[FS] Guilty As Charged
: 23 lip 2016, 18:50
Witam! Przedstawiam Wam moje nowe fotostory, do którego przymierzałam się już od dosyć dawna (pozdrawiam Kaczuszkę i nasze fotostory :V). Tym razem tworzę je sama i postaram się doprowadzić je do końca. Ten "twór" będzie czymś na pograniczu relacji, a FS. Będzie nieco więcej tekstu niż zdjęć, ale mniej niż w szablonowych FS.
Zapraszam!
PROLOG
Wprowadzili się do Beetle Creek równo rok temu, wynajęli skromny dom, który dopiero zdążyli urządzić. Mała budowla idealnie wpasowywała się w klimat miasteczka – była przytulna, kolorowa i sprawiała wrażenie, że rodzina w nim mieszkająca ma mnóstwo marzeń, planów i pomysłów na własne szczęście, że za drzwiami tego domu nie dzieje się nic złego. Mieszkańcy, ku ich zdziwieniu, witali ich ciepło i serdecznie, mówiąc jak bardzo się cieszą, że wybrali to miejsce. Nowi sąsiedzi podkreślali, że zawsze będą chętni im pomóc, nieważne w jakiej sprawie.
Oboje czuli, że wreszcie są we właściwym miejscu. Liczyli na to, że tutaj wszystko będzie lepsze i wreszcie odnajdą spokój. Mieli nadzieje, że w końcu skończy się koszmar, który ich dręczył i że zostawią za sobą miasto, w którym się wychowali.
Musieli z niego uciekać, ścigani przez niebezpiecznych ludzi z przeszłości. Najgorsze było to, że nie chodziło o ich przeszłość, ale o czasy w których stary Arthur O’Dell żył i terroryzował większość społeczności Silent Bay. Jako młody mężczyzna dążył do celu nie zważając na to ile ludzi krzywdził i ile ludzkich istnień zabrał. Był mądrym i przebiegłym manipulatorem. Wszystko idealnie planował i otaczał się tylko zaufanymi ludźmi. Nie przemyślał tylko tego, że ktoś będzie musiał zapłacić za wszystko czego się dopuścił. W tym wypadku padło na jego jedyne dziecko.
Wyrok na Elise został podpisany dwudziestego pierwszego sierpnia, czyli wtedy, gdy jej ukochany ojciec zginął w zamachu przygotowanym przez największego wroga rodziny O’Dellów. Przez ostatni rok dziewczyna zmagała się z oskarżeniami, niektórzy stosowali wobec niej przemoc fizyczną. Niejeden raz wracała do domu pobita i okaleczona. Decyzję o ucieczce podjęła, gdy podpalono jej rodzinny dom. Z pożaru nie ocalało nic. Wtedy Elise wypłaciła wszystkie pieniądze z konta i uciekła razem ze swoim przyjacielem – Walterem, który jeszcze za życia starego Arthura był jego lojalnym pomocnikiem.
Oboje zmienili imiona, wygląd, wymyślili przekonującą historie, na końcu wyprowadzili się tak daleko, jak tylko mogli. W ten sposób powstali Ella i Tony Mosby, młode małżeństwo, które po skończeniu studiów pragnie się ustatkować i założyć rodzinę. Przygarnęli nawet psa, by nadać swojej historii wiarygodności. Znaleźli sobie pracę i żyli w pięknym domu, pielęgnując ogród i ciesząc się, że ich kłopoty się skończyły.
***
To niedzielne południe spędzali przy grillu razem z paroma sąsiadami, którzy uwielbiali jeść, pić i rozmawiać na nic nieznaczące tematy. Przy stole mówiono o nowej nauczycielce od angielskiego, która ponoć nie lubi dzieci, plotkowano o starej Tamarze i jej siedmiu kotach. Podobno staruszka pojechała na wakacje i tam odnalazła miłość. Wszyscy się z tego nabijali, ale Elise uważała, że tak naprawdę jej zazdroszczą.
