na posadzce, a gdy zerknęła zobaczyła jak Diablo siada obok niej.

Obrazek

Nie mówiąc ani słowa zbliżył się i delikatnie objął ja ramieniem. Annie spojrzała na niego uważnie, po czym z wdzięcznością oparła głowę na jego ramieniu i westchnęła.

Obrazek

Siedzieli tak w ciszy dobre klika minut nim odezwała się ponownie.
- Diablo?
- Hmm?
- Przepraszam… Przepraszam, że tak długo zwlekałam z zerwaniem z Zanem… Powinnam była ci powiedzieć.
- Powinnaś – zgodził się i zerknął na nią z ukosa czekając, czy jeszcze ma coś do powiedzenia.

Obrazek

Anastazja zerknęła na niego z ukosa.
- Wybaczysz mi? – spytała, a chłopak zastanowił się.
- No nie wiem… Powinienem? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

Obrazek

Annie widząc, że w jego oczach nie ma już gniewu, a jedynie złośliwe iskierki uśmiechnęła się i pochyliła w jego stronę, a ich usta się zetknęły. Ich pocałunek początkowo delikatny i słodki szybko przemienił się w pełen pasji uścisk, tak że nie dzieliły ich nawet milimetry.

Obrazek

Nawet nie wiedząc jak już po chwili ubrania jej i Diablo leżały gdzieś na podłodze, a ona znajdowała się na nim czując jego szybko bijące serce. Z uśmieszkiem zadowolenia uniosła się na chwilę i spojrzała na chłopaka.
- A teraz jesteś gotowy mi wybaczyć? – spytała.

Obrazek

Chłopak odwzajemnił uśmiech.
- Mogę to rozważyć… A teraz chodź tu do mnie – powiedział i przyciągając ją do siebie pocałował ponownie.
Wkrótce oboje odpłynęli w słodką błogość.

Obrazek

. . .


Nieco później tego wieczora, kiedy Dibalo zasnął już kamiennym snem, Anastazja wstała delikatnie z łóżka i wymknęła się na balkon.

Obrazek

Wdychając świeże wieczorne powietrze zapatrzyła się na pięknie świecące tej nocy gwiazdy i słuchała koncertów okolicznych cykad, które korzystając z mroku chowały się gdzieś w pobliskiej roślinności. Dziewczyna zastanawiała się czy gdzieś tam w Wierzbowej Zatoczce Chatlotta również stoi teraz przed domem i patrzy na to samo niebo co ona? Widząc to oczyma wyobraźni Anastazja uśmiechnęła się, po czym rozglądając się czy ktoś ją nie widzi, wyciągnęła swój telefon i skasowała kolejne nazwisko z listy. Następnie spojrzała na znajdujące się pod nim kolejne nazwisko i uśmiechnęła się szerzej.
- O tak, długo na to czekałam. Ciekawe, czy teraz będziesz ze mnie dumna… mamusiu – powiedziała wpatrując się w bezkres nieba.
Gdy nastał świt była gotowa na to co ją czeka. Takie życie wybrała i będzie się trzymać tego co postanowiła.
Wszyscy będą musieli za to zapłacić… Wyjątków od reguły, po prostu nie było.

Obrazek

. . .


Tiana od rana krzątała się po salonie szukając potrzebnych dokumentów i nieco sprzątając dom, gdy usłyszała pukanie do frontowych drzwi. Klnąc pod nosem, że jak zwykle jest w niedoczasie, zostawiła wszystko tak jak było ruszyła pędem w stronę z której dochodził dzwonek.

Obrazek

- Idę! Już idę! – krzyknęła zbiegając po schodach, a gdy tylko je otworzyła jej twarz rozjaśnił uśmiech.

Obrazek

- Cześć Kate! Dobrze, że jesteś, wejdź – rzekła i gestem zaprosiła koleżankę do środka. – Przepraszam za bałagan, ale nie spodziewałam się dziś gości – powiedziała, lecz Kate machnęła ręką.
- Nie przejmuj się, rozumiem. Gdy dwa lata temu mojej kuzynce urodził się synek niańczyłam go prawie codziennie po kilka godzin, gdy ta chodziła do pracy, więc mam trochę doświadczenia w kwestii dzieci i porządku w domu – rzekła, a Tiana uśmiechnęła się.

Obrazek

- Właśnie, a pro po tego. Jeszcze raz dziękuje, że zgodziłaś się przyjść. W zasadzie ja miałam się dziś zająć Florą i Fauną, ale akurat Aurora zaczęła coś dziś pokaszliwać i muszę iść z nią do lekarza, a wiesz jak to jest być w poczekalni z trójka małych dzieci… - zaczęła tłumaczyć, ale koleżanka pokręciła głową.

Obrazek

- Naprawdę nie ma sprawy Tiano. Bardzo lubię dzieci, więc zajęcie się takimi kruszynami, to będzie czysta przyjemność. Będziemy się świetnie razem bawić, prawda? – spytała, widząc schodzące z piętra dziewczynki.

Obrazek

Fauna i Flora uśmiechnęły się nieśmiało i spojrzały na Tianę.
- Kto to? – spytała, a Tiana spojrzała na dzieci z uśmiechem.
- To jest ciocia Kate. Mamusia musi na chwilę wyjść, więc ciocia zajmie się wami przez ten czas. Obiecacie być grzeczne?

Obrazek

Dziewczynki pokiwały głowami i natychmiast ruszyły w stronę Kate.
- Jestem Flola!
- A ja Fana!
Przedstawiły się i z ciekawością popatrzyły na nową opiekunkę.
- A dlacego masz cerwone wlosy?

Obrazek

Kate uśmiechnęła się i kucnęła przy dziewczynkach.
- Widzicie, kiedy byłam taka mała jak wy… - zaczęła opowieść, a dziewczynki jak urzeczone słuchały tego co ma do powiedzenia.

Obrazek

Tiana widząc, że nie ma się co martwić, a dzieci już dawno zapomniały, że gdzieś wychodzi, na migi pokazała Kate, że wychodzi, na co ta pokazała jej kciuk w górę i kiwnęła głową, by dać znać, że wie. Następnie kobieta wzięła Aurorę na ręce i wycofała się z salonu, cicho zamykając za sobą drzwi.

Obrazek

. . .


Godzinę po wyjściu Tiany dzwonek do drzwi znów zadzwonił obwieszczając czyjeś przybycie. Kate, która akurat bawiła się z dziewczynkami w pokoju na piętrze, wstała i spojrzała w stronę z której dochodził dźwięk zastanawiając się któż mógłby przyjść o takiej porze. Wszak Tiana nic nie wspominała o jakiś gościach. Ponownie spojrzała na dzieci.
- Dziewczynki, czekajcie tu na mnie grzecznie, dobrze? Ciocia zaraz wróci – rzekła, a widząc, że dzieci grzecznie pokiwały głowami na zgodę i bawią się lalkami, wymknęła się szybko, aby zobaczyć kto przyszedł.

Obrazek

Spodziewając się, że to zapewne jacyś naciągacze podszywający się pod organizacje charytatywne lub sprzedający jakieś badziewie, szła z nastawieniem, żeby ich jak najszybciej przegonić. Ze zdziwieniem spostrzegła, że po drugiej stronie drzwi nikogo nie ma.
- Dziwne… - powiedziała do siebie i już chciała odejść od drzwi.

Obrazek

Kiedy niespodziewanie, poczuła mocne uderzenie z tyłu głowy i upadła na podłogę!

Obrazek

„Co?” zdążyła jeszcze pomyśleć wodząc wzrokiem za oddalającą się parą czarnych butów. Potem odpłynęła w błogi niebyt.

Obrazek

. . .


Pierwszym co zauważyła mała Flora, to fakt, że siedzący obok niej i Fauny Kęsik podniósł głowę i zastrzygł uszami, jakby nasłuchując z uwagą. Po chwili podniósł się, sierść na grzbiecie zjeżyła mu się, a sam pies warcząc zbliżył do drzwi.

Obrazek

- Kesik? – rzekła Flora i razem z Fauną zaintrygowane wpatrywały się w psa, na co zwierzak ze skomleniem podbiegł do niej i polizał swoją mała panią po twarzy.

Obrazek

Po chwili dało się słyszeć pukanie do drzwi, a następnie te uchyliły się nieco.

Obrazek

Kęsik ponownie się zjeżył i napiął gotowy bronić dziewczynek. Gdy jednak w progu stanęła tajemnicza postać, Flora uśmiechnęła się i pobiegła ją uściskać.

Obrazek

Kęsik bezradnie patrzył na to co się działo. Wiedział, ze coś jest nie tak, ale widząc radosną reakcję pani zareagował za późno…
Na wszystko było już za późno…
Chwilę później był w pokoju sam. Nie wiedząc co robić rzucił się na drzwi i zaczął wyć.
Jego smutne wołanie niosło się echem jeszcze w długi czas po tym, gdy wszystko inne ucichło…

Obrazek

. . .


Niedługo później, gdy do domu wróciła Tiana. Kompletnie nie spodziewając się tego co zastanie w domu, radośnie wyjęła klucze, by cichaczem wejść do środka i nie przeszkadzać Kate i dziewczynkom w zabawie. Gdy tylko jednak włożyła klucz do zamka z zaskoczeniem zauważyła, że drzwi wcale nie są zamknięte. „Dziwne… Jestem pewna, że Kate za mną zamykała…” pomyślała, lecz nie przejmując się tym zbytnio nacisnęła klamkę i weszła.
- Kate, nie uwierzysz… Kate! – wykrzyknęła widząc nieprzytomna nianię i kładąc Aurorę do wózka podbiegła do niej.

Obrazek

- Kate? Kate! Co się stało? Kate! – wołała zastanawiając się co robić, by ocucić kobietę, a jednocześnie wyjmując telefon i wybierając numer do szpitala. Jednak, gdy tylko się rozłączyła z operatorem dyżurnym pogotowia ratunkowego, kobieta otworzyła oczy.
- Tiana?
Tiana słysząc głos koleżanki odetchnęła z ulgą i rzuciła się w jej kierunku.
- O boże! Kate! Jak dobrze! Nie, nie wstawaj! Zaraz będzie tu pogotowie – poinformowała ją i rozejrzała się po salonie, jakby szukając przyczyny, dla której znalazła Kate w takim stanie.

Obrazek

Nagle jednak coś innego zwróciło jej uwagę, a dreszcz niepokoju przeszedł jej po plecach.
- Kate, gdzie są dziewczynki? – spytała i nie czekając na odpowiedź już zaczęła wstawać z zamiarem udania się na piętro. Nim jednak wstała, Kate złapała ja za rękę.

Obrazek

- Ktoś pukał… Patrzyłam… Naprawdę… Ja tylko… Tylko chciałam zobaczyć… - rzekła nieprzytomnie, a Tiana coraz bardziej spanikowana zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.

Obrazek

- Flora?! Fauna?! Wyjdźcie! Natychmiast! To nie jest zabawa w chowanego! – krzyknęła, lecz nigdzie nie było śladu po dzieciach.

Obrazek

Wtem na piętrze usłyszała szczekanie Kęsika.
Zostawiając Kate w bezpiecznej pozycji, pędem ruszyła na piętro. Na górze zobaczyła, że drzwi są zastawione, tak by ktoś od środka nie mógł ich otworzyć. Przesuwając meble wdarła się wręcz do środka. Na miejscu zastała leżącego smutno obok porzuconych lelek Kęsika. Tiana zbliżył się i pogłaskała go po głowie.
- Co się tu się stało mały? Gdzie jest Fauna i Flora? – spytała i pogłaskała go uspokajająco, a pies zaskomlał.

Obrazek

Obrazek

Wtem coś zwróciło uwagę Tiany. Mała karteczka leżąca na stoliku.

Obrazek

Trzęsącymi się z nerwów rękoma, podniosła liścik do ręki i zaczęła czytać, a jej źrenice zwężały się z przerażenia z każdym przeczytanym słowem.
„Mam Flore i Faunę. Trzeba było się zgodzić na moje warunki kiedy miałaś szansę. Lepiej się przygotuj, Aurora będzie następna.
Twoja M.”

Obrazek

Tiana nie była wstanie utrzymać się na nogach, poczuła że spada, a czyjeś ręce łapią ją po drodze powstrzymując przed kontaktem z twardą podłogą. To Kate, jakimś sposobem wstała i podążyła za nią. Mogłaby przysiąc, że coś do niej krzyczała, ale one nie mogła jej już usłyszeć.
Kiedy myślała, że w końcu jest bezpieczna i wszystko układa się po jej myśli ona wróciła… Malificent wróciła, by znów ją nękać, a przez jej wahanie by ją wydać policji, odbierze jej teraz wszystko co jest jej drogie.

Obrazek

Nie mogąc tego wytrzymać Tiana odpuściła i rozpłynęła się w słodką nicość. Ostatnim co zapamiętała, to że otaczający ją zewsząd mrok był kojący niczym miękkie skrzydła kruka.
Nie walczyła, kiedy ciemność po nią przyszła, pozwoliła jej pochłonąć się w pełni.

Obrazek


Koniec odcinka 51
Ciąg dlaszy nastąpi...



BONUS:
Spoiler:

Dziękuję za uwagę :)
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2018, 18:22 przez MalaMi95, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 18 wrz 2018, 16:52

Przez chwilę nie byłam w stanie się odezwać. Co miałam mu powiedzieć? „Nasz syn właśnie rzucił mną o podłogę i uciekł z domu?”.
Rzucił o podłogę i uciekł z niestabilną emocjonalnie porywaczką dzieci! :D
- Ray? Powiesz mi w końcu o co chodzi? Już od jakiegoś czasu czuję, że czegoś mi nie mówisz.
Tak, bo już co najmniej dwa razy próbował, ale mu przerwałaś. soft1
Skoro policja nie może sobie poradzić z odnalezieniem Anastazji i Diablo, może pora poprosić o pomoc detektywa Bruneta? ;)
Może jestem mało bystra, ale co ma z tym wspólnego Bella? :wat:
O. M. G. Już sam fakt, że osobą, która im pomogła, był Zane, bardzo mnie zaskoczył, ale ten pocałunek... xD Biedny Diablo! Porzuca wszystko, dotychczasowe życie, znajomych, rodzinę, żeby patrzeć, jak laska, dla której to zostawił, całuje się z innym. Największy przegryw w historii przegrywów. :D A z Anastazji jest niezła ścierka, że tak gra na dwa fronty bez krępacji. -_-
Łooo, to Anastazja ma jakąś listę? Będzie się mściła na każdym, kto kiedykolwiek zalazł jej za skórę? "A teraz porwiemy dziecko Ani, która w piątej klasie pożyczyła ode mnie gumkę do ścierania i nigdy jej nie oddała!" :D
O kurczę! :O Teraz jakoś nie mam pewności, że to była Anastazja... Te buty mi nie pasują. x) Swoją drogą kto wkłada takie szpilki na okazję porwania dwójki małych dzieci? :D Może głupio to zabrzmi, ale podejrzewam... Odie? :curious:
Coś krótki ten odcinek. ;) Absolutnie nie krytykuję, bo to zawsze więcej niż mam ja. x) Czekam na ciąg dalszy jak najszybciej!
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 23 wrz 2018, 12:38

Jej, nowa relacja! :D Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłem! Od dawna zaglądam tu tylko po to, by sprawdzić, czy nie pojawiła się kontynuacja którejś z czytanych przeze mnie historii. Zdążyłem się już nawet pogodzić z myślą, iż wszystkie zostały porzucone, także naprawdę miło było się przekonać, że się pomyliłem. ^^
MalaMi95 pisze:Słuszna uwaga z tym Aleksem, choć akurat pisząc to miałam na myśli tych innych facetów, których miała Lotta ;)
Ale niech będzie, mogę przyznać, że mogli się znaleźć jacyś inni mężczyźni, którzy się w niej zakochali i poczuli się skrzywdzeni, gdy Lotta ich rzucała. Może być? ;)
Biorę. :D
MalaMi95 pisze:Myślę, że to nie kwestia „krycia kogoś”, choć ja myślę, że znalazłby się ktoś kogo Tiana mogłaby chcieć ochronić, nie uważasz? ;)
Fakt, ale nie kosztem Anastazji, która była dla niej jak córka. ;)

Ray za mocno się obwinia, gdybyśmy wyszli z założenia, że wszystko, co inni mówią w emocjach, to prawda, zwariowalibyśmy. Aczkolwiek rozumiem, iż zaistniała sytuacja wpędza go w poczucie winy - dobrze, że Tiana mimo wszystko spojrzała na tę sprawę racjonalnie i pocieszyła swojego siostrzeńca.
Widzę, że Lotta sporo myślała o ucieczce Annie i doszła do bardzo dojrzałych wniosków. W sumie nie spodziewałem się podobnej autorefleksji, miłe zaskoczenie. :yes: Żeby tylko nie poszła o krok za daleko i nie wpadła z Aleksem w depresję lub coś podobnego...
Galcia ma rację, Diablo zaliczył największy przegryw w historii przegrywów. soft9 Za to Annie nie sprawia wrażenia, jakby cała ta sytuacja była dla niej jakoś szczególnie krępująca. Mam dziwne wrażenie, że posiadanie dwóch chłopaków bardzo jej pasuje. :D
Okej, kolejnego porwania to ja się nie spodziewałem... Przynajmniej nie wśród głównych bohaterów. Tiana się teraz załamie. :( Nie sądzę, aby tym razem była to Anastazja. Tylko kto?
Czekam na więcej!

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 06 paź 2018, 18:46

Wracam tym razem szybciej niż ostatnio. Mam nadzieję, że uda mi się by tak zostało :)
A teraz czas na komentarze :)


Galcia
„Rzucił o podłogę i uciekł z niestabilną emocjonalnie porywaczką dzieci!”
Dokładnie xD
„Skoro policja nie może sobie poradzić z odnalezieniem Anastazji i Diablo, może pora poprosić o pomoc detektywa Bruneta?”
Zobaczysz w dzisiejszym odcinku co wymyślą ;)
„Może jestem mało bystra, ale co ma z tym wspólnego Bella?”
Również w dzisiejszym odcinku zobaczysz ;)

Diablo jest przegrywem wśród przegrywów, nie będę ukrywać xD A to dopiero początek tego co dla niego przygotowałam! :D
„Te buty mi nie pasują. x) Swoją drogą kto wkłada takie szpilki na okazję porwania dwójki małych dzieci?”
I… również w dzisiejszym odcinku zobaczysz xD
„Coś krótki ten odcinek”
O, to świetnie się składa, bo za namową „pewnej osoby”, dzisiejszy jest suuuper długi x)
Tak więc myślę, że dogadałabyś się z "tą pewną osobą" :P


Lion – O, miło usłyszeć, że ktoś czekał na moją relację :) I jednocześnie przepraszam, że tak długo. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że minęło pół roku x) Postaram się, żeby już aż takich przerw nie było, ale różnie bywa. W każdym razie nie zamierzam porzucić historii :)
„Fakt, ale nie kosztem Anastazji, która była dla niej jak córka”
Cóż… słuszna uwaga… Ale… Em… Hmm… To jakie jest kolejne pytanie? x)
„Aczkolwiek rozumiem, iż zaistniała sytuacja wpędza go w poczucie winy - dobrze, że Tiana mimo wszystko spojrzała na tę sprawę racjonalnie i pocieszyła swojego siostrzeńca.”
Tiana nie mogłaby go obwiniać za to co się stało z Diablo. Dobrze wie, że to nie jego wina, że ten postanowił uciec, a nawet gdyby zadzwonił do niej lub Lotty wcześniej, to i tak mogłoby to nic nie zmienić. Poza tym, jest zwyczajnie za miła ;)
„Żeby tylko nie poszła o krok za daleko i nie wpadła z Aleksem w depresję lub coś podobnego...”
Nie, nie sądzę. Lotta nigdy nie była typem, który użalałby się nad sobą. Ogólnie siostry Swan nie są przeze mnie postrzegane za osoby, które się użalają. Według mnie to postacie które wolą coś robić niż rozpaczać. A jeśli chodzi o Lottę to wydaje mi się najtwardsza z nich :)
No dobra, może Odie najbardziej z nich była taką emocjonalną kluską, która wolała tkwić w nieszczęśliwym związku z Ianem, kiedy mieli kryzys, niż z nim pogadać i coś ustalić, ale Tiana i Charlotta na pewno takie nie są ;)
„Diablo zaliczył największy przegryw w historii przegrywów”
Tak, zgadzam się x)
„Za to Annie nie sprawia wrażenia, jakby cała ta sytuacja była dla niej jakoś szczególnie krępująca.”
Na to chyba mogę odpowiedzieć bez spojlerów. A więc – Bo nie jest ;) Annie to typ, który jeśli czegoś chce, to to ma. Jest z bogatej rodziny, Aleks po rozstaniu z Lottą ją rozpieszczał. Nigdy nie musiała sobie niczego odmawiać, to czemu teraz nagle ma wybrać jednego chłopaka? Póki Zane o niczym nie wie to go nie boli, a Diablo… No powiedzmy sobie szczerze. Czy naprawdę musi się przejmować, ze Diablo ją zostawi? Przecież on da sobie wcisnąć wszystko, żeby tylko być z ukochaną Annie ;)
„Nie sądzę, aby tym razem była to Anastazja. Tylko kto?”
Dzisiaj odpowiem :D


Mam nadzieję, że wybaczycie mi takie zakończenie odcinka, ale mam nadzieję, że udało mi sie przekazać w filmie wszytskie emocje, tak, że nie trzeba dopowiadać :)

A w dzisiejszym odcinku, jak już mówiłam odpowiadając na komentarze, dowiemy się nieco więcej o porywaczu.
Czy Annie jest niewinna? A może jednak ma coś na sumieniu?
Czy Aleksowi i Lotcie uda się odnaleźć córkę?
I do czego posuną się Naveen i Tiana by ochronić Aurorę?

Zapraszam :)


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika Tiany
Jak być dobrą matką?


Pierwszym co zobaczyła Tiana, gdy ponownie otwarła oczy były ciepłe promienie słońca wpadające przez okno do pokoju. Światło było na tyle intensywne, że kobieta musiała zmrużyć oczy, po chwili jednak promienie znikły, a Tiana, która w końcu mogła rozejrzeć się po pokoju spostrzegła, że bynajmniej nie jest to jej dom.

Obrazek

- Tiana! – usłyszała i obróciła się w stronę głosu. To Naveen, stał właśnie przy oknie by zasunąć firanki i z ulgą wpatrywał się w nią jakby była jakimś nowo odkrytym cudem. Nie czekając na jej reakcję zbliżył się i uściskał ją. Tiana wciąż nieco rozkojarzona odwzajemniła uścisk.

Obrazek

Gdy się odsunął, chciała właśnie zapytać, co się stało i gdzie właściwie się znajdują, gdy ze zdziwieniem spostrzegła, że na fotelu obok siedzi Charlotta.
- Cześć… - rzekła siostra nieco nieśmiało i spojrzała na nią. – Dobrze się czujesz? Lekarz mówił, że wszystko powinno być w porządku, ale chyba mocno się poobijałaś, kiedy upadłaś na podłogę? – powiedziała, a Tiana która bezwiednie ruszyła ręką poczuła, że w istocie ma na ciele kilka bolesnych siniaków. Starając się nie skrzywić, odwróciła się w stronę siostry z uśmiechem.
- Wszystko w porządku, ale co my tu właściwie…? – zaczęła i nagle wspomnienia uderzyły w nią ze zdwojoną siłą. Kate na podłodze, szczekający Kęsik, pusty pokój…

Obrazek

Z przerażeniem w oczach spojrzała na Naveena.
- Co się stało? Gdzie są dzieci? Kate… - zaczęła, ale Naveen położył jej dłonie na ramionach, żeby ją uspokoić.
- Spokojnie, Tiano. Kate nic nie jest. Została zbadana i jest w sali obok – rzekł, lecz to nie uspokoiło Tiany. Wciąż z przerażeniem patrzyła prosto w oczy męża.
- Dzieci? – rzekła, pytająco, a Naveen spuścił wzrok. – Gdzie są dzieci Naveen? Gdzie jest Flora i Fauna?! Gdzie one są?! – krzyknęła uwalniając się z jego uścisku, ale nim zdążyła wstać i narobić większego rabanu, Naveen chwycił ją i ponownie usadził na łóżku.
- Tiano, spokojnie…
- Nie będę spokojna! Chcę zobaczyć dzieci! Gdzie są…

Obrazek

- Nie ma ich – powiedział Naveen, a Tiana natychmiast przestała walczyć i opadła na siedzenie.
- Nie ma? Jak to nie ma?! – rzekła podniesionym głosem, a mężczyzna odwrócił wzrok.
- Policja wszystko nam wyjaśniła. Kiedy ratownicy z wezwanej przez ciebie karetki weszli do domu, znaleźli ciebie i Kate na piętrze w pokoju. Ty byłaś nieprzytomna, a Kate siedziała obok ciebie. Na miejsce od razu została wezwana policja. Przeszukali cały dom i okolicę, ale nie znaleźli ani Fauny, ani Flory… Jedyne co po nich zostało, to list, który leżał na biurku w pokoju na piętrze… - tu Naveen podniósł wzrok i w końcu spojrzał w oczy żony. – Fauna i Flora… One… One zostały porwane Tiano…

Obrazek

Tiana zamarła. Tyle czasu starała się walczyć z prawdą. Miała nadzieję, że to wszystko co przeżyła, to był tylko zły sen. Omamy, które ja nękały z powodu stresu jaki towarzyszył jej przez ostatnie tygodnie. Miała nadzieję, że kiedy otworzy oczy okaże się, że porwanie i list od Malificent, to było tylko kłamstwo, ułuda, którą ktoś jej podsunął, by zrobić jej jakiś okrutny kawał… Ale to nie było kłamstwo, ani tym bardziej czyiś nieudany żart, tylko prawda… Jej mała córeczka i siostrzenica zostały porwane… Flora i Fauna zostały jej odebrane.

Obrazek

Tiana zakryła twarz dłońmi, a po policzkach pociekły jej łzy.
- Dlaczego? Dlaczego my? Co takiego zrobiłam, żeby sobie na to zasłużyć? Co ja takiego zrobiłam do cholery?! – krzyknęła wciąż płacząc.

Obrazek

Nagle poczuła, że ktoś ja przytula. To Lotta, wstała ze swojego siedzenia i objęła ją ramieniem. Tiana odwzajemniła uścisk i ukryła twarz na jej ramieniu.
- Ciii… Wszystko będzie dobrze, znajdziemy je – powiedziała, a Tana spojrzała na nią.
- Jak?
- Najpierw musimy…

Obrazek

- Najpierw musimy się dowiedzieć, kto to zrobił pani Arendelle – usłyszały głos dochodzący ze strony otwartych drzwi i zobaczyły dwóch rosłych policjantów, wchodzących do sali. Jeden z nich spojrzał pytająco na Tianę. – Czy jest pani wstanie złożyć zeznania? - spytał, a Tiana kiwnęła głową.

Obrazek

Następnie opowiedziała policjantom, jak wyszła z Aurora do lekarza, a Florę i Faunę zostawiła pod opieką swojej koleżanki z pracy Kate. Powiedziała również, jak po powrocie znalazła ją nieprzytomną na podłodze, a kiedy udała się na piętro znalazła list.

Obrazek

- A potem… Potem musiałam zemdleć, bo to ostatnie co pamiętam – zakończyła. Policjant zapisał coś w notesie, po czym spojrzał ponownie w stronę Tiany.
- No dobrze, to teraz pozostaje tylko jedno pytanie. Czy domyśla się pani, kto to mógł zrobić?

Obrazek

Kobieta zamilkła. Doskonale wiedziała kim musiał być porywacz. Jak jednak miała zmusić siebie, aby to powiedzieć? Jak miała powiedzieć o tym na głos ponownie? Mimowolnie spojrzała w stronę siostry. Już chciała powiedzieć, że nie ma pojęcia, kiedy przed oczyma stanęły jej Fauna i Flora. Dwie małe dziewczynki, które gdzieś tam są. Zagubione i pozostawione samym sobie. Westchnęła, nie mogła wciąż uciekać przed prawdą. Nie w takiej sytuacji jak teraz.
- Ja… Ja wiem, kto to mógł być. To była… - lecz nim miała okazję się odezwać, Charlotta wstała gwałtownie i spojrzała z gniewem na siostrę.

Obrazek

- To nie była Anastazja, Tiano! – krzyknęła, a Tiana z zaskoczeniem spojrzała na siostrę. – To chciałaś powiedzieć, prawda? Znów chciałaś oskarżyć Annie o tak absurdalną rzecz ja porwanie! Jak możesz?! – krzyknęła, a Tiana tylko na nią patrzyła.

Obrazek

Po chwili jednak zmarszczyła brwi i odwzajemniła gniewne spojrzenie Lotty.
- Ja ją widziałam Lotta! Widziałam twoją córkę tego jednego dnia, gdy byłam porwana i straciła czujność! Myślisz, że to było dla mnie łatwe, żeby to powiedzieć? Żeby oskarżyć własną siostrzenice o coś takiego?! – krzyknęła, a Lotta zamilkła na chwilę patrząc na nią. – Tiana pokręciła głową. – Otóż nie. Lotta, zrozum, Annie była da mnie jak córka. Nigdy nie powiedziałabym czegoś takiego, gdyby to nie była prawda… Dlaczego bardziej wierzysz jej niż mnie? – rzekła ze smutkiem.

Obrazek

Przez chwilę Charlotta wyglądała jakby chciała do niej podejść i po prostu ją przytulić. Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić w całą wymianę zdań wplątał się policjant.
- Przepraszam, że paniom przerwę, ale to nie mogła być pani Anastazja Ćwir – rzekł, a obie kobiety zwróciły się w jego stronę. – Na miejscu znaleźliśmy kilka włosów i nasi technicy oczywiście od razu zajęli się sprawdzaniem do kogo mogłyby należeć. Wciąż nie ustaliliśmy kogo włosy to mogły być, ale na pewno nie jest to nikt z pani rodziny, pani Arendelle – powiedział, a Tiana patrzyła się na niego jak głupia, jakby nie mogła przez chwile pojąć o czym on do niej mówi. Gdy jednak prawda do niej dotarła oczy rozszerzyły jej się ze zdziwienia. Ale jeśli to nie była Anastazja, to kto?

Obrazek

Nim jednak zdążyła się nad tym zastanowić, Lotta z prędkością błyskawicy chwyciła swoją torebkę i ruszyła w stronę drzwi.
- Lotta, zaczekaj… - rzekła Tiana, próbując ją chwycić za rękę, ale jej się wyrwała.
- Nie Tiano. Prawie mnie nabrałaś, wiesz? Nie wiem kogo tak bardzo starasz się chronić, ale lepiej się zastanów, czy ta osoba jest warta rozbicia naszej rodziny – następnie wyszła i trzasnęła drzwiami. W sali na chwilę zapanowała całkowita cisza.
Jednak po chwili dwaj policjanci widząc co się dzieje, zebrali swoje rzeczy i również żegnając się opuścili pokój mówiąc, żeby Tiana oczywiście skontaktowała się z nimi jeśli jeszcze coś sobie przypomni.

Obrazek

Drzwi zamknęły się za nimi z cichym kliknięciem, a w pomieszczeniu zostali już tylko Tiana i Naveen. Mężczyzna zbliżył się do żony i położył jej dłoń na ramieniu.
- Tiano… - rzekł, na co ta obróciła się w jego stronę i przytuliła, kryjąc twarz w jego ciepłym i bezpiecznym uścisku. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Jeszcze tak niedawno temu miała szczęśliwą rodzinę, a teraz cały świat wali jej się na głowę. Do tego po tym co się stało już nikt jej nie uwierzy, że to Anastazja stała za jej porwaniem. I nie chodziło tylko o Lottę, nawet policjanci patrzyli dziś na nią sceptycznie i nie wierzyli, jak mogła powiedzieć coś takiego o swojej siostrzenicy. Ale nie to było najgorsze. Do tej pory myślała, że wie przynamniej jak odnaleźć Faunę i Florę, że wie kto je zabrał. Wierzyła, że jeśli znajdą Annie, to znajdą też dziewczynki. Ale jeśli to nie była ona, to tak naprawdę nie mają żadnego tropu, żadnej wskazówki, gdzie ich szukać.
Nawet nie wie czy one jeszcze…

Obrazek

Załkała, Naveen słysząc jej płacz, przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej i pogładził po głowie.
- Ciii… Przyrzekam ci, że je znajdziemy. Przyrzekam… - rzekł kołysząc ją w ramionach póki nie zasnęła. Tym razem, po raz pierwszy od bardzo dawna, nie miała żadnych snów.

Obrazek

. . .


Godzinę później Charlotta była już w domu. Wciąż nie mogła uwierzyć, że Tiana, jej własna siostra była w stanie powiedzieć coś takiego! Nie mogła pojąc, że oskarżyła Anastazję o porwanie i to drugi raz! Przez tyle lat Tiana zajmowała się Anastazją. Annie patrzyła na nią jak na wzór do naśladowania, jak na osobę za która chce podążać, jak na… jak na matkę, której jej brakowało… A ona mówi o niej takie rzeczy. Ale dlaczego? Dlaczego Tiana wciąż i wciąż powtarza to samo kłamstwo? Kogo stara się ochronić? I dlaczego akurat wybrała jej córkę? Czyżby porywaczem był ktoś im bliski? Na tyle bliski, że Tiana postanowiła, ze mniejszym złem jest oskarżyć własną siostrzenicę niż podać prawdziwego sprawcę? Myślała wchodząc do domu.

Obrazek

Była tak zamyślona, że prawie upadła potykając się o zostawioną na środku przedpokoju torbę. Ze złością odepchnęła bagaż na bok i rozejrzała się za przyczyną całego zamieszania. Już po chwili znalazła ją w pokoju na piętrze, gdy z roztargnieniem przeszukiwał szafki.
- Aleks? Co ty robisz? Wybierasz się gdzieś?

Obrazek

Aleksander słysząc jej głos, odwrócił się, lecz zauważyła, że myślami jest gdzieś indziej.
- Cóż tak, jadę… Nie wiesz może gdzie są te moje kolorowe kąpielówki? Chyba musiałem…
- Aleksandrze Ćwir! – wrzasnęła Lotta, a mężczyzna natychmiast oprzytomniał i stanął wręcz na baczność. „Tak lepiej” pomyślała, wciąż parząc na niego ze złością. – No, a teraz wyjaśnij mi, czemu zamieniasz ten dom w istne pobojowisko? Wyjeżdżasz gdzieś?

Obrazek

Aleksander z roztargnieniem podrapał się po głowie, wciąż rozglądają się po pokoju jakby czegoś szukał. Jednak widząc kątem oka jej spojrzenie zwrócił się w jej stronę.
- Tak, ja… Ja myślę, że znalazłem Bellę.
Lotta spojrzała na niego zaskoczona i uniosła brew.
- Myślisz?
Kiwnął głową.
- Tak, widzisz, wiem gdzie ostatnim razem widziana była moja matka, ale było to miesiąc temu. Znając ją do tego czasu mogła się już gdzieś przenieść… - tu jednak uniósł palec i spojrzał na kobietę z nadzieją. – Ale wciąż jest nadzieja, że dalej tam jest, więc musimy spróbować!

Obrazek

Następnie podnosząc swoją torbę wyszedł z pokoju kierując się w stronę schodów. Zaskoczona Charlotta podążyła za nim.
- Czekaj! Ale tak właściwie to wciąż mi nie wyjaśniłeś, czemu szukamy twojej matki?!

Obrazek

Aleksander zatrzymał się gwałtownie i spuścił głowę unikając jej wzroku.
- No tak, powinienem był ci powiedzieć wcześniej… Ale widzisz, w tamtych czasach nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt wiele, właściwie, to w ogóle prawie nie rozmawialiśmy! Dlatego ja chciałem ale…
- Do rzeczy! – krzyknęła Lotta poirytowana, a Aleks posłał jej szybkie spojrzenie.
- A możesz mi obiecać, że nie będziesz zła?
Lotta skrzyżowała ręce na piersiach.
- Już jestem, teraz to tylko kwestia tego jak bardzo mnie wkurzysz! A czas leci… tik, tak, tik…
- Dobrze już dobrze! – rzekł unosząc ręce w pokojowym geście i westchnął.

Obrazek

- Pamiętasz jak opowiadałem ci, że pewnego dnia wróciłem do domu, a tam czekała na mnie tylko niania z Henrykiem na rękach i listem od mojej matki, że mam się nim zająć? – Lotta kiwnęła głową. – No właśnie, jak się wkrótce okazało musiała się strasznie spieszyć, na tyle, że w szale pakowania zapomniała zabrać ze sobą swojej komórki… Normalnie nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby naruszać czyjąś prywatność i przeglądać prywatne wiadomości, ale tego dnia komórka zawibrowała, a na wyświetlaczu pokazała się kolejna wiadomość od Annie… - Aleks spojrzał niepewnie na ukochaną, widząc jednak jej ponaglające spojrzenie, spuścił wzrok i kontynuował. – Wiadomości jakie Anastazja pisała z Bellą… Nigdy bym nie pomyślał, że moja matka byłaby do czegoś takiego zdolna.
- O czym pisały? Co takiego tam było Aleks?

Obrazek

Mężczyzna pokręcił głową.
- Powiedzmy po prostu, że moja matka postarała się, żeby Annie myślała o tobie jak najgorzej… i dała jej mnóstwo głupich pomysłów do głowy…
Charlotta zacisnęła pięści.
- Masz jeszcze ten telefon?
- Tak…
- To pokaż – rzekła wyciągając dłoń. Aleks spojrzał na nią niepewnie.
- Myślę, że…
- Nie obchodzi mnie co myślisz, chyba mam prawo, żeby w końcu się dowiedzieć, czemu moja własna córka tak bardzo nienawidziła mnie przez te lata!

Obrazek

Aleksander spojrzał prosto w oczy ukochanej, widząc jednak determinację na jej twarzy, odpuścił, po czym wyjął z torby komórkę i podał jej. Charlotta natychmiast odblokowała ekran i klikając wiadomości zaczęła czytać, a z każdym przeczytanym słowem mars na jej czole pogłębiał się.

Obrazek

Po chwili bez słowa oddała Aleksowi urządzenie i skierowała się w stronę schodów.
Przystanęła jednak na szczycie i spojrzała na niego twarzą bez żadnego wyrazu.
- Jedziemy. Pora w końcu znaleźć tą starą wiedźmę – rzuciła i ruszyła w stronę wyjścia.
Aleksander podążył jej śladem bez słowa.

Obrazek

. . .


Kilka godzin później byli na miejscu. Charlotta wysiadła z auta i spojrzała wyzywająco w kierunku wysokiego wieżowca, w którym od tylu lat najprawdopodobniej ukrywała się jej ex teściowa. Kobieta, która zniszczyła jej życie, kobieta która obróciła jej własną córkę przeciwko niej. Bezwiednie zacisnęła pięści. Ale dziś to wszystko się skończy, a Bella zapłaci za wszystko co jej zrobiła…

Obrazek

Kobieta obróciła się i spojrzała na Aleksa.
- To tutaj? – spytała, a mężczyzna kiwnął głową.
- Tak. Dokładniej rzecz ujmując, powinniśmy ją znaleźć w mieszkaniu trzydzieści pięć, ale jeśli by jej tam nie było… Lotta? Lotta, czekaj! – zawołał Aleks widząc, jak Charlotta kieruje się w stronę budynku.

Obrazek

Doskonale słyszała, co były mąż krzyczy, ona jednak nie zamierzała się zatrzymywać. Za długo już czekała na to spotkanie, by teraz się wycofać. Gnając jakby ją ktoś gonił wbiegła do budynku, po czym skierowała się do windy. Aleks zdążył w ostatnim momencie, nim drzwi zamknęły się za nią. Po chwili byli już na wskazanym piętrze. Gdy tylko wysiedli mężczyzna spojrzał na Lottę z niezadowoleniem.
- Co to miało być? Przecież mówiłem ci, że mojej matki może już tu nie być!
- Tyle lat… Tyle lat zastanawiałam się dlaczego Annie jest taka zła, taka wściekła… - rzekła Lotta jakby go nie słuchając, po czym spojrzała na niego.
- I ty chcesz, żebym czekała? – spytała, a Aleks zamilkł. Widząc jego milczące przyzwolenie Lotta skierowała się w stronę drzwi z numerem trzydzieści pięć. Liczba wręcz wirowała w jej głowie, gdy stawiała kolejne kroki zbliżając się.

Obrazek

Właśnie miała nacisnąć dzwonek, gdy oboje usłyszeli za sobą kobiecy głos.
- No proszę, czyżby ktoś się za mną stęsknił?

Obrazek

W jednej chwili Aleks i Lotta obrócili się w stronę głosu, a ich oczom ukazał się nikt inny jak poszukiwana przez nich Bella Ćwir. Kobieta ubrana była w zwiewną piżamę, jakby wyszła na chwilę odwiedzić sąsiada i spoglądała na nich z uśmieszkiem malującym się na twarzy.

Obrazek

Zadowolenie i kpina na twarzy kobiety szybko przekształciły się jednak w wyraz zaskoczenia, gdy Lotta z rozpędem rzuciła się w jej stronę i wymierzała jej solidny cios.

Obrazek

- Ty nędzna, podła, kreaturo! – wrzasnęła Lotta raz po raz okładając Bellę pięściami. - Jak śmiałaś nastawić moją córkę przeciw mnie?!

Obrazek

Chciała właśnie wymierzyć kolejny cios, lecz wtem poczuła, że czyjeś silne ręce chwytają ją w pasie i odciągają od ex teściowej.
- Puszczaj! – krzyknęła próbując oswobodzić się z uścisku Aleksandra, ale ten nie pozwolił jej na to.
- Lotta! Uspokój się! Przyszliśmy tu dowiedzieć się gdzie jest Annie, a nie spuścić jej lanie! Już cię nie obchodzi co się stało z naszą córką?! – krzyknął, a Charlotta w jednej chwili przestała się wyrywać
- Masz rację. Annie jest najważniejsza – rzekła, na co Aleks oswobodził ją ze swojego uścisku.

Obrazek

Tymczasem, Bella pozbierała się z ziemi po ataku ex synowej i otrzepując ubranie spojrzała gniewnie w stronę syna.
- A więc to tak traktujesz swoją matkę? Przyjeżdżasz bez zapowiedzi i szczujesz na mnie swojego buldoga?!

Obrazek

Charlotta warknęła.
- Uważaj na słowa stara prukwo, te zęby w istocie potrafią gryźć… - zaczęła Lotta, a Bella otworzyła usta, aby coś odpowiedzieć. Nim jednak wymiana zdań rozgorzała między paniami na nowo w całą rozmowę wtrącił się Aleks.

