Galcia,
Lenna, bardzo dziękuję za komentarze!
Zapraszam na kolejny odcinek, pora wyjaśnić kilka kwestii
Tuż po swoim bardzo udanym weselu, Gina i Aleksander polecieli w podróż poślubną na Wyspę Twikkii.
Pierwszą rzeczą, którą zrobili po zameldowaniu się w hotelu, było skonsumowanie ich małżeństwa.
Ich pierwszy raz…
Ale nie ostatni…
Niemniej jak już byli na Wyspie, chcieli też korzystać z jej uroków. Oli postanowił nauczyć się tańca w ogniu.
Nie szło mu najlepiej, ale Gina i tak dzielnie (choć przesadnie głośno) go dopingowała.
Gdy Goth w końcu załapał o co w tym chodzi, małżonkowie postanowili jeszcze zostać na profesjonalnym występie. Gina w tle wygrywa wszystko!
Nazajutrz pani Goth oddała się relaksującym masażom. Aleksander z racji ciąży nie mógł tego zrobić (co nie jest zbyt logiczne…), przez co będzie mu brakowało tego jednego wakacyjnego wspomnienia do zostania wytrwałym podróżnikiem
Jednak chłopak nie próżnował i w czasie, gdy jego żona spędzała czas na relaksie, on odnalazł jakiś tajemniczy szałas…
Poznał tam szamana, od którego dostał lalkę voodoo
Nie powiedział jednak żonie o przygodzie, która go spotkała, zamiast tego „luzacko” ją przywitał.
Kolejny dzień minął im na nauce tańca hula…
…niezbyt stosownych zabawa w hamaku…
…i zwiedzeniu tutejszych ruin. Aleksander jako wykształcony historyk musiał się trochę powymądrzać.
Na szczęście Gina wiedziała, jak wyrwać go z trasu paplaniny.
Ostatniego dni urlopu młoda para popływała w ocenia i zwiedziła statek piratów.
Oli nauczył się szanty!
A na zakończenie ostatnie beztroskie przyglądanie się falom…
***
Dina wprowadziła się do Oliego razem ze swoją córką (przyczepę dostała rodzina Niny). W związku z tym Gina musiała załatwić jedną istotną rzecz tuż po powrocie do domu...
– Zapamiętaj sobie raz na zawsze! Naprawdę go kocham i nie pozwolę ci knuć więcej intryg! Zapomnij o zgarnianiu jego majątku, zapomnij o jakichkolwiek ucieczkach i spiskach! Jeśli chcesz mieszkać pod naszym dachem, musisz się dostosować!
Dina tak naprawdę już wcześniej zauważyła, że jej córka prawdziwie się zakochała i postanowiła zostawić ich związek w spokoju. Jakby nie patrzeć, przeprowadziła się z przyczepy do domku jednorodzinnego, także oczekiwany awans społeczny i tak został zaliczony.
Kobieta z pokorą wysłuchała swojej córki i zapewniła ją, że nigdy nie zaszkodzi jej szczęściu.
Tego samego dnia dom Gothów odwiedził bardzo niespodziewany gość…
– Co braciszku? Chyba nie sądziłeś, że jak nie dolecę na twój ślub, to nie pojawię się w późniejszym terminie, żeby poznać twoją żonę i dać wam prezent, co? Poza tym marzę, żeby doczekać się porodu kosmicznego bratanka, o którym pisałeś w ostatni mailu.
– Cass, tak się cieszę, że cię widzę! Po tylu latach… Chodź do środka, poznasz Ginę i jej matkę.
Po chwili wspólnej rozmowy, Cassandra uświadomiła sobie, że już kiedyś poznała się z Diną…
Nie mogła sobie jednak przypomnieć szczegółów, a z zadumy wyrwał ją Aleksander.
– Powiedz siostrzyczko, masz jakiś kontakt z Janką Kowal? Wciąż mieszka na Wyspie Gotha?
– O tak! Skończyła psychologię, a następnie wstąpiła do armii…
…W zeszłym roku byłam na jej ślubie. Wyobraź sobie, że ożeniła się z Teodozją Jutrzenką! To ta dziewczyny, która zamieszkała na Wyspie niedługo przed twoją przeprowadzką. Widać, że łączy je szczere uczucie…
Pani Jadzia bardzo jej wspiera i szczerze im kibicuje!
***
Cassandra porozmawiała jeszcze chwilę ze swoim bratem i jego nową rodziną, po czym postanowiła trochę odpocząć po podróży. Aleksander i Gina również nie zdążyli jeszcze wypocząć po powrocie z Twikkii, udali się więc do swojej sypialni.
– Kochanie – Gina rozpoczęła rozmowę. – Tyle mi opowiadałeś o Jance i Bradley’u. Ciągle wspominasz swoich rodziców. Może powiesz mi w końcu, co takiego wydarzyło się na Wyspie Gotha przed twoją przeprowadzką?
