Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze!
Nawet nie wiecie jaką radość miałam z czytania ich
Bardzo się cieszę, że podobała wam się moja relacja świąteczna
Cieszę się również, że się nie poddaliście i dzielnie walczyliście ze stroną, by załadować zdjęcia
Jeśli jesteście ciekawi, to w relacji znalazło się 204 zdjęcia, ze wszystkich pond 800 zrobionych xD
Simwood –
„Andrew wygląda jak męska wersja Avril”
Właściwie, to dlatego… że rzeczywiście tak jest xD Tworząc go po postu wzięłam Avril zrobiłam z niej chłopaka
Niby użyłam, ale i tak ten śnieg najlepiej wygląda w Windenburgu, reszta okolic to takie meh… (Zwłaszcza Oaza, co widać po mojej relacji xD)
Wigilia bez kłótni to nie wigilia. Moje święta w domu przykładem x)
„Czy kuzynka Małgosia to Zuzanna Sęp 2.0 czy po prostu jest chłopczycą?”
Kuzynka Małgosia to małe dziecko w kołysce xD To córka Sławomira i Juli. Helenie po prostu chodziło o to, że Kacperek jest tak „Nie męski”, że nawet mała dziewczynka, jest bardziej męska
„Przejdź na dietę Magdy Gessler. Gwarantuję, że nikt więcej nie nazwie cię szkapą”
Ta, nie będzie szkapą tylko tucznikiem xD
„Albo ten śnieg jest niewidzialny, albo to ja jestem ślepy”
Jak to? Nigdy nie widziałeś „Żółtego śniegu”? xD
Agatka nie miała właściwie z czego się tłumaczyć.
Do niczego między nimi nie doszło
Galcia –
„Chociaż ona jest tak głupia, że sama nie wie, że chce tego, czego chce, bo wydaje jej się, że wcale tego nie chce... Także tak”
Em… zgadzam się! Dokładnie! xD
To akurat prawda. Avril chciałaby, żeby Agata się zebrała do kupy i zeszła z Sergio
Tego dnia, nie tylko Naveen był biedny xD
„Co też go podkusiło, żeby poprosić o pomoc akurat ją? Czyżby naprawdę nie rozmawiał z innymi dziewczynami?”
Możliwe
No, Agatka w jakiś sposób stara się dochować wierności Sergio, a Enryczek w łóżku by nie pomagał
„To ile więcej jedzenia nagotowała Iza, że absolutnie nie zmartwiło jej pojawienie się na kolacji dziesięciu dodatkowych osób?”
To jest zagadka, na którą pewnie nigdy nie poznamy odpowiedzi xD
A tak na serio, to Iza znała tych znajomych Agaty. Więc wiedziała że co najmniej pięć osób więcej, może nagotowała tyle, by wszyscy mogli poprosić o dokładkę i wyszło jej dla dziesięciu
„To takie słodkie, że wszyscy są swoimi przyjaciółmi, spotykają się, wspólnie świętują”
Jeśli o to chodzi, to tak właściwie wszyscy się znają, bo wszyscy w jakiś sposób są krewnymi rodziny Swan
No i często są sąsiadami
Lenna – Bardzo dziękuję!
Nie myślałam, że moja relacja może wywołać takie uczucia. Bardzo mi miło
Zima w simsach jest, chociaż tylko w Windenburgu w reszcie miasta trochę nie wyszło xD
Taki już los Łucji i Ignasia.
Chyba do końca będą taką moją parą od dziwnych akcji
Lion – Czasem tak śmiesznie wychodzi, że postać, która miała być na chwilę, nagle staje się fajną postacią i szkoda ją wyrzucić.
Tak było właśnie z Avril, choć nie tylko
Bardzo dziękuję!
Cóż, nie wiem, czy z Enryczka i pani Danuty coś będzie.
Enryczek jednak jest takim trochę podrywaczem, ale czas pokaże
Rai –
„W ogóle to poród tak nie wygląda.”
Właściwie to już ci się tłumaczyłam z tej sceny, ale pomyślałam, że zawsze można uznać, że Agatka zaczęła rodzić wcześniej, tylko trafiła po drodze do domu na samych typów, którzy nie chcieli jej pomóc i tak dotarła pod dom.
Wiem, super wytłumaczenie xD
„Chyba nie było wyjaśnione, co musieli zrobić podczas porodu Agacie?”
Jeszcze nie, ale obiecuję, że prędzej czy później zostanie to wyjaśnione
Właściwie u mnie Malcolm też był zły. Bądźmy szczerzy, dopiero jako jakiś 70 – letni dziadek, skapnął się, że zmarnował życie i zaczął wszystko naprawiać xD
Co do Helen i Kaleba, to jeszcze kiedyś coś o nich wspomnę
„Twój Aleksander jest strasznie seksowny, wow.”
Chociaż ty mnie doceniasz!
Tak, rzeczywiście Aleks jest inny, bo trochę go „Poprawiłam” Jakoś nie mogłam zaakceptować, że po Belli i Mortim potem wychodzi taki… gość xD
„JAKIE PRZEBRANIA XD Haha, rany, co za obciach...”
Zawsze mogą mieć nadzieję, że w sklepie nikt ich nie rozpoznał x)
„"grupka szła zaśnieżonymi uliczkami", no spoko, że piach i słońce, zero śniegu”
Jak mówiłam do Simwooda. „Żółty śnieg” istnieje x)
Jakoś jak piszę, to o tym nie myślę, ale jak tak teraz streściłaś moją relację w tej opowieści, to uznałam, że brzmi to strasznie dziwnie xD
Na początek, dzisiejsza relacja odbywa się jeszcze PRZED świętami. Bardzo przepraszam, za taki przeskok do tyłu, ale po prostu nie wyrobiłam się czasowo, a są to wydarzenia, którye nie pasuje mi umieścić inaczej, by miało to sens. Jak na złość zabrakło mi tego jednego odcinka, by kolejne relacje leciały już po świętach. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Od kolejnego odcinka, będziemy już iść linią czasową po świętach
Oprócz tego, mam dla was coś specjalnego.
Z okazji nowego roku, mam dla was bonus specjalny. Postanowiłam podzielić się z wami paroma ciekawostkami.
Jak miały wyglądać historie niektórych z postaci? Kto przefarbował włosy? I kto (przez moją fatalną pamięć) został zmuszony do zmiany imienia?
Zapraszam na ciekawostki, które znajdziecie pod relacją
A w dzisiejszym odcinku zobaczmy, jak ze stratą Odie radzą sobie jej najbliżsi.
Zapraszam
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
[spoiler]
Z pamiętnika Tiany
Trzeba iść dalej
Słońce dopiero rozpoczęło swoją codzienną wędrówkę po niebie. Powoli wyłaniało się znad horyzontu, oświetlając okoliczne budynki i drzewa. Niewielkie ptaszki takie jak sikorki, czy wróble, właśnie otwierały oczy i swym śpiewem witały kolejny piękny, chociaż nieco chłodny dzień.
O tej porze nikt nie przeszkadzał im w wykonywaniu swych niewielkich koncertów. Większość ludzi, pogrążona była jeszcze w głębokim śnie i kompletnie nie zwracała uwagi na to, co dzieje się za oknem.
Była jednak pewna osoba, która już nie spała. Co więcej, była już ubrana i gotowa do wyjścia.
Tą osobą była Tiana. Jak co dzień o tej porze wstała, zrobiła poranną toaletę i po ugotowaniu obiadu, który zapakowała do pojemników, szykowała się by wyjść.
Właśnie szła w stronę zawieszonej na wieszaku kurtki, gdy nieoczekiwanie zauważyła schodzącego po stopniach Naveena. Mężczyzna, jeszcze w samej piżamie, przecierając oczy i szeroko ziewając, spojrzał na nią bez cienia zaskoczenia.
- Znowu wychodzisz tak wcześnie? – rzekł i pokręcił głową. - Mówiłem ci, żebyś mnie obudziła, to cię zawiozę. Daj mi minutkę, zaraz będę gotowy.
Następnie obrócił się, by iść na górę się przebrać. Nim jednak wykonał ruch, Tiana chwyciła go za rękę i uśmiechnęła się.
- Naveen, naprawdę nie trzeba, dam sobie radę. – mężczyzna odwzajemnił uśmiech.
- Nie chodzi o to, że sobie nie poradzisz. Po prostu tak będzie wygodniej. – rzekł i pogładził ją po twarzy. – To już trzy tygodnie, prawda? – Tiana odwróciła wzrok i smutno pokiwała głową.
- Tak… - szepnęła.
Naveen zauważył, że w kącikach jej oczu zabłyszczały łzy. Nie wiele myśląc, mocno ją przytulił. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że… - zaczęła, lecz głos uwiązł jej w gardle i przerwała, wtulając się bardziej w opiekuńcze ramiona męża.