Obrazek

- Dość! Zachowujecie się jak dzieci! Nie przyszliśmy tu by się kłócić tylko dowiedzieć się co się stało z Anastazją! – krzyknął i spojrzał na nie wzburzony. - Także teraz jak grzeczne dzieci podacie sobie ręce, usiądziecie w salonie i zamkniecie jadaczki, a ja nam zrobię po herbacie i porozmawiamy jak ludzie. Zrozumiano?! – rzekł, a kobiety spojrzały po sobie i ruszyły w stronę mieszkania.

Obrazek

Idąc jednak Bella zwróciła się do Lotty i szepnęła.
- Od razu wiedziałam, że będziesz mieć zły wpływ na Aleksa. Patrz co zrobiłaś z moim kochanym, spokojnym synem!
Lotta zmarszczyła brwi.
- Ach tak? A jaki ty niby miałaś wpływ na jego wychowanie, wiecznie nieobecna mamusiu?!
- Powiedziałem, że macie być cicho! – warknął Aleks, po czym wszyscy weszli do środka.

Obrazek

. . .


Chwilę później wszyscy siedzieli już w salonie i popijali zrobioną przez Aleksa herbatę. Charlotta i Bella co jakiś czas rzucały w siebie gromami z oczu, ale ogólnie rzecz biorąc całe spotkanie mijało w całkiem pokojowy sposób. Niestety Bella nie miała dla nich dobrych wiadomości. Jak się szybko okazało, pani Ćwir nie miała pojęcia gdzie podziewa się jej najstarsza wnuczka.

Obrazek

- Jak to nie wiesz?! – nie wytrzymała w końcu Lotta uderzając pięścią w stół. Na Belli jednak nie zrobiło to wrażenia.
- Mam ci to przeliterować? Nie wiem, to nie wiem. Nie mam pojęcia, gdzie podziewa się wasza córka. Skąd wam to w ogóle przyszło do głowy, żeby szukać jej u mnie? – spytała, a Lotta spojrzała na nią znacząco.
- Och, gdybyś przeczytała swoje wiadomości z nią, zapewne wiedziałabyś dlaczego…

Obrazek

Oczy Belli błysnęły złowrogo.
- Czytaliście moje prywatne wiadomości?! Jakim prawem…?!
- A jakim prawem ty obróciłaś moją córkę przeciwko mnie?!
- Spokój! – krzyknął Aleksander wstając i spojrzał gniewnie na obie. – Widzę, że nic tu po nas w takim razie skoro nie wiesz gdzie jest Annie. Miło było zobaczyć, że z tobą wszystko w porządku mamo. Chodź Lotta, wracamy do domu.

Obrazek

Następnie chwytając rudowłosą za rękę, tak by ta nie odwróciła się nagle i nie rzuciła znów do bitki z ex teściową, ruszyli w stronę wyjścia.

Obrazek

- Czekajcie! – usłyszeli nagle, nim zdążyli opuścić mieszkanie. Lotta i Aleks obrócili się i z zaskoczeniem patrzyli jak Bella biegnie do pokoju, a po chwili wraca ze spakowaną torbą i kieruje się w ich stronę. Widząc ich miny uśmiechnęła się. - Co się tak patrzycie? Wracam z wami.
Charlotta zmarszczyła brwi.
- O nie! Co to to nie! Jeśli myślisz, że pozwolę…
- Słuchaj, chcesz znaleźć Anastazję czy nie? – przerwała jej Bella, co na chwile zbiło Lottę z pantałyku.

Obrazek

Po chwili jednak odzyskała rezon i spojrzała na kobietę podejrzliwie.
- Przecież ty nie wiesz, gdzie ona jest! – rzekła na co uśmiech na twarzy Belli poszerzył się.
- Mogę nie wiedzieć gdzie ona jest „teraz”, ale to nie znaczy, że nie mogę się dowiedzieć. Bycie tajną agentką na emeryturze ma swoje plusy… - powiedziała i jak gdyby nigdy nic wyszła z mieszkania. Osłupiali Aleks i Lotta odprowadzili ją spojrzeniem, po czym nie widząc innego wyjścia, podążyli za nią.

Obrazek

. . .


Tiana od razu widziała, że coś się stało, gdy tylko Naveen przekroczył próg domu. Wycierając ręce w ręcznik, gdyż właśnie piekła dla uspokojenia ciastka, skierowała się w jego stronę z napięciem malującym się na twarzy.

Obrazek

- Coś się stało? – spytała, mimo, że znała już odpowiedź.
Naveen jednak pokręcił głową.
- Nie, nic takiego… Ja tylko…
- Nie kłam Naveen, przecież widzę. Za długo się już znamy, żebyś mógł mnie tak zbyć.
Mężczyzna widząc, że nie przekona żony, kiwnął głowa i poprowadził ją w stronę ich sypialni.

Obrazek

Gdy tylko weszli Tiana usiadła na łóżku i spojrzała na męża pytająco.
- No więc?
Naveen usiadł obok niej. Tiana wyraźnie widziała, że bije się z myślami, czy powiedzieć jej o tym co postanowił. Po chwili jednak widząc, że nie ma wyjścia, spojrzał na nią i chwycił ją za ręce.
- Musimy o czymś porozmawiać Tiano… I nie spodoba ci się to – zaczął, a Tiana poczuła jak ściska jej ręce mocniej. Jakby się bał, że za niedługo go puści i straci ją na zawsze. Chcąc mu dodać otuchy uniosła jedną dłoń i pogładziła go po ramieniu.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, prawda? – rzekła, jednak Naveen pokręcił głową.
- Nie to… To nie miało tak być Tiano. Wszystko potoczyło się nie tak…

Obrazek

Kobieta nie rozumiejąc, przekrzywiła głowę.
- Co potoczyło się nie tak? – spytała i nagle coś zaświtało jej w głowie.- Chodzi o Diablo i Florę? Coś się stało?! – rzekła z niepokojem, ale Naveen ponownie pokręcił głową, co nieco ją uspokoiło.
- Nie, nie chodzi o Diablo i Florę, ale to o czym chcę z tobą porozmawiać również jest bardzo ważne… Chodzi o Aurorę.

Obrazek

Tiana poczuła jak gula strachu podchodzi jej do gardła. Dlaczego Naveen chce rozmawiać o Aurorze? Kobieta spojrzała na niego i już wiedziała, że nie spodoba jej się to co chce powiedzieć.
- Długo nad tym myślałem. Naprawdę starałem się znaleźć inny sposób… Gdyby tylko istniał inny sposób! – rzekł rozżalony i ponownie spojrzał na żonę. – Tiano, ja… Ja bym tego nie zniósł gdyby Aurorze coś się stało. Gdyby i ona została nam zabrana… Starałem się rozważyć wszystkie opcje, jakie mamy i jednocześnie znaleźć tą, która sprawi że Aurora, będzie bezpieczna. Tak naprawdę bezpieczna.

Obrazek

Tiana zabrała dłonie z jego uścisku i odsunęła się.
- Nie wiem o czym mówisz…
- Wiesz, tak samo dobrze jak ja, że jeśli chcemy ochronić Aurorę, to musimy ją ukryć.
Kobieta przez chwilę tylko na niego patrzyła. Następnie rozumiejąc sens wypowiadanych przez męża słów odsunęła się od niego. Jakby sam fakt, że będzie daleko, mógł sprawić, że to co właśnie powiedział Naveen zostanie cofnięte. Że będzie mogła uciec od prawdy.

Obrazek

- Ty… ty chcesz ją komuś oddać! – krzyknęła oskarżycielsko i nie było to pytanie. Naveen spuścił wzrok.
- Rozmawiałem już z Sophie na ten temat. Ona również uważa, że to najbezpieczniejsze wyjście…
- Ach tak?! A może powinieneś był tak ze mną najpierw porozmawiać nim zdecydowałeś, że oddasz nasze dziecko?!
Naveen westchnął.
- Przecież rozmawiam. Nie podejmę żadnej decyzji bez twojej zgody.
Tiana prychnęła.
- Zgody? Nawet nie myśl, że zgodzę się…! – zaczęła, ale nie zdążyła skończyć, gdy Naveen wstał i ponownie chwycił ją za ręce.

Obrazek

- Tiano, uspokój się na chwilę i po prostu pomyśl nad tym co powiedziałem. Ja tak samo jak ty nie chcę oddać naszej córki, ale jakie mamy inne wyjście? Jak inaczej mam być pewny, że nie zostanie porwana tak jak Flora?
- Zawsze jest inne wyjście! Moglibyśmy znaleźć ochronę albo wyjechać!
Naveen pokręcił głową.
- Myślisz, że o tym nie myślałem? Ale jak moglibyśmy wyjechać? Wiemy, że porywacz nas zna, nie miałby pewnie żadnego problemu ze znalezieniem nas w innym mieście. A ochrona? Kasandra miała ochronę i to taką z prawdziwego zdarzenia. Czy to pomogło jej uchronić Merry? – mówił Naveen, a Tiana stała i słuchała bijąc się z myślami.
- Moglibyśmy zmienić nazwisko, wygląd… Sophie mogłaby…

Obrazek

- Tak? Zmienić wygląd i tożsamość i ukryć się gdzieś? Z czego byśmy żyli? A co z Florą? Co z Diablo? Tak po prostu wyjedziemy i zapomnimy, że mamy też inne dzieci? Jak…
- Nie wiem! – wrzasnęła Tiana, a z oczu zaczęły płynąć jej łzy. – Nie wiem jak możemy ochronić Aurorę, po prostu nie wiem! – rzekła płacząc. – Ale co mam zrobić? Mam tak po prostu oddać swoją córeczkę na wychowanie innym ludziom? Tak po prostu zgodzić się na twój plan i mieć nadzieję, że się uda?
Naveen zbliżył się i objął ją ramieniem.
- Wiem Tiano, ale to jedyne wyjście. Tylko tak będziemy pewni, że Malificent jej nie znajdzie – rzekł i spojrzał na nią. – Ale to tylko chwilowe. Gdy tylko policja złapie porywacza i umieści go za kratkami, Aurora do nas wróci.

Obrazek

Tiana spojrzała w oczy męża.
- A co jeśli jej nie złapią?

Obrazek

Naveen milczał. Widząc, że nie ma dla niej odpowiedzi na to pytanie, odepchnęła go od siebie i wybiegła z domu zatrzaskując za sobą drzwi.

Obrazek

. . .


Tiana długo spacerowała po okolicy myśląc nad tym co powiedział jej Naveen. Kiedy pierwsza złość na męża za taki pomysł jej przeszła, zaczęła racjonalnie rozważać swoje opcje. Dobrze wiedziała, że to co powiedział jej Naveen było prawdą. Nie mają żadnej pewności, że uda im się zapobiec porwaniu Aurory. Kasandra miała ochronę, a mimo to Merry została porwana. Flora i Fauna cały czas były pod czyjąś opieką, a mimo to zostały jej zabrane… Kobieta stłumiła napływające jej do oczu łzy. Jej mała Flora, jej córeczka i Fauna, jej malutka siostrzenica, którą przyrzekła chronić po tym jak Odie zapadła w śpiączkę... A teraz nawet nie wie czy one... Czy jeszcze...

Obrazek

Kobieta zagryzła wargi wstrzymując kolejną falę szlochu. „Więc mam dwie opcje… Albo odbiorą mi dziecko siłą, albo oddam je sama…” pomyślała i spojrzała w stronę nieba, jakby szukając tam odpowiedzi.
- Co mam zrobić? – rzekła cicho i zacisnęła pieści. – Jak mam ją ochronić?! – krzyknęła i ukryła twarz w dłoniach.

Obrazek

- Tiana? – usłyszała nagle i uniosła wzrok. Tuż przed nią stała jej daleka kuzynka Jadwiga. Tiana rozejrzała się, była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła jak dotarła pod jej dom.

Obrazek

Gdy ponownie spojrzała na kuzynkę zobaczyła, że Jadwiga patrzyła na nią z niepokojem.
- Co się stało? – spytała, a Tianę nagle olśniło. Spojrzała jeszcze raz w niebo jakby szukając potwierdzenia, czy postępuje słusznie, a czując milczącą zgodę, ponownie popatrzyła na Jadwigę. Wiedziała, że to co chce zrobić jest ryzykowne. Wiedziała również, że jej kuzynka, będzie musiała wiele poświęcić… Ale jednocześnie nie znała drugiej osoby, którą mogłaby o to poprosić.
Z determinacją spojrzała w twarz kuzynki. Już wiedziała co musi zrobić by ochronić Aurorę.
- Jadwigo ja… Ja przyszłam, żeby cię o coś poprosić…

Obrazek

. . .


W czasie gdy Tiana podejmowała trudne decyzje dotyczące przyszłości jej najbliższych, Charlotta spędzała dnie na zastanawianiu się jak kogoś zabić i jednoczenie nie pójść za to do więzienia.

Obrazek

Bowiem życie z Bellą, jak się zresztą tego spodziewała, okazało się być nie lada wyzwaniem. Kobieta nie tylko była dla niej niemiła, ale jednocześnie świetnie wychodziło jej przekabacanie Aleksandra na swoją stronę. Jak do tej pory udało jej się przekonać syna do tego by mogła z nimi zamieszkać na czas pobytu w Wierzbowej Zatoczce, bo przecież po co ma wynajmować coś na kilka dni lub tygodni? Oczywiście Lotta nie była zachwycona. Nie pomógł też fakt, że niedawno rozwiązała umowę ze swoim mieszkaniem, tak by wprowadzić się do Aleksandra i teraz nie miała dokąd uciec przed ex teściową, a Bella, wierzcie na sowo, była dosłownie wszędzie.
Lotta rano wychodzi do pracy? Łazienka nagle zajęta!

Obrazek

Próba zrobienia obiadu? W kuchni urzęduje już Bella!

Obrazek

Chwila relaksu z Aleksem przed telewizorem? Chyba nie muszę mówić, kto nagle postanowił, że musi oglądać swój ulubiony serial?

Obrazek

Ale nawet nie to tak denerwowało Lottę. Bella zawsze była złośliwa, nawet wtedy, gdy Lotta była jeszcze żoną Aleksa.
O nie, najgorsze było to, że kobieta miała wrażenie jakby z każdym dniem Bella coraz bardziej wsiąkała w ich codzienne życie, a Aleksander jej jeszcze na to pozwalał! W dodatku Bella mimo, że zarzekała się, że przyjechała tu by szukać Annie, to póki co nie kwapiła się by coś w tej sprawie zrobić.
I tak właśnie Charlotta utknęła w domu wariatów, gdzie były mąż i była żona mieszkają z jego matką i wychowują jej dziecko jak rodzice.
Rudowłosa miała tego pomału dość.

Obrazek

Ale tak naprawdę wydarzeniem, które najbardziej nią wstrząsnęło był dzień, kiedy pewnego dnia wróciła wcześniej z pracy.
Otóż pewnego dnia, gdy Lotta wróciła do domu, jak zwykle skierowała się od razu do pokoju Henryka, gdzie spodziewała się zastać Aleksandra lub Gladys zajmujących się chłopcem. Jednak gdy tego dnia gdy weszła do pokoju, nie zastała żadnego z nich.

Obrazek

Osoba, która siedziała z Henrykiem był nikt inny jak sama Bella.

Obrazek

- Co ty tu robisz?! – wrzasnęła Lotta i natychmiast podbiegła do Henryka, aby wziąć go na ręce i zabrać jak najdalej od Belli.

Obrazek

- Wszystko dobrze? – rzekła patrząc na chłopca. Widząc jednak, że nic mu nie jest, a obecność jego biologicznej rodzicielki nie wywołała u niego jakiejś natychmiastowej zmiany w okrutnego i złośliwego potwora, ponownie spojrzała na ex teściową, która jak gdyby nigdy nic siedziała i obserwowała ją jakby była nieco stuknięta.
- No więc? – powtórzyła Lotta, a Bella spojrzała na nią i nonszalancko machnęła ręką.

Obrazek

- Czy to nie oczywiste? Jestem jego matką. Chyba mogę się zająć własnym synem, prawda? – rzekła, a Lotta aż poczerwieniała na twarzy.
- Matką? Matką?! Ty śmiesz się nazywać czyjąś matką?! Po tym jak cię nie było przez te wszystkie lata, chcesz nagle zgrywać dobrą mamusie?! – rzekła ostro. Gdy jednak mały Henryk na jej rękach zacząć cicho pochlipywać czując jej zdenerwowanie, opanowała się. – Oj, już, już Henry. Ciocia nie chciała się zdenerwować… - zaczęła szeptać uspokajająco.

Obrazek

Widząc to Bella prychnęła.
- I ty chcesz mi prawić morały? Od razu widać, że on się ciebie boi! Choć do mamy Henry – rzekła i wyciągnęła ręce, by zabrać chłopca. Charlotta jednak cofnęła się jak oparzona.
- Nie zbliżaj się…
Bella przewróciła oczyma.
- Naprawdę, mogłabyś sobie darować to przedstawienie. To ja jestem matką Henryka, a nie ty. Nie rozumiem nawet czemu się tym wszystkim tak bardzo przejmujesz… – rzekła i nagle jakby doznając olśnienia uśmiechnęła się szerzej. – A, już wiem… Ty myślisz, że Henryk może być spadkobiercą całego majątku Ćwirów! W końcu jako drugi syn Mortimera jest brany pod uwagę zaraz po Anastazji.

Obrazek

Lotta skrzywiła się.
- Zwariowałaś? Nigdy bym…
- I pomyśleć, że to ty mówisz mi, że jestem wstrętną kreaturą! – rzekła śmiejąc się. Następnie ponownie spojrzała na rudowłosą i zbliżając się kilka kroków, nachyliła się w jej stronę. – Zdradzę ci jednak pewien sekret… Ja, w każdej chwili mogę powiedzieć wszystkim kto jest prawdziwym ojcem Henryka. Zabiorę go do siebie, a z twojego planu nici!
Charlotta cofnęła się jak oparzona.
- Zrobiłabyś to? Zniszczyłabyś przyszłość swojego własnego dziecka, tylko po to, żeby zrobić mi na złość?
Bella zastanowiła się.
- Czy ja wiem, czy „zniszczyła” to dobre określenie? Jeśli Anastazja się znajdzie to i tak niewiele dostanie…
- A co to ma za znaczenie ile dostanie? W całym mieście byłby uważany za bękarta! Miałby doczepioną łatkę do końca życia!
Bella wzruszyła ramionami.
- Dramatyzujesz… Zresztą, sądzę, że Henryk świetnie by sobie z tym poradził. To w końcu mój syn.

Obrazek

Tym razem Lotta nie wytrzymała.
- Gladys! – krzyknęła, a gdy blondwłosa niania pokazała się w drzwiach, przekazała jej chłopca. – Proszę, zabierz Henryka na spacer, dobrze? –powiedziała, a gdy tylko niania wyszła, zwróciła się w stronę Belli z groźnym wyrazem twarzy.

Obrazek

- A teraz posłuchaj mnie bardzo uważnie… - zaczęła zbliżając się w jej stronę. – Nawet nie próbuj jeszcze kiedykolwiek zbliżać się ani choćby patrzeć w stronę Henryka… - powiedziała stając z Bellą twarzą w twarz. - Jeśli tylko dowiem się od kogoś, że próbowałaś, zniszczę cię. Jeśli dowiem się, że powiedziałaś komuś o jego prawdziwym ojcu, zniszczę cię. Jeśli dowiem się, że w jakikolwiek sposób zagroziłaś jego przyszłości, zniszczę cię. Zrozumiano? – rzekła groźnie, a Bella patrzyła na nią zaskoczona.

Obrazek

Po chwili jednak na jej twarz wrócił uśmieszek zadowolenia.
- Ach tak? A jak to niby zrobisz?

Obrazek

Lotta odwzajemniła uśmiech.
- Naprawdę myślisz, że jesteś taka cwana? Że przez te wszystkie lata nie zdobyłam na ciebie żadnych haków? – rzekła, a w oczach Belli zobaczyła cień strachu.
- Nie rozumiem…
- Ależ bardzo dobrze rozumiesz. Widzisz Bello, mogłam nie wiedzieć gdzie jesteś, ale to wcale nie znaczy, że nie mogłam zbadać twojej przeszłości… A nazbierało ci się przewinień przez te lata – rzekła z uśmiechem i odwróciła się by odejść.

Obrazek

Nim jednak wyszła, Bela zawołała za nią.
- Nie możesz odebrać mi dziecka! – krzyknęła, a Lotta lekko odwróciła się, prawie na nią nie patrząc.
- Właśnie to zrobiłam – rzekła i zamknęła za sobą drzwi.

Obrazek

. . .


Od kłótni między Bellą, a Charlottą minęło kilka tygodni.
Po tym wydarzeniu relacje między obiema paniami znacząco się ochłodziły, żeby nie powiedzieć, że mieszkanie z obiema pod jednym dachem stało się wręcz niemożliwe.
Cała ta sytuacja była szczególnie trudna dla Aleksandra, któremu trudno było się opowiedzieć za jedną ze stron. Mimo, że rozumiał punkt widzenia Lotty, to jednak nie mógł ot tak odwrócić się od swojej własnej matki, jaka by ona nie była.

Obrazek

Aleks nieraz próbował porozmawiać z ukochaną i przekonać ją, by jednak odpuściła nieco Belli. Ta jednak była nieugięta.
- Ja jestem niemożliwa? To ona znika gdzieś na trzy lata, a potem wraca jak gdyby nigdy nic i zaczyna bawić się w dobrą mamusie!
Aleks westchnął.
- Lotta, ja dobrze wiem jaka ona jest, ale nie możesz jej zabronić kontaktu z Henrykiem. Zwłaszcza, że widać jak się stara…
Charlotta wbiła w niego porażające spojrzenie.
- Nie wierzę… I ty jej jeszcze bronisz?! Po tym wszystkim… - Lotta machnęła ręką i skierowała się do wyjścia.
Aleks chwycił ją za rękę.
- Lotta, no nie bądź…
- Puść mnie! Jeśli tak drogie jest ci szczęście twojej mamusi, to proszę bardzo! Droga wolna! Ale ja nie będę w spokoju patrzeć jak niszczy przyszłość Henryka! – wykrzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami.

Obrazek

I w taki oto sposób mijały dni Aleksa. Na próbach pogodzenia obu pań, a w zasadzie próbach doprowadzenia do zawieszenia broni między paniami, które raz za razem spełzały na niczym. Aleksander powoli miał tego wszystkiego dość. Zaczynał nawet rozważać wyprowadzkę z domu, kiedy zdarzyło się coś co odmieniło sposób w jaki Bella i Lotta na siebie patrzyły na zawsze.
Otóż Bella, co by o niej nie mówić, naprawdę bardzo chciała mieć kontakt z Henrykiem. Bardzo dobrze wiedziała jaka była z niej do tej pory matka. Nigdy nie nawiązała jakiś szczególnie dobrych relacji ze swoimi starszymi dziećmi Aleksandrem i Kasandrą. Zawsze to Mortimer był tym „dobrym i wzorowym rodzicem”.
Ona za to była tylko panią na włościach, która robiła wszystko by utrudnić innym życie. W rzeczywistości nie była to do końca prawda. Bella owszem, mieszała się wszystkim do życia, ale zawsze dbała o swoją rodzinę, choć często z daleka.

Obrazek

Nawet wtedy, gdy przegoniła z ich domu Andżelikę nie zrobiła tego ze złośliwości… no, może troszeczkę. Ale tak naprawdę chodziło jej o dobro Aleksandra. Wiedziała po prostu, że jej syn nie będzie z nią szczęśliwy. Aleks bowiem zawsze był zbyt sentymentalny. Uznał, że się zakochał i to będzie miłość po grób, gdy tymczasem Bella wiedziała, że tak nie jest. Owszem, miłość miłością, ale on i Andżelika żyli w dwóch zupełnie innych światach, otaczali się innymi kręgami znajomych i mieli inne zainteresowania. Jak wyglądałoby ich życie? On na ważnych bankietach i uroczystościach, a ona w domu z dziećmi? Wyśmiewana przez towarzystwo za swoje niskie pochodzenie?
Szczerze, Bella czuła, że zrobiła biednej dziewczynie przysługę.

Obrazek

To nie zmienia jednak faktu, że takie incydenty oddalały ją od jej dzieci, które nigdy nie doceniły i nie docenią tego co dla nich zrobiła. Nigdy nie dowiedzą się jak Bella dbała o interesy Mortimera, tak by teraz nie musieli się obawiać co włożyć do garnka. Ale jej to wcale nie przeszkadzało. Pogodziła się już ze swoi losem.
I wtedy, okazało się, że jest z Joaquinem w ciąży. Dla obojga było to niespodziewane, ale Bella ucieszyła się. Oto los dał jej szanse, by być dobrą matką. Kochającą, niewtrącająca się w czyjeś życie.

Obrazek

I tak mogło być… gdy jednak Henryk przyszedł na świat, przestraszyła się. Ona, wielka i przerażająca wszystkich pani Ćwir zwyczajnie się przestraszyła. Bała się, że po tych wszystkich latach po prostu nie będzie potrafiła się zmienić i znów będzie „tym drugim rodzicem”. Tak jak w przypadku Aleksa i Kasi. Dlatego, gdy Joaquin zaproponował jej, by wyjechali zgodziła się i zostawiła Henryka pod opieką Aleksandra.

Obrazek

Potem jednak Joaquin uznał, że jednak woli młodsze kobiety i zostawił ją. Znów była zupełne sama.

Obrazek

Obrazek

I tak dni jej mijały myśląc, co mogła w swoim życiu zrobić inaczej, gdy niespodziewanie przyjechali Aleks i… Lotta. Bella wręcz nie mogła uwierzyć, że po tym wszystkim co zrobiła, by uwolnić swojego syna od tej kobiety oni znów są razem.
Wiedziała, że nie może tego tak zostawić. Nie może pozwolić, by Aleks i Henryk wpadli w łapy tak podobnej do niej kobiety… Wiedziała również, że to jej jedyna szansa by wrócić i zostać w końcu dobrym rodzicem.

Obrazek

Dlatego właśnie tej nocy Bella postanowiła, że to musi się skończyć. Charlotta chciała zabrać jej wszystko. Dostała już Aleksa, tego nie dało się zmienić. Ale mogła chociaż uratować prze nią swojego małego synka Henryka.
I tak właśnie, gdy pewnej nocy, Aleks musiał na noc pojechać do pracy, a Lotta poszła już spać, Bella dyskretnie zamknęła od zewnątrz jej pokój na klucz i postanowiła zakraść się do Henryka, a potem zabrać go ze sobą, daleko, daleko stąd, gdzie nikt ich nie znajdzie. Ani Aleks, ani Joaquin, ani nawet Lotta.
Była już prawie pod samymi drzwiami, gdy nagle usłyszała jakiś szum. Jakby szuranie butów po posadzce? Ale skąd mógł się wziąć w pokoju Henryka?

Obrazek

Nie myśląc za wiele, Bella otworzyła drzwi na oścież i wpadła do ciemnego pomieszczenia w samą porę, by zobaczyć pochylającą się nad łóżeczkiem Henryka zakapturzoną postać.

Obrazek

- Odsuń się od niego, żmijo! – krzyknęła i rzuciła się na porywacza.

Obrazek

. . .


Tymczasem w pomieszczeniu obok, Lotta obudziła się gwałtownie słysząc trzask dochodzący z pokoju Henryka.

Obrazek

Wyskakując z łóżka pobiegła w stronę drzwi, lecz gdy nacisnęła klamkę okazały się być zamknięte. Rozumiejąc kto musiał je zamknąć, zaklęła.
- A niech ją! – syknęła i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś co pomoże jej otworzyć drzwi. Gdy jednak w pokoju obok wszystko ucichło z przerażeniem spojrzała przed siebie. - Henryk! Henryk! – krzyknęła, ale nikt jej nie odpowiedział. Nie wiedząc co robić, odsunęła się od drzwi, po czym ponownie spojrzała w ich kierunku w celu natarcia na nie. - Teraz, albo nigdy… – rzekła i ruszyła biegiem.

Obrazek

. . .


Gdy chwilę później wpadła do pokoju, zastała Bellę trzymającą Henryka na rękach i pochylającą się nad jakąś postacią kobiety leżącej na ziemi.
- Co tu się stało?! – wykrzyknęła i nie czekając na odpowiedź, podbiegła i wzięła od Belli Henryka na ręce.

Obrazek

- Nic ci nie jest? – powiedziała, a widząc, że jest cały i zdrów, przytuliła chłopca.
Następnie zwróciła się w stronę Belli.
- Co tu się dzieje? Kto to jest? – rzekła wskazując ruchem głowy nieprzytomną postać na ziemi.
Bella spojrzała na nią.
- Ta kobieta próbowała porwać Henryka – rzekła spokojnie.

Obrazek

Lotcie włos zjeżył się na karku, gdy rozpoznała postać leżącą na ziemi
- Przecież to niania Henryka!

Obrazek

Bella w zamyśleniu pokiwała głową.
- Sprytne. Podszyć się pod nianie, żeby porwać dziecko.
- Powinniśmy zadzwonić na policję – rzekła Lotta chwytając za telefon, ale Bella powstrzymała ją.
- Jeszcze nie teraz. Najpierw musimy poznać odpowiedzi na kilka pytań.
Charlotta spojrzała na nią niepewnie.
- Co chcesz zrobić?
Bella spojrzała jej prosto w oczy.
- Nie chcesz wiedzieć… – rzekła i westchnęła. – Obawiam się, że w tym jednym aspekcie musisz mi zaufać.
Lotta patrzyła na nią chwile, po czym odłożyła telefon. Bella kiwnęła głową patrząc na kobietę na ziemi.

Obrazek

Nagle jednak coś przyszło jej do głowy i z powrotem spojrzała na Lottę.
- Zaraz, a jak ty niby wyszłaś z pokoju? – spytała, a widząc uśmiech Lotty podążyła za nią na korytarz. Widząc przewrócone drzwi, Bella gwizdnęła.
- Dodatkowe lekcje karate czasem się przydają – rzekła Lotta z uśmiechem, a Bella spojrzała na nią.
- Nie mówmy o tym co się dzisiaj zdarzyło Aleksowi.
Lotta kiwnęła głową.
- Tak chyba będzie lepiej.

Obrazek

. . .


Pierwszym co poczuła kobieta zaraz po otwarciu oczu był fakt, że ma skrępowane ręce. Chcąc lepiej rozeznać się w sytuacji otwarła oczy, jednak niewiele jej to pomogło, gdyż jak szybko zauważyła, znajdowała się w jakiejś piwnicy, gdzie wszystkie światła były zgaszone.

Obrazek

- Och? Czyżby nasza śpiąca królewna w końcu się przebudziła? – usłyszała i nagle lampa tuż nad jej głową zabłysła na chwilę ją oślepiając. Gdy jednak ponownie otwarła oczy, zobaczył przed sobą postać czarnowłosej kobiety, która najwyraźniej czytała coś z trzymanej w rękach kartki. – Gladys Ortega znana również nielicznym jako Magdalena Miłowicz… ładnie brzmiące imię, jak dla tak paskudnej postaci jaką jest porywacz dzieci… - rzekła i spojrzała na nią. – Podejrzewam, że ja ci się nie muszę przedstawiać.

Obrazek

Magda spojrzała na nią.
- Jesteś Bella. Bella Ćwir.
Bella klasnęła w dłonie.
- Świetnie! No to skoro się już sobie przestawiłyśmy, to odpowiesz mi na jedno, ważne pytanie. Gdzie jest Anastazja?

Obrazek

W odpowiedzi Magdalena splunęła na nią. Bella pokręciła głową, jakby ze smutkiem.
- Kotku, uciekłaś z więzienia, porwałaś przynajmniej trójkę małych dzieci, a co najważniejsze, teraz próbowałaś porwać mojego syna. Jeśli myślisz, że od tak ci odpuszczę to grubo się mylisz… - rzekła, po czym zbliżyła się i chwyciła Magdę za włosy ciągnąc za nie boleśnie do góry. - A teraz gadaj, gdzie jest Anastazja?!
Mimo bólu Magdalena zaśmiała się.
- Jesteś żałosna. Myślisz, że ciągnięcie za włosy ci coś da?
Bella szarpnęła mocniej.
- Na twoim miejscu bym się tak nie śmiała. Jeśli zrobiłaś coś Annie…

Obrazek

Magda parsknęła.
- Zrobiła? Że niby ja jej coś zrobiłam? To ona to wszystko wymyśliła! – rzekła, a widząc minę Belli zaśmiała się szaleńczym śmiechem. – Niezłą wnusie sobie uchowałaś pod dachem… ale mnie to odpowiada. Niedługo będzie dokładnie tak jak planowałyśmy…
- To znaczy? – spytała Bella, ale Magda pokręciła głową.
- Dość już powiedziałam, więcej ze mnie nie wyciągniesz – rzekła z uśmiechem. Ten jednak szybo znikł z jej twarzy, gdy zobaczyła jak ciemne oczy Beli, lustrują ją niczym oczy przyczajonego drapieżnika.

Obrazek

- Szczerze mówiąc złotko, miałam nadzieję, że to powiesz…

Obrazek

. . .


Jakiś czas później, zdyszana Bella wpadła jak burza do ogrodu, gdzie akurat przebywali Aleks i Lotta. Widząc ją spojrzeli w jej stronę zaskoczeni.
- Wiem, gdzie jest Anastazja! Szybko! – krzyknęła i pognała w stronę auta. Zaszokowani Aleks i Lotta pobiegli za nią.
- Co? Ale jak? Skąd? – zawołał Aleksander, jednak Bela zbyła go machnięciem ręki.

Obrazek

- Nie teraz! Nie mamy na to czasu! Wskakujcie! – zakomenderowała, a Aleksander i Lotta ruszyli w stronę auta. Nim jednak wsiedli Lotta zatrzymała się jeszcze przy Belli.
- Co z tą kobietą? Czy ona…
- Nie martw się. Jest związana, zakneblowana i nigdzie się nie wybiera. Zajmiemy się nią jak tylko znajdziemy Annie – rzekła, na co Lotta kiwnęła głową, siadła na siedzenie i odjechali.

Obrazek

. . .


Kilka godzin później Lotta stała już pod małym, zgrabnym domkiem, gdzie przebywała Anastazja i Diablo. Zbierając w sobie całą odwagę, razem z Aleksem i Bellą ruszyli do drzwi. Następnie drżącą dłonią, Lotta kliknęła dzwonek, który rozbrzmiał po całym domu.

Obrazek

Cała trójka czekała w napięciu na to co się wydarzy, gdy jednak przez chwile nie słyszeli żadnych kroków, ani głosów świadczących o tym, że ktoś znajduje się w środku, Lotta ponownie nacisnęła dzwonek.
- Może gdzieś wyszli? – zasugerował Aleksander, a Bella prychnęła.
- Dajcie spokój! Nie będziemy tu stać do jutra! Przesuńcie się! – rzekła i natarła na drzwi.

Obrazek

Jak się okazało, otwarte drzwi. Spoglądając na siebie z zaskoczeniem, weszli do środka. Gdy tylko przekroczyli próg domu, jasnym stało się, że nikogo tu nie ma i nie będzie. Dom był pusty i zdawał się być opuszczony całkowicie, na co wskazywał brak jakichkolwiek ubrań czy innych akcesoriów domowych.
- Niech to szlag! Ktoś musiał ich ostrzec, że jedziemy! – wykrzyknęła Bella, a Aleks rozejrzał się.

Obrazek

- Jesteś pewna, że to tutaj byli Annie i Diablo? Ten dom nie wygląda jakby był kiedykolwiek zamieszkały. Prawda Lotta? Lotta? – rzekł oglądając się na kobietę i zobaczył jak ta kręci głową przyglądając się czemuś leżącemu na szafce.
- Oni tu byli – powiedziała, a Aleksander zbliżył się.
- Jak możesz być tego pewna? – rzekł spoglądając przez ramię na przedmiot, który trzymała. Gdy tylko to zrobił, zrozumiał.
- Czy to jest…
- Tak, to jest ta zabawka, którą kupiliśmy jej na trzecie urodziny. Pan Glonojad – zaśmiała się. – Annie kochała tę zabawkę. Nie rozstawała się z nią ani na chwilę… Nie wiedziałam, że ją jeszcze ma, po tylu latach… - rzekła w zamyśleniu, kurczowo trzymając zabawkę w rękach. Jedyna rzecz, jaką Anastazja zabrała w pośpiechu z domu nim uciekła. Stara, zniszczona zabawka… Dlaczego to zrobiła? I dlaczego teraz zostawiła ją tutaj. Musiała wiedzieć, że przyjadą. Dlaczego nie zabrała jej tak by nie wiedzieli, że tu była?

Obrazek

Charlotta westchnęła. Dobrze wiedziała dlaczego. Annie chciała im dać znać. Chciała pokazać, że się z nimi żegna…
Nie mogąc tego wytrzymać, przytuliła zabawkę do serca, a po policzkach spłynęły jej gorące łzy.

Obrazek

. . .


Magdalena strząsnęła z siebie ostatki liny i wstała. Uwolnienie zajęło jej więcej czasu niż myślała ale udało się, a tylko to się liczyło. Uśmiechnęła się do siebie. Głupia, stara torba myślała, że coś z niej wycisnęła. Tymczasem ona wysłała ich dokładnie tam gdzie chciała. Miała tylko nadzieję, że Annie odebrała wiadomość na czas. Szkoda byłoby stracić takie pożyteczne narzędzie…

Obrazek

W tym momencie dało się słyszeć nadjeżdżające auto. Magda westchnęła.
- Cóż, chyba pora się zbierać – rzekła i ruszyła do wyjścia.

Obrazek

. . .


Podróż powrotna minęła Lotcie w ciszy. Wszyscy byli przygnębieni, że nie udało im się znaleźć Anastazji i Diablo, mimo, że byli już tak blisko. Gdy tylko auto stanęło przed ich domem, a cała trójka wysiadła, Aleksander zwrócił się w stronę Lotty.
- Nie martw się. Znajdziemy ich – rzekł dotykając lekko jej ramienia, a kobieta spojrzała na niego.
- A co jeśli nie? – spytała, na co ścisnął jej dłoń mocniej.
- Znajdziemy ich – powtórzył z napięciem w głosie, a Lotta zbliżyła się i objęła go ramionami. Aleks z wdzięcznością odwzajemnił jej uścisk. Oboje wiedzieli, że mają teraz tylko siebie i jeśli chcą jeszcze kiedyś zobaczyć Annie, muszą działać razem. Jak na rodzinę przystało.

Obrazek

Pewnie jeszcze długo staliby tak tuląc się do siebie, gdyby nie Bella, która zbliżyła się i spojrzała na nich przewracając oczami.
- Dobrze, już dobrze. Nie klejcie się tak już do siebie na widoku. Zaraz będziecie mieć cały dom tylko dla siebie – rzekła, a para spojrzała na nią z zaskoczeniem.

Obrazek

- Jak to? – spytał Aleks, a Bella uniosła brew.
- Tak to, że wracam do domu.
- Tak nagle?
Bella wzruszyła ramionami.
- Moja rola tutaj jest skończona. Zaprowadziłam nas do Anastazji, ale ona znów nam się wymknęła. Teraz muszę uruchomić nieco inne kontakty, niż te które miałam w Zatoczce, żeby ją znaleźć – rzekła i nie czekając na to co mają jej do powiedzenia, ruszyła w stronę willi.

Obrazek

Aleksander już chciał za nią podążyć, lecz Lotta zatrzymała go.
- Poczekaj, ja z nią porozmawiam.
Aleks spojrzał na nią zaskoczony.
- Ty?
- Tak, ja.
- I jesteś pewna, że nie rozniesiecie mi domu w pył podczas tej „rozmowy”?
Widząc jego reakcję, przewróciła oczyma i uniosła dłoń jakby składała przyrzeczenie.
- Obiecuję, że będziemy grzeczne. Mogę już iść „tato”?
Aleks westchnął i pokręcił głową, jakby nie dowierzając, ale machnął w stronę drzwi pozwalając jej odejść.

Obrazek

Gdy Charlotta ruszyła w stronę domu, zastanawiał się tylko ile będzie go kosztować remont i ile dać paniom czasu nim zadzwoni na straż pożarną i karetkę.

Obrazek

. . .


Charlotta znalazła Bellę dokładnie tam gdzie się spodziewała, czyli w zajmowanym przez nią pokoju. Gdy tylko weszła, zobaczyła jak krząta się po pomieszczeniu otwierając szafki i pakując do walizek wszystkie przywiezione przez siebie rzeczy. Czekając, aż skończy, obserwowała ją w milczeniu.

Obrazek

Po chwili Bella zwróciła się w jej stronę i westchnęła.
- Czego chcesz? Dopiec mi jak to mój przyjazd tutaj był zupełnie bez sensu? – spytała i nie czekając na odpowiedź ruszyła do szafy, by wyjąć jeszcze kilka rzeczy. – Odpuść sobie. Nic co chcesz mi powiedzieć nie sprawi…
- Chciałam cię przeprosić.
Bella w jednej chwili zatrzymała się i wyglądając zza szafy, spojrzała na nią.
- Że co proszę?
Charlotta westchnęła.
- To co słyszałaś. Myliłam się co do ciebie… - zaczęła i rzuciła Belli szybki spojrzenie. – Cóż, przynajmniej w kilku aspektach…

Obrazek

Bella pokręciła głową. Następnie zbliżyła się i usiadła obok Charlotty, chcąc wysłuchać co ta ma jej do powiedzenia.
- Widzisz, kiedy tu z nami przyjechałaś, myślałam, że chcesz tylko znów wtrącić się do naszego życia. Myślałam, że ta cała gadka o pomocy w szukaniu Annie jest wymyślona, a tak naprawdę chodzi ci tylko o to, by nas z Aleksem skłócić i poukładać nasze życie, na swój sposób.
- Cóż, po części tak było – rzekła Bella, a Lotta rzuciła jej piorunujące spojrzenie.
- Możesz być przez chwilę cicho? Ja się tu staram być miła.
Bella uniosła ręce w pokojowym geście i udała, że zasuwa zamek na ustach. Lotta westchnęła.
- Gdzie ja to? A tak. W każdym razie, tak myślałam, ale wszystko się zmieniło po tym jak uratowałaś Henryka… Gdyby nie ty on… - urwała, przygryzając wargę. – Nie wiem jak ci dziękować.
- Więc tego nie rób – rzekła Bella patrząc na nią. – To był czysty przypadek, ze byłam w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. To wszystko.

Obrazek

Lotta pokręciła głową.
- To nie był przypadek, że tam byłaś i obie dobrze o tym wiemy. Chciałaś go zabrać ze sobą, prawda?
Bella odwróciła się i wstała.
- Nie wiem o czym mówisz…
- Dobrze wiesz o czym mówię. To ty chciałaś go porwać, ale ci się nie udało.
- Przyszłaś tu po to, żeby się ze mną kłócić?
- Nie, przyszłam tu po to, żeby pozwolić ci widywać Henryka! – wykrzyknęła Lotta.