Wokół panowała wspaniała atmosfera, wrażenie wspólnoty i jedności. Nagle pośród głośnych rozmów, śmiechu i grającej muzyki dało się usłyszeć ujadanie małego szczeniaka. Po chwili jednak dźwięk ten zamienił się w piskliwe skamlanie, wtedy rozmowy ucichły, a każdy z pytającym wzrokiem spoglądał na młode „małżeństwo”.
- Ja pójdę – rzucił Walter i ruszył pędem w stronę drzwi, sprawdzić co się stało. Mając nadzieję, że Barney zobaczył żabę lub jaszczurkę i zwyczajnie się przestraszył.
Wyszedł przed dom i szybko dotarło do niego, że przed chwilą ktoś tu był. Zamek w furtce został wyłamany, przed drzwiami leżało pudełko z prezentem, a pies musiał zostać mocno kopnięty, stąd te dźwięki. W głowie mężczyzny zapaliła się czerwona lampka.
Zastanawiał się co robić, postanowił jednak, że zanim zrobi aferę dowie się o co chodzi. Wniósł pakunek do domu i ostrożnie go otworzył. W środku leżał okropnie drogi szampan, a obok niego mała karteczka. To co zostało na niej napisane zmroziło mu krew w żyłach. Schował ją do kieszeni i gdy wyszli ostatni goście pokazał ją osobie, do której była adresowana.
„Elise,
Twój ojciec żyje i ma się dobrze.
Przekonaj się sama - San De La Stone 9”
- Co to za adres? - zapytał.
***
Na koniec dodam kilka słów od siebie. Jeśli chodzi o zdjęcia to cały czas się uczę i staram się, żeby wychodziły jak najlepiej - niestety jak to wygląda sami widzicie.
Wszelkie opinie, konstruktywna krytyka i przydatne tipy(np. co do zdjęć) są mile widziane.
Pozdrawiam
EDIT: Przypomniało mi się po całym dniu od wstawienia FS, żeby zaznaczyć, że simowie nie są moi. Oczywiscie oprócz Elli i Tony'ego, reszta to po prostu przerobione, gotowe twory innych ludzi. Myślę, że to dosyć ważne
Zapraszam!
Wprowadzili się do Beetle Creek równo rok temu, wynajęli skromny dom, który dopiero zdążyli urządzić. Mała budowla idealnie wpasowywała się w klimat miasteczka – była przytulna, kolorowa i sprawiała wrażenie, że rodzina w nim mieszkająca ma mnóstwo marzeń, planów i pomysłów na własne szczęście, że za drzwiami tego domu nie dzieje się nic złego. Mieszkańcy, ku ich zdziwieniu, witali ich ciepło i serdecznie, mówiąc jak bardzo się cieszą, że wybrali to miejsce. Nowi sąsiedzi podkreślali, że zawsze będą chętni im pomóc, nieważne w jakiej sprawie.
Oboje czuli, że wreszcie są we właściwym miejscu. Liczyli na to, że tutaj wszystko będzie lepsze i wreszcie odnajdą spokój. Mieli nadzieje, że w końcu skończy się koszmar, który ich dręczył i że zostawią za sobą miasto, w którym się wychowali.
Musieli z niego uciekać, ścigani przez niebezpiecznych ludzi z przeszłości. Najgorsze było to, że nie chodziło o ich przeszłość, ale o czasy w których stary Arthur O’Dell żył i terroryzował większość społeczności Silent Bay. Jako młody mężczyzna dążył do celu nie zważając na to ile ludzi krzywdził i ile ludzkich istnień zabrał. Był mądrym i przebiegłym manipulatorem. Wszystko idealnie planował i otaczał się tylko zaufanymi ludźmi. Nie przemyślał tylko tego, że ktoś będzie musiał zapłacić za wszystko czego się dopuścił. W tym wypadku padło na jego jedyne dziecko.