- Ciii… - powiedział Naveen, czule głaskając ją po głowie. Tak bardzo chciał jej pomóc, tak bardzo chciał ukoić jej ból. Wiedział jednak, że nie ma nic, co mógłby zrobić, by jej pomóc, dlatego tylko stał i tuląc ją w ramionach, pozwolił jej się wypłakać.
. . .
Tiana ubrana w nienaganny strój, pewnym krokiem wkroczyła do budynku. Znała już cały rozkład pomieszczeń na pamięć, większość pracowników po imieniu. Wiedziała nawet kiedy kto ma dyżur i do kogo się zgłosić w razie jakieś krytycznych sytuacji. Tak bardzo chciała, by Naveen mógł jej towarzyszyć… Niestety, mężczyzna musiał jechać do pracy, dlatego kobieta sama musiała się z tym wszystkim uporać, a dziś miała do wykonania pewną ważną misję…
Przywołując na twarzy swój najbardziej radosny uśmiech, zbliżyła się do biurka, za którym siedziała, recepcjonistka. Młoda, szczupła dziewczyna, niewiele młodsza od Tiany, siedziała za biurkiem i przeglądała jakieś pliki w komputerze. Była tak zajęta, że zauważyła ją dopiero, gdy ta stanęła tuż przed nią i zastukała w blat kontuaru.
Zerknęła na nią spod zmarszczonych brwi, zapewne nieco zła, że ktoś przerywa jej pracę. Jednakże, gdy tyko ujrzała, kto przed nią stoi, jej twarz rozpogodziła się.
- Cześć Tiana. Myślałam już, że dzisiaj nie przyjdziesz. Zawsze punkt ósma na miejscu, a dziś miałaś jakieś opóźnienie. Stało się coś? – spytała wstając od biurka, by porozmawiać z kobietą.
Tiany, ani trochę nie zdziwiła jej bezpośredniość. Otóż znała się z Jadwigą od lat, gdyż kobieta była jej daleką kuzynką. Po tym jak kobieta straciła pracę, Tiana zaproponowała jej posadę niani, dla swoich dzieci. Jadwiga znała więc dobrze Diablo i jej małą Florę. Teraz jednakże, gdy została recepcjonistką w szpitalu, niestety musiała zrezygnować z opieki nad dziećmi na pełen etat, lecz nawet teraz, Tiana zawsze mogła liczyć na jej pomoc.
- Nie, nic takiego. Po prostu Naveen uparł się, że mnie przywiezie, ale trochę mu zeszło, zanim w końcu się zebrał. – odpowiedziała, na co Jadwiga zaśmiała się.
Tak naprawdę, to wcale nie przez Naveena spóźniła się tego dnia do szpitala. Mimo, że Tiana i Jadwiga były przyjaciółkami, to kobieta nie chciała jej wspominać o dzisiejszej porannej sytuacji, gdy kompletnie się rozkleiła. Cała sytuacja z Odie, która zapadła w śpiączkę była dla niej nie do zniesienia.
Kobieta wciąż nie mogła uwierzyć, że straciła siostrę tak z dnia na dzień. Starała się być silna…
Nie, ona musiała być silna. Musiała być silna, dla Lotty, dla Raya, małej Fauny, a nawet… dla Iana.
Nawet jeśli tak naprawdę, najchętniej tylko siedziałaby w swoim pokoju, w łóżku i cały dzień płakała.
- Jak ona się dziś czuje? – spytała i zerknęła z nadzieją na Jadwigę. Kobieta w momencie przestała się uśmiechać i odwróciła wzrok.
- Póki co bez zmian… przykro mi.
Tiana, tak naprawdę nie spodziewała się innej odpowiedzi. Gdyby faktycznie była poprawa, to już dawno, ktoś ze szpitala by do niej zadzwonił i poinformował ją o tym. Mimo to, każdego dnia szła z nadzieją, że może dziś będzie inaczej. Może telefon jej się zepsuł i nie mogła odebrać? Może akurat chwilę przed tym nim przekroczyła próg budynku, coś zmieniło się na lepsze? Tiana nie była naiwna, wiedziała jak wygląda sytuacja i co to może oznaczać. Musiała jednak mieć nadzieję, jeśli ją straci… to co jej pozostanie?
Kobieta ze zrozumieniem pokiwała głową.
- To ja już do niej pójdę. – rzekła i obróciła się by odejść.
Nim jednak weszła na schody, usłyszała jeszcze zawołanie Jadwigi.
- Tiano! Poczekaj! – Tiana stanęła i zaczekała, aż kobieta zbliży się do niej. – On znów tu jest. Przesiaduje w szpitalu całe dnie i nie chce wychodzić. Już teraz wszyscy krzywo się na mnie patrzą, że mu na to pozwalam, a pielęgniarki boją się wchodzić na sale, gdy tam jest. Ja wiem, że dla was to trudna sytuacja, ale gdybyś mogła z nim porozmawiać… - Tiana kiwnęła głową.
- Nie martw się, zajmę się tym. – Jadwiga wyraźnie odetchnęła z ulgą.
- Będę bardzo wdzięczna. Próbowałam sama przemówić mu do rozumu, ale nie chciał mnie słuchać! – Tiana spuściła wzrok.
- Dla nas wszystkich to był trudny czas… Wiem, że powinnam zająć się tym wcześniej, ale nie miałam na to siły. Bardzo przepraszam. –ostatnie zdanie rzekła, patrząc na przyjaciółkę.
Kobieta energicznie zamachała rękami.
- Nie, nie! Nic się nie stało! To absolutnie nie jest twoja wina! Ja tylko… - Tiana położyła jej uspokajająco dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się.
- Wiem.
Następnie pożegnała się z Jadwigą i ruszyła na spotkanie ze swoją siostrą… i Szwagrem.
. . .
Tiana bez pukania, weszła do niewielkiego szpitalnego pokoju. Doskonale znała to wnętrze. Wszystko wyglądało tu dokładnie tak samo jak wczoraj, gdy opuszczała to pomieszczenie.
Kremowe ściany, niewielkie okno przez, które teraz wpadały promienie porannego słońca. Łóżko szpitalne, na którym nieruchomo leżała jej siostra. Stoliczek nocny z ustawionym na nim wazonem w którym znajdowały się świeże kwiaty, wymieniane co jakiś czas.
I na końcu, pomarańczowy fotel ustawiony tuż przy łóżku, na którym jak co dzień, siedział Ian.
Odkąd Odie zapadła w śpiączkę, był przy niej dzień w dzień. Nie odstępował żony nawet na krok. Jedynie wieczorami, zmuszany do tego przez personel szpitala, opuszczał ją. Tiana nie raz zastanawiała się, gdzie wtedy podziewa się jej szwagier, gdyż nie raz z Naveenem próbowali zastać go w domu, ale nigdy go nie było.
Do tego, już dawno został wyrzucony z pracy, gdyż nie pojawiał się w niej, ani nawet nie odbierał telefonu, gdy dzwonił jego szef.
Tiana czując się w jakiś sposób odpowiedzialna za Iana, który jak by nie było, należał do jej rodziny. Skontaktowała się z nim, chcąc wyjaśnić zachowanie szwagra i przekonać jego szefa, by dał mu jeszcze jedną szansę. Niestety szef Iana, był nieubłagany. Kobieta nie dziwiła mu się wcale, po co mu pracownik, który nie przychodzi do pracy?
Poza tym, przez ten czas, Ian strasznie się zapuścił. Można rzec, że czuwanie przy jej siostrze, stało się całym sensem jego życia. Mężczyzna, zaniedbał się kompletnie. Przestał się golić, a nawet myć. Tiana zastanawiała się jakim cudem, ochrona szpitala jeszcze go nie wyrzuciła. W takim stanie, Ian z całą pewnością mógł uchodzić za bezdomnego. Niedbały zarost, te same brudne ubrania, nie zmieniane od trzech tygodni. Do tego, Tiana nie raz wyczuwała od niego alkohol. Kobieta ani trochę nie dziwiła się, że pielęgniarki nie chcą tu wchodzić, gdy jest w pokoju i czekają, aż mężczyzna pójdzie do łazienki lub opuści wieczorem szpital.
Patrząc tak na niego, Tiana poczuła się bardzo źle. Przez ten czas tak bardzo zajęła się swoim bólem po stracie siostry, że zupełnie nie pomyślała o tym, by przemówić Ianowi do rozsądku.
Co prawda to nie jej wina, że mężczyzna tak się zaniedbał, w końcu jest dorosłym mężczyzną. Tiana nie jest jego matką, żeby mówić mu co ma robić. Mimo to, poczuła, że zawiodła. Nawet nie Iana, czy Odie, która na pewno byłaby wściekła widząc męża w takim stanie, ale przede wszystkim swoich siostrzeńców. Raya i małą Faunę, którzy odkąd Odie znalazła się w szpitalu mieszkali u niej.
Fauna była zbyt mała, by wiedzieć, że stało się coś złego, lecz Ray, bardzo to przeżywał. Nie dość, że stracił matkę, to teraz jeszcze ojca.
W przypływie gniewu za bezmyślność szwagra, stanęła nad nim i wsparła się pod boki.