Obrazek

Bella spojrzała na nią zaskoczona.
- Co? – rzekła pytająco, a Lotta odwróciła wzrok.
- To co słyszałaś. To, że chciałaś zabrać Henryka… To moja wina. Gdybym nie była taka uparta, to nie przyszłoby ci do głowy, żeby go porywać. Może mi się to nie podobać, ale jesteś jego matką… A ja wiem jak czuje się matka, która nie może widywać swojego dziecka… - tu jednak spojrzała na Bellę stanowczo. – Ale mam nadzieję, że zgadzamy się co do kwestii ojca Henryka, że nikt nie może się dowiedzieć prawdy, tak? – spytała, ale Bella pokręciła głową.
- Nie.
Lotta popatrzyła na nią zaskoczona.
- Nie? Ale przecież musisz zrozumieć, że…!
- Nie, nie rozumiesz. Ojciec Henryka może pozostać tajemnicą… Ale ja nie powinnam go widywać.

Obrazek

Charlotta patrzyła się na nią ogłupiała.
- Co? Ale dlaczego? Myślałam… - zaczęła, ale Bella przerwała jej.
- Miałaś rację, kiedy zabroniłaś mi spotykać się z Henrykiem. Ja… Ja całe życie myślałam, że nie jestem stworzona do roli matki. Jedyne co potrafiłam to knuć intrygi i układać innym życie po swojemu… Kiedy jednak urodził się Henryk, po raz pierwszy poczułam, że coś się zmieniło… że coś może się zmienić – westchnęła i pokręciła głową. – Ale to nieprawda. Ja naprawdę nie potrafię nic innego jak knuć intrygi. Gdybym została i chciała wychowywać Henryka, to prędzej czy później zaczęłabym się mieszać. Zaczęłabym mu układać życie, a tego nie chcę… Nie chcę, żeby był kolejnym dzieckiem, które ma do mnie żal, już wolę, żeby mnie po prostu nie znał…

Obrazek

Tknięta jakimś przeczuciem, Charlotta zbliżyła się i chwyciła ją za rękę.
- Bella, nigdy nie jest za późno, żeby się zmienić. Wcale nie uważam, że byłabyś złą matką, gdybyś dała sobie szansę… W każdym razie nie najgorszą matką – rzekła mrugając do niej.

Obrazek

Bella patrzyła na nią chwilę zaskoczona, po czym z prychnięciem zabrała rękę.
- Nie podlizuj się. Nie upadłam jeszcze tak nisko, żeby szukać pocieszenia u synowej, której nie lubię – rzekła, a Lotta uśmiechnęła się. W jakiś sposób poczuła współczucie do tej kobiety, którą przez lata nienawidziła. Zawsze widziała w niej tylko przyczajonego potwora, próbującego wszystkim zniszczyć życie. Tego dnia jednak zobaczyła w Belli coś, czego nigdy wcześniej nie widziała… Zobaczyła w niej człowieka. Bardzo samotnego i smutnego człowieka, który chce naprawić to co zepsuł, ale nie wie jak to zrobić. Patrząc jednak na Bellę wiedziała, że nie jest wstanie jej pomóc. Zanim będzie mogła szukać wybaczenia u innych, najpierw musi sama sobie wybaczyć.
Mimo to krok jaki w ten dzień wykonała w jej stronę Charlotta, był dobrym początkiem do tego, by jednak jej się udało.

Obrazek

Bella widząc, że powiedziały sobie już wszystko, wzięła do ręki swoją torbę i ruszyła do wyjścia.
Nagle jednak przypomniała sobie o czymś i z ciężkim sercem obróciła się w stronę rudowłosej.
- Lotta, jest jeszcze coś co musisz wiedzieć… - widząc wahanie na jej twarzy, Lotta poczuła niepokój. – Kiedy przesłuchiwałam tę kobietę… tę która chciała porwać Henryka… ona powiedziała mi coś o Annie…
Czując napięcie w jej głosie, Lotta wiedziała, że nie może to być nic dobrego. Mimo to spytała.
- Co takiego?
Bella wahała się jeszcze chwilę, po czym nie patrząc w oczy Lotty, odezwała się.
- To była Anastazja… Ona to wymyśliła. Reszta, to były tylko narzędzia – rzekła, a następnie obróciła się i wyszła, zostawiając Lottę samą ze swoimi myślami.

Obrazek

. . .


Tiana samotnie stała w swoim ogrodzie i patrzyła w bezkresną noc. Czując podmuchy zimnego wiatru, objęła się kurczowo ramionami, myśląc o tym, co będzie musiała dziś zrobić…

Obrazek

Po chwili usłyszała za sobą kroki, a jej oczom ukazała się grupka osób, zmierzających w jej stronę. Jadwiga z mężem Miłoszem oraz Sophie, spoglądali na nią nerwowo, podczas gdy Naveen zbliżył się i stanął przy jej boku. Chciał objąć ją ramieniem, ale nie pozwoliła mu na to i odsunęła się. Mężczyzna spojrzał na nią ze smutkiem, ale nic nie powiedział.

Obrazek

Wszyscy czuli jak napięcie dookoła nich wzrasta. W końcu krępującą ciszę postanowiła przerwać Sophie.
- Tak… więc wszyscy wiemy po co tu jesteśmy? – spytała, a cała czwórka kiwnęła głową. – Dobrze, więc działamy według wcześniej ustalonego planu. Jadwiga i Miłosz wezmą ze sobą Aurorę i wyjadą z miasta jeszcze dzisiaj. Wszystko jest już przygotowane. Nie będą się z nikim kontaktować. Żadnych mejli, listów, telefonów… Czy to jasne? – spytała i spojrzała prosto na Tianę. Kobieta przytaknęła. –Jak tylko złapiemy porywacza, Aurora do was wróci – rzekła patrząc na Tianę i Naveena ze współczuciem. Tiana odwróciła wzrok. – Czy są jakieś pytania?

Obrazek

Tiana uniosła wzrok.
- Jak wytłumaczymy sąsiadom co się stało z Aurorą?
Sophie spuściła wzrok.
- Cóż… Ostatnio dużo dzieci zostało porwanych…
Tiana rozumiejąc do czego zmierza detektyw, rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Powiemy, że została porwana? Ale wtedy Jadwiga i Miłosz zostaną oskarżeni! – wykrzyknęła, ale Sophie pokręciła głową.
- Spokojnie, policja jest wtajemniczona w całą akcję. To tylko informacja dla mediów. Jakoś musimy w końcu wyjaśnić zniknięcie niemowlęcia i to tak, żeby brzmiało to wiarygodnie – rzekła i zastanowiła się. – Drugą opcją, mogłoby być, że wyjechała z wujostwem, ale to mogłoby naprowadzić porywacza, który by o tym usłyszał, że Aurora jest z kimś z waszej rodziny. A to już jeden krok bliżej by ją znaleźć… W każdym razie jeszcze omówimy szczegóły.

Obrazek

- Czy… Czy będziemy mogli się dowiedzieć, gdzie przebywa Aurora? – spytała z nadzieją, jednak Sophie okręciła głową.
- Dla waszego i Aurory bezpieczeństwa, lepiej, żebyście nie wiedzieli.

Obrazek

Tiana smutno pokiwała głową. Nagle poczuła jednak ciepłą dłoń na ramieniu.
- Tak mi przykro Tiano. Naprawdę wolałabym widzieć się z wami w lepszych okolicznościach… - rzekła, ale Tiana pokręciła głową.
- To nie twoja wina – rzekła i nagle posłała Naveenowi chłodne spojrzenie. Widząca to Sophie chciała zapytać, lecz nim miała okazję, Tiana ruszyła w kierunku domu. – Pójdę po nią.

Obrazek

- Poczekaj, pójdę z tobą… - zaczął Naveen, ale kobieta przerwała mu.
- Nie… Chcę iść sama… proszę – rzekła Tiana i nie czekając udała się do domu.

Obrazek

Gdy tylko zniknęła, Sophie obróciła się w stronę Naveena.
- Powinieneś jej powiedzieć, że to był mój pomysł… – rzekła, ale mężczyzna pokręcił głową.
- Nie, tak jest lepiej… Gdybym jej powiedział, tylko zepsułbym relacje między wami – zaczął, Sophie już chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej. - Poza tym czuję, że mimo wszystko jakoś lepiej się z tym czuje, że to mój pomysł… Może kiedyś mi wybaczy – rzekł, a kobieta pokręciła głową.
- Jesteś strasznie głupi.

Obrazek

Naveen westchnął i powoli pokiwał głową.
- Chyba faktycznie jestem… Ale dla nich, zrobiłbym wszystko.

Obrazek

. . .


Tiana powoli zbliżała się w stronę kołyski. Zupełnie jakby w ten sposób mogła zatrzymać czas i sprawić, ze ta chwila będzie trwać wiecznie. Jakby sam fakt że nie weźmie Aurory na ręce miał sprawić, że z nią zostanie. Tutaj, w tym pokoju, w tym łóżeczku…
Po chwili jednak dziecko zakwiliło, a Tiana wiedziała, że nie może tego przedłużać w nieskończoność. Musi myśleć przede wszystkim o swojej córeczce i jej bezpieczeństwie, a nie o swoich uczuciach.

Obrazek

Gdy tylko stanęła nad kołyską, Aurora uśmiechnęła się do niej. Tiana mimo smutku, odwzajemniła go i wzięła dziecko na ręce.
- Moja mała Rora… Tak bardzo chciałabym cię zatrzymać. Tak bardzo chciałabym być z tobą każdego dnia i w każdej sekundzie twojego życia. Widzieć jak każdego dnia rośniesz coraz bardziej i uczysz się nowych rzeczy… Twój tato pociesza mnie, że to tylko chwilowe, ale ja znam prawdę. Policja nie ma w zasadzie nic. Anastazja jest nie wiadomo gdzie, a teraz pojawił się nowy porywacz… Prawdopodobnie to nigdy nie była tylko Anastazja. Ktoś tylko wyczuł okazję… - westchnęła tłumiąc łzy. – Ja… Ja nie mogę ci zagwarantować kiedy się znów zobaczymy maleńka. Chciałabym, żeby to było jak najprędzej, ale niczego już nie jestem pewna. To może być dzień, miesiąc… albo rok, a ja będę daleko. Może nawet nie będziesz mnie pamiętać, kiedy znów cię zobaczę… - rzekła, a mała Aurora na jej rękach poruszyła się niespokojnie i załkała. Tiana przytuliła ją.

Obrazek

- Ciii… Już dobrze. Jestem tutaj teraz i tylko to się liczy. Obiecuję, że nigdy przenigdy nie zniknę z twojego życia… A wiesz dlaczego? – spytała z uśmiechem, a Aurora spojrzała na nią jakby z zapytaniem.
- To nasza piosenka, ona będzie trwać wiecznie…

Obrazek


youtu.be/zNV0FZ_tgQM



Koniec odcinka 52
Ciąg dalszy nastąpi…

Dziękuje za uwagę :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 07 paź 2018, 1:01

– Otóż nie. Lotta, zrozum, Annie była da mnie jak córka. Nigdy nie powiedziałabym czegoś takiego, gdyby to nie była prawda… Dlaczego bardziej wierzysz jej niż mnie?
No właśnie... Rozumiem, że Lotta bardzo kocha swoją córkę mimo jej skandalicznego zachowania, bo instynkt macierzyński i te sprawy, ale czy naprawdę jej własna siostra, kobieta na wskroś szczera, dobra i uczciwa, jest mniej wiarygodna od zbuntowanej nastolatki, która na dodatek Lotty nienawidzi? ;/ Czy Tiana kiedykolwiek ją okłamała?
Hmm, skoro nikt z rodziny Tiany, to hipoteza o Odie odpada. Ciężki orzech do zgryzienia, panno Mi. ;) Chyba że Anastazja tym razem po prostu kogoś wynajęła (albo opętała, licho wie, ki diabeł siedzi w tej dziewczynie).
Ach, chyba już wiem, jaki jest udział Belli w tym planie! Te buty... To Bella porwała dzieci! :D
OMG ta Bella paradująca po korytarzu w skarpetuszkach. :rotfl: Mrrrau! Lotta, pobij ją, proszę.
- Ty nędzna, podła, kreaturo! – wrzasnęła Lotta raz po raz okładając Bellę pięściami.
Aaaaaw yiiis! :D Lo-tta! Lo-tta!
Charlotta i Bella wyglądają, jakby w drodze do mieszkania chamsko szturchały się barami. x) A do tego te ich miny! Perfekcja.
Czytam rozmowę Naveena z Tianą i w momencie, w którym po raz pierwszy wspomniana jest Aurora, staje mi przed oczami wątek z Archiwum X (uwaga, spojler:) w którym Mulder i Scully mają dziecko, które okazuje się mieć supermoce i być mesjaszem kosmitów xD i żeby ci kosmici go nie porwali ani nie zabili, Scully oddaje je do adopcji. Zgadłam? :curious: <czyta dalej> Zgadłam! :D Tyle że zarówno w przypadku Archiwum X, jak i przypadku Tiany, nie rozumiem, jak oddanie dziecka obcym ludziom miałoby je ochronić. Taki sprytny porywacz z pewnością znajdzie sposób, żeby dowiedzieć się, gdzie jest Aurora i jedyna różnica będzie taka, że Tiana i Naveen nawet nie będą wiedzieli, że ich córce coś się stało. Z kolei rodzina zastępcza nie będzie spodziewać się zagrożenia, więc nie będą mogli się przygotować i ochronić dziecka... Ogólnie przypał. :P Ja na ich miejscu postarałabym się przypilnować Aurory osobiście, ale wiem, że to wyzwanie księżniczek Disneya i ona po prostu musi wychowywać się bez rodziców, więc... xD
- Zrobiłabyś to? Zniszczyłabyś przyszłość swojego własnego dziecka, tylko po to, żeby zrobić mi na złość?
Hmm, tak? :D
Szczerze, Bella czuła, że zrobiła biednej dziewczynie przysługę.
Myślałam, że w tym akapicie próbujesz przedstawić Bellę w lepszym świetle, a tu takie jajo. :P Ładna mi przysługa. Jakby im nie wyszło, to by się rozstali i tyle. A może Andżelika odnalazłaby się w wyższych sferach? Albo Aleks wybrałby skromne życie klasy średniej?
Dlaczego Gladys miałaby chcieć porwać Henryka? :O Nic już z tego nie rozumiem. x) I czy Bella będzie jej wbijać bambusowe kołki pod paznokcie? A może jakiś mały waterboarding? :curious:
Magdalena Miłowicz? Coś mi to mówi. :mysli: Czy to ktoś z relacji Simwooda?
Ta piosenka... ;( Będę ryczeć. Uwielbiam Tianę, jest taka piękna, dobra i dystyngowana, wygląda jak prawdziwa głowa rodu. :love: Tylko czemu musi być taka nieszczęśliwa? :(
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 14 paź 2018, 19:47

Największy szok tego odcinka to Bella, dzięki której wyjaśniła się większość niedomówień. Kto by pomyślał, że może być taka przydatna. :D Dobrze, że Lotta dowiedziała się, iż Anastazja nie jest taka święta (zwłaszcza, że na początku odcinka wyszła na niewinną). I szczerze, jakoś nie żałuję, że nie udało się jej odnaleźć. :P
Szkoda mi Tiany i Naveena. Strasznie też współczuję Jadwidze i Miłoszowi. No bo... W sumie nie rozumiem. Oni teraz się gdzieś przeniosą, rzucą obecne miejsca zatrudnienia i bez żadnego zabezpieczenia wyjadą nie wiadomo gdzie? A jeśli okazałoby się, że następnego dnia porywacz dzieci zostałby schwytany, będą mieli wrócić do wcześniejszego życia niepewni powrotu na dawne stanowiska, do dawnego domu etc.? Trochę hardkorowe...
Kołysanka wyszła Ci świetnie, mega klimatyczny filmik. :)
Galcia pisze:Ja na ich miejscu postarałabym się przypilnować Aurory osobiście, ale wiem, że to wyzwanie księżniczek Disneya i ona po prostu musi wychowywać się bez rodziców, więc... xD
Czuję się teraz jak kretyny, ale do czasu przeczytania tego komentarza nie miałem pojęcia, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi. X) Dobrze, że nie znam dokładnych zasad wyzwania, przynajmniej mam tego typu niespodzianki. :D

Awatar użytkownika
Ururu
Posty: 197
Rejestracja: 03 kwie 2018, 15:13

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Ururu » 15 paź 2018, 22:08

Chyba musiałabym odświeżyć pamięć czytając relację jeszcze raz, bo jednak już mało pamiętam XD Ale obecny wąteczek całkiem kojarzę!
https://i.imgur.com/p1cEc6q.jpg <- niesamowicie podoba mi się to zdjęcie, jest takie jakieś realistyczne czy coś.
ObrazekObrazekObrazek

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 23 gru 2018, 23:28

Cześć wszystkim! :)

Dzisiaj trochę nietypowo, bo przychodzę do was bez kolejnej relacji. Tak się złożyło, że w tym roku wyjątkowo nie będę mieć świątecznego odcinka Pamiętników z Łabędzi. Trochę to wynika z tego, że nie miałam czasu na pisanie, a kiedy już coś miałam to zabrałam się za to za późno, a w końcu Wigilia już jutro.
Mimo to nie zapomniałam o was jako czytelnikach mojej relacji i pomyślałam, że skoro nie mogę się podzielić świątecznymi historiami moich bohaterów, to mogę chociaż pokazać kilka zdjęć z tego jak spędzają święta :)
Zapewne szybko zauważycie, że jedno z pierwszych zdjęć trochę nie zgadza się z tym co obecnie dzieje się w relacji, ale myślę, że to nawet lepiej. Możecie wyobrazić sobie jak rozwinęła się cała sytuacja i jak mogło dojść do tego co widać na zdjęciu. Daję wam wolną rękę ;)

A ze swojej strony życzę wszystkim smacznego barszczu, miło spędzonego czasu z rodziną i najbliższymi, prezentów, spełnienia marzeń i ogólnie
Wesołych świąt i Szczęśliwego nowego roku! :)


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 30 gru 2018, 0:27

Święta, święta i po świętach... Czy jednak na pewno? ;)

Otóż tak się złożyło, że w tym roku jak wspominałam we wcześniejszym poście nie miałam czasu pisać relacji świątecznej. Czas ten jednak znalazł się jakoś magicznie, gdy Galcia dodała swoją świąteczną relację. Pojawiła się też wena i tak wyszło, że wymyśliłam cały odcinek xD
Uznałam, że skoro już wymyśliłam, to może dodam, to co powstało w mojej głowie i tak po trzecim dniu pracy nad odcinkiem widzimy się dziś tutaj. Za dwa dni Sylwester, a ja dodaję relację świąteczną x)
Ale tak na dobrą sprawę nie ma w tym nic złego by święta czuć cały rok, prawda? ;)

Dlatego właśnie mam nadzieję, że spodobają wam się kolejne przygody rodziny Swan w święta i że wy swoje również miło spędziliście :)
No i oczywiście Szczęśliwego Nowego Roku za dwa dni! ;)

A teraz bez przedłużania
Zapraszam :)

PS. Jeden wątek wiąże się z tym co opisała Galcia w swojej świątecznej relacji, więc zapraszam do przeczytana jej odcinka w Mysikrólikach. Polecam ;)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z pamiętnika rodziny Swan
Spóźniona gwiazdka


Flora stała pośrodku pustego pola i ze smutkiem na twarzy obserwowała spadające na ziemie płatki. Dobrze wiedziała, że to wszystko jej wina. Ciocia krzyczała, żeby była cicho ale jej nie posłuchała. Ale było tak strasznie zimno, rączki całe jej przemarzły, a buty całkowicie przemokły. Chciała tyko wrócić do domu… Nie wiedziała, że ciocia tak bardzo się zdenerwuje. Gdy przychodziła z ciocią Annie zawsze była taka miła. Bawiła się z nią i Fauną cały dzień i nigdy na nie, nie narzekała. Widocznie naprawdę musiała zrobić coś złego, że zostawiła ją samą. Pomyślała Flora patrząc na zbliżające się do niej światło latarki.

Obrazek

Gdy szły razem z Fauna i ciocią Gladys cały czas powtarzała im, że mają być cicho i nikt nie może ich zobaczyć. Mówiła, że to taka ich zabawa w chowanego. Ale Flora nie miała już siły iść dalej, więc zawołała do cioci, że chce do domu. Ciocia nakrzyczała na nią, a gdy zobaczyła światło latarki wzięła Faunę na ręce i znikła.

Obrazek

Flora wołała za nią, ale ciocia już po nią nie wróciła.
Flora czuła, że musiała zrobić coś naprawdę złego.

Obrazek

- Kto tam? Kto tam jest?! – usłyszała niski męski głos i chrupnięcie śniegu pod grubymi butami mężczyzny. Flora jednak milczała. Ciocia kazała jej być cicho. Jeśli będzie cicho to na pewno po nią wróci, prawda?
Po chwili jej oczom ukazał się wysoki mężczyzna z grubą brodą. Facet rozejrzał się dookoła, a gdy j zauważył jego spojrzenie jakby zmiękło.
- Co ty tu robisz? Jesteś tu sama? – spytał, a Flora wciąż milcząc, kiwnęła głową.
- Gdzie twoja mama? – spytał ponownie, a Flora wybuchła płaczem i pobiegła w jego stronę chwytając za kurtkę.

Obrazek

- Zimno! Chce do domu! Do domu! – załkała, a mężczyzna natychmiast wziął ja w ramiona.

Obrazek

- Mój boże! Przecież ty cała przemokłaś! – krzyknął i nie czekając na jej odpowiedź, ruszył z nią w stronę oddalonego o kilka metrów domu. Flora nie sprzeciwiła się. W jego ciepłych ramionach, po prostu odpłynęła.

Obrazek

. . .


- Była sama? Tak po prostu?
- Mówię ci, że była tam jakaś młoda kobieta. Musiała ją tam zostawić…
- To straszne! – krzyknęła kobieta zerkając na leżącą w łóżeczku Florę, która spała głębokim snem i podchodząc bliżej pogłaskała małą po głowie.

Obrazek

- Biedactwo… I co my teraz zrobimy? – spytała zwracając si w stronę męża.
Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony.
- Czy to nie oczywiste? Z samego rana powiadomimy policję.
Kobieta aż zachłysnęła się powietrzem.
- Oszalałeś?! – rzekła podniesionym tonem, lecz natychmiast umilkła zerkając na Florę. Widząc jednak, że dziewczynka wciąż śpi wskazała mężczyźnie na drzwi i razem wyszli na korytarz.

Obrazek

- Oszalałeś? – powtórzyła i spojrzała na niego karcąco. – Przecież oni ją zabiorą do domu dziecka!
Mężczyzn kiwną głową.
- Pewnie tak, ale jakie mamy wyjście? Nie możemy sobie jej ot tak zatrzymać, ktoś może jej szukać…
Kobieta prychnęła.
- Szukać? Niby kto? Może ta nieletnia matka, która ją tu porzuciła?!
- Nie wiemy czy to…
- Proszę cię! A któżby inny porzucał dziecko na środku pustkowia? – rzekła i zacisnęła pięści. – Niech ją… Jak można wychowywać dziecko przez kilka lat i ot tak je potem porzucić?! Ludzie nie mają serca… - rzekła i spojrzała mężowi prosto w oczy.

Obrazek

Po chwili ten ustąpił i spuścił wzrok wzdychając głęboko.
- Rozumiem co chcesz przez to powiedzieć… Ale jaki mamy wybór? – spytał i ze zdziwieniem spostrzegł, że oczy kobiety zabłysnęły lekko.
- Zatrzymamy ją.
- Co?! Ty chyba…
- Posłuchaj! – przerwała mu nim zdążył dokończyć zdanie, po czym odwróciła się od niego. – Już tak długo staramy się o dziecko… Może… Może to znak?
Mężczyzna westchnął i dotknął lekko jej ramienia.
- Eleno… Przecież jeśli rzeczywiście mała trafi do domu dziecka, możemy spróbować ją adoptować później… - rzekł łagodnie, ale słowa te rozsierdziły kobietę.
- Ach tak?! I jak myślisz? Jak to się skończy? Bo ja doskonale wiem co nam powiedzą! To samo co mówią nam przez lata! Że jesteśmy za starzy, że nie spełniamy ich wymagań! – krzyknęła i odwróciła się od niego ze smutkiem. – Nigdy nie pozwolą nam na adopcję Erneście… Możemy się zaharowywać w pracy, a i tak oddadzą dziecko jakimś bogaczom bez wykształcenia! – rzekła z żalem i spojrzała w stronę śpiącej Flory.

Obrazek

- Ja… Ja tak bardzo bym chciała… - wyszeptała i urwała, a w oczach stanęły jej łzy.
Ernest westchnął i powoli zbliżył się do żony. Kobieta oparła się o niego i wtuliła głowę w jego ramię. Patrząc tak na tę małą dziewczynkę śpiącą w jego pokoju, nie mógł sobie nie wyobrazić jak by to było być w końcu ojcem. Już tyle lat minęło… Elena miała rację, nigdy nie pozwolą im na adopcję. Po chwili westchnął i objął żonę mocniej.
- Zgadzam się… - rzekł, a Elena spojrzała na niego zaskoczona.
- Co?
Ernest uśmiechnął się lekko.
- Zgadzam się – powtórzył po prostu, a kobieta rzuciła mu się na szyję i objęła ramionami.
- Zobaczysz! Uda nam się! Zostaniemy jej rodzicami! – krzyknęła i zbliżyła się do małej.

Obrazek

Dziewczynka przez sen poruszyła się i załkała.
- Mamusia… - wyszeptała przez sen, a Elena pogłaskała ją po głowie.
- Nie martw się maleńka… Mamusia już tu jest…

Obrazek

. . .


Tego roku śnieg dopisał jak jeszcze nigdy dotąd.

Obrazek

Naveen wracając do domu mijał szczęśliwe dzieci, które w końcu po tygodniach oczekiwania mogły wybiec na podwórko i lepić bałwana lub prowadzić wojny na śnieżki z przyjaciółmi. Mężczyzna uśmiechnął się widząc grupkę dzieci, które ganiały się po puszystym, białym śniegu i ze śmiechem ocierały z twarzy zimny puch.

Obrazek

Po chwili jednak uśmiech zszedł z jego twarzy i zastąpił go smutek, gdy spojrzał w stronę swojego domu. W tym roku żadne lampki nie zaświecą się w ich oknach, a w ogrodzie nikt nie przystroi ulepionego wcześniej przez całą rodzinę bałwana…
Mężczyzna westchnął i otrzepując buty wszedł do środka.

Obrazek

W domu tak jak się tego spodziewał, czekała na niego Tiana. Chociaż jak Naveen zauważył już dawno temu, wcale nie czekała na niego.
- Jestem – rzekł niemal, że oficjalnie i zerknął przelotnie na żonę, choć nie spodziewał się, żadnej większej reakcji.

Obrazek

Tym razem jednak Tiana odwróciła się do niego i odwzajemniła spojrzenie.
- Pozwoliłeś dzieciom bawić się na naszym podwórku? – spytała, a Naveen zaskoczony je reakcją kiwnął głową.
- Tak, pomyślałem, że to nic złego skoro…
- Skoro co? Skoro my już swoich dzieci nie mamy?! – wykrzyknęła Tiana i natychmiast opanowując się odwróciła się do niego plecami. – Nie chcę ich tutaj. Mogą iść bawić się gdzie indziej – powiedziała i już chciała odjeść, ale Naveen chwycił ją za rękę.

Obrazek

- Tiano, przesadzasz… - rzekł poważny tonem, jednak kobieta zignorowała go i wyrwała rękę z jego uchwytu.
- Nie obchodzi mnie co o tym myślisz, to mój dom i…

Obrazek

- To też mój dom! – krzyknął Naveen, a Tiana odwzajemniła jego spojrzenie. Mężczyzna westchnął. – Tiano, nie możemy się tak zamykać na cały świat… To prawda, spotkała nas tragedia, ale życie toczy się dalej…
Tiana prychnęła.
- Ach tak? Teraz będziesz mi mówić, żebym żyła dalej i się nie poddawała? Może trzeba było o tym pomyśleć zanim oddałeś nasze dziecko! – wykrzyknęła i natychmiast zdała sobie sprawę z tego co powiedziała.

Obrazek

- Naveen ja… - zaczęła, ale mężczyzna nie zamierzał słuchać tego co ma do powiedzenia. Bez słowa odwrócił się na pięcie i wyszedł.

Obrazek

Tiana ze złością uderzyła o stojący obok niej mebel i osunęła się po ścianie.
Wszystko się waliło… Jej cały przez lata budowany świat sypał się jak domek z kart, a ona nie mogła nic na to poradzić…
Ale czy rzeczywiście chciała jeszcze coś z tym zrobić?

Obrazek

. . .


Tymczasem nieco dalej, w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów miasteczku, nic nie wiedzący o tym co dzieje się w domu Diablo pakował się do podróży. Chłopak starannie złożył kilka swoich najlepszych koszul i już dwudziesty raz sprawdzał, czy na pewno ma pieniądze i dokumenty. Gdy upewnił się , że wszystko jest w porządku, oparł się ciężko o ścianę i westchnął. Wiedział, że nie będzie łatwo i nie miał pojęcia, czy dobrze robi. Wiedział jednak również, że mimo tego co się stało nie może ot tak odwrócić się od swojej rodziny i o nich zapomnieć. Od ucieczki jego i Annie minęło kilka miesięcy. Dobrze wiedział, że policja ich szuka, bo od czasu do czasu zjawiał się Zane i pomagał im w szybkiej przeprowadzce, gdy policja wpadała na ich ślad lub po prostu informował ich co słychać w mieście. Anastazja twierdziła, że tak jest lepiej. Mówiła, że muszą to przeczekać i wtedy… kiedyś wrócą… Diablo jednak miał już dość czekania. A jaki czas jak nie święta może być lepszy do powrotu do domu?

Obrazek

- Co robisz? – usłyszał i odwrócił się w sam raz by zobaczyć schodzącą do niego po schodach Annie.
Dziewczyna patrzyła na niego podejrzliwie, a gdy się zbliżyła i zobaczyła stojącą przy drzwiach walizkę skrzyżowała ramiona i uniosła brew. – Wybierasz się gdzieś? – spytała, a Diablo westchnął. Szczerze mówiąc miał nadzieję, że uda mu się wyjechać bez tej rozmowy. Dobrze wiedział, że Annie nie spodoba się jego plan. Ale skoro już tu jest, to był jej winny przynajmniej wyjaśnienie.

Obrazek

- W zasadzie to tak… Wracam do domu – rzekł, a źrenice Annie zwężyły się ze strachu.
- Że co?! Cze… - nim jednak zdążyła dokończyć przerwał jej.
- Zanim cokolwiek powiesz! Nie zamierzam im powiedzieć gdzie jesteś. Chcę po prostu pojechać do domu na święta.

Obrazek

Annie prychnęła.
- Ty jesteś głupi czy jaki?! Przecież z chwilą gdy postawisz stopę w New Crest policja natychmiast cię zgarnie i zacznie przepytywać! A nawet jeśli nic im nie powiesz, to już nie wrócisz… Zostawisz mnie… - rzekła ze smutkiem i chciała się od niego odwrócić, ale Diablo nie pozwolił jej na to i chwycił ją za ręce.
- Annie posłuchaj, my nie możemy tak żyć. Cały czas się ukrywać i przenosić z miejsca na miejsce. Chcę z tobą być, ale nie w taki sposób... Naprawdę chcesz do końca życia uciekać?
Annie otworzyła usta by coś powiedzieć, lecz niemal natychmiast je zamknęła.

Obrazek

Dostrzegając swoją okazję by ją przekonać Diablo kontynuował.
- Ja wiem, że się boisz, ale to nasi rodzice. Nie wydadzą nas policji, jeśli jeszcze raz na spokojnie wszystko im wyjaśnimy… - powiedział, ale Annie zagryzła wargi i pokręciła głową.
- Ja już próbowałam się wytłumaczyć… I patrz co z tego wyszło… - rzekła i spojrzała mu hardo w oczy.

Obrazek

- Gadanie nic nie zmieni Diablo. Gdyby tak miało być, to nie siedzielibyśmy teraz tutaj czekając, aż Zane znów nam potwierdzi, że jest bezpiecznie… - powiedziała i zobaczyła, że Diablo się waha. Myśląc, że jak zwykle udało się jej go przekonać uśmiechnęła się do siebie i już chciała jakoś go rozchmurzyć, gdy Diablo niespodziewanie wyprostował się i spojrzał na nią poważnie.

Obrazek

- Wybacz Annie, ale tym razem nie mogę się z tobą zgodzić… Obiecuję ci, że nic nikomu nie powiem i wrócę, ale muszę na te święta być w domu – rzekł i chwytając torbę ruszył do wyjścia.
Annie ze strachem patrzyła, jak chłopak kieruje się w stronę drzwi.
Ale jak? Ale dlaczego? Przecież zawsze jej słuchał! Pomyślała i przypomniała sobie swoje ostatnie spotkanie z Gladys.

Obrazek

- Proszę, proszę… Całkiem ładny domek sobie znalazłaś… Może jednak fakt, że wszyscy już wiedzą co z ciebie za ziółko jednak wyszedł ci na dobre? – rzekła z uśmiechem, a Annie zacisnęła pięści.

Obrazek

- Czego chcesz? Zrobiłam wszystko tak jak chciałaś!
Gladys pokręciła głową.
- Miałaś się nie wychylać, tymczasem spójrz. Wszyscy już wiedzą, że porwałaś Tianę…
- Dobrze wiesz, że to nieprawda!
Gladys zaśmiała się.
- Ach tak? Czy poczujesz się lepiej jak powiem, że wystawiłaś mi ją na tacy i sama dałaś jej środek nasenny do herbaty, a ja tylko ją wyniosłam? A może pomoże fakt, że przez cały czas dostarczałaś jej jedzenie i nikomu nie powiedziałaś, gdzie ją trzymam?
- Przestań! – krzyknęła Annie, a blondynka uśmiechnęła się.

Obrazek

- Widzisz Annie, tak już jest, że prawda zazwyczaj wcale nie jest taka piękna, jak mogłabyś myśleć – rzekła i pokręciła głową. - Ale ja nie po to. Mam dla ciebie nowe zadanie…
- Nie… Nie będę dla ciebie nic już robić. Nie zmusisz mnie! – rzekła, a Gladys zaśmiała się.
- Annie, przerabiałyśmy to już tak wiele razy, że to aż nudne… Naprawdę chcesz, żebym powiedziała, temu ślicznemu chłopaczkowi, który śpi w pokoju obok jak pomogłaś mi porwać jego matkę? Jak pomogłaś mi porwać Merry?
- Przestań! Zrobiłam to tylko dlatego, że mnie szantażowałaś!

Obrazek

- Doprawdy? Bo ja pamiętam nieco inną wersję… - rzekła i zaczęła krążyć wokół Annie niczym pantera. – Widzisz… Ja pamiętam, że się ze mną zgodziłaś… Pamiętam jak sama wymyśliłaś cały plan. Jaka byłaś… wściekła – rzekła, a Anastazja zagryzła wargi.
- To wszystko przez ciebie! Miesiącami zatruwałaś mi umysł! Ciągle mówiłaś jacy wszyscy są źli! To przez ciebie byłam wściekła!

Obrazek

Słysząc jednak śmiech Gladys opanowała się i ze zdziwieniem spojrzała na swoje dłonie. Dłonie którymi dosypała Tianie proszek nasenny. Dłonie którymi zabrała Merry od jej rodziców. To nie była Gladys, która zrobiła to wszystko… Ona też się na to zgodziła. I czy tego chciała czy nie, była tak samo winna wszystkiemu jak ona…

Obrazek

- Czyli w końcu pojęłaś? – rzekła Gladys, a gdy Annie podniosła wzrok zobaczyła jak kobieta uśmiecha się złośliwie patrząc na nią. Po chwili bez słowa odwróciła się i jak gdyby nigdy nic chciała odjeść. W tym momencie jednak Annie przypomniała sobie o czymś i zatrzymała ją.
- Po co tu dziś przyszłaś? – spytała, lecz Gladys nic nie mówiąc, uśmiechnęła się szerzej. Zdenerwowana Annie ścisnęła jej doń mocniej. - Czego ode mnie chciałaś Gladys?

Obrazek

Blondynka pochyliła się w jej stronę i wyszeptała tylko jedno słowo.
- Zobaczysz… - rzekła, po czym wyrywając rękę z uścisku Annie odeszła i wkrótce zniknęła.

Obrazek

Kilka dni później Annie zobaczyła artykuł w gazecie, że Flora i Fauna zostały porwane, a zaraz po nich Aurora. Cały dzień nie wychodziła z pokoju i po prostu płakała. Wiedziała, że to wszystko jej wina.

Obrazek

Nie ma pojęcia jakim cudem Diablo nie przeczytał wtedy tego artykułu. Widocznie tak bardzo martwił się o nią, że zwyczajnie nie miał czasu na czytanie. W kolejnym wydaniu gazety pisali już o innych tragediach, więc Diablo do tej pory nie wiedział, że jego siostry i ich kuzynka zostały porwane.
Anastazja nie mogła pozwolić by dowiedział się o tym teraz.
Nie w te święta, nie w taki sposób!
Musiała coś zrobić by powstrzymać go przed powrotem do domu… Tylko co?
- Nie możesz jechać!

Obrazek

Diablo westchnął i spojrzał na Annie zmęczonym wzrokiem.
- Annie, nie będę o tym z tobą dyskutować. Powiedziałem ci, że…
- Ale to naprawdę ważne! Nie możesz mnie zostawić w te święta samą! – mówiła dalej rozpaczliwie próbując wymyśleć, co powiedzieć, by Diablo został. Chłopak nieco już zirytowany skrzyżował ramiona i patrzył na nią zmęczonym wzrokiem, czekając na to co powie.
- Dlaczego Annie? Dlaczego nie mogę jechać?

Obrazek

- Nie możesz jechać bo… - i w tym momencie wymyśliła. Jedyna rzecz, która mogła go zatrzymać.
- Bo…? – ponaglił ją Diablo, a Annie nagle poważniejąc wyprostowała się i spojrzała na niego z iskrą w oczach.

Obrazek

Diablo uniósł brew zaskoczony, a dziewczyna się lekko uśmiechnęła i dotknęła dłonią brzucha.
- Bo jestem w ciąży.

Obrazek

. . .


W czasie gdy Diablo próbował przetrawić jakoś rewelacje Annie, w innym domu inna osoba również miała niespodziewane wieści dla swojej drugiej połówki.
- Jedziemy na święta do Oazy – obwieścił wszem i wobec Ignacy wchodząc do pokoju, gdzie Łucja właśnie starała się dobrać odpowiednią sukienkę.

Obrazek

Dziewczyna zaskoczona uniosła głowę i marszcząc brwi spojrzała na chłopaka.
- Jak to? Przecież w tym roku mieliśmy odwiedzić mojego brata na wigilii! – rzekła nieco obruszona, a Ignacy pacnął się w głowę.
- O rany… Jak teraz o tym wspomniałaś, to faktycznie coś takiego do mnie mówiłaś… - rzekł i spojrzał na nią niepewnie. – Łucjo, strasznie cię przepraszam! Miałem sobie to zapisać, ale kiedy rozmawialiśmy o tym w zeszłym tygodniu akurat pracowałem i…
- Praca jak zwykle była ważniejsza ode mnie… - rzekła Łucja ze smutkiem w głosie, przerywając mu. Ignacy chciał coś powiedzieć, ale nie dając mu dojść do słowa kontynuowała. – No nic. W takim razie zadzwoń do mamy i powiedz, że niestety nie damy rady do nich przyjechać na wigilię, ale będziemy w pierwszy dzień świąt – rzekła jakby to rozwiązywało sprawę i już chciała wrócić do wybierania sukienki, jednak Ignacy chwycił ją za rękę i obrócił do siebie z powrotem.

Obrazek

- A nie moglibyśmy zrobić wyjątku i pojechać do mojej mamy?
Łucja zagapiła się na niego zdziwiona.
- Co? Ale czemu? – spytała, ale zaraz pokręciła głową.

Obrazek

- Wiesz co? nieważne. Po prostu zadzwonię do brata i powiem, że w tym roku robimy łączoną wigilie. To powinno zadowolić obie strony – już chciała dzwonić, ale Ignacy zabrał jej telefon z ręki nim zdążyła wybrać numer.

Obrazek

- Co ty…?! – zaczęła Łucja, ale Ignacy przerwał jej.
- Widzisz… Nie mam nic przeciwko wspólnej wigilii, ale sytuacja wygląda tak, że w tym roku to niemożliwe…
Łucja wsparła się pod boki i zmarszczyła brwi
- A to niby dlaczego?
Ignacy westchnął.
- Widzisz, mama nie chciała mi zdradzić szczegółów i nazwała to „niespodzianką”, ale wygląda na to, że zaprosiła na kolację jakieś ważne szychy. Pewnie dlatego, chce żebym przyjechał. Chce się pochwalić „Idealną rodziną” – rzekł przecierając ręką czoło. – Dlatego myślę, że lepiej, żebyśmy byli sami… - rzekł i ze zdziwieniem zauważył, że Łucja zaciska pięści.

Obrazek

- Rozumiem… Chcesz mi powiedzieć, że moja rodzina nie pasuje do waszych „standardów”?
Ignacy aż zachłysnął się powietrzem.
- Co? Nie! Chciałem tylko powiedzieć, że nie będzie to zbyt rodzinna wigilia i ja…
- Wiem co chciałeś powiedzieć… - rzekła Łucja groźnie i szybkim krokiem wyszła z pokoju.

Obrazek

- Łucjo, zaczekaj! – krzyknął Ignacy biegnąc za nią. Właśnie chciał coś powiedzieć, gdy niespodziewanie ktoś zaczął pukać do drzwi. Łucja i Ignacy wymienili spojrzenia, po czym dziewczyna ruszyła otworzyć drzwi.

Obrazek

Gdy tylko to zrobiła na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Agata! – wykrzyknęła rzucając się dziewczynie na szyję i tuląc do siebie. Agata odwzajemniła uścisk.
- Cześć dzieciaki! Co u was? – spytała dziewczyna, lecz widząc spojrzenia jakimi uraczyli siebie nawzajem Łucja i Ignacy pohamowała nieco swój entuzjazm.

Obrazek

- Jestem nie w porę? – spytała, lecz Łucja pokręciła głową i uśmiechnęła się do niej.
- Nie opowiadaj głupstw! Zawsze będziesz mile u nas widziana – rzekła.

