Dziękuję za komentarze.
Pacyfka pisze:No i córeczki w końcu zmieniły grupę wiekową
"W końcu", zgadzam się.
Gram na długim życiu i irytuje mnie to, że simowie są dziećmi i nastolatkami po kilkadziesiąt dni. <_< Teraz robię taki myk, że w połowie skracam życie na średnie, "dorastam" dzieci i przełączam z powrotem na długie, ale dorosłym simom też niestety zjada to kilkanaście dni życia.
diamond5 Judka nie mogła go wyrzucić, bo powiedziałby Marzannie prawdę o ojcostwie.
kubasims pisze:Coś czuję że relacja Aleksandra i Marzanny też przeżyje swoje!
PoProstuAnia Marzanna nie wygląda tak źle (tylko ten nos...
). Wy jeszcze nie wiecie, ale ja już wiem, jak Blanka wygląda jako nastolatka - to jest dopiero tragedia.
A 68 to czysty przypadek, nawet nie zauważyłam żadnej dwuznaczności, dopóki nie zwróciłaś mi na nią uwagi.
Levkoni To jeden z rodzajów powitania nieznajomego sima, nazywa się "urocze zapoznanie" i chyba odblokowuje się na którymś z wyższych poziomów charyzmy (Judka ma 9).
___________________________________________________________________________________________________________________________
Relacja 10
Małe Mysikróliki każdego dnia odkrywały piękno świata i rozwijały swe talenty (nie zawsze w pożądanym przez mamę kierunku
). Ponieważ nikt w domu nie mógł już wytrzymać rzępolenia Blanki, skrzypce zostały wyeksmitowane na taras. Tam młoda artystka mogła do woli wygrywać koncerty dla Muczusia (chwilowo przesadzonego do doniczki przed przeniesieniem w nowe miejsce), który i tak nie ma uszu, więc kocia muzyka mu nie przeszkadza.
Oprócz talentu muzycznego Blanki w Mysikrólikowym Gniazdku rozwijało się coś jeszcze...
- Cześć, Aleksandrze!
- Witaj, Marzanno!
"Mmm, jej włosy tak pięknie pachną..."
Niestety najwyraźniej rozwijało się jednostronnie.
- Słuuuchaj, mam do ciebie prośbę. Mam ochotę pójść dziś do klubu, wiesz, zabawić się, wyrwać paru facetów, zrobić coś szalonego! Ale matka na pewno mnie nie puści, jeśli powiem jej prawdę. Za to jeśli powiem, że to ty mnie gdzieś zaprosiłeś... Wiesz, mama ma cię za odpowiedzialnego faceta.
- Och... a nie możemy po prostu zostać w domu i grać z naszymi mamami w bezika?
- Haha, słodki jesteś. Przyjdź po mnie o ósmej i ani słowa o klubie ciotce Belli, jasne?
Aleksander wypełnił swoje zadanie (Bella była bardzo podekscytowana informacją, że jej syn zabiera Marzannę na randkę i zaraz pobiegła podzielić się niusem z Judytą
) i już przed dziewiątą wraz z Marzanką dotarli do
jedynego najlepszego klubu w mieście (tego samego, gdzie rozpoczęła swoją przygodę z imprezowaniem jej matka wiele lat temu
).
- Nie czuję się tu najlepiej, możemy wracać do domu?
- Oj Aleks, nie bądź mazgaj! Jak nie chcesz się ze mną bawić, to przynajmniej stój tutaj i mi nie przeszkadzaj.
Marzanna ruszyła w tango.
Przy barze spotkała przystojnego blondyna, który niestety nie wziął jej na poważnie.
- Sory mała, nieletnich nie tykam.
Za drugim razem trafiła lepiej. Zaprosili ją do swojego stolika dwaj przystojni panowie po trzydziestce.
- Jakie piękne, ogniste włosy!
- Ile masz lat, ślicznotko?
- Szesnaście.
- Doprawdy, zjawiskowa!
- Masz ochotę zwiedzić naszą hacjendę? Możemy potem popływać w naszym prywatnym basenie...
- Chętnie, ale nie mam przy sobie kostiumu.
- To nic nie szkodzi, nic nie szkodzi...
Aleksander na szczęście czuwał na straży czci Marzanny i w porę zainterweniował.
- Marzanna, jest już jedenasta, musimy wracać do domu, twoja mama będzie się martwić.
Cała historia skończyła się szczęśliwie, ale pierwsze sukcesy na polu zdobywania męskich serc obudziły w młodej, niewinnej (na razie
) Marzannie nieujawnione dotąd żądze.
"Całe życie matka i ciotka wciskają mi tego ciapowatego Aleksandra, ale stać mnie na więcej i zamierzam to wszystkim udowodnić! Spróbujmy...
najbogatsi kawalerowie w Simpaństwie."
"
Ali Abu-Bajd, syn księcia Egiptu, nie, nie chcę żadnego arabusa, owinie mnie w burkę i wsadzi do haremu, tyle będę miała z życia...
Gabriel de Chateauvieux, gej, a szkoda, bo ładny... O, jest!