- Ty znowu tutaj? – spytała, Ian jednakże kompletnie ją zignorował. Nie zdziwiło jej to zbytnio. Pokręciła głową i położyła na szpitalnym stoliku swoje siatki z jedzeniem, które przyniosła. – Zrobiłam ci obiad, pewnie jak zwykle nie jadłeś nic od wczoraj. – przemówiła ponownie.
Gdy dalej nie reagował, zirytowana jego milczeniem, wymierzyła w niego palcem i podniesionym głosem rzekła.
- Chociaż mi odpowiedz! – dopiero w tym momencie, budząc się z letargu, spojrzał na nią zamglonymi oczami. Patrzył na nią chwilę, jakby próbował sobie przypomnieć kim jest i co tu robi, aż w końcu odwrócił wzrok i znów wpatrzył się w Odie.
- Ach, to ty Tiana. – rzekł głosem całkowicie pozbawionym emocji. - Daj mi spokój, nigdzie się stąd nie ruszę. Odie chciałaby… - zaczął, lecz zdenerwowana Tiana, przerwała mu.
- Odie chciałaby, żebyś w końcu ruszył dupę i zabrał się do życia! - wykrzyknęła, Ian spojrzał na nią zaskoczony.
- Co? – rozłoszczona Tiana, zaczęła krążyć po pokoju.
- Od trzech tygodni przesiadujesz tu całe dnie i użalasz się nad sobą! Nie wiem czy wiesz, ale oprócz Odie, masz jeszcze dwójkę dzieci, która cię potrzebuje! – krzyczała, żywo gestykulując. Ian nic nie zrobił sobie z jej przemowy. Na jego twarzy znów powróciła maska zobojętnienia i odwrócił się od niej.
- Muszę zająć się Odie. Nie mam czasu na… - podjął po raz kolejny, lecz i tym razem Tiana nie dała mu skończyć. Szybki krokiem zbliżyła się, szarpnęła go za rękaw zmuszając do wstania i wymierzyła mu siarczysty policzek.
Otępiały Ian, ze zdziwieniem dotknął swojego policzka. Następnie spojrzał na Tianę i zmarszczył brwi.
- Odbiło ci?! – krzyknął rozeźlony. - Co ty…
- Mnie odbiło?! To ty porzuciłeś własne dzieci! – wykrzyczała mu prosto w twarz.
Po chwili jednak uświadomiła sobie, że ich krzyki mogą zaniepokoić pracowników szpitala, dlatego wzięła kilka głębszych wdechów dla uspokojenia, nim przemówiła ponownie. – Ian… - zaczęła, patrząc mu prosto w oczy. - Wszystkim nam jej brakuje, ale siedząc tu naprawdę jej nie pomożesz. – mężczyzna pokręcił głową, jakby nie chciał przyjąć tego do wiadomości.
- Odie chciałaby, żebym przy niej był. – Tiana zbliżyła się i chwyciła go za rękę, by zwrócić na siebie jego uwagę.
- Odie chciałaby, żebyś w tym trudnym czasie, był z waszymi dziećmi. – rzekła z pewnością w głosie. - Gdyby tobie przydarzyło się coś podobnego, to chciałbyś, żeby Odie zostawiła Raya i Faunę samym sobie i siedziała tu cały czas?
Ian nie potrafił lub nie chciał, odpowiedzieć na to pytanie, dlatego milcząc, spuścił wzrok.
Widząc go w takim stanie, Tianie przeszła nieco złość na niego. Zebrała siatki z jedzeniem, które przyniosła i stanęła przy drzwiach.
- Chodź Ian, wracajmy do domu. – rzekła, wyciągając w jego kierunku rękę. Ian spojrzał jeszcze raz, na wciąż śpiącą Odie, po czym ruszył w stronę Tiany.
- Masz rację, chodźmy. – powiedział, a następnie wyszli, cicho zamykając za sobą drzwi.
. . .
Nieco później tego dnia, Diablo w całkiem dobrym humorze, maszerował dziarsko uliczkami Newcrest, kierując się do domu. Jak by tak się zastanowić, to miał naprawdę udany dzień. Sprawdzian z angielskiego poszedł mu świetnie (z pomocą kolegi z ławki) Na lekcji Wf, jego drużyna wygrała wszystkie mecze w piłkę ręczną (oczywiście tylko dzięki jego umiejętnością bronienia bramki)
A na koniec okazało się, że lekcja historii, na której nauczyciel zawsze przepytuje klasę, jest odwołana, gdyż jest chory.
Tak, to był udany dzień… No właśnie, „Był” gdyż cały humor Diablo zniknął, gdy tylko chłopiec przekroczył próg domu.
Co mogło spowodować tak nagłą zmianę nastroju, spytacie? Właściwie nie „Co”, a „Kto.”
Bowiem, gdy tylko czarnowłosy przekroczył próg domu, natknął się na siedzącego w salonie kuzyna.
Diablo jakoś nigdy za nim nie przepadał, gdyby wtedy, ktoś go o to spytał, to zapewne nie potrafiłby odpowiedzieć czemu.
Odkąd tylko pamiętał byli razem i nigdy go nie trawił. Nie wiedział, czy to jego irytujący sposób mówienia, poruszania się, to że zawsze był w centrum uwagi? Czy może to, że nie raz słyszał, jak mama mówiła mu, że „Powinien się bardziej starać w szkole, jak jego kuzyn Ray”
Diablo nie wiedział, który z tych czynników to spowodował, może wszystkie na raz?
Jedno jednak było pewne, nigdy się z nim nie dogadywał i dlatego gdy tylko go zobaczył, miał ochotę wycofać się po cichu z domu i uciec nim ten go zauważy.
Niestety wycofując się, potknął się o leżący w przejściu but. Ray z prędkością błyskawicy odwrócił się w jego stronę.
Diablo zaklął pod nosem, wiedząc, że teraz już nie uniknie rozmowy z kuzynem. Wszedł do środka, poprawił przewrócone buty i zbliżył się do niego.
Trwali tak chwilę w milczeniu, nie wiedząc co powiedzieć, aż w końcu Diablo, odezwał się.
- Cześć.
- Cześć.
- Gdzie mama? Albo tato? – spytał Diablo, chcąc zacząć jakiś temat.
- Wujek na chwilę wyszedł do sklepu, a cioci nie spotkałem. – odpowiedział Ray, nie patrząc na niego i znów zamilkli. Diablo po raz kolejny zaklął „Mógłbyś coś powiedzieć, skoro sam tu przylazłeś…” pomyślał i coś sobie uświadomił.
- Ej, a ty nie miałeś być na lekcjach gry na skrzypcach? – spojrzał na kuzyna pytająco. Ray rzucił mu zdziwione spojrzenie, lecz szybko znów odwrócił wzrok. To jednak wystarczyło, by Diablo zauważył jego zaczerwienione oczy. Wiedziony jakąś nagłą troską, zbliżył się i usiadł na kanapie obok kuzyna. – Ty… Czy ty płakałeś? – Ray energicznie pokręcił głową.
- Nie. – rzekł twardo, lecz Diablo nie dał się zwieść.
- Nie kłam! Przecież widzę! – powiedział nieco podniesionym głosem. Siedząc tak i patrząc na kuzyna, uświadomił sobie, że jest mu go trochę żal. Co prawda nigdy specjalnie się nie lubili, ale Diablo nikomu nie życzyłby tego, co ostatnio przeżył Ray. Najpierw jego mama zapadła w śpiączkę, z której nie wiadomo czy kiedykolwiek się obudzi, a niedługo po tym, tato załamał się i zostawił jego i Faunę samym sobie. Diablo nie chciał nawet myśleć, co by zrobił, gdyby to jego rodzicom przydarzyło się coś podobnego.
Wiedziony instynktem opiekuńczym, położył dłoń na ramieniu kuzyna.
- Ray… - rzekł i ścisnął jego ramię, chcąc jakoś w ten sposób dodać mu otuchy. Gdy jednak chłopiec nie zareagował, powtórzył. – Ray. – w tym momencie kuzyn, mruknął coś pod nosem, czego Diablo nie usłyszał. – Co mówiłeś?
Kuzyn spojrzał mu prosto w oczy.
- Nienawidzę jej! – wrzasnął ile sił miał w płucach. Diablo przez chwilę wyobraził go sobie jako dzikie zwierzę, nagle uwolnione z klatki, chcące zemścić się na swych oprawcach, którzy go zamknęli. Pod wpływem tej myśli odsunął się, lecz już po chwili wszystko wróciło do normy, a przed Diablo znów siedział jego kuzyn, Ray.
- Kogo? – spytał, wciąż nieco oszołomiony jego wybuchem. Chłopiec zacisnął pięści.
- Tego małego potwora! To przez nią mama jest w takim stanie! – właśnie Diablo miał spytać o co mu chodzi, gdy coś przyszło mu do głowy.