Obrazek

Tymczasem Ignacy niezbyt zadowolony skrzyżował ramiona.
- Nie chcę wyjść na nieuprzejmego czy coś, ale co ty tu właściwie robisz?
Agatka obdarzyła go tak radosnym uśmiechem, że aż włos zjeżył mu się na karku.
- Po pierwsze, twoja dziewczyna była tak miła, że zaprosiła mnie żebym do was przyjechała – zaczęła. Ignacy od razu chciał coś wtrącić, ale nie dała mu dojść do słowa i kontynuowała. – A po drugie… Wpadłam do was po drodze.
Ignacy uniósł brew.
- Po drodze? To gdzie ty się wybierasz na święta?

Obrazek

Agata uśmiechnęła się szerzej.
- Jadę odwiedzić Sergio!

Obrazek

. . .


Następnego dnia Agata i Łucja były już w drodze do studio nagraniowego, gdzie na prośbę Enrique, miała dać z nim występ, który będzie puszczony w wigilijny wieczór.
- Dzięki, że zgodziłaś się ze mną pójść. Wzięłabym Ignacego, ale pokłóciliśmy się wczoraj i w tym momencie nie mam ochoty z nim rozmawiać.

Obrazek

Agata zauważyła, że ręce Łucji bezwiednie drżą. Objęła dziewczynę z uśmiechem.
- Daj spokój, nie stresuj się tak! Na pewno pogodzicie się jak zwykle, a na scenie na będziesz świetna!
Łucja uśmiechnęła się do niej niepewnie.
- No nie wiem… Nigdy nie uważałam się za wielka pianistkę. Na co dzień maluję, a nagle teraz Enryczek chce…

Obrazek

- Stop! Dość! – przerwała jej Agata i spojrzała nań karcąco. – Masz zakaz wątpienia w siebie i swoje możliwości! Przecież gdyby Enrique miał jakiekolwiek uwagi, to nie prosiłby, żebyś mu pomogła. Wiele o nim można powiedzieć, ale na pewno, nie to że nie ma smykałki do rozpoznawaniu talentu w ludziach. A skoro o tym mowa, co u nie… - wtem Agata urwała, gdy zdała sobie sprawę, że mówi do siebie, a Łucji nie ma obok niej.

Obrazek

Zaskoczona obróciła się i spostrzegła, że dziewczyna stoi kilka kroków dalej patrząc się na wystawę, gdzie na zgrabnych manekinach wisiały suknie ślubne.

Obrazek

Widząc to zawróciła i z lekkim uśmiechem zbliżyła się do Łucji.
- Czyżby marzyła ci się jedna? – spytała, a Łucja nagle wytrącona z zamyślenia zarumieniła się lekko i spuściła wzrok.

Obrazek

- Co? Nie! Ja po prostu często tędy przechodzę i lubię patrzeć co nowego mają na wystawie…
Aga uniosła brew.
- Ale ty wiesz, że to salon sukien ślubnych i na wystawie zawsze mają suknie dla panien młodych?
Łucja zarumieniła się jeszcze bardziej.
- Bo… Lubię patrzeć na nowe suknie ślubne! – rzekła szybko i ruszyła dalej przed siebie. Agata podążyła za nią.

Obrazek

- Zresztą, nawet gdybym myślała, bo wiadomo, że nie myślę, ale hipotetycznie gdybym myślała o sukni ślubnej i… ślubie, to ja i Ignacy nie mamy czasu na takie głupoty! On… On dużo teraz pracuje i rozwija firmę. A ja z kolei studiuje i też staram się rozwijać, wystawiając prace w galeriach – rzekła Łucja pewnym siebie głosem.

Obrazek

Aga uśmiechnęła się szerzej.
- A mimo to ciągle ci krążą po głowie te „głupoty”.
Łucja rzuciła jej szybkie spojrzenie i uśmiechnęła się leciutko.
- No może… Ale tak tylko troszeczkę!
- Yhm… - mruknęła do siebie Aga i spojrzała na nią. - Dlaczego z nim nie pogadasz?
- Co? – rzekła Łucja nie rozumiejąc, a Aga wykonała dłonią nieokreślony gest.
- No wiesz… Jesteście ze sobą tyle czasu, to normalne, że możesz chcieć się ustatkować.

Obrazek

Łucja zaśmiała się.
- Żartujesz, prawda? Co mam mu powiedzieć? Ożeń się ze mną, albo spadaj?
Agata w zamyśleniu kiwnęła głową.
- No tak w skrócie, to tak.
- Oszalałaś!

Obrazek

- Nie, wcale nie. Pomyśl, jeśli facet przez tyle czasu nie chce przejść na kolejny stopień, to w sumie na co liczy? Na to, że w końcu się rozstaniecie i będzie miał mniej problemu z dzieleniem majątku?
- Ignacy taki nie jest! – rzekła Łucja oburzona, a Aga westchnęła.
- Może i nie, ale z drugiej strony skoro ty chcesz ślubu, to nie powinien przynajmniej tego rozważyć?
Łucja zastanowiła się nad tym chwilę, po czym rzuciła Agacie zaciekawione spojrzenie.
- Masz wyjątkowo mocne zdanie co do związków, jak na kogoś kto jest singlem… - rzekła nieco z przekąsem. Aga zamiast się jednak obrazić, uśmiechnęła się szerzej i mrugnęła do niej.
- Właśnie dlatego. Mam lepszy pogląd na całą sytuację. – po chwili zastanowienia dodała. – To i jeszcze Avril.

Obrazek

- Avril? – rzekła Łucja zaskoczona, a Aga kiwnęła głową.
- Nie da się codziennie słuchać o jej zawirowaniach w domu z trojaczkami i nie dojść do wniosku, że na wszelki wypadek lepiej zabezpieczyć się ślubem i mieć kogoś do pomocy!
Łucja parsknęła śmiechem.
- Coś w tym jest! – rzekła wesoło.

Obrazek

Następnie obie śmiejąc się radośnie, ruszyły przed siebie.

Obrazek

. . .


Tiana stanęła przed wysokim domem, na którym niemrawo świeciły się gdzieniegdzie świąteczne lampki i westchnęła głęboko. Już tak dużo czasu minęło od kiedy była w tym domu ostatnim razem. Dokładniej rzecz ujmując było to tego dnia kiedy dogadywała się z Ianem, że zajmie się Fauną. Tego dnia kiedy została porwana…
Kobieta pokręciła głową przeganiając od siebie złe myśli. Nie przyszła tu po to, by użalać się nad sobą. Po tym jak dzień wcześniej pokłóciła się z Naveenem, mężczyzna nie wrócił do domu, a Tiana nie miała już pomysłów gdzie go szukać. Żadni znajomi z pracy nie mieli od niego wieści. Zresztą Tiana miała dość dzwonienia po ludziach i wypytywania gdzie jest jej własny mąż. Dobrze wiedziała, że źle się zachowała dzień wcześniej i była niesprawiedliwa. Naveen miał pełne prawo, żeby się obrazić i ją zostawić… Ale to nie powód, żeby całe miasto huczało od plotek. Ich sprawy są ich sprawami i tak powinno pozostać. Niestety, oznaczało to, że musiała sama znaleźć Naveena. A była tylko jedna osoba, która mogła wiedzieć, gdzie on jest, a był to Ian. Najlepszy przyjaciel jej męża.

Obrazek

Nie myśląc więcej czy dobrze robi, zbliżyła się i zapukała do drzwi. Gdy po chwili nikt się nie odezwał i nie usłyszała zbliżających się kroków ponowiła pukanie. Już miała się wycofać, gdy coś ją tknęło i nacisnęła klamkę. Drzwi okazały się być otwarte. Mając przed oczami najczarniejsze myśli, bez wahania wpadła prosto do salonu w sam raz, by zobaczyć siedzącego na kanapie Iana… Iana z butelką alkoholu w dłoni.

Obrazek

Widząc jej gwałtowne wejście, mężczyzna zagapił się na nią zszokowany. Zdając sobie jednak sprawę z tego co widzi, szybko schował szklankę za sobą. Było już jednak za późno, gdyż Tiana wszystko widziała. Z gniewem zbliżyła się do mężczyzny i stanęła nad nim marszcząc brwi.
- Co ty robisz?! – krzyknęła i rozejrzała się po pomieszczeniu. Zdając sobie jednak sprawę, ze w istocie są sami wróciła spojrzeniem do Iana. – Maja i Ray wiedzą, że chlejesz kiedy ich nie ma?! – krzyknęła ponownie, a Ian chwycił się za głowę, jakby go nagle strasznie rozbolała.

Obrazek

- Ciszej… Głowa mi pęka… No chyba, że to twoja nowa świąteczna tradycja? Wpadanie z krzykiem do mojego domu? – rzekł Ian nawiązując do zeszłych świąt, jednak Tiana nie dała się sprowokować. Usiadła obok i czekała cierpliwie na jego odpowiedź. Mężczyzna westchnął. – Nikt nie wie… - rzekł i spojrzał na nią. – No, teraz jesteś jeszcze ty.

Obrazek

Tiana pokręciła głową i spojrzała na szwagra z troską.
- Ian… Naprawdę nie powinieneś pić. To nie jest wyjście… - zaczęła delikatnie, a mężczyzna zaśmiał się.
- Tak? A co mi pozostało? Najpierw Odie, a teraz Fauna… Obiecałem jej, że ochronię naszą małą dziewczynkę… No i patrz jak wspaniale mi to wyszło! – zaśmiał się, lecz nie był to wesoły śmiech. - Kiedy tylko myślę, że moje życie wraca na właściwe tory mój pociąg znów się wykoleja… - rzekł smutno, a Tiana chwyciła go za rękę.

Obrazek

- A Maja? A Ray? Oni są nieważni? – spytała, Ian spuścił wzrok. Ponieważ milczał Tiana dalej kontynuowała. – Ian, masz dla kogo żyć. Ja… Mnie też ich brakuje. Ciągle kłócimy się z Naveenem, choć wiem, że to nie jego wina… - ścisnęła jego dłoń mocniej. – Ale mimo to, nie możemy popadać w rozpacz. Dziewczynki mogą się znaleźć codziennie. Choćby i dziś. Chcesz, żeby Fauna po powrocie zastała cię w takim stanie?
Ian westchnął.
- A co jeśli ona nie wróci?
- Nie wolno ci nawet tak myśleć! – krzyknęła, a zaskoczony Ian spojrzał na nią. – Wszyscy mogą się poddać. Policja, nasi sąsiedzi, prasa… ale my musimy być silni! Jesteśmy ich rodzicami, a rolą rodzica jest dbać o swoje dziecko do końca, tak? – rzekła z mocą w głosie i zobaczyła jak w kącikach oczu Iana pojawia się łza. Mężczyzna jednak szybko odwrócił wzrok i otarł ją wierzchem dłoni.

Obrazek

- Jak ty to robisz? – spytał, a Tiana posłała mu zdziwione spojrzenie.
- Jak robię co?
- Jak to się dzieje, że wciąż potrafisz iść naprzód? Nigdy się nie poddajesz. Straciłaś dzieci. Wiem, że z Lottą też nie rozmawiacie… Jak? Skąd bierzesz siłę?
Przez myśli Tiany przemknął Naveen. Jego ciepły uśmiech, gdy razem rano leżą w pościeli i żadnemu z nich nie chce się jeszcze wstawać. Wspomnienie jednak szybko umknęło. Mimo to kobieta uśmiechnęła się.
- Ja… To dzięki wam. Gdyby nie Naveen, gdyby nie ty, Ray… Lotta. Nie dałabym sobie rady sama – rzekła z uśmiechem i zobaczyła, że Ian też się uśmiecha.
- Jesteście do siebie takie podobne – rzekł, a Tiana przekrzywiła głowę. – Jesteś jak Odie. Wiem, że jesteście bliźniaczkami, ale do tej pory zawsze myślałem, że jesteście jak dwa bieguny.

Obrazek

Tiana uśmiechnęła się.
- A teraz?

Obrazek

Ian odwzajemnił uśmiech.
- Teraz już wiem, że się myliłem.

Obrazek

I nagle, zupełnie niespodziewanie. Szybciej niż Tiana zdążyłaby pomyśleć co zrobić, Ian pochylił się i pocałował ją delikatnie w usta.
Kobieta zupełnie zaskoczona i nie wiedząc co robić, zawahała się chwilę w swym postanowieniu by go odepchnąć. O jedną chwilę za długo…

Obrazek

- Co tu się dzieje?! – usłyszeli i jak oparzeni odskoczyli od siebie, by zobaczyć stojącego w drzwiach Naveena.

Obrazek

Tiana nie wiedząc co zrobić skoczyła na równe nogi i zbliżyła się do męża.
- Ja… My… Rozmawialiśmy i… Szukałam cię… - zaczęła dukać, lecz nie wiedząc co powiedzieć zamilkła.

Obrazek

Naveen zmierzył ją spojrzeniem, jakby nie widział nic bardziej odrażającego. To zabolało Tianę.
- Szukałaś mnie? I co? Widząc, że mnie tu nie ma, uznałaś, że to dobry pomysł, żeby obściskiwać się z moim najlepszym przyjacielem?! – warknął. Tiana chciała coś powiedzieć, ale jakoś żadne słowa nie przychodziły jej na myśl.

Obrazek

- Naveen, to nie tak… - zaczął Ian chcąc jej bronić, ale Naveen nie dał mu dokończyć.

Obrazek

- Och, zamknij się! Wiecie co? Możecie udawać, że mnie tu nie było. Jesteście siebie warci! – rzekł wkurzony nie na żarty i wyszedł.

Obrazek

- Naveen! – krzyknęła Tiana i już chciała za nim biec, ale Ian ją zatrzymał.
- Czekaj! To nie jest najlepszy pomysł, żeby teraz z nim rozmawiać!
- Puszczaj! – krzyknęła Tiana i wyrywając się z uścisku Iana pobiegła za Naveenem.

Obrazek

Dogonienie go nie zajęło jej dużo czasu, choć mężczyzna poruszał się dość szybko. Gdy w końcu do niego dobiegła zagrodziła mu drogę, tak by nie mógł iść dalej. Mężczyzna próbował ją wyminąć, ale nie pozwoliła mu na to i chwyciła go za ramiona.

Obrazek

- Czekaj! To wszystko nie tak!
Naveen strzepnął jej ręce ze swoich ramion i rzucił groźne spojrzenie.
- Tak? chcesz mi powiedzieć, że wcale nie widziałem jak całujesz się z Ianem?
- Nie! To znaczy tak, ale…! – zaczęła, ale jej przerwał.
- Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie?

Obrazek

Tiana patrzyła na niego ogłupiała.
- Co? Z czym?
Naveen zacisnął pięść.
- Dlaczego poszłaś rozmawiać z Ianem? Od tygodni próbuje z tobą porozmawiać! A ty jedyne co robisz to odwracasz się ode mnie i zamykasz… a na koniec wbijasz nóż w plecy!
- Ja wcale…!

Obrazek

- To są też moje dzieci do jasnej cholery! – krzyknął i spojrzał na nią z bólem w oczach. Widząc te smutne oczy wpatrzone w nią, Tiana zamilkła. Tak bardzo chciała po prostu go do siebie przytulić…

Obrazek

Gdy jednak wyciągnęła dłoń, odsunął się od niej.
- Myślisz, że mnie to nie boli? Patrzeć na puste pokoje? Na dzieci bawiące się na podwórku? I myśleć… - urwał i przełknął ślinę.
- I myśleć, czy mają się dobrze? Czy jeszcze… czy jeszcze żyją?

Obrazek

- Naveen… - szepnęła Tiana i ponownie spróbowała się do niego zbliżyć. On jednak ponownie się odsunął.

Obrazek

- Nie Tiano. Ja tak dłużej nie mogę… Nie mogę patrzeć na to co się z nami dzieje. Kiedyś przysięgaliśmy sobie, że zostaniemy ze sobą do końca. W szczęściu i nieszczęściu… Ale jak mam przy tobie trwać, gdy mnie odtrącasz? Jak mam patrzeć jak coraz bardziej się zatracasz w swojej rozpaczy? – rzekł i spojrzał jej prosto w oczy. – Jak mam za tobą podążyć? Co mam zrobić? Powiedz?

Obrazek

Tiana milczała. Nie wiedziała co na to powiedzieć. Rozumiejąc co ma przez to na myśli, Naveen minął ja bez słowa i poszedł przed siebie. Tiana nie próbowała go zatrzymać. Gdy jednak był już dość daleko, coś ją tknęło i ze strachem obróciła się by za nim spojrzeć.
- Wrócisz? Wrócisz do mnie?! – zawołała, ale Naveen nie zatrzymał się by odpowiedzieć. Po chwili całkowicie zniknął jej z oczu.

Obrazek

Tiana załkała, a po policzkach spłynęły jej gorące łzy. Wszystko jednak przykrył, spadający z nieba puszysty śnieg.

Obrazek

. . .


Agata z podziwem rozglądała się po pięknie ozdobionym i urządzonym studiu nagraniowym, kiedy razem z Łucją próbowały dostać się do stojącego nieopodal reżysera.

Obrazek

Dziewczyna była tak zapatrzona, że wkrótce zderzyła się z jakimś przechodzącym obok mężczyzną.
- Przepraszam! – wydukali jednocześnie zwracając się w swoją stronę, a gdy tylko to zrobili ich twarze rozjaśnił uśmiech.

Obrazek

- Enryczek!
- Agata! – wykrzyknął zdumiony chłopak i uśmiechnął się. - Nie wiedziałem, że jesteś w San Myshuno!
Agata uśmiechnęła się szerzej.
- Bo w zasadzie jeszcze kilka godzin temu nie byłam. Przyjechałam odwiedzić Łucję i Ignasia, a potem jadę dalej.

Obrazek

- Serio? A gdzie… - zaczął, lecz w tym momencie dostrzegł zbliżającą się do nich Łucję i urwał mierząc ją wzrokiem od stóp do głów.

Obrazek

- Łucja? – wydukał zaskoczony, a dziewczyna widząc jego spojrzenie zarumieniła się z zażenowania.
- Aż tak źle? – rzekła i rozejrzała się dookoła jakby szukając kryjówki. – Przepraszam… Myślałam, że to dobra sukienka.
Ponieważ Enryczek wciąż miał problem, żeby cokolwiek odpowiedzieć, Agata uznała, że pora wkroczyć i nieco mu pomóc.

Obrazek

- Żartujesz sobie? Wyglądasz świetnie! Wszystkim na planie odbierze mowę jak cię zobaczą! – rzekła i ze złośliwym błyskiem w oczach zerknęła na Enrique. – Prawda Enryczku?
Chłopak rzucając jej nienawistne spojrzenie, ochoczo kiwnął głową. Następnie wracając do siebie uśmiechnął się i poinstruował Łucję by zgłosiła się do Georga, który podpowie jej gdzie się dalej udać.

Obrazek

Gdy tylko dziewczyna zniknęła w tłumie, zwrócił się w stronę Agaty.
- Nie ma za co – odezwała się Aga mrugając do niego, a chłopak westchnął.
- Tak rzadko się widzimy, że kiedy już jesteś zapominam, że uwielbiasz wprowadzać ludzi w zakłopotanie.
- Och nie. Tylko tych którzy dają się wprowadzić w zakłopotanie jak… ty – rzekła mrugając do niego, a Enryczek pokręcił głową.
- Jesteś okropna.
- Wolę określenie „czarująca inaczej”, ale zasadniczo masz trochę racji – odpowiedziała Aga szczerząc zęby.

Obrazek

Chłopak odwzajemnił uśmiech.
- Właśnie! Skoro już jesteś. Jak tam Marlon?
- Iza się nim zajmuje. Chciałam go wziąć ze sobą, ale nie chciałam go stresować podróżą – rzekła i wskazała go placem. – No i nie wiedziałam, że na ciebie wpadnę! Marlon na pewno by się ucieszył.
Enryczek ożywił się na te słowa.
- Tak myślisz? Myślisz, że mnie jeszcze pamięta? – spytał z nadzieją.
- Czy myślę? Ja to wiem! Zawsze jak leci w telewizji jakiś program z tobą, to siedzi przed telewizorem gapi się i szczeka. Mogłabym przysiąc, że patrzy prosto na ciebie i czeka.
Enryczek zaśmiał się.
- Kochany zwierzak… Ale pewnie by tęsknił, gdybym go od ciebie zabrał?
Aga prychnęła.
- Tak, pewnie jakieś trzy sekundy. Potem zobaczyłby ciebie i całkowicie zapomniał, kto go karmił i wyprowadzał na spacery cały rok!

Obrazek

Chłopak parsknął śmiechem.
- A skoro już o tym mowa… Gdzie się kierujesz? Mówiłaś, że jesteś u Łucji przejazdem?
Aga spojrzała na niego z radością w oczach i kiwnęła głową.
- Tak! Prawda jest taka, że jadę do Windenburga!
Enryczek zagwizdał.
- Wow! I wybierasz się tam na święta? Masz tam kogoś? – spytał, a Aga zarumieniła się. Chłopak kiwnął głową z uśmiechem. – Aha… Chyba rozumiem… - rzekł konspiracyjnym tonem, a Aga zamachnęła się by wymierzyć mu kuksańca. W ostatniej chwili jednak chłopak odsunął się poza zasięg jej rąk.

Obrazek

- Ej! Za co to? – wykrzyknął Enryczek ze śmiechem, a Aga pogroziła mu placem.
- Ty już wiesz za co! Ani mi się waż się ze mnie naśmiewać! – rzekła groźnie, a chłopak wskazał na siebie jakby niedowierzając.
- Ale, że ja? Nigdy!
- Yhm… - mruknęła Aga, na co on wyszczerzył zęby.
- Ale skoro już mówisz… To może pochwalisz się kto zdobył serce naszej złośnicy?
Aga westchnęła jakby już żałowała, że cokolwiek mu mówiła, po czym spojrzała na niego ponownie.
- Co prawda to nie twoja sprawa… - rzekła z naciskiem na „nie twoja”. – Ale jeśli chcesz wiedzieć, to jadę do Sergio – rzekła i z uśmiechem spojrzała na Enrique.

Obrazek

Ze zdziwieniem dostrzegła jednak, że chłopak patrzy się na nią jakby się przesłyszał.
- Serio? Jedziesz do niego?
Widząc jego reakcję Aga skrzyżowała ramiona i spojrzała na niego mrużąc brwi.
- Tak, a co? Nie pasuje ci coś?
Enryczek wzruszył ramionami.
- Wiesz, to nie moja sprawa…
- Rzeczywiście nie twoja… - wtrąciła Aga, jednak chłopak dalej kontynuował.
- Ale czy to nie ten sam facet, który wystawił cię w zeszłe święta i z którym nie widziałaś się już od kilku lat?
- Wcale mnie nie wystawił…
Enryczek przewrócił oczami.
- Wolisz „Nie oddzwonił i nie odzywał się od tamtego czasu kompletnie cię olewając”? Ile ty masz lat? Trzy? Jeśli cię do siebie zaprosił, to albo na jednorazowy numer, albo żeby cię rzucić na dobre. Nie bądź naiwna!

Obrazek

- Sergio taki nie jest!
Enryczek skrzyżował ramiona.
- Tak? A jaki jest?
Aga zacisnęła pięści.
- Wystarczy mi, że nie jest taki ty! Co noc inna w łóżku… - rzekła wrogo. Zamiast się jednak obrazić, chłopak pokręcił głową.
- Słuchaj, jesteś moją przyjaciółką i po prostu nie chcę, żeby ktoś cię zranił… Znam trochę facetów i jeśli jakiś nie odzywa się do ciebie przez lata i nagle zmienia zdanie, to nigdy nie jest dobra wiadomość…
Agata zastanowiła się nad jego słowami. Enryczek widział, że to co powiedział w jakiś sposób do niej przemówiło. Zamiast jednak się z nim zgodzić zezłościła się jeszcze bardziej.
- Wiesz co? Dzięki, ale nie będę słuchać rad faceta, który sam nie potrafi się przyznać do swoich uczuć i dla sportu sypia ze starymi babami! – rzekła i natychmiast zorientowała się, że przesadziła.

Obrazek

Chciała przeprosić, ale chłopak nie dał jej dojść do słowa.
- Nie masz prawa tak mówić o Danucie… - rzekł ostrzegawczo.
Agata już otworzyła usta, by coś powiedzieć jednak w tym czasie ktoś z planu zawołał Enrique, że zaraz zaczną nagrywanie, dlatego urwała. Mierzyli się chwilę spojrzeniem, po czym chłopak postanowił ustąpić.
- nieważne. Masz rację, że to nie moja sprawa. Miło było się z tobą zobaczyć, a teraz jeśli pozwolisz, pójdę już – i nie czekając na jej odpowiedź ruszył w stronę Georga i Łucji.

Obrazek

Agata patrzyła za nim chwilę, po czym bez słowa wyszła z planu i zatrzasnęła za sobą drzwi.

Obrazek

. . .


Diablo cały dzień czekał na okazję kiedy Anastazja w końcu zaśnie. Po jej rewelacjach, że jest w ciąży nie mógł jej ot tak zostawić. Mimo to dobrze wiedział, że choćby z tego powodu tym bardziej musi wrócić do domu. Jakim byłby ojcem, gdyby pozwolił, żeby jego dziecko wychowywało się w takim domu, gdzie przyszłość jego rodziców jest niepewna?
Wiedział, że gdy Anastazja się obudzi i nie zastanie go w domu wścieknie się. Nic jednak nie mógł na to poradzić. Musiała go zrozumieć. On musiał wrócić i wszystko naprawić. Jeśli nie dla siebie, to chociaż dla nich.

Obrazek

Patrząc po raz ostatni na ukochaną, zamknął delikatnie drzwi, po czym zszedł po schodach na dół i ruszył w ciemną noc.
Przysiągł sobie, że ich ochroni. Zrobi to choćby miał to przypłacić swoim własnym życiem.

Obrazek

. . .


Po całym dniu Tiana zmęczona wróciła do domu. Rozejrzała się po pustym salonie jakby w nadziei, że zaraz ktoś wyjdzie zza rogu i włączy światło. Tak się jednak nie stało. Naveena jak nie było, tak nie ma.

Obrazek

Wzdychając ciężko opadła na kanapę i zakryła oczy dłońmi. Nie miała pojęcia co robić dalej. Teraz straciła już dosłownie wszystko. Diablo uciekł z Anastazją, Lotta przestała się do niej odzywać, dziewczynki zostały jej zabrane, Ian sam nie mógł sobie ze sobą poradzić, a teraz jeszcze Naveen postanowił, że również nie daje już rady… Została sama. Całkowicie i definitywnie sama. Pomyślała, a po policzkach pociekły jej łzy.

Obrazek

Jakby w odpowiedzi na jej myśli poczuła na dłoniach mokry język, a gdy otworzyła oczy spostrzegła, że siedzący przed nią Kęsik wpatruje się w swoją panią z niepokojem.
- Chociaż ty mi zostałeś… - rzekła uśmiechając się przez łzy, a pies wtulił się w nią bardziej. Tiana uśmiechnęła się smutno. – I co my teraz zrobimy? – rzekła sama do siebie.

Obrazek

Nim jednak zdążyła się nad tym zastanowić poczuła dziwny zapach dochodzący z piętra. Zupełnie, jakby coś się paliło.
Zrywając się na równe nogi Tiana wybiegła na pierwsze piętro i z przerażeniem spostrzegła przed sobą ścianę ognia. Nie zastanawiając się ani chwili chwyciła psa za obrożę i zaczęła uciekać z płonącego budynku. Nie mogła zrozumieć co się dzieje. Przecież wszystko było wyłączone. Wszystkie przyrządy elektryczne, światła… Jak dom mógł się zapalić?!

Obrazek

Na całe szczęście już po chwili stała na zewnątrz, a zainstalowane w domu alarmy wyły na całe osiedle. Wtem Tiana jednak uświadomiła sobie, że o czymś zapomniała i pędem rzuciła się do środka płonącego budynku.
- Co pani robi?! Stać! – zawołał ktoś za nią, lecz Tiana nie zatrzymała się, by go posłuchać. Czując gorąco na skórze i dym drażniący jej płuca, biegła by uratować ostatnią cząstkę swych wspomnień. Tych dobrych wspomnień.
Biegła, póki nie otoczyła ją ciemność…

Obrazek

. . .


Chwilę później tą samą droga co wcześniej Tiana zmierzał Naveen. Nie było go w domu już co najmniej dwa dni i mimo, że wcale nie chciał, to wiedział, że musi wrócić. Musi wrócić i wyjaśnić sobie wszystko z Tianą jeszcze raz i na spokojnie. Jeśli się rozstaną to niech tak będzie, ale muszą najpierw pogadać jak ludzie, a nie tylko krzyczeć na siebie i trzaskać drzwiami.

Obrazek

Wtem Naveen usłyszał dźwięk jadących zewsząd wozów strażackich. W pierwszej chwili je zignorował, gdy jednak wóz przejechał tuż obok niego i skręcił w uliczkę prowadzącą do jego domu Naveen poczuł, że coś jest nie tak. Czując nagłe ukłucie strachu zrozumiał, gdzie się kierują.
- Tiana! – wykrzyknął i ile sił w nogach popędził przed siebie.
Na miejscu zobaczył płonący budynek, który kiedyś był jego domem. Nie zastanawiając się jednak ani chwili pobiegł prosto w jego stronę.

Obrazek

Po drodze jednak został zatrzymany przez stacjonujących w pobliżu strażaków.
- A pan dokąd?!

Obrazek

- Moja żona! Moja żona mogła być w środku! Czy ktoś ją widział?! – krzyknął do strażaka. Nim jednak zdążył się odezwać, Naveen usłyszał rozmawiające obok staruszki.
- Co za szalona kobieta! Żeby rzucać się do płonącego budynku!
- Udało się im ją wyciągnąć?
- Nie widziałam…
Słysząc to serce Naveena podskoczyło mu do gardła, a w oczach pojawiła się kompletna panika. Widząc walący się budynek zaczął szarpać się w uścisku strażaka i pchać w stronę domu.
- Tiana! Tiano! Puśćcie mnie! Moja żona tam jest! Tiano! – wrzeszczał, jednak mocne ręce mężczyzn trzymały go silnie.

Obrazek

- Niech się pan uspokoi! – wrzasnął strażak, jednak Naveen walczył dalej. Wtem górne piętro zapadło się i spadło, kompletnie uniemożliwiając wejście do środka.

Obrazek

Naveen widząc to załkał.
- Tiano! – wrzasnął po raz ostatni i zaczął płakać. A więc jednak ją stracił. Stracił jedyną kobietę jaką kiedykolwiek kochał, a ona w dodatku w ostatnich chwilach myślała, że ją porzucił. Nie mając siły stać przestał walczyć i osunął się na ziemię podtrzymywany przez strażaków.
- Uspokoił się pan? – spytał jeden ze strażaków. Właśnie miał się odezwać, gdy niespodziewanie usłyszał.

Obrazek

- Naveen?
Natychmiast zerwał się na nogi jak oparzony. Stała tuż przed nim. Cała osmalona, brudna i zmęczona… ale zdecydowanie żywa.

Obrazek

Nie mogąc powstrzymać łez, po prostu do niej podbiegł i z całej siły przytulił.
- Ty żyjesz! – krzyknął z niedowierzaniem. Po chwili jednak odsunął się i spojrzał na nią wściekły.

Obrazek

- Dlaczego do jasnej ciasnej wbiegłaś do płonącego budynku?!
Tiana spuściła oczy, nagle zawstydzona. Następnie odeszła kawałek, a gdy wróciła trzymała w ramionach małe terrarium w którym siedziała mała zielona żabka. Jeden z wielu wnuków Pascala. Żaby dzięki której się poznali.
Tiana uniosła wzrok i spojrzała na niego nieśmiało.
- Nikt nie ratowałby żaby, gdybym o to poprosiła, a nie mogłam ot tak pozwolić mu spłonąć…

Obrazek

Naveen rozumiejąc co Tiana starała się w ten sposób powiedzieć wzruszony przytulił ją.
Stali ramię w ramię i patrzyli jak ich dom, z którym wiązało się tyle wspomnień ginie w płomieniach.
Naveen widział jednak, ze tak długo jak mają siebie, nie wszystko stracone.
Odbudują dom… I znajdą siebie na nowo.

Obrazek

. . .


Jakiś czas później dom został w końcu ugaszony, a Naveen i Tiana siedzieli nieopodal patrząc na to co z niego zostało. Niewiele tego było…
Po chwili Tiana westchnęła głośno i zakryła dłońmi twarz.
- No, to teraz definitywnie nic nam nie zostało. Nawet spać nie mamy gdzie! – rzekła wzdychając smutno i poczuła obejmujące ją ramię.

Obrazek

- nieprawda – usłyszała i spojrzała na Naveena unosząc brew.
- Ach tak? A co jeszcze niby mamy?
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Mamy siebie.

Obrazek

Jakby na potwierdzenie jego słów siedzący obok Kęsik szczeknął. Naveen pogłaskał go po głowie.
- Widzisz? On się ze mną zgadza!
Tiana przewróciła oczyma.
- Świetnie! Mamy siebie, ale zdecydowanie nie mamy gdzie spać…
Mężczyzna poklepał żonę po ramieniu.
- Nie martw się. Wynajmiemy jakiś pokój w hotelu.
- Tak? I co dalej? – spytała, na co on wzruszył ramionami.
- Nie wiem… Ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? – rzekł z uśmiechem.

Obrazek

Tiana kiwnęła głową i w końcu sama lekko się uśmiechnęła. Następnie przeciągnęła się na ławce i wstała.
- Teraz mogę powiedzieć to oficjalnie. To moja najgorsza wigilia w życiu! – rzekła, a Naveen zerknął na nią zaskoczony.
- Dzisiaj jest wigilia? -rzekł i spojrzał na kalendarz w telefonie. – Faktycznie!

Obrazek

Tiana kiwnęła głową i rozglądając się jakby szukała celu, westchnęła.
- No cóż… To co? W lewo czy w prawo?
Naveen zerknął na nią zaskoczony.
- Co?
Tiana uśmiechnęła się.
- Dziś jest wigilia. Nowy start, nowy początek. A dla nas w szczególności – rzekła śmiejąc się na co Naveen odwzajemnił uśmiech. – To jak? W którą stronę będzie nasz pierwszy krok? W prawo, czy w lewo? - spytała ponownie.

Obrazek

Naveen zbliżył się i chwytając ją za rękę pociągnął do przodu. Tiana zaskoczona spojrzała na niego.
- Od teraz, tylko i wyłącznie do przodu.
Tiana uśmiechnęła się i wołając Kęsika, ramię w ramię ruszyli przed siebie.

Obrazek

. . .


Jakiś czas później Agatka wróciła do domu Ignacego i Łucji i zaczęła pakować rzeczy. Ignacy zaskoczony jej nagłym pojawieniem się, stanął w progu pokoju i obserwował ją.
- Już jesteś z powrotem? Myślałam, że zaczekasz z Łucją, aż was odbiorę? – spytał, a Aga kiwnęła głową.
- Miałam tak zrobić, ale pojawiły się pewne… Hmm… „Niespodziewane okoliczności”.
- Niespodziewane okoliczności? – powtórzył za nią Ignacy, ale zbyła go machnięciem ręki.
- nieważne. Tak czy siak jak tylko wrócicie z Łucją musze się zbierać i jechać dalej, żeby zdążyć do Sergio na pierwszą gwiazdkę… - rzekła z rumieńcem.

Obrazek

Niespodziewanie usłyszała glos Ignacego.
- Czyli ty i Sergio… To coś poważnego? – spytał, a w Agacie jak na komendę obudziła się podejrzliwość.
- Być może – rzekła twardo i spojrzała mu w oczy. - A co? Też będziesz mi mówić, że Sergio chce mnie tylko przelecieć, albo rzucić?
Ignacy spojrzał na nią zaskoczony.
- Co? Nie! – rzekł szybko i zmarszczył brwi. – A kto tak mówi?

Obrazek

Aga pokręciła głową.
- Nikt. W każdym razie nie wiem czemu wszyscy się tak o mnie martwicie. Na tej wigilii będą jeszcze ludzie z klubu książki i Avril z chłopakami. To nie tak, że będziemy tam sami czy coś… - rzekła i pokręciła głową. – Ale dość o mnie! Lepiej powiedz, co kupiłeś Łucji na prezent? – spytała i uśmiechnęła się złośliwe. – A może znów mam ci pomóc w stroju elfiego klauna?
Ignacy pokręcił głową, ale uśmiechnął się lekko.
- To nie będzie konieczne. Chociaż do twarzy nam było, co?
Aga zaśmiała się.
- Tobie może nieszczególnie, ale ja wyglądałam bosko!
Oboje zaśmiali się po czym Ignacy zbliżył się do szafki i wyjął z niego małe pudełeczko.

Obrazek

Agata, aż pisnęła zaskoczona.
- Nie mów! Kupiłeś jej pierścionek?! – wykrzyknęła, a Ignacy nagle zrobił się niebezpiecznie czerwony.
- Lepiej! – wykrzyknął i otworzył pudełeczko, w którym był złoty wisiorek. Aga westchnęła rozczarowana, jednak chłopak nie zwrócił na to uwagi. – Zresztą, pierścionki dają tylko ludzie którzy… - urywa i z nagłym olśnieniem spojrzał na Agatkę, która się uśmiechnęła się do niego przekrzywiając głowę jakby zastanawiała się czy pojmie, co ma na myśli.
- Chcą się zaręczyć. Zgadłeś Sherloku! – dokończyła za niego i ruszyła po leżące nieopodal na stoliku ciastko. Ignaś tymczasem wciąż ogłupiały stał w miejscu.
- Ale Łucja i ja… My nigdy nie myśleliśmy… Nie rozmawialiśmy…
Agata przewróciła oczyma.
- Błąd! To TY o tym nie myślałeś. Łucja robi to cały czas.

Obrazek

- Ale ja myślałem… Wydawało mi się, że jest szczęśliwa tak jak jest…
Zaczął, lecz Aga przerwała mu.
- Bo jest! Słuchaj, jak dla mnie to powinniście ze sobą o tym pogadać, ale jako, że wyraźnie widzę, iż tego nie zrobicie, to ma dla ciebie jedną radę – rzekła, po czym zbliżyła się i pochyliła, by szepnąć mu coś do ucha.

Obrazek

- Oświadcz się jej w te święta.
- Co?! –krzyknął Ignacy odskakując, a Aga uniosła brew.

Obrazek

- No co? Przecież jesteście ze sobą tyle czasu. Nagle masz wątpliwości?
- Co? Oczywiście, że nie!
- No to w czym problem?
- Nie zrozumiesz…
- No to mi powiedz!
Ignacy westchnął.
- Zawsze musisz się komuś tak wtrącać w życie? Jakoś nie widziałem, żebyś miała bogate życie uczuciowe!
Na te słowa Aga uśmiechnęła się i mrugnęła do niego.
- Ja bym powiedziała, że właśnie mam „zbyt bogate” życie uczuciowe – rzekła i machnęła ręką. – Zresztą, ja nie mam być dla ciebie przykładem, tylko przestrogą jak możesz skończyć.

Obrazek

Ignacy przewrócił oczami.
- Ach tak? A może jednak powinnaś być przykładem i wziąć się najpierw za siebie, nim będziesz radzić innym?
Aga uśmiechnęła się jeszcze szerzej co zadziwiło go bardziej.
- Jeszcze do tego dojdziemy. A póki co…
Ignacy widząc, że się jej nie pozbędzie westchnął ponownie.
- Dobrze już dobrze. Powiem ci… Chodzi o moich rodziców… Widzisz… Helena i Caleb wzięli ślub pod wpływem impulsu. Ojciec kochał matkę tak bardzo, że bez zastanowienia się jej oświadczył, a ona mimo, że wcale nie była przekonana co do tego pomysłu, zgodziła się… Ja… Ja po prostu nie chcę, żeby Łucja kiedyś tego żałowała… Nie chcę skończyć jak moi rodzice.

Obrazek

Aga słysząc to przewróciła oczami i machnęła jedzonym właśnie ciastkiem w stronę Ignacego.
- Ech... Bogate dzieciaki i ich „problemy”.
Ignacy spojrzał na nią obruszony.
- Sama chciałaś wiedzieć!
- Tak, ale nie myślałam, że powód jest taki… banalny.
- Co? Wcale nie jest… - zaczął, lecz Agata przerwała mu.
- Słuchaj Ignaś. Ja w pewnym sensie rozumiem twoje obawy. Miałeś zły przykład. Patrzyłeś jak twoi rodzice się rozchodzą i bardzo to przeżyłeś. Ale to nie jest powód, żeby marnować sobie swoje życie! Popatrz na przykład na moich rodziców. Tez wzięli ślub pod wpływem impulsu. Ba! Oni ledwie się znali, gdy mama stanęła na ślubnym kobiercu i mówiła tacie sakramentalne „Tak”. I wiesz co?
Byli ze sobą naprawdę szczęśliwi.
Widząc, że Ignacy chce coś powiedzieć przerywała mu jeszcze raz.
- Chodzi mi o to, że budując swoje życie nie powinieneś patrzeć na czyjeś decyzje. Twoi rodzice być może popełnili błąd biorąc ślub tak szybko, ale to była ich decyzja i ich życie. Ty masz własne do przeżycia. Naprawdę chcesz się cały czas oglądać na to co ktoś zrobił lub nie?

Obrazek

Ignacy zastanowił się nad jej słowami, po czym z uśmiechem pokręcił głową.
- A jednak jeśli chcesz, to potrafisz powiedzieć coś mądrego.
Aga zaśmiała się.
- Zdarza mi się – rzekła mrugając do niego, po czym spojrzała na zegarek. – Tymczasem coś mi się wydaje, że mamy niespodziewaną wizytę u jubilera.
Ignacy wesoło potaknął.
- Też mi się tak wydaje.

Obrazek

. . .


Jakiś czas później, gdy pożegnali się z Agatą, a sami wyruszyli w stronę Oazy Zdrój Ignacy cały czas rozmyślał o tym co powiedziała mu brunetka. Dziewczyna miała rację, ze sam powinien podjąć decyzję czy chce się już żenić, czy może lepiej z tym poczekać. Czy jednak faktycznie był na to gotowy? Pomyślał i bezwiednie spojrzał na Łucję. Zaczął myśleć, jaką minę będzie mieć kiedy w końcu przed nią uklęknie i zapyta, czy zostanie jego żoną. Czy uśmiechnie się do niego tak bardzo, ze zobaczy te jej urocze dołeczki w policzkach? Oczy zabłysną jej jak wtedy, gdy spytał, czy zostanie jego dziewczyną? Jak to będzie nazwać ją swoją narzeczoną?
Nawet się nie spostrzegł, a już wjeżdżali do Oazy. Wtem Łucja dotknęła jego ramienia i spojrzała z niepokojem.
- Ignacy? Wszystko w porządku? – spytała, a chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się.
- Tak. W jak najlepszym – rzekł radośnie, gdy zajechali pod dom. Nie mogąc się doczekać, kiedy zobaczy jej radość.

Obrazek

. . .