Wyrok na Elise został podpisany dwudziestego pierwszego sierpnia, czyli wtedy, gdy jej ukochany ojciec zginął w zamachu przygotowanym przez największego wroga rodziny O’Dellów. Przez ostatni rok dziewczyna zmagała się z oskarżeniami, niektórzy stosowali wobec niej przemoc fizyczną. Niejeden raz wracała do domu pobita i okaleczona. Decyzję o ucieczce podjęła, gdy podpalono jej rodzinny dom. Z pożaru nie ocalało nic. Wtedy Elise wypłaciła wszystkie pieniądze z konta i uciekła razem ze swoim przyjacielem – Walterem, który jeszcze za życia starego Arthura był jego lojalnym pomocnikiem.
Oboje zmienili imiona, wygląd, wymyślili przekonującą historie, na końcu wyprowadzili się tak daleko, jak tylko mogli. W ten sposób powstali Ella i Tony Mosby, młode małżeństwo, które po skończeniu studiów pragnie się ustatkować i założyć rodzinę. Przygarnęli nawet psa, by nadać swojej historii wiarygodności. Znaleźli sobie pracę i żyli w pięknym domu, pielęgnując ogród i ciesząc się, że ich kłopoty się skończyły.
***
To niedzielne południe spędzali przy grillu razem z paroma sąsiadami, którzy uwielbiali jeść, pić i rozmawiać na nic nieznaczące tematy. Przy stole mówiono o nowej nauczycielce od angielskiego, która ponoć nie lubi dzieci, plotkowano o starej Tamarze i jej siedmiu kotach. Podobno staruszka pojechała na wakacje i tam odnalazła miłość. Wszyscy się z tego nabijali, ale Elise uważała, że tak naprawdę jej zazdroszczą.
Wokół panowała wspaniała atmosfera, wrażenie wspólnoty i jedności. Nagle pośród głośnych rozmów, śmiechu i grającej muzyki dało się usłyszeć ujadanie małego szczeniaka. Po chwili jednak dźwięk ten zamienił się w piskliwe skamlanie, wtedy rozmowy ucichły, a każdy z pytającym wzrokiem spoglądał na młode „małżeństwo”.
- Ja pójdę – rzucił Walter i ruszył pędem w stronę drzwi, sprawdzić co się stało. Mając nadzieję, że Barney zobaczył żabę lub jaszczurkę i zwyczajnie się przestraszył.
Wyszedł przed dom i szybko dotarło do niego, że przed chwilą ktoś tu był. Zamek w furtce został wyłamany, przed drzwiami leżało pudełko z prezentem, a pies musiał zostać mocno kopnięty, stąd te dźwięki. W głowie mężczyzny zapaliła się czerwona lampka.
Zastanawiał się co robić, postanowił jednak, że zanim zrobi aferę dowie się o co chodzi. Wniósł pakunek do domu i ostrożnie go otworzył. W środku leżał okropnie drogi szampan, a obok niego mała karteczka. To co zostało na niej napisane zmroziło mu krew w żyłach. Schował ją do kieszeni i gdy wyszli ostatni goście pokazał ją osobie, do której była adresowana.
„Elise,
Twój ojciec żyje i ma się dobrze.
Przekonaj się sama - San De La Stone 9”
- Co to za adres? - zapytał.
***
Na koniec dodam kilka słów od siebie. Jeśli chodzi o zdjęcia to cały czas się uczę i staram się, żeby wychodziły jak najlepiej - niestety jak to wygląda sami widzicie.
Wszelkie opinie, konstruktywna krytyka i przydatne tipy(np. co do zdjęć) są mile widziane.
Pozdrawiam
EDIT: Przypomniało mi się po całym dniu od wstawienia FS, żeby zaznaczyć, że simowie nie są moi. Oczywiscie oprócz Elli i Tony'ego, reszta to po prostu przerobione, gotowe twory innych ludzi. Myślę, że to dosyć ważne