- Masz na myśli Faunę? – chłopiec tylko kiwną głową. Diablo zagapił się na niego, z na wpół otwartymi ustami.
- Ty tak na poważnie? Przecież to nie jej wina, że… - zaczął, ale Ray nie dał mu skończyć.
- A właśnie, że tak! Gdyby się nie pojawiła, wszystko byłoby w porządku!
Widząc, że nie przekona kuzyna słowami, chwycił go za rękę i pociągnął za sobą. Gdy Ray pojął dokąd idą, wyszarpnął rękę z jego uścisku i stanął, naprzeciw niego, marszcząc brwi. - Zostaw mnie! Nie chcę patrzeć na to…
Chciał wygłosić swoje żale Ray, lecz nie dał rady, gdyż nagłe silne uderzenie powaliło go na ziemię.
Ray zszokowany, spojrzał na stojącego nad nim wściekłego kuzyna.
- Co ty…?
- Jak możesz tak mówić?! – wrzasnął Diablo, wkurzony nie na żarty. - Jesteś jej starszym bratem! Powinieneś ją chronić, zwłaszcza teraz, a nie za wszystko obwiniać! – Ray nie wiedząc co powiedzieć, dalej siedział na ziemi.
Wykorzystując ten moment Diablo chwycił go, postawił na nogi, a następnie zaprowadził i wepchnął do pokoju Fauny. Diablo zbliżył się i spojrzał na swoją małą kuzynkę leżącą w łóżeczku. Dziewczynka, spojrzała na niego. Jak ktokolwiek mógł nazwać ją potworem?
Zerknął na kuzyna z uśmiechem, lecz ten szybko zniknął z jego twarzy, gdy zauważył, że Ray ostentacyjnie stoi do nich tyłem.
„Co za wnerwiający typ” przemknęło mu przez myśl, postanowił jednak póki co być łagodny w stosunku do niego.
- Chodź, powinieneś ją zobaczyć. Wcale nie przypomina potwora! – rzekł spokojnie. Ray jednak pokręcił głową.
- Nie Diablo. Możesz mnie bić cały dzień, ale nie zmienię zdania.
Diablo w odpowiedzi zmarszczył brwi i uśmiechnął się groźnie, zaciskając pięści.
- To się da załatwić… - Ray, widząc, że Diablo nie żartuje, postanowił zrobić wyjątek i ten jeden raz zerknąć na siostrę.
Zbliżył się do łóżeczka i pochylił. Zobaczył małą, śliczną dziewczynkę. Na jego widok uśmiechnęła się i wyciągnęła swoje małe rączki. Widząc to, Ray mimowolnie również się uśmiechnął.
Diablo trącił go ramieniem.
- I co? Mówiłem ci. Naprawdę myślisz, że ona mogłaby skrzywdzić kogokolwiek? – po chwili namysłu dodał. - Zwłaszcza waszą mamę? – Ray zastanowił się, ale już po chwili westchnął zrezygnowany i pokręcił stanowczo głową.
- Nie… ale gdyby jej nie było…
- To i tak mógłby się zdarzyć wypadek i ciocia wylądowałaby w szpitalu. – odezwał się Diablo, nie dając mu okazji skończyć tej myśli. Ray zerknął na niego, na co bezradnie pokręcił głową. - Ray, nie mamy wpływu na takie rzeczy. Czasem coś złego się dzieje niezależnie od naszej woli i jedyne co można zrobić, to mieć nadzieję, że będzie lepiej. – tu z powrotem zerknął na swoją małą kuzynkę i pogłaskał ją po głowie, a dziewczynka patrzyła się nań z pytaniem w oczach. - Możesz winić Faunę i oskarżać ją o wszystko co złe, ale to nie sprawi, że cioci się polepszy. – znów spojrzał na kuzyna. - Wiem natomiast, że wasza mama nie chciałaby, żebyście byli skłóceni. – zakończył swoją przemowę i czekał na reakcję Raya.
Chłopiec myślał nad słowami Diablo, niepewny co zrobić. W tym momencie jednak poczuł jak ktoś chwyta go za rękę. To Fauna, wyciągnęła swoje małe rączki i złapała go za palec. Ray patrzył na nią chwilę i uśmiechnął się. - Chyba masz rację… - rzekł i połaskotał dziecko po policzku. - Ona nie dałaby rady skrzywdzić nawet muchy.
W tym momencie Diablo już wiedział, że jego misja zakończyła się sukcesem. Odgadując, że Ray chciałby posiedzieć jeszcze chwilę z siostrą, postanowił po cichu wycofać się z pokoju i zostawić ich samych. Nim jednak dodarł do drzwi, usłyszał jeszcze głos kuzyna.
- Diablo… dzięki.
Chłopiec zatrzymał się i unosząc kciuk do góry, wyszczerzył zęby.
- Od tego jest rodzina. – stojąc tak, przez krótką chwilę, Diablo pomyślał, że może jednak Ray nie jest taki zły? Może się dogadają, a nawet zaprzyjaźnią? W tym momencie jednak, że zdziwieniem zauważył jak na ustach kuzyna, pojawia się złośliwy uśmiech.
- Kto by pomyślał, że jesteś taki wrażliwy…
Diablo w momencie poczerwieniał na twarzy i zacisnął pięści.
- Jeśli komuś o tym wspomnisz, wszystkiego się wyprę! –krzyknął unosząc palec do góry, a następnie szybko wyszedł z pokoju.
Idąc przez salon, wciąż słyszał za sobą, śmiech kuzyna.
[/spoiler]
Koniec odcinka 35
Ciąg dalszy nastąpi
Ciekawostki:
[spoiler]Ciekawostek dużo, bo z całego roku, zapraszam.
- Zacznijmy może od tytułu. Oczywiście wiadomo czemu taki, bohaterowie w końcu piszą pamiętniki
Lecz nie od razu wpadłam na taki pomysł. Początkowo relację pisałam, tak po porostu. Dopiero jak zaczęłam pisać pierwsze rozdziały, które pisałam po jednym ze środkowych odcinków (O czym później w ciekawostkach)
Przyszedł mi do głowy pomysł z pamiętnikami.
Czy jednak stąd wziął się tytuł? Nie do końca.
Gdy włączyłam stronę, by wstawić na forum pierwszą relację, wciąż nie miałam tytułu xD
Zaczęłam gadać z siostrą, co ona o tym myśli, a w telewizji tymczasem leciał film „Pamiętnik księżniczki”
Resztę zgadniecie sami
- Na samym początku, relacja miała opowiadać wyłącznie o głównych kobietach z rodziny Swan, tych z „Wyzwania księżniczek” w miarę pisania jednak, ciągle wymyślałam historie (I dalej wymyślam, dlatego wciąż jesteśmy przy trzecim pokoleniu z dziesięciu xD) które nie pasowały mi do „głównych” bohaterek, ale nadawały się świetnie dla pobocznych.
Wyobrażacie sobie tą relację bez postaci jak Marcin, Łucja, Helena, bliźniaczki Landgraab czy chociażby Agatka? Pół relacji poszłoby do kosza! xD
- Pomysł na przekazywanie sobie naszyjnika wziął się z jakiegoś innego simsowego wyzwania. (Już nawet nie pamiętam jakiego)
Pomyślałam wtedy, że fajnie by było, aby i tu coś było przekazywane przez pokolenia i tak powstała historyjka o naszyjniku.
(Nie pytajcie ile o tym myślałam, co mogłyby sobie przekazywać xD)
Jak spojler powiem, że jest on w relacji nie tylko po to by cos sobie przekazywać, ale ma swoją rolę do odegrania w przyszłości
- Zastanawialiście może kiedyś dlaczego tak nagle uśmierciłam Chada – męża Cindy? Czyżbym wpadła na jakiś genialny pomysł, zrobienia super wzruszającej relacji, która wyciśnie z waszych oczu ostatnie łzy?
Otóż… nie.
Jak wspomniałam przy pierwszej relacji, moja gra oparta jest na „Wyzwaniu księżniczek Disneya” W pokoleniu z Tianą, jeden z podpunktów głosi „Ojciec musi umrzeć przed końcem wieku młody dorosły”
Tak, że tego… wybacz Chad. Nie moja wina. x)
- O tym już kiedyś wspominałam, ale pierwszą relacją, którą napisałam był odcinek
„Z pamiętnika Charlotte „Flirtowanie” na własnym ślubie, nikomu nie wychodzi na dobre.” Który znajduje się na
stronie 2
Nim zaczęłam dodawać relację, siedziałam przed komputerem i godzinami pisałam co wydarzyło się wcześniej, tak, by miało to ręce i nogi.
Stworzyłam również w grze specjalne miasto, gdzie po ulicach maszerują, Tiany, Cindy i Snow white w różnym wieku. Od dziecka do staruszki.
Wykorzystuje je do retrospekcji
- Inną ciekawostka jest to, że odcinek:
„Z pamiętnika Charlotte „Flirtowanie” na własnym ślubie, nikomu nie wychodzi na dobre.” Jest, póki co, jedynym odcinkiem, gdzie najpierw zrobiłam zdjęcia, a potem wymyśliłam historyjkę. Po prostu zorganizowałam ślub i cyknęłam parę fotek, nie myśląc o tym za dużo.
