Fifty-fifty, pół na pół... Simce jakoś dziwnie załadowała się skóra. Oryginalnie ona jest szarawozielona, czyli taka jak po lewej stronie zdjęcia, bo jest córką kosmity. Od razu mówię, że nie jest to efekt żadnego eliksiru ani opalania ani psikusa, po prostu zapisałam grę, a po zapisie ona pokazała się mym oczom taka właśnie, chociaż przed zapisem wyglądała normalnie.
Za tą ścianą po lewej znajduje się garaż wozów strażackich. Mój Henio zapewne chciał się szybciej dostać do tegoż garażu i spróbował przenikania.
Tak spieszyła się do wyjścia, że przenikła głową przez szybę.
Młoda zamiast grać na cymbałkach, usiadła na nich.
Możliwe, że tak mu się wygodniej jedzie w tym dwuosobowym Twizy...
A na koniec lewitująca jaszczurka.