Gdy tylko zbliżyli się do domu, na powitanie wyszła im Helena i Kacper. Jak zwykle wszyscy uściskali się, lecz Ignacy od razu spostrzegł, że coś jest nie tak. Mama była jakaś za bardzo uśmiechnięta z kolei Kacper wyglądał jakby miał się zaraz czymś udławić. Nie wiedząc o co może chodzić, spojrzał na brata bezgłośnie pytając o co chodzi.

Obrazek

Nim jednak Kacper zdążył jakkolwiek odpowiedzieć Helena chwyciła go pod ramię i całkowicie ignorując Łucję pociągnęła go w stronę salonu. Ignacy zaskoczony zerknął na Łucję i rzucając jej nic nie rozumiejące spojrzenie podążył za matką.
Już w progu zauważył, że tego roku goszczą na wigilii Sławka z Julią i Małgosią, to jednak wciąż nie wyjaśniało dziwnego zachowania Heleny.

Obrazek

Wszystko jednak stało się jasne sekundę później, gdy całkowicie znaleźli się w środku, a oczom Ignacego ukazała się szarooka blondynka siedząca na kanapie w ich salonie.
A był to nikt inny jak Abigail… Córka jednego z najważniejszych klientów firmy Landgraab… I jego była dziewczyna.

Obrazek

Ignacy starając się nie wybuchnąć posłał matce wściekłe spojrzenie. W odpowiedzi Helena złożyła ręce jak do modlitwy i szepnęła.
- Błagam… nic nie mów! – rzekła zezując na wchodzącą za nimi do salonu Łucję. Dziewczyna z zaskoczeniem spojrzała na siedząca w salonie nieznaną jej blondynkę i rzuciła Ignacemu nieodgadnione spojrzenie.

Obrazek

Ignacy chciał coś powiedzieć, ale w tym samym czasie Abigail wstała i bez skrępowania rzuciła się Ignacemu na szyję.
- Ignaś! Kopę lat! – wykrzyknęła całując go po policzkach na oczach zszokowanej Łucji. Dziewczyna wodziła od niego do Abigail kompletnie nie rozumiejąc o co chodzi, a Ignacy przeklinał swoją matkę i fakt, że nic mu nie powiedziała. Zapewne spodziewała się, ze dotrą na miejsce wcześniej i wyjaśni im wszystko na miejscu. No cóż.. nie wyszło.

Obrazek

Tymczasem Abigail dostrzegła w końcu Łucję i zerkając na Ignacego wskazała dziewczynę placem jakby była zwierzątkiem w klatce i spytała.
- O? A to kto Ignaś? Znajoma z firmy?

Obrazek

Łucja zacisnęła pięści i otworzyła usta, by odpowiedzieć. Ignacy jednak ją powstrzymał gestem, lepiej, żeby Abi usłyszała o tym od niego. Łucja kiwając lekko głową pozwoliła mu mówić pierwszemu. Ignacy bardzo chciał powiedzie prawdę i wytłumaczyć wszystko Abi. Wtem jednak dostrzegł błagalne spojrzenie Heleny i Kacpra. Wiedział jak ważnym klientem jest ojciec Abi i jaki wpływ na ojca ma dziewczyna. Jeśli ją zrani, prawdopodobnie ojciec Abi się wycofa. Głupotą by było wierzyć, że uda mu się wszystko wytłumaczyć dziewczynie, a ta zadowolona z wyjaśnienia zachowa się rozsądnie…
W końcu rzucając przepraszające spojrzenie nic nierozumiejącej Łucji, obrócił się do Abi z uśmiechem.
- To jest Łucja… - zaczął i zerkając na dziewczynę przygryzł wargę.

Obrazek

- Moja… kuzynka.

Obrazek

. . .


Tymczasem nieco dalej, choć nie tak daleko Tiana i Naveen starali się znaleźć sobie jakiś nocleg na tę noc. Zadanie jednak okazało się nie być wcale takie łatwe, gdyż z okazji Świąt Bożego Narodzenia większość hoteli była zajęta przez przyjezdnych gości i rodziny. Gdy za którymś razem kolejny hotel im odmówił patrząc do tego podejrzliwie na Kęsika, Tiana i Naveen zrezygnowani usiedli na pobliskiej ławce i zmęczeni wpatrzyli się w niebo.

Obrazek

- Zaczyna się ściemniać – zauważył Naveen, a Tiana potaknęła.

Obrazek

- Ciekawe czy u Lotty siadają już do stołu?

Obrazek

Mężczyzna spojrzał na nią.
- Możemy iść się przekonać… - zasugerował, ale kobieta pokręciła głową.
- Nie wpuści nas.
- Nie wiesz tego…
- Ty byś wpuścił? Wpuściłbyś kogoś, kto oskarżył o porwanie dzieci Diablo?
Naveen zastanowił się chwilę, po czym kiwnął głową.
- Tak.

Obrazek

Tana zerknęła na niego zaskoczona. Mężczyzna spojrzał na nią.
- No co? Sama pytałaś!
- Tak, ale chciałam szczerej odpowiedzi…
- Była szczera – rzekł Naveen urażony. – Gdyby to była moja rodzina, nie wahałbym się ani chwili.

Obrazek

Tiana właśnie chciała, coś odpowiedzieć, gdy zaskoczył ich kobiecy głos, kogoś kto stał tuż za nimi.
- Zabawne, że akurat ty wypowiadasz się o „rodzinie”.
Para słysząc to, aż podskoczyła na siedzeniu. Gdy się obrócili ich oczom ukazała się wysoka, ciemnoskóra kobieta o ciemnych brązowych oczach i przenikliwym spojrzeniu. Gdyby Tiana miała zgadywać, uznałaby, że nie jest tak dużo starsza od nich. Jednak to jej spojrzenie zdradzało ją, że w rzeczywistości liczy sobie nieco więcej lat.

Obrazek

Tiana właśnie miała zapytać czy się znają, lecz to Naveen był tym, który odezwał się pierwszy.
- Co ty tu robisz? – rzekł zdenerwowany, a kobieta uśmiechnęła się złośliwe.
- A co? Wstydzisz się mnie przed swoją uroczą żoneczką? – spytała.

Obrazek

Tiana zrobiła krok w stronę męża.
- Naveen? Kim ona jest?
Mężczyzna pokręcił głową.
- Nikim. Nie słuchaj jej – powiedział, a kobieta zaśmiała się.

Obrazek

- Czarujący jak zwykle! – rzekła sarkastycznie, po czym ignorując Naveena zwróciła się do Tiany. – A co do twojego pytania. Nazywam się Babs i jestem siostrą jego matki, czyli jego ciotką.
Tiana zszokowana wpatrywała się w kobietę, po czym obróciła się do Naveena jakby spodziewając się, że zaprzeczy. Tak się jednak nie stało.

Obrazek

Nie wiedząc co o tym myśleć, odsunęła się od niego.
- Okłamałeś mnie… Mówiłeś, że nie masz żadne rodziny!
Naveen westchnął.
- Tiano, to nie tak…
- Nie tak? A jak?! Chcesz mi powiedzieć, że o niej nie wiedziałeś?
Naveen pokręcił głową.
- Znacie się od niedawna?
Mężczyzna ponownie zaprzeczył, a w oczach Tiany pojawiły się łzy.
- Celowo ją przede mną ukryłeś?
Naveen milczał, ale to wystarczyło Tianie za odpowiedź.
- Dlaczego? – mężczyzna odwrócił wzrok. – Dlaczego?! – powtórzyła Tiana ze złością.

Obrazek

Tym razem jednak odpowiedziała jej Babs.
- Ja ci powiem dlaczego – odezwała się, a Naveen spojrzał na nią groźnie.
- Ani się waż…! – zaczął, lecz to nie powstrzymało kobiety przed dokończeniem.

Obrazek

- Ponieważ zabił swoją matkę.
Tiana słysząc to spojrzała na Naveena. Nie mogąc jednak nic odczytać z jego twarzy poczuła, że nogi uginają się pod nią, po czym leci prosto w otchłań na spotkanie ciemności.

Obrazek

. . .


Po długiej podróży Agatka w końcu mogła rozprostować nogi. Pierwszym co zobaczyła po wyjściu z samochodu, to płynąca nieopodal i wijąca wśród malowniczych widoków rzeka oraz dobrze jej znane zgrabne jednorodzinne domki.

Obrazek

Uśmiechając się od ucha do ucha, Aga wciągnęła do płuc zimne wieczorne powietrze i ruszyła w stronę wskazanego przez Sergio adresu.

Obrazek

Gdy tylko przekroczyła próg domu, uśmiechnęła się szeroko widząc tak dobrze znane jej twarze.

Obrazek

- Agata! – usłyszała i jak zwykle pierwsza na szyję rzuciła się jaj Avril. Zaraz za jej przykładem podążyli Michael, Lucy i Vicky. Agata uściskała ich przyjaźnie.
- Nie tak mocno! Udusicie mnie! – krzyknęła śmiejąc się.
- O nie! Za długo się nie widzieliśmy! Nie masz prawa protestować! – rzekł stojący po prawej Michael, a Aga zaśmiała się głośniej.

Obrazek

Gdy w końcu ją puścili spojrzała na Avril.
- Tak, w szczególności z Avril długo się nie widziałam. Prawda sąsiadko?
Avril wyszczerzyła zęby.
- Ej, przecież wiesz, że nigdy nie odmówię grupowym przytulasom!
Aga parsknęła śmiechem, po czym rozejrzała się po pokoju szukając tej jednej twarzy, której tu nie było.
- A gdzie Sergio? – spytała zwracając się z powrotem w stronę Avril. Ku jej zdziwieniu zobaczyła jak blondynka przygryza delikatnie wargę słysząc to pytanie. Widząc jednak wzrok Agaty zreflektowała się i uśmiechnęła szeroko.

Obrazek

- Ach, wiesz… Wyszedł na chwilę.
- Wyszedł? – powtórzyła za nią Aga, ale Avril machnęła na to ręką.
- Nie przejmuj się nim. A wracając… Może zaśpiewamy jakieś kolędy?
- Ale ja…
- No chyba mi nie odmówisz? Są święta! Chodź! – rzekła i ciągnąc ją za sobą do reszty grupy zaczęła nucić po drodze „Cicha noc”.

Obrazek

Nie mając wyjścia, Aga podążyła za nią. Wciąż jednak nie mogła zrozumieć, czemu Avril nie chciała jej powiedzieć dokąd poszedł Sergio?

Obrazek

. . .


Pół godziny później drzwi od domu niespodziewanie się otworzyły, a do środka wszedł obsypany śniegiem Sergio. Agata jak na komendę podniosła się, żeby iść się z nim przywitać. Gdy tylko jednak wstała ze zdziwieniem zobaczyła, że Sergio wcale nie jest sam. Obok niego stała szczupła i zgrabna rudawa blondynka, o zielonych oczach i nieśmiałym uśmiechu.

Obrazek

W tym momencie Sergio skrzyżował z nią spojrzenia i aż zachłysnął się powietrzem. Zupełnie jakby zapomniał, że przecież sam ją zaprosił.
Widząc, że wszyscy się na niego gapią, Sergio odchrząknął i wskazując na dziewczynę rzekł.
- To jest Emila – przedstawił, po czym starając się starannie unikać spojrzenia Agaty dodał.

Obrazek

- Moja… narzeczona.

Obrazek

. . .


Aga wybiegła ciemną noc. Była tak zawstydzona, że nawet zapomniała o kurtce. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Narzeczona? Narzeczona?! Ale czemu? Dlaczego Sergio postanowił się ożenić z tą Amelią, Elizą czy jak jej tam?! Co miała tamta czego nie miała ona?!

Obrazek

- Agata! – usłyszała i zobaczyła jak jej tropem podąża Avril trzymając w rękach jej kurtkę. Dziewczyna podała jej odzienie i spojrzała z troską na przyjaciółkę.

Obrazek

- Wszystko w porządku? – spytała, lecz Agata pokręciła głową czując jak łzy smutku i zażenowania płyną jej po twarzy.
- Nie! Nic nie jest w porządku! – krzyknęła i załkała. – Jak on mógł mi to zrobić? Przecież wiedział, że przyjadę! Dlaczego zaprosił tu swoją „narzeczoną” i nic mi nie powiedział?! Tak mało dla niego znaczę, że chciał musiał mnie skompromitować przy wszystkich?! – zawołała i zobaczyła jak Avril odwraca wzrok. Poczuła, że coś tu jest nie tak. – Avril? Coś ty zrobiła? – rzeka, a widząc zakłopotanie przyjaciółki otarła łzy z twarzy i spojrzała na nią wrogo. – Avril?!

Obrazek

Blondynka wciąż nie patrząc jej w oczy westchnęła.
- To… To nie Sergio cię tu zaprosił… - zaczęła i w końcu spojrzała jej w oczy. – To byłam ja.
Aga gapiła się na nią zdumiona.
- Co? To nie możliwe! Przecież dostałam wiadomość od…!
- To prawda Aga – przerwała jej Avril i ponownie spuściła wzrok. – Tydzień temu Sergio odwiedził mnie i przy okazji zaprosił naszą rodzinę na wigilię – rzekła i zacisnęła pięści. – Mówiłam mu, że powinien ciebie też zaprosić. Tłumaczyłam, że powinniście w końcu pogadać, ale nie słuchał!
Aga zmarszczyła brwi.
- I uznałaś, że to dobry pomysł napisać z jego telefonu, żebym tu przyjechała i mnie skompromitować?!

Obrazek

- Nie! – wykrzyknęła Avril szybko i chwyciła ją za dłonie. – Nie wiedziałam, że Sergio kogoś ma! Nic mi nie powiedział! Po prawdzie wątpię, że już wtedy kogoś miał… - rzekła, a Aga wyrwała dłonie z jej uścisku.
- Ale dziś wiedziałaś… Widziałam jaka nerwowa byłaś, gdy spytałam o Sergio…
Avril kiwnęła głową.
- Zadzwonił do mnie dzisiaj rano mówiąc, że ma dla nas wszystkich niespodziankę… Nie chciał mi powiedzieć, ale udało mi się go przekonać. Chciałam ci powiedzieć od razu jak się dowiedziałam, ale byłaś już w drodze i… - westchnęła. – Ja naprawdę chciałam dobrze Aga. Chciałam tylko, żebyście pogadali…

Obrazek

Aga prychnęła.
- I patrz jak świetnie ci to wyszło! – wykrzyknęła i odwracając się od niej ruszyła przed siebie. Avril patrzyła za nią zaskoczona.
- Dokąd idziesz?
- Wracam do domu! – krzyknęła Aga.
Avril ruszyła za nią i chwyciła za rękę.
- Oszalałaś?! Jest już późno! Rano wrócimy…
Aga wyrwała się z jej uścisku.
- Tak? I mam całą noc patrzeć na Sergio i jego Elizę?
- Emilę.
- nieważne! – krzyknęła Aga wyrzucając ręce w górę i odwróciła się na pięcie, by odejść.

Obrazek

Po chwili jednak zatrzymała się i zerknęła na Avril. – Nie martw się o mnie Avril. Dam sobie radę, zawsze to robię… - zaczęła i spojrzała blondynce prosto w oczy. – Sama… Tak jak zawsze.
Następnie ruszyła przed siebie i już po chwili zniknęła w mroku nocy.

Obrazek

. . .


Tymczasem kilkadziesiąt kilometrów dalej w pewnym domu, inna dziewczyna powoli traciła cierpliwość patrząc na umizgi innej blondynki do jej chłopaka.

Obrazek

Była to oczywiście Łucja, która już prawie od godziny tkwiła jak przyklejona do krzesła przy stole i bezradnie patrzyła jak Abigail mizdrzy się do Ignacego, a ten jak gdyby nigdy nic jej na to pozwala!

Obrazek

Jakby tego było mało musiała siedzieć dokładnie naprzeciw Juli i znosić jej uśmieszki, gdy tymczasem z drugiej strony Sławek rzucał jej pełne współczucia spojrzenia. Dla popraw nastroju próbowała zmierzyć gniewnym wzrokiem prowodyra całego tego zamieszania czyli Helenę, ale jak na złość kobieta przeczuwając to, usilnie starała się nie krzyżować z nią spojrzeń.

Obrazek

- To niesamowite, że nigdy wcześniej nie słyszałam o twojej kuzynce Ignacy! Myślałam, że twój wujek Lee miał tylko syna – rzekła spoglądając na Łucję.

Obrazek

Brunetka uśmiechnęła się uroczo.
- Ach widzisz… Niektórzy w tej rodzinie wyjątkowo wstydzą się swoich krewnych… - rzekła Łucja uroczym głosikiem. Ignacy zakrztusił się właśnie pitym kompotem, gdy tymczasem Julia próbując ukryć parsknięcie, schowała twarz w serwetce. Łucja zerknęła na nią i obie wymieniły rozbawione spojrzenia. Przez chwilę dziewczyna pomyślała, że ta zazwyczaj wredna blondynka może nie jest taka zła.

Obrazek

Tymczasem zaskoczona Abigail, rozejrzała się po zgromadzonych przy stole osobach.
- Que Ignacy? O czym mówi twoja kuzynka? Przecież wy wszyscy tak bardzo się kochacie! Zawsze podaję was za przykład w moim domu!

Obrazek

Julia parsknęła śmiechem, tym razem zdecydowanie za głośnym by dało się to ukryć. Helena zmierzyła ją groźnym spojrzeniem, ale blondynka nic sobie z tego nie robiąc machnęła na nią lekceważąco ręką i wstała od stołu.
- Przepraszam, chyba muszę wyjść do łazienki. Coś czuję, że rozmazałam sobie cały makijaż.
- Ja też muszę na chwile wyjść! – zawołała szybko Łucja i również opuściła salon.

Obrazek

Zamiast jednak udać się za Julią podążyła do stojącej po drugiej stronie domu kuchni. Na miejscu oparła się ciężko o blat i westchnęła głęboko.
- To tylko kilka godzin Łucjo… Dasz radę… Zaraz się zbierzecie i pojedziecie do domu, a na miejscu…

Obrazek

- Z kim rozmawiasz? – usłyszała niespodziewanie głos za sobą i aż podskoczyła. Na jaj nieszczęście osobą, którą przed sobą zobaczyła był nikt inny jak Abigail. Dziewczyna uśmiechnęła się do niej uroczo, a wargi Łucji wykrzywiły się w grymasie mimo, że bardzo starała się odwzajemnić uśmiech.
- Ja? Rozmawiam? No co ty! Przesłyszało ci się!

Obrazek

Abigail uniosła brew, ale najwyraźniej zadowolona z wyjaśnienia rozsiadła się na jednym z krzeseł przy blacie i wpatrzyła w nią z uśmiechem.
- Wiesz… Właściwie, to chciałam o czymś z tobą porozmawiać.
- Tak? – rzekła Łucja pytająco, a blondynka kiwnęła głową.

Obrazek

- Widzisz… tak naprawdę nie przyjechałam dziś, żeby rozmawiać o interesach, tak jak mówiła ciocia Helena.
- Ciocia Helena? Musicie być sobie bliskie… - rzekła Łucja z przekąsem ale Abi jakby tego nie zauważając kiwnęła ochoczo głową.
- Tak! Kiedy spotykałam się z Ignacym rozmawiałyśmy prawie codziennie!
Łucja zachłysnęła się powietrzem.
- Byliście z Ignacym razem?!
Abi kiwnęła głową.
- Tak! I po prawdzie to jest ten cel dla którego zdecydowałam się wrócić z Hiszpanii. Chciałabym go odzyskać…

Obrazek

Łucja chciała coś powiedzieć, ale Abi jakby nie wiedząc tego chwyciła ją za ręce i ścisnęła mocno.
- Pomożesz mi? Jesteś jego kuzynką! Na pewno musisz wiedzieć czy kogoś ma i kto to jest? Pomożesz mi go odzyskać? Zrobię wszystko tylko… - zaczęła, ale Łucja nie mogła tego więcej znieść.

Obrazek

Strzepując jej dłonie podniosła się gwałtownie od blatu i ruszyła do wyjścia.
- Ty… Ty idiotko! – krzyknęła Łucja i ignorując zaskoczone spojrzenie blondynki, wybiegła na zewnątrz.

Obrazek

Po chwili usłyszała, że ktoś za nią idzie.
- Idź sobie!

Obrazek

- Łucjo! – usłyszała i obróciła się by spojrzeć na podążającego za nią Ignacego. Z gniewnym grymasem na twarzy zatrzymała się by poczekać, aż się do niej zbliży.
- Co? Znudziło c się flirtowanie z twoją Abi?
- Łucjo… To nie tak… Ona przyjechała tu dla Heleny…
- Nie wciskaj mi tu kitu! – krzyknęła Łucja mierząc go groźnym spojrzeniem. – Rozmawiałam z nią Ignacy, wiem czego ona chce…
Chłopak spojrzał na nią zaskoczony.
- Czego?
- Ciebie! – wykrzyknęła Łucja patrząc na ogłupiałego chłopaka i westchnęła. – Ale ty jesteś czasem niedomyślny…

Obrazek

Nagle poczuła, że Ignacy chwyta ją za ręce i spojrzała na niego podejrzliwie.
- Łucjo, uspokój się… Wiem, że cię to denerwuje, ale robię to tylko dla mamy i Kacpra. Obiecuję, że za niedługo…

Obrazek

- A kiedy zrobisz coś dla mnie? – spytała, a chłopak uniósł brwi zdziwiony.
- Co?

Obrazek

Łucja puściła jego dłonie i odsunęła się.
- Ciągle słyszę że robisz coś dla kogoś. Dla kolegów w pracy, dla Heleny, dla Kacpra… - zaczęła i spojrzała na niego. – A kiedy zrobisz w końcu coś dla mnie?
Ignacy spojrzał na nią smutno.
- Przecież wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko… - rzekł i chciał ją chwycić za ręce, ale odsunęła się.

Obrazek

- Nie Ignacy… Nie wiem… Nie widzę tego – rzekła i spojrzała na niego. – Wiesz dlaczego dziś tu jestem? Dla ciebie. Mogłam być teraz w domu z bratem. Zobaczyć jak bardzo urósł Ben… - westchnęła. – Ale poprosiłeś mnie więc jestem… A ty nawet nie chciałeś się przyznać, że jestem twoją dziewczyną…

Obrazek

- To nie tak! – zaczął Ignacy, ale przerwała mu.
- Nie tak? A jak?! Dalej będziesz się tłumaczył, że robisz to wszystko dla Heleny i Kacpra? Ile jeszcze razy usłyszę tę wymówkę? Dwa? Dziesięć? Piędździesiąt? I co? Następnym razem mi powiesz, że nie przyjdziesz na moje urodziny, bo musisz towarzyszyć innej córce ważnego klienta firmy?
- Łucjo…
- Nie Ignacy. Ja tak nie mogę… Myślałam, że dam radę, ale po prostu nie. Musisz się zastanowić, czy faktycznie jesteś dorosłym facetem, który chce ze mną być, czy ciągle jesteś małym chłopczykiem, który robi wszystko co każe mu mama – rzekła, po czym bez słowa odwróciła się i odeszła.

Obrazek

. . .


Tiana powoli otworzyła oczy i rozejrzała się po nieznanym jej pomieszczeniu.

Obrazek

Gdy tylko się podniosła przy jej boku natychmiast znalazł się Naveen.
- Wszystko w porządku Tiano? – spytał, a kobieta kiwnęła głową i spojrzała na niego.
- Gdzie… Gdzie ja jestem?

Obrazek

- Jesteś u mnie w domu – usłyszała, a kiedy podniosła głowę zobaczyła wchodzącą do pokoju Babs. Kobieta uśmiechnęła się lekko. – Zemdlałaś, więc przynieśliśmy cię tutaj. Masz szczęście, że się obudziłaś, bo ten tutaj już chciał dzwonić po karetkę.

Obrazek

Tiana spojrzała na uśmiechniętego Naveena i nagle przypominając sobie dlaczego zemdlała odsunęła się od niego i wstała gwałtownie.
- Co to miało znaczyć? Dlaczego ona mówi, że zabiłeś swoją matkę?! – rzekła wskazując na Babs, a Naveen westchnął.
- Mówiłem ci, żebyś jej nie słuchała. Ona kłamie…
- Ach tak? – rzekła Babs patrząc na niego gniewnie, a Naveen odwzajemnił jej spojrzenie.
- Możesz nas zostawić samych?
Babs rzuciła mu niechętne spojrzenie, ale spełniła prośbę i już za chwilę byli sami.
- Chodź, usiądź koło mnie.

Obrazek

Tiana spojrzała na męża podejrzliwie, ale spełniła prośbę. Gdy tylko to zrobiła Naveen chwycił jej dłoń i zaczął mówić.
- Widzisz, to co powiedziała Babs… To nie to co myślisz…
- To mi wytłumacz – rzekła Tiana, a mężczyzna kiwnął głową.
- Chyba pora żebyś już poznała prawdę… Prawdę dlaczego nigdy ci nie powiedziałem, że mam rodzinę… Widzisz, to był mniej więcej taki dzień jak dziś. Był grudzień, śnieg mocno padał za oknem, a my z mamą siedzieliśmy w domu. Pamiętasz jak opowiadałem ci kiedyś jaki byłem, po tym gdy mój ojciec odszedł?
Tiana kiwnęła głową.
- Byłem… Byłem taki wściekły. Nie mogłem zrozumieć, czemu akurat jemu musiało się to przydarzyć. Każdy facet na świecie mógł mieć ten wypadek, ale to musiał być akurat on! – zacisnął pieści wracając do tych wspomnień. – Ale nie tylko ja miałem ciężki czas… Po śmieci ojca w domu nam się nie przelewało. I tego dnia… Tego dnia czara goryczy się po prostu przelała… - rzekł i rzucił żonie szybkie spojrzenie. – Strasznie się wtedy z matką pokłóciliśmy. I w gniewie padło o kilka słów za dużo… Powiedziała, że gdybym nie był takim rozkapryszonym gówniarzem ojciec wciąż mógłby żyć… Oczywiście zaraz przeprosiła, ale ja nie chciałem słuchać. Wyszedłem i nigdy nie wróciłem…
Naveen podniósł się nagle i odszedł parę kroków.
- Spakowałem rzeczy, znalazłem sobie pracę dorywczą i zamieszkałem w Newcrest. Wiele razy próbowała się ze mną skontaktować… Zarówno ona sama jak i ciotka Babs, ale ja nie słuchałem. Wciąż byłem zły. Słyszałem, że po moim odejściu mama podupadła na zdrowi, ale mimo to nie chciałem jej odwiedzać… A kiedy w końcu się zdecydowałem…

Obrazek

- Umarła – usłyszeli i spojrzeli w stronę drzwi, gdzie ponownie stała Babs.
Naveen powoli kiwnął głową.
- Było już za późno… Ja nie wiedziałem, że z nią było tak źle. Nie wiedziałem, że nie mają pieniędzy na leki… To przeze mnie ona odeszła… Gdybym wtedy wrócił być może ona by… - zamilkł nagle i ponownie zwrócił się w stronę Tiany.

Obrazek

- To cała historia… Naprawdę chciałem ci powiedzieć, ale… Bałem się. Bałem się, że kiedy się dowiesz zostawisz mnie… - zakończył. Tymczasem siedząca na kanapie Tiana była w szoku. Zupełnie nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Oto po latach małżeństwa dowiaduje się, że przez cały ten czas mąż ją okłamywał. Skoro nie potrafił być z nią szczery co do tej jednej sprawy, to ile jeszcze rzeczy może przed nią ukrywać?

Obrazek

Po wpływem impulsu wstała i ruszyła w stronę drzwi. Zaskoczony Naveen zatrzymał ją nim zdążyła wyjść.
- Tiano? – rzekł pytająco, a ona pokręciła głową.
- Ja… Ja nie wiem co o tym myśleć Naveen. Jesteśmy ze sobą tak długo i zawsze byłam z tobą szczera, a ty nigdy… - urwała i spojrzała na niego. – Czy… Czy gdyby nie to wszystko… Powiedziałbyś mi kiedyś?
Naveen otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie zamilkł. Tiana patrząc na niego smutno kiwnęła głową.
- Tak myślałam… - rzekła i zabierając po drodze kurtkę ruszyła do wyjścia. Nim jednak wyszła zerknęła jeszcze na Naveena. – Naprawdę mi przykro, że aż tak mi nie ufałeś – rzekła i uniosła wzrok. – Wybaczyłabym ci.
Naveen chwycił ją za rękę.
- A teraz? Czy teraz jesteś w stanie mi wybaczyć? – spytał, lecz Tiana nie potrafiła mu na to odpowiedzieć. Otworzyła drzwi i wyszła prosto na sypiący z nieba śnieg.

Obrazek


youtu.be/VfAjnEm79lQ

. . .


Skulona na kanapie Agata siedziała z kubkiem gorącej czekolady w ręce i z lekkim uśmiechem obserwowała bawiącego się z Basią Marka. Mężczyzna w tym roku spędzał święta z nimi, co nie było takie dziwne biorąc pod uwagę, że on i Izabella byli niby parą i rodzicami Basi. A może jednak byli dla siebie kimś więcej niż tylko udawanymi kochankami?

Obrazek

Patrząc tak na nich poczuła nagle tuż pod ręką mokry nos i uśmiechnęła się, widząc wtulającego się w nią Marlona.
- Co tam pies? Wiesz? Jednak twój pan miał rację… Niepotrzebnie tak na niego naskoczyłam, kiedy radził mi, żebym nie jechała… - westchnęła. – Będę musiała go przeprosić… - rzekła, a pies zamerdał ogonem i wtulił się w nią mocniej jednocześnie liżąc po rękach. Aga zaśmiała się czując jego łaskoczący język.

Obrazek

Po chwili pies zeskoczył z kanapy, a jego miejsce zajęła Izabella. Aga widząc wzrok siostry, odwróciła głowę. Spodziewała się, co ta powie. Ku jej zdumieniu jednak, siostra objęła ją ramieniem i przytuliła.
- Wiesz, nie zawsze nasza pierwsza miłość kończy się na „I żyli długo i szczęśliwe”. Czasem musimy się parę razy sparzyć, by w końcu znaleźć tę jedyną – rzekła, a Aga kiwnęła potakująco głową.

Obrazek

- Tak? A ile razy jeszcze ja będę musiała się sparzyć?
Iza zastanowiła się.
- Tak długo dopóki nie znajdziesz kogoś przy kim poczujesz się dobrze… Albo przynajmniej kogoś kto kupi ci balsam na te bąble od oparzeń.

Obrazek

Aga zerknęła na nią i zobaczyła, że siostra się śmieje. Szturchnęła ją lekko w ramię.
- Rozumiem aluzję – rzekła i westchnęła ciężko - Ale to i tak boli wiesz?
Iza przytaknęła.
- Tak, złamane serce zwykle boli… Czasem nawet bardzo długo… - rzekła zamyślona, a Aga zerknęła na nią.

Obrazek

- A co z tobą?
- Ze mną? – powtórzyła za nią Iza nie rozumiejąc.
- Znalazłaś w końcu swoje „Długo i szczęśliwe?” – rzekła wskazując ruchem głowy na Marka i Basie. Iza podążyła za jej spojrzeniem, a widząc ich razem uśmiechnęła się mimowolnie. Widząc jednak spojrzenie młodszej siostry odwróciła się szybko.
- Ja… Ja myślę, że moja historia już się skończyła… - rzekła jakoś melancholijnie. Aga trąciła ją ramieniem, a gdy siostra na nią spojrzała, uśmiechnęła się.
- Tak? Bo ja coś czuję, że dopiero się zaczyna.

Obrazek

Iza coś właśnie chciała powiedzieć, gdy niespodziewanie Marlon zastrzygł uszami i z radosnym szczeknięciem rzucił się do drzwi. Zaskoczone Aga i Iza spojrzały po sobie, po czym brunetka wstała i ruszyła w stronę psa.
- Co się stało Marlon? Chcesz wyjść na spacer? – spytała na co pies zaszczekał głośniej.

Obrazek

Nie wiedząc co o tym myśleć, Aga chwyciła leżącą na szafie smycz i jak zwykle otworzyła drzwi. Gdy tylko jednak to zrobiła pies zamiast zaczekać, rzucił się pędem przed siebie. Zaskoczona jego zachowaniem Agata wybiegła za nim.
- Marlon? Marlon! – krzyknęła i wołając do Izy, żeby się nie martwiła i że zaraz będą z powrotem, pobiegła w ślad za psem.

Obrazek

. . .


Tymczasem nieco dalej Łucja spacerowała sama pośród padającego zewsząd śniegu i zastanawiała się co teraz powinna zrobić. Mogła co prawda jechać do Bogusława, ale nie była pewna czy tego chce. Jeśli teraz tak pojedzie do brata, to sprawi tylko, że wścieknie się na Ignacego…

Obrazek

Nie to, żeby mu się nie należało, ale… Bum! Poczuła naglę uderzająca ją w ramie śnieżkę.

Obrazek

Zaskoczona, kto o tej porze mógłby być na polu, żeby okładać ją śnieżkami obróciła się i zobaczyła stojącego przed sobą Ignacego. Chłopak zamachnął się jeszcze raz, ale tym razem Łucja była gotowa i odskoczyła.
- Ignacy? Co ty wyrabiasz?! – zawołała, gdy tymczasem chłopak wciąż rzucał śnieżkami.
- Jak ty mnie czasem denerwujesz! – krzyknął, a dziewczyna uniosła brwi. Jeszcze go takim nigdy nie widziała. Włosy miał rozwiane, policzki zarumienione, a w czach malowała się troska pomieszana z gniewem. O co tu chodziło? Nie wiedząc co robić Łucja spróbowała schować się za zaspą.

Obrazek

- Ja cię denerwuje? To ty…!
- Cicho! – zawołał Ignacy zbliżając się. – Teraz ty słuchasz! – zagrzmiał, gdy w końcu do niej dotarł. Dziewczyna patrzyła na niego ogłupiała. – Kompletnie cię już nie rozumiem, Łucjo! Najpierw zgadzasz na to, żebym dużo pracował, zgadzasz się, żebyśmy pojechali na święta do mojej mamy, mówisz, że to okej jeśli poudaję przed Abigail, ze nie jesteśmy razem… A potem nagle wybiegasz z domu, krzyczysz i uciekasz przede mną! I jak ja mam cię zrozumieć? – rzekł podchodząc do niej bliżej, a Łucja zmarszczyła brwi.
- Co?! Ty chyba żartujesz! Nie wmówisz mi, że…!
- Cisza! – zagrzmiał Ignacy ponownie, chwytając ją w ramiona i wciąż ściskając w rękach śnieżkę. – Albo wrzucę ci śnieżkę za kołnierz…
Łucja wybałuszyła oczy i kiwnęła szybko głową. W końcu nie kłócisz się z kimś, kto grozi ci śniegiem za bluzką!

Obrazek

- Wracając… Jest tylko jedna opcja, żebyśmy się razem w czymś zgodzili. Ja pewnie nie raz nie zrozumiem o co ci chodzi, a ty pewnie nie raz się na mnie wściekniesz… Dlatego możemy zrobić tylko jedno… - rzekł i ku zdumieniu Łucji klęknął przed nią na jedno kolano.

Obrazek

- Łucjo? Wyjdziesz za mnie?

Obrazek

. . .


Tiana biegnąc ile sił w nogach wpadła do domu Babs i drżąc z zimna otrzepała buty ze śniegu, po czym wbiegła prosto do salonu, w którym wcześniej leżała, gdy była nieprzytomna.

Obrazek

Właśnie miała wołać Naveena, gdy niespodziewanie zobaczyła, że nie jest wcale sama.

Obrazek

Nim zdążyła się odezwać, rudowłosa kobieta wybiła się z tłumu i rzuciła jej na szyje. Nie wiedząc co zrobić Tiana stała i w szoku patrzyła na zgromadzonych w pomieszczeniu ludzi.
- Lotta?! – wykrzyknęła zaskoczona, a siostra uścisnęła ją mocniej… po czym wymierzyła jej solidnego kuksańca.

Obrazek

Tiana syknęła.
- Au! A to za co? – rzekła i spojrzała w gniewne oczy siostry.
Lotta prychnęła.
- I jeszcze się pyta! Słyszałam co się stało! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś, że spalił się wam dom?! Czemu nie zadzwoniłaś?! Myślałam, że padnę na zawał jak o tym usłyszałam!
Tiana podrapała się po głowie zmieszana.
- Myślałam… Myślałam, że jesteś na mnie zła…
- Oczywiście, że jestem na ciebie zła! Nie widać? – rzekła Lotta groźnie, a Tiana pokręciła głową.

Obrazek

- Nie… Mam na myśli, to co się stało przedtem… Przed świętami – rzekła, a w oczach jej siostry pojawiło się zrozumienie. Zamiast jednak coś powiedzieć Charlotta zbliżyła się do niej po raz kolejny i mocno uścisnęła. Gdy się odsunęła, Tiana nie widziała w jej oczach gniewu, tylko troskę.

Obrazek

- Tiano… Jesteś moją rodziną. Zgadzamy się czy kłócimy… to nie ma znaczenia, tak długo jak wszyscy trzymamy się razem.
Tiana uśmiechnęła się i właśnie chciała coś odpowiedzieć, gdy zauważyła, że kogoś brakuje.
- Gdzie jest Naveen? – spytała, a znajdujący się w pokoju ludzie rozejrzeli się, jakby miał nagle wyskoczyć z szafy.

Obrazek

Wtem usłyszała za sobą czyjś głos.
- Ja myślę, że ty najlepiej z nas wszystkich wiesz co on robi, gdy zmaga się z jakimś problemem – rzekła Babs, a Tiana spoglądając na nią kiwnęła głową.

Obrazek

Następnie nie wyjaśniając nikomu gdzie idzie, chwyciła kurtkę i ponownie wybiegła z domu.
- Gdzie ty biegniesz?! – zdążyła zawołać za nią jeszcze Lotta, ale Tiana nie zatrzymała się by jej odpowiedzieć.

Obrazek

Stojąca koło niej Babs poklepała ją po ramieniu.
- Nie martw się, wrócą.
Lotta zerknęła na nią unosząc brwi.
- Skąd wiesz? – spytała, a ciotka Naveena, po raz pierwszy od dawna w końcu szczerze się uśmiechnęła.
- Bo umiem rozpoznać prawdziwą miłość, gdy ją widzę… - Następnie bez słowa więcej wyjaśnienia ruszyła do kuchni, a gdy wróciła, trzymała w dłoniach pokaźny kawałek ciasta.
- Komu Sernika?

Obrazek



youtu.be/iHnMINcqbdk

. . .


Naveen zakończył piosenkę, a Tiana przepchnęła się przez tłum wiwatujących ludzi. Widząc ją mężczyzna odłożył na bok gitarę i zbliżył się do niej.

Obrazek

Kobieta chwyciła jego dłoń, po czym stając na palcach przycisnęła usta do jego ust i pocałowała go delikatnie.

Obrazek

Gdy się od siebie odsunęli uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Wracajmy do domu.
Mężczyzna odwzajemnił uśmiech i trzymając się za ręce, ramię w ramię, ruszyli.
I tak jak powiedział wcześniej Naveen, szli do przodu… Byleby do przodu.

Obrazek

. . .


Kawałek dalej Agatka ze zdumieniem obserwowała stojącego przed nią chłopaka. Enryczek odwzajemnił spojrzenie i w tej samej chwili oboje spuścili wzrok.
- Agata? – rzekł Enryczek, a dziewczyna spojrzała na niego ponownie. Gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, oboje uśmiechnęli się do siebie.
- Przep… - zaczęli jednocześnie, ale nie było im dane dokończyć, gdy nagle usłyszeli szczekanie Marlona.

Obrazek

- Hau, hau! – zawołał do nich pies, jakby oburzony, że został zignorowany i oboje zaśmiali się i kucnęli by pogłaskać zwierzaka.
- I to by było tyle w kwestii, czy cię pamięta – rzekła Aga, a chłopak pogłaskał psa po szyi.
- Naprawdę? Tęskniłeś za mną piecho? – spytał, a Marlon podekscytowany zamachał mocniej ogonem i zaczął go lizać po twarzy. – No już, już! Bo mnie zaliżesz! – zawołał Enryczek, a Aga uśmiechnęła się.
- Właśnie, a co ty tu właściwie…

Obrazek

- …robisz? – dokończyła stojąca obok Łucja, która w tym samym czasie zaczęła pytanie i wszyscy spojrzeli po sobie. Enryczek przekrzywił głowę.
- Chyba mógłbym spytać o to samo… - rzekł zerkając na nią i Ignacego, a para spojrzała na siebie i zarumieniła się.
- My właściwie…
- Tak jakby… - rzekła Łucja i zrobiła się czerwona na twarzy, po czym wyciągnęła przed siebie dłoń, na której był pierścionek – Zaręczyliśmy się… - dokończyła, a Agata podskoczyła na równe nogi, żeby ją uściskać.

Obrazek

- Naprawdę? Gratulacje! – wykrzyknęła ściskając i klepiąc Ignacego po plecach. – Szczerze mówiąc nie wierzyłam w ciebie ani przez chwilę!
Ignacy spojrzał na nią spode łba.
- Dzięki – rzekł, ale kąciki jego ust uniosły się.
- Jak to się stało? Gdzie? Kiedy? – zaczęła zasypywać Łucję pytaniami, ale wtem stojący obok Enryczek odchrząknął przerywając jej i chcąc zwrócić na siebie uwagę.

Obrazek

- Nie chcę nic mówić, ale może pogadamy o tym nieco później? Na przykład jak wejdziemy do jakiegoś ciepłego pomieszczenia? – rzekł rozglądając się po przemoczonych ubraniach reszty grupy. Agata kiwnęła głową.
- Świetny pomysł! To gdzie się udajemy? – spytała, a Łucja i Ignacy spojrzeli po sobie.
- Więc… Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje.

Obrazek

Aga już chciała zapytać, ale Enryczek jej przerwał i odwracając wzrok od trzymanego telefonu uśmiechnął się.
- Wiecie co? Ja chyba wiem, gdzie pójdziemy – rzekł szczerząc się o ucha do ucha.

Obrazek

. . .


Wkrótce wyjaśniło się co Enrczek miał na myśli, gdy znaleźli się pod domem ciotki Naveena, gdzie była już cała rodzina. Okazało się, że Tiana napisała do wszystkich wiadomość i już wkrótce wszyscy byli na miejscu dzieląc się opłatkiem i zajadając jeden z 24 rodzajów ciast, gdyż każdy coś przyniósł. Gdy tylko znaleźli się w środku, Łucja i Ignacy zaczęli dzielić się ze wszystkimi dobrymi nowinami, gdy tymczasem Aga została wyściskana przez Izę, która zaraz potem wzięła biednego Marlona na bok by wytrzeć mu łapki do sucha, gdyż zwierzak był cały przemoczony.