– Wiesz, to dla mnie bardzo trudne…
…Ale już czas, żebyś poznała całą historię. Otóż pewnego razu mama zaprosiła całą naszą trójkę na weekend. Zgodziliśmy się i przylecieliśmy z Uniwersytetu Simowego. Wszystko było w porządku, dopóki Bradley nie zaczął podrywać mojej matki. Tak szybko ugasiła jego zaloty…
…Wszystkiemu przyglądała się Rolka, nasz pies obronny. Chciała bronić swojej pani…
…Niestety. Mama odepchnęła Bredley’a, przez co sama stała się ofiarą wzburzonej psiny. Zanim ta spostrzegła, że krzywdzi swoją panią, matka była już poważnie ranna. Tata wcześniej wypił drinka, nie mógł więc sam prowadzić, a szpital był za daleko, żeby czekać na kartkę. Bradley usiadł więc za kierownicą, ja byłem zbyt roztargniony, a ojciec przyniósł mamę do samochodu. Wyjechali we trójkę…
…Po jakiejś godzinie Cassandra dostała telefon. Pamiętam, że byłem wtedy w kuchni, ona w salonie, mimo to jej krzyk był tak głośny, że miałem wrażenie jakby krzyczała mi wprost do ucha…
…Okazało się, iż Bradley jechał tak szybko, że spowodował wypadek. Cała trójka zmarła na miejscu. To było jedno z najgorszych wydarzeń w moim życiu…
…Wówczas, zanim się jeszcze wyprowadziłem, znalazłem Rolce nowy dom. Co prawda ta chciała tylko bronić swojej pani, ale po tym wszystkim po prostu nie mogliśmy na nią patrzeć. Następnie dokończyłem semestr na Uniwersytecie Simowym, Janka bardzo mnie wtedy wspierała. Powiedziała mi, że sama jeszcze kilka lat temu miała ojca, brata i dwie siostry. Nie chciała zdradzić mi żadnych szczegółów, powiedziała jedynie, że były to osoby bardzo wyróżniające się na tle innych simów. Ponoć jakiś miejscowy wojskowy z Dziwnowa zorganizował nagonkę na takich jak oni, w efekcie czego wszyscy stracili życie. Niestety do dziś nie wiem, co takiego wyróżniało aż tylu członków jej rodziny. Pewnie już nigdy się nie dowiem, nasz kontakt urwał się po moim przeniesieniu na Nową Politechnikę. Nigdy jednak nie zapomnę, jak wielkim wsparciem była dla mnie w tamtym czasie…
…Sam odnalazłem spokój dopiero po zakończeniu studiów, gdy wyjechałem na jakiś czas do Wioski Takemizu. Cassandra jak wiesz została na Wyspie Gotha, żeby dokończyć działa naszego ojca.
Tym oto sposobem Aleksander nareszcie zwierzył się komuś z wydarzeń, które miały miejsce na Wyspie…
***
Nazajutrz rodzeństwo mogło wreszcie trochę ze sobą porozmawiać! Od tylu lat łączył ich wyłącznie kontakt mailowy.
– Pewnie niedługo będziesz musiała wracać na Wyspę? – spytał Aleksander z nadzieję, że usłyszy „nie”.
– Tak właściwie, to od tygodnia nie jestem już jej prezydentem! Teraz ten obszar oficjalnie należy do simpaństwa, żyje własnym życie. Udało mi się osiągnąć to, o czym tak bardzo marzył nasz ojciec. Nie muszę więcej się troszczyć o to miejsce. Dzięki temu wróciłam do pracy naukowej. Wszystkie laboratoria chcą mnie mieć, tutejsze także!
Szalona naukowiec to ja! – powiedziała z dumą.
– To wspaniale, może tu zamieszkasz i nareszcie będę mieć cię pod ręką. Powiedz mi tylko, tam na Wyspie nikt na ciebie nie czeka? Wiem, że jestem wścibski, ale w mailach nigdy nie poruszałaś tego tematu.
– Wiec – powiedziała nieco załamanym głosem. – Był ktoś. Otóż niedługo po twojej przeprowadzce zaprzyjaźniłam się z bardzo sympatyczną simką…
…Miała na imię Marlena. Była zaręczona z Dariuszem Marzycielem, początkującym malarzem…
…Pewnego dnia przedstawiła nas sobie i poczułam coś, czego nie czułam nigdy wcześnie. Wbrew wszelkiej logice, zakochaliśmy się w sobie…
…Zaczęliśmy potajemnie się spotykać. Dariusz zapewniał mnie, że zostawi dla mnie Marlenę…
…Uwielbiałam jego spontaniczność. Była przeciwieństwem mojego naukowego podejścia do życia…
…Pewnego dnia Dariusz zapewnił mnie, że jeszcze tego wieczora zamierza oficjalnie rozstać się z Marleną. Zanim jednak zdążył to zrobić, ta oznajmiła mu, ze jest z nim w ciąży…
…W efekcie tego dnia Dariusz rozstał się ze mną, nie z nią. Tak było lepiej, nie pozwoliłabym mu zostawić Marleny samej z dzieckiem. Całkowicie zerwałam kontakt z nimi. Od tamtej pory nie było nikogo ważnego w moim życiu.
– Siostrzyczko, tak bardzo mi przykro! Widzisz, tym bardziej powinnaś tu zostać, może poznasz kogoś w Górskiej Oazie…
***
W tym samym czasie Dina prowadziła rozmowę ze swoją siostrą.
– Zrozum to wreszcie! – mówiła Nina. – To Cassandra odziedziczyła zdecydowaną większość majątku, przecież to oczywiste! Jeżeli się jej pozbędziemy, twój zięć odziedziczy wszystko i będzie obrzydliwie bogaty, a to oznacza, że my wszyscy będziemy obrzydliwie bogaci…
Dina z jednej strony słuchała swojej siostry, z drugiej jednak pamiętała, co wcześniej obiecała swojej córce…
C.D.N.