Była to więc, bardzo spontanicznie stworzona relacja
- Tak naprawdę Tiana, nie urodziła się Tianą. Co to oznacza? Otóż, Cindy po urodzeniu Lotty urodziła… Dwóch chłopców! Niestety „Wyzwanie księżniczek” ściśle określa, że Cinderella może mieć tylko trójkę dzieci. Miałam więc wybór: Zrobić z Lotty Tianę lub zmienić płeć bliźniaków. Nie zapisałam gry, nakarmiłam Cindy truskawkami i tak urodziły się dwie bliźniaczki
Czy to jednak koniec? O nie!
Gdy bliźniaczki były starsze (W wieku dziecka) zauważyłam, że ta nazwana Odie, jest ładniejsza. Dlatego podmieniłam imiona i teraz prawdziwa „Odie” jest Tianą.
Ach te moje przekręty xD (Na usprawiedliwienie dodam, że wtedy jeszcze nie pisałam relacji
)
Swoją drogą, wyobrażacie sobie relację, gdyby Lotta lub teraźniejsza Odie były Tianą?
- Inna sprawa z bliźniaczkami Tianą i Odie jest taka, że Odie urodziła się ruda! Uznałam jednak, że chce, by bliźniaczki były bardziej podobne do siebie i przefarbowałam Odie na czarno.
Zresztą spójrzcie na zdjęcie i powiedzcie. Czyż tutaj Odie nie wygląda bardziej jak bliźniak Lotty? xD
- W „Wyzwani księżniczek” możecie znaleźć podpunkt, znów do Tiany, że „Musi poślubić Sima z zielonym kolorem (mogą to być włosy, oczy, skóra itp)” U Naveena, są to oczywiście oczy
Inną ciekawostką jest to, że Naveen jest blondynem, gdyż chciałam mieć większą pewność, że ich dzieci będą mogłyby być „blondynami”. Nawiązuję oczywiście do jednej dziewczynki z kolejnego pokolenia
- Chad został stworzony specjalnie z nieco ciemniejszą skórą po to, by Tiana odziedziczyła po nim ten kolor. Jak wszyscy wiemy, nie wyszło. xD
- Kojarzycie ten moment, gdy Tiana mówi Naveenovi, że jest w ciąży z Florą, a ten się z tego wcale nie ucieszył? To nie było planowane. Tak naprawdę, Naveen miał się cieszyć, jednak gdy dałam Tianie opcję, by powiedziała, że jest w ciąży, Naveen wykrzywiał twarz jakby był załamany! xD
Z tego powodu zmieniłam tę część i zrobiłam z Naveena trochę drania.
No cóż, sam tego chciał
- Co do innych reakcji na ciążę, to przy relacji, gdy cała ekipa z klubu książki już wie, że Agatka jest w ciąży, a Sergio się nią opiekuje (Para miała już wtedy romantyczną relację) kazałam Agatce powiedzieć Sergio o ciąży. Ten na to, zaczął płakać! xD
Sytuacja ta wydarzyła się tylko raz, potem Sergio reagował jak reszta simów.
- Zastanawiało was kiedyś jak wyglądał dom rodzinny Snow white, z pierwszej relacji, w całej okazałości?
Wspaniały, nieprawdaż? Jak by ktoś chciał, to chętnie udostępnię w galerii! xD
Dla ciekawskich, domek dalej leży sobie w jednej z okolic Widenburga
(W zapisie gry z retrospekcjami)
- Mimo, że w relacji pierwszy umarł, mąż Snow, to tak naprawdę ich historia miała być zupełnie inna. Pamiętacie jeszcze może jak w pierwszym odcinku Snow myślała, że Olivier zaręczył się z Andreą Nicpoń?
Otóż miałam pomysł, by Snow umarła jako pierwsza, a nową żoną Oliviera zostanie właśnie ona. (Mieszkała z nimi po sąsiedzku xD)
W ten sposób Cindy miałaby macochę, podobnie jak w oryginalnej bajce.
Gdy jednak grałam Olivierem i Snow, to tak bardzo polubiłam ich jako parę, że nie byłam w stanie zniszczyć im tej miłości i zabić Snow pierwszą.
Para naprawdę w grze odeszła jeden po drugim.
Ich nagrobki ustawiłam obok siebie, często w nocy razem się budzili jako duchy i spacerowali
- Tak naprawdę mężem Snow white, wcale nie od początku miał być Olivier Wolf. Tak naprawdę jako kandydata znalazłam jego i innego sima z galerii:
który wygląda zupełnie jak Krystian od Simwooda xD
Gdy jednak zaprosiłam obu panów na imprezkę do Snow, Krystian gdzieś mi uciekł. Snow zaczęła romansować z Olivierem i tak rozpoczęła się historia rodziny Swan
(Niewiele brakło, by rozpoczęła się jak rodziny Urban xD)
- Postacie takie jak macocha, ojciec czy też przyrodnia siostra Snow, istniały tylko w zapisie od retrospekcji. W oryginalnej grze, gdzie żyją prawdziwe postacie, stworzyłam Snow samą, tak jak to można było zrobić w „Wyzwaniu księżniczek.”
Z tego powodu, rudowłosa pani w pierwszej relacji mówi o nich „Co do macochy i siostry… nie wiemy co się z nimi stało, ale jestem pewna, że spotkała je jakaś kara za to, jak traktowały Snow.”
Po prostu ciężko by było kontynuować losy simów, których nie ma. xD
Mam jednak na to również inne wytłumaczenie.
Snow nigdy więcej ich nie spotkała, więc nie wiedziała co się z nimi stało i nie opisała tego w pamiętniku.
- Część z was mogła się zastanawiać, czemu np. Agata, Julia i Iza mają w relacji na nazwisko „Maślanka” zamiast „Swan” (Po ojcu). I czemu niektórzy synowie mają zmienione nazwiska?
Cóż… wszystko wynika z mojego błędu. Otóż gdy żeniłam synów Snow, nie zmieniałam nazwisk żon. W ten sposób, urodzone dzieci dostawały nazwiska matek. Nie chciało mi się tego poprawiać (Gdyż wtedy nie pisałam jeszcze relacji) A potem jak zaczęłam, to jakoś przyjęłam, że zostali oni przy nazwisku żony.
Na drzewie genealogicznym próbowałam to naprawić, ale ostatecznie i tak zostało, że np. Agata jest Maślanka, mimo, że na drzewie jest Swan.
Co do rodziny Tiany, na razie przyjmujemy, że jest Arendelle – Swan. Ale nie martwcie się, mam plan jak przywrócić nazwisku „Swan” jego pełną chwałę
- Jeśli chodzi o historię Cindy, to również miała być ona inna.
Pamiętacie jak wspominałam w odcinku z nią, że ona, Chad, Lee i Kaleb to kumple? Otóż po śmierci Chada, jego brat – Kaleb, miał ją pocieszać. Potem mieli się do siebie zbliżyć i wziąć ślub. Ostatecznie jednak, porzuciłam ten pomysł, gdy na jednej z imprez pojawiła się Helena.
Kojarzycie te imprezowe zadania, które się wypełnia by zdobyć brązowy, srebrny lub złoty medal?
Otóż jednym z zadań było „Niech ktoś się całuje na imprezie”
I jakoś tak wyszło, że Kaleb był w nastroju do flirtów… i o dziwo Helen też była…
Pocałowali się. I w ten sposób, już wiedziałam, że będą razem
- Kiedyś o tym mówiłam, ale Kaleb i Helen mieli być szczęśliwi i bardzo się kochać. Pomysł z Chadem jako ukochanym Helen przyszedł mi duuużo później do głowy.
Wybacz Kaleb! xD
- Czy ktoś z was się kiedyś zastanawiał, czemu Kacper nie jest zbyt podobny do Helen czy Kaleba?
Otóż Kacper w rzeczywistości jest… Adoptowany! xD
Miałam ten cały plan, że Helen, która też została adoptowana przez Malcolma. Postanowiła jako dorosła zmienić życie jakiegoś dziecka na lepsze i adoptowała jedno. (A nawet więcej, ale ostatecznie z tego też zrezygnowałam)
Postanowiłam jednak, że wiadomość o tym, że jest adoptowany jeszcze bardziej utrudniłaby mu zostanie „Prezesem firmy Landgraab” a nie chciałam się w to bawić.
Z tego powodu w relacji, jest on ich biologicznym synem
Ale przyznajecie, że to wiele wyjaśnia! xD
- Jak już o adopcjach mowa, to Helena i Sławek tak naprawdę są przypadkowymi dziećmi, które adoptował Malcolm. Dzieci do adopcji, często kręcą się po mieście. Mała Helen jakoś często była przeze mnie widywana w różnych miejscach. Postanowiłam więc, że ją adoptuje. Pytanie jednak było, kto to zrobi?
