Owszem, pensje programistów rosną, gry są coraz bardziej skomplikowane i ciężko jest przy tak dużym przedsięwzięciu ustrzec się od bugów, ale myślę, że warto tu poruszyć kwestię, która wypłynęła przy okazji premiery Mass Effect: Andromeda. EA wykupuje studia, w których pracują wizjonerzy, tworzący świetne gry, po czym swoimi rządami wprowadza tak zgniłą atmosferę, że nikt (podejrzewam, że zwłaszcza zdolni programiści, którzy znajdą nową pracę na pstryknięcie palcem) nie chce tam pracować... Cięcia budżetowe, terminy, których nie da się dotrzymać, narzucanie swojej wizji, opartej na finansowych wyliczeniach, a nie na chęci stworzenia produktu, który zadowoli graczy i tak to się kończy.
Od jakiegoś czasu za co się nie wezmą, to zepsują (wspomniany Mass Effect, Simsy, Need for Speed, Dead Space).
Pomijając tę kwestię, uważam, że wydanie dodatku, którego główną atrakcją jest prowadzenie własnego biznesu, z błędem, który uniemożliwia niektórym graczom prowadzenie owego biznesu i nienaprawienie go przez dwa lata (!) to zwykłe świństwo.
Pisałam już o tym kilka razy, ale będę powtarzać to ciągle, dopóki tego nie naprawią.
Tak w ogóle, to czy testowanie gier przed wydaniem stało się już niemodne? Jak brakuje im rąk do pracy, ja chętnie potestuję nowe rozszerzenia zupełnie za darmo.
I ostatnia kwestia: skoro produkcja np. dodatku jest tak droga, że finalny produkt musi kosztować te 120 złotych, to jak to możliwe, że opłaca im się wystawić go miesiąc po premierze na promocji -50%, jak to ostatnio było z Miejskim Życiem?
Developer doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ta gra w rzeczywistości jest warta właśnie 60 złotych, a cena "premierowa" jest sztucznie nadmuchana, bo ludzie i tak kupią, żeby mieć ją jak najszybciej.