Malcolm Landgraab - 18 lat, jedynak, jego rodzina ma spore udziały w Landgraab Industries... i mieszka w Oazie Zdroju! Bingo, Marzanno."
Mysikrólikówna, podobnie jak jej rodzice, jest simem czynu, więc już następnego dnia wybrała się do sąsiedniego miasta z kartką z adresem Landgraabów w ręku i perfekcyjnym planem w głowie.
- No no, niezła chata.
Powitała ją pani domu, elegancka Nancy Landgraab. Nazwisko Mysikrólik obiło jej się o uszy (pewnie słyszała o fantastycznych przyjęciach Judyty
), więc zaprosiła gościa do środka.
- Powiedz, co cię sprowadza w nasze skromne progi, młoda damo?
- W szkole zadano nam do napisania esej, w którym musimy opisać sylwetkę osoby, która nas inspiruje. Od razu pomyślałam o panu Landgraabie - w końcu być głową tak potężnej rodziny i jednocześnie zarządzać międzynarodową megakorporacją to nie lada wyzwanie. W związku z tym chciałam przeprowadzić z nim wywiad, oczywiście jeśli się zgodzi.
- Niestety męża w tym momencie nie ma w domu, ale jeśli chcesz, możesz tu na niego poczekać, powinien niedługo wrócić. Och, Malcolmie, znowu obżerasz się tymi obrzydliwymi, pełnymi cholesterolu tostami z serem? Przywitaj się z gościem synku.
-
[mlask mlask] Cześć.
[mlask mlask]
- Może zanim wróci ojciec oprowadzisz Marzannę po domu?
- Tak, z wielką chęcią obejrzę państwa dom, jest wspaniały!
- Dziękuję. Wybudował go własnymi rękami pradziadek Malcolma, Malcolm Landgraab Senior.
Dziedzic fortuny nie był zbyt chętny do szczegółowego oprowadzania gościa, więc wycieczka szybko się skończyła, a Malcolm zasiadł do komputera w swoim pokoju. Marzanna nie oczekiwała niczego więcej.
- Co tam robisz?
- Umawiam się z kumplami na partyjkę CS'a, chcemy wziąć udział w turnieju, więc musimy dużo trenować.
- Lubisz gry, co?
- No raczej, nie widać? Kiedyś zostanę programistą i sam będę pisał gry. Tata powiedział, że jak skończę studia, kupi mi jakąś dużą firmę, Simosoft albo Simstar i będę tam szefem.
- Taaak... A nie masz może ochoty zabawić się w inny sposób?
- Czekaj, chłopaki są teraz online, zaraz zaczynamy partyjkę.
Marzanna wiedziała, że musi działać szybko - gdy gra się wczyta, sprawa będzie stracona. x)
- Och, wstawaj i chodź tutaj!
- Ale... CS!
Mysikrólikówna nie uznaje półśrodków.
Wskakiwanie z facetem do łóżka na pierwszym spotkaniu ma po mamusi.
- Szybko poszło! Ewidentnie mam w sobie to COŚ.
Marzanna zeszła na dół akurat kiedy do domu wszedł Geoffrey Landgraab.
- Pan Landgraab! To zaszczyt móc pana spotkać.
- Żona zadzwoniła do mnie, mówiąc, że jakaś urocza młoda kobieta chce przeprowadzić ze mną wywiad. Nie mam pojęcia, co chce pani o mnie napisać, jestem zwykłym facetem, mężem i ojcem, ale bardzo mi miło. Niech pani pyta, o co tylko chce!
- Bardzo dziękuję! Jest już strasznie późno, możemy umówić się na czwartek?
- Oczywiście, ależ oczywiście. Przychodź kiedy chcesz, moja droga.
Zgodnie z umową Marzanna w czwartek ponownie pojawiła się w rezydencji Landgraabów. Najpierw musiała wysłuchać opowieści o życiu Geoffreya, która szczerze mówiąc niezbyt ją interesowała (historyjka z esejem była oczywiście zmyślona)...
- Na początku lat dziewięćdziesiątych dzięki inwestycjom w wydobycie miedzi w Europie podwoiłem swój majątek. Wtedy też zmarł Malcolm Senior. Wielka strata, był przeuroczym człowiekiem. Opowiadałem ci historię, jak w pięćdziesiątym trzecim pojechał na zjazd milionerów do Argentyny i wpadł do zagrody dla byków?
- Nie, ale to z pewnością szalenie interesująca opowieść.
... ale później czekała ją za to nagroda.
Dziewczyna musiała nieźle się nagimnastykować, by podtrzymać ogień miłości komputerowego maniaka. By uwolnić się od rutyny spotkań w jego pokoju, postanowiła zabrać go na prawdziwą randkę do eleganckiego klubu w Oazie Zdroju.
- Uśmiech! Zaraz wrzucę to zdjęcie na Simbooka, niech wszyscy widzą naszą miłość!
"I że prowadzam się z najbogatszym dzieciakiem w mieście po miejscach, gdzie większości moich znajomych nigdy by nie wpuścili."
Niestety Marzanna "zapomniała" powiedzieć o wyjściu Judycie.