Wtedy przypomniałam sobie o Malcolmie, który za niedługo miał zejść (Był już emerytem przy końcu życia) Miał tak duży, ładny dom… dużo pieniędzy… Pomyślałam „Fajnie by było może kiedyś wżenić się w tą rodzinę? Ale przecież Malcolm jest za stary… Gdyby tak miał następcę…” xD
I tak Malcolm adoptował Hellenę, a potem jeszcze Sławka, tak by rodzinka była większa. Póki co nikt z głównej rodziny Swan, nie wżenił się w ta rodzinę, ale kto wie? Może kiedyś?
- Inna sprawa z Malcolmem to taka, że grając rodziną Swan, zarabiałam nimi sama (Żadnych kodów na kasę
) z tego powodu, często mi na coś brakowało. Cindy miała dużo charyzmy, a jako, że Malcolm był bogaty, zaprzyjaźniłam ją z nim i często pożyczałam kasę, której jemu osobiście nigdy nie oddałam xD
O dziwo, opcja o oddanie pieniędzy była możliwa na dzieciach Malcolma jak Hellen, więc dług został zwrócony dużo później, gdy Helena była już dorosła
- Większość imion z mojej relacji jest nadane automatycznie przez grę, gdyż gdy simki były w ciąży nie chciało mi się ich pilnować. Poza tym, gdy tylko grałam, a nie pisałam relację to imiona simów nie z głównej rodziny, nie miały dla mnie takiego znaczenia. Tak naprawdę, bardzo lubię nadawać „Egzotyczne” imiona lub jakieś udziwnione. Stąd na przykład „Khany” Agatki, przyjaciółka Łucji – Kelly, czy też Avril zamiast np. Karolina lub Dorota.
- Jeśli o imionach mowa. Zastanawialiście się kiedyś czemu jeden z opiekunów Agatki z Windenburga – Krzysztof, ma takie imię zamiast Dominik z którym zaczyna grę?
Cóż, jest to wynik mojego zapominalstwa i błędu gry…
Kojarzycie tą scenę (Znów z odcinka
„Z pamiętnika Charlotte „Flirtowanie” na własnym ślubie, nikomu nie wychodzi na dobre.” x)) Gdy Marcin gada z Krzysztofem przy barku?
Otóż gdy najechałam na tego sima myszką, zobaczyłam, że jego „Mężem” jest jakiś „Krzysztof” Oczywiście, gdy pisałam relację, zapomniałam jak sim z którym gada Marcin się nazywa x)
Miałam nawet włączyć grę, ale wtedy po mojej głowie zaczęło krążyć imię „Krzysztof”
Uznałam, że to pewnie to, a nawet jeśli nie, to przecież to tylko
„Nic nie znaczący sim na jedną relację” (Dzięki „ja” z przeszłości x))
Potem, gdy „Krzysztof” stał się ważniejszą postacią, odkryłam, że to jakiś „Dominik”! xD
Było już jednak za późno, imię zmieniłam, o sprawie zapomniałam, ale to nie koniec!
Wciąż nie wiedziałam, czemu Krzysztof ma nagle żonę! O.O
Przecież byłam pewna, że wtedy napisane było coś o mężu. (W końcu to z tego powodu zrobiłam go gejem! xD)
W pasku z relacjami, nie było żadnego faceta, który byłby ukochanym „Krzysztofa”
Dałam sobie więc spokój, rozwiodłam go z żoną i stworzyłam Aratę.
Tu jednak powstał kolejny problem.
Gdy chciałam Aratą i Krzysiem wziąć ślub, gra uparcie twierdziła, że „Nie może bo jest w związku małżeńskim z (Zgadnijcie…) Krzysztofem!” xD
Tu również porzuciłam temat. Coś się zepsuło, trudno. W relacji napiszę, że mają ślub, kto tam mnie sprawdzi jaka jest prawda?
I wtedy, stało się…
Gdy robiłam odcinek z Agatką w kawiarni (Agatka jakoś wtedy była w innym domu, żeby zgromadzić wszystkich z klubu książki w jednym miejscu i ich kontrolować)
Niespodziewanie przylazł tam Krzysztof.
Początkowo go zignorowałam, aż tu nagle patrzę… a Krzysztof całuje się z jakimś chłopem! xD
Zgadnijcie z kim? Z zaginionym Krzysztofem! xD
Okazało się, że „Prawdziwy Krzysztof” to jeden z tych „Bezdomnych” simów. Gra (Z sobie znanych powodów) przypisała go jako męża Dominika, mimo, że ten miał żonę.
Krzyś i Krzyś wzięli oczywiście rozwód, a Arata mógł zostać jego prawdziwym mężem.
Cóż za słodkie zakończenie, nie sądzicie?
- Jak już o tym mowa. Po tym jak umarł Chad, gdy Cindy stała się emerytką (gdy grałam inną rodziną) gra pomyślała najwyraźniej, że biedna staruszka jest samotna i przypisała Cindy żonę! xD
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy po jakimś czasie wchodzę, a na drzewie genealogicznym Cindy ma żonę, ta żona ma jeszcze córkę, a na dodatek, żona ta mimo, że jest na drzewie genealogicznym to nie ma jej w pasku z relacjami simki! xD
Ostatecznie „fałszywa żona” została odnaleziona, rozwiedziona i skasowana.
Ale przyznajcie, że po takich rzeczach, nie mogło zabraknąć w mojej relacji gejów.
Gra sama mnie do tego przymusiła. xD
- Dominik to jednak nie jedyny raz, gdy zmieniłam komuś imię (I nie, nie chodzi o Tianę xD)
Tak naprawdę, pani Danuta nie jest Danutą… tylko Dominiką! xD
Bardzo przepraszam więc, wszystkie Dominiki i wszystkich Dominików, którzy ewentualnie to czytają.
To bardzo ładne imiona, po prostu przez swoje zapominalstwo imiona postaci zostały zmienione. x)
- Przy okazji, wszyscy dobrze znacie mojego Marcina, prawda?
Być może się nad tym zastanawialiście, co przyszło mi do głowy, by stworzyć takiego sima?
Cóż, prawdą jest, że to nie ja stworzyłam Marcina a… (Tak, zgadliście) moja cudowna gra! xD
Kiedyś, zauważyłam go w „Ludziach bezdomnych”
i pomyślałam, że (gra robi sobie ze mnie jaja) ciekawie będzie go mieć w mieście.
Marcin rzeczywiście był wprowadzony do gry z mamą (Stąd też mój późniejszy pomysł, że Namid uciekła do męża i wychowywała go samotnie)
Jednakże była nią jakaś białoskóra staruszka. Kobitka świetnie bawiła się na weselu syna, a potem umarła. (Takie wesołe zakończenie xD)
Niestety nie miałam jej zapisanej, stąd później w retrospekcji mamą Marcina jest stworzona przeze mnie Namid.
Była jeszcze cała sprawa z szukaniem Antoniemu żony. Jednakże żadna mi nie pasowała, a gdy w końcu znalazłam, to partnerka, którą mu wybrałam nie spodobała mu się i zaczęli się wyzywać i kłócić. xD
Wtedy pomyślałam coś w stylu „Może niech będzie gejem jak mu się nie podoba?”
No i resztę znacie
- Jak już mówić o Marcinie to mówić!
Zastanawialiście się może skąd pomysł na pojawienie się w jego życiu Sereny i Marcela?
Tu znów zadziałała moja ciekawość. x)
Zapewne kojarzycie tą aktualizację „Gender”? Tę która pozwala ustawić, że facet może mieć dzieci? Czy już coś zaczyna wam świtać? Pytacie pewnie „Czy ona to zrobiła? Nie mogła!”
Więc tak, dokładnie zrobiłam to o co mnie podejrzewacie. x)
Marcin zaszedł w ciąże z Antonim! xD
Nie mogłam jednak tego umieścić w relacji, nie chciałam ani z Marcina ani z Antoniego tworzyć kobiety, która zmieniła płeć.
Pozostawała więc tylko jakaś adopcja. Uznałam jednak, że to trochę nudne. Kolejna ukrywana adopcja jak przy Vivi i Jamesie?
I tak powstał pomysł na Serenę, dziewczynę która podrzuciła im dziecko.
Pomysł, że to córka Siobhan powstał później, lecz zanim stworzyłam Serenę więc faktycznie jest to jej córka
Tak wiem, o jakich przekrętach można się dowiedzieć w tych ciekawostkach! xD
- Siobhan (Jak już wiecie) nigdy nie umarła. Cały czas żyła sobie gdzieś w Windenburgu. Nie dlatego jednak, że planowałam kiedyś coś z nią zrobić. Po prostu nigdy nie miałam czasu „by się nią zająć”
a potem uznałam, że mi nie przeszkadza, więc może sobie żyć, a w relacji będzie martwa.
Potem jednak powstał pomysł Sereny i tak się złożyło, że historia o ukrywającej się i żyjącej Siobhan mi pasowała.