Obrazek

Po chwili widząc stojącego na boku Enryczka, podeszła do niego i oparła się o framugę drzwi.
- Nagle nieśmiały? – spytała, a Enryczek uśmiechnął się do niej i patrząc na zgromadzonych w pokoju ludzi i pokręcił głową.
- Nie, po prostu… to był taki szalony dzień! Gdybym ci powiedział, co robiłem zeszłej nocy pewnie byś mi nie uwierzyła…

Obrazek

Aga skrzywiła się.
- Możesz mi oszczędzić szczegółów…
Enryczek trącił ją ramieniem.
- Nie to miałem na myśli!
- Yhm… - mruknęła Aga i uśmiechnęła się chytrze zerkając na niego.
Enryczek westchnął.
- A wracając… wciąż nie mogę zrozumieć jak to się stało, że już któryś raz z rzędu trafiam do was na wigilię, mimo, że przecież nie jestem członkiem waszej rodziny.
Aga zerknęła na niego przekrzywiając głowę.
- A co? Miałeś już na dzisiaj jakieś lepsze plany? – spytała z lekkim smutkiem w głosie, jednak Enryczek pokręcił głową przecząco.
- Właśnie nie… Ani jednego – rzekł zasmucony.

Obrazek

Aga właśnie miała coś powiedzieć, ale w tym momencie zbliżyła się do nich wysoka i szczupła siwowłosa kobieta. Enryczek na jej widok rozszerzył oczy ze zdumienia, po czym podbiegł i rzucił się w ramiona.
- Danuta! – krzyknął, a kobieta zaskoczona wybałuszyła na niego oczy.
- Enryczek? Co się stało?
- Nie jesteś na Isla Paradiso?
Danuta prychnęła.
- Jak widać. Wszystko przez mojego wnuka! Dać mu coś zrobić, to lepiej kozę w pupe pocałować! Tyle razy mu mówiłam, żeby sprawdził czy wybrał dobrą datę! Dobrze, że miałam trochę pieniędzy na bilety powrotnie, bo siedzielibyśmy tam do 24 stycznia i czekali!

Obrazek

Aga widząc, że są sobą zajęci uśmiechnęła się i już chciała odejść, gdy ktoś wpadł na nią z impetem i prawie zwalił z nóg. Gdy spojrzała kto to zobaczyła stojącą przed sobą Avril, a tuż za nią Jake’a z trojaczkami.
- Aga! Tak strasznie cię przepraszam! Nie pomyślałam! Naprawdę nie chciałam… - zaczęła się tłumaczyć, ale Agata uciszyła ją gestem.
- Nic się nie dzieje Avril. Nie jestem zła.

Obrazek

Blondynka spojrzała na nią ogłupiała, po czym zmarszczyła brwi.
- Jak to nie jesteś zła? Wiesz ile czasu ćwiczyłam te przeprosiny?! Teraz miałam zacząć, że może się czasem nie zgadzamy i popełniamy błędy, ale w gruncie rzeczy jesteśmy przyjaciółkami i powinnyśmy…
- Avril, stop! Przeprosiny przyjęte. Są święta i naprawdę nie zamierzam się na ciebie gniewać.
- Ale…
- Cyt! – uciszyła ją Aga z uśmiechem i gestem zaprosiła cała rodzinę do środka. – A tak swoją drogą co wy tu robicie? Nie mieliście być u Sergio?
Avril skrzyżowała ramiona.
- Jeszcze pyta! Wybiegłaś w burzę śnieżną, prawie, że bez niczego, a ja miałam siedzieć na tyłku w Windenburgu i jeść sernik?!
Aga uśmiechnęła się i uściskała ją mocno.
- Wiesz co Avril? Cieszę się, że cię mam.
- Próbowałabyś nie! – rzekła Avril jakby urażonym tonem, ale uśmiechnęła się.

Obrazek

Gdy się od siebie odsunęły Avril rozejrzała się po stojących dookoła ludziach gdy nagle coś dostrzegając obróciła się do Agi i uśmiechnęła się szeroko.
- Czy ty mi czasem nie byłaś winna występ?
- Występ? – powtórzyła Aga podążając za wzrokiem Avril, a widząc stojący pośrodku mikrofon szybko pokręciła głową.
- Nie! Absolutnie nie!
- Oj, nie bądź taka! Idziemy! – zawołała Avril i ciągnąc za sobą Agatę przez tłum wypchnęła ją na środek sceny i zawołała. – Słuchajcie wszyscy! Aga będzie śpiewać!
Posłała Agacie jeden z najbardziej czarujących uśmiechów. Brunetka zaśmiała się i zaczęła śpiewać, a stojący obok Ray wskakując na scenę obok niej zaczął grać.

Obrazek


youtu.be/rxoR2uokJ8c

. . .


Chwilę później Aga rozsiadła się w kuchni i z uśmiechem zerknęła na padający za oknem śnieg. A więc przetrwali kolejny rok.
- Szkoda tylko, że znów samotnie…

Obrazek

- Co samotnie? – usłyszała i obejrzała się, by zobaczyć wchodzącego za nią do kuchni Enryczka. Dziewczyna patrzyła na niego zaskoczona.
- Co ty tu robisz?
Chłopak wzruszył ramionami.
- Mógłbym cię zapytać o to samo.

Obrazek

Brunetka wskazała na okno.
- Patrzę jak pada śnieg. A cóżby innego?
Chłopak parsknął śmiechem, a dziewczyna skrzyżowała ramiona.
- Ej, jestem prawie pewna, że w USA to poważny sport!
- Na pewno – rzekł Enryczek przytakując niemal uroczyście. Następnie przechylił głowę i zerknął na nią.
- Przepraszam – rzekł, a Aga spojrzała na niego dziwnie.
- Za co?
- Za to co powiedziałem wcześniej… O Sergio… Nie powinienem… - zaczął, ale przerwała mu.
- Nie trzeba. To ja powinnam cię przeprosić. Tak po prawdzie, to miałeś rację… - rzekła i zobaczyła jak zaciska pieści.
- Czy on… - zaczął, ale Aga pokręciła głową.

Obrazek

- nieważne, to dość długa historia – powiedziała i ze zdziwieniem zobaczyła, że chłopak się uśmiecha.
- Wiesz, mamy całą noc, a w dodatku… - rzekł i wyjął ze stojącej obok torby butelkę szampana. – A w dodatku mamy nawet co do tego pić – rzekł z uśmiechem, a Aga gapiła się na niego z rozdziawionymi ustami. – Będziesz pić szampana w wigilię? – spytała zaskoczona, a chłopak wyszczerzył zęby.
- Pytaniem nie jest czy ja będę… Tylko czy ty nie będziesz? – rzekł wesoło.

Obrazek

Aga uśmiechnęła się.
- Przyniosę szklanki. To w istocie będzie dłuuuga noc.

Obrazek

. . .


Wszyscy tańczyli do później nocy, składając sobie życzenia, jedząc pyszne potrawy i po prostu rozmawiając. To czego jednak nie wiedzieli, to fakt, że pewna osoba pozostała ukryta obserwując wszystkich z daleka.

Obrazek

To Diablo, dotarł na wigilię i znalazł ich. W końcu jemu Tiana też wysłała smsa tak jak wszystkim…
Widząc jednak ich szczęście nagle poczuł się jak nie na miejscu… Nie chciał wszystkim psuć świąt.
Wzdychając głęboko i uśmiechając się do siebie smutno, zerknął przez okno jeszcze raz na wesołą rodzinę i ruszył przed siebie.

Obrazek

. . .


Tej nocy wszyscy dostali największy prezent ze wszystkich. Po prostu siebie.
A jak miała następnego dnia przekonać się pewna para naszych bohaterów. Dostali nawet więcej siebie…

Obrazek

…niż tak naprawdę chcieli. Choć być może, to co wydaje się być przypadkiem, tak naprawdę było czyimś większym planem, zaplanowanym od samego początku.

Obrazek




Koniec odcinka 53
Ciąg dalszy nastąpi.



Dziękuję za uwagę :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 30 gru 2018, 16:51

Nie ma za co! :D Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, co też wymyśliłaś w odniesieniu do Mysikrólików!
Yyy.. dlaczego Gladys zabrała jedno dziecko, a drugie zostawiła, zwłaszcza wiedząc, że ktoś się zbliża i może je znaleźć? Czy ona jest jakaś głupia? x)
Nie chcę nic mówić, ale powiadomienie policji to bardzo dobry pomysł, bo może ktoś tego dziecka szuka i zgłosił jego zaginięcie. :P Wiem, że to wygląda tak, jakby Gladys porzuciła ją specjalnie, ale nie można sobie ot tak znaleźć dziecko i je zatrzymać. xD Co z dokumentami? Jak udowodnią później, że to ich dziecko? Tak, wiem, to są simsy i nikt tu się nie przejmuje takimi rzeczami, a ja jestem ostatnią osobą, która może wytykać brak logiki w działaniu postaci, ale wszystko jedno. :P
Oho, Tianie odbija. Sama uznała, że oddanie Aurory to najlepszy sposób, żeby ja ochronić (komentowałam to ostatnio, więc nie będę się powtarzać), a teraz ma pretensje do całego świata i wyżywa się oczywiście na bogu ducha winnym Naveenie... który też w sumie ma swoje za uszami, bo mógłby ja odwieść od tego durnego pomysłu. ;/
Głupota jest chyba w tej rodzinie dziedziczna, Diablo najpierw ucieka z domu, stawiając na nogi całą policję w mieście, a potem chce wracać na święta, zupełnie jakby pojechał na studia, a nie dał dyla z porywaczką dzieci. :haha:
Proszę, proszę, Anastazja próbuje zrobić z siebie ofiarę? Nie wiem, kto mógłby być na tyle naiwny, żeby się na to nabrać. Wiem, że próbujesz przedstawić ją w lepszym świetle, jako zagubioną nastolatkę, którą Gladys sprowadziła na złą drogę, ale jakoś mnie to nie rusza. :D Moja nienawiść do Anastazji jest już zbyt głęboko zakorzeniona. Przy niej nawet Agatka wydaje się całkiem sympatyczną postacią. ;)
ANASTAZJA TY SZMATO! Biedny, naiwny Diablo! ;( Czy ta dziewczyna nie ma sumienia? Dopiero co zaczęła zauważać, że do tej pory nie podejmowała w życiu najlepszych możliwych decyzji, a teraz znów pakuje się w kłamstwo. Co za idiotka... Brak mi słów. W każdym razie tych cenzuralnych. ;)
Ooo, komuś chyba sypie się związek. ;) Od roku. Ignacy od pewnego czasu bardzo nieładnie traktuje Łucję i jeśli nie zmieni swojego podejścia, ktoś może mu ją wkrótce podebrać... Nawet mam pewien pomysł, kto mógłby to być. :D
Agata raz w życiu podjęła rozsądną decyzję! :curious: Niech zgadnę, przyjedzie na miejsce, a tam Sergio z nową dziewczyną?
Następnego dnia Agata i Łucja były już w drodze do studio nagraniowego, gdzie na prośbę Enrique, miała dać z nim występ, który będzie puszczony w wigilijny wieczór.
Awww! :aww:
Ej, ja naprawdę lubię oglądać wystawy salonów sukien ślubnych, a o zamążpójściu zdecydowanie nie myślę. :P To po prostu bardzo ładne sukienki i gdyby były kolorowe, nikt by się Łucji nie czepiał, że na nie patrzy.
- Żartujesz, prawda? Co mam mu powiedzieć? Ożeń się ze mną, albo spadaj?
Agata w zamyśleniu kiwnęła głową.
- No tak w skrócie, to tak.
Bardzo podoba mi się nastawienie Agaty w tym odcinku. :D Go girl! Swoją drogą naprawdę źle to wygląda: pierścionka brak, nie chce spędzać wspólnie świąt, nie ma dla niej czasu, nie słucha jej, ciągle jest zajęty pracą... Musi się chłopak zacząć bardziej starać, i to szybko!
Czy ja dobrze rozumiem, że Jake zostawił Avril? :O
Dlaczego Tiana zaczęła od obdzwaniania obcych ludzi, a dopiero na końcu poszła do Iana, skoro nie chciała, żeby pojawiły się plotki? :P
Wiedziałam, po prostu WIEDZIAŁAM, że Tiana i Ian będą się całować!!! xD Ale nie spodziewałam się, że Naveen ich nakryje. Przypał. Nie ma to jak wesoła świąteczna relacja, jej! :D Cieszmy się i radujmy!
Enryczek, który nie wie, co powiedzieć? No, no, musiało go nieźle trafić. ;) A co do Sergio ma rację, koleś naprawdę nie odzywał się przez cały rok? Nawet nie wysłał jej zwyczajowego smsa z życzeniami na święta czy urodziny? I czemu mam wrażenie, że wcale jej nie zaprosił, tylko Agata wymyśliła sobie, że zrobi mu niespodziankę? :curious: Coraz bardziej upewniam się w przekonaniu, że zastanie go z żoną i gromadką dzieci i będzie tylko takie "Yyy, Agata kto?"
Znam trochę facetów i jeśli jakiś nie odzywa się do ciebie przez lata i nagle zmienia zdanie, to nigdy nie jest dobra wiadomość…
Wiem, bo sam tak robiłem! :D
Po jej rewelacjach, że jest w ciąży nie mógł jej ot tak zostawić. Mimo to dobrze wiedział, że choćby z tego powodu tym bardziej musi wrócić do domu.
Hahahaha! :rotfl: No to ładnie sama się załatwiła! Nie mogę się doczekać gniewu Diablo, kiedy dowie się, że ta cała ciąża to tylko ściema. Po tym tekście o przypłaceniu tego własnym życiem z tyłu głowy pojawiła mi się uporczywa myśl, że pewnie wpadnie po drodze pod samochód. xD
Ktoś podpalił ich dom?! :O Czy to była Gladys?
:O :O :O :O :O
Weź mnie nie strasz, już myślałam, że wykończysz Tianę w świątecznym odcinku! :D Mam nadzieję, że byli ubezpieczeni. Rozumiem, że zrobiłaś to, bo masz ochotę przerobić im dom, a nie było dobrego pretekstu? ;)
- Nie mów! Kupiłeś jej pierścionek?! – wykrzyknęła, a Ignacy nagle zrobił się niebezpiecznie czerwony.
- Lepiej! – wykrzyknął i otworzył pudełeczko, w którym był złoty wisiorek. Aga westchnęła rozczarowana, jednak chłopak nie zwrócił na to uwagi.
:haha: :haha: :haha:
Brawo, Ignacy, brawo! :brawo2: Oficjalnie jesteś tłukiem. Na miejscu Łucji, gdybym zobaczyła TAKIE pudełeczko, a w środku byłby tylko wisiorek, wepchnęłabym mu go do gardła. :P
Tylko mi nie mów, że Agatka kupiła pierścionek i planuje się oświadczyć Sergiowi! xD
CO U LICHA?! Jego kuzynka?! Oj, coś czuję, że zamiast się zaręczyć, jeszcze tego wieczoru się rozstaną. ;) A Enryczek akurat ma zarezerwowany stolik w restauracji... I chyba jest baaardzo samotny.
Myślałam, że Babs to Bella. :P Wygląda na podobną femme fatale i pewnie będą z tego jakieś jaja. O, już są. :curious: Nie wierzę, że Naveen mógł zrobić coś takiego. Może zrobił to w samoobronie? Albo przez przypadek jak Simba w Królu Lwie? Albo umarła przy porodzie?
Hahaha, wiedziałam, znowu zgadłam. Biedna Agata, szkoda, że nikt jej nie uprzedził. -_- Avril mogła przy powitaniu wziąć ją na bok i powiedzieć, czego ma się spodziewać. Wtedy Agata mogłaby uciec, usprawiedliwiając się nagłym bólem głowy, i wrócić do domu, płacząc przez cała drogę.
Dobrze, że Łucja ma podczas tej potwornej kolacji wsparcie psychiczne Sławka. Szkoda tylko, że o tym nie wie. x) Oboje woleliby być tego wieczoru gdzie indziej... z osobami, którym na nich NAPRAWDĘ zależy. Doskonale rozumiem Łucję, te ostatnie słowa, o małym chłopczyku, zupełnie jakbym słyszała siebie. soft1 Obawiam się, że taka terapia szokowa to jedyny sposób, żeby przemówić do rozumu komuś takiemu jak Ignacy. Musi zdać sobie sprawę z tego, że Łucja w każdej chwili może mieć pięciu chłopa, którzy będą się o nią starać - przynajmniej dopóki nie zaciągną jej do łóżka, ale zawsze. :D
Kurczę, fajnie, że Iza znalazła coś w rodzaju szczęścia u boku Marka, ale strasznie mi przykro, że jej prawdziwa miłość skończyła się tak marnie, zupełnie jakby rozmyła się z czasem i mimo że mogli być ze Sławkiem szczęśliwi, żadne z nich nie miało odwagi, żeby zawalczyć o to uczucie. ;( Na starość będą tego baaardzo żałować.
Naveen zakończył piosenkę, a Tiana przepchnęła się przez tłum wiwatujących ludzi.
Ale... nikogo tam nie było. xD
– Szczerze mówiąc nie wierzyłam w ciebie ani przez chwilę!
Ja też! :haha:
- Nie, po prostu… to był taki szalony dzień! Gdybym ci powiedział, co robiłem zeszłej nocy pewnie byś mi nie uwierzyła…
:rotfl:
Enryczek nie może zrozumieć, jakim cudem trafia na Wigilię do Swanów, podczas gdy ja nie mogę zrozumieć, dlaczego nie wpada przy okazji na święta do swoich rodziców, którzy mieszkają w mieście obok i bardzo za nim tęskną. :P
Czy mogę zgłosić zażalenie? Dlaczego ja nigdy nie dostaję takich smsów, że ktoś zaprasza mnie na wielką, rodzinną wigilię, gdzie wszyscy są dla siebie mili, jest wspólne śpiewanie, tańczenie i jedzenie ciasta? Protestuję!
Diablo, ty idioto, czemu tam nie wszedłeś?! Co za pacan... Tiana byłaby taka szczęśliwa... ;/
Choć być może, to co wydaje się być przypadkiem, tak naprawdę było czyimś większym planem, zaplanowanym od samego początku.
Chyba Twoim! :D :D :D Teraz przez Ciebie znowu wymyśliłam nowy wątek i muszę wszystko zmieniać! Czy to była zemsta za zainspirowanie odcinka świątecznego? ;)

Relacja 11/10 polecam! Warto było poświęcić te 2,5 godziny na czytanie. :yes: Przy piosenkach prawie się popłakałam, zwłaszcza przy ostatniej i bardzo się cieszę, że nie czytałam tego w Wigilię, bo spędziłabym ją, rycząc w poduszkę ze wzruszenia! Nie mogę się doczekać przyszłego roku. Ciekawe, co wtedy wymyślisz. ;) Szczęśliwego Nowego Roku!
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 30 gru 2018, 23:13

Bardzo się cieszę, że znalazłaś czas na przygotowanie odcinka świątecznego, nawet jeśli pojawił się on z niewielką obsuwą. ^^
Proszę, przypomnij mi, kim dokładnie była Gladys. Wiem, że to nie jest nowa postać, ale nie umiem jej teraz do nikogo/niczego konkretnego przypasować. :mysli: EDIT: Ale ja jestem głupi, przecież to "niania", którą dorwały Bella i Lotta. :D Nie musisz już odpowiadać, wszystko pamiętam. :)
Z jednej strony ludzie, którzy przygarnęli Florę, są strasznie samolubni, z drugiej, gdyby rodzice małej wiedzieli, że ich córka jest z małżeństwem, które da jej miłość i bezpieczeństwo, pewnie by odetchnęli. W końcu lepsze to niż całkowita niepewność czy nawet świadomość, że mała jest w rękach porywaczki, która niespecjalnie się nią interesuje.
Tiana dało jasno Naveenowi do zrozumienia, że ich związek sam w sobie nie jest nic wart, liczą się tylko dzieci. Na szczęście dalsza część relacji pokazuje, że wcale tak nie jest. Aczkolwiek kompletnie nie rozumiem tej akcji z Ianem. Tiana, Ian - co to miało być?! :O
Czemu mam ważenie, że Annie naprawdę jest w ciąży, tylko jeszcze o tym nie wie? :P Obym się mylił.
Nie jestem przekonany, czy zaręczyny Łucji i Ignasia to dobry pomysł. Oni są chyba na różnych etapach i nie wydaje mi się, aby czekał ich szczęśliwy związek. ;/
Akcja z Agatą i Sergio jakoś mnie nie zaskoczyła, choć trochę liczyłem, że ta dwójka jednak skończy jako para. ;) Niemniej Agata i Enryczek to równie ciekawe, niespodziewane połączenie. :curious:
Babs jest dziwna. Najpierw zarzuca siostrzeńcowi, że zabił swą matkę, a potem nie wraca w żaden sposób do tematu, nie przyznaje, że była zbyt surowa, totalnie nic, ALE zaprasza do siebie całą jego rodzinę i wszystkich jego przyjaciół. :D Powiedz, simka będzie miała z czasem większą rolę, czy to raczej jednorazowy występ? Bo w sumie podoba mi się ta nieprzewidywalność. :D
Kibicuję Izie i Markowi!
Żałuję, że Diablo tak głupio zachował się pod koniec... A mogło być takie piękne zakończenie! :(

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 26 cze 2019, 13:29

Witam wszystkich po tej jakże długiej, acz niespodziewanej przerwie!
Na wstępie chciałam przeprosić za tak długi brak odzewu, nie było to absolutnie planowane, stąd brak wiadomości ode mnie. W każdym razie w celu wyjaśnienia, tak się złożyło, że kończę studia, piszę pracę magisterską i po prostu jakoś tak mi się nie składało, by siąść i napisać w końcu jakiś odcinek, choć pomysłów mam sporo :)

Nie mam pojęcia jak dużo osób czekało na mój odcinek, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi mój brak odzewu i przede wszystkim będziecie się dobrze bawić czytając dzisiejszy odcinek :)

A teraz pora na komentarze :)

Galcia
„Yyy.. dlaczego Gladys zabrała jedno dziecko, a drugie zostawiła, zwłaszcza wiedząc, że ktoś się zbliża i może je znaleźć? Czy ona jest jakaś głupia? x)”
Właściwie to całkiem możliwe, że jest xD
Jest szalona, to na pewno, mogła mieć w tym też cel ;)
Ale inna opcja jest też taka, że łatwiej chwycić jedno takie dziecko na ręce i uciekać niż dwójkę x)
„Co z dokumentami? Jak udowodnią później, że to ich dziecko? Tak, wiem, to są simsy i nikt tu się nie przejmuje takimi rzeczami, a ja jestem ostatnią osobą, która może wytykać brak logiki w działaniu postaci, ale wszystko jedno.”
Wiem, wiem xD
Ale jakoś tak uznałam, że w zasadzie pewnie można załatwić jakieś lewe papiery itp. I wtedy by się pewnie dało zatrzymać x)
No i… tak, to jednak tylko simsy xD
„Głupota jest chyba w tej rodzinie dziedziczna, Diablo najpierw ucieka z domu, stawiając na nogi całą policję w mieście, a potem chce wracać na święta, zupełnie jakby pojechał na studia, a nie dał dyla z porywaczką dzieci.”
Well… simsy! xD
„Moja nienawiść do Anastazji jest już zbyt głęboko zakorzeniona. Przy niej nawet Agatka wydaje się całkiem sympatyczną postacią.
Uuu, to na pewno spodoba ci się dzisiejszy odcinek skupiający się głównie na Anastazji i jej motywach x3
Nie dziękuj xD
„Wiedziałam, po prostu WIEDZIAŁAM, że Tiana i Ian będą się całować!!! xD Ale nie spodziewałam się, że Naveen ich nakryje. Przypał.”
Wiesz, ja tego całusa planowałam od tak dawna, że gdy w końcu do tego doszło, to było takie „Och well i co za problem?” xD
„Rozumiem, że zrobiłaś to, bo masz ochotę przerobić im dom, a nie było dobrego pretekstu?”
Tak, po części tak xD
A po części dlatego, że jest mi to potrzebne do wątku który będzie za x pokoleń xD
Pewnie do tego czasu wszyscy zdążą o tym zapomnieć, ale cóż x)
„Kurczę, fajnie, że Iza znalazła coś w rodzaju szczęścia u boku Marka, ale strasznie mi przykro, że jej prawdziwa miłość skończyła się tak marnie, zupełnie jakby rozmyła się z czasem i mimo że mogli być ze Sławkiem szczęśliwi, żadne z nich nie miało odwagi, żeby zawalczyć o to uczucie.”
Hmm, mnie czasami już ciężko powiedzieć, czy to ze Sławkiem, to naprawdę była taka „prawdziwa miłość”. Pierwsza, albo jedna z pierwszych tak, bo była w końcu nastolatką i fakt, że mogli zawalczyć, ale czy prawdziwa? Jakby nie było typ zobaczył w parku ładną dziewczynę i uznał, że się zakochał x3
On jej też się spodobał, bo przystojny itp.
Ale jednak jakby nie było na randki chodził z Julią, więc w pewnym sensie jednak zakochał się w charakterze Juli, prawda? X3
Potem dowiedział się, że to nie ona była dziewczyną w parku, ale jakie to miało znaczenie skoro z Izą nigdy nie rozmawiał? xD
Potem z Izą się przespał, bo w sumie czuł się samotny, gdyż Julia nie poświęcała mu tyle czasu co przed ślubem.
Więc wychodzi z tego takie misz masz xD W sumie ciężko powiedzieć, czy faktycznie aż tak kochał Izę, czy zakochał się w pewnym wyobrażeniu o niej, a ona w nim na tej samej zasadzie.

Ale to wcale nie znaczy, że na tym skończyłam ich opowieść ;333
„Ale... nikogo tam nie było. xD”
Byli! W ich wyobraźni byli! xD
A tak na serio mieli być, ale jakoś tak wyszło x3
Randomowych simów nigdy nie ma jak są potrzebni! xD
„Czy mogę zgłosić zażalenie? Dlaczego ja nigdy nie dostaję takich smsów, że ktoś zaprasza mnie na wielką, rodzinną wigilię, gdzie wszyscy są dla siebie mili, jest wspólne śpiewanie, tańczenie i jedzenie ciasta? Protestuję!”
Zróbmy sobie w tym roku wspólną wigilię naszą czwórką, to dostaniesz! :D <3
„Czy to była zemsta za zainspirowanie odcinka świątecznego?”
TAK! xD


Lion
„Z jednej strony ludzie, którzy przygarnęli Florę, są strasznie samolubni, z drugiej, gdyby rodzice małej wiedzieli, że ich córka jest z małżeństwem, które da jej miłość i bezpieczeństwo, pewnie by odetchnęli. W końcu lepsze to niż całkowita niepewność czy nawet świadomość, że mała jest w rękach porywaczki, która niespecjalnie się nią interesuje.”
Ludzie, którzy przygarnęli Florę rzeczywiście powinni wszystko zgłosić na policję. Tak się jednak składa, że są oni święcie przekonani, że Flora została porzucona przez swoją być może nastoletnią matkę. W dodatku są to ludzie, którzy od dawna pragnęli dziecka, a niestety nie mieli możliwości, aby mieć własne, czy nawet na adopcje (wiek).
Z tego powodu podjęli decyzję jaką podjęli. Jeszcze kiedyś na pewno o tym wspomnę ;)
„Aczkolwiek kompletnie nie rozumiem tej akcji z Ianem. Tiana, Ian - co to miało być?!”
To była moja fantazja xD
Ale tak poza tym, to po prostu oboje czuli się źle. Ian był trochę wypity do tego… i tak poszło x)
„Nie jestem przekonany, czy zaręczyny Łucji i Ignasia to dobry pomysł. Oni są chyba na różnych etapach i nie wydaje mi się, aby czekał ich szczęśliwy związek.”
W zasadzie istnieje taka możliwość. Z drugiej strony same zaręczyny nie oznaczają jeszcze błyskawicznego ślubu (O czym się jeszcze przekonamy x)). A sam Ignacy naprawdę nie był przez nikogo przymuszony. Sam podjął taką decyzję ;)
Czy słuszną? Zobaczymy :)
„Powiedz, simka będzie miała z czasem większą rolę, czy to raczej jednorazowy występ? Bo w sumie podoba mi się ta nieprzewidywalność.”
Szczerze mówiąc nie myślałam o tym by dać jej większą rolę, ale zwykle gdy tak myślę, to ktoś potem staje się główną postacią (Patrz Marcin Wójcik xD).
A więc wszystko możliwe ;)


A teraz bez większego przedłużania, Zapraszam na odcinek! :)
A działo się działo przez ten miniony czas ;)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z Pamiętnika Anastazji
Odkupienie win.


Od całego zdarzenia z porwaniem dzieci oraz ucieczką Anastazji i Diablo minęło sporo czasu.
Były to bardzo trudne czasy dla naszych bohaterów. Rodzice dzieci z niecierpliwością czekali na choćby skrawek wiadomości, że z ich dziećmi wszystko w porządku. Odliczali mijające powoli dni, codziennie budząc się z nadzieją, że dziś jest ten dzień, gdy ich pociechy wrócą do domu, a ten znów napełni się ich śmiechem. Tak się jednak nie stało.

Obrazek

Mimo starań zarówno policji, jak i detektywów Jamesa i Sophie, nie udało się znaleźć ani dzieci, ani porywaczy. Również Diablo i Annie mimo prób Belli i Lotty pozostawali nieuchwytni. Przenosząc się wciąż z miejsca na miejsce i mając do pomocy Zane’a ciężko było ich namierzyć.

Obrazek

Diablo mimo swych wątpliwości, czy słusznie postępuje, podążył za ukochaną w ciemno. Zwłaszcza, że ta nosiła jego dziecko. Niedługi czas po ogłoszeniu swoich rewelacji jednak, Annie zmieniła śpiewkę i stwierdziła, że żadnego dziecka jednak nie będzie. Bojąc się jednak reakcji chłopaka na wyjawienie mu prawdy ogłosiła, że dziecko poroniła.
W takiej sytuacji Diablo tym bardziej nie mógł jej porzucić…

Obrazek

Również dla Tiany i Naveena były to bardzo trudne czasy. Mimo podjętych z ich strony starań nie udało im się odnaleźć dzieci. W dodatku szkody poniesione podczas pożaru znacznie przewyższyły ich budżet. Po długiej walce w sądzie, gdzie próbowano im wmówić, iż podpalenie było celowe w końcu udało im się uzyskać odszkodowanie. Ostatecznie jednak zmuszeni byli sprzedać to co zostało z ich domu, jak i cukiernię Tiany…
Tiana długo rozpaczała sprzedając cukiernię, którą ofiarowała jej pod opiekę mama. Niewiele jednak mogła na to poradzić. Mimo pomocy Babs nie poradziliby sobie dalej bez tych dodatkowych pieniędzy. Cukiernia mimo zysków, generowała zbyt wiele kosztów.
Po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw Tiana poinformowała pracująca u niej Kate o swoich zamiarach, a w trzy miesiące później, dając jej czas na znalezienie innej pracy zamknęła interes i sprzedała budynek.

Obrazek

Po tym wydarzeniu razem z Naveenem zaczęli powoli wychodzić na prostą. Naveen razem z Ianem zajęli się rozkręceniem własnego biznesu w branży reklamowej i w końcu założyli dobrze prosperującą firmę.

Obrazek

Tiana tymczasem oddała się temu czego brakowało jej najbardziej, a mianowicie opiece nad dziećmi.
Początkowo zatrudniła się jako niania dwóch pociech swoich kuzynek Małgosią i Basią, gdyż jak zwykle zajęta Julia nie miała do tego głowy, a pracujący Izabela oraz Mark, również nie raz potrzebowali pomocy.

Obrazek

Tianie absolutnie to nie przeszkadzało. Zawsze kochała dzieci i pragnęła mieć dużą szczęśliwą rodzinę. Małgosia i Basia dawały jej to, czego jej brakowało i sprawiły, że na jej twarz na powrót pojawił się uśmiech, dlatego z radością spędzała z nimi czas. Z czasem jednakże postanowiła wykorzystać swoje umiejętności w lepszym celu i razem z dawną koleżanką z pracy Kate, założyły prywatne przedszkole, które cieszyło się bardzo dobrą opinią rodziców.
Oczywiście jak zawsze miała czas dla swoich dwóch małych łobuziar. Co prawda Tiana nigdy nie wróciła już do prowadzenia piekarni. Nie można jednak powiedzieć, że była przez to nieszczęśliwa. Swoje wypieki bowiem wciąż przyrządzała z miłością i serwowała najbliższym. Natomiast co do Małgosi i Basi, to pod jej bacznym okiem, rosły na dwie wspaniałe dziewczynki.

Obrazek

Obrazek

Co do Enryczka i Agatki, to ich wzajemne relacje początkowo nieco się skomplikowały.
Otóż następnego ranka, po ich „świątecznej nocy”, Enryczek obudził się jako pierwszy. Oczywiście nie był wcale, aż tak pijany, żeby nie wiedzieć co się między nimi wydarzyło. Leżąc tak naprzeciw Agaty, zobaczył błogi uśmiech na jej pogrążonej we śnie twarzy. To sprawiło, że sam się uśmiechnął. Gdy jednak jego dłoń była w połowie drogi, by pogłaskać ją po twarzy coś w nim jakby drgnęło. Zaskoczony spojrzał na swoją dłoń i gwałtownie ją cofnął. Co się z nim dzieje? Czy naprawdę tego chce? Czy powinien czuć, to co właśnie czuje? Czy tak wypada?

Obrazek

Wszystkie te wątpliwości zawirowały mu w głowie, tak, że Enryczek, aż wygramolił się z łóżka i wstał.
Po chwili dotarło do niego co właśnie poczuł. Poczuł, że chciałby się tak budzić codziennie, przy tej pięknej dziewczynie, która niczego nieświadoma leżała w pościeli. Naraz jednak się zawstydził tego uczucia. Czy naprawdę ma prawo tak mieszać w głowie Agacie? Ta dopiero co otrząsnęła się z Sergio, a on już zaciągnął ją do łóżka. Co jeśli nie potrafi dać jej tego czego ona potrzebuje? Co jeśli teraz coś czuje, a za tydzień mu przejdzie? Teraz to tylko jedna noc, ale jeśli zostanie, to już nie będzie tylko jedna noc… Ani dla niego, ani dla niej… Czy będą potrafili wtedy wrócić do bycia kumplami, gdyby im nie wyszło?

Obrazek

Enryczek westchnął. Zbierając swoje rozrzucone po pokoju ubrania, ruszył do wyjścia. W progu obrócił się jeszcze, żeby po raz ostatni spojrzeć na śpiącą Agatę. Kiedy się obudzi wścieknie się i to pewnie bardzo. Mimo wszystko Enryczek wiedział, że jej przejdzie. W końcu oboje byli pijani i dali się ponieść emocjom.

Obrazek

Następnie odwrócił się i wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi.
W tym wszystkim nie usłyszał, jak leżąca w pościeli dziewczyna, cicho pochlipuje.

Obrazek

Od tamtej nocy Enryczek i Aga nie rozmawiali ze sobą za wiele. Wszak niedługo po tym chłopak znów pojechał w świat robić karierę. Cisza nie trwała jednak wiecznie. Wkrótce zaczęli ze sobą od czasu do czasu rozmawiać przez komunikatory zapominając o całej sprawie. Oboje uznali, że póki co tak jest im dobrze.

Obrazek

Tymczasem mała Aurora dorastała pod czułą opieką przybranych rodziców. Nieświadoma jak wielką rolę ma w rzeczywistości do odegrania. Nie wiedząc jak wiele historii zależy od jej bezpiecznego przetrwania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tak oto minęło siedem, długich lat…

Obrazek

. . .


Anastazja zmęczona po całym dniu, weszła do domu i przekręciła zamek. Właśnie wróciła z pracy i nogi odmawiały jej powoli posłuszeństwa, domagając się zdjęcia niewygodnych butów. Anastazja sama była zdziwiona jak szybko wszyscy zapomnieli, że są poszukiwanymi przestępcami podejrzanymi o porywanie dzieci. Pierwsze dwa lata były straszne. Ciągłe przeprowadzki, ucieczki. Wkrótce jednak ludzie jakby powoli zaczęli zapominać o całej sprawie.
Annie nie mogła uwierzyć jak szybko policja przeszła nad wszystkim do porządku dziennego i uznała sprawę za zamkniętą. Pewnego razu nawet, jeden z mniej ogarniętych policjantów zapukał do jej własnych drzwi, a gdy ta zaspana otworzyła, zadał kilka pytań i ot tak odszedł. Annie i Diablo natychmiast skorzystali z okazji i oczywiście po uprzedniej zmianie imion i nazwisk podjęli najpierw prace dorywcze, by wkrótce przenieść się na stałe.

Obrazek

Oczywiście Zane ciągle im pomagał finansowo, póki jednak mieszkał z ojcem niewiele mógł zrobić. W końcu ojciec mógł zacząć coś podejrzewać.

Obrazek

Gdy tylko jednak stał się pełnoletni, a ojciec zaczął go wprowadzać w tajniki prowadzenia ich rodzinnej firmy, Zane wyprowadził się i zaczął żyć na własny rachunek, co oznaczało oczywiście pomoc ukochanej Annie.

Obrazek

Dziewczyna uśmiechnęła się bezwiednie. Nie mogła uwierzyć jak wszystko szło po jej myśli!
Miała ukochanego Diablo przy sobie, a zarabiającego na większość jej zachcianek Zane’a niedaleko.

Obrazek

Faceci potrafią być naprawdę uroczy, gdy chcą byś była ich jedną. We wszystko uwierzą. Diablo był święcie przekonany, że Zane, to już historia, natomiast Zane, że Diablo to tylko kuzyn.
O tak, wszystko zmierzało w naprawdę dobrym kierunku…
- Nieźle się tutaj urządziłaś, nie ma co… - usłyszała nagle głos za sobą i aż podskoczyła, gwałtownie obracając głowę w stronę dźwięku.

Obrazek

Nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczyła siedzącą na kanapie rudowłosa kobietę.
- Co ty tu robisz? – wykrztusiła niemal z wysiłkiem, a gula strachu podskoczyła jej do gardła.

Obrazek

Bowiem tuż przed nią siedział nikt inny jak Charlotta Ćwir, jej matka. Rudowłosa kobieta uśmiechnęła się widząc reakcje córki i ze znanym sobie wdziękiem i gracją, podniosła się ze swojego miejsca, by zacząć powoli przechadzać się po apartamencie.

Obrazek

Po chwili zatrzymała się przy oknie i nie patrząc na córkę rzekła.
- Ile to już lat Annie? Trzy? Cztery? A może…
- Siedem – przerwała jej stanowczym głosem Annie i spojrzała nań wrogo. – Siedem lat się nie widziałyśmy.
Charlotta uśmiechnęła się, ale jakby smutno.
- Ach tak… To już siedem.
- Po co tu przyszłaś? – przerwała jej Annie ostro i zmierzyła wrogim spojrzeniem. Charlotta wciąż nie patrząc na córkę westchnęła ciężko.

Obrazek

Dopiero teraz Annie zauważyła, że mimo wciąż żywej urody i wdzięku jakim odznaczała się zawsze jej matka, lata które minęły dały jej się we znaki. Oczy były jakby podkrążone, uśmiech zbladł. Nawet jej zawsze krwiście czerwone włosy jakby nieco straciły ze swego połysku. Czyżby to przez troskę o nią? Anastazja szybko pokręciła głową. Nie, to nie było możliwe. Matka była jej wrogiem. Sam fakt, że tu jest zwiastował tylko kłopoty, powinna jak najszybciej skończyć z nią rozmowę, a potem dzwonić po Diablo i natychmiast się przenieść nim Lotta sprowadzi jej na głowę policję… Pomyślała, lecz nie ruszyła się z miejsca. Skoro w to wszystko wierzyła, to czemu wciąż tu stała?

Obrazek

Tymczasem Lotta wciąż stojąc przy oknie, poprawiła niesforny kosmyk włosów, jakby myśląc nad tym co chce powiedzieć.
- Nie przyszłam tu, by robić ci problemy – zaczęła spokojnie z jakby nutą zmęczenia. Jakby przygotowywała tę rozmowę w głowie tak wiele razy, że gdy w końcu do niej doszło, nie miała siły przechodzić przez to jeszcze raz. – Nie powiem, że to co zrobiłaś było słuszne. Nie powiem też, że nie czuję się zawiedziona twoim postępowaniem. Zarówno ja jak i twój tato.
Anastazja chciała właśnie coś wtrącić, ale rzucone jej szybko spojrzenie matki skutecznie ją uciszyło.

Obrazek

- Jest jednak jedna rzecz, po którą tu przyszłam – rzekła i w końcu spojrzała jej prosto w oczy. – Dlaczego? Czy naprawdę sobie na to zasłużyliśmy? Czy byliśmy, aż tak złymi rodzicami, że pchnęliśmy cię do popełnienia takich rzeczy? – spytała i czekała na jej reakcję. Pod jej czujnym spojrzeniem Anastazja poruszyła się niespokojnie.

Obrazek

Wcale nie chciała tłumaczyć się matce. Zwłaszcza jej! Widząc jednak, że ta nie odpuści, nie mogła jej ot tak zignorować.
- Nie zrozumiesz… Ty nie wiesz jak to jest!

Obrazek

- To mi wytłumacz! – zawołała Lotta z żałością w głosie, jakby to były właśnie te słowa, które tłumiła w sobie przez te siedem długich lat.

Obrazek

Początkowo Anastazja chciała uciec. Odwrócić się na pięcie i wybiec w świat. Złapać pierwszy pociąg do obojętnie jakiego miasta i znów się zaszyć… Ale nie mogła.
Nie tym razem, nie po raz kolejny… Prawda ścigała ją tak długo i w końcu znalazła. Jedyna prawdziwa cząstka niej, jej mama, była tu i czekała, żeby ta się w końcu przyznała. Nie mogąc już dłużej tego w sobie tłumić z jej oczu pociekły gorące łzy, a sama dziewczyna osunęła się na kanapę.

Obrazek

Lotta usiadła obok niej i już chciała wyciągnąć dłoń by położyć ją uspokajająco na plecach córki, lecz w ostatniej chwili się zawahała. To mógłby nie być najlepszy pomysł. Bądź co bądź relacje między nimi wciąż były napięte. Tymczasem Annie nie zauważając rozterek matki, podjęła opowieść.
- Wszystko zaczęło się od waszego rozstania z tatą. Pamiętam jaka byłam wściekła, gdy dowiedziałam się, że się rozstajecie. Oto miałam w końcu mieć normalną rodzinę. Ty, ja i tato razem. W tym samym domu. Koniec z wiecznym siedzeniem na walizkach, gdzie raz byłam u taty, a raz do ciebie. Koniec z wyczekiwaniem na święta, by w końcu zobaczyć was razem i poczuć, że jesteśmy rodziną… - rzekła i zerknęła ledwo zauważalnie w stronę Lotty. – Zawsze chciałam tylko tego co miał Diablo… Szczęśliwą rodzinę – powiedziała i zamilkła jakby na chwilę. Była ona jednak tak krótka, że Lotta zastanowiła się, czy na pewno tam była.