- O której to się wraca do domu młoda damo?! Gdzieś ty była?! Masz mi to natychmiast wyjaśnić, ale niezależnie od tego, co powiesz, MASZ SZLABAN na najbliższy miesiąc!
- Uspokój się mamo, byłam na randce z chłopakiem. Przepraszam, że ci nie powiedziałam, bałam się, że mnie nie puścisz.
- Aaa, z chłopakiem! Jak z chłopakiem to w porządku. Musisz mi koniecznie jutro opowiedzieć, co to za jeden. A teraz idź spać kochanie, na pewno jesteś zmęczona.
Marzance nie spieszyło się z przedstawianiem Malcolma rodzinie, dlatego zapraszała go do siebie tylko kiedy miała pewność, że będą sami. No, prawie sami...
Aleksander zrobiłby dla Marzany wszystko, więc nietrudno było go namówić, by stał na czatach, podczas gdy zakochani oddawali się igraszkom w łóżku gospodyni.
- Yhh, co ja tutaj robię...
Po wszystkim młodzi zasnęli, a Aleksander, znudzony czekaniem, poszedł do domu. Wtedy zrealizował się najczarniejszy scenariusz. Judka po powrocie z pracy spotkała Tomasza i razem udali się w stronę sypialni (chociaż Judyta powinna najpierw udać się w stronę łazienki >< ). Tam natknęli się na Malcolma, który próbował wymknąć się cichaczem przez drzwi na taras.
- Hej, coś ty za jeden?! I co robisz w mojej sypialni?!
- Jestem Malcolm Landgraab, z TYCH Langraabów, więc może nie tym tonem, paniusiu.
- A ja jestem Judyta Mysikrólik, z TYCH Mysikrólików, więc może zaraz stłukę cię na kwaśne jabłko!
- Poczekaj Judytko, to chyba ten chłopak Marzanny.
Krzyki obudziły również główną winowajczynię. Judyta coraz bardziej się nakręcała.
- Żeby tak w łóżku własnej matki, toż to obrzydliwe! Zabezpieczyliście się chociaż?!
- Córeczko, zawiodłem się na tobie. Myślałem, że jesteś odpowiedzialną dziewczyną.
- Sory tato...
Judka dorwała Malcolma.
- ... plemnik dociera do jajeczka i BUM ciąża! Wtedy już nie ma odwrotu - albo się z nią żenisz i patrzysz, jak z każdym dniem staje się coraz grubsza i brzydsza, albo alimenty do końca życia.
Ewentualnie zostajesz zjedzony przez Muczusia.
- Tato, proszę, powiedz mamie, żeby zostawiła go w spokoju.
- Judytko...
- Cicho! Musi uzmysłowić sobie wagę swego czynu!
Następna w kolejce do uświadomienia seksualnego była Marzanna. Judka wzięła ją na stronę, by omówić szczegółowo całą sprawę i panowie zostali sami.
- Przepraszam za Judytę, Marzanka to jej pierwsza córeczka, więc ma na punkcie jej bezpieczeństwa lekkiego hyzia. Za parę dni jej przejdzie. Jeśli o mnie chodzi, masz moje błogosławieństwo.
- Dzięki, panie Mysikrólik.
- Czajka. Tomasz Czajka. Na pewno o mnie słyszałeś, byłem znanym pisarzem...
Następnego dnia w domu Ćwirów jak co dzień odbyło się rodzinne śniadanie.
- Powiedz, Aleksandrze, jak ci idzie z Marzanką? Chodzicie już ze sobą czy jak? Kiedy zostanę babcią?
- Szło by mi nieźle, gdyby nie ten przebrzydły Malcolm. Marzanna ciągle się z nim spotyka i w ogóle nie zwraca na mnie uwagi.
- Grrr, parszywi Landgraabowie! Nasze rodziny zawsze ze sobą konkurowały. Jak Marzanna mogła nas zdradzić!
- Może... może gdybym wiedział coś więcej o bara-bara, szło by mi lepiej. Marzannie chyba się to podoba, cały czas robią to z Malcolmem.
- Bara-bara? Świetnie się składa, twój ojciec jest ekspertem w tych sprawach i zaraz wszystko ci wytłumaczy, prawda Morti?
- Auć! Znowu trafiłem na pestkę w dżemie. Co mówiłaś, kochanie?
- Aaa, że bara-bara. To ten, musisz synu o kobietę walczyć! Tak, walczyć. I nawet jak już ją zdobędziesz, to dalej musisz walczyć, żeby ją utrzymać.
- Konkrety Morti, przejdź do konkretów.
- Konkrety, tak. To jak już ją zdobędziesz, musisz być delikatny. Delikatny, ale stanowczy. I idziecie do łóżka...
- Niekoniecznie do łóżka.
- ... ale niekoniecznie do łóżka, a potem to już będziesz wiedział.
- Widzisz Aleksandrze, mówiłam, że ojciec wszystko ci wytłumaczy.
- Łatwizna! Jak będziesz potrzebował jeszcze jakiejś rady, wal do mnie jak w dym.