- Co do Lotty, to (oprócz tego, że groziło jej zostanie Tianą
) wcale nie było z góry wiadome, że zostanie żoną Aleksandra.
Gdy Lotta była w wieku dorosłej, nie miałam pomysłu co z nią zrobić. Miała aspirację romansowania i to wszystko. Postanowiłam więc czegoś spróbować.
Zaprosiłam jej trzech adoratorów i po kolej szli do łóżka. xD
Po ostatnim „kandydacie na ojca” zrobiłam test ciążowy, który wyszedł pozytywnie i czekałam.
Nie karmiłam jej ani truskawkami ani marchewkami, więc płeć dziecka również miała być niespodzianką. I tak urodziła się Anastazja – córka Aleksandra.
Innymi kandydatami byli oczywiście – Tomasz (Ten rudy mąż Kasandry)
I ten sim:
Wyobrażacie sobie któregoś z nich na miejscu męża Lotty, zamiast Aleksa?
- Jak już o tym mowa. Blondyn, który mógł zostać ojcem dziecka Lotty, został wprowadzony do miasta razem z tym panem:
oraz
Ianem.
Panowie zostali stworzeni tylko po to, by spełnić aspirację romansowania Lotty i być jej kochankami xD
Potem jednak szukałam męża dla Odie i jakoś tak uznałam, że Ian to niezły kandydat
Stąd też pomysł na to, że na weselu Tiany, Charlotta podrywa Iana.
Oj biedaku, gdybyś tylko wiedział, po co zostałeś stworzony. xD
- Do Lotty jeszcze tylko taka mała ciekawostka. Kojarzycie może to zdjęcie z młodości Charlotty?
Widzicie tych dwóch typków? Czasem z braku laku, gdy nie chce mi się tworzyć nowych simów, używam tych zrobionych w rodzinie, tylko ich przebieram.
Poznajecie tego typka po prawej? Nie?
To Naveen xD
- Jak już jesteśmy przy romansach, to moja gra wręcz je uwielbia. Gdy tylko wychodzę do innych rodzin, po powrocie zastaję (zawsze facetów xD) którzy mają oprócz wybranej przeze mnie żony jakieś kochanki. (Wyjątek to Bella, która też romanse miała, a jest kobietą)
Stąd Naveen okazało się, że podrywał Ninę i Bellę
Marcin jakąś kobitkę.
Krzysztof poleciał po bandzie xD (Lotta musiałaś? Nawet geja potrafisz zmusić do romansu? xD)
No i możecie zobaczyć tu wspomnianego wcześniej Krzysztofa xD
Rekord pobił najstarszy syn Snow (Doc) który miał ze cztery kochanki, tak sam z siebie, mimo, że nie miał aspiracji romansowania, a jego żona, była jego „bratnią duszą” xD
Żeby było mało podrywał żony swych braci. Raz nawet doszło do niezręcznej sytuacji, gdy na jego oczach zaczęli się obściskiwać pod domem. xD
Niestety z tego okresu nie mam zdjęcia, musicie uwierzyć na słowo
(Ja wiem, że Krzysztof też ma cztery romanse poza Aratą, ale jeden to Moira ustalona przez grę, więc i tak ma mniej niż wspomniany syn Snow.
)
Najbardziej wierny jest o dziwo Ian, który nie ma żadnych romansów, oprócz Odie. (Która ma cechę zazdrosna) Stąd wymyśliłam scenę, gdzie na ślubie Lotty, Odie histeryzuje, że Ian ją zdradza, a ten przerażony tłumaczy się z tego.
- Zastanawialiście się kiedyś dlaczego we śnie Odie, tuż przed tym jak zapadła w śpiączkę, pojawiła się Snow white? Dlaczego nie jej dziadek lub jakikolwiek inny krewny? Czy to był przypadek?
Tu może być taki mały spojler
Otóż, w ten sposób chciałam nawiązać do bajki o Śnieżce, gdzie dziewczyna zapada w sen, który wszyscy bohaterowie uznają za śmierć bohaterki, a zbudził ją pocałunek miłości.
Jak zakończy się historia Odie?
- Inną ciekawostką jest to, że Odie tak naprawdę miała umrzeć, a nie zapaść w śpiączkę, po porodzie. Potem jednak uznałam, że śmierć siostry (i pewne inne wydarzenia o których jeszcze nie mogę mówić) tak bardzo dobiłyby Tianę, że jedyną opcją byłoby zakończyć jej historię słowami:
„Oszalała z rozpaczy i skoczyła w przepaść.”
Za bardzo polubiłam Tianę, by jej to zrobić, dlatego nieco zmieniłam tę historię.
Jak widać, Tiana uratowała tyłek Odie w pewien sposób
- Początkowo, Lotta miała zdradzać Aleksandra na prawo i lewo, a ten miał ją przyłapać na gorącym uczynku. Potem jednak przyszedł mi do głowy pomysł z detektywem Joaquinem i tak zostało
- Jeśli już o nim mówimy. Wcale nie miał on być kochankiem Belli. Bella miała go tylko wynająć do śledzenia Lotty i tyle. Jednakże tu znów gra zrobiła mi psikus xD
Otóż Bella i Joaquin (po śmierci Mortiego) mieszkali przez pewien czas razem w domu. Ja w tym czasie grałam innymi rodzinami. Gdy w końcu do nich zajrzałam, Bella miała z nim romantyczne relacje xD
Rozwinęłam ten romans, a potem… Potem pomyślałam sobie „Jak się uda to będzie, jak nie to nie.”
I kliknęłam opcję „Postaraj się o dziecko.”
Jak już wiecie, udało się. xD
To jest też początek pewnej innej historii, która rozpocznie się niedługo
- Inną historią która powstała z przypadku jest historia Agatki
Tak naprawdę jej rodzice mieli tylko dwie córki bliźniaczki – Julię i Izabelle. Gdy rodzice Agaty, mieli jeden dzień by stać się emerytami, weszłam przypadkowo po coś do ich rodziny i pomyślałam „A może by tak…?”
Znów kliknęłam opcję „Postaraj się o dziecko” i jak widać wyszło
To też stało się początkiem historyjki o Agacie, którą wychowywały siostry. Rodzice jako emeryci długo już nie pożyli i odeszli.
Jakaż smutna byłaby ta relacja bez Agatki, prawda?
- Co do Juli, Izabelli i ich romansu ze Sławkiem, to kierowała mną głupia ciekawość pod tytułem: „Jakie wyjdą dzieci po bliźniaczkach, gdy ojciec będzie ten sam?” x)
Tak Sławek nawiązał z nimi romans i zrobił dzieci. Historyjka o jakiejś miłości Sławka i Izy oraz podstępie Juli powstała później
Do tego od początku myślałam o Sławku jako o Donie Lothario 2.0, więc było mi to na rękę.
Z historii o Donie Lothario 2.0 nic jednak nie zostało i biedny Sławek męczy się z obiema blondwłosymi bliźniaczkami do dziś xD
- O tym również gdzieś mówiłam, ale Agata początkowo miała być szczęśliwa z Kacprem. Specjalnie wprowadziłam ja do domu Landgraabów i została jego dziewczyną. Potem jednak uznałam, że Kacper wygląda trochę jak taka ciapa, syneczek mamusi. xD
Natomiast Agatka, jak dla mnie była buntowniczką i tak powstał pomysł, by jedyne co ich łączyło, to było dziecko
- Podczas trwania relacji dwa razy zmieniałam wiek Ignasia. Początkowo w ogóle nie zajmowałam się jego postacią, aż przyszedł ten dzień, gdy spytałam siebie „Kim będzie jego dziewczyna?”
Przeszukałam wszystkie domy i okazało się, że najładniejszą (jedyną xD) nastolatką w mieście jest Łucja.
Niestety Ignaś był już młodym dorosłym, zmieniłam więc jego wiek na nastolatka. Wiek Ignasia jednak się nie wyzerował i ten znów stał się młodym dorosłym nim Łucja osiągnęła ten wiek x)
Zmieniłam go ponownie na nastolatka i obecnie wyszło tak, że to on jest młodszy od niej (w dniach) xD
Tym razem jednak raczej zrobię im wspólne urodziny, gdy Łucja zostanie młodą dorosłą
- Początkowo miałam w grze włączone „Starzenie się” jednak na potrzeby relacji chwilowo ta opcja jest wyłączona.
Co prawda jest to wbrew zasadom „Wyzwania księżniczek” Ale ciii… nikt nic nie wie xD
- To może mniejsza ciekawostka, bo było wspomniane w relacji, ale Ignacy kochał się w Agacie, gdy był w podstawówce, a ona w gimnazjum.
Chciałam po części kiedyś do tego nawiązać i może zrobić z nimi jakiś romans, ale ostatecznie porzuciłam ten pomysł.
Ignaś jest zbyt słodką parą z Łucją, a z Agatką są obecnie są bardziej jak kuzyni lub rodzeństwo mimo, że nie są spokrewnieni.