Obrazek

- W każdym razie byłam strasznie wściekła. Nawet bardziej, gdy dowiedziałam się, że tak naprawdę wszystko mogło być dobrze, gdyby nie ty…
- Annie, dobrze wiesz, że sprawy między mną, a tatą wcale nie wyglądały tak różowo, nawet gdybym nie miała swoich romansów – wtrąciła Lotta, Anastazja zerknęła na nią przelotnie, jakby ważąc usłyszane słowa. Zamiast jednak jakoś się do nich odnieść, podjęła dalej swą opowieść.

Obrazek

- Byłam tylko dzieckiem, nie mogłam zrozumieć dlaczego mimo moich próśb, moich starań cały mój świat ot tak po prostu się wali… Wciąż walczyłam ze sobą. Z jednej strony kochałam was oboje, chciałam, żebyście byli znowu razem, a z drugiej nienawidziłam cię… Nienawidziłam tego, że nawet nie spróbowałaś o nas zawalczyć. Gdy tato powiedział, że masz się wynieść nie protestowałaś, nawet nie próbowałaś mu wytłumaczyć, tylko wzięłaś walizki i uznałaś, że się wyprowadzamy. Jak mogłaś być wciąż moim autorytetem, gdy tak po prostu się poddałaś? – rzuciła Annie w przestrzeń, lecz wcale nie oczekiwała odpowiedzi. – Pamiętasz jak wtedy krzyczałam, że cię nienawidzę, a potem odwróciłam się i odeszłam? – spytała Anastazja i tym razem spojrzała na matkę. Lotta ponuro kiwnęła głową, a wspomnienia zalały ją niczym fala.

Obrazek

- Jak mogłabym zapomnieć? Moja córeczka, którą kochałam całym sercem, którą wychowywałam przez cały ten czas, nagle stwierdziła, że nie chce mnie znać…

Obrazek

- Więc czemu mnie nie zatrzymałaś? – weszła jej w zdanie Annie, a Lotta spojrzała na nią zaskoczona. Nim jednak była w stanie coś dodać, Anastazja szybko spuściła wzrok. – Tak bardzo chciałam, żebyś mnie wtedy przytuliła. Powiedziała, że wszystko będzie w porządku.

Obrazek

- Ale ty się poddałaś… Tak samo jak z tatą, jak zwykle uznałaś, że to cię przerasta i wolałaś się wycofać i próbować to przeczekać, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć! – rzekła niemal oskarżycielsko Annie. W tym momencie Charlotta nie mogła się już dłużej wstrzymać. Nie zważając na to co będzie potem. Nie myśląc o tym, czy znów nie zostanie odtrącona, po prostu ją przytuliła. Anastazja początkowo próbowała się wyrwać, walczyć… Po chwili jednak się poddała i po prostu odwzajemniła uścisk, czując jak coraz więcej łez, już sama nie wiedziała czy jej, czy jej mamy, plami jej koszulkę.

Obrazek

- Przepraszam… Tak strasznie przepraszam… - szepnęła, a Lotta pogładziła ją po włosach, jak wtedy gdy ta miała 5 lat i przewróciła się rozdzierając sobie kolano.
- Ciii… - szepnęła tylko mama uspokajająco, wciąż ją ściskając. Po chwili kobiety odsunęły się od siebie, a Anastazja z wciąż zaczerwienionymi oczami, spojrzała na matkę smutno.

Obrazek

- Ja wcale tego wszystkiego nie chciałam mamo… To wszystko zaszło za daleko. Po waszym rozstaniu najpierw babcia Bella wciąż mówiła mi jaka jesteś zła. Powtarzała, to tak długo, że aż zaczęłam w to naprawdę wierzyć. Ty się nie odzywałaś, a moja złość tylko rosła i rosła... A potem pojawiła się Gladys… Czy też Magdalena, ale to w zasadzie nie ma znaczenia – rzekła Annie i zamyśliła się.

Obrazek

- Była dla mnie taka miła. Jak prawdziwa przyjaciółka, którą zawsze chciałam mieć. Słuchała i zgadzała się ze mną we wszystkim. Była na każde moje zawołanie. Spędzałyśmy razem niemal każdą wolną chwilę. Często chodziła ze mną nawet zajmować się Florą i Fauną, gdy ciocia Tiana mnie o to poprosiła. Z Vivi przestałyśmy się dogadywać, Diablo gdzieś przepadł… Miałam tylko ją, jedyna bliska mi osoba. Wiem, że to nie była prawda, ale tak się wtedy czułam. Myślałam, że w końcu znalazłam kogoś, komu na mnie naprawdę zależy.

Obrazek

- Jak bardzo się myliłam! – zawołała Annie z frustracją i zacisnęła pięści. – Tak naprawdę wcale nie była lepsza, niż babcia Bella. Też cały czas mnie podjudzała przeciwko wam. Robiła to tylko nieco… subtelniej. Tak, że jej myśli, zaczęły powoli być moimi myślami. Krok, po kroku przestawałam myśleć co ja bym zrobiła, a myślałam tylko „Co zrobiłaby Gladys?”, to straszne, gdy teraz to sobie przypomnę… - powiedziała i zamilkła, Lotta położyła jej kojąco dłoń na ramieniu.
- I co było dalej?

Obrazek

Anastazja westchnęła.
- Gladys uknuła cały plan z porwaniami. Mówiła, że to jedyny sposób, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Mówiła, że nie możemy dopuścić, żeby kolejne dzieci cierpiały tak jak ja, bo mają niewłaściwych rodziców, a przecież jest tyle bezdzietnych par, które otoczyłyby je miłością. W tym wszystkim co mówiła, była pewna nuta szaleństwa, podejrzewam, że sama przeżyła w życiu jakąś traumę, którą chowała głęboko w sercu i do której nie potrafiła się przyznać, nawet mnie. Swojej tak zwanej „wspólniczce” – prychnęła Annie lekceważąco.

Obrazek

- Mimo to, było też w tym coś jakby… pociągającego. Bycie cichym bohaterem, ratowanie świata i tak dalej… Kiedy o tym mówiła, wszystko wyglądało tak pięknie… Dopóki nie dowiedziałam się, że na jej celowniku jest również i nasza rodzina – rzekła i przełknęła ślinę.

Obrazek

- Kiedy… Kiedy Merry została porwana, dopiero wtedy zrozumiałam, że w tym co chcemy zrobić nie ma nic wspaniałego. Zobaczyłam, że jedyne co zostawiamy po sobie to zrozpaczonych rodziców, a i dzieciom wcale nie będzie lepiej. Zrozumiałam to kiedy rozmawiałam z ciocią Tianą. „Żadna rodzina nie jest idealna” jak to wtedy ujęła, wszyscy mamy swoje lepsze i gorsze dni i nie można bawić się w Boga i wybierać, kto jest godny, a kto nie. Mamy od tego organy władzy, nie powinnyśmy same z Gladys decydować. Można działać, ale nie w taki sposób…

Obrazek

Obrazek

- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? – spytała Charlotta wciąż gładząc córkę po ramieniu. Anastazja westchnęła.
- Chciałam, tak bardzo chciałam wam powiedzieć… Ale już wtedy tkwiłam w tym za głęboko. Gladys szantażowała mnie, że o wszystkim wam powie. Powie jak razem z nią uknułam plan, jak pomogłam porwać Merry, bo zagadałam tego dnia Kasi… Groziła też, że jeśli mimo wszystko będę się upierać, to zrobi któremuś z was krzywdę – Anastazja ukryła twarz w dłoniach.

Obrazek

- Sama nie wiem, na co liczyłam? Na to, że jeśli jej pomogę, to Gladys wcale się na mnie nie wyprze i nie zrealizuje planu do końca? Byłam taka głupia! – wykrzyknęła i uderzyła pięścią w stół. Lotta nie próbowała jej powstrzymać, po prostu w milczeniu czekała i słuchała. Dobrze wiedziała, że nie ma teraz słów, którymi mogłaby pocieszyć córkę. To ona sama dokonała wyboru dawno temu, teraz po prostu musi zmierzyć się z konsekwencjami podjętych wtedy decyzji.

Obrazek

- Czyli pomogłaś Gladys we wszystkim? – spytała Lotta, lecz Anastazja pokręciła głową.
- Nie, nie do końca. Gladys w większości radziła sobie sama. Od czasu do czasu wykorzystywała mnie, bym odwróciła czyjąś uwagę lub zrobiła to czy tamto.
- Tak jak wtedy, gdy pomogłaś porwać jej Tianę? – spytała Lotta, a Annie spuściła wzrok.
- Tak… - szepnęła niemal bezgłośnie Annie – Każdego dnia biłam się z myślami. Chciałam jej pomóc, a jednocześnie widząc ją w takim stanie zrozumiałam, jak daleko to wszystko zaszło. Wiedziałam, ze jeśli teraz o wszystkim powiem, to to już nie będzie tylko upomnienie, że postąpiłam źle. Wiedziałam, że to przekreśli mnie dla was na zawsze - Annie zaśmiała się, choć nie był to wesoły śmiech. – Czy to nie ironia? Przez wszystkie te lata jedyne co robiłam, to próbowałam się od was odciąć. Tak, żeby w końcu zostać całkiem sama. A jednak kiedy w końcu miałam okazję by to zrobić, przestraszyłam się, że was stracę.
- Więc postanowiłaś milczeć?
- Tak – rzekła Annie po prostu.

Obrazek

- Co się stało z Gladys po tym wszystkim? Wiesz gdzie ona jest?
Annie pokręciła głową.
- Nie do końca. Ostatnim razem widziałam ją przed porwaniem Flory i Fauny, potem znikła.
Lotta spojrzała na nią czując wahanie w jej głosie.
- Ale?
Annie westchnęła.
- Ale… Być może wiem, gdzie można ją znaleźć – rzekła, po czym spojrzała prosto w oczy matki.

Obrazek

- Nagrałaś to wszystko, prawda? – spytała Annie. Brew Lotty drgnęła lekko, a Anastazja pokiwała głową ze zrozumieniem. – Heh… Jaka matka, taka córka jak to się mówi? – rzekła wstając z kanapy.
Lotta podążyła za nią.
- Annie… Zrozum, że ja… - zaczęła, lecz córka uciszyła ją gestem dłoni.

Obrazek

- Rozumiem. Sama zrobiłabym podobnie. Za ile tu będą?
- Za niedługo.
- Mam czas uciec?
- Możesz próbować.

Obrazek

Usta Annie wygięły się w lekkim uśmiechu.
- Dajesz mi fory, prawda?
Lotta odwzajemniła uśmiech.
- Jestem twoją matką. Ktoś musi o ciebie dbać, skoro sama o siebie nie umiesz.
Anastazja uśmiechnęła się, po czym zupełnie jakby wybierała się na spacer, lekkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia.
- Robię to od siedmiu lat. Nie złapiecie mnie tak po prostu.

Obrazek

Na ustach Lotty pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Jesteś moją córką, niczego mniej bym się po tobie nie spodziewała.

Obrazek

Annie odwzajemniła uśmiech, po czym już miała otworzyć drzwi, gdy coś przyszło jej na myśl.
- Nie zapytasz mnie, czy wiem co się stało z porwanymi dziećmi? – rzekła zerkając na matkę. Ta jednak pokręciła głową.
- Nigdy niczego mi nie mówiłaś, dlaczego miałabyś to zrobić teraz?

Obrazek

Annie przygryzła wargi.
- Za bardzo we mnie wierzysz… - rzekła nieco ostrzej niż chciała.

Obrazek

Zamiast jednak się obruszyć, Lotta uśmiechnęła się do niej serdecznie.
- Jesteś moją córką. Rolą rodzica jest wierzyć w swoje dziecko… do końca.

Obrazek

Po tych słowach Anastazja odwróciła się i odeszła.
Tak jak powiedziała, przybyłej niedługo po tym policji i detektywom nie udało jej się złapać.
Spotkanie z Anastazją nie było jednak wcale tak bezowocne, jak można by sądzić. Wkrótce po tym policji udało się „przypadkowo” dostać mejl od nieznanego informatora, gdzie może znajdować się poszukiwana Gladys znana również jako Magdalena M. I faktycznie mimo, ze nie od razu, wkrótce udało się złapać kobietę. Tym razem Bella dobrze zadbała, by więcej nie udało jej się uciec.
Tymczasem stęsknieni za wiadomościami rodzice, nagle zaczęli dostawać tajemnicze listy z adresem, mówiące gdzie mogą znajdować się obecnie ich pociechy. Po latach trosk i niepewności, w końcu mogli się dowiedzieć, że z ich dziećmi wszystko w porządku, że ich dzieci żyją. Niestety radość nie zawitała do wszystkich domów w równym stopniu. Anastazja nie wiedziała bowiem, gdzie podziały się wszystkie z poszukiwanych dzieci. Niektóre rodziny się przeprowadziły, a inne jak Flora i Fauna, zostały porwane bez jej wiedzy i jedynie Gladys mogła wiedzieć, co się z nimi stało. Choć nawet ona nie raz nie potrafiła udzielić jasnej odpowiedzi, gdy tak jak Florę porzucała dzieci przypadkiem i nie znanym ludziom.

Obrazek

Co do samej Anastazji był to dla niej trudy czas. Znów była na celowniku. Gazety pisały o niej wszędzie i szukali ją dosłownie wszyscy. I tym razem… Była z tym zupełnie sama.

Obrazek

Gdy w końcu zdecydowała się zrobić coś naprawdę dobrego dla świata i przyznać, gdzie znajdują się porwane dzieci, o których wiedziała, uznała, że to czas by przyznać się również przed osobą, której stracenia bała się przez te wszystkie lata najmocniej.
Gdy tego dnia po spotkaniu Lotty i ich ekspresowej ucieczce Diablo wrócił do domu z zakupami, Annie zrozumiała, że to pora by powiedzieć mu o wszystkim.
- Diablo?
- Hmm? – zamruczał Diablo przytulony do niej. Było jej tak miło i ciepło, niemal czuła uderzenia jego serca. Tak bardzo nie chciała pozwolić mu odejść… Tak bardzo chciała, żeby z nią został. Wiedziała jednak, że nie może tego dłużej w sobie tłumić. Diablo nigdy jej nie wybaczy, ale to jest to, co w końcu pozwoli jej skończyć z przeszłością… i iść dalej.

Obrazek

- Muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? – spytał Diablo wciąż lekko sennym głosem, a Annie przytuliła go mocniej tłumiąc cisnące się jej do oczu łzy.
- Prawdę.

Obrazek

. . .


Jadwiga od rana była jakaś rozkojarzona. W pracy nie mogła się skupić na najprostszych zadaniach, a w domu ciągle to coś wypadało jej z rąk, to coś przypaliła. Widząc jej zdenerwowanie Miłosz zbliżył się i wziął trzymany przez nią wazon, by odłożyć na stół.
- Co robisz? Właśnie chciałam…!
- Kochanie, daj spokój. Świat się nie skończy, jeśli nie włożysz świeżych kwiatów do wazonu. Lepiej mi powiedz, co się dzieje?

Obrazek

Jadwiga westchnęła.
- Wiesz, gdzieś tam z tyłu głowy, zawsze wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Na początku myślałam o tym wręcz codziennie. Starałam się nie przywiązywać… Ale potem lata mijały, Aurora zaczęła stawiać swoje pierwsze kroki… - w oczach Jadwigi pojawiły się łzy i spojrzała na Miłosza ze smutkiem. – Ja wiem, że Tiana i Naveen bardzo ją kochają i tęsknią. Ale ja też ją pokochałam! Jak mam teraz ot tak pozwolić ją zabrać z powrotem?
- Kochanie…

Obrazek

- Wiem, wiem. Zgodziłam się na to od początku. Nikt nie mówił, że będzie inaczej. Mimo to…

Obrazek

- Mamo? – usłyszeli nagle i odwrócili się w stronę wejścia, gdzie stała patrząca na nich z zaskoczeniem śliczna, blondwłosa dziewczynka.
- Dlaczego płaczesz mamo? – spytała i nagle jakby się przeraziła. – Czy to dlatego, że nie posprzątałam swoich zabawek w pokoju? – rzekła ze skruchą, a Jadwiga uśmiechnęła się i zaśmiała.

Obrazek

- Nie kochanie. Wiesz, mamusi wpadło coś do oka i ją troszkę zabolało. Chodź się tu do mnie przytul, to na pewno zrobi mi się lepiej! – rzekła wesoło, a Aurora natychmiast do niej podbiegła i uściskała ją mocno. Jadwiga z radością przygarnęła ją do siebie tłumiąc łzy.
Czy będzie w stanie pozwolić jej odejść?

Obrazek

. . .


Jakiś czas po tym, przed ładnie zbudowanym białym domem stanęła mocno zdenerwowana para. Byli to nikt inny jak Tiana i Naveen. Kobieta ściskała w ręce mocno zmiętoloną kartkę, którą otwierała i składała tak dużo razy, jakby wciąż nie mogła uwierzyć, że napisany na niej adres naprawdę istnieje. Mimo zapewnień Naveena, że jest on bezpiecznie zapisany również na jego telefonie, a sama Sophie na pewno udostępniłaby go im jeszcze raz, gdyby zaszła taka potrzeba, kobieta nie była wstanie rozstać się z kartką. Traktowała to jako swego rodzaju amulet na szczęście. Wskaźnik, który w końcu pozwoli jej spotkać się z ukochaną córeczką.

Obrazek

Nagle poczuła jak ktoś chwyta ją za rękę i splata swoje pace ze sowimi.
- Denerwujesz się? – spytał stojący obok niej Naveen, a Tiana pokiwała energicznie głową.
- Bardzo.
- To tak jak ja – rzekł Naveen i ponownie spojrzał w stronę domu. – Idziemy? – spytał, a Tiana ponownie kiwnęła głową.
- Już pora. Czekają na nas – rzekła i spojrzała na męża. – Jak myślisz? Jak bardzo podobna jest do nas? – spytała, a mężczyzna uśmiechnął się.
- Może się o tym przekonamy na żywo?

Obrazek

Kobieta odwzajemniła uśmiech i razem ruszyli w stronę drzwi frontowych, niepewni co przyniesie im przyszłość.

Obrazek

. . .


W progu powitała ich wyraźnie zdenerwowana Jadwiga. Kobieta bardzo próbowała to ukryć, jednak w spojrzeniu jakie im rzucała i drżeniu rąk, widocznie dało się zauważyć, że nie jest pewna jak zareagować na ich przybycie. Jednak tak samo czuli się Tiana i Naveen, którzy sami nie wiedzieli czego się spodziewać po tym spotkaniu. W końcu minęło już siedem lat.
- Jesteście! Wejdźcie, wejdźcie. Tutaj jest nasz salon, rozgościcie się, a ja za chwilkę przyjdę z… - rzekła i urwała patrząc na coś lub kogoś stojącego za Tianą i Naveenem.

Obrazek

- Kto to, mamo? – usłyszeli, a Tiana i Naveen obrócili się jak na komendę. Tuż przed nimi stała śliczna siedmioletnia, blondwłosa dziewczynka, ubrana w zwiewną niebieską sukienkę. Dziecko patrzyło na nich zaciekawione, a dla Tiany nagle cały świat jakby zamarł. Oto po tych wszystkich latach płaczu, smutku i zastanawiania się co u niej stała tu, tak po prostu, jej mała córeczka. Jej dziecko, które musiała oddać na wychowanie innym, by mieć pewność, że będzie bezpieczne.

Obrazek

Obrazek

Sama nie wiedząc co robi podeszła do niej i uśmiechnęła się wyciągając dłoń.
- Jestem Tiana. A ty? – spytała, choć doskonale znała odpowiedź. Widziała to w jej oczach, tak podobnych do jej własnych i włosach, które zdecydowanie odziedziczyła po tatusiu.
Dziewczynka jednak nie zważając na to odwzajemniła uśmiech i uścisnęła jej wyciągnięta dłoń.
- Jestem Aurora, ale wszyscy wołają na mnie Rora.

Obrazek

Tiana i Naveen, który pojawił się tuż obok niej uśmiechnęli się ze wzruszeniem.
- Rora…
- Miło cię w końcu widzieć – dokończył Naveen.

Obrazek

. . .


Reszta dnia minęła w bardzo miłej i spokojnej atmosferze. Tiana i Naveen mieli okazję nico lepiej poznać Aurorę podczas wspólnych rozmów, gier i zabaw, ale również spędzić czas z Jadwigą i Miłoszem, z którymi również długo się nie widzieli.
Wszystko szło tak gładko i dobrze, że w pewnym momencie Jadwiga nawet zapomniała o towarzyszącym jej cały dzień zdenerwowaniu. Gdy jednak zrobiło się już późno, a mała Aurora została odesłana spać, kobieta znów poczuła ciężar na sercu. Mimo, że cały dzień był bardzo miły, dobrze wiedziała, że Naveen i Tiana nie przyjechali tu wyłącznie na pogaduszki. Zbierając w sobie całą odwagę jaką miała, z ciężkim sercem wróciła z powrotem do salonu, gdzie Miłosz opowiadał właśnie jakąś zabawną historię z ich zeszłorocznych wakacji.

Obrazek

Uśmiechając się na wspomnienie tych chwili, przysiadła się do Tiany, a gdy mąż skończył opowieść, wyraźnie odchrząknęła.
- No więc… Bardzo cieszę się, że wszystko tak dobrze poszło. Wiem, że pewnie chcecie zabrać ze sobą Aurorę jak najszybciej, chciałabym jednak, żebyście poczekali do…
- Zabrać? – zdziwił się jako pierwszy Naveen i spojrzał w stronę zaskoczonej Tiany. – Ustaliłyście już coś? – spytał patrząc na żonę, ta jednak pokręciła głową z zaskoczeniem i spojrzała na kuzynkę.

Obrazek

- O czymś nie wiem? – spytała z nutą zdenerwowania w głosie.
Jadwiga zaczęła się lekko niepokoić.
- No… Aurora to wasza córka, nie przyjechaliście by zabrać ją z powrotem? – spytała, a Tiana i Naveen westchnęli, nagle rozumiejąc.
- To dlatego byłaś cały dzień taka nieobecna – skomentowała Tiana, a Jadwiga patrzyła na nich zaskoczona.
- Czegoś nie rozumiem… - zaczęła, lecz Naveen przerwał jej.

Obrazek

- Jadwigo, posłuchaj… Oczywiście, że ja i Tiana bardzo chcielibyśmy zabrać Aurorę ze sobą. To nasza córka i bardzo za nią tęskniliśmy – rzekł i spojrzał na nich oboje. – Ale rozumiemy także, że dla niej to wy jesteście teraz rodzicami. Chcemy, żeby kiedyś poznała prawdę, ale takie rewelacje teraz… - zaczął i pokręcił głową. – To trochę dużo jak na siedmioletnie dziecko.
- Chcielibyśmy jednak ją odwiedzać – dodała Tiana. – Być może w przyszłości zamieszkacie bliżej nas? Może nie od razu, ale bylibyśmy bardzo wdzięczni.

Obrazek

Jadwiga położyła dłoń na sercu, czując zalewającą ją fale emocji. Nie musisz żegnać się ze swoim ukochanym dzieckiem. Wciąż może ją wychowywać. Oczywiście, że jest gotowa powiedzieć Aurorze całą prawdę, gdy ta dorośnie, ale mieć możliwość wciąż być jej mamą… To więcej, niż ktokolwiek mógł jej dać.
- Dziękuję – rzekła niemal uroczyście.
Tiana wstała by ją uściskać.
- Jesteśmy w końcu rodziną. Pamiętasz? – rzekła, a Jadwiga kiwnęła głową. Następnie Naveen wstał i ruszył do wyjścia.

Obrazek

- No, to my już może będziemy jechać. Przed nami długa droga do domu… - zaczął, lecz Jadwiga stanowczo pokręciła głową.
- No co ty! Nie wygłupiaj się! Mamy mnóstwo pokoi z chęcią was ugościmy.
- Na pewno? Nie chcielibyśmy…
- To żaden problem – zapewniła Jadwiga i ruszyła przygotowywać pokoje. W ślad za nią podążył Miłosz, by jej pomóc.

Obrazek

Korzystając z okazji, że są sami Naveen i Tiana ruszyli na piętro do pokoju Aurory. Uchylając nieco drzwi, zobaczyli pogrążoną we śnie dziewczynkę.
Stojąc tak i patrząc na nią, Naveen chwycił dłoń Tiany.
- Wszystko w porządku? – zapytał cicho, a kobieta kiwnęła głową.
- Zrobiliśmy to co jest słuszne i najlepsze dla naszej córeczki.
- Tak jak zawsze.
- Tak jak zawsze – potwierdziła Tiana.

Obrazek

Następnie po cichu wycofali się z pokoju, pozostawiając dziewczynkę z jej snami.

Obrazek

. . .


Następnego dnia po śniadaniu i jeszcze kilku miło spędzonych z córką chwilach, Naveen i Tiana uznali, że pora wracać do domu. Obiecując sobie, że będą się od teraz widywać znacznie częściej i zapewniając Aurorę, że jej ulubieni „ciocia i wujek” będą do niej często pisać, a i ona może ich nieraz odwiedzić, wsiedli do auta i ruszyli.

Obrazek

W trakcie jazdy Tiana dużo myślała o tym co się zdarzyło. Gdyby nie te porwania i udział w tym wszystkim Annie, mogłaby mieć swoje córeczki blisko siebie. Diablo zapewne wciąż byłby z nimi… Byliby normalną spokojną rodziną, taką jaką miała jej mama Cinderella.
Westchnęła, życie czasem pisze przeróżne scenariusze. I niestety nie zawsze, są one dobre.

Obrazek

- O czym tak myślałaś? – zapytał Naveen, gdy w końcu zajechali pod dom i wysiedli. – Byłaś strasznie milcząca.
Tiana pokręciła głową.
- O niczym konkretnym. Wiesz, po prostu zrobiło mi się tak tęskno za tym co było i że to nigdy nie wróci…
- Nie bądź tego taka pewna – rzekł Naveen, a zaskoczona Tiana spojrzała na niego. Widząc jednak, że wcale na nią nie patrzy odwróciła się, a widząc stojącą przed nią postać, aż upuściła trzymaną w rękach torebkę.

Obrazek

- Diablo? – wykrztusiła patrząc na postać wysokiego, dorosłego mężczyzny, o którym słuch zaginął dla niej siedem lat temu. Jak dziś pamiętała, gdy wściekły wyszedł wtedy z domu. Stojący przed nią mężczyzna spuścił wzrok, jakby również pomyślał właśnie o tym samym i nie był w stanie patrzeć jej w oczy.

Obrazek

- To ja – rzekł tylko i nie ruszając się z miejsca, czekał. Naveen właśnie miał się odezwać, jednak stojąca obok Tiana powstrzymała go gestem dłoni. Nie mówiąc ani słowa stanęła wprost naprzeciwko syna i spojrzała na niego.
Diablo zerknął na nią przelotnie.
- Wiem co się stało… Anastazja w końcu do wszystkiego mi się przyznała – zaczął, lecz Tiana wciąż tylko słuchała. – Powiedziała o porwaniach, o tym jak w tym pomagała. Jak pomogła Gladys porwać również ciebie… A ja nie wierzyłem, cały czas myślałem, że to ty kłamiesz. Poszedłbym za nią wszędzie a ona…! – mówił dalej, lecz widząc, że matka wciąż nie reaguje, spojrzał na nią ze złością.

Obrazek

- No powiedz, że miałaś rację! Że jestem głupi! Że nigdy mi nie wybaczysz, tego co zrobiłem! Powiedz coś! – wykrzyknął.

Obrazek

Zamiast jednak się zezłościć, Tiana zbliżyła się jeszcze o krok i po prostu go przytuliła.
- Cieszę się, że wróciłeś – rzekła jego mama, a Diablo nie mogąc już dłużej tłumić emocji po raz pierwszy do dawna, po prostu zapłakał.

Obrazek

. . .


Jakiś czas później, Diablo siedział samotnie na wzgórzu i rozmyślał o tym, co powinien teraz zrobić ze swoim życiem. Zawsze lubił tu przychodzić, gdy za młodu miał jakiś problem. Powiew wiatru i śpiew ptaków zawsze pomagały mu się zrelaksować i pomyśleć o trapiących go problemach. Można powiedzieć, ze było to jego swego rodzaju „sekretne miejsce”. Tylko jedna osoba wiedziała, że coś takiego ma…

Obrazek

- Jak tam poszukiwany przestępco? Słyszałam, że wróciłeś do miasta – usłyszał za sobą i odwrócił się. Był to nikt inny jak Vivi. Jego dawna przyjaciółka. - A może to było zbyt mocne? – spytała dosiadając się do niego, lecz Diablo pokręcił głową.

Obrazek

Obrazek

- Nie, należało mi się. Zwłaszcza za to jak cię potraktowałem ostatnim razem.
- A potraktowałeś?
- Przecież byłem… - zaczął, ale widząc jej uśmiech urwał. - Ach, no tak. Wiesz? Zawsze taka byłaś.
- Jaka?
- Wspierająca. nieważne co ktoś zrobił źle, ty zawsze patrzyłaś tylko na to, co ktoś zrobił dobrze. Czułem się dobrze, gdy byłaś blisko- rzekł i spojrzał na nią, Vivi jednak odwróciła wzrok próbując ukryć rumieniec, który wypełzł jej na twarz.

Obrazek

- O czym myślałeś? No wiesz, zanim przyszłam – rzekła próbując zmienić temat.

Obrazek

Diablo zastanowił się.
- Myślałem o tym wszystkim co się stało. O tych całych siedmiu latach – rzekł jakby zamyślony. – Tak długo podążałem ślepo za Anastazją, że sam teraz nie wiem co powinienem ze sobą zrobić? Czy to co nas łączyło to było uczucie? Czy ona kiedykolwiek mnie kochała w jakiś sposób? A może całe moje życie było tylko jednym wielkim kłamstwem? – rzekł i spojrzał Vivi prosto w oczy. – Nie wiem co robić Vivi.

Obrazek

Dziewczyna jakby przeczuwając, że to jest właśnie to czego w tym momencie potrzebuje, po prostu go przytuliła.
- Dasz sobie radę. Tak jak zawsze, wierzę to.
- Jak możesz mieć taką pewność? – spytał Diablo.

Obrazek

W odpowiedzi Vivi uśmiechnęła się.
- Bo jestem twoją przyjaciółką i będę tu jeśli będziesz mnie potrzebować.

Obrazek

. . .


Jednak jak to się mówi, od przyjaźni już tylko jeden krok do miłości. Nie minęło więc długo czasu, gdy Diablo, który odnowił przyjaźń z Vivi zrozumiał, że w istocie zakochał się w tej pięknej i wesołej dziewczynie. Wbrew wszystkiemu jednak, nie było mu wcale tak łatwo zdobyć jej uczucia, jak można by sądzić. O ile kiedyś Vivi wręcz rzuciłaby mu się w ramiona od razu, gdy ten by klęknął, o tyle dorosła Vivi nie była już tą samą naiwnie zakochaną w nim dziewczynką co kiedyś. Diablo sporo musiał się napracować, napocić, a przede wszystkim nachodzić, by najpierw odzyskać jej przyjaźń, a z czasem zyskać również i miłość. Nie obyło się również i bez walki z konkurentami… Ale to już ich opowieść dla potomnych.

Obrazek

Obrazek

W każdym razie jakimś magicznym sposobem, Diablo po któryś z kolei oświadczynach został przyjęty.

Obrazek

Obrazek

Następnie para ostatecznie postanowiła wziąć skromny ślub, co było miłą odskocznią od wszystkich złych wydarzeń jakie miały miejsce do tej pory.

Obrazek

- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że jesteś.

Obrazek

Obrazek

Tiana i Naveen bardzo cieszyli się, że ich syn znalazł tak wspaniała dziewczynę, a cała reszta mogła wyszaleć się na parkiecie za wszystkie dobre czasy!
To był bardzo udany dzień.

Obrazek

W tym całym zamieszaniu jednak i ogólnej radości, nikt nie zauważył jak pan młody na chwilę wymyka się z przyjęcia i siada w zaciszu pokoju sam.

Obrazek

Po chwili wyjął małe zdjęcie, a na jego twarzy pojawił się nieco smutny uśmiech na widok dwójki dzieci wpatrzonych w niego.

Obrazek

Nagle usłyszał cichy stukot butów i ze zdziwieniem zobaczył wchodzącą do pokoju Vivi.
- Diablo? Wszystko w porządku? – spytała na co kiwnął głową. – Czemu siedzisz tu sam? – spytała ponownie, a Diablo pokazał jej trzymane zdjęcie.

Obrazek

Vivi zasmuciła się momentalnie.
- Tęsknisz za nią?

Obrazek

- Tak – potwierdził, lecz naraz chwycił jej dłonie. – Jednak nie tak jak myślisz! Po prostu… - wykonał ręką nieokreślony gest. – To fakt, że byłem w Annie zakochany. Była ona też jednak moją najlepszą przyjaciółką. Fakt, że nie ma jej tu ze mną w tym ważnym dla mnie dniu… Rozumiesz?

Obrazek

Vivi przytaknęła i oparła głowę na jego ramieniu.
- Rozumiem – rzekła i westchnęła. – Wiesz? Może to dziwne, ale też żałuję, że jej tu z nami nie ma.
- Tak, tak wiem – westchnął, przytulając ją mocniej.

Obrazek

. . .


Ani on, ani ona jednak nie wiedzieli, że osoba, za którą tęsknili wcale nie była tak daleko jak wszyscy myśleli.

Obrazek

Anastazja dotarła bowiem na ich ślub. Ukrywając się gdzieś z boku, obserwowała całą uroczystość i naprawdę życzyła im szczęścia.
Widząc jednak teraz jak znikają za rogiem, uśmiechnęła się smutno. Oto kończy się pewien rozdział w jej życiu. I to na zawsze.
Nie pozwalając sobie jednak na wylanie nikomu nie potrzebnych łez, jeszcze raz spojrzała w stronę bawiących się gości.
- Bądź szczęśliwy Diablo…

Obrazek

- My o tobie nigdy nie zapomnimy – rzekła głaszcząc się czule po brzuchu, po czym zniknęła w mroku nocy.

Obrazek

Obrazek


Koniec odcinka 54
Ciąg dalszy nastąpi…


Dziękuję za uwagę! :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Ururu
Posty: 197
Rejestracja: 03 kwie 2018, 15:13

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Ururu » 26 cze 2019, 22:08

Myślałam, że nie będę w stanie niczego ogarnąć, że pewnie już zapomniałam wszystko z Twojej relacji... Ale jednak nie jest tak źle :D (Drzewo genealogiczne było sporą pomocą... przez co trudno było mi przypomnieć sobie osoby, których na nim nie ma ;; ) Dużo się wydarzyło w tej relacji, oj bardzo dużo. Mam nadzieję, że uda mi się to zapamiętać do następnego razu :D
Ogólnie mam wrażenie, jakby Tiana i Naveen byli tak o wiele bardziej wybajerowani z wyglądu niż reszta Simów. Wiem, że właściwie można uznać, że Simowie się starzeją wolniej niż ludzie czy coś, ale po prostu dziko tak patrzeć na kolejne pokolenie wchodzące w dorosłość, kiedy Tiana i Naveen wciąż wyglądają jak z okładki jakiegoś magazynu XD
Czekam na kolejną relację! ^^
ObrazekObrazekObrazek

Awatar użytkownika
Galcia
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 1067
Rejestracja: 13 lut 2015, 20:57

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Galcia » 26 cze 2019, 23:07

Jednak ja też musiałam przeczytać poprzedni odcinek, żeby ogarnąć, co się ostatnio działo. :D
Wiesz, ja tego całusa planowałam od tak dawna, że gdy w końcu do tego doszło, to było takie „Och well i co za problem?” xD
Hahaha, ja też tak często mam, że planuję jakąś super ekscytującą scenę i podniecam się tym miesiącami, a potem jak już ją napiszę jest takie "meh". :P
Zróbmy sobie w tym roku wspólną wigilię naszą czwórką, to dostaniesz! :D <3
Taaaak! :love: Tylko muszę sobie wytrzasnąć jakiegoś Enryczka. :cwaniak:
Jak już Ci mówiłam wcześniej, reakcja Enrique na noc spędzoną z Agatką jest IDEALNA, zupełnie jakbyś wyjęła mi ją z głowy. ^^ To już taki typ, który chciałby się zaangażować, ale boi się, że nie podoła, a jak dodasz do tego doświadczenia, które czekają go u mnie w najbliższych odcinkach, zrozumiesz, że może mieć chłopak traumę. xD Plus niespełniona wielka miłość do Danki. Yh, a to miał być prosty typek z ładną buzią. :D Tymczasem wyszła jedna z najbardziej rozbudowanych postaci. xD
Och, Aurora zapowiada się na przeliczną dziewczynę! :aww: Na razie mogę stwierdzić tyle, że ma bardzo ładne plecy. :D
Coooo?! Anastazja ciągle leci na dwa fronty z Zanem i Diablo?! A Diablo przez 7 lat nie zauważył, że kumpel posuwa mu dziewczynę?! xD xD xD Co za ścierka (z Annie oczywiście). Przypomina mi Bellę (oczywiście tę jej wersję z Pamiętników ;) ) i widzę, że nawet styl ubierania przejęła po niej.
Ok... cała historia z porwaniami... rozumiem, że Anastazja została zmanipulowana przez Bellę i Gladys, ich słowa padły na podatny grunt, ale serio Annie ma pretensje do matki, że "nie walczyła", a gdy sama mogła "zawalczyć" i uratować dzieci, zawinęła kitę pod siebie, bo bała się konsekwencji? To wyjaśnienie wcale nie sprawiło, że przestałam jej nienawidzić. x) Zastanawia mnie też, czy emocje Lotty były szczere czy tylko udawała, żeby uzyskać jak najwięcej informacji. :> Bo gdyby naprawdę wybaczyła córce, czy nie próbowałaby jej zatrzymać i pomóc jakoś się z tego prawnie wykaraskać? Przecież Annie nie musi trafiać do więzienia czy coś, może współpracować z policją i pomóc im w schwytaniu Gladys. No i fajnie, że za chwilę do domu wpadnie przez okna oddział antyterrorystów i Anastazja sobie zdąży wesoło uciec, a biedny Diablo wróci z pracy i zostanie aresztowany! xD
Wow. :O Tiana i Naveen mają jaja ze stali, że zdecydowali się nie zabierać Aurory dla jej dobra. Nawet nie wyobrażam sobie, jak bardzo bolesna musi być świadomość, że wyczekane dziecko ma ich za obcych ludzi. ;( Ale domyślam się, że dla dobra fabuły musieli tak postąpić, żeby w wieku nastoletnim Aurora odstawiła wielką dramę, gdy dowie się, że jej rodzice nie są tak naprawdę jej rodzicami. xD Będzie grubo, czuję to!
Hola hola, siedmioletni przeskok czasowy przeżyję, ale ta ekspresowa historia Diablo i Vivi jest co najmniej niesatysfakcjonująca! :P Jak mogłaś potraktować tak po macoszemu wątek syna głównej bohaterki? xD
- Rozumiem – rzekła i westchnęła. – Wiesz? Może to dziwne, ale też żałuję, że jej tu z nami nie ma.
"Pokazałabym tej szmacie kto tu rządzi!" xD
HahahahahaHAHAHA sorry, ale to na 10000% jest dziecko Zane'a. ;) Ale teraz już rozumiem, czemu Ci się tak spieszyło z tym ślubem.
No i na koniec tak jak obiecałam, czemu Tiana i Naveen nic a nic się nie zmienili przez te 7 lat? :D Czyżby brali udział w tajnym eksperymencie przedłużania życia za pomocą soku z krowokwiatu? :curious:
Czekam na kolejny odcinek! Oby krócej niż teraz! :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Lion
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 456
Rejestracja: 15 lut 2015, 23:00

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: Lion » 07 lip 2019, 16:51

Anastazja jest tak dobrą manipulatorką, że nie sposób nie uchylić przed nią czoła. ;) Mimo wszystko tak koncertowe zwodzenie dwóch simów przez tyle lat, w połączeniu z ciągłym uciekaniem przed policją, wymagało wielu zdolności. Aczkolwiek fakt, że w końcu ją odnaleziono i (po części) wykiwano, w dodatku z pomocą Lotty, bardzo mnie satysfakcjonuje. :P
Mega podobają mi się zdjęcia, na których Gladys przemawiam, a Anastazja jej słucha - świetnie oddają ówczesny stosunek Ćwirówny do porywaczki. :)
Całkiem fajnie wyszło, że Aurora będzie miała w swoim życiu dwie pary rodziców, gdzie wszyscy dobrze się dogadują i bardzo ją kochają. Oczywiście wiem, że to niezwykle trudna i skomplikowana sytuacja, ale mogła mieć o wiele gorszy finał. Choć z drugiej strony nie ma co chwalić dnia, przecież to jeszcze nie finał... ;)
Bardzo mnie cieszy, że Diablo wrócił do rodziców. Nie jestem za to przekonany do jego ślubu z Genowefą. Obawiam się, że mimo wszystko Vivi jest dla niego numerem 2, a jeśli Anastazja jeszcze kiedyś się pokaże, boleśnie się o tym przekona.
Przyznam, że ciąża Anastazji bardzo mnie zaskoczyła, ciekawe, kto jest ojcem. :)

Awatar użytkownika
MalaMi95
Scenarzysta
Scenarzysta
Posty: 221
Rejestracja: 20 paź 2015, 20:19

Pamiętniki Łabędzi

Postautor: MalaMi95 » 03 lis 2019, 18:18

Ururu
„Drzewo genealogiczne było sporą pomocą... przez co trudno było mi przypomnieć sobie osoby, których na nim nie ma”
Tak wiem, już od dawna zbieram się w sobie, żeby je zaktualizować, ale ciągle zajmuję się czymś innym x)
Obiecuje jednak, że jak najbardziej myślę nad tym i w końcu zrealizuje plan :)
„Wiem, że właściwie można uznać, że Simowie się starzeją wolniej niż ludzie czy coś, ale po prostu dziko tak patrzeć na kolejne pokolenie wchodzące w dorosłość, kiedy Tiana i Naveen wciąż wyglądają jak z okładki jakiegoś magazynu XD”
Taaak, to wynika z mojego błędu x)
Otóż zapomniałam na śmierć zrobić Naveenowi i Tianie urodzin nim zaczęłam robić zdjęcia xD
Potem zrobiłam już dużo zdjęć i przyznaję się, że nie chciało mi się robić wszystkiego od początku x)
Z tego powodu jeszcze trochę przedłużyłam Naveenowi i Tianie „czasy młodości”, ale od następnej relacji, w której będą występować wszystko wróci do normy, a bohaterowie nieco zmienią wizerunek ;)


Galcia
„Jak już Ci mówiłam wcześniej, reakcja Enrique na noc spędzoną z Agatką jest IDEALNA, zupełnie jakbyś wyjęła mi ją z głowy.”
Cieszę się bardzo, że moja alternatywna wizja Enryczka spełnia oczekiwania <3 xD
„Yh, a to miał być prosty typek z ładną buzią.”
Ah, ale tak powstają najfajniejsze i najciekawsze postacie! :D Z reguły jeśli kogoś zaplanowałam, to mam wrażenie, że jest nudny lub przerysowany jak idealny związek Naveena i Tiany, która jest po prostu super ultra mega dobra :p
Natomiast już Lotta, która miała być tylko siostrą w moim odczuciu jest dużo bardziej wiarygodną i po prostu fajną i ciekawą postacią ze swoimi problemami i perypetiami w życiu :)
O Marcinie już nie wspominając, który był po prostu śmiesznym gościem z (wtedy) fioletowymi włosami xD
„A Diablo przez 7 lat nie zauważył, że kumpel posuwa mu dziewczynę?!”
Może faktycznie przesada, żeby przez 7 lat nie zauważył, ale ja widzę to tak. Albo faktycznie nie wiedział, albo nie chciał wiedzieć :P
Znając Diablo i jego zaślepienie Annie mógł coś podejrzewać lub nawet wiedzieć, ale po prostu to zignorował, bo nie chciał jej stracić. Ewentualnie tłumaczył sobie, że Annie robi to, żeby Zane dalej im pomagał i nie trafili w ręce policji :p
Natomiast jeśli chodzi o Zane’a, to mieszkał daleko no i gość miał prawo nie podejrzewać, że kuzynka sypia z własnym kuzynem x)
„To wyjaśnienie wcale nie sprawiło, że przestałam jej nienawidzić”
I wcale nie miało ;)
Chciałam po prostu dać powody dla których Annie zrobiła co zrobiła, zamiast zakończyć jej historię „Była walnięta i tak zrobiła” xD
„Tiana i Naveen mają jaja ze stali, że zdecydowali się nie zabierać Aurory dla jej dobra.”
Wiesz, oczywiście mieli pełne prawo zabrać Aurorę do siebie. Myślę jednak, że zdawali sobie sprawę z tego, że to nie jest już noworodek lub kilkuletnie dziecko, ale 7 letnia dziewczynka, której taką informacją wywrócą świat do góry nogami. Nagle miałaby się przeprowadzić i zamieszkać z całkiem obcymi jej ludźmi, bo przyjechali i mówią, że są jej rodzicami. Pewnie by przywykła, ale zapewne przeżyłaby niemały szok.
„Będzie grubo, czuję to!”
Oj będzie… Jak kiedyś tam dotrzemy xD
„Jak mogłaś potraktować tak po macoszemu wątek syna głównej bohaterki? xD”
Przyznaję się bez bicia, że nigdy nie miałam na koniec tego wątku większej historii xD
Gdzieś mam chyba nawet notkę w zeszycie „I wezmą ślub – koniec” xD
Poza tym w tym odcinku będziemy mieć ślub, który powinien cię usatysfakcjonować ;)
„Czyżby brali udział w tajnym eksperymencie przedłużania życia za pomocą soku z krowokwiatu?”
Dokładnie! 3 lata pisania relacji i wszystko wyszło na jaw! Dziękuję bardzo! xD


Lion
„Mimo wszystko tak koncertowe zwodzenie dwóch simów przez tyle lat, w połączeniu z ciągłym uciekaniem przed policją, wymagało wielu zdolności. Aczkolwiek fakt, że w końcu ją odnaleziono i (po części) wykiwano, w dodatku z pomocą Lotty, bardzo mnie satysfakcjonuje.”
Zawsze chciałam, żeby Annie była widziana właśnie jako postać sprytna i dokładnie planująca swoje poczynania. Mimo to ostatecznie chęć skończenia tego wątku, fakt, że nie pisze ciągiem tylko z przerwami sprawił, że sama mam wrażenie, że wyszła na bardzo naiwną i głupiutką myśląc, że wszystko jej się uda xD
Ale nie uważam, że to źle, raczej zmiana planów w trakcie pisania :)
„Mega podobają mi się zdjęcia, na których Gladys przemawiam, a Anastazja jej słucha - świetnie oddają ówczesny stosunek Ćwirówny do porywaczki.”
Dziękuję :)
„Całkiem fajnie wyszło, że Aurora będzie miała w swoim życiu dwie pary rodziców, gdzie wszyscy dobrze się dogadują i bardzo ją kochają.”
Och, wszystko się jeszcze okaże ;)
Wszak czekają nas fale nastoletniego buntu, prawda? ;)
„Bardzo mnie cieszy, że Diablo wrócił do rodziców. Nie jestem za to przekonany do jego ślubu z Genowefą.”
I do tego wątku również kiedyś wrócimy ;)
Ale na te moment Diablo na pewno chciał zapomnieć o swoim bolesnym zawodzie na pierwszej (i jak wtedy myślał jedynej) miłości, a Genowefa dała mu pewne poczucie bezpieczeństwa, którego szukał. Z tego powodu się w niej zakochał i poczuł się znów szczęśliwy.
A to czy byłby bardziej szczęśliwy z Annie gdyby jej nie odbiło czy nie, to już pozostawiam jako nierozwiązana zagadka i można gdybać ;)



A dziś zapraszam na kolejny odcinek Łabędzi :)
Tak wiem, ze długo trzeba czekać na moje odcinki ostatnio i za to przepraszam x)
Po prostu ostatnio nie miałam do końca głowy do pisania. Można powiedzieć, że lubię mieć „nastrój” do pisania, a nie zawsze go mam więc wtedy ciężej się zebrać i coś stworzyć.

