Dziękuję za komentarze.
Muszę przyznać, że mi też było szkoda Tomasza, ale
show must go on.
Dla wszystkich fanów Czajki mam w dzisiejszej relacji coś na pocieszenie.
___________________________________________________________________________________________________________________________
Relacja 8
Parę dni później odbył się pogrzeb Tomasza. Judyta postanowiła pochować go w ogrodzie, gdzie za życia bardzo lubił spędzać czas.
Judka znów została sama z dzieckiem. Bella uznała, że po ostatnich przejściach jej przyjaciółka może odczuwać potrzebę wygadania się przed kimś i nie pomyliła się.
- Znowu to samo - jak tylko pojawia się dziecko, facet znika! Co jest nie tak z tymi mężczyznami?!
- Może nie powinnaś być tak surowa względem Tomasza, raczej nie umarł celowo.
- Może i masz rację, ale to nie zmienia faktu, że zostałam sama z dwoma bachorkami. I na co było kłamać Marzance, że Tomek jest jej ojcem, skoro i tak wziął i umarł i nie będzie jej miał kto poprowadzić do ołtarza, jak się będzie chajtać z twoim Aleksandrem?
- Moim zdaniem lepiej mieć martwego ojca, niż żyć ze świadomością, że masz połowę genów takiego idioty jak Marek.
Mijały kolejne tygodnie. Rodzina zdążyła się już nieco oswoić ze śmiercią Tomasza. Aż któregoś wieczoru... Podczas układania małej Blanki do snu Judyta poczuła, że ktoś ją obserwuje.
- Judytko... czy to... to jest nasza córeczka?
- Tomek? Czy ja śnię?
- Nie, najdroższa. Gdy stanąłem przed wyborem, czy chcę ostatecznie odejść, czy zostać, wybrałem wieczną tułaczkę po ziemskim padole, byle tylko móc spędzić z tobą jeszcze trochę czasu.
- Och, najdroższy! To takie romantyczne...
Bara-bara z duchem to zupełnie nowe doświadczenie w życiu naszej Judki. Przynajmniej nie zajdzie od tego w kolejną ciążę.
***
Słoneczny sobotni poranek miesiąc później. Marzanna odsypiała po całym tygodniu wczesnego wstawania do szkoły, a Judyta oglądała powtórki swoich ulubionych talk-show, smsując o nich na bieżąco z Bellą.
Nikt w Mysikrólikowym Gniazdku nie przeczuwa, że za chwilę do drzwi zapuka pewien bardzo nieproszony gość...
- Siemka Judka, kopę lat. Nic się nie zmieniłaś.
- JAK ŚMIESZ SIĘ POKAZYWAĆ W MOIM DOMU TY DRANIU!
Plask!
- Ładnie tak traktować ojca swojej córeczki?
- Taki z ciebie ojciec, jak ze mnie egipska królowa. Pewnie nawet nie wiesz, jak twoja córka ma na imię.
- Skoro już o tym mowa, słyszałem, że przygruchałaś sobie nowego kochasia i wmówiliście mojej córce, że to on jest jej ojcem? Co się z nim stało? Obiło mi się o uszy, że zajeździłaś go na śmierć. Takiej jak ty potrzeba prawdziwego mężczyzny, a nie jakiegoś podstarzałego picusia...
- Nie będziesz znieważał pamięci Tomasza ty parszywcze!
- Auć! Przestań mnie bić!
- Zasłużyłeś sobie, podły zdrajco! A masz! To za Barbarę! To za Marzannę! A TO za Tomasza!
- A teraz wynoś się z mojego domu i z mojego życia. A w życiu Marzanki nawet się nie pokazuj!
- Nonono, nie tak szybko, księżniczko. Tak się składa, że chwilowo zostałem bez dachu nad głową, więc chyba jakiś czas u ciebie pomieszkam. Jeśli będę zadowolony z pobytu, może nie powiem Marzannie prawdy o tym, kto jest jej ojcem.
- Także lepiej bądź dla mnie grzeczna, zrozumiano?!
- Nie wierzę, nie zrobisz tego...
- Oczywiście, że zrobię. A teraz chcę zobaczyć swoje dziecko.
Biedna Judyta nie miała wyjścia - musiała ulec terrorowi Marka.
- O, rude, co za niespodzianka. Ale to małe to chyba już nie moje?
- Mamo, kim jest ten pan?
- Nawet nie pytaj, kochanie...
Marek nie czuł się najlepiej po bęckach, które spuściła mu nasza dzielna lwica w obronie swego potomstwa, zapadł więc w zdrowotną drzemkę, podczas gdy Judyta wyżywała się na pomidorach.
Mysikrólikówny ostentacyjnie spożywały posiłki w pokoju Marzanny (poza tym Judka wolała mieć córkę na oku).
- Nie słuchaj tego pana córeczko i staraj się z nim nie rozmawiać. Może wygląda nieszkodliwie, ale to istny szarlatan. Mamusia niedługo się go pozbędzie.
Wieczorem do Gniazdka wpadła Bella na cotygodniową partyjkę szachów i ostatnią osobą, którą spodziewała się spotkać, był Marek.
- Siemasz cycolina, nie wiedziałem, że Judka ciągle się z tobą zadaje.
- A ten co tu robi? Judyta chyba już raz kazała ci spadać, ode mnie też chcesz dostać łupnia?
- Na twoim miejscu byłbym odrobinę grzeczniejszy, kwiatuszku. Może całus na zgodę?
- Judyta! Lepiej mi powiedz, co się tu dzieje, bo zaraz mu zrobię z tylnej części ciała jesień średniowiecza!
-
[szeptem] Przyszedł tu dziś rano i zagroził, że jak nie spełnię jego żądań, powie Marzannie, że jest jej ojcem, a to z Tomaszem to był tylko pic na wodę.
Marek był najwyraźniej rozbawiony całą sytuacją.
- To... to potworne! A jeszcze gorsze jest to, że ja też muszę być dla niego miła. I znosić te głupie przezwiska.
Bella postanowiła nie wystawiać się na pokusę skopania Markowi tyłka w obawie o przyszłość małej Marzanki. Zanim wróciła do domu, zatrzymała się przy grobie Tomasza.
- Ehh, szkoda, że cię tu teraz nie ma, Tomek. Zrobiłbyś porządek z tym pacanem.
Wraz z Jemiołuszką powróciły dawne zwyczaje. Niepożądany lokator większość dnia spędzał na drzemkach...
... a w wolnych od drzemania chwilach brudził i psuł wszystko, czego się dotknął (zero wyrzutów sumienia x) ).
Judyta oczywiście nie pozwoliła mu spać ze sobą w jednym łóżku, więc musiał zadowolić się kanapą w salonie.
Pewnej nocy w kuchni doszło do nietypowego spotkania.
- Hej! To ty jesteś tym umarlakiem, który podaje się za ojca mojej córki?!
- Spokojnie, wszystko ci wyjaśnię, porozmawiajmy jak dorośli...
- Nie będziemy "rozmawiać jak dorośli", będziemy się bić jak mężczyźni!
Gratulacje dla Marka, stosowanie przemocy fizycznej wobec ducha z pewnością jest bardzo skuteczne.
Mijały kolejne dni. Marek dotrzymywał słowa i nie powiedział nic Marzannie, chociaż miał ku temu wiele okazji. Chociażby podczas wspólnego oglądania porannych bajek.
Za to Judyta w tym czasie nie próżnowała. Miała przygotowany plan. Pozbędzie się Marka w szybki i przyjazny dla środowiska sposób...