- Z innych romansów Agaty, początkowo miałam pomysł, że Aga zakocha się w Aracie. Stąd te opisy przy nim, że bije jej serce, czy ich wspólne wyjście na koncert „Red Day.” Sergio w tym wszystkim miał być o nią zazdrosny. Miał nie znać Araty i nie wiedzieć, że ten jest gejem. Arata miał go dopiero oświecić, że z jego strony nic mu nie grozi.
Potem jednak pomyślałam, że to by za dużo namieszało i ten romans jest trochę niepotrzebny. Aga dopiero sparzyła się spotykając się z Kacperkiem, a teraz miałaby zakochać się w geju, o którym wie, że nim jest?
Zrezygnowałam więc z tego, ale z Aratą są dobrymi przyjaciółmi i dlatego to on, a nie Krzysztof żegna się z nią, gdy ta wyjeżdża.
- Musze również przyznać, że do ostatniej chwili zastanawiałam się czy Agata nie powinna zostać z Sergio w Windenburgu. Rozwiązanie tej historii nie było pewne, aż do napisania ostatniej relacji o nich.
Wymyśliłam jednak tyle rzeczy, które mogą zdarzyć się później, a nigdy się nie zdarzą jeśli Aga zostanie, że w końcu Agatka wróciła do Oazy. (PS. Teraz tych pomysłów mam jeszcze więcej
)
- Przy okazji Łucji i Ignasia. Pamiętacie może jak brzmi jego nick na simtube? „PewRickPie” jest to oczywiście nawiązanie do „PewDiePie.”
Kiedyś usłyszałam, że ten youtuber poznał swoją dziewczynę przez internet.
Tak powstał pomysł na internetową znajomość Łucji i Ignacego.
- Teraz coś o młodszym pokoleniu. Czy wiecie może dlaczego sprawiłam, że Diablo zakochał się w Anastazji, swojej kuzynce? (Tak, wiem, że nie x))
W każdym razie za całą sprawę odpowiedzialna jest znana wszystkim, autorka „Mysikrólików”
Galcia
Czytając jej relację bardzo kibicowałam Enryczkowi i Adriannie. Rysowałam nawet rysunki z nimi w roli głównej
Ostatecznie okazało się, że ta para razem nie będzie.
Z tego powodu przelałam swoje uczucia na inną parę i tak Diablo zakochał się w kuzynce.
Jak zakończy się ich historia?
- Tak naprawdę dzieci takie jak Basia i Małgosia Landgraab (córki Juli i Izy) oraz Flora, są już małymi dziećmi w grze, gdyż jak mówiłam wcześniej, do pewnego czasu starzenie się w grze było włączone. Na potrzeby relacji udajemy jednak, że są dalej malutkie
„Kto jednak zagrał rolę małej Flory trzymanej przez Naveena w odcinku świątecznym?”
Już odpowiadam, była to Khany Agatki xD
Przekonująco zagrała swą rolę, brawa dla niej!
- W odcinku gdzie James, syn Marcina ubrał się na różowo napisałam również coś o tym, że się przefarbował.
Tak naprawdę nie wymyśliłam tego specjalnie. Któregoś razu grając, dałam mu czerwone włosy. Miałam wtedy nie zapisywać gry, ale o tym zapomniałam. x)
Gdy weszłam do domu Marcina, zaczęłam robić zdjęcia jak Marcin gada z Jamesem, a potem nagle skapnęłam się, że on nie miał rudych włosów tylko czarne. xD
Nie chciało mi się jednak wszystkiego zmieniać i zwaliłam winę na Marcina, że pozwolił mu się przefarbować
(Dlatego na jednym zdjęciu ma czarne włosy, a potem już rude
)
- Do tej pory najcięższymi relacjami do stworzenia dla mnie, była relacja o historii Marcina i odcinek świąteczny
- Teraz coś o powstawaniu relacji.
Pisząc praktycznie zawsze słucham muzyki. Kiedy mam opisać sytuację wesołą lub śmieszną jest to żywa muzyka. Gdy natomiast smutną, słucham „Wyciskaczy łez.” Często też staram się „Wprowadzić w nastrój” i myślę o wesołych lub smutnych rzeczach, zależy od relacji.
Nie wiem czy to sprawia, że moje relacje są lepsze, niżby były w innym wypadku, ale lepiej mi się wtedy pisze.
- Inna rzecz to to, że tworzę sobie „Plan co dalej” Pisze taki plan co jakiś czas, dla np. dziesięciu relacji. Gdy wykorzystam plan, pisze kolejny. Oczywiście to nie tak, że plan to wszystko co mam, wiele dużo dalszych historii mam w głowie lub zapisanych gdzieś na kartkach, po prostu w planie dokładnie zapisuję o co mi chodziło.
Oczywiście nie zawsze to wychodzi i potem czytam swoje teksty w stylu „Tu napisz coś śmiesznego” albo „Ptaszki takie jak wiewiórki” xD
Jeśli chcecie to tu jest fragment planu do jednego z odcinków
"Rozdział śmierć Mortimera.
1. Lub Lotta przychodzi po Annie? Żeby na weekend ją zabrać?
2. Lotta przychodzi na pogrzeb choć nie została zaproszona
3. Spotyka się z Bellą, Bella jest w ciąży z detektywem Joaquinem, Lota to wie, bo też wynajęła detektywa do Belli po tym jak Bella ją wrobiła z Joaquinem.
(Wcześniej rozmowa między nimi, gdzie Bella mówi, że Lotta nie jest niewinna i jest taka jak ona. Chodzi o to, że Lotta powie jej, że Bella ładnie ją wrobiła)
4. Bela przeraziła się, nie chce by Lotta powiedziała o romansie Aleksandrowi „Za późno Bello”
5. Bella widzi jak jakiś gość daje Aleksandrowi list. „Nie!” krzyczy i biegnie do syna, ale Aleks już zaczął czytać.
6. „Aleksandrze wszystko ci wytłumaczę! Ten romans z Joaquinem mogę wyjaśnić!” A:”Jaki romans?” Bella nie wie o co chodzi „Ten list… myślałam…” „Ten list?” mówi Aleks. „To tylko pismo z banku dotyczące stanu konta… A teraz co do tego romansu…”
7. Bela patrzy na Lottę która uśmiecha się z wyższością
8. „Nie jestem taka jak ty Bello” „Ale miło, że się przyznałaś, miłej rozmowy z synem!” Odchodzi"
- Co do odcinka świątecznego, to pomysł na umieszczenie w nim Enryczka, przyszedł mi do głowy spontanicznie. Początkowo wpadłam na pomysł, że pani Danuta znajdzie sobie młodszego faceta, a potem przypomniałam sobie, że w „Mysikrólikach” Enryczek wyjechał i tak poszło.
- Do tego, cały odcinek świąteczny, to miała być tylko historyjka skupiająca się na Siobhan. Potem jednak sobie pomyślałam, że to bez sensu, robić odcinek tylko o postaci, którą czytelnicy znają dopiero od dwóch relacji, a olać całą resztę z którą się (męczą) zżyli przez ostatnie trzydzieści dwie i powstały inne historie.
- Nie wiem czy kiedyś o tym myśleliście, ale czy nie zastanowiło was kiedyś kim jest rodzina Naveena? Dlaczego jej nigdy nie poznaliśmy? Tak więc, dowiecie się tego w relacji
(I już mówię, że trochę zmieniłam rzeczywistość z gry x))
Jednakże mam dla was pewną ciekawostkę, Naveena stworzyłam razem z mamą i w jednym z odcinków ta mama się pojawiła! xD
Jest tam kompletnym randomem, więc wątpię, żebyście ją znaleźli, ale może ktoś chce spróbować?
W nagrodę temu kto zgadnie, stworzę rysowany komentarz jeśli będzie chciał, obiecuję
(Lub coś narysuję jeśli nie pisze relacji
)
- Jak pewnie zdołaliście się zorientować po przeczytaniu tych ciekawostek, w mojej głowie ciągle rodzą się nowe historie dla nowych postaci, nie mam wszystkiego od razu z góry zaplanowanego.
Jest jednak jedna rzecz, którą mam opisaną i bezpiecznie ukrytą, a jest to zakończenie „Pamiętników Łabędzi”!
Tak, nie żartuję, zakończenie mam już napisane i gotowe od jakiegoś czasu. Możliwe, że coś do niego dodam, ale sens na pewno pozostanie ten sam. Nie jest to więc, tak do końca, relacja pisana w nieskończoność.
Macie na co czekać
(Mam nadzieję, że dożyję do tego czasu, żeby to napisać xD)
Ale zanim to się stanie, czeka nas jeszcze wiele przygód z rodzinką Łabądków.
Dziękuję wam za ten rok
Mam nadzieję, że historie będą was bawiły również i w tym.
Ja ze swojej strony powiem, że postaram się aby nadal było ciekawie i dużo się działo.
Do zobaczenia w kolejnym odcinku „Pamiętników Łabędzi” [/spoiler]
Dziękuję za uwagę