Co do dzisiejszego odcinka natomiast, to wyszedł mi tak długi, że postanowiłam podzielić go na dwie części :)
A więc nie przedłużając.
Co słychać u Łucji i Ignacego po tej siedmioletniej przerwie?
Czyżby wszystko układało się po ich myśli?
A może jednak wcale nie byli gotowi na małżeństwo?
O tym przekonacie się w dzisiejszym odcinku :)

Zapraszam :)

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Z Pamiętnika Łucji
Sposób na (przyszłą) teściową!


Od pamiętnego wydarzenia jakim okazała się być uroczy i skromny ślub Diablo i Vivi, minęło kilka tygodni. Jednak jak wkrótce mieli się przekonać nie tylko członkowie rodziny Swan, ale i całego miasta… oraz kilku sąsiednich miast, sezon na śluby nie skończył się jeszcze. Wręcz przeciwnie! Rozgorzał on na dobre!

Obrazek

A jak się miała wkrótce przekonać spokojnie odpoczywająca na balkonie swojego mieszkania dziewczyna, ten ślub miał przejść do historii rodziny, a opowieści o nim na zawsze miały odmienić sposób w jaki postrzegana będzie wpływowa rodzina Landgraabów.

Obrazek

Ale zacznijmy może od początku…

Obrazek

Wszystko zaczęło się tego dnia, gdy Ignacy wracając po, jak zwykle długim dniu pracy, zaproponował Łucji, że może powinni wybrać się na małą kolację we dwoje do jednej z pobliskich restauracji.

Obrazek

Obrazek

Dziewczyna mimo, że zaskoczona tą nagłą propozycją, oczywiście zgodziła się od razu i już wkrótce wystrojona para zmierzała do wykwintnej i uroczej knajpki o dźwięcznej nazwie „Nurkujący Pelikan”.

Obrazek

Obrazek

Łucja nie do końca wiedziała, czego spodziewać się po tym spotkaniu. Oczywiście, jak każda kochająca dziewczyna, cieszyła się z możliwości spędzenia kilku chwil sam na sam z ukochanym. Miała jednak jakieś niejasne przeczucie, że Ignacy nie zaproponował jej tego spotkania, tylko i wyłącznie dlatego, że bardzo za nią tęsknił.
Początkowo spotkanie przebiegało jak zwykle. Dobre jedzenie, nastrojowa muzyka w lokalu, trochę rozmów o pracy, trochę flirtów, czułe słówka… Łucji od razu zrobiło się cieplej na sercu widząc tak wyluzowanego i odprężonego Ignacego. Wszak przez pewien czas nie układało się między nimi najlepiej.

Obrazek

Obrazek

Zaraz po tym jak Ignacy się jej oświadczył w tę pamiętną, świąteczną noc, para od razu przystąpiła do realizacji planu o wzięciu ślubu. Łucja, która wychowywała się jedynie z bratem zawsze marzyła o skromnym ślubie, na którym byłby właśnie on i może kilku najbliższych przyjaciół. Ignacy natomiast, który miał zdecydowanie więcej krewnych niż by chciał i nigdy nie zadał sobie trudu, by ich w całości policzyć, zawsze wiedział, że rodzina wcześniej czy później go dopadnie. Jak nie przy grobie kłócąc się o spadek, to wcześniej właśnie na ślubie, żeby móc „Odnowić więzy miłości i przyjaźni”… i później ubiegać się o miejsce w testamencie i brać udział w kłótni o spadek.
Nim jednak w końcu doszli do jakiegoś konsensusu, jak ma wyglądać ich ślub i wesele, wcześniej dopadł ich marazm życia codziennego.
Ignacy chodził do pracy rozwijając firmę „Ijej Gejms” i pracując nad swoją najnowszą grą „Zims”, gdzie gracze mogliby sterować ludzikami i pisać historie ich życia.

Obrazek

Łucja natomiast kończyła studia i zaangażowała się we współpracę z krytykiem sztuki Diego Lobo, który zainteresowany jak potoczy się kariera dziewczyny zaproponował jej pracę.
Plany dotyczące ślubu coraz bardziej schodziły na drugi plan, aż w końcu para całkowicie przestała o nim rozmawiać, oddając się swojemu życiu zawodowemu.

Obrazek

Przez pewien czas jeszcze Łucja próbowała wrócić do tematu ślubu, którego szczerze pragnęła.
W końcu jednak widząc, jak zajęty jest Ignacy i jak mało czasu ze sobą spędzają doszła do wniosku, że to faktycznie nie jest odpowiedni moment.
W ten sposób, minęło im siedem, długich lat.

Obrazek

Tym bardziej zaskoczyła ją nagła propozycja Ignacego o wspólnym wyjściu, gdyż ostatnimi czasy, to ona planowała wszystkie ich spotkania dostosowując się do napiętego grafika narzeczonego.
I rzeczywiście po chwili niezobowiązującej rozmowy Ignacy, jakby lekko stremowany, chwycił jej dłoń i spojrzał w oczy skupiając na sobie uwagę.
- Łucjo… Pewnie zastanawiasz się, czemu tak nagle cię zaprosiłem? – spytał, na co dziewczyna kiwnęła głową. Chłopak westchnął. – Widzisz… po pierwsze, chciałem z tobą spędzić trochę czasu. Ostatnio mam wrażenie jakbyśmy…
- Oddalili się od siebie – dokończyła za niego Łucja, słysząc wahanie w głosie chłopaka.
Ignacy przytaknął.
- Tak… Ja jestem zajęty pracą, ty również rozwijasz się zawodowo… Zdałem sobie sprawę, że nie pamiętam, kiedy ostatnio powiedziałem ci, że pięknie wyglądasz? Kiedy zabrałem cię na spacer? Kiedy… - zerknął na nią szybko. – No wiesz…

Obrazek

Dziewczyna chwyciła jego dłonie w swoje.
- Ja też za tobą tęsknię Ignacy – rzekła, czule gładząc go po dłoni koniuszkiem palca. Ignacy ścisnął jej dłoń mocniej.

Obrazek

- Ostatnio zdałem sobie sprawę z tego, że coraz bardziej zaczynamy przypominać moich rodziców. Oboje w pracy, nie mający dla siebie czasu… Moja matka może mówić, co chce, ale to wcale nie jej młodzieńcze zauroczenie do wujka Chada zabiło ich uczucie. To brak czasu – rzekł i spojrzał ponownie na Łucję. – Nie chcę, żebyś musiała za mną tęsknić – powiedział i wstając od stołu uklęknął na jedno kolano.

Obrazek

Łucja zaskoczona całą sytuacją, spojrzała na Ignacego niepewnie.
- Ignacy, co ty…? – zaczęła, lecz chłopak nie dał jej skończyć.

Obrazek

- Łucjo… Wiem, że pytałem cię już o to. Jednak biorąc pod uwagę nasze życie, nasze wzloty i upadki oraz to, że teraz dobrze już znasz moje wady i wiesz, że jest ich nie mało…

Obrazek

- Czy mimo to wciąż, chcesz zostać moją żoną? – spytał, a siedzący nieopodal ludzie zamilkli spoglądając na nich i czekając na to co się wydarzy.

Obrazek

Łucja tymczasem miała w głowie kompletny mętlik. Z jednej strony walczyła ze sobą, by nie uciec z krzykiem, gdyż miała doskonale świadomość, jak wiele par oczu na nich patrzy, z drugiej miała ochotę kopnąć Ignacego za to, że w ogóle ją postawił w takiej sytuacji. Jednak z trzeciej… Troszkę, ale tylko troszkę poczuła małe ukłucie nadziei… Nadziei na to, że w końcu po tylu latach znów pojawiła się szansa, na spełnienie jej cicho skrywanego marzenia o domu i rodzinie. Gdyż mimo wielu sukcesów jakie miała, mimo ustabilizowania się finansowo, szczęściu, że może malować i rozwijać pasję, jednak wciąż czuła, że czegoś jej brakuje. A teraz znów mogła mieć nadzieję.

Obrazek

Z tego powodu oraz dlatego, że mimo wszystko Łucja kochała Ignacego, powstrzymała się przed chęcią zrugania go i kiwnęła głową.
- Tak Ignacy… Zostanę twoją żoną.

Obrazek

Obrazek

W restauracji podniósł się krzyk radości, a siedzący dookoła ludzie zaczęli klaskać. Ignacy tymczasem wstał z kolan i chwytając Łucję w ramiona, przytulił ją mocno do siebie.
- Mam teraz straszną ochotę cię kopnąć – szepnęła Łucja, nachylając się chłopakowi do ucha – Straszny z ciebie głuptas – dodała, a Ignacy się uśmiechnął.
- Wiem, ale twój.

Obrazek

. . .


Oczywiście jak to w tej rodzinie bywa, wieści o ponownych zaręczynach Ignacego i Łucji szybko się rozniosły, a gazety zaczęły się rozpisywać jak to młodszy syn Heleny Landgraab postanowił się w końcu ustatkować.
Co bardziej złośliwe gazety, dopatrywały się we wszystkim osób trzecich i knuły intrygi jakoby albo Ignacy, albo Łucja mieli romans, który próbowali zataić przed opinią publiczną, stąd nagły ślub, by ucichły plotki. Inne natomiast zarzekały się, że Łucja nie raz widziana była na wizycie w gabinecie ginekologicznym, a w jej diecie pojawiło się ostatnio więcej marchewek i truskawek, więc rodzina na pewno wkrótce się powiększy, a żeby nie było skandalu o nieślubnych dzieciach wśród Landgraabów, para zdecydowała się na szybki ślub.

Obrazek

Wszystkiemu winna była niezwykle kochająca dalsza rodzina Ignacego, która uwielbiała wprowadzać Helenę w zakłopotanie, więc od razu na celownik wszedł jej młodszy syn.
Łucja, która podobną sytuację przeszła siedem lat temu, gdy zaręczyli się po raz pierwszy, tym razem była już przygotowana na ataki paparazzi, złośliwe gazety i zaczepiających ją znienacka ludzi, pytających jak czuje się dziecko.

Obrazek

Mimo to, po raz kolejny uderzyło ją, jak bardzo ludzie potrafią być wścibscy i zainteresowani nie swoim życiem. Postanowiła się jednak w miarę możliwości nie przejmować i skupić na tym co dobre, czyli przygotowaniach do ślubu jak wybór dekoracji, projektowanie zaproszeń i oczywiście wybór sukni!
Dziewczyna była naprawdę podekscytowana. Co prawda wiedziała, że czeka ją jeszcze wiele pracy, a ślub będzie zapewne najwcześniej za jakieś pół roku lub więcej, ale cieszyła się, że znów podjęli z Ignacym temat i tym razem podeszli do tego bardziej na poważnie, a nie jak para zakochanych dzieciaków.
I tak właśnie rozmyślała sobie Łucja, gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Zaskoczona nieco, że o tej porze ktoś może mieć do nich sprawę. Szybko zbiegła po schodach na dół i przekręciła zamek by zobaczyć kto ich odwiedził. Gdy tylko jednak to zrobiła od razu tego pożałowała. Stojąca bowiem przed nią kobieta, nigdy nie była dobrym omenem.

Obrazek

- Dzień dobry Łucjo! – wykrzyknęła Helena rzucając się dziewczynie na szyję, po czym mijając ją weszła do mieszkania i rozejrzała się krytycznym okiem po pomieszczeniu.

Obrazek

Obrazek

- No cóż, nie moje standardy, ale i tak za niedługo to sprzedamy.
- Co? – zająknęła się Łucja, ale Helena nie zważając na nią ruszyła dalej.
- Mój syn jest w domu? Czy znów gdzieś wybył?
- Na górze, w sypialni… - rzekła Łucja zaskoczona, a Helena nie oglądając się ruszyła na piętro.

Obrazek

Dziewczyna poszła w ślad za nią.
- Heleno! Bardzo cieszę się, że wpadłaś, ale może usiądziesz na dole, a ja… - mówiła szybko dziewczyna, jednak starsza pani jakby nie zwracała na nią uwagi.

Obrazek

- Ignacy! Twoja matka uprasza się, żebyś ją przywitał!
- Mama?! – dało się słyszeć zaskoczony głos Ignacego dobiegający z pokoju.

Obrazek

Helena natychmiast skierowała się w jego stronę i prawie, że z hukiem otwarła na oścież drzwi, zastając Ignacego w dość niezręcznej pozie, gdzie ten szybko zakładał spodnie.
Helena całkowicie ignorując rumieniec na twarzy Łucji i zakłopotanie syna, skrzyżowała ramiona i spojrzała na Ignacego oburzona.

Obrazek

- Ignacy, masz mi w tej chwili wytłumaczyć, dlaczego twoja matka musi czytać jakieś brukowce, żeby dowiedzieć się, że jej syn bierze ślub?!
Ignacy i Łucja spojrzeli po sobie zaskoczeni, po czym chłopak znów skierował spojrzenie na matkę.
- Jak z brukowca? Już od dobrych kilku lat wiesz, że jesteśmy zaręczeni? – odrzekł Ignacy, na co Helena przewróciła oczyma i sięgnęła do torebki.

Obrazek

- Nie chodzi mi o jakieś wasze szczeniackie obietnice tylko o to! – rzekła rzucając w stronę syna telefon, na którym była otwarta strona internetowa.

Obrazek

Chłopak szybko przeleciał tekst wzrokiem.
- „Ignacy Landgraab i Łucja Final 7 lat temu, 24 grudnia, ogłosili swoje zaręczyny! Tego wyjątkowego dnia nie odwracali od siebie wzroku, a patrząc na nich nikt nie miał wątpliwości, że są udaną parą! I to się nie zmieniło. Teraz po siedmiu latach Pan Landgraab postanowił oświadczyć się ponownie w jednej z najdroższych i najbardziej wykwintnych restauracji w San Myshuno! Świadkowie opowiadają, że przyszła Pani Laandgrab była oczarowana staraniami narzeczonego i od razu powiedziała sakramentalne „Tak” po raz kolejny!
Czyżby jak to mówią, „do trzech razy sztuka”?
O tym czy nasza ulubiona para Landgraabów w końcu weźmie ze sobą ślub przekonamy się już 21 sierpnia na ceremonii, która odbędzie się…”

Obrazek

- 21 sierpnia? – rzekła zaskoczona Łucja przerywając Ignacemu i zerkając mu przez ramię. – Przecież to śmieszne! Kto to wymyślił?– rzekła dziewczyna, a Ignacy wzruszył ramionami.
- Kto by się tam przejmował brukowcami, zawsze coś wymyślą – powiedział i w tym momencie spojrzeli na Helenę, która jakoś nagle nie mogła spojrzeć im w oczy.

Obrazek

- Mamo? Co ty znowu wymyśliłaś?
Helena poruszyła się niespokojnie.
- Ach, nic takiego synku… Ja tylko…
- Mamo? Nie zrobiłaś tego, prawda? – rzekł Ignacy nieco spanikowany, a Łucja spoglądała to na jedno, to na drugie. W głębi ducha przeczuwając już co się zaraz wydarzy.
- No bo widzisz… - zaczęła Helena spacerując po pokoju. – Kiedy przeczytałam, że bierzecie ślub od razu się zdenerwowałam, że wybrałeś tak niedogodny termin! Wszak kościół gdzie zawsze chciałam, żeby któreś z moich dzieci wzięło ślub był zajęty na najbliższe dwa lata! Jednak nagle jakaś para odwołała termin! Penelopa i Bartosz? Nie znam szczegółów, ale pomyślałam, że od razu rezerwuję! Przecież takie rzeczy nie dzieją się bez powodu. Pech chciał, że ten dziennikarzyna…

Obrazek

- Mamo! – przerwał jej nagle Ignacy, a matka spojrzała na niego zaskoczona.
- Tak?
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że zaplanowałaś nam cały ślub? – spytał, a Helena uśmiechnęła się.
- Nie, chcę wam powiedzieć, że pobieracie się za dwa tygodnie!

Obrazek

. . .


Następnie wszystko potoczyło się wręcz w błyskawicznym tempie. Helena natychmiast zarządziła, ze Łucja i Ignacy mają się spakować i jeszcze tego samego dnia jadą z nią do Oazy Zdrój. Para, która właśnie się dowiedziała, że za dwa tygodnie bierze ślub była w zbyt wielkim szoku by protestować. Oboje załatwili sobie wolne w pracy i już kilka godzin później, stanęli przed jakże znanym im domem w Oazie.

Obrazek

Kolejnych kilka dni upłynęło Łucji naprawdę szybko. Helena dokładnie wiedziała jak ma wyglądać ślub jej syna i skrupulatnie organizowała Łucji dzień tak, by mogły wszystko „razem” przygotować. Załatwianie Sali, dekoracje, przystawki, tort, zaproszenia… suknia. Helena wszystko miała w jednym palcu. Czasem zachowywała się jakby to ona w rzeczywistości brała ten ślub. I być może trochę tak było? Łucja szybko doszła do wniosku, że jej przyszła teściowa realizuje swoje dawne marzenia. Z jednej strony chciała się jej przeciwstawić… Jednak z drugiej, trochę było jej głupio. Widząc blask w oczach Heleny, gdy ta organizowała kolejne rzeczy i szczerze cieszyła się z tego bardzo utrudniał dziewczynie powiedzenie „Nie”.

Obrazek

Pewnego wieczora, gdy leżeli już z Ignacym w łóżku, dziewczyna zdecydowała się poruszyć ten temat.
- Ignacy?
- Hmm?
- Śpisz? – szepnęła, a chłopak lekko uchylił powieki.

Obrazek

- Nie… Stało się coś? Zły sen? – szepnął unosząc się i przytulając ją.
Dziewczyna pokręciła głową.
- Nie, chodzi o nasz ślub.
- Tak?
- Nie masz wrażenia… Że to trochę nie w naszym stylu? – rzekła, a Ignacy spojrzał na nią zaskoczony.
- Ale co?
Łucja wykonała ręką nieokreślony gest.
- No… Te wszystkie dekoracje, tabuny gości, wszystko takie… „na bogato” – rzekła niepewnie, a Ignacy przytulił ją mocniej.
- Och, nie przejmuj się tym tak bardzo. Zapewniam, że tego dnia nie będę patrzył ani na dekoracje, ani na kolor serwetek, a tym bardziej na gości… Moje oczy będą skierowane tylko na ciebie – rzekł czule chłopak, a Łucja poczuła jak robi jej się cieplej na sercu.

Obrazek

Szybko jednak otrząsnęła się z tego uczucia. Co prawda słowa Ignacego były urocze, ale ona jednak czuła, że nawet jeśli głównym celem jest to, by wzięli ślub, to jednak chciała ten dzień przeżyć w sposób wyjątkowy… a nie po prostu go przeżyć.
- Ale Ignacy… Twoja mama planuje dosłownie wszystko! Ja wiem, że kłótnia o kolor serwetek jest bzdurą, ale chciałabym… - powiedziała, lecz nagle umilkła słysząc ciche chrapanie obok siebie.

Obrazek

Zmęczony po całym dniu chłopak już smacznie spał.

Obrazek

. . .


Następny dzień rozpoczął się dla Łucji bardzo podobnie jak wszystkie ostatnie. Rano pobudka o szóstej, potem śniadanie z Heleną w jadalni. Omawianie wszystkich szczegółów ślubu od początku, łącznie ze sprawdzeniem punktów, które już „Łucja” załatwiła.

Obrazek

Dziewczyna była naprawdę zmęczona. Do tego nie pomagał fakt, że tak naprawdę była z tym wszystkim sama, gdyż jak się okazało Ignacy jednak nie mógł wyrwać się z pracy tak naprawdę i cały czas przesiadywał na komputerze w ich pokoju na górze załatwiając sprawy w firmie. Czasami Łucja złośliwie zastanawiała się, czy w ogóle będzie miał czas wziąć z nią ślub, czy znów okaże się, że „Jest nagła sytuacja w firmie”.

Obrazek

Jednak nie chciała się z nim o to kłócić. Z jednej strony wiedziała, że powinni o tym pogadać, a z drugiej kiedy dzień się kończył i leżeli razem w łóżku kompletnie nie miała siły na poważne rozmowy. Jedyne czego pragnęła, to przytulić się do Ignacego i o wszystkim zapomnieć.
Niestety rano problem nie znikał, a co więcej Łucja czuła się tylko gorzej będąc z Heleną sam na sam i organizując „jej” ślub marzeń.

Obrazek

- Łucjo? Łucjo! – usłyszała i nagle obudziła się z ponurych rozmyślań. Helena patrzyła na nią z uniesioną brwią. – Dobrze, że znów jesteś ze mną. Czy coś cię martwi? – spytała z nutą troski w głosie. Jednak jako, że Helena nigdy nie była przesadnie troskliwą osobą, ciężko było wyczuć, czy jest to prawdziwa troska, czy może tylko sposób na uzyskanie potrzebnych informacji.

Obrazek

Widząc, że starsza pani nie odpuści, Łucja odchrząknęła i uciekła wzrokiem.
- Ja… Ym… To po prostu zwykłe zdenerwowanie. Ślub jest już blisko i…
- Ależ nie masz się czym przejmować! – wykrzyknęła radośnie Helena, nawet nie słuchając końca wypowiedzi dziewczyny. – Wszystko jest już prawie gotowe! Zostało nam co prawa parę drobnostek, ale… - i tu nagle urwała a oczy rozbłysły jej dziwnym blaskiem. – Ale właściwie mam na dziś dla ciebie niespodziankę!
- Niespodziankę? – wykrztusiła Łucja nieco spiętym głosem. Dobrze wiedziała, że w przypadku Heleny nie oznacza to nic dobrego.
- Tak! Widzisz…
- Przepuść mnie stary dziadu! Przecież dobrze wiesz kim jestem!
- Bardzo panienkę przepraszam, ale naprawdę nie mogę! Pani Helena…
- Puszczaj!

Obrazek

Dało się słyszeć krzyki dochodzące od frontowych drzwi. Łucja i Helena zaskoczone wstały od stołu i ruszył w stronę kłócących się osób. Gdy tylko jednak zobaczyły o co cały ten rumor na twarzy Łucji pojawił się uśmiech, natomiast usta Helen skrzywiły się w grymasie.

Obrazek

Bowiem osobą, która kłóciła się z lokajem był nikt inny jak Agatka.

Obrazek

- Agata! – wykrzyknęła radośnie Łucja mijając lokaja i rzucając się dziewczynie na szyję. Agata odwzajemniła uścisk.
- Cześć młoda! Co tam? Słyszałam, że się zaręczyłaś… znowu! – rzekła Aga, a Łucja pokazała jej język.
- Ja za to słyszałam, że ty wciąż pozostajesz wolna… A może po prostu dobrze się ukrywasz?

Obrazek

Aga wyszczerzyła zęby i przybrała pozę niczym top modelka.
- Ależ oczywiście! Ja i Ricardo jesteśmy bardzo szczęśliwi. Wzięliśmy ślub na Bahamach w zeszłym tygodniu!

Obrazek

- No co ty nie powiesz… - zaczęła Łucja, ale nagle urwała, gdy tuż obok niej pojawiła się niepocieszona tymi odwiedzinami Helena.
- Dobra, dobra. Spotkałyście się, pogadały, a teraz Agato będę wdzięczna jeśli już pójdziesz…

Obrazek

- Ciebie też dobrze widzieć ciociu Heleno…
- Nie nazywaj mnie tak! Dobrze wiesz, że tego nie znoszę. Już sam fakt, że twoja siostra jest żoną mojego brata jest dla mnie obrazą. Lepiej nie przeciągaj struny póki jestem miła…

Obrazek

- Ja myślę, że nie tylko fakt, iż moja siostra weszła do twojej rodziny cię obraża, czy nie tak jest? – rzekła Aga i obie panie zmierzyły się bardzo nieprzyjemnym spojrzeniem. Łucja i lokaj wodzili jedynie spojrzeniem między jedną a drugą, nie do końca wiedząc jak się zachować. Wkrótce jednak obie panie postanowiły odpuścić i nie robić scen, a atmosfera nieco się rozluźniła.

Obrazek

- Tak czy siak… Zabieram Łucję ze sobą na małe zakupy. Mam nadzieję, że się zgadzasz?
- Pew… - zaczęła dziewczyna, jednak naraz w słowo weszła jej Helena.
- Wykluczone! Łucja jest bardzo zajęta przygotowaniami do ślubu i mamy już na dzisiaj plany!
Aga westchnęła.
- Tak? A jakie to plany? – spytała na co uśmiech na twarzy kobiety powiększył się.
- Idziemy po odbiór sukni!
- Odbiór? – rzekła Łucja zaskoczona, a Aga przewróciła oczyma od razu wyczuwając co tu się wyprawia. Naraz jednak wpadł jej do głowy jakiś plan, a na usta wrócił uśmiech.
- To nawet dobrze się składa! Podaj nazwę tego salonu sukien ślubnych, my się trochę pokręcimy po mieście, a potem do ciebie dojdziemy!
- Że co? Ale to nie…!

Obrazek

- A wiesz, wystarczy jak wyślesz nam sms’a, jak coś poproś Ignacego o pomoc, a my już będziemy się zbierać. To do później! – rzekła Aga i nie czekając na reakcje Heleny chwyciła Łucję pod ramię i razem ruszyły przed siebie.

Obrazek

Kiedy były już wystarczająco daleko od domu, tak że nikt nie mógł ich usłyszeć, Łucja parsknęła długo wstrzymywany śmiechem.
- O matko! Widziałaś jej minę? Wyglądała jakby głowa miała jej eksplodować ze złości!
Idąca obok Aga wzruszyła ramionami.
- Cóż mam rzec? Czasem tak działam na ludzi. Ma się ten „zwierzęcy magnetyzm”!

Obrazek

Wciąż rozbawiona Łucja szturchnęła ją lekko w ramię, a następnie śmiejące się dziewczyny ruszyły w miasto.

Obrazek

. . .


- Wiesz? Nigdy bym nie pomyślała, że nadejdzie dzień, kiedy sama będę miała dość tego całego ślubu. Jestem okropnie zmęczona… - rzekła Łucja siedząc z Agą w kawiarni u Avril i popijając ciepłą kawę.

Obrazek

Po tym jak dziewczyny pochodziły nieco po mieście i odwiedziły parę sklepów, tak by się rozejrzeć i zobaczyć co modnego jest w tym sezonie postanowiły, że odwiedzą blondynkę i nieco się zrelaksują przy najlepszej kawie w mieście.

Obrazek

Agata, która siedziała naprzeciw dziewczyny i słuchała z uwagą jej trosk, zamieszała bezwiednie łyżeczką w swojej filiżance, po czym zerknęła na przyjaciółkę.
- Widzę, że Helena daje ci nieźle w kość.
Łucja westchnęła.
- I to jak! Zaplanowała dosłownie wszystko! Nie mam pojęcia po co w ogóle nas tu ściągała. Równie dobrze mogła zadzwonić „Łucja? Jutro bierzecie ślub, wpadnijcie do Oazy na dziewiątą!”. – rzekła dziewczyna żałośnie, a Aga poklepała ją po ręce.
- Może pogadaj o tym z Ignacym?

Obrazek

Dziewczyna przewróciła oczami.
- Próbowałam, ale dla niego to nie ma takiego znaczenia. Powiedział, że i tak będzie patrzeć tylko na mnie, więc pewnie tak samo będzie mu pasować ślub dla królowej, co taki który odbyłby się w chlewie.
- Ślub w chlewie? No, no jestem ciekawa jak Helena i reszta Landgraabów odnalazłaby się pośród świnek. Ciężko byłoby pewnie odróżnić gości od zwierząt…
Usta Łucji drgnęły w uśmiechu, jednak po chwili znów na jej twarzy pojawiło się zmartwienie.
- Wiesz, ja po prostu czasem się martwię… Martwię się, że nie pasuję…

Obrazek

- Nie pasujesz? – spytała Aga, a Łucja kiwnęła głową.
- Tak, widzisz… Przez ten czas który minął żyliśmy sobie z Ignacym trochę w naszym własnym świecie. Daleko od Landgraabów ich dziwnych zwyczajów i zachowań. Kiedy nawet zdarzały się jakieś rodzinne awantury i kłótnie u nich, Ignacy wolał to załatwić sam. Nie chciał mnie w to mieszać i ja to rozumiałam, bo wiem, że jego rodzina jest specyficzna. Ale teraz… Teraz będę panią Landgraab. Co jeśli nie dam sobie z tym rady? Co jeśli wcale nie pasujemy ze sobą z Ignacym? Co jeśli powinien był…

Obrazek

- Ej, ej! Stop! – przerwała jej Aga, a Łucja zerknęła na nią zaskoczona. – Czy ty właśnie rozważasz, że Ignacy mógłby trafić na lepszą dziewczynę niż ty? - Dziewczyna kiwnęła głową, a Aga roześmiała się. – Proszę cię, nie rozśmieszaj mnie! Gwarantuję ci, że żadna, ale to ŻADNA dziewczyna nie byłaby wstanie wytrzymać tego co ty! No, może dla pieniędzy, ale jak tylko powiedzieliby sobie sakramentalne „tak” leciałaby do sąsiedniego kraju siedzieć na pieniądzach Landgraabów, albo do urzędu załatwić rozwód i alimenty – rzekła Aga, a Łucja zastanowiła się.
- Ale może…
- Nie ma żadnego „może”. Uwierz mi, że jesteś najlepszym co się Ignacemu w życiu przytrafiło i jeśli ktoś ma wytrzymać z nim i jego rodziną, to jesteś to ty.

Obrazek

Łucja uśmiechnęła się.
- Dzięki Aga.
- Nie ma za co – odpowiedziała odwzajemniając uśmiech, po czym wstała od stołu. – Chyba musimy się zbierać – rzekła, na co zdziwiona Łucja zerknęła na zegarek.
- Ale do spotkania z Heleną mamy jeszcze dwie godziny?

Obrazek

Aga uśmiechnęła się jakoś tajemniczo.
- A więc mamy wystarczając o czasu, żebym zabrała cię w jeszcze jedno miejsce. Chodźmy.

Obrazek

. . .


Jakiś czas później stały pod dobrze znanym Łucji sklepem. Kiedy jeszcze mieszkała w Oazie lubiła patrzeć na ich wystawę, żeby zobaczyć co nowego się pojawiło. A teraz sama miała zostać ich klientką.

Obrazek

Obrazek

- Nie mówisz poważnie…
- Ależ jestem bardzo poważna. Idziemy? – spytała, jednak Łucja nie była przekonana.
- Ale Helena…
- Oj daj spokój… Tylko wejdziemy się rozejrzeć! Naprawdę chcesz, żeby dosłownie wszystko zaplanowała ci Helena? A może jednak troszkę się jej postawisz? – spytała Agatka z lekkim uśmieszkiem, a Łucja odwzajemniła uśmiech.

Obrazek

- Wchodzimy! – zarządziła i przekroczyła próg salonu sukien ślubnych.

Obrazek

- Witamy w naszym salonie! A więc to jest panna młoda? – spytała ekspedientka zwracając się z przyjaznym uśmiechem w stronę Łucji. Zaskoczona dziewczyna zerknęła w stronę Agaty, która kiwnęła głową.
- Tak, to ona.
- Świetnie! Proszę za mną! – rzekła blondynka, a Łucja pochyliła się w stronę Agaty.

Obrazek

- Znają nas?
Aga wzruszyła ramionami.
- Może wykonałam parę telefonów nim po ciebie przyszłam…
- Aga! – wykrzyknęła Łucja, jednak w jej głosie słychać było, że jest bardziej szczęśliwa niż oburzona. Nie zdążyła jednak powiedzieć nic więcej, gdy panie obsługujące w sklepie wzięły ją w obroty. Ostatnie co widziała nim weszła do przymierzalni, to szeroki uśmiech Agaty.

Obrazek

. . .


- Nie, ta zdecydowanie nie – rzekła Avril, gdy Łucja wyszła z kolejną propozycją. Tak się bowiem złożyło, że gdy dziewczyna była zajęta w przymierzalni, Agata zadzwoniła po ich koleżanki, by wspólnie pomogły jej podjąć decyzję. Łucja była naprawdę szczęśliwa, że są tu razem z nią. Po raz pierwszy od kiedy wrócili z Ignacym do tematu ślubu, nie czuła się samotna.

Obrazek

- No, jakaś taka za mało czerwona – rzekła Emma, a wszystkie kobiety zwróciły na nią wzrok. – No co? Widziałam takie na Allegro!
Avril ukryła twarz w dłoniach, a Łucja zaśmiała się.
- Żeby być fair, jako czerwona byłaby faktycznie ładniejsza.

Obrazek

- Widzisz? – rzekła Emma zadowolona, a Avril przewróciła oczyma.
- Tak, tak Emma. Twój ślub będzie na pewno niezapomniany… Przypomnij mi, żebym wyjechała na wakacje z Jack’iem, jak będą trwały przygotowania do niego.
- Dlaczego?
- Po prostu przypomnij – ucięła Avril.

Obrazek

- W takim razie następna – rzekła Łucja, po czym zniknęła w przymierzalni na kolejne 20 minut. Gdy jednak wyszła, wszystkim dech zaparło na widok ślicznej, śnieżnobiałej sukni. Ktoś postronny mógłby rzec, że jest bardzo skromna, jak na przyszłą panią Landgraab. Jednak Łucja ze swoją dziewczęcą, delikatną urodą sprawiała w niej niezwykłe wrażenie.

Obrazek

- Wow – odezwała się jako pierwsza Aga, widząc jak wszystkich wmurowało.
- Potwierdzam. Duże wow! – zawtórowała jej Kelly, a Łucja uśmiechnęła się.
- Jest śliczna – powiedziała szczerząc się do swojego odbicia w lustrze, a siedzące za nią dziewczyny pokiwały głowami. Nawet Emma powstrzymała się przed komentarzem. Być może dlatego, że ilekroć otwierała usta Avril lekko przydeptywała jej stopę, ale zawsze coś!

Obrazek

- Czyli co? Bierzemy? – spytała Aga, a dziewczyna kiwnęła głową.
- Myślę, że…

Obrazek

- Myślę, że natychmiast wychodzimy! – usłyszały głos dochodzący od wejścia do sklepu i wszystkie odwróciły głowę. Łucji, aż gula podeszła do gardła, gdy zobaczyła stojącą u wejścia wściekłą Helenę.

Obrazek

Starsza pani natomiast, nie kryjąc swojego oburzenia zbliżyła się i dotknęła skrawka sukni Łucji.
- Co to ma być? Chcesz mi powiedzieć, że chcesz w tym szmatławcu iść do ślubu? – rzekła, a Łucja, aż zachłysnęła się powietrzem.

Obrazek

Widząc szok na twarzy dziewczyny, wściekła Agata wstała z kanapy i prawie, że odepchnęła Helenę od przyjaciółki.
- Jak śmiesz?! To jej ślub i jej wybór! Nie masz prawa…!
- Nie dotykaj mnie! – wrzasnęła Helena odpychając Agę. Na to wszystko na pomoc rzuciły się Avril, Kelly i Emma. Nim jednak doszło do poważnej przepychanki w salonie sukien ślubnych, Łucja wbiła się między nie i krzyknęła.

Obrazek

- Dość! – na te słowa, kobiety zatrzymały się, a wszystkie pary oczu skierowały się na nią. Łucja, która poczuła, że w kącikach oczu ma łzy, wzięła głębszy wdech, po czym wymuszając sztuczny uśmiech spojrzała na koleżanki. – Spokojnie, nic się nie stało. Oddam suknię i pójdę z Heleną odebrać tą właściwą.

Obrazek

- Co? Nie możesz…!
- Świetnie! To poczekam na ciebie na zewnątrz – weszła jej w słowo zadowolona Helena, po czym ruszyła do wyjścia.
Smutna Łucja już miała iść się przebrać, gdy poczuła na ramieniu dłoń Agaty.
- Łucjo… Nie pozwól jej na to. Jeśli podoba ci się ta suknia, to ją po prostu kup… To twój ślub, a nie tego starego babsztyla! - rzekła robiąc grymas, gdy zerknęła w stronę wyjścia.

Obrazek

Łucja jednak pokręciła głową.
- Nie Aga… Ignacy miał rację. W tym wszystkim chodzi o to, żebyśmy wzięli ślub. Nie ma sensu kłócić się o pierdoły…
- Ale to nie są pierdoły! To twój dzień! – krzyknęła Agata, a stojąca obok niej Kelly pokiwała smutno głową.
- Tak długo o tym marzyłaś… Na pewno chcesz, to tak zostawić? – spytała, jednak Łucja odwróciła się.
- Lepiej już pójdę – powiedziała, po czym ruszyła w ślad za Heleną. Gdy opuściła sklep, w środku zapadła martwa cisza.

Obrazek

- A więc to by było na tyle? – rzekła Avril smutno, a Agata zacisnęła pięści.
- O nie… Ja tego tak nie zostawię!
- Co chcesz zrobić? – spytała Kelly, a brunetka uśmiechnęła się.

Obrazek

- Zobaczycie – rzekła, po czym ruszyła w stronę obsługującej je ekspedientki.

Obrazek


Koniec odcinka 55
Ciąg dalszy nastąpi...


Dziękuję za uwagę :)
Obrazek


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości