Dziękuję za komentarze.
PoProstuAnia sekret niestarzenia się Judki zostanie wyjawiony za jakiś czas.
diamond5 zapewniam, że brzuch cały czas był na swoim miejscu, tylko czasem nie za bardzo go widać.
Dziś przeniesiemy się na chwilę do domu Ćwirów. Jako że losy Belli i Aleksandra zostały nierozerwalnie złączone z losami Mysikrólików, będą oni gościć tutaj coraz częściej.
___________________________________________________________________________________________________________________________
Relacja 17
Bella nie dawała tego po sobie poznać, ale ciężko przeżyła śmierć Mortimera.
- Mooorti, tak strasznie za tobą tęsknięęę! Dlaczego dałeś się pożreć?
Ukojenie znajdowała w jedzeniu. Często zdarzało jej się wstawać w nocy na małe co nieco.
- Zjem tylko jednego tosta z jajkiem, ewentualnie dwa. Ale czy ten trzeci nie zeschnie do rana? Nieładnie tak marnować jedzenie, kiedy mali simowie w Afryce głodują. Zjem wszystkie, a rano pójdę pobiegać. Tak właśnie zrobię.
[mlask, mlask]
Kasandra po zakończeniu studiów wróciła do rodzinnego domu. Przerobiła swój pokój na małe laboratorium, w którym prowadziła badania w dziedzinie biologii komórki.
Z okazji zdobycia przez nią dyplomu magistra Aleksander kupił jej w prezencie małe obserwatorium astronomiczne, które zamontowano na tarasie tuż obok pokoju pani naukowiec.
Któregoś dnia Kasandra jak zwykle przeprowadzała swoje tajne eksperymenty, kiedy nagle jedna z probówek eksplodowała nad palnikiem, a łatwopalna substancja rozlała się po całym pomieszczeniu (oraz rękach Kasandry).
- Ups! To nie tak miało wyglądać! Mamo, Aleksandrze, uciekajcie!
Ćwirowie posłusznie ewakuowali się z budynku, choć nie wiedzieli jeszcze, co się stało.
- Czemu nas tak poganiasz Kasandro, pali się czy jak? Oglądałam swój ulubiony serial.
- Lepiej żeby to nie był jakiś głupi żart, nie mam czasu na bzdury, muszę na jutro skończyć raport dla szefa.
Dopiero po chwili zauważyli, że cudem uniknęli śmierci. Stary drewniany dom palił się jak pochodnia i w każdej chwili mógł się zawalić.
- Przepraszam mamo, Aleks... Nie chciałam spalić naszego domu.
- Nie przejmuj się kochanie, to mogło się przytrafić każdemu. Tylko gdzie my teraz będziemy mieszkać? Ach, gdyby był tu Morti, on by wiedział, co należy zrobić.
- Gdyby tata żył, pewnie sam by ten pożar spowodował.
Gdy tylko straż pożarna ugasiła płomienie, Bella pobiegła do zaufanej przyjaciółki.
- ... to było straszne, najpierw zawaliło się drugie piętro, potem w jednej z łazienek coś wybuchło, a na to wszystko spadł telekop Kasandry. Z domu nie ma czego zbierać. Aleksander powiedział, że zajmie się odbudową, ale przez najbliższe kilka miesięcy nie mamy gdzie się podziać! I co ja biedna teraz ze sobą pocznę!
- Zawsze możesz zamieszkać u mnie. I tak jutro jedziemy z Blanką do Marzanny, Malcolm wyjechał na jakąś konferencję i mamy jej pomóc przy dzieciach. Niestety dzisiaj będziesz musiała spać ze mną w jednym łóżku, więc proszę, nie zgnieć mnie, kaszalocie!
- Ja ci dam kaszalota, chuda tyczko, to są seksowne krągłości!
Na szczęście łóżko Judyty było wystarczająco szerokie nawet dla Belli.
Ćwirowa nawet w gościach nie mogła się powstrzymać przed nocnym podjadaniem.
- Co my tu mamy... Szparagi w szynce - co ja, królik, żeby chrupać zielonkę? Jogurt beztłuszczowy - nie... O tak, zapiekanka ziemniaczana! Chodź do mamusi.
- Calutka pyszna zapiekaneczka dla mnie!
[ćlam, ćlam] Dziewczyny i tak wyjeżdżają z samego rana, nie będą miały czasu, żeby to zjeść. Przecież takie dobre jedzonko nie może się zmarnować.
[mlask, mlask]
Judyta i Blanka rzeczywiście wyjechały z Wierzbowej Zatoczki jeszcze przed śniadaniem. Na miejscu gospodyni poczęstowała je zamówionymi na wynos naleśnikami z syropem.
- Mmm, pychota! Widzę, że wreszcie nauczyłaś się gotować, córeczko. Masz do tego talent po mnie.
- Yyy, tak tak, cieszę się, że wam smakuje.
- Daj spokój siostra, przecież wiem, że ty byś się nawet dwumetrowym kijem do kuchenki nie dotknęła. Aleś ty naiwna, mamo.
Po śniadaniu dziewczyny poszły pozwiedzać rezydencję.
- Popatrz tylko córeczko jaki ogromny telewizor! I prywatna sala kinowa! Twoja siostra daje bardzo zły przykład młodym simkom. Powinna pójść na studia chociaż z przyzwoitości.
Później panie zasiadły do partyjki tysiąca.
- Muahaha, melduję sto!
- Mamo, przerażasz nas.
- Karty wyzwalają w tobie najgorsze instynkty.
- Wszystkie lewe dla mnie, muahaha!
Po relaksie pora na pracę. Marzanna wiedziała, co robi, "zatrudniając" dwie nianie - bliźniaczki wymagają nieustannej uwagi. Blanka musiała się przebrać, gdyż Adriannie zdążyło już się odbić na jej sukienkę.
- Teraz już wiesz, dlaczego Marzanka chciała, żebyśmy zajmowały się dziećmi - miała dość zarzyganych bluzek.
W tym czasie młoda matka mogła nareszcie oddawać się czynnościom przyjemniejszym niż zmienianie brudnych pieluszek. Najpierw wykonała pełny plan treningowy na siłowni...
... a następnie zorganizowała sobie domowe SPA.
Następnego dnia Judyta postanowiła osobiście zająć się gotowaniem. Nie będzie przecież przez kilka tygodni jadła jedzenia na wynos.
- W takim eleganckim otoczeniu nawet zwykłe płatki smakują jak ambrozja! Mogę tu zamieszkać na stałe?
- Hej, mamo, korzystałyście już z basenu? Woda jest dziś rewelacyjna.
- No tak, przecież masz własny basen! W Wierzbowej Zatoczce nie ma takich luksusów.
- Ale czad! Chłodny drink, ciepła woda, słoneczko... Muszę poprosić szefa o podwyżkę, też sobie kupimy taki dom!
- Może jakbyś zrezygnowała z jedzenia, uzbierałabyś na taką chatę po, hmm, stu latach?
- Na pewno obcięcie ci kieszonkowego dużo by pomogło!
- Ja ci dam odbierać moje kieszonkowe! A masz!
- Ej, nie po twarzy! Bo jak tam wskoczę...
Niańki postanowiły podzielić się pracą. Kiedy Judyta pełniła wartę przy dziewczynkach...
... Blanka ćwiczyła grę na fortepianie w saloniku muzycznym ("salonik muzyczny", sala kinowa, basen, w głowach się poprzewracało od tego bogactwa
).
Potem następowała zmiana i Blanka zajmowała się siostrzenicami...
... a Judka ćwiczyła sprawność i spostrzegawczość na maszynie do gier Malcolma.
Wieczorem siostry spotkały się w kuchni na szczerą rozmowę.
- Wydaje mi się, że jesteś jakaś... niespokojna. Coś się stało? Nie powiem mamie.
- Zawsze miałaś niesamowitą intuicję. Cóż, nie mogę tego ukrywać w nieskończoność. Prawda jest taka, że Malcolm wcale nie wyjechał na konferencję, tylko wyprowadził się z domu. Powiedział, że nie może znieść marudzenia dziewczynek i wróci dopiero, kiedy podrosną na tyle, żeby umieć zachowywać się cicho.
- To straszne! Dlaczego nie powiedziałaś nam od razu?
- Nie chcę, żeby mama się czepiała. Zaraz powie o tym ciotce Belli i znowu będę musiała wysłuchiwać, że powinnam była wyjść za Aleksandra.
- Moja biedna siostrzyczko! Jeśli będziesz potrzebowała mojej pomocy, mów od razu. Mogę pomagać ci przy Adriannie i Mariannie dopóki Malcolm nie wróci.
- Dziękuję ci, Blanko. Dobra z ciebie dziewczyna.
"Opiekunki" mieszkały w rezydencji Landgraabów już od dwóch tygodni. Któregoś wieczoru w odwiedziny wpadł Aleksander Ćwir. Otworzyła mu Blanka.
- Aleks! Cześć, co u ciebie słychać? Marzanna jest w salonie, zaraz ją zawołam.
- Nie musisz, przyszedłem do ciebie. Mama powiedziała mi, gdzie jesteś. Wyjadła wam wszystkie zapasy z lodówki.
- Chcesz popływać w basenie? Marzanna chyba nie będzie miała nic przeciwko.
- W sumie po cichu na to liczyłem. Nawet włożyłem kąpielówki.
- ... córeczki Marzanny są takie urocze! Marianna jest drobniejsza, widać, że ma rysy twarzy Malcolma, za to Adrianna jest tak samo pucołowata, jak Marzanka, kiedy była brzdącem, widziałam na zdjęciach.
Dum-dum dum-dum duuum - nadchodzi czarny charakter.
- Witaj, Aleksandrze. Ładnie to tak nie przywitać się z panią domu?
- Wybacz Marzanno, to ja go tu zatrzymałam. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że weszliśmy do basenu?
- Powiedz, po co przyszedłeś? Przyjaźnisz się z moją siostrą, więc pewnie już ci wygadała, że mąż mnie zostawił i teraz próbujesz zamącić mi w głowie tym swoim skamleniem, że ciągle mnie kochasz i zrobisz dla mnie wszystko, bla, bla, bla. W każdym razie wiedz, że zamierzam pozostać wierna Malcolmowi bez względu na to, co do ciebie czuję.
- O co ci chodzi? Przyszedłem do Blanki, nie do ciebie. Co to w ogóle za teksty, że niby coś do mnie czujesz? Znowu próbujesz się bawić moimi uczuciami? Mam tego dość! Naplułaś na moją miłość i wyrzuciłaś ją do rynsztoka, bo nie byłem wystarczająco bogaty dla Wielkiej Marzanny. Zrujnowałaś mi życie i jeszcze ci mało?
- Nie udawaj! Wiem, że ciągle mnie kochasz, Aleksandrze. Będziesz mnie kochał już zawsze, a ja zawsze będę dla ciebie niedostępna.
- Nie powinienem był tu przychodzić. Przepraszam, Blanko. Odezwij się do mnie, jak już wrócisz do Wierzbowej Zatoczki. Żegnaj.
Tego było już za wiele nawet dla chodzącej oazy spokoju, jaką jest Blanka.
- Dlaczego jesteś dla niego taka podła?! Wyżywasz się na nim od kiedy tylko pamiętam! Aleks jest wspaniałym mężczyzną, szkoda, że trafił na taką jędzę jak ty!
Wściekła, pobiegła na górę, by zająć się płaczącą Marianną.
"Nie dość, że jest wredna dla Aleksandra, to jeszcze nie chce jej się zajmować własnymi dziećmi. Nic dziwnego, że Malcolm nie mógł z nią wytrzymać."
Tymczasem Marzanna wyładowywała złość na siłowni.
- Jak ona śmiała tak się do mnie odezwać! Moje życie to sukces!
- Już ja jej pokażę! Widzę, że mała Blanka podkochuje się w Aleksandrze. Nie ma tak dobrze! Jeśli ja nie mogę go mieć, ona też nie